28 lipca 2019

Miłość w Limare - Rozdział 11


Hejo. :)
Bardzo Wam dziękuję za wszystko to co napisaliście pod ostatnim rozdziałem. Nawet nie sądziłam, że tylu Was tutaj zagląda i nawet są tutaj osoby, który kupują moje teksty, a jeszcze odwiedzają bloga. Dziękuję za każde słowo. Przyznam, że nawet chce mi się dzięki temu pisać, bo i do tego traciłam siły. Nie wiem co jeszcze napisać, poza tym, że cieszę się, że jesteście. :)
Na pewno po przerwie wrócę z publikacją tekstu, ale nie wiem jeszcze jakiego. Mam wybór pomiędzy "Na celowniku", ale jest jeszcze byt nowy w sprzedaży i chciałabym z tym poczekać, ale zastanawiam się nad publikacją starego tekstu "Zaufaj mi".  Co o tym myślicie? Nie pamiętam, abym go publikowała na blogu, nie ma go wpisie stron, więc chyba tego nie robiłam. Sama nie wiem co robić. Po przerwie pewnie zdecyduję. Na razie jednak przed Wami poniżej rozdział i pojawią się jeszcze dwa. :)



Klucz nasadowy wypadł mu z drżącej ręki, kiedy próbował odkręcić jedną z przerdzewiałych i zbyt mocno zamocowanych śrub w Lancii. Zaklął siarczyście podnosząc go oraz mając ochotę nim rzucić i coś rozwalić. Zapanował jednak nad sobą, by powrócić do pracy. Nie miał wszystkich części, bo nie było go stać na ich kupno, ale po drodze tutaj kupił jedną i postanowił ją zamontować, co dla niego oznaczało czas na odreagowanie i uspokojenie się. Niestety, jakoś mu się to nie udawało.
– Pieprzone wiadomości. Cholera! – krzyknął, kiedy śruba nadal nie mogła ruszyć. Na szczęście, jeszcze gdy Nino był dzieckiem, to tata pokazał mu co zrobić w takiej sytuacji w warunkach domowych, więc zastosował się do jego rady i po kilku minutach męki, chwili rezygnacji, udało mu się wykonać zadanie, którego się podjął. Co uznał za sukces i podarował sobie nagrodę w formie puszki piwa, jakie zakupił zaraz po wyjściu ze sklepu mechanicznego. Najchętniej to zalałby się w trupa, aby nie myśleć. Szczególnie do głowy przychodził mu Vittorio i czas tych kolejnych kilku godzin, które mogli spędzić ze sobą. Nie widział go od dwóch godzin i już nie potrafił bez niego normalnie funkcjonować. Bał się, że mężczyzna się wycofa. Co z tego, że zaproponował mu pieniądze by pomóc. Nino nie wierzył w takie pomoce bezwarunkowe. Zawsze było coś za coś. Za przysługi się słono płaciło. Dodatkowo nie chciałby pieniędzy Vittorio, bo nie mógłby ich oddać, a nie chciał czuć się tak, jakby mężczyzna płacił mu za seks. Nino mógł być kim był, ale w życiu nie zamierzał być dziwką.
Zamiast się uspokajać pracując przy silniku, jego myśli jeszcze bardziej go nakręcały. Dopił jedno piwo, potem wziął drugie od razu wypijając połowę. Żałował, że kupił tylko cztery. Ciągnęło go też do czegoś twardszego. Czegoś, przez co popadł w tak wielkie kłopoty. Jedynie myśl o tym trzymała go przed tym, aby nie pójść i nie zakupić ostatniej działki.
– Picie i praca chyba nie idą ze sobą w parze.
Nino skrzywił się słysząc głos brata. Jeszcze siostruni mu tutaj brakowało. Odwrócił się, będąc jeszcze bardziej niezadowolonym niż wcześniej.
– Co ty tu robisz? Nie powinieneś nalewać ludziom kawki? – zakpił.
– Dzisiaj już mam wolne. Wiedziałem, że będziesz i chciałbym pogadać zanim uciekniesz. – Ivo wsunął ręce do kieszeni wąskich spodni. Popatrywał na brata, który wydawał mu się jakiś inny niż zazwyczaj. – Coś się stało?
– A gówno cię to obchodzi panieneczko. – Obrysował brata wzrokiem i zapytał: – Co nie pomalowałaś się dzisiaj, ciotunio? Jak wyszłaś z domciu bez makijażu?
– Wiesz, że mnie nie obrazisz ani nic takiego. Skończyły się czasy, kiedy bolały mnie twoje słowa. Możesz sobie mówić co chcesz. Tym bardziej, że jesteś tak samo ciotą jak ja – warknął Ivo. Nie zamierzał znów ulegać bratu, dać się bić fizycznie czy psychicznie.
– Ja się przynajmniej nie maluję. – Nino dopił piwo i rzucił puszkę na trawę. Potarł ręką o udo osłonięte dżinsowymi spodniami, które pobrudził olejem.
– Potem to posprzątasz. Najpierw chcę pogadać. – Barista podszedł do brata, który oparł się o Lancię, wycierając szmatą dłonie.
– O czym to? O tym, że też lubię kutasy? Lubię, ale nie jestem taki jak ty. Nie pozuję na pierdoloną panienkę ze zwichniętym nadgarstkiem. Jeszcze ci, kurwa, dać sukienkę i dziewczyna jak się patrzy. Żaden facet z ciebie nie jest panieneczko.
Z oczu Nino pałała taka nienawiść, że Ivo gdyby był dawnym sobą, zrezygnowałby z tej rozmowy. O ile można to nazwać rozmową, kiedy jest się w każdym słowie wyzywanym. Odetchnął i powiedział:
– Przymknij się, Nino, bo nie zamierzam tego słuchać. Powiedz mi dlaczego ukrywałeś… – urwał, bo brat zaczął się śmiać. Ivo w tym co powiedział, nie widział niczego śmiesznego.
– Ukrywałem? Chodzi ci o to, że jestem gejem? A co, kurwa, miałem ogłosić to całemu światu, tak jak ty? Hej, jestem pedziem – powiedział cienkim głosikiem, śmiejąc się. – A może powinienem? Miałbym adoratorów aż stąd do Rzymu. Ustawialiby się w kolejce do mojej dupy.
– Przestać chrzanić! – krzyknął Ivo, mając niezmierną ochotę spoliczkować brata. – Może byś w końcu powiedział co ja ci zrobiłem, że tak mnie traktujesz! Chyba najwyższy czas na to, by sobie parę rzeczy wyjaśnić.
Nino zacisnął usta i zmrużył oczy, przyglądając się Ivo z zastanowieniem. Może faktycznie nadeszła pora, aby powiedzieć mu prosto w twarz o zdradzie, która zaważyła na wszystkim. W sumie ma trochę podobną przeszłość do Vittorio. Ich obu zdradziły osoby, na którym im zależało. Owszem sytuacje były inne, bo on nie traktował swojego brata w formie romantycznej, ale przecież odebranie bratu faceta też jest zdradą.
– Pamiętasz Ademaro?
Ivo podrapał się stopą po łydce, próbując przypomnieć sobie o kim mówi brat. Dopiero po dłuższej chwili pamięć powróciła, więc zabrał głos:
– To był twój przyjaciel. Starszy chyba o jakieś cztery, pięć lat. Nagle zniknął, a od tamtej pory też się pomiędzy nami zaczęło psuć. Co to ma z nim wspólnego?
– Nie wiesz, zdradziecka szujo? – Podszedł do Ivo agresywnym krokiem. Dawniej chwyciłby go za gardło i docisnął do ściany, ale obecnie wiedział, że ta jego wysoka, szczupła, siostrunia dałabym mu radę. Co więcej, mogłaby go powalić na ziemię, a takiego upokorzenia by nie zniósł. – Nie wiesz?! – krzyknął mu w twarz.
Barista nie cofnął się, bo nie czuł obaw. Pokręcił tylko głową, nie potrafiąc zrozumieć o co chodzi.
– Nie kojarzysz, co? Nie pamiętasz jak mi go zabrałeś? Ademaro był miłością mojego życia. Nie był tylko przyjacielem. Miałem siedemnaście lat i kochałem go jak głupiec. Nosiłem od niego obrączkę.
Ivo zmarszczył brwi, przypominając sobie tamte tygodnie.
– Ten pierścionek o którym mówiłeś, że go znalazłeś? I ja ci zabrałem faceta? O co ci chodzi?
– Tak, ten pierścionek. – Odszedł kawałek, by wziąć kolejną puszkę i otworzył ją. Wypił trochę, a kilka kropli pociekło mu po brodzie. Otarł je wierzchem ręki i spojrzał na Ivo. – Zamurowało cię, co? Powinno. Wtedy nie miałeś sumienia zabierając mi Ademaro.
– O czym ty bredzisz? Nigdy z nim nie byłem.
– Nie? Widziałem jak na ciebie patrzył. Sam mi powiedział, że cię adorował i dałeś mu dupy. Był twoim pierwszym. Był tobą zafascynowany. Podobało mu się to, że się malujesz. Cały czas o tobie mówił. Zawsze byłeś tylko ty i ty i ty, odkąd ciebie poznał. – Nie zwracał uwagi na zszokowany wyraz twarzy brata i niedowierzanie w jego oczach. – Zdradził mnie z tobą. Ty mnie zdradziłeś, odbierając mi kogoś kogo kochałem. Tak nie postępuje brat! Poza tym zawsze byłeś ty i tylko ty. Mama ciągle powtarzała, że jesteś wspaniałym synkiem. Tata to samo. Ale dobra, byłeś młodszy, więc przymknąłem na to oko. Potem dopiero zrozumiem jaką jesteś podstępną żmiją. Zabierałeś mi wszystko! Uwiodłeś Ademaro i zaciągnąłeś do łóżka, a on się mnie pozbył.
– Nigdy tego nie zrobiłem. – Podenerwowany Ivo przesunął rękoma przez włosy. – Nigdy z nim nie spałem. Ledwie zamieniłem z nim dwa słowa.
– Kłamca. Pierdolony kłamca!
– To prawda! W życiu mnie nie dotknął. Boże. – Przymknął powieki, a kiedy je otworzył zapytał: – Co on ci nagadał? Nie rozumiesz, że chciał się ciebie pozbyć? Zakochanego nastolatka. Zabawił się tobą i tyle. Teraz kiedy wiem, że jesteś gejem i mi o nim wspomniałeś, to zaczynam sobie przypominać tamte czasy. Może i mu się podobałem, ale on mi nie. Nie kręcą mnie mięśniaki i w dodatku totalne dupki. Nie miałem z nim pierwszego razu. Nigdy, ale to nigdy nic mnie z nim nie łączyło. To o to cała afera? Ta nienawiść do mnie? Rozbicie naszej więzi? Za co? Nic nie zrobiłem. – Miał łzy w oczach, patrząc na starszego brata. – Miałeś mnie za dziwkę, bo się maluję i przez to oddaję się każdemu? Pomyślałeś, że cię zdradziłem? Za to mnie lałeś i wyzywałeś?! Za coś czego nie zrobiłem?! Człowieku, jesteś idiotą. Dlaczego nie zapytałeś? Powiedziałbym ci.
– Powiedziałbyś mi? Może byś skłamał. Szuje jak ty zawsze kłamią. Nawet teraz – powiedział Nino, ale już nie miał takiej pewności co do tego, w co wierzył przez tyle lat. Zaczęły nachodzić go wątpliwości, tym bardziej że on też sobie więcej przypominał, ale nie zamierzał tego pokazać.
– Czyli dla ciebie zawsze będę kłamcą, który ukradł nastolatkowi miłość jego życia, co zaważyło na przyszłości. To jakaś telenowela, Nino? Dziecinne zakochanie zniszczyło więź, która była dla mnie ważniejsza niż cokolwiek innego. Nino, byliśmy tylko ty, ja i rodzice. Potem zabrakło taty, teraz mamy i w sumie zarówno ty i ja zostaliśmy sami z naszej rodziny. Tak naprawdę już nie ma nas jako rodziny. Dlaczego? Dlatego, że mi nie wierzysz. – To wszystko bolało tak mocno, że Ivo miał ochotę zwinąć się w kłębek i nie ruszać, czekając na powrót Fabiano i na jego objęcie. Nie był w stanie dłużej patrzeć na brata, znosić jego obecność. Cofnął się o kilka kroków. – Powodzenia przy samochodzie, braciszku – rzucił z goryczą w głosie. Miał ochotę wymiotować. Odwrócił się na pięcie i idąc w stronę wejścia do domu dopiero wtedy, kiedy Nino nie widział jego twarzy, pozwolił sobie na kilka spływających po policzku łez.
Tymczasem Nino stał nie mogą się ruszyć, a w głowie przewijały mu się obrazy sprzed lat. Ademaro był jego miłością. Wiedział, że tą jedyną na całe życie. Był w nim taki zakochany. Uwielbiał tego mężczyznę, a ten zabił tę miłość mówiąc mu, że on i Ivo spędzili ze sobą noc. Uwierzył tak łatwo, bo jakże mogłoby być inaczej, kiedy kochanek patrzył na jego brata tak, jakby chciał go pożreć w całości. Pamiętał tę fascynację Ademaro Ivem i zazdrość jaka zaczęła wkradać się do jego serca. W końcu zamieszkała tam na dobre, połączona z zazdrością o niemal wszystko co dostawał Ivo. Wzbudziła w Nino nienawiść, która rosła, oplatając go niczym winorośl oplata ściany domów. Potem z biegiem lat nadeszły narkotyki, pomagając urosnąć nienawiści na tyle, że pewnego dnia prawie udusił Ivo. Gdyby nie Salieri, zrobiłby to.
Bywałe chwile, że nawet nie pamiętał dlaczego brat wzbudza w nim tak prymitywne uczucie, które tylko niszczy. Domyślał się tego, ale pielęgnował je. Możliwe, że brat cały czas był niewinny. Nawet powoli się o tym przekonywał z każdą mijającą sekundą. Owszem nadal nie lubił tego, że Ivo się maluje. Nie zmienił zdania na temat tego, że makijaż jest przeznaczony tylko dla kobiet. To jednak nie było powodem tego co czuł do brata. Kpił z niego nazywając go siostrą lub panienką, ale to wszystko przez to, że wierzył w coś co mu wmówiono gdy miał siedemnaście lat. Głupi nastoletni mózg nie był w stanie myśleć po swojemu i zobaczyć prawdy. Nawet teraz trudno mu było myśleć inaczej.
– Chyba nadal mam mózg mnie z dawniej – powiedział do siebie, osuwając się na trawę. Oparł łokcie na zgiętych kolanach i schował twarz w dłoniach. Te cały czas drżały, a on nie potrafił się uspokoić na tyle, by się tego pozbyć.
Odgłos cichych kroków doleciał do jego uszu, ale nie ruszył się. Nie był w stanie w żaden sposób zareagować. Dopiero w chwili, kiedy ktoś usiadł koło niego i objął rękami poczuł, że jest w stanie wykonać jakiś ruch. Pozwolił się przytulić silnym, szerokim ramionom i otoczyć zapachem cedru.
– Spieprzyłem kawał mojego życia – wyznał.
– Ale masz szansę, by wszystko naprawić – odparł Vittorio, trzymając młodego mężczyznę przy sobie i nie zamierzając go nigdy puścić. Ucałował go w głowę.
Słyszał wszystko o czym Nino mówił i poniekąd go rozumiał. Młode serca, które zostają zranione, co uważają za wielką tragedię, potrafią wyhodować w sobie to, co Nino. Szczególnie kiedy sądzą, że ich miłość była tą jedyną. Z nim też tak było, ale odkąd kolejna miłość wkradła się do jego życia, nie biorąc zdania Vittorio pod uwagę, miał świadomość tego, że nie wolno pozwolić, aby coś okropnego co wydarzyło się w życiu, zaważyło na jego reszcie.
– Nic już nie da się zmienić. Nie ma na to czasu – rzekł Nino z rezygnacją w głosie, łamiąc serce prawnika, które nie mogło znieść tego, że ktoś kogo kochało się poddał.

*

Ivo patrząc przez okno, jak Vittorio przytula jego brata, odetchnął. Doszedł już do siebie po tym co usłyszał. Nie wiedział tylko co dalej robić. Poza tym, że ciężko mu było teraz być samemu. Chciał z kimś spędzić czas, ale nie zamierzał przeszkadzać partnerowi. Dlatego chwilę później wyszedł z domu i na piechotę udał się do Paolo. Mężczyzna powinien być w domu, bo dzisiaj bardzo wcześnie opuścił Amare pozostawiając kuchnię pod rządami Enrico. Dom przyjaciela nie znajdował się tak daleko, więc spacer dobrze mu zrobił. Miał czas na przemyślenie wszystkiego, przypomnienie wydarzeń z przeszłości w związku z Ademaro. Pomiędzy nim, a tym mężczyzną nic się nie wydarzyło. Może i był na celowniku chłopaka swojego brata, ale nigdy by nie zgodził się na jakikolwiek bliższy kontakt z nim. Gdyby tylko Nino powiedział wcześniej o co chodzi, a nie dusił przez lata tego wszystkiego, już dawno doszliby do porozumienia.
Tak jak przypuszczał, Paolo był w domu razem z córką i Deą, która przybiegła go przywitać. Pogłaskał szczeniaka, a potem przywitał się z przyjacielem, który chodził przed domem tam i z powrotem, mierząc coś krokami.
– Co ty robisz?
– To babsko, które nam ślub organizuje chce tu postawić namiot, w którym ustawi stoliki na przyjęcie. Muszę sprawdzić czy to się tutaj zmieści, czy nie lepiej przenieść tego dalej.
– Ale tam ma być przygotowane miejsce na ślub – przypomniał barista. – Wiesz, widok z góry na morze i tak dalej. Dobry plan do zdjęć.
– Tak, tak. Wszystko jeszcze można pozmieniać. Słowo daję, że tak się stanie. Bo gdzież ona chce tutaj mi pod drzwiami postawić to wielkie coś, które pokazywała na zdjęciu. W innym miejscu wszystko się zmieści. Tym bardziej, że na ślubie będzie tylko kilku przyjaciół i tyle. A nie połowa miasta.
– Aha. – Nie powiedział nic więcej na ten temat, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Paolo po prostu się denerwuje. – W czymś ci pomóc?
– Nie, rozgość się. Zaraz skończę.
Czekając aż DiCarlo wykona swoje zadanie, na które się uparł, podszedł do Gianny rysującej przy stoliku na tarasie.
– Co tam tworzysz?
– Małą syrenkę, ale coś jest nie tak. – Obróciła rysunek i pokazała fragment, który jej się nie podobał. Obrazek wskazywał postać z bajki, którą Gianna wciąż uwielbiała.
– Po prostu ręce wyszły ci nieproporcjonalne do reszty ciała. One zawsze są najtrudniejsze do narysowania. Spójrz, ta jest za cienka, ma dużą dłoń, a u tej dłoń jest za mała.
– Wiedziałam, że coś z nimi namieszałam. A co z oczami?
– Oczy są w porządku. Daj mi ołówek pokażę ci co zrobić z rękoma. – Po chwili z ołówkiem w ręku, pochylali się wraz z Gianną nad rysunkiem.
Pokazał nastolatce jak wszystko powinno wyglądać, mimo że rzadko rysował ludzi, a bardziej skupiał się na pejzażach, które w ostatnim czasie uwielbiał przenosić na kartkę szkicownika. Skupił się na rysowaniu, co pozwoliło mu się rozluźnić. Spędził kolejne minuty ucząc nastolatkę i dając mnóstwo porad, ale nadal uważał, że nie jest nauczycielem, bo chociaż miał niezwykły talent, to nigdzie nie uczył się rysunku. Gianna jednak uwielbiała go i to jak rysował, więc jakoś tym razem nie potrafił odmówić jej pomocy. Nawet nie zorientował się, kiedy zgodził się dać jej kilka lekcji, co ucieszyło trzynastolatkę.
– Jesteś genialny. Dzięki. Muszę dużo ćwiczyć i będę tak dobra jak ty. – Uśmiechnęła się do niego.
Pomyślał, patrząc na nią, że ona też była sama tylko z tatą i przyszłym ojczymem. Matka nigdy jej nie kochała i nawet nie zamierzała utrzymywać kontaktu z córką, pozbywając się praw do niej. On miał szczęście trafić na wspaniałych rodziców, a także na dobrego brata, który przez głupotę mężczyzny został zraniony i może przez to Ivo był w stanie mu wybaczyć to złe traktowanie.
– Ha, wiem co i jak i zaraz dzwonię do tego bab… – Paolo, który usiadł przy stoliku spojrzał na swoją córkę, która uniosła brwi. – Do tej kobiety – poprawił się – i wszystko jej wyjaśnię.
– Tato, wiem co chciałeś powiedzieć. Babsko to babsko i tyle. Znam takie słowa.
– Ale nie musisz znać wszystkich.
– Oj, tam. Pójdę na spacer z Deą. – Pocałowała tatę w policzek i pomachała Ivo, po czym zawołała suczkę.
Moretti patrzył jak nastolatka zakłada szelki psu i zapina smycz, a potem oddala się mówiąc coś do niej.
– Dobra, dzwonienie może poczekać. O co chodzi? – zapytał DiCarlo.
Barista długo zastanawiał się czy nie tylko chce, ale czy może powiedzieć przyjacielowi o tym, co dzisiaj usłyszał, ale chyba potrzebował z kimś porozmawiać, bo jego usta zaczęły mówić, zanim mózg im czegokolwiek zakazał. Słowa, które z siebie wyrzucał, poniekąd ciesząc się, że jak dawniej może porozmawiać z przyjacielem, niezmiernie go bolały, a żal do brata wypłynął na powierzchnię. Tyle wyzwisk, tyle ciosów, które od niego otrzymał za coś czego nie zrobił, nie było łatwe do wybaczenia. Niemniej, nawet nie znając powodu, zrobił to. Wystarczyło, że pomyślał o tym jak pojechał do Rzymu by tu sprowadzić Fabiano. Tylko po to, aby pomógł Nino.
– Wiem czemu mnie tak traktował i zanim coś powiesz, to też wiem, że na to nie zasłużyłem. Mimo tego ten dupek wciąż jest moim bratem. Jeżeli mi nie uwierzy, to nie będzie sensu, abyśmy utrzymywali ze sobą kontakt.
– Kiedy byłem w wieku Gianny babcia mi powiedziała, że nie ma na świcie nic ważniejszego od miłości i więzi rodzinnych – odezwał się Paolo. – Jedno i drugie sprawia, że człowiek żyje. Po części się z nią zgadzałem i nadal to robię, ale są granice. Nie ma usprawiedliwienia na to, co ci robił Nino. Chyba wolałbym zrezygnować z takiego brata.
– Mówisz tak, bo go nie lubisz. Poza tym jesteś kimś, kto nie wybacza łatwo lub w ogóle tego nie robi. Ze mną jest inaczej. Kocham swojego brata. Poczuł się skrzywdzony…
– To go nie usprawiedliwia. – DiCarlo pochylił się i położył rękę na dłoni Ivo. – Wiem jednak, że nie jesteś mną i będziesz się starał naprawić wasz kontakt.
– Dużo zależy od niego. Najważniejsze, że wiem o co chodzi. Głupia rzecz potrafi zniszczyć tak wiele.
– Nie lubię go, jak powiedziałeś i nie zamierzam usprawiedliwiać, ale dla niego wtedy to nie było głupie – powiedział kucharz nie wierząc, że to mówi. – Dla wielu nastolatków, którzy wyolbrzymiają różne rzeczy, wszystko jest najważniejsze. Pierwsza miłość zawsze jest tą, za którą daliby się zabić. Nino pochodził z tej grupy. Głupie natomiast było to, że pielęgnował w sobie tę złość.
– Błąd, którego może nigdy się nie naprawi – dodał przygnębiony Ivo.
Jeszcze przez chwilę rozmawiał z Paolo, a potem wrócił do domu. Nie zastał tam ani brata, ani Falcone. Westchnął na widok Lancii, której nawet za kilka dni się nie pozbędzie. Zniszczony rower brata stał obok i jakimś dziwnym trafem przypominał mu zniszczoną więź pomiędzy nimi. Kilka słów, brak zaufania, rozmowy narobiło szkód. Ich naprawa zależała od tego czy Nino mu uwierzy.
– Mamo, tato, pomóżcie. Nie chcę go stracić – szepnął spoglądając w niebo, po którym płynęło mnóstwo chmur.

11 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział. Nie mogę się doczekać zakończenia. Życzę Ci dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do twoich dylmatów nad następnym tekstem, to zaufaj mi może być dobrą opcją;D i powrotem do starego stylu pisania.
    Widzisz ja już dawno kupiłam i przeczytałam tę historię, ale i tak wchodzę co tyg. na bloga i cieszę się z każdego nowego rozdziału:*

    OdpowiedzUsuń
  3. WSPANIAŁY ROZDZIAŁ
    życzę ci chęci do pisania i tworzenia nadal czegoś tak wspaniałego
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział!
    Co do publikacji... "Zaufaj mi" jest dobrym pomysłem.♡
    Hehe... jeszcze trochę książek zostało do kupienia.^^
    Pamiętam, że byłam tak głodna rozdziałów, że wzięłam i kupiłam książkę. A potem i tak wracałam co tydzień by patrzeć na reakcję ludzi w komentarzach.X3
    Pozdrawiam i życzę weny!♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, nie sądziłam, że może chodzić o taką jakby się wydawało drobnostkę. Gdyby Nino już wtedy porozmawiał z bratem wszystko by się ułożyło... eh. Bardzo życiowy rozdział, można dostrzec błędy, które sami popełniamy w życiu. Zbyt mało rozmowy, wybaczenia, zaufania, a potem tylko cierpienie. Przez własną głupotę. Rozdział super.
    Pozdrawiam xxx :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo nowy rozdział. Cieszę się.
    Rozumiem że Nino poczuł się zdradzony ale żeby przez tyle lat pielęgnować w sobie taką nienawiść do brata. Mam nadzieję że uda im się to naprawić. Ja też kłuce się z moim rodzeństwem ale możemy na siebie liczyć w trudnych chwilach.
    Dziękuję za rozdział i życzę dalszej weny.
    Pozdrawiam Deia

    OdpowiedzUsuń
  7. No proszę tego się nie spodziewałam.
    Nino i Iwo w końću sobie wszystko wyjaśnili.
    Mam nadzieję, że jakoś się poukłada. Mam przynajmnie taką cichą nadzieję.
    Ostatecznie nigdy nie jest za późno by rodzina była znów jednością.
    A przynajmniej mam taką cichą nadzieję.
    pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.
    P.s. cokolwiek pokażesz przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za kolejny rozdział :)
    Ciszę się, że Ivo w końcu dowiedział się o co gniewał się Nino. Pomyśleć, że jedno kłamstwo zepsuło braterską więź. Mam nadzieję, że w końcu się dogadają, a Nino szczerze przeprosi brata.
    Ciekawi mnie, jak Vittorio pomoże Nino.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejka,
    no i nam się już wszystko wyjaśniło... to zachowanie Nino ale określić można to jedynie "młodzieńcza głupota"... uwierzył przyjacielowi, zamiast właśnie brata o to spytać... Paolo bardzo się denerwuje przed tym ślubem więc się zastanawiam czy będzie w stanie powiedzieć "tak"... bo może się zaciąć ;)
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejeczka,
    wspaniale, i znamy przyczynę takiego zachowania Nino, ale powinien porozmawiać z bratem a nie od razu wierzyć przyjacielowi, ocho Paolo bardzo się denerwuje przed tym ślubem... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)