23 czerwca 2019

Miłość w Limare - Rozdział 6


Dziękuję za komentarze. :)

Uciekł jak zwyczajny tchórz, a pomimo tego Vittorio i tak znajdywał uzasadnienie dla swojej decyzji. Miał tysiące usprawiedliwień, ale wśród nich nie pomyślał o jednym, tym najważniejszym. Owszem przestraszył się, ale nie dlatego, że przeleciał Morettiego. Seks nigdy nie był dla niego problemem i nie bał się go. Problemem były uczucia. Nie spodziewał się tego, co poczuł w obecności Nino. Nie tylko chciał więcej, ale planował go tulić, zasypiać przy nim. Jego dotychczasowe randki kończyły się po seksie i nie chciał powtórek. Nie pragnął niczego poza zwykłym stosunkiem. Po prostu wychodził, czy to z pokoju hotelowego, czy mieszkania osoby, z którą spędził namiętne chwile. Nigdy nikogo nie zapraszał do swojego mieszkania, bo musiałby kogoś po zakończonym wieczorze wyprosić. Cokolwiek się działo z jego dotychczasowymi randkami, nigdy nie odczuwał pragnień jakie poczuł w stosunku do Nino. Jego chętnie zabrałby do swojego domu i nie pozwolił odejść. Był wystarczająco dorosły i doświadczony by dzisiaj zrozumieć, że tu od tygodni nie chodziło tylko o seks. Jego obsesja miała imię, ale nie chciał go wypowiadać. Dawno temu zamknął swoje serce. Myślał, że na dobre, ale znalazła się osoba, która miała do niego klucz.
Usiadł w hotelowym barze i poprosił barmana o podwójną whisky. Miał pewność, że drink nie pomoże mu w racjonalnym myśleniu, ale potrzebował czegoś co na trochę je przymgli. Aczkolwiek nie sądził, że to będzie możliwe, bo miał wrażenie, że w chwili usłyszenia głosu Morettiego mądre myślenie opuściło go. Zanim go poznał, jego głos sprawiał, że tracił zmysły, a potem było już tylko gorzej. Nawet teraz ledwie się trzymał, by nie pójść do Nino. Z jednej strony chciałby trzymać się od niego z daleka i czekać aż szaleństwo samo przejdzie, a z drugiej pragnął by kolejne godziny jakie pozostały do popołudnia natychmiast upłynęły, by mógł go zobaczyć. Czekała ich praca przy Lancii stojącej przed domem Ivo i Fabiano. Ta myśl przypomniała mu, że musiał kupić akumulator, bez tego nie mogli poznać dodatkowych usterek.
Barman postawił przed nim drinka, a Vittorio wpatrzył się w płyn wypełniający szklankę i zdecydował, że to za wcześnie dla niego na alkohol. Ledwie zbliżało się południe. Odsunął szklankę, podziękował i zapłacił za drinka zostawiając przy tym sowity napiwek. Odszedł kawałek i długo zastanawiał się czy zadzwonić do Nino. Odrzucił jednak strach wmawiając sobie, że pragnienie które poczuł to po prostu epizod spowodowany wrażeniami po doskonałym seksie. Poza tym musiał się z nim skontaktować, bo zapomniał jakiego rodzaju akumulator musi kupić. Odnalazł numer dwudziestosześciolatka w telefonie i z wielu opcji jaka się mu pokazały kliknął na napis „Połączenie”.

*

– W sklepie ci wszystko powiedzą, ale prześlę ci wiadomość o jaki chodzi – mówił Nino do mikrofonu w telefonie. – Potem jak spróbuję uruchomić silnik dowiem się co jeszcze siadło. Bo to nie mógł być sam akumulator. On nie stuka i nie rzęzi psując się. Jutro mam wolny dzień to się tym zajmę. Dzisiaj tylko sprawdzę co nieco. – Nie wierzył, że tak swobodnie mu się rozmawiało z Vittorio, po tym jak mężczyzna go rano pieprzył. Właściwie czemu miałoby być inaczej. Nic wielkiego się nie stało. Sprawili sobie przyjemność i tyle. Nie planował tego robić w pracy, ale czuł, że jeżeli coś miało związek z Falcone, może spodziewać się wielu rzeczy. To mu pasowało i chciałby powtórzyć to co zrobili, tym bardziej, że było lepiej niż w jego fantazjach.
– Hej, Nino, ruszaj tyłek, bo sama za ciebie wszystkiego nie zrobię. Camilla musi pomóc w kuchni. – Giovanna pacnęła go w głowę. – Nie wiem o czym myślisz i wolę nie wiedzieć, ale na razie o tym zapomnij i ruchy kochasiu.
– Dobra, już dobra i nie mów do mnie kochasiu, bo nie jestem niczyim kochasiem. – Napisał smsa do Vittorio, a potem schował komórkę do tylnej kieszeni w spodniach.
– Na pewno? Mnie się wydaje, że jest inaczej. – Puściła mu oczko. – Falcone poleciał do ciebie jakby go coś przypiliło. – Zaśmiała się.
Nino przewrócił oczami.
– Dobrze, że mam jutro wolne to odpocznę od ciebie – powiedział.
– Sądziłby kto, że tego chcesz. Czuję się zaszczycona, że mnie lubisz. Ale ruchy seksowny chłoptasiu. – Pacnęła go ścierką po tyłku i śmiejąc się odeszła do swoich zajęć.
Pokręcił głową mając ochotę się roześmiać. Miała rację. Lubił ją i dobrze im się rozmawiało. Zakodował sobie w głowie, aby kiedyś zaprosić ją do jakiegoś baru na piwo. Na razie jednak ruszył do gości. Nie przestał jednak myśleć o wydarzeniach z dzisiejszego ranka. Przez to też pomylił zamówienia i w porę uratowała go Giovanna.
– Zabujałeś się czy co? – szepnęła puszczając mu oczko, a potem uśmiechnęła się tajemniczo i skorygowała zamówienie.
Potem do końca najintensywniejszej części dnia, bardzo się pilnował, ale i tak echem w głowie odbijały się jej słowa. Zabujałem się, nigdy w życiu, pomyślał.

*

– Nigdy w życiu – powiedział Vittorio do Fabiano odwiedzając go w kancelarii, by poprosić mężczyznę o samochód. Nie zamierzał tego co kupi dźwigać w rękach. Fabiano chętnie dał mu kluczyki do swojego czterokołowego, granatowego dziecka, ale z pytaniem, na które odpowiedź była jednoznaczna. – Nigdy w życiu. Nic bliższego nie połączy mnie z Nino Morettim – zaprzeczył. – Ma mi tylko pomóc naprawić tego grata.
Salieri uniósł głowę znad monitora i zmierzył wzrokiem przyjaciela. Mężczyzna miał na sobie dżinsy i zieloną koszulkę z krótkim rękawem. Ostatnio w Rzymie prawie nigdy go takim nie widywał. Zawsze łączył Vittorio z garniturami, tak samo jak siebie. Może też kiedy jest po pracy powinien ubierać takie rzeczy. Na samą myśl skrzywił się, bo nie widział siebie takim. Eleganckie spodnie i koszule zakładał zawsze, kiedy wychodził do ludzi. Jedynie po domu czasami w grę wchodziły dresy.
– Znając ciebie nie skończy się na tym – powiedział Salieri. Widząc zdezorientowanie na twarzy Falcone dodał: – Jak to mówią nastolatki? Szybko zaliczysz pierwsze bazy. – Mina jaką ujrzał na twarzy Vittorio upewniła go, że to już się stało. – Zrobiłeś to. Ale Nino…
– Już ci wspominałem, że lubi facetów. Nawet bardziej niż ty. Dzięki za kluczyki. – Podrzucił je w górę i złapał. – Przepraszam, że dzisiaj w niczym ci nie pomogę. Miałem inne plany.
– Nie mam tu dużo pracy. Jesteś na urlopie, więc korzystaj. Poradzę sobie. Tylko odwieź mi samochód do osiemnastej, bo mam spotkanie.
– Zapamiętam. Dostarczę ci go pod dom, bo i tak muszę się tam dzisiaj pojawić. Do zobaczenia później – rzucił Vittorio wychodząc.
– Do zobaczenia – odpowiedział Fabiano wciąż będąc w lekkim szoku z powodu Nino. Miał wiele wspólnego z bratem, więc dlaczego go nienawidził? Miał niejaką pewność po usłyszanych wiadomościach, że tu może nie chodzić o to, że Ivo jest homoseksualistą. Jeżeli tak, to Nino byłby dużym hipokrytą. Podejrzewał, że sedno tkwiło gdzieś głębiej i dotyczyło to czegoś, co wydarzyło się kiedy byli nastolatkami.
Na razie miał inny problem. Zastanawiał się czy powiedzieć partnerowi o orientacji dwudziestosześciolatka. To by dla niego była duża niespodzianka, ale nie powinien się w to wtrącać i kogoś ujawniać. To coś, czego nikt nie lubi. Nie chciał go mimo wszystko okłamywać. Ale może tajemnica sama się wyda. Tak się na pewno stanie, bo wątpił, aby Falcone trzymał ręce przy sobie, kiedy się dzisiaj spotka z Nino. Vittorio nie bywał zbyt dyskretny jeżeli chodziło o zdobywanie kogoś do łóżka.
– Dlaczego tak nerwowo zareagowałeś na moje pytanie? – szepnął do siebie Fabiano, opierając łokcie na biurku i składając dłonie w piramidkę.
Mógłby przysiąc, że słowa przyjaciela tak nerwowo i szybko wypowiedziane coś oznaczają. Pomiędzy tymi dwoma mężczyznami latały iskry i podejrzewał, że na jednej małej przygodzie się nie skończy. Tym bardziej, że poznali się w Amare. To miejsce łączyło ludzi jak zdążył zauważyć. W nim było coś takiego, że u nikogo żadne bariery mające chronić przed miłością, nie działały. Miał na to dużo przykładów. Jednym z nich był on i Ivo. Nie na darmo babcia Paolo nazwała to miejsce miłością. Domenico powiedział mu raz niby żartem, że starsza pani pracuje intensywnie w bistro łącząc ludzi. Wtedy podszedł do tego z dużą dawką sceptycyzmu, ale kiedy na myśl wracali mu Vittorio i Nino, nie mógł pozbyć się myśli, że może brat ma rację.
Na razie jednak zamiast jakimkolwiek przyszłym związkiem przyjaciela, musiał zająć się sobą, swoją przyszłością, Ivem oraz fobią, która pętała go strachem i uniemożliwiała mu spacery ze swoim chłopakiem po plaży. Ivo nie raz się na takie wybierał, czasami szedł malować, do czego niedawno wrócił z pełną pasją. Chciałby mu towarzyszyć. Pokonać w sobie strach przed zbiornikami wodnymi. Nikt nie każe mu wchodzić do morza, nikt go nie zechce topić i musi w to uwierzyć. Po to chodził do terapeuty. Może kiedyś też się uśmiechnie. Nie może pozwolić przeszłości go dalej niszczyć. Szczególnie tego co stworzył ze swoim chłopakiem. Ivo jakoś z nim wytrzymywał, ale czy tak będzie zawsze? Nie chciał go stracić. Może też kiedyś będzie zdolny by spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że go kocha.
Potarł twarz dłońmi i poprawił okulary, które przekrzywił. Uruchomił jeszcze zegarek w telefonie, by upewnić się czy na pewno nie pomylił godziny, o której miał się spotkać z panią psycholog. Potem wrócił do pracy, by zająć się pomocą jego pierwszej klientce odkąd zamieszkał w Limare. Po chwili dał się pochłonąć pracy i nie przeszkadzały mu nawet wiercenia oraz uderzenia młotkiem dwa pomieszczenia dalej.  

*

Popołudnie nadeszło z mniej palącym słońcem i większymi chmurami sunącymi po niebie. Nino z ulgą powitał taką pogodę po całym dniu upału i pracy. Wrócił do domu po zakończeniu swoich obowiązków w Amare. Przebrał się w szerszą koszulkę bez rękawów oraz poprzecierane na kolanach i udach ogrodniczki. Lubił je, bo miały dużo kieszeni, w których mógł schować narzędzia potrzebne mu do dzisiejszej pracy. Wziął kilka kluczy o różnych wymiarach oraz nie zapomniał o młotku. Wszystko to należało do jego taty i dbał o to, jak o coś najdroższego na świecie. Sprawdził czy ma wszystko, bo nie chciał się wracać do domu. Wcześniej planował tylko spróbować uruchomić samochód, ale do wieczora może zrobić dużo więcej. Już się cieszył na pracę, którą ma wykonać.
Łapał się jednak na tym, że nie tylko to go cieszy, ale niecierpliwie wyczekiwał spotkania z Vittorio. Cały dzień o nim myślał, czuł go i chciałby wszystko powtórzyć. Dla niego to nie było normalną rzeczą, że tak czegoś pragnął, ale dlaczego by nie miał zabawić się. Przez kilka dni miałby więcej seksu niż przez ostatnie lata. Falcone miał niesamowicie wielki temperament jeżeli chodziło o cielesność i mógłby go w pełni zaspokoić.
Rozpuścił włosy, a frotkę nałożył na nadgarstek lewej ręki. Zamierzał przed wyjściem jeszcze pójść do kuchni, by wziąć ze sobą czteropak piwa, kiedy usłyszał pukanie do drzwi. Zmarszczył brwi, bo nie spodziewał się gości. Nikt do niego nie przychodził poza Ivo. Ruszył ku wejściu do mieszkania. Kopnął leżące na środku trampki i dzięki temu mógł zauważyć leżącą na podłodze białą kopertę, którą ktoś musiał włożyć przez szparę pod drzwiami. Wahał się czy ją podnieść, bo niechciany strach zaczął wspinać się po jego kręgosłupie. Pokonał go i schylił się biorąc kopertę w dłoń. Potem otworzył drzwi i wyjrzał na klatkę schodową. Nie było nikogo, a jedynie drzwi prowadzące na dwór poruszały się ukazując, że ktoś właśnie przez nie wyszedł. Nie zamierzał gonić tej osoby.
Wrócił do salonu gdzie chciał odłożyć wiadomość bez otwierania jej. Podejrzewał co to może być, bo na pewno nie był to list od wielbiciela. Zdecydował jednak, że lepiej będzie jak od razu dowie się co jest w środku. Otworzył kopertę i wyjął kartkę. Rozłożył ją spodziewając się wiadomości podobnej do tej, która trafiła do niego w sklepie, ale to co zobaczył łatwo i prosto przekazywało każde słowo. Na kartce narysowany był grób, a na nim wypisana data. To był dzień w którym upływał termin spłaty długu. Wiedział, że go nie spłaci i zabiją go. Musiałby sprzedać to mieszkanie w szybkim tempie, aby mieć pieniądze. Przynajmniej połowę, może to jakoś by ich załagodziło. Zadłużenie było na wielką sumę, a procenty przewyższały nawet te udzielane w lichwiarskim banku. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, co narobił biorąc narkotyki. Podejrzewał, że lepiej by mu było gdyby przyznał się do zabicia tego dilera. Miałby spokój. Kiedyś by wyszedł na wolność. Chociaż pewnie w więzieniu pozbyliby się go. Ludzie, od których kupował narkotyki byli bezwzględni. Działali w Limare i okolicach. To małe miasteczko, w którym się wychował miało swoje ciemne strony.
Zostawił kartkę na stoliku i wyszedł nie zapominając zabrać z przedpokoju roweru. Opuścił mieszkanie z duszą na ramieniu kombinując jak miał zdobyć czterdzieści sześć tysięcy euro? To było niemożliwe. Dla jednych to były grosze, dla niego majątek. To było niesprawiedliwe. Jedni żyli bogato, stać ich było na wszystko, a inni nie mieli czego do garnka włożyć. Nie to, żeby się tym przejmował. Zawsze myślał o sobie i tak też w tej chwili było.
Może lepiej by go zabili, bo nawet w ratach nigdy by długu nie był w stanie spłacić. Zestarzałby się, a to nadal by nad nim wisiało.
– Kurwa – warknął zły, wsiadając na rower.

*

Falcone zawsze sądził, że jest mężczyzną odważnym i dałby sobie za to rękę uciąć. Dzisiaj miałby tylko jedną. Jego odwaga opuściła go, kiedy jechał ze sklepu z akumulatorem i miał go zawieźć na miejsce. Aczkolwiek nie w tym tkwił problem. Po prostu tchórzył na samą myśl o ponownym spotkaniu z Nino. Nie wierzył, że się tego bał. Miał trzydzieści jeden lat, nieraz skoczył na linie z wysokości, na studiach wspinał się ze znajomymi po górach, a nawet na swoje dwudzieste drugie urodziny wyskoczył z samolotu ze spadochronem i nie bał się. Żadna z tych rzeczy nie sprawiała, że serce mu podchodziło do gardła, a żołądek skręcał się w supeł, tak wielki, że ledwie przełknął łyk wody z butelki jaką kupił w sklepie.
Nie miał wyjścia i musiał wsiąść do samochodu, by w końcu dotrzeć do celu. Poza tym Fabiano potrzebował Maserati. Czuł się uwięziony musząc korzystać z pożyczanego samochodu. Nie tak miało być. Ale w jego osobistym życiu dużo rzeczy nie było takich jakie chciał i nic nie mogło pójść gładko. Zawsze spotykały go jakieś zawirowania.
Wsiadł za kierownicę i rzucił zakręconą butelkę na siedzenie obok. Odpalił samochód i ruszył spod sklepu spożywczego. Jego myśli podążyły w stronę Nino, kiedy jechał po nieznanych mu uliczkach. Wbrew temu co czuł, to tak naprawdę chciał zobaczyć Morettiego. Przecież nie będzie przed nim uciekał. Wydawało mu się, że przyjedzie do Limare, wypieprzy Nino i koniec. Może gdyby jeszcze raz zaciągnął go do łóżka, to by mu przeszło. Ewentualnie pogłębiłby to bardziej i wpadłby jak śliwka w kompot. Co już się stało, ale wolał wmawiać sobie, że jest inaczej. Jedenaście lat nie pozwolił sobie czuć i trafił mu się Nino Moretti.
Wjechał w boczną uliczkę wciąż zamyślony próbując ułożyć plan B, który wiązał się z powrotem do Rzymu. Już był prawie pewien, że to zrealizuje, kiedy nagle wszystkie myśli odpłynęły, kiedy pod koła wjechał mu rozpędzony rowerzysta.

7 komentarzy:

  1. Za krótkie rozdziały i za szybko się czyta :c :D Aaa napisałbym więcej, ale bym się powtórzyła z wcześniej XD Relacja Nino i Vittorio jest jedną z najciekawszych o jakich czytałam :3
    Pozdrawiam i dużo weny życzę :D
    ~Tsubi

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhuhu, akcja zaczyna się rozkręcać. Jestem ciekawa, jak Nino sobie poradzi, oraz jak zareaguje Falcone,kiedy dowie się o długu (jeśli w ogóle się dowie). Smutno, że rozdziały wychodzą raz na tydzień, ale trudno, trzeba przeczekać :D. Weny, weny i jeszcze raz weny, Luano!
    I takie pytanie na szybko. Ile będzie rozdziałów? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdziałów będzie 13. Także jesteśmy na półmetku. :)

      Usuń
  3. Dziękuję za kolejny rozdział :)
    Nie dziwię się, że Vittorio targają emocje i nie wie, co ma robić, ale mam nadzieję, że jego serce wygra :)
    Nino nie może się poddać. Śmierć nie jest rozwiązaniem. Mam nadzieję, że Vittorio znajdzie te pogruszki.
    Dużo weny:)
    Pozdrawiam: )

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj kochana.
    Wakacje zapasem i musiałam nadrobić zaległości.
    Nino i Vittorio. Ta dwójka od początku stanowi mieszankę wybuchową.
    Muszę przyznać że umiesz trzymać napięcie i kocham cię za to. Od początku i do końca nie wiadoo czego możemy się spodziewać. wręcz uwielbiam cię za to i niecierpliwie czekam na kolejną część
    miłych wakacji i ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    no, no uczucia rozkwitają tutaj ha falcone stchórzył, uciekł po prostu... zastanawia mnie co się wydarzyło w przeszłości Nino że jest taki w stosunku do brata... czyzby ten będący rowerzystą przed Maseratii to Nino? może pomoże mu z tym długiem, już widzę Nino poszkodowanego i Falcone twierdzącego, że potrzebuje opieki więc się wprowadza i widzi tą kopertę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    no, no uczucia rozkwitają tutaj... ech Falcone po prostu stchórzył... zastanawia mnie co się wydarzyło u Nino w przeszłości, że jest taki w stosunku do brata... czyżby ten rowerzysta przed Maserati to Nino? a może pomoże mu rozwiązać sprawę tego długu...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)