18 marca 2016

W sidłach miłości - Rozdział 30



Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Kompletnie zapomniałam, że skończyły się rozdziały zaprogramowane (nie wiem jak to nazwać) do ukazania się. Do tego dni tak szybko uciekają, że nie myślałam nawet, że wczoraj to był czwartek. Jeśli rozdziału nie ma do 23:05 oznacza, że pojawi się rano, jak wstanę. Jeszcze raz wielkie przeprosiny. :**********

Tych którzy lubią fantasy i nie przeszkadza im, że jest to hetero itp. zapraszam na tego bloga: KLIK 
Ostatnio odkryłam teksty autorki. Od razu mówię, że nie jest to dziewczyna, nastolatka, ale dorosła kobieta mająca już swoją rodzinę. Bardzo polubiłam smoczą serię. Części które są na blogu można czytać bez pierwszego tomu. Natomiast pierwszy tom jest do kupienia. Podam link na beezara, a gdy klikniecie "ściągnij" to poprowadzi Was do innego serwisu, gdzie da się kupić tekst, gdyby ktoś chciał. Ja kupiłam i nie żałuję bo bardzo mi się podobało. Link: KLIK

Dziękuję za komentarze i zapraszam na rozdział. :)

– Pana syn ma wstrząśnienie mózgu, liczne stłuczenia i skręcony nadgarstek lewej ręki. Wykonaliśmy tomografię całego ciała, szczególnie głowy, żeby sprawdzić czy w czasie uderzenia nie doszło do uszkodzenia mózgu i wszystko jest w porządku. Niestety chłopak nadal nie odzyskał przytomności, co nas bardzo niepokoi, dlatego przez cały czas pozostanie monitorowany, w razie gdyby pojawiły się jakieś komplikacje. Zdarza się, że czasami po takim uderzeniu może się utworzyć krwiak i o ile leki nie zadziałają, pana syna czeka operacja. Kilka następnych godzin zadecyduje o wszystkim. Jeżeli wszystko będzie w porządku i chłopak odzyska przytomność, zatrzymamy go jeszcze na kilka dni, a po wyjściu ze szpitala, ze względu na wstrząśnienie, powinien odpoczywać w spokojnym otoczeniu, nie nadwyrężać wzroku. Wtedy chory szybko wróci do zdrowia. Przez kilka tygodni mogą występować u niego silne bóle i zawroty głowy oraz chwilami zaburzenia koncentracji. Podkreślam, mogą, ale nie muszą. Mają panowie możliwość wejść teraz do niego, ale tylko na chwilę, później powinna zostać tylko jedna osoba.
– Dziękuję, doktorze – odparł Jonathan, czując, pomimo niektórych niepokojących słów, niewyobrażalną ulgę. Nie czekał na pana Taylora i brata, pierwszemu wchodząc do pokoju.
Richie leżał na łóżku z bandażem owiniętym wokół głowy, okryty jasnozieloną pościelą, otoczony kabelkami podłączonymi do niego i monitorów stojących w pobliżu. Oprócz niego w sali nie było nikogo innego, przez co trzech stojących obok łóżek nikt nie zajmował. Nawet gdyby, to i tak zrobiłby to, co teraz, przysunął sobie okrągły taboret, usiadł na nim i ostrożnie złapał Richiego za rękę. Ta była podłączona do kroplówki, a druga dłoń leżała spokojnie na kołdrze, opatrzona i mimo elastycznego bandaża wyglądała na spuchniętą. Łzy mu w oczach stanęły, gdy przypomniał sobie, że jeszcze parę godzin temu ten chłopak tańczył, śmiał się, cieszył, że idą na randkę, a w tej chwili leży nieprzytomny w szpitalu.
– Richie, słyszysz mnie, słoneczko? Jestem tutaj, twój tata i Alex również. Lekarz z początku nas trochę przestraszył, ale jesteś silny i na pewno nie będzie powikłań po tym, co się stało, prawda? Obudzisz się i znów zobaczę twój piękny uśmiech. Boję się, Richie. – Nie Obchodziło go, że właśnie wychodzi ze swojej zimnej skorupy, otwierając się. Zdawał sobie sprawę, że tata Richiego i Alex go usłyszą, ale to dobrze. Niech uwierzą, że on nie chce skrzywdzić tego chłopaka. – Boję się, że i ciebie stracę, a dopiero… Wiesz, że człowiek jest czasami taki głupi i nie widzi tego, co ma na wyciągnięcie ręki? Przepraszam za wszystko, co ci zrobiłem, bo byłem głupi. Przepraszam za ból, który ci sprawiłem, odkąd się poznaliśmy. Nie obiecuję ci, że już nie doprowadzę cię do łez, bo to ja, ale będę się starał, tylko obudź się. Proszę. – Pogłaskał zewnętrzną stroną dłoni policzek blondyna. Delikatnie uniósł trzymaną przez siebie rękę i pocałował, jak zwykł to dzisiaj robić. Dla niego stało się to bardzo naturalnym gestem okazywania czułości. Szybko otarł oczy, zanim łzy opuściły swoje miejsce. Płakał w swoim życiu tylko kilka razy, ale teraz, mimo że nikt nie miałby mu tego za złe, bo przecież nie musi cały czas być zimnym dupkiem – jak nazywał go brat – to nie chciał się rozklejać, bo Richie potrzebował go silnego.
– Alex, chodź, zostawmy ich na chwilę samych – powiedział pan Taylor, patrząc z zaintrygowaniem na Jonathana.
– Tak, oczywiście. Johnny, poczekać na ciebie?
– Nie zamierzam się stąd ruszać – odpowiedział brat Alexa, gładząc kciukiem dłoń Richiego.  – Ty wracaj do domu.
– W porządku. – Wyszedł na korytarz z panem Taylorem wyglądającym na bardzo zmęczonego.
– Muszę zadzwonić do byłej żony i poinformować ją o wszystkim. Z tego co wiem, to wyjechała i najwcześniej będzie tutaj rano. – Martin przetarł twarz dłońmi. – Czy twój brat… Czy twój brat i mój syn są razem?
– Nie wiem. Widocznie tego dnia wydarzyło się coś, co spowodowało, że Johnny teraz tam siedzi. Przeszkadza to panu?
– Nie chcę, aby skrzywdził Richiego, ale z drugiej strony nie mogę obronić syna przed życiem i rozczarowaniami.
– Proszę się nie obawiać, mój brat dopuścił do siebie swoją drugą, lepszą stronę, więc będzie dobrze.
– Mam nadzieję. Jedź do domu, Alex. Zostanę tutaj z synem i Johnnym, dopóki nas na noc nie wyrzucą.
– Też jeszcze zostanę, i tak nie mam co w domu robić. – Poza użalaniem się nad sobą, ciągłą tęsknotą za pewnym mężczyzną i przeklinaniem całego świata.

* * *

Noc minęła spokojnie, od czasu do czasu do sali, w której leżał Richie, przychodziła jakaś pielęgniarka, sprawdzając wyniki i coś zapisując w karcie. Jonathan był im wdzięczny, że go nie wyrzucili – stało się tak dlatego, że w pokoju nie było więcej pacjentów i nikomu nie przeszkadzał, a tata Richiego zgodził się, by to on został – i mógł całą noc przesiedzieć przy Richiem, trzymając go za rękę i szepcząc do niego. Chłopak w dalszym ciągu nie odzyskał przytomności, ale z tego, co zrozumiał, jego parametry życiowe były coraz lepsze i w każdej chwili mógł się obudzić. Nie potrafił się tego doczekać i po każdym wyjściu do toalety czy po coś do picia w oka mgnieniu wracał do niego, jakby chciał, by pierwszym, kogo Richie ujrzy, był on.
Ziewnął, przyglądając się pielęgniarce zmieniającej kroplówkę. Dziewczyna była bardzo miła i wyglądała na starszą od niego tylko o kilka lat.
– Powinien pan wrócić do domu i się przespać – powiedziała.
– Zdrzemnąłem się trochę. Nie zostawię go.
– Za dwie godziny będzie obchód, więc proszę tylko wtedy wyjść, nie każdy lekarz jest przychylny temu, na co zgodził się doktor Owens. Poza tym ja za chwilę kończę dyżur i na moje miejsce przyjdzie inna pielęgniarka. Niestety ona nie akceptuje związków homoseksualnych, ale proszę się nią nie przejmować, mimo wszystko dobrze zajmie się pana partnerem.
– Co z nim?
– Nie jest źle. – Przycisnęła dokumentację do piersi, spoglądając na chłopaka. – Z początku wyglądało na to, że upadek mógł spowodować większą ilość obrażeń, ale to twardy facet. Ma dużego siniaka na brzuchu, który nie jest efektem upadku. Wie pan dlaczego?
– Tak, pobili go. – Zacisnął pięści, zły na tych, którzy to zrobili, i na siebie, że wdał się w długą rozmowę z panią dyrektor i nie wyszedł te pięć minut wcześniej. Powinien był zaczekać na niego pod klasą. No, ale kto mógł spodziewać się czegoś takiego. Jakkolwiek mógł to przewidzieć po tym, co widziało pół szkoły. Niemniej jednak czasami co ma się stać to i tak się prędzej czy później stanie. Gdzieś w duchu liczył, że sławetna trójka szkolnych kretynów poniesie zasłużoną karę. Na razie nie miał głowy dowiadywać się, czy wyciągnięto jakieś konsekwencje, a Alex i tak do szkoły nie pójdzie. Uparty gówniarz.
– Przykro mi i wierzę w to, że kiedy jutro tu wrócę, pana chłopak już się obudzi. Do miłego zobaczenia, panie Jonathanie.
– Tak, dziękuję bardzo za wszystko. – Wstał, uśmiechając się serdecznie.
– Nie ma za co, dobrze czasami popatrzeć na fajną parę.
– Nawet jak jeden z partnerów postanowił się wyspać za wszystkie czasy?
– Nawet.
Odprowadził ją wzrokiem i podszedł do okna. Na dworze było pochmurno, ale nie padało. Dni robiły się coraz krótsze, będąc oznaką późnej jesieni. Jeszcze kilka tygodni temu, co tam, nawet dni, nie przypuszczał, że będzie siedział w szpitalu, przy Richiem, czekał na jego wybudzenie i… kochał go. Wiele lat temu zmarnował jedyny ważny związek, w którym był, gdyż tak naprawdę nie dojrzał do tego, co się wiązało z byciem z chłopakiem. Doprowadził do śmierci kogoś, kogo kochał – kogo w jakiś stopniu kocha do tej pory. Od tamtego czasu i jeszcze jednej sytuacji, o której nie zamierzał już nigdy myśleć, głębsze związki dla niego nie istniały. Były mu niepotrzebne, miał seks, często bardzo dobry, i to mu wystarczało. Dopiero wczoraj zrozumiał, że przez te lata jego życie było uczuciową pustką. Powoli staczał się, zamieniając serce w kamień, a robił to tylko po to, aby samemu nie cierpieć i nie obchodziło go, że sprawia innym ból. Teraz zamierzał inaczej postępować, bo ma dla kogo się zmienić.
Odwrócił się i zauważywszy, że Richie poruszył ręką, dobiegł do łóżka.
– Richie? Słyszysz mnie? Kochanie? – Pochylił się nad nim, przyłożywszy dłoń do jego policzka. Powieki Richiego drgnęły, po chwili z trudem otwierając się i ukazując piękne oczy, które spojrzały na niego, jakby nie rozumiejąc, kim on jest. – Hej, Richie.
– Jo… – próbował powiedzieć Richie, ale skrzywił się, zaciskając oczy. – Gło… Głowa.
– Zaraz zawołam lekarza. Powiedzieli mi, że po obudzeniu możesz być oszołomiony i nie wiedzieć gdzie jesteś, ale to minie. Zaraz wrócę.
Richie został sam w tajemniczym pokoju, nie rozumiejąc, co się dzieje, poza tym, że ktoś chciał rozłupać mu czaszkę na dwie części i było mu niedobrze. Próbował poruszyć rękami, lecz ból w jednej z nich skutecznie sprawił, że ułożył je swobodnie na kołdrze. Co się stało? Gdzie był? Dlaczego wszystko go boli? I ten chłopak, którego widział jak przez mgłę, to był Johnny? Tak bardzo chciało mu się spać, czuł się taki zmęczony…

Gdy ponownie otworzył oczy, w pokoju o zielonych ścianach było już o wiele widniej i, mimo że światło mu trochę przeszkadzało, nie odczuwał już bólu. Czuł, że ktoś obok niego jest, a kiedy ostrożnie przechylił głowę na bok, zobaczył Jonathana siedzącego na czymś i z głową ułożoną na kołdrze. Uniósł prawą rękę, oczekując w niej bólu, ale nic takiego nie nadeszło, więc położył ją na głowie śpiącego, wsuwając palce w jego włosy. Chłopak pod jego dotykiem poruszył się. Dotknął jego ręki, splatając z nim palce i spojrzał na niego, mówiąc:
– Obudziłeś się, bo kiedy wróciłem z lekarzem, zasnąłeś. Doktor kazał jakiejś wstrętnej, pod względem charakteru, pielęgniarce podać ci zastrzyk przeciwbólowy i kazał czekać na to, aż się obudzisz.
– Co… – Jego głos był zachrypnięty, a struny głosowe odmawiały posłuszeństwa, ale po chwili kontynuował pytanie: – Co się stało?
– Spadłeś ze schodów. W szkole, pamiętasz, jak cię pobili, a ty spadłeś?
– Chyba tak.
– Jesteś w szpitalu. – Sięgnął po kubeczek z wodą i umieszczonym w niej patyczkiem owiniętym gazą. Wyjął go z wody i przystawił do ust Richiego, nawilżając spierzchnięte wargi. – To ci powinno pomóc. Na razie bez zgody lekarza nie mogę dać ci pić.
– Dziękuję. – Przyjrzał się, na ile był w stanie, Jonathanowi i dostrzegłszy zmęczenie na jego twarzy, zapytał: – Kiedy ostatnio odpocząłeś?
– Wczoraj. Nie martw się o mnie. Teraz ty jesteś ważniejszy.
– Spać mi się chce. – Tak bardzo chciał utrzymać powieki uniesione, ale te same się zamykały.
– Śpij, mój śliczny.
Richie poczuł delikatne głaskanie po policzku i wtulając go w kochaną dłoń, ponownie pozwolił objąć się Morfeuszowi.
Jonathan przyglądał mu się, znów całując jego rękę. Kiedy pozbył się przygniatającego go niepokoju, znów mógł swobodnie oddychać. Richie obudził w nim silne emocje, których sądził, że się już pozbył, i za nic w świecie nie chciał przed tymi uczuciami chować się do swojej starej skorupy.


* * *

Rano Alex długo rozmawiał z rodzicami o Richiem, tłumacząc im, że Jonathan z nim jest i jego uparty brat nie zamierzał go tam zostawić samego. Kazali mu spakować dla Johnny’ego kilka rzeczy i mu zawieźć, aby brat się przebrał. Dlatego teraz z plecakiem wysiadł z samochodu i kierował się do szpitala. Z tego co wiedział, to Richie kilka godzin temu odzyskał przytomność i do wieczora powinien już być w dobrym stanie. Cieszył się z tego, ale nie liczył, że przyjaciel zechce się z nim spotkać. Całą noc rozmyślał, co mu powie, i nie potrafił ułożyć konstruktywnych przeprosin.
Na korytarzu zastał tatę Richiego i panią Taylor, która mówiła coś podniosłym tonem. Nad pokojem Richiego świeciło się czerwone światło, znak, że go badają, bo miał nadzieję, że nic strasznego się nie dzieje. Johnny siedział niedaleko, patrząc smętnie na kobietę. Podszedł do brata i podawszy mu plecak z ubraniami, klapnął obok.
– Co ona taka wściekła? – zapytał.
– Przyjechała chwilę temu. Nie mogła znaleźć wolnego miejsca w samolocie i dopiero wróciła z drugiego końca Stanów. Chciała wejść do pokoju, ale jej nie pozwolono, bo myją Richiego i go przebierają. Jeszcze lekarz ma go zbadać, a ona nie rozumie, że nie można teraz tam wchodzić, i się wścieka. Ciekawe co by powiedziała kilka minut temu, kiedy wparowałaby do sali i zastała mnie przy nim, trzymającego go za rękę.
– Bosz, nawet mi nie mów – jęknął Alex. – Idź się przebierz, to brudne rzeczy zabiorę do domu. I… – Podrapał się po nosie. – Czy Richie będzie chciał się ze mną widzieć?
– Powiedziałem mu, że byłeś wczoraj, i pytał, jak się czujesz.
– Ja?
– Nie martwi się swoim stanem zdrowia, tylko twoim samopoczuciem, wiesz po czym.
– Taa.
Drzwi do sali otworzyły się i wyszedł przez nie ten sam lekarz co wczoraj. Od razu podbiegła do niego zdenerwowana kobieta.
– Niech pan mi powie, co z moim synem i dlaczego nie mogę tam wejść?
– Proszę się uspokoić, proszę pani. Richie czuje się już zdecydowanie lepiej. Nie ma już żadnego zagrożenia. Na jego rękę założyliśmy szynę i nie powinna ona przeszkadzać pani synowi w normalnym funkcjonowaniu. Teraz chory powinien mieć spokój – podkreślił, patrząc stanowczo na kobietę – dlatego zanim pani tam wejdzie, proszę nauczyć się trzymać nerwy na wodzy.
– Jak pan śmie mnie pouczać, co to za szpital, że tacy jak pan mają prawo się tak odzywać? Wie pan, kim ja jestem?
– Dla mnie ważne jest dobro pacjenta, a nie to, kim pani jest, więc proszę się uspokoić albo nie wpuszczę pani do syna.
– Jest pan niewychowanym bucem! Skontaktuję się z dyrektorem szpitala i zwolnią pana.
– Proszę bardzo, ale przestrzegam, że nikt pani nie wysłucha.
– Czy pan…
Johnny pokręcił głową, nie zamierzając słuchać tego babska. Głupie to jak but i tyle, a pomyśleć, że ma się za damę. Z drugiej strony pewnie martwi się o syna i szaleje tak, jak on by to robił. Zabrał ubrania i udał się do łazienki, gdzie przebrał się szybko, a wracając, zastał ten sam obrazek, który chętnie pożegnał.
– Idę do niego, zawołam cię jak coś – powiedział do brata i zniknąwszy w pokoju, do którego już mógł wejść, gdy opuściła go ostatnia z pielęgniarek, odgrodził się też od pyskatej kobiety. Nie chciał, żeby ona w takim stanie tutaj wchodziła i liczył, że lekarz wraz z panem Taylorem przegada jej do rozsądku.
– Co tam się dzieje? – zapytał już żywszy Richie. Nie podawali mu tak silnych leków, żeby go oszałamiały, i chłopak najchętniej już opuściłby szpital.
– Twoja mama.
– Nie chcę, żeby tu wchodziła, ale nic na to nie poradzimy. – Wyciągnął rękę do Jonathana. – Chodź do mnie. Bardzo się o mnie martwiłeś?
Chwycił jego rękę i usiadł na swoim stałym miejscu, wzruszywszy ramionami.
– Johnny, chyba  nie sądziłeś, że teraz cię zostawię, co? – zapytał młodszy chłopak.
– Po prostu się bałem. Tak samo bałem się wtedy, kiedy omal nie złamałem ci ręki podczas treningu, pamiętasz?
– Pamiętam. – W oczach pojawiły mu się łzy. Nie potrafił zapomnieć tamtego krzyku chłopaka.
– Przestraszyłem się, że coś ci zrobiłem, i nie zapanowałem nad sobą. Chyba zawsze się bałem, że przeze mnie komuś może stać się krzywda. – Przytulił jego dłoń do swojego policzka.
– To, że spadłem ze schodów, nie jest twoją winą.
– Wiem. Mam na myśli to, że nie chcę, żeby działo się z tobą coś złego, a ja… Ale przełóżmy tę rozmowę, bo potrzebujesz spokoju.
– Mów, skoro zacząłeś.
–Wiesz, jaki byłem, odczułeś to na swojej skórze. Wybaczysz mi to nazywanie cię panienką i takie tam?
Richie przewrócił oczami, na co od razu się skrzywił, czując ból głowy, ale na szczęście ten zaraz minął.
– Wiesz co, Johnny?
– Co?
– Od wielu godzin za dużo gadasz zamiast mnie pocałować. – Chwilę później poczuł delikatny pocałunek na swoich ustach, a kiedy wargi Jonathana dotknęły jego, odetchnął szczęśliwy. – Co z naszą wczorajszą randką?
– Nie ucieknie. Na razie musisz wrócić do zdrowia, o co się postaram, a później zajmiemy się resztą.
– Resztą?
– Mam na myśli tańcem, a nie całowaniem, mój drogi.
– Ja też to przecież miałem na myśli. – Richie uśmiechnął się. – Zawołaj tatę i Alexa, ale po ich wizycie chciałbym, żebyś został ze mną jeszcze trochę. – Nie wiedział, czy jest gotów rozmawiać z przyjacielem, ale miło mu było, że ten przyjechał i nie chciał go odtrącać, bo na jego miejscu szalałby z nerwów i obaw.
– Nie zamierzam się nigdzie wybierać. – Pocałował dłoń Richiego.
– Ja też, więc nie martw się tak o mnie. Wyzdrowieję, szczególnie teraz. Mam jeszcze wiele do zrobienia na tym świecie. – Ułożył głowę na poduszce, przyglądając się ukochanej twarzy. Będzie dobrze, pomyślał, nie może być inaczej.
– Czy ja dobrze słyszę?
Głos matki wyrwał Richiego z zadumy. Przestraszył się jej nienawistnego wzroku skierowanego w stronę Jonathana. Mogła jego gnębić, ale niech nie zbliża się do jego chłopaka, bo tak go traktował, pomimo że Johnny jeszcze tego nie zaproponował.
– Czy wy… Czy to, co widzę…
Jonathan wyprostował się gotów walczyć z tą kobietą. Nie lubił i nie polubi jej. Prawdziwa matka nie powinna tak traktować swojego syna. Powinna zaakceptować go takim, jakim jest. Co innego jakby brał narkotyki, zabił kogoś czy kradł, ale on był tylko homoseksualistą, zwyczajnym, normalnym, wrażliwym chłopakiem, który cieszył się z małych rzeczy.
– Pani syn jest moim chłopakiem i jeżeli zamierza pani powiedzieć o nim coś złego, to muszę stąd panią wyprosić. – Kątem oka zobaczył, że w drzwiach stoi Alex z panem Martinem.
– Jak śmiesz, ty chory człowieku? Powinieneś się leczyć, a nie jeszcze bezcześcić mojego niewinnego syna.
– Mamo. – Richie próbował usiąść, ale z powrotem musiał się położyć. – Nie mów tak, nie masz do tego żadnego prawa. Jonathan jest dla mnie bardzo ważny i jeżeli nie możesz tego uszanować, to wyjdź stąd – powiedział twardo, już czując, że głowa zaczyna go bardziej boleć, a w oczach robi się ciemno. Odetchnął, aby się uspokoić.
– Niech pani posłucha swojego syna – rzekł Alex. – Proszę przyjść później, już w innym nastroju.
– Co za chorzy ludzie – burknęła kobieta. – Richie, widzę, że dobrze się czujesz i mnie nie potrzebujesz. Do widzenia. – Odwróciła się na pięcie i wychodząc, prawie zderzyła się ze swoim byłym mężem.
Alex uśmiechnął się do przyjaciela:
 – Też mam wyjść? – Wskazał na drzwi.
– Możesz zostać, pod warunkiem, że w ciągu kolejnych dni będziesz mi czytał, bo mam nie nadwyrężać wzroku, i jeszcze chciałbym ci życzyć wszystkiego najlepszego z okazji jutrzejszych urodzin. I nie rób imprezy beze mnie.
– Nie mam ochoty na impry, ale za to czytać mogę, i pogadać.
– Chętnie, ale to w domu, teraz nie mam na nic siły. – Posłał przyjacielowi przyjazny uśmiech, zanim skupił wzrok na swoim chłopaku. Gdyby był zdrowy, to faktycznie z tego powodu skakałby z radości. Dlatego teraz wyzdrowienie stało się jego priorytetem. To i tak cud, że nic mu się wielkiego nie stało. Gdyby się połamał, mógłby pożegnać się z tańcem na wiele miesięcy lub na zawsze. Gdyby się zabił, nigdy nie związałby się z Jonathanem. Kolejne dni przeleży w szpitalu i już wiedział, że towarzystwa mu nie zabraknie, a później wróci do domu i postara się naprawić relacje z Alexem, a z Jonathanem wybrać się w końcu na tę wymarzoną randkę.

25 komentarzy:

  1. Czuję niedosyt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idz sie nasyc czyms innym. Nikogo to nie obchodzi.

      Usuń
    2. Ej, ale bez taki mi tu odzywek.

      Usuń
  2. Wkurzająca ta jego mamuśka, nie dziwię się, że ojciec Richiego nie chciał z nią być :D ja się dziwię, że on w ogóle się w nią kiedyś związał... :D
    Richie słodki, uroczy, piękny, biedny i zmęczony, niech się kuruje, słodziak. zaczynam go lubić coraz bardziej.
    Johnny nareszcie zachowuje się jak zakochany facet. Zrzucił swoją maskę i jest w porządku, aż za bardzo.
    Ojciec jak zwykle fajny, lubię go, też jest w porządku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Te rozdziały są po prostu idealne. Czyta się je tak szybko i z takim zaangażowaniem, że nie idzie się oderwać. Czekanie tych kilku dni jest męką, jednak warto wytrzymać. Uwierz mi, że przebrnęłam przez wiele blogów z opowiadaniami, ale tylko dwa z nich ciągle dobrze wspominam i jednym z tych dwóch jest właśnie twój blog :3 Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. co za ulga, że Richiemu nic nie jest ! już się bałam, że to coś poważnego. W oczekiwaniu na dziedzielę :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Na szczęście Richiemu nic się poważnego nie stało, a już się bałam.
    Kiedy będzie coś więcej o Aleksie i jego partnerze? A co z Seanem?
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wszystkich przyjedzie czas. Najprzód wybił się Richie. Taka prawda, że jak pisałam tekst o nim mi się lepiej pisało. U pozostałych nic się nie dzieje. Alex i Josh razem nie są, Sena i jego partner też żyją dobrze. Natomiast u Richeigo dzieje się za dużo, więc o nim pisałam. :)

      Usuń
    2. "najprzód"!? Serio? Autorce opowiadań ( i to kilku) po prostu nie wypada popełniać takich błędów.

      Usuń
    3. Każdy jest tylko człowiekiem i może zrobić literówkę. Jakoś nigdy nie poprawiała bym nikogo kto się pomylił z czymś w komentarzu. Żal.

      Usuń
  6. Jeej~ w końcu Richie pogodził się z Alexem :) tyle na to czekałam, że gdy to się stało to niemal mogę umierać (chociaż nie, bo muszę wiedzieć jak się to wszystko skończy). Rozdział naprawdę dobry, tylko jak zwykle mam wrażenie, że za krótki :c Ale mi zawsze będzie mało twoich opowiadań ;) Ostatnio (tydzień temu) pokazałam twojego bloga przyjaciółce, juz pochłonęła "Połączonych" i trzy tomy "W cieniu ludzi" :D w końcu mam z kim dyskutować o twoich historiach ^^
    /A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się. Fajnie jest mieć z kim dyskutować o tekstach. :D
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Odetchnęłam z ulgą.
    Rety przez chwilę naprawdę się bałam bo wiadomo w telenowelach różnie bywa.
    To już naprawdę 30 rozdział? Rety jak ten czas zybko leci.
    Oczywiście matka Richiego to wredna zołza. Nie może zrozumieć uczuć swojego syna.
    Wielka szkoda, ale kto wie może kiedyś do niej dotrze.
    Czasami ludzie się zmienijaą jak Jonny.
    W końcu się otworzył i pokazał swoje uczucia.
    Czuje że może być wspaniale jeśli oczywiście Jonny nie popełni jakiegoś głupstwa a wiadomo zdarza mu się to często.
    OCzywiście czekam na ciąg dalszy jak zawsze <3
    Byle do poniedziałku;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Słodki rozdział przerwany w lewnym momencie przez wstrętną wiedźme... Brawo Lu!:+ cudo cudo i cudo... Hehe ciekawe co bedzie w nastepnym rozdzialiku :p
    Weny zycze ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Luano, serdecznie dziękuję za odwiedziny i miłe słowa. Tematyka, w której się poruszam jest zupełnie inna niż twoja, dlatego tym bardziej doceniam twoje uznanie. Życzę tobie nieprzemijającej weny twórczej, a twoim znajomym wspaniałych chwil z bohaterami naszych opowiadań. Jeszcze raz gorąco ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekam, czekam i nie mogę się doczekać scen pomiędzy Joshem i Alexem :'(

    OdpowiedzUsuń
  11. Luana czekam na odpowiedź :)
    Tutaj nie komentuje, ponieważ chciałam cię wesprzeć i kupiłam opoiwadanie jest boskie, ale spojlerować nie będę :)

    Powiedz tylko kiedy będzie kolejna część buntownika? Pokochałam to opowiadanie całym sercem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na jaką odpowiedź? Pisałaś może do mnie? Jak coś to nic nie dostałam na maila. Kolejna część będzie w maju lub w czerwcu. Zależy kiedy je napiszę. Na razie ma 21 rozdziałów i to nie koniec tekstu. :)

      Usuń
    2. Nie, nie, nie chodziło mi tutaj o odpowiedź :p
      Chcoiaz ciężko wytrzymać do czerwca na drugą część buntownika. w takim razie pocieszę się kolejną częścią "Sidła miłosci".

      Dziękuje :*

      Usuń
  12. Nie, nie, nie chodziło mi tutaj o odpowiedź :p
    Chcoiaz ciężko wytrzymać do czerwca na drugą część buntownika. w takim razie pocieszę się kolejną częścią "Sidła miłosci".

    Dziękuje :*

    OdpowiedzUsuń
  13. W dobrym opowiadaniu nie może, zabraknąć dreszczyku emocji.
    Fajny jestem prawie na finale 1 tomu, wiec lecę dalej ^•^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Fajny rozdział. Jestem prawie na finale 1 tomu(...)

      Usuń
  14. Hej,
    dobrze, że Richiemu nic nie jest, jego matka mnie denerwuje z takim podejściem, no i dobrze, że Jonnathan jest przy nim...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  15. Ufff... tak się cieszę że nic poważnego mu nie jest.. o malo nie dostałam zawału.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)