Hej. Zapraszam na kolejny rozdział i dziękuję za komentarze. :)
Dziękuję Akemi za poprawę. :)
Przypominam o moim ebooku. Znalezione na strychu
Już niedługo wrzucę kolejny tom "Klucz do szczęścia". Tak wyjątkowo szybko, bo był pisany od maja i udało mi się go ukończyć.
Tutaj zwracam się do Szesany, która wspominała, że mogłaby zrobić okładkę. Jeżeli nadal nie zmieniłaś zdania odezwij się na: Luana@onet.pl
Pomyślę też o konkursie, ale to już po ukazaniu się drugiego ebooka, w którym nagrodą byłyby oba teksty. :)
Lekki stan depresyjny, który odczuwał,
to mało powiedziane. On po prostu był przerażony mijającymi godzinami. W miarę
upływu czasu zmiana w pracy dobiegała końca, a wieczór nieubłaganie się zbliżał.
Alec cały w środku dygotał, mylił się, dając klientom nie te klucze do pokoju –
pracuje w jedynym hotelu w mieście, który nadal nie używa kart magnetycznych – lub
w czasie rejestracji wpisywał inne nazwisko. Jak na złość w hotelu było dzisiaj
urwanie głowy, co niby powinno mu pomóc, oderwać od myślenia, a tak naprawdę wzmogło
nerwowość.
– Może lepiej wyjdź wcześniej, co? –
Darlin miała dość poprawiania za przyjaciela ciągłych błędów.
– I tak kończę za pół godziny.
– Jak z urlopem? Dostałeś go?
– Tak. – Uśmiechnął się do stałej
klientki hotelu, która podeszła do kontuaru i skinął jej głową. – Jak się pani
dzisiaj miewa?
– A doskonale, mój chłopcze –
odpowiedziała starsza dama w bordowej garsonce i starannie upiętych siwych
włosach. – Wychodzę na spotkanie ze znajomymi. Proszę, niech ktoś dopilnuje
zmiany ręczników w moim pokoju.
– Przepraszam, jeżeli pokojówka się tym
nie zajęła. – Odebrał od niej kluczyk. –
Życzę miłego spotkania i do widzenia.
– A dziękuję, chłopcze, dziękuję.
Spokojnego popołudnia.
Zawiesił kluczyk w specjalnie przygotowanej
do tego szafce i usiadł na chwilę na wysokim krześle.
– Zawiadomisz kogoś, żeby zmienił te
ręczniki? – zwrócił się do Darlin.
– Aha. No to ile masz tego urlopu?
– Trzy dni.
– Bosz, człowieku, miałeś wziąć dwa
tygodnie – jęknęła, podnosząc słuchawkę telefonu.
– A co ja tam będę robił, w jego domu?
Niech tylko nie myśli, że rzucę pracę. Co bez niej pocznę przez ten rok?
– Taa. Słuchaj Edi… – zwróciła się do
kolegi, który odebrał telefon.
Alec już jej nie słuchał, powracając
myślami do swoich problemów. Tak mało czasu dzieliło go od tego, co musiał
zrobić. Cud się nie zdarzył, więc tylko on może uratować rodzinę. Planował, że
pojutrze powie im, co zrobił, bo jutro… Nawet nie wiedział, jak będzie się czuł
po wszystkim.
– No, Edi powie dziewczynom, żeby zajęły
się pokojem, madame Rozowsky.
– Darlin, ja chyba jednak już pojadę.
Chwilę zejdzie zanim się przygotuję i spakuję parę rzeczy. – Popatrzył na nią
błagalnie, jakby była w stanie zmienić przyszłość. Naprawdę żałował, że nie mogła
mu towarzyszyć. Pewnie gdyby porozmawiał o tym z Latimerem ten zgodziłby się na
to, ale z drugiej strony wolał nie mieć świadków swojego upokorzenia.
– Nie mogę uwierzyć, że niedługo
będziesz zamężnym mężczyzną. Wybacz, cieszyłabym się, gdybyś sam wybrał męża,
kochał go, ale w takim wypadku… – urwała, nie musząc dokończać. Poprawiła mu
krótki rękaw białej koszuli. – Jesteś taki elegancki. Świetnie wyglądasz nawet
w służbowym uniformie.
– Dobrze, że nie musimy nosić marynarek.
Nie wytrzymałbym.
– Wiem. – Zauważyła grupkę ludzi
zbliżających się do kontuaru. – Idź i zadzwoń.
– Poradzisz sobie?
– Tak, zaraz przyjdzie twoja zmiana.
Zmykaj i trzymaj się. – Przytuliła go, dodając mu otuchy.
– Dziękuję. – Ucałował przyjaciółkę w
policzek, zdając sobie sprawę z tego, że następny raz zobaczy ją po tym, jak
zostanie zmuszony do oddania się Latimerowi. Skarcił się za to, że tyle o tym
myśli.
– I powiedz mu, wiesz, o czym – dodała.
Powiedzieć? Jak niby miałby to zrobić?
Przed ślubem, po, czy przed nocą poślubną? Hej, Morganie. Chcę, żebyś wiedział,
że jestem prawiczkiem i potrzebuję twojej delikatności, bo mój pierwszy
partner... Nie było mowy, żeby wyznał mu coś takiego, a przede wszystkim nie w
ten sposób, jakby był niewinną panienką, a nie facetem z krwi i kości. Będzie,
co ma być.
*
Morgan kolejny raz spojrzał na zegarek. Minęła
osiemnasta, a Aleca nadal nie było. Da mu jeszcze godzinę, a jeżeli w tym
czasie mężczyzna się nie zjawi, uzna, że zerwał umowę i zażąda natychmiastowej
spłaty długu. Jednak byłoby szkoda, gdyby ziścił się ten scenariusz, ponieważ
naprawdę miał ochotę na to idealne ciało, a zrezygnowanie z niego doprowadzało
go do tego, że chciał wyć z żalu. Nie należał do tych mężczyzn, w których
rządza przyćmiewała rozsądek, ale w przypadku Aleca nie potrafił panować nad
swoimi reakcjami, czego nie rozumiał.
– I gdzie masz to swoje ciasteczko? –
zapytał Rafe z nutką drwiny. – Stchórzył? Szkoda, że nie zobaczę, dlaczego tak
się ślinisz.
– Tchórząc wie, co się stanie. – Znowu
sprawdził godzinę. – Piętnaście po szóstej.
– Mój drogi, musisz… – Rafe nie
dokończył swojej myśli, ponieważ w domu rozległ się gong, zawiadamiając tym
samym, że ktoś stoi pod drzwiami. – Czyżby jednak przyjechał? Ewentualnie to
dwie żmije, które dobijają się do twojego portfela.
– Uwielbiasz je.
– Ty jeszcze bardziej. – Przeniósł
spojrzenie na wejście do salonu i zaniemówił.
Morgan, widząc minę przyjaciela, podążył
za jego wzrokiem. Wraz z Alfredem do pomieszczenia wszedł jego przyszły
małżonek. Rozpuszczone włosy wiły się wokół jego twarzy, a zagubione oczy i kaskada
niesamowicie długich rzęs doprowadzały go do szału.
– No, no, muszę ci przyznać rację –
rzucił Rafe – bo gdybym był gejem, nie przepuściłbym tak urodziwemu mężczyźnie.
On naprawdę jest prawdziwy? Czy to wytwór naszej wyobraźni?
– Jest z krwi i kości, i przez rok będzie
mój. Wybacz, muszę przywitać narzeczonego. – Podszedł do niespuszczającego go z
oczu Aleca. Skinął głową. – Dobry wieczór.
– Dobry wieczór. – Starał się mieć głos
pewny, niezdradzający zdenerwowania. – Przepraszam za spóźnienie, ale chyba
wszyscy kierowcy z miasta postanowili o tym samym czasie udać się dokładnie w
tym samym kierunku, co ja.
– Przyznam, że brałem pod uwagę to, iż
się nie pojawisz.
– Gdyby nie chodziło o moją rodzinę,
tylko o mnie samego, na pewno bym tutaj nie był. Możemy zrobić już to, po co
przyjechałem?
Morgan uśmiechnął się z zadowoleniem.
Bardzo podobało mu się, że Alec Frost ma charakter i nie jest łagodnym
kociakiem. Po raz kolejny potwierdził to, że na pewno nie będzie się z nim
nudził.
– Oczywiście. Zapraszam. – Wskazał na
urzędnika stojącego po drugiej stronie pokoju, rozmawiającego z jakąś kobietą.
– Też chcę mieć to za sobą. Najpierw jednak chcę ci przedstawić mojego drogiego
przyjaciela, Rafe’a Caninghama, z którym studiowałem i od lat nie mogę się go
pozbyć.
– On żartuje. Nie może wytrzymać dnia
beze mnie. Mów mi Rafe, skoro wchodzisz do rodziny. – Wyciągnął rękę do Aleca.
– Witam, Alec Frost. – Uścisnął dłoń
mężczyzny równie przystojnego jak Latimer, ale pozbawionego tego magnetyzmu w
sobie.
– Miło cię poznać, Alecu. – Przytrzymał
dłoń chłopaka dłużej niż to konieczne do powitania, głównie po to, żeby
spowodować zazdrość u swojego przyjaciela. Morgan zawsze uznawał, że co jego to
jego i nie wolno tego ruszać. Bez względu na to czy to była rzecz, czy, jak w
tym przypadku, człowiek.
– Możemy skończyć już te powitania?
Urzędnik czeka – wtrącił Morgan, rozłączając ich dłonie i splatając swoje palce
z palcami Aleca.
Najmłodszy z mężczyzn spiął się
nieznacznie, po tym jak Morgan złapał go za rękę. Poczuł jak bardzo gorącą dłoń
ma jego przyszły mąż. Ta miała grubą skórę i niezwykle silny uścisk. Wyobraził
sobie tę dłoń na swoim ciele i przeszedł go prąd przyjemności. Co się z nim
działo? Latimer nie mógł tak na niego działać. Wtedy, w jego gabinecie, to było
po prostu nieporozumienie. Reagował, bo tak robił na każdego przystojnego
mężczyznę. W takim razie dlaczego nic takiego nie poczuł do Rafe’a czy do wielu
innych facetów spotkanych w hotelu, na ulicy? Owszem, podobali mu się, ale nie
było tego czegoś, tych iskier, które miał wrażenie, że przeskakują pomiędzy nim
a Morganem. Biorąc pod uwagę to, co ma się wydarzyć, może to i lepiej, że
przyszły małżonek mu się podoba. Zresztą, wszystko się okaże, bo to, że Morgan
jest, ściślej mówiąc, boski, nie oznacza, że cała reszta i życie z nim też takie
będą.
Uwolnił swoją dłoń, kiedy podeszli do
uśmiechającego się do nich urzędnika.
– Serdecznie panów witam – powiedział
szpakowaty mężczyzna po czterdziestce. – Widzę, że są panowie gotowi. Moja żona
będzie drugim świadkiem, tak jak prosił pan Latimer. – Wziął ze stolika książkę
i przekartkował ją. – Zebraliśmy się tutaj…
Alec nie za bardzo słuchał całej
formułki, gdyż znał ją na pamięć. Już niejedna jego przyjaciółka wychodziła za
mąż, czy też przyjaciel żenił się i zawsze proszono go na świadka. Kątem oka
widział, że Morgan patrzy na niego, a zarazem niecierpliwi się i zapewne miał
ochotę zmusić urzędnika, aby „przeszedł do rzeczy”. W sumie to nie dziwił mu się, bo sam chciał
mieć to za sobą.
Jesteś fantastyczny, myślał Morgan. Każdy
twój gest, spojrzenie, ciało, pobudzają mnie. Roztaczasz wokół siebie
niesamowity zapach i aurę, o czym z pewnością nie wiesz, bo wydajesz się
niepewny. Z drugiej strony, kiedy przyszedłeś do mnie tydzień temu, pewność
biła od ciebie z wielką mocą. Przekonam się, jaki naprawdę jesteś. Na razie mam
ochotę powiedzieć „tak”, podpisać te papiery i zaciągnąć cię do mojej… naszej
sypialni. Ciekaw jestem, czy każdego mężczyznę doprowadzasz do pasji? Jeżeli
nawet Rafe, wielbiciel kobiet, patrzył na ciebie jak na najsmaczniejszy deser,
to z pewnością wielu nie mogło się tobie oprzeć. Jak dużo mężczyzn już cię
miało w łóżku?
– Teraz przystąpimy do zawarcia związku
małżeńskiego. Morganie Latimer, czy bierzesz sobie za męża obecnego przy tobie
Aleca? Przysięgasz kochać go, bronić, trwać przy nim w chorobie i zdrowiu?
– Tak – padła odpowiedź Morgana
wypowiedziana mocnym głosem.
– Alecu Frost, czy bierzesz sobie za
męża obecnego przy tobie Morgana? Przysięgasz kochać go, bronić, trwać przy nim
w chorobie i zdrowiu?
– Tak. – Po plecach przebiegł mu zimny
dreszcz, jakby właśnie podpisał cyrograf z samym diabłem. Ciągle sobie powtarzał,
dlaczego to robi, bo inaczej zdezerterowałby, zanim wszedł do tego domu.
– Narzeczeni nie przygotowali swoich
własnych przysiąg, więc skorzystamy z tradycyjnej. Panie Frost, proszę
powtarzać za mną.
Alec napiął się. Właśnie nadszedł
pierwszy z momentów, których tak bardzo się obawiał. Starając się nie patrzeć
na Latimera, zaczął powtarzać słowa przysięgi:
– Biorę sobie ciebie… – przerwał, kiedy
Morgan złapał go za rękę i obrócił tak, że bez przeszkód mogli na siebie
patrzeć. Nie to miał w planach. Chciał po prostu wypowiedzieć przysięgę i mieć
to za sobą. Nie zamierzał patrzeć w te przenikliwe, rozbawione oczy. Cholera,
on wie, co czuję, czy jak? Spróbował się rozluźnić i kontynuował: – Biorę sobie
ciebie, Morganie, za męża i ślubuję ci wierność, miłość, być z tobą w chorobie
i zdrowiu, i to, że będę szanował cię, dbał o ciebie, pomagał, dopóki dane nam
będzie być razem.
Morgan uśmiechnął się zawadiacko i
mocniej ścisnąwszy dłoń Aleca, wypowiedział przysięgę:
– Biorę sobie ciebie, Alecu, za męża i
ślubuję ci wierność, miłość, być z tobą w chorobie i zdrowiu, i to, że będę
szanował cię, dbał o ciebie, pomagał, dopóki dane nam będzie być razem. – Mój
miły, już jesteś mój. Twoja dłoń drży, denerwujesz się?
– Na znak zawarcia waszego związku
nałóżcie sobie obrączki.
Urzędnik podał im dwa złote krążki i
Alec pierwszy spełnił część wieńczącą ceremoniał. Znów starał się nie patrzeć w
oczy męża, jakoś tracąc swoją butność. Poczuł, jak zimny okrąg otacza jego
serdeczny palec i zyskał pewność, że właśnie został poślubiony mężczyźnie,
którego nie kochał. Wyrwał sobie z życia rok czasu i to było naprawdę trudne do
zniesienia. Nie tak powinien wyglądać jego ślub. W najgorszych snach nie
przypuszczał, że będzie zawarty z powodu długu. Westchnął ciężko i podpisał akt
ślubu.
– Spokojnie, nie będzie tak źle, jak
myślisz, mój śliczny mężu.
Gdy Morgan szepnął mu do ucha te słowa,
a jego oddech owionął całą małżowinę, wszystkie włoski na jego ciele stanęły
dęba, bo to, co znów poczuł, było za dobre.
Uśmiechnął się na reakcję Aleca. To
będzie naprawdę cudowny rok, a jeszcze lepsze namiętne chwile z nim. Odkąd
pojawił się Alec, cały czas chodził podniecony, a myśl o tym, co z nim dzisiaj
będzie robił, wcale nie pomagała w ostudzeniu go. Sam siebie katował, ale nie
narzekał.
– Doskonale, brawo, gratuluję – mówił
Rafe, klaszcząc. – Przepiękny ślub, jednak zabrakło jednej, bardzo istotniej
rzeczy. Pocałunku.
– Zamknij się, Rafe. – Morgan już
wcześniej poprosił urzędnika, żeby ten zapomniał o czymś takim jak: „możesz
pocałować swojego męża”. Oczywiście miał na to wielką ochotę, ale zrobi to w stosownej
chwili. Na przykład w sypialni, kiedy będzie go rozbierał. Wbił spojrzenie w
swojego męża i dostrzegł, że grdyka Aleca porusza się bardzo szybko.
Nadal jest zdenerwowany, ale chyba nie
ślubem ze mną, pomyślał Latimer. Boisz się nocy poślubnej? Nie wyglądasz mi na
prawiczka, raczej nie w tym wieku. W takim razie wiesz, co cię czeka. Może to
chodzi o mnie? Boisz się mnie? Nie wypowiedział tych słów na głos, ale bardzo
go to ciekawiło.
Do salonu wszedł Alfred z szampanem w
dłoni i rozdał kieliszki obecnym. Alec podziękował mu uprzejmie, zastanawiając
się czy tutaj pracuje tylko ten lokaj, czy jest ktoś jeszcze. Z pewnością był,
bo zawsze u takich ludzi zatrudnia się kilka osób na służbę, choćby po to, żeby
gotować lub posprzątać. Zresztą, ogrodami także musiał się ktoś zajmować, bo
były piękne i zadbane. Może jutro powinien wybrać się na długi spacer po nich? Oczywiście
wszystko zależy od tego, jak będzie się czuł po tej nocy. Cholerny warunek, noc
poślubna. Wypił duszkiem szampana, nie słuchając życzeń Rafe’a Caninghama i
próbując stłumić kolejny mętlik w głowie. Postanowił napisać smsa do Darlin, że
jest już po ślubie i coś go ściska w żołądku na myśl o tym, co ma być dalej.
– A co to za sekrety?
Alec podskoczył, jakby znowu miał
szesnaście lat i został przyłapany na oglądaniu pornograficznej gazetki.
Obejrzał się przez ramię na Caninghama. Człowiek zrobił na nim dobre wrażenie i
wydawał się dość sympatyczny, ale na pewno nie wzbudzał tak wielu nieznanych mu
emocji jak Morgan.
– Pisałem do mojej przyjaciółki. –
Zrezygnował z dalszego pisania i wysłał wiadomość.
– O, a dlaczego szanownej pani z nami
nie ma? – zapytał Rafe.
– Nie akceptuje tegoż związku albo
raczej układu. Zresztą nie wiedziałem, że była zaproszona.
– Czyżby mój szanowny przyjaciel, a twój
mąż o tym nie pomyślał?
– Dla mnie to i lepiej. To nie był
prawdziwy ślub, wiesz, o co mi chodzi. Rozumiem, że rodziny Morgana nie ma,
ponieważ nie akceptują tej sytuacji? – zapytał, chcąc się czegoś dowiedzieć o swoim
współmałżonku.
– To już zupełnie inna historia, a na
pewno inny powód ich nieobecności. Morgan ci kiedyś opowie, lecz nie obiecuję.
Może jeszcze szampana?
Skinął głową. Zanim jednak zdążył się
napić, jego komórka poinformowała go o nowej wiadomości tekstowej. "Powiedz
mu i powodzenia" Darlin nie musiała wyjaśniać, o co chodzi. Zerknął na
Morgana rozmawiającego z urzędnikiem. Mężczyzna przeniósł na niego spojrzenie w
tym samym czasie. Pomiędzy nimi znów coś przepłynęło, przez co musiał głębiej
odetchnąć. Odwrócił szybko wzrok i napotkał wpatrzonego w niego Rafe'a.
– Chemia.
– Proszę?
– Między wami jest seksualna chemia,
drogi Alecu. Sam ją właśnie poczułem. Teraz wybacz mi, ale pożegnam się z
przyjacielem, bo inaczej sam mnie za chwilę wyrzuci. Poza tym czeka na mnie
dama mojego serca.
Nie był w stanie wydobyć z siebie głosu,
więc tylko kiwnął mu głową. Jaka chemia? To nic innego jak tylko ten
fascynujący magnetyzm Latimera. Na pewno nie zgodzi się z teorią o przyciąganiu
seksualnym. Nie ukrywał, że mąż mu się podobał, ale w żadnym razie nie było to tym,
o czym wspomniał Rafe. Potarł czoło drżącą ręką. W co on się wpakował, w co
poniekąd wpakował go ojciec? Właściwie, czego się bał?
Morgan, zaoferowany dziwnym zachowaniem
męża, pożegnał się z przyjacielem i odprowadził urzędnika oraz jego żonę do
wyjścia. Jeszcze chwila i sam by wszystkich wyrzucił, gdyż zabierali mu chwile
sam na sam z nowo poślubionym mężem. Wróciwszy do Aleca nie pytał go o nic, a
tym bardziej o jego zdenerwowanie, tylko wziął za rękę, mówiąc:
– Chodź.
Wspięli się schodami na piętro, a tam
podeszli pod drzwi sypialni Morgana, która mieściła się na końcu korytarza.
–
To jest moja sypialnia i twoja przez kolejny rok, i inaczej nie będzie. Twój
pokój, z którego będziesz mógł korzystać, choćby dla zaczerpnięcia chwili
samotności, znajduje się naprzeciwko sypialni. – Otworzył drzwi i wpuścił Aleca
do pokoju, który był utrzymany w brązach. Pierwsze, co rzucało się w oczy, to
olbrzymie łóżko stojące na podwyższeniu, więc żeby do niego podejść, trzeba
było pokonać trzy stopnie.
Kiedy zamknął za sobą drzwi sypialni,
Alec odwrócił się do niego.
–
Nikt tu nie wchodzi, kiedy jestem obecny w pomieszczeniu. Tej osoby,
która utrzymuje tutaj porządek, nie wezwę, więc bądź pewny, że nikt nam nie
przeszkodzi. – Zbliżył się do swojego męża i przesunął
palcem po jego starannie ogolonym policzku.
–
To... dobrze. – Nie spodziewał
się, że Morgan zabierze go tak szybko na górę, przez co jeszcze bardziej się
zdenerwował. Co miał robić? Zacząć go rozbierać, czy jak? Na razie tylko stał i
czekał, sam nie wiedząc, na co. Lepiej byłoby, gdyby już nadszedł ranek, a on
miał to za sobą.
–
Uroczy. – Jak on go pożądał.
Nieśpiesznie zlustrował jego postać. Alec naprawdę dobrze prezentował się w
garniturze. Nie nosił ubrań szytych na miarę, ale nawet w takich ze sklepu
wyglądał niczym chodzący na nogach seks. Jeżeli tak świetnie wygląda w ubraniu,
to nago musi być przepysznym kąskiem, którego z ochotą będzie smakował. Na samą
myśl o tym jego penis drgnął, wyrywając się do tego cudownego mężczyzny.
Ciarki go przechodziły, gdy Morgan tak
mu się przyglądał, z wyraźnym głodem widocznym na dnie oczu. Wyglądał jak
bestia gotowa się na niego rzucić. Znów chciał uciec, ale było już na to za
późno. Musiał mu oddać swoje ciało bez względu na to czy chciał, czy nie.
Najgorsze, że podekscytowanie, które momentami pojawiało się, teraz zniknęło, a
jego miejsce zajął strach. Dręczyły go wątpliwości i bał się, że historia znów
się powtórzy. Ponownie usłyszał w głowie głos Darlin „Powiedz mu”. Nie umiał mu
tego wyjawić. Zawsze był wygadany, pewny siebie, a jednak nie potrafił wyznać
mężowi, że jest prawiczkiem i wszystko przez jednego idiotę. Wzdrygnął się,
kiedy gorąca dłoń Morgana przesunęła się na kark, delikatnie muskając palcami
miejsce koło kręgosłupa.
–
Dlaczego się boisz? – Ewidentnie
jego mąż się go bał. – Nie wiem, co o
mnie słyszałeś, ale w łóżku nie jestem potworem. – Wziął jego dłoń i położył
sobie na policzku.
Alec poczuł pod palcami gładką, świeżo
ogoloną skórę i ciepło rozchodzące się po ręce. Serce waliło mu mocno, a przez
żyły przepływała wzburzona krew. Zapewne policzki płonęły mu czerwienią, ukazując
jego wstyd. Oddech stał się jeszcze płytszy, kiedy Morgan przechylił głowę, przesuwając
dłoń na swoje usta i całując jej wnętrze. Zadrżał, gdy silny dreszcz przeszywał
jego ciało, a potem, jedna po drugiej, nawiedziła go fala gorąca i lodowatego
zimna. Wstrzymał oddech, gdy Morgan polizał pocałowane miejsce, a potem opuścił
jego dłoń, która paliła żywym ogniem, a on zaczynał się roztapiać. Niemożliwe,
żeby taki gest sprawił, że on, Alec Frost, zacznie drżeć, a strach w jednej
chwili wypuści go ze swoich oków.
– Napijesz się czegoś? – Tak bardzo jak chciał go mieć pod sobą, tak równie
mocno pragnął uwolnić go od towarzyszącego napięcia. Coś zmuszało go do tego,
żeby postępował powoli, a wtedy otrzyma to, czego pożądał.
– Tak. –
Przyda mu się chwila wytchnienia, kiedy nie będzie taksowany tymi
lazurowymi oczami.
Morgan przygotował drinki i wrócił z
nimi do męża. Podał mu jeden kieliszek, obserwując, jak trunek znika w ustach
partnera, który zaraz zakaszlał, kiedy alkohol zaczął go palić na języku.
– Trzeba było powoli. – Rozbawiony, sam
wypił swoją zawartość i zabrał od niego kieliszek. Odstawił oba na szafkę.
Alec zakaszlał jeszcze kilka razy i
zamrugał powiekami, odganiając łzy. Nie wiedział, co wypił, ale to było bardzo
mocne i niemal wypaliło mu gardło oraz wnętrzności. Nie był przyzwyczajony do
picia tak mocnych trunków, ale musiał sobie jakoś dodać odwagi, chociaż to nie
było najlepsze wyjście, bo wiedział, że alkohol tylko niszczy, a niczego nie
ułatwia.
– Prawie w ogóle nie piję, co najwyżej
wino – powiedział, kiedy już mógł się odezwać. Podskoczył, bo poczuł, że Morgan
stanął za nim, odgarnął mu włosy, pochylił się i pocałował w szyję, obsypując
ją delikatnymi pocałunkami. – Och – wyrwało mu się westchnięcie, którego nie
zdołał powstrzymać.
– Pięknie pachniesz. Kusząco. Ciężko
trzymać się od ciebie z daleka. Przyciągasz i wzbudzasz pożądanie – głos
Morgana był ochrypły, mruczący. Potarł nosem o płatek ucha Aleca i złapał go
między zęby.
Przez Aleca przeszła kolejna iskra
przyjemności. Sam głos sprawiał, że robiło mu się przyjemnie, a gorący oddech
mężczyzny i jego powolne liźnięcia po brzegu ucha sprawiały, że czuł coraz
większe gorąco. Skóra zaczęła mu mrowieć w tych miejscach, których dotykały
usta lub język Morgana. Zamroczony doznaniami odkrył, że ręka męża rozpina
guziki marynarki, którą pozwolił sobie zdjąć. Zadrżał, kiedy pierś Morgana z
powrotem przytuliła się do jego pleców, a palce zajęły się krawatem oraz
guzikami koszuli, rozpinając ją i muskając opuszkami nagą skórę. Usta nie
przestawały pieścić jego szyi i zagubiony w doznaniach Alec, pozwolił sobie na
westchnienie ulgi, bo pomimo towarzyszących odczuć nadal był zdenerwowany. Bardzo
ważne było to, że mąż się nie śpieszył, co jakoś ułagodziło wiążące go nerwy.
Może Latimer nie będzie agresywny, skoro od samego początku postępuje z nim
delikatnie? Dzięki temu miał nadzieję, że ta noc nie będzie kolejnym koszmarem
i to jeszcze gorszym od tamtej sytuacji sprzed lat.
Morgan zdjął koszulę z jego ramion, nie
pozbywając się jej do końca. Całował odsłonięte miejsca, dotykając ich czubkiem
języka i ogromnie pragnąc posmakować ciała, o którym tak marzył. Czuł się tak,
jakby dostał właśnie wyczekiwany od dawna prezent i starannie go rozpakowywał,
żeby tylko niczego nie uszkodzić. Zamruczał, pieszcząc delikatnie skórę męża,
jednocześnie powstrzymując się przed rzuceniem go na łóżko i wzięciem sobie
tego, czego pożądał. Jego penis wołał o uwolnienie i znalezienie ujścia we
wnętrzu tego mężczyzny. Nie zamierzał się śpieszyć, chcąc delektować się każdą
sekundą, muśnięciem, sycąc się cudownym Alekiem. Głaskał jego pierś, czując pod
ręką szybkie bicie serca męża. Wyczuwał, że Alec jest spięty, ale poddaje się
jego zabiegom. Uśmiechnął się, trzymając usta przy jego szyi. Do tej pory
biodra były odsunięte od pośladków Aleca, jednak teraz przycisnął je do niego,
chcąc pokazać jak reaguje jego ciało.
Sapnął i spiął się, czując erekcję
swojego męża. Przymknął oczy, próbując się uspokoić. Pocałunki były miłe i
dobre, ale to mimo wszystko wzbudzało w nim lęk. Nie chciał, żeby Morgan się
śpieszył, a wydawało mu się, że to zrobi, kiedy tylko zauważy, że Alec poddał
się cudownym odczuciom.
– Jestem prawiczkiem – wyznał szybko i
zaczerwienił się po końcówki uszu.
Czekałam, czekałam i w końcu się naczekałam! Uwielbiam Twoje opowiadania i życzę wieeeele weny.
OdpowiedzUsuńZatoczyłaś mnie opowiadaniem pt. "Nie powiem dobranoc" i z każdym kolejnym rozdziałem nowych opowiadań, wciągasz mnie w przepiękny i magiczny świat Twojej fantazji. Oby tak dalej, nie przestawaj pisać !
Wierna czytelniczka
~A.Wolvin (wolvin119)
*zauroczyłaś
UsuńKurcze, ja się tak nie bawię, co tak mało dzisiaj? Narobi taka smaku na ciekawą akcję i przerywa a mogło być dalej tak fajnie. Teraz cały tydzień czekania. Ja się tak nie bawię. Poproszę o zastrzyk z cierpliwości
OdpowiedzUsuńpozdro
:P :D
Dobrze, że nie obudziłam domu jękiem zawodu... W takim momencie :-( Dziewczyno piszesz SUPER!!! Dzięki Ci za to!!! Z jeszcze większą niecierpliwością będę oczekiwać kolejnej niedzielnej północy...
OdpowiedzUsuńHmm... nie wiem od czego zacząć...
OdpowiedzUsuńLuano, jestem wielką fanką twoich opowiadań. Czytam rozdziały na bieżąco nie mogąc się doczekać dalszych przygód bohaterów. Uwielbiam Twój styl i twoje historie ale... to już się robi nudne. Nie chce Cię urazić ani twojej twórczości lecz czytając zamieszczone na tym blogu opowiadanie mogę z góry przewidzieć zakończenie co bardzo mnie smuci. Nie ma tego dreszczyku, tej niepewności czy główni bohaterowie będą razem, czy im się ułoży bo odpowiedź zawsze brzmi "tak". Zawsze kończy się happy end-em co troszkę mnie dołuję i nie daje motywacji do dalszego czytania.
Cóż, mam nadzieje, że weźmiesz to sobie do serca i za jakiś czas pozytywnie mnie (chociaż myślę, że nie tylko) zaskoczysz.
Chciałabym poczuć nutkę strachu o los bohaterów a opowiadanie ze złym zakończeniem (np. Śmierć któregoś z mezczyzn, rozpadnoecie się związku itp) byłoby spełnieniem marzeń ale napisane tak, że od początku nie wiadomo jak to się skończy.
Pewnie zaraz zostanę zjechana od góry do dołu przez twoich fanów (którym sama z resztą jestem) ale co tam.
Mam tylko nadzieje, że nie wymagam za dużo ale taka jest moja opinia.
Pozdrawiam serdecznie
R.
Polecam opowiadanie "Ibara" na wcześniejszym blogu Luany....tam się dzieje więcej tego co lubisz :)
UsuńNieee xD Zawsze kończysz w ten sposób, że chce wiedzieć co dalej, ciekawe jak zareaguje. Czy będzie wściekły czy delikatny czy cuś :v
OdpowiedzUsuńJakoś te historie o przymusowym ślubie bardzo lubię (hohoho) tak jak w Ibara czy Spontanicznej. Dawno tu nie zaglądałam a tu dwa nowe opowiadania :D Mało komentuję, gdyż po prostu czytam i potem non stop tu zaglądam, czy może nie ma rozdziału wcześniej jako jakaś niespodzianka czy coś. Czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością.
Dziękuję za kolejny rozdział.Dobrze ,że Alec przyznał ,że nie ma doświadczenia,ciężko mu było się przemóc,ale na wydechu pokonał wstyd.Teraz trzeba czekać na reakcję .Myślę ,że będzie pozytywna,Morgan i tak postępował z nim delikatnie,nie sądzę aby to wyznanie coś zmieniło.Pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńUważam, że zakończenie było dobre, gdyż czytelnik chce więcej się dowiedzieć, a tu nagle dowiaduje się, że jest koniec rozdziału. Dzięki temu pamięta się o nim i wyczekuje, wciąga.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, że przydałoby się więcej niepewności co do losów bohaterów.
Dobrze, że się skończyło właśnie tak. Luana, z tego co zauważyłam, nie pisze po to, by zaspokoić tylko w Tej sferze, ale opisuje historię z częścią erotyki, a nie zwykłą pornografię, która jest wszechobecna w internecie.
Pisz tak dalej, bo jesteś świetna, ale to już pewnie dawno wyczytałaś w komentarzach, oraz masz duszę pisarską.
Twoja wierna czytelniczka,
~A.Wolvin
Rozdział super, zreszte uwielbiam wszystkie twoje opowiadania, ale skończyc w takim momencie chyba nie będę spać przez tydzień:-)
OdpowiedzUsuńNo boski rozdział! Nie mogłam się go doczekać. Jednak jest jedno ale! Ja tu czekam jak na szpilkach na ślub i noc poślubną, a tu jej brak! Moment w którym skończyłaś jest nie fair! Gdybym mogła to bym cię wykastrowała za takie coś! Hehe a tak na poważnie, to widzę, że Latimer chyba jest mniejszym draniem dla swojego męża niż Riven. Ten to chociaż stara się być delikatny (a czy to mu wyjdzie dowiemy się za tydzień), bo Ri no... wszyscy wiemy jaki był. Mam nadzieję, że Morgan nie wypali z czymś takim "ty prawiczkiem?! nie jesteś na to za stary?!" Bo to jemu wyrwę klejnoty rodowe i już sobie pszczółka nie pobzyka!
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o kolejnego ebook'a to super! Gratulację!
Dużo weny, chęci i siły do wydania kolejnego ebook'a, a kiedyś może nawet książki xD
Mi się wydaje że jak Morgan się teraz dowiedział o tym, ze Alec jest prawiczkiem, to w następnym rozdziale nie będzie seksu... nie wiem ale mam takie jakieś przeczucie :')
OdpowiedzUsuńNa pewno wiem, że bardzo lubię to opowiadanie, ale faktycznie coś mało...
Weny i pozdrawiam!
Rozdział dobrze napisany, ale za krótki! :D
OdpowiedzUsuńJa chcę nowy rozdział, i czemu w takim momencie, nie wytrzymam tego tygodnia
OdpowiedzUsuńTak, zgadzam się... Tydzień będzie strasznie mi się dłużył :) Na szczęście moje życie się powoli prostuje, więc jakoś wytrzymam. Przerwać w takim momencie, niedobra kobieto... jakbym sama nie robiła podobnie :) Powodzenia w dalszym pisaniu.
OdpowiedzUsuńCiekawe zakończenie.
OdpowiedzUsuńWyznanie Aleca na koncu pewnie wstrząśnie Morganem., bo tego się nie będzie spodziewał.
Muszę przyznać, że coraz bardziej mnie intrygujesz. Rafe wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Cieszę się iż mimo żartów ciepło przyjął Aleca. W końcu chłopak musi mieć jakiegoś sprzymierzeńca w okrutnym świecie Morgana.
Podoba mi się w jaki sposób łatwo pokazujesz jego przemianę. z Okrutnego tyrana zmienia się w uroczego kochanka. Jestem ciekawa w jaki sposób akcja rozwinie się dalej. Czuje że jeszcze się wiele wydarzy i uwielbiam Twojego bloga.
pozdrawiam mocno!
Luano mam pare pytań odnośnie innego opowiadania. Proszę skontaktuj sie ze mna 43187965 to jest moj numer gg
OdpowiedzUsuńWitaj Luano. Jestem twoją wierną czytelniczka jednak odzywam się tylko kiedy naprawdę muszę :\
OdpowiedzUsuńA teraz mam właśnie taką sytuację. Kiedyś, na którymś z twoich blogów trafiłam na polecany przez Ciebie blog. Nie mogę go znaleźć a pamiętam że było tam nieskończone opowiadanie, które bardzo zapadło mi w pamięci. Było ono takie fantasy. Nie pamiętam już dokładnie bohaterów ale rozchodzilo się o pewien kamień który trzeba było znaleźć i odzyskać czy coś takiego. Możliwe że były tam elfy. Pamiętam że opowiadanie stanęło w momencie kiedy jeden z głównych bohaterów wypił jakiś eliksir przez który odkochal się w swoim partnerze i tak jakby o nim zapomniał. Jakoś tak to było. Zastanawiam się czy to opowiadanie zostało skończone bo bardzo chciałabym je przeczytać całe.
Moje pytanie brzmi. Czy pamiętasz może jaka blogera pisała tego typu opko? No i czy posiadasz link do tego bloga?
Z góry dziękuję za jakąkolwiek pomoc! ;D
No i oczywiście, jesteś świetna, *~* życzę weny
~ObakeHitomi
Zapewne chodziło Ci o blog mojej koleżanki Ayano http://krysztal-zycia.blogspot.com/ Niestety, opowiadanie nie jest dokończone i nie będzie. Autorka ma teraz tego bloga http://ayano-sasunaru.blogspot.com/ ale jest bardzo rzadko aktualizowany.
UsuńAh, rozumiem. No cóż :\
UsuńMimo to dzięki wielkie ;) ~OH
hahaha uwielbiam jak czytam i nagle jest podobna sytuacja jak na końcu i nie wiadomo jak zareaguję druga osoba. xD mam nadzieje, że jakoś wytrwam do poniedziałku ;pp
OdpowiedzUsuńzaczyna się dziać ;3 coś czuję, że Alec w przyszłości będzie miał styczność z rodziną swojego męża. zazwyczaj jak w filmach lub opowiadaniach jest ''ślub z przymusu'' to główny bohater/bohaterka kiedyś poznaje rodzinkę hahah i mam nadzieje, że tu tak będzie bo takie sytuacje są zabawne :D Czekam na następny rozdział i wenyy ♥
Czuje sie poszkodowana... Świetny rozdział niecierpliwie czekam na następny 😉
OdpowiedzUsuńLuano, ile masz lat? :) Zastanawia mnie, jak godzisz pisanie z życiem prywatnym :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale odpoczywam od laptopa, siedzę na dworze i piszę w zeszycie. :)
UsuńMam trochę lat, na pewno nie jestem nastolatką i zapomniałam jak to jest nią być. Jak ktoś chce pisać, zawsze pogodzi życie prywatne z pisaniem. Pisarze tak robią i żyją. Ważne by pisać systematycznie. To jak praca, a są efekty. Nie piszę jednego tekstu, tylko kilka na raz, więc ich przybywa. :)
no tak rozumiem :) a pracujesz zawodowa? to znaczy nie jako pisarka (na razie! :D) ale czy chodzisz gdzieś do pracy? bo jak próbowałam kiedyś pisać po pracy i no codzienne obowiązki nie pozwalały mi się spełniać w tym niestety :(
UsuńNie pracuję zawodowo. Dlatego mam dużo czasu, pomimo zwykłych, codziennych, domowych obowiązków. Znam osoby, które pracują i potrafią z pisaniem, a także ze studiami pogodzić pracę. Bardzo ważny jest zapas tekstu, bo mając go pisze się na spokojnie. :)
Usuńsuper super i jeszcze raz super;)
OdpowiedzUsuńkiedy nowy rozdział? już się nie mogę doczekać
Rozdziały zawsze ukazują się o północy z niedzieli na poniedziałek. :)
UsuńHej :) Mam pytanie czy była by możliwość kupienia twojego ebooka np.na chomiku czy coś?? Bo nie ukrywam że bardzo mi zależy na przeczytaniu opowiadania "Znalezione na strychu" i kolejny tom też bym bardzo chętnie chciała przeczytać lecz nie mam konta bankowego i nie mam również nikogo kto by mi to kupił bo trochę mi wstyd poprosić o to by kupili homo opowiadanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Możesz zapłacić zwykłym przekazem pocztowym. Nie potrzebujesz do tego konta, karty.
UsuńDo tego musze miec konto na beezar??
UsuńTak. Normalna rejestracja jak wszędzie. :-)
UsuńObowiązkowo trzeba mieć konto na beezar, żeby coś kupić. Tak jak ktoś napisał, nie trzeba mieć konta w banku, żeby móc coś na beezar kupić. Wystarczy wypełnić zwykły przekaz (jest taka funkcja na beezar, tylko trzeba ją znaleźć) i wpłacić pieniądze na poczcie czy w banku. Tylko trzeba dłużej czekać na możliwość pobrania pliku, zanim pieniądze dotrą. :)
UsuńMoja dusza zaczyna odliczać...jeszcze 35 minut!
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania/książki są boskie.
OdpowiedzUsuńJestem twoją fanką i 5 z nich mam pobrane na telefonie.
Życzę dużo weny i więcej takich prac
Witam,
OdpowiedzUsuńno i nadszedł dzień ślubu, cieszę się, że Maorgan się nie spieszy, naprawdę wspaniale to opisałaś....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie