9 czerwca 2019

Miłość w Limare - Rozdział 4

Hejo. Po raz kolejny witam wszystkich chętnych do przeczytania kolejnego rozdziału "Miłości w Limare". Życzę Wam cudownego tygodnia i pięknie dziękuję za komentarze. :*



Wściekły Nino wyjął w domu piwo z lodówki i je otworzył. Przystawił szyjkę do ust, wypijając od razu pół butelki. Zauważył, że ręce mu się trzęsą, kiedy odstawiał butelkę na szafkę. Zacisnął dłonie w pięści i je wyprostował, robiąc tak kilka razy. Nienawidził, że działo się to kiedy mocno wstrząsały nim nerwy. Jakby jego ciało chciało w ten sposób odreagować. Kiedy drżenie ustało, dopił piwo i wyjął nowe. Burczący żołądek przypomniał mu, że jego ostatnim posiłkiem było śniadanie. Wyjął z lodówki gotowy makaron zrobiony po chińsku. Otworzył je i wstawił do mikrofalówki. Włączył grzanie na kilka minut i nie czekając na potrawę, z piwem w ręku przeszedł do dużego pokoju. Tam od razu włączył telewizor. Na jednym z kanałów odnalazł teleturniej i zadowolony usiadł na kanapie, wykładając nogi na stolik. To było jego ulubione zajęcie, poza grzebaniem w silnikach.
Tym razem nie mógł jednak się zrelaksować, jak to zwykle bywało. W głowie siedział mu mężczyzna wzbudzający pożądanie. Nino na myśl o nim przesunął dłonią po przedzie spodni i przymknął powieki. Wyobraził sobie Falcone, który go dociska do maski samochodu, ale tym razem obaj są nadzy i nie kończy się na tym co dzisiaj zrobili. Fantazja podążyła dalej ku temu, że penis mężczyzny wchodzi w niego i nie ma w tym nic z delikatności. Stanowcze, mocne ruchy prawnika doprowadzają go do szaleństwa, a jego pocałunki wzmacniają potrzebę.
Nino rozpiął rozporek i włożył rękę w bokserki, głaszcząc swojego penisa, który twardniał, kiedy obrazy w głowie robiły się coraz gorętsze. Zagryzł dolną wargę, próbując nie jęknąć, kiedy obsunął trochę dolną część odzieży i wyjął członek na wierzch. Chwycił go mocno tak jak lubił, przesuwając kciukiem po główce i rozsmarowując pierwszą kroplę preejakulatu. Pieszcząc się usłyszał dźwięk z mikrofalówki, ale teraz czuł inny rodzaj głodu, więc zignorował jedzenie na rzecz rozkoszy, którą sobie sprawiał.
Wypchnął biodra w górę. Jego penis i jądra bolały z potrzeby dojścia, a oddech przyśpieszył tak jak ręka na członku. Wyobraził sobie, że trzyma w dłoni nie siebie, ale twardą, długą i grubą męskość Vittorio, który błagał o jego uwagę. Obsunął niżej spodnie i bieliznę odsłaniając się bardziej i drugą ręką dotknął jąder, masując je. Rozłożył bardziej uda i nie przestając maltretować w długich pociągnięciach swojego penisa, palce z jąder przesunął niżej, tuż pod nie i dalej odnajdując zaciśniętą dziurkę. Wydał z siebie cichy jęk, a potem uniósł dłoń i wsunął sobie dwa palce do ust. Possał je, poślinił dokładnie i powrócił nimi pomiędzy pośladki. Pomasował siebie, nacisnął i wsunął w siebie oba na raz, czując jak coś w nim pęka i rozlewa się po całym ciele. Przygryzł dolną wargę, wzmacniając masturbację i nie odmawiając sobie przyjemności, która napływała do niego z obu stron.
Wkładał w siebie palce coraz szybciej, w równym rytmie dłoni, która pompowała w górę i w dół jego członek. Mięśnie brzucha napinały się, a klatka piersiowa unosiła, kiedy nabierał większego oddechu. Dążył do orgazmu, którego nie zamierzał sobie odmówić. Palcami odnalazł swoją prostatę masując ją i odrzucił głowę na kark, unosząc biodra. Wyobraził sobie, że rozpiera go coś długiego i śliskiego, wbijając się głęboko, czyniąc spustoszenie z jego spragnionym ciałem. Słodkie, cudowne, niesamowite uczucie spłynęło na niego, jego jądra zacisnęły się, penis w dłoni jakby powiększył i Nino krzyknął dochodząc po chwili, strzelając spermą na swój brzuch, koszulkę i dłoń, mając wrażenie, że to trwa bez końca. Niemalże nie mógł tego wytrzymać, ale wciąż nie przestał poruszać ani dłonią, ani palcami w sobie, do chwili kiedy wszystko nie ustało, rozpływając się i pozostawiając w nim tylko błogie odczucie przyjemności.
– O, cholera – zaklął szybko oddychając i próbując sprawić, aby nie wirowało mu tak w głowie. – Cholerny Vittorio Falcone.
Po dłuższej chwili wyjął z siebie palce i spojrzał na bałagan jaki uczynił. Ponownie zaklął.

*


Vittorio zanim odwiózł samochód Fabiano, zameldował się w niewielkim hotelu, w którym przed wylotem zarezerwował pokój. Zostawił w nim swoje rzeczy. Wziąwszy jedynie częściowo naładowany telefon, udał się do budynku dawnego banku. Od Salieriego słyszał historię o jego byłym właścicielu, który to odsiadywał wyrok jaki dostał. To w tamtym okresie brat Fabiano poznał swojego przyszłego męża. Vittorio nie wyobrażał sobie, że poprosiłby kogokolwiek o rękę. Czy byłaby to kobieta czy mężczyzna nigdy by tego nie zrobił. Związek na dłuższą metę nie miał według niego szans. Lepiej było się zabawić, nawet zaliczyć tę samą osobę kilka razy, niż planować cokolwiek dłuższego. Kiedyś i tak nastąpiłoby rozstanie.
Owszem, w przeciwieństwie do przyjaciela wierzył w miłość, ale krótkoterminową. I nie wierzył, aby kiedykolwiek w jego życiu znalazł się ktoś, kto na tyle wlezie mu za skórę, doprowadzając go do zmiany zdania i wtedy zechce zestarzeć się z tą osobą.
– O czym ja myślę? – prychnął i wszedł do budynku, którego także był właścicielem. Mimo tego nie zamierzał tu pracować. Miejscem miał zaopiekować się Fabiano.
W części budynku nadal trwały prace remontowe. Burzono ściany, dobudowywano nowe. Część już została zagospodarowana na kancelarię. Przyjaciel zamierzał przyjąć do pracy kilku prawników i parę osób będących jeszcze na studiach do pomocy. Na razie sam wszystkim się zajmował.
Zastał go w jednym z biur, które przerobił na swój gabinet.
– Odwiozłem twoje cacko – poinformował przyjaciela po wejściu do środka. Kluczyki położył na jego biurku i rozejrzał się. – Wynająłem pokój w tym hotelu, który poleciłeś. W życiu bym nie pomyślał, że kiedykolwiek wyląduję w takim miasteczku na urlopie. Nieźle się tu urządziłeś – dodał.
W gabinecie dominowały biele i brązy, podkreślając profesjonalizm właściciela. Miękkie fotele stały naprzeciwko dużego biurka, za którym znajdował się podobny fotel. Samo biurko było białe z metalowymi nogami nowoczesne, a zarazem eleganckie. Znajdował się na nim komputer i stojak na długopisy. Pod ścianą stała duża szafa z szufladami oraz półkami, które w przyszłości wypełnią segregatory. Po drugiej stronie pokoju umieszczono komplet wypoczynkowy.
– Vittorio, ja nawet nie przypuszczałem, że tutaj zamieszkam, a ty mi mówisz o urlopie. – Fabiano podszedł do dużego globusa, który stał w rogu pokoju i otworzył górną część ukazując rząd kolorowych butelek oraz szklanek. – Czego się napijesz?
– Widzę, że masz tu wszystko. Znasz mnie, nie zmieniłem upodobań od czasu, kiedy się poznaliśmy.
Salieri wrzucił kilka kostek lodu do szklanki i zalał go szkocką whisky. Dla siebie przygotował kieliszek czerwonego wina. Podał drinka przyjacielowi i usiedli na skórzanej, kremowej kanapie. Dobrze się czuł w swoim gabinecie. Brakowało mu tu tylko ogromnego okna zajmującego całą ścianę, ale w tym budynku mającym wpasować się do architektury w Limare, musiał się z takim pożegnać.
– Widziałem twoich rodziców kilka dni temu – powiedział Falcone, kręcąc szklaneczką. Kotki lodu wydawały cichy dźwięk, poruszając się lekko.
– Rozmawiałem z nimi ostatnio, zanim przeprowadziłem się tutaj na dobre. Nic się nie zmienili – rzekł Fabiano. Nie wspominał tego dobrze. Kilka tygodni wcześniej poddał ich konfrontacji z przeszłością i wyszli na niewinnych. Ojciec powiedział tylko, że chciał zrobić z niego mężczyznę i zawiódł. Jedyny sukces jaki został odniesiony to zamknięcie ośrodka wuja. Znaleziono tam tyle uchybień, że nawet bez tego co zrobiono Fabiano oraz innym, to miejsce i tak zostałoby zamknięte. Zgłosiło się wielu pacjentów, którzy przyznali, że u większości z nich nie dbano o ich prawa. Miejsce było przykrywką do leczenia homoseksualizmu, co stało się wręcz fanatycznym planem jego wuja. Mężczyzna czeka w areszcie na wyrok i tak dobre imię rodziny Salierich zniszczyli ci, którzy o nie dbali.
– Po tym co się wydarzyło, nadal noszą głowy do góry i fałszywie się uśmiechają – rzucił Falcone.
– I to się nie zmieni. – Fabiano założył nogę na nogę i po tym jak napił się wina, zapytał: – Co cię łączy z Nino poza tym, że byłeś jego prawnikiem?
Vittorio odchrząknął i odezwał się:
– To pytanie wiąże się z tym, że nadszedł czas, abyśmy na spokojnie i szczerze porozmawiali o tym co ukrywaliśmy.
– Masz rację. Ja już niczego nie ukrywam. Lubię mężczyzn, lubię Ivo. A co z tobą?
– Kocham kobiety. – Falcon rozsiadł się wygodniej. – Czasami zdarza się jednak tak, że gdy spotkam wyjątkowego mężczyznę, chcę go mieć w swoim łóżku.
– Przypuszczam, że brat mojego chłopaka okazał się być tym wyjątkowym.
Vittorio spojrzał na swojego drinka, a potem na przyjaciela i powiedział coś czego sądził, że nie będzie w stanie wyznać.
– Już w chwili, kiedy usłyszałem jego głos na nagraniu, okazał się taki i chciałem go poznać.
– Ale on chyba woli kobiety. Wprawdzie nawet Ivo raz przyznał, że sam nie wie jak to jest z jego bratem. Nigdy go nie widział z żadną dziewczyną.
– Nino lubi mężczyzn. Szczególnie tych większych i silniejszych od siebie – odpowiedział Falcone.
– A ty lubisz jego? – zapytał zaczepnie Fabiano, po tym jak kolejny raz dostrzegł błysk w oku przyjaciela, kiedy ten mówił o Nino.
Falcone zaczął się śmiać słysząc to pytanie. Wstał i podszedł do okna, za którym znajdował się plac zabaw, teraz w pełni okupowany przez dzieci. Dopił drinka i odwróciwszy się w stronę Fabiano, rzekł:
– Chcę go tylko zaciągnąć do łóżka, a potem przestanę o nim myśleć.
Salieri nie był tego jakoś pewny. On nie przestał myśleć o Ivo. Co więcej po tym jak się do siebie zbliżyli cieleśnie, wszystko się pogłębiło. Związał się z nim, a był przecież kimś kto mówił, że miłość nie istnieje. Pokochał i to bardzo. Czasami w życiu dzieją się rzeczy, które wszystko zmieniają, pomyślał przysuwając jeszcze pełen kieliszek wina do ust.

*

Następnego dnia w domu Paolo i Domenico rozległ się pisk połączony z nieustannym szczekaniem psa. Domenico wypadł z łazienki z pianką do golenia na twarzy i w ręczniku zawiązanym wokół bioder, który podtrzymywał. Przebiegł korytarz i wpadł do pokoju Gianny. Nastolatka skakała po łóżku wymachując rękoma, a Dea stała na podłodze obszczekując swoją panią i merdając ogonem.
– Co się dzieje? – zapytał spanikowany. Paolo nie było od dwóch godzin, bo miał udać się na targ, a potem pojechać prosto do Amare. Także jemu pozostało zajęcie się swoją przyszłą córką.
– Pająk wszedł pod biurko. O tam. – Trzynastolatka wskazała palcem miejsce, o które jej chodziło.
Salieri odetchnął i zaśmiał się, ale zajrzał pod biurko.
– On się ciebie bardziej boi niż ty jego. To maleństwo. – Klęknąwszy, wciąż uważając na ręcznik, zmusił pająka by wszedł mu na dłoń. W tej czynności chętnie chciała mu pomóc Dea. – Nie boisz się myszy, węży, a tego tutaj tak? – zapytał wstając. Otworzył dłoń i pokazał Giannie pajączka, który chciał mu uciec.
Dziewczyna zeszła z łóżka i spojrzała ostrożnie na to co ją tak wystraszyło.
– Nie zostaniemy przyjaciółmi – rzekła krzywiąc się. – Zabierz to proszę.
– Wyniosę go, a ty zbieraj się do szkoły. – Poprawił ręcznik i ruszył do wyjścia z pokoju.
– Szkoda, że tego nie nakręciłam – odezwała się Gianna. – Wyglądało komicznie jak wpadłeś do pokoju z tym kremem na twarzy i w ręczniku gotowy walczyć.
– Nie mniej komicznie od ciebie, kiedy skakałaś po łóżku, machałaś rękami i piszczałaś. – Puścił jej oczko, po czym udał się do łazienki i przez okno wypuścił pająka. Na spokojnie mógł się wreszcie ogolić i przygotować do wyjścia.
Pół godziny później podwiózł Giannę do szkoły, a on wraz z suczką udali się do Amare. Dea odkąd jej młoda pani wróciła do szkoły, przebywała w przygotowanym dla niej ogródku wśród wielu zabawek. Czasami zabierał ją do gabinetu, gdzie spała na kanapie. Co dzień robiła się większa i nadejdzie dzień, że kiedy ogrodzą w przyszłości dom, Dea będzie w nim zostawać. Możliwe, że wraz z drugim psem. Musieli też, gdy suczka dorośnie, pomyśleć o jej sterylizacji, ale na podjęcie takich decyzji mieli jeszcze kilka miesięcy.
Zaparkował obok skutera narzeczonego i do bistro wszedł tylnymi drzwiami, by zostawić psa w ogródku.
– Zostań tutaj, zaraz przyjdę i naleję ci wody.
Mała szczeknęła i zaczęła męczyć piszczącego hamburgera.
Mężczyzna poszedł do kuchni powiedzieć Paolo, że już jest, a potem do Ivo, by poprosić o kawę, której nie miał czasu wypić w domu.
– Dzięki i udanego dnia – powiedział do baristy i wziąwszy kawę, zaniósł ją do gabinetu, a chwilę później nalał suczce wody tak jak obiecał i zajął się pracą. Czuł się szczęśliwy ciesząc się z takich zwyczajnych poranków oraz dni.

*

Ivo nie mając za wiele zajęć, przyglądał się bratu. Nino wyglądał jakby jeszcze jakaś część niego spała. Zdejmował krzesła ze stolików działając automatycznie i co jakiś czas ziewał.
– Nino, chodź tutaj, dobra? – Na razie byli sami na sali, bo tego dnia otwierali godzinę później.
– Czego chcesz? Nie mam czasu. – Mimo swoich słów starszy z braci Morettich podszedł do Ivo. – No co?
– Wyglądasz jakbyś całą noc chlał – powiedział barista.
– Co ci do tego, kurwa. Moje życie, moja sprawa. Pilnuj własnego nosa i kochasia paniusiu – odparł ostro Nino i wrócił do pracy, w której znów przyjdzie mu przez cały dzień obsługiwać innych.
Wyszedł do ogródka, by być poza zasięgiem wzroku brata. Żałował, że drugi barista ma urlop, bo zdecydowanie wolał jego niż Ivo, który się wpieprzał do jego życia, a nikt go o to nie prosił. Przygotował resztę stolików ustawiając krzesła na ziemi. Dzisiaj była jego kolej, aby to zrobić. Akurat to mu nie przeszkadzało, bo nie przyszli jeszcze klienci, a lubił pracować samotnie. Poranne powietrze było jeszcze rześkie, ale zapowiadał się kolejny upalny dzień.
Znów ziewnął. Tej nocy nie wyspał się. Owszem pił. Wypił więcej niż przez ostatnie tygodnie, ale nie to było powodem bezsenności. Masturbował się przez pół nocy oglądając porno i fantazjując o tym, że to on jest tym mężczyzną, który klęczy w pozycji kolankowo łokciowej, a za nim znajduje się Vittorio gotowy wsadzić w niego penisa. Pożądanie kompletnie zawróciło mu w głowie i nie potrafił się uspokoić. Nawet teraz czuł się podniecony i myślał o Falcone. Nie rozumiał tego co się z nim dzieje, bo jeszcze nigdy coś takiego go nie spotkało. Jego zdaniem nie można być podnieconym nawet mentalnie dwadzieścia cztery godziny na dobę. Podejrzewał, że poza tym czego chciało jego stęsknione seksu ciało, wchodziła w grę chęć odreagowania na groźby kierowane ku niemu. Po pierwszej sesji masturbacji w salonie, otrzymał telefon przypominający mu, że termin spłaty długu się zbliża. Dawniej z tego wszystkiego po prostu by się naćpał, a teraz pozostał mu alkohol i seks. Dwa mocne uzależnienia, z którymi nie potrafił walczyć. To była niezła mieszanka wybuchowa, kiedy w grę wchodził Vittorio Falcone.
Porozstawiał menu oraz zestawy przypraw na stolikach w specjalnej podstawce. Pierwsi klienci zaczęli się już schodzić i pojawiły się też Camilla z Giovanną. Dzisiaj mieli być we trójkę, więc się nie narobi. Poza tym była też większa szansa na to, aby mógł zwolnić się wcześniej, by popracować przy samochodzie. Zrobi to o ile prawnik kupi dzisiaj akumulator. Bez tego nie ruszą, a ten w Lancii był tak zniszczony, że nawet naładowanie go nic nie da. Cudem było to, że w ogóle Falcone ujechał taki kawał drogi.
Przyjął kilka pierwszych zamówień i zdążył też coś zjeść, kiedy poczuł jak każdy włosek na jego ciele podnosi się jakby ktoś popieścił je prądem. Mrowienie na karku sprawiło, że zagryzł wargę, by nie westchnąć. Zdawał sobie sprawę, że to właśnie w tym momencie do Amare wszedł Vittorio. Nino uniósł głowę z nad notesu, w którym wpisywał zamówienie i ich oczy spotkały się. Prawnik wyglądał niby obojętnie jak każdy klient, który przychodził tutaj, aby coś zjeść, ale intensywność jego spojrzenia sprawiała, że Moretti doskonale wiedział czego mężczyzna chce. I niech go szlag, ale gdyby byli sami, Nino dałby mu wszystko. Może poza sercem. Ono było zamknięte i tak miało pozostać.
Vittorio niczym drapieżnik podszedł do Nino i zapytał:
– To co polecisz mi na śniadanie?

7 komentarzy:

  1. Dziękuję za kolejny rozdział :)
    Nie rozumiem skąd w Nino jest tyle nienawiści, mam nadzieję, że już wkrótce poznamy jego tajemnice. Liczę na to, że to właśnie Vittorio sprawi, iż Nino otworzy swoje serce.
    Oj myślę także, iż Vittorio w końcu trafi strzała amora, choć może już go trafiła ;)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. T.T chce więcej... Cierpię, bo to jest takie dobre a te rozdziały tak szybko i miło się czyta, że nie ma się dość nawet jeśli się przeczyta jeden czy dwa razy.
    Więcej interakcji Vittorio i Nino <3
    Pozdrawiam i dużo weny życzę oraz miłego tygodnia :D
    ~Tsubi

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeoraszam, że tutaj ale nie wiem gdzie mogę indziej spytać. Szukam opowiadania, jestem prawie pewna że należało do Ciebie ale nigdzie nie mogę go znaleźć. Nie pamiętam tytułu, pamiętam za to, że akcja rozgrywała się między zmiennymi, gdzie główny bohater miał córkę i podróżował z nią. Mogłabym poprosić o pomoc w znalezieniu tego? Strasznie chciałbym to znowu przeczytać ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może chodzi Ci o to opowiadanie od Lady M: http://sposobnosc-lady-m.blogspot.com/2017/04/rozdzia-1.html Innego nie znam.
      Pozdrawiam ciepło. :)

      Usuń
    2. Rzeczywiście, przepraszam! Właśnie przeczytałam już wszystko od Ciebie o zmiennych i się zastanawiałam czemu tego nie było a tu proszę xD
      Przepraszam za pomyłkę i dziękuję

      Usuń
  4. Hejeczka,
    rozdział wspaniały, co takiego skrywa Nino? czemu jest w nim tyle nienawiści i sam Falcone raczej o Nino będzie myślał częściej... ale podobała mi się reakcja Domenico na ten wrzask Giovanni jak szybko zareagował...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka, hejeczka,
    Nino co skrywa, czemu jest nim tyle nienawiści i sam Falcone raczej o Nino będzie myślał częściej ale podobała mi się reakcja Domenico na ten wrzask Giovanni jak szybko zareagował... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)