Poza tym TUTAJ jest rozwiązanie konkursu 2. I przypominam, że od teraz tam będą pojawiać się wszelkie informacje na różne tematy, żeby tutaj nie śmiecić. :)
Dziękuję za komentarze. :)
A Genuine i Akane dziękuję za poprawę. :)
– Młoda,
wyłaź natychmiast! – Richie uderzał pięścią w drzwi. Odkąd jego czternastoletnia
siostra na ostatnie dni wakacji zamieszkała z nimi, łazienka zamieniała się w
coś niedostępnego. Od pół godziny czekał, żeby tam wejść. Co ta gówniara tam
robiła? Ileż można się kąpać? – Jak znów się pomalujesz, jakbyś miała
dwadzieścia lat, to ci skopię dupę!
– Zaraz! U mamy
mam swoją łazienkę.
– To wracaj do
mamuśki! – odkrzyknął. – Wyłaź!
– Idź lać pod
drzewo! Jesteś facet. Możesz sikać, gdzie chcesz.
– Nosz,
cholera jedna – mruknął do siebie i uderzył kolejny raz w drzwi. – Wynocha
stamtąd! – Za godzinę jest umówiony z Alexem. Przyjaciel wrócił do domu, ale od
tamtego czasu nie mieli jak się spotkać. Chłopak spędzał dużo czasu z rodziną w
domu zmarłej cioci, pomagając jej bliskim w tych trudnych chwilach.
– Co tu się
dzieje?
Richie odwrócił
się. Ojciec stał na korytarzu w samym szlafroku i ziewał. Zapomniał, że
staruszek pracował przez całą noc i teraz chciał to odespać.
– Przepraszam,
tato, ale ta gówniara zajęła łazienkę – powiedział. Odsunął się od drzwi, kiedy
te uchyliły się i ukazała się w nich drobna blondynka.
– Powiedziałam,
że zaraz wychodzę. O co się tak pieklisz? – Obrzuciła brata zimnym wzrokiem, a
potem tym samym spojrzeniem obdarowała ojca. – Cześć, tato. Mam nadzieję, że
odwieziesz mnie dziś do mamy. Mam dość duszenia się w tej klitce.
– To po cholerę
tutaj spędzasz tydzień? – warknął Richie.
– Sąd tak
kazał, więc muszę tu być. Jakby to zależało ode mnie i mamy, w życiu bym tu nie
przebywała i nie spotykała się z tatulkiem.
Richie’m coś
zatrzęsło. Dostrzegł ból w oczach ojca. Mężczyzny, który jest dobrym, wrażliwym
człowiekiem. Ciężko pracował na to, by ich utrzymać i akceptował go w pełni.
Rodzice ostatecznie rozstali się trzy lata temu. Ciągłe kłótnie, brak szacunku
i miłość zamieniająca się w nienawiść doprowadziły do rozpadu wieloletniego
związku. Winił o to siebie. Wszystko zaczęło się po tym, jak ujawnił, że jest
gejem. Tata przyjął to dobrze, ale mama wpadła w szał. Chciała wysłać go na
leczenie, bo nie akceptowała syna odmieńca. Ojciec go bronił, przeciwstawiając
się żonie. Para zaczęła się kłócić. Na światło dzienne zaczęły wychodzić
zadawnione sprawy, które jeszcze bardziej pogłębiały szaleństwo, jakie ogarnęło
małżeństwo. Po dwóch miesiącach mama wyrzuciła ojca z domu. On poszedł za nim.
Nie chciał mieszkać z matką. Z nią została Milicent. Jak widać rodzicielka
doskonale zatruwała ją swym jadem. Do tego mama, artystka, nadal była
właścicielką dobrze prosperującej galerii, z której oczywiście usunęła swojego
męża, co sprawiło, że musiał on poszukać pracy jako ochroniarz i stróż. Matka
miała pieniądze i to nimi kusiła córkę. Jego też próbowała przekupić. Jak on
nienawidził tych chwil. Nadętych, nudnych kolacji, słodkich uśmiechów i tego,
jak próbowała go przerobić oraz zmusić do zmiany orientacji, bo ta jego jest
nienaturalna, a on jest za młody, by wiedzieć jaki jest. On ma pewność, że nie
jest za młody, a dla niego jego orientacja jest naturalna. Zaakceptował siebie
i nikt i nic tego nie zmieni.
– Jesteś
głupią, małą, pełną nienawiści żmiją, która jest moją siostrą już tylko na
papierze – syknął, nachylając się do nastolatki. – Powinnaś szanować tatę i to,
na co zapracował. Wracaj do swojego dużego domu, do całej torby kosmetyków, wysokiego
kieszonkowego i tego, co cię zatruwa. My sobie tu spokojnie żyjemy i nie
potrzebujemy kogoś takiego jak ty! – rzekł i nie zwracając już na nią uwagi,
przepchnął się do wnętrza łazienki. Zatrzasnąwszy za sobą drzwi, przekręcił
zamek.
* * *
Godzinę później
Alex wpuścił swojego przyjaciela do domu. Od razu wyczuł, że coś jest nie tak,
więc zabrał go do swojego pokoju, uprzednio proponując coś do picia. Richie
odmówił, decydując, że później zejdą na dół, a na razie woli zwyczajnie
porozmawiać. W pokoju przyjaciel usiadł na łóżku, opierając się o poduszki.
Nogi wyprostował, krzyżując je w kostkach. Alex usiadł obok, ale bardziej
bokiem do niego. Od paru dni nie miał czasu dla Richiego, ale tylko tłumaczył
się tym, że musi pomóc krewnym. Tak naprawdę wolał być sam. Rodzina jego
przybity nastrój tłumaczyła sobie śmiercią cioci, ale on wiedział, że prawda
jest inna. Nie mógł przestać myśleć o Joshu. Od wyjazdu nie miał z nim
kontaktu. Mężczyzna nie zadzwonił, wyjechali zaraz, jak on po wspólnej nocy z
Morrisonem wrócił do domku. Już w domu cioci jego telefon przypadkiem trafił w
ręce czteroletniego kuzyna z talentem kasowania wszystkiego, czego dotknie.
Alex stracił wszystkie kontakty, jakie miał, a tym samym tak ważny numer
telefonu do Josha. Ciągle czekał, aż mężczyzna się odezwie, lecz powoli to
czekanie zamieniało się w smutek. Widać pozostaną mu tylko wspomnienia ich
rozmów, spotkań i nocy. Tej nocy, której tak cudownej i namiętnej nawet sobie
nie wymarzył. Zrobił źle, że okazał się łatwy i do tego uprawiał seks bez
zabezpieczenia, ale nie żałował. Tym bardziej, że już nie miałby na to szansy
właśnie z tym konkretnym mężczyzną.
– Co się stało?
– zapytał Richiego.
– Moja siostra.
Wierna kopia mamy. – Podciągnął do siebie kolano i uderzył w nie pięścią. Jego
grzywka zasłoniła mu prawe oko. Odgarnął ją na bok.
– A twoja mama
traktuje twojego tatę jak zero. – Doskonale znał rodzinną sytuację przyjaciela.
– Mnie zaś chce
leczyć – prychnął Taylor. Spojrzał na przyjaciela. – Zostawmy ten temat i
lepiej opowiedz mi o tym Joshu. Masz jego zdjęcie?
– Nie mam.
Richie jęknął i
chwycił się za serce.
– Jak możesz
robić mi coś takiego? Chciałem zobaczyć to twoje cudo.
– Nie jest
moim cudem. To było… Parę fajnych dni. – Poruszył się niespokojnie. Miał
nadzieję, że Richie o nic więcej nie będzie pytał, ale jego zmrużone oczy i
lekko przygryziona warga nie wskazywały na to. – Złotko, ani słowa więcej na
ten temat.
– Ty mi tu nie
złotkuj. Spraw przyjacielowi trochę przyjemności. Jestem taki biedny. – Położył
głowę na ramieniu Alexa.
– Tak, i
spragniony, samotny oraz ciekawski. – Pogłaskał go teatralnie po głowie.
– No weź. –
Uniósł głowę i przesunął się na łóżku, by siąść po turecku, przodem do Alexa. –
Nie pytam o szczegóły. Chcę tylko wiedzieć, czy chociaż go pocałowałeś i kim on
w ogóle jest.
– Do tego to
może przyniosę nam po piwie. Będzie łatwiej mówić. – Wstał. – Masz, pograj
sobie. – Rzucił mu telefon.
– A mogę
pogrzebać po fotach? – Wyszczerzył się.
Alex przewrócił
oczami i skinął głową. Nie miał przed nim nic do ukrycia. Doskonale wiedział,
czego Richie będzie szukał. Jakoś nie przyszło mu do głowy zrobić sobie zdjęcie
z Joshem.
W kuchni wyjął
dwie butelki piwa z lodówki i je otworzył. Do wielkiej, szklanej misy nasypał
popcornu. Wrócił do pokoju przez nikogo niezatrzymany. Jego brat siedział na
górze i pewnie oglądał jakiś film, a rodzice poszli do pracy. Jedno piwo od
razu podał przyjacielowi. Przysunął sobie krzesło od narożnego biurka. Takie
biurko nie zajmowało wiele miejsca, a wolną przestrzeń pomiędzy szafą a nim
mógł zagospodarować regałem. W ogóle w jego pokoju wszędzie były jakieś półki,
a na nich równo poustawiane książki. Zajmowały nawet górną część szafy i
stolik, który stał obok jednoosobowego łóżka ustawionego pod ścianą, naprzeciw
wejścia. Na krześle usiadł, a popcorn postawił na łóżku. Richie od razu po
niego sięgnął.
Alex napił się
kilka łyków bursztynowego napoju przypominając sobie, że skłamał Joshowi, że
nie poje alkoholu. Założył nogę na nogę i zaczął zdrapywać etykietę z zielonej
butelki.
– Oho, jak tak
się zachowujesz, to coś poważnego – zagadnął Richie Taylor.
– Okłamałem
go – zaczął chłopak. – Powiedziałem, że mam dwadzieścia dwa lata. Mieszkam niedaleko miasta, gdzie spędzaliśmy wakacje,
ale tylko tyle. No, że jeszcze nie piję alkoholu, ale to dlatego, że
osiemnastolatkom nie sprzedadzą go i by się wydał mój wiek.
– Głupio
zrobiłeś.
– Wiem,
ale z gówniarzem by nie chciał rozmawiać. Poza tym to miała być tylko przygodna
znajomość. Nawet nie brałem pod uwagę, że stanie się to, co się stało.
Richie wpatrzył
się w przyjaciela. Domyślał się, o czym on mówi, ale wolał zapytać:
– Co się stało?
– Faktycznie to…
dałem mu się przelecieć.
Przyjaciel,
który właśnie pił piwo, zakrztusił się i zaczął kaszleć. Uniósł rękę do góry,
dając znać, że nic mu nie jest. Odetchnął.
– No wiesz, jak
mówiłem ci przez telefon, że fajnie by było jakbyś ty i on… wiesz co, wcale nie
oznaczało to, żebyś tak serio z nim poszedł do łóżka. Głównie miałeś się
przelizać, a nie dać zerżnąć. Wiesz słowa słowami, a czyny…
– Tylko teraz
nie pouczaj mnie, jak łatwy byłem i co mną rządziło. Ty też byś skorzystał.
– Czy bym
skorzystał? Czekam na wielką miłość. – Dopił piwo do końca i odstawił butelkę
na podłogę. – Ale, ale powiedz mi, jak było? – Tajemniczy, wręcz rozmarzony, uśmiech
Wilsona jasno mu powiedział „jak było”. – To nie wiem, czy mam ci gratulować,
czy współczuć, że to tylko jednorazowa przygoda.
– Jedno i
drugie?
– Chyba się nie
zakochałeś? – Richie podniósł się z łóżka i rozciągnął się.
– Nie. Tylko…
Sam nie wiem. Fajnie z nim było. Tak po prostu. Szkoda, że straciłem z nim kontakt.
– Kochany, mamy
neta, Facebooka i inne takie, więc go znajdziemy. To nie dziewiętnasty wiek… i
dwudziesty. Ileż może być Joshów Morrisonów? Nie martw się. Zrobimy coś do
żarcia, a potem przeszukamy sieć. – Ruszył do drzwi.
– Richie, nie
chcę go szukać – jęknął, zabierając puste butelki. – Weź miskę.
– Chcesz, a ja
ci w tym pomogę. – Posłał pocałunek w powietrzu i wrócił się po misę. Nie była
jeszcze opróżniona, więc schodząc na parter, wyjadał z niej prażoną kukurydzę.
– Ale z ciebie
żarłok. Nie wpływa to na twoje treningi?
– zapytał Alex.
– No co ty.
Spalam każdą kalorię. I spokojnie, dbam o siebie tak, jak trzeba. W ogóle to
wymyśliłem dodatkowy układ. Muszę tylko namówić Oscara, by mi zmiksował parę
zajebistych utworów. – Odstawił opróżnioną miskę na stół w kuchni i opłukał w
zlewie dłonie z soli. – Mam pomysł co zatańczyć na egzaminie. Pamiętasz mój
stary układ?
– Nie bardzo. –
Podał przyjacielowi czerwoną paprykę, nóż i deskę do krojenia.
– Szkoda.
Wpadnij na trening, to ci pokażę. – Zabrał się do krojenia papryki. Nawet nie
musiał pytać, co będą robić. Obaj lubili tę surówkę i często ją razem robili.
– Mhm. – Richie
był tancerzem. Jednym z najlepszych freestylowców jakich znał. Tańczył
wszystko, począwszy od baletu i piruetów, kończąc na zwyczajnym tańcu i
hip-hopie. Był wszechstronnie utalentowanym chłopakiem o niesamowicie gibkim
ciele. Miał swój cel w życiu, do którego dążył, i Alex życzył mu, by go
osiągnął.
– Jutro już do
szkoły – zmienił temat Richie. – Dlaczego wakacje nie trwają tyle, co miesiące
w jakich zmuszają nas do tych tortur?
– Nie narzekaj.
– Kroił w równe plasterki pomidora. Nie umiał gotować, ale krojenie szło mu
dość dobrze. – Całe wakacje i tak odwiedzałeś budę.
– Tylko studio.
– Zamachał nożem w powietrzu. – Muszę podziękować pani dyrektor za
udostępnianie tancerzom sali. Naprawdę świetna kobieta.
– Zgadzam się z
tym. W porównaniu do matematyka jest aniołem. Po chuja uczą nas matematyki?
– Jak to mówi
stary Oldman – odchrząknął i udał głos nauczyciela matematyki: – „To, że
chodzicie do liceum artystyczno humanistycznego, nie oznacza, że pozbędzie się
was daru edukacji również królowej nauk. Ludzie, musicie umieć liczyć!” –
Usłyszał dochodzący z przedpokoju odgłos kroków. Ktoś szybko zbiegał po
schodach. Spiął się. – Myślałem, że nikogo nie ma.
– Jonathan
jest.
– Aha. – Richie
przygasł zamieniając się w zupełnie innego chłopaka.
– O, psiapsióły
robią sobie jedzonko. Jak pięknie – powiedział starszy brat Alexa wchodząc do
kuchni. Powitał ich szerokim uśmiechem i zabrał z talerza, na który Richie
odkładał paski papryki, jeden kawałek. Od razu zaczął go chrupać. – Dla mnie
też coś się znajdzie? – Nalał wody do elektrycznego czajnika.
– Nie ma nic za
darmo, braciszku.
– Ależ z ciebie
materialista.
– Oddawaj
dychę, którą ci pożyczyłem. Może wtedy zrobię dla ciebie jedzonko, co nie, Richie? – Rzucił okiem na przyjaciela i
westchnął. Znów to samo. Jak tylko w pobliżu pojawiał się Jonathan, często
nazywany Johnnym, tak Richie stawał się nieśmiałym, małomównym, zakompleksionym
dzieciakiem. Miał ochotę walić głową w mur – i to nie swoją, ale brata. Johnny
doprowadzał do tego, że Richie zamykał się przy nim w sobie.
– Alex, ja
chyba już pójdę. Przypomniałem sobie, że mam dziś trening. – Nie podnosił oczu.
Odłożył nóż i wstał z krzesła. Czuł się źle i niepewnie przy starszym bracie
przyjaciela.
– Już panienka
ucieka? – zadrwił Johnny. – Szkoda. Myślałem, że zrobimy sobie imprezkę.
– Zamknij się –
syknął Alex. – Odprowadzę cię – zaproponował Taylorowi.
– Dam sobie
radę – rzekł Richie, zmierzając do wyjścia.
Alex obrzucił
brata takim wzrokiem, że gdyby ten mógł ciąć skórę niczym żyletka, Johnny
krwawiłby już z niejednego miejsca.
– I poszła ta
twoja przyjaciółeczka. – Jonathan nasypał do czerwonego kubka łyżeczkę kawy.
– Nie nazywaj
go tak. To fajny chłopak. – Zacisnął pięści. Nikt, nawet ten dupek, nie będzie
drwił z jego najlepszego przyjaciela.
– Wychuchany,
wypielęgnowany i gładziutki jak panienka. – Jonathan porwał jeszcze jeden
kawałek papryki.
– Wiem, że go
nie lubisz, ale to mój przyjaciel i chcę, byś go chociaż akceptował.
Johnny poklepał
brata po policzku, a ten odepchnął jego rękę.
– Akceptuję,
ale niech zachowuje się jak facet, a nie wystraszone stworzonko, które na mój
widok ucieka lub siedzi cicho jak mysz pod miotłą. Denerwują mnie tacy ludzie.
– Zalał sobie kawę. Nic nie poradził, że przy tym blondasku mówił, co mówił.
Jakoś tak samo wychodziło.
– Powinieneś
kiedyś zobaczyć, jak on się rusza. Jak tańczy i jak czuje się w swoim żywiole.
To ty go tak zmieniasz. Ta twoja niewyparzona japa.
– Nie
interesuje mnie to, co on tańczy i czy to robi. – Posłodził aromatyczny napój,
którego zapach roznosił się po całym
pomieszczeniu.
– I to twój błąd.
–
Najważniejsze, że ty lubisz swą przyjaciółeczkę, ja nie muszę się z nią
zadawać. – Skierował swoje kroki do wyjścia z pomieszczenia.
– Hipokryta i
idiota! – krzyknął za nim Alex. Zły kopnął w szafkę i natychmiast tego
pożałował, gdy ból rozżarzył się w jego stopie niczym ogień. Nigdy się nie
nauczy, że kopany przedmiot zawsze odda z nawiązką.
* * *
Tańczył jak
szalony w swoim pokoju. Miał w nim na tyle dużo miejsca, żeby swobodnie
ćwiczyć. Zazwyczaj robił to tutaj tylko wtedy, gdy miał jakiś problem i chciał
go w sobie stłumić. Tym razem był zły na siebie. Na swoje zachowanie. Był
skończonym kretynem! Co się z nim działo, kiedy w pobliżu pojawiał się Johnny?
Zamieniał się w kogoś innego i wolał zniknąć. Zachowywał się tak już od chwili,
w której go poznał, a starszy chłopak pierwszy raz obrzucił go lodowatym
wzrokiem. Niestety wyrobił o swojej osobie złe zdanie u Jonathana. Całe
szczęście Johnny’ego prawie nie było w domu i mógł odwiedzać Alexa. Starszy z
braci bywał w domu tylko na święta i początek wakacji. Tym razem chłopak już od
początku właśnie mijającej przerwy wakacyjnej zamieszkał w domu. Prawdopodobnie
na dłuższy czas. Z tego co Alex wspominał, to jego brat odszedł z zespołu po
skończeniu kontraktu i nie zamierzał podpisywać nowego. Formacja w jakiej
tańczył Johnny, była niesamowitą grupą taneczną w Stanach. Jej popisy,
choreografia przyciągały na występy rzesze fanów. Z tego powodu, by jak
najwięcej osób mogło ich na żywo obejrzeć, mieli kilka owocnych tras
koncertowych. Richie śledził wiadomości o nich z zainteresowaniem. Wszak miał
tę samą pasję. Większość członków zespołu, w którym występował Johnny, wyszło
spod ręki mistrzów. Tacy kształcili się w jedynej, elitarnej uczelni artystycznej,
która była też celem Richiego. Chłopak chciał zdać egzaminy i dostać się tam na
studia. Niestety miejsc było mało, a frekwencja duża. Jedynie ci najlepsi z
najlepszych otrzymywali szansę na naukę. Żeby znaleźć się wśród nich, musiał
nie tylko zdać egzamin w liceum i na uczelnię, ale także okazać się najlepszym
i pokazać coś co zachwyci komisję. Miał na to kilka miesięcy, ale już teraz
musiał ćwiczyć oraz tworzyć choreografię. Dzięki pomocy dobrej trenerki może mu
się udać. Brał też pod uwagę to, że nigdy nie dostanie się na wymarzoną
uczelnię. Wtedy pozostaną mu zwyczajne studia. Zwykła, nudna praca, a to, co kocha,
stanie się tylko hobby, nie czymś, z
czym chce związać przyszłość. Doskonale rozumiał, że nie będzie mógł do końca
życia tańczyć. Później chciał zostać trenerem i uczyć przyszłych tancerzy.
Zmęczony opadł
na podłogę, robiąc szpagat. Koszulka nieprzyjemnie przykleiła mu się do spoconego
ciała. Nawet włosy miał mokre. Przesadził, ale pomogło mu to się uspokoić.
Wcześniej, zanim zaczął tańczyć, zadzwonił do niego Alex. Rozmowa trwała długo,
ale on zapamiętał jej mały fragment:
„– Jestem zły
na siebie, że tak się przy nim zachowuję.
– Z tego powodu
czy dlatego, że kochasz mojego brata?”
Nic mu nie
odpowiedział. Nie musiał. Alex doskonale wiedział, że Jonathan wpadł mu w oko,
kiedy tylko pierwszy raz zobaczył jego zdjęcie.
Nowy przyjaciel zaprosił go do pokoju i zostawił na
chwilę samego. Richie rozejrzał się po niewielkim salonie. Pomieszczenie było
urządzone ciepło i przytulnie. Zwrócił uwagę na kominek, w którym paliły się
drwa. Zainteresowały go zdjęcia stojące na nim. Podszedł do nich i po kolei
każde obejrzał. Gdy natrafił na fotografię młodego chłopaka stojącego tuż obok
naburmuszonego Alexa, zawiesił na nim wzrok. Podniósł zdrową rękę, drugą miał w
gipsie, i przesunął palcem po szkle w miejscu twarzy postaci. Może i miał
piętnaście lat, prawie szesnaście, ale doskonale wiedział, że nigdy nie zwiąże
się z dziewczyną i nie będzie udawał kogoś, kim nie jest. Dlatego nie przestraszyło go
to, że chłopak ze zdjęcia wyjątkowo mu się spodobał.
Od tamtej pory
nieustannie o nim myślał. Zaczął zakochiwać się w postaci z fotografii i opowieści
Alexa. Johnny’ego poznał jakiś czas później. Nawet pomimo tego, jaki ten
chłopak dla niego jest, gdzieś tam w sercu miał swoje miejsce u Richiego. Chyba
zawsze będzie miał.
– Richie,
kolacja – zawołał tata. Dziś znów mężczyzna pracował na nockę i jak zjedzą, to
wyjdzie. Jutro przed szkołą się nie zobaczą aż do popołudnia.
– Tylko wezmę
prysznic i przyjdę – odkrzyknął. Mieszkali w małym, parterowym domu, więc bez
przeszkód mogli się porozumiewać, nie wychodząc z pokoju. Po kolacji musiał
przygotować garnitur na rozpoczęcie roku i sam siebie na spotkanie ludzi z
liceum.
* * *
Następnego dnia
Alex z Richiem prawie przysypiali na nudnym apelu, który odbył się w nowo
wyremontowanej sali gimnastycznej. Dyrektorka miała krótką przemowę, ale jak do
głosu doszedł jej zastępca – który miał przekazać tylko kilka ważnych
informacji – tak kilkunastominutowe spotkanie przeciągnęło się do godziny.
– Dlaczego w
ogóle tu przyszliśmy? Mogliśmy poczekać przed klasą – marudził Richie.
– Wytrzymamy. W
końcu musi skończyć przemawiać, nie?
– Jak ktoś go
zaknebluje. Dlaczego on musi być taki nudny? – Ziewnął.
– Cicho tam! –
Jakaś dziewczyna wychyliła się do nich i ich uciszyła.
– Mogła to jemu
powiedzieć, nie nam. – Nie omieszkał dodać Alex.
– Właśnie.
Obudź mnie, jak skończy. – Siedzieli na ławce akurat pod ścianą, więc Richie oparł
o nią głowę i zamknął oczy. Nie dane mu jednak było pospać, bo zaraz przyjaciel
go trącił, mówiąc, że ktoś się nad nimi zlitował i apel nareszcie dobiegł
końca.
Dotarli do
klasy chwilę później. Mieściła się ona na pierwszym piętrze, na końcu
korytarza, tuż przy bibliotece, w której Alex spędzał większość szkolnego
czasu. Trochę go martwiło to, że już od dawna nic nie przeczytał. Nieważne czy
nowego, czy już mu znanego. Często wracał do poznanych pozycji książkowych i za
każdym razem w tekście odkrywał coś nowego.
Usiedli w
swoich ławkach, ponieważ zajęli tę samą klasę, co w poprzednim roku szkolnym.
Czekając na wychowawcę, zaczęli rozmawiać z ich wspólnym kolegą siedzącym przed
nimi. Razem mieli kilka wspólnych zajęć, często spotykali się po szkole i
bardzo dobrze się dogadywali. Oscar Henderson, muzyczny geniusz, podrywacz i
hulaka był kimś, kto nie przejmował się, co inni o nim myślą, mówią. Przyjaźnił
się z nimi oboma i nie wadziło mu, że są gejami. Przez to nieraz sam padał
ofiarą niewybrednych żartów, lecz nic sobie z tego nie robił i w końcu dawano
mu spokój. Razem z nim w ławce siedziała Sharon. Cicha i spokojna dziewczyna
tak samo jak Alex kochająca literaturę. Często razem z nim brała udział w
olimpiadach i różnych projektach.
– Słuchaj, to
spotkajmy się, jak zakończy się spotkanie i już dadzą nam plan lekcji – mówił
Oscar do Richiego. – Powiesz mi, co by cię interesowało, ja znajdę odpowiednie
utwory, pobawię się tym trochę i zdecydujesz co i jak. Dobra?
– Pasuje mi.
Drzwi do klasy
otworzyły się. Z początku Alex nie zwracał uwagi na wychowawcę ich rocznika,
dopóki kątem oka nie ujrzał towarzyszącej mu postaci. Serce mu prawie stanęło,
kiedy się jej przyjrzał.
– O kurwa. –
Najniżej jak mógł, zsunął się na krzesełku. Nie, to nie może być prawda.
– Co się stało?
– Richie podążył za wzrokiem przyjaciela. – Fajny. Kto to jest?
– To jest
właśnie Josh. Tak, ten Josh jeśli chciałeś o to zapytać.
– Pierdolisz –
wyrwało mu się zbyt głośno.
Alex nie
odrywał oczu od mężczyzny rozmawiającego z wychowawcą. Nawet nie zdążył się
zastanowić, co zrobi, jeśli mężczyzna go rozpozna, kiedy Josh, usłyszawszy
przekleństwo Richiego, odwrócił się w ich stronę. Jego wzrok spoczął na Alexie.
O cie panie... :O.
OdpowiedzUsuńJak nie komentuje w trakcie opowiadania tak tu muszę :<>
OdpowiedzUsuńO Zdarte cholewki... To jest jeszcze lepsze rozwiązanie zaginionej kartki, niż inni sugerowali pod trzecim rozdziałem... Ja to normalnie nie wysiedze cierpliwie do poniedzialku... Buuu :/
O k.... urde. Juz nie mogę się doczekać następnego rozdziału :-)
OdpowiedzUsuńAle pojechałaś dziewczyno, normalnie jazda na całego, jeszcze się okaże że brat Alexa jest nowym trenerem Richiego :)
OdpowiedzUsuńRichie ma trenerkę. A Johnny nie pracuje i na razie nie myśli pracować. Woli wygrzewać kanapę. :/
UsuńNo wiem, ale wszystko sie może zdarzyć :)
UsuńNo tak to jest kłamstwo ma krótkie nogi:-)
OdpowiedzUsuńOmg... Cudo.
OdpowiedzUsuńTo będzie boskie.
Chcę więcej!
O kur... Mówiłam że jesteś dobra? Jesteś geniuszem. Jak tak dalej pójdzie to zabraknie mi słów do komentarzy :-D
OdpowiedzUsuńO ja pier..... o.O
OdpowiedzUsuńNie no, ten rozdział po prostu musiał się tak skończyć. Myślałam, że przy końcówce dostanę palpitacji serca! Dzięki Ci, że rozdziały pojawiają się dwa razy w tygodniu! Chyba bym nie wytrzymała gdyby były co poniedziałek.
Weny Lu!
O kukuryku!!!! XD jezu zawał!! Richie... Bede ci kibicowac =3
OdpowiedzUsuńO matko jedyna! Zawał po prostu..
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie tym zakończeniem,ale dobre rozwiązanie.Już nie muszą szukać Josha to życie znalazło go za nich,no i zaczyna się ostra jazda.Jak sobie poradzą z tą sytuacją?Z przyjemnością o tym poczytam.Richi,mam nadzieję ,że pokona nieśmiałość w stosunku do Jonathana.Świetny tekst.Pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńNiezłe zakończenie :D
OdpowiedzUsuńPostanowiłam skomentować przez początek.
Też mam 14 lat (o bogowie jaki gówniaaarz) i mój starszy brat mówi na mnie Młoda xD I jego dziewczyna też. I niektórzy ludzie ze szczepu xd
~Strzyga
Ostatnio nie miałam nawet czasu wejść na Twojego bloga, co mega mnie zdołowało T.T ale teraz sobie wszystko nadrobiła i jedne słowo jakie przychodzi mi do głowy to wielkie WOW!!!! i w sumie ja pierdole ale zajebiście, też *_*
OdpowiedzUsuńNie wiem jak doczekam poniedziałku haha
Alex jest taki słodziaszny, ale nie powiem, że mnie nie zdziwiłaś z Jego wiekiem:P
Zakochałam się już w tym opowiadaniu, coś czuję że będzie dshcnj jak zresztą wszystkie pozostałe ^_^
btw podoba mi się pomysł z Twoim 2 blogiem ^_^
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością i życzę mnóstwa weny i pomysłów na nowe opowiadania ^_^
No no kochana jest coraz lepiej.
OdpowiedzUsuńSzczególnie ta końcówka.
Alex naprawdę jest stasznie młody zwłaszcza, że chodzi dalej do szkoły. Jestem ciekawa jak to wszystko się potoczy dalej.
szczególnie że sytuacja rozwija się coraz lepiej.
I jeszcze przyjaciel Alexa i jego brat. Owszem zachowuje się trochę jak dupek, ale kto wie co z tego wyjdzie. Może również coś dobrego? I co Josh robi w szkole Alexa? Oby nie był jego nauczycielem. Mam taką cichą nadzieję ale może być ciekawie.
Kochana jak zwykle wspaniale że czekam do poniedziałku.
To całe dwa dni. O dwa dni za dużo.
posyłam buziaki.
Droga Luano! Bardzo dziękuję za darmowe opowiadanie! Nie mam możliwości kupować innych wiec naprawdę jestem wdzieczna za taki prezent! ♡
OdpowiedzUsuń*wrócę tu*
OdpowiedzUsuńKiedy mama czytała mi książke o Pinokiu, myślałam, że wszystkie postacie fikcyjne muszą być w jakiś sposób złe. Teraz, gdy przeczytałam ten rozdział, czuję się jak w tych epickich momentach, kiedy główny bohater meksykańskiej telenoweli dowiaduje się, że jego druga połówka zdradza go.
UsuńMimo, że tutaj mamy twardy dowód umyślnego kłamstwa, a ja podałam przykład wyrwany z kosmosu, to i tak chyba wszystko wiadomo.
Z wyrazami szacunku
Hej,
OdpowiedzUsuńRichie, wspaniale go opisałaś, jego siostra co za dziewczyna, Jonathan dlaczego się tak zachowuje w stosunku do Richoego, a ten od razu zamienie się w cichego, Josh nie zadzwonił bo nie znalazł kartki, ale tak czy siak mógł zadzwonić, jak się okazało, że Aleks ma osiemnaście lat to pomyślałam, że może Josh będzie nowym nauczycielem, ciekawe jak zareaguje wtedy miał go za dzieciaka, przy co sześciu latach, a teraz przy dziesięciu to co...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Już się boję co się stanie... różnica 6 lat to jeszcze mało.. ale teraz z 10 lat to torche więcej...
OdpowiedzUsuńOh ta siostra Richoego jest taka pusta i nietolerancja... matka też..
Brat Alexa mógłby być torche milszy, a tancerzyk się w nim zakochał...
Normalnie bomba opowiadanie. Nw czemu tak z nim czekałam..
Dzięki i idę czytać dalej.
Pozdrawiam-Shizu-chan
Alex, ty oszukisto xD. 22 lata, tak? No ładnie :P.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału - mam nadzieję, że Richie nabierze trochę odwagi w stosunku do Johnny'ego, a Johnny przestanie być dupkiem. Amen.
No i ta końcówka! Okej, spodziewałam się tego, ale i tak jest bosko!
Pozdrawiam cieplutko :3