Dziękuję za komentarze. :)
Im dłużej czekał, tym
bardziej się denerwował. Z Richiem musieli przyjechać do przychodni przy
szpitalu, bo jego lekarz miał urlop. Naprawdę starał się nie myśleć, co mu może
być, pomimo że obaj z Richiem spodziewali się najgorszego. Tak bardzo chciał,
żeby to nie było to, o czym myśli. Nawet modlił się, żeby to było tylko jakieś
zapalenie. Przecież w jego wieku niemożliwe, żeby miał raka jądra.
Richie przyglądał się
partnerowi. Ręce Jonathana drżały. Powstrzymywał się przed tym, aby nie prawić mu kazań, nie pytać dlaczego nie
poszedł do lekarza, kiedy zauważył, że coś jest nie tak. Sądził, że w ich
związku, życiu w końcu wszystko wychodzi na prostą, a tu nie wiedział, co
będzie. W każdym razie starał się myśleć pozytywnie i nie snuć czarnych
scenariuszy. W domu powiedział Jonathanowi, że chce być z nim bardzo długo, i
miał wielką nadzieję, że tak będzie.
Jonathan wyprostował
się, kiedy z gabinetu lekarskiego wyszła osoba, która była przed nim
zarejestrowana.
– Moja kolej.
– Ej. – Richie złapał
go za rękę. – Wierzę, że wszystko będzie dobrze.
– Musi być,
prawda? To wszystko przez to, że oglądaliśmy kiedyś ten film i przychodzi nam
do głowy najgorsze. Idę. – Puścił jego rękę i po chwili zapukał do gabinetu.
– Proszę wejść –
odezwał się głos zza zamkniętych drzwi.
Nacisnąwszy klamkę
wszedł do pomieszczenia o zielonych ścianach i bardzo sterylnym, prostym
wyglądzie. Zamknął za sobą drzwi i dopiero spojrzał na siedzącego za biurkiem
lekarza. Zdębiał. Miał ochotę zawrócić.
– Mogę prosić o zmianę
lekarza? – zapytał.
Ethan uniósł wzrok znad
wypełnianego dokumentu, spoglądając na kolejnego tego popołudnia pacjenta.
– Jonathan? Jaki ten
świat mały. – Uśmiechnął się szczerze.
– Za mały dla nas
dwóch. To mogę prosić o innego lekarza?
– Nie. Jestem sam
na dyżurze, więc jesteś skazany na mnie. – Nie było to prawdą, ale Johnny nie
musiał o tym wiedzieć. – W razie konieczności mogę zawołać kogoś, bo jestem
jeszcze stażystą, ale myślę, że z bólem gardła czy palca sobie poradzę. Nie mogę
tylko wypisywać zwolnień lekarskich – wytłumaczył. – Z tym to już każę pójść do
kogoś innego. – Wstał. Obszedł biurko i usiadł na brzegu, zakładając ręce na
piersi. – Jesteśmy dorosłymi mężczyznami. Wyobraźmy sobie, że wspólnej
przeszłości nie było. Jestem lekarzem, ty pacjentem. Co panu dolega?
– Los naprawdę bywa
okrutny. Miałem nadzieję nigdy cię nie spotkać.
– Ja też. Niemniej, jak
widzisz, jesteś na mnie skazany – powiedział Ethan. – To co ci jest?
To była bardzo żenująca
sytuacja. Bardziej niż jakby miał o tym opowiadać komuś obcemu i zdejmować
przed nim spodnie. Natomiast Ethan Larsen nie był obcy, a w przeszłości był
kimś więcej. Nie miał jednak wyjścia, bo gdy stąd wyjdzie bez badania, Richie
go zabije.
– Cieszę się, że udało
ci się skończyć studia. – Usiadł na kozetce.
– Był moment, kiedy
prawie to rzuciłem, kiedy mnie zostawiłeś…
– Miałeś o tym nie
wspominać– warknął Johnny. – Sam do tego doprowadziłeś.
– Masz rację. Nie
zmienia to faktu, że byłeś jedynym facetem, którego kochałem.
– Ethan, bo wyjdę.
– Wybacz. Już
zamieniam się w lekarza. W czym mogę ci pomóc? – zapytał profesjonalnie.
– Od paru dni czuję
dziwny ciężar w mosznie. Dzisiaj wyczułem, że jedno z jąder jest powiększone.
Nic mnie nie boli, ale niepokoi mnie to.
– I dobrze, że cię
niepokoi. – Ethan wyrwał z kartonowego pudełka stojącego na biurku parę
jednorazowych rękawiczek i założył je. – Zdejmuj spodnie. Muszę cię
zbadać.
Jonathan posłuchał go z
ociąganiem, starając się nie myśleć, jak dawno temu powiedziane przez Ethana „Zdejmuj
spodnie” znaczyło coś zupełnie innego. Opuścił spodnie wraz z bielizną i
odwrócił głowę, kiedy Ethan zaczął dotykać go w intymnym miejscu. Zauważył, że
mężczyzna robił to naprawdę profesjonalnie i był mu za to wdzięczny. Ostatnio
Ethan dotykał go tam w całkiem inny sposób i z innych powodów.
– Zakaszl – poprosił
Larsen, wyraźnie wyczuwając, że lewe jądro Jonathana jest nienaturalnie
powiększone, przez co moszna wydaje się być opuchnięta, poczuł też mały guzek.
– Dobra. Ubierz się. – Zdjął rękawiczki i wyrzucił do kosza. Poszedł umyć ręce,
jak to robił po każdym badaniu, nawet kiedy używał rękawiczek.
– I? To tylko
zapalenie, tak? Nie mam raka?
– Bez badań nie
mogę ci nic powiedzieć. Musi cię zbadać jeszcze jeden lekarz, ale na pewno to
nie jest zapalenie – powiedział bardzo poważnie Ethan.
– Aha. – Usiadł na
kozetce z mocno bijącym sercem, nie mając pojęcia, co dalej będzie. – Tylko
mnie nic nie boli.
– Johnny, nie
potwierdzę ci czy to rak, czy coś innego, ale jeżeli nowotwór jądra, to w
większości przypadków choroba przebiega bezboleśnie. Niedawno w naszym szpitalu
przeprowadzano akcję dotyczącą tego, żeby skłonić mężczyzn do robienia badań. –
Usiadł za biurkiem i wziął kartę pacjenta należącą do Jonathana. – W tym
właśnie kontroli własnego ciała i samobadania. Tak jak kobietom mówi się, żeby
badały swoje piersi, tak mężczyznom w różnym wieku, nawet chłopcom, zalecamy
właśnie samobadanie jąder. Nie ma znaczenia, w jakim jesteś wieku. Choroby
czepiają się każdego i nie można lekceważyć jakichkolwiek objawów.
– Tak mam od paru dni.
Mój partner zmusił mnie do przyjścia tutaj.
Ethan spojrzał na
niego, słysząc słowo „partner”.
– Dobrze zrobił.
Wczesne wykrycie choroby daje możliwości wyleczenia.
– Choroby, czyli raka –
powiedział Wilson z rezygnacją.
– Nic takiego nie
powiedziałem.
– Nie musisz. Widzę to
w twoich oczach, Ethan. Co będzie dalej?
– Trzeba będzie ci
zrobić badanie USG jąder. To jako pierwsze.
– A potem mi to
wytniecie?
– Wszystko zależy, co
wyjdzie na badaniach.
– A jeżeli to rak,
to skąd będziecie wiedzieć jaki? – Jonathan był coraz bardziej roztrzęsiony.
Spodziewał się najgorszego, snując czarne scenariusze, ale okazało się, że nie
jest na to gotowy. Mina Ethana bardzo dużo mówiła, a znał tego człowieka i wiedział, że nie jest z nim dobrze.
– Szczegółowe
rozpoznanie choroby nowotworowej opiera się najczęściej na wyniku badania
histopatologicznego jądra usuniętego z dostępu pachwinowego. Z tym że ja nie
mogę jednoznacznie potwierdzić, co ci jest.
– A poza rakiem co to
może być?
– Zapalenie
wykluczam, to dość rzadka przypadłość i najczęściej dotyczy obu jąder.
Występuje bardzo silny ból, połączony z gorączką, a ty tego nie masz. Krwiak,
żylaki, torbiele powrózka nasiennego. Wodniak.
– Co to jest wodniak?
Mów do mnie po ludzku.
– Co do wodniaka
to takie rozpoznanie można postawić dopiero po badaniu ultrasonograficznym.
Niestety, może on towarzyszyć guzowi jądra. Jest to rodzaj torbieli gromadzącej
płyn surowiczy pomiędzy błoną otrzewną a błoną surowiczą jądra.
– Aha. Czyli wyszliśmy
z lasu na tę samą drogę.
– Powiem ci coś, nawet
jeżeli to rak, to jest we wczesnym stadium i masz sto procent szans na
wyleczenie. Każdy kolejny tydzień zwlekania może zmniejszyć na to szanse.
Dobrze, że przyszedłeś i nie oszukiwałeś się, że to nic takiego.
– Oszukiwałem. Na
pewno dzisiaj. Zanim od partnera nie dostałem kopniaka, to okłamywałem sam
siebie.
– Muszę go pochwalić za
szybką reakcję. Napiszę ci skierowanie na USG. Zadzwonię do doktora Kadena
Hyla, ma dzisiaj dyżur, i powiem mu, żeby jeszcze dzisiaj wykonał to badanie,
bo czasami godziny mają znaczenie. Dopiero po badaniu będziemy wiedzieć co
dalej, kiedy obejrzy cię urolog.
– Onkolog pewnie też.
– Tego nie można
wykluczyć.
– Rób co trzeba. Muszę
być zdrowy. – Dla Richiego, dla siebie samego, dla rodziny, dla wszystkich.
* * *
Z każdą upływającą
minutą kiedy Johnny nie wychodził z gabinetu lekarskiego, Richie zaczynał czuć
lęk o partnera. Inni pacjenci zaczęli się już denerwować czekaniem, mówiąc coś
w stylu: „Siedzi tam i siedzi”. Miał ochotę coś im niemiłego odpowiedzieć.
Ciekawe czy któraś z tych kobiet nie pójdzie tam i nie spędzi na plotkowaniu
godziny, wyliczając przy okazji, na co to jest chora, bo przeczytała w
Internecie o objawach. Natomiast jego partner mógł być poważnie chory i na pewno
nie był hipochondrykiem.
Dopiero po półgodzinie
Jonathan opuścił gabinet, blady jak ściana, z wystraszonym wzrokiem. Richie
dzięki temu domyślił się, że nie jest dobrze.
– Co ci powiedział? –
spytał, podchodząc do niego, a Johnny, zanim odpowiedział, przytulił go.
– Bez konkretnych
badań nie może postawić jednoznacznej diagnozy, ale na dziewięćdziesiąt procent
to… – Pokręcił głową, nie kończąc zdania.
– Co teraz?
– Mam tu skierowanie do
lekarza na badanie. – Odsunął się od niego i pokazał trzymaną w dłoni kartkę. –
Pewnie czeka mnie dokładny przegląd mojego ciała przez paru doktorków. –
Zaśmiał się, lecz w tym śmiechu nie było nuty radości. – Nie łudzę się, Richie,
że to nic poważnego.
– To chodź. Niech cię
przyjmą, zbadają. – Wziął go za rękę, mając gdzieś to, kto i co sobie o nich
pomyśli. – Zostanę z tobą, dopóki nie będziemy wiedzieć co i jak. – Pociągnął
go w stronę drzwi prowadzących do budynku szpitala.
– To może trochę
potrwać. Ethan powiedział, że nawet kilka godzin.
– Ethan? – Zmarszczył
brwi.
– Lekarz, który mnie
badał.
– Jesteś z nim po
imieniu? – Szli długim korytarzem, od czasu do czasu mijając lekarzy i innych
ludzi.
Jonathan z początku nie
zamierzał mówić mu, kim był dla niego w przeszłości ten lekarz, ale z własnego
doświadczenia wiedział, że kłamstwa i ukrywanie wszystkiego o przeszłości
niszczą związek.
– Bo go znam. Parę lat
temu on i ja spotykaliśmy się. W sumie tworzyliśmy parę.
– Aha. – Zacisnął
mocniej dłoń na ręce Johnny’ego. Nie miał zamiaru być zazdrosny o przeszłość,
ale niepokoiło go co innego. – Mówiłeś, że nigdy nie byłeś związany z
mężczyzną. Był Patrick, a potem ten chłopak z twojej grupy tanecznej i to był
tylko kumpelski seks, to on?
– Nie. – Przystanął. –
Ethan to jeszcze ktoś inny. Ktoś, o kim nie chciałem mówić, myśleć. Zniszczył
to, co chciałem z nim stworzyć. Zdradzał
mnie, a potem miał mi za złe, że ja go zostawiłem. Nigdy nie zrozumiał, że to
była jego wina. Pokrętna duszyczka z niego i mam nadzieję, że się zmienił.
Czasami potrafi się uśmiechać, a gdy się odwrócisz, może wbić ci nóż w plecy.
– Ale mnie mogłeś o nim
powiedzieć. Mimo wszystko rozmyślnie zataiłeś przede mną ten związek.
– Przepraszam. –
Położył dłoń na policzku Richiego. Nie mógł patrzeć w te smutne, pełne zawodu
oczy. – Dla mnie ten związek nie istniał. To była mała przygoda. Ethan to
dupek. Nie chciałem niczego przed tobą ukrywać. Wybaczysz mi?
– Dlaczego miałbym ci
nie wybaczyć? Jednak nie ukrywaj takich rzeczy przede mną, bo czuję się przez
to źle.
– Przepraszam. –
Przytulił go bardzo mocno.
Richie odetchnął,
obejmując go rękoma wokół pleców.
– W porządku. Mimo
wszystko dziwnie się czuję, że dzisiaj dotykał cię tam twój były.
– To mimo wszystko
lekarz. Wierz mi, zrobił to jak profesjonalista.
– I bardzo dobrze. Lepiej mnie puść i chodźmy do
kogoś z tym skierowaniem.
– Jeszcze chwilę. – Nie
chciał go puszczać. Musiał się nim nasycić, jakby Richie był lekiem na
wszystko. Dopiero po dłuższej chwili go uwolnił. – Jestem gotów. Mamy znaleźć
jakiegoś doktora Kadena Hyla. Ma mi pomóc i tak dalej.
– Hyla? Casey mówił, że
ktoś o tym nazwisku go badał. Podobno fajny jest. To taki wysoki, dobrze
zbudowany doktorek, jak mówił. Szybko go wypatrzymy.
– Dla mnie
najważniejsze, żeby był dobry w tym, co robi.
– Powinniśmy zawiadomić
twoją rodzinę.
– Może kiedy będziemy
coś wiedzieć. Rodzice wciąż odpoczywają na urlopie. Nie chcę ich przedwcześnie
martwić. Hm? Co tak patrzysz?
– A potem Alex urwie mi
łeb.
– Przynajmniej
poczekajmy, aż będzie po badaniu USG, co?
– W porzo. No,
chodź. – Znów wziął go za rękę, dodając tym samym otuchy sobie i Jonathanowi.
Przez wielkie, oszklone
drzwi weszli na teren szpitala prosto w zgiełk tworzący się od dzwoniących
telefonów, gadających ludzi, płaczących dzieci. Spodziewali się, że izba
przyjęć o tej porze będzie pusta, a tu niespodzianka.
– Dobra, zapytam w
recepcji, gdzie znajdę tego Hyla – powiedział Johnny. Podszedł do lady,
omijając biegające wokół dziecko. – Dzień dobry. To znaczy dobry wieczór.
– Słucham pana? –
zapytała dużo od niego starsza kobieta, uśmiechając się do niego uprzejmie.
– Szukam doktora Kadena
Hyla. Mam do niego skierowanie.
– Doktor Hyle jest w
pokoju zabiegowym. O tam, na końcu korytarza. – Wskazała ręką. – Pokój numer
trzy – przekrzykiwała dzwoniący obok niej telefon.
– Dziękuję pani bardzo.
– Proszę.
Johnny wrócił się do
swojego chłopaka i obaj udali się we wskazanym kierunku. Pokój numer trzy
odnaleźli bez większych problemów. Akurat drzwi były otwarte, więc zajrzeli
tam. Lekarz rozmawiał z pielęgniarką i śmiał się, popijając coś z białego,
plastikowego kubka. Mężczyzna, zauważywszy ich, zapytał:
– Pan Wilson?
– Jonathan Wilson. Mam
tu skierowanie na badanie. – Wszedł do środka z drepczącym za nim Richiem i
podał lekarzowi kartkę.
– Ethan dzwonił, że pan
się pojawi. Zaraz będzie tutaj urolog i zbadamy pana. Proszę poczekać na
korytarzu, pójdziemy do innego pokoju.
– Dziękuję. – Wciąż
trzymając Richiego za rękę, niczym koło ratunkowe lub oparcie w trudnych
chwilach, wyszedł na korytarz.
Nic nie mówili, bo
żaden z nich nie czuł takiej potrzeby. Wystarczyło, że byli obok siebie. Po
chwili jednak Richie przerwał ciszę:
– Może dobrze, że znasz
tego Ethana. Ruszył coś nie coś i zajmą się tobą, a nie będziesz czekał
tygodnie na badanie.
– Może.
Niedługo później
przyszedł urolog i Johnny, przytuliwszy jeszcze raz swojego chłopaka, udał się
z lekarzami na badanie, które miało o wszystkim zadecydować.
* * *
– No, niech to szlag. –
Alex spojrzał na swoje ubranie, na które nieopatrznie wylał kawę, po tym jak
się potknął. – Jeszcze tego mi brakowało. – Zerwał z haczyka ścierkę i zaczął
wycierać koszulkę oraz spodnie.
– Lepiej idź się
przebierz – poradziła mama, odstawiając na bok garnek z zupą. – Najlepiej wrzuć
to do pralki, i tak zaraz muszę nastawić pranie.
– Miałem zamiar to
jutro zrobić. Nie wiedziałem, że tak szybko wrócicie.
– Daj spokój, pogoda
tam była tak okropna, że zrezygnowaliśmy. Co mi za wyjazd, kiedy muszę siedzieć
w hotelu. Postanowiliśmy z ojcem, że lepiej posiedzieć w domu. Za to ugotowałam
na jutro pyszną zupę. Trzeba tu posprzątać. Kurzu w ogóle nie ścieraliście. –
Przejechała palcem po brzegu okapu.
– Johnny prawie
przeprowadził się do Richiego. W sumie to trzeba go zawiadomić, że wróciliście.
A ja siedzę tutaj sam, a mam tyle nauki, że nie mam czasu posprzątać. – Tak, ma
naukę. Szczególnie przed ekranem komputera i pornosami. Nadal nie wykorzystał
kupionego wibratora.
– Dajże spokój, chwila
czasu na sprzątanie zawsze się znajdzie. – Nalała wody do czajnika i postawiła
go na zapalonym palniku. – A jak test z historii? Mieliście mieć go chyba
wczoraj.
– Przełożyli na
przyszły tydzień, bo lekcję mieliśmy z kimś innym. Idę się przebrać.
W swoim pokoju szybko
zmienił ubranie, a brudne zaniósł do łazienki i wrzucił je do pralki. W
ostatniej chwili przypomniał sobie, że nie wyjął ze spodni telefonu. Znów
komórka zostałaby wyprana, a przeżyłby to bardziej niż sytuację sprzed roku. Na
telefonie miał numer do Josha i cokolwiek by się działo, nie zamierzał go
skasować. Komórkę schował do kieszeni dżinsów, które miał na sobie, i kiedy planował
wyjście z łazienki, w pomieszczeniu pojawiła się matka. Kobieta od razu zabrała
się za segregowanie rzeczy do prania.
– Co u Jonathana, poza
tym, że mieszka u Richiego? Mógłbyś nasypać do szufladki proszku?
– Mhm. Prawie mieszka.
– Schylił się, żeby otworzyć pojemnik z proszkiem do prania. – Wszystko u niego
dobrze. Mamo, naprawdę przez te parę dni nic się nie zmieniło. – Nabrał do
plastikowej miarki malutkie granulki i wsypał w przeznaczone w pralce miejsce.
– Martwię się, bo
wyjeżdżam na trochę, wracam, a w domu syf. Nieposprzątane, pranie niezrobione,
prasowanie, które obiecaliście zrobić, leży nieruszone i nawet dywany
niepoodkurzane. – Wrzucała kolejne kolorowe rzeczy do pralki. – Nawet jak
Jonathana nie ma w domu, to ty musisz o wszystko dbać. Ja niczego za ciebie nie
zrobię. Chcesz w przyszłości ze swoim partnerem żyć w chlewie?
– Mamuś, ja nie
zamierzam mieć partnera. Nikogo.
– Teraz tak mówisz. –
Zatrzasnęła drzwiczki pralki i ustawiła odpowiedni program prania.
– Mówię poważnie.
Nie uśmiechają mi się związki. U nas w szkole widać, że wiosna nadeszła, bo co
rusz tworzą się nowe pary. Mnie do tego nie ciągnie.
– Miłość wisi w
powietrzu. Ciebie też strzała Amora trafi. – Nacisnęła przycisk i maszyna do
prania wydała buczący dźwięk i zaczęła pobierać wodę. – Idź odkurz dywany, ja
już podłogi umyję – powiedziała.
– Już się ro… – Nie
dokończył, bo zaczęła dzwonić jego komórka. Spojrzał na wyświetlacz. – O,
Richie. Pewnie chce, bym mu pomógł w lekcjach.
– To odbierz. Za ten
czas wypiję swoją kawę.
– No, co tam? – Usiadł
na pralce i nie obchodziło go, że ta jest włączona. – Co? Za głośno? A, to
pralka. Rodzice wrócili godzinę temu, powiedz o tym swojemu facetowi, i mama
robi generalne porządki. A ty co masz jakiś taki dziwny głos?
* * *
– Dziwny? Możliwe.
Słuchaj, Alex, może to i dobrze, że wasi rodzice wrócili, bo i tak by wrócili.
– Cały roztrzęsiony stał na szpitalnym korytarzu, nie wiedząc, jak przekazać
to, co powinien. Niby to zadanie należało do jego partnera, ale Johnny nie
potrafił im tego powiedzieć. – Johnny i ja jesteśmy w szpitalu.
– Mieliście wypadek? Co
się stało? – Usłyszał zaniepokojony głos przyjaciela.
– Nie było żadnego
wypadku. Mnie nic nie jest, natomiast Jonathan jest po badaniach i zostawiają
go w szpitalu.
– Dlaczego? Mów, do
cholery, a nie kręcisz!
– Bo nie wiem, jak mam
ci to powiedzieć – wysyczał przez zęby. – Johnny wyczuł u siebie, że coś jest
nie tak z jego jądrem. Pojechaliśmy do szpitala, skierowali go na badania i
podejrzewają najgorsze.
– To znaczy co?
– Nowotwór jądra.
– Co?! – Richie odsunął
telefon od ucha, kiedy przyjaciel wydarł się na cały głos. – Zaraz tam
będziemy. W którym szpitalu jesteście?
– W tym naszym,
rejonowym. Jesteśmy na urologii.
– Dlaczego na urologii?
– Na ten oddział
został przyjęty. Chyba chcą go operować. Tak podejrzewam, ale nic jeszcze nie
wiemy. Przywieźcie mu jakąś piżamę, bieliznę, kapcie i nie wiem co tam jeszcze.
Alex, jesteś tam? – spytał, gdy w głośniku nastała cisza.
– Jestem. Przywieziemy.
Cześć.
– Cześć. – Potarł
nasadę nosa, czując się bardzo zmęczony, a to dopiero pierwszy dzień, właściwie
wieczór, jeden z wielu. Po skończonej rozmowie wrócił na salę, w której chwilę
temu umieścili Jonathana. Chłopak leżał na łóżku i gapił się w okno.
– Lekarz ma przyjść i
ze mną o tym pogadać. Wykryli mi jakiegoś nasieniaka czy nienasieniaka. Podobno
te cholerstwa są złośliwe, ale wykrycie ich we wczesnym rozwoju daje olbrzymie
szanse na wyzdrowienie. Prawdopodobnie nie ma przerzutów, ale co oni tam
wiedzą.
– Wiemy – odezwał się w
progu głos chirurga urologa, który miał operować Jonathana. – Pozwólcie, że
poczęstuję was medyczną trucizną. – Mężczyzna przysunął sobie taboret i
spojrzał na Richiego po tym, jak usiadł. – Właściwie pana nie powinno tutaj
być, bo nie należy pan do rodziny, ale poproszono mnie, żeby i panu przekazywać
informacje.
– Nawet na piśmie im to
dałem – wtrącił Johnny.
– Tak więc, rak
jądra – najczęstszy nowotwór złośliwy z grupy guzów litych w grupie młodych
mężczyzn pomiędzy dwudziestym a trzydziestym piątym rokiem życia. Potoczne
określenie "rak jądra" obejmuje całą grupę nowotworów, które można
podzielić na nowotwory zarodkowe i niezarodkowe. Przeważającą większość guzów
jądra, dziewięćdziesiąt pięć, dziewięć procent, stanowią nowotwory zarodkowe.
Biorąc pod uwagę cechy kliniczne, można je podzielić na nasieniaki
i nienasieniaki, pana, panie Wilson, jest
nienasieniakiem, co i tak dopiero się okaże podczas badania
histopatologicznego. Wszystkie nowotwory zarodkowe z wyjątkiem dojrzałego potworniaka
cechują się dużą złośliwością histologiczną i agresywnym przebiegiem
klinicznym. – Widząc ich przerażone miny dodał: – Ale spokojnie, panowie.
Słuchajcie mnie dalej. Są to jednocześnie jedne z niewielu nowotworów
"litych", które można wyleczyć nawet w zaawansowanym stadium z
przerzutami odległymi. Szansę na wyleczenie pacjenci z guzami zarodkowymi
zawdzięczają dużej wrażliwości tych nowotworów na chemioterapię i radioterapię.[1] U
pana, Johnny, jest to dopiero początkowe stadium. Prawdopodobnie po wycięciu
jądra będzie pan zdrowy jak rydz. Oczywiście przeprowadzimy odpowiednie
badania, ale z tego co widziałem na wynikach USG, nowotwór jeszcze nie zdążył
zrobić przerzutów. Dlatego, jak panowie widzą, ważna jest profilaktyka i
samobadanie. Z jakimikolwiek zmianami, podejrzeniami bez wstydu lepiej zgłosić
się do lekarza. Czasami to nic, a czasami może być za późno. Wstyd nie uratuje
życia, a podkreślam, że umieralność pacjentów z rakiem jądra jest również dość
spora. Często przez udawanie, że nic mi nie jest, lub lekarza bagatelizującego
problem.
– Kiedy mnie chcecie
operować? – zapytał Jonathan, ściskając dłoń Richiego. Pomimo dużych szans, że
po zabiegu będzie zdrowy, i tak bardzo się bał.
– Jutro. Czym prędzej
tym lepiej. Po zabiegu będzie pan żył z jednym jądrem normalnie. Z uprawianiem
seksu też nie będzie problemów. Nic się nie zmieni.
– Poza tym, że
ukradniecie mi jedno jajko i no wie pan.
– Chodzi panu o wygląd?
Z tym też nie ma problemów. Można wszczepić protezę jądra, która zastąpi to
brakujące, i zaręczam, że po takiej korekcji kosmetycznej nie będzie widać
różnicy i moszna będzie wyglądać normalnie. Taki zabieg trwa do trzydziestu
minut. Możemy wszczepić ją od razu. Dobierzemy tylko wielkość.
– Dziękuję.
– Przyjdę do pana
za godzinę. Zabieg zostanie przeprowadzony jutro do południa. Zostawiam panów
samych. – Lekarz wstał i wyszedł.
Jonathan westchnął
ciężko.
– O czym myślisz? – zapytał Richie.
– O tym jak to w jednej
chwili wszystko może się zmienić. Dzwoniłeś do domu?
– Tak. Niedługo powinni
tutaj być.
– Dziękuję. – Przymknął
powieki.
Richie siedział przy
nim i patrzył, jak jego partner śpi. Do sali w tym czasie wróciło dwóch
pacjentów zajmujących łóżka obok. Najstarszy, około sześćdziesiątki, prowadzący
ze sobą stojak z kroplówką popatrzył na niego, wzruszył ramionami i położył
się. Młodszy, może o kilka lat starszy chłopak, przyglądał mu się przez chwilę,
a potem zajął się czytaniem książki.
Sam Richie nawet nie
wiedział, kiedy zasnął. Właściwie dowiedział się o tym, że zasnął, w chwili, w
której go obudzono. Ujrzał obok siebie Alexa i jego rodziców. Johnny nadal
spał.
– Co z nim? – zapytał
pan Wilson.
– Lekarze mówią, że
wszystko będzie dobrze. Jutro ma zabieg. Po zabiegu wyślą jądro do badania.
Wtedy wszystko się okaże, ale, jak mówiłem, lekarze są dobrej myśli. Nie może
być inaczej. – Przytulił policzek do dłoni Jonathana, zażarcie się modląc, żeby
wszystko poszło dobrze, a nowotwór nie zrobił przerzutów. Jutro czeka ich
wszystkich bardzo ciężki dzień.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję, że to nie będzie jednak rak, ale niestety jest. Mam tylko nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze i nic się nie stanie podczas operacji. Johnny zasługuje żeby żyć i być u boku partnera. Nie wiem czy Richie mógłby bez niego funkcjonować.
OdpowiedzUsuńPrzeżyłam szok kiedy się dowiedziałam że Johnny i Ethan byli parą. I rozumiem, że badanie przez ex, szczególnie tych intymnych rejonów jest meega niezręczne.
Co do wszystkiego to jestem dobrej myśli. No bo innej opcji nie ma🙋
~Demi Lerman
Uuuu normalnie powinno się Ciebie powiesić wiesz?
OdpowiedzUsuńDoskonale o tym wiesz. Mojego Jonna? Jak mogłaś! Ech mam tylko nadzieję, że go nie zabijesz ani nic takiego.
W sumie trochę mnie zaskoczyłać gdy okazało się że Jonny i Ethan się znają. Ciekawa jestem co z tej znajomości wyniknie i czy operacja Jonna wpłynie jakoś na jego związek z Richiem. Wiem, że po tym co przeszli należy im się chwila wytchnienia.
Czekam na ciąg dalszy jak zawsze z wypiekami na twarzy!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKochana uwielbiasz znęcać się nad bohaterami.Alexowi zabrałaś jego największą miłość, DJ posadziłaś na wózku, Jonnemu fundnełaś raka... A tak się cieszyłem, że wszystko się ułoży. ŻYCZĘ CI DUŻO WENY POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńZnowu.. znecasz się nad nami.JD na wózek dałaś, o mało nie umarł . Alexowi zabrałas najważniejszą miłość. A jonnemu dałaś raka. ( jakby się dało komuś raka dać)...
OdpowiedzUsuńA już myslalam że wszystko będzie cacy i alex w końcu będzie miła spokojne życie, a JD będzie chodził, a Johnny będzie żył z swoim Richim.
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, czyli Jonny miał przygode z Ethanem, jego kochał więc może i w Kadenie się zakocha, to rak ale też jestem dobrej myśli...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia