30 września 2018

Obietnice - Rozdział 18

 Dzisiaj zapraszam Was na przedostatni rozdział. Za tydzień pożegnacie się z Noahem i Asherem. Co dalej? Zastanawiam się nad tym czy publikować Amare na blogu czy jednak tego nie robić. Ale pewnie to zrobię dla osób, które nie mogą sobie pozwolić na zakup tekstu. Nie, że nie chcą, nie mogą. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ jakiś czas temu otrzymałam komentarz, że powinnam za darmo wszystko publikować, bo tę osobą mimo że stać na kupno moich tekstów, to nie kupi ich, bo woli darmówki. Coś w tym stylu to było. Zapytałam tę osobę czy jak pracuje to robi to za darmo. Moi Kochani. Ja dzięki temu, że coś zarobię mogę pisać. Nie da się nie zarabiać, takie życie. A ja na pisaniu spędzam wiele godzin dziennie i to nie jest taki łatwy kawałek chleba jak się komuś może wydawać. Choćby teraz jestem na końcówce pisania Amare 3 i mam ochotę walić głową w ścianę, bo nie jestem w stanie tego zrobić. Czuję zawieszenie, niemoc. To nie jest miłe uczucie. Ale w tym tygodniu będę walczyć, by tekst ukończyć. Potem odpocznę.
Dlatego przykro się robi, kiedy ktoś pisze, że woli wszystko za darmo. I przez takich ludzi zastanawiam się czy warto nadal prowadzić bloga. :/

Dziękuję za komentarze. :)



Noah

Wyjechaliśmy po szóstej rano. Prowadziłem samochód Ashera, bo on wolał siedzieć obok mnie i wpatrywać się we mnie. Tak naprawdę, to nie miał pojęcia, gdzie stoi domek, do którego się wybieraliśmy i to ja musiałem usiąść za kierownicą. Mój partner zwykle kieruje się nawigacją, ale niestety, ta nie miała w swoich namiarach chaty myśliwskiej. Poza tym ja dobrze znałem te tereny, a Jarvis nawet jako nastolatek tutaj nie bywał.
Jechałem dobrze ubitym, leśnym traktem, po którym na przestrzeni kilku lat poruszał się niejeden pojazd. Owszem, lepiej było nie zapuszczać się tutaj samochodem osobowym, a terenowym i takim na szczęście dysponował mój chłopak.
– Nigdy nie lubiłem jeździć takimi drogami – odezwał się Asher, zmieniając stację w radiu na muzyczną po tym, jak wysłuchaliśmy wiadomości. – Zawsze się bałem, że wyskoczy jakieś zwierzę.
– Prawdopodobieństwo tego jest bardzo duże. Dlatego trzeba jechać powoli, jak wskazują znaki – odpowiedziałem, wystukując na kierownicy rytm piosenki Going Backwards Depeche Mode, jednego z moich ulubionych zespołów.
Nacisnąłem pedał hamulca, by zwolnić, bo za kilka metrów musiałem skręcić w wąską, dosyć krętą dróżkę prowadzącą w stronę rzeki, przy której znajdował się nasz cel. To  miejsce nie było uczęszczane i odwiedzane przez turystów, a także miejscowych. Jedynie w chwili, kiedy odbywały się polowania, teść Kevina zapraszał swoich kolegów na weekendy. Na szczęście odbywało się to głównie jesienią, więc miałem pewność, że nie będziemy mieć niespodziewanych gości.
– Rozmawiałem wczoraj z tatą – powiedział mój chłopak. Zerknąłem na niego na moment, woląc bardziej skupić się na drodze i zakręcie, do którego dojechałem. – Brakowało mi normalnych relacji z nim. Wyjaśniliśmy sobie dużo rzeczy. Po raz pierwszy od dawna mam wrażenie, że nie spoczywa już na mnie żaden ciężar.
– Czujesz się wolny, co nie? – zapytałem.
– Mhm. Tak to można określić. Kilka tygodni temu, kiedy wracałem do Lake Forest, miałem ochotę zawrócić tyle razy, że tego nie zliczę.
– Nie zrobiłeś tego. Na całe szczęście.
– Nie, nie zrobiłem i nie żałuję. – Pogłaskał mnie po udzie. – Gdybym to zrobił, to nie byłoby dla nas żadnej szansy. Tak się cieszę, że dałeś mi możliwość walczenia o ciebie.
– Nie było to łatwe. Dla mnie była to trudna decyzja ze względu na kilka rzeczy. Chcę ci o wszystkim opowiedzieć, tylko nie wiem, czy zbiorę na to siły, bo wracanie do tamtych dni nie jest proste – rzekłem, widząc w oddali migoczące koryto rzeki.
– Jeżeli nie jesteś gotów, nic nie musisz mówić.
– Nie tyle muszę, co chcę. Powinieneś o wszystkim wiedzieć. – Chwyciłem go na chwilę za dłoń i ją ścisnąłem. – Czuję potrzebę, by ci to wyznać. Kiedyś i tak się dowiesz, a wolę, aby to wyszło ode mnie.
– Dobrze, kochanie. – Posłał mi swój ujmujący uśmiech, a ja położyłem dłoń na kierownicy.
Resztę drogi przejechaliśmy w milczeniu, słuchając piosenek na jedynej stacji muzycznej, której sygnał jakimś cudem docierał na to pustkowie, gdzie rządziła wyłącznie przyroda. 
Prosta chałupa z drewnianych balii ukazała się wśród drzew. Oddalona od rzeki kilka metrów i schowana pośród zieleni wyglądała na miejsce, w którym można odpocząć. Zaparkowałem najbliżej jak mogłem i obaj wysiedliśmy z samochodu. Obserwowałem Ashera, jak rozgląda się wokół. Nie był tak wielkim zwolennikiem przyrody jak ja, ale nie bronił się przed takimi wypadami. Wypakowaliśmy to, co ze sobą zabraliśmy, w tym kilka koców, bo wolałem spać, a tym bardziej kochać się pod czymś, co należy do mnie. Asher się ze mnie śmiał, że gdybym miał nocować w jakimś hotelu, to pewnie zabrałbym swoją pościel. Prawdopodobnie tak by było.
Wyjąłem z kieszeni klucze, które dał mi Kevin. Podeszliśmy do drzwi po dość wysokiej trawie. Wsunąłem klucz do zamka i go przekręciłem. Ten zachrobotał, kalecząc dźwiękiem moje wrażliwe uszy. Otworzyłem drzwi, a ze środka buchnął chłód. Po nocy domek jeszcze się nie nagrzał, a poza tym prawdopodobnie nigdy się to nie działo, bo zawsze stał w cieniu. Dlatego nie spodziewałem się duchoty w późniejszym czasie. Jedynie co, to trzeba będzie tutaj wywietrzyć, a jak wpadnie trochę ciepła, to też nie będzie źle.
– Nie ma tu za wiele – powiedział Asher, stawiając swój plecak na drewnianej podłodze.
– Jest tylko jedna izba i łazienka. O to akurat właściciel zadbał. Co prawda, z wodą są kłopoty, ale poradzimy sobie w tych spartańskich warunkach. Poza tym mamy rzekę. – Podszedłem do niego i chwyciłem go za bezrękawnik. Wyciągnąłem się i wpiłem w jego usta. Oddał pocałunek, ciesząc się tak jak ja, że w końcu może to zrobić. – To co, idziemy złowić kilka ryb na śniadanie czy zjemy kanapki, które zrobiła twoja mama, a rybki zostawimy na wieczór? – zapytałem po tym, jak odsunąłem się od niego.
– Na wieczór, co? Zrobimy ognisko i upieczemy je.
– Taki miałem zamiar, ale wolałem zapytać.
– Ty i tak postawiłbyś na swoim. – Dał mi klapsa, a ja spojrzałem na niego piorunująco, zanim znów nie chwycił mnie i nie zażądał kolejnego pocałunku.

Asher

Zjedliśmy kanapki, siedząc przy wąskim, ale długim stole. Pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy, nie było wielkie. Zanim się rozgościliśmy, musieliśmy tu trochę posprzątać. Warunki tutaj i tak były lepsze od tych, których się spodziewałem. Na ścianie naprzeciwko wejścia stał kominek. Wyobraziłem sobie, że zimą płoną w nim drwa, a ja z Noahem leżymy na kocu i patrzymy na wesoło tańczący ogień. Dzisiaj nasze koce i tak przed nim leżały, bo zrobiliśmy sobie posłanie na podłodze, zostawiając w spokoju dwuosobowe łóżko, które wyglądało na mniej wygodne od desek.
Tu, gdzie stał stół, znajdowała się kuchenka gazowa, do której przywieźliśmy butlę, ale wątpiłem w to, że jej użyjemy. Mogliśmy żyć przez dwa dni na suchym prowiancie, bo moja mama nie wypuściła nas z domu, dopóki nie dała nam tyle jedzenia, jakbyśmy mieli tu spędzić tydzień.
Po śniadaniu poszliśmy na spacer. W lesie upał nie doskwierał tak, jak w środku miasta. Można rzec, że było rześko i przyjemnie. Czułem się lekko, nie miałem żadnych obaw, kiedy trzymałem dłoń Noaha w swojej. Niewiele mówiliśmy, prawie w ogóle, bardziej wsłuchiwaliśmy się w odgłosy lasu i szumu wody, która została za nami. Trawa pod naszymi stopami była zielono-żółta lub nawet wyschnięta w miejscach, do których nie docierało słońce oraz krople deszczu, gdyż gałęzie nad naszymi głowami były tak gęsto porośnięte liśćmi, że nic nie przepuszczały.
– Mógłbym tak żyć – stwierdził Preston, przystając i patrząc na mnie. – Tu z tobą, a wokół nas las i nic więcej.
– Lubisz izolować się od ludzi, Noah.
– Nigdy mi to nie przeszło. Owszem, lubię towarzystwo, ale osób, które nie oceniają mnie po tym, co i z kim robię w łóżku. – Ruszyliśmy w drogę powrotną. – Te rzeczy nikogo nie powinny obchodzić. Może wtedy byłoby ci łatwiej i nie stałoby się tak wiele złego.
– To nie ich wina, tylko moja – odrzekłem. – Zakochałeś się w tchórzu…
– Zakochałem się we wspaniałym człowieku, który nie zapanował nad strachem. – Ścisnął moją dłoń tak, jakby bał się, że ją puszczę. Nie odezwał się więcej do chwili, w której stanęliśmy nad brzegiem rzeki. Schylił się i wziął niewielki kamień, który rzucił do wody. Zrobił tak kilka razy, prawdopodobnie myśląc nad tym, co mi powiedzieć.
– Wiesz, że nie musisz mi nic mówić – przypomniałem mu.
– Muszę i chcę to dwa różne słowa, Ash. Chcę ci powiedzieć, co wydarzyło się po tym, jak mnie zostawiłeś. Tylko nie wiem, od czego zacząć. To jest ważne. – Nerwowym ruchem przeczesał palcami włosy. Podszedłem do niego i go objąłem, a on wziął głęboki oddech.
– Kotek, przyjechaliśmy tutaj, by nacieszyć się sobą, porozmawiać, ale pamiętaj, żebyś się do niczego nie zmuszał. – Ucałowałem jego skroń.
– Próbowałem popełnić samobójstwo – wyznał cicho, wciskając nos w moją szyję. Trzymał się mnie kurczowo i drżał, a ja zamarłem czując, jak ktoś chwyta moje serce w pięść i zaciska na nim palce. W pierwszej chwili prawda tego, co Noah przeszedł, nie dotarła do mnie, a w drugiej nadeszła świadomość, że gdyby mu się udało, to już by tu ze mną nie stał. Nie byłoby wyznań, pocałunków, dotyku. Zostałaby tylko nicość, bez tak ważnej nadziei. Nie byłoby Noaha Prestona, nie byłoby i mnie.
Odsunął się ode mnie na tyle, aby unieść głowę i spojrzeć mi w oczy. W swoich poczułem łzy, kiedy zrozumiałem, że właśnie obnażył przede mną swoją duszę. Wyciągnąwszy dłoń, położyłem ją na starannie ogolonym policzku.
– Czy ja… Czy ja dobrze usłyszałem? – Odpowiedział skinieniem głowy, a mnie zmroziło. To była moja wina. Poczułem, jak coś opada mi na dno żołądka i tam zostaje z całym swoim ciężarem, powodując niewyobrażalny ból. Moje ręce zaczęły dygotać i mimo że na dworze swoje panowanie przejął upał, to mnie zrobiło się zimno. Jakby mi ktoś obłożył nogi lodem, a on piąłby się coraz wyżej, pochłaniając całkowicie.
– Załamałem się. Tak totalnie, na całego. – Odszedł na bok, a ja chciałem znów porwać go w objęcia. – Ten tatuaż – wskazał na prawy nadgarstek – ta korona cierniowa skrywa każdą chwilę bólu, którego mi przysporzyłeś, a także miejsce po ranie. Miałem depresję, nie jadłem, nie piłem, umierałem powoli, dając się opleść rozpaczy. Wylałem morze łez. – Wpatrzył się w wodę, a ja podszedłem do niego i stanąwszy za nim, objąłem go ramionami. Wcisnął plecy w moją klatkę piersiową. – Nie widziałem przed sobą żadnych szarości czy bieli – kontynuował, obejmując swój prawy nadgarstek. – Istniała tylko czerń i pustka. Nie chciałem tak żyć. Nie bez ciebie. To był moment, a może miałem taki zamiar od dłuższego czasu, sam nie wiem. Po prostu wziąłem żyletkę i przystawiłem do nadgarstka. To było proste, równe cięcie. Zawsze byłem precyzyjny w tym, co robię. Pojawiła się krew, ale moje cięcie było zbyt płytkie. Chciałem naciąć głęboko powstałą ranę, ale zanim to zrobiłem, zostałem powstrzymany. Jakimś cudem mój tata tamtego dnia wrócił do domu nie tak pijany jak zawsze. Potem powiedział mi, że coś go pchało, by do mnie przyjść. Gdyby nie on, już bym tu teraz z tobą nie stał. Zrobiłbym to i nie wycofałbym się.
Kiedy to wszystko mówił, ja trzymałem go naprawdę mocno. Nie sądziłem, że aż tak bardzo cierpiał. Wyrządziłem mu więcej cierpienia niż przypuszczałem. Nie spodziewałem się takich rozmiarów mojej złej decyzji, mojego tchórzostwa i głupoty. On nie miał prawa mi w ogóle wybaczać. To, czego tak bardzo oczekiwałem, nie miało prawa się stać. Nawet w najmniejszym stopniu nie zasłużyłem na przywrócenie do łask. Powinien mnie karać, a jakiejkolwiek kary by mi nie zadał, to i tak byłoby za mało.
– W tamtym okresie mój tata był wspaniały. Pomagał mi, ratował mnie. Twoi rodzice również. Byłem pod opieką lekarzy. Z czasem wróciłem do siebie i postanowiłem żyć. Zacząłem spotykać się z innymi facetami, starając się zapomnieć o tobie, ale wlazłeś za głęboko do mojego serca, aby to się stało. Kiedy wróciłeś, cały czas bałem się, że w chwili, kiedy mnie zostawisz, to już…
– Nic nie mów – powiedziałem zbolałym głosem, odwracając go do siebie. – Nic już nie mów, kochanie. Tym razem nie zostawię cię, choćbyś nawet tego chciał. Nie jestem głupim nastolatkiem. A teraz, kiedy mi to powiedziałeś i sama myśl o tym, że mógłbym cię stracić sprawiają, że mam siłę walczyć. Stawię czoło każdemu, kto zechce cię skrzywdzić.
– Asher, nie stawiaj czoła każdemu, po prostu bądź. – Objął dłońmi moją twarz. Patrzyłem w jego niebieskie oczy i nie chciałem sobie wyobrażać, jakby to było, gdybym mógł ich już nigdy nie ujrzeć. Poczułem ból w piersiach i coś zaczęło dławić mnie w gardle, a po chwili jego cichy, uspokajający mnie szept powiedział mi, że płaczę. – Cii, spokojnie. – Pocałował mnie w szczękę.
– Nigdy nie odkupię tego, co ci zrobiłem – powiedziałem zbolałym szeptem.
– Co nam zrobiłeś. Ale po prostu bądź ze mną, zostaw przeszłość, a wszystko się ułoży. Tym razem to nie tylko ty będziesz naprawiał nasz związek, pomogę ci. Tak jak powinno być zawsze. Wesprę cię, nie będę do niczego zmuszał, jeżeli chodzi o ujawnienie się. Mogę spędzić w szafie resztę życia, byle z tobą. – Pociągnął nosem. Oczy miał wilgotne. Objąłem go mocno mówiąc, że go przepraszam i w tamtej chwili, nad rzeką, Noah powiedział, że mi wybacza. Upadłem przed nim na kolana, nie zważając na kamienie, które mi się w nie wbijały i wtuliłem głowę w jego brzuch. Pozwoliłem sobie na to, by zapłakać. Zrobiłem to pierwszy raz przy kimś. Ale Noah nie był byle kim. Nie mogłem tak nazywać połówki mojej duszy. Nie składałem mu żadnych obietnic, ale złożyłem sobie jedną. Obiecałem, że zrobię wszystko, aby więcej już go nie skrzywdzić. Choćbym miał stawić czoła całemu światu, a nie tylko mieszkańcom Lake Forest, to nie wyprę się tego, co do niego czuję.

Noah

Miałem wrażenie, że to, co powiedziałem, oczyściło mnie i coś, co nas jeszcze dzieliło, odeszło na zawsze. Znów ze sobą zostaliśmy związani i tym razem wierzyłem, że to będzie na dobre i na złe. Cokolwiek będzie się dziać w przyszłości, to razem stawimy temu czoło. Pokonamy każdą przeszkodę. Tym razem się uda, podpowiadało mi moje rozradowane serce. Mając za sobą ciężkie doświadczenia już wiedziałem, że nie sztuką jest być ze sobą, kiedy jest dobrze. Sztuką jest być z kimś, kiedy jest źle.
– Przeszliśmy próbę i wygraliśmy. Nasza miłość nigdy nie umarła – powiedziałem, klękając przed nim. Twarz miał opuchniętą, oczy czerwone i w tej właśnie chwili Asher Jarvis wydawał mi się najpiękniejszym mężczyzną na świecie, bo miał wspaniałą duszę. Duszę, która lata temu stała się częścią mojej. – Kocham cię.
– Też cię kocham. Bardzo, bardzo mocno – wyznał, a ja przytuliłem Ashera, obiecując sobie w myślach, że zawsze będę walczył o niego i wytrwam, a on wytrwa ze mną, bo razem stanowimy jedność, siłę nie do pokonania.
Nie wiem, ile czasu spędziliśmy nad brzegiem rzeki, przytulając się i trzymając za ręce. Czas nie był dla nas ważny do chwili, kiedy daleko nad górami nie zaszło słońce. Bliżsi sobie niż kiedykolwiek wcześniej wstaliśmy i zabraliśmy się do zrobienia ogniska. Nie było trudno pozbierać gałęzie, znaleźć suchą ściółkę oraz obłożyć ognisko kamieniami. Pracowaliśmy razem, uzupełniając się tak, jak dwa kawałki puzzli, które pasują tylko do siebie.
Kiedy ognisko było już gotowe, wziąłem wędki, które podarował nam tata Ashera i poszliśmy złowić ryby. Połów popołudniem może nie był najlepszym wyjściem i nie za bardzo się udał, ale dla nas wystarczające były te dwie ryby, które schwytaliśmy. Wspólnie się nimi zajęliśmy, patrosząc je i przygotowując do upieczenia przy ognisku. Nie szczędziliśmy sobie przy tym dotyku, czułych spojrzeń i pocałunków, które były dla nas niczym krople deszczu dla wyschniętej ziemi.
– Jedno mnie zastanawia – zacząłem, kiedy siedzieliśmy przy ognisku z rybami nabitymi na patyki. – Zostałeś gliną, ale to się nie dzieje ot tak. Potrzebowałeś dokumentów, świadectw czy czego tam trzeba, aby przyjęli cię do akademii.
– Mówiłem ci, że to małżeństwo bardzo mi pomogło. Przyjęli mnie do siebie, a Jordan, tak miał na imię ten facet, prowadził specjalny program dla trudnej młodzieży. Jednym z jego aspektów było pójście do akademii i spędzenie tam dwóch tygodni na szkoleniach i treningach. – Obrócił patyk z rybą. – Problemem było to, że nie miałem żadnych dokumentów. Zmusił mnie do tego, bym skontaktował się z rodziną. To było niedługo po tym, jak zawiadomiłem ich, że ze mną jest w porządku i żeby mnie nie szukali. Nie rozmawiałem z tatą, zrobił to Jordan. Kilka dni później wszystkie moje papiery ze szkoły i to, co było potrzebne, czekało w jego skrytce pocztowej. Nie wiem, co powiedział tacie, o czym rozmawiali i to już nie ma znaczenia. A w akademii na tyle mi się spodobało, że starałem się być najlepszy z całej grupy, która tam trafiła. Dla tej osoby czekało miejsce na stałe. Udało się. Spędziłem tam kilka lat. Poza tym zarabiałem na nią, remontując domy, czym też zajmował się Jordan.
– Zrządzenie losu, co nie? Uciekłeś stąd i trafiłeś do miejsca, które wyszkoliło cię po to, żebyś mógł kiedyś wrócić do początku – wytłumaczyłem Asherowi, mając nadzieję, że zrozumie moje poplątanie zdanie.
– Może właśnie tak miało być. Ostatecznie przecież tutaj jest moje miejsce. Przy tobie. – Wyciągnął rękę, a ja ją chwyciłem. – Ryby zaraz będą gotowe – powiedział po chwili, obracając kij.
Kilka minut później zjedliśmy, a potem przytuleni do siebie siedzieliśmy do późna przy ognisku, wpatrując się w ogień pieszczący co jakiś czas dorzucane patyki. 

23 września 2018

Obietnice - Rozdział 17

Dziękuję za komentarze. :)




Asher

Wszedłem do domu Noaha i zastałem ciszę. Zajrzałem do pomieszczeń na parterze i poza meblami nie uświadczyłem nikogo, kto choćby trochę przypominał mojego partnera. 
– Noah, gdzie jesteś? – zawołałem, ale ponownie nie dostałem odpowiedzi. Ruszyłem na górę do jego pokoju, mając nadzieję go tam spotkać. Drzwi były otwarte. Siedział na łóżku i patrzył prosto na mnie. Tak, był wściekły. – Hej. – Przekroczyłem próg pokoju i zatrzymałem się.
– Hej. Dobrze całowała? Kiedy ślub? – Jego głos był przepełniony chłodem, ale i bólem, który sprawiał, że moje serce pękało. Tak jak sądziłem, on pomyślał, że z tą kobietą coś mnie łączy. Jak mogłoby, kiedy to on jest tym, za kim poszedłbym na koniec świata? Tylko raz tego nie zrobiłem i dlatego rozumiałem jego niepewność.
– Ona nic nie znaczy. To przeszłość. Nigdy nie znaczyła. Pocałowała mnie, by mi udowodnić, że mi na niej zależy. Dowiedziała się, że tak nie jest.
– Powinno ci wzrosnąć ego. Przyjeżdża do ciebie piękna kobieta i błaga, byś do niej wrócił. – Wstał. Zbliżył się do mnie tylko o krok. Nie pokonywałem dzielącego nas dystansu, bo on tego nie chciał. Jak nic by mnie uderzył.
– Brenda już nie wróci. Liczysz się tylko ty, Noah.
– Zawsze się niby liczyłem i co? Doprowadziłeś do tego, że serce mi pękło. Jak ona się tu zjawiła? Podobno nie podawałeś jej adresu.
– Nie wiem, jak mnie znalazła. Nie tak trudno kogoś znaleźć, kiedy się wie, gdzie szukać. A ona ma ojca glinę. Możesz mnie wysłuchać? – Chciałem mu powiedzieć, że przyznałem się rodzicom, co do niego czuję. Podszedłem do niego, a on odszedł na bok. Unikał mnie jak ofiara swojego łowcy, ale ja czułem, że to on jest tu drapieżnikiem.
– Wysłuchać? – Przesunął wzrokiem po moim ciele. – Pozwoliłeś się tej suce pocałować?! Nienawidzę kobiet, które kładą na tobie łapy!
– Zawsze byłem tylko twój. – Jego  niepewność sprawiała, że był aż za bardzo zazdrosny. Musiałem to w nim ukoić.
– Zawsze. Nawet nie wiesz o wszystkim, co przez ciebie przeżyłem! – Spiorunował mnie spojrzeniem pełnym cierpienia. To prawda, nie wiem o wszystkim, co przeżył, bo nic mi o tym nie mówił.
– To mi powiedz! – krzyknąłem, obserwując go. Jego ciało było napięte, pałał wściekłością, do której doprowadził nic nieznaczący pocałunek. Co miałem zrobić, aby sprawić, żeby ten mężczyzna był pewny siebie, mojego uczucia i tego, że go nie zostawię? Chyba po prostu powinienem go kochać i być z nim ponad wszystko inne. Nieważne było to, co myśleliby czy mówili o nas inni. Najważniejsze, by mój chłopak ufał mi i nie bał się, że go zostawię dla jakiejś wypacykowanej panienki.
– Nie chcę drugi raz przez to przechodzić, Asher! A w chwili, kiedy pojawia się taka kobieta i cię całuje, szlag mnie trafia i w dodatku czuję ból tak ogromny, że w życiu nie będziesz w stanie sobie tego wyobrazić! – Położył dłoń na piersi.
Ponownie podjąłem próbę podejścia do niego, ale on był szybszy. Chwycił mnie i obrócił plecami do siebie. Nie broniłem się. Nie czułem takiej potrzeby. Przytknął usta do mojego ucha i powiedział przez zaciśnięte zęby:
– Nie pozwolę na to, abym znów przeżywał to samo. Obiecałeś być mój, a ona się pojawiła i zaznaczyła na tobie swoje ślady. Jestem terytorialnym samcem, monogamicznym. Nie dzielę się. Muszę ponownie cię oznaczyć i chcę, abyś to dzisiaj ty znalazł się pode mną.
Nie miałem pojęcia, jak na to zareagować. Owszem, w przyszłości zamierzałem mu na to pozwolić, ale nie byłem pewny, czy jestem już na to gotowy.
– Nie wiem, czy się na to zgodzę – wyznałem szczerze.
– Zgodzisz się i nie dlatego, żeby mi coś udowodnić. Nie chcę dowodów miłości. – Złapał zębami koniuszek mojego ucha, a kroczem naparł na mój tyłek. Był niesamowicie twardy. Poczułem znajome gorąco biegnące do pachwiny. – Tylko pokażę ci coś, czego nie da ci żadna kobieta. – Sięgnął do mojego rozporka, napierając na mnie i nie zamierzając zrezygnować ze swoich planów. Nie bałem się, a wręcz powoli zaczynało mnie to nakręcać. Nie skrzywdzi mnie, a wyprowadzi na nowe wyżyny intymności. Przecież zawsze chciałem mu się w ten sposób oddać. Dzisiaj czy jutro, to bez znaczenia. Dam siebie komuś, kto tego potrzebuje i kto mnie kocha.
– Nie chcę już żadnej kobiety. Tylko ciebie pragnę, Noah. Jeżeli chcesz, oznacz mnie jako swojego. – Odwrócił moją głowę i pocałował mocno, by po chwili się odsunąć, zostawiając mnie samego.
– Rozbierz się – powiedział stanowczo.
Chwyciłem dół koszulki i zdjąłem ją, po czym odrzuciłem na bok, by zająć się spodniami, ale wpierw pozbyłem się butów i skarpetek. Cały czas na mnie patrzył. Nadal był zły, ale do tego doszło pożądanie. Na naszą rozmowę czas nadejdzie później. Teraz trzeba nakarmić głodną bestię. Albo raczej dwie bestie, bo coraz bardziej mi się to podobało.

Noah

Przyglądałem się temu, jak ciało Ashera staje się nagie, odkryte tylko dla mnie, pragnące tylko mnie. Bardzo się wściekłem, kiedy zobaczyłem, jak ta flądra próbowała zgarnąć go dla siebie. Przestraszyłem się, że odejdzie. Czekałem na to, aż tu przyjdzie. Chciałem rozmowy, ale mój temperament i łatwość wpadania w złość nie pozwoliły na spokojną konwersację. Dopóki ten mężczyzna nie będzie całkowicie mój, nie uspokoję się. Mimo tego, gdyby powiedział stanowczo, że nie chce zrobić tego, co zamierzałem, nie zmusiłbym go. Za bardzo go kocham, aby go krzywdzić i brać coś na siłę. Wtedy oddałbym mu się i czerpał siły oraz spokój z naszej bliskości. W chwili, kiedy nie oponował, moja męska natura potrzebująca go zdominować ucieszyła się z tego, zamierzając korzystać z oferowanego daru.
Podszedłem do niego i przesuwałem dłonią po jego ciele. Nie ruszał się. Czekał na to, co zrobię. Jakże był inny od władczego i samczego Ashera. Uwielbiałem być pod nim, ale dzisiaj chciałem go inaczej i pragnąłem pokazać mu piękno takiego zbliżenia. Piękno naszych złączonych ciał, naszej miłości. Owinąłem dłoń wokół jego szyi i przyciągnąłem do brutalnego pocałunku. Odpowiedział na niego, ale w momencie, kiedy chciał mnie objąć, odsunąłem się na tyle, aby znów obrócić go tyłem do siebie i popchnąć na łóżko.
Położył się, a ja chwyciłem go za biodra i uniosłem jego tyłek. Rozszerzył uda i podparł się na przedramionach, wciskając twarz w materac. Rozchyliłem jego pośladki i opuszkiem palca okrążyłem maleńką, różową dziurkę, którą otaczały nieliczne włoski. Jego ciało napięło się, ale nie broniło. Uległ. Na chwilę musiałem go zostawić, by wyjąć z biurka żel. Był nowy, kupiłem go ostatnio w Hampton. Wracając do czekającego na mnie mojego mężczyzny, rozebrałem się szybko. Mój penis celował prosto w jego tyłek, jakby pokazując cel, który chce zdobyć.
– Rozluźnij się – powiedziałem głosem, który zdradzał moje podniecenie.

Asher

Wkurzał mnie, mówiąc w ten sposób. Lepiej niech zrobi, co ma zrobić, bo ileż mam czekać na bliskość jego ciała przy moim. Drgnąłem, kiedy coś miękkiego i wilgotnego dotknęło mojej dziurki. Uniosłem się trochę i obejrzałem za siebie. Noah pieścił mnie językiem, a widok, kiedy robił mi dobrze w ten sposób, był oszałamiająco cudowny. Poza tym, że cudowne było to, co przeżywałem, kiedy pieszczoty narastały, a w moim ciele rozpalał się coraz większy płomień. Jęknąłem, zaciskając zęby na prześcieradle i mnąc je pomiędzy palcami, kiedy jego palec naparł na moje wejście i wsunął się do środka. Bezwolnie się na nim zacisnąłem. Poczułem pocałunki składane wzdłuż linii kręgosłupa i bliskość ciała mojego kochanka.
– Oddychaj. Nie zapominaj, jak to się robi.
– Oddycham, cholero ty moja.
Zachichotał i poruszył palcem, napierając na moją prostatę i już wiedziałem, dlaczego uwielbia, kiedy robię mu dobrze w ten sposób. Zajęczałem głośno, wstydząc się swojej reakcji. Naparłem na jego palec, który poruszał się we mnie powoli, by w końcu się wysunąć, a potem powróciły dwa. Robił to łagodnie, powoli, bym mu zaufał i wiedział, że mnie nie skrzywdzi. Mógł być zły, nawet wściekły, ale krzywdy mi nie zrobi. Poddałem się całkowicie jego pieszczotom, będąc coraz mocniej podniecony. W głowie mi wirowało i chciałem czegoś, o czym wcześniej nawet nie miałem pojęcia. Nie znałem tego uczucia. Pragnąłem, aby wypełnił mnie sobą. On jednak nie przestawał wbijać we mnie swoich palców, a ja coraz bardziej rozgorączkowany napierałem na nie, szukając większej rozkoszy. To, co dostawałem, to było za mało.
– Noah, proszę. – Zacisnąłem mocniej palce na prześcieradle, wypychając tyłek w jego stronę.
– O co mnie prosisz?
– Pierdolę cię, Preston! – Zawstydził mnie tym pytaniem.
Polizał mnie po plecach.
– Ja mówię ci, czego pragnę. Nikt cię nie usłyszy, tylko ja – szeptał, wysuwając palce i wsuwając je z powrotem, by pomasować mój punkt przyjemności. – O co mnie prosisz?
– Niech cię cholera weźmie, Preston! Chcę twojego kutasa. – Pocałował mnie w plecy, a potem wysunął ze mnie palce.
– To twój pierwszy raz, więc wsunę się powoli. Wpuść mnie – powiedział, a ja poczułem, że klęczy za mną i jedną ręką przytrzymuje mnie za biodro. Poczułem główkę jego kutasa, którą pomasował moją dziurkę. – Pięknie się na mnie otworzyła – powiedział i wsunął się do środka, rozpierając mnie. Zabolało, a on się zatrzymał. Położył się na mnie, a jego biodra pchnęły ostrożnie do przodu, by jego penis wślizgnął się we mnie.
– Niech to szlag – zakląłem, kiedy zatopił się we mnie, a ja naparłem na niego w poszukiwaniu przyjemności, którą wcześniej dawały mi palce.
– A ostatnio powiedziałeś, że ja za dużo klnę. – Jego klatka piersiowa dotknęła moich pleców. Nasze palce splotły się ze sobą, tak jak nasze ciała i serca. Tak jak dusze od lat ze sobą związane.
– Ty jesteś wulgarny w łóżku, Noah, a ja…
– A ty jesteś pieprzony – powiedział, a ja krzyknąłem, kiedy poruszył się w taki sposób, że miałem wrażenie, że nie wytrzymam z przyjemności, która we mnie uderzyła. – Pokażę, co ja mogę ci dać i nikt więcej – rzekł.
– Nikt więcej, tylko ty. – Jego biodra były nieubłagane. Cały czas poruszały się sprawiając, że jęczałem, drżałem, stając się niewolnikiem dawanej mi rozkoszy. Noah wiedział, co robić, jak robić, gdzie mnie dotknąć, pocałować, pod jakim kątem uderzyć swoim twardym jak skała kutasem, bym został wrzucony w najgłębszą otchłań rozkoszy.
Czułem ciepło jego ciała, oddechu, jego dotyk. To, jak mnie trzymał i jak całował, podczas gdy jego biodra nieustająco poruszały się w różnym tempie sprawiało, że odchodziłem od zmysłów. Stawałem się przy nim bezbronny, wystawiony wyłącznie na jego łaskę, gdy moim ciałem wstrząsały dreszcze.
– Nie wytrzymam dłużej – wydyszałem, a on ponownie splótł nasze palce ze sobą, przytrzymując swoimi moje ręce. Chciałem chwycić swojego penisa i potrzeć się, by dojść, ale w tej chwili nie miałem jak tego zrobić. Miałem ochotę płakać, bo byłem już tak bliski szczytowania, a nie mogłem skończyć. Pocałował mnie w kark i wyszeptał:
– To dojdź. Chcę poczuć, jak więzisz mojego kutasa w sobie i będziemy to powtarzać. Twoja dupa mnie chce, a ja chcę ciebie. Dojdź, Asher. Kocham cię.
– Kurwa, tylko ty potrafisz jednocześnie być wulgarny i wyznawać miłość – sapnąłem. – Dotknij mnie – poprosiłem, opierając policzek o materac.
– Spuszczam się bez tego, tylko z twoim penisem we mnie, ty też to potrafisz.
– Nie potrafię i… – Już nic więcej nie powiedziałem, bo Noah zaczął ślizgać się we mnie w taki sposób, by spotęgować uderzenia. Rozkosz stała się tak duża i nieznośna, że rozpadłem się na małe kawałeczki. Nawiedził mnie orgazm, w oczach mi pociemniało i gdzieś przez mgłę przyjemności poczułem, że dołączył do mnie, przyciskając swoje ciało do mojego, a jego usta ciągle powtarzały, co czuje. Odpowiadałem, bo nic innego się nie liczyło. Tylko on.

Noah

– Nie wierzę, że to zrobiłeś. – Patrzyłem na Ashera w taki sposób, jakbym widział go po raz pierwszy w życiu. Leżałem obok niego, podpierając głowę na ręce, podczas gdy on odpoczywał na plecach zadowolony z tego, co zrobił. Obok na stoliku stała otwarta butelka wina opróżniona do połowy i dwa puste kieliszki. – Powiedziałeś o nas rodzicom. – To  było więcej niż oczekiwałem. – Spodziewałem się, że jeżeli kiedyś coś wyznasz, to za bardzo długi czas.
– Prawda, że Brenda dała mi kopa do działania, ale czułem, że to jest właśnie ta chwila. – Ułożyłem ręce na jego piersi i oparłem o nie brodę, wpatrując się w niego, gdy mówił. Wsunął palce w moje włosy. – Zaskoczyło mnie to, że oni wiedzieli. Nie byli pewni, ale wiedzieli. Na pewno tata. Jest spostrzegawczym facetem umiejącym czytać pomiędzy wierszami. Był na mnie zły, że nie zwróciłem się do niego o pomoc. I wiesz, co powiedział?
– Co? – Czerpałem przyjemność z tego, że bawił się moimi włosami. Mógłby to robić zawsze.
– Czekałem na to, kiedy w końcu dorośniesz. To właśnie powiedział. Coś się zmieniło pomiędzy mną i nim. Czeka nas jeszcze rozmowa, ale jakaś tama pękła. Muszę też oddać mu pieniądze, które zwrócił szkole, by mnie nie oskarżono o kradzież. Jak przypominam sobie, jaki byłem głupi… – Podniósł się, a ja wraz z nim. Chwycił w dłonie moją twarz i spoglądając mi głęboko w oczy, powiedział: – Nie wiem, jak możesz mnie po tym wszystkim kochać. Ale dziękuję ci, że nigdy nie przestałeś o nas marzyć. – Pocałował mnie czule i delikatnie, jakbym był dla niego bezcenną figurką z porcelany.
– A ty kiedykolwiek przestałeś? – zapytałem, kiedy uwolnił moje usta.
– Nie, wiesz o tym. – Wziął moją dłoń i ją ucałował.
– Siła marzeń potrafi tworzyć cuda - powiedziałem. – Twój powrót tym dla nas był.
– A czy coś uczyni cud i sprawi, że przestanę się bać tego, co ludzie powiedzą?
– Powiedziałeś rodzicom, co do siebie czujemy, to pierwszy krok. Najważniejsze, że oni wiedzą i będąc w twoim domu już nie muszę udawać. To, co zrobiłeś, było dla mnie ważne, a reszta ludzi… – Tym razem to ja ucałowałem jego dłoń, przysuwając ją sobie do ust i trzymając mocno tak, jakby jeszcze jej właściciel mógł mi uciec. Zaczynałem mu ufać i miałem nadzieję, że dobrze robię. – Cokolwiek się stanie, jeżeli chodzi o innych, to myślę, że prawda sama wyjdzie na jaw. Asher, ja na pewno nie chcę cię poganiać. Z ukrywania się też może być niezła zabawa. Innych aż skręca, by się dowiedzieć tego i owego. – Zaśmiałem się. Objął mnie, oddychając z ulgą. Tak jak powiedziałem, nie będę go na nic naciskał.
– To może pozwolisz mi siebie pogonić pod prysznic, a potem zabrać cię do moich rodziców?
– Przedstawisz swojego chłopaka? Miło. W końcu się tego doczekałem. – Dźgnąłem go palcem w pierś.
– Ałć. Za co to?
– Z miłości i uważaj – nachyliłem się do jego ucha – bo bardzo spodobało mi się dźganie ciebie.  – Zarumienił się albo tak mi się wydawało. Nie nabijałem się z tego powodu, bo sam wiedziałem, jak to jest za pierwszym razem, kiedy człowiek odkrywa w sobie pewne reakcje i to, że coś lubi. Dlatego cmoknąłem go w usta i wyplątawszy nas z pościeli, pociągnąłem mojego faceta do łazienki.
Kiedy ja wziąłem prysznic, zostawiłem go jeszcze w kabinie, aby się dokładniej wymył z mojej spermy, bo tego też się wstydził. Zapytałem, czy mu pomóc, ale wyrzucił mnie. Zaśmiałem się tylko i poszedłem się ubrać. Kiedy wrócił, byłem już gotowy, a on nałożył bieliznę i spodnie, po czym zaczął szukać koszulki.
– Sprawdź pod łóżkiem – powiedziałem i od razu tego pożałowałem. Sam mogłem tam zajrzeć. W chwili, kiedy się wyprostował, zamiast koszulki trzymał na dłoni obrączki. Od kiedy upadły i poturlały się pod łóżko, nic nie zrobiłem, aby się ich pozbyć. Po prostu tam leżały, a ja próbowałem o nich zapomnieć.
– Co to jest? Nie, nie odpowiadaj, bo wiem, co to jest. Ale skąd one się wzięły?
– Kupiłem je tuż przed tym, zanim mnie zostawiłeś – odpowiedziałem szczerze, patrząc na dwa krążki. – Kupiłem je dla nas. Nawet jeżeli wiedziałem, że swojej nie założysz, to i tak chciałem ci ją dać. – Zbliżyłem się do niego i położyłem dłoń na jego, którą zamknąłem, a wraz z nią obrączki. Dowód na to, jak dużo planowałem i jak wiele chciałem.
– Cały czas je miałeś. Ale dlaczego pod łóżkiem?
– Nieważne, miałeś ich nie znaleźć. – Stęknąłem, kiedy objął mnie, a ja wtuliłem twarz w jego szyję.
– Dobrze, że to zrobiłem. Szkoda tylko, że są za małe na nasze palce. Mogę je zabrać? – zapytał.
– Ja je trzymałem przez dziesięć lat, teraz kolej na ciebie. – Nie miałem pojęcia, po co chce je zatrzymać, ale nie chciałem się z nim kłócić. Wątpię, aby i on miał siły, żeby je wyrzucić.
Staliśmy tak jeszcze długo, przytulając się i całując do chwili, aż obaj stwierdziliśmy, że pora iść do jego rodziców. Nie uważałem, że to dzieje się za szybko. Jeszcze kilka dni temu nawet nie chciałem, aby się do mnie zbliżał, a teraz jesteśmy razem. Po prostu my tak naprawdę nigdy nie przestaliśmy być razem. Oddaleni od siebie, ale i tak na zawsze ze sobą związani. To cytat z książki, którą mu podarowałem. Tak też było i z nami.

Asher

Obrączki spoczywały spokojnie w mojej kieszeni, kiedy pojawiliśmy się w moim rodzinnym domu. Kiedy zamknąłem frontowe drzwi, wziąłem Noaha za rękę. W kuchni było ciemno, za to w salonie paliło się światło i docierał do nas dźwięk telewizora. Weszliśmy po cichu. Mama i tata siedzieli na kanapie, trzymając się za ręce. Oglądali komedię romantyczną, przy której mój tata musiał się nieźle nudzić. Robił jednak to, czego nie lubił, bo kochał swoją żonę.
– Jutro oglądamy coś takiego – szepnął Noah. Lubił takie filmy, podczas gdy ja ich nie cierpiałem.
– Pod warunkiem, że obejrzysz ze mną porządny thriller – odpowiedziałem mu.
– To może weźmy pod uwagę naszą ukochaną „Psychozę” i kilka jeszcze starych, a zawsze dobrych klasyków.
– Jak najbardziej jestem za.
– Ale wcześniej obejrzymy jakiś romans. – Zaśmiał się i to zwróciło uwagę moich rodziców. Wstali, a my, nadal splatając ze sobą palce, podeszliśmy do nich.
– Mamo, tato, przedstawiam wam miłość mojego życia – powiedziałem i czułem się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.