W
niedzielę, przekroczywszy próg mieszkania Josha, nie planował zostać tam przez
cały dzień. Właściwie to nie miał żadnych planów związanych z mężczyzną, poza
nadziejami i jednym malutkim pragnieniem, że zniknie z domu, zanim przyjedzie
jego wuj ze swoimi dziećmi. Lubił ich, poza tym byli jego rodziną, ale na myśl,
że miał znosić kuzyna, który naprawdę kocha go męczyć i zazwyczaj jest sprawcą
usunięcia wszystkich danych na telefonie, bo zawsze jakimś cudem się do niego
dobierze, powodowała u niego chęć ucieczki. Dlatego mimochodem wspomniał
Joshowi podczas wczorajszej rozmowy telefonicznej, czy nie mogliby zająć się korepetycjami, a mężczyzna o dziwo się
zgodził, doskonale zdając sobie sprawę z rodzaju ich lekcji. Rodzicom
wytłumaczył, że jest w ostatniej klasie i myśląc o swojej przyszłości,
skorzystał z korków u znajomego i akurat to spotkanie wypadło w niedzielę. Ci
zaraz zaczęli wypytywać go o opłacenie dodatkowych lekcji, ale zbył ich, że
dostaje dużo kieszonkowego i mu wystarcza. Gdyby wiedzieli… Ale czego oczy nie
widzą, tego sercu nie żal. Mógł okłamać ich w inny sposób. Mianowicie Richie i
jego choroba byłaby doskonałą wymówką, lecz tata przyjaciela był w domu, co
wiązało się z tym, że zajmie się synem. Poza tym Richie miał leżeć w łóżku, ale
nie był do niego przykuty i nie potrzebował opieki. Do tego byłby łatwym celem
czteroletniego kuzyna, Maxa. Dzieciak na prawie drugim końcu miasta go nie
znajdzie. To też była wymówka, bo naprawdę chciał się spotkać z Joshem. Żałował
tylko, że nie mogą razem wyjść na
miasto. To był minus ich małego romansu. Chociaż to też miało dobre strony.
Mógł leżeć w łóżku kochanka w środku dnia i delektować się słodkim lenistwem.
Bynajmniej nie miał na co narzekać.
Josh
poszedł wziąć prysznic po ich wyczerpującym seksie, a on nie bardzo miał ochotę
wstawać z łóżka. Później się umyje. Gdy mu się nie śpieszyło, to lubił czuć to
specyficzne rozciągnięcie swojej dziurki i wilgoć, którą pozostawiał żel
intymny i sperma Josha. Może to był jakiś fetysz, ale ani jemu, ani Joshowi to nie
przeszkadzało. Z premedytacją nałożył jedną z jego koszul i teraz leżał na
brzuchu, skupiając się, a raczej starając się skupić, na książce, którą znalazł
u kochanka. Od dawna chciał kupić Szczęście w mrokach Lynn Fewelling, ale to
było wydanie sprzed lat i do tej pory już nie było dostępne w sprzedaży. Josh
miał jeszcze drugi tom, Na tropach ciemności, ale niestety pozostałe części
były nie do zdobycia. Będzie musiał się przemóc i pobrać z Internetu resztę,
choć nie cierpiał czytać elektronicznych książek. Zawsze uważał, że trzymanie w
ręku prawdziwej książki, czucie w dłoni jej ciężaru, przewracanie kartek
palcami z rozkoszą pieszczącymi papierowe stronice zapisane czarnym tekstem,
było niemal magiczne. Z ebooków korzystał, kiedy nie miał innej możliwości, a
tak to kupował książki, mimo że w domu już na nie miejsca nie starczało.
Śledził
wzrokiem tekst opisujący Seregila, szlachcica, złodzieja, nicponia i szpiega w
jednym – jednego z dwójki bohaterów opowieści – nie zdając sobie sprawy, że był
obserwowany przez roześmiane oczy Josha. Mężczyzna wyszedł z zaparowanej
łazienki w samym ręczniku na biodrach. Zamierzał ubrać się i coś ugotować, gdy
jego wzrok przyciągnął Alex. Chłopak leżał w łóżku, na brzuchu, w samej koszuli
zakrywającej mu tyłek, zaczytany w dość ciekawej historii. Josh podszedł cicho
niczym kot i wdrapawszy się na łóżko, zaczął całować go w łydkę, udo, posuwając
się coraz wyżej. Podsunął koszulę w górę i ujrzawszy seksowny tyłek, pocałował
jeden pośladek, na co Alex wciągnął głośno powietrze. Josh zaśmiał się cicho i
okrył młodego kochanka swoim ciałem, opierając się przy tym na dłoniach.
Pocałowawszy go w szyję, przywitał się, jakby dopiero pierwszy raz go dziś
spotkał:
– Cześć.
– Hej. –
Odwrócił głowę, by móc spojrzeć na twarz Josha.
– Widzę,
że dorwałeś Aleka i Seregila. Wiesz, tego raczej nie będziemy przerabiać na
lekcjach.
– A
szkoda. Poza tym uwierz, że czytam też nie mniej obowiązujące książki.
– Wierzę.
– Trącił nosem kark Alexa tuż pod linią włosów. Bliskość chłopaka sprawiała, że
radykalnie zmieniał swoje plany.
Alex z
premedytacją pchnął swój tyłek ku biodrom Josha i zaczął się o niego ocierać.
Mało mu było seksu i bliskości kochanka. Właściwie to liczył, że skusi go swoim
niegrzecznym wyglądem, a teraz i zachowaniem.
– Jesteś
niewyżyty, Alex.
– Mam
osiemnaście lat, czego innego oczekiwałeś? – Zamknął książkę, uprzednio
pomiędzy stronice wkładając zakładkę.
– Na pewno
nie tego, że będziesz grzeczny. – Odwiązał ręcznik i odrzucił go na bok. Jego
miękki jeszcze członek wpasował się pomiędzy rytmicznie zaciskające pośladki.
Był to idealny, pobudzający masaż. – Przy tobie sam czuję się jak
osiemnastolatek. – Polizał ucho młodego kochanka, by zaraz pocałunkami zjechać
na jego szyję.
– Jestem
jak eliksir młodości. – Poruszał się pod nim, chcąc go doprowadzić do pełnego
wzwodu. Czuł, jak penis Josha ociera się o jego wrażliwą po ostatnim stosunku
dziurkę. Ta zaciskała się i rozluźniała przy każdym ruchu.
– Mhm. –
Pozwalając Alexowi leżeć na brzuchu, sam przekroczył uda chłopaka w taki
sposób, że jego nogi były po bokach nóg Alexa, a tyłek chłopaka idealnie
wpasował się w jego krocze. Chwycił w garść swój członek i zaczął szybko
poruszać po nim ręką, doprowadzając się do pełnej erekcji. Nie było to trudne z
chętnym i uległym ciałem pod nim.
Alex sam
wsunął pod siebie rękę i zaczął się powoli pieścić, wręcz wypychając biodra do
góry. Przez jego ciało przechodziła fala rozkoszy, kiedy czuł, jak Josh
poklepuje główką penisa jego dziurkę, lekko na nią naciskając. Obejrzał się na
niego, a ich oczy spotkały się. Jęknął, gdy Josh gładko i bez przeszkód wsunął
się w niego. Opadłszy twarzą na poduszki, kręcąc biodrami, dopasowywał się do
penisa kochanka.
Josh
wsunął się w niego, powstrzymując syk, gdy wilgoć, gorąco i ciasnota otoczyły
jego członek. W jądrach pojawił się ogień rozsyłający po całym ciele
przyjemność i wyciskający z Alexa jęki. Chłopak wił się pod nim, samemu
poruszając biodrami. Nabijając się na niego bardziej i wycofując, by znów się
nabić swoim seksownym tyłkiem. Wcześniejszy seks był szybki, mocny i żarliwy,
natomiast ten łagodniejszy, powolny, czulszy i pozwalający im delektować się
sobą oraz odczuciami, jakimi emanowały ich ciała.
Alex
zagryzł zęby na poduszce, kiedy silny prąd rozkoszy wtargnął w niego, zahaczył
o podbrzusze, gdzie rozlał się niezwykłą przyjemnością, sprawiając, że w
napiętych jądrach poczuł ból rozkoszy i już nie mógł powstrzymać zbliżającego
się orgazmu. Dochodząc w swojej dłoni, pchnął biodra ku górze, prosząc Josha,
żeby ten poruszył się szybciej i dał mu więcej tego, co go ogarnęło. Poczuł,
jak ciało nad nim się napina, Josh wpycha w niego głębiej i również dochodzi.
Kochał to. Kochał świadomość, że doprowadził mężczyznę do szczytowania, kiedy
ten był w nim. To, że jego sperma zaznacza go i będzie czuł Josha jeszcze długo
po tym, jak wróci do domu. Josh nie odsuwał się od niego, całując go czule i
smyrając nosem jego szyję. O tak, to lubił. Przytulać się po dobrym seksie i
lenić. Nie chciał się od niego oddalać. Mógłby tak zasnąć i po prostu z nim
być. Fala żalu ukłuła go w serce. Szkoda, że mógł z nim być tylko pozostając
zamknięty w czterech ścianach. Cóż, zawsze mogło być gorzej. Mogli nadal
pozostać tylko na stopie nauczyciel uczeń, nie miał na co narzekać. Tak, jak
jest, było naprawdę dobrze i nad wyraz upojnie.
– Teraz
prysznic i pomożesz mi w zrobieniu obiadu, jeżeli chcesz tu zostać do wieczora,
nie padając przy tym z głodu – powiedział Josh po tym, jak doszedł do siebie.
– Nie
wygonisz mnie? – Alex obejrzał się, uradowany. Naprawdę się bał, że Josh mu
powie, że ma dużo pracy i nie mogą dnia
spędzić razem.
– Jeszcze
nie. – Cmoknął go w nos, a w oczach zatańczyły iskierki rozbawienia.
* * *
Richie
siedział w łóżku, opierając się o wysoko ułożony stos poduszek. Patrzył z
wściekłością na swojego niechcianego gościa. Jak ona śmiała tu przyjść i
jeszcze udawać, że się o niego martwi? Kurwa, nie umierał! Dziś w końcu czuł
się lepiej fizycznie – z psychiką było trochę gorzej, bo chciał trenować, a nie
mógł tego robić i to go wprawiało w frustrację. Natomiast przybycie tej kobiety
doprowadziło do tego, że poczuł się jeszcze bardziej chory, psychika odezwała
się małą depresją, a dusza płonęła z wściekłości.
– Synku,
nie patrz tak na mnie. – Kobieta usiadła na krześle w pobliżu łóżka. Jej ruchy
były pełne gracji, a ciało ubrane w gustowny, szary kostium składający się z
dopasowanego żakietu i spodni z kantem. Ubranie na niej krzyczało „mam kasę”.
Tak samo było z fryzurą. Krótkie blond włosy były tak uczesane, że odejmowały
kobiecie lat, dodając przy tym klasy i uroku. Mama Richiego była piękną
kobietą, tylko szkoda – według syna – że uroda nie szła w parze z jej sercem.
– Jak mam
patrzeć? – zapytał zachrypniętym głosem. Gardło nadal go bolało, ale najgorzej
było w piątek i wczoraj. W ogóle piątek pod względem samopoczucia był dla niego
piekłem. Po powrocie do domu zasnął, gdy się obudził, zażył leki – wcześniej
Alex wcisnął w niego jakąś zupę, którą, z tego co zrozumiał, przyniósł z domu –
a te go powaliły, sprawiając, że przespał niemal cały dzień, niewiele kojarząc
z tego, co się działo. Wczoraj Alex także spędził z nim dzień, odrabiając przy
nim lekcje i cały czas opowiadając, jaki cudowny jest Josh.
– Synku,
martwię się o ciebie. Gdy twój tata do mnie zadzwonił, że jesteś…
– Źle
zrobił. – Ojciec bez jego zgody zawiadomił matkę o chorobie. Naprawdę nie
chciał jej widzieć. Nie chciał widzieć kobiety – kiedy był w takim stanie –
która powiedziała, że jej syn gej może zdechnąć, tuż po tym jak wyznał im
prawdę o swojej orientacji. Ona sądziła, że jej nie słyszał. Spotykał się z nią
czasami, bo przecież to jego mama, ale czym był starszy, tym częściej unikał
spotkań.
– Nie mów
tak. Jestem twoją matką. – Wyciągnąwszy do niego rękę, chciała położyć ją na
jego nodze okrytej kołdrą, ale wzdrygnął się, więc położyła ją spokojnie na
kolanach, splatając palce obu dłoni.
– Matką? –
Zakaszlał. – Jesteś bardzo dobrą mamusią – głos przeciekał jadem, gdy słowa
same wystrzeliwały z ust Richiego. – Chcesz leczyć swoje dziecko, bo jest
chore. Swojego homoseksualnego syna wysłać na leczenie do jakichś świrów, bo
nie pasuje ci to, jaki jest. Doprowadziłaś swoje małżeństwo do rozpadu, bo twój
mąż nie zrobił tego, co chciałaś. Nie odrzucił mnie, tylko w pełni zaakceptował
i kocha, pragnąc dla mnie szczęścia, w przeciwieństwie do ciebie.
– Też cię
kocham – powiedziała smutnym głosem kobieta.
– Wydaje
ci się, że kochasz. Nie kochasz nawet swojej córeczki, którą wychowujesz na
swoje podobieństwo. Jesteś piękna, ale twoje serce jest zgniłe, matko – syczał
przez zęby Richie. Chciał, żeby stąd wyszła i dała mu spokój. – Wolę być z tatą
niż z tobą.
– Ale… Ale
ze mną miałbyś wszystko, dziecko drogie. Opłaciłabym ci najlepsze studia…
– Na
kierunku, jaki ty byś wybrała. Przecież wiem, że nienawidzisz tańca. Nawet na
jedną lekcję kasy nie dałaś, a masz się za artystkę.
– Szkoda
pieniędzy…
– A na
leczenie mnie z pedalstwa nie szkoda?! – krzyknął i zaraz tego pożałował.
Chwycił się za gardło dające o sobie znać palącym bólem. – Podziękuję za twoją
pomoc. Dam sobie radę. Dążę do celu, który sobie wymarzyłem i nawet jak mi się
nie uda, będę wiedział, że to ja sam walczyłem, bez twoich śmierdzących
pieniędzy. Twój synek, gej, chyba jednak nie zdechnie. A teraz wyjdź z mojego
domu, matko. – Może i potraktował ją źle, ale już i tak był wzburzony, a jej
przybycie tylko wszystko wzmogło, więc stała się ofiarą jego złości. W sumie
nie żałował. Powiedział, co myślał. Nie patrzył, jak wychodzi, uprzednio odwróciwszy
wzrok w stronę okna. Gdy usłyszał, jak zamyka drzwi, zawiesił wzrok na
pozostawionym przez nią krześle. Jego oczy napełniły się łzami, a tych nie mógł
powstrzymać. Dlaczego nie ma mamy takiej jak Alex? Zapracowanej, ale kochającej
go z całego serca? Czy kiedyś coś się zmieni? Coś w jego życiu, że szczęśliwy
będzie nie tylko podczas tańca? W innych sferach życia. W miłości.
Odwzajemnionej i przepełnionej szczęśliwymi chwilami. Zerknął na bluzę
Jonathana przewieszoną przez oparcie fotela. Ojciec ją uprał. Alex miał oddać
ubranie bratu, ale zapomniał jej wczoraj wziąć. Johnny może potrzebować tej
bluzy. Jutro poprosi Alexa o jej odniesienie. Nie chciał, żeby starszy chłopak
był zły o to, że jeszcze jej nie odzyskał. Nie chciał mieć u niego kolejnych
minusów. Co z tego, że mu pomógł? To i tak nie oznaczało, że coś się między
nimi zmieniło.
– Gdyby
chociaż mnie lubił… – wyszeptał do siebie po cichu, pozwalając kolejnym łzom
zostawiać mokre ślady swojej obecności na zarumienionych policzkach.
* * *
– U nas
najlepszym kucharzem jest mój brat. Chociaż czasami się wścieka, że musi
gotować, ale to nie nasza wina, sam to robi z własnej i nieprzymuszonej woli.
Ja się nie wtrącam, bo i tak wszystko przypalam. O, papryczki mogę sobie kroić
– paplał Alex, krojąc paprykę w paski i co jakiś czas ją podjadając. – Ale
wracając do pana J. Gdyby nie miłość do tańca, mógłby zostać kucharzem.
–
Wspominałeś, że twój brat tańczył w jakimś zespole. – Josh odstawił na bok
obrane i pokrojone pieczarki. Wyjął z dolnej szafki głęboką patelnię. Nalał do
niej oleju. To, co chciał ugotować, było prostym, szybkim daniem, które często
robił, gdy nie miał czasu bawić się z czymś bardziej czasochłonnym. Postawił
patelnię na ogniu, sprawdzając przy okazji czy w dużym garnku nie gotuje się
woda na makaron ryżowy. Pierś z kurczaka miał już pokrojoną na małe kawałki,
wiec jak tylko olej się rozgrzeje, to mógł wrzucić mięso do smażenia.
– Dodam,
że Johnny tańczył w nie byle jakim zespole. W jednym z najlepszych w Stanach.
Johnny to w ogóle gwiazda naszej szkoły. Przyjrzyj się gablocie na pierwszym
piętrze. Jest tam jego nazwisko wraz z pierwszym zdobytym w tańcu pucharem
szkół, a obok niego wisi lista z osiągnięciami zdobytymi podczas lat nauki. Ale
było minęło. Obecnie brachol wygniata nam kanapę, nic nie robiąc. Owszem,
pomaga w domu, czyli bawi się w gospodynię domową, ale na tym poprzestaje.
– Nie
szuka pracy?
– Szuka,
ale nic mu nie pasuje. On tęskni za tańcem. Jest do tego stworzony. Chce to
robić, a nie być sprzedawcą w sklepie. – Postukał czubkiem noża w drewnianą
deskę, zapatrując się w jakiś punkt przed sobą. – Gdybyś widział, jak on
tańczył. Potrafił bez problemu zatańczyć wszystko poza standardem, ale i to mu
nie obce. Kocha freestyle tak jak Richie. Obaj nie wiedzą, jak wiele mają ze
sobą wspólnego. – Podał pokrojoną paprykę Joshowi. Wciągnął zapach smażonego
mięsa, pieczarek i przypraw, co sprawiło, że zrobił się głodny. – Co my
właściwie gotujemy?
– Kurczak
po chińsku z makaronem ryżowym. – Pocałował Alexa w skroń, przechodząc koło
niego, by wziąć durszlak. – Wspomniałeś coś, że Richie podkochuje się w twoim
bracie.
– On go
kocha. Wiesz, tak naprawdę kocha. Mój brat niby jest bi, był w związku z fajnym
chłopakiem, ale spotyka się z kobietami, a Richiego... Powiedzmy, że lubi bawić
się jego kosztem. Nie lubi go, a to i tak mało powiedziane.
– Znasz
przysłowie kto się lubi ten się czubi? – Odcedził makaron wstążki.
– Taa.
Tylko że Richie jak Richie, kuli się w sobie i zwiewa, nic innego nie robiąc. –
Nalał sobie do szklanki wody.
– Uwierz w
niego. Richie to chłopak inny niż wszyscy i potrzebuje czasu, żeby się do kogoś
przyzwyczaić. Mówiłeś, że Johnny’ego nigdy nie było, więc nie mogli się poznać.
Teraz mają na to szansę.
– Czasami
tej szansie może ktoś dopomóc, nie? – Przytknął brzeg szklanki do ust i wlał w
siebie kilka łyków. – To co, jemy?
W czasie
rozmowy i posiłku, który razem spożyli, czas biegł bardzo szybko. Odkryli, że w
swoim towarzystwie czują się sobą i nie muszą udawać kogoś innego, byle się
przypodobać tej drugiej osobie. Temat z Richiego zszedł na ich wspólną,
czytelniczą pasję. Josh obiecał Alexowi pożyczyć kilka nowych pozycji
książkowych, z czego chłopak z radością skorzystał, dziękując mu ogromnym
buziakiem. Nie zamierzał jednak po tym wychodzić. Josh musiał skończyć
przygotowywać testy na jutro dla nich i o rok niższej klasy, więc przeszedł do
drugiego pokoju wybranego na gabinet. Tymczasem Alex, nie zamierzając mu
przeszkadzać, wziął książkę, którą czytał wcześniej, usadowił się w fotelu, w
pokoju, w którym pracował kochanek. Zaczął czytać, czując się naprawdę jak w
domu.
* * *
Pukanie
obudziło Richiego z drzemki. Chłopak otworzył oczy i spojrzał na drzwi.
– No?
– Masz
gościa – zawiadomił tata, nie wchodząc do pokoju.
Chłopak
zmarszczył brwi. Na pewno to nie był Alex. Ten miał dziś ciekawsze rzeczy do
zrobienia, niż spędzanie czasu z chorym przyjacielem, czego mu za złe nie miał.
Może ktoś ze szkoły? Wątpił w to, bo niezbyt często go odwiedzali. Chciał, żeby
przyszła jedna jedyna osoba, ale to było raczej niemożliwe. Dlatego jego
zaskoczenie było wielkie, kiedy po zaproszeniu drzwi otworzyły się i stanął w
nich Johnny.
Jonathan
nie zdecydował jeszcze, co tu dokładnie robi, ale tak czy owak miał wymówkę, by
wytłumaczyć swoje najście. Bardzo potrzebował swojej bluzy. Nikt nie musiał
wiedzieć, że i tak nie była mu do niczego potrzebna. Po prostu był ciekaw, jak
czuje się ta baletnica, a Alex milczał na ten temat jak grób. Sprytna bestia z
niego. Zmusiła go do przyjścia tutaj. Już miał wytłumaczyć swoje odwiedziny,
kiedy rzuciły mu się w oczy czerwone ślepia Richiego. Nim zdążył ugryźć się w
język, zapytał:
– Dlaczego
płakałeś?
Że co?
Skąd on to wiedział? No tak, widocznie nawet sen tego nie ukrył, ale był dobrym
wytłumaczeniem jego wyglądu.
– Po
prostu spałem, plus choroba robi swoje. Przyszedłeś pewnie po swoje ubranie,
leży na fotelu przy oknie. – W duchu bił sobie brawo, że był w stanie mówić.
Przecież wcześniej Johnny odbierał mu ten dar i wtedy robił z siebie durnia.
Może to dzięki temu, że Johnny nie patrzy na niego tym przytłaczającym wzrokiem
odbierającym pewność siebie. Nie karci go za to, że chodzi po tej ziemi. Musiał
wziąć się w garść i nie być przy nim taką cipą.
– A jak w
ogóle się czujesz? – Podszedłszy do fotela, pochylił się po ubranie. Gdy wyprostował
się, napotkał wgapione w siebie oczy kryjące pytanie „czemu pytasz?” – Pytam,
bo przedwczoraj umierałeś, a dzisiaj masz się całkiem dobrze.
– Lepiej
się czuję. – Nie chciał myśleć o tym, że wtedy ten chłopak widział go takiego…
nieestetycznego, mógłby rzec. Nie chciał być przez niego oglądany, kiedy leżał
w łóżku. Cholera, nie może o tym myśleć, bo to mu odbiera pewność siebie, a jak
miał z tym uczuciem walczyć w stosunku do Johnny’ego, musi jakoś wziąć się w
garść. Poza tym może istniała szansa, że coś się pomiędzy nimi zmieni. – Dziękuję, że pytasz.
– No
wiesz, wolę wiedzieć, czy nie będę musiał rezygnować ze swoich dość ważnych
zajęć, żeby ratować twoją cenną osobę, panienko – powiedział Johnny. Po kurwę
mu dziękuje? No dobra, podziękować może, ale czemu to mówi takim tonem, jakby
byli przyjaciółmi? Nic się nie zmieniło w ich relacji i się nie zmieni. Niech
sobie gówniarz nie sądzi, że nagle zwróci uwagę na jego zakochane w nim serce.
Nigdy w życiu! Opuścił pokój, zanim Richie zdążył cokolwiek odpowiedzieć.
Panienko?
No tak, Richie, chciałeś latać wśród chmur, pomyślał Richie, a znów boleśnie
upadłeś na ziemię, bo ktoś ci podciął skrzydła. Nic się nie zmieniło i nie
zmieni. Nigdy.
Chciał
zamknąć swoje serce przed tym uczuciem, ale już nie mógł tego zrobić. Miłość do
tego zimnego skurwiela stopiła się z jego bijącym organem i nie było
możliwości, by ją stamtąd wyrwać. Chyba ktoś musiałby wymienić mu serce, żeby
się jej pozbyć.
Położył
się na boku i wpatrzył w fotel, na którym nie pozostał żaden ślad obecności
jego ukochanego w tym pokoju i domu. Samotna łza wypłynęła z kącika oczu,
spadła na poduszkę i wsiąknęła w nią. Więcej Richie nie zamierzał przez niego
płakać.
Panienka.
Męski facet się znalazł, pomyślał. Poznaj mnie, a potem oceniaj. Teraz i tak
muszę się skupić na wyzdrowieniu i moim najważniejszym celu. Miłość? Na nią nie
ma miejsca w moim życiu.
* * *
Josh
zakończył pracę i zamknął plik. Teraz musiał wydrukować go w dwudziestu
kopiach, ale rozpraszały go wpadające mu do głowy myśli. Wyprostował się na
krześle, myśląc o tym, że poniekąd wykorzystał obecność Alexa jako wymówkę
przed pojechaniem do rodziców. Ci nadal nie wiedzieli, że mieszka tak blisko
nich. Po prostu stchórzył. Po części, bo druga część chciała spotkania z
Alexem.
Wpatrzył
się w okno, za którym w pełni trwał dzień. Co on robi? Spotyka się z
osiemnastolatkiem. Nie na poważnie, bo nie są w związku, ale tak można nazwać
ich seks spotkania, które nie kończyły się po jednym numerku. Właśnie spędzał z
nim dzień, gotował, rozmawiał, pracował przy nim, kiedy w tym czasie Alex
czytał książkę. Zachowywali się jak para. Przywiązywał się do niego, czego nie
miał zamiaru wyznawać młodemu. Może to i szczeniackie zachowanie niepasujące do
faceta w jego wieku, ale po co wyznawać coś więcej? Przecież obiecał sobie, że
już się nie przywiąże do nikogo, nie zwiąże z nikim i nie obdarzy kogoś
uczuciami wyższymi niż zwykłe lubienie. Tylko będzie miał od czasu do czasu
okazjonalny seks i tyle. Tak jakby na szybkim seksie mu zależało. Nie należał
do tego typu osób, które chcą ciągle zaliczać. Ryzyko w tych czasach, że w
chwili uniesienia zapomni się o prezerwatywie i oberwie jakimś choróbskiem, w
tym wirusem HIV, było zbyt duże. Niby ludzi uświadamiano ciągle na ten temat,
ale i tak wielu to ignorowało, bo przecież jemu to się nie przydarzy. Czasami
naprawdę lepsza własna ręka. Bezpieczniejsza. On się też „odpowiedzialnie”
zachował, kochając pierwszy raz z Alexem, ale siebie był na sto procent pewny,
a Alex nigdy z nikim nie był. Teraz też
nie używają kondomów, cholera, nawet nie myślą o nich, a powinni. Naprawdę
zachowywał się jak nieodpowiedzialny szczeniak. Nawet ze swoim byłym partnerem
zawsze był zabezpieczony. Co okazało się być genialnym pomysłem, zważywszy na
liczne zdrady byłego, tłumaczącego się małymi przygodami, zapomnieniem, kiedy
prawda wyszła na jaw. On też się zapomniał pewnego wakacyjnego wieczoru i nocy,
ale wtedy już był sam, a Alex go pociągał i poddał się namiętności. Robił to
ciągle, nie słuchając rozsądku. I on miał wychować młodzież? Dobrze, że w
swoich czterech ścianach nie musiał tego robić i mógł pozostać sobą.
Poczuł,
jak ciepłe ręce obejmują go od tyłu za szyję, a gorące usta całują go w kark.
– O czym
tak myślisz? – zapytał Alex. Długo obserwował wpatrzonego w okno Josha, zanim
zdecydował się odłożyć książkę i do niego podejść.
– O moich
rodzicach, o tym, że jestem tchórzem i do nich nie pojadę, o tobie… Takie tam.
– To
znaczy? Nic nie wiem o twoich rodzicach i jakie myśli krążyły ci po głowie w
związku z moją osobą? – Odwrócił fotel na kółkach od biurka i usiadł na
kolanach mężczyzny.
– Moi
rodzice… Powiedzmy, że nie przyjęli mojej orientacji tak, jak twoi. Chciałbym
się z nimi spotkać, bo nie widziałem ich długo, lecz ciągle tę wizytę odkładam.
– Owinął ręce wokół pasa Alexa.
– Nie
można uciekać przed nieuniknionym. – Zdjął okulary z nosa Josha. Odłożył je na
biurko, wychylając się do tyłu.
– Wiem.
Trzeba stawić czoła problemom?
– Tak, ale
z doświadczenia wiem, że to nie jest łatwe. A co do myśli o mnie? – Alex
podniósł brwi.
– Na pewno
nie dotyczyły tego, co masz właśnie na myśli. – Zepchnął go z kolan i wstał.
Poszedł do kuchni zrobić sobie kawę.
– No nie
myślę tylko o tym, no – zawołał za nim Alexander i ruszył jego śladem.
Poproszę więcej takich rozdziałów :) Josh i Alex - słodka sielanka, oby trwała jak najdłużej! A co do Richiego i Johnny'ego to zgodzę się z Joshem - kto się czubi, ten się lubi ;)
OdpowiedzUsuńNo tak niech Richi zajmie się tańcem a nie burczeniem brachola, dobry wykop w życie przydaje się na przyszłość:-)
OdpowiedzUsuńA gdzie tu dużo pocałunków i scen gorącego seksu, mało mi....
OdpowiedzUsuńps, zapomniłam że dziś rozdział, miła niespodzianka przed snem
pozro
Oh, Richie...
OdpowiedzUsuńSzkoda chłopaka. Ale moim zdaniem powinien pokazać Jonathanowi jak bardzo ten się myli do jego osoby. Pozory mylą i można się na nich przejechać.
Co do Alexa i Josha... No... Uroczo! I sielankowo, bym powiedziała. Aż za bardzo. Najwodoczniej szykuje się coś niedobrego. Tak przynajmniej przypuszczam.
Pozdrawiam ~
Ten to ma dobrze. Pojedzie do Josha, odpocznie, odpręży się, porucha... Takie jednodniowe wakacje, na które jedziesz kiedy chcesz :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że mają się tak dobrze (pewnie do czasu, bo przecież "nic nie może wiecznie trwać") ale traktują to wszystko tak na luzie. Takie seks-spotkania z seks-przyjacielem. Bardzo dobrym przyjacielem, który po pierwszej rundzie nie wyrzuci cię za drzwi, zaproponuje następny numerek, przyrządzi coś do żarcia, poleniuchuje z tobą, spędzi miło czas... Cholera, taki przyjaciel to skarb xDxDxD
Richie... szkoda mi go, przez tą wredną, podłą sukę, która zwie się jego matką. Jaka matka... No dobra, są takie. Ale jaka normalna matka, zwróciła by się w taki sposób do swojego dziecka? Bez znaczenia ile miałoby lat. Chcąc "leczyć" syna tylko wyrządza mu krzywdę.
A Jonathan to... Po prostu ucieka od prawdy. Ocenia Richiego a nawet go nie zna. Nie ocenia się książki po okładce. Ten tancerzyna chyba o tym przysłowiu nie słyszał. Pożyjemy zobaczymy.
Weny Lu i dużo chęci do pisania :D
Najlepszy sposób na przetrwanie religii. Mój nauczyciel mówi że dobrze piszesz :)
OdpowiedzUsuńMasz fajnego nauczyciela. :D
UsuńHej. Ogólnie to zastanawiam się, jak długo piszesz jeden rozdział? Jak motywujesz się do pisania, i w jakich okolicznościach robisz to?
OdpowiedzUsuńCiesze się, że odblokowałaś anonimowe komentarze ;)
Takie pytania wolałabym, aby kierować na moim drugim blogu, w tym dziale: http://blogluany.blogspot.com/p/pytania-odpowiedzi.html
UsuńRozdział potrafię pisać i pięć godzin i trzy dni. Wszystko zależy co to za rozdział, tekst. Na przykład te rozdziały, które publikuję pisałam bardzo szybko. Na pewno staram się napisać jeden na dzień i pisać codziennie. Motywuję się... Nie ja mówię sobie, że muszę pisać. Nie ma "chcę" tylko "muszę". Nie ma okoliczności. Po prostu wiem, że mam pisać. To jak z chodzeniem do pracy. Musi się iść. :)
Jesteś genialna jak mało kto!
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie i czekam z niecierpliwością aż Johnny zorientuję się, że Richie mu się podoba ^_^
Katrin
Hej kochana!
OdpowiedzUsuńNo nieźle coraz lepiej czyta się Twoje opowiadanie. Związek Josha i Alexa naprawdę kwitnie. Czuje, że może z tego być dobrego. Jestem ciekawa, co z tego będzie dalej. Z pewnością wydarzy się wiele między nimi ale przynajmniej seks mają wspaniały. zasługują na szczęście. Tylko co z Jonnym i Richie? Nie lubię jego matki. Zachowała się paskudnie. Ta jej trska o syna chyba jest fałszywa. W dodatku odtrąciła chłopaka kiedy dowiedziała się, że jest gejem. Takie kobiety w ogóle nie powinny być matkami. Ja bym nigdy nie odwróciła się od kogoś kto jest inny. Niestety są ludzie i ludziska. Podoba mi się w Twoich opowiadaniach fakt, że pokazujesz realia. Niestety takie sytuacje dość często zdarzają się w życiu codziennym. I jeszcze to zainteresowanie Jonny'ego Richiem. Czuje, że z tej mąki będzie jeszcze dobry chleb i obym się nie myliła. No cóż czekam do poniedziałku. To aż cały Boży i pół dnia dzień jeśli to ma jakiś sens;)
pozdrawiam serdecznie i wiernie czekam na ciąg dalszy.
p.s.Pamiętam, że coś Ci obiecałam i mam zamiar dotrzymać słowa.
Hej,
OdpowiedzUsuńJosh i Alex słodka sielanka, Johnny sam chciał sprawdzić jak się czuje Richie, ale to co powiedział później bardzo mnie zasmuciło... więc wie, że Richie jest w nim zakochany...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Jonathan, ty paskudny gnojku. Jak czekoladę kocham, palnęłabym cię teraz w ten zakuty łeb. Matkę - sukę Richiego też. Czy on nie może mieć dobrego, szczęśliwego życia?
OdpowiedzUsuńSielanka Alexa i Josha pewnie nie potrwa długo... Ale nie będę wybiegać myślami w przyszłość :P.
Pozdrawiam cieplutko :3