13 stycznia 2020

Na celowniku - Rozdział 10

Przepraszam, że wczoraj nie dodałam rozdziału. Nie mogłam tego zrobić, a jestem na tyle zapominalska, że zapomniałam go ustawić do samodzielnej publikacji. Za to macie go dzisiaj. Dziękuję za komentarze. :)



Czekał niecierpliwie na Johna rozmyślając o tym co mężczyzna powiedział. Każda myśl uciekła mu jednak z głowy, a ciało przebiegły dreszcze, kiedy Davis wyszedł nagi z łazienki. Jego skóra jeszcze wilgotna po kąpieli, błyszczała w delikatnym świetle lampki znajdującej się przy łóżku. Włosy zostały ułożone do tyłu, a jedna kropla wody spłynęła z nich wzdłuż policzka detektywa. Dravik miał ochotę ją zlizać, ale nie potrafił się ruszyć. Siedział na łóżku przygwożdżony wzrokiem mężczyzny, który dla jednych mógł obiecywać dużo przyjemności, a dla innych ostatnie chwile życia. Rafael nie miał wątpliwości, co do tego w której grupie ludzi się znajduje. Penis Davisa będący w lekkim wzwodzie także to podpowiadał. Przez to wszystko prawnik czuł się coraz bardziej zniewolony. Ledwie zdołał wydobyć z siebie cichy szept mówiąc:
— Wspomniałeś o zemście…
— Nie wydaje mi się żebyś chciał teraz ze mną o tym rozmawiać — odpowiedział niskim głosem John. Głosem, który sprawiał, że kutas Dravika stawał na baczność w jednej chwili. — Zdejmij to. Chcę cię zobaczyć.
Rafael oblizał wargi i wsunął się bardziej na łóżko. Sięgnął do bokserek i powoli unosząc biodra, kusząco zdjął bieliznę. Podpierając się na łokciach rozłożył swoje długie nogi pozwalając kochankowi patrzeć na siebie, rozpalając jeszcze większe pożądanie w mężczyźnie. Niebieskie oczy Johna błądziły po jego ciele, ponownie przygważdżając Dravika do łóżka jedynie spojrzeniem.
— Będziesz tak patrzył czy przyjdziesz do mnie? — zapytał głosem pełnym prowokacji.
— Moim planem na dzisiejszą noc nie jest tylko patrzenie — odparł detektyw. Podszedł do drzwi i pochylił się do niewielkiej reklamówki, której Dravik wcześniej nie zauważył zaaferowany czymś innym. Wyjął z niej to, co było mu tym razem potrzebne i rzucił na łóżko.
— Zadbałeś o wszystko. — Dravik uśmiechnął się patrząc na paczki prezerwatyw oraz lubrykant. Przeniósł rozpalone spojrzenie na mężczyznę i jeszcze raz zapytał: — To co, przyjdziesz do mnie? — Ostatnie słowa stały się zaledwie szeptem, kiedy kochanek zbliżył się do łóżka i wszedł pomiędzy nogi prawnika nachylając się ku niemu.
— Zawsze do ciebie przyjdę — odpowiedział zachrypniętym głosem Davis.
W oczach detektywa było tyle intensywnych emocji, gorąca i pożądania, że serce Dravika bolało od tych wszystkich doznań oraz wiedzy, że dla niego zawsze był i będzie tylko ten mężczyzna. Chciał coś powiedzieć, ale nie miał na to nawet chwili, kiedy pełne zaborczości usta pocałowały go wymagająco i żarłocznie. Wilgotne po kąpieli ciało Davisa ułożyło się na jego ciele, a biodra mężczyzny wcisnęły się idealnie pomiędzy jego rozłożone uda. Obaj westchnęli, kiedy ich penisy otarły się o siebie.
Jedna z rąk Johna błądziła w dół ciała kochanka, jakby na nowo zapoznając się ze skórą Dravika. Ich usta nie odrywały się od siebie, z każdym pocałunkiem coraz bardziej głodne. Rafael zamknął oczy obejmując leżącego na nim mężczyznę i cicho westchnął, kiedy usłyszał charakterystyczny dźwięk kliknięcia korka, a potem poczuł jak kochanek lekko się przesuwa, na co zaczął protestować. Po chwili jednak uniósł nogę, kiedy poczuł chłodny żel wyciskany na jądra i pośladki.
— O, tak — syknął, odrywając wargi od ust Johna, kiedy poczuł jak palce mężczyzny masują powolnymi ruchami jego jaja, a potem docierają do dziurki. Czuł przy sobie twardego już kutasa kochanka i wyobrażał sobie jak wchodzi w niego.
Uniósł biodra, a długi palec Johna wsunął się w niego. Jęknął w pocałunku próbując przytrzymać się mężczyzny jakby miał skądś spaść. Nawet jakby tak było to ufał, że John by go złapał, tak jak on złapałby jego. Zawsze i wszędzie od chwili kiedy go pokochał. Westchnął w usta Davisa czując jak wpycha się w niego kolejny palec. Mężczyzna przechylił głowę pogłębiając pocałunek, a każdy centymetr napiętego ciała detektywa wskazywał jak bardzo nie może doczekać się, by w niego wejść.
— Zrób to — poprosił Rafael na moment przerywając ich pocałunek. Zarzucił nogę na biodro kochanka. — Zrób to.
John sięgnął po gumkę, a Dravik wyrwał mu ją i otworzył saszetkę. Po omacku sięgnął do fiuta kochanka, który uniósł się na tyle, by mężczyzna mógł mu założyć prezerwatywę.
— Włóż go. — Ledwie panował nad oddechem, a jego serce biło tak mocno, że drugi mężczyzna musiał także to czuć.
— Tak dawno… — wyszeptał John, ale więcej nie zdołał powiedzieć, kiedy tym razem to nie on całował, a został pocałowany bardzo zaborczo. Natychmiast jednak przejął nad tym kontrolę pozwalając Dravikowi zatracić się w odczuciach. Czuł jego zapach, pragnienie i desperację bycia wziętym. John doskonale pamiętał jak Rafael to uwielbiał. Chciał mu to dać. Połączyć się z nim tak blisko, że bliżej już nie będą mogli tego zrobić. Miliony emocji i odczuć kłębiły się w nim i wybuchły kiedy spojrzał głęboko w oczy kochanka i wyczytał z nich to co sam czuł, a przez ostatnie dwa lata próbował ukryć.
Dravik zanurzał się coraz głębiej w odczuciach cielesnych i tych, za które odpowiadało serce. Pragnął zostać wzięty razem z nimi przez tego mężczyznę, którego oczy go zniewoliły. Sapnął, kiedy główka kutasa wepchnęła się w niego, a ból przeszył go sprawiając, że przejechał paznokciami po plecach Johna. Mężczyzna chwycił go za nogę, unosząc ją wyżej. Biodra Johna kołysały się powoli, gdy ostrożnie wchodził w niego, by ostatecznie zatopić się w nim cały. Prawnik to uwielbiał i ten moment, kiedy ból zamieniał się w przyjemność tak silną, że czasami trudno to znosił, a mimo tego pragnął jej bardzo mocno.
John puścił nogę kochanka, który natychmiast owinął ją wokół niego. Pchnął mocniej, aż znalazł się tak głęboko w kochanku jak tylko mógł. Miękki jęk uciekł z ust Dravika i pocałował go ponownie, zaczynając się poruszać. To był powolny, kołyszący ruch sprawiający, że Rafael coraz bardziej otwierał się na niego, wciąż będąc niesamowicie ciasnym, ale nie więżąc tak bardzo jego penisa w sobie. Dzięki temu Davis z łatwością mógł wysunąć się prawie do końca i wbić w mężczyznę ponownie co sprawiło, że Dravik mu się nadstawiał chcąc więcej. To bardzo pobudzało Johna i z każdą upływającą długą minutą przyśpieszał pchnięcia, by po kilku znów zwolnić, od nowa zapoznając się z bliskością, jaką dzielił kochając się z Rafaelem i by wprowadzić ich we wspólny rytm odbierający możliwość myślenia.
Dravik nie potrafił opisać tego co czuł. Kłębowisko każdego rodzaju odczuć sprawiało, że rozpadał się. Seks z Davisem zawsze był nieziemski, a w połączeniu z tym co do siebie czuli stawał się czymś niezwykłym. Tym razem wszystko to wydawało mu się o wiele intensywniejsze. Jakby znów mógł zacząć oddychać po tym jak dusił się przez długi czas. Pragnął tego więcej. Przesunął rękę na wilgotne włosy Johna i chwycił je mocno unosząc głowę kochanka, zmuszając by spojrzał mu w oczy. Uczucie którego doświadczał patrząc w oczy mężczyzny, któremu pozwolił wejść w siebie, który się w nim poruszał, sprawiał przyjemność, było czymś tak niezwykłym, że nie potrafiłby tego opisać. To jednak było dobre uczucie. Wysyłające go ponad miarę tego, co zaznawał każdego dnia. W dodatku z tym konkretnym mężczyzną wszystko stawało się o wiele silniejsze od normalności tak znanej wielu osobom.
— Pieprz mnie. Kochaj się ze mną — wyszeptał, powoli sunąc ręką od włosów kochanka na jego kark, ramię, by zatrzymać się na plecach wbijając palce w jego skórę. — Zrób to. — Ledwie zdołał to powiedzieć, a z jego ust wyrwał się skowyt świadczący o oszałamiającej wręcz rozkoszy, kiedy dostał to czego potrzebował.
John zmiażdżył ich usta w rozpływającej się namiętności, której obaj się poddali. Ich uszy wypełniły się odgłosami sapnięć i uderzeń ciał o siebie. Davis długo walczył by brutalniej nie wbić się w chętne ciało Dravika, ale znając możliwości mężczyzny zrobił to. Zmienił kąt wejścia, a krzyk mówiący raczej o przyjemności niż bólu, wydostał się z ust Rafaela, który wijąc się pod nim zarzucił nogi bardziej na jego plecy. Davis syknął i zmienił pozycję na tyle, by łatwiej i mocniej uderzać biodrami o tyłek prawnika, który wydawał z siebie pobudzające dźwięki. Przyjemność kotłowała się w kroczu Johna rozchodząc na całe ciało i pragnął, aby to się nigdy nie skończyło.
Dravik poddany jedynie rozkoszy spowodowanej przez twarde, długie pchnięcia stracił nad sobą kontrolę. Jego palce u nóg zwijały się, a biodra wychodziły na spotkanie bioder kochanka. Ułożył dłonie nad głową, na materacu pozwalając, aby palce Johna splątały się z jego, trzymając go tak jak lubił. Płaczliwy jęk wydostał się z jego ust na ten kontakt, przed którym nie zamierzał uciekać. Zawsze kochając się starali trzymać ze sobą splecione palce, co dla nich oznaczało chęć bliskości i to, że byli we wszystkim razem.
— Otwórz oczy, kochanie — wyszeptał John.
Dravik zrobił to i ponownie jęknął.
— Trzymaj mnie — poprosił.
— Zawsze — odpowiedział Davis w chwili, kiedy Rafael przeszedł przez mgłę odgradzającą go od punktu kulminacyjnego i doszedł prężąc mięśnie pod mężczyzną, znacząc ich ciała spermą.
John uwielbiał patrzeć na niego w takich sytuacjach. Jego biodra pchnęły jeszcze mocniej zrzucając wciąż z krawędzi przyjemności jęczącego jego imię Dravika. Mężczyznę którego wciąż kochał. Ta myśl wystarczyła, by i on wkrótce się rozpadł. Opadł na Rafaela wciskając twarz w jego szyję i nie przerywając uderzeń szczytował czując jak mężczyzna obejmuje go mocno i trzyma nie pozwalając mu nigdy więcej uciec.

*

 — Przyglądasz mi się — powiedział Rafael leżąc na brzuchu, owijając rękoma poduszkę, na której trzymał głowę. Przez to jedno oko miał zasłonięte. Powoli zasypiał, ale najchętniej to by tego nie robił. Nie chciał stracić tej chwili pełnej czułości jaką miał z Johnem. Tak bardzo przypominały mu one czas, kiedy byli razem. Szczególnie ten moment kiedy skończyli się kochać, a Davis nie odsuwał się od niego bardzo długo, składając przy tym pocałunki na jego twarzy. Potem musieli iść się umyć, ale mimo wszystko czar nie prysł.
— Lubię na ciebie patrzeć — odpowiedział Davis. Leżał na boku z prawą ręką na plecach kochanka. Opuszkami palców głaskał jego skórę.
— Stał się cud, że wolisz patrzeć niż obdzierać mnie ze skóry?
— Pewnie tak, bo ty nie nazywasz mnie kutasem.
— Nie będę obrażał twojego kutasa. Zaspokoił mnie — rzekł prawnik, z żartobliwym błyskiem w oku, a Davis roześmiał się.
— Obraził się. Będziesz musiał go potem przepraszać. — Przesunął powoli dłoń z pleców Dravika na jego pośladek. — Bardzo przepraszać. — Po tych słowach wkradł się palcami pomiędzy pośladki, odnajdując jeszcze rozluźnioną dziurkę kochanka.
Dravik westchnął i pchnął tyłek ku dotykowi, który przyprawiał go o kolejne dreszcze. Sen natychmiast odszedł, kiedy nowe pragnienie wkradło się do jego ciała.
— Wydaje mi się, że obaj będziemy szczęśliwi z tych przeprosin — wyszeptał i przesunął się, by wspiąć się na ciało Johna. Mężczyzna ułożył się na plecach, a dłońmi masował jego pośladki. Penis Davisa budził się na nowo do życia, co prawnik doskonale czuł.
— Masz ochotę by sobie na nim pojeździć? — zapytał detektyw, proponując jedną z ulubionych pozycji Dravika.
— Czy mam ochotę? Czy w ogóle musisz pytać? — Pocałował Johna mocno nie pozwalając mu już odpowiedzieć. Wolał robić z nim bardzo przyjemne rzeczy.

*

— Zamknij się i pozwól mi mówić — burknął Davis, wracając do samochodu po niewielkich zakupach w sklepiku spożywczym, do którego skierował ich recepcjonista motelu. Musieli coś jeść, a motel, poza wstrętną kawą, nie zapewniał wyżywienia.
— Powiedziałeś, że głowa tutejszej grupy przestępczej mści się za to, co zrobiliśmy jego synowi. Ale, kurwa, kim jest ten drugi syn? Temu, którego obrony odmówiłem, nie zrobiłem krzywdy. A chciałbym.
— Nasz samarytanin…
— Davis, nie zaczynaj. — Wsiadł do samochodu.
— Nie zaczynam. Potrzymaj to. — Podał Dravikowi papierową torbę, w której znajdowało się ich śniadanie. — Pozwolisz mi mówić?
— Zacznij od początku. Co powiedział ci Bronson?
— Powiedziałby kto, że prawnik powinien mieć dobrą pamięć. Twoja jakoś wyparowała — rzucił detektyw uruchamiając silnik.
— Mówi ten, kto rano wyssał mi mózg.
— Muszę przyznać ci rację, Dravik.
— Przynajmniej raz to zrobiłeś. To, co, Davis, mamy małą randkę z rogalikami, paskudną kawą i dusznym pokojem, a potem pogadamy?
— Czyli jak dawniej. — Westchnął John, udając cierpiącego.
— Obaj nie nadajemy się by chodzić na randki przy świecach, pięknie zastawionym stole i romantycznej muzyce. Raz próbowaliśmy tego i obrus spłonął — przypomniał prawnik.
Detektyw roześmiał się głośno na to wspomnienie. Tylko raz próbowali zjeść romantyczną kolację i zamiast seksem, skończyła się na wezwaniu strażaków zanim mieszkanie Rafaela doszczętnie spłonęło.
— Kto przewrócił świecę? — zapytał prawnika. — Na pewno nie ja.
— Ja też nie próbowałem dobrać się sam do siebie sadzając mnie na stole. To byłeś chyba tylko ty. I kurczak się przypalił.
— Taa… Następną randkę mieliśmy w barze jedząc żeberka i popijając piwem — rzekł Davis. — To były czasy kiedy jeszcze nie postanowiłeś jeść zdrowo i zielono.
— Zdrowo i zielono?
— No, wiesz, same zdrowe produkty i jak najwięcej sałat.
— Ale po tym moja sperma smakowała ci jeszcze bardziej.
— Dzisiaj też mi smakowała — odparł John i unosząc zadziornie prawą brew, zerknął na kochanka.
— Moja zawsze była najlepsza — odpowiedział prawnik.
Droga od sklepu do motelu nie była długa i po paru minutach detektyw zaparkował przed budynkiem gdzie wynajmowali pokój. Jego oczy rozejrzały się sprawdzając czy coś go zaniepokoi, ale wyglądało na to, że nic się nie zmieniło. Nawet żaden z samochodów nie zmienił lokalizacji, jakby ich właściciele nie wychodzili z pokojów. W sumie gdyby nie głód, to pewnie on i Dravik z łóżka by nie wyszli. Ta noc była jedną z najlepszych jakie spędzili razem. Przez chwilę było tak jak dawniej zanim się rozstali. Nawet chciał zapytać Rafaela dlaczego wtedy nie zgodził się za niego wyjść, ale zrezygnował. Może nadarzy się jeszcze ku temu okazja, może nie. Może po wszystkim co się teraz dzieje, rozstaną się. Ta myśl mu się nie podobała i zacisnął ręce na kierownicy aż mu kostki pobielały. Kilka dni temu dałby wszystko, aby trzymać się z dala od Dravika. Natomiast w chwili kiedy ich przyszłość była niepewna, bo decydował o niej mściwy człowiek, nie chciał wyobrażać sobie tego, że Rafaela nie ma przy nim.
— Wszystko w porządku? — zapytał prawnik kładąc dłoń na dłoni Davisa.
— Nic nie jest w porządku. Chcą naszych tyłków, a ja nie zamierzam im ich dawać. — Odwrócił dłoń i splótł ich palce ze sobą.
— To chodź do pokoju, zjemy, jeszcze raz opowiesz mi wszystko i obmyślimy plan działania. Tak jak ty, nie chcę dłużej bezczynnie siedzieć. Pora im pokazać, że my dwaj jesteśmy niepokonani.
— Niepokonani, jak tytuł filmu? — Spojrzał na Rafaela.
— Jak my razem — odparł Dravik i pochylił cię by pocałować Johna. Mężczyznę, który sprawiał, że wszystko wydawało się łatwe. Nawet uczucia, które przestał więzić.

7 komentarzy:

  1. Ooo się podziało :3 Czekam na to, dlaczego są na celowniku i jak to się skończy :)
    Pozdrawiam i weny życzę ;)
    ~Tsubi

    OdpowiedzUsuń
  2. To chyba będzie moje ulubione opowiadanie❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana jak zawsze jestem pod wrażeniem cudownego rozdziału.
    Akcja między chłopcami rozwija się coraz bardziej.
    Intrygujesz mnie coraz bardziej.
    Będę czekać na kolejny rozdział aby jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    rozdział niesamowity, emanuje uczuciami jakimi i Rafael i John się dażą, bardzo siebie pragną i teraz był na to dowód... jakkolwiek jeden skoczył by za drugim w ogień...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. I namiętność wybuchła, przez co ich serca otworzył się na nowo dla siebie :) Już nie mogą mieć przed sobą tajemnic, gdyż serca widzą, że są dla siebie najlepszym wyborem i bez siebie nie będą szczęśliwi, z niecierpliwością czekam na moment, kiedy głośną powiedzą "kocham Cię" :)
    Dlaczego szef mafii wydał na nich wyrok?
    Mam nadzieję, że szybko załatwią sprawę z ich prześladowcą i będą szczęśliwi :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka, hejka, 
    rozdział wspaniały, pokazał jak obaj bardzo pragną siebie i swojej bliskosci, oddziaływują na siebie niesamowicie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    fantastycznie, obaj bardzo pragną siebie i swojej bliskosci...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)