19 listopada 2017

Szczęście od losu tom 1 - Rozdział 16



 Przypominam, że w przedsprzedaży można już kupić "Spontaniczną decyzję" jako książkę. Zakup można zrobić tutaj: Klik. 
Dziękuję wszystkim którzy już książkę zamówili.:*
Może niektórzy są ciekawi co z moim pisaniem. Czy w przyszłości pojawi się jakiś nowy tekst czy nie. Niestety, ale nie. Nie pisałam już od trzech miesięcy. Nie piszę dalej. Niestety też na święta nie będzie żadnego tekstu w prezencie, ponieważ nic nie mam. Nie jestem w stanie nic świątecznego napisać. Nie chodzi nawet o to co się stało. Po prostu z moim pisaniem jest coraz gorzej (jak widać nawet z bloga się w dużym stopniu wycofałam). Wiele czynników się na to złożyło. Już od dwóch lat powoli to się psuje, ale w tym roku to jest już masakra. Miałam dużo planów, nawet jeżeli chodzi o pisanie fantasy, które miałam w planach. W tym roku także nic się nie pojawi. Ale postaram się nie przestać pisać.
To tyle co Wam miałam do powiedzenia. Zapraszam na rozdział. :)

Dziękuję za komentarze. :)

  Zostaw, nie dźwigaj, musisz uważać. – Daesoon odebrał z ręki Jaemina torbę z zakupami.
  To tylko szalik. Szalik i czapka. Lekkie.
  Jesteś w ciąży…
  Wiem o tym – zacietrzewił się Lee.
  No i dlatego musisz uważać. Nie wolno ci dźwigać. Co mówił doktor Kwon? Od dźwigania jestem ja.
Jaemin pokręcił głową. Nadal uważał, że mógł nieść coś tak lekkiego. Wybrał się z Daesoonem na zakupy, bo w końcu musiał sobie kupić ubrania ciążowe, ale zaczął uważać, że to był błąd. Mógł zabrać JunHo. Odetchnął. Nie powinien się denerwować. Już nawet nie chodziło o zakupy, po prostu chciał poruszyć z Daesoonem temat tego, co stało się w nocy, ale chłopak unikał tego. Lee wolałby wiedzieć, na czym stoi. Chociaż to takie trudne nie było. Po prostu obaj byli w potrzebie i ulżyli sobie. Tyle. Koniec. Kropka. Nie ma niczego więcej. Nieważne, że bardzo by chciał, aby było coś więcej. Chcieć a móc to duża różnica.
  Twoja mama dała nam adres tego sklepu z fajnymi rzeczami – powiedział Daesoon, chowając do bagażnika torbę. Razem wyjechali do większego miasta, bo w ich miasteczku sklepy z ciążowymi ubraniami zawierały takie rzeczy, że gdy Jaemin na nie spojrzał, to powiedział, że wolałby chodzić nago. Co zdaniem Daesoona wyglądałoby całkiem seksownie. Byle tylko on go mógł takiego widzieć. – To niedaleko. – Spojrzał na kartkę.
  Mhm.
  Nie jesteś zmęczony?
  Nie. – Pogłaskał się po brzuchu. – Dopiero chwilę temu przyjechaliśmy i poszedłem po tę czapkę. – Jutro wyjeżdżali do jego babci i chciał kupić jakieś cieplejsze rzeczy. Pustkowie, na którym ona mieszkała, pamiętał jako miejsce wiecznie zimne. Może u nich temperatury nie spadały tak radykalnie jak w wielu innych krajach, ale dla niego nawet minus dwa stopnie to już było za zimno.
  Dobra, to chodź. – Zamknął bagażnik i skierowali się wzdłuż chodnika do sklepu, który niby powinien być na tej ulicy.
  Może mamie się coś pomyliło. Ona tutaj była dosyć dawno temu.
  Ale mówiła, że jej koleżanka z pracy spodziewa się dziecka i tu się zaopatruje w ubrania. Obok jest też sklep dla ciężarnych facetów. O, to chyba ten. – Musieli przejść spory kawałek, ale niewielki sklepik, przed którym stanęli, wyglądał na ten, którego szukali. Jeszcze raz Kim sprawdził adres i nazwę. W końcu wzruszył ramionami i otworzył drzwi. Przepuścił Jaemina pierwszego i zamknął za nimi. – To chyba tu.
  Witam szanownych panów. – Podeszła do nich niska, bardzo chuda kobieta około trzydziestki i ukłoniła się.
Także pokłonili się jej, a potem Daesoon powiedział:
  Szukamy dla mojego partnera, który spodziewa się dziecka, jakichś… fajnych ubrań ciążowych. On nie chce chodzić w workach.
Jaemin  nie  bardzo  słyszał,  co  Kim  mówił,  bo  jego  umysł  zatrzymał  się  na     słowie
„partnera”. Serce mocniej mu na to zakołatało w piersi. Nie miał pojęcia, dlaczego chłopak tak powiedział. Mógł się jedynie domyślać, że robił to dlatego, aby zachować jego dobre  imię. Ludzie inaczej patrzyli na ciężarnego, który, mimo że nie miał obrączki na palcu, to nie był samotnym ojcem, który się po prostu puścił i głupio wpadł. W sumie wpadł, ale nie żałował. W ten sposób mógł mieć cząstkę Daesoona. Nosił ją pod sercem. Gdyby miał możliwość cofnięcia czasu i zmiany tego, co się pomiędzy nimi wydarzyło pamiętnej nocy, niczego by nie zmienił.
  Jaemin?
  Tak? – Ocknął się.
  Pani prosi cię, abyś z nią poszedł. Wybierze coś dla ciebie i przymierzysz.
  No, tak, przepraszam. – Zarumienił się, na co Daesoon zmarszczył brwi.
  O czym przed chwilą myślałeś?
  O niczym – odpowiedział szybko i mijając Kima, ruszył w stronę czekającej na niego sprzedawczyni. Czuł na plecach wzrok chłopaka i zrobiło mu się jeszcze bardziej gorąco.
Po chwili Dae dołączył do nich, kiedy zauważył, że kobieta chce obładować Lee toną ubrań.
  Tutaj ma pan eleganckie spodnie na gumce. Zaręczam, że w pana stanie tylko takie ubranie wydaje się najodpowiedniejsze. W ogóle nie widać, że są one na gumce. Ładnie się układają. Dam panu dwa kolory. I może jeszcze te. – Zdjęła wraz z wieszakiem wspomnianą odzież i podała Jaeminowi. Zanim ten je wziął, Daesoon pierwszy wyciągnął po nie ręce.
  Nie wolno mu dźwigać – wytłumaczył Kim i uśmiechnął się oszczędnie, kiedy sprzedawczyni nadal się w niego wgapiała. – Nawet spodni. Do tego swetry, koszulki, bielizna to ciężkie.
Jaemin przewrócił oczami. Mimo tego dobrze się poczuł z tą troską chłopaka. Dlatego nic nie powiedział i przeszedł ze sprzedawczynią dalej, do działu z luźniejszymi rzeczami, i wybrała dla niego jakieś dresy oraz bluzę. Wraz z pomagającym mu Daesoonem udał się w stronę przymierzalni. Kim zostawił w środku wszystkie rzeczy, a Jaemin nie czekał, aż chłopak wyjdzie. Zasunął tylko kotarę i rozpiął płaszcz, który miał na sobie, a w którym było mu już gorąco. W sklepie było zdecydowanie za ciepło.
  Przymierz wszystko, co ci dała. – Kim powiesił ostatni z wieszaków na jednym z kilku haczyków zamocowanych do ściany. – Szczególnie to. – Pogłaskał kremowy golf, który wyglądał na bardzo ciepły i na pewno nie był tak rozciągnięty jak ostatnie swetry, które nosił Jaemin. Już widział, jak okrywa jego powiększony brzuch.
  Po to tu jestem, nie? – Zdjął sweter, a potem koszulkę. Nie było mu głupio rozbierać się przed Daesoonem, bo to byłaby fałszywa nieśmiałość. Na nią było już zdecydowanie za późno. Zastanawiał się tylko, co pomyśli sprzedawczyni, kiedy wciąż obaj przebywali w maleńkiej przebieralni. Znajdowało się w niej duże lustro i krzesło.
Daesoon odwrócił wzrok od swetra i spojrzał na odbicie chłopaka, po czym na niego samego. Przesunął spojrzeniem po jego torsie w dół i zatrzymał je na brzuchu. Już bez obaw wyciągnął rękę i położył ją na wypukłości.
  Rośnie. – Na chwilę popatrzył w oczy Lee, a potem uklęknął. Powoli i z czułością ucałował brzuch Jaemina. – Hej, tu twój drugi tatuś. Niedługo dowiemy się, czy jesteś dziewczynką, czy chłopcem. Ale to nieważne, byleś było zdrowe. – Nie wierzył w to, że jeszcze tak niedawno chciał, aby tego dziecka nie było. Jak sobie przypomniał to, że pragnął, żeby Lee poronił, to czuł coś oślizgłego pełznącego po nim.
Jaemin uśmiechnął się. Wyciągnął rękę i położył ją na głowie Daesoona. Cieszyło go to, że chłopak zyskał pewność od wczoraj, że może czynić takie gesty bez obaw, bo on nie miał nic przeciw temu. Wręcz przeciwnie. Pragnął dowodów na to, że Kimowi zależy na maleństwie. Smuciło go tylko, że nie zależało mu na nim. Chciałby jego miłości. Przecież on tak kochał Daesoona… Najważniejsze, że miał jakąś jego sympatię i może chłopak go trochę lubił.
  Teraz twój tatuś ubierze się w nowe rzeczy – mówił Kim do dziecka. – Wiesz, to dlatego, że rośniesz i tata Jaemin nie mieści się już w swoje ubrania. I rośnij nam. – Jeszcze raz przytknął usta do ciepłej skóry i tak przez chwilę pozostał. Później podniósł się i powiedział do ciężarnego chłopaka: – Zostawię cię teraz. Jak się ubierzesz, to wyjdź, bo też chcę zobaczyć, jak wyglądasz. I nie zapomnij o tym golfie.
  Nie zapomnę. – Poczekał, aż chłopak wyjdzie i położył ręce na brzuchu. – Co o nim myślisz? Fajny ten twój drugi tatuś, co nie?
Odetchnął, jak to ostatnio miał w zwyczaju, i zdjął też spodnie, po czym założył te proponowane przez sprzedawczynię. Te miały gumkę, ale też i rozporek, bardzo mu się podobały. Czuł się w nich znakomicie. Okręcił się wokół, patrząc w lustro, i wiedział, że je weźmie. Potem założył ten nieszczęsny golf, który i jemu się podobał. Nie sądził, że sweter będzie tak dobrze na nim leżał. Nie był tak zwanym workiem, ale materiał się ładnie rozciągał tam, gdzie trzeba. Był na tyle długi, że jak mu brzuch urośnie, to też będzie dobrze pasować. Kiedy już się ubrał, to wyszedł z przebieralni. Daesoon czekający na niego odwrócił się i Jaemin widział, jak oczy chłopaka zabłysły.
  I jak?
  Odwróć się.
Lee przewrócił oczami, ale wykonał prośbę i okręcił się wokół niczym model.
  Bierzemy to – oznajmił Kim, nie potrafiąc oderwać od niego oczu.
  Jesteś pewny?
  Tylko nie mów, że tobie się nie podoba? Już sobie ciebie wyobrażam w tym, kiedy brzuch ci bardziej urośnie. Odłóż to do rzeczy, które kupimy. – Podszedł bliżej i odwrócił go, kierując do przymierzalni. – Chcę cię zobaczyć też w innych ubraniach.
  W porządku. – Zasunął kotarę i dopiero wtedy szeroko się uśmiechnął. Podobał się Daesoonowi. Chciał mu się podobać.
Rozebrał się szybko i zaczął przymierzać pozostałe ubrania. Daesoon zaakceptował każdy zestaw, a Jaemin wiedział, że na wszystko nie mógł sobie pozwolić. Po prostu nie stać go było, by kupić choćby kilka swetrów. Niektóre były takie, że idealne będą, kiedy będzie w ósmym czy dziewiątym miesiącu ciąży, więc na razie nie były mu potrzebne. Dlatego te odłożył na bok. Za miesiąc, dwa może je kupi. Gdyby miał swoje pieniądze,  pracę,  to zrobiłby to już teraz. A przecież w domu się nie przelewało, on nie mógł teraz pójść do pracy. Tak jak nie mógł pójść na studia w przyszłym roku. Niby ciąża nie była chorobą, ale doktor Kwon mówił, że musi uważać dwa razy bardziej niż kobieta. Nadal nie wszystko zostało odkryte, jeżeli chodziło o męskie ciąże, a on dodatkowo z początku miał problemy, groziło  mu poronienie i tym bardziej powinien być ostrożnym.
Wyszedł z przebieralni – rzucając jeszcze spojrzeniem na spodnie, które tak mu się podobały, a musiał je zostawić. Były za drogie, czego wcześniej nie zauważył – już w swoich ubraniach i narzuconym płaszczu, którego na razie nie zapinał.
  To te rzeczy bierzemy – powiedział do Daesoona – a te zostawiamy.
  Nie, kupujemy wszystko.
  Oszalałeś? Wiesz, ile to kosztuje?
  To są ubrania dla ciebie, mam pieniądze…
  Nie chcę korzystać z twoich pieniędzy – warknął Jaemin.
  Są nasze. To te od mojego taty. Są dla nas. Nosisz moje dziecko i kupię te ubrania, czy chcesz, czy nie. Wszystkie. – Kim nic sobie nie robiąc ze wściekłej miny Jaemina, pozbierał wszystkie rzeczy i z ich naręczem ruszył w stronę kasy.

~*~


Do domu wrócili w podłych nastrojach. W samochodzie w ogóle się do siebie nie odzywali. Wszystko przez to, że pokłócili się, stojąc przy ladzie. Sprzedawczyni kasowała towar, a Jaemin nie potrafił patrzeć na to spokojnie i odkładał co droższe rzeczy. Daesoon z powrotem podawał je kobiecie i przez to obaj nie wytrzymali. Żałowali, że nie potrafili być powściągliwi przed kimś obcym, ale ich temperament nie pozwolił na to. Kobiecie raczej to nie przeszkadzało, bo uśmiechała się pod nosem i powiedziała coś w stylu „Jakbym widziała siebie i mojego męża”.
  Długo nie będziesz się do mnie odzywać? – zapytał Daesoon, wnosząc torby z zakupami do domu.
  A co mam mówić? Cokolwiek powiem i tak mnie nie posłuchasz. – Zdjął buty, a potem resztę wierzchniego ubrania.
  Posłucham, ale nie w tym względzie. Potrzebujesz tych ubrań.
  Nie tyle. Kilka by wystarczyło i bym za nie zapłacił.
  Co ci szkodzi, że to ja zapłaciłem? – Kim zaniósł rzeczy do pokoju chłopaka i zaczął wszystko rozpakowywać. – Nosisz moje dziecko. Mam prawo ci pomóc, jak i chcę to zrobić.
  Masz prawo, ale o ostatniej nocy nie chcesz ze mną porozmawiać. Zachowujesz się, jakby tego nie było. – Usiadł na łóżku. Czuł się już zmęczony, a kłótnia nie pomagała. Do tego dzisiaj umówili się z lekarzem, że chcą poznać płeć dziecka.
  O to chodzi? O to, co się wydarzyło? – Popatrzył zły na Jaemina. Nie chciał poruszać tego tematu!
  Przyszedłeś do mnie, kochaliśmy się, potem zostałeś…
  I było wspaniale, ale nie chcę o tym rozmawiać. – Wyrzucił ręce na boki. – Nie chcę  tego podsuwać pod coś. Kategoryzować. Chciałem tego i ty też. I mam zamiar to powtarzać. Co już wiesz. Zostać też chciałem. Chyba że nie chcesz, to mogę wychodzić…
  Nie! – krzyknął i zarumienił się. Gdyby po wszystkim Daesoon wychodził, to źle by się z tym czuł. Tak to mógł myśleć, że poza dzieckiem coś więcej ich łączy. Aczkolwiek robienie sobie fałszywych nadziei nie mogło wyjść na dobre.
  Chciałem też kupić ci te ubrania i koniec tematu. – Wrócił do układania rzeczy w  szafie.
Widział, że Jaemin jest zmęczony, a on zanadto zdenerwowany, żeby usiąść spokojnie.
  Dziękuję – szepnął Lee. Pomasował sobie ramię. Czuł się spięty, wszystko go bolało.
  W porządku. – Daesoon odwrócił się i spostrzegł, co robi chłopak. – Co tam?
  Po prostu wszystko mnie boli. Szczególnie ramiona i kark.
  Pokaż. – Kim podszedł do Jaemina i wspiął się na łóżko. Uklęknąwszy za nim, położył dłonie na jego ramionach, naciskając ciało. – Jesteś spięty, więc nic dziwnego, że boli.
  O, jak fajnie – jęknął Lee, kiedy chłopak naciskał na bolące miejsca i masował je, przynosząc mu ulgę.
  Cieszę się. To co, będziemy się nadal kłócić?
  Jeżeli będziesz robił to, co teraz, to nie. – Drgnął, kiedy poczuł na szyi oddech Daesoona.
Przez jego ciało przebiegły dreszcze. Potem delikatny pocałunek je spotęgował.
  A jak będę to robił w ten sposób, to też nie będziesz zły? – zapytał szeptem, czując delikatne drżenie ciała Jaemina. Podobało mu się to.
  Tak jest jeszcze lepiej. – Odchylił na bok głowę. Nie mogli sobie na wiele pozwolić, bo niedługo powinni wychodzić, ale drobne pieszczoty zawsze były przyjemne. Nie musiały do czegoś prowadzić.
  Cieszę się. – Skubnął zębami płatek ucha i powrócił z pocałunkami na szyję Jaemina. Po chwili wsunął rękę pod brodę chłopaka, odwracając jego głowę w swoją stronę i cmoknął go w usta. – Lepiej?
  Lepiej. Mamy czas by jeszcze się czegoś napić?
  Tak. Coś zrobię, a ty jeszcze odpocznij. Możemy przesunąć wizytę…
  Nie, chcę wiedzieć, czy to chłopiec, czy dziewczynka zanim pojedziemy do mojej babci.
Nie będzie nas tydzień.
  To poczekaj i zrobię coś rozgrzewającego. – Kim zsunął się z łóżka.
  Nie zapytasz, na co mam ochotę? – zapytał Lee.
  Wolę zapytać się o to w nocy. Na razie nie mamy czasu. – Daesoon puścił mu oczko i śmiejąc się z miny Jaemina, wyszedł z pokoju.

~*~

Doktor Kwon popatrzył na dwóch chłopaków, których bardzo polubił. Często u niego byli, ale przez to, że ciąża Jaemina była bardziej zagrożona niż u wielu innych mężczyzn, chłopak musiał robić częściej badania. Chociaż dzisiaj ta wizyta była przyjemnością. Zaskoczyli go, kiedy do niego zadzwonili i poprosili o wolny termin.
  Chcecie znać płeć dziecka.
  Tak, Jijang – przyznał Jaemin, który już bez oporów zwracał się po imieniu do lekarza. Robił to tylko kiedy byli we trójkę lub był z nim sam. Dzięki temu, że tak się zbliżył ku przyjaźni z tym młodym mężczyzną, czuł się śmielszy podczas badań, kiedy musiał się przed nim rozbierać, i bardziej mu ufał. Wciąż miał wrażenie, że lekarz miał jakąś tajemnicę, która mężczyźnie bardzo ciążyła, i chciałby mu pomóc. – Mam nadzieję, że jest już to możliwe. Jutro wyjeżdżamy do mojej babci i chciałbym też jej powiedzieć, czy będzie mieć prawnuka, czy prawnuczkę.
  Tak, jest. Patrzyłem na datę poczęcia. W sumie już zaczął się pięty miesiąc ciąży. Dobrze. Wiesz co robić. – Kiedy Jaemin poszedł się przygotować do badania, Jijang spojrzał na Daesoona. – Denerwujesz się.
  Tak, doktorze. – Wiedział, że najważniejsze jest to, aby dziecko było zdrowe, ale z niewytłumaczalnych powodów pragnął, by Jaemin dał mu syna. Córkę też będzie kochać nad życie.
  To chodź, zobaczymy, kogo Lee nosi pod sercem. – Wstał zza biurka i niedługo później posmarował żelem brzuch ciężarnego. – Jaeminie, powiedz mi jak z ruchami dziecka.
  Czuję je. Są coraz bardziej wyczuwalne.
  Też je czułem – dodał Daesoon siedzący obok chłopaka i wziął go za rękę. Takie sytuacje zawsze ich zbliżały. Samego go zaskakiwało to, jak wtedy się zachowywał.
  To bardzo dobrze. Będziesz czuł je coraz bardziej. To teraz zobaczmy, kto będzie się tak wiercił.
  Mama mi mówiła, że jak była ze mną w ciąży, to kiedy doszło do ósmego miesiąca, kopałem ją. Myślała, że będę piłkarzem. I prawie się nie myliła. – Zaśmiał się Jaemin.
  Tak bywa… O, jest wasze dziecko. Tylko jest nieśmiałe, nie chce nam pokazać, czy jest chłopcem, czy dziewczynką. Chwileczkę.
Jaemin spojrzał na Daesoona, który wpatrywał się w ekran jak zahipnotyzowany. Uścisnął jego dłoń, zwracając na siebie uwagę chłopaka. Ich czarne oczy w kształcie migdałów spotkały się ze sobą. Były pełne radości, ciepła, a te Jaemina skrywały w sobie miłość do drugiego chłopaka.
  W porządku? – zapytał Lee.
  Jak najbardziej.
Lekarz rzucił na nich okiem, nie chcąc im przeszkadzać, ale miał dla nich dobrą wiadomość.
  Wasze dziecko nie jest jednak tak do końca nieśmiałe – powiedział Jijang. Obaj w napięciu spojrzeli na doktora Kwona.
  Chłopiec. Będziecie mieli syna.
Roześmiali się. Jaemin popatrzył na Daesoona.
  Miałeś rację. Ja cały czas obstawiałem dziewczynkę.
  Zawsze mam rację – szepnął Kim i ze łzami w oczach popatrzył na Lee, po czym uniósł się z krzesła i pochylił nad chłopakiem. Położył dłoń na jego policzku. – Dziękuję.
  Dae… – Gdzieś w głębi serca chciał, aby chłopak dodał „Kocham cię”, ale to nic. Na to jeszcze może przyjedzie czas. Na razie wszystko odpłynęło, kiedy Daesoon przytknął ich usta do siebie, składając najczulszy, najwspanialszy pocałunek, doprowadzając do tego, że serce mocniej zabiło, a dziecko, chyba wyczuwając nastrój ojca, poruszyło się. Jaemin mógł powiedzieć, że na razie to mu wystarczyło.
Czuł się szczęśliwy.
Tak samo czuł się następnego dnia, po cudownie spędzonej nocy z Kimem i przed podróżą do babci. Cieszył się, że po tak długim czasie ją zobaczy. Mama przygotowała im wszystko  na podróż i razem z ojcem Daesoona pożegnała się z nimi.
  Uważajcie na siebie – powiedziała.
  Synku, jedź ostrożnie – dodał pan Kim.
  Zadzwońcie, kiedy dojedziecie na miejsce. I opiekujcie się naszym wnukiem.
  Dobrze, mamo. Dae, jedź, bo nigdy nie wzruszymy – powiedział Lee do chłopaka za kierownicą. Ciężko im było odjechać, bo ich rodzice ciągle coś mieli do powiedzenia.
  Nareszcie. – Ustawił GPS i po wykonaniu kilku czynności uruchomił silnik. Zanim ruszył, posłał jeszcze uśmiech Jaeminowi, który odwzajemnił się tym samym.
Przed nimi była bardzo długa droga i to nie tylko ta, którą mieli pokonać w podróży.

12 komentarzy:

  1. Hej jest rozdział super zaraz biorę się za czytanie :)
    jestem pierwsza :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ❤❤❤
    Daesoon nieświadomie zaczyna się zakochiwać 😍. Ale to dobrze. Fajnie, że będą mieć chłopca, bo ja cały czas obstawiałam, że to będą bliźniaki 😂
    Życzę weny i do następnego...😘
    ~Sara~

    OdpowiedzUsuń
  3. zgadzam się
    dobranoc

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli 'spontaniczna decyzja' nie pojawi się już na blogu?

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam jakieś złe przeczucie. xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Od dawna nie komentowałam, ale proszę Cię nie rezygnuj z pisania, bo piszesz rewelacyjnie, a Twoje książki porywają za serce :)
    Trzymam kciuki za wielki sukces Twojej książki :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No cieszę się, że są na dobrej drodzę do zbudowania fajnej relacji. Oby tylko ich temperamenty tego nie zepsuły, bo wiadomo jakie ostre słowa się mówi w złości.
    Będę trzymać kciuki za cb Lu i za twoje pisanie, bo robisz to fantastycznie. Jestem już z tobą 4 lata i nie wyobrażam sb wieczorów bez twoich opowiadań. Duuuużo weny 😺😺

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana Lu... każdy autor przechodzi kryzys ale wierzę w Ciebie.
    Wydałaś książkę. Papierową. Naprawdę to zrobiłaś a mało który autor by miał taką szansę. Wierzę w Ciebie. Jestem pewna, że znów stworzysz coś pięknego. Może nie próbuj na siłę? Wymyśl coś w innym guście? Stylu? Coś nowego.
    Pokaż nową Lu... kto wie co z tego będzie?
    A do opowiadania hah cudownie.
    Obaj są wspaniali, kochani i w ogóle.
    Aż trudno uwierzyć, że tak pięknie wyglądają razem.
    Co będzie dalej? Między nimi? Mam też złe przeczucia.. nigdy nic nie wiadmo.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba mi się nie podoba, że mpreg tak mi się podoba hahaha

    Luana, nie gadaj, tylko pisaj, kocha Cię tu tyle ludzików!
    Oczywiście żartuję, wszystko zależy od Ciebie, i tak jesteś wielka za to wszystko. Życzę dobrej herbaty. ❤️

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział jak zwykle dobrze się czyta.
    Czasami przychodzi taki moment, że może zamiast pisać powinnaś coś poczytać, aby móc wrócić do pisania z nową energią.
    Właśnie jestem po lekturze "Kroniki Fefinu" Katarzyny Michalak. Polecam Ci ja, bo jest to 5 tomowa opowieść, z niesamowitymi zwrotami akcji, miłością, zemstą, potrójną intrygą w intrydze. Tak dobrze mi się je czytało i z takim zainteresowaniem jak żadna inna seria do tej pory. Ja osobiście pisać nie potrafię (choć próbowałam), a po tych książkach chodzę z głowa pełną różnych historyjek. Od razu uprzedzam, że seria jest uzależniająca. :) Życzę Ci dobrej energii i lekkiego pióra.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej,
    a tak sobie wyobrażałam, że będą bliźniaki, widać że Deasoon powoli zaczyna się zakochać w Jeamingu...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)