– Nie mam zamiaru
ciebie słuchać, bydlaku. – Ethan szarpnął się. – Kurwa mać, puść mnie.
– Najpierw mnie
wysłuchasz. – Wzmocnił uścisk na jego rękach. Najchętniej to by je związał,
jednak nie miał nic pod ręką. – Nie miałem pojęcia, że po rozstaniu w klubie
ponownie cię spotkam. Sądziłem, że pomimo tego, że cię przeleciałem, bez
problemów zgodzę się wziąć cię pod moje skrzydła. Myliłem się.
– Bo jesteś dupkiem –
warknął Ethan, przez co został jeszcze bardziej przyciśnięty do ściany. Musiał
przyznać, że dominująca postawa Kadena go podniecała.
– Bo ty nie dałeś mi
spokoju i nie zapomniałeś o przygodzie z dark roomu. Natomiast ja, jakkolwiek
bym się opierał, ciągle widziałem tamtą scenę z nami – szepnął. Przytrzymał
jego ręce jedną dłonią, a drugą położył mu na brzuchu. Nachylił się jeszcze
bardziej i polizał go po policzku. – Trudno zapomnieć. – Docisnął swoje biodra
do pośladków Ethana, jasno dając do zrozumienia, o co mu chodzi.
– Przecież mnie nie
chcesz. Nie tylko, kurwa, do seksu.
– Jesteś tego taki
pewny? Po tym, jak wczoraj wyszedłeś, zrobiło się bez ciebie pusto. Jesteś
pierwszym facetem od lat, którego pieprzyłem, a mógł przekroczyć próg tego
domu. Całą noc o tym myślałem. I wiesz, do jakich doszedłem wniosków?
– Żeby oddać mnie Andersowi.
– Oblizał usta. Wściekłość powoli zamieniała się w żar, gdy miał Kadena tak
blisko siebie. – Jesteś skurwysynem. Ja może daję dupy na prawo i lewo i możesz
mieć mnie za wyuzdaną dziwkę, ale ty jesteś gorszy. Coś ci nie pasuje i hop,
Ethanie, idź pod opiekę innego doktorka.
– Wiesz, do jakich
doszedłem wniosków? – Dłonią, którą trzymał na jego brzuchu, podążył wzdłuż
klatki piersiowej mężczyzny, dostając się pod bluzę, a potem skierował ją w
dół, bez oporów zaciskając palce na jego kroczu. Potarł je i uśmiechnął się,
kiedy Ethan sapnął próbując poruszyć biodrami.
– Do jakich, kurwa? –
Nie miał wielkiego ruchu przez to, jak był przytrzymywany, a chętnie wbiły się
w tę dłoń. Najlepiej już pobudzonym penisem. Stwierdził, że Kaden również był
podniecony. Chyba że to, co wbijało się w jego pośladki, było telefonem
pozostawionym w kieszeni.
– Cieszę się, że
pytasz. Do takich, że spodobało mi się to, jak cię wtedy pieprzyłem, i chętnie
to powtórzę. – O tak, tę noc miał całą na rozmyślania i doszedł do zaskakujących
wniosków. Złamie przez to trochę swoje zasady, ale może będzie to tego warte. –
Dlatego musiałem cię komuś oddać. Nie
mogę być twoim opiekunem, kiedy poza godzinami pracy mam ochotę być w
twojej dupci i z niej nie wychodzić. – Polizał go przeciągle po uchu. Czuł, że
mężczyzna w jego ramionach się roztapia. Dlatego też puścił jego ręce, a swoją
owinął wokół ciała Ethana, kładąc ją na jego piersi. Drugą rozpiął mu pasek, a
potem guzik od spodni. – Gdyby ktoś się o tym dowiedział, że pieprzę stażystę,
nikt by mile na to nie patrzył. Wiesz, że tuż przed twoim egzaminem krajowym
musiałbym wydać na twój temat opinię. Wtedy ktoś mógłby uznać, że moja opinia o
tobie jest nieprawdziwa, bo łączą nas intymne kontakty. – Wsunął dłoń w jego
bieliznę i pogłaskał penisa Ethana. Mężczyzna tylko wyprężył się, z ochotą
przyjmując jego dotyk. – Wolę, żebyśmy zostali zwykłymi kolegami z pracy
umawiającymi się na seks niż opiekunem i stażystą bez seksu. Co ty na to,
Ethan? Zgadzasz się? – Owinął palce wokół członka, drugą ręką zsuwając mu niżej
dolną część ubrania.
– Tak. – Jutro mógł
podpisać te papiery, które podsuwał mu ordynator. – O ile nie przestaniesz
robić tego, co robisz.
– Grzeczny chłopak.
Chcesz, żebym cię tak przerżnął, że nie będziesz mógł chodzić? Chcesz, żebym
cię tu teraz wziął? – Zacisnął dłoń na pośladku Ethana. Twardym, okrąglutkim,
dla niego idealnym.
Chętnie wpuści go
pomiędzy swoje uda. Marzył o tym, żeby znów go poczuć w sobie. Był naprawdę
popieprzony, bo jeszcze żaden facet nie zawrócił mu tak w głowie. Pragnął
Kadena aż do bólu. To go trochę niepokoiło. Niemniej wolał się nad tym nie
zastanawiać, tym bardziej w chwili, kiedy poczuł, jak palce Kadena z pośladka
wsunęły się pomiędzy dwie półkule. Wypiął się bardziej do palców głaszczących
jego dziurkę, a jednocześnie miał ochotę wbić się w dłoń trzymającą jego fiuta.
– Swędzi cię
szpareczka, co? Zawsze chętna i gotowa, prawda?
– Żeby poczuć twojego
kutasa w sobie to tak.
– Nie tylko mojego,
Ethan.
– Teraz twojego –
sapnął.
– Teraz. Wiesz, że nie
lubię się dzielić. Jeżeli chcesz, żebym cię pieprzył, i ma to dłużej trwać,
masz być tylko mój, rozumiesz? – Naparł palcem na jego odbyt, ale nie wsuwał go
do środka. Tylko nacisnął mocniej i
pomasował. – Rozumiesz?
– Tak. Rozumiem. – W
tej chwili zgodziłby się na wszystko. Przez całe ciało przechodziły go
dreszcze. Każdy nerw budził się do życia, odczuwając dotyk jako coś bardzo
intensywnego, niesamowitego. Nie potrafił nie roztopić się przy tym mężczyźnie,
a najchętniej to już by rozłożył szerzej nogi, wypiął się i przyjął penisa
Kadena w siebie. Był niewiarygodnie napalony i już pragnął być pieprzony.
Szybko i mocno.
– Już chcesz. Czuję,
jak twoja ciasna dziureczka otwiera się. Wystarczyło, żebym cię tam dotknął.
Nie tak szybko, mój miły. To nie dark room.
– Wolę szybko zamiast
się bawić w ceregiele.
– Naprawdę?
– Tak. – Dotyk zniknął,
a po chwili został odwrócony, i to wcale nie delikatnie, przodem do mężczyzny.
Napotkał jego wściekłe i pełne pożądania spojrzenie. – No co? Też już jesteś
gotowy. – Dotknął jego erekcji schowanej jeszcze w spodniach. – Mam paść na
kolana i ci possać? Chętnie. Tak samo chętnie rozłożę przed tobą uda. Chcesz
znaleźć się pomiędzy nimi? Chcesz, żeby twoje biodra zostały otoczone moimi
nogami, podczas gdy twój spragniony seksu kutas byłby we mnie? Czy chcesz…
– Zamknij się, Ethan –
warknął Kaden, kładąc mu dłoń z tyłu głowy i przytrzymując mu ją, a potem po
prostu go pocałował, i to tak, że czuł, iż pod Ethanem uginają się nogi.
Przytrzymał go w pasie, przyciskając ich ciała do siebie, a w pocałunek włożył
więcej agresji i drapieżności, od razu torując sobie językiem drogę do ust
mężczyzny.
Ethan nie zdążył nawet
jęknąć co dopiero powiedzieć, że on się przecież nie całuje, ale w jednej
chwili jego nogi zamieniły się w galaretowatą substancję, świat zawirował przed
oczami, zanim zamknął powieki i odpowiedział zażarcie Kadenowi. Skierował swoje
ręce do jego koszuli i próbował rozpiąć kolejne guziki, ale palce nie potrafiły
ich odnaleźć, więc złapał ją i rozerwał ubranie. Usłyszał trzask i to, jak
guziki kolejno odpadają i stukają o panele. Nic go to nie obchodziło.
Ważniejsze były pożerające go wargi mężczyzny. Położył dłonie na jego torsie,
wyczuwając pod palcami niewielkie włoski. To lubił, owłosiony mężczyzna,
prawdziwy samiec – aż go coś ścisnęło w podbrzuszu na tą myśl – a nie
wydepilowany chłoptaś.
Kaden szarpnął Ethanem,
również próbując pozbyć się jego ubrania, a jednocześnie nie przerwać
pocałunku, co nie było łatwe. Fale pożądania przepłynęły przez jego ciało
niczym tornado. Zadrżał. Oderwał się od czerwonych i pokąsanych warg Ethana i
dygoczącymi dłońmi zdjął mu przez głowę górną część odzienia. Od razu dobrał
się do jego szyi, obmacując go dłońmi. Na wizję Ethana pod nim jego kutas
chciał mu wybić dziurę w spodniach. Potrzebował mieć tego mężczyznę pod sobą.
Natychmiast. Sprowadził go na podłogę, ponownie wpijając się w jego wargi i
rozpinając swoje spodnie. Przy ustach nie został na długo, bo zaraz wycofał się
do nóg Ethana i zdjął mu buty oraz ubranie krępujące mężczyźnie nogi, które ten
natychmiast rozłożył w zapraszającym, lubieżnym geście.
– Niech cię szlag,
Ethan. Najchętniej to już bym się na ciebie spuścił. – Wyjął swojego twardego
penisa i przesunął po nim dłonią. Odrzucił głowę do tyłu na kolejną falę rozkoszy.
Spojrzał rozpalonym spojrzeniem na chętnego i rozłożonego na podłodze
mężczyznę. Będzie go pieprzył, dopóki nie zabraknie mu sił. Opadł na niego jak
drapieżca, łącząc ich krocza ze sobą i wykonując ruchy frykcyjne. Ustami sunął
po jego klatce piersiowej i złapał za sutek zębami. Ethan wygiął się, czując
ból, i zażądał, że chce jeszcze. Dał mu jeszcze i o wiele więcej.
Ethan nogami próbował
pozbyć się spodni i bielizny Kadena. Ruchy miał nieskoordynowane, bo jak mógł
się skupić, kiedy ich penisy tarły o siebie, a usta oraz język mężczyzny
wyczyniały z jego szyją cuda. Drapał paznokciami to duże, umięśnione,
przyciskające go do podłogi ciało, oszalały z pożądania.
Kaden oderwał się na
chwilę od kochanka, żeby rozebrać się do końca. Już miał ochotę położyć się na
nim i w niego wejść, lecz przypomniał sobie o czymś w chwili jasności
otumanionego seksem umysłu. Chciał wstać, ale Ethan go zatrzymał.
– Gdzie idziesz? –
Usiadł i zaczął obcałowywać szczękę Kadena.
– Nawilżenie i gumki. –
Znów przylepił ręce do niego. Nie potrafił przestać go dotykać.
– Ja mam. Zawsze
mam – powiedział i został natychmiast przyszpilony do połogi z rękoma nad
głową.
– Zawsze masz. Zawsze
napalony. – Wisiał nad nim, patrząc w oczy Ethana. – Teraz wyłącznie mój.
Pamiętaj o tym.
Ethan skinął głową,
mając wrażenie, że właśnie podpisał pakt z diabłem, kończąc swoją wolność, ale
nie było to ważne. Chciał być porządnie wypieprzony i tylko to się liczyło.
– Zerżnij mnie –
błagał, nieświadomie poruszając biodrami, pomimo że nie miał się o co otrzeć.
Uwolnił się od spojrzenia Kadena i podążył wzrokiem w stronę jego stojącego
penisa. Niemal jęknął na ten widok. Gruby, wielki członek sterczał spomiędzy
nóg mężczyzny, kusił, nęcił. Oblizał swoje usta. Następnym razem wyliże i
wyssie go do ostatniej kropelki. – Włóż mi go – warknął.
– Poślizg i gumka? –
Skoro Ethan tego chce, to da mu to. Sam już nie mógł wytrzymać, czując
niesamowite napięcie w jądrach. Aż złapał się za członek i przymknął oczy na
chwilową ulgę, kiedy przesunął po nim
palcami.
– Włóż mi swojego
kutasa – żądał Larsen.
Kaden otworzył oczy, a
Ethan ujrzał w nich ogień pożądania, tak duży, że przełknął ślinę ze strachu i
podekscytowania.
– Poślizg i gumka –
warknął Kaden, pochłaniając pożądliwym wzrokiem rozgrzane ciało Ethana.
– Spodnie. Tylna
kieszeń.
– Leż – rozkazał
dominująco i wychylając się, sięgnął po spodnie kochanka. Wyjął z kieszeni
potrzebne rzeczy i odczytał rozmiar na saszetce z kondomem. – Idealny dla mnie.
Ostatnia była trochę za ciasna. Uklęknij.
Ethan z ochotą uklęknął
tyłem do mężczyzny, bez oporu rozkładając nogi, i wygiął kusząco kręgosłup. Po
chwili poczuł na rowku zimny żel, a potem jak ten gorący facet okrąża
zaciśnięte mięśnie palcem. Ethan poruszył biodrami, naciskając na palec Kadena,
który wsunął się w niego, a on przyjął go z przyjemnością, tak jak przyjąłby
fiuta mężczyzny bez palcówki. Miał gdzieś ból. Chciał go już i tyle.
Pragnienie zanurzenia
się w nim popełzło po kręgosłupie Kadena. Poruszył w nim palcem i zdecydował
się dołożyć drugi. Wsunął oba w ciasną dziurkę, a Ethan jęknął i zaczął nabijać
się na nie, tak jakby już miał go w sobie. Pieprząc go palcami jednej ręki,
drugą przy pomocy zębów, robiąc to
ostrożnie, żeby nie uszkodzić prezerwatywy, otworzył opakowanie. Wyjął kondom
ze środka. Zakręcił palcami w tyłku Ethana poruszając nimi coraz szybciej, tak
jak mężczyzna poruszał się na nich, podpierając się na rękach i oglądając na
niego. Wyjął palce z wnętrza Ethana i nałożył prezerwatywę na penisa. Chwycił
go w garść, a drugą ręką mocno przytrzymał biodro kochanka.
– Zamierzam wbić go w
ciebie aż po nasadę i nie dać ci wytchnienia – powiedział i zanim Ethan wziął
głębszy oddech, przystawił się do rozluźnionej dziurki i jednym pchnięciem
gładko wsunął się w niego. Ethan zatrząsł się i krzyknął, uginając łokcie i
opadając klatką piersiową niżej. Jak Kaden obiecał, nie dał mu wytchnienia. Od
razu zaczął się w nim poruszać.
Ciało stażysty
dygotało. Nie potrafił utrzymać się na rękach, kiedy Kaden pchnął. Ulga
wypełnienia tej dręczącej pustki w sobie wymieszała się z bólem, który minął
szybko, ustępując miejsca pragnieniu pieprzenia się tym twardym chujem w nim.
Wyszedł naprzeciw mężczyźnie, wciskając tyłek w krocze Kadena, a Kaden
wpychając się w niego.
Uderzenia bioder o pośladki rozległy się w
pokoju, wymieszane z postękiwaniem mężczyzn poruszających się w zgodnym rytmie
i ogarniętych żarem rozkoszy. Kaden pieprzył Ethana tak mocno, jak potrafił, a
z czasem do jego uszu dotarły krzyki przyjemności mężczyzny, który przestał się
hamować.
– Pieprz mnie. – Drapał
paznokciami podłogę, próbując się czegoś przytrzymać, bo pchnięcia kochanka co
rusz popychały go do przodu. Niemalże leżał na panelach z biodrami wysoko
przytrzymywanymi w stanowczym i władczym uścisku. Płonął. Chciał czegoś, co
zgasi ten ogień, niestety czegoś było mu brak. Kutas Kadena doskonale go
wypełniał, masując najwrażliwsze miejsca, a jemu wciąż było mało. Chwycił
swojego penisa i zaczął go mocno trzepać. Prawie zawył, kiedy Kaden zatrzymał
się i odepchnął jego dłoń, a potem wyszedł z niego. Zajęczał ze skargą.
– Zaraz znów będę w
tobie – obiecał Hyle, przekręcając go na plecy i rozsuwając mu uda. Sam odczuł
ulgę, kiedy po chwili znów znalazł się w nim, wznawiając pchnięcia. Podparł się
na rękach, patrząc na twarz Ethana, pełną emocji. – Uwielbiasz… to… Kochasz być
pełen… – Energiczne, nierówne ruchy bioder sprawiły, że wbijał się w niego
mocno. Zmienił kąt uderzeń, trafiając idealnie w prostatę. Wysuwał się do końca
i wsuwał, masując to wrażliwe miejsce główką. Ethan wił się pod nim, pozwalając
się pieprzyć. Jego silne uda oparły się o biodra Kadena, podczas gdy ten
wpychał się w niego, czując zbliżający się orgazm. Zamierzał go powstrzymywać
tak długo, aż Ethan, który ponownie chwycił swój obolały członek, dojdzie.
Orgazm niczym błyskawica
uderzył w niego, uwalniając to, za czym tęsknił. Cały się trząsł pod mężczyzną,
wyginając się. Jego sperma trysnęła na nich obu, podczas gdy on szybko i ciągle
poruszał ręką na swoim kutasie, wciąż wstrząsany dreszczami i wciąż twardy.
Penis w nim nadal go przyjemnie pieścił, a nowe fale rozkoszy przepływały przez
jego ciało. Krzyknął, kiedy przez maltretowany przez dłoń członek przeszedł
drugi orgazm bez wytrysku i o mniejszej mocy, ale skutecznie go zaspokajający.
Krople potu spływały po
skroniach Kadena, kiedy patrzył na prężące się ciało i czuł zaciskające się na
nim niczym imadło mięśnie. Uderzał raz po raz biodrami w pośladki mężczyzny i
sapnął, zaciskając mocno powieki. Spełnienie rozlało się po nim, odbierając mu
na chwilę świadomość. Szarpnął ostro biodrami, a potem zatrzymał się i opadł na
rozgrzane ciało Ethana, gdy orgazm pozostawił po sobie tylko błogą ulgę.
Ethan otoczył jego
szyję ramionami, delektując się ukojeniem, które czuł. Oparł stopy na
pośladkach Kadena i odetchnął. Od dawna nie miał tak dobrego seksu. Zorientował
się, że powiedział to na głos, kiedy kochanek odezwał się:
– Cieszę się. –
Pocałował Ethana delikatnie. Oparł się łokciami po bokach jego głowy. – Ja też.
Nie przygniatam cię?
– Nie. Dobrze mi tak z
tobą we mnie. – Naprawdę to się tego bał. Zawsze po wszystkim rozstawał się z
kochankiem, a nie leżał, przytulając do siebie.
– Zaraz zmięknie i się
wysunie. – Odetchnął, zanim zmienił temat: – Właśnie dlatego oddałem cię pod
skrzydła Andersa. To świetny lekarz.
– A ze mną chcesz tego,
co właśnie zrobiliśmy?
Kaden nie odpowiedział,
bo nie czuł takiej potrzeby. Z nim chciał czegoś więcej, ale jeżeli nie mógł
tego mieć, mógł zadowolić się seksem. Sam miał duże potrzeby, które musiał
powstrzymywać, i Ethan im dorówna. Wszystkiemu dorówna.
– Weźmiemy prysznic, a
potem coś zjemy.
– Mmm. Udany seks,
kąpiel, jedzenie. Czymże sobie na to zasłużyłem? – zapytał Ethan, już czując,
że penis Kadena mięknie. Szkoda.
– Niczym. – Przytrzymał
kondom i całkiem wysunął się z odbytu mężczyzny. Uklęknął pomiędzy jego
rozszerzonymi nogami, chętnie chłonąc ten widok. Ciało skropione gęstą, białą i
śliską spermą, która również znajdowała się na jego ciele, jądra wiszące
swobodnie, już nie tak napięte jak podczas podniecenia mężczyzny, i penis leżący
spokojnie na nich. Wyciągnął rękę i pogłaskał krocze Ethana. Potem przesunął
dłoń na jego brzuch, wrócił na udo.
– Chcesz mnie znów
rozpalić? – zapytał Larsen, podpierając się na łokciach.
– Nie wiem, czy
dałbyś radę po tym, co było teraz. Czy twoja dziurka by dała radę – mówiąc to,
wsunął dwa palce w jego teraz nadwrażliwe wejście.
– Dałaby radę. – Nie
będzie mu mówił, że raz brał dwóch mężczyzn, gdy jeden skończył, drugi mu
włożył i pieprzył go. Na samą myśl aż zacisnął się na palcach.
Kaden domyślał się, że
Ethan jest uzależniony od seksu i jego dupcia szczególnie tego potrzebowała.
Zamierzał tak zrobić, żeby Ethan nie szukał już do zaspokojenia u innych
mężczyzn i przychodził tylko do niego. On mu da wszystko. Nie będzie go zmuszał
do miłości i tak dalej. Pragnął jedynie wyłączności. Miał nadzieję, że kochanek
to rozumiał.
Wsunął mu palce
głębiej, poruszając nimi szybko. Odwrócił je tak, żeby odnaleźć jego prostatę.
Ethan jęknął,
pocierając swojego miękkiego penisa i rozkładając nogi jeszcze szerzej. Nic na
swoje zachowanie nie mógł poradzić. Na samo to, że miał coś w sobie i go tam
pieściło, rozpalał się. To było lepsze niż kiedy sam był na górze. Wziął w dłoń
penisa i patrząc na Kadena, próbował się znów pobudzić. Tyłek miał tak
wrażliwy, że gdyby od ostatniego szczytowania upłynęło kilka minut, znów mógłby
dojść. Tym razem tylko wstrząsnął nim dreszcz i wypuścił wciąż miękki członek,
z żalem żegnając palce wysuwające się z niego.
– Kiedy będziemy się
kąpać, znów cię wezmę – obiecał Kaden, widząc, że znów wywołał w nim chęć
zbliżenia. Uzależniał go od siebie. To błąd, ale skoro nie mógł go mieć
inaczej, weźmie sobie złudne poczucie związku. Pewnie na parę dni lub tygodni.
Niemniej dobre i to, by się nim nasycić.
* * *
– Od kiedy jesteś uzależniony
od seksu? – zapytał Kaden godzinę później, stawiając przed Ethanem kubek
gorącej kawy.
– Nie jestem. – Odłożył
czytane pismo medyczne i przysunął sobie cukiernicę. Widząc, że nie wykpi się
od tego pytania, powiedział: – Po prostu kocham seks. Poza tym pieprzenie
niczego nie komplikuje. Znajdujesz sobie kogoś na jedną noc, czasem kilka, i
tyle. Nie musisz się głowić nad uczuciami. Pytać samego siebie czy kochasz, czy
nie kochasz. – Zamieszał kawę.
– Jeżeli się o to
pytasz, to nie kochasz.
– Niby proste,
nie? – Wstał z kubkiem kawy w ręce. – Może dla ciebie to jest proste. Miałeś
tego swojego Mitcha.
– Mitch nie ma z tym
nic wspólnego – wtrącił Hyle. – Jeżeli się kogoś kocha, to się to wie.
– Podobno. Nigdy
nie kochałem i nie zamierzam tego robić. W dzieciństwie jedynie kochałem mojego
psa. Zdechł ze starości i później już wolałem nie mieć zwierzaka. – Rozejrzał
się, czy czasami któryś z kotów Kadena nie przyszedł do kuchni. Cała trójka
spała na łóżku w sypialni mężczyzny. Na olbrzymim łóżku, i miał nadzieję, że
kiedyś się na nim znajdzie, spleciony w namiętnym uścisku z tym mężczyzną,
który się teraz na niego patrzył.
– To może z twoją
niechęcią do kochania jest tak samo – stwierdził Kaden.
– To znaczy? – Upił łyk
czarnego napoju.
– Że może raz się przejechałeś
na uczuciach do kogoś i zdecydowałeś, że lepiej jest nie kochać. – Wyprostował
się na krześle, zakładając nogę na nogę.
– Sądzisz, że mnie
znasz? – spytał zimno Ethan.
– Może podobnych tobie.
– Powiedz mi coś o
Mitchu – zmienił temat na bezpieczny dla niego.
– Co byś chciał
wiedzieć? – Domyślił się, że Ethan będzie ciekawy jego zmarłego partnera.
– Na co zmarł? Jaki
był? Czy kochał seks, tak jak ja? Jesteś ostry z łóżku… na podłodze
przynajmniej. Lubił to?
– Nie za dużo chcesz
wiedzieć? – zapytał zimno.
– Nie na wszystko
musisz odpowiadać. – Usiadł na blacie szafki. Siedzieli w przestronnej kuchni
Kadena, po tym jak zjedli lekki posiłek odgrzany w mikrofali. Nie chciało mu
się stąd wychodzić. Dobrze się tu czuł. Swojsko, bezpiecznie. Lepiej niż w
domu, co było dziwne.
– Mitch lubił seks. Nie
był tak napalony jak ty, ale lubił. Jak… to zależy od dnia i nastroju, reszta
to moja sprawa. Był uparty, lubił się rządzić, szczególnie w łóżku. Poza tym
był kochany, czuły, dobry. Umarł, bo jakiś kierowca postanowił sobie wyprzedzić
kogoś innego na przejściu dla pieszych. Potrącił mojego partnera idącego przez
pasy. Mitch zmarł kilka dni później.
W kuchni nastała cisza
przerywana tylko odgłosem tykającego zegara w tle. Dopiero po długiej chwili
Ethan powiedział:
– Przykro mi. Musiałeś
to bardzo przeżyć.
– Bardzo. Chciał być
weterynarzem. Właśnie kończył studia. – Wpatrzył się w poruszający się
sekundnik zegara. Oznakę, że czas mija, a on od lat żył w stagnacji i dlatego
tej nocy postanowił coś zmienić. Wszystko dzięki pojawieniu się Ethana Larsena.
– Od tamtej pory byłeś
z kimś związany? – Dopił kawę. Musiał już iść.
– Nie. Miałem
przelotnych kochanków, ale pomiędzy nimi były długie przerwy i kończyło się na
kilku spotkaniach. Nigdy żadnego nie zaprosiłem do tego domu. – Podszedł do
Ethana i odstawił pusty kubek na szafkę obok.
– W którym wspólnie
mieszkałeś z Mitchem. Mnie stąd nie wyrzuciłeś. – Przyciągnął Kadena do siebie
nogami.
– Sam się wprosiłeś. –
Pocałował go. Chciał zrobić to po raz kolejny, ale dotarł do niego odgłos
dzwonka do drzwi.
– Chyba masz
gościa. – Puścił go i zeskoczył z blatu. – Muszę iść. Jutro czeka mnie pewnie
masę papierkowej roboty, którą zleci mi Anders.
– Nie daj mu się
zamknąć w pokoju lekarskim. Masz dobry kontakt z ludźmi i powinieneś być na
izbie przyjęć, znajdując ciekawe przypadki. – Ruszył do drzwi, po drodze
sprawdzając, czy posprzątał dowody intensywnie spędzonego z Ethanem czasu. – No
już, już – zawołał, kiedy dzwonek zawył po raz setny.
– Dzięki – powiedział
Ethan, stając obok Kadena i zamierzając wyjść.
– Zobaczymy się jutro w
pracy. – Złapał go za szyję i przyciągnął do szybkiego pocałunku. Pieszcząc
jego wargi, stwierdził, że jednak dobrze zrobił, decydując się na taki krok.
Ethan był osobą, obok której ciężko przejść obojętnie. Uwolnił wargi mężczyzny,
uśmiechając się szeroko, a potem otworzył drzwi.
– Wreszcie, ile… –
Stojąca w progu wysoka, o bujnych kształtach blondynka zawiesiła spojrzenie na
obcym jej mężczyźnie, a potem ponownie skupiła wzrok na gospodarzu tego domu. –
Przedstawisz nas?
Hyle miał ochotę
jęknąć. Tylko tego mu brakowało.
– To jest Ethan,
stażysta z naszego szpitala, a to jest moja siostra bliźniaczka, Loren –
przedstawił ich obojętnie.
– Hej. – Loren
wyciągnęła rękę do Ethana. – Miło cię poznać.
– Ciebie też, ale
niestety już wychodzę. – Uścisnął jej dłoń.
– Szkoda. Liczę, że
jeszcze się spotkamy. – Przepuściła go w drzwiach. Spodobał jej się. Chociaż
wygląd to nie wszystko.
– Możliwe. – Nie
zamierzał poznawać rodziny Kadena, bo przecież nic ich nie łączy, ale widać to
nieuniknione. Pożegnał się z obojgiem i skierował do swojego samochodu.
– Właź, nie gap się na
niego.
– Braciszku, czyżbyś
był zazdrosny? – Weszła do środka.
– Tak, na pewno.
Chciałabyś. – Usłyszał zapalany w samochodzie silnik i wyjrzał przez szybkę w
drzwiach.
– Przystojny. Nie
wiedziałam, że postanowiłeś jednak zmienić to mauzoleum wspomnień na zwyczajny
dom, w którym przyjmujesz kochanków – powiedziała wprost.
– On nie jest…
– Malinka na jego szyi,
czyjaś skarpetka pod stołem i do tego nikły już, bo nikły, zapach seksu. Na
pewno to nie jest twój kochanek. Przewietrz tu lepiej.
Kaden przewrócił
oczami. Jego starsza o dziesięć minut siostra zawsze mówiła, co myślała, i dla
niego to było przekleństwo. Otworzył okno, wpuszczając wiosenne powietrze do
środka.
– Cieszę się, że ktoś w
końcu zajmie miejsce Mitcha. To był cudowny chłopak, jednak już pora, by coś
się w twoim życiu zmieniło. Gdzie masz koty?
– Śpią. Ethan nie
zajmuje niczyjego miejsca. Jest u nas stażystą…
– Już to słyszałam. –
Położyła torebkę na kanapie.
– Co tu robisz?
Myślałem, że miałaś iść na wywiadówkę.
– Idę. Wpadłam
powiedzieć ci, że wyjeżdżam na kilka dni. Z dziećmi zostaje Edward, ale wiesz
jak to on. Ciągle rozkojarzony. Aktorzy.
– Zakochałaś się w tym
aktorze.
– A ty?
– Ja Eda nie kocham.
Loren podeszła do
brata. Wzięła go za rękę i pociągnęła na kanapę.
– Doskonale wiesz, o co mi chodzi. Widziałam,
jak patrzyłeś na tego Ethana.
– Za dużo widzisz. To o
co chodzi z twoim wyjazdem? W ogóle napijesz się czegoś?
– Nie, zaraz muszę
uciekać. Chodzi o to, żebyś tam do nich czasami zajrzał. Nie będzie mnie
tydzień. Firma wysyła mnie na szkolenie. Nie mają na co kasy wydać – burknęła.
– Chcesz, żebym
kontrolował twoje dzieci i męża – stwierdził.
– Poniekąd. Jak
ostatnim razem wróciłam z delegacji, to zastałam istny rozpiździaj w domu. Edi
za dużo dzieciom pozwala. Nawet siedzenie kanapy było wyłamane. Do tej pory
nikt się nie przyznał, kto po niej skakał.
– Spoko. Czasami wpadnę
do nich z wizytą.
– Świetnie. – Podniosła
się. – Co do tego Ethana, nie wypuść go z rąk.
– On się nie da złapać.
– Wątpię. Na ciebie się
ktoś nie da złapać? – Wzięła torebkę i otworzyła ją.
– To pierwszy
facet, którym jestem zainteresowany, i pierwszy, którego związki nie obchodzą.
– Tak, na pewno.
Związki nikogo nie obchodzą, dopóki nie spotkają tej właściwej osoby. Tylko
trudno im się do tego przyznać. – Wyjęła z torebki kluczyki od swojego
samochodu. – No, trzymaj się, braciszku. – Cmoknęła Kadena w policzek. – Jak
coś, to dam ci znać, kiedy dokładnie wyjeżdżam. Lecę na wywiadówkę i dowiem
się, co zazwyczaj porabiają w szkole moje dzieci.
– Nie bądź dla nich
zbyt sroga. – Odprowadził siostrę do wyjścia.
– Muszę. Ostatnio się
okazało, że pomalowali drzwi toalety pastą do zębów.
– Bliźniacy wdali się w
ciebie. – Otworzył drzwi.
– Niestety. Tylko Jolin
jest aniołem. No, pa.
– Pa, pa. – Z ulgą
zamknął za nią drzwi i poszedł do kuchni.
Umył talerze i kubki po
obiedzie i oparł się dłońmi o zlew. W wyobraźni przywołał twarz Ethana. Gdyby
teraz przejrzał się w lustrze, zapewne ujrzałby błyszczące oczy i zadowolenie
na twarzy. Co ten człowiek z nim robił,
że mimo wszystko postanowił mu ulec?
Westchnął. Wytarł
naczynia ścierką i pochował je do odpowiednich szafek. Wyjął z dolnej szafki
karmę dla kotów i wyłożył ją do ich misek stojących w kącie pomieszczenia, po
czym zawołał swoją trójkę. Zwierzęta przyleciały z głośnym miauczeniem i od
razu dobrały się do misek. Nalał im
jeszcze wody, notując sobie w głowie, żeby później wyczyścić ich kuwety.
Leżąca na stole komórka
odezwała się i ujrzał wiadomość od Ethana.
„Jestem już w domu.
Chętnie powtórzę kiedyś dzisiejszy wieczór.”
„Najpierw odpocznij, a
potem będziesz gotów na więcej”. Odpisał. Co tam, niech łączy ich tylko seks,
jeżeli nie może mieć więcej. Czy chciałby więcej? Zadał sobie pytanie i
natychmiast na nie odpowiedział twierdząco. Po raz pierwszy od czasów Mitcha
mógłby się z kimś związać. Szkoda, że trafił na kogoś, kto nie akceptuje
związków. Z drugiej strony wszystko się może jeszcze zmienić, a on może nie
wpakował się w coś chwilowego.
genialne
OdpowiedzUsuńMeeh, mam nadzieję, że Ethan uświadomi sobie, że chyba spotkał kogoś z kim można by zatrzymać się na dłużej (właściwie to zatrzymał się na dłużej, ale mam na myśli dłużej-na zawsze)...Wciąż tęskno mi do wątku Josha i Alexa ale co zrobić ;-;
OdpowiedzUsuń/A
Bardzo fajna ta para ;)
OdpowiedzUsuńOgółem fajnie zaczyna się dziać u większości i dobrze..
Jednak trochę brakuje tu pierwszej pary. Liczyłam na to że Alex będzie miał kogoś nowego a tu się ba to nie zapowiada :/
Hej,
OdpowiedzUsuńpięknie wyjaśniło się, czemu nie chcevho mieć jako swojego stażystę, mam nadzieję, że Ethan zrozumie, że to może być ktoś na stałe dla niego..
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia