Hej.
Chciałam przypomnieć tym którzy nie wiedzą, że na WordPress.com założyłam stronę na którą przerzuciłam wszystkie opowiadania stąd i ze starego bloga. Zamierzam ją prowadzić na równi z tym blogiem. Kto lubi WordPressa bardziej może tam komentować itd. Mnie to nie przeszkadza. Cóż, WordPress nie daje pola do popisu jeśli chodzi o szablony i inne bardziej techniczne sprawy, ale nie blokuje tego co im się nie spodoba. Link do strony jest w menu obok, ale też i teraz go wrzucę: KLIK Na razie bardzo powoli wrzucam linki na strony. Trochę to potrwa.Dziękuję za komentarze i zapraszam do czytania. :)
Nabrał łyżką trochę sosu i podsunął Kieranowi
do skosztowania. Kochanek zamruczał z aprobatą i pocałował go w policzek.
Steven od rana wymyślał nowy sos do pizzy swojego pomysłu i ciągle nie był do
końca zdecydowany, jakich użyć przypraw. Kieran był jego degustatorem,
narażając się na to, że jego kubki smakowe dostaną wrażeń iście ekstremalnych.
Za pierwszym razem Steven pomylił się, rozproszony pocałunkami, i zamiast soli
użył cukru, więc okazało się, że potrawa jest do wyrzucenia po jej pierwszym
smakowaniu i prychaniu Kierana. Teraz składniki zostały dobrane idealnie i ten,
kto ją przyrządzał, został pochwalony.
– To zrobi furorę w tej twojej pizzerii.
– To nie jest moja pizzeria, a i tak
właściciel musi zatwierdzić nowy dodatek. Co mnie wkurwia, bo już zniwelował
parę dobrych pomysłów i mówię tu o sobie. – Odstawił garnek z ognia na
drewnianą deskę i przykrył pokrywką. – Wczoraj ubzdurało mu się w głowie, żeby
podnieść ceny.
– Widocznie nie ma za co wyjechać na wakacje.
– Chętnie wykupiłbym mu pobyt na Grenlandii.
– Wziął do ręki kubek i napił się kawy, po czym skrzywił się. – Cholera, zimna
jest.
– Chwilę już tu stoi. Tracisz poczucie czasu,
gdy gotujesz.
– Tracę poczucie czasu, kiedy jesteś obok. –
Odstawił kubek, by mieć wolne obie ręce i przyciągnął do siebie Kierana.
Obrócił go tak, że mężczyzna usiadł na blacie, a on stanął pomiędzy jego
nogami. Pocałował go powoli. Ich związek doskonale się rozwijał, a oni zbliżali
się do siebie coraz bardziej. Od czasu pogrzebu Martina minęły prawie dwa
tygodnie. Dwa tygodnie, które, gdyby nie Kieran, byłyby pełne wyrzutów, żalu i
wszystkiego, co by go naszło, byle tylko dręczyć. Wybaczył sobie, że nie
pogodził się z Martinem, lecz przyszło mu to z trudem. Pomógł Davidowi spakować
jego rzeczy, które oddali rodzicom przyjaciela. David mógł zostać w mieszkaniu,
które zajmował, pod warunkiem, że będzie wnosił wszystkie opłaty. Niestety,
wówczas nie zostałoby mu wiele pieniędzy na życie. Koszty podzielone na dwa
umożliwiały mu w miarę dobry byt. Drugim powodem zrezygnowania z oferty były
wspomnienia, które nie pozwalały Davidowi tam zostać. Dlatego wszyscy szukali
mu małego mieszkanka do wynajęcia. Ewentualnie groził mu powrót do rodziców.
Duncan zaproponował mu kanapę, ale przyjaciel nie zgodził się. Co też i dla Stevena
było trochę ulgą, bo musiałby mu powiedzieć o tym, że jest gejem. Mimo
postanowienia, że nie będzie się krył, zaważyła bojaźń o reakcję kumpla.
Stracił jednego i nie chciał, aby to się powtórzyło. Co prawda to by były dwie
różne sytuacje, ale w tej chwili strata kogoś nie była dla niego tym, co
zaakceptowałby z łatwością. Owszem, zyskał przyjaźń Grace. Dziewczyna bardzo
zbliżyła się do niego i nawet gdy już wyszła ze szpitala, bardzo często się
spotykali. Czasami rozmawiali całymi godzinami, wzbudzając zazdrość Kierana
tym, że jego mężczyzna nie poświęca mu czasu. Steven miał wrażenie, że wyszedł
na prostą i teraz może być już tylko lepiej.
– Kiedy jesteś obok, szaleję – powiedział
Kieran, oplatając go nogami i oddając pocałunki.
– To ja za tobą szaleję. – Ucałował go w
kącik warg. Uwielbiał takie czułości. Nie prowadziły do czegoś więcej, a dawały
niesamowite poczucie bliskości. – Muszę przyznać, że aż sam jestem zdziwiony
tym, jak łatwo mi się oddajesz i jak szybko zaakceptowałeś bycie z mężczyzną. Nie
wspominając o tym, że ciągle chcesz się ze mną kochać. – Kieran miał
niesamowity apetyt seksualny. O wiele większy niż jego. Nie to, żeby narzekał,
bo bardzo mu się to podobało.
– Mam wrażenie, że w końcu znalazłem swoje
miejsce. Tylko nie myśl, że zawsze będę chciał być na dole.
To był dla nich trudny temat. Którejś nocy
Kieran zaproponował zmianę ról, ale Steven się nie zgodził, z czego wywiązała
się mała kłótnia, w czasie której przyjaciel poznał prawdę.
– Wiem, tylko…
– Wiem, że zraziłeś się do tego. Nic
dziwnego, sam bym pewnie tak miał. Po prostu trafiłeś na złych facetów. Ale ja
już wiem, co i jak robić, byś zmienił zdanie o byciu pasywem. Zrobię tak, że
sam będziesz tego chciał. – Wplótł palce we włosy Stevena.
– Daj mi czas i nie mów, że zachowuję się jak
wystraszona ciota, bo ci przypierdolę.
– Podczas kłótni mówi się różne rzeczy. Wtedy
się zdenerwowałem, ale ty też nie byłeś mi dłużny. Długo się później
przepraszaliśmy.
– Powiedzmy, że obaj dowaliliśmy sobie
słowami, a kłótnie nie są moją mocną stroną. Wiesz, jak tego nie lubię. –
Położył czoło na ramieniu partnera. – Och, nie mam ochoty odsuwać się od ciebie
– rzekł Steven, po chwili chwytając zębami ucho Atkinsona. – Przeklęta, acz tak
potrzebna praca.
– Ja mam spotkanie z ojcem. Dzwoni od
wczoraj. Pewnie zobaczymy się dopiero wieczorem, co?
– Mhm. Na pewno się zobaczymy. Praktycznie
już tu mieszkasz. – Potarł nosem o nos Kierana. Sam nie wiedział, kiedy polubił
ten gest, zresztą sam kochanek bardzo często to robił. Było to dla nich obu coś
w rodzaju pocałunków. Pocałunków, których sobie nie oszczędzali, jedząc, śpiąc,
oglądając film. Dla Stevena było to czymś więcej… Czymś w rodzaju wyznań
miłości, jakie sam chciał mówić, ale czasami wolał się powstrzymywać, widząc,
jak niezręcznie czuje się Kieran, nie potrafiąc mu się odwdzięczyć tymi dwoma
słowami. Z tym, że Atkinson nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak dużo mówi
poprzez swoje gesty. Sam błysk w jego oczach i niesamowita czułość oraz bijące
z nich ciepło jasno mówiły Stevenowi, co czuje przyjaciel. Czasami nie potrzeba
słów, by wiedzieć, co ktoś czuje.
– A co z sosem? – zapytał Kieran.
– Przepis gotowy. Przedstawię go dziś
szefuńciowi, a jak go nie zaakceptuje, wkurwię się. – Odsunął się od niego,
pozwalając mu zejść. Najchętniej zabrałby go do pracy i nie rozstawał się z
nim. – Debil niszczy coś, co może się rozwijać, a podwyżkami cen i nie
wprowadzaniu nowych pomysłów tylko na tym straci. Przysięgam, że jeśli tylko
miałbym kasę, to od razu wykupiłbym od niego pizzerię. Nie zaciągnę na to
kredytu, bo nie dałbym sobie rady z bankiem, gdyby coś poszło nie tak. I
nienawidzę drugich zmian – jęknął Steven przy wtórze śmiechu ukochanego.
~*~
Sprawdziły się przewidywania w sprawie jego
przepisu i niezaaprobowania go przez właściciela pizzerii. Kolejna droga do
realizowania swoich pomysłów została przed nim zamknięta. Coraz bardziej
przekonywał się, że powinien zostawić to miejsce, a stare sentymenty odrzucić.
Zwyczajnie szlag go trafiał, kiedy pomyślał o słowach swojego szefa: „My nie
jesteśmy tu od tego, by wprowadzać nowe przepisy. Jesteśmy tu po to, by
zarabiać i dawać ludziom żreć. Każdy nowy przepis to nowy wydatek, na który nie
mogę się zgodzić. Dlatego nie zgadzam się na kombinacje, które i tak się nie
sprawdzą.” Jaki nowy wydatek? Użyłby przypraw i składników, których na co dzień
mają na pęczki. Ten człowiek w ogóle nie myślał!
– Znów jesteś nabuzowany – stwierdził David.
– Bo znów ten typek odrzucił mój pomysł.
– Podejrzewam, że mści się za tą akcję, kiedy
chciał zwolnić Mary, a ty mu to udaremniłeś.
– Nie, on po prostu chce zniszczyć coś, co
jego zdaniem i tak powinno już paść.
– Słuchaj, Steven – wtrąciła Elis,
poprawiając makijaż. Właściwie byli już po pracy i mieli chwilę, by porozmawiać
i przygotować się do wyjścia. – Co ci szkodzi wprowadzić ten nowy dodatek bez
jego zgody? Bufon i tak się nie dowie.
Steven spojrzał na dziewczynę i miał ochotę
ją wyściskać. Zawsze był głupi, że czekał na czyjąś zgodę, by coś zrobić.
Wprowadzenie nowego składniku nie zmieni wiele, a klienci dostaną coś nowego.
Często przychodzili tutaj ludzie i pytali, kiedy pojawi się nowy pomysł na
dodatki do pizzy, bo chociaż zawsze lubili te tradycyjne, dość często
decydowali się na to, by dostarczyć swemu ciału czegoś nowego. Zły nastrój
natychmiast mu przeszedł, a w głowie pojawił się pomysł, jak wypromować nowy
smak.
– Dziewczyno, jesteś genialna – powiedział. –
Mógłbym się w tobie zakochać.
– Hej, hola – rzucił David. Elis w końcu
przystała na jego niewybredne zaloty i byli już na kilku randkach.
– Spokojnie, nie wtrynię się na twoje
miejsce. – Steven uniósł ręce do góry. – A teraz wybaczcie, bo wracam do domu.
– Podrzucisz mnie? – zapytał przyjaciel.
– Pewnie. – Nareszcie oddali mu jego
samochód. Z nowym silnikiem odpalał bez problemów i co najlepsze, nie prychał,
nie kichał, tylko jechał, jakby był nowym autem. Oczywiście, Kieran zapłacił za
wszystko, ale on już kombinował, jak w ratach oddać mu pieniądze.
Odwiózł kumpla do domu, a sam wrócił do
siebie. Już z parkingu widział, że w jego mieszkaniu pali się światło. Ciepło
wlało się do jego serca. Dobrze było wrócić do domu, kiedy ktoś w nim na niego
czekał.
Wszedł do mieszkania i zmarszczył brwi.
Kieran siedział na kanapie i udawał, że pracuje na laptopie. Właściwie to
mężczyzna gapił się w to samo miejsce, a jego palce leżały na klawiaturze, nie
poruszając się. Zrozumiał, że rozmowa z ojcem nie poszła dobrze. Problemy
rodzinne były czymś, co dotyczyło ich obu. Sam nadal nie porozmawiał z bratem,
bo Lucas ciągle go unikał. Steven wpadał do rodziców co drugi dzień, a chłopak
za każdym razem nagle wychodził lub zamykał się w pokoju. Miał ochotę przyłożyć
gówniarzowi. Lucas zwyczajnie był zazdrosny o miłość ojca. Przecież ojciec nie
kocha Stevena i młodszy brat powinien to rozumieć. Po prostu tata miał plany,
które mu się zawaliły i one dotyczyły tylko jednego syna. Dlaczego dzieciak nie
pokaże rodzicowi, jaki jest i co potrafi? Pozostawało liczyć na to, że
nastolatek kiedyś zmądrzeje.
– Hej. – Położył na stole klucze od auta i
mieszkania, zajmując miejsce przy Kieranie. Dopiero wtedy ukochany go zauważył.
– O, to ty.
– Ano ja. Co się stało? Jesteś jakiś
zamyślony, smutny. – Położył rękę na jego udzie.
– Nie ważne. Po prostu pokłóciłem się z moim
starym.
– O coś poważnego?
– Nie interesuj się. – Kieran przymknął klapę
laptopa i odsunął się od Stevena.
– Tylko zapytałem. – Wyraźnie wyczuwał chłód
bijący od kochanka. Podrapał się po głowie. – Zrobiłem coś nie tak?
– To ja coś zrobiłem.
– Na pewno nie chcesz o tym ze mną pogadać?
Kieran spojrzał na niego ostro.
– Najpierw sam muszę to przetrawić i nie
wiem, czy jest o czym gadać. Dlatego nie pytaj się mnie co, jak, po co,
dlaczego, bo jestem wkurwiony i mogę powiedzieć coś, czego bym nie chciał!
– Krzyczysz.
– Mogę, kurwa, krzyczeć! Chcę krzyczeć! Chcę
wrzeszczeć, a ty to jeszcze podsycasz, odzywając się do mnie, a nawet będąc
teraz blisko, więc się zamknij!
Nie miał wątpliwości, że to miało z nim coś
wspólnego. Kieran z żadnego spotkania z rodzicami nie wracał taki wściekły,
żeby i jemu dowalać. Po prostu pierwszy zaczynał mówić, ale dzisiaj było
inaczej. Kochanek nie chciał mu czegoś powiedzieć i były ku temu dwie opcje.
Pierwsza dotyczyła tego, że chciał to zostawić dla siebie, a druga, bardziej
prawdopodobna – Steven był winien problemów, jakie Kieran miał z ojcem. Może
staruszek dowiedział się czegoś o nich i teraz próbuje swoich sztuczek o
zastraszaniu. Z drugiej strony, Kieran już by mu na to nie pozwolił.
Steven wiedział, że póki sprawa się nie
wyjaśni, będzie się głowił nad tym, o co chodzi. I dlaczego to on podsyca złość
ukochanego? Nie chciał się z nim kłócić Nie miał na to sił. Czasami trzeba się
wycofać, by nie doprowadzić do czegoś większego. Jedyne, o czym marzył, to
długa kąpiel i sen. Wstał, już nic nie mówiąc i poszedł do łazienki, czując się
nieswojo.
Tej nocy Kieran spał na kanapie. Dobrze, że
nie pojechał do hotelu, bo w ten sposób był blisko, a Steven był w każdej
chwili gotowy do rozmowy. Spokojnej rozmowy. Nie spał prawie całą noc, gapiąc
się w okno. Ciemność za szybą też nie nastrajała optymistycznie i dopiero
wstający świt rozjaśniał ją powoli, pokrywając pokój szarością pozbawioną
kolorów. Czuł się podobnie, odarty z sił, już teraz nie mając ochoty, by
podnieść się z łóżka za niecałe dwie godziny. Już wiedział, że dzisiaj będzie
wrakiem człowieka i nawet kawa mu nie pomoże. Spróbował chociaż trochę się
zdrzemnąć. Przewrócił się na drugi bok i poprawił zwiniętą pod głową poduszkę.
Już miał zamknąć oczy, kiedy usłyszał hałasy dochodzące z drugiego pokoju.
Usiadł i zaczął nasłuchiwać. Niedługo potem odgłos zamykanych drzwi
wejściowych, które wydawały przy tym charakterystyczny dźwięk, spowodował u
niego dziwny niepokój. Miał nadzieję, że Kieran wyszedł tylko po bułki na śniadanie,
jak to robił codziennie. Problem w tym, było na to trochę za wcześnie, bo mała
piekarnia, w jakiej się zaopatrywali, była jeszcze zamknięta.
– Może poszedł pobiegać – powiedział do
siebie.
Nie usiedział długo i podniósł się z łóżka.
Przeszedł do drugiego pokoju. Koc na kanapie był równo złożony, a poduszka
leżała obok. W sercu Stevena znikąd pojawiła się dziwna pustka, ale nie
potrafił jej wytłumaczyć. Kochanek zostawił w sypialni swoje rzeczy, więc na
pewno tylko wyszedł na trochę. Coś go męczyło i musiał to przemyśleć. Po jego
powrocie koniecznie trzeba będzie porozmawiać. Nawet, jeśli będzie ich to
kosztowało wiele nerwów.
~*~
Odrzucił telefon na stół i napił się kawy,
która była taka, jaką lubił, ale on nawet nie czuł jej smaku, by się nią po-delektować.
Kieran nie dawał znaku życia od paru godzin. W każdym razie nie odbierał jego
telefonów i nie wrócił. Te bułki kupował chyba po drugiej stronie miasta i to
jeszcze zapełnionego korkami, że nie mógł szybko wrócić. Steven nie poszedł do
pracy, załatwiając sobie na szybko zastępstwo, co chyba było błędem. Teraz nie
robił nic, tylko siedział i myślał, co się mogło stać. Miał ochotę zadzwonić do
Holly i zapytać, czy coś wie, ale powstrzymywał się przed tym, na wypadek gdyby
nic nie wiedziała. Poza tym obaj nie uwolniliby się wtedy od pytań i jej
krzyków, jakimi to są dziećmi, że nie potrafią rozwiązać małego problemu. Ta
kobieta widziała i wiedziała więcej, niż im się wydawało. Nawet słowem nie
wspomnieli o tym, że są razem, a mimo tego, jakiś czas po pogrzebie Martina, od
razu im pogratulowała, wzdychając: „No wreszcie”. Z jakimś takim figlarnym
błyskiem w oku skomentowała malinkę na szyi Kierana. Już kolejną, którą
zafundował mu Steven. Sam nie wiedział, po co to robił. Zwyczajnie miał ochotę
oznaczać go raz na kilka dni.
Ponownie zadzwonił do Kierana i zostawił mu
wiadomość:
– Gdzie jesteś? Martwię się, dupku. Zrozum to
wreszcie. – Rozłączył się, kiedy dzwonek do drzwi sprawił, że prawie wyszedł z
siebie. Pobiegł szybko je otworzyć, sądząc, że wrócił jego kochanek, ale od
razu zrzedła mina mu, gdy ujrzał swojego gościa. W progu stała zapłakana
Jessica, co rusz ocierając chusteczką łzy. Rozmazany makijaż wyglądał żałośnie
na jej smutnej twarzy.
– Mogę wejść? – spytała.
– Jestem zaskoczony twoim widokiem. Skąd
wiesz, gdzie mieszkam, Jessico? – Przepuścił ją i zamknął drzwi.
– Nie jest trudno cię znaleźć. Ten twój
przyjaciel David mi powiedział.
Już wiedział, kogo musi udusić.
– Co cię do mnie sprowadza i wybacz, ale
wyglądasz strasznie.
Jessica przeszła na środek pokoju. Wzięła do
ręki książkę, jaką próbował czytać.
– Eragon. Nie lubię tego typu lektur. –
Odłożyła tom z powrotem.
– Ja przeciwnie. Ale nie przyszłaś tu
rozmawiać o książkach. – Założył ręce na piersi i stanął w rozkroku. – Jestem
trochę zajęty, więc streszczaj się. – Nie lubił jej, więc nie będzie udawał
sympatii. Niech mówi, co ma do powiedzenia i spada. Nawet jej łzy nie robią na
nim wrażenia.
– Pomóż mi odzyskać Kierana – padło z jej
ust.
– Co? – Przesłyszał się? Ona chce odzyskać
jego faceta? Po jego trupie! Jak będzie trzeba, to powie jej, że są razem,
chociaż nie miał do tego żadnego prawa.
– Jestem w ciąży i moje dziecko musi mieć
ojca.
Poczuł, jakby coś ostrego przeszyło mu plecy
i dostało się wprost do jego serca. Dziecko? Jakie dziecko?! Ostatnie słowa
musiał wypowiedzieć na głos, bo kobieta odpowiedziała:
– Moje i Kierana. Długo nie wiedziałam, że
jestem w ciąży, bo byłam zdruzgotana, że on mnie zostawił i sądziłam, że okres
spóźnia mi się przez ten cały stres. Później zrobiłam sobie test i wyszło na
to, że jestem w ciąży. Jutro idę do lekarza i chcę by Kieran mi towarzyszył i
był ze mną, ale on nie chce. Wczoraj pokłóciliśmy się o to.
– W… – Odchrząknął, próbując odzyskać głos. –
Wczoraj?
– Tata Kierana zaprosił go na spotkanie, bo
inaczej ten by nie przyszedł. I powiedziałam mu o ciąży, a on zrobił mi taką
awanturę, jakby to była moja wina.
– Nie zabezpieczaliście się? – Udawał przy
niej obojętnego, ale w środku zaczynał wrzeć. Co to oznacza dla niego i
Kierana? Co oznacza dla tego dziecka? Spojrzał na brzuch kobiety. Na razie był
płaski, ale za jakiś czas powiększy się, gdy dziecko jego partnera będzie
rosło.
– Wiesz, że to bywa zawodne. – Jessica
podeszła do niego i z błaganiem w oczach mówiła: – Porozmawiaj z nim. On nie
wierzy, że to jego dziecko. Ale ja to wiem. Czuję w sercu, że jego. To
maleństwo – położyła dłonie na brzuchu – powinno mieć ojca, który będzie go
kochał, bawił się z nim i wychowa go lub ją. Pomóż mi, Steven. Jeśli nie mnie,
to temu dziecku. – Rozpłakała się. Wyjęła z malutkiej, żółtej torebki kolejną
chusteczkę. – Proszę cię.
– To Kieran powinien podjąć decyzję, a nie ja
go o to prosić. – Nie patrzył już na nią. Pragnął, by wyszła, zostawiając go
samego. Teraz znał prawdę i rozumiał zachowanie partnera, ale czemu Kieran nic
mu nie powiedział? Przecież mógł to zrobić. Czuł się przez to źle. Dowiedział
się o tym od kogoś, kogo właśnie zaczął nienawidzić, a nie poznał prawdy od
niego. Być może gdy Kieran wróci, o ile wróci, wszystko mu powie, ale to i tak
będzie za późno. Do tego ta kobieta oczekiwała od niego, że przekona swojego
partnera do powrotu do niej. Gówno go ona obchodziła, ale dziecko nic mu nie
zrobiło i naprawdę ono powinno znać swojego ojca. Miał być tym, który rozbije
rodzinę? Co to wszystko oznacza dla jego związku z Kieranem? Nie chciał go
stracić. Pytanie, czego chciał sam Kieran? Co będzie, jak jego ukochany zostawi
go, bo poczuje się w obowiązku zająć dzieckiem i jego matką? On sam nie mógł
pomóc tej kobiecie, jednak też był zdania, że dziecko musi mieć ojca.
– Steven, pomożesz mi? – Położyła rękę na
jego przedramieniu. Miał ochotę ją strząsnąć z odrazą. Był zły, smutny,
zazdrosny i przerażony tym, co mogło się stać. Naprawdę się bał, że straci
Kierana. A było już tak dobrze.
– Nie – odpowiedział zimno. – Nie będę go do
niczego namawiał, ani zmuszał, by był z tobą. – A teraz wyjdź, bo jestem
zajęty.
– W porządku. – Wyprostowała się dumnie i
opuściła mieszkanie.
– Suka. – Potarł czoło dygoczącą dłonią.
Potrzebował teraz czasu, by się uspokoić, pomyśleć. Stanął właśnie na rozdrożu
dróg i decyzja, jaką podejmie, poprowadzi go dalej. Tylko jaką decyzję miał
podjąć? Po co? Przecież chciał Kierana i tego, aby ta kobieta zniknęła. – A
drań nic nie powiedział! – Czuł, że
nerwy zaczynają przejmować na nim kontrolę, zbierając wielką energię, a ta
chciała wybuchnąć. Jedyne, co mógł teraz zrobić, to wyładować się, zanim będzie
za późno. Wsunął na stopy sportowe buty i wziął klucze od mieszkania. Pierwsza
myśl była taka, że pójdzie do siłowni, ale tam nie będzie sam. Plaża, gdzie
będzie mógł biec przed siebie, niezagadywany przez nikogo, była lepszym
miejscem. Zatrzymał się jeszcze przy drzwiach, przypominając sobie o komórce,
jednak zdecydował, że tym razem jej nie weźmie. Tak będzie lepiej na tę chwilę.
Właściwie nie rozumiał, dlaczego nagle ogarnęła go taka wściekłość. Chyba przez
to, że w jego życiu uczuciowym zaczęło się wszystko układać, a tu nagle znalazł
się ktoś, kto to niszczy. Czy na to pozwoli? A może zostanie porzucony? Pytanie
tylko, czy wtedy się z tego podniesie? Jego serce już krwawiło na samą myśl.
Zbyt mocno kocha Kierana, aby przejść nad jego stratą do porządku dziennego. Na
pewno nie podejmie żadnej decyzji bez rozmowy z nim. W ogóle miał prawo do
jakiejś decyzji? Był tylko mężczyzną zakochanym po uszy w drugim mężczyźnie.
Dla wielu nie miał żadnych praw, a jak w grę wchodziło dziecko, to tym
bardziej. To ono właśnie sprawiało, że do głowy przychodziły mu myśli, jakich
nie chciał. Jeżeli Kieran nie będzie umiał się zdecydować, to czy sam będzie
musiał zrobić to za niego? A może Kieran już podjął decyzję i dlatego wyszedł i
się nie odzywa. W takim razie, co było lepsze: samemu wyrwać sobie serce, czy
poczekać aż ktoś inny to zrobi?
Biegł przed siebie tak, jakby coś go goniło.
Upał i wysiłek, jaki wkładał w tę czynność, sprawił, że koszulka i krótkie
spodnie przykleiły mu się do spoconego ciała. Mięśnie bolały od cieżkiej pracy,
a serce pompowało krew z ogromną szybkością. Nie zwracał uwagi na swój stan
fizyczny, na ból, bo to odciągało go od jeszcze większego bólu. Czegoś, co
rozrywało mu serce na strzępy. Zatrzymał się dopiero wtedy, gdy nie mógł już
złapać oddechu. Pochylił się, opierając ręce na kolanach i próbował uspokoić
rozszalałe ciało. Unormował oddech i wyprostował się. Chwycił za brzeg koszulki
i uniósł ją. Otarł spoconą twarz. Skierował wzrok na horyzont. Słońce było
jeszcze wysoko, a fale spokojne. Widok, który zawsze potrafił go ukoić, dziś
jakoś nie pomógł. Przyszła pora, by wrócić do domu, ale nie chciał tego. Zostać
tutaj też nie mógł. Tym bardziej, że oglądanie zachodu słońca, które miało
nastąpić za parę godzin, nie przywodziło dobrego nastroju. Uwielbiali
przyjeżdżać tu z Kieranem i po prostu patrzeć, jak żółta tafla tonie w wodzie,
rzucając bajkowe kolory. Przeklął siebie. Zachowuje się tak, jakby już się
rozstali, a przecież jest możliwość, że będą razem. Oszukiwał sam siebie, bo
różnie może być. To dziecko…
– Kurwa jego mać! – krzyknął na cały głos i
miał gdzieś to, że innym to się może nie podobać. Niech zostawią go w spokoju!
Wrócił do domu i pierwsze co zrobił, to udał
się do kuchni po telefon. Zadzwonił do Kierana, już nie patrząc na to, czy on
odbierze, czy nie. Po prostu powie to, co ma do powiedzenia, nieważne, czy
bezpośrednio, czy przez nagranie się na pocztę głosową.
– Wiem wszystko! Panicz, nie zdradził mi, że
jego była jest w ciąży, bo pewnie nie byłem wart tej wiadomości. A może bałeś
się, że będę wściekły? Jestem! A wiesz, czemu? Bo muszę się o tym dowiadywać od
osób trzecich! Musimy pogadać, skurwielu i masz tu dziś być, rozumiesz?! –
nagrał się. Teraz był pewny, że Kieran przyjdzie, gdziekolwiek jest.
~*~
Wieczór nadszedł szybko, a z kolejną mijającą
minutą Steven tracił pewność, że partner się pojawi. Już miał ponownie do niego
dzwonić, kiedy drzwi się otworzyły i stanęła w nich jego miłość. Na sam widok
mężczyzny chciał do niego podejść i znaleźć się w jego ramionach, lecz nie
zrobił tego. Wstał tylko z kanapy, by nie siedzieć, gdy przeprowadzą między
sobą tę trudną rozmowę. Rozmowę, która pewnie zadecyduje o wszystkim. Sam
jeszcze na spokojnie przemyślał całą sytuację i jakkolwiek nie chciał, to
podjął decyzję, co zrobi. To chyba będzie dobre wyjście.
– Długo będziesz tak stał w drzwiach, czy
wejdziesz?
– Nie wiem, czego mam się spodziewać.
– Kieran wkurwiłem się, ponieważ nie raczyłeś
mi nic powiedzieć.
– Skąd o tym wiesz? – Mężczyzna zamknął drzwi
i stanął naprzeciw Stevena.
– Mamuśka twojego dziecka była dziś u mnie i
błagała mnie, bym namówił cię do związania się z nią – powiedział Steven,
krzywiąc się na samą myśl o tej kobiecie.
– Nie powiedziałem ci, bo musiałem to sobie
przemyśleć. Dlatego dziś wyszedłem. Potrzebowałem być sam.
– Jaką decyzję podjąłeś?
– Twoim zdaniem to jest coś, co podejmuje się
ot tak, po prostu? Pstryknę palcami – Kieran machinalnie odtworzył ten gest – i
już jest zrobione? Nie wierzę, że to moje dziecko. Spała w tamtym czasie z
Martinem. Sądzę, że lekarz będzie wstanie sprawdzić, kiedy ono zostało poczęte.
– Co będzie, jesli okaże się, że ono jest
twoje? – zapytał Steven.
– Co ty zrobisz, jak się okaże, że jest moje?
– Podszedł bliżej Stevena.
– Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. –
Cofnął się. Nie chciał teraz być tak blisko niego, by wdychać jego zapach. To
by utrudniło tę rozmowę, a nie tego chciał.
– Mogę powiedzieć ci, czego jestem na ten
moment pewny. Chcę być z tobą.
– Wiesz, o co pytam. Co zrobisz z dzieckiem?
– Jessica dostanie pieniądze na jego
utrzymanie, a ja na pewno nie zostawię ciebie, by być z nią. Dlaczego pytasz?
– Pytam, bo dziecko musi mieć ojca, który z
nim będzie. Ojca, który nie jest kochankiem innego faceta. – Patrzył mu prosto
w oczy. – Pewnego dnia przeklinałbyś mnie, że przeze mnie odciąłeś się od syna
lub córki.
– Co chcesz przez to powiedzieć?
Steven widział, jak brwi Kierana marszczą
się, a w jego oczach pojawia się niepokój. Ta rozmowa miała zostać
przeprowadzona inaczej, ale ukochany mężczyzna na razie nie myślał o dziecku,
tylko bardziej o sobie.
– Nie chcę byś mnie przeklinał, wyzywał, że
zmarnowałem ci szansę na dziecko. Tym bardziej, że i tak mnie nie kochasz, więc
nie powinno ci przeszkadzać to, czy będziesz sypiał ze mną lub Jessicą. Podobno
ją kochałeś, więc może to wróci. Nie możemy być razem. – Ledwie zarejestrował,
że Kieran unosi dłoń, a potem był tylko ból szczęki, kiedy padł cios. Zachwiał
się na nogach, ale ustał. Złapał się za szczękę i rozmasował ją.
– Już mnie zostawiasz? Wielki pan Duncan.
Jesteś tchórzem! Jeszcze niczego nie wiemy, a ty już schowałeś ogon i nie
zamierzasz walczyć z tą wiedźmą! Nie
chcę jej! Nie chcę tego dziecka i wierzę, że nie jest moje! Chcę ciebie!
Rozumiesz, chuju! – krzyczał Kieran. – Podjąłeś decyzję, tak naprawdę gówno
wiedząc! Ale proszę, jak chcesz, ale wiedz, że i tak będziesz mój, a ja twój,
bo udowodnię, że ta suka nie jest ze mną w ciąży! Do miłego zobaczenia!
Steven patrzył, jak Kieran wychodzi, a jego ciało aż
drży z napięcia. Chciał go zatrzymać, lecz nie zrobił tego. Kiedy drzwi
trzasnęły, z niego uleciały wszystkie pokłady siły. Osunął się powoli na
podłogę. Nie chciał odbierać ojcu dziecka, a potem stać się ofiarą, kiedy
Kieran wypominałby mu wszystko. Tak by było. I wolał sam podjąć decyzję o
rozstaniu, niż gdyby zrobił to ukochany mężczyzna. Czy mniej bolało? Nie, ale w
ten sposób Kieran ma szansę zadecydować samemu, nie będąc zaślepionym
pragnieniem. Gdy udowodni, że to dziecko Martina, Steven tym bardziej będzie
się cieszył. Mimo wszystko nie mógł go opuścić czarny scenariusz, bo co jeśli
okaże się, że dziecko jest Kierana? Wtedy Atkinsonowi otworzą się oczy i będzie
wiedział, co robić, myśląc o przyszłości, jednocześnie nie obwiniając później
nikogo o nic. Stevenowi pozostanie pogodzenie się z sytuacją, jakie by nie były
tego skutki. I znów po przejściu kroku trafił na rozstaje dróg. Którą pójdzie,
już nie zależało od niego.
Jessica jest w ciąży?! O.O O żesz w mordę jeża... Oby to nie było dziecko Kierana, tylko Martina ;-;
OdpowiedzUsuńBiedny Steven ciągle ma pod górke, czy zazna wreszcie pełnego szczęścia, bez komplikacji i problemów ? No i dlaczego Kieran wreszcie nie powie mu, że go kocha .... Normalnie jak zabawa w kotka i mysze :-)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo emocjonujący, bardzo mi się podobał :-)
Życzę weny oraz aby blog na WordPress był taki jaki chcesz aby był :D
Pozdrawiam, wierna i cicha fanka <3
Steven powinien zaufać Kieranowi i pozwolić aby udowodnił że zależy mu na nim i że kocha go. Jest po prostu ttchórzem, zamiast walczyć odpuszcza gdy tylko pojawia się pierwszy problem. Mam nadziej, że Holly da mu popopalić.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i na pewno będę odwiedzać blog na WordPres, bo jestem z Tobą od samego pocpoczątku. Pozdrawiam.
Blog na WordPressie i ten to jedno i to samo.
UsuńWiem, chodzi o to, że gdyby ten 'zamknęli:":)
UsuńTrochę przewidywalny rozwój wypadków. Aż się boję, że wyznanie miłości Kierana nastąpi na łożu szpitalnym - jeszcze bardziej pasowało by to do schematu.... Czytam te opowiadania od dłuższego czasu i odnoszę wrażenie, że od trzeciej części Wilczków forma autorki spada:(
OdpowiedzUsuńCałkowicie się z tobą zgadzam. Opowiadania Luany są do bólu schematyczne, nie znajdziesz w nich nic oryginalnego. Ani świat, ani tym bardziej fabuła nie stanowią nawet cienia oryginalności i tak już jest od dawien dawna. Jednak takich opinii nie ma co wyrażać ani tym bardziej jakoś głębiej ich tłumaczyć gdyż zaraz zlecą się obrońcy.
Usuńcałkowicie się z Wami zgadzam. Kurczę, czytam te opa, gdyż na każdym kroku jest szansa na to, że będzie coś oryginalnego. Szkoda, że Luana marnuje te szanse. Kiedyś mi napisała, że romanse są schematyczne, ale kiedyś pisała oryginalne obyczaje - te na swoim pierwszym blogu. Dokładnie od trzeciej części Wilczków ten spadek aż bije po oczach. Jak kiedyś Luana była moją ulubienicą, tak teraz tak nazwę raczej Shadoweed, Strega Biancę czy nawet Fumishi. Też romanse, ale jakoś jest w każdym z nich to ,,coś". Opowiadania Luany wciąż lubię, ale raczej dotyczy to ,,Szkolnego Prześladowcy" itd. Kurczę, podziwiam kobitę za to, jak dużo opek napisała, ale też szkoda jej zdolności na takie flakowate opowiadania :( Mogłaby pisać znacznie lepiej. No nic, zobaczymy, co będzie w przyszłości...
UsuńNo może dziecka w ogóle nie ma i to taka wtopa i manipulacja tatusia. Nie mogę się doczekać końca. Choć wszystko jak w życiu może się wydarzyć.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że ta małpa jeszcze wróci, i co okazało się, że jest w ciąży, ale ja nie wierzę, że jest to dziecko Kieriana tylko martina. Nie mogłabyś być taka okrutna. Nie zniszczyłabyś tego szczęścia, poza tym wierzę, że Kierian kocha Steva i nie pozwoli mu tak łatwo odciąć się od siebie. Niby rozumiem punk widzenia Steva, ale dla czego nie walczy o swoją miłość, co będzie to będzie, a najważniejsze są wspólne chwile.
OdpowiedzUsuńDużo weny :)
Pozdrawiam :)
Hm... alimenty alimentami, ale przecież Kieran nie musi od razu tracić wszystkich praw rodzicielskich. Czyż nie powinien mieć prawa spotykania się z dzieckiem? Np. podczas weekendów być z synem/córką? Oczywiście, o ile to rzeczywiście jest jego dziecko.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że Jess poszła do Steva. Młoda matka, pewnie nie ma pojęcia, co zrobić. Współczuję jej. Nawet, jeśli do dziecko Martina...
Sądzę, że każdy z tej trójki mógł zareagować inaczej. Kieran pewnie nie dojrzał do roli ojca, a Steve nie wyobraża sobie zniszczenia potencjalnej rodziny po tym, jak jego familia jest rozerwana. Sama Jess - dobrze, że powiedziała, ale nie powinna od razu zakładać, że to na pewno jej dziecko. Wkrótce się ono urodzi, a wtedy będzie można załatwić odpowiednie badania. To przecież nie jest kraj, w którym facet musi płacić alimenty nawet za cudze dziecko tylko dlatego, iż początkowo sądzono, że jest ojcem! Ponad to, kij z alimentami. Jess może i ich potrzebuje, ale dla dziecka ważniejsza będzie miłość. Kurczę, moja była wychowywała się tylko z matką, nie mając nawet alimentów od ojca, nigdy go nawet nie widząc, a jakoś wyrosła na wspaniałą kobietę właśnie dzięki swojej rodzicielce. Teraz bardzo dużo zależy od Jess - i mam nadzieję, że dziewczyna dojrzeje i sprosta zadaniu wychowania swojego dziecka :( Przecież córka/syn jest tylko niewinną osobą :(
Meeh, ale ze Stevem mogłabym porozmawiać o książkach :3 (jak już Eragon, to nie bierzmy przykładu z Broma/Morzana i zajmujmy się swoimi dziećmi! :D ).
Serdecznie pozdrawiam ;)
Nieeeeee kolejny nudny rozdział, za dużo babskiego rozważań i kłótni, co z biegiem czasu robi się, aż drażniące .... Uważam cię za Boginię opowiadań, za bezkompromisową królową blogów... Dlatego czekam, aż będzie lepiej...
OdpowiedzUsuńLepiej zeby bylo Martina czy Kierana? On ma faceta, no a przyznajmy - ja nie chcialbym zebu moj ojciec byl gejem. A Martin nie zyje. Zwazajac na to, ze wszystko konczy sie happy endem w Twoich opowiadaniach przewiduje, ze dziecko bedzie Martina. Ja nie wiem, Kieran tez sie zachowuje jak idiota. A moze Jessica to wymyslila?
OdpowiedzUsuńNigdy nie bylem za zwiazkiem chlopakow..
Damiann
No to się porobiło... ciekawe czyje to będzie dziecko??
OdpowiedzUsuńCoś czuje że Martina, a to byłoby dobre.
Kieran i Steven muszą być razem oni są dla siebie stworzeni.
Już nie migę się doczekać jak rozwiąże sie cała ta syruacja.
Zgaduje, że będzie należało do Martina.
OdpowiedzUsuńChociaż istnieje również możliwość, że Jessica zmyśla.
To drugie wydaje mi się bardziej rzeczywiste.
Mam jeszcze do ciebie pytanie droga Luano... Zauważyłam, że wszyscy przenoszą się na Wordpressa, więc i ja postanowiłam tam przenieść swoje opowiadania. I mam takie pytanko... Jak się publikuje strony? .__. Wszędzie sprawdzałam i nie mam bladego pojęcia. A wordpress jest dla mnie prawdziwą czarną magią...
Z góry dziękuje.
Karola
Dla mnie był czarną magią. Nadal poniekąd jest, ale już trochę zmieniła się w białą. Napisz do na mailla Luana@onet.pl :)
UsuńNormalnie kochana powaliłaś mnie na kolana.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tego w ogóle.
Taki rozdział?
Fenomenalny po prostu,
Jessica w ciąży?
Normalnie co za baba wredna;/
I jeszcze wciąga wszystko Stevena... nie pozwoli Kieraowi ułożyć sobie życia na nowo?
Przecież on na to zasługuje.
mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy a Twoje historię mają właśnie taki urok.
Czekam na kolejny rozdział i jak zawsze smutno, gdy nadchodzi koniec ;(
Z każdym rozdziałem Steven wkurza mnie coraz bardziej, większość komentarzy dotyczy ciąży, ale mnie zajmuje teraz inna kwestia. Steven niby od tak dawna kocha Kierana i zrobiłby dla niego prawie wszystko, ale gdy kieran chciał spróbować roli aktywne, to się sfochał jakby był, co najmniej jakąś dziewicą. To Kieran mimo, że to jego pierwsze doświadczenia z mężczyzną jest od początku w roli pasywnej, co na pewno dla nowicjusza było trudne, a ten "zakochany
OdpowiedzUsuń' Steven jest takim cholernym egoistą - chciał Kierana to ma, ale na swoich warunkach. I jeszcze ta histeria na końcu, zasłużył na ten policzek.....ufff- wyrzuciłam to z siebie nareszcie, bo byłam wkurzona tą akcją.
Pozdrawiam - Mati
Zgadzam się, ciąża dziwi mnie mniej niż zachowanie Stevena... Cały czas czekam na jakiś oryginalniejszy rozwój wydarzeń, ale na razie cisza. Mam nadzieję że następne opowiadanie będzie choć trochę mniej schematyczne, bo, szczerze mówiąc, z utęsknieniem czekam na koniec "Nie powiem dobranoc" ;-;
OdpowiedzUsuńWeny
Witam,
OdpowiedzUsuńhttps://support.google.com/blogger/answer/6177281?p=policy_update&rd=1
Przeczytaj proszę o zmianie zmiany ;) Blogger wycofuje się z propozycji zmian, chyba się wystraszyli falą Waszej potencjalnej migracji na WordPress. I zapraszam do mnie.
I super. :)
UsuńMimo wszystko nadal będę prowadzić dwa blogi, bo nawet polubiłam WordPressa. :)
Czy zamierzasz po zakończeniu tego opowiadania pisać jakieś kolejne...?? I czy będzie 4 Tom w Cieniu Ludzi??
OdpowiedzUsuńCały czas piszę. I tak kolejne będzie wstawiane, a potem kolejne. :) Będzie 4 tom W cieniu ludzi. Nie długi, ale będzie. :)
UsuńExtra nie mogę się doczekać 4 tomu...a o czym będzie tak mniej więcej?? Z jakimiś nowymi postaciami czy tymi co były??
UsuńNie powiem o czym będzie, poza tym, że będzie o doktorku. Postacie? Hm, trochę tego i trochę tego. :)
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńa było juz tak pięknie między Stevenem, a Kirenem, mam nadzieję, że okaże się, że to jednak nie jego dziecko....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Moim zdaniem dziecko jest od Martina... A Jessica chce po prostu mieć dobre życie i, kase... bo jak by inaczej...
OdpowiedzUsuńWciągnęła w to wszytko Stevena i Kirena.. wredna jest ta suka...
Czy nasz kochany Steven będzie miał swój Happy End? I czy będzie z ukochanym. Szkoda że on tchórzy.. bo może walczyć o Kirena, nie poddawać się...
Idę czytać dalej.