Kochani, dziękuję za wyrazy współczucia i ciepłe słowa pod poprzednim rozdziałem. :*Dobrze jest, jak pisałam, żyje się dalej. Na szczęście zdarzają się teraz miłe momenty, które usuwają przykrości. Jak choćby ten, że nareszcie "Spontaniczna decyzja" powstanie jako zwyczajna, papierowa książka, którą będziecie mogli dotknąć, powąchać, przytulić jeżeli zechcecie.
Książkę już można zamawiać w przedsprzedaży. A szczegóły dostępne są w tej notce:
Zapraszam na rozdział i dziękuję za komentarze oraz porady co zrobić, aby tekst jako tako wyglądał na blogu. Jak widać mogłam zrobić tylko coś takiego co widzicie na dole. Miłego czytania. :)
Usta Daesoona były takie
ciepłe, miękkie, którym chciał z radością ulec, ale musiał
wiedzieć, co to oznacza. Odsunął się od niego lekko. Na tyle, by
jedynie rozłączyć ich wargi.
– Co ty…
– Jeżeli bym miał czekać
na twój krok – popchnął Jaemina bardziej do pokoju i zamknął
drzwi nogą – to bym chyba czekał rok.
– Rozmawiałeś z JunHo? –
Zabije przyjaciela.
– Z nim? O czym? – Zaczął
rozpinać koszulkę od piżamy. Nie rozumiał, po co Lee ją zakłada,
przecież w domu było ciepło.
– Nieważne. – Spojrzał
na pracujące przy guzikach dłonie. Co jakiś czas palce muskały
skórę, sprawiając, że przez ciało Jaemina zaczęły przechodzić
dreszcze. Chłopak zsunął mu materiał z ramienia i pochylając
się, zaczął całować jego szyję, obojczyk. – Daesoon…
– Nie ma nie. – Chwycił
zębami koniuszek ucha. – Wiem, co się z tobą dzieje. Odbieram
twoje feromony i wariuję. Tylko czekałem… Ale nie mogę już
czekać – szeptał Kim, składając pocałunki na szczęce
chłopaka. – Myślisz, że ja nie mam ochoty? Kiedy siedziałem
koło ciebie na kanapie, sądzisz, że skupiałem się na filmie?
– A na czym? – Pozwalał
mu się całować i popychać stronę biurka, na którym przysiadł.
– Może lepiej ci pokażę.
– Musnął kilka razy usta Lee. – Lepiej będzie to przeżywać
niż opowiadać. – Przesunął paznokciami po kręgosłupie
Jaemina, dzięki czemu chłopak wygiął się, reagując na ten
dotyk.
– Ale na pewno z nikim nie
rozmawiałeś? – Nie chciał go wykorzystywać. Przecież nie byli
parą. Mieli mieć dziecko i tylko mieszkali pod jednym dachem. Nic
więcej ich nie łączyło, dlatego miał wątpliwości.
– To teraz już wiem, o czym
były te tajemnicze rozmowy z Cheongiem. – Popatrzył Lee w oczy. –
On mi niczego nie zdradził. Po prostu odkąd wiem o ciąży i to
zaakceptowałem, to dużo czytam. Kiedy byłem chory, miałem na to
bardzo dużo czasu. I wierz mi, też chcę seksu. Jak powiedziałem…
Wariuję już.
– Ale…
– Mógłbyś się zamknąć?
– Nie pozwolił chłopakowi na odpowiedź, wsysając się w jego
usta. Lee zdecydowanie za dużo mówił.
Tym razem Jaemin oddał
pocałunek. Miał wątpliwości, ale chłopak wiedział, o co chodzi.
To nie były deklaracje, ani nic takiego. Obaj mieli ochotę się
kochać i postarał się wyłączyć mózg. Objąwszy plecy Daesoona,
pogłębił pocałunek, na co chłopak zamruczał z aprobatą,
wsuwając kolano pomiędzy jego uda. Zdjął mu też do końca
koszulkę od piżamy. Lee z każdą chwilą był coraz bardziej
podniecony. Nie trzeba było mu wiele, by jego penis stał się
twardy, a ciało odczuwało coraz większy głód. Tak bardzo tego
chciał. Bał się, że dojdzie za chwilę, a Kim robił wszystko, by
to się stało. Dotykał i całował go w taki sposób, że roztapiał
się. Nie był mu dłużny. Jego ręce błądziły po ciele chłopaka,
usta odpowiadały w języku namiętności. Języku, który kierował
nimi i Lee pragnął, aby to się nigdy nie skończyło.
Jaemin pchnął biodrami do
przodu, kiedy dłoń Daesoona nakryła jego erekcję. To było takie
dobre i chciał więcej. Zamierzał mu to powiedzieć, ale druga ręka
zsunęła mu niżej spodnie i pomógł w tym, niecierpliwiąc się
coraz bardziej. Później ledwie ustał na nogach, kiedy poczuł
palce owijające jego trzon i tego było za dużo. Doszedł,
wciskając twarz w szyję chłopaka i niekontrolowanie poruszając
biodrami. Kiedy orgazm minął, a nogi się pod nim ugięły,
nadszedł wstyd, że to stało się tak szybko. Zrozumiał jednak
szybko, że Kimowi to nie przeszkadzało. Do tego czuł, jak jego
podniecenie się zwiększyło. Tak, Daesoon mógł poczuć się dumny
z tego, że doprowadził go do orgazmu.
– Dae… – zaczął, ale
chłopak znów nie pozwolił mu mówić, zaczynając go od nowa
pieścić. W pewnej chwili zszedł z pocałunkami na jego tors, a
Jaemin podparł się rękoma za plecami, bo nie mógł już ustać.
Popatrzył z tęsknotą na łóżko, ale wątpił, że Daesoon mu na
to pozwoli.
Chłopak uklęknął przed
Jaeminem, zdejmując mu do końca spodnie. Przesunął dłońmi po
jego łydkach, udach, biodrach. Popieścił wzrokiem penisa, a potem
brzuch, do którego przytknął usta z czułością.
– Widać, że rośnie –
szepnął, pocierając nosem skórę.
– W końcu będzie taki
duży, że nie będę widział swojego penisa. – Rozbrajało go to,
jak zachował się w tej chwili Kim. Dało mu to też szansę na
ochłonięcie. Wsunął palce we włosy chłopaka. Zadrżał, kiedy
Daesoon ucałował jego pachwinę, a wpół miękkiego członka wziął
w dłoń. Patrzył z góry na to, co robi Kim, i nie mógłby w
najśmielszych marzeniach sobie tego wyobrazić. Daesoon Kim na
kolanach przed nim, wysuwający koniuszek języka i zlizujący
kropelki spermy z główki.
– Smaczny jesteś –
powiedział do Lee, patrząc w górę. Nie odrywając wzroku od jego
twarzy, objął ustami czubek penisa, pochłaniając go coraz
głębiej.
– Szlag! – wyrwało się
ciężarnemu chłopakowi, kiedy tonął w ciepłym i mokrym miejscu.
Zacisnął palce na włosach kochanka. Tego było tak wiele, wszystko
takie intensywne, że nogi znów ugięłyby się pod nim, gdyby nie
biurko. Daesoon doprowadzał go do szaleństwa. Jego penis znów żywo
reagował, gdy chłopak robił z nim cuda. Czuł, jak niemalże go
połyka. Czuł, jak przesuwa się po jego podniebieniu, jak język
pociera go od spodu. Wirowało mu w głowie. Nie przymknął jednak
oczu, tylko patrzył. Gdyby wcześniej nie doszedł, stałoby się to
teraz. Daesoon był dobry w tym co robił i Lee nie chciał myśleć,
na ilu chłopakach ćwiczył.
Odrzucił głowę na kark,
kiedy chłopak połknął go, a nosem uderzył w jego włosy łonowe.
Łapał się na tym, że ciągle powtarza pierwszy człon jego
imienia: „Dae”. Miał tę świadomość z kim jest i kogo kocha.
Oblizał usta i ponownie spojrzał na chłopaka, który uwolnił go.
Kim oczy miał wilgotne, szybko oddychał. Jaemin pochylił się i
chwycił go za ramiona i pociągnął górę. Daesoon nie opierał
się i niedługo później całowali się tak, jakby za chwilę mieli
się rozstać, a potem tęsknić za sobą, mając we wspomnieniach
ostatni dotyk. Zaczepił palcami o gumkę od spodni i obsunął je w
dół, uwalniając penisa chłopaka. Przesunął dłonią po całej
długości i spodobało mu się to, że Dae prawie jęknął.
– Jak mnie chcesz? –
zapytał.
Kim popatrzył chwilę w oczy
chłopaka, a potem rzekł:
– Odwróć się.
Jaemin bez oporów to zrobił,
chociaż z tęsknotą popatrzył na łóżko.
– Tam kiedyś też to
zrobimy – powiedział Kim, przylgnąwszy do pleców kochanka. –
Wszędzie to zrobimy. Lubię sobie to urozmaicać – szeptał
zachrypniętym głosem.
Jaemin nie lubił czuć się
taki niedoświadczony. Jakiś głosik w nim podpowiadał mu, że
Kimowi to przeszkadza. Jeżeli to kiedyś jeszcze powtórzą, obiecał
sobie, że bardziej się wtedy postara. Przejmie inicjatywę. Na
razie zdusił w sobie wszystko to, co nie było w tej chwili pożądane
i skupił się na odczuwaniu tego, jak chłopak ociera się o jego
pośladki. Lubił uczucie twardego penisa w tamtym miejscu. Wypiął
się bardziej do niego i usłyszał śmiech Daesoona. Jego gorące
dłonie trzymały go blisko i to się Jaeminowi podobało. Chłopak
nie odsuwał się.
Drgnął, kiedy poczuł zimny,
śliski płyn pomiędzy pośladkami.
– Już doszedłeś, tak
szybko? I taki zimny na dodatek – zakpił. Zadowolony był, że Kim
o tym pomyślał.
– Ha, zabawne. Z
doświadczenia wiesz, jaka moja śmietanka jest gorąca.
– I płodna, że tak powiem.
– Westchnął, kiedy poczuł, jak Daesoon wsuwa w niego palec. Jego
ciało tego chciało, więc w ogóle się nie spięło na ingerencję.
Pochylił się bardziej nad biurkiem.
– Trafiła na płodny grunt.
– Położył dłoń na brzuchu Jaemina, z czułością go
głaszcząc. Pieścił wnętrze kochanka, rozciągając go. Wsunął
drugi palec, kiedy poczuł, że może to zrobić bez problemów.
– Płodna na płodny –
stęknął, zaciskając palce na brzegu biurka. Na początku sądził,
że to będzie szybki seks dla rozładowania napięcia, a nie
wyglądało na to, że chłopak szybko z nim skończy. Podobało mu
się to. – Ciekawe co by się stało… Mmmmn… Gdyby to moja
sperma znalazła się w… mmmnnn… tobie – dokończył słabo, bo
chłopak przystawił członek do jego odbytu i zaczął w niego
wchodzić.
– Możemy w przyszłości to
sprawdzić, ale z gumką. Ty w ciąży, ja w ciąży… – Też mu
było ciężko mówić, kiedy ciasny tunel centymetr po centymetrze
wchłaniał go w siebie. Trzymał Jaemina za biodra i oparł czoło o
jego plecy. Chłopak był rozgrzany jak piec.
– Niemożliwe. Czytałem,
że… – Odetchnął głęboko kilka razy. – Czytałem, że
ciężarny chłopak na czas ciąży nie może nikogo zapłodnić,
więc mogłoby to być bez gumki. – Nakręcała go myśl, że
Daesoon nie miałby nic przeciw, żeby mu się oddać. Chciał tego,
ale było mu tak przyjemnie czuć jego twardą męskość w sobie
pieszczącą najczulsze miejsca, że tylko to się liczyło.
– Widzę, że też czytasz.
– Zaskoczyło cię to? Nie
odpowiadaj, rusz się, zanim dojdę wyłącznie od czucia ciebie w
środku. – Wyprostował się na rękach, przylegając plecami do
jego torsu.
– Z chęcią. – Uniósł
nogę chłopaka i położył ją na blacie. W ten sposób miał
większy dostęp do niego. Przytrzymał ją za udo i przylgnął do
Jaemina całym ciałem. Poruszył się i na to obaj czekali. Nie
powstrzymali jęków wychodzących z ich ust.
Ciało Jaemina odpowiadało z
rozkoszą na każde pchnięcie i pocałunki Daesoona. Zauważył, że
chłopak lubił to robić, więc czerpał jak najwięcej, zanim znów
się rozdzielą i powrócą do bycia współlokatorami. Odrzucił
głowę na jego ramię, łapiąc głębokie oddechy. Kochanek
wiedział, jak się poruszać, by sprawiać mu coraz większą
przyjemność. Rytmiczne pchnięcia wzrastały w miarę podniecenia.
To było takie inne od pierwszego razu. Lepsze, intensywniejsze,
niesamowicie dobre. Przez to wszystko czuł, że długo już nie
wytrzyma. Chłopak za nim także drżał coraz bardziej. Chwycił
swojego penisa, zaczynając szybko poruszać po nim ręką. Tyle razy
robił to sobie, wyobrażając, jak twardy niczym skała członek
ślizga się w nim. Teraz marzenia stały się jawą. Przekręcił
głowę i natrafił na usta kochanka,
które łaskocząc, zaczęły
go całować. Chłopak był blisko, tak jak on. Ich oddechy zlały
się w jedno, kiedy spijali pocałunki. Napięcie wzrosło,
dosięgając szczytu i Jaemin poczuł, że Daesoon zaczął
szczytować. Co porwało i jego. Orgazm rozlał się po jego ciele, a
sperma trysnęła na biurko, zostawiając białe smugi również na
stojącym niedaleko laptopie. Ale Jaemina to nie obchodziło, kiedy
wciąż znajdował się w męskich ramionach i nie potrafił dojść
do siebie. I nie tylko on miał z tym problem.
Lee w pewnym momencie coś
sobie uświadomił.
– Nie założyłeś gumki.
– Przecież nie zajdziesz na
razie w ciążę. Poza tym nie miałem. – Trącił nosem ucho
Jaemina.
– Ale żel miałeś. –
Czuł, że penis chłopaka powoli mięknie.
– Był mi potrzebny wiele,
wiele razy, ale ręka mnie już bolała – szepnął, całując
szyję chłopaka.
Jaemin przymknął oczy na to
uczucie, pozwalając sobie podążać wyobraźni. To w niej Daesoon
go kochał, był z nim. To od niego nosił obrączkę. Piękna wizja,
ale niemożliwa. Musiał przestać je stwarzać, bo potem tylko to
bolało. Dlatego tak bardzo chłonął jego bliskość, by się tym
cieszyć w kolejne samotne noce.
Ta, ku jego zaskoczeniu, na
samotną się nie zapowiadała. Po tym, jak odsunęli się od siebie,
Daesoon pocałował go i nie przejmując się tym, że powinni się
umyć, zaprowadził go do łóżka. Sądził, że Kim wyjdzie, ale on
położył się razem z nim i okrył ich. Lee wolał się nie
odzywać, bo może śnił na jawie i czar pryśnie. Cieszył się, że
chłopak został. Ułożyli się w pozycji łyżeczki, przy czym
Jaemin był tą mniejszą. Ojciec jego dziecka zarzucił nogę na
jego i przerzucił przez niego rękę, zamykając go w klatce. Lee
musiał przyznać, że to mu się podobało. Odprężony zamknął
oczy i zasnął prawie natychmiast. Daesoon chwilę później
dołączył do niego w krainie snów.
Obaj nie mieli pojęcia, że
kiedy YuRin Lee wróciła z kolacji do domu, zastała otwarty, pusty
pokój chłopaka, którego traktowała jak syna. Spojrzała na
zamknięte drzwi do sypialni Jaemina. Nie wchodziła tam, nie
zaglądała, nie pukała. Uśmiechnęła się tylko, pragnąc, by jej
syn był szczęśliwy.
~*~
Tym razem poranek był inny
niż wszystkie. Nie dość, że Jaemin czuł się w końcu wyspany,
bo w nocy nie dręczyły go erotyczne sny, to nie obudził się sam.
Trzymał głowę na
piersi Daesoona, który w
najlepsze chrapał. Przez chwilę miał ochotę go nagrać, ale nie
chciało mu się ruszać z łóżka. Dobrze mu było leżeć u jego
boku. Nie dopuszczał do siebie myśli, że to może coś więcej ze
strony Kima. Wątpił w to. Po prostu chłopak miał ochotę się
przytulić, kiedy było po wszystkim i tyle. Inne myślenie mogłoby
narobić dużo nadziei, a wolał się nie rozczarować. Po czymś
takim ciężko było się pozbierać. Tym bardziej dla niego, kiedy
odkąd był w ciąży przeżywał silniej każdą emocję. Na
szczęście nie płakał już na każdym kroku.
Ucałował lekko pierś
Daesoona i wstał ostrożnie, bo musiał skorzystać z toalety.
Skrzywił się, czując, jak bardzo się lepi, a zaschnięta sperma
pomiędzy pośladkami i obolałe ciało przypominały o tym, co się
wczoraj wydarzyło. Założył na siebie szlafrok, obwiązując go
dokładnie i po cichu z szuflady wyjął czystą bieliznę. Gdy
odwrócił się od szafy, spojrzał na biurko, a raczej bałagan na
nim. Będzie musiał posprzątać i wyczyścić laptopa.
Mama krzątała się w kuchni,
więc również poruszając się po cichu, wszedł do łazienki. Jego
rodzicielka na pewno wiedziała, gdzie spał Daesoon. Ciekawiło go,
co ona o tym myśli, a przede wszystkim czy tej nocy też zaśnie w
jego ramionach. A miał nie robić sobie nadziei.
Skorzystał z toalety. Coraz
częściej musiał do niej chodzić, bo w miarę jak dziecko rosło,
naciskało na pęcherz. Umył się i w bieliźnie oraz szlafroku
wrócił do pokoju. Daesoon już nie spał. Siedział na jego łóżku,
opierając się o ścianę i go obserwując. Włosy stały mu w różne
strony, a na policzku miał odbity głęboki ślad po poduszce.
Jaemin poczuł się spięty
pod tym spojrzeniem, ale zrzucił szlafrok i zaczął szukać ubrań.
W pewnej chwili Kim do niego podszedł i ukucnął. Położył rękę
na jego brzuchu. Lee czuł, że od kiedy dał chłopakowi pozwolenie,
nie uwolni się od takich gestów. Nawet nie chciał tego. Miło mu
było, że chłopak chce ich dziecka. Czasami wracały do niego tamte
okrutne słowa wypowiedziane w złości. Dlatego potwierdzenie uczuć
Daesoona do dziecka było czymś dobrym.
– Dzień dobry, maleństwo.
– Spojrzał na Jaemina. – Nie możemy ciągle mówić do dziecka
„maleństwo”.
– Chcesz poznać płeć?
– Tak. – Wyprostował się.
Włosy miał zburzone, na policzku odbite ślady po poduszce, a na
spodniach od piżamy ślady nasienia.
– To na następnej wizycie
poproszę Jijanga o to, by nam powiedział. – Zapatrzył się na
niego. Kim bardzo mu się podobał, a teraz, taki nieułożony,
zaspany jeszcze bardziej.
– Dobrze. Muszę się chyba
umyć, co nie?
Jaemin przyłożył nos do
szyi chłopaka i powąchał go.
– Pachniesz mną, seksem,
potem i sobą. Ostra mieszkanka. Mnie pasuje, ale nie wiem, czy inni
nie będą kręcić nosem. Idź się umyj, ale dam ci szlafrok. Moja
mama jest w domu, więc lepiej, aby tego nie zobaczyła. – Wskazał
na brudny materiał.
– To nie moja wina, to
należy do ciebie. – Zaśmiał się i cmoknął Lee w policzek, co
zaskoczyło chłopaka. – To daj mi szlafrok. Jejku, jaki jestem
głodny.
Podał mu ubranie i nie
czekając, aż chłopak zarzuci je na siebie, wyjął pierwsze lepsze
spodnie, z tych nowych, które niedawno kupił. Zaczął je ubierać,
ale gdy przyszło do ich zapięcia, znów był problem.
– No, ale…
– Kupiłeś je miesiąc
temu. Rośniesz wszerz.
Jaemin oparł głowę o drzwi
szafy. Znów będzie musiał chodzić w dresach. Postanowił jednak,
że założy te, co miał u lekarza, a potem wybierze się na zakupy.
Naprawdę będzie musiał pomyśleć o czymś ciążowym. Było dużo
takich sklepów dla mężczyzn, ale nie zawsze mu się podobały
ubrania. Chciał wyglądać seksownie. Owszem, chodzenie w szerokim
swetrze nie dodawało mu seksapilu. Czym jeszcze wczoraj się nie
przejmował.
– Zjemy i pojedziemy na
zakupy – powiedział Daesoon.
– Właśnie o tym myślałem.
Nie wiedziałem, że kiedyś powiem to, co mama: „Nie mam się w co
ubrać”, kiedy półki w szafie uginają się od ubrań. –
Założył podkoszulek i sweter.
– Zawsze musi być ten
pierwszy raz. – Wzruszył ramionami Daesoon i wyszedł z pokoju.
Lee uczesał się. Włosy miał
jeszcze wilgotne po prysznicu. Poszedł do kuchni, gdzie ukłonił
się na powitanie mamie. Kobieta zlustrowała go spojrzeniem.
Wyglądała na zadowoloną.
– Jak się czujesz? Daesoon
jeszcze śpi?
– Myje się. Dobrze się
czuję, ale muszę połknąć leki. Potrzebuję ubrań ciążowych.
– Mówiłam ostatnio, abyś
coś takiego kupił.
– Ale one wszystkie są…
brzydkie.
– Wiem, że chcesz się
podobać, ale zaręczam, że każdy facet, którego dziecko nosi się
pod sercem, będzie widział piękno w ciężarnej osobie, nawet
kiedy założy ona worek.
Czy ona tak zawsze będzie
czytać z niego jak z otwartej księgi?
– Synku, ja też byłam w
ciąży. Dla twojego taty byłam zawsze piękna, ale wtedy byłam
najpiękniejsza. Nie potrafił odebrać ode mnie oczu.
– Tęsknię za nim. – W
jego oczach pojawiły się łzy. – Chciałbym wiedzieć, czy
cieszyłby się, że zostanie dziadkiem.
– Na pewno. Ja też za nim
bardzo tęsknię, ale nie zmienimy przeszłości. – Przytuliła
swojego jedynego syna. – Usiądź, podam ci leki i śniadanie. –
Dyskretnie otarła oczy. – Wracając do ubrań ciążowych, to dam
ci adres sklepu, gdzie są takie fajne. Spodobają ci się. Poza tym
nie musisz jeszcze kupować tych dużych.
Do kuchni wszedł Daesoon w
doskonałym humorze. Ukłonił się pani tego domu, a potem spojrzał
na Jaemina. Nic nie powiedział, tylko pierwsze co zrobił, to wyjął
z szafki witaminy i leki.
– Nie zapomnij o tym. –
Podał Lee szklankę wody i rozpuścił w niej jeden z leków, który
trzeba było wypić na czczo.
YuRin była zadowolona z
zachowania chłopaka. Bardzo dbał o jej syna i dziecko. Jej zdaniem
to dobrze wróżyło na przyszłość.
– Siadajcie, zaraz
śniadanie. Dzisiaj mam do pracy na drugą zmianę, więc was trochę
porozpieszczam.
Obaj nie mieli nic przeciw
temu.
– A, zapomniałabym, wczoraj
dzwoniła babcia. Pytała się, kiedy jej wnuk ją w końcu odwiedzi
ze swoim chłopakiem.
Lee gdyby właśnie nie
połknął tego, co miał ustach, to by się opluł. Chłopakiem?
Nigdy nie mówił staruszce, że ma chłopaka.
– Nie rób takiej miny,
synku. Jesteś w ciąży, więc dla niej oznacza, że jesteś z kimś
związany. Nie podoba jej się to, że nie macie ślubu…
– Dobra, zrozumiałem, mamo.
Zadzwonię do niej i zapytam, kiedy by jej odpowiadało. – Cieszyło
go to, że babcia dobrze przyjęła wiadomość o ciąży. Niby żyła
na pełnej tradycji wsi, ale była bardziej otwarta niż mama
Daesoona.
– Ale zabierzesz mnie ze
sobą? – zapytał Kim i nie było to zwyczajnie zadane pytanie, bo
kryła się w nim nuta zadziorności.
– Pomyślę o tym.
– Zapraszała ciebie i
twojego chłopaka.
– Ale nie jesteś moim
chłopakiem.
– Na parę dni mogę zmienić
status.
Na parę dni, pomyślał
Jaemin. Wolałby na zawsze. Chociaż i tak na zawsze pozostaną ze
sobą związani. Pogłaskał brzuch i nie umknęło mu to, że
Daesoon spojrzał na ten gest. Tak, dziecko będzie ich zawsze
łączyć, nawet jeżeli nigdy nie będą razem.
Cudowny rozdział. Bardzo się cieszę, że chociaż trochę Daesoon coś tak jakby czuje do Lee.
OdpowiedzUsuńCiekawe jak przebiegnie spotkanie z babcią i jaka jest płeć dziecka.
Mam nadejdzie, że to bycie chłopakiem się na dłużej przedłuży tak jak Lee.
Tekst wygląda super i nic nie musisz zmieniać.
Życzę weny
Kurigara
Ten rozdział by taki cudny. Aż się miło czytało. Ciekawi mnie jak dalej rozwiną się ich relacje.
OdpowiedzUsuńTak patrzę który to już rozdział i tu już 15, jak ten czas zleciał, a niedawno,żeby było trochę zabawnie pamiętam jak czytałam 10 rozdział ;P
Życzę weny :)
Aj kochana cudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńPołączył ich piękny seks a może być coś więcej.
Najpierw tylko dziecko ale kto wie co będzie dalej.
W końcu od tego się zaczyna, prawda?
Jestem dobrej myśli. Trzymam kciuki za tę parę. Wyglądają na naprawdę pasujących do siebie.
Coraz bardziej ciekawi mnie świat jaki stworzyłaś.
I będę czytać dalej wiernie.
Pozdrawiam.
Świetny rozdział . Do tej pory byłam cichym czytelnikiem Ale w końcu się odezwałam . Świetnie piszesz. Kupiłam nawet 3 tomy twoich opowiadań. Dość rzadko spotyka się osobę o takich "umiejętnościach pisarskich" . Błagam pisz dalej. Weny życzę! :)
OdpowiedzUsuńMusiałam nadrobić ten rozdział, bo tydzień temu złapała mnie ospa (siostra mnie zaraziła) no i wylądowałam w szpitalu na calutki tydzień. No ale... W każdym bądź razie rozdział ŚWIETNY. Aż żałuje, że nie przeczytałam go w tetminie. Mam nadzieje, że Daesoon nie odrzuci Lee w najmniej odpowiednim momencie. Daesoon zaczął nabierać uznania w moich oczach, ale ta nić jest bardzo cięka więc jeśli skrzywdzi Lee i pójdzie „w diabły“ to mu nie daruję.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i do następnego...
~Sara~
Hej,
OdpowiedzUsuńbyło naprawdę cudownie ale czy Daesoon myśli naprawdę o Jeamingu i dziecku, tak ta końcówka...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia