Przypominam, że "Obietnice: można kupić: https://bucketbook.pl oraz http://beezar.pl/ksiazki/obietnice
Ze swej strony bardzo polecam Bucketbook. Nadal do kupienia też jest wersja papierowa "Spontaniczna decyzja". Każda książka czeka na swojego właściciela.
Ja jestem teraz w trakcie pisania "Powrót do Limare", pierwszy tom historii pod tytułem: "Ucieczka do Limare" można zakupić również na Bucketbook.pl oraz na Beezar.pl
Zastanawiam się czy ta trylogia kiedyś ukaże się na blogu. Na razie nie mam tego w planach, ale wszystko może się zmienić.
A teraz już zapraszam na rozdział i dziękuję tym, którzy przeczytali wstęp, a wiem, że nie każdy je czyta. :)
Noah
Rozkojarzony, zdenerwowany, przerażony
i smutny. Tym byłem i niczym więcej. Od wczorajszej rozmowy z Asherem nie
zaznałem spokoju. Chciałem ułożyć rzeczy taty i co lepsze ubrania oddać na
zbiórkę dla biednych, która odbywała się raz na dwa tygodnie w naszym kościele.
Niestety, nie byłem w stanie się tym zająć, bo ciągle myliłem rzeczy z tymi,
które koniecznie trzeba było wyrzucić. Poza tym pokój ojca z rozbebeszonym
łóżkiem i poplamionym dywanem nie nastrajał do skupienia się na pracy.
Zamknąłem więc szafę i podszedłem do
otwartego okna. Słońce już porządnie grzało, a przez okno wlatywało gorące
powietrze. Powinienem nie wpuszczać go do domu, by pokój się nie nagrzał, ale
musiałem tu przewietrzyć. Tata na to nie pozwalał, więc panował tu zaduch.
Wolał tak żyć, jakby chcąc przez minione piętnaście lat zachować w sypialni zapach
ukochanej żony. Spojrzałem na toaletkę, którą zrobił dla mamy. Nadal stały na
niej jej kosmetyki. Poczułem ból w sercu, bo jako dziecko siadywałem przy
rodzicielce i patrzyłem, jak się maluje. Teraz nie mogłem przywołać tego
obrazu.
Ojciec nie pozwolił nawet na wyrzucenie
jej rzeczy. Nimi też się będę musiał zająć, bo nikt za mnie tego nie zrobi, a
to było jego zadanie. Może gdyby pozbył się ubrań i kosmetyków, to byłoby
mu łatwiej pogodzić się z odejściem Naeli Preston. Jego żony, matki jego syna,
jego miłości, której nie pozwolił odejść. Miałem wrażenie, że mama dopiero
teraz zazna prawdziwego spokoju. Wierzyłem, że na niego czekała. Pamiętam, jak
bardzo się kochali i ile razy zastanawiałem się, czy mnie spotka taka miłość.
W wieku piętnastu lat sądziłem, że tak
się stało. To wtedy Asher pojawił się w miasteczku i od tamtej pory to
jego widziałem jako osobę, z którą się zestarzeję. Byłem pewny, że to moja
połówka duszy, bez której nie jestem cały. W chwili, kiedy trzy lata później po
raz pierwszy mnie pocałował, byłem najszczęśliwszym chłopakiem pod słońcem.
Tamten pocałunek był tysiąc razy lepszy
od tego, co sobie wyobrażałem. Moje naiwne serce już widziało nas razem, a
ciało... Podnieciłem się i to bardzo. Niewiele brakowało, a doszedłbym. Wszystko
przez pierwszy w życiu pocałunek, który nie był niewinny, łagodny. Do tego
dostałem go od kogoś, kogo kochałem i pragnąłem. Całował mnie chłopak ze snów i
mój penis stanął na baczność. Przekleństwem było to, że miałem na sobie wąskie
spodnie oraz koszulkę, która ledwie sięgała bioder. Asher zobaczył mój stan i
zaczął się śmiać. To była dla mnie katastrofa. Jak śmiał to zrobić? W tamtej
chwili chciałem mu powiedzieć, co czuję, cieszyłem się z pocałunku, a on mnie
wyśmiał. Ze wstydu chciałem zapaść się pod ziemię. Bliski płaczu kazałem mu się
wynosić. W końcu posłuchał. Nie pamiętam, ile wtedy płakałem, ale to był
pierwszy raz, kiedy tak beznadziejnie się czułem. W pewnej chwili nawet
chciałem ze sobą skończyć, bo nie wyobrażałem sobie, że jeszcze będę w stanie
spojrzeć Jarvisowi w oczy. Na szczęście myśl o tacie, o tym, że zostanie sam
ostudziła moją chęć wstąpienia do świata umarłych.
Potem zdarzyło się to jeszcze raz, ale
wtedy bardzo cierpiałem. To mnie rozrywało na strzępy. Do dzisiaj to nie
minęło. Wciąż trwa, bo tamten osiemnastolatek nadal we mnie jest. Chwilami
wraca i ma ochotę zwinąć się w kłębek w jakimś kącie, by wyć z bólu. Nie
pozwalam pozostawać mu na długo. Staram się z nim walczyć i wygrywam. Nie
zawsze się to udaje. Nie mogę jednak dać się pogrążyć tej czarnej otchłani,
która mnie wzywa.
Sądziłem, że upłyną lata i zapomnę.
Niestety, Asher wrócił, a ja chciałem iść do swojego pokoju, gdzie tak wiele
się wydarzyło, położyć na łóżku i już nigdy się nie ruszyć. Byłem przerażony
ponownym spotkaniem z nim, uczuciami, które we mnie są. Tamten osiemnastolatek
wyrywał się do niego. Krzyczał we mnie, abym pozwolił sobie kochać Jarvisa, a
jednocześnie chciał przed nim uciec. Na szczęście moja silniejsza strona nie
zamierzała się chować. Byłem dorosłym facetem, nie wrażliwym nastolatkiem,
który po pierwszym pocałunku ukrywał się przed miłością swojego życia. Przed
miłością, która wyśmiała go z powodu tak naturalnej reakcji ciała.
Postarałem się zebrać w sobie, bo to
była jedyna rzecz, którą byłem w stanie dzisiaj zrobić. Zamknąłem okno i
wyszedłem z sypialni ojca. Postanowiłem, że rzeczami, które w niej są, zajmę
się później. Może za kilka dni. Zszedłem na parter, kierując się prosto do
kuchni. Wziąłem klucze wiszące na tablicy przy drzwiach, niedaleko lodówki,
prowadzących do garażu, do którego wszedłem. Stał tam niebieski Dodge
Challenger z 1973 roku. Kupiłem ten samochód za bezcen i odremontowałem
go. Dzisiaj jednak go ominąłem, aby wziąć stojący pod ścianą rower. Uwielbiałem
prowadzić samochód, ale na równi lubiłem też tę dwukołową maszynę, którą
wyprowadziłem na dwór. Od razu moje oczy spojrzały na dom naprzeciwko, a
szczególnie na samochód zajmujący podjazd. Oznaczało to, że Asher jest w domu.
Dzisiaj była niedziela, więc dopiero jutro pojedzie na posterunek przejąć
obowiązki. Nie będzie miał ich wiele. W dwutysięcznym miasteczku co najwyżej
przymknie parę osób za bójki w barze Feildsów lub Terry’ego Corna za bicie
żony, która i tak na niego nie doniesie. Następnego dnia po aresztowaniu
przybiegnie na posterunek błagać, aby uwolnił jej męża. Terry był kumplem
Ashera z liceum. Zawsze brutalny, nieprzewidywalny. Ciekawiło mnie, co
Jarvis powie, kiedy pierwszy raz go aresztuje, a tak się stanie prędzej czy
później. Żoną Corna była Laura o rudych włosach. Również należała do
słynnej grupy, dla której Ash był królem. Ona wraz z Glorią i Delią tworzyły
słynne trio. Z tych trzech dziewczyn lubiłem tylko Delię Moon, teraz Hampton.
Była w porządku, a reszty nie znosiłem. Ze wzajemnością oczywiście.
Dojechałem pod kamienicę, w której
miałem księgarnię. Nad nią znajdowało się maleńkie mieszkanko. Właściwie jeden
pokój podzielony na kuchnię oraz salono–sypialnię. Poza tym była tam mała
łazienka. Często tam nocowałem. W nocy, kiedy mój tata zapił się na śmierć, również
tam spałem. Potrzebowałem samotności. Chwilami nachodziły mnie myśli, że może
gdybym w tę noc był w domu, to coś bym zrobił. Pomógłbym ojcu, chociaż i w to
za chwilę wątpiłem. Czasami jest tak, że nie da się już nic zrobić. Dlatego nie
mogłem tego rozpamiętywać, bo to była prosta droga do zadawania sobie coraz
większego cierpienia.
Wstawiłem rower do podpórki i tyle
wystarczyło. Nigdy go nie zabezpieczałem przed kradzieżą. Kto miałby go ukraść?
Nie był nowy ani drogi. Co najwyżej jakiś dzieciak pożyczyłby go sobie na
chwilę. Ale to się stało tylko raz. Nikt go więcej nie ruszał, bo przecież
należał do pedała, jeszcze ktoś by się zaraził. Nie takie rzeczy słyszałem,
dlatego musiałem się na to uodpornić. Nie przyszło mi to łatwo.
Wyciągnąłem z kieszeni klucze i jeden z
nich wsunąłem do zamka w drzwiach z napisem „Księgarnia”. Na nich
znajdowała się też informacja, w jakich godzinach jest otwarta. Dzisiaj powinna
być zamknięta, ale nie miałem nic innego do roboty. Przebywanie samemu w domu i
rozmyślanie źle na mnie wpływało. Siedzenie w barze jeszcze gorzej. Nie
chciałem stać się taki jak mój tata.
Wszedłem do ciemnego, chłodnego
pomieszczenia. Przekręciłem na drzwiach kartkę z napisem „otwarte”, po czym
odwróciłem się, spoglądając na moje królestwo. Ktoś mógłby pomyśleć, że dobrze
zbudowany facet z ciałem pokrytym tatuażami nie pasuje do czegoś takiego jak
praca w księgarni. Bardziej powinien być mechanikiem czy pracować na stacji
benzynowej. Ludzie zawsze kierowali się stereotypami. Choćby takimi, że wielki facet
w skórach jeżdżący na motorze nie może oglądać płaczliwych romansów, mieć pudla
i słuchać muzyki klasycznej. Nie byłem takim facetem, nie ubierałem się w
skóry, nie lubiłem klasyki, nie miałem psa, za to lubiłem ckliwe romanse i
miałem księgarnię.
Kupiłem budynek dwa lata temu za
zarobione pieniądze, na które harowałem dzień i noc. W miasteczku zawsze
brakowało księgarni, a kochałem książki i dlatego potrzebowałem, by dla siebie
i innych stworzyć takie miejsce, gdzie będzie można zakupić wybrane pozycje, a
nie tylko wypożyczyć starocie z biblioteki. Z początku nie było łatwo, ale
dzisiaj mogę się poszczycić dobrymi tytułami oraz klientami. Wbrew pozorom
trochę ich było. Przychodzili nawet ci, którzy patrzyli na mnie krzywo dlatego,
że byłem, kim byłem i się z tym nie kryłem. Czego oni by chcieli? Bym udawał,
że jestem normalny.
Odsunąłem roletę z okna, wpuszczając do
środka światło dnia. Poprawiłem książki na witrynie i zadowolony udałem się za
kontuar mieszczący się na wprost wejścia. Po obu bokach kilkumetrowego
pomieszczenia znajdowały się regały z tomami o różnej tematyce, a za mną drzwi
na zaplecze, z którego prowadziły schody na piętro. Tu był mój drugi dom.
Miejsce, gdzie czułem się dobrze. Miałem nadzieję, że tutaj nie będę myślał o Asherze,
co już mi się nie udało. Jedyny mój dzisiejszy tryumf polegał na tym, że jakimś
cudem udało mi się wymówić od wspólnego obiadu z rodziną Jarvisów. Po prostu
nie mogłem siedzieć przy stole u boku Ashera i udawać, że go nie nienawidzę.
Asher
Jakimś cudem zgodziłem się pojechać z
rodzicami na mszę. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłem w kościele. Chyba było
to właśnie dziesięć lat temu. Wtedy, tak jak i teraz, władcą tego miejsca
był Ed Burns, łysawy pastor, którego resztki włosów były już zupełnie siwe. Był
to niski człowieczek o mocnym głosie. Nawet bez mikrofonu było go słychać z
daleka, a co dopiero, kiedy miał go pod nosem.
Kiedy zaczął kazanie, tak ryknął, że aż
podskoczyłem. Wszystko przez to, że przysypiałem. W nocy nie mogłem zasnąć.
Była ona pełna wspomnień, rozważań. Ledwie zasnąłem nad ranem, kiedy obudziło
mnie pukanie. Aczkolwiek pukaniem tego nie mogę nazwać. Moja siostra tak
walnęła w drzwi, że postawiła mnie na równe nogi. Miałem ochotę ją udusić jak
za dawnych, szczeniackich lat. Nie pozwoliła mi na to. Nadal była ode mnie
sprytniejsza.
Wciąż nie słuchając kazania, odwróciłem
głowę, gdyż od pewnego czasu czułem, że ktoś ciągle się na mnie gapi. Nie
dziwiło mnie to, bo byłem sensacją. Miałem pewność, że na kilka kolejnych dni
dostarczę tematu do plotek.
Spojrzałem wprost w oczy Glorii Feilds,
dziewczyny, z którą schodziłem się i rozstawałem w liceum, a która wtedy
na pewno planowała ze mną ślub, dzieci i Bóg wie, co jeszcze. Nie wytrzymałbym
z nią miesiąca, mieszkając pod jednym dachem. To ze mną straciła dziewictwo,
ale nie była dziewczyną do związku. Swoją drogą ciekawiło mnie, czy ma męża.
Nie dostrzegłem obrączki na jej palcu, a obok niej, zamiast mężczyzny jej
życia, siedzieli rodzice oraz dwie nastoletnie siostry bliźniaczki, które pamiętałem
z czasów, kiedy miały po sześć lat. Gloria puściła mi oczko i byłem pewny
dwóch rzeczy. Pierwszą było to, że po nabożeństwie mnie dopadnie, a drugą, że
nie będę w stanie przed nią uciec. Chciałem rozglądać się dalej i sprawdzić,
kto siedzi za nią, ale mama upomniała mnie, trącając moją dłoń.
Skarcony niczym dziecko usiadłem
prosto, ale nadal nie uczestniczyłem we mszy. Popędziłem myślami do osoby,
która tej nocy nie dała mi spać, mimo że jej przy mnie nie było. Dzięki temu
nabożeństwo zleciało szybciej niż przypuszczałem.
Wychodziliśmy z kościoła powoli, bo
każdy chciał podać dłoń stojącemu w drzwiach pastorowi. Kiedy nadeszła
nasza kolej, mężczyzna spojrzał na mnie, zadzierając głowę.
– Asher Jarvis. Wróciła była gwiazda
naszego miasteczka, która okryła się złą sławą. – Oczywiście jak to on, mimo że
mu nie wypadało, musiał wspomnieć o tym, że sprzedałem mecz finałowy,
podkładając się i ukradłem pieniądze z kasy szkoły. Nie wiedzą, czemu to
zrobiłem. Nie zamierzałem jednak im tego tłumaczyć. Mogą mnie nienawidzić
dalej. Szkoda tylko, że za to też musiała zapłacić moja rodzina. Im kiedyś
powiem prawdę. Chociaż wolałbym to zachować dla siebie.
– Ed, daj spokój, to przeszłość –
wtrącił mój tata, co mnie zaskoczyło. Odkąd wróciłem, to był pierwszy raz,
kiedy tata pokazał, że dla niego istnieję. – Nic takiego się nie stało.
Pastor był innego zdania. Zawsze
wiernie kibicował naszej drużynie. Brał na poważnie takie mecze międzyszkolne,
podczas gdy dla wielu była to zabawa. Cóż, jego zdanie, jak i innych podobnych
mu osób, nie obchodziło mnie. Liczyła się tylko moja rodzina i Noah, którego
przyjaźń planowałem odzyskać. Chciałem się z nim dzisiaj spotkać, ale widziałem
rano, jak wyjeżdża na rowerze z domu. Nie wiedziałem, czy już wrócił. Jeżeli
nie, to gdzie go mogłem znaleźć? Żałowałem, że nie mam jego numeru telefonu.
Mogłem poprosić o niego mamę, ale wolałem, aby to on mi go podał.
Musiałem się stąd wyrwać. Kiedy
skończyliśmy rozmawiać z pastorem, powiedziałem mamie, że chcę się przejść po
mieście. Zamierzałem piechotą wrócić do domu i sprawdzić, czy Noah jest u
siebie. Żałowałem, że nie chciał przyjść do nas na obiad. Mógłbym przynajmniej
przez jakiś czas mieć go blisko.
– Tylko nie spóźnij się na obiad –
powiedziała mama.
Skinąłem jej głową, chcąc już odejść,
bo kątem oka dostrzegłem zbliżającą się do nas Glorię. Była szczupła, wysoka,
kobieca i muszę przyznać, że umiała kręcić biodrami. Z tego, co pamiętam, nie
tylko wtedy, kiedy szła. Seks z nią był dobry, ale wolałem już nie mieć z tą
kobietą nic wspólnego. Próbowałem ominąć ją udając, że jej nie widzę, ale mi
się to nie udało.
– No proszę, proszę, kto wrócił –
zagadnęła, lustrując moją sylwetkę. – Jesteś przystojniejszy i wyższy. –
Położyła ręce na biodrach i wychyliła nieznacznie ku mnie tułów. Jej niebieskie
oczy, które za nic nie dorównywały pięknym oczom Noaha, cisnęły w moją stronę
sztylety. – Mam ochotę uderzyć cię za to, że mnie zostawiłeś dziesięć lat temu.
Wystawiłeś mnie.
Co, proszę? A, racja. Pamiętam.
Umówiłem się z nią na randkę. To było po naszym kolejnym zerwaniu. Nie
przyszedłem, bo wolałem ten czas spędzić z kimś innym, mimo że tego nie
planowałem. Potem historia potoczyła się inną drogą niż sądziłem, że się
potoczy.
– Ale możemy zapomnieć o tym, co było.
– Nie bacząc na to, gdzie się znajduje i ludzi, którzy na nas patrzyli,
przesunęła palcem po moim torsie w taki sposób, jakby dotykała nagiej skóry, a
nie białej koszuli. Cofnąłem się, zanim zaczepiła go o szlufkę od spodni, co
zwykła robić. Ona i Noah mieli ten sam gest i zdecydowanie wolałem, aby on to
robił. Chciałem, żeby to on patrzył na mnie z głodem, nie ona. – Może umówimy
się na kawę i coś słodkiego u Rosallyn?
– Nie sądzę – odparłem. – Mam już plany
na dzisiaj i na najbliższe dni – powiedziałem, a blondynka przeszyła mnie takim
wzrokiem, że mógłbym paść trupem, gdyby jej oczy miały moc zabijania.
Wycofałem się szybko, zanim mogła
inaczej zareagować. Nie zapomniałem, jaką potrafi być suką mogącą wydrapać
oczy, gdy to, czego chciała, przed nią uciekało. Na szczęście nie poszła za
mną, bo nie wypadało jej tego zrobić. Planowałem jej unikać jak tylko mogłem.
Na razie chciałem znaleźć Noaha i jak na życzenie, które spełnia się od razu,
usłyszałem rozmowę wesoło paplających dziewczyn, które mnie wyminęły.
Przekazywały sobie ciekawą informację i już wiedziałem, co robić.
Noah
Czytałem książkę, kiedy otwarły się
drzwi, potrącając mały, tradycyjny dzwoneczek nad nimi. Uśmiechnąłem się do
tych, którzy przyszli.
– Dzień dobry, Noah.
– Witajcie, Kelly, Melissa. Czego
dzisiaj szukacie? – Te dwie dziewczyny często były moimi klientkami. Obie
dwudziestolatki, gdyby tylko mogły, to wydałyby wszystkie pieniądze na książki.
– Kiedy Melissa szła do kościoła
zobaczyła, że masz otwarte – powiedziała Kelly Tanner. – Musiałyśmy wpaść.
– Wiesz, to jak narkotyk – dodała
Melissa Kidman, wnuczka aptekarzy, którzy ją wychowywali, podczas gdy jej
matka, jak to mówiono, pojechała w świat, a ojciec był nieznany.
– Domyślam się – odparłem i pozwoliłem
im trochę pobuszować. Ja natomiast wróciłem do czytania. Nie na długo jednak,
bo dziewczyny podeszły do kontuaru, zarumienione kładąc na nim dwa tomy nowej
serii Brandona Sandersona Archiwum
Burzowego Światła. Spojrzałem wymownie na dziewczyny i rozumiejąc ich
uzależnienie, przyłożyłem czytnik do kodu kreskowego znajdującego się na tylnej
okładce każdej z książek. Podałem cenę i po zapłaceniu wyszły w stanie
euforii, a każda ściskała po jednym tomie tak, jakby to było coś cennego. Wrócą
jutro, tego byłem pewny.
Usiadłem na wysokim, obrotowym krześle,
chcąc wrócić do lektury, kiedy dzwoneczek ponownie oznajmił, że mam klienta.
Może powinienem otwierać w niedzielę, gdyż bywały dni w tygodniu, że
takiego ruchu nie było. Niemniej jednak, kiedy uniosłem wzrok pożałowałem, że
nie zamknąłem za dziewczętami drzwi i nie przeniosłem się na piętro.
– Co ty tu, do kurwy, robisz? –
zapytałem ostro, podnosząc się.
– Przyszedłem zawrzeć rozejm i nawiązać
przyjaźń – odpowiedział Asher, trzymając w ręce sześciopak piwa. – Twoje
ulubione, chyba że zmieniłeś smaki. – Odwrócił napis na drzwiach tak, aby
„zamknięte” było widoczne na zewnątrz, a potem przekręcił klucz.
Wkurzyło mnie to, bo byłem w stanie
tylko na niego patrzeć, zgrzytając zębami i zaciskając pięści, podczas gdy
moje serce wariowało.
– To co, wypijemy i pogadamy? – Uniósł
te swoje cholerne brwi, których kształt zawsze dodawał mu zadziorności.
– Może byś tak odwrócił się, otworzył
drzwi i sprawdził, czy nie ma cię za nimi, a najlepiej jak najdalej od
Lake Forest. Wynoś się – dodałem, aby zrozumiał.
– Noah, przyszedłem tu z białą flagą.
Dobra, nie mam jej tutaj, ale wyobraź sobie, że jest. – Wzruszył ramionami. –
Gdzie możemy się napić?
Nie chciałem go tutaj, a tym bardziej
nie chciałem wprowadzać go do mojego azylu. Jednakże znałem go i wiedziałem,
jaki jest uparty. Poza tym zamierzałem wybić mu zęby, a krople krwi na
podłodze, gdzie każdy mógłby je zobaczyć, gdybym zapomniał czegoś sprzątnąć,
nie świadczyłyby o mnie dobrze.
Podszedłem do dużego okna i zasunąłem
roletę. Okno wystawowe zostawiłem w spokoju i burknąłem do faceta:
– Chodź.
Bardzo się cieszę z nowego opowiadania i z nowego rozdziału. Życzę weny
OdpowiedzUsuńDziękuję za wenę.
UsuńPozdrawiam. :)
SUUUPEEER!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńgalaxa2
:)
UsuńBędzie się działo!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie się działo. ;)
UsuńTak mi się podoba to napięcie między nimi. Noah ma charakterek, co z pewnością podoba się Asherowi (i przepraszam, ale to mi się tak kojarzy z tym piosenkarzem Usherem, że czasami zamiast seksownego niegrzecznego chłopca jakim jest Asher wyobrażam sb tą gwiazdę 😂😂😂). Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Pewnie ta laska coś namiesza w przyszłości.
OdpowiedzUsuńBrakowało mi ciebie Lu i to bardzo. Fajnie, że wróciłaś 😍 niedługo na pewno kupię "Spontaniczną Decyzję", bo w końcu zaczyna się wolne i wakacyjna praca (no a potem ostatni rok szkoły stety niestety). Weny ❤❤
Wyobrażaj go sobie jak chcesz. He, he. :D
UsuńZ jednej strony dobrze, że zbliża się ostatni rok szkoły, z drugiej źle. Zawsze tak jest. :)
Dziękuję za wenę, bardzo się przyda.
Pozdrawiam. :)
Kurcze w tym opowiadaniu jest bosko.
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie się czyta, postacie ciekawe, imiona łatwe do zapamiętania.
Uwielbiam ten dreszczyk emocji kiedy opowiadanie kończy się w takim momencie i czeka się cały tydzień na kolejny rozdział. Dawkowanie rozkoszy.
Cieszę się, że wróciłaś. Ostatni rok był ciężki dla większości ludzi, których obserwuję gdzieś w różnych otchłaniach internetu. Część się wykruszyła, ale widzę Młoda, iż ty dzielnie brniesz do przodu.
Powodzenia we wszystkim życzę Ziomek.
Imiona same się do tego tekstu znalazły. Nie widzę ich jako Petera, Andrew czy kogoś innego.
UsuńStaram się brnąć do przodu, chociaż już nie jestem taka młoda. He, he.
Dziękuję i wzajemnie. :)
Jakie to jest cudne.
OdpowiedzUsuńJuż czuję, że to będzie moje kolejne ulubione opowiadanie u ciebie!
Lubię opowiadania, które przekazują dużo emocji ,a tu jest ich mnóstwo!
Jesteś niesamowita!
Świetnie ci idzie to pisanie i jestem bardzo zadowolona, że nie zawiesiłaś bloga.
Rzadko się odzywam, chyba powinnam częściej komentować .
Pozdrawiam.
Patrycja
Mam nadzieję, że w tym tekście jest dużo emocji. Pisząc nie widzi się tego, ale starałam się je tu przemycić. :)
UsuńKomentarze karmią wena i człowiek wie, że ma dla kogo pisać. :)
Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam. :)
Człowiek by chciał jeszcze i jeszcze, bo tak dobrze się czyta, a tu koniec i trzeba czekać tydzień na dalszą część. Ale właśnie tego mi brakowało. ;)
OdpowiedzUsuńPlanujesz może dodać zdjęcia bohaterów?
Pozdrawiam :)
Nie planuję dodawać zdjęć, bo ich nie mam. Nie wybieram ich jeżeli chodzi o płatne teksty, także zostawiam ich wygląd Waszej wyobraźni. :)
UsuńDziękuje za rozdział
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam
Akira
Dziękuje i również pozdrawiam. :)
UsuńW takim momencie koniec,kiedy chce się więcej i więcej :) Tak mnie wciągnęło,że niezauważyłam końca rozdziału :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)
Tsubi
Dziękuję za wenę i również pozdrawiam. :)
UsuńUwielbiam Twoją twórczość. Opowiadanko super.Tak spodobały mi się pierwsze rozdziały że nie jestem w stanie czekać na kolejne, muszę wiedzieć jak to się zakończy...kupiłam :-)
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję za zakup. :)
UsuńA ja powiem tak: Noah jak dla mnie to nadal mentalnie ten osiemnastoletni chłopak. Choć bardzo stara się wyprzeć wszelkie uczucia/zachowania, jakie były charakterystyczne dla niego w tamtym okresie, to nie za bardzo mu to wychodzi. Wystarczył Asher z sześciopakiem i po sprawie.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą propsuję tę zmianę taktyki Ashera. Wpierw podszedł do ich "zjednoczenia" tak nieśmiało i z pokorą, a teraz już bez ceregieli wbił na kwadrat z browcem do Noah. O wiele bardziej podoba mi się te podejście :D
Mogłabym się uczepić jedynie tego cliffhangera na koniec... ale jako że sama nagminnie stosuję ten zabieg u siebie, to się po prostu zamknę :D
Pozdrawiam :)
Cliffhangery są najlepsze. :)
UsuńPozdrawiam. :)
Ten tekst o zębach mnie rozbroił😂b zapamiętam jak sama będę chciała komuś wybiś zęby😉. Coś czuję,że Gloria jeszcze dużo namiesza🙊. W każdym razie czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg💘.
OdpowiedzUsuń*wybić - te literowe chochliki mnie niszczą😰
UsuńLiterowe chochliki zawsze się wkradną. A z zębami też tak miałam. :D
UsuńJestem zaintrygowana, czego brakowało mi w ostatnim czasie. Świetne, barwne przedstawienie miasteczka. Noaha polubiłam już za samą książkową pasję i jak najbardziej popieram chęć przyłożenia Asherowi. Jestem okrutna, bo mam nadzieję, że przywali mu mocno. Raz, a dobrze i może będzie można budować coś od nowa ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnych rozdziałów, życzę dużo weny oraz sił! (a poza tym przyjemnych wakacji~ strasznie dogodziłaś mi tym nowym opowiadaniem <3 )
Również życzę przyjemnych wakacji. :)
UsuńIntryguje mnie pyatnie, dlaczego A odszedł z miasteczka. Czyżby N nie był głównym powodem jego odejścia?
OdpowiedzUsuńA myśli, że piwem wszystko załatwi? N mu nawtyka i już nie mogę się tego doczekać.
Myślę, że ojciec pogodzi się z A :)
G wydaje się straszną kobietą, a może to tylko stereotyp?
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Dla mnie zawsze od autora jest ciut ciekawsza niż samo opowiadanie, zawsze je czytam :) Lubię wiedzieć kto dla nas wszystkich pisze.
OdpowiedzUsuńJak ja nie cierpię, jak w opowiadaniach o gejoszkach, wpierdzielają się kobiety albo gdy jeden je lubi. Normalnie coś mnie strzela wtedy, ale wiadono, fabuła bardziej zawiła się robi. Oby tylko Asher nie wywinął jakiegoś głupstwa z tą kobitką, tylko trzymał się planu, by być z Noah :D
Ciekawa jestem, czy Noah spierze go na kwaśne jabłko, czy jednak jakoś po alkoholu pogadają, ale nic z tego nie wyniknie. A może Ty diablico szykujesz jakąś pikanterię, co tylko namiesza ? Kto Cię wie! Niemniej jednak cieszy mnie fakt, że mogę to czytać na blogu. Tutaj jednak zawsze jest leoszy klimacik i kontakt z czytelnikiem, niż kupna książka.
Przepraszam że tak rzadko komentuje ale wkrecam się w opowiadanie.
OdpowiedzUsuńDziękuję a nowe, za twoją wene i życzę hby cię nie opuszczała.
Pozdrawiam
Dziękuję. :)
UsuńPozdrawiam.
Hejka,
OdpowiedzUsuńcudo, bardzo ciekawi mnie Asher dlaczego zrobił to co zrobił, może być chociaż pokój miedzy nimi...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia