6 października 2016

W sidłach miłości tom 3 - Rozdział 13




– Nie mam zamiaru ciebie słuchać, bydlaku. – Ethan szarpnął się. – Kurwa mać, puść mnie.
– Najpierw mnie wysłuchasz. – Wzmocnił uścisk na jego rękach. Najchętniej to by je związał, jednak nie miał nic pod ręką. – Nie miałem pojęcia, że po rozstaniu w klubie ponownie cię spotkam. Sądziłem, że pomimo tego, że cię przeleciałem, bez problemów zgodzę się wziąć cię pod moje skrzydła. Myliłem się.
– Bo jesteś dupkiem – warknął Ethan, przez co został jeszcze bardziej przyciśnięty do ściany. Musiał przyznać, że dominująca postawa Kadena go podniecała.
– Bo ty nie dałeś mi spokoju i nie zapomniałeś o przygodzie z dark roomu. Natomiast ja, jakkolwiek bym się opierał, ciągle widziałem tamtą scenę z nami – szepnął. Przytrzymał jego ręce jedną dłonią, a drugą położył mu na brzuchu. Nachylił się jeszcze bardziej i polizał go po policzku. – Trudno zapomnieć. – Docisnął swoje biodra do pośladków Ethana, jasno dając do zrozumienia, o co mu chodzi.
– Przecież mnie nie chcesz. Nie tylko, kurwa, do seksu.
– Jesteś tego taki pewny? Po tym, jak wczoraj wyszedłeś, zrobiło się bez ciebie pusto. Jesteś pierwszym facetem od lat, którego pieprzyłem, a mógł przekroczyć próg tego domu. Całą noc o tym myślałem. I wiesz, do jakich doszedłem wniosków?
– Żeby oddać mnie Andersowi. – Oblizał usta. Wściekłość powoli zamieniała się w żar, gdy miał Kadena tak blisko siebie. – Jesteś skurwysynem. Ja może daję dupy na prawo i lewo i możesz mieć mnie za wyuzdaną dziwkę, ale ty jesteś gorszy. Coś ci nie pasuje i hop, Ethanie, idź pod opiekę innego doktorka.
– Wiesz, do jakich doszedłem wniosków? – Dłonią, którą trzymał na jego brzuchu, podążył wzdłuż klatki piersiowej mężczyzny, dostając się pod bluzę, a potem skierował ją w dół, bez oporów zaciskając palce na jego kroczu. Potarł je i uśmiechnął się, kiedy Ethan sapnął próbując poruszyć biodrami.
– Do jakich, kurwa? – Nie miał wielkiego ruchu przez to, jak był przytrzymywany, a chętnie wbiły się w tę dłoń. Najlepiej już pobudzonym penisem. Stwierdził, że Kaden również był podniecony. Chyba że to, co wbijało się w jego pośladki, było telefonem pozostawionym w kieszeni.
– Cieszę się, że pytasz. Do takich, że spodobało mi się to, jak cię wtedy pieprzyłem, i chętnie to powtórzę. – O tak, tę noc miał całą na rozmyślania i doszedł do zaskakujących wniosków. Złamie przez to trochę swoje zasady, ale może będzie to tego warte. – Dlatego musiałem cię komuś oddać. Nie  mogę być twoim opiekunem, kiedy poza godzinami pracy mam ochotę być w twojej dupci i z niej nie wychodzić. – Polizał go przeciągle po uchu. Czuł, że mężczyzna w jego ramionach się roztapia. Dlatego też puścił jego ręce, a swoją owinął wokół ciała Ethana, kładąc ją na jego piersi. Drugą rozpiął mu pasek, a potem guzik od spodni. – Gdyby ktoś się o tym dowiedział, że pieprzę stażystę, nikt by mile na to nie patrzył. Wiesz, że tuż przed twoim egzaminem krajowym musiałbym wydać na twój temat opinię. Wtedy ktoś mógłby uznać, że moja opinia o tobie jest nieprawdziwa, bo łączą nas intymne kontakty. – Wsunął dłoń w jego bieliznę i pogłaskał penisa Ethana. Mężczyzna tylko wyprężył się, z ochotą przyjmując jego dotyk. – Wolę, żebyśmy zostali zwykłymi kolegami z pracy umawiającymi się na seks niż opiekunem i stażystą bez seksu. Co ty na to, Ethan? Zgadzasz się? – Owinął palce wokół członka, drugą ręką zsuwając mu niżej dolną część ubrania.
– Tak. – Jutro mógł podpisać te papiery, które podsuwał mu ordynator. – O ile nie przestaniesz robić tego, co robisz.
– Grzeczny chłopak. Chcesz, żebym cię tak przerżnął, że nie będziesz mógł chodzić? Chcesz, żebym cię tu teraz wziął? – Zacisnął dłoń na pośladku Ethana. Twardym, okrąglutkim, dla niego idealnym.
Chętnie wpuści go pomiędzy swoje uda. Marzył o tym, żeby znów go poczuć w sobie. Był naprawdę popieprzony, bo jeszcze żaden facet nie zawrócił mu tak w głowie. Pragnął Kadena aż do bólu. To go trochę niepokoiło. Niemniej wolał się nad tym nie zastanawiać, tym bardziej w chwili, kiedy poczuł, jak palce Kadena z pośladka wsunęły się pomiędzy dwie półkule. Wypiął się bardziej do palców głaszczących jego dziurkę, a jednocześnie miał ochotę wbić się w dłoń trzymającą jego fiuta.
– Swędzi cię szpareczka, co? Zawsze chętna i gotowa, prawda?
– Żeby poczuć twojego kutasa w sobie to tak.
– Nie tylko mojego, Ethan.
– Teraz twojego – sapnął.
– Teraz. Wiesz, że nie lubię się dzielić. Jeżeli chcesz, żebym cię pieprzył, i ma to dłużej trwać, masz być tylko mój, rozumiesz? – Naparł palcem na jego odbyt, ale nie wsuwał go do środka. Tylko  nacisnął mocniej i pomasował. – Rozumiesz?
– Tak. Rozumiem. – W tej chwili zgodziłby się na wszystko. Przez całe ciało przechodziły go dreszcze. Każdy nerw budził się do życia, odczuwając dotyk jako coś bardzo intensywnego, niesamowitego. Nie potrafił nie roztopić się przy tym mężczyźnie, a najchętniej to już by rozłożył szerzej nogi, wypiął się i przyjął penisa Kadena w siebie. Był niewiarygodnie napalony i już pragnął być pieprzony. Szybko i mocno.
– Już chcesz. Czuję, jak twoja ciasna dziureczka otwiera się. Wystarczyło, żebym cię tam dotknął. Nie tak szybko, mój miły. To nie dark room.
– Wolę szybko zamiast się bawić w ceregiele.
– Naprawdę?
– Tak. – Dotyk zniknął, a po chwili został odwrócony, i to wcale nie delikatnie, przodem do mężczyzny. Napotkał jego wściekłe i pełne pożądania spojrzenie. – No co? Też już jesteś gotowy. – Dotknął jego erekcji schowanej jeszcze w spodniach. – Mam paść na kolana i ci possać? Chętnie. Tak samo chętnie rozłożę przed tobą uda. Chcesz znaleźć się pomiędzy nimi? Chcesz, żeby twoje biodra zostały otoczone moimi nogami, podczas gdy twój spragniony seksu kutas byłby we mnie? Czy chcesz…
– Zamknij się, Ethan – warknął Kaden, kładąc mu dłoń z tyłu głowy i przytrzymując mu ją, a potem po prostu go pocałował, i to tak, że czuł, iż pod Ethanem uginają się nogi. Przytrzymał go w pasie, przyciskając ich ciała do siebie, a w pocałunek włożył więcej agresji i drapieżności, od razu torując sobie językiem drogę do ust mężczyzny.
Ethan nie zdążył nawet jęknąć co dopiero powiedzieć, że on się przecież nie całuje, ale w jednej chwili jego nogi zamieniły się w galaretowatą substancję, świat zawirował przed oczami, zanim zamknął powieki i odpowiedział zażarcie Kadenowi. Skierował swoje ręce do jego koszuli i próbował rozpiąć kolejne guziki, ale palce nie potrafiły ich odnaleźć, więc złapał ją i rozerwał ubranie. Usłyszał trzask i to, jak guziki kolejno odpadają i stukają o panele. Nic go to nie obchodziło. Ważniejsze były pożerające go wargi mężczyzny. Położył dłonie na jego torsie, wyczuwając pod palcami niewielkie włoski. To lubił, owłosiony mężczyzna, prawdziwy samiec – aż go coś ścisnęło w podbrzuszu na tą myśl – a nie wydepilowany chłoptaś. 
Kaden szarpnął Ethanem, również próbując pozbyć się jego ubrania, a jednocześnie nie przerwać pocałunku, co nie było łatwe. Fale pożądania przepłynęły przez jego ciało niczym tornado. Zadrżał. Oderwał się od czerwonych i pokąsanych warg Ethana i dygoczącymi dłońmi zdjął mu przez głowę górną część odzienia. Od razu dobrał się do jego szyi, obmacując go dłońmi. Na wizję Ethana pod nim jego kutas chciał mu wybić dziurę w spodniach. Potrzebował mieć tego mężczyznę pod sobą. Natychmiast. Sprowadził go na podłogę, ponownie wpijając się w jego wargi i rozpinając swoje spodnie. Przy ustach nie został na długo, bo zaraz wycofał się do nóg Ethana i zdjął mu buty oraz ubranie krępujące mężczyźnie nogi, które ten natychmiast rozłożył w zapraszającym, lubieżnym geście.
– Niech cię szlag, Ethan. Najchętniej to już bym się na ciebie spuścił. – Wyjął swojego twardego penisa i przesunął po nim dłonią. Odrzucił głowę do tyłu na kolejną falę rozkoszy. Spojrzał rozpalonym spojrzeniem na chętnego i rozłożonego na podłodze mężczyznę. Będzie go pieprzył, dopóki nie zabraknie mu sił. Opadł na niego jak drapieżca, łącząc ich krocza ze sobą i wykonując ruchy frykcyjne. Ustami sunął po jego klatce piersiowej i złapał za sutek zębami. Ethan wygiął się, czując ból, i zażądał, że chce jeszcze. Dał mu jeszcze i o wiele więcej.
Ethan nogami próbował pozbyć się spodni i bielizny Kadena. Ruchy miał nieskoordynowane, bo jak mógł się skupić, kiedy ich penisy tarły o siebie, a usta oraz język mężczyzny wyczyniały z jego szyją cuda. Drapał paznokciami to duże, umięśnione, przyciskające go do podłogi ciało, oszalały z pożądania.
Kaden oderwał się na chwilę od kochanka, żeby rozebrać się do końca. Już miał ochotę położyć się na nim i w niego wejść, lecz przypomniał sobie o czymś w chwili jasności otumanionego seksem umysłu. Chciał wstać, ale Ethan go zatrzymał.
– Gdzie idziesz? – Usiadł i zaczął obcałowywać szczękę Kadena.
– Nawilżenie i gumki. – Znów przylepił ręce do niego. Nie potrafił przestać go dotykać.
– Ja mam. Zawsze mam – powiedział i został natychmiast przyszpilony do połogi z rękoma nad głową.
– Zawsze masz. Zawsze napalony. – Wisiał nad nim, patrząc w oczy Ethana. – Teraz wyłącznie mój. Pamiętaj o tym.
Ethan skinął głową, mając wrażenie, że właśnie podpisał pakt z diabłem, kończąc swoją wolność, ale nie było to ważne. Chciał być porządnie wypieprzony i tylko to się liczyło.
– Zerżnij mnie – błagał, nieświadomie poruszając biodrami, pomimo że nie miał się o co otrzeć. Uwolnił się od spojrzenia Kadena i podążył wzrokiem w stronę jego stojącego penisa. Niemal jęknął na ten widok. Gruby, wielki członek sterczał spomiędzy nóg mężczyzny, kusił, nęcił. Oblizał swoje usta. Następnym razem wyliże i wyssie go do ostatniej kropelki. – Włóż mi go – warknął.
– Poślizg i gumka? – Skoro Ethan tego chce, to da mu to. Sam już nie mógł wytrzymać, czując niesamowite napięcie w jądrach. Aż złapał się za członek i przymknął oczy na chwilową ulgę, kiedy przesunął po  nim palcami.
– Włóż mi swojego kutasa – żądał Larsen.
Kaden otworzył oczy, a Ethan ujrzał w nich ogień pożądania, tak duży, że przełknął ślinę ze strachu i podekscytowania.
– Poślizg i gumka – warknął Kaden, pochłaniając pożądliwym wzrokiem rozgrzane ciało Ethana.
– Spodnie. Tylna kieszeń.
– Leż – rozkazał dominująco i wychylając się, sięgnął po spodnie kochanka. Wyjął z kieszeni potrzebne rzeczy i odczytał rozmiar na saszetce z kondomem. – Idealny dla mnie. Ostatnia była trochę za ciasna. Uklęknij.
Ethan z ochotą uklęknął tyłem do mężczyzny, bez oporu rozkładając nogi, i wygiął kusząco kręgosłup. Po chwili poczuł na rowku zimny żel, a potem jak ten gorący facet okrąża zaciśnięte mięśnie palcem. Ethan poruszył biodrami, naciskając na palec Kadena, który wsunął się w niego, a on przyjął go z przyjemnością, tak jak przyjąłby fiuta mężczyzny bez palcówki. Miał gdzieś ból. Chciał go już i tyle.
Pragnienie zanurzenia się w nim popełzło po kręgosłupie Kadena. Poruszył w nim palcem i zdecydował się dołożyć drugi. Wsunął oba w ciasną dziurkę, a Ethan jęknął i zaczął nabijać się na nie, tak jakby już miał go w sobie. Pieprząc go palcami jednej ręki, drugą przy pomocy  zębów, robiąc to ostrożnie, żeby nie uszkodzić prezerwatywy, otworzył opakowanie. Wyjął kondom ze środka. Zakręcił palcami w tyłku Ethana poruszając nimi coraz szybciej, tak jak mężczyzna poruszał się na nich, podpierając się na rękach i oglądając na niego. Wyjął palce z wnętrza Ethana i nałożył prezerwatywę na penisa. Chwycił go w garść, a drugą ręką mocno przytrzymał biodro kochanka.
– Zamierzam wbić go w ciebie aż po nasadę i nie dać ci wytchnienia – powiedział i zanim Ethan wziął głębszy oddech, przystawił się do rozluźnionej dziurki i jednym pchnięciem gładko wsunął się w niego. Ethan zatrząsł się i krzyknął, uginając łokcie i opadając klatką piersiową niżej. Jak Kaden obiecał, nie dał mu wytchnienia. Od razu zaczął się w nim poruszać.
Ciało stażysty dygotało. Nie potrafił utrzymać się na rękach, kiedy Kaden pchnął. Ulga wypełnienia tej dręczącej pustki w sobie wymieszała się z bólem, który minął szybko, ustępując miejsca pragnieniu pieprzenia się tym twardym chujem w nim. Wyszedł naprzeciw mężczyźnie, wciskając tyłek w krocze Kadena, a Kaden wpychając się w niego.
 Uderzenia bioder o pośladki rozległy się w pokoju, wymieszane z postękiwaniem mężczyzn poruszających się w zgodnym rytmie i ogarniętych żarem rozkoszy. Kaden pieprzył Ethana tak mocno, jak potrafił, a z czasem do jego uszu dotarły krzyki przyjemności mężczyzny, który przestał się hamować.
– Pieprz mnie. – Drapał paznokciami podłogę, próbując się czegoś przytrzymać, bo pchnięcia kochanka co rusz popychały go do przodu. Niemalże leżał na panelach z biodrami wysoko przytrzymywanymi w stanowczym i władczym uścisku. Płonął. Chciał czegoś, co zgasi ten ogień, niestety czegoś było mu brak. Kutas Kadena doskonale go wypełniał, masując najwrażliwsze miejsca, a jemu wciąż było mało. Chwycił swojego penisa i zaczął go mocno trzepać. Prawie zawył, kiedy Kaden zatrzymał się i odepchnął jego dłoń, a potem wyszedł z niego. Zajęczał ze skargą.
– Zaraz znów będę w tobie – obiecał Hyle, przekręcając go na plecy i rozsuwając mu uda. Sam odczuł ulgę, kiedy po chwili znów znalazł się w nim, wznawiając pchnięcia. Podparł się na rękach, patrząc na twarz Ethana, pełną emocji. – Uwielbiasz… to… Kochasz być pełen… – Energiczne, nierówne ruchy bioder sprawiły, że wbijał się w niego mocno. Zmienił kąt uderzeń, trafiając idealnie w prostatę. Wysuwał się do końca i wsuwał, masując to wrażliwe miejsce główką. Ethan wił się pod nim, pozwalając się pieprzyć. Jego silne uda oparły się o biodra Kadena, podczas gdy ten wpychał się w niego, czując zbliżający się orgazm. Zamierzał go powstrzymywać tak długo, aż Ethan, który ponownie chwycił swój obolały członek, dojdzie.
Orgazm niczym błyskawica uderzył w niego, uwalniając to, za czym tęsknił. Cały się trząsł pod mężczyzną, wyginając się. Jego sperma trysnęła na nich obu, podczas gdy on szybko i ciągle poruszał ręką na swoim kutasie, wciąż wstrząsany dreszczami i wciąż twardy. Penis w nim nadal go przyjemnie pieścił, a nowe fale rozkoszy przepływały przez jego ciało. Krzyknął, kiedy przez maltretowany przez dłoń członek przeszedł drugi orgazm bez wytrysku i o mniejszej mocy, ale skutecznie go zaspokajający.
Krople potu spływały po skroniach Kadena, kiedy patrzył na prężące się ciało i czuł zaciskające się na nim niczym imadło mięśnie. Uderzał raz po raz biodrami w pośladki mężczyzny i sapnął, zaciskając mocno powieki. Spełnienie rozlało się po nim, odbierając mu na chwilę świadomość. Szarpnął ostro biodrami, a potem zatrzymał się i opadł na rozgrzane ciało Ethana, gdy orgazm pozostawił po sobie tylko błogą ulgę.
Ethan otoczył jego szyję ramionami, delektując się ukojeniem, które czuł. Oparł stopy na pośladkach Kadena i odetchnął. Od dawna nie miał tak dobrego seksu. Zorientował się, że powiedział to na głos, kiedy kochanek odezwał się:
– Cieszę się. – Pocałował Ethana delikatnie. Oparł się łokciami po bokach jego głowy. – Ja też. Nie przygniatam cię?
– Nie. Dobrze mi tak z tobą we mnie. – Naprawdę to się tego bał. Zawsze po wszystkim rozstawał się z kochankiem, a nie leżał, przytulając do siebie.
– Zaraz zmięknie i się wysunie. – Odetchnął, zanim zmienił temat: – Właśnie dlatego oddałem cię pod skrzydła Andersa. To świetny lekarz.
– A ze mną chcesz tego, co właśnie zrobiliśmy?
Kaden nie odpowiedział, bo nie czuł takiej potrzeby. Z nim chciał czegoś więcej, ale jeżeli nie mógł tego mieć, mógł zadowolić się seksem. Sam miał duże potrzeby, które musiał powstrzymywać, i Ethan im dorówna. Wszystkiemu dorówna.
– Weźmiemy prysznic, a potem coś zjemy.
– Mmm. Udany seks, kąpiel, jedzenie. Czymże sobie na to zasłużyłem? – zapytał Ethan, już czując, że penis Kadena mięknie. Szkoda.
– Niczym. – Przytrzymał kondom i całkiem wysunął się z odbytu mężczyzny. Uklęknął pomiędzy jego rozszerzonymi nogami, chętnie chłonąc ten widok. Ciało skropione gęstą, białą i śliską spermą, która również znajdowała się na jego ciele, jądra wiszące swobodnie, już nie tak napięte jak podczas podniecenia mężczyzny, i penis leżący spokojnie na nich. Wyciągnął rękę i pogłaskał krocze Ethana. Potem przesunął dłoń na jego brzuch, wrócił na udo.
– Chcesz mnie znów rozpalić? – zapytał Larsen, podpierając się na łokciach.
– Nie wiem, czy dałbyś radę po tym, co było teraz. Czy twoja dziurka by dała radę – mówiąc to, wsunął dwa palce w jego teraz nadwrażliwe wejście.
– Dałaby radę. – Nie będzie mu mówił, że raz brał dwóch mężczyzn, gdy jeden skończył, drugi mu włożył i pieprzył go. Na samą myśl aż zacisnął się na palcach.
Kaden domyślał się, że Ethan jest uzależniony od seksu i jego dupcia szczególnie tego potrzebowała. Zamierzał tak zrobić, żeby Ethan nie szukał już do zaspokojenia u innych mężczyzn i przychodził tylko do niego. On mu da wszystko. Nie będzie go zmuszał do miłości i tak dalej. Pragnął jedynie wyłączności. Miał nadzieję, że kochanek to rozumiał.
Wsunął mu palce głębiej, poruszając nimi szybko. Odwrócił je tak, żeby odnaleźć jego prostatę.
Ethan jęknął, pocierając swojego miękkiego penisa i rozkładając nogi jeszcze szerzej. Nic na swoje zachowanie nie mógł poradzić. Na samo to, że miał coś w sobie i go tam pieściło, rozpalał się. To było lepsze niż kiedy sam był na górze. Wziął w dłoń penisa i patrząc na Kadena, próbował się znów pobudzić. Tyłek miał tak wrażliwy, że gdyby od ostatniego szczytowania upłynęło kilka minut, znów mógłby dojść. Tym razem tylko wstrząsnął nim dreszcz i wypuścił wciąż miękki członek, z żalem żegnając palce wysuwające się z niego.
– Kiedy będziemy się kąpać, znów cię wezmę – obiecał Kaden, widząc, że znów wywołał w nim chęć zbliżenia. Uzależniał go od siebie. To błąd, ale skoro nie mógł go mieć inaczej, weźmie sobie złudne poczucie związku. Pewnie na parę dni lub tygodni. Niemniej dobre i to, by się nim nasycić.

* * *

– Od kiedy jesteś uzależniony od seksu? – zapytał Kaden godzinę później, stawiając przed Ethanem kubek gorącej kawy.
– Nie jestem. – Odłożył czytane pismo medyczne i przysunął sobie cukiernicę. Widząc, że nie wykpi się od tego pytania, powiedział: – Po prostu kocham seks. Poza tym pieprzenie niczego nie komplikuje. Znajdujesz sobie kogoś na jedną noc, czasem kilka, i tyle. Nie musisz się głowić nad uczuciami. Pytać samego siebie czy kochasz, czy nie kochasz. – Zamieszał kawę.
– Jeżeli się o to pytasz, to nie kochasz.
– Niby proste, nie? – Wstał z kubkiem kawy w ręce. – Może dla ciebie to jest proste. Miałeś tego swojego Mitcha.
– Mitch nie ma z tym nic wspólnego – wtrącił Hyle. – Jeżeli się kogoś kocha, to się to wie.
– Podobno. Nigdy nie kochałem i nie zamierzam tego robić. W dzieciństwie jedynie kochałem mojego psa. Zdechł ze starości i później już wolałem nie mieć zwierzaka. – Rozejrzał się, czy czasami któryś z kotów Kadena nie przyszedł do kuchni. Cała trójka spała na łóżku w sypialni mężczyzny. Na olbrzymim łóżku, i miał nadzieję, że kiedyś się na nim znajdzie, spleciony w namiętnym uścisku z tym mężczyzną, który się teraz na niego patrzył.
– To może z twoją niechęcią do kochania jest tak samo – stwierdził Kaden.
– To znaczy? – Upił łyk czarnego napoju.
– Że może raz się przejechałeś na uczuciach do kogoś i zdecydowałeś, że lepiej jest nie kochać. – Wyprostował się na krześle, zakładając nogę na nogę.
– Sądzisz, że mnie znasz? – spytał zimno Ethan.
– Może podobnych tobie.
– Powiedz mi coś o Mitchu – zmienił temat na bezpieczny dla niego.
– Co byś chciał wiedzieć? – Domyślił się, że Ethan będzie ciekawy jego zmarłego partnera.
– Na co zmarł? Jaki był? Czy kochał seks, tak jak ja? Jesteś ostry z łóżku… na podłodze przynajmniej. Lubił to?
– Nie za dużo chcesz wiedzieć? – zapytał zimno.
– Nie na wszystko musisz odpowiadać. – Usiadł na blacie szafki. Siedzieli w przestronnej kuchni Kadena, po tym jak zjedli lekki posiłek odgrzany w mikrofali. Nie chciało mu się stąd wychodzić. Dobrze się tu czuł. Swojsko, bezpiecznie. Lepiej niż w domu, co było dziwne.
– Mitch lubił seks. Nie był tak napalony jak ty, ale lubił. Jak… to zależy od dnia i nastroju, reszta to moja sprawa. Był uparty, lubił się rządzić, szczególnie w łóżku. Poza tym był kochany, czuły, dobry. Umarł, bo jakiś kierowca postanowił sobie wyprzedzić kogoś innego na przejściu dla pieszych. Potrącił mojego partnera idącego przez pasy. Mitch zmarł kilka dni później.
W kuchni nastała cisza przerywana tylko odgłosem tykającego zegara w tle. Dopiero po długiej chwili Ethan powiedział:
– Przykro mi. Musiałeś to bardzo przeżyć.
– Bardzo. Chciał być weterynarzem. Właśnie kończył studia. – Wpatrzył się w poruszający się sekundnik zegara. Oznakę, że czas mija, a on od lat żył w stagnacji i dlatego tej nocy postanowił coś zmienić. Wszystko dzięki pojawieniu się Ethana Larsena.
– Od tamtej pory byłeś z kimś związany? – Dopił kawę. Musiał już iść.
– Nie. Miałem przelotnych kochanków, ale pomiędzy nimi były długie przerwy i kończyło się na kilku spotkaniach. Nigdy żadnego nie zaprosiłem do tego domu. – Podszedł do Ethana i odstawił pusty kubek na szafkę obok.
– W którym wspólnie mieszkałeś z Mitchem. Mnie stąd nie wyrzuciłeś. – Przyciągnął Kadena do siebie nogami.
– Sam się wprosiłeś. – Pocałował go. Chciał zrobić to po raz kolejny, ale dotarł do niego odgłos dzwonka do drzwi.
– Chyba masz gościa. – Puścił go i zeskoczył z blatu. – Muszę iść. Jutro czeka mnie pewnie masę papierkowej roboty, którą zleci mi Anders.
– Nie daj mu się zamknąć w pokoju lekarskim. Masz dobry kontakt z ludźmi i powinieneś być na izbie przyjęć, znajdując ciekawe przypadki. – Ruszył do drzwi, po drodze sprawdzając, czy posprzątał dowody intensywnie spędzonego z Ethanem czasu. – No już, już – zawołał, kiedy dzwonek zawył po raz setny.
– Dzięki – powiedział Ethan, stając obok Kadena i zamierzając wyjść.
– Zobaczymy się jutro w pracy. – Złapał go za szyję i przyciągnął do szybkiego pocałunku. Pieszcząc jego wargi, stwierdził, że jednak dobrze zrobił, decydując się na taki krok. Ethan był osobą, obok której ciężko przejść obojętnie. Uwolnił wargi mężczyzny, uśmiechając się szeroko, a potem otworzył drzwi.
– Wreszcie, ile… – Stojąca w progu wysoka, o bujnych kształtach blondynka zawiesiła spojrzenie na obcym jej mężczyźnie, a potem ponownie skupiła wzrok na gospodarzu tego domu. – Przedstawisz nas?
Hyle miał ochotę jęknąć. Tylko tego mu brakowało.
– To jest Ethan, stażysta z naszego szpitala, a to jest moja siostra bliźniaczka, Loren – przedstawił ich obojętnie.
– Hej. – Loren wyciągnęła rękę do Ethana. – Miło cię poznać.
– Ciebie też, ale niestety już wychodzę. – Uścisnął jej dłoń.
– Szkoda. Liczę, że jeszcze się spotkamy. – Przepuściła go w drzwiach. Spodobał jej się. Chociaż wygląd to nie wszystko.
– Możliwe. – Nie zamierzał poznawać rodziny Kadena, bo przecież nic ich nie łączy, ale widać to nieuniknione. Pożegnał się z obojgiem i skierował do swojego samochodu.
– Właź, nie gap się na niego.
– Braciszku, czyżbyś był zazdrosny? – Weszła do środka.
– Tak, na pewno. Chciałabyś. – Usłyszał zapalany w samochodzie silnik i wyjrzał przez szybkę w drzwiach. 
– Przystojny. Nie wiedziałam, że postanowiłeś jednak zmienić to mauzoleum wspomnień na zwyczajny dom, w którym przyjmujesz kochanków – powiedziała wprost.
– On nie jest…
– Malinka na jego szyi, czyjaś skarpetka pod stołem i do tego nikły już, bo nikły, zapach seksu. Na pewno to nie jest twój kochanek. Przewietrz tu lepiej.
Kaden przewrócił oczami. Jego starsza o dziesięć minut siostra zawsze mówiła, co myślała, i dla niego to było przekleństwo. Otworzył okno, wpuszczając wiosenne powietrze do środka.
– Cieszę się, że ktoś w końcu zajmie miejsce Mitcha. To był cudowny chłopak, jednak już pora, by coś się w twoim życiu zmieniło. Gdzie masz koty?
– Śpią. Ethan nie zajmuje niczyjego miejsca. Jest u nas stażystą…
– Już to słyszałam. – Położyła torebkę na kanapie.
– Co tu robisz? Myślałem, że miałaś iść na wywiadówkę.
– Idę. Wpadłam powiedzieć ci, że wyjeżdżam na kilka dni. Z dziećmi zostaje Edward, ale wiesz jak to on. Ciągle rozkojarzony. Aktorzy.
– Zakochałaś się w tym aktorze.
– A ty?
– Ja Eda nie kocham.
Loren podeszła do brata. Wzięła go za rękę i pociągnęła na kanapę.
  Doskonale wiesz, o co mi chodzi. Widziałam, jak patrzyłeś na tego Ethana.
– Za dużo widzisz. To o co chodzi z twoim wyjazdem? W ogóle napijesz się czegoś?
– Nie, zaraz muszę uciekać. Chodzi o to, żebyś tam do nich czasami zajrzał. Nie będzie mnie tydzień. Firma wysyła mnie na szkolenie. Nie mają na co kasy wydać – burknęła.
– Chcesz, żebym kontrolował twoje dzieci i męża – stwierdził.
– Poniekąd. Jak ostatnim razem wróciłam z delegacji, to zastałam istny rozpiździaj w domu. Edi za dużo dzieciom pozwala. Nawet siedzenie kanapy było wyłamane. Do tej pory nikt się nie przyznał, kto po niej skakał.
– Spoko. Czasami wpadnę do nich z wizytą.
– Świetnie. – Podniosła się. – Co do tego Ethana, nie wypuść go z rąk.
– On się nie da złapać.
– Wątpię. Na ciebie się ktoś nie da złapać? – Wzięła torebkę i otworzyła ją.
– To pierwszy facet, którym jestem zainteresowany, i pierwszy, którego związki nie obchodzą.
– Tak, na pewno. Związki nikogo nie obchodzą, dopóki nie spotkają tej właściwej osoby. Tylko trudno im się do tego przyznać. – Wyjęła z torebki kluczyki od swojego samochodu. – No, trzymaj się, braciszku. – Cmoknęła Kadena w policzek. – Jak coś, to dam ci znać, kiedy dokładnie wyjeżdżam. Lecę na wywiadówkę i dowiem się, co zazwyczaj porabiają w szkole moje dzieci.
– Nie bądź dla nich zbyt sroga. – Odprowadził siostrę do wyjścia.
– Muszę. Ostatnio się okazało, że pomalowali drzwi toalety pastą do zębów.
– Bliźniacy wdali się w ciebie. – Otworzył drzwi.
– Niestety. Tylko Jolin jest aniołem. No, pa.
– Pa, pa. – Z ulgą zamknął za nią drzwi i poszedł do kuchni.
Umył talerze i kubki po obiedzie i oparł się dłońmi o zlew. W wyobraźni przywołał twarz Ethana. Gdyby teraz przejrzał się w lustrze, zapewne ujrzałby błyszczące oczy i zadowolenie na twarzy.  Co ten człowiek z nim robił, że mimo wszystko postanowił mu ulec?
Westchnął. Wytarł naczynia ścierką i pochował je do odpowiednich szafek. Wyjął z dolnej szafki karmę dla kotów i wyłożył ją do ich misek stojących w kącie pomieszczenia, po czym zawołał swoją trójkę. Zwierzęta przyleciały z głośnym miauczeniem i od razu dobrały się do misek.  Nalał im jeszcze wody, notując sobie w głowie, żeby później wyczyścić ich kuwety.
Leżąca na stole komórka odezwała się i ujrzał wiadomość od Ethana.
„Jestem już w domu. Chętnie powtórzę kiedyś dzisiejszy wieczór.”
„Najpierw odpocznij, a potem będziesz gotów na więcej”. Odpisał. Co tam, niech łączy ich tylko seks, jeżeli nie może mieć więcej. Czy chciałby więcej? Zadał sobie pytanie i natychmiast na nie odpowiedział twierdząco. Po raz pierwszy od czasów Mitcha mógłby się z kimś związać. Szkoda, że trafił na kogoś, kto nie akceptuje związków. Z drugiej strony wszystko się może jeszcze zmienić, a on może nie wpakował się w coś chwilowego.

4 komentarze:

  1. Meeh, mam nadzieję, że Ethan uświadomi sobie, że chyba spotkał kogoś z kim można by zatrzymać się na dłużej (właściwie to zatrzymał się na dłużej, ale mam na myśli dłużej-na zawsze)...Wciąż tęskno mi do wątku Josha i Alexa ale co zrobić ;-;
    /A

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajna ta para ;)
    Ogółem fajnie zaczyna się dziać u większości i dobrze..
    Jednak trochę brakuje tu pierwszej pary. Liczyłam na to że Alex będzie miał kogoś nowego a tu się ba to nie zapowiada :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    pięknie wyjaśniło się, czemu nie chcevho mieć jako swojego stażystę, mam nadzieję, że Ethan zrozumie, że to może być ktoś na stałe dla niego..
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)