21 stycznia 2016

W sidłach miłości - Rozdział 14

Dziękuję za komentarze. :)




W niedzielę, przekroczywszy próg mieszkania Josha, nie planował zostać tam przez cały dzień. Właściwie to nie miał żadnych planów związanych z mężczyzną, poza nadziejami i jednym malutkim pragnieniem, że zniknie z domu, zanim przyjedzie jego wuj ze swoimi dziećmi. Lubił ich, poza tym byli jego rodziną, ale na myśl, że miał znosić kuzyna, który naprawdę kocha go męczyć i zazwyczaj jest sprawcą usunięcia wszystkich danych na telefonie, bo zawsze jakimś cudem się do niego dobierze, powodowała u niego chęć ucieczki. Dlatego mimochodem wspomniał Joshowi podczas wczorajszej rozmowy telefonicznej, czy nie mogliby zająć się korepetycjami, a mężczyzna o dziwo się zgodził, doskonale zdając sobie sprawę z rodzaju ich lekcji. Rodzicom wytłumaczył, że jest w ostatniej klasie i myśląc o swojej przyszłości, skorzystał z korków u znajomego i akurat to spotkanie wypadło w niedzielę. Ci zaraz zaczęli wypytywać go o opłacenie dodatkowych lekcji, ale zbył ich, że dostaje dużo kieszonkowego i mu wystarcza. Gdyby wiedzieli… Ale czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Mógł okłamać ich w inny sposób. Mianowicie Richie i jego choroba byłaby doskonałą wymówką, lecz tata przyjaciela był w domu, co wiązało się z tym, że zajmie się synem. Poza tym Richie miał leżeć w łóżku, ale nie był do niego przykuty i nie potrzebował opieki. Do tego byłby łatwym celem czteroletniego kuzyna, Maxa. Dzieciak na prawie drugim końcu miasta go nie znajdzie. To też była wymówka, bo naprawdę chciał się spotkać z Joshem. Żałował tylko, że nie mogą razem wyjść  na miasto. To był minus ich małego romansu. Chociaż to też miało dobre strony. Mógł leżeć w łóżku kochanka w środku dnia i delektować się słodkim lenistwem. Bynajmniej nie miał na co narzekać.
Josh poszedł wziąć prysznic po ich wyczerpującym seksie, a on nie bardzo miał ochotę wstawać z łóżka. Później się umyje. Gdy mu się nie śpieszyło, to lubił czuć to specyficzne rozciągnięcie swojej dziurki i wilgoć, którą pozostawiał żel intymny i sperma Josha. Może to był jakiś fetysz, ale ani jemu, ani Joshowi to nie przeszkadzało. Z premedytacją nałożył jedną z jego koszul i teraz leżał na brzuchu, skupiając się, a raczej starając się skupić, na książce, którą znalazł u kochanka. Od dawna chciał kupić Szczęście w mrokach Lynn Fewelling, ale to było wydanie sprzed lat i do tej pory już nie było dostępne w sprzedaży. Josh miał jeszcze drugi tom, Na tropach ciemności, ale niestety pozostałe części były nie do zdobycia. Będzie musiał się przemóc i pobrać z Internetu resztę, choć nie cierpiał czytać elektronicznych książek. Zawsze uważał, że trzymanie w ręku prawdziwej książki, czucie w dłoni jej ciężaru, przewracanie kartek palcami z rozkoszą pieszczącymi papierowe stronice zapisane czarnym tekstem, było niemal magiczne. Z ebooków korzystał, kiedy nie miał innej możliwości, a tak to kupował książki, mimo że w domu już na nie miejsca nie starczało.
Śledził wzrokiem tekst opisujący Seregila, szlachcica, złodzieja, nicponia i szpiega w jednym – jednego z dwójki bohaterów opowieści – nie zdając sobie sprawy, że był obserwowany przez roześmiane oczy Josha. Mężczyzna wyszedł z zaparowanej łazienki w samym ręczniku na biodrach. Zamierzał ubrać się i coś ugotować, gdy jego wzrok przyciągnął Alex. Chłopak leżał w łóżku, na brzuchu, w samej koszuli zakrywającej mu tyłek, zaczytany w dość ciekawej historii. Josh podszedł cicho niczym kot i wdrapawszy się na łóżko, zaczął całować go w łydkę, udo, posuwając się coraz wyżej. Podsunął koszulę w górę i ujrzawszy seksowny tyłek, pocałował jeden pośladek, na co Alex wciągnął głośno powietrze. Josh zaśmiał się cicho i okrył młodego kochanka swoim ciałem, opierając się przy tym na dłoniach. Pocałowawszy go w szyję, przywitał się, jakby dopiero pierwszy raz go dziś spotkał:
– Cześć.
– Hej. – Odwrócił głowę, by móc spojrzeć na twarz Josha.
– Widzę, że dorwałeś Aleka i Seregila. Wiesz, tego raczej nie będziemy przerabiać na lekcjach.
– A szkoda. Poza tym uwierz, że czytam też nie mniej obowiązujące książki.
– Wierzę. – Trącił nosem kark Alexa tuż pod linią włosów. Bliskość chłopaka sprawiała, że radykalnie zmieniał swoje plany.
Alex z premedytacją pchnął swój tyłek ku biodrom Josha i zaczął się o niego ocierać. Mało mu było seksu i bliskości kochanka. Właściwie to liczył, że skusi go swoim niegrzecznym wyglądem, a teraz i zachowaniem.
– Jesteś niewyżyty, Alex.
– Mam osiemnaście lat, czego innego oczekiwałeś? – Zamknął książkę, uprzednio pomiędzy stronice wkładając zakładkę.
– Na pewno nie tego, że będziesz grzeczny. – Odwiązał ręcznik i odrzucił go na bok. Jego miękki jeszcze członek wpasował się pomiędzy rytmicznie zaciskające pośladki. Był to idealny, pobudzający masaż. – Przy tobie sam czuję się jak osiemnastolatek. – Polizał ucho młodego kochanka, by zaraz pocałunkami zjechać na jego szyję.
– Jestem jak eliksir młodości. – Poruszał się pod nim, chcąc go doprowadzić do pełnego wzwodu. Czuł, jak penis Josha ociera się o jego wrażliwą po ostatnim stosunku dziurkę. Ta zaciskała się i rozluźniała przy każdym ruchu.
– Mhm. – Pozwalając Alexowi leżeć na brzuchu, sam przekroczył uda chłopaka w taki sposób, że jego nogi były po bokach nóg Alexa, a tyłek chłopaka idealnie wpasował się w jego krocze. Chwycił w garść swój członek i zaczął szybko poruszać po nim ręką, doprowadzając się do pełnej erekcji. Nie było to trudne z chętnym i uległym ciałem pod nim.
Alex sam wsunął pod siebie rękę i zaczął się powoli pieścić, wręcz wypychając biodra do góry. Przez jego ciało przechodziła fala rozkoszy, kiedy czuł, jak Josh poklepuje główką penisa jego dziurkę, lekko na nią naciskając. Obejrzał się na niego, a ich oczy spotkały się. Jęknął, gdy Josh gładko i bez przeszkód wsunął się w niego. Opadłszy twarzą na poduszki, kręcąc biodrami, dopasowywał się do penisa kochanka.
Josh wsunął się w niego, powstrzymując syk, gdy wilgoć, gorąco i ciasnota otoczyły jego członek. W jądrach pojawił się ogień rozsyłający po całym ciele przyjemność i wyciskający z Alexa jęki. Chłopak wił się pod nim, samemu poruszając biodrami. Nabijając się na niego bardziej i wycofując, by znów się nabić swoim seksownym tyłkiem. Wcześniejszy seks był szybki, mocny i żarliwy, natomiast ten łagodniejszy, powolny, czulszy i pozwalający im delektować się sobą oraz odczuciami, jakimi emanowały ich ciała.
Alex zagryzł zęby na poduszce, kiedy silny prąd rozkoszy wtargnął w niego, zahaczył o podbrzusze, gdzie rozlał się niezwykłą przyjemnością, sprawiając, że w napiętych jądrach poczuł ból rozkoszy i już nie mógł powstrzymać zbliżającego się orgazmu. Dochodząc w swojej dłoni, pchnął biodra ku górze, prosząc Josha, żeby ten poruszył się szybciej i dał mu więcej tego, co go ogarnęło. Poczuł, jak ciało nad nim się napina, Josh wpycha w niego głębiej i również dochodzi. Kochał to. Kochał świadomość, że doprowadził mężczyznę do szczytowania, kiedy ten był w nim. To, że jego sperma zaznacza go i będzie czuł Josha jeszcze długo po tym, jak wróci do domu. Josh nie odsuwał się od niego, całując go czule i smyrając nosem jego szyję. O tak, to lubił. Przytulać się po dobrym seksie i lenić. Nie chciał się od niego oddalać. Mógłby tak zasnąć i po prostu z nim być. Fala żalu ukłuła go w serce. Szkoda, że mógł z nim być tylko pozostając zamknięty w czterech ścianach. Cóż, zawsze mogło być gorzej. Mogli nadal pozostać tylko na stopie nauczyciel uczeń, nie miał na co narzekać. Tak, jak jest, było naprawdę dobrze i nad wyraz upojnie.
– Teraz prysznic i pomożesz mi w zrobieniu obiadu, jeżeli chcesz tu zostać do wieczora, nie padając przy tym z głodu – powiedział Josh po tym, jak doszedł do siebie.
– Nie wygonisz mnie? – Alex obejrzał się, uradowany. Naprawdę się bał, że Josh mu powie, że ma dużo pracy i  nie mogą dnia spędzić razem.
– Jeszcze nie. – Cmoknął go w nos, a w oczach zatańczyły iskierki rozbawienia.

* * *

Richie siedział w łóżku, opierając się o wysoko ułożony stos poduszek. Patrzył z wściekłością na swojego niechcianego gościa. Jak ona śmiała tu przyjść i jeszcze udawać, że się o niego martwi? Kurwa, nie umierał! Dziś w końcu czuł się lepiej fizycznie – z psychiką było trochę gorzej, bo chciał trenować, a nie mógł tego robić i to go wprawiało w frustrację. Natomiast przybycie tej kobiety doprowadziło do tego, że poczuł się jeszcze bardziej chory, psychika odezwała się małą depresją, a dusza płonęła z wściekłości.
– Synku, nie patrz tak na mnie. – Kobieta usiadła na krześle w pobliżu łóżka. Jej ruchy były pełne gracji, a ciało ubrane w gustowny, szary kostium składający się z dopasowanego żakietu i spodni z kantem. Ubranie na niej krzyczało „mam kasę”. Tak samo było z fryzurą. Krótkie blond włosy były tak uczesane, że odejmowały kobiecie lat, dodając przy tym klasy i uroku. Mama Richiego była piękną kobietą, tylko szkoda – według syna – że uroda nie szła w parze z jej sercem.
– Jak mam patrzeć? – zapytał zachrypniętym głosem. Gardło nadal go bolało, ale najgorzej było w piątek i wczoraj. W ogóle piątek pod względem samopoczucia był dla niego piekłem. Po powrocie do domu zasnął, gdy się obudził, zażył leki – wcześniej Alex wcisnął w niego jakąś zupę, którą, z tego co zrozumiał, przyniósł z domu – a te go powaliły, sprawiając, że przespał niemal cały dzień, niewiele kojarząc z tego, co się działo. Wczoraj Alex także spędził z nim dzień, odrabiając przy nim lekcje i cały czas opowiadając, jaki cudowny jest Josh.
– Synku, martwię się o ciebie. Gdy twój tata do mnie zadzwonił, że jesteś…
– Źle zrobił. – Ojciec bez jego zgody zawiadomił matkę o chorobie. Naprawdę nie chciał jej widzieć. Nie chciał widzieć kobiety – kiedy był w takim stanie – która powiedziała, że jej syn gej może zdechnąć, tuż po tym jak wyznał im prawdę o swojej orientacji. Ona sądziła, że jej nie słyszał. Spotykał się z nią czasami, bo przecież to jego mama, ale czym był starszy, tym częściej unikał spotkań.
– Nie mów tak. Jestem twoją matką. – Wyciągnąwszy do niego rękę, chciała położyć ją na jego nodze okrytej kołdrą, ale wzdrygnął się, więc położyła ją spokojnie na kolanach, splatając palce obu dłoni.
– Matką? – Zakaszlał. – Jesteś bardzo dobrą mamusią – głos przeciekał jadem, gdy słowa same wystrzeliwały z ust Richiego. – Chcesz leczyć swoje dziecko, bo jest chore. Swojego homoseksualnego syna wysłać na leczenie do jakichś świrów, bo nie pasuje ci to, jaki jest. Doprowadziłaś swoje małżeństwo do rozpadu, bo twój mąż nie zrobił tego, co chciałaś. Nie odrzucił mnie, tylko w pełni zaakceptował i kocha, pragnąc dla mnie szczęścia, w przeciwieństwie do ciebie.
– Też cię kocham – powiedziała smutnym głosem kobieta.
– Wydaje ci się, że kochasz. Nie kochasz nawet swojej córeczki, którą wychowujesz na swoje podobieństwo. Jesteś piękna, ale twoje serce jest zgniłe, matko – syczał przez zęby Richie. Chciał, żeby stąd wyszła i dała mu spokój. – Wolę być z tatą niż z tobą.
– Ale… Ale ze mną miałbyś wszystko, dziecko drogie. Opłaciłabym ci najlepsze studia…
– Na kierunku, jaki ty byś wybrała. Przecież wiem, że nienawidzisz tańca. Nawet na jedną lekcję kasy nie dałaś, a masz się za artystkę.
– Szkoda pieniędzy…
– A na leczenie mnie z pedalstwa nie szkoda?! – krzyknął i zaraz tego pożałował. Chwycił się za gardło dające o sobie znać palącym bólem. – Podziękuję za twoją pomoc. Dam sobie radę. Dążę do celu, który sobie wymarzyłem i nawet jak mi się nie uda, będę wiedział, że to ja sam walczyłem, bez twoich śmierdzących pieniędzy. Twój synek, gej, chyba jednak nie zdechnie. A teraz wyjdź z mojego domu, matko. – Może i potraktował ją źle, ale już i tak był wzburzony, a jej przybycie tylko wszystko wzmogło, więc stała się ofiarą jego złości. W sumie nie żałował. Powiedział, co myślał. Nie patrzył, jak wychodzi, uprzednio odwróciwszy wzrok w stronę okna. Gdy usłyszał, jak zamyka drzwi, zawiesił wzrok na pozostawionym przez nią krześle. Jego oczy napełniły się łzami, a tych nie mógł powstrzymać. Dlaczego nie ma mamy takiej jak Alex? Zapracowanej, ale kochającej go z całego serca? Czy kiedyś coś się zmieni? Coś w jego życiu, że szczęśliwy będzie nie tylko podczas tańca? W innych sferach życia. W miłości. Odwzajemnionej i przepełnionej szczęśliwymi chwilami. Zerknął na bluzę Jonathana przewieszoną przez oparcie fotela. Ojciec ją uprał. Alex miał oddać ubranie bratu, ale zapomniał jej wczoraj wziąć. Johnny może potrzebować tej bluzy. Jutro poprosi Alexa o jej odniesienie. Nie chciał, żeby starszy chłopak był zły o to, że jeszcze jej nie odzyskał. Nie chciał mieć u niego kolejnych minusów. Co z tego, że mu pomógł? To i tak nie oznaczało, że coś się między nimi zmieniło.
– Gdyby chociaż mnie lubił… – wyszeptał do siebie po cichu, pozwalając kolejnym łzom zostawiać mokre ślady swojej obecności na zarumienionych policzkach.


* * *

– U nas najlepszym kucharzem jest mój brat. Chociaż czasami się wścieka, że musi gotować, ale to nie nasza wina, sam to robi z własnej i nieprzymuszonej woli. Ja się nie wtrącam, bo i tak wszystko przypalam. O, papryczki mogę sobie kroić – paplał Alex, krojąc paprykę w paski i co jakiś czas ją podjadając. – Ale wracając do pana J. Gdyby nie miłość do tańca, mógłby zostać kucharzem.
– Wspominałeś, że twój brat tańczył w jakimś zespole. – Josh odstawił na bok obrane i pokrojone pieczarki. Wyjął z dolnej szafki głęboką patelnię. Nalał do niej oleju. To, co chciał ugotować, było prostym, szybkim daniem, które często robił, gdy nie miał czasu bawić się z czymś bardziej czasochłonnym. Postawił patelnię na ogniu, sprawdzając przy okazji czy w dużym garnku nie gotuje się woda na makaron ryżowy. Pierś z kurczaka miał już pokrojoną na małe kawałki, wiec jak tylko olej się rozgrzeje, to mógł wrzucić mięso do smażenia.
– Dodam, że Johnny tańczył w nie byle jakim zespole. W jednym z najlepszych w Stanach. Johnny to w ogóle gwiazda naszej szkoły. Przyjrzyj się gablocie na pierwszym piętrze. Jest tam jego nazwisko wraz z pierwszym zdobytym w tańcu pucharem szkół, a obok niego wisi lista z osiągnięciami zdobytymi podczas lat nauki. Ale było minęło. Obecnie brachol wygniata nam kanapę, nic nie robiąc. Owszem, pomaga w domu, czyli bawi się w gospodynię domową, ale na tym poprzestaje.
– Nie szuka pracy?
– Szuka, ale nic mu nie pasuje. On tęskni za tańcem. Jest do tego stworzony. Chce to robić, a nie być sprzedawcą w sklepie. – Postukał czubkiem noża w drewnianą deskę, zapatrując się w jakiś punkt przed sobą. – Gdybyś widział, jak on tańczył. Potrafił bez problemu zatańczyć wszystko poza standardem, ale i to mu nie obce. Kocha freestyle tak jak Richie. Obaj nie wiedzą, jak wiele mają ze sobą wspólnego. – Podał pokrojoną paprykę Joshowi. Wciągnął zapach smażonego mięsa, pieczarek i przypraw, co sprawiło, że zrobił się głodny. – Co my właściwie gotujemy?
– Kurczak po chińsku z makaronem ryżowym. – Pocałował Alexa w skroń, przechodząc koło niego, by wziąć durszlak. – Wspomniałeś coś, że Richie podkochuje się w twoim bracie.
– On go kocha. Wiesz, tak naprawdę kocha. Mój brat niby jest bi, był w związku z fajnym chłopakiem, ale spotyka się z kobietami, a Richiego... Powiedzmy, że lubi bawić się jego kosztem. Nie lubi go, a to i tak mało powiedziane.
– Znasz przysłowie kto się lubi ten się czubi? – Odcedził makaron wstążki.
– Taa. Tylko że Richie jak Richie, kuli się w sobie i zwiewa, nic innego nie robiąc. – Nalał sobie do szklanki wody.
– Uwierz w niego. Richie to chłopak inny niż wszyscy i potrzebuje czasu, żeby się do kogoś przyzwyczaić. Mówiłeś, że Johnny’ego nigdy nie było, więc nie mogli się poznać. Teraz mają na to szansę. 
– Czasami tej szansie może ktoś dopomóc, nie? – Przytknął brzeg szklanki do ust i wlał w siebie kilka łyków. – To co, jemy?
W czasie rozmowy i posiłku, który razem spożyli, czas biegł bardzo szybko. Odkryli, że w swoim towarzystwie czują się sobą i nie muszą udawać kogoś innego, byle się przypodobać tej drugiej osobie. Temat z Richiego zszedł na ich wspólną, czytelniczą pasję. Josh obiecał Alexowi pożyczyć kilka nowych pozycji książkowych, z czego chłopak z radością skorzystał, dziękując mu ogromnym buziakiem. Nie zamierzał jednak po tym wychodzić. Josh musiał skończyć przygotowywać testy na jutro dla nich i o rok niższej klasy, więc przeszedł do drugiego pokoju wybranego na gabinet. Tymczasem Alex, nie zamierzając mu przeszkadzać, wziął książkę, którą czytał wcześniej, usadowił się w fotelu, w pokoju, w którym pracował kochanek. Zaczął czytać, czując się naprawdę jak w domu.

* * *

Pukanie obudziło Richiego z drzemki. Chłopak otworzył oczy i spojrzał na drzwi.
– No?
– Masz gościa – zawiadomił tata, nie wchodząc do pokoju.
Chłopak zmarszczył brwi. Na pewno to nie był Alex. Ten miał dziś ciekawsze rzeczy do zrobienia, niż spędzanie czasu z chorym przyjacielem, czego mu za złe nie miał. Może ktoś ze szkoły? Wątpił w to, bo niezbyt często go odwiedzali. Chciał, żeby przyszła jedna jedyna osoba, ale to było raczej niemożliwe. Dlatego jego zaskoczenie było wielkie, kiedy po zaproszeniu drzwi otworzyły się i stanął w nich Johnny.
Jonathan nie zdecydował jeszcze, co tu dokładnie robi, ale tak czy owak miał wymówkę, by wytłumaczyć swoje najście. Bardzo potrzebował swojej bluzy. Nikt nie musiał wiedzieć, że i tak nie była mu do niczego potrzebna. Po prostu był ciekaw, jak czuje się ta baletnica, a Alex milczał na ten temat jak grób. Sprytna bestia z niego. Zmusiła go do przyjścia tutaj. Już miał wytłumaczyć swoje odwiedziny, kiedy rzuciły mu się w oczy czerwone ślepia Richiego. Nim zdążył ugryźć się w język, zapytał:
– Dlaczego płakałeś?
Że co? Skąd on to wiedział? No tak, widocznie nawet sen tego nie ukrył, ale był dobrym wytłumaczeniem jego wyglądu.
– Po prostu spałem, plus choroba robi swoje. Przyszedłeś pewnie po swoje ubranie, leży na fotelu przy oknie. – W duchu bił sobie brawo, że był w stanie mówić. Przecież wcześniej Johnny odbierał mu ten dar i wtedy robił z siebie durnia. Może to dzięki temu, że Johnny nie patrzy na niego tym przytłaczającym wzrokiem odbierającym pewność siebie. Nie karci go za to, że chodzi po tej ziemi. Musiał wziąć się w garść i nie być przy nim taką cipą.
– A jak w ogóle się czujesz? – Podszedłszy do fotela, pochylił się po ubranie. Gdy wyprostował się, napotkał wgapione w siebie oczy kryjące pytanie „czemu pytasz?” – Pytam, bo przedwczoraj umierałeś, a dzisiaj masz się całkiem dobrze.
– Lepiej się czuję. – Nie chciał myśleć o tym, że wtedy ten chłopak widział go takiego… nieestetycznego, mógłby rzec. Nie chciał być przez niego oglądany, kiedy leżał w łóżku. Cholera, nie może o tym myśleć, bo to mu odbiera pewność siebie, a jak miał z tym uczuciem walczyć w stosunku do Johnny’ego, musi jakoś wziąć się w garść. Poza tym może istniała szansa, że coś się pomiędzy  nimi zmieni. – Dziękuję, że pytasz.
– No wiesz, wolę wiedzieć, czy nie będę musiał rezygnować ze swoich dość ważnych zajęć, żeby ratować twoją cenną osobę, panienko – powiedział Johnny. Po kurwę mu dziękuje? No dobra, podziękować może, ale czemu to mówi takim tonem, jakby byli przyjaciółmi? Nic się nie zmieniło w ich relacji i się nie zmieni. Niech sobie gówniarz nie sądzi, że nagle zwróci uwagę na jego zakochane w nim serce. Nigdy w życiu! Opuścił pokój, zanim Richie zdążył cokolwiek odpowiedzieć. 
Panienko? No tak, Richie, chciałeś latać wśród chmur, pomyślał Richie, a znów boleśnie upadłeś na ziemię, bo ktoś ci podciął skrzydła. Nic się nie zmieniło i nie zmieni. Nigdy.
Chciał zamknąć swoje serce przed tym uczuciem, ale już nie mógł tego zrobić. Miłość do tego zimnego skurwiela stopiła się z jego bijącym organem i nie było możliwości, by ją stamtąd wyrwać. Chyba ktoś musiałby wymienić mu serce, żeby się jej pozbyć.
Położył się na boku i wpatrzył w fotel, na którym nie pozostał żaden ślad obecności jego ukochanego w tym pokoju i domu. Samotna łza wypłynęła z kącika oczu, spadła na poduszkę i wsiąknęła w nią. Więcej Richie nie zamierzał przez niego płakać.
Panienka. Męski facet się znalazł, pomyślał. Poznaj mnie, a potem oceniaj. Teraz i tak muszę się skupić na wyzdrowieniu i moim najważniejszym celu. Miłość? Na nią nie ma miejsca w moim życiu.

* * *

Josh zakończył pracę i zamknął plik. Teraz musiał wydrukować go w dwudziestu kopiach, ale rozpraszały go wpadające mu do głowy myśli. Wyprostował się na krześle, myśląc o tym, że poniekąd wykorzystał obecność Alexa jako wymówkę przed pojechaniem do rodziców. Ci nadal nie wiedzieli, że mieszka tak blisko nich. Po prostu stchórzył. Po części, bo druga część chciała spotkania z Alexem.
Wpatrzył się w okno, za którym w pełni trwał dzień. Co on robi? Spotyka się z osiemnastolatkiem. Nie na poważnie, bo nie są w związku, ale tak można nazwać ich seks spotkania, które nie kończyły się po jednym numerku. Właśnie spędzał z nim dzień, gotował, rozmawiał, pracował przy nim, kiedy w tym czasie Alex czytał książkę. Zachowywali się jak para. Przywiązywał się do niego, czego nie miał zamiaru wyznawać młodemu. Może to i szczeniackie zachowanie niepasujące do faceta w jego wieku, ale po co wyznawać coś więcej? Przecież obiecał sobie, że już się nie przywiąże do nikogo, nie zwiąże z nikim i nie obdarzy kogoś uczuciami wyższymi niż zwykłe lubienie. Tylko będzie miał od czasu do czasu okazjonalny seks i tyle. Tak jakby na szybkim seksie mu zależało. Nie należał do tego typu osób, które chcą ciągle zaliczać. Ryzyko w tych czasach, że w chwili uniesienia zapomni się o prezerwatywie i oberwie jakimś choróbskiem, w tym wirusem HIV, było zbyt duże. Niby ludzi uświadamiano ciągle na ten temat, ale i tak wielu to ignorowało, bo przecież jemu to się nie przydarzy. Czasami naprawdę lepsza własna ręka. Bezpieczniejsza. On się też „odpowiedzialnie” zachował, kochając pierwszy raz z Alexem, ale siebie był na sto procent pewny, a Alex  nigdy z nikim nie był. Teraz też nie używają kondomów, cholera, nawet nie myślą o nich, a powinni. Naprawdę zachowywał się jak nieodpowiedzialny szczeniak. Nawet ze swoim byłym partnerem zawsze był zabezpieczony. Co okazało się być genialnym pomysłem, zważywszy na liczne zdrady byłego, tłumaczącego się małymi przygodami, zapomnieniem, kiedy prawda wyszła na jaw. On też się zapomniał pewnego wakacyjnego wieczoru i nocy, ale wtedy już był sam, a Alex go pociągał i poddał się namiętności. Robił to ciągle, nie słuchając rozsądku. I on miał wychować młodzież? Dobrze, że w swoich czterech ścianach nie musiał tego robić i mógł pozostać sobą.
Poczuł, jak ciepłe ręce obejmują go od tyłu za szyję, a gorące usta całują go w kark.
– O czym tak myślisz? – zapytał Alex. Długo obserwował wpatrzonego w okno Josha, zanim zdecydował się odłożyć książkę i do niego podejść.
– O moich rodzicach, o tym, że jestem tchórzem i do nich nie pojadę, o tobie… Takie tam.
– To znaczy? Nic nie wiem o twoich rodzicach i jakie myśli krążyły ci po głowie w związku z moją osobą? – Odwrócił fotel na kółkach od biurka i usiadł na kolanach mężczyzny.
– Moi rodzice… Powiedzmy, że nie przyjęli mojej orientacji tak, jak twoi. Chciałbym się z nimi spotkać, bo nie widziałem ich długo, lecz ciągle tę wizytę odkładam. – Owinął ręce wokół pasa Alexa.
– Nie można uciekać przed nieuniknionym. – Zdjął okulary z nosa Josha. Odłożył je na biurko, wychylając się do tyłu.
– Wiem. Trzeba stawić czoła problemom?
– Tak, ale z doświadczenia wiem, że to nie jest łatwe. A co do myśli o mnie? – Alex podniósł brwi.
– Na pewno nie dotyczyły tego, co masz właśnie na myśli. – Zepchnął go z kolan i wstał. Poszedł do kuchni zrobić sobie kawę.
– No nie myślę tylko o tym, no – zawołał za nim Alexander i ruszył jego śladem.

13 komentarzy:

  1. Poproszę więcej takich rozdziałów :) Josh i Alex - słodka sielanka, oby trwała jak najdłużej! A co do Richiego i Johnny'ego to zgodzę się z Joshem - kto się czubi, ten się lubi ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak niech Richi zajmie się tańcem a nie burczeniem brachola, dobry wykop w życie przydaje się na przyszłość:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. A gdzie tu dużo pocałunków i scen gorącego seksu, mało mi....

    ps, zapomniłam że dziś rozdział, miła niespodzianka przed snem

    pozro

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh, Richie...
    Szkoda chłopaka. Ale moim zdaniem powinien pokazać Jonathanowi jak bardzo ten się myli do jego osoby. Pozory mylą i można się na nich przejechać.
    Co do Alexa i Josha... No... Uroczo! I sielankowo, bym powiedziała. Aż za bardzo. Najwodoczniej szykuje się coś niedobrego. Tak przynajmniej przypuszczam.
    Pozdrawiam ~

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten to ma dobrze. Pojedzie do Josha, odpocznie, odpręży się, porucha... Takie jednodniowe wakacje, na które jedziesz kiedy chcesz :D
    Fajnie, że mają się tak dobrze (pewnie do czasu, bo przecież "nic nie może wiecznie trwać") ale traktują to wszystko tak na luzie. Takie seks-spotkania z seks-przyjacielem. Bardzo dobrym przyjacielem, który po pierwszej rundzie nie wyrzuci cię za drzwi, zaproponuje następny numerek, przyrządzi coś do żarcia, poleniuchuje z tobą, spędzi miło czas... Cholera, taki przyjaciel to skarb xDxDxD
    Richie... szkoda mi go, przez tą wredną, podłą sukę, która zwie się jego matką. Jaka matka... No dobra, są takie. Ale jaka normalna matka, zwróciła by się w taki sposób do swojego dziecka? Bez znaczenia ile miałoby lat. Chcąc "leczyć" syna tylko wyrządza mu krzywdę.
    A Jonathan to... Po prostu ucieka od prawdy. Ocenia Richiego a nawet go nie zna. Nie ocenia się książki po okładce. Ten tancerzyna chyba o tym przysłowiu nie słyszał. Pożyjemy zobaczymy.
    Weny Lu i dużo chęci do pisania :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepszy sposób na przetrwanie religii. Mój nauczyciel mówi że dobrze piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej. Ogólnie to zastanawiam się, jak długo piszesz jeden rozdział? Jak motywujesz się do pisania, i w jakich okolicznościach robisz to?
    Ciesze się, że odblokowałaś anonimowe komentarze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie pytania wolałabym, aby kierować na moim drugim blogu, w tym dziale: http://blogluany.blogspot.com/p/pytania-odpowiedzi.html
      Rozdział potrafię pisać i pięć godzin i trzy dni. Wszystko zależy co to za rozdział, tekst. Na przykład te rozdziały, które publikuję pisałam bardzo szybko. Na pewno staram się napisać jeden na dzień i pisać codziennie. Motywuję się... Nie ja mówię sobie, że muszę pisać. Nie ma "chcę" tylko "muszę". Nie ma okoliczności. Po prostu wiem, że mam pisać. To jak z chodzeniem do pracy. Musi się iść. :)

      Usuń
  8. Jesteś genialna jak mało kto!
    Uwielbiam to opowiadanie i czekam z niecierpliwością aż Johnny zorientuję się, że Richie mu się podoba ^_^

    Katrin

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej kochana!
    No nieźle coraz lepiej czyta się Twoje opowiadanie. Związek Josha i Alexa naprawdę kwitnie. Czuje, że może z tego być dobrego. Jestem ciekawa, co z tego będzie dalej. Z pewnością wydarzy się wiele między nimi ale przynajmniej seks mają wspaniały. zasługują na szczęście. Tylko co z Jonnym i Richie? Nie lubię jego matki. Zachowała się paskudnie. Ta jej trska o syna chyba jest fałszywa. W dodatku odtrąciła chłopaka kiedy dowiedziała się, że jest gejem. Takie kobiety w ogóle nie powinny być matkami. Ja bym nigdy nie odwróciła się od kogoś kto jest inny. Niestety są ludzie i ludziska. Podoba mi się w Twoich opowiadaniach fakt, że pokazujesz realia. Niestety takie sytuacje dość często zdarzają się w życiu codziennym. I jeszcze to zainteresowanie Jonny'ego Richiem. Czuje, że z tej mąki będzie jeszcze dobry chleb i obym się nie myliła. No cóż czekam do poniedziałku. To aż cały Boży i pół dnia dzień jeśli to ma jakiś sens;)
    pozdrawiam serdecznie i wiernie czekam na ciąg dalszy.

    p.s.Pamiętam, że coś Ci obiecałam i mam zamiar dotrzymać słowa.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,
    Josh i Alex słodka sielanka, Johnny sam chciał sprawdzić jak się czuje Richie, ale to co powiedział później bardzo mnie zasmuciło... więc wie, że Richie jest w nim zakochany...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  11. Jonathan, ty paskudny gnojku. Jak czekoladę kocham, palnęłabym cię teraz w ten zakuty łeb. Matkę - sukę Richiego też. Czy on nie może mieć dobrego, szczęśliwego życia?
    Sielanka Alexa i Josha pewnie nie potrwa długo... Ale nie będę wybiegać myślami w przyszłość :P.
    Pozdrawiam cieplutko :3

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)