Już do każdego kto wziął udział w konkursie 1 wysłałam maile z plikami. Mam nadzieję, że każdy otrzymał to co wygrał lub sobie zażyczył. :)
Dziękuję za komentarze i zapraszam na rozdział. Omal nie zapomniałam wstawić rozdziału. Nie jestem przyzwyczajona, że ma się ukazywać w czwartek w nocy. Tym razem ukaże się wcześniej, bo jest już po 23, więc nie ma sensu ustawiać go na automatyczną publikację. Wcześniej pójdziecie spać. :)
Josha
przez całą noc zastanawiało zachowanie Alexa. Chłopak go pocałował i zwyczajnie
uciekł. Nim zdążył zareagować, już go nie było. Alex zupełnie go zaskoczył,
więc i jego reakcja była na tyle opóźniona. W jego wieku powinien przewidzieć, co
się może stać. Szczególnie kiedy on tak patrzył. Przecież od samego początku
Alex się nim interesował, nie tylko w sferze intelektualnej. To było widać.
Chyba że jego umysł i instynkt trochę się stępiły przez ostatnie tygodnie i był
na to ślepy. Nie chciał związków, nie chciał jednonocnej przygody. Właściwie to
nigdy nie był typem faceta, który potrzebuje co noc zaliczać inny tyłek.
Dlatego wybrał życie samotnika. Co z tego, że pewne sytuacje go do tego
zmusiły. Nie znał przyszłości, tego, jaki później będzie miał stosunek do tego,
co myśli w obecnym czasie, ale na dzień dzisiejszy chciał myśleć tylko o sobie.
Nie ukrywał przed sobą, że chłopak mu się podobał i pociągał go, ale tylko
tyle. Nie zamierzał brnąć w nic więcej. Szczególnie że dzieliły ich całe mile,
a Alex był od niego dużo młodszy. Do tego on sam musiał wrócić do domu
wcześniej, niż zamierzał. Praca, a raczej nowa propozycja pracy, wiele
zmieniała w jego życiu. Zresztą pomyśli o tym, gdy już stąd wyjedzie. Wydał
prawie ostatnie oszczędności na relaks w tym kurorcie i nie zamierzał
zamartwiać się przyszłością. Pierwsze co musiał zrobić, to zwyczajnie, po męsku,
porozmawiać z Alexem. Dlatego zadzwonił do niego z samego rana – po długiej
walce z samym sobą, czy ma to zrobić – i teraz czekał w umówionym miejscu. Tuż
przy wesołym miasteczku. Równo w południe je otwierali, więc niedługo będą
mogli tam wejść. Sam nie był co do tego przekonany, ale Alex bardzo nalegał na
publiczne miejsce i dodał, że uwielbia tunel strachu. Przypuszczał, że chłopak
nie wie czego się spodziewać i dlatego nie chce być z nim sam na sam. Rozmowa
nabrałaby wtedy większej prywatności, ale może tak naprawdę nie było o czym
mówić. Mógł tylko zapewnić Alexa, że nie uderzy go za ten pocałunek i że nie
pomylił się co do niego. Był gejem odkąd się urodził. Co prawda domyślił się
tego, mając czternaście lat, ale to było tak dawno temu, że przez inną
mentalność ludzi długo nie był siebie pewnym i udawał heteroseksualistę, żeby
tylko mieć spokój. Wszystko się zmieniło na studiach. I chociaż nie wołał wszem
i wobec o swojej orientacji, to nie unikał prawdy, kiedy ktoś go o to zapytał.
Nie warto było udawać. Człowiek sam wtedy zaciskał sobie pętlę wokół szyi,
zamykał się z nią w szafie i nie miał nic z życia, bo ono ulatywało jak piórko na
wietrze. W końcu nie on miał problem. To inni go mieli, nie potrafiąc go
zaakceptować. Uważał, że miał prawo żyć tak, jak chciał i z kim chciał, a innym
nic do tego. Spotkał się w swoim życiu z wieloma przykrymi sytuacjami, ale był
na tyle silny, że sobie z tym poradził. W sumie obcy go nie obchodzili.
Rodzina, przyjaciele… Cóż, ci, dla których się liczył, pozostali przy nim. Inni
z czasem go zrozumieli, a jeszcze inni… Niewarci byli jego zabiegów o
utrzymanie kontaktów. Szczególnie gdy ktoś mówił, żeby zamknął się ze swoim
zboczeniem w czterech ścianach, a nie pokazywał „normalnym” ludziom, jaki to on
jest chory. W takim razie niech heteroseksualiści też nie pokazują swojej
orientacji na ulicy. Niech chłopak z dziewczyną nie idzie chodnikiem, trzymając
ją za rękę. Dlaczego im wolno, a jemu nie? Co robi złego? Nic. Przecież nie
uprawia seksu przy ludziach, a tylko zwyczajnie chce być blisko kogoś, na kim
mu zależy. Trzymanie za rękę, mały pocałunek lub przytulenie jest tylko
okazaniem miłości. Szkoda, że zdaniem większości ludzi to jest chore.
Potrząsnął
głową, orientując się, jak głęboko zapędził się w myślach. Przecież to wszystko
było już poza nim. Teraz obracał się w towarzystwie osób, którym nie
przeszkadzał. Oczywiście złapał się na tym, że zastanawiał się, co będzie w
nowym miejscu i z nowymi ludźmi, kiedy to, co ma teraz, zostawi i przeniesie
się do innego miasta. Pozostanie mu walka od nowa? Porzucił te myśli, kiedy
ujrzał idącego ku niemu Alexa, wyglądającego jakby szedł na wykonanie wyroku.
Nie powinien spotykać się z kimś tak młodym. I tak na szczęście dzieciak był
już po dwudziestce. Jedyny plus tej nowej, dziwnej znajomości.
* * *
Pół nocy
przegadał z Richiem. Dobrze, że mieli do siebie darmowe rozmowy, bo zapłaciliby
majątek za połączenie. Rano już był pewny, co zrobi, ale jakoś nie potrafił
zadzwonić do Josha. Nawet po cichu liczył, że jego numer się nie zapisał.
Miałby wymówkę, a Richie nie kopnąłby go w cztery litery, co obiecał zrobić,
gdy nie porozmawia z Joshem. Kiedy mężczyzna zadzwonił, w pierwszej chwili
chciał odrzucić rozmowę, lecz w końcu odebrał. Przez telefon nie wyglądało na
to, by Josh był na niego zły, a wręcz chciał porozmawiać. Alex obawiał się
trochę tej rozmowy i chyba z tego powodu zaproponował jego ukochane miejsce
zabaw z dzieciństwa. To znaczy, nie że to konkretnie, ale jako dziecko
uwielbiał wesołe miasteczka, a niedaleko domu – póki placu nie przejęło wielkie
centrum handlowe i nie wybudowało przerażającego swą wielkością budynku – stało
takie od wiosny do lata. Z bratem chodzili tam ciągle, korzystając ze
wszystkiego, z czego mogli mali, a potem nastoletni chłopcy. Mama nieraz ich
strofowała, że wydają za dużo pieniędzy na te małe przyjemności, ale nigdy im
tego nie zabraniała, po tym jak już odrobili zadania domowe i pouczyli się.
Sama często im towarzyszyła. Może dlatego wybrał takie miejsce. Poczuje się
swobodniej przy Joshu i nie będzie miał ochoty ponownie go pocałować.
Zobaczył
go stojącego niedaleko kasy. Mężczyzna wyglądał na zamyślonego, ale gdy go
zobaczył, nieznacznie się uśmiechnął.
– Hej.
Długo czekasz? – zapytał Alex, odgarniając włosy za ucho. Chciał je trochę
zapuścić, chociaż czasami mu przeszkadzały.
– Nie –
padła krótka chłodna odpowiedź. Po tym Josh się zreflektował, widząc niepewną
minę Alexa i dodał bardziej ciepło: – Przyszedłem jakieś dziesięć minut przed
tobą. Właściwie to mam domek niedaleko.
– Plus
mieszkania we wszystko oferującym kurorcie, którego sąsiedztwo to wesołe
miasteczko.
– Tak.
Wchodzimy? – Wskazał na otwartą bramę.
– Bilety…
– Kupiłem.
– Oddam ci
połowę kasy.
– Nie
przejmuj się. Na strzelnicy ustrzelisz dla mnie miśka i będziemy kwita. Poza
tym musimy porozmawiać. – Skierował się w stronę wejścia, które oblegane było
przez rodziny z dziećmi.
– Tak
wiem. I przepraszam. Nie powinienem był…
– Nie
pomyliłeś się – zapewnił go, zanim chłopak zaplącze się w gąszcz wyjaśnień i
przeprosin, z którego nie będzie mógł wybrnąć.
– Słucham?
– Aż przystanął.
– Wczoraj
powiedziałeś, że się pomyliłeś. Zapewniam, że tak nie było. – Odwrócił się do
niego, usuwając się nieco w bok, gdy jakieś dziecko omal na niego nie wpadło.
Nie przepadał za dziećmi.
– To
znaczy… – Głupie serce zmieniło swój rytm na szybszy.
–
Zaskoczyłeś mnie, Alex. To wszystko. Chcę tylko, żebyś wiedział, że nie szukam
kochanka czy wielkiej, dozgonnej miłości.
– Ja też
nie. Po prostu podobasz mi się i nie mam nic przeciw spędzeniu razem czasu,
jeżeli dano nam taką możliwość – powiedział Alex, przenosząc ciężar z lewej
nogi na prawą i wsuwając ręce w kieszenie krótkich spodni.
Josh
zmrużył oczy. Sam nie wiedział czy przed rażącym go słońcem, czy to była
reakcja na to, co powiedział chłopak. Spędzić ze sobą czas? Nie zamierzał pytać,
co Alex ma na myśli. Chyba sam wolał poczekać i zobaczyć jak to się rozwinie i
jak daleko zabrnie ta fascynacja. Dziś szczególnie chłopak mu się podobał, bo
oczy mu błyszczały niczym dwa diamenty. A jak usłyszał, że z wzajemnością, to
tym bardziej był ciekaw tego, co będzie. Miał jeszcze dwa dni do wyjazdu, więc
jakoś trzeba wykorzystać ten czas. Jak szybko potrafią się zmienić pewne
postanowienia. Najlepiej by było, jakby teraz go odtrącił, a on chce w to
brnąć. W sumie to tylko parę spotkań. Nic więcej. Nie dopuści do czegoś więcej.
– Też
jestem tego zdania, więc zapraszam do tunelu strachu. A jakbyś chciał
porozmawiać jeszcze o wczoraj…
– Nie.
Ważne, że – podrapał się po głowie – nie rozkwasisz mi nosa. – Alex roześmiał
się i poczuł, jak całe napięcie z niego spada. Miał przed sobą wiele godzin
zabawy w dobrym towarzystwie. I naprawdę starał się nie myśleć o Joshu jako
godnym uwagi obiekcie, na którego widok, zapach, bądź głos ma ochotę wzdychać
jak zakochana w idolu nastolatka. Richie dał mu wczoraj dużo do myślenia na ten
temat, a nawet rozjaśnił co nieco, i faktycznie musi wykorzystać tylko ten czas,
nie liczyć na nic więcej, bo potem może cierpieć. Tym bardziej jak do głosu
dopuściłby swoje serce. Wierzył, że po tak krótkim czasie coś głębszego jest
raczej niemożliwe. Doskonale przecież potrafił rozróżnić pożądanie i zwykłe
zainteresowanie od wielkiej miłości. Tak mu się w każdym razie wydawało.
* * *
Obaj nawet
nie zorientowali się, że czas tak szybko mijał na wspólnej zabawie. Nie byli jedynymi dziwakami w tym wieku bawiącymi
się samochodzikami czy korzystającymi z tunelu strachu. W sumie takie miejsca
nie były tylko dla dzieciaków. Każdy, bez względu na wiek, mógł tutaj wrócić do
czasów dzieciństwa. Josh z coraz większym zafascynowaniem obserwował Alexa
próbującego zestrzelić plastikowe kaczki, które pojawiały się znikąd i znikały.
Chłopak przeklinał, po raz kolejny nie trafiając w cel. Czym bardziej się
denerwował, tym było gorzej. Chyba faktycznie wziął sobie do serca, żeby wygrać
pluszowego misia. W końcu za piątym razem Josh ulitował się nad nim i jego
pieniędzmi. Odebrał mu wiatrówkę i
pokazał, jak się strzela. Niedługo później właściciel stanowiska podał mu
nagrodę. Josh podziękował i oddał szarego misia Alexowi. Chłopak spojrzał na
niego jak na wariata, ale wziął zabawkę. Pluszak nie był duży, więc mógł go
swobodnie nieść w dłoni.
– To
będzie pamiątka mojej sromotnej porażki – rzekł. – Dawniej jakoś lepiej mi to
szło.
– Ja
miałem po prostu szczęście.
– Tak,
trzymałeś broń jak zawodowiec – przyznał Alex. – Powiedz, jesteś gliniarzem
kochającym literaturę?
– Nie. Ale
mój ojciec nim jest. Często zabierał mnie na strzelnicę. – To były jedyne dobre
chwile spędzone z ojcem, które pamiętał.
– Tą
prawdziwą? – Odwrócił się i znów szedł tyłem.
– Nie ma
co się fascynować. Po prostu… Uważaj! – krzyknął, ale niestety było już za
późno. Nie wiedział, czy ma się śmiać… czy śmiać. Właściwie to wyboru nie było.
Na Alexie właśnie wylądowała wielka porcja koktajlu owocowego, kiedy idąca,
również nieostrożnie, nastolatka zderzyła się z chłopakiem.
– Nie
rechocz. Moja koszulka. Ulubiona. – Alex spojrzał z pretensją na mężczyznę,
potem na siebie i na dziewczynę o wielkich oczach, niewiedzącą co ma zrobić.
Komizm całej sytuacji sprawił, że sam zaczął się śmiać. – I co ja teraz zrobię?
– zapytał, patrząc na wielką, gęstą plamę na piersi, która powoli spływała
coraz niżej.
–
Przepraszam – zaczęła dziewczyna – nie widziałam cię. Zapłacę za pranie. – Przy
każdym ruchu kucyk, który miała zawiązany na czubku głowy, poruszał się w lewo
i prawo.
–
Spokojnie, nic się nie stało, tylko jak ja mam wrócić do domu w takim stanie?
Już widzę minę mojego brata. Do śmierci będzie mi to wypominał i śmiał się ze
mnie.
– Jakoś
sobie z tym poradzimy. – Josh nie chciał zabierać go do siebie, ale może mógłby
pożyczyć mu jakąś koszulkę, a tą by się uprało. Faktycznie, teraz chłopak
wyglądał jak niechluj, a nawet gorzej. Zapewnił dziewczynę, że wszystko jest w
porządku i sobie poradzą, a ta odeszła, zawstydzona. Zresztą sama też trochę
ucierpiała, ale nie tak jak próbujący strzepać to z siebie Alex. – Zostaw, bo
jeszcze bardziej to rozmazujesz. Chodź, znajdę ci coś swojego.
Alex
najpierw chciał zaprotestować, że sobie poradzi, ale to by znaczyło, że będą
musieli się rozstać, a naprawdę tego nie chciał. Poza tym chętnie zobaczy,
gdzie tymczasowo mieszka Josh. Skinął tylko głową. Schylił się, by podnieść
upuszczonego pluszaka z ziemi i poszedł za mężczyzną, starając się osłaniać
wielką, truskawkową plamę.
* * *
Drewniany
domek, jaki wynajął Josh, był niewielki. Mały pokoik z łazienką i wspaniałym
widokiem na ocean. On dzielił trochę większy pokój z bratem, a jego rodzice
mieli drugi domek. Ojciec dostał nagrodę w pracy za kolejny dobry projekt i
postanowili całą rodziną wybrać się w zachwalane przez znajomych miejsce.
Kurort nie był jednym z tych ekskluzywnych, drogich miejsc, takich jak te
wielkie hotele otoczone basenami i niezwykłą roślinnością. Tu do głównego
budynku, w którym też dało się wynająć pokoje, przylegały całe rzędy mniejszych
i większych budowli, tak, aby każdemu dać jak największe poczucie prywatności.
Oczywiście wynajęcie osobnego budynku kosztowało więcej, ale za to wychodząc z niego, od razu zatapiało się
stopy w piasku. Były plusy i minusy takiego zamieszkania. Minusem było to, że
do pokoju nie można było zamówić posiłków, po które trzeba było udać się do
głównego budynku, a jednym z plusów… Właśnie to, że wchodziło się niezauważonym
do pokoju obcego faceta, na dodatek w umorusanej koszulce, którą po chwili
zdejmowało się w jego łazience i stało na wpół nagim, czekając na czyste
ubranie i kompletnie nie wiedząc co dalej robić. Zupełnie jak ta dziewczyna w
lunaparku.
– Proszę,
ta powinna pasować – powiedział Josh, wchodząc do łazienki. Drzwi były otwarte,
więc nie zajmował sobie głowy pukaniem. Obrysował, prawie pieszcząc,
wzrokiem tors Alexa. Chłopak nie był
wątły. Widać było, że dba o swoje ciało. Pod jego skórą rysowały się mięśnie,
które poruszyły się, gdy wyciągnął rękę po koszulkę.
– Okej,
dzięki. – Odebrał z rąk mężczyzny czarno-szare ubranie. Uśmiechnął się pod
nosem, widząc jego wzrok. Nie śpieszył się z nakładaniem T–shirt’u. Pochlebiało
mu to aprobujące spojrzenie. Sam wiedział, że jego ciało jest ładne i podoba
się innym. Nie był ślepy, by nie widzieć jak kobiety i faceci potrafili gapić
się na niego. Większość męskich spojrzeń była po prostu zazdrosna, ale były też
i takie wypalające trzewia. Wzrok Josha należał właśnie do tych drugich,
dodatkowo niezwykle podniecających. Sam nie wiedział, kiedy przyszły mu do
głowy sceny jak z porno. On leżący na łóżku, nagi, dygoczący, i Josh stojący
nad nim i patrzący, chłonący jego ciało wzrokiem, a potem dotykający go,
biorący…
Josh
uniósł brwi, kiedy wyraźny rumieniec wstąpił na policzki Alexa. Nie chciał
wiedzieć – a może chciał – o czym młody właśnie pomyślał. Uśmiechnął się
chytrze. Oparł się o framugę i zaplótł ręce na piersi.
– Twoje
fantazje muszą być naprawdę gorące, bo rumienisz się niczym dziewica. No, chyba
że tak bardzo się mnie wstydzisz? – Sam nie wiedział, skąd wzięła mu się ta
chęć jeszcze większego zawstydzenia młodzieńca.
Szlag! To
był cios poniżej pasa. Alex spojrzał butnie na mężczyznę. Miał się przyznać, że
nadal był prawiczkiem? W życiu! I nie wstydził się go. Przecież nie powie mu o
tym, co właśnie sobie wyobraził!
– A ty co?
Hm? Co tak dumnie stoisz i pochłaniasz moje ciało z głodem z oczach? – Podszedł
do niego, a w malutkiej przestrzeni nie potrzebował wielu kroków, by znaleźć
się tuż przed nim. Położył mu dłoń na piersi. – Nie wiem, czy byś wiedział co z
nim robić. – Skąd brały mu się te słowa i nagła odwaga? W porównaniu z
poprzednim wieczorem teraz zachowywał się inaczej. Jakby wiedział co robi,
jakby był… sobą.
Prowokował
go. Chłopaczyna go prowokowała. Tak się chce bawić? Pochylił się do jego twarzy
na tyle, że ich usta dzieliły tylko milimetry. Atmosfera natychmiast się
zmieniła na cięższą, duszącą i ekscytującą.
–
Doskonale wiem, co się robi z takimi chłopaczkami jak ty. Jak sprawiam, że wiją
się na łóżku, podnieceni, proszą o to, bym pozwolił im dojść. – Ujrzał, jak
grdyka Alexa porusza się, kiedy chłopak przełknął ślinę. Chwyciłby ją zębami i
polizał. O nie, to idzie za daleko. Nie zamierzał mieć o nim takich myśli.
Jakiś głos w głowie zawołał: „Oszukujesz samego siebie. I tak je masz, odkąd go
poznałeś”.
Alex
poczuł, jak na te słowa jego penis żywo reaguje, a przez całe ciało przechodzi
dreszcz. Do tego te usta blisko niego. W swoim życiu wiele razy się całował,
ale jeszcze nigdy nie pragnął tak naprawdę gorącego, pełnego dzikości
pocałunku. Chyba dlatego, że do tej pory nie spotkał tego właściwego mężczyzny.
Gdzieś podświadomie czuł, że ten człowiek stojący tak blisko niego mu to da.
Zacisnął palce obu dłoni na koszulce Josha i rozchylił swoje wargi w niemej
prośbie. O jejku, pragnął tego faceta. W jednej chwili stał tutaj, nie wiedząc
co zrobić z brudną koszulką, a w następnej chciał się znaleźć pod nim, przy
nim, na nim. Tak, jak mężczyzna go zechce. Ważne, by go chciał.
Położył
dłoń z tyłu głowy Alexa i otarł się ustami o jego usta. Będzie tego żałował,
ale jeszcze gorzej by było, gdyby tego nie zrobił. Po prostu musiał zawładnąć
tymi ustami. Alex go kusił, a on nie był z kamienia, by nic nie czuć.
Zamruczał
i zamknął oczy, natychmiast chaotycznie oddając pocałunek. Naparł na usta
mężczyzny i puściwszy koszulkę Josha, zarzucił mu ręce na szyję. Przycisnął się
do niego całym ciałem. Chciał być bliżej, a nawet tego potrzebował. Właściwie
to jeszcze nigdy nie czuł takiej potrzeby, podobnie jak z pocałunkiem. Pragnął
kontaktu, tarcia i tego, by Josh rzucił go na łóżko i kochał się z nim przez
najbliższe kilka godzin. Był pewny, że to z nim chce postawić ten ważny w życiu
krok. Nie z jakimś chłopaczkiem ot tak z ciekawości jak to jest. Nareszcie spotkał
kogoś, kogo potrzebował i nie zamierzał teraz odsunąć się od niego. Nawet jakby
to miało trwać tylko godzinę. Josh całował go z zachłannością. Badał wnętrze
ust. Ssał język, gdy Alex znalazł się w jego ustach. Żar pocałunku sprawiał, że
był gotów pozwolić temu mężczyźnie zrobić ze sobą wszystko. Nie zastanawiał się
nad tym, co robi, pozwolił sobie kierować się inną częścią ciała niż normalnie.
Czuł, jak
ciało Alexa mięknie, stając się niczym plastelina. Mógł je ugniatać, sterować
nim jak tylko chciał, jak zapragnął. Do tego chłopak był podniecony i tak
strasznie chciał zaspokoić go na każdy możliwy sposób. Ledwie panował nad sobą,
by nie złapać go pod pośladkami, podnieść do góry, pozwolić się objąć nogami
wokół bioder i przyprzeć do ściany, a później ocierać się o niego i sprawić,
aby chłopak doszedł razem z nim. Alex był chętny, pozwoliłby mu na to.
Pozwoliłby mu nawet, aby go pieprzył długo i mocno. Zamruczał gardłowo,
pogłębiając pocałunek, który odbierał oddech.
Sięgnął do
paska jego spodni. Wiedział, czego chce, do czego dąży. Odessał się od warg
Josha i spojrzał na niego swoimi
zasnutymi mgłą podniecenia oczami.
– Alex,
nie możemy – powiedział Josh ostatkiem rozsądku.
– Nie
wyganiaj mnie stąd. Potrzebuję cię jak nigdy nikogo. – Odpiął klamrę paska.
– Alex… –
Sam nie wiedział, co miał mu powiedzieć. Przecież chciał, żeby chłopak został.
Pragnął go, ale to on był tutaj starszy, miał obowiązek nad sobą zapanować i
dlatego powinien mu uświadomić, jak wielki popełniliby błąd. Usilnie ignorował
swój rosnący wzwód, starając się myśleć zupełnie innym mózgiem. – Nie znasz
mnie. Jestem dla ciebie kimś obcym. Nie powinniśmy…
– Jak
najbardziej powinniśmy. Pragniemy się. – Nie dawał za wygraną. Chwycił dłonią
jego krocze i potarł. Josh jęknął, napierając bardziej na niego. – Sam widzisz,
czego chcesz.
–
Prowokujesz mnie. – Chwycił między zęby płatek ucha młodego prowokatora. Alex
wyprężył się w jego ramionach.
– A to
działa? – zapytał Alex, wsuwając rękę w jego spodnie i dotykając go przez
bieliznę, która w miejscu, gdzie znajdowała się główka twardego jak skała
członka, była już wilgotna. – Zobacz, jak na ciebie
działam.
– Niech
cię szlag, Alex.
– Czy to oznacza
tak? – Kusząco oblizał usta mężczyzny, czekając na jego odpowiedź.
Kurcze strasznie krótko było no nie, ale tylko do niedzieli:-)
OdpowiedzUsuńCzuję niesamowity niedosyt. Nie powiem, że nie spidziewałam się tego, ale tak na dzień dobry? Oby było tego więcej :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na 3 rozdział.
Weny i zdrowia
Króciutko ale pobudzająco.
OdpowiedzUsuńŚwietnie.
Pozdrawiam
Mefisto
Ta twóje szczęście że kolejny rozdział w poniedziałek. Nienawidzę gdy przerywasz w takim momencie
OdpowiedzUsuńNo i co ja mam napisać? To co zwykle, że rozdział był świetny? No oczywiście, że był! Tylko cholera czemu taki krótki!? Na szczęście to tylko cztery dni. Byle do poniedziałku xD A tak w ogóle, powiedz co ze Zmiennymi? Tak długo na nich czekam.
OdpowiedzUsuńWeny Lu!
Zmienni nie wiem kiedy będą. Jest 10 rozdziałów i 6 zostało poprawionych. Chciałabym do świąt wrzucić opowiadanie na Beezar za darmo. Nie wiem czy się uda. Liczę na to. Jeśli nie to będzie po świętach, ale z nadzieją, że w tym roku 5 część się ukaże. :)
UsuńTaki świetny moment a tu koniec! :/ I teraz czekać na kolejny rozdział nie wiadomo ile!! Zabijasz mnie :3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńPonoć takie zwykłe opowiadanie a tak wciąga... Chyba se daruje na 3 tygodnie bo się doczekać nie umiem rozdziałów xD
OdpowiedzUsuńYaoistka^^
Weny Lu!!=3
Hmmm trochę szybko ta akcja się dzieje. Josh i Alex już wylądują w łóżku, ale może coś się jeszcze wydarzy. Telenowele są nieprzewidywalne i nigdy nie wiadomo kto będzie pociąga za sznurki. Czuje, że nas jeszcze zaskoczysz i ta dwójka nie będzie miała lekko. Jestem ciekawa jak wszystko się rozwinie. Szczególnie, że wszyscy chcą tego samego. Miłego seksu i dobrego towarzystwa, ale czuje iż jest szansa na coś więcej. Ostatecznie w życiu wszystko jest możliwe, prawda? Czekam już jutro na ciąg dalszy;) kocham Cię, że dwa razy w tygodniu będą rozdziały.
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńsłodko, mały prowokator, choć co dalej jak się rozjadą, miło dzień spędzili razem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
"– Alex, nie możemy (...)
OdpowiedzUsuń– Nie wyganiaj mnie stąd. Potrzebuję cię jak nigdy nikogo.(...)
– Alex… – (...)– Nie znasz mnie. Jestem dla ciebie kimś obcym. Nie powinniśmy…
– Jak najbardziej powinniśmy. Pragniemy się."
Mój komentarz na to, gdybym była Joshem - Ty dzieciaku...
Rozdział szybki. Fajny.. Idę po więcej.
Pozdrawiam i życzę weny :D
O MÓJ BOZIU
OdpowiedzUsuń*FANGIRLING LVL HARD*
Jakie to jest dobre!