Przypominam o konkursie w którym do wygrania są tomiki z serii "Obrazy miłości": http://blogluany.blogspot.com/2016/04/konkurs.html
Dziękuję za komentarze. :)
Zatrzymali
się przed drewnianym, parterowym domem z poddaszem, przez lata będącym
miejscem, do którego Alex z Jonathanem chętnie przyjeżdżali. Zawsze był tutaj
ruch, szczególnie kiedy podczas żniw latem koszono zboże i zwożono je czy słomę
do stodoły za domem. Do prac polowych potrzebnych było wiele rąk, więc ludzie
ze wsi przychodzili pomóc – tym bardziej, że lata temu nie było takich maszyn,
które są dzisiaj – by następnego dnia samemu korzystać z pomocy innych. Do tego
obiady przygotowywane przez ich babcię i podawane na dworze, gdy przy długim
stole, zrobionym jeszcze przez pradziadka, zbierała się dziesiątka, czasami i
piętnastka osób, były jedyne w swoim rodzaju i zawsze wyczekiwane.
Alex
uwielbiał pomagać przy zwierzętach, do tego, jak już nieraz wspominał Joshowi,
kochał pracę w ogrodzie, natomiast Jonathan wolał przebywać w polu i czas
spędzać z dziadkiem, który powoził końmi, gdyż zawsze wolał je od traktora.
Przez całe lata, rok w rok, to miejsce było ich życiem. Znikali z domu tuż po
odebraniu świadectw, by wrócić dzień przed rozpoczęciem szkoły. Od szóstego
roku życia byli świadkami zmian, jakie następowały po sobie, by w końcu
przestać tu przyjeżdżać. Wszystko minęło i już nie wróci. Alexowi czasami
szkoda było tych straconych wakacji. Szczególnie kiedy dziadek z babcią tak
szybko odeszli, a rodzice wysprzedawali wszystko, bo wiedzieli, że na wieś nie
wrócą. Rozebrali stodołę, zostawiając jeszcze dom, aby weekendami tu przyjechać
i odpocząć od miasta. Obecnie większość roku dom stał pusty i najczęściej
opiekowali się nim sąsiedzi lub rodzice, przyjeżdżając latem i kosząc trawnik
czy malując pomieszczenia. Nikt z rodzeństwa taty nie chciał tutaj wracać.
Rodzice zastanawiali się nad sprzedażą budynku i coraz bardziej dojrzewali do
tej decyzji.
– Coś się
stało? – zapytał Joshua Alexa, dostrzegając jego zamyślenie.
– Po
prostu wspomnienia uderzyły we mnie jak grom.
– Też
mam takie miejsca. Nie sposób się wtedy uwolnić od przeszłości. Wejdźmy do
środka, Jonathan i Richie już dawno tam są.
Weszli do
dużej sieni, z której wąskie schody prowadziły na poddasze, a po lewej i prawej
stronie od wejścia znajdowały się dwa pomieszczenia. Na prawo duża kuchnia, a
po przeciwnej stronie pokój będący salonem i sypialnią w jednym. Pod schodami
znalazło się miejsce na niewielką i tylko jedną w całym domu łazienkę, ale
poradzą sobie.
– Zawsze
kiedy przyjeżdżaliśmy z Johnnym, zajmowaliśmy pokój na strychu. Richie, wy
zajmiecie tamten pokój, a my z Joshem rozlokujemy się tutaj. – Alex położył
torbę przy wersalce.
– Najpierw
trzeba tutaj napalić – rzucił Joshua. – Mówiłeś, że twój tata sprawdził, czy
centralne działa.
– Tak.
Drzewo i węgiel też są.
– To
chodź, rozpalimy w piecu, bo inaczej zamarzniemy. – Josh złapał Alexa za rękę.
– Pokaż, gdzie jest kotłownia.
– To my
idziemy na górę – wtrącił Jonathan, przyglądając się Richiemu. – Co tam?
– Nic.
Cicho tutaj. Tak… – Zamyślił się, nie umiejąc ubrać w słowa tego, co czuje. –
Tak swojsko. Dobrze się czuję w tym miejscu, gdzie nawet powietrze ma inny
zapach.
– No tak,
brak spalin może czynić cuda. – Zaśmiał się.
Richie
przewrócił oczami.
– Pokażesz
mi ten pokój, czy mam go sam szukać?
–
Znalazłbyś go z łatwością. Zobaczysz, że tutaj jest fajnie. Co do pokoju, to
rano, jeśli jest słonecznie, słońce potrafi świecić prosto w oczy i robić
biednemu śpiącemu pobudkę. Mimo tego nie narzekałem – mówił, wspinając się po
schodach.
– Ty nie
narzekałeś? Dziwne. – Szedł za swoim chłopakiem po skrzypiących, drewnianych
schodach. Wszystko tutaj było drewniane lub na takie wyglądało. Gdy wcześniej
zajrzał do kuchni, odnotował, że podłoga i ściana przy kuchence oraz umywalce
są pokryte płytkami, ale takimi, że wyglądało to, jakby znajdowały się tam
panele. Do tego pomieszczenie urządzono nowocześnie, całkiem inaczej niż się
spodziewał.
Pokój,
który mieli zająć, znajdował się u szczytu schodów i był typowym pomieszczeniem
z obniżonym sufitem, dachowym oknem umieszczonym tuż nad dużym, podwójnym
łóżkiem, z jednej strony przysuniętym do ściany. Obok niego stało biurko i mały
stoliczek, i już nic więcej poza szafą w rogu pokoju oraz komodą się nie
mieściło. Richie przygryzł wargę, odwracając się od łóżka, nie chcąc myśleć, że
będzie tu spał razem z Johnnym. Niby już razem spali, po tym jak zginęła mu
mama, ale wtedy nie był sobą i nawet nie zarejestrował, że ktoś przy nim jest.
Poczuł, że ręce drugiego chłopaka owijają się wokół niego.
– Za dużo
myślisz, słońce. Jeśli nie chcesz, mogę spać na podłodze – wyszeptał Jonathan.
– Johnny,
głupek z ciebie. Nie przeszkadza mi to, tylko…
– Będziemy
leżeć grzecznie i pójdziemy spać jak dwa
aniołki.
– Takie z
rogami. Zresztą ja nie o tym myślałem.
– Nie o
spaniu grzecznie?
– Nie. Nie
o spaniu… A raczej spaniu… Kurde no. – Odsunął się od swojego partnera. –
Mieszasz mi w głowie.
– Za dużo
myślisz.
– Może.
– Richie podrapał się zakłopotany po karku. – Lepiej sprawdźmy, jak tam idzie
im rozpalanie w piecu. Ciągle mam na sobie płaszcz i ciepła nie czuję.
– Chętnie
ich pogonię – powiedział, uśmiechając się przy tym wrednie. – Zanim rozpalą
siebie, a nie w piecu. Widziałeś, jak Josh na niego patrzy? Mam wrażenie, że
jakby nie my, wziąłby go zaraz po wejściu do domu.
Richie
zarumienił się po końce uszu. Przecież rozmawiał o takich rzeczach z Alexem,
słyszał takie słowa z ust Jonathana, ale tym razem od razu przyszło mu na myśl,
że spędzą dwie noce z tą parą pod jednym dachem. Oby tylko byli cicho lub
ściany, to znaczy sufit był gruby i nie przepuszczał dźwięków. Na Boga, Josh
jest jego nauczycielem.
– Nie
wiem, o czym myślisz, ale miałbym ubaw, jakbym ich nakrył. – Zaśmiał się
Jonathan.
– Ja nie.
Daj spokój, jesteś złośliwy.
–
Kochanie, jak się bawić to na całego, nie? – Pocałował swojego uroczego
chłopaka w policzek.
– Naprawdę
nie masz nic przeciw temu, że są razem?
– Już nie.
Są dorośli – odpowiedział Jonathan, poważniejąc. – Niech robią, co chcą. Ja
planuję dobrze spędzić ten weekend z tobą. Jeszcze jedno, traktuj tutaj Josha
jak faceta swojego przyjaciela, sam ci to zresztą powiedział.
– Weź,
nawet nie mam ochoty, po twoich wcześniejszych słowach, myśleć o nim jako o
swoim nauczycielu uprawiającym… to dziwne – dodał, nie znając lepszego
określenia. – Przez ciebie…
– Mówiłem,
że za dużo myślisz. – Zawinął rękę wokół szyi Richiego, przyciągając go do
siebie i składając pocałunek na czubku jego głowy, mając coraz większy ubaw z
jego zakłopotania.
– Ma się
tę wyobraźnię, co nie?
Zeszli na
dół do kotłowni, do której wejście znajdowało się w kuchni. Zastali parę
całującą się w najlepsze, podczas gdy otwarte drzwiczki pieca nie wskazywały,
że w palenisku tli się choćby iskierka.
– A nie
mówiłem, że jeden drugiemu będzie chciał wyjąć językiem migdałki i sprawdzić
uzębienie? – Johnny oparł się nonszalancko o futrynę. – Pięknie, panowie, ale
żar waszego uczucia raczej nie sprawi, że w domu zrobi się ciepło, chociaż miło
się na was patrzy i serce rośnie, ale potrzebujemy ognia w piecu, a nie waszej
namiętności.
– Debil –
burknął Alex, odskakując od Josha. – My tylko…
– Ta, wy
tylko. Mój kochany, mały braciszek. – Johnny objął brata wokół szyi tak, jak
wcześniej zrobił to z Richiem, tylko że Alexa prawie udusił. – Pokaż, że umiesz
się nie tylko całować, ale i rozpalić w piecu.
– Jak ja
cię nie znoszę. – Odepchnął Jonathana, wyjmując z kieszeni zapałki. Już z
Joshem mieli podpalić ułożone drewno w piecu, ale tak jakoś zaczęli się całować
i zapomnieli o tym, co mieli zrobić.
– Ach, ta
rodzinna miłość. – Jonathan chwycił się za serce. – Z tego też względu zrobię
coś do żarcia i dla ciebie. Późno już i trzeba coś na ząb wrzucić, a potem
sobie posiedzimy i porozmawiamy jak dziewczynki przy ognisku.
– Nie mamy
ogniska – poinformował brata Alex.
– Mniejsza
z tym. Dziewczynkami też nie jesteśmy. No, chyba że ty… – Uchylił się przed
lecącym w jego stronę drewnem. – Nie masz za nic celu. Skarbie, pomożesz mi
zrobić kanapki? – zwrócił się do milczącego Richiego. – To, co kupiliśmy po
drodze, wystarczy na dzisiaj i na śniadanie – mówił, kiedy wychodził wraz ze
swoim chłopakiem z kotłowni.
– On
zawsze jest taki? – spytał Josh, wkładając palącą się gazetę pod drewno.
– Coś ty.
Zdecydowanie złagodniał przy Richiem, ale nadal nie jest do końca normalny.
Wtrąca się we wszystko. Czasami coś mnie przez niego trafia.
– Lubię
go.
– Jest
moim bratem i oficjalnie go nie znoszę, ale tak w sekrecie wyznam ci, że ja
też. Rozpalaj, w chuj tu zimno.
– Rozpalić
to ja mogę ciebie, ale później – pochylił się i pocałował Alexa w szczękę.
Chciał w szyję, ale golf chłopaka mu przeszkadzał. Ma dzisiaj taki dzień, że
najchętniej to wziąłby Alexa tutaj, na nic nie patrząc.
– Widzę,
że masz wielką ochotę na seks – zamruczał Alex po zamknięciu drzwiczek od
pieca, patrząc na Josha.
–
Cholernie. Sam wiesz, że mam takie dni spokoju, ale czasami jak chcica weźmie…
– Dominująco przyciągnął Alexa do siebie – to bym cię schrupał i nie wypuścił z
rąk. – Chciał też trochę odreagować po tym, co dzisiaj przeszedł z rodzicami.
Ciągle nie pozwalali mu się widzieć z bratem. Podczas ostatnich odwiedzin w
ośrodku obiecał mu, że jeszcze się z nim spotka, ale przez ich rodziców
obietnicy nie dotrzymał. Kiedy następny raz przyjechał do ośrodka, to okazało
się, że mama wcześniej odebrała Gary’ego i tym samym nie mógł mu wytłumaczyć,
dlaczego już nie będą się widywać. Dobijało go to.
– Podoba
mi się to. – Alex zarzucił ręce na szyję partnera i pociągnął zębami za jego
dolną wargę, doskonale wiedząc, jak to działa na Josha.
– Cholerny
kusiciel. – Przyparł Alexa do ściany, mocno całując.
– Co
tu wchodzę, to musicie się lizać. – Jonathan westchnął niby ciężko, ale się
uśmiechnął. Ta para naprawdę razem dobrze wyglądała. – Odklejcie się od siebie,
myć łapy, kolacja gotowa, tylko jeszcze woda na herbatę się zagotuje.
– Ty to
masz wyczucie – jęknął Alex.
– Wiem.
Dobry w tym jestem. – Puścił im oczko i zawrócił do kuchni.
– Jeszcze
się menda głupio śmieje.
– Bądź
dla niego miły, to może wcześniej pójdzie spać, a ja będę mógł ci coś fajnego
zrobić. – Pocałował Alexa jeszcze raz szybko i puścił, zmieniając temat: – Idź.
Dołożę jeszcze drewna i zaraz do was dołączę.
– I
zepsułeś nastrój. – Pokazał mu język jak dziecko i wyszedł.
Odprowadził
Alexandra wzrokiem, z zadowoleniem stwierdzając, że dobrze zrobił,
przyjeżdżając tutaj, a jeszcze lepiej wiążąc się z nim.
* * *
–
Pamiętasz, jak dziadek cię szukał, a ty schowałeś się w szopie za stodołą, a
kiedy cię znaleźli, zlali cię po tyłku? – zapytał się Alex brata podczas
wspólnego wspominania ich wakacji spędzanych na wsi, nie żałując słowa „cię” w
zdaniu. Chcieli wraz z Johnnym opowiedzieć jak najwięcej swoim partnerom,
którzy ciągle wypytywali o różne rzeczy.
– Akurat
musiałeś to przypomnieć. Może raczej opowiedz, jak kąpałeś się nago w jeziorze
i nakryła cię nasza sąsiadka.
– Miałem
dwanaście lat, więc aż tak wiele wstydu się nie najadłem.
– Pewnie,
bo nie miałeś co pokazywać. – Zarechotał Jonathan, odstawiając szklankę po
napoju na stolik.
– Nie, bo
nie obnosiłem się tak jak ty.
– Nie
wspominaj nawet tego, bo cię zaknebluję lub uduszę. – Johnny wyciągnął ręce i
pokazał na nich w powietrzu, że go dusi.
– Wiecie,
co on zrobił? Na niedzielnym obiedzie wydawanym przez babcię – Alex wstał, żeby
uciec bratu, który chciał zatkać mu usta – cały goły przeleciał przez podwórko,
bo się założył… – Johnny zaczął go gonić po pokoju, więc Alex schował się za
Josha, ale ten się odsunął, za co oberwał piorunującym wzrokiem. – Założył się
z takim jednym chłopakiem, że to zrobi. I o co? O przejażdżkę na motorze. Miał
czternaście lat, a z gołym tyłkiem i klejnotami na wierzchu paradował wśród
ludzi. Na obiedzie była żona pastoraaaa… – przedłużył samogłoskę, kiedy Johnny
go złapał za szyję i udawał, że dusi, telepiąc nim.
– Ta
tajemnica miała na zawsze pozostać zagrzebana głęboko w ziemi.
– Tak jak
to, że… – Tym razem nie dokończył, bo Jonathan zasłonił mu usta dłonią.
–
Zaknebluję cię i będzie w końcu cicho.
– Oślini
cię. – Zaśmiał się Richie, po raz pierwszy od kilku dni śmiejąc się szczerze.
Uwielbiał ich.
Johnny
odskoczył od brata i skrzywił się, uważnie przyglądając swojej dłoni, po czym
zadowolony usiadł przy Richiem, obejmując go i całując w skroń. Przyjrzał się
trójce osób. Od dawna nie spędził tak fantastycznego wieczoru. Zaskoczyło go
to, że rozmawiali ze sobą z taką łatwością, rodziły się coraz to nowe tematy,
na które każdy z nich miał coś do powiedzenia i nie zdarzyła się pomiędzy nimi
minuta ciszy. Nawet Richie całkowicie się odprężył, traktując Josha jak faceta
swojego przyjaciela, a nie nauczyciela.
Jutro planował zabrać chłopaka na długi
spacer, zakupy, bo musieli przez te dwa dni coś jeść, i planował jeszcze parę
atrakcji, głownie po to, żeby zająć mu każdą chwilę, aby Richie nie myślał o
jutrzejszym konkursie. Musiał też coś wymyślić w sprawie tego ich układu
choreograficznego, naprawdę szkoda byłoby zaprzepaścić te godziny ćwiczeń. Jeszcze
przez miesiąc Richie powinien uważać na rękę, nadal będą razem powoli trenować,
ale muszą poczekać z większymi układami. Na Sylwestra lub najlepiej w styczniu
można by coś pokombinować. W grudniu ponownie wynajmie tamtą salę, a resztę
powoli zaplanuje.
–
Zamyśliłeś się – stwierdził Richie.
– Mhm.
Wyglądasz mi na śpiącego. – Pogłaskał Richiego po policzku.
– Trochę.
Późno już.
– No
właśnie, moglibyście już iść – rzucił Alex z rozbawionym błyskiem w oku.
– Po co?
Dobrze mi tutaj. Przyda wam się przyzwoitka – odparł Jonathan, ale wbrew swoim
słowom wstał z wersalki, przeciągając się. – Tylko nie bądźcie za głośno. Chcę
spać. – Złapał Richiego za rękę i pociągnął do góry. – Jeszcze jedno, najpierw
my korzystamy z łazienki, a potem jest wasza.
– My… ale
nie razem chyba, nie? – Richie zarumienił się jak pensjonarka.
– Nie,
skarbie. Pójdziesz pierwszy, bo ja się będę kąpał długo, żeby mieli już tylko
zimną wodę – szepnął niby do Richiego, a przy okazji puścił oczko drugiej
parze.
– Spadaj.
– Też ci
życzę dobrej nocy, braciszku.
– Dobrze
się bawisz, co nie? – zapytał Richie, kiedy wyszli z pokoju.
–
Zdecydowanie. Tak na poważnie łazienka jest twoja, ja w tym czasie ubiorę
poszewki na pościel. Mama mówiła, gdzie wszystko znajdę.
– Spoko.
Nie zabawię w niej długo, tylko wezmę pidżamę – powiedział, stawiając stopę na
pierwszym schodku.
Kilkanaście
minut później Richie, wykąpany, wrócił do pokoju na poddaszu. Nareszcie w domu
zrobiło się ciepło, więc nie dygotał jak z początku. Johnny, widząc go, sam
poszedł się umyć, a on położył się na łóżku pod ścianą, w pachnącej lawendą
pościeli. Sam nie wiedział, jak ma się czuć ze świadomością, że spędzi noc z
Jonathanem. Co prawda będą tylko spać, ale co byłoby, gdyby zaszło pomiędzy
nimi coś więcej? Od niedawna są razem, ale Alex zaczął uprawiać seks z Joshem
zanim zostali parą, a on przecież jest związany z Johnnym. Do tej pory tylko
się całowali, a i to nie zawsze. Czasami Jonathan po prostu go przytulał i nic
więcej. Zmarszczył brwi, próbując zrozumieć, dlaczego chłopak do niczego nie
dążył. Może sądził, że on nie chce się śpieszyć? Czasami to zależało od dnia i
nastroju, bo były takie chwile, że bardzo chciałby mieć swój pierwszy raz za
sobą, a czasami chciał jeszcze poczekać, tak jakby walczyły w nim dwie osoby.
Ta, która chciała czegoś więcej, nawet dzisiaj zgodziłaby się na wszystko, a ta
druga wycofałaby się. Na pewno wtedy, kiedy wróciłyby obrazy tamtego faceta z
klubu. Johnny nadal nic o nim nie wiedział i nie zamierzał mu o tym mówić.
Pewnie popełnia błąd, ale nie potrafiłby wyznać mu czegoś takiego i trochę bał
się reakcji swojego chłopaka. Sam wtedy zachował się bardzo nieodpowiedzialnie
i popełnił duży błąd, za co mógł wtedy srogo zapłacić.
Zresztą
nie chodziło o seks, na temat którego potrafił rozmawiać z Alexem, ale nie ze
swoim chłopakiem. Johnny go zawstydzał i po prostu powinien chcieć go pieścić.
Chciał poczuć, co to prawdziwy dotyk, ale jego chłopak nawet do tego nie dążył.
Może i on nie chciał się śpieszyć, to nie byłoby takie złe, ponieważ nie
pragnął budować związku na seksie. Czy gdyby sam coś zaczął, to Jonathan… Może
powinien przejąć większą inicjatywę, a nie tylko czekać. Nie, za wcześnie o tym
wszystkim myśli, w końcu sam jeszcze nie wiedział, czego chce, bo wyobrażać coś
sobie i pragnąc w duchu to zupełnie co innego niż zrobić coś naprawdę. Nie
miałby takich myśli, gdyby nie to spanie razem w ciągu tej nocy i jutrzejszej.
– Za dużo
myślisz.
Podskoczył,
kiedy głos starszego chłopaka dotarł do jego uszu.
– Co? –
Skierował spojrzenie na siedzącego na łóżku po turecku Jonathana.
– Nie wiem,
w jakimś świecie byłeś, ale już chwilę tutaj siedzę, patrzę na ciebie, a ty
nawet się nie zorientowałeś, że nie jesteś już sam.
–
Faktycznie, chyba odleciałem. – Potarł dłońmi policzki, mając nadzieję, że nie
jest czerwony jak burak.
–
Myślałem, że już śpisz.
– Prawie.
– Co niby miał mu powiedzieć? – Gaś światło, co? W ogóle która to już jest? –
Położył się na boku, twarzą do swojego chłopaka.
– Coś koło
północy. – Podniósł się z łóżka i włączył latarkę w swoim telefonie. Po chwili
wyłączył światło w pokoju, a przy pomocy latarki dotarł do łóżka. Wsunął się
pod kołdrę i odłożywszy telefon, położył przy Richiem. – Chodź do mnie, chyba
że boisz się, że cię zjem.
– Chyba
nie muszę się bać. – Przysunął się do Jonathana, a jego ramiona otoczyły go
tak, że ułożył głowę na piersi chłopaka.
– Nie
musisz. Śpij, bo jutro zajmę ci cały dzień.
Richie
mruknął coś pod nosem, wsłuchując się w bicie serca Jonathana i otulając się
ciepłem jego ciała. Tak też jest dobrze i niczego więcej nie potrzebował. Na
razie.
Bardzo dziękuję za tak wspaniały rozdział:')
OdpowiedzUsuńMało mi J i A a tak poza tym słodko :)
OdpowiedzUsuńgrrr to jest stanowczo za krotkie! czuje niedosyt :D
OdpowiedzUsuńKiedy w sprzedaży pojawi się 3 tom?
OdpowiedzUsuńZostał już poprawiony przez betę, teraz ja muszę się nim zająć, więc trudno mi powiedzieć kiedy to będzie. Najpóźniej w maju. Ale jeśli dobrze pójdzie to i w kwietniu. :)
UsuńJaki sielski anielski rozdział :) podoba mi się, bo uwielbiam takie klimaty. Czasem postacie potrzebują wytchnienia od dramatów i skandali ;)
OdpowiedzUsuń/A
Widzę, że Richie ma małe obawy związane z Jonnym i ich wspólnym razem.
OdpowiedzUsuńW sumie trochę go rozumiem.
Każdy na jego miejscu by miał a nie zapominajmy jeszcze że nie dawno zostałby zgwałcony.
Również wspaniały początek miłego weekendu.
Ciekawa jestem co będzie dalej.
No i nie zapominam jeszcze o Alexie i Joshu xp
Ta dwójka wygląda zdecydowanie coraz lepiej.
pozdrawiam mocno <3
byle do poniedziałku!
Hej bardzo chciałam wziąć udział w Twoim konkursie ,ale niestety za mało czasu i chyba przepadło szkoda
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o rysunek to masz czas coś narysować tak szybko, abym najpóźniej maila otrzymała o 23:59. A jeśli chodzi o pytanie konkursowe z komentarzem, to nadal masz szansę do tej godziny. :)
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńno i mamy sielankę, Johnny bardzo uwielbia zawstydzać Richiego, Joshua nie żałuje podjętej decyzji, ale coś mam jakieś złe przeczucia, mam nadzieję, że w końcu rodzice pozwolą mu się zobaczyć z bratem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia