15 maja 2016

W sidłach miłości tom 2 - Rozdział 5

Zapraszam na kolejny rozdział. :)

Dziękuję za komentarze. :)



Położył Richiego na łóżku, składając kilka pocałunków na jego brodzie i policzku. Włosy chłopaka tworzyły aureolę rozsypując się wokół jego głowy. Johnny podparł głowę na dłoni wpatrując się w te rozkochane w nim oczy.
– Jesteś tego pewny? – powtórzył pytanie nie chcąc zrobić czegoś, czego obaj później mogą żałować.
– Jestem. – Wyciągnął drżącą rękę zaczynając odpinać mu guziki koszuli. Zdarzyło mu się kilka razy widzieć Jonathana z gołym torsem, jednak to było w czasach, kiedy jeszcze nie miał nadziei na bycie z nim. Do tego nie był w stanie przyglądać się chłopakowi, bo Johnny swoim zachowaniem tak bardzo go onieśmielał, poniżał, że wolał uciec niż przebywać z nim w jednym pomieszczeniu. Natomiast teraz to jest coś innego. Johnny jest jego i nie zamierza odwracać od niego wzroku, chcąc go dotykać i pragnąc być dotykanym.
– Richie. – Pochylił się nad nim całując go nieśpiesznie, bardziej się delektując smakiem ust swojego chłopaka, niż rozpalając. Na wszystko mieli czas, a on zamierza dać Richiemu szansę na powiedzenie „nie”. Jedno słowo, a posłucha i wycofa się.
Oddawał drobne pocałunki wsuwając palce we włosy Jonathana skupiając się na tym co działo się w danej chwili. Nie zamierzał się śpieszyć ani go pośpieszać. Mieli przed sobą całą noc.
– Johnny?
– Hm? – Trącił nosem nos Richiego.
– Poza Patrickiem byłeś z innym chłopakiem? – Zagryzł dolną wargę. – Pytam, bo powiedziałeś, że byłeś tylko z nim, ale może zrozumiałem, że chodziło ci tylko o to, że byłeś z nim związany.
– Byłem tylko z nim jeśli pytasz o związek, ale zdarzył mi się epizod z innym chłopakiem. To był tylko zwykły seks, nic więcej i zdarzyło się to ze dwa lata temu.
– A z dziewczyną? – Sam nie wiedział po co o to pyta.
– Byłem, ale od kilku miesięcy z nikim się nie kochałem ani nic z tych rzeczy. – Nie miał mu za złe, że pyta. W sumie powinni byli o tym porozmawiać wcześniej, a nie traktować tych tematów jako tabu. Z tym że takie rozmowy nie zawsze są proste, a często trzeba odpowiedniej chwili, żeby móc przynajmniej zacząć o tym mówić. – Teraz jesteś tylko ty i chcę, żeby tak pozostało – wyszeptał te słowa prosto w wargi swojego partnera, owiewając je przy tym gorącym oddechem. Tym razem pocałował go mocniej rozdzielając jego wargi i wsuwając pomiędzy nie język. Zamruczał z aprobatą, kiedy Richie równie żarliwie odpowiedział na ten gest. Przesunął dłonią po boku chłopaka, przez biodro i udo, które chwycił i zarzucił na swoją nogę. W ten sposób Richie leżał na boku mogąc oddawać się pieszczotom warg i tańcu języków, a ich ręce błądzić po ciałach tak naprawdę pierwszy raz zapoznając się z nimi. Co z tego, że dotykali się podczas tańca, kiedy to tutaj to było coś innego, a kontakt ten ma się jeszcze bardziej pogłębić.
Wysunął Jonathanowi koszulę ze spodni i wsunął pod nią dłoń, dotykając gorącej skóry. Działał instynktownie nie wiedząc co robić. Postanowił po prostu czuć, poddając się pragnieniu i tak doskonale całującemu go Jonathanowi. Nie zamykał oczu, nie chcąc przywołać obrazów, które zepsułyby tę noc. Jest teraz, tutaj, wyłącznie ze swoim ukochanym chłopakiem, którego ręka próbowała wkraść się pod jego koszulę. Zaśmiał się i wygiął, kiedy palce dotknęły brzucha.
– Miło wiedzieć, że masz tu łaskotki. Zawsze będę mógł to wykorzystać.
– Cicho. Nic nie wiesz, Johnny. Zapomnij.
– Ta, z pewnością. – Wsunął dłoń na pierś chłopaka i palcami musnął jeden z sutków. Ustami przejechał po jego ustach, zaczepnie chwycił zębami dolną wargę. Zjechał ustami niżej na odsłoniętą szyję pieszcząc ją powoli językiem. Koniecznie pragnął się nauczyć mapy ciała Richiego, aby w przyszłości sprawiać mu jak najwięcej przyjemności. Podciągnął jego koszulę przenosząc się z pocałunkami na tors chłopaka, zakreślając kółka czubkiem języka wokół reagującego na pieszczoty sutka. Wyczuł, że Richie zadrżał i powtórzył ten gest oddechem ogrzewając skórę ukochanego.
– Johnny… – chrapliwy głos Richiego rozległ się w pokoju.
– Tak? – Uniósł głowę patrząc w oczy partnera i jak bardzo nie chciał usłyszeć, żeby przestał, gdyż jego ciało mocno reagowało na Richiego, tak wciąż starał się być na to gotów.
– Zdejmij. – Ręce wciąż mu drżały z nerwów, kiedy pociągnął skrawek ubrania.
Zrozumiał o co prosi Richie. Uniósł się i odpiął mankiety koszuli, aby zaraz całość zdjąć przez głowę. Richie również się podniósł i wyciągnął rękę dotykając go, ale bardzo ostrożnie, tak jakby się bał, że Johnny rozpłynie się w powietrzu niczym mydlana bańka. Gdy tak się nie stało, dotyk wędrujących od szyi w dół palców stał się mocniejszy, a z każdą chwilą w oczach Richiego starszy z chłopaków dostrzegał błysk pożądania. Złapał dłoń Richiego i przyłożył sobie do ust całując każdy z palców, jej wnętrze, przesuwając się w stronę nadgarstka, ciągle spoglądając na niego. Drugą dłonią odpiął guzik od mankietu odsuwając rękaw i całując rękę chłopaka.
– Kocham cię, Richie.
– Wiem. – Uwolnił swoją rękę na tak długo, żeby pozbyć się górnego ubrania, które odrzucił gdzieś za siebie. Oddychał coraz szybciej.
Delikatnie pchnął Richiego do tyłu i pochylił się nad nim, pokrywając jego policzek, szyję i tors pocałunkami równie delikatnymi jak dotyk skrzydeł motyli. Dotykał go, całował coraz bardziej ulegając pożądaniu, puszczając wodze samokontroli. Richie przywarł do niego mocno, co przyjął z ochotą chcąc go czuć przy sobie. Zjechał dłonią na wewnętrzną stronę uda chłopaka kierując ją w górę i zatrzymując się tuż przy kroczu młodego partnera.
Richie prowadzony instynktem wygiął się do tego dotyku. Buchnął w nim pożar, kiedy Johnny dotknął go tam gdzie jeszcze nikt tego nie zrobił. Uniósł biodra w górę pragnąc mocniej poczuć ten dotyk posyłający żar do każdego skrawka ciała.
Jonathan patrzył na Richiego pieszcząc go przez ubranie, czując, że penis partnera twardnieje. Po chwili odpiął spodnie chłopaka i wsunął w nie rękę. Wygiął kąciki ust za reakcję ukochanego. Richie zagryzł wargę, żeby stłumić wszelkie odgłosy, a jego policzki pokryły się szkarłatem. Johnny doskonale pamiętał co czuje się podczas pierwszego takiego dotyku, kiedy to w końcu nie własna ręka cię pieści. Jego chłopak reagował bardzo mocno na te drobne pieszczoty wczepiając mu się palcami w ramiona.
– Johnny?
– Tak?
– Nie, nic. – Zarumienił się po końcówki uszu. Jak ma mu powiedzieć, że chce te drobne pieszczoty odczuć bardziej? Pragnął aby Johnny objął palcami jego członek i szybciej poruszył ręką.
 – Powiedz. – Językiem przesunął po sterczącej brodawce. Doskonale wiedział czego Richie chce, ale przyszła mu ochota, aby wywołać jeszcze więcej rumieńców.
– Potrzebuję…
– Czego potrzebujesz? – Cały czas przesuwał dłonią po pachwinach chłopaka, ale dotykając go przez bieliznę, już mokrą w tym miejscu, gdzie znajdowała się główka penisa.
– Więcej. Potrzebuję więcej. – Przycisnął Johnny’ego do siebie ukrywając twarz w jego szyi. Chłopak jednak odsunął się, na co zaprotestował. Wstydził się. Tak potwornie się wstydził, że gdyby nie silna potrzeba uciekłby.
– Chcesz, żebym cię rozebrał i zrobił ci dobrze?
– Nie mów tak.
– Podobasz mi się taki. – Wysunął rękę i pomocą Richiego, który uniósł biodra, zsunął mu niżej spodnie wraz z bielizną. Cały czas patrzył mu przy tym w oczy, dopiero po chwili zaczynając sunąć wzrokiem w dół, po szczupłym, ale umięśnionym dzięki tańcu ciele, nie wiedząc, że sam ten gest przyjemnie parzył skórę Richiego. Wraz ze spojrzeniem szlak wytyczały palce Jonathana, razem z nimi zatrzymując się na penisie chłopaka. Pogłaskał go lekko, na co członek drgnął. Towarzyszył temu cichy jęk zniekształcony przez tą przeklętą, zagryzioną wargę, którą pochwycił swoimi całując mocno młodziutkiego partnera. Palce owinął wokół jego penisa zaczynając poruszać ręką i coś czując, że tej nocy nie stanie się nic więcej. Chłopak w jego ramionach zadrżał, a on pragnął dać mu to czego teraz Richie potrzebuje.
Nie mógł opanować drżenia. Przepływały przez niego fale gorąca, kiedy Johnny coraz szybciej poruszał dłonią. Gdzieś w głowie tłukło mu się, że to nie tak ma być, że ma się stać coś więcej, ale wszystkie te głosy tłumiło jedno wielkie pragnienie. Szczególnie, że słodkie, potężne napięcie z każdą chwilą rosło w nim przepełniając go rozkoszą. Krzyknął wczepiając się w ramiona Jonathana, kiedy orgazm przepłynął przez jego ciało i uderzył jeszcze mocniej w chwili kiedy dłoń na jego penisie przyśpieszyła wyrywając z niego krople nasienia.
Przyglądał się szczytującemu chłopakowi nie przestając go masturbować. Richie odrzucił głowę do tyłu łapiąc głębokie wdechy dochodząc w jego dłoń. Uważając na wrażliwą główkę jeszcze przez chwilę poruszał dłonią, robiąc to coraz wolniej, w miarę jak chłopak się uspokajał. Po wszystkim przytulił go bardzo mocno do siebie i pocałował.
Richie nie miał pojęcia co ma mu powiedzieć, jak się zachować leżąc wtulony w gorące ciało Jonathana. Teraz wstydząc się jeszcze bardziej, a do tego sam już nie mając pewności czy chce czegoś więcej. Mieli się przecież kochać.
– Coś się stało? – zapytał Johnny wyczuwając natychmiastowe spięcie ukochanego.
– Boję się.
– Też się boję – szepnął całując go w wilgotną skroń, doskonale rozumiejąc o czym jego chłopak mówi. – Dlatego dzisiaj poprzestaniemy na tym. Co ty na to?
Richie gdzieś w sobie poczuł ulgę i ochoczo kiwnął głową.
– Przepraszam. – Sam namówił go do tego, a teraz stchórzył.
– Nie masz za co. Przyjdzie chwila, że zrobimy to i żaden z nas nie będzie się zastanawiał nad kolejnym krokiem. To chyba jeszcze nie ten czas. – Jeszcze raz go pocałował i dwoma palcami wyjął z kieszeni chusteczkę w którą wytarł dłoń. Odrzucił ją na bok. Zagryzł zęby na poduszce walcząc ze swoim podnieceniem. Nie zamierzał żądać od niego wzajemności, tym bardziej, że Richie nie pomyślał o nim i chyba tego nie zrobi. Nie będzie się dopominał, jakoś się uspokoi. Chociaż nie mógł powiedzieć, że nie poczuł lekkiego zawodu. Niemniej to dla jego partnera pierwszy raz i takie coś może być trudne i dlatego woli go do niczego nie namawiać. Odsunął od niego swoje biodra i leżał przytulając chłopaka do siebie. Okrył go jeszcze kołdrą, pod którą z jego pomocą nałożył mu bieliznę.
Dostrzegał, że Johnny chciałby, aby zrobił mu to samo, ale nie mógł się do tego przemóc. Nie mając pewności jak zareagowałby dotykając jego członka, bojąc się, że przed oczami znów zobaczy tamtego człowieka. Poczuł się z tego powodu źle. Mógłby wszystko wyjaśnić Jonathanowi, ale nie potrafił. Z czasem wszystko się zmieni. Z czasem będzie mógł go dotykać. W każdym razie miał na to nadzieję.
– Kocham cię – wydusił z siebie wdychając zapach skóry Jonathana, bo na nic innego nie było go stać. Poczuł, że kleją mu się powieki.
– Ja ciebie też.
Johnny jeszcze długo leżał przy swoim chłopaku wsłuchując się w jego spokojny oddech i wpatrując się w ciemność. Dobrze, że nie posunęli się dalej. Pewnie nie żałowaliby tego, lecz czekanie wyjdzie im na dobre. Tak w każdym razie sądził. Richie mimo tego, co sobie myślał, nie jest jeszcze gotów na pełne zbliżenie. Kiedy ta chwila nadejdzie, tak jak powiedział mu wcześniej, żaden z nich nie będzie się bał dotknąć drugiego i zastanawiał nad tym co robi. Pozwolą sobie ponieść się chwili namiętności, tylko jeszcze nie teraz.

* * *

Od tamtej nocy minęły trzy dni, święta i nadeszła długo planowana urodzinowa impreza. Richie kończył dziewiętnaście lat i nawet nie wiedział, że jego znajomi i przyjaciele, którym przewodniczył Jonathan, urządzą mu małe przyjęcie. Sam solenizant wcześniej zawiadomił każdego osobiście, że nie będzie obchodził urodzin, tak samo jak Alex, lecz tym razem nikt nie chciał go posłuchać. Dlatego teraz zdezorientowany Richie stał z otwartą buzią gapiąc się na wielki napis zawieszony w jego domu i kilkoro osób, w tym najbardziej uradowaną i najgłośniej krzyczącą „Sto lat” Joyce. Wszystkie meble z salonu gdzieś zniknęły przez co pokój optycznie się powiększył i można było w nim tańczyć, natomiast w kuchni stały pełne miski jedzenia i kartony z piciem. Teraz zrozumiał dlaczego Alex wyciągnął go na prawie cały dzień, by połazić po Galerii. Mógł się czegoś domyślić, przecież przyjaciel nie lubił szwędać się po sklepach. Tego dnia jednak z własnej woli przeciągnął go po sklepikach i jeszcze zaprosił na frytki i colę do baru. Sądził, że to wszystko przez to, że Alex jest taki szczęśliwy. Chłopak w kółko opowiadał mu o Joshu, czego chwilami Richie miał już dość, ale udawał, że słucha.
– Richie, nasze najdroższe słoneczko – mówiła Joyce ściskając go. – Życzę ci wszystkiego najlepszego, zdrowia, kasy, miłości, dużo seksu i jeszcze raz seksu i miłości. No i dobrego seksu. – Ucałowała Richiego po kilka razy w oba policzki i przekazała Oscarowi.
– Stary, wszystkiego dobrego i żebyś miał to czego sam po prostu pragniesz. To dla ciebie.
Richie wziął prezent dziękując za niego i znów znajdując się w czyichś ramionach. Po kolei każdy podchodził, składał życzenia obładowując go najróżniejszymi torbami z podarunkami. Właśnie w tamtej chwili poczuł, że naprawdę nie jest sam. Przyszedł nawet Drake, który przekazał mu życzenia od Seana. Tłumacząc, że partner nie przyszedł, bo ma do późna zajęcia. To była ta oficjalna wersja, a Richie jak już zdążył poznać przybranego brata, domyślił się, że nie było go, bo po prostu przyszły prawnik nie lubił uczestniczyć w takich zabawach.
– Jesteście niepoprawni. – Kilkanaście minut później solenizant śmiał się otwierając coraz to dziwniejsze prezenty. Najnormalniejszy  dostał od Sharon. Był to bardzo praktyczny zestaw dwóch filiżanek, które będzie mógł wykorzystywać podczas wspólnych śniadań ze swoim chłopakiem oraz zdjęcie z autografem najsławetniejszego tancerza ostatnich lat. Nie powiedziała mu w jaki sposób je zdobyła, ale bardzo wzruszył go ten prezent. Tym bardziej, że pamiętała jak kilka miesięcy temu wspominał, że chciałby mieć autograf tego człowieka.
Pozostałe prezenty były tak śmieszne, dziwne i zabawne, że mógł tylko się z nich śmiać cały szczęśliwy. Od Oscara dostał kubek termiczny w kształcie penisa i już był pewny, że schowa go głęboko w szafie i nikomu nie pokaże. Gdy tylko to powiedział Joyce jęknęła z udawanym zawodem.
– Możesz go do szkoły przynosić.
– Tak, żeby wylać jego zawartość na te twoje różowe włoski. – Wyszczerzył się.
– Chyba nie byłbyś taki.
– No co ty. – Poklepał ją po głowie. – Byłbym gorszy. Pamiętaj nie znasz dnia ani godziny.
– Ha ha ha i tak cię kocham.
– Kto go tu kocha, to kocha – wtrącił się Jonathan. – Czas na mój prezent.
– Przygotowałeś tę bibę, to chyba wystarczający prezent.
– Nie. Twój stoi za drzwiami. – Poszedł do przedpokoju, czując za sobą depczącego mu po piętach Richiego, a także całą ferajnę. Otworzył drzwi. – Witam, pani dyrektor. Richie, zamknij usta.
– Co pani tu robi? Zapraszam. – Odsunął się, żeby wpuścić kobietę do wnętrza domu.
– Ja tylko na chwilę. Nie wiem czemu, ale mam słabość do Jonathana – powiedziała dyrektorka liceum. – Mogłam ci to dać w szkole, jeszcze przed świętami, ale Johnny uznał, że dzisiejszy dzień będzie najlepszy. Proszę. – Wyciągnęła przed siebie dłoń z białą kopertą.
– Co to jest? – zapytał.
– Sam zobacz, kochanie. – Johnny wziął go za rękę. – Znam już twoje plany na przyszłość, ale chciałem zrobić coś, czego tak bardzo pragnąłeś. Otwórz to.
Richie przyjrzał się wszystkim obecnym dostrzegając, że nikt nie wie co się znajduje w kopercie. Wzruszył więc ramionami i otworzył list, bo cóż innego mogłoby to być. Wyjął ze środka białą kartkę i rozwinął ją, a potem serce mu omal nie stanęło.
– Nie rozumiem. Co to jest?
– To co widzisz. W połowie stycznia pani Ivy z Akademii Ivy Artists będzie w naszym mieście, chętnie spotka się z tobą i zobaczy jak tańczysz – wytłumaczył Johnny.
– He? Ale po co?
– Bo to twoje największe marzenie, zatańczyć przed mistrzynią i nie chcę, aby zmarnował się nasz numer. Jest doskonały i czuję, że powinieneś to zatańczyć.
– Ale ja już nie chcę iść do tamtej akademii.
– Nie pójdziesz, ale Ivy napisze tobie polecający list do każdej ze szkół, którą wybierzesz i będziesz miał łatwiej. – Johnny widząc minę Richiego już nie miał pewności czy postąpił dobrze. Może nie powinien wpieprzać się w te sprawy, ale chciał mu pomóc. Najpierw chciał zorganizować występ przed całą szkołą, ale później przypadkiem dowiedział się o wizycie pani Ivy i wszystko załatwił. Dyrektorka mu w tym pomogła. Z początku mistrzyni nie chciała się z nim spotkać, ale uparł się, pokazał jej płytę z nagraniem jak Richie tańczy i w końcu zgodziła się go zobaczyć.
Oniemiały Richie patrzył na swojego chłopaka. Co ma teraz mu powiedzieć? Zawsze marzył, żeby kiedyś zatańczyć przed kimś takim jak ta kobieta. Nie chce żadnych listów polecających ani nic w tym stylu. Po prostu wystarczy, że ma szansę usłyszeć od niej prawdę, co do tego jak tańczy i kilka rad. Johnny tego dokonał i spełnił jego marzenie. Czyż mógł go kochać bardziej? Wzruszony objął swojego partnera wciskając nos w jego szyję i szepcząc „dziękuję”. Nie odsuwał się korzystając z jego bliskości. Pierwszej od tamtej nocy po przyjęciu weselnym. Od tego czasu nawet się nie przytulali, a tym bardziej nie powtórzyły się pomiędzy nimi intymne sytuacje. Jonathan do niczego nie dążył, a on sam również nie śpieszył się, pamiętając, że nie był w stanie odwdzięczyć się swojemu chłopakowi. Za co jeszcze przepraszał, a Jonathan zapewniał go, że nic się nie stało. Następnego ranka po przebudzeniu Richie bał się, że będzie czuł się niezręcznie i wstyd mu nie pozwoli patrzeć swojemu chłopakowi w oczy, ale Johnny nie pozwolił mu na myślenie o tym, przygotowując dla niego śniadanie, a potem, kiedy wrócił do niego po tym jak się przebrał już w domu, zabrał go na długi spacer okazując swoją miłość i oddanie.
– Nie ciesz się tak, bo od jutra wynająłem salę i wracamy do bardzo intensywnych ćwiczeń – powiedział bardzo poważnie Jonathan. – Już nic nie stoi temu na przeszkodzie.
– Lepszego prezentu nie mogłeś  mi dać. – Uniósł głowę z jego ramienia odrywając się od wcześniejszych myśli. Czuł wzruszenie, miłość i pewność, że od tej chwili wszystko będzie dobrze, bo ma jego, przyjaciół i z nimi będzie mógł pokonać każdą z przeszkód.

6 komentarzy:

  1. Powoli? Od kiedy twoi bohaterowie robią coś powoli? Co za zmiana frontu ;-) Super rozdział. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. O Maryjko...Jakie...To opowiadanie jest takie inne od wszystkich. Inne i świetne. Przyzwyczaiłam się, że twoi bohaterowie raczej nie wycofują się jeśli już zaczną. A tu to się stało, i jeszcze ten nie do końca udany seks JD i C. Zaskakujesz Luano! I to bardzo pozytywnie! Myślę, że nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo uwielbiam twoje historie :) no i chciałabym czytać coraz to nowe opowiadania do końca życia ;) Mam nadzieje, że to moje marzenie się spełni :D
    /A

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciesze się, że będzie 'powoli'. Brakowało pewnego rodzaju delikatności w Twoich opowiadaniach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne i takie nastrojowe.
    Wspaniałe że Jonny jest taki cierpliwy do Richiego.
    Jestem ciekawa jak przebiegnie ich pierwszy raz.
    Już nie mogę się doczekać.
    Ach sama zaczęłam tęsknić za świętami.
    Wszystko przez ten sielankowy nastrój.
    pozdrawiam serdecznie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam dużo teraz do nadrobienia, ale lubię czytać to opowiadanie. Richie i Johnny to moi ulubieńcy od początku. Najpierw czekałam, aż się zejdą, a teraz czekam na ich seks.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    cieszę się że jest powoli, Richie powinien powiedzieć Jonniemu o tamtym,  że prawie został zgwałcony, a prezent naprawde wspaniały...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)