18 listopada 2011

Serial

Wyczyściłam ta stronę z linkami do serialu, ponieważ w końcu utworzyłam osobnego bloga i od teraz tam proszę zostawiać komentarze lub oczywiście na youtube. Ta strona zostanie, gdyż Wasze komentarze są dla mnie cenne i nie chcę ich kasować.



7 listopada 2011

Gdy muzyka w duszy gra - Rozdział 24 ostatni

Słoneczka moje, wrzucam ostatni rozdział i liczę na Wasze opinie.
Ostatnio wpadłam na pomysł zrobienia simowego serialu yaoi i o to jego czołówka, która najlepsza raczej nie jest, ale to moje pierwsze 'dzieło". Kiedy ukaże się pierwszy odcinek, to tego nie wiem, ale postaram się na grudzień zrobić, chociaż jeden.  Sidła miłośći - czołówka serialu (yaoi)

Dziękuję za Wasze komentarze, za bycie ze mną przez cały czas trwania opowiadania. Powracam 6 grudnia na drugim blogu. :D

Rozdział sprawdzała Ay.

***

Tego dnia mijało pół roku od podpisania kontraktu i Haruki musiał podjąć decyzję, która tym razem była bardzo łatwa. Za pierwszym razem bał się tego, co go czeka, teraz takich obaw nie było. Nie wyobrażał sobie życia bez BlueRiver.
W sali konferencyjnej, tej samej, co wtedy, byli obecni wszyscy zainteresowani. Producenci, szefowie wytwórni, adwokat, zespół... Te sześć miesięcy zleciało w mgnieniu oka. Tyle się wydarzyło w jego życiu. Zyskał sławę, niemałe pieniądze, spełnił swe marzenie o śpiewaniu i znalazł to, co najważniejsze, miłość. Popatrzył na Keizo. Chłopak nie miał już tego odstraszającego lodu w oczach. Teraz był w nich żar, tak wiele mówiący o jego zaangażowaniu uczuciowym. Uczuciowym i cielesnym, bo Ueda był doskonałym, nienasyconym kochankiem i ku jego radości, uniwersalnym, co zaspokajało wszystkie potrzeby ich obu. Nie miał wątpliwości, że dobrali się doskonale. Potrząsnął głową, pozwalając tym myślom uciec i skupić się na czynności, którą miał zrobić. Nie miał wątpliwości, biorąc pióro do ręki, że chce zostać w zespole. Podpisał nowy, tym razem dwuletni, kontrakt i odetchnął szczęśliwy.
- To teraz mamy co świętować – zaklaskał Seiki.
Dla niego i jego brata było to podwójne święto. Nie dość, że ich przyjaciel zostawał z nimi, to rodzice wyszli na prostą drogę. Przed nimi jeszcze wiele lat leczenia i spotkań z AA, ale obaj wiedzieli, że już im się udało. Dziś mijał kolejny pełny dzień, od kiedy nie pili.
Isao, który miesiąc wcześniej zaręczył się z Mineko, też miał co świętować. Za pół roku miał wziąć ślub, czego nie mógł się już doczekać i był zadowolony, że jego narzeczona nie namawiała go do odejścia z Blue. Tego by nie zniósł. Oboje zamierzali kupić dom w pobliżu ich willi, aby mieszkać bliżej chłopaków, a także mieć takie miejsce, gdzie założą swoją rodzinę.
Tomiji także miał się z czego radować. Pierwszą rzeczą było oczywiście pozostanie Hamady z nimi, a drugą to, że był już zdrowy. Mógł śpiewać, a tęsknił za tym tak bardzo, że czasami nie mógł znieść psychicznego bólu, który go przytłaczał. Na szczęście był z nim Aki. Jego kochany chłopak, którego z każdym dniem kochał coraz mocniej. To on go ratował przed zamartwianiem się i skutecznie zamykał mu usta, kiedy zielonowłosy powtarzał, że jest już niepotrzebny w zespole i na pewno nie będzie mógł już śpiewać. Piwnooki podnosił go na duchu, a rodzice chłopaka przyjęli do rodziny. Niestety, jego właśni rodzice niezbyt miło odebrali wiadomość o tym, z kim się związał oraz to, że jest gejem. Zabolało go to, ale poradził sobie z ich odrzuceniem. Fani różnie przyjęli wiadomość na temat tego, kim jest. Jedni się cieszyli, inni psioczyli na niego i Akiego, wypisując podobne rzeczy, jak przy Haru i Keizo. A wszystko zaczęło się od oficjalnego przyjęcia na promocji nowej płyty, kiedy wszedł do sali z Akim, co było pomysłem piwnookiego, trzymając go za rękę. Od razu zwrócili na siebie uwagę. Nastolatek nawet na chwilę nie przestraszył się ich reakcji oraz pytań obecnych reporterów. Trwał przy nim dzielnie. Wtedy oficjalnie przyznali, że są parą. Bali się tylko sytuacji, a ich ujawnienie się było bardzo ryzykowne, że ludzie wypomną wiek Akiego i obaj będą mieć kłopoty, a szczególnie Tomi, za uwiedzenie nieletniego. Ale wszystko przeszło bez echa, prawdopodobnie ze względu na wiek Ikedy. Uznano, że taka mała różnica w latach może być do zaakceptowania i dano temu spokój. Zwłaszcza, że rodzice Kaimy nie mieli nic przeciw ich relacji. Po miesiącu wszystko się uspokoiło, jak w przypadku Hamady i Uedy, reporterzy poszukali sobie nowej sensacji, a oni mogli żyć spokojnie. Dziennikarzom nie uśmiechało się pisać o nudnych, wiernych sobie partnerach.
Akiego nie widział od przedwczoraj, bo odkąd chłopak rozpoczął nowy rok szkolny, wziął się solidnie za naukę i wczoraj uczył się do dzisiejszej klasówki z historii. Chciał skończyć szkołę z dobrymi stopniami i w przyszłości pracować z zespołem, wyjechać z nimi na turnee po Europie. Pragnął zająć się realizacją dźwięku, scenografią i wizualizacją świetlną ich koncertów. Dlatego chciał się wszystkiego w przyszłości nauczyć, aby do nich dołączyć. Aki znalazł swój cel, do którego dążył i Ikeda był z niego bardzo dumny. Tylko strasznie za nim tęsknił.
- Chłopaki, chcę was widzieć dzisiaj na przyjęciu – zabrał głos Ogata. – Wynająłem na całą noc wasz ulubiony klub nocny i uczcimy pozostanie Harukiego z nami – wziął do ręki kieliszek szampana.
- I opijemy... - Seiki przerwał, widząc ich karcący wzrok. – Dobrze, wy opijecie sukces w sprawie negocjacji, co do turnee po Europie. Haru przyniósł nam szczęście i w końcu nas tam zauważyli, i chcą. Za Haru – podniósł szklankę z sokiem.
- Za Haru – odpowiedzieli obecni.
Keizo pocałował swego chłopaka w rozchylone usta. Szalenie go kochał i śmiać mu się chciało, jak długo bronił się przed tym uczuciem. Teraz za każdym razem, patrząc na niego, miał motylki w brzuchu, a wokół głowy latały mu ptaszki i ćwierkały miłosne piosenki, co dało odniesienie w kilku nastrojowych balladach. Zupełnie oszalał i był z tego powodu szczęśliwy. Nawet jego wiecznie zapracowani rodzice byli zadowoleni z jego wyboru, bo Haru w końcu potrafił utemperować zimny charakterek ich syna.
- Za ciebie, kochanie, i twoje nowe życie – powiedział.
- Kei, ono rozpoczęło się w chwili, kiedy wyznałeś mi swoje uczucia – trącił nosem jego policzek. Dawniej nie zdobyłby się przy ludziach nawet na mniej znaczący gest w stosunku do swego chłopaka.
- Będziecie się migdalili, jak wrócimy do domu. Teraz przed wytwórnią czekają fani spragnieni naszych autografów – poinformował Seiji. – Nie zawiedźmy ich.

***
Wyszli w szóstkę, otoczeni ochroniarzami, w stronę zebranego tłumu wykrzykującego: „Kochamy was”. To oni dawali im siłę i chęci do tworzenia muzyki, nowych piosenek, grania koncertów dzień w dzień i do takich właśnie spotkań. Podpisywali swoje zdjęcia z szerokimi uśmiechami na ustach. Wymieniali spostrzeżenia. Haruki usłyszał wiele gratulacji i pełnych ciepła słów dotyczących jego związku z liderem i pracy. Miło było odczuwać sympatię fanów. Tak mógł żyć i jego przyjaciele również.

***
Aki wraz z Mary opuścili klasę wymęczeni trudnym testem. Był pewien, że poszło mu dobrze.
- Jeszcze dwie lekcje i do domku – mruknęła dziewczyna.
- Co ja słyszę, tobie się spieszy do domu?
Nie odpowiedziała, gdyż jej uwaga została odwrócona, kiedy obok nich przeszedł Ayu, udając, że ich nie widzi. Mary zazgrzytała zębami.
- Mam ochotę mu przywalić – dowiedziawszy się o reakcji tego chłopaka na wyznanie przyjaciela, cieszyła się, że jest w Paryżu, gdyż inaczej z miejsca by go dopadła i uszkodziła w kilku miejscach. Może nawet nie miałby w przyszłości dzieci po jej solidnym kopniaku w strategiczne miejsce.
- Zostaw to. Nie będę go do niczego zmuszał. Ma swoje poglądy...
- Duperele ma w głowie, nie poglądy – usiadła na parapecie i wyciągnęła zeszyt do angielskiego. – Dobrze, że jego brat i Sibut są w porządku.
- Taa – przykro mu było, bo lubił Ayu. Nie mniej, jak powiedział, nie będzie go zmuszał do tej znajomości. Chłopak nie chce go znać, to nie musi... Jego wola.
- Cieszę się, że zaprosiłeś mnie na tą imprezę – kończyła swoje zadanie domowe. – Nareszcie poznam chłopaków. Mogłeś wcześniej mnie do nich zaprosić.
- Nie chciałem im narzucać twojej osoby, smarkulo.
- Nie jestem taka straszna, gówniarzu.
- Owszem, jesteś. Poza tym, Keizo nie reagował najlepiej na obcych w domu.
- A teraz? - popatrzyła na niego błyszczącymi oczyma.
- Teraz, to on się zmienił z groźnego lwa w łagodnego kotka. Nie w sprawach zespołu, kiedy nie może sobie pozwolić na wejście na głowę tym wszystkim ludziom, ale prywatnie jest spoko.
- Haru go obłaskawił, co?
- On też się zmienił. Dawno go nie widziałaś. Nie jest już takim nieśmiałym chłopakiem.
- To fajnie. Może dzięki temu, że stał się pewny siebie i ma u boku kogoś, kto go wspiera – stwierdziła dziewczyna. – A jak ty i Tomi? – pytała o to codziennie. Lubiła o nich słuchać.
- Tomi...
- Ty nic się nie zmieniłeś – zdzieliła go zeszytem po głowie.
- Aj. Czemu się nie zmieniłem?
- Nawet, jak wypowiadasz jego imię, to się czerwienisz. O czym wtedy myślisz?
- O niczym – nagle plama na przeciwnej ścianie okazała się bardzo ciekawym obiektem do rozważania. Kto ją zrobił? Jak długo tam była?
- Powiedz – zeskoczyła z parapetu i stanęła przed nim.
- Nie.
- No Aki. Chętnie posłucham o waszych... ekhem, stosunkach – popatrzyła na niego błagalnie.
- Świntuch z ciebie – roześmiał się.
- I głodna relacji męsko męskich.
- Po co ci to? Wiesz, jak jest.
- O tak. Ciągle powtarzasz, że Tomi jest gorącym kochankiem, miłym, opiekuńczym chłopakiem...
- Bo to prawda, nic nowego ci nie powiem.
- To opowiedz mi wszytko od początku – wzięła go pod rękę i zaczęła prowadzić w stronę klasy, w której miał odbyć się angielski.
- Jak jesteś głodna takich relacji, to poczytaj sobie w necie opowiadania na ten temat.
- Czytałam, ale ciągle mi mało. Wolę coś z życia. Nie daj się prosić.
- Spadaj.
- Jesteś niedobry.
- A ty upierdliwa.
- Oj, czepiasz się – uderzyła go przyjacielsko w ramię i się roześmiała.
Aki zerknął na nią. Dobrze, że ją miał.

Po lekcjach czekał na autobus, rozglądając się wokół. Liście na drzewach robiły się już kolorowe, w powietrzu wyczuwało się jesień, ale słońce nadal potrafiło podgrzać atmosferę. Zdjął swoją brązową bluzę i usiadł na ławce. Po drugiej stronie siedziała starsza kobieta, a obok niej mała, może sześcioletnia dziewczynka, z pewnością jej wnuczka.
Westchnął. Autobus miał przyjechać za dziesięć minut. Potarł palcami oczy.
- Cz...cześć - usłyszał i odsunął dłoń od twarzy. Przed nim stał Ayu we własnej osobie. Wyglądał na zawstydzonego.
- Eee. Cześć – podniósł się. – Nagle się do mnie odzywasz? Nie jestem już wrogiem numer jeden? - wolał pierwszy zaatakować.
- Przepraszam.
Piwnooki zachłysnął się powietrzem, słysząc to. Prędzej spodziewał się usłyszeć jakieś obraźliwe słowa, a nie to.
- Słucham?
- Zachowałem się jak idiota. Zaskoczyłeś mnie. Nie przepadam za gejami...
- Ty ich po prostu nie znasz, a osądzasz.
-Wiem. Przez wakacje przemyślałem sobie to wszystko. Dziwnie mi było usłyszeć, że mój przyjaciel jest... - zerknął na starszą panią. – Nie umiałem przyjąć tego do wiadomości.
- I tak długo zajęło ci zrozumienie pewnych rzeczy. Nawet w szkole mnie unikasz. Nie mogłeś przyjść wcześniej?
- Wstydziłem się. Najpierw faktycznie byłem zły, że jesteś gejem – a co tam, niech staruszka sobie posłucha. – Potem był wstyd, strach, że mi nie wybaczysz. Paraliżowało mnie, kiedy chciałem z tobą pogadać i wolałem uciekać. Ty nie chciałeś się do mnie odezwać – bawił się swoimi palcami, od czasu do czasu zerkając mu w oczy.
- Dziwisz się? Kazałeś mi nie zbliżać się do ciebie.
- Poukładałem sobie wszystko i przepraszam – jego szczerość była prawdziwa.
Na przystanek podjechało auto Tomijiego, a jego kierowca wychylił się przez okno.
- Witaj, piękny.
Aki uśmiechnął się tak, jakby wygrał na loterii. Teraz poczuł, jak bardzo za nim tęsknił. Nie widzieli się już przeszło półtora dnia. W oczach nastolatka odbijało się wszytko, co czuł. Miłość, tęsknota i radość ze spotkania go.
- Ayu – piwnooki zwrócił się do stojącego obok chłopaka, który gapił się na samochód.
- Tak?
- Brakowało mi ciebie. Umówimy się na piwo? Sami lub z chłopakami? Pogadamy tak szczerze ze sobą.
- Chętnie – odetchnął z ulgą.
- Super. Zadzwonię jutro i ustalimy miejsce i czas – podniósł z ławki bluzę i plecak. – Podwieźć cię gdzieś?
- Dziękuję, ale mam jeszcze kółko matematyczne.
- To cześć.
- Nara, Aki.
Piwnooki otworzył drzwi i wsiadł do auta.
- Cześć, kochanie – ucałował zielonowłosego w policzek.
- Wesolutki jesteś – zapalił silnik.
- Właśnie odzyskałem kumpla – wyjrzał przez okno i pomachał Ayu, a potem puścił oczko do zaskoczonej jego zachowaniem kobiety. Nie ukrywał tego, kim jest i z kim się spotyka. Nie miał się czego wstydzić. W szkole spotykał się z przejawami nienawiści, ale radził sobie. Starał się tym nie przejmować. Na szczęście nikt nie stosował wobec niego przemocy fizycznej, co przyjął z ulgą. Umiał się bić, ale nie chciał tego robić. – Zabierzesz mnie do domu czy do was?
- Do nas. U nas zostawiłeś rzeczy, które kupiliśmy na przyjęcie.
- Ok, ale potem wstąpimy w drodze do klubu po Mary?
- Pewnie – Tomi pogłaskał go po kolanie i zatrzymał na nim rękę.
- Kochanie.
- Hm?
- Dźwignia do zmiany biegów jest obok. Nie rozpraszaj się, prowadzisz. Poza tym, nie chcę dziś kończyć na tylnym siedzeniu, jak ostatnio. Masz mieć siłę, aby tańczyć ze mną całą noc. Chcę sobie poszaleć. Dobrze, że jutro nie ma szkoły.
- Tylko na taniec masz ochotę? – wokalista zerknął na niego, zabierając jednak rękę.
- Nie tylko, ale o tym porozmawiamy później – wychylił się i pocałował go w ucho. – Kocham cię – figlarne iskierki błądziły mu w kącikach oczu.
- I ty mówisz, żebym się nie rozpraszał? – westchnął, czując gorący oddech na szyi. – Usiądź normalnie. Proszę.
Aki roześmiał się krystalicznie czystym śmiechem, wiedząc, jak na niego reaguje Tomi. Ikeda popatrzył na niego. Lubił, kiedy nastolatek był szczęśliwy.
- Też cię kocham – powiedział, zatrzymując się na światłach. Szybko chwycił w obie dłonie twarz Kaimy, by złożyć na wytęsknionych ustach czuły pocałunek. Nie rozstawałby się z nim nigdy. Na szczęście za parę miesięcy, gdy Aki skończy szkołę będą już mogli być zawsze razem. Szczególnie cieszył się na przyszłe wakacje, zwiedzając, pomiędzy koncertami i spotkaniami, wszystkie kraje Europy.
- Tomi, światło.
- Co?
- Zielone.
- Aaa – ruszył w dalszą drogę.
Aki patrzył na niego. Wierzył już, że ten facet jest jego duszą i ciałem. Tak samo i on należał do niego.

***
Potrzebowali kilku chwil, by pobyć ze sobą w samotności. Wybrali się na krótki spacer do wiśniowego zagajnika. Haruki położył głowę na ramieniu swego chłopaka, który objął go w pasie.
- To tutaj kochaliśmy się pierwszy raz – szepnął.
- Wydaje mi się, że od tego czasu minęły wieki.
- Mnie też. Powtórzymy to jeszcze kiedyś? - zapytał Hamada.
- Latem, kochanie.
- Oczywiście, że latem. Nie odmrożę sobie tyłka przecież. Noce już są chłodne.
Nagle Keizo spoważniał. Chwycił w dłonie twarz swego partnera i, wpatrując mu się uważnie w oczy, powiedział:
- Haruki, przepraszam, że byłem takim idiotą.
- Daj spokój, było, minęło. Teraz patrzmy w przyszłość – pocałował mu wnętrze dłoni.
- Naszą wspólną przyszłość. Kocham cię.
- Ja ciebie też.
- Przestańcie, bo więcej miodu nie zniosę – zza drzew wyłoniła się sylwetka perkusisty.
- Podsłuchujesz? – lider popatrzył groźnie.
- Zostawiliście komórki i musiałem się sam pofatygować, aby powiadomić was, że jedziemy. I nie patrz tak na mnie, w niczym wam jeszcze nie przerwałem. Nie boję się ciebie – pokazał Uedzie język i zawrócił w stronę domu.
- Ja mu naprawdę kiedyś coś zrobię. Psuć taką chwilę – splótł palce z Hamadą.
- Dobrze, że nie psuje innych – mrugnął do niego.
- Wtedy bym mu nogi z dupy powyrywał.
- I tak go uwielbiasz.
- Ciągle mi to mówisz.
- Bo to prawda, białasku.
- Kotuś...
- Dobra, już dobra... białasku – powiedział i zaczął się śmiać.
- Jesteś moim skarbem – szepnął niespodziewanie Keizo.
Tym razem to Haruki spoważniał i wtulił się w niego z całej siły. Walczył ze wzruszeniem.
- A ty moim.
Stali tak dłuższą chwilę, a przed oczami przelatywały im wydarzenia z ostatnich sześciu miesięcy. Ich pierwsze spotkanie. Pierwsze spojrzenie w oczy, seks, okrutne słowa Uedy, żłobiące wielką ranę na sercu zielonookiego. Ciasteczka, kiedy byli cali obsypani mąką... I potem wszystkie cudowne chwile, które tamtą ranę zasklepiły, aby w końcu nie pozostawić po niej nawet blizny.
- Najchętniej to bym został z tobą w domu – wymruczał Kei.
- Muszę tam być. To w końcu dla mnie przyjęcie zostało zorganizowane.
- Jako twój partner jestem zobowiązany ci towarzyszyć.
- Nie mów, że cierpisz z tego powodu.
- No, nie. Tomi i Aki nie jadą z nami?
- Nie. Aki zaprosił swoją przyjaciółkę. Chyba nie masz nic przeciw? - popatrzył na Uedę.
- Pewnie, że nie.
- To fajnie – cmoknął go jeszcze w policzek i objęci ruszyli w stronę budynku.

***
W klubie, gdy tylko przekroczyli jego próg, rozniosła się burza oklasków na cześć całego zespołu, a w szczególności Harukiego. Cała ekipa współpracująca ściśle z nimi z zadowoleniem przyjęła informację o pozostaniu Haru w zespole. Wielu nie ukrywało tego, że nie chodziło o sympatię, jaką odczuwali wobec chłopaka o zielonych oczach. Cieszyli się, że nareszcie znalazł się ktoś, kto skutecznie obłaskawiał mordercze zapędy lidera. Nareszcie nie wydzierał się na nich, gdy coś mu nie pasowało. Chociażby nie ta ilość światła, nie ten termin koncertu... teraz wszystko szło gładko.
- Ja im jeszcze pokażę – szepnął białowłosy.
- Schowaj pazurki, tygrysie – Hamada pogłaskał go po ramieniu. – A wam – spojrzał na bliźniaków i Noriko – przydałoby się kupić jakiś rozpuszczalnik.
- Dlaczego?
- Po co?
Zapytali jednocześnie Seiki i dziewczyna. Oboje byli uwieszeni obu ramion keyboardzisty.
- Jesteście przyklejeni do Seijiego, jak rzep do psiego ogona. Ręce mu urwiecie.
- Nie jest tak źle, prawda, misiu? - Noriko zrobiła słodkie oczka.
- Ja się nie odzywam, bo jak coś powiem nie tak, to oberwę z jednej albo drugiej strony – rzekł Seiji.
- Nie rozumiem, jak możesz wytrzymać z takimi wariatami – Isao puścił mu oczko i przeszedł z narzeczoną w stronę ich stolika.
- Jakoś muszę dać sobie radę – szepnął Seiji, za co oberwał po głowie z obu stron.
- Doprawdy, Seiki – odezwał się Ueda. – Jakbyś nie był jego bratem i hetero, pomyślałbym, że jesteś z nim związany, tak jak Haruś ze mną.
Perkusista natychmiast zostawił w spokoju ramię brata.
Natomiast Seiji wzrokiem przekazał podziękowania liderowi. Naprawdę już ramię zaczynało go boleć. Ostatnio jego brat nie umiał odlepić się od niego i Noriko. Podejrzewał, że to dlatego, iż mimo wszystko był troszkę zazdrosny. Dotychczas uwaga Seijiego skupiała się na nim, a zawsze mieli tylko siebie. Do tego mogła dołączyć i druga przyczyna. Każdy kogoś miał, a Seiki pomimo ciągle dobrego humoru, czuł się samotny. Mimo tych wielu fanek, które go otaczały.
- Cześć, chłopaki – podeszła do nich ich była stylistka.
- Cześć, zdrajczyni – opowiedział Keizo.
- Jaka ja tam zdrajczyni?
- Zostawiłaś nas i poszłaś do jakiegoś typka, co to nie umie śpiewać – powiedział Seiki. – I to o jego wizerunek teraz dbasz – udał smutnego.
- Moje biedactwo, musiało się męczyć ze złymi stylistami – pogłaskała perkusistę po głowie.
- Nieprawda, obie panie i pan są bardzo dobrzy w swoim fachu – uśmiechnął się do niej.
- Zwłaszcza ten pan – szepnął zaczepnie Haruki, przypominając sobie, jak Kei uważnie pilnuje, kiedy tamten chłopak go ubiera. Nie lubił zaborczości, ale taka nutka zazdrości podobała mu się w jego chłopaku. Wiedział, że należy do niego.
- Ja ci zaraz dam „pan”. Chodźmy się czegoś napić, bo zabawa rozkręci się bez nas. Reiko, przyłączysz się? - zapytał Keizo
- Chętnie.

***
Tomi z daleka wypatrzył przyjaciół. Widać było, że znakomicie się bawią. Seiki zabawiał Isao, Reiko i Mineko swoimi żartami. Kei i Haru całowali się, mając wszystkich w głębokim poważaniu, a Seiji z Noriko dzielnie im dorównywali w tym miłym pokazie.
- Nie mogą od siebie rąk odlepić – szepnął mu do ucha Aki.
- Tak jak ja od ciebie. Mary, gotowa na poznanie chłopaków?
Stojąca u boku nastolatka wyglądała na stremowaną, ale dzielnie kiwnęła głową.
- Gotowa.
Ominęli tańczące osoby, do których podrygów didżej puszczał najnowsze światowe hity. Zbliżyli się niezauważeni do stolika.
- Nie wiedziałem, że urządzacie konkurs całowania – uśmiechnął się Ikeda.
- Namawiam właśnie Isao, by do nich dołącz... - zaczął Seiki i przerwał, kiedy odwróciwszy głowę w ich stronę poczuł się, jakby go piorun walnął. Dziewczyna, którą pierwszy raz widział na oczy, wyglądała niczym wyjęta z żurnala. Po raz pierwszy zaniemówił.
- O, widać, że ktoś stracił głos – powiedział Aki. – Chcę wam przedstawić moją przyjaciółkę Mary. A to są...
- Wiem, kim są. Wiesz, że mam teraz pokój oblepiony ich plakatami – szepnęła nieśmiało i napotkała wpatrzony w nią wzrok perkusisty. Jego plakatów ma najwięcej.
Aki otworzył szeroko oczy, po raz pierwszy widząc na jej twarzy rumieńce zawstydzenia.
- Czyżby ktoś tu dostał strzałą Amora? - wyrwało mu się.
Tomi pociągnął go w stronę miejsc, które zrobili im lider i jego chłopak. Zanim usiedli, Aki popchnął przyjaciółkę, by usiadła obok Seikiego. Dziewczyna chętnie z tego skorzystała.
- Cześć – odezwała się do perkusisty.
- Cześć – odpowiedział.
Keizo podniósł prawą brew zdziwiony tym nagłym obrotem spraw. Czyżby samotność uczuciowa jego młodszego przyjaciela się właśnie skończyła? Chłopak w końcu odzyskał zdolność mówienia i zaczął zagadywać Mary, która chętnie słuchała, od czasu do czasu nawijając włosy na palec lub zakładając je za ucho.
- Trzeba było ich wcześniej zapoznać – rzekł lider.
- To chyba odpowiedni moment – powiedział Aki, opierając się bardziej na swoim chłopaku, który przesuwał palcem po jego szyi. Aki lubił tę drobną pieszczotę. Rozpierało go szczęście i byłby zadowolony, gdyby Mary też miała kogoś do kochania i nie wypytywała go ciągle o jego życie erotyczne. Chociaż to się mogło i tak nie zmienić, bo za bardzo była zafascynowana związkami męsko-męskimi.
- O czym myślisz? - zapytał go Tomi.
- O tym, jak bardzo mi na tobie zależy i chciałbym, żeby inni też czuli, że są dla kogoś ważni – zatopił się w jego oczach.
- Oni na pewno tak czują – wskazał ruchem głowy na parę obok.
Rzeczywiście, Haruki i Keizo patrzyli w tej chwili na siebie z uwielbieniem. Nie zwracali uwagi na innych. W danej chwili byli tylko oni. Nikt inny się nie liczył. Potarli nosy o siebie, tym samym wyrażając więcej niż tysiąc słów.
- Przestańcie się w końcu miziać, bo życie wam na tym zleci. Chodźcie tańczyć - miłosną chwilę przerwał radosny głos Seikiego.
Kei warknął.
- Ja mu kiedyś....
- Tak, wiem, kochanie, co mu zrobisz, ale z tego, co widzę, niedługo to ty będziesz miał okazję mówić mu: „przestańcie się migdalić” – widział, jak Seiki i Mary, trzymając się za ręce, poszli na parkiet. - Zemścisz się, a teraz porwij mnie do tańca. Zobaczymy, czy w parze ruszasz się tak samo, jak na scenie – mówił Haruki.
- Ty już wiesz, jak ja się w parze ruszam – mruknął zaczepnie.
- A tobie tylko jedno w głowie – pocałował go szybko i wstał.
- I kto to mówi – ach, klepnąłby go w ten słodki tyłeczek, ale nie przy ludziach. Już on mu pokaże, jak tańczy.
I pokazał... nie tylko na parkiecie.

KONIEC

31 października 2011

Gdy muzyka w duszy gra - Rozdział 23

Kochani, przed Wami przedostatni rozdział.
Na Wasze pytania, czy będę coś publikować po zakończeniu tego opowiadania, odpowiadam, że tak, ale nie od razu. Zrobię małą przerwę. Publikować będę na drugim blogu, Tylko Ty 2 od szóstego grudnia. Taki mam plan, ale czy on wyjdzie, okaże się w praniu. :D
Wszystkim serdecznie dziękuję za komentarze. Witam nowe czytelniczki. :D


Rozdział sprawdzała Ay. Dziękuję :*

***


Niewiele osób może powiedzieć, że kocha tak prawdziwie, bezwarunkowo i z pasją, lecz Aki Kaima mógł to zrobić. Nieważne, że miał dopiero siedemnaście lat. Przecież nikt nigdy nie określił granicy wieku, w której rozpoczyna się miłość. Nikt nie powiedział, że można kochać tylko od tego wieku do tego. Czyż mając siedemnaście lat nie można pokochać tej jedynej osoby raz na zawsze? Aki nie wątpił, że kocha, od samego początku, a teraz tym bardziej, mając przy tym nadzieję, że tak już zostanie na zawsze. Różne są koleje losu, wiele rzeczy w ciągu lat może się wydarzyć i nikt nie wie, czy za dziesięć lat on i Tomi będą razem, ale miał taką nadzieję. Jego serce rosło, kiedy Tomi powiedział mu o tym samym. Kochał i był kochany, to dawało mu siłę na pokonanie wszystkich przeszkód.
Wracali do domu. Za szybą taksówki, którą jechali, nad miasto nadciągała noc. Od kilku minut obserwował, jak zmienia się pora dnia, a w oknach wieżowców zapalają światła.
Przedłużyli swój pobyt o jeden dzień, spędzając go głównie na kochaniu się i mimo tak wielu godzin razem, nie mogli się rozstać, więc Tomi poprosił go, by tę noc spędził razem z nim w willi. Chętnie się zgodził. O dziwo, jego mama też. Podejrzewał, że rodzice zrobili sobie swój prywatny weekend w domu. On najcudowniejsze chwile swego życia spędził właśnie w tamtym domu na plaży, do których będzie ciągle wracał, a na inne liczył w przyszłości, ale te dopiero miały zapisać stronnicę ich życia.
- Pogrążyłeś się w myślach – stwierdził Tomiji.
- Żal stamtąd wyjeżdżać – odwrócił wzrok od szyby i popatrzył na niego.
- Jeszcze tam wrócimy. Napisałem smsa do Keizo. Wszyscy będą w domu – poinformował.
- Jesteś pewny, że chcesz im powiedzieć prawdę? - zapytał nastolatek.
- Chcę, by cały świat wiedział, co do ciebie czuję – pocałował go w policzek, nie przejmując się kierowcą. Splótł z nim palce dłoni i już w milczeniu dojechali do domu.
Tomiji zapłacił kierowcy za kurs, który wyjął ich bagaże z bagażnika.
Aki wziął swój podróżny plecak.
- To chodźmy im zrobić niespodziankę – powiedział.
Po wejściu do domu swoje rzeczy zostawili u stóp schodów i wkroczyli w głąb salonu. Byli tam wszyscy, poza menedżerem. Nie spodziewali się tylko Noriko, ale i tak niedługo wszyscy się dowiedzą. Nie będzie ogłaszał światu tego związku, ale wystarczy pojawić się na kilku oficjalnych przyjęciach z Akim u boku, aby każdy zrozumiał, kogo kocha.
- Kei, wiedziałem, że wszystkich zwołasz tutaj i każesz im czekać – Tomi uniósł kąciki ust.
- Zawsze do usług – ukłonił się białowłosy, aby zaraz przysiąść obok swego chłopaka, który z zaciekawieniem lustrował swojego kuzyna.
- O, hej – przywitał się Seiji, który w końcu oderwał wzrok od swojej dziewczyny. Dopiero zauważył Akiego. – Spotkaliście się przed drzwiami?
Poza Harukim i Keizo nikt nie wiedział, że chłopcy wyjechali razem.
- Nie, spędziliśmy wspólnie bardzo przyjemny weekend – poinformował Tomiji.
- Jak to? - Seiki zostawił w spokoju skakanie po kanałach.
- Zawsze wszystko wiesz, a teraz jesteś taki niedomyślny – Keizo popatrzył na perkusistę.
- No co? Jak wyjeżdżali razem, to mogli i nas zabrać.
- Nie mogliśmy – Tomi chwycił swego chłopaka za dłoń i pocałował jej wierzch. Twarz piwnookiego pokryła się purpurą.
- Wy... czekajcie... eee, żartujecie sobie – perkusista próbował coś powiedzieć.
Zielonowłosy przyciągnął Akiego do siebie.
- My jesteśmy razem.
- O kurna – wymknęło się Seikiemu. – Ale jak? Co? Kiedy?
- To się po prostu stało – Ikeda pociągnął swojego chłopaka na wolne miejsca na kanapie.
- Cudownie – zaklaskała Noriko. – Tomi, jesteś gejem czy bi?
- Gejem. Seiki, zamknij buzię, bo ci szczęka całkiem opadnie.
- Aaaa – dziewczyna zerwała się z kolan keyboardzisty i ucałowała z radością policzki nowej pary. – Czym więcej homo, tym lepiej. Tomi, Aki, pasujecie do siebie.
- Wiedzieliście! - Seiki patrzył na lidera i Haru.
- Trzeba było patrzeć, to byście się domyślili – mruknął Keizo.
- Patrzeć, ale jak? Przecież Tomi zawsze kochał laski.
- Seiki, one pojawiały się w moim życiu i znikały. Szukałem czegoś, czego nie znałem, aż w końcu poznałem pewną cudowną i słodką osobę, – ucałował nastolatka w kark – dzięki której dowiedziałem się, czego mi brakowało.
- Zawstydzasz mnie, Tomi.
- Po prostu kocham.
- Ja ciebie też – odetchnął i zwrócił się do innych: - Mamy nadzieję, że nie przeszkadza wam ta sytuacja.
- Żartujesz? Miałaby im przeszkadzać? - Noriko z powrotem siedziała na kolanach Seijiego. – Nie miałabym na imię Noriko, gdyby tak było.
- Co to ma wspólnego z twoim imieniem, maleńka?
-Och, tak mi się powiedziało, misiu.
- Od kiedy wy jesteście razem? - zapytał Tomiji.
- Od wczoraj i tak się ciągle maleńkują i misiaczkują. Tylko ja zostałem sam – perkusista udał smutnego. - Ale jest tyle fanek wokół... - wyszczerzył się.
- Ty to się nigdy nie zmienisz. Ciekawe, na kogo musiałbyś trafić, żeby przestać skakać z kwiatka na kwiatek. – Isao uśmiechnął się do niego, a potem do zielonowłosego i jego partnera. – Gratuluję, chłopaki. Nie spodziewałem się, że o takie coś będzie chodzić, kiedy Kei siłą przyciągnął nas tutaj i zabronił wychodzić.
- Dzięki, liczyliśmy z Akim, że przyjmiecie to dobrze.
- Nie mów, że baliście się naszej reakcji – Seiji oparł się o oparcie fotela.
- Trochę. Nie tak bardzo po tym, jak przyjęliście wiadomość o Haru i Keizo, ale...
- Tomi, zamknij się lepiej i powiedz, jak spędziliście weekend. Te dni i noce... – Seiki puścił im oczko.
- A ten już ma brudne myśli w głowie – jego zrezygnowany brat opuścił ręce. – Tak jest, kiedy nie ma się własnego życia erotycznego.
- Ja nie mam? - oburzył się Seiki.
- Masz, masz. Na przykład co nocne randki ze swoimi dłońmi. Nie są o siebie zazdrosne? - zaśmiała się Noriko.
- Dogadują się całkiem dobrze – odpowiedział jej perkusista.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem włącznie z Seikim.
- Widzisz, przyjęli to nawet z entuzjazmem – Tomi szepnął do ucha nastolatka.
- Aha - Aki napotkał pytający wzrok kuzyna. Przesiadł się do niego.
- Co?
- Nie mówi się „co”, tylko „proszę”. Jak było na wyjeździe? - zapytał Haruki, a Kei udawał, że nie podsłuchuje.
- Orgazmicznie – szepnął z błyszczącymi oczami i wrócił do Ikedy. Więcej opowie mu w przyszłości.
- Mówiłem, że to zrobili – powiedział po cichu lider.
- I było orgazmicznie. W ogóle, co to za słowo, skarbie? - Haruki potarł mu nosem szyję.
- Nieważne. Wiadomo, co oznacza – splótł z nim palce.
- To co? – usłyszeli głos Noriko. – Zrobimy sobie imprezkę czy wyskoczymy do jakiegoś klubu?
- Nie dziś – powiedział białowłosy. – Jutro mamy robotę w studiu przy płycie i spotkanie z dzieciakami z ośrodka.
- Chłopie, starzejesz się – Seiki pokiwał głową w niezadowoleniu. – A gdzie zabawy do białego rana?
- Szwagier, on się nie starzeje. Ustatkował się i woli się bzykać niż iść z nami.
- A jakie to fajne. Mogłabyś spróbować – odgryzł się Ueda.
Aki patrzył na nich, słuchając ich przekomarzanek. Dobrze jest spędzać czas w grupie takich osób. Ludzi, którzy go akceptują nie tylko ze względu na orientację, ale też na wiek. Było mu z nimi dobrze, a mając przy swym boku wpatrzonego w niego mężczyznę, świat wydał mu się wtedy idealny. Nie chciał myśleć, że ma przed sobą jeszcze jedną rozmowę, ze znajomymi, których zdania na temat homoseksualizmu nie znał.
- Coś taki zamyślony?
- Jutro czeka mnie wyznanie swojej tajemnicy chłopakom – odpowiedział nastolatek.
- Boisz się, że nie zrozumieją.
- Lubię ich. Nie chciałbym stracić z nimi kontaktu.
Oparł głowę na jego ramieniu, był zmartwiony. Poczuł, jak Tomi go obejmuje i składa pocałunek na jego czole.
- Idziemy na górę? - spytał wokalista.
- Chcesz odpędzić moje złe myśli? - uśmiechnął się lubieżnie.
- A podziała?
- Z pewnością – nie mógł oderwać od niego swych rąk. Cały czas chciał go dotykać. – To chodźmy do twojego pokoju.
Haruki odprowadził kuzyna wzrokiem zadowolony, że w końcu chłopakowi zaczęło się układać.

***
Następnego dnia, z samego rana, Aki pożegnał się z Tomijim, który odwiózł go do domu. Ikeda miał dziś dzień pełen obowiązków, ponieważ zespół kończył pracę nad płytą i Tomi musiał ją dopieścić. Uśmiechnął się na słowo „dopieścić”. Och, tej nocy na pewno dopieścił jego. To był pierwszy krążek, na którym zabrakło głosu zielonowłosego, ale projekt okładki i aranżacja niektórych utworów były ważną cegiełką, którą Tomi dołożył do tego albumu. Potem mieli to spotkanie w ośrodku. On natomiast w drodze do domu podzwonił do znajomych i umówił się z nimi na boisku. Układał sobie w głowie, co... albo raczej, jak im to powie.
- Mamo, jesteś? - zajrzał do kuchni.
- W spiżarni.
Chłopak wszedł do pomieszczenia połączonego z kuchnią. Rodzicielka układała napełnione dżemem słoiki na półkach. Miała wczoraj i dziś wolne, i wykorzystała to do zrobienia przetworów.
- Mamo, nie potrafisz spokojnie siąść sobie z książką i filiżanką herbaty, aby po prostu odpocząć? W pracy nieźle się przecież naharujesz.
- Odpocznę, jak będę stara. Teraz nie mam na to czasu. Wiesz, że nie lubię siedzieć bezczynnie. Jak było na wyjeździe?
- Fajnie. Mówię ci, było tam przepięknie. Czasami widoki potrafiły zaprzeć dech w piersiach. Wschody i zachody słońca wyglądały magicznie. To było uczucie wprost... - szukał dobrego słowa - ... nieziemskie.
- Nie wątpię – kobieta uśmiechnęła się pod nosem. – Chodźmy do kuchni. Opowiesz mi – poklepała go przyjacielsko po plecach.
- Co tu opowiadać. Sama sobie wyobraź. Piasek, woda, słońce... ja i on... - zajrzał do lodówki. – Nie ma soku pomarańczowego?
- Skończył się. Po południu jadę z tatą na zakupy.
- Aha – wyjął mleko i nalał sobie do szklanki.
- Tomi był dla ciebie dobry? - spryskała płynem do drewna blat stołu i zaczęła go wycierać.
- Był fantastyczny.
- A mieliście jedną czy dwie sypialnie?
Na chwilę go zamurowało. O to jej chodzi.
- Jedną i nie pomyśl sobie, że on na coś naciskał. Sam chciałem.
- Synku, czy ja coś mówię? Chciałam tylko wiedzieć...
- ...czy jestem prawiczkiem – przerwał jej cały czerwony na twarzy. Umył szklankę pod bieżącą wodą. – Nie jestem.
- Chciałam tylko wiedzieć, czy on daje ci szczęście. O resztę nie pytałam – poczuła gorąco na twarzy. Reszty sama się domyśliła.
- A... to sorki. Pójdę się rozpakować. Umówiłem się na później z Ayu i resztą. Chcę im o sobie powiedzieć – popatrzył na nią.
Na twarz matki wstąpiła troska. Podeszła do niego.
- Synku, jakkolwiek by to nie odebrali, to pamiętaj, że tu jestem i kocham cię. Zawsze możesz ze mną na ten temat porozmawiać – przytuliła go.
- Dziękuję, mamuś.
Czasami chciał, żeby jego matka była taka, jak inne. Mniej przyjacielska, bardziej... Nie, taka była idealna. Inna być może wyrzuciłaby go z domu za to, jaki jest, nie próbowałaby zrozumieć... Ucieszył się, że jest taka, jaka jest.
Posiedział jeszcze chwilę z nią, a potem musiał się w końcu wypakować, bo czas, jaki dzielił go od spotkania z chłopakami, szybko zleciał. Założył na siebie jasne, obcisłe jeansy, zwykłą szarą koszulkę z niebieskimi wstawkami koło szyi i na końcu rękawów oraz znoszone już trampki. Po poinformowaniu matki, że wychodzi, opuścił dom.
Przez to, jak szybko upłynęło te kilka godzin, zorientował się, że nie ułożył żadnego planu. Co miał im powiedzieć? I dlaczego boisko jest tak blisko jego domu? Z sercem w gardle przeszedł przez furkę w ogrodzeniu. Na boisku Ayu i Sibut grali jeden na jednego, zapewne zabijając czas czekaniem, a brat Ayu, Ichizo siedział na ławce z książką w ręku.
- Ty zawsze zaczytany. Siemka – przywitał się.
- Cześć – podniósł wzrok. - Książki to moje kochanki. Nie są o siebie zazdrosne – roześmiał się. – Wyglądasz na zdenerwowanego.
- Dlaczego tak sądzisz?
- Ręce ci się trzęsą.
Aki spojrzał na swoje dłonie, rzeczywiście lekko drżały. Otarł je o spodnie, a po namyśle wsunął je do kieszeni.
- To tylko...
- Czemu się tak denerwujesz?
- Muszę wam coś powiedzieć. Gdzie są dziewczyny?
- Obie się na nas obraziły – powiedział Ichizo. – Powiedziały, że jesteśmy męskimi, szowinistycznymi świniami. Nie pytaj, o co poszło, bo nie wiem, ale w sprawę zamieszany był Ayu.
- To wszystko jasne – odwrócił się do grających jeszcze chłopaków. – Chodźcie tutaj, muszę z wami pogadać – czuł, jak nogi ze strachu przyrastają mu do ziemi, a plecy oblewa zimny pot. Już wolałby obejrzeć horror lub stąd uciec, ale ta rozmowa i tak go nie ominie, więc lepiej mieć ją za sobą. Woli, żeby dowiedzieli się tego od niego, a nie z trzeciej ręki.
- Co tam? - zapytał Sibut, kiedy podeszli do niego. Nadal nie przestawał kozłować piłki, był w tym mistrzem, mógłby to robić cały dzień i do tego z zamkniętymi oczami. – Podobno wyjeżdżałeś.
- Byłem w bardzo fajnym, romantycznym miejscu – odpowiedział Aki.
- Uuuu. Sam czy z kimś? - ciekawski Ayu, który w końcu ostrzygł włosy i nie wyglądał już, jak pudel, usiadł na trawie.
- Z kimś.
- Czyżby nasz Aki miał dziewczynę? Pójdziemy potem na piwo to oblać? Ja stawiam – Sibut przestał bawić się piłką.
- Nie byłem tam z dziewczyną – podrapał się po karku.
- Co ty gadasz? Tylko z dziewczyną wyjeżdża się do romantycznych miejsc, aby nie powiedziała „nie” - rzekł Ichizo i puścił im oczko.
- Nie tylko z dziewczyną można wyjechać – Aki postanowił pozwolić im, aby sami wpadli na trop.
- Nie z dziewczyną, to z kim? - Ayu ugryzł jabłko, które wcześniej wyjął ze swego plecaka. Zawsze miał go przy sobie, a w nim dużo różnych szpargałów, oczywiście bardzo mu potrzebnych.
Sibut popatrzył uważniej na Kaimę. Wyglądał, jakby na coś wpadł, a jak jeszcze wyczytał w piwnych oczach lęk, był już pewien, o czym kumpel mówi.
- Ty tam byłeś z chłopakiem – stwierdził.
Aki wypuścił wstrzymywane zbyt długo powietrze, a Ayu prawie zakrztusił się kawałkiem jabłka i zerwał się na równe nogi.
- Co, kurwa?! – wykrzyknął. – Jakim, kurwa, chłopakiem?!
- Moim chłopakiem.
- Jjj... je... jesteś ciotą?! - zapytał wzburzony Ayu.
- Gejem – Aki po reakcji kolegi zaczął rozumieć, że Ayu nie przyjął tej wiadomości dobrze.
- Nie pierdol. Żartujesz, prawda? - wyrzucił resztę owocu. Co tam, że nie do kosza.
- Nie. Naprawdę mam chłopaka – powiedział słabo piwnooki. – Przeszkadza ci to?
- Owszem – popatrzył na niego z obrzydzeniem. – Nie sądziłem, że mój kumpel lubi kutasy.
- Ayu, uspokój się – brat chłopaka złapał go za ramiona.
- Nie! - wyrwał mu się. – I ja się przy tobie rozbierałem, brałem prysznic. Inni też. Kurwa mać!
- Nigdy nie patrzyłem na ciebie w taki sposób – poinformował go Kaima. To po pozostałych dwóch chłopakach spodziewał się takiej reakcji, a nie po nim.
- Gówno mnie to obchodzi. Nie chcę mieć z tobą, lachociągu, do czynienia. Nie zbliżaj się do mnie. Rozumiesz?
- Ale...
- Nie aleluj mi tu! I skoro masz chłopaka, to pewnie dajesz mu dupy, co? Wyglądasz na takiego. Jeszcze cię ten Tomi nie kopnął w dupę? Tak się z nim kolegujesz. A może nie wie, z kim się zadaje – Ayu coraz bardziej ranił.
- On jest moim chłopakiem – nie spuszczał z niego twardego wzroku, mimo że w środku rozpadał się na małe kawałeczki.
- Dwa pedały! A wy co tak stoicie? - Ayu popatrzył na pozostałych chłopaków.
- Mnie nie przeszkadza, kim jest. To przecież cały czas jest nasz Aki – powiedział Sibut.
- No właśnie – potwierdził Ichizo. Nigdy nie miał nic przeciw gejom. Zresztą, starszy brat jego dziewczyny też nim jest i ma świetnego chłopaka.
- Spadam stąd – Ayu chwycił swój plecak. – Nie chce cię mieć w drużynie! I jak powiedziałem, nie zbliżaj się do mnie – ruszył w stronę wyjścia z boiska.
Kaima stał i patrzył za nim. Spodziewał się po nim wielu rzeczy, ale nie tego. Nagle poczuł się wyczerpany, jakby przeniósł z punktu A do punktu B tony piasku. Przecież Ayu nigdy nie psioczył na homo. Nie dał znaku, że mu przeszkadzają. Nie robił tego, dopóki ten homo nie okazał się jego kumplem.
- Mój brat jest homofobicznym stworem. Gdybym wiedział, co chcesz nam powiedzieć, ostrzegłbym cię przed jego reakcją. Na zewnątrz tego nie okazywał, ale w domu nie raz, jak w telewizji usłyszał „gej”, od razu się zapalał do obrzucania ich bluzgami.
Aki przymknął na chwilę oczy. Musiał się uspokoić. Nie będzie przecież płakał. Wnerwiać się też nie będzie.
- Nadal możesz z nami grać – Sibut położył mu rękę na ramieniu.
- Nie. Nie będę go denerwował. Zejdę mu z drogi. Pewnie i tak teraz o mnie wszystkim rozpowie. Dobrze, że są wakacje, to będę miał na razie spokój.
- Nie rozpowie – Ichizo był tego pewny. – Nie będzie chciał, aby inni wiedzieli, ponieważ będzie się bał, że skoro kumplował się z gejem, to inni też go za takiego będą uważać. Poza tym, w domu mu zwyczajnie przypierdolę.
- Daj spokój – Aki popatrzył na niego z wdzięcznością. – Taki po prostu jest. Wracam do domu. Trzymajcie się – był wyraźnie przygnębiony. To, że dotąd spotykał się tylko z miłymi wyrazami w stosunku do jego seksualności, za bardzo upewniło go w tym, że tak będzie zawsze. Niby spodziewał się, że może być problem, ale nie aż taki.
- Nie idź jeszcze. Skoczymy na piwo – Sibut stanął przed nim. – Nikt się nie chce ze mną napić.
- Mam ochotę wrócić do domu, ale dzięki. Może innym razem. Teraz chcę być sam – ominął go.
- Hej, poczekaj – rudzielec go zatrzymał. – Naprawdę Ikeda jest twoim facetem?
- Jest i bardzo go kocham.
- Złapałeś ekstra gościa. Nie to, żebym był gejem – zaczął bronić się rudzielec. – Po prostu mam oczy. Faceci też widzą, jak inni mężczyźni wyglądają.
- Jest cudny. To, cześć – pożegnał się z nimi.
- Zadzwoń, jakbyś chciał pogadać – krzyknął za nim brat Ayu.
Chłopak podniósł rękę, tym samym dając znak, że słyszał. Przynajmniej ma ich i Mary. Nie licząc całego Blue. Prawie na ślepo wrócił do domu i trzasnął drzwiami.
Z kuchni w fartuszku wybiegła mama, zaalarmowana hałasem.
- Źle poszło? - nie musiała więcej o nic pytać.
- Ayu postanowił, że będę teraz jego wrogiem numer jeden. Idę do siebie, chcę pobyć trochę sam.
- Zrobić ci coś do picia?
- Nie.
W swoim pokoju rzucił się na łóżko, próbując oczyścić umysł z myśli. Nie bardzo mu to jednak wychodziło. Po pięciu minutach leżenia bez ruchu stwierdził, że z jednej strony potrzebował samotności, ale z drugiej bardziej chciał porozmawiać tylko z jedną osobą, tak ważną w jego życiu. Potrzebował Tomijiego. Wyciągnął z kieszeni telefon. Napisał smsa. Nie chciał mu przeszkadzać dzwonieniem.
Powiedziałem im. Ayu nie chce mieć ze mną nic wspólnego, ale pozostali przyjęli to dobrze. Przyjedź do mnie, jeżeli będziesz mógł. Kocham cię.

***
Tomji właśnie kolorował rysunek z siedmioletnim chłopcem, który chorował na zanik mięśni, kiedy sygnał smsa przerwał mu tę czynność.
- Pokoloruj niebo. Zaraz do ciebie wrócę.
- Dobrze.
Wstał i odszedł na bok, chciał w spokoju odczytać informację od swego chłopaka. Specjalnie dla niego ustawił inny sygnał przychodzącego smsa. Starał się zignorować kamerę, która rejestrowała ich wizytę w ośrodku opieki specjalnej. Oni woleli przyjechać tu bez takiej sensacji, ale menedżer był uparty, twierdząc, że to pomoże dzieciakom i w końcu zgodzili się na towarzystwo jednego reportera.
Wyjął telefon i odczytał wiadomość. Zapragnął znaleźć się u boku Akiego. Musiał tu jednak spędzić jeszcze godzinę.
Będę u ciebie za jakieś dwie godziny. Kocham cię i mocniej niż ty mnie.
Odpisał, dołączając do tego masę buziaczków. Wrócił do chłopca. Zanim się odezwał, przyszła kolejna wiadomość.
Ja kocham ciebie mocniej. Najbardziej na świecie.
Roześmiał się.
- Kto to? - zainteresował się dzieciak.
- Ktoś, kogo bardzo kocham. Masz czerwoną kredkę? - powie Akiemu osobiście, co czuje.
- Mam – chłopiec podał mu kredkę.
- Pomalujemy dachy na czerwono. Co ty na to?
- Super.

***
Haru i Keizo bawili się z grupką dzieci w ciuciubabkę. Teraz zielonooki miał zawiązaną na oczach apaszkę i chodził z rękoma przed sobą, szukając swej ofiary. Po kilku minutach złapał za koszulkę kogoś większego niż kilkuletnie dziecko. Osoba nie wyrywała się. Haru przesunął dłonią wzdłuż torsu chłopaka. Znał każdy szczegół tego ciała.
- Zostałeś schwytany, Keizo – zdjął materiał zasłaniający mu widok.
- Dałem się złapać – nie trudno było odgadnąć, że nie mówi tylko o tym.
Nie trudno też było, nawet tym niewtajemniczonym, odgadnąć, co ich łączy. Wystarczyło skierować na nich swe spojrzenie na jedną sekundę, aby w ich relacji wyczytać wszytko.
- Zakochana para, zakochana para – zaczęła dwunastoletnia dziewczynka siedząca na wózku inwalidzkim, a reszta obecnych dzieci poszła w jej ślady.
Haruki roześmiał się pełnym radości śmiechem.
- Widzisz, Kei, jakie dzisiejsze dzieci są mądre.
- Wyjątkowo, kochanie – ucałował go w policzek. Czymś większym wolał nie gorszyć dzieciaków, a tym bardziej być o to oskarżonym przez śledzącą ich kamerę.
- To teraz twoja kolej – zawiązał białowłosemu apaszkę na oczach. – Dzieciaki, teraz zły potwór będzie chciał was pożreć. Nie dajcie się mu złapać.
- Aaaaaaaa – dzieci zaczęły piszczeć.
- Nie strasz ich.
- One tylko udają, że się ciebie boją. Przecież jesteś taki słodki – szepnął mu do ucha.
- A ty coraz bardziej wygadany.
- W stosunku do ciebie. Łap mnie – cofnął się szybko i ręka Uedy natrafiła na pustkę. Od rana ciężko pracowali, więc teraz się całkiem rozluźnili. Nie traktowali tego, jak obowiązku. Dzieciaki były wspaniałe, a oni się świetnie z nimi bawili.
Każde z nich na koncie miało swoją historię, chorobę, która w wielu przypadkach była wyrokiem śmierci, kalectwem, ale teraz wszystkie zapomniały o tym na kilka chwil.
Miały one swoich rodziców, ale oni oddawali tu dzieci na te kilka godzin, by zapewnić im rehabilitację i kontakt z otoczeniem. Tutaj dzieci odżywały, bawiły się i mimo obecności lekarzy, nie myślały o chorobie.
Na to właśnie były potrzebne fundusze. Ośrodek musiał działać i aby nie pobierać opłat od rodziców, został zorganizowany koncert charytatywny, którzy Blue niedługo mieli zagrać. To miejsce musiało istnieć, leczyć i dawać radość dzieciakom.

***
Bliźniaki wraz z Isao dali kilka autografów, a teraz siedzieli w dużej sali na podłodze i bawili się kolejką. Pociąg mknął po torach, a pięcioletnia dziewczynka siedząca obok perkusisty śmiała się z jego min i dziecinnych żartów, jakimi wszystkich obsypywał ten pełen radości chłopak. Ustawiał przy okazji małe plastikowe drzewka tuż u podnóża góry, przez którą miał zaraz przejechać pociąg.
Isao obiecał sobie, że będzie tu częściej przyjeżdżał, już jako osoba prywatna.
Tymczasem Seiji odebrał swoją komórkę, uważnie śledząc wzrokiem ostatni wagon, który wyglądał, jakby miał zaraz odłączyć się od reszty składu.
- Halo.
Brat popatrzył na niego i na to, jak zmienia się mimika jego twarzy. Ich spojrzenia się spotkały.
-Dziękuję za wiadomość. Skontaktuję się z panem – rozłączył się. – Seiki, to był telefon z ośrodka uzależnień. Nasi rodzice zgłosili się wczoraj do nich i poprosili o leczenie.
- Słucham?
- To był ten lekarz, który ostatnio ich leczył. Powiedział, że z takim podejściem, jakie mają tym razem, może im się udać. Musimy tylko zapłacić – nie umiał ukryć radości w głosie.
Seiki odetchnął z ulgą. Może wtedy podczas wizyty u nich powiedział im wiele przykrych słów, ale kochał ich i mimo wszytko nie tracił nadziei.
- Zapłacimy, ile tylko zechcą. Chcę, by nasi rodzice nie pili.
Isao przysłuchiwał się ich rozmowie i też ucieszył się, że bliźniakom się układa w tej sferze ich trudnego życia. On sam w życiu zawodowym i osobistym był szczęśliwy i innym też się to należało.

***
Na koniec tych odwiedzin udzielili jeszcze krótkiego wywiadu reporterowi i obiecali wrócić.
Tomi pożegnał się z dzieciakami oraz poinformował Haru, gdzie będzie i co się stało. Obiecał zająć się jego kuzynem. Zamówił taksówkę, gdyż byli w ośrodku busem, i pojechał do kwiaciarni, gdzie kupił dwa bukiety róż. Jeden białych, a drugi czerwonych kwiatów. A potem podał adres taksówkarzowi.

***
Aki siedział w pokoju dziennym i oglądał telewizję albo może próbował to robić. Nic mu się nie podobało. Nudził się niemiłosiernie. Chciał nie myśleć o Ayu, dlatego wszystkie myśli kierował w stronę swego mężczyzny. Nie widzieli się raptem kilka godzin, a on już za nim tęsknił. Podskoczył, słysząc dzwonek do drzwi. Rzucił pilota na kanapę i wybiegł na przedpokój. Stanął jak wryty na widok swojej uśmiechniętej mamy i bukietu białych kwiatów, który trzymała. Zarumienił się, kiedy Tomi zauważywszy go, podszedł do niego i wręczył mu czerwone róże.
- Tylko nie mów, że go nie przyjmiesz, bo nie jesteś dziewczyną.
- Nie powiem tak, bo przestałbyś mnie rozpieszczać – przyjął róże, powąchał, a potem łapczywie wpił się w usta wokalisty.
Kobieta tylko z zadowoleniem uśmiechnęła się, widząc ich razem, by zaraz pójść po wazony i napełnić je wodą.
- Kocham cię mocniej niż ty mnie – szepnął Tomi, odrywając się od jego ust.
- Ja mocniej – kolejny pocałunek, tym razem szybki i krótki.
- Ja.
- Dobra, pójdźmy na kompromis. Kochamy się równie mocno.
- Zgadzam się. Jak się czujesz? – Tomi go przytulił.
- Teraz, kiedy jesteś ze mną, to czuję się wspaniale. Nie chcę myśleć, że mój kumpel mnie nienawidzi.
- Może Ayu przemyśli sobie wszystko i cię przeprosi. Zabraknie mu ciebie. Zobaczysz.
- Wątpię. Bądź przy mnie, Tomi. Wtedy dam sobie radę ze wszystkim – popatrzył mu prosto w oczy.
- Będę, ponieważ cię kocham – tak niewiele brakowało, by nie było tych chwil.
- Chłopcy, później będziecie się obsypywać słodkimi słowami, a teraz zapraszam na obiad – pani Kaima wyjrzała z kuchni.
- O, obiad z przyjemnością zjem. Nie miałem nic w ustach od rana.
- Nic? – nastolatek podniósł brwi. Doskonale pamiętał ich poranek, kiedy obudzili się z nabrzmiałymi problemami.
- Nic, poza tym – klepnął go w tyłek. – Idziemy jeść.
- Głodomór.
- Żebyś wiedział.
Zniknęli w pomieszczeniu, z którego dochodził zapach pieczonego kurczaka.

***
Nocą, gdy cały dom już zasypiał, Keizo jęknął, czując pocałunki na swoim brzuchu, a po chwili na swoim członku. Uwielbiał, jak Haruki mu obciągał. Chłopak stawał się w tym mistrzem, a jego języczek zniewalał.
- O tak – wczepił palce w jego włosy. – Tak mi rób – poruszył biodrami, czując, że znalazł się głęboko w jego ustach.
Hamada uśmiechnął się. Dziś zamierzał inaczej skończyć ich zabawę. Kei, poza pierwszym razem, zawsze bronił się przed skończeniem mu w ustach. Tym razem nie zamierzał mu na to pozwolić.
Sprawnie poruszał ręką po trzonie, pieścił jądra i pocierał miejsce tuż za nimi. Lizał i ssał jego penisa. Poślinił swój palec i wsunął go powoli w odbyt chłopaka.
Na ten gest Keizo zadrżał i pozwolił się ponieść. Haruki robił mu palcówkę i pieścił oralnie w taki sposób, że powoli zaczynał tracić zmysły, a każdy włosek na ciele stawał na baczność.
- Haruki, przestań, bo ja... O cholera – chciał odepchnąć jego głowę, ale Hamada zassał się mocniej i potarł palcami prostatę. Wtedy Kei już nie miał nic do gadania, mógł tylko krzyczeć, kiedy orgazm zapanował nad jego ciałem.
Haruki jeszcze chwilę popieścił go, by zaraz wysunąć z niego dwa palce, wylizując z wargi resztkę spermy białowłosego.
- Jakiś czas temu lekarz powiedział, bym nawilżał gardło. Nie powiedział, w jaki sposób. Uznałem, że ten będzie najlepszy – na jego ustach błądził wesoły uśmieszek. Zawisł nad nim i otarł się o jego udo. – A teraz proszę zająć się mną, skarbie.
- Kotuś, jesteś cholernie seksownym... - nie dokończył, gdyż przerwały mu słodkie usta. Bardzo chętnie zajął się zadowoleniem swojego chłopaka i nie skończyło się na jednym razie w obu przypadkach.

***
Tygodnie ciężkiej pracy, imprez, oficjalnych przyjęć, koncertów i wszelkich promocji oraz spotkań z fanami mijały szybko. Koncert charytatywny przyniósł ogromne zyski, a Blue często odwiedzali swoich małych fanów. Płyta okazała się wielkim sukcesem, miłość kwitła, a przyjaźń między chłopakami rosła.
Tak minęło lato i przyszła jesień.