10 grudnia 2017

Szczęście od losu tom 1 - Rozdział 19

Hej. :)

Dzisiaj wrzucam Wam rozdział 19 czyli kolejny krok do końca tomu. Druga część ma chyba 10 rozdziałów i będzie dodawana zaraz po tym jak skończy się tom 1 tego opowiadania. Co potem? Potem niestety nic nie będzie, bo nic nie mam. Nie wiem jak długo będzie ta sytuacja trwała. Może coś powstanie zanim skończę publikować "Szczęście od losu". Nic jednak nie obiecuję. Na pewno najpierw musi powstać ebook, którego będę chciała po jakimś czasie publikować na blogu. Obecnie jednak nie piszę. W ogóle to jak widzicie wycofałam się i z bloga i z życia internetowego. Mało mnie. Nic nie czytam i w ogóle. I jakoś tak na razie dobrze mi z tym. Powoli do tego dochodziło od dwóch lat i stało się. Można powiedzieć, że w ten sposób uciekłam. Możliwe, że gdyby nie te rozdziały, które wrzucam to w ogóle bym się nie pojawiała. Taki etap w życiu. Dość nieciekawy. Mam nadzieję, że od stycznia wrócę, a szczególnie wrócę do pisania i znów uwierzę, że potrafię to robić. Koniec spowiedzi. :)

Dziękuję wszystkim którzy nadal ze mną są i zapraszam na nowy rozdział i na to co nowego u chłopaków. :)
Znów rozdział z pochrzanionym formatowaniem, ale nie mogłam tego próbować zmienić gdyż mi usuwało to co było pisane kursywą. Nie mam na tyle czasu, aby siedzieć nad tym i to później zmieniać i nie pomylić się. 




Budził się powoli, czując za plecami ciepłe ciało. Uśmiechnął się. Dłoń chłopaka wsunięta pod koszulkę głaskała jego brzuch. Oznaczało to, że Kim nie śpi. Lee zadowolony wtulił twarz w poduszkę. Napięcie towarzyszące mu przez ostatnie dni opuściło go. Zrozumiał, jak irracjonalne się zachowywał.
   Nie śpisz – stwierdził Jaemin.
   Nie. Leżę i myślę, patrzę, jak śpisz.
Lee uśmiechnął się bardziej, słysząc te ostatnie słowa. On też lubił patrzeć na śpiącego Daesoona. Szczególnie lubił te poranki, kiedy wcześniej się budził, Kim nie musiał  się nigdzie śpieszyć i spał spokojnie. Wtedy przyglądał mu się, kreśląc wzrokiem idealną linię jego szczęki. Cudownie wykrojone usta, prosty nos. Myślał wtedy o tym, jak bardzo  go kocha. Wątpił, aby te same myśli chodziły po głowie leżącego obok chłopaka, ale nie można mieć wszystkiego. Tak jak było, też było dobrze.
     O czym tak rozmyślasz? – zapytał Jaemin, odwracając się na plecy. Daesoon leżał na boku, podpierając głowę ręką. Musiał się przebudzić już chwilę temu, bo nie wyglądał na bardzo zaspanego.
     O naszym synku. O tym, co go czeka w przyszłości – powiedział Daesoon i jak na zawołanie poczuł pod dłonią silne kopnięcie. Obaj zaśmiali się. – To musiało boleć.
    I to jak. Usłyszał, że o nim mówimy. Chce pokazać, że też tutaj jest. Daesoon nachylił się nad brzuchem Jaemina. Pocałował go i powiedział:
    Hej, tu twój tatuś. Widzę, że od świtu masz ochotę pohasać. Wiesz co? Nie mogę się już doczekać, kiedy przyjdziesz na świat. Będę mógł cię przytulić, synku. Opowiem ci wiele bajek. Bajki są piękne, wiesz o tym? Nie, jeszcze nie wiesz, ale się dowiesz. Albo opowiem ci teraz bajkę, co? – Poczuł ruch pod dłonią. – Zgadzasz się. To posłuchaj. To ulubiona bajka z mojego dzieciństwa. Mój tata mi ją często opowiadał przed snem. Dawno, dawno temu… – zaczął szeptać.
Z kącików oczu wzruszonego Jaemina spłynęły łzy. Kilka miesięcy temu ten chłopak chciał, aby ich dziecko nie żyło, a teraz opowiada mu bajkę. Tak wiele się zmieniło. Dawniej to w ogóle nie myślał, że cokolwiek będzie go łączyć z tym chłopakiem, który zazwyczaj nie potrafił być miły. Tak często się kłócili. Daesoon popychał go ciągle na szafki, krzyczał na niego,  kiedy był  zdenerwowany przed  meczem  czy treningiem.  Pamiętał  z  początku  roku


szkolnego projekt z lalkami. Kim nie chciał mu pomóc. Zarzekał się, że nie chce mieć z nim dziecka. A teraz leżał obok i opowiadał bajkę ich nienarodzonemu synowi. I to było niesamowite.
    No i czemu płaczesz? – zapytał Daesoon po tym, jak po zakończeniu bajki spojrzał na Jaemina.
   Nie… Po prostu wzruszyłem się, mogę, nie? Hormony. – Otarł ręką łzy.
   A wzruszaj się do woli. – Uśmiechnął się. Jezcze raz pocałował brzuch chłopaka, potem spojrzał mu w oczy. Westchnął. – Wybacz, ale muszę uciekać. Ale dzisiaj wrócę wcześniej.
   Wiem. Miłego dnia.
    Wam też. – Zwlekł się z łóżka i przeciągnął. Po tym jak wstał, poszedł odsunąć zasłony, wpuszczając do pokoju słońce.
     Widać, że wiosna, bo zimą rano słońce do tego pokoju nie zagląda – powiedział Lee, mrużąc oczy. Też musiał wstać, bo wzywała go toaleta. Naprawdę miał dość tego, że co pięć minut chodził sikać.
   W końcu. Mam dość zimy. Idę się umyć.
     Nie! To znaczy, muszę do toalety – wytłumaczył Lee, kiedy Daesoon nie zrozumiał, czemu ten zabrania mu pójść się umyć. – Nie śmiej się. Zobaczymy, jak to z tobą będzie.
   Nie zajdę w ciążę.
   Aha. Też tak mówiłem. – Wygramolił się z pościeli i podreptał do łazienki.


~*~


Jaemin się nudził. Nie potrafił znaleźć sobie tego dnia zajęcia. Co chwilę oglądał telewizję, czytał książkę, grał na telefonie i tak w kółko. Wiedział, że powinien znaleźć sobie jakieś hobby, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Najbardziej lubił biegać po boisku i grać w piłkę, ale teraz nie mógł tego robić. Bardzo doskwierało mu to, że był sam. Dobrze, towarzyszyło mu dziecko, ale potrzebował, aby ktoś mu odpowiadał słowami, a nie tylko kopniakami. Żałował, że JunHo ma teraz zajęcia. Zawsze by mógł do niego zadzwonić i pogadać. Ale przyszło mu do głowy, że może do niego napisać.
Siedząc wygodnie na kanapie, utworzył wiadomość do przyjaciela:
Hejo, masz chwilę?
Wiadomość przyszła prawie natychmiast:
Jesteś moim zbawcą. Umieram z nudów na tym wykładzie. Biedny jesteś.


I to jak. A co z tobą, Jae?
Nudzę się. Mama w pracy. Daesoon na uczelni i coś mnie trafia. Znów siedzę sam.
Poratowałbym cię. Razem na pewno nie nudzilibyśmy się. Chciałbym wrócić do licealnych czasów.
Taa. Zawsze znaleźliśmy sobie jakieś zajęcie, a ja nie miałam dużego brzucha. Zdecydowanie za rzadko się teraz spotykamy. JunHo mieszkał teraz w akademiku i do domu wracał tylko na weekendy. Tak samo  było z Gimem i Parkiem, przyjaciółmi Daesoona.
Nadrobimy to. Pamiętaj, że w weekend wracam do domu i w niedzielę do mnie wpadasz.
Pamiętam. Ale sam przyjadę. Daesoon jest umówiony z nowymi znajomymi. Gdzieś się wybierają. Do klubu o ile pamiętam.
A to nie zabiera cię ze sobą? Napisał JunHo.
On i ja nie jesteśmy parą. Może robić co chce.
Parą nie jesteście, ale sypiacie ze sobą, będziecie mieć dziecko… Nie, nie jesteście parą, a mimo to tak się zachowujecie.
Ja do klubu nie wyjdę, bo się boję o dziecko. Wiem jakie tam są tłumy. Za to nadrobię po porodzie.
Przygotowujesz się już do tego?
To dopiero siódmy miesiąc, ale wszyscy mówią, że powinienem się do tego przygotować. Namawiają mnie do chodzenia na zajęcia do szkoły rodzenia. Nie chcę jednak do niej chodzić sam. Napisał Jaemin, dodając na końcu emotkę symbolizującą smutek.
Dowiedz się czy w weekendy nie ma zajęć. A o męskich porodach możesz na  necie poczytać. I zrób to!
Na początku ciąży trochę poszperałem, ale…
To cię nie ominie. Z lekarzem też powinieneś pogadać. Dobra, kończę, bo wykładowca się na mnie dziwnie patrzy. To do spisania.
Do spisania.
Lee wysłał wiadomości i westchnął ciężko. Zerknął kątem oka na laptopa leżącego na stoliku. Wszyscy mieli rację, nie mógł ciągle odkładać na bok tego, co go czekało. To i tak się stanie. Na pewno lepiej wyjdzie na tym, jeżeli będzie wiedzieć, co go czeka. Wyłączył telewizor i włączył laptop. Wpisał hasło do profilu, a kiedy się wszystko uruchomiło, kliknął na ikonkę z przeglądarką. Ta po chwili otworzyła się. Zagryzł wargę, wpisując w okienko wyszukiwania to, co go interesowało. Przypomniał sobie też, że miał jakieś zapisane zakładki. Ale postanowił je przejrzeć później. Kliknął na pierwszy link od góry i otworzyła mu się strona  z  artykułem  i  rysunkami,  na  których  był  pokazany  cały  proces  męskiego porodu.


Naturalnego, trzeba dodać. Jaemin naprawdę sobie tego nie wyobrażał. Doktor Kwon mówił mu, że kiedy nadejdzie czas, pomiędzy jego odbytem a jądrami powstanie szew, który się rozerwie, by tamtędy mógł przecisnąć się noworodek.
Ale jak? – zapytał sam siebie. – Przecież tam nie ma miejsca. – Ale zaraz do niego dotarło, że nie jest zwyczajnym chłopakiem mającym normalną budowę. Jest hermafrodytą i od momentu poczęcia jego ciało przygotowywało się do takiego momentu. – No dobra. To co z tym szwem? – Zaczął czytać dalej, tym razem na głos: – Szew ma zacząć powstawać na  dwa tygodnie przed porodem. Czasami wcześniej. Będzie to linia wyglądająca trochę jak blizna i nie będzie dawała żadnych objawów. Często ciężarny, który nie obserwuje swojego ciała, nawet nie zorientuje się, że to tam jest. Ta, jak nie ja to pierwszy zobaczę, to Daesoon mi powie – prychnął. Zabrał się za dalsze czytanie i odkrył, że za pierwszym razem rozerwanie szwa jest bardzo bolesne, ale wraz z kolejnymi porodami idzie lepiej. Po pierwszym porodzie zarys szwu zostaje na zawsze. Jaemin skrzywił się, sądząc, że to będzie coś w rodzaju wypukłej blizny i będzie ją cały czas czuć. Ale zdobył się na to, by przejrzeć dołączone poza rysunkami zdjęcia. To go uspokoiło. Skóra w tamtym miejscu była gładka i tylko oznaczała ją różowa linia.
Bardzo ważne jest – czytał dalej, ale już inny artykuł – przygotowanie ciężarnego do porodu. Prawidłowe oddychanie, aby natlenić dziecko, ma duże znaczenie. Dodatkowo też pomaga rodzącemu. Nauczenie się też prawidłowego parcia i poznanie tego wszystkiego co dotyczy porodu… Kto u licha pisał ten artykuł? – zapytał, drapiąc się po nosie. – „Poznanie tego wszystkiego”? Czego? No dobra, w każdym razie, synku, tu piszą, że chodzenie na  lekcje rodzenia mogłoby pomóc. – Przewinął tekst niżej, szukając czegoś o cesarskim cięciu. Nadal był przekonany, że tak byłoby lepiej. Chociaż doktor Kwon mówił mu, że po zwykłym porodzie mężczyzna wraca do siebie bardzo szybko, ale po cesarce już nie. Musiałby uważać, nie dźwigać dziecka, a nie wyobrażał sobie, że nie mógłby wziąć synka na ręce.
To lecimy dalej. Obejrzymy jakiś filmik? – Rozwinął zakładki i kliknął na to, co oglądał na początku ciąży. Wtedy bardzo martwił się i płakał po obejrzeniu filmu, na którym rodzącemu towarzyszył mąż. Bał się, że on będzie sam, a obecnie nie musiał się tym martwić. Dlatego tym razem na spokojnie obejrzał nagranie. W miarę spokojnie, bo kiedy kamera przesunęła się pomiędzy nogi mężczyzny, skrzywił się. – Daesoon nie może tego zobaczyć. Na pewno nie może mnie takiego oglądać. W życiu mnie nie dotknie. – Oglądał dalej i sam czuł ból rodzącego, już miał wyłączyć film, ale stało się coś pięknego. W rozwarciu pojawiła się główka, którą podtrzymał lekarz, a po chwili Jaemin ujrzał dziecko, które zaczęło płakać. Pojawiło się następne ujęcie, a dwaj ojcowie przytulali nowonarodzoną dziewczynkę. Ten


rodzący mężczyzna był bardzo zmęczony, ale szczęśliwy. Wzruszony Jaemin położył ręce na brzuchu z myślą, że za kilka tygodni on też przytuli do serca syna, a obok będzie Daesoon. Będą szczęśliwi.
Podjął też decyzję, żeby zadzwonić do doktora Kwona i zapytać się go o szkoły rodzenia, które działają w weekendy. Mógł sam poszukać w Internecie, ale obawiał się, że nie znajdzie dobrej szkoły i będą za daleko. Lekarz powiedział, że niedaleko ich szpitala działa taka szkoła i zajęcia odbywają się codziennie. Może przyjść lub do nich zadzwonić i zapisać się. Numer telefonu i adres przysłał mu esemesem, więc czym prędzej Lee tam zadzwonił i jutro o czternastej miał mieć pierwsze zajęcia. Nie spodziewał się, że to będzie tak szybko.
Jak twój tata wróci, to mu o tym powiemy – zwrócił się do dziecka. – A teraz obejrzymy może jakiś film, co? Na razie mam dość tych artykułów.

~*~


Nastał wieczór, a Jaemin wrócił z codziennego spaceru. Ucieszył się, że Daesoon jest już  w domu, tak jak obiecał.
Jak było na uczelni? – zadał swoje codzienne pytanie.
W porządku. Dzisiaj było dużo spokojniej. Zrobiłem ci herbatę.
Dziękuję. Tylko umyję ręce. – Skierował się do łazienki.
Daesoon zaśmiał się, kiedy najpierw usłyszał nie wodę lecącą z kranu, ale ze spłuczki. Ta z kranu dopiero po chwili zagrała szumem w rurach.
Zjesz coś? Pamiętałeś w ogóle o witaminach? – zapytał Jaemina, kiedy chłopak pojawił się w kuchni.
Jadłem przed spacerem i tak, pamiętałem. – Usiadł przy stole, owijając palce wokół kubka. – Gorące.
Widziałem, że idziesz i wtedy zagotowałem wodę.
Masz jutro wolne? – zapytał Jaemin.
Tak. Jutro tak. A co? – Daesoon również usiadł przy stole i wpatrzył się w Jaemina.
Zapisałem nas do szkoły rodzenia i jutro o czternastej jest spotkanie.
Co tak nagle zdanie zmieniłeś?
Poczytałem trochę o porodach, technice oddychania i tak dalej. Chyba lepiej się przygotuję do tego, kiedy ktoś doświadczony mi w tym pomoże.
Mhm. – Kim napił się.
To pojedziesz tam ze mną?


Tak. Ale tylko w weekendy. Nie dam rady w tygodniu.
W tygodniu jakoś sobie poradzę, jeżeli trzeba będzie. Ale może wystarczy, że będę tam chodził w weekendy. Co mi się tak przyglądasz?
Mam ochotę na wspólną kąpiel. Ty nie masz ochoty? – zapytał Daesoon.
Na kąpiel? Tylko? – Uniósł prawą brew.
Kim wzruszył ramionami i wstał. Po chwili zniknął z kuchni. Jaemin zmarszczył brwi. Daesoon był dzisiaj jakiś… Normalny. Rano nie uciekł z łóżka, teraz kąpiel, która pewnie nie skończy się tylko na tym. Na pewno nie zamierzał na to narzekać. Dopił herbatę i poszedł do łazienki. Zamknął drzwi, przekręcając kluczyk. Daesoon kucał przy wannie, nalewając do niej wodę i wlewając olejki zapachowe. Potem, gdy zakręcił kurki, wyprostował się i podszedł do Lee. Pocałował go w szczękę i przytulił się, wciskając twarz w jego szyję. Ciężarny chłopak uniósł ręce, zaczynając rozpinać koszulę Daesoona. Wsunął pod nią dłonie, dotykając jego gorącej, napiętej skóry. Chłopak drgnął:
Masz zimne ręce.
Przecież ogrzałem je o kubek. To ty jesteś bardzo gorący. – Przechylił głowę, czując drobne muśnięcia na szyi. – Przytulaśny dzisiaj jesteś. Nie to, żebym narzekał.
Mhm. Jestem i mam ochotę na coś nie coś. – Przesunął nosem po skórze na szyi Jaemina, potem trącił ucho, skroń i zsunął się po policzku, niżej, w kierunku jego ust, które pocałował wpierw subtelnie, spokojnie, by po chwili wpleść w to żarliwość, kiedy kochanek dołączył do niego, splatając się we wzajemnym tańcu warg. Podążył dłońmi do swetra Lee i wraz z podkoszulkiem podciągnął go w górę. Trącił kciukami sutki chłopaka, bawiąc się nimi  niczym malutkimi kuleczkami.
Jaemin sapnął w jego usta i wbił mu paznokcie w plecy. Czy on nie wie, jak to na mnie działa? Całowali się jeszcze przez chwilę, by powoli odsunąć się od siebie i spojrzeć sobie w oczy.
Rozbierzmy się, opłuczmy i chodźmy do wanny – wyszeptał Daesoon.
Jaemin kiwnął głową i kontynuował rozbieranie chłopaka. Kiedy koszula spłynęła z jego ramion, zabrał się za rozpinanie paska od spodni Kima, uśmiechając się przy tym zaczepnie.
Mam sam rozebrać ciebie i siebie? – Wysunął pasek i odrzuciwszy go na bok, rozpiął guzik.
Masz w tym wprawę.
Mhm. – Jak jeszcze wczoraj Lee miałby kompleksy, że źle wygląda, tak dzisiaj chętnie zdjął górną część odzieży. Towarzyszący mu chłopak przesunął wzrokiem po jego torsie. Zatrzymał się na brzuchu i pogłaskał go z czułością.


Jesteś piękny – szepnął Kim, patrząc mu w oczy spod grzywki. Oblizał wargi.
Ty też – odpowiedział Lee mile połechtany komplementem. Daesoon nigdy mu czegoś takiego nie powiedział. Zapamiętałby to. Z radością pocałował go, szybko, mocno, ale krótko. Potrzebował takich słów, aby poczuć się dobrze.
Rozebrali się do naga i weszli pod prysznic, by się opłukać. Całowali się przy tym, nie mogąc oderwać się od siebie. Wejście do wanny pełnej pachnącej wody sprawiło, że ich ciała zrelaksowały się. Jaemin usiadł pomiędzy nogami Daesoona i oparł plecy o jego tors. Otoczyły go ręce chłopaka. Głaskały go, pieściły, myły, a usta zajmowały się szyją Lee. Co jakiś czas zęby zahaczały o obojczyk ciężarnego, pozostawiając na skórze drobne ślady po ukąszeniu.
Jaemin wygiął się, kiedy jedna z rąk Daesoona chwyciła jego penisa. Chłopak także był podniecony. Dawno się nie kochali. Lee przez to czuł, jak jego skóra niesamowicie go mrowi. Jądra miał napięte. Wsunął dłoń pomiędzy swoje nogi i dotknął ich. Przesunął palcem niżej i pomasował się pod nimi. Dłoń kochanka nadal nie przestawała go pieścić. Rozszerzył  bardziej nogi i wsunął w siebie palec. Nie wstydził się już, że to robi. Wiedział, że Daesoona bardzo to podnieca. Zresztą obok jego palca Kim wsunął swój i jego odbyt był pieszczony od środka tak, jak Jaeminowi było zawsze dobrze. Co chwilę oblizywał usta, czując, że za chwilę dojdzie. Odwrócił głowę i ledwie spojrzał w czarną głębię oczu ukochanego chłopaka, jego ciało napięło się i spuścił się w dłoń Daesoona, zarzucając jedną rękę na jego szyję. Cały czas starał się przy tym patrzeć w oczy chłopaka, który nie przestał poruszać dłonią, wyciskając z niego orgazm do ostatniej kropelki spermy.
Ich usta spotkały się, a Daesoon odrobinę przesunął się, tak by mógł chwycić swojego kutasa, i strzepał sobie w kilku szybkich ruchach. Jaemin chłonął te wszystkie wrażenia całym sobą. Uwielbiał, kiedy Kim przy nim, w nim czy pod nim dochodził. Tak, pod nim, bo dwa miesiące temu Daesoon po raz pierwszy mu się oddał i to było niesamowite przeżycie. Wtedy też odkrył drugą stronę chłopaka. Tę, którą zna tylko kochanek, który go zdominował. Dla Jaemina wtedy to był pierwszy raz. Kiedy wsuwał się w odbyt chłopaka, czuł, jak ten go ściska w sobie, połyka, bo takie miał wrażenie. Daesoon leżał na brzuchu z  wypiętym tyłkiem, co rusz się spinając, ale nie narzekał. Widać było, że tego chce. Powrócił myślami do tamtych chwil.

Ciasność, która go objęła niczym imadło i widok, jaki miał przed sobą, prawie doprowadziły Jaemina do szczytowania. Na tyle byłoby ich kochania się, gdyby teraz skończył. Kim by go za to zabił. Jakimś cudem powstrzymał się przed tym, a Daesoon chyba


wiedział, o co chodzi, bo się zaśmiał. Dał więc chłopakowi klapsa, a ten jęknął, zagryzając zęby na poduszce. Uderzył w drugi pośladek, zostawiając na nim czerwony ślad. Kim również tym razem wydał z siebie niekontrolowany dźwięk. Tak, Daesoon lubił klapsy, kiedy był pasywem. Zakodowało się to w głowie Jaemina, który zaczął się poruszać. Nie miał doświadczenia, ale instynkt sam go prowadził. Poza tym obserwował ciało kochanka, to, jak reaguje i w jaki sposób. Czego potrzebuje, mocniejszych pchnięć czy słabszych, pod jakim kątem i czy głęboko, czy płytko.
Uczył się szybko i z czasem dowiedział się, jak sprawić ukochanemu przyjemność. Potrafił też odczytać, czy Daesoon chce tego dnia ostro, czy delikatnie. Podczas gdy Jaemin brał wszystko, kiedy był w pasywnej roli i lubił zmiany podczas jednego aktu, tak Dae miał różne nastroje i trzeba było to rozpoznać. Było tak albo tak. Nigdy wszystko za jednym razem.
– Szybciej, Jae… Szybciej. – Zapłakał Daesoon pętany rozkoszą. Tym większą, kiedy palce Lee dotknęły jego penisa.
Wcześniej Jaemin był zaskoczony płaczliwym głosem kochanka, ale zrozumiał, że ten tak reaguje, kiedy nie wytrzymuje już z przyjemności. Spełnił więc jego prośbę i chwilę później poczuł, jak chłopak dochodzi, a on dołączył do niego, bo też już nie mógł wytrzymać.

  O czym myślisz? – zapytał Daesoon, leniwie muskając ustami ucho chłopaka, który nosił pod sercem jego dziecko.
   O tym, kiedy oddałeś mi się pierwszy raz. Zaskoczyłeś mnie tym wtedy,    że… płakałeś.
To znaczy wyglądałeś, jakbyś płakał.
Daesoon oparł czoło o ramię Jaemina. Zawsze się tego wstydził. Kiedy kochał się ostro i był na dole, nie panował nad reakcjami.
  Dobrze mi – szepnął Lee, nie chcąc go zawstydzać. Bo jak się okazało, to jest możliwe.
  W wodzie z naszą spermą. Dobrze, że nie mam tego płodnego dnia, bo…
   Oj, cicho bądź, Daesoon. Po prostu bądź cicho. – Oparł się o chłopaka wygodniej i zamknął oczy. Woda była jeszcze bardzo ciepła, wokół pachniało owocami, czuł się błogo i był zadowolony. – Po prostu posiedźmy w ciszy.
  Mhm. – Kim objął kochanka ręką wokół szyi i opierając głowę o jego, też zamknął oczy.
Było im razem dobrze. W tej chwili, w tym momencie nic się nie innego liczyło. Było  tylko tu i teraz. Bez oczekiwań, obaw, strachu, bez tego, co było i będzie.

5 komentarzy:

  1. Ubustwiam twoje opowiadania. Cieszę się bardzo z kolejnego odcinka. I mam nadzieję, że ułoży ci się w życiu i będziesz wstanie z nową siłą tworzyć jeszcze wspanialsze opowiadania. Trzymaj się mocno i ciepło. 😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam czytać twoje opowiadania. Szczerze mówiąc często do nich wracam i zawsze dobrze mi się je czyta heh :)
    Rozdział był taki spokojny i szybko się przeczytało :)
    Trzymaj się ciepło i wierzę w Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle czyta się zbyt szybko, mam wrażenie, że ta błoga idylla niedługo się skończy i nie będzie już tak różowo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny rozdział.
    Naprawdę.
    Czy będzie coś z tego dalej? Jakie życie czeka tę dwójkę cudownych mężczyzn i ich dziecka?
    I martwisz mnie Luano.
    Naprawdę nic nie będzie?
    Abyś coś stworzyła i wróciła do pisania.
    Każdy autor miewa takie chwile zawieszenia, ale wierzę, że to minie. Masz prawdziwy talent.
    Dar przekazywania i musisz go kontynuować.
    Trzymam mocne kciuki za Ciebie i czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    wspaniały rozdział, miły i spokojny, mam nadzieję, że Kim zrozumiał jakie ma szczęście obok siebie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)