Przypominam o konkursie w którym nagrodą jest "Ogród malw". Kliknij mnie
Dziękuję za komentarze. :)
Westchnął, lekko
rozchylając wargi, a język Jonathana wdarł się pomiędzy nie, zanurzając
głębiej, smakując, drażniąc długimi, powolnymi ruchami. Richie objął dłonią
jego policzek, z coraz bardziej pogłębiającym się pocałunkiem przesuwając palce
we włosy mężczyzny i przechylając głowę. Serce mu szaleńczo biło. Słyszał szum
krwi w uszach, kiedy przyśpieszyła swój bieg. Oplótł jego język swoim, a
Jonathan, pomrukując, chwycił go pod pośladkami i podniósł, a on z łatwością
owinął nogi wokół bioder, które wcisnęły się pomiędzy jego uda. Richie
postanowił, że tym razem nie będzie się niczego bał. Dostał kolejną szansę. Na
pewno jej nie zmarnuje. Objął go mocno, wciąż nie odrywając warg od ust
Jonathana, pozwolił sobie na kierowanie sobą własnemu ciału, pragnieniom, od
których tak naprawdę uciekał.
– Richie, jak ja cię
pragnę – szepnął Johnny, na moment odrywając się od jego ust, by zaraz ponownie
chwycić je, przyciskając chłopaka do ściany. Łaknął jego bliskości, czując
nieprzeparty głód. Dobrze zrobił, przychodząc tutaj. Pozbywając się dumy, wątpliwości,
odrzucając tak źle mu radzący głos. Po tym, jak otrzymał wiadomość od Richiego,
coś w nim pękło. Jeszcze się opierał, lecz chwilę później stwierdził, że co on
najlepszego robi. Przecież obiecał być z nim, pomóc mu w przezwyciężeniu
traumy, a ucieka jak niedojrzały dzieciak. Nad życie kocha tego chłopaka i
cieszył się, że znalazł się w końcu tutaj, gdzie jest jego miejsce.
Słysząc te słowa,
Richie bardziej wczepił się w niego, jasno dając Jonathanowi do zrozumienia, że
chce tego samego co on. Przypominając sobie ich nieliczne zbliżenia, miał
pewność, że partner go nie skrzywdzi. Sama myśl o jego silnym, twardym ciele
przyciśniętym do niego podniecała go, a pocałunki Johnny’ego doprowadzały do
szaleństwa. Zanim się spostrzegł, już leżał na czymś miękkim, a mężczyzna
zawisł nad nim, patrząc na niego z głodem w oczach, oczekiwaniem i miłością.
Richie zachłysnął się wrażeniami, które go dopadły. Chwycił jego włosy,
przyciągnął go do siebie, wcałowując się w jego wargi i przejmując inicjatywę.
Koniec z bojącym się chłopcem. Będzie brał to, czego chce, a przede wszystkim
dawał to, czego unikał jak ognia. Stęknął, kiedy ciało Jonathana upadło na
niego, a on poczuł na sobie ten cudowny ciężar. Ciało domagało się pieszczot,
kontaktu z drugim ciałem, a serca potrzebowały bić w tym samym rytmie wraz ze
złączonymi duszami.
– Johnny, też ciebie
pragnę – wydusił z siebie, odchylając głowę i pozwalając, żeby Johnny całował
jego szyję. Złapał za koszulkę, wyciągając ją ze spodni i spragniony wsunął pod
nią ręce, dotykając nagiej skóry pleców partnera.
Jonathan uśmiechnął się
w jego szyję z tej inicjatywy. To puściło w nim wszystkie wodze, wcześniej
trzymające go, bo to może jeszcze nie ta chwila po tym wszystkim, żeby kochać
się ze swoim chłopakiem. Jednak to był ten moment. Pewnie gdyby chciał czekać,
znów mieliby problemy, tymczasem obaj pozwolili sobie pokierować się
pragnieniami bijącymi z ciał i zamierzał doprowadzić to do końca. Uniósł się na
łokciu i chwycił pod udem jedną nogę Richiego, unosząc ją do góry. Wbił się
kroczem w jego i zaczął na nim kołysać biodrami. Cały czas obserwował reakcje
partnera, nie dostrzegając w nim niepokoju, lecz wyłącznie pożądanie, które
rozpalało się w oczach Richiego. Nie na darmo mówią, że oczy przekazują
wszystko. Usta mogą mówić jedno, natomiast oczy nigdy nie skłamią.
– Kocham cię, Richie.
Kocham najbardziej na świecie – mówił, nie przestając jeździć kroczem po jego,
z radością stwierdzając, że Richie unosi swoje biodra, dociskając je do jego.
– Też cię kocham i
przepraszam – wypowiedział, stękając. Jego pobudzony penis pulsował, domagając
się czegoś więcej niż tarcia. Wolną nogę zarzucił na biodro Jonathana i
wbijając piętę w pośladek mężczyzny, nacisnął go jeszcze bardziej ku sobie.
Ściągnął mężczyznę w dół do kolejnego zmysłowego pocałunku, z każdą chwilą
czując coraz intensywniej to, jak jego ciało się rozgrzewa, pragnąc orgazmu.
Przez te kilka dni nie masturbował się, więc był wygłodniały i chętny na
wszystko, co mu kochanek da, a także na to, co on sam mu podaruje.
Johnny eksplorował usta
Richiego wciąż i wciąż na nowo, potrzebując go całego. Złapał chłopaka mocniej
i przekręcił się na plecy, dzięki czemu Richie znalazł się na nim, a on mógł
wsunąć dłonie pod spodnie od piżamy i masował pośladki chłopaka, którego jęk
zatonął w jego ustach. Nie musiał kierować Richiem, żeby się ocierał o niego.
Chłopak sam, po raz pierwszy, robił to z ogromną chęcią, napierając biodrami na
jego.
Całowali się zażarcie,
z pasją, rozbudzając swoje ciała, trąc erekcjami o siebie, i Richie czuł, że
nareszcie przestał się bać. Był w końcu sobą.
Chłopakiem, który pragnie swojego ukochanego i jest gotów na wiele. Jakiż był
głupi, bojąc się. Od dzisiaj wszystko się zmieni. Nie zdawał sobie sprawy z
tego, że powiedział to na głos, dopóki Johnny nie przytaknął, przerzucając go z
powrotem na plecy i klękając wyprostowany pomiędzy jego nogami. Richie wycofał
się trochę i uklęknął przed nim, obrysowując wzrokiem jego ciało. Przód spodni
Jonathana wypychała erekcja, a mężczyzna oddychał szybko i ciężko. On sam
zresztą wyglądał podobnie, z tym że spodnie od piżamy nie mogły wiele zakrywać,
gdy nie miał bielizny.
Johnny wyciągnął rękę i
zaczął rozpinać guziki górnej części piżamy, cały czas wpatrując się w oczy
Richiego. Chłopak pomógł mu z tą czynnością i chwilę później ubranie wylądowało
na podłodze. Teraz to Richie złapał dół koszulki, a Johnny uniósł ręce, żeby
pozwolić mu ją zdjąć z siebie. Koszulka prawdopodobnie podzieliła los
poprzedniej, ale co go to obchodziło. Miał przed sobą półnagiego, jasnowłosego
chłopaka, który patrzył na niego tak, że zapierało dech w piersiach. Przyglądał
się, jak Richie położył ręce na jego torsie i powoli przesuwał po nim palcami,
badając każdy fragment gładkiej skóry. Chłopak zjechał dłońmi w dół,
zatrzymując się tuż przy pasku spodni. Jonathan nie zamierzał go z niczym
poganiać, lecz nie chciał też, żeby chłopak się wycofał. Chwycił jego dłoń,
nakierowując ją na wybrzuszenie. Usłyszał, jak Richie ze świstem wciąga
powietrze. Chłopak nie zabrał ręki, a wręcz przesunął nią po jego kroczu,
wyrywając z ust Jonathana przeciągłe westchnienie. Zostawił w spokoju dłoń,
która już sama dociskała się do jego uwięzionego penisa, i rozpiął guzik od
spodni.
Nie potrafił zrozumieć
uczuć, które czuł, a które kierowały nim, gdy dotykał tam Jonathana. Na pewno
nie był to strach, raczej ciekawość i dążenie do tego, żeby bardziej
eksplorować to miejsce. Tym bardziej że sprawiał tym swojemu partnerowi
przyjemność. To było właśnie to, czego im brakowało w czasie seksu. Zawsze
Jonathan tylko jemu podarowywał rozkosz, a on się nie odwzajemniał. Jak mogli
żyć razem, jeśli tak naprawdę nie byli ze sobą blisko? Dopiero teraz naprawdę
odczuł, że jest z nim. Wstrzymał oddech, widząc, co zrobił Johnny, a potem
przejął inicjatywę i rozsunął zamek. Jego głowa została uniesiona i napotkał
spojrzenie ukochanego.
– Nie śpiesz się –
szeptał Johnny, po każdym słowie składając drobny pocałunek na ustach Richiego.
– Pamiętaj, że to jestem ja.
– Pamiętam. Pamiętam. –
Nadal patrząc mu w oczy, wsunął dłoń pod bieliznę mężczyzny, palcami natrafiając
na główkę członka. Zachęcony reakcją Jonathana, zyskując większą pewność,
podążył dalej wzdłuż trzonu, by objąć go palcami. Pierwszy raz dotykał tam
swojego partnera i robił to, bo chciał. Nikt go nie zmuszał, mógł się wycofać,
a dążył dalej i może nie był gotów wziąć go od razu do ust, ale z dotykaniem
nie miał już problemów. Drugą ręką i z pomocą Jonathana opuścił niżej jego
ubranie, co tylko dało mu łatwiejszy dostęp do ciała swojego chłopaka.
Przesunął po penisie dłonią, przyglądając się to jemu, to falującym biodrom.
Badał dłonią członek, jeżdżąc nią tam i z powrotem, gdy Johnny zsunął mu
spodnie i chwycił jego erekcję.
Pragnął dać to samo, co
dostaje, pokazać, co czuje, gdy Richie go dotykał. Powtarzał jego ruchy jak w
lustrzanym odbiciu. Na próbę potarł kciukiem czubek główki, rozprowadzając preejakulat,
dzięki czemu Richie nie czuł bólu, ale wyłącznie przyjemność. Chłopak
odwdzięczył mu się tym samym, po czym przyciągnął go do siebie. Ich usta znów
się spotkały, języki splotły ze sobą w desperacji, liżąc wzajemnie wnętrze ust,
siebie nawzajem, kiedy wargi były od siebie tak daleko, że tylko języki mogły
się ze sobą stykać. Wszystko w nich zaczęło płonąć, a Johnny nie mógł dłużej
powstrzymywać się przed dalszym krokiem. Objął mocno Richiego w talii i
przytrzymując go, powoli popchnął na plecy.
Richie położył się na
chłodnej pościeli pachnącej rumiankowym płynem do płukania. Jonathan ściągnął z
niego spodnie i pozbył się swoich, by opaść na niego nagi.
– Uwielbiam cię nagiego
– zamruczał Johnny, podążając językiem wzdłuż obojczyków chłopaka. Skubał
zębami jego skórę, sunąc w dół klatki piersiowej. – Mów mi wszystko, czego
pragniesz, a zrobię to. – Trącił koniuszkiem języka sutek, a Richie szarpnął
się. Uśmiechnął się, pamiętając, jak wrażliwa jest ta część ciała jego
partnera. Zabawił się chwilę sterczącymi, różowymi sutkami, pociągając zębami
raz jeden, raz drugi, a potem liżąc, łagodząc ból, który sprawił. Richie pod
nim oddychał szybko, mruczał, wypychając biodra ku górze, a jego ręce już nie
leżały biernie, tylko starały się go dotykać, paznokcie drapać, a palce co rusz
mierzwiły mu włosy, gdy posuwał się w dół, wzdłuż brzucha, natrafiając na
starannie wygolone łono. Penis chłopaka dotykał policzka, a on go omijał, by
rozsunąć uda Richiego i smagnąć językiem napięte jądra.
Richie zagryzł wargę,
żeby powstrzymać przeciągły jęk i prośbę, żeby chłopak nie omijał jego członka
spragnionego dotyku, ale tak też było mu dobrze. Za dobrze, kiedy śliski język
bawił się jądrami, a usta całowały je, pieściły.
– Johnny, Johnny –
powtarzał, nie potrafiąc wyartykułować swoich myśli.
Jonathan nie ominął
żadnego fragmentu skóry, obmywając ją językiem, żeby na końcu dotrzeć do penisa
i purpurowej główki. Na jego dotyk plecy chłopaka aż uniosły się w górę, a
głowa odchyliła na kark. Wrażliwość ciała Richiego go pasjonowała. Ciekaw był,
jak wiele stref erogennych będzie potrafił w nim odkryć. Nie wziął go do ust,
mimo że domyślał się, czego dziewiętnastolatek pragnie. W zamian zamierzał dać
mu coś innego, co rzadko robił, ale temu chłopakowi da wszystko. Zanurkował
pomiędzy jego uda i chwytając je od spodu, uniósł biodra Richiego. Pocałował go
tuż pod moszną, a potem niżej, docierając do maleńkiej dziureczki. Kilka razy
polizał wrażliwy punkt samym czubkiem języka. Słyszał krzyk Richiego, jakieś
protesty, lecz nie przejął się tym. Zamierzał dać mu najlepszy oralny anal,
jaki potrafił zrobić. Przeciągnął całym językiem po wejściu, które zadrgało.
Richie zaczął wić się w
konwulsjach. Chciał znów zaprotestować, odsunąć głowę Johnny’ego stamtąd, ale
zamiast tego i pomimo palącego go wstydu przegrał. Poddał się liżącemu go
językowi, czując, że opada ku intensywnej rozkoszy, której z każdą chwilą nie
potrafił spokojnie znieść. Rzucał głową po poduszce, coś szeptał, czując fale
uderzającej w niego przyjemności ciesząc się, że wcześniej wziął kąpiel i wymył
się dokładnie. W pewniej chwili poczuł, jak język chłopaka przeciska się do
środka, a on mógł już tylko krzyczeć, kiedy orgazm uderzył w niego z całą swoją
mocą. Zdołał położyć dłoń na głowie Jonathana, nie pozwalając mu przestać robić
tego, co właśnie robił.
Zaskoczył go orgazm
Richiego i tym chętniej wbijał się w niego językiem, sprawiając, że szparka,
która do tej pory była zaciśnięta, rozluźniła się i zaczynała nabrzmiewać.
Naparł na niego mocniej, czując dłoń we włosach, przytrzymującą go. O tak, to
właśnie chciał mu dać. Sprawić, żeby Richie rozpadł się na tysiące kawałków,
trząsł w ogarniającej go ekstazie, nie myślał, co robi, co wypada a co nie, i
był gotów na niego. Przyłożył usta do dziurki i possał ją, eksplorując językiem
jeszcze długo po tym, jak orgazm chłopaka minął. Mimo tego i tak Richie nie
leżał spokojnie i nie zamierzał mu pozwolić na spokój. Wysunął język i lizał go
jeszcze długo, posuwistymi pociągnięciami języka docierając do jąder, penisa i
znów w to najintymniejsze miejsce, by powoli kierować się górę ciała chłopaka
tym razem obmywając jego brzuch i pierś ze spermy. Penis Richiego prawie nie
zmiękł dzięki pobudzaniu jego ciała. Wrócił do niego, czyszcząc go starannie i
delikatnie, pamiętając, jak teraz jest wrażliwy.
Nie mógł już tego
znieść. Jeżeli ktoś by mu powiedział, że w przyjemności można się tylko
roztapiać, to uderzyłby go w twarz, bo on się nie tylko roztapiał. Tego było za
dużo. Wrażliwe ciało pragnęło spokoju, a Johnny go wciąż torturował, przez co
chciało mu się płakać, a jednocześnie nie potrafił poprosić o chwilę oddechu.
Miał wrażenie, że nie da rady, nie zniesie już więcej, a tymczasem znosił
znacznie więcej. Gdy Jonathan go pocałował, poczuł swój smak na języku i
westchnął. Desperacko objął mężczyznę, pragnąc czułości i bliskości. Kochał się
z nim całować. Z początku ich relacji nie umiał tego robić, lecz Jonathan był
dobrym nauczycielem.
Jonathan wyciągnął się
na tyle, na ile mógł, bo owinięte wokół szyi ręce Richiego znacznie mu
utrudniały poruszanie się. Pamiętał, gdzie leżał żel, który w tej chwili był mu
bardzo potrzebny. Chyba się zapłacze, jeżeli go tam nie będzie. Po prostu
musiał szybko znaleźć się w ciele chłopaka, inaczej oszaleje. Z ulgą wyjął
tubkę i otworzył ją. Oderwał się od jego ust i chwytliwych macek. Uniósł jedną
z nóg Richiego i poprosił, żeby ją przytrzymał. Wylał sobie trochę żelu na
palce i wsunął rękę pomiędzy ich ciała. Nieważne jak chciał wbić się w niego i
poruszać w znajomym kręgu mięśni, postępował powoli. Pierwszy palec wsunął się
bez problemów.
Richie naprężył się,
przytrzymując swoją nogę. Policzki pokryte szkarłatem paliły go. Poczuwszy w
sobie z czasem kolejne palce, starał się otwierać na ukochanego. Czuł, jak jego
ciało ogarnia coraz większy żar, gdy Johnny robił mu palcówkę. Drgał z każdym
ruchem. To było tak inne od wszystkiego, co przeżyli. Próbował poruszać
biodrami, pragnąc więcej i więcej. Do tej chwili chciał spokoju, lecz z każdą
chwilą jego pobudzone ciało zaczynało wołać o to, co mógł mu dać tylko
kochanek. Tym razem starał się nie
myśleć tylko o sobie, ale i o nim. Dać mu wszystko to, czego do tej pory
tak bał się i wstydził dawać.
– Odwrócę się, dobrze?
– Wpatrzył się w te kochane oczy. Do tej pory kochali się tylko w jednej
pozycji, tak, żeby on mógł Johnny’ego widzieć. Tym razem sam miał ochotę na coś
nowego. Będzie pamiętał, kto z nim jest. Dzisiaj zamknie przeszłość za sobą, a
to kolejny krok do tego.
Johnny wyjął z niego
palce i odsunął się. Chłopak położył się na brzuchu, po chwili wypinając
pośladki w górę. Johnny tylko syknął i ukąsił jedną z półkul. Wsunął w niego
palce, upewniając się, że Richie jest gotów.
– Richie?
– W porządku. –
Wyprostował się na rękach i obejrzał na niego. Jego oczy zdradzały to, czego
potrzebował. – Weźmiesz mnie w końcu czy długo się będziesz ze mną bawił?
Johnny dopadł do niego,
omal go nie powalając na poduszki, i pocałował z zapałem.
– Uważaj, o co prosisz,
kochanie.
– Proszę o to, żebyś
się ze mną kochał. – Syknął, czując gwałtowne szarpnięcie bioder w górę, a
potem jak twardy członek przeciska się do jego wnętrza. Nie czuł bólu. Opanował
go niesamowity głód. Wyszedł naprzeciw uderzeniom bioder Jonathana, dając się
pochłonąć odczuciom.
Klęczał wyprostowany,
wpatrując się, jak penis chowa się w chętnej dziurce Richiego. Chłonął każdy
szczegół, kiedy ciasne mięśnie okalały kolejne centymetry. Wysunął się
całkowicie i pchnął w tym samym momencie, kiedy kochanek wyszedł mu naprzeciw.
Stęknął z przyjemności otaczającej jego penisa i jądra. W pachwinach coś go
ściskało, a on poruszał się raz szybciej, przez co pchnięcia były płytkie, raz
wolno, wbijając się w chłopaka aż po nasadę. Niemal tańczył swoimi biodrami
upojony przyjemnością i dźwiękami, które wydawał Richie. W pokoju unosił się
zapach potu i seksu, co go jeszcze bardziej nakręcało. Przestał zupełnie
myśleć, pozwalając ponieść się pożądaniu. Pochylił się i przyciskając klatkę
piersiową do pleców Richiego, zaczął całować go po szyi, sięgając do jego
penisa.
Pierwszy raz w życiu
pozwolił pierwotnym instynktom władać swoim ciałem. Czerpał pełną przyjemność z
penisa poruszającego się w nim i dotyku rąk oraz ust na sobie. Nie wiedział, że
tak można się czuć, pozwalając się sobie ponieść. Tak było dobrze, idealnie.
Rozszerzył bardziej nogi i zatańczył biodrami. Było mu tak dobrze. Pragnął
tonąć w dawanej mu rozkoszy, otulić się nią i na zawsze w niej pozostać. Pomimo
przeżytego wcześniej orgazmu był gotów do kolejnego. Tym bardziej że palce owinięte
wokół jego erekcji sprawiały, że mógł natychmiast szczytować. Ale on nie
chciał. Jeszcze nie. Nie teraz. Tylko nie on o tym decydował. Jego ciało samo
poddało się woli kochanka. Sprawne palce i tak dobrze robiący mu penis
Jonathana sprawiły, że doszedł. W oczach mu pociemniało, w głowie zakręciło
się, kiedy tryskał na dłoń nieprzestającą mu trzepać, chcącą wydusić z niego
spermę do ostatniej kropelki.
Johnny już widział, że
nie da rady wytrzymać dłużej. Doprowadzając Richiego do orgazmu, sprawił, że
jego penis został cudownie ściśnięty, utrudniając mu ruchy, ale wyrywając z
niego to, co chciał dogonić. Orgazm przetoczył się przez jego ciało,
wstrząsając nim do głębi i pozbywając sił. Opadł na Richiego, ciężko oddychając
i przyciskając chłopaka do pościeli. Jego biodra jeszcze drgały, poruszając się
coraz wolniej.
– Przyduszam cię? –
zapytał, potrzebując tak jeszcze chwilę poleżeć, pobyć we wnętrzu Richiego,
ciągle był twardy.
– Spokojnie. Jest
dobrze. Nie przyduszasz mnie – powiedział, wciskając twarz w poduszkę. Dobrze
mu było, czuł ukojenie i coś, czego nazwać nie potrafił. Ale jedno nazwać
potrafił, szczęście. Czuł się bardzo szczęśliwy. Właśnie w tej chwili, kiedy
chłopak leżał na nim, obejmując go, podskubując zębami skórę szyi i pocierając
ją nosem. Szepcząc, jak bardzo go kocha i że wszystko zaczną od nowa.
* * *
Zalał gorącym mlekiem
wsypane do kubków kakao, posłodził. Wziął oba kubki i zaniósł do pokoju, gdzie
Richie, już po prysznicu, leżał w łóżku oparty o wezgłowie. Jonathan podał mu
jedno z parujących naczyń i sam dołączył do niego pod kołdrą.
– Prawie środek nocy, a
my popijamy kakao – szepnął Richie, wąchając napój.
– I fajnie. – Podmuchał
aromatyczny płyn, zanim się napił.
– Johnny, mogę cię o
coś zapytać? – Skierował swoje spojrzenie na partnera.
– Zawsze możesz.
– Bardzo się cieszę, że
tu jesteś i z tego, co się wydarzyło. Nurtuje mnie tylko, co sprawiło, że
jednak przyszedłeś.
Johnny obrócił się
bardziej w jego stronę.
– Twój esemes. To on
naprowadził mnie na dobrą drogę. Pewnie kiedy nie odpisałem…
– Poczułem się źle.
Przestraszyłem się, że przyszedłeś po to, aby ze mną zerwać. – Napił się
powoli.
– Obaj zachowaliśmy się
jak gówniarze. W związku nie może być przerw. Owszem, dobrze, jeśli ludzie
czasami od siebie odpoczną, lecz nie może się to odbywać na takiej zasadzie jak
nasza. Będę się starał ponownie do tego nie dopuścić. – Wyciągnął rękę i z
czułością pogłaskał go po twarzy.
– Ja też. – Wtulił
twarz w ciepłą dłoń. – Nie obiecuję, że będę idealny…
– Nie musisz być
idealny. Tylko rozmawiaj ze mną o swoich problemach. – Przekręcił się, żeby
odstawić do połowy pusty kubek. To samo zrobił z drugim naczyniem. Objął obiema
dłońmi twarz Richiego i patrząc poważnie na niego, powiedział: – Ja też nie
obiecuję, że nigdy cię nie zranię. Jestem tylko człowiekiem. Nie mogę ci
przysiąc, że będę taki czy siaki. Ale wiem, że kocham cię i będę się starał
uszczęśliwić nas obu. – Na koniec pocałował go delikatnie. – Idziemy spać?
– Tylko ty potrafisz
przejść od wyznań do tak prozaicznego pytania, czy idziemy spać. – Zaśmiał się.
– I też cię kocham. Alex już rzygałby tęczą. – Wsunął się bardziej pod kołdrę i
gdy tylko Johnny wyłączył światło, ułożył się z głową na jego piersi.
– Zauważyłem, że ty i
Alex ostatnio oddaliliście się od siebie.
– Niestety. Brakuje mi
włóczenia się z nim po mieście i pogadanek. Ostatnio więcej czasu spędzałem z
Joyce niż z nim. Ale to nie moja wina – zastrzegł. – Sam się oddalił. Pewnie
znów ma ten czas, kiedy tylko psioczylibyśmy na siebie. Tęskni za Joshem i nie
ma ochoty słuchać o złamanych sercach.
– Zastanawiałem się nad
tym, dlaczego Josh z nim zerwał. Przecież tak dużo mówił o miłości, planowali
razem zamieszkać i nagle taka zmiana. Dla mnie to się kupy nie trzyma. Czasami
to miałbym ochotę się z nim spotkać i o tym pogadać – rzekł przyciszonym głosem
Jonathan, leżąc z otwartymi oczami i patrząc w ciemność. Jedną rękę miał pod
swoją głową, a drugą drapał plecy Richiego, który od czasu do czasu zamruczał,
składając pocałunek na jego torsie.
– Nie ma sensu do tego
wracać. Nikomu się to nie przysłuży. Alex kiedyś dojdzie do siebie. Może jak
kogoś pozna. Wiesz, że Joyce chce go z kimś umówić?
– Zły pomysł. Mój brat
wpadnie w szał i nie odbije się to dobrze na tym drugim chłopaku. Lepiej niech
twoja znajoma powie Alexowi, co chce zrobić.
– No. Alex zastrzegł,
że teraz skupia się na nauce, przyszłych studiach i nie romanse mu w głowie. –
Ziewnął. – Może rano pójdę do niego i z nim pogadam.
– Możesz. Wyrwij go też
z domu, inaczej kolejny weekend przesiedzi przed komputerem.
– Mhm. Załatwione.
Natomiast wieczór jest nasz?
– Wieczór i niedziela
są nasze.
– W niedzielę pójdziemy
na obiad do mojego taty i Marianne? A, nie mówiłem ci, ale moja siostra coś
spieprzyła i jest w obozie dla trudnej młodzieży.
– Może to jej pomoże.
– Oby. Mam nadzieję, że
coś się zmieni. – Ziewnął po raz kolejny.
– Śpij już.
– Mhm. Jeśli rano tutaj
będziesz, to mogę spać spokojnie.
– Nigdzie nie zamierzam
się wybierać. – Niedługo później zasnął, po raz pierwszy od kilku dni nie
cierpiąc na bezsenność.
* * *
Tak jak Jonathan
obiecał, o poranku Richie obudził się u jego boku. Razem zjedli śniadanie,
które wspólnie zrobili, i poszli do domu Johnny’ego, gdzie obudzili Alexa.
Chłopak psioczył na nich, ale ujrzawszy, że przynieśli mu śniadanie, uspokoił
się. Zajadał teraz kanapki w kuchni i popijał herbatą, przyglądając się
gołąbkom w wydaniu brata i przyjaciela. Obaj gruchali do siebie, jakby ten
tydzień nie miał miejsca. Ileż on by dał za coś takiego. Zazdrościł im i zaraz
skarcił siebie za to, bo przecież cieszył się, że bliscy mu ludzie się
pogodzili. Nie powinien im zazdrościć. Sam kiedyś też będzie kogoś miał. Po
prostu na razie to niemożliwe.
– Alex, piszesz się na
jakiś wypad do miasta? – zapytał Richie, którego oczy błyszczały niezwykłym
blaskiem. – Johnny ma dzisiaj lekcję i nie może iść, ale my obaj możemy. Co ty
na to?
– Zamierzałem się
uczyć. – Tak było w oficjalnej wersji. Jego prywatna wersja to kolejna sesja
przy pornograficznych filmach. Zaczynało do niego powoli docierać, że chyba
zaczynał się od tego uzależniać. Tylko tak trudno było mu się od tego
powstrzymać. Może faktycznie powinien więcej czasu spędzać z ludźmi. I znaleźć
sobie kochanka w postaci wibratora, a nie filmów. Jedno wiedział na pewno. Nie
chce mieć kochanka mężczyzny. Nie był na to gotów i tylko mógłby kogoś zranić.
Jakkolwiek nie myślałby o odwiedzeniu klubu i znalezieniu kogoś pierwszego
lepszego do łóżka, tak domyślał się, jak po czymś takim by się czuł. Zresztą w
taki sposób o wiele łatwiej trafić na jakieś choróbsko, a wtedy to przegrałby
życie za kilka chwil rozkoszy. Nie, to nie dla niego. Jakkolwiek jego
rozbudzone ciało chciało czegoś więcej, tak nie posunie się do tego co inni.
Dlatego tym bardziej myślał o wibratorze, a wypad z Richiem byłby doskonałą
okazją do odwiedzenia sex shopu. Tylko co miałby w tej chwili zrobić z Richiem?
Nawet otwartość Alexa w sprawach seksu nie pomagała w kupowaniu przy nim czegoś
takiego. Z drugiej strony to Richie. Chłopak, który wiedział o nim wszystko. To
jemu zwierzył się z tego, że kochał się po raz pierwszy z Joshem. To jemu
opowiadał o swoich problemach. To Richiemu ufał bezgranicznie i wiedział, że
chłopak go nie wyśmieje. Co najwyżej spłonie ze wstydu. Uśmiechnął się pod
nosem na wyobrażenie tego. Warto to zobaczyć.
– Alex, nauka? Ostatnio
tylko to masz w głowie. Pora, żeby odwrócić twoje złe myśli na dobrą drogę.
– Zawrócić, kochanie. –
Johnny cmoknął Richiego w czubek głowy.
– E, tam. Wiadomo o co
chodzi. To jak? – dopytywał Alexa.
– Za godzinę, jak
doprowadzę siebie do porządku. – Wskazał na swoje przetłuszczone włosy i zarost
na twarzy.
– Spoko. – Wyszczerzył
się Richie, cały w skowronkach. Odzyskał swojego chłopaka oraz przyjaciela. Nie
mogło być lepiej.
Witam, czytam twoje teksty od bardzo dawna i nie wiem dlaczego, ale piszesz o wiele słabiej niż kiedyś. Nie wiem czy to wina złej bety, czy twoja, ale czytanie nowych opowiadań jest bardzo męczące. Znajdź kogoś kto będzie w stanie poprawiać twoje teksty, albo sama czytaj je sobie na głos, usłyszysz wtedy wszystkie swoje błędy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Meeh, jako, że nie przepadam ze Richiem rozdział jako tako mi przypadł, ale przecież nie jestem tu jedyna więc jakos przeboleje ten wątek;)
OdpowiedzUsuń/A
Luano mogłabyś mi przypomnieć ile trzeci sezon będzie miał rozdziałów?
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to najbardziej jednak ciekawi mnie Alex :/ szkoda mi go.
Rozdziałów będzie 21. :)
UsuńUwielbiam gdy wszystko dobrze się układa.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza że po ostatnich przeżyciach bałam się o związek Richa i Jonna.
na szczęście wszystko się wyprostowało ale znając Ciebie wiadomo co jeszcze nam pokażesz.
Życie bywa pełne niespodzianek.
No i wciąż nurtuje mnie sprawa z Alexem i Joshem.
Czy kiedykolwiek się spotkają?
Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.
pozdrawiam!
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, pięknie Richie się przełamał i zaufał Jonnathanowi i mam nadzieję, że będzie coraz lepiej... bardzo szkoda mi Alexa, już sam Jonathan się zastanawia dlaczego Josh go porzucił...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia