Kilka dni
później.
Richie
usiadł na podłodze i sięgnął do swojej łydki, zaczynając ją wolno masować.
Ćwiczył od godziny i prawie złapał go skurcz. Wszystko przez to, że za dużo
wymagał od siebie pierwszego dnia. Do tego nie przeprowadził solidnej
rozgrzewki. Wstał, poprawiając przylegające do ciała szorty i szerszą,
zwisającą mu z ramion, szaro–czarną koszulkę. W tym stroju dobrze mu się
trenowało i czuł się w nim swobodnie. Podszedłszy do okna, na którego parapecie
zostawił butelkę z wodą, napił się. Odstawiwszy plastikowe opakowanie, miał
zamiar ponownie wziąć się do pracy, gdy w sali, w której zawsze trenował,
pojawiła się Joyce. Długie włosy dziewczyny zaplecione były w warkocz z boku
głowy. Miała na sobie legginsy i długą koszulkę na ramiączkach. No tak,
zapomniał, że umówił się z nią i mieli trenować układ na konkurs. W czasie jego
choroby szkoła dostała pełny regulamin konkursu, którego kopię wysłali mu na
maila, i nie było dla niego niespodzianką to, że podczas tańca par potrzebne
będą przynajmniej ze dwa podnoszenia. To było lekkie utrudnienie, bo żadne z
nich do tej pory nie stosowało tych technik, ale był pewny, że sobie poradzą.
– Hej,
sorry za spóźnienie, ale wice mnie zatrzymał z pretensją, że biegam po
korytarzu. Wyobrażasz to sobie? Naganę mi dał, pajac. – Dziewczyna usiadła na
ławeczce, zdejmując buty, w których przyszła. Zawsze ćwiczyła na bosaka. – Ale
ja nie biegałam. No heloł, ślepy jaki czy coś? – paplała. – Nie cierpię gościa.
Po chuja on pracuje w szkole, skoro nie znosi młodzieży? Debil – warknęła.
– Masz
cudowny humorek. – Oparł się biodrem o ścianę, krzyżując nogi w kostkach.
– A
pewnie. – Odstawiła buty na bok i zbliżyła się do Richiego. Położyła ręce na
biodrach z pytaniem: – To zabieramy się do roboty i będę mogła wyżyć się na
czymś, czy mój diabelski humorek ma roznieść nasze kochane liceum? Ewentualnie
mogę komuś przypierdolić i też będzie okej. – Machnęła ręką. Podeszła do stosu
płyt leżących na jednym z kilku krzeseł. Zaczęła nerwowo przeglądać każdą z
nich.
Richie
podrapał się po głowie. Taką dziewczynę widywał naprawdę rzadko i mógł
podejrzewać, że przyczyna jej podłego nastroju nie dotyczyła tylko samego
dyrektora. Tylko wyciągnąć coś od niej to była istna męczarnia, a on nie
zamierzał się tym zajmować. Zaraz miała przyjść trenerka i będą mogli zacząć.
– To
będzie ta muza, o której mówiłeś, czy Oscar ma coś skombinować? – zapytała.
– Jeszcze
muzyki nie wybrałem. Mam na oku kilka utworów, a Oscar obiecał się tym zająć.
– Fajno. –
Odłożyła płyty i odwróciła się do chłopaka. – To zaczynamy czy będziesz tak
stał? Przez twoją chorobę straciliśmy tydzień. W ogóle zapisałeś się na ten
konkurs, czy nie?
–
Zapisałem.
– No to
spoko.
– Musimy
poczekać na trenerkę. Mimo wszystko jej rady są bezcenne, a ty powinnaś zrobić
rozgrzewkę.
– Już
robiłam ze swoją grupą. W ogóle może byśmy poszli dzisiaj do Fever, co? –
Zrobiła kilka kółek biodrami.
Sama nazwa
sprawiła, że po kręgosłupie Richiego przeszedł zimny dreszcz. Jego noga już
nigdy nie postanie w tamtym miejscu. Spotkanie tamtego faceta nie pomogłoby mu w
poprawieniu samopoczucia i zapomnieniu tego, co go spotkało, a szczególnie co
mogło spotkać. Chciało mu się wymiotować na samą myśl o fiucie tego świra i
tym, do czego prawie sam doprowadził. Co jakby więcej wypił i zgodził się na
wszystko? Żałowałby tego do końca życia.
– Ej,
słyszysz mnie? – Joyce zamachała mu przed twarzą ręką.
Przetarł
twarz dłońmi. Nie. Będzie. O. Tym. Myślał.
– Nom.
– Fajno.
Jakbyś nie zauważył, to trenerka już przyszła i coś do ciebie mówiła, zamyślony
chłopcze. – Poklepała Richiego po ręce, wskazując ruchem głowy kobietę, która
oparła nogę na poprzeczce doczepionej do ściany, rozciągając dzięki temu
mięśnie.
Richie pod
dotykiem koleżanki odskoczył do tyłu, uderzając plecami o ścianę. Zły ruch.
Bardzo zły. Dziewczyna już na niego patrzyła oczami pełnymi pytań, a tych
wolałby uniknąć.
– Co jest?
Gryzę czy jak? O co biega? Dobra, jestem wkurwiona, ale nie jesteś osobą,
której bym przypierdoliła.
– Eee.
Nie, no spoko. Byłem zamyślony i przestraszyłaś mnie. Ćwiczymy czy gadamy?
Joyce nie
zdążyła odpowiedzieć na pytanie, ponieważ w tej samej chwili podeszła do nich
trenerka i zaproponowała, by spróbowali wykonać wspólnie parę układów. Chciała
się przekonać, czy ta para potrafi się ze sobą zgrać.
Oboje
pokazali, co umieją, a później zrobili te same układy razem. Było to dla nich
łatwe ze względu na całe lata ćwiczeń. Wystarczyło, żeby jedno z nich pokazało
drugiemu co mają zatańczyć lub zaproponowało jakiś znany z telewizji układ i
nie było problemu ze wspólnym zgraniem się. Zadowoleni, że wszystko idzie ku
dobremu i przygotowanie wspólnego występu do konkursu będzie łatwe, zaczęli
słuchać propozycji trenerki co do kolejnych ćwiczeń. Kobieta mówiła i mówiła,
rozwijając przed nimi masę obrazów ze swojej wyobraźni. Tym razem mieli zrobić
to, czego Richie, tańcząc sam, nigdy nie robił. Joyce, mająca swoją formację,
była bardziej zaznajomiona z tańcem w parach, gdzie dotyk był niewątpliwie
konieczny. Trenerka zaproponowała im prostą figurę polegającą na tym, że Richie
miał chwycić rękę Joyce, przyciągnąć ją do siebie, by dziewczyna stanęła przed
nim i zarzuciła mu nogę na biodro, wyginając przy tym górę ciała do tyłu. Skoro
mieli tańczyć w parze, w grę wchodziło właśnie pokazanie na scenie czegoś
więcej niż zwykłych ruchów. Pasja, uczucie i odegranie przed publicznością
wielkiej nienawiści kończącej się na
gorącej miłości było tym, czego często na takich konkursach oczekiwano. Dla
Richiego nie był to problem. Mógł wcielić się w każdą postać na scenie i udawać
miłość do swojej partnerki. Dla niego problem pojawił się, kiedy wziął
dziewczynę za rękę i przyciągnął jej ciało do siebie. Pierwsze ukłucie strachu
uderzyło w niego, gdy ich palce się spotkały, a ten całkiem nad nim zapanował,
kiedy dziewczyna przysunęła się do niego i zarzuciła mu nogę na biodro.
Naprawdę starał się to odegnać, ale sparaliżowało go tak, że zamiast
przytrzymać dziewczynę puścił ją, przez co koleżanka przewróciła się, uderzając
tyłkiem oraz łokciem o podłogę. Natychmiast dotarło do niego, co zrobił.
– Joyce,
nic ci nie jest? – Ukucnął przed dziewczyną masującą bolący łokieć.
– Czy
ciebie powaliło? Czemu mnie puściłeś?! – wydarła się na chłopaka.
– Nie
wiem, co się stało. – Podniósłszy się, wyciągnął rękę, żeby pomóc jej wstać,
lecz Joyce ją odepchnęła.
– Nie
potrzebuję twojej pomocy! – Sama stanęła na nogach, krzywiąc się. – Pojebało
cię?! Chciałeś mnie zabić?! Co jakbyśmy ćwiczyli podnoszenie?! Taki jesteś
słaby, że nie możesz mnie utrzymać czy tak cię mój dotyk brzydzi?! Czułam, jak
się spinasz, kiedy nasze dłonie się złączyły! Nie udawaj, że nie wiesz, o czym
mówię. To, że jestem dziewczyną, do licha, nie oznacza, że musisz się mnie,
kurwa, bać, cioto! Mam, kurwa, dość…
Nie
słuchał już, co ona mówi, a raczej wywrzaskuje. Wziął ręcznik, który służył mu
do otarcia potu z twarzy i pobiegł w stronę szatni oraz pryszniców. Nie
zabolało go to, jak go nazwała. Zabolało to, że przez tego drania nie będzie
mógł spełnić warunku konkursu, a co za tym idzie, nie przystąpi do niego. Ze
złością rzucił na ławeczkę ręcznik. Kopnął w szafkę. Minęło tyle dni, a to coś
nadal w nim siedziało. W szkole, idąc zatłoczonym korytarzem, szedł tak, by nie
mieć styczności z innymi. Gdy ktoś przypadkiem go potrącił, on dostawał zawału.
To nie było dobre! Nie chciał tego! Pokonanie w sobie lęku, który przecież nie
powinien pojawić się przy dotyku dziewczyny, która nic by mu nie zrobiła, stał
się jednym z priorytetów. Drugim było to, co sobie uświadomił. Krzyczał na
Alexa, że ten nie zabezpieczył się, i kazał mu iść na badania, a to on miał
poważne podstawy, by zrobić sobie testy na obecność wirusa HIV. Kto wie z kim i
iloma facetami pieprzył się Adalberto. Koniecznie musiał porozmawiać z Alexem,
tylko nie w szkole. U niego w domu, co łączyło się ze spotkaniem Jonathana i
skłamałby samemu sobie, gdyby powiedział, że nie chciał tego. Nie widział go od
momentu, kiedy tamten przyszedł po swoją bluzę, i bardzo pragnął go zobaczyć.
Wziął
szybki prysznic, ubrał się w swoje zwyczajne rzeczy i zarzuciwszy na ramię
plecak, wyszedł z szatni. W pomieszczeniu były tylko jedne drzwi prowadzące na
salę, w której ćwiczył. Teraz tego żałował, bo zastał w niej siedzącą na
podłodze Joyce. Dziewczyna patrzyła na niego obojętnie, ale po chwili
zmarszczyła brwi. Znał ten gest. Nad czymś usilnie myślała i to dotyczyło jego.
Mógł powiedzieć zwykłe „cześć” i wyjść, ale bał się, że ona i tak zaatakuje go
pytaniami, na które będzie musiał odpowiedzieć. Podszedł tylko do drzwi i
zamknął je, by na korytarz nie wydostała się ich rozmowa. Będzie lepiej, jak
powie jej o sobie, bo ona i tak się tego jakimś cudem dowie, a do tego
przestanie ciągnąć go do Fever. Przeszedłszy przez parkiet, położył plecak na
nim, a potem usiadł niedaleko dziewczyny, ale tak, żeby jej nie dotykać. Zanim
jednak zabrał się za opowiadanie swojej koszmarnej przygody, Joyce pierwsza zabrała głos:
–
Przepraszam, że na ciebie nawrzeszczałam, ale nie panuję nad nerwami od
wczoraj. Wolę się wkurwiać niż ryczeć w poduszkę i zajadać się tonami lodów lub
czekoladą. Mój chłopak wczoraj ze mną zerwał.
Richie
popatrzył na nią jak na kosmitkę.
– Ty
miałaś chłopaka?
– Żebyś
wiedział. Nie mówiłam tego nikomu, bo chciałam być pewna, że coś z tego będzie.
Wiesz, tak, żeby nie zapeszyć. Cóż, nawet to nie pomogło w utrzymaniu
pierdolonego związku. Takie mam szczęście, Richie. – Spojrzała na niego smutno.
– Każdy widzi we mnie szaloną dziewczynę ubierającą się na kolorowo, z długimi,
różowo–złotymi włosami, a nie widzi prawdziwej mnie. On nie widział. Może to i
dobrze, że się to skończyło, zanim tak na dobre się zaczęło. – Pociągnęła nosem.
– Ale nie ma co się nad tym rozwodzić, bo potem woda z oczu chce nieustannie
lecieć. Powiedz mi lepiej, dlaczego mnie puściłeś? I dlaczego jak powiedziałam
o Fever, zbladłeś, jakbyś ducha zobaczył?
Oparłszy
się o ścianę, wyprostował nogi, krzyżując je w kostkach. Z niemałym trudem
zaczął opowiadać o wieczorze, kiedy wypił za dużo i poznał Adalberta. Pominął
tylko te obrzydliwsze momenty, ponieważ nie chciał o nich myśleć, a dziewczyna
i tak się wszystkiego sama domyśliła. Przeklinając pod nosem cały ród pierdolonych,
napalonych, niemyślących facetów, długo jeszcze rozmawiali, mając gdzieś
ostatnie lekcje. Wyszli dopiero, kiedy inna grupa przyszła trenować.
– Sądzę,
że i tak powinieneś pokazać się w Fever. Nie będziesz sam, a nie możesz dać
temu facetowi satysfakcji – mówiła, kierując się w stronę klatki schodowej.
– Nie. Nie
mam zamiaru go spotykać, a klubów jest pełno, więc zawsze jakiś do zabawy się
znajdzie. Poza tym na razie i tak nie zamierzam chodzić w takie miejsca.
Zabawię się w domatora, a to mi lepiej zrobi, bo będę miał czas na naukę. Nie
patrz tak na mnie. Muszę coś więcej mieć w swojej mózgownicy niż tylko muzykę,
kroki i układy taneczne.
– Fakt. A
co do naszego wspólnego tańca, zrobimy tak..
Zeszli na
parter, gdzie wielu uczniów już opuszczało szkolne mury. Przy wejściu zauważył
piszącego na telefonie Alexa. Pożegnał się z Joyce, która pobiegła do swojej
kuzynki i Oscara. On sam chciał wprosić się do domu przyjaciela, co nie będzie
trudne, bo Alex zawsze chętnie go gościł.
* * *
Alex
postawił przed przyjacielem kubek herbaty. Dziwił się, że Richie chciał zostać
w salonie i pooglądać telewizję. Zawsze szli do pokoju i grali w gry lub gadali
o głupotach. Usiadł obok niego na kanapie, podwijając nogi pod siebie. Miał
naprawdę udany dzień. Po pierwsze, Josh oddał im testy sprzed tygodnia. Jego
wynik był najlepszy w klasie, co go ucieszyło, bo oznaczało, że nie obniżył
swojego poziomu, mimo że ostatnio zaniedbał naukę na rzecz ciekawszych zajęć. Z pewnością Joshua nie dałby mu takiej oceny,
gdyby mu dobrze nie poszło. Po drugie, został pochwalony za rozwiązanie zadania
z matematyki, dogadywał się z ludźmi jak nigdy i ponownie miał zaplanowany
kolejny weekend z Joshem.
–
Powiedziałem Joyce o tamtym – wyznał Richie, przeskakując z kanału na kanał i nie
znajdując w telewizji nic, co by go zainteresowało.
– Fajnie,
ale co cię do tego skłoniło? – Nie musiał pytać, o co chodzi. – Sądziłem, że
nikomu nic nie powiesz.
– Dużo
rzeczy. Choćby to, że nie mogę z nią
tańczyć. To znaczy spróbujemy jeszcze raz, ale… Będę musiał się pożegnać z
konkursem. – Po raz kolejny przerzucił kanał, wgapiając się w
trzydziestodwucalowe LCD.
Alex aż
musiał odstawić swoje picie i zabrawszy pilota z ręki przyjaciela, zmusił go do
skupienia się na nim, a nie na głupim telewizorze.
–
Dlaczego?
– Bo gdy
mnie dotyka ja… Cholera, nawet nie umiałem jej przytrzymać.
– Taka
ciężka? – Podniósł swoje ciemne brwi.
– Walnę
cię zaraz. Wiesz czemu, no. Nie przeszło mi. Dlatego spróbujemy jeszcze raz i
jak nie wyjdzie, to koniec. Jeżeli nie z nią, to z nikim się nie uda. Do tego
mam do ciebie jeszcze jedną prośbę. – Usadowił się bokiem, kładąc rękę na
oparciu kanapy. – Zróbmy te badania. Wiesz, jakie. Chcę mieć pewność. Mówiłeś, że ty też chcesz je
zrobić. Bez względu na to, że wiesz, że sam–wiesz–kto jest bezpiecznym
kochankiem – ostatnie słowo dodał szeptem. Johnny był w domu i pomimo tego, że
siedział na górze, więc nie mógł ich słyszeć, wolał pewnych rzeczy nie mówić na
głos. Chciał, by starszy chłopak zszedł na parter, choćby po coś do picia. Jak
wcześniej modlił się o coś przeciwnego, tak teraz wszystko się zmieniło.
Zrozumiał, że był w stanie z nim normalnie rozmawiać, o ile Jonathan mu nie
dokopywał.
– Możemy
się tam jutro z rana wybrać. Mam na dziewiątą i ty też.
– Skąd
wiesz? – Sięgnął po herbatę. Zamieszał w niej łyżeczką, by się cukier
rozpuścił.
– Mamy
razem lekcję, sklerotyku. Coś po tej chorobie żyjesz w innym świecie.
– Może.
Chyba za dużo myślę. – Machnął ręką, tym samym uciszając przyjaciela, by ten go
o nic nie pytał.
Siedzieli
w milczeniu, gapiąc się na jakiś przyrodniczy film, ale gdyby ich zapytać, o
czym był program wyświetlany na ekranie, żaden z nich nie potrafiłby
odpowiedzieć na pytanie. Obaj pogrążyli się we własnych myślach, próbując
ułożyć sobie w głowach wszystko to, co ich spotkało, o czym marzyli, czego
chcieli. Żaden z nich nie starał się wybiegać w tych myślach naprzód. Alex
często powtarzał, że co będzie to będzie, tylko jak każdy bał się, że jego
plany legną z gruzach. Dlatego starał się – na wiele miesięcy przed ukończeniem
szkoły – nie planować niczego na wyrost. Owszem, wiedział, że chciał iść na
anglistykę i zająć się pedagogiką i tłumaczeniem książek, lecz nie nastawiał
się na to, że tak będzie. W życiu różnie bywa. Dlatego tak martwił się o Richiego.
Chłopak nie brał pod uwagę niczego innego, oprócz studiowania w tej elitarnej
akademii. Co jak mu to nie wypali? Co jak się załamie? Odrzucił te myśli, bo
chciał wierzyć, że przyjacielowi uda się to, do czego dążył. Szkoda, że ta
szkoła jest tak daleko od ich miasta i nie będą się widywać. Mimo tego, że
pragnął, żeby mu się udało, Richie mógłby poszukać także innych uczelni
mających kierunek, w którym zamierza się kształcić. Taniec, choreografia to
było całe życie Richiego i pomoże mu we wszystkim, jeżeli tylko będzie
potrafił.
Dzwonek
komórki przyjaciela przywrócił ich do rzeczywistego świata. Pokazał mu, że
idzie zrobić jeszcze po herbacie, zostawiając go samego w czasie rozmowy.
W kuchni,
nastawiwszy wodę, wrzucił do kubków saszetki z cytrynowo-miętową herbatą.
Czekając na wodę, oparł się tyłkiem o szafkę, akurat w chwili, kiedy do
pomieszczenia wszedł Jonathan. Chłopak szybko oddychał, był spocony, a na sobie
miał strój, w którym trenował, czyli krótkie szorty i koszulkę bez rękawów.
Alex wiedział, że brat nie zaprzestał treningów, ale nigdy nie widział go w
czasie ćwiczeń. Chłopak zamykał się w pokoju, chcąc się skoncentrować tylko i
wyłącznie na tym, co robił.
– Co cię w
końcu wywiało z pokoju? – zapytał.
– Woda.
Potrzebuję wody. – Johnny nalał sobie pełną szklankę niegazowanej cieczy i
wypił duszkiem. – A ty co tak stoisz? Z psiapsiółką byście coś na kolację
szykowali. Rodzice wrócą dzisiaj późno. – Ponownie uzupełnił szklankę.
– Sam
sobie szykuj, ja nie jestem kucharką.
– Pfff.
Nie nauczysz się gotować i kto będzie podawał obiadki przyszłemu mężowi?
– Sam
będzie sobie obiadki robił. Nie jestem i nie będę służącym. – Po co mu umieć
gotować, kiedy Josh robił to doskonale? O czym on myśli? Przecież nie planują
być ze sobą. Mają tylko dobry seks i miło im się rozmawia. Nie ma między nimi
niczego więcej i nie będzie.
– Wykąpię
się tylko i sam coś zrobię. – Odstawiwszy pustą szklankę do zlewu, odwrócił się
na pięcie do wyjścia, w którym w tym samym czasie pojawił się Richie. Zdziwiło
go to, że chłopak nie wyglądał najlepiej. Wydawał mu się jakiś smutny, ale co
go to tam obchodzi. Nie będzie się przejmował jakimś blondasem.
Alex
widział, jak przyjaciel zagryza wargę i przepuszcza w drzwiach Jonathana.
Zmrużył oczy, obserwując Richiego. Nie chciałby być na jego miejscu. Kochał bez
wzajemności kogoś, z kim nigdy nie będzie. Gdyby mógł, to połączyłby ich obu i
jeszcze udzielił błogosławieństwa na nowej drodze życia. Brat był po prostu
dupkiem, ale on w tej sprawie nic nie zrobi, bo nie nakaże Johnny’emu kochać
Richiego.
– Dzwoniła
moja trenerka – zaczął Richie – pośliznęła się i złamała nogę. Wierzysz w to,
co słyszysz? – Podszedł do przyjaciela i oparł czoło o jego ramię. – To koniec.
Nie znajdę dobrego trenera w tak krótkim czasie. Ci dobrzy są zajęci dwadzieścia
cztery godziny na dobę. – Odsunął się od Alexa. – Będę musiał przystąpić do
egzaminu jak wszyscy. Tak będzie sprawiedliwiej. Pewnie i tak bym nie wygrał.
Wszyscy są ode mnie lepsi, ale chciałem spróbować. Zresztą i tak nic by z tego
nie wyszło, jeżeli nie mogę dotknąć i utrzymać Joyce. Nie, stop. – Uniósł ręce
do góry, przerywając panikę, która zaczęła go ogarniać. – Nie będę się nad sobą
użalał. Skończyłem z tym. Masz tę herbatę?
– Mhm. –
Całkiem zapomniał o gotującej się wodzie. Po usłyszeniu informacji od Richiego
w jego głowie zaczęły pracować wszystkie trybiki w tak intensywnym tempie, że
zaczęła go boleć. Potarł palcami skronie. To, o czym myślał, mogło się udać,
lecz pewność, że napotka opór, była zbyt wielka, żeby ot tak z tym wyskoczyć.
Koniecznie musi nad tym pomyśleć. Napełnił wrzątkiem kubki. Odstawił czajnik na
podstawkę. Zerknął przez ramię, Richie stał smutny, bawiąc się skrawkiem swojej
bluzy. Czy w końcu przyjacielowi zacznie układać się w życiu? Doskonale znał
pragnienia Richiego i nie były wygórowane, mimo tego i tak jakoś nie były łatwe
do zrealizowania. – Proszę. – Podał mu herbatę, już osłodzoną dwoma łyżeczkami
cukru. Jej miętowo–cytrynowy aromat roznosił się po całej kuchni, kusząc
zmysły.
– Jeszcze
nie uciekliście? Dobrze. – W kuchni ponownie pojawił się Johnny. Wykąpany i
ubrany w świeże rzeczy. – Pomożecie mi w kuchni. Chyba że blondasek już
wychodzi.
Na jego
widok Richiemu zaświeciły się oczy, a smutek odleciał niemal natychmiast. Z
tego też powodu Alex powiedział:
–
Blondasek zostaje, i tak nie ma nic lepszego do roboty.
– Co? –
Richie obudził się z zamyślenia. – A, tak. – Poczuł, że jego policzki zaczynają
płonąć, kiedy oczy najstarszego chłopaka spoczęły na nim. Nie będzie uciekał i
nie będzie znów cipą. Zostanie i postara się być sobą, co będzie bardzo, bardzo
trudne, ale da radę. – Zostaję.
– Super,
na kolację zrobimy porządny gulasz, zostanie go jeszcze dużo na jutro. Obaj mi
pomożecie, skoro zamiast jak inni ludzie w waszym wieku łazić bez celu po
mieście wolicie siedzieć w domu, to was wykorzystam.
– I kto to
mówi?
– Cicho,
brat. – Johnny wyjął z lodówki mięso i warzywa. Rzucił obu chłopakom po
fartuszku, ciesząc się, że będzie miał pomocników. Rozkazał im zająć się
warzywami, a sam wziął się za mięso. Gdy kroił je w paski, dyskretnie
obserwował Richiego. Naprawdę był ciekawy, co się takiego stało, że panienka
była taka smutna. – Tylko, Alex, pamiętaj, że gary ty zmywasz, wiesz za co?
– Taaa. –
Westchnął. Wpakował się w to, chcąc, żeby Johnny zajrzał do Richiego, ale może
to wyszło na dobre, sądząc po tym, że Richie nie zwiał do domu. Przemęczy się
ten miesiąc przy garach. Chwilę później omal nie uciął sobie palców, kiedy
Johnny zbliżył się do Richiego, kładąc przed nim kilka marchewek, przypadkiem
dotykając przy tym swoją ręką jego ręki, a Richie nie odskoczył od niego jak
oparzony. To go zastanowiło. Czyżby przyjaciel nie bał się Jonathana? To
znaczy, że… – Moglibyście razem zatańczyć do tego konkursu i, Richie, Johnny
mógłby cię trenować – wypalił, mimo że wcześniej chciał poczekać z przekazaniem
tego pomysłu. Obaj spojrzeli na niego jak na wariata, wyglądając, jakby mieli
zaraz dostać zawału. Potem zmierzyli siebie nawzajem wzrokiem, by znów zawiesić
go na nim. Alex miał ochotę się roześmiać. – No co? Richiego nie ma kto
trenować, a ty jesteś do tego idealny. Poza tym mógłbyś z nim zatańczyć jako
para. Co tam, że dwóch facetów, przecież nigdzie nie napisano, że mają być
tylko pary hetero, a zresztą w wielu układach chłopcy tańczą razem. Nie
musielibyście odgrywać wielkiej miłości. Richie zmieniłby choreografię, i tak
ciągle nad nią pracuje. Ty byś mu pomógł. – Wskazał czubkiem noża brata. –
Uwzględnilibyście parę obowiązkowych podnoszeń…
– Czy
ciebie powaliło? – zapytali obaj w tej samej chwili.
–
Widzicie, jak się zgadzacie? Tylko trochę dobrej woli i będzie ekstra.
– Kiedy to
sobie wymyśliłeś? – spytał Johnny. On miałby uczyć i tańczyć z tą panienką. W
czym, kurwa? Niby miał się dowiedzieć, co takiego i jak tańczy Richie, ale
przeszła mu na to ochota, a teraz Alex wypada z czymś tak niedorzecznym.
– Przed
chwilą? To jak?
– Nie ma
mowy. – Ponownie jednocześnie, odpowiedzieli, a później zniknęli z kuchni,
jakby przyszedł huragan i ich porwał.
– Co ja
takiego powiedziałem?
Oh swietne to jest opowadanje
OdpowiedzUsuńI teraz tylko czekac do czwartku
Mogę iść spać :) super rozdział :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam jak tylko padło hasło pary że R i J będę razem tańczyć :-D
OdpowiedzUsuńJohnny, zgódź się! <3
OdpowiedzUsuńTak mi szkoda Richiego... Chłopak ma traumę. Przecież to nie tak, że nic się nie stało :/ A że dotyk Johnatana go nie przeraża wcale mnie nie dziwi. Kocha go, poza tym starszy mu wcześniej pomógł, gdy ten był chory, więc Richie nie widzi w nim zagrożenia.
Naprawdę lubię tego blondwłosego chłopaka. Przez jego podejście do życia i miłość do tańca. That's my bro <3
kocham ich ech nie mogę sie doczekać dalszego ciągu:-)
OdpowiedzUsuńKońcówka była najlepsza i jeszcze to pytanie, co ja takiego zrobiłem, sprawiło że wybuchłam śmiechem :)
OdpowiedzUsuńDużo weny :)
Pozdrawiam:)
Stwierdziłam, że oficjalnie od dzisiaj nie będę czytać rozdziałów W sidłach miłości na blogu tylko poczekam... cierpliwie... (o ile ja tak w ogóle potrafię) aż dasz go do kupienia. Dzisiejszego rozdziału nie przeczytałam, ale musiał jak zwykle być genialny. Przeczytam całość to dam Ci sprawozdanie. Wiesz jaka będzie cena? Akurat to bardzo ważne. No to wszystko :D
OdpowiedzUsuńWeny Lu!
Ja na Twoim miejscu już dawno bym nie czytała. :D A cena to najwięcej 20zł. Większej sumy za to nie przewiduję. Jeszcze trochę czekania będzie, ale czas szybko leci. :)
UsuńNie no Alex jest genialny.Po prostu fenomenalny. Kocham tego faceta. Nie wyobrażam sobie by miało go zabraknąć w jakimś opowiadaniu i że jest głównym bohaterem. Jego pomysł by Jonny zatańczył z Richiem. Może to jakiś początek czegoś dobrego? Mam taką cichą nadzieję. Normalnie kochana fenomen. I ciąg dalszy love story z Joshem.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi bardzo Richiego. Ma wciąż traumę i minie trochę czasu nim chłopak dojdzie do siebie. Jestem ciekawa co będzie dalej.
Wiesz jak zawsze czekam do końca tygodnia. AJ to będzie długi i męczący tydzień.
pozdrawiam serdecznie i czekam na ciąg dalszy :)
Weszłam tu przez przypadek. Zaczęłam czytać i... twoje opowiadania są naprawdę świetne;) mam nadzieje ze jeszcze dużo ich przeczytam w twoim wykonaniu;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
Martyna
Wiedziałam jak tylko padło hasło pary że R i J będę razem tańczyć :-D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle rewelacyjny. Mam takie małe pytanko, a mianowicie nurtuje mnie czy opowiadanie na blogu Chomiczkowa Armia prowadzone z Sarabeth M. będzie kontynłowane? Już szmat czasu temu zostało zaczęte i narobiło smaka. Czekam sobie te 5 miesięcy i nadal nic, żadnego kolejnego rozdziału. Szkoda.
OdpowiedzUsuńNie wiem co z Sarabeth M. i jej tekstem/tekstami. Nie czytałam ich. Może ktoś inny będzie coś wiedział. :)
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńno, no Richie na dotyk Johnnego jak i Alexa nie ucieka, pomysł dobry, i tak ta ich zgodność rewelacyjna...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hm, hm, no tak mi to ładnie wygląda, Richie i Johnny jako para w tańcu? Idealnie! :D
OdpowiedzUsuńMuszą się zgodzić, no muszą!
Pozdrawiam cieplutko :3