22 czerwca 2015

Serca w ogniu - Rozdział 7

Zapraszam na kolejny rozdział i dziękuję za komentarze. :)



Burza rudych, długich włosów zamajaczyła przed nimi. Był to wysoki, szczupły chłopak mający na sobie bardzo wąskie spodnie wpuszczone w buty, na niskim koturnie o długich cholewkach oraz szare ponczo z długimi frędzlami u dołu. Na dłoniach miał czarne rękawiczki, co zauważyli, gdy wyciągnął rękę i odgarnął swoje włosy za uszy. Jego sylwetka była wyprostowana, dumna. Gdyby nie wiedzieli, że to osiemnastoletni chłopak mogliby pomylić go z dziewczyną o płaskiej klatce piersiowej. W sumie, to poruszał się jak dziewczyna, spacerując tam i z powrotem.
– To niby ten mój kuzyn? – Christian wychylił się bardziej do przodu opierając łokcie na przednich siedzeniach. – Pff, nigdy nie ubrałbym takiego poncza. W ogóle bym go nie kupił.
– Tobie nie pasuje, ale jemu tak – powiedział Martin. – Ty cudnie wyglądasz w tej długiej tunice…
– Dobra, dobra, nie podlizuj mi się tu. Pora poznać kuzyna.
– To bardzo fajny, chłopak. Bardzo nam pomaga. Moja siostra go uwielbia – mówił Arion podjeżdżając bliżej do czekającego, który w końcu ich dostrzegł.
– Wspominałeś coś, że jest bardzo chorowity. – Craig przyglądał się postaci. – Nie wygląda na takiego.
– Jest bardzo słaby. Ma astmę, co u zmiennych jest rzadko spotykane. Jak go już złapie atak… ciężko jest. To inny rodzaj astmy, niż u ludzi. Dlatego uzurpatorka chce, żeby miał z Brianem dziecko, bo pragnie zdrowego wnuka. Nie patrzy, że jej syn może umrzeć przy porodzie.
– Nie ma innych mężczyzn? – spytał Daniel.
– Są. Tylko Brian pochodzi ze znakomitej rodziny. Jej zdaniem, wyłącznie on jest godny Seby. Jak widzisz, Christian, twój gatunek przetrwał. Rozrósł się. Dużo jest młodych. Są kobiety, rodzi się dużo dziewczynek.
– Mama byłaby szczęśliwa.
– Jej siostra tylko to niszczy. – Zatrzymał się tuż przed chłopakiem o rudych włosach. – Panowie, jesteśmy na miejscu. – Wyjąwszy kluczyki ze stacyjki wysiadł z samochodu. – Hej.
– Hej, Arionie. Miło znów cię widzieć. – Sebastian położył ręce na ramionach Ognistego Smoka i powitał go pocałunkiem w policzek, co spotkało się z warczeniem jednego z mężczyzn. – Czyżby twój…
– Poniekąd. Craig, uspokój się. Takie są tutaj zwyczaje, więc trzymaj nerwy na wodzy – warknął Sulivan.
– Dokładnie – przyznał Sebastian i ucałował w ten sposób każdego z mężczyzn. Ostatnim, przed kim się zatrzymał, był śliczny blondyn, patrzący na niego z niemałym zainteresowaniem.
– Jesteś bardziej kobiecy niż ja – wypalił Christian.
– Matka nad tym ubolewa, a czasami się cieszy sądząc, że dzięki temu lepiej zniosę ciążę… w którą nigdy nie zamierzam zachodzić. Ty jesteś moim kuzynem. Jason, mi o tobie opowiadał.
– Jason? – dopytał Craig, czując się jakoś tak swojsko w obecności Sebastiana. Ciekaw był, na czym polega ta jego astma. Może byłby w stanie mu pomóc.
– Zmienny, który znał matkę Chrisa. Poznacie go dzisiaj – wyjaśnił Arion.
– Dokładnie. Zaprowadzę was do niego. Zanim wyszedłem po was, rozmawiałem z nim i oczekuje was z gorącą kawą i wyśmienitym plackiem orzechowym. To ten dom z niebieskim dachem. Matka mieszka po drugiej stronie miasta, więc nie będzie się wami interesować. Przypominam tylko, że większość z tych, co spacerują ulicami, to ludzie. Żałuję, że zawsze musimy żyć w ich cieniu. Opowiecie mi po drodze coś o ludziach z tego waszego miasteczka? Uwielbiam ciekawe historyjki.
– A może po prostu marzysz o takim spokoju, jaki tam zaobserwowałem przez te dni –odgadł Arion. Co prawda, na dwa dni przed wyjazdem niewiele widział, chyba że sufit, ewentualnie poduszkę o ile Craig nie wcisnął mu w nią twarzy, ale o tym nie musiał wspominać.  Znów przeszedł go znajomy dreszcz i wyczuł jak więź wyciąga pazury, by połączyć partnerów. Natychmiast zapanował nad sobą, dzięki czemu uniknął wypuszczenia dymu nosem. Gdyby jeszcze palił papierosa, nie byłoby to tak podejrzane.
– Marzyć to ja mogę. To kuzynie, opowiesz mi o Camas i o mężczyznach stamtąd? – Wziął pod rękę Christiana i poprowadził go przodem.
– To wy idźcie, ja podjadę samochodem – rzucił Arion i ku jego zgrozie Craig przyłączył się do niego. – Możesz się przejść, to tylko kilkanaście metrów.
– Chyba wolę zostać przy tobie. Czułem to. – Położył mu rękę na kolanie.
– Co takiego?
– Siłę przyciągania. Nie wiem, o czym myślałeś, ale to coś w tobie rośnie i w pewnej chwili wybuchnie. Zanim spali nas ogień połączenia, lepiej żebyśmy zostali sami.
– Sądzisz, że niekompletna więź sama zaczyna decydować o moich krokach?
– I dopnie swego. Jak bardzo boli cię moje ugryzienie?
– Wcale mnie nie boli – syknął Arion.
– Nie walcz z tym. Z twoimi rodzicami sobie poradzę. Nie jestem taki bezbronny, jak ci się wydaje. Jestem trzystuletnim zmiennym i wierz mi, wiele przeszedłem.
– Nie zamierzam pozwolić, żeby cię zabili. – Z wściekłością zapalił silnik.
– Nie zabiją. To ty, sam decydujesz o sobie, pamiętaj o tym. Nie chcę, żeby to więź zmusiła cię do bycia ze mną. Sam musisz zdecydować, kochanie.
– Nie mów do mnie „kochanie”, koteczku. – Ruszył z piskiem opon, aż obejrzeli się na niego ich znajomi.
– Obawiam się, że tej prośby nie mogę spełnić. – Wyszczerzył się Craig. Doskonale się bawił wnerwiając Ognistego Smoka. Liczył, że dzisiejszej nocy Arion pokaże jak bardzo jest ognisty – z tym swoim niesamowitym libido, które u niego wyczuwał nawet, kiedy skończyła się ruja.
– Nie licz, że dzisiaj wpuszczę cię do sypialni. Pewnie łudzisz się, że wtedy ulegnę, bo przestanę myśleć. – Zajechał na podjazd przed małym domkiem o białych ścianach.
– Nie zamierzam cię do niczego zmuszać. Niemniej, przestałbyś już walczyć z tym, co czujesz i czego naprawdę chcesz.
– Sądzisz, że wiesz, czego ja chcę?! – Wyskoczył, jak burza z samochodu. – Gówno wiesz! Nie słuchasz mnie. Zachowujesz się jak gówniarz. Nie chcę gówniarza za partnera!
– Zamknij się wreszcie – powiedział spokojnie Craig.
– Bo co mi zrobisz? Mam usta, mam głos, mogę krzyczeć! Nawet muszę, bo nie potrafisz zrozumieć… – dalszy ciąg przemowy utkwił pomiędzy ich złączonymi wargami walczącymi ze sobą, a jednocześnie tak dobrze współgrającymi.
Obie pary ust doskonale wiedziały, co mają robić, pożerając te drugie, kąsając i oddając pieszczotę w taki sposób, że skóra obu mężczyzn pokryła się gęsią skórką. Obaj poczuli, że pomiędzy nimi przechodzi prąd, jaki dobrze poznali podczas poprzednich dwóch dni. Ich ręce wędrowały po ciele drugiego mężczyzny szukając coraz większego kontaktu. Pragnęli pozbyć się ubrań i oddać wzajemnemu przyciąganiu, któremu przeciwstawienie się graniczyło z cudem.
Craig posadził Ariona na masce samochodu i stanął pomiędzy jego nogami, nie przestając odbierać mu oddechu, liżąc wnętrze jego ust. Napierał na niego jakby już był w nim, jak tylko partner owinął swoje nogi wokół jego bioder. Gdyby potrafił, jednym pstryknięciem pozbyłby się ubrań, a potem wszedł w niego sprawiając mu dużo przyjemności. Miał potrzebę doprowadzenia go do orgazmu i czuć drżącego w swoich ramionach.
– Ja cię kręcę, to jak porno na żywo – rzucił Christian. – Niech ktoś da mi chusteczki, bo zaraz dojdę. Są fenomenalni. To mi przypomina, że już dawno nie widziałem was, moi partnerzy, razem. Jak wrócimy do domu, chcę małe przedstawienie.
Daniel spojrzał na Martina i uniósł brwi. Ich Christian dostanie to, czego zechce, a potem… może będzie musiał się sam sobą zająć… Najpierw jednak musieli rozdzielić, dwóch prawie pieprzących się na masce samochodu, mężczyzn.
– Ej, chłopaki. Dość tego.
Craig poczuł, jak ktoś go odciąga od partnera i zawarczał, a raczej próbował, bo jego język spleciony z językiem Ariona bardzo utrudniał jakiekolwiek inne działanie.
– Do cholery, Craig!
– To przez niedokończoną więź – odezwał się jakiś nieznany głos. – Ona przyciąga ich do siebie i pragnie zostać spełniona do końca. Albo się pozabijają, albo… Sami widzicie. Lepsze to drugie wyjście, prawda? Ciężko ich będzie od siebie odlepić. Chyba, że użyjecie siły – powiedział wysoki, postawny, dobrze zbudowany, mężczyzna stojąc w progu domu.
Nie mieli wyjścia. Daniel z Martinem chwycili Raiforda i siłą odciągnęli go od kochanka, co nie było łatwe.
– Kurwa, Craig znajdźcie sobie miejsce, gdzie będziecie sami – wściekły Martin odepchnął mężczyznę na bok. – Myśl mózgiem… tym tutaj – postukał się po głowie – a nie tym między nogami, do cholery! Ty też nie jesteś lepszy, Sulivan. Lubisz się znęcać nad partnerem? Podoba ci się to? To znajdź sobie innego, a Craiga zostaw w spokoju! A teraz obaj pozbierać się i może ktoś by nam przedstawił tego pana. – Zamaszystym ruchem ręki wskazał na krótko obciętego mężczyznę wyglądającego, jakby właśnie wrócił z wojska.
Craig próbował uspokoić rozszalałą żądzę. Niewiele brakowało, aby przyłożył obu Alfom za to, że śmiali odciągać go od partnera. Kręcił się w pobliżu grupy nie zważając na zbyt wypchane krocze, bo wciąż był gotów dla swojego kochanka. Szczególnie, wtedy, gdy ten wydzielał tony feromonów. Czuł się jak jakaś część magnesu, która odpowiadała na drugą i żadna siła nie potrafiła tych dwóch połówek od siebie odsunąć. Nie próbował nawet patrzeć w tamtym kierunku, bo rzuciłby się na Ariona i coś czuł, że ten by na to chętnie odpowiedział. Cholerny Ognisty Smok i cholerna siła więzi, która za wszelką cenę chce być dokończona! Najchętniej to zmieniłby się teraz w formę zwierzęcą i wyżył się szalejąc po jakimś lesie. Niestety nie mógł tego zrobić!
Tymczasem Arion nie potrafił się ruszyć. Wszystko go bolało. Kiedy odciągnęli od niego Craiga, przyjemność minęła i uderzył w niego ból, jakby coś w jego wnętrzu zostało rozerwane. Do tego słowa Martina Colemana, potwierdziły, że bardzo źle robi przyczyniając się do jeszcze większego cierpienia swojego i partnera. Wszystko by się skończyło, gdyby Craig do niego podszedł. Jednak zdawał sobie sprawę, że mężczyzna nie zrobi tego, bo inaczej inni mieliby obsceniczne widowisko na żywo.
Z trudem przeniósł spojrzenie na mężczyznę, do którego tutaj przyjechali. Otworzył usta i próbował coś powiedzieć. Za pierwszym razem nie udało mu się wydobyć głosu. Gardło miał tak ściśnięte, że ledwie łapał hausty powietrza. Nie wiedział, że więź, tak szybko zacznie go zabijać. Nic jednak nie zmusi go, do połączenia się z Craigiem. Robi to dla jego dobra. Ojciec zabije doktorka zaraz po tym, jak się o nich dowie.
– To jest… – odchrząknął jakoś zsuwając się z maski samochodu. – To jest Jason. Jason, tak samo jak twoja matka, Christianie – mówił ciężko i cicho, ale wiedział, że dobry słuch zmiennych zarejestruje wszystko – był niewolnikiem u Gabriela Stone’a. – Zakręciło mu się w głowie i próbował się podeprzeć, ale nie zdążył, bo w oczach mu pociemniało i ostatnie, co pamiętał, to jak uginają się pod nim nogi i upada.
Craig unosząc w końcu wzrok na partnera dostrzegł, że Arion się zachwiał, a potem jak marionetka, której lalkarz zwolnił sznurki, upada. W ostatniej chwili podbiegł i podstawił mu dłoń pod głowę, chroniąc ją przed uderzeniem o betonowy podjazd. Wystraszony uklęknął i przesunął głowę omdlałego na swoje kolana.
– Arion. Arion. – W oczach pojawiły mu się łzy, bo mężczyzna nie odpowiadał.
– Stracił przytomność – odezwał się Jason. – Zabierz go do mojego domu. Nic mu nie będzie, jeśli się uspokoi. Ta kłótnia i przerwanie… sam wiesz czego, nie pomogły mu. Nic mu nie będzie. Potrzebuje tylko chwili wytchnienia.
– Uparty dureń – szepnął Raiford biorąc na ręce Ariona i zanosząc go do budynku. Miał zamiar go zbadać i zaopiekować się nim. Nikt, na pewno mu tego nie zabroni!

* * *

Otworzył oczy. Mrugając, żeby przywrócić ostrość widzenia, próbując zrozumieć gdzie się znajduje. Znał ten pokój. Bywał w nim. Jason. To w jego domu się znajduje. Powinien teraz popijać najlepszą na świecie kawę, jeść ciasto, rozmawiać, a nie leżeć… na czymkolwiek leży. Chyba to kanapa. Tak, kanapa w salonie u mężczyzny, z którym się przyjaźnił. Próbował wstać, lecz siły go opuściły.
– Nie wstawaj. Spałeś kilka godzin. – Craig podszedł do partnera i położył mu dłoń na czole. – Już lepiej. Byłeś rozpalony.
– Co się właściwie stało?
– Powiedzmy, że całą mocą walnęła w ciebie więź. Wierz mi, nie wiedziałem, że to tak bardzo przeżyjesz.
– Bo jest niedokończona. Pamiętam. Prawie bzyknęliśmy się na oczach innych. – Zasłonił twarz rękoma.
– Dobrze, że to byli przyjaciele.
– A nie moi rodzice.
– Miałem na myśli jakichś obcych ludzi, którzy wezwaliby policję, a ta nas wsadziła za kraty. Za naruszanie norm moralnych.
– To też. Muszę wstać. Chce mi się lać i jeść.
– Jason z pomocą Sebastiana i Daniela, ugotowali pyszną potrawkę na kolację. – Chwycił Ariona pod ramiona i pomógł mu usiąść. – Nie pytaj co w niej jest, bo nie wiem … Wolę nie wiedzieć. Wygląda dosyć specyficznie, lecz dobrze pachnie i smakuje. – Usiadł obok niego. Położył dłoń na policzku partnera. – Gdy byłeś nieprzytomny, zbadałem cię. Nic ci nie jest. Po prostu, na razie będziesz się czuł jakby walnął cię piorun.
– Po walnięciu pioruna mało kto przeżywa – burknął. – Muszę do kibelka. – Nogi miał jak z waty, ale jakoś na nich ustał. – Jason, opowiedział wam o sobie?
– Rozmawiał z Christianem. Czekamy na ciebie, żeby wszystko nam wyjaśnił. Zaprowadzę cię do łazienki. – Owinął rękę wokół pasa mężczyzny jego ciężar przenosząc na siebie. – Zjesz coś, napijesz się i to minie. Naprawdę nie wiedziałem, że to, aż tak w ciebie uderzy.
– My Ogniste Smoki wszystko bardziej przeżywamy. Życie, seks, ból. Szczególnie seks. – Nie powstrzymał się przed wysłaniem flirciarskiego uśmieszku Craigowi.
– No, no, bo znów się napalimy, a nie ma co zaczynać, dopóki naprawdę nie będziemy mogli tego skończyć – ostrzegł wyprowadzając go na korytarz i skręcając w lewo.
– To znaczy, że gdybyś mnie przeleciał…
– Byłbyś teraz w świetnym stanie. Nie pytaj dlaczego. Tak po prostu jest.
– To chyba po to, żeby nikt nie mógł zrezygnować w przeznaczonego mu partnera. – Gdy dotarli do drzwi łazienki położył rękę na klamce. – Bo tylko ten jeden idealnie pasuje i potrafi spełnić wszystkie wymagania i pragnienia. – Spojrzał na Craiga. – Tylko ten jeden, który znaczy tyle, że czasami trzeba go zostawić, żeby żył. – Nachylił się i lekko pocałował usta mężczyzny. – Dziękuję. Tam już sobie poradzę.
Nie potrafił się ruszyć po słowach Ariona. Wiedział, po prostu wiedział, dlaczego ten go zostawia. Tylko dlaczego nie wierzy w swojego partnera i w to, że poradziłby sobie z rodzicami kochanka i całym klanem? Może czas, by stare waśnie zostały zakończone? Nie pozwoli mu dzisiaj uciec przed poważną rozmową, ale to już jak wrócą do domu.
Poczekał na niego, a potem obaj weszli do kuchni, gdzie czekała na nich reszta towarzystwa.
– No proszę, śpiący królewicz wrócił. – zakpił Jason.
– Gdybym mógł dałbym ci kopa, przyjacielu. – Arion z ulgą usiadł na wyściełanym poduszką krześle. – Jay, daj mi lepiej tego co tam upichciliście, inaczej mój żołądek zaraz się wścieknie.
Craig znów z zainteresowaniem obserwował innego Ariona i przez chwilę zastanawiał się, która z jego masek jest prawdziwa. Może wszystkie… każda z nich jest częścią całości tego mężczyzny. Po prostu zachowywał się tak, jak dana sytuacja tego wymagała. Tutaj był wśród przyjaciół, nie musiał uważać na to co mówi, jak mówi i czy je widelcem, czy palcami. Przy rodzicach zachowywał się zgodnie z etykietą i tak, jak wymagały ich obyczaje. Natomiast z nim… Chyba to z nim jest najprawdziwszy. Na pewno był wtedy, kiedy zabrał go na polanę w Camas. Ale nie… to w łóżku Arion był dopiero sobą, bo zachowywał się zgodnie z pragnieniami ciała. Nie obawiał się niczego, nie wstydził, nie zastanawiał, czy może jęczeć, krzyczeć, mówić świństewka. Różny Arion, ta sama postać i takiego go właśnie chciał.
– Dobra, to teraz może zaczniemy to, z czym tak czekaliście na mnie. – Ułamał kawałek chleba i włożył go sobie do ust, po czym jego śladem podążył widelec z kawałkiem mięsa. – Może być, ale za mało pieprzu.
– Pieprzne to sam sobie zrób – obruszył się Jason, ale zaraz jego twarz rozpromieniła się. Dokroił Arionowi jeszcze chleba i usiadł przy podłużnym stole. – Byłem niewolnikiem Stone’a. Byłem zwyczajną dziwką, tylko sypiałem wyłącznie z kobietami. Powiedziałbym, że to były wredne suki… ale mniejsza. Christianie, mówiłem ci, że ja pochodzę z innego klanu, ale raz ujrzałem twoją ciężarną mamę i od razu wiedziałem, kim ona jest. To się czuje. Tak jak poczuje to jej siostra i inni, kiedy ciebie zobaczą. To dar, dzięki któremu każde twoje słowo stanie się rozkazem. Nie potrzeba na to papierków, sądów. Wystarczysz ty i twoja aura króla. Czy tego chcesz czy nie, jesteś nim – podkreślił znając już zdanie młodzieńca na ten temat. – Dlatego zdradziłem Arionowi, że istnieje syn królowej. Chciałem ratować Ailis i Briana. To dobrzy zmienni i zasługują na szczęście. Twoja ciotka na pewno wie już o twoim przybyciu. Arion, zdradził telefonicznie rodzicom kogo przywiezie – skarcił młodego przyjaciela wzrokiem.
– Rodzice nikomu nie powiedzieli. Zaręczam, że nikt, prócz nas i mojej rodziny nic nie wie.
– To dobrze, bo ta franca, wybacz Sebastianie, ale to i tak delikatne słowo w porównaniu do tych, które cisną mi się na usta, gotowa zrobić wszystko, żeby zachować władzę.
– Spoko. To, że mnie urodziła nie znaczy, że jest dobrą matką. Zawsze mnie odtrącała, bo byłem słaby i chorowity. A ona nie mogła mieć więcej dzieci. Córki, o której tak marzyła.
– Sebastian – wtrącił Christian. – A gdzie twój ojciec?
– To jedna z tragicznych historii. Mój tata zginął kilka lat temu. Podobno przydarzył mu się wypadek. Tylko dziwne, że na miejscu wypadku była matka, która ciągle powtarzała, że mój tata, nie był jej partnerem i dobrze, że się go pozbyła.
– W taki dziwny sposób zginęło już parę osób. Każdy, kto ma inne zdanie niż ona – opowiadał dalej Jason. – Wszyscy się jej boją. Jest szalona i przez to nieobliczalna.
– Ty się jej nie boisz – stwierdził Craig.
– Nie ma nade mną władzy. Wyrzekłem się swojego klanu i nie należę do niego. Jestem samotnym Smokiem.
– Samotny Wilk staje się niebezpieczny. Odrzucony popada w szaleństwo – rzucił Daniel.
– Smoki nie. Możemy żyć w stadzie lub sami. To już zależy od osoby. Niemniej, nikt nie powinien być sam. Nie ktoś taki, jak Arion, kochający towarzystwo.
Arion zakrztusił się potrawką. Natychmiast spiorunował wzorkiem tego cholernego gadułę. Najchętniej, to by go zakneblował.
– Również jestem tego zdania, że Arion powinien kogoś mieć, a ściślej, mnie. – Craig wstał i wyciągnął rękę w kierunku swego partnera. – Myślę, że dobrze będzie, jeśli dzisiaj wrócimy do domu, a jutro spotkamy się z uzurpatorką.
Arion zignorował dłoń, sapnął i zmrużył oczy, po czym powiedział:
– Lepiej odwiedźmy Briana, a potem wracamy do domu, aby jutro zrealizować twój plan, Christianie. – Przechodząc obok Craiga został zatrzymany, a na jego ustach wyciśnięto mokry pocałunek.
– To, żebyś zapragnął więcej – powiedział Craig, po czym pierwszy wyszedł na zewnątrz.

17 komentarzy:

  1. Pierwsza ;3 cudny rozdział lu! Szkoda ze taki krotki... A teraz spać :3

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam tę parę. po prostu idealnie do siebie pasują. a Arion... cudo. Craig też ma niezły charakterek. ale cóż, tygryski pewnie tak mają xD
    rozdział cudowny i nie mogę się doczekać kolejnego. wenyy ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech już porozmawiają, prześpią się ze sobą i dokończą wiązaniem, rodzicami i resztą można później się martwić trzy rozdziały do końca a nic ni jest jasne, ty chcesz nas kobieto wykończyć tym oczekiwaniem :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha Ha no nie mogę. Śmiałam się przez większość czasu. Christian jak zwykle szczery do bólu "Jesteś bardziej kobiecy ode mnie" albo "Ja cię kręcę, to jak porno na żywo (...) zaraz dojdę. Mówiłam już, że go uwielbiam? A jeśli chodzi o parkę gamoni, którzy powinni być już razem to... No cóż ta scenka na masce samochodu mile mnie zaskoczyła. pewnie gdybym widziała ich na żywo także bym doszła. Jason zaczyna mi się podobać hehe.
    Fajnie by było gdybyś zrobiła piątą część z Sebastianem (takie moje małe marzenie). Jeszcze raz, rozdział boski, no ale u ciebie nie może być inaczej.
    Życzę duużo weny xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Super chcę więcej i jeszcze więcej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jak zwykle cudny Luano ! I nie wiem czemu, ale mam jakieś dziwne wrażenie, że jest dłuższy od pozostałych xD Przeczytałam już rano, ale dopiero teraz mam czas żeby napisać komentarz ^_^ Teksty Christiana rozwalają ! Uwielbiam go za to. A scena na masce samochodu.... *^* Ohh... no i opis samego pocałunku ! No, ale doktorek i smoczek już powinni być ze sobą nioo... byliby ( i będą ) świetną parą !
    Zostały tylko trzy rozdziały... :c będę płakuniać, bo trza czekać. Huh... Ale całe to czekanie mi wynagradzasz ^_^
    " Przechodząc obok Craiga został zatrzymany, a na jego ustach wyciśnięto mokry pocałunek.
    – To, żebyś zapragnął więcej – powiedział Craig, po czym pierwszy wyszedł na zewnątrz."
    Po takim zakończeniu to już wgl nie mogę się doczekać !
    Weny Luano !

    OdpowiedzUsuń
  7. No normalnie Luano padłam prawie na miejscu.
    Już miałam stracha (nadzieję) że zaczną no nazwijmy rzeczy po imieniu bzykać się ze sobą na tym samochodzie. To dopiero by był widok. Kochana powaliłaś mnie tym po raz kolejny na kolana. Przerwana więź wciąż pokazuje swoje konsekwencje ale Arion ma za swoje. Jest tak cholernie uparty i przejmuje się konsekwencjami. Okey wiem chce chronić Craiga, ale bez przesady. To nie jest małe dziecko czy coś takiego. Na pewno będzie umiał się obronić. Kochana wciąż to powtarzam jesteś wspaniałą pisarką której nie dorastam do pięt.
    Czekam czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj.
    Napiszę kruciutko.
    To było.....świetne.
    Pozdrawiam i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Christian i jego teksty, można paść ze śmiechu =^.^=
    Jeszcze tylko 3 rozdziały, a ci dwaj się jeszcze nie ogarnęli ehh i jak tu czekać na te poniedziałki? :-/
    A scenka na masce genialna, zgadzam się z Chrisem w tej kwestii ;-)
    Weny :-D

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy coś idzie nie po mojej myśli i mam dość całego świata, czytam to opowiadanie albo opowiadanie o niewidomym księciu. Poprawiają mi one humor. Lubię postać Christiana i Luisa. Oczywiście mam parę uwag co do treści, czasem znajdę jakąś literówkę, ale czytałam je już kilkukrotnie, są odprężające, działają terapeutycznie, więc nie będę się czepiać. Jednak dwie rzeczy mnie wkurzają na tyle, ze muszę o nich powiedzieć. Po pierwsze: co się stało Craigowi?? Z poważnego, silnego, spokojnego faceta, stał się tym czymś, co muszę obserwować w obecnym tomie (tzn wiem, że nie muszę, ale lubię Ariona, więc nie mam wyjścia). Rozumiem, że mogłaś chcieć pokazać, że po trzystuletnim oczekiwaniu nieco mu odbiło, jak już znalazł partnera, i próbuje go do siebie przekonać za wszelką cenę... Ale stał się rozkapryszonym dzieciakiem i nijak mi nie pasuje do tego ironicznego, smutnego faceta z pierwszego tomu.
    Druga rzecz, to wizja kobiet...Rozumiem, że jest to opowiadanie homoerotyczne i naprawdę jestem Ci wdzięczna, że kobiety nie są tu zazwyczaj tymi złymi postaciami, jak to często bywa w tego typu internetowych opowieściach. Ale dlaczego albo są w ciąży albo w garach?? Miałam nadzieję, że Sonia będzie inna...Ale jedyna jej rola sprowadza się do czerwienienia...albo na widok Martina, albo Daniela, albo Alessio...Dobrze, że na widok Luisa się nie czerwieni, bo byśmy mieli heterycki twincest ;p
    Cieszę się, że rozdziały dodajesz regularnie i czekam na następne...Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś poczytam coś w stylu Zmiennych albo Połączonych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rypłaś mi mózg tym twincestem :'D
      A tak w sumie to fajnie by było, gdyby i Sonia sobie kogoś znalazła...
      I taaaaak, popieram, jak najwięcej opowiadań takich jak "Połączeni" ^.^

      Usuń
    2. Ja również kocham Połączonych. Moje ulubione opowiadanie :) Drugim są wszystkie części Wilczków. I tak, więcej takich tekstów!

      Usuń
  11. Hej, może się czepiam, ale Daniel i Martin na początku też mieli niedokończoną więź i nie bolało ich to, przynajmniej tego nie pamiętam.
    Opowiadanie świetne, nie mogę doczekać się następnej części.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. zabić tych którzy ocenili ten rozdział jako słaby, nie mają racji

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej,
    O matko, ta scena na masce między doktorskiej, a Arronem boska, co to w ogóle za kobieta, wcale nie troszczy się o swojego syna
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)