Dziękuję za komentarze. :)
Wraz ze wschodem
słońca, niewielki samolot, wyczarterowany dzięki koneksjom Daniela, wystartował
z piątką mężczyzn na pokładzie. Craig przespał znaczną część kilkugodzinnego
lotu, bo w nocy nie zmrużył oka.
Sam nie wiedział
czy cieszyć się, czy żałować, że spotkał partnera. Arion uparł się tę noc
spędzić na kanapie unikając z nim kontaktu. Zmienny lekarz tylko czekał, aż ten
spokój, jaki od kilkunastu godzin manifestuje Ognisty Smok, pęknie. Nie ulegało
wątpliwości, że Sulivan w tej chwili był tykającą bombą, której do wybuchu
brakuje mały wstrząs. W jego przypadku mogło to być cokolwiek, jednak eksplozja
była jedynie kwestią czasu. Nie wiedział, co się stanie potem. Czy napierająca
na człowieka bestia wygra i oznaczy partnera, czy też to człowiek zdominuje
drugą stronę, a Craig będzie musiał znosić męki niedokończonej więzi… Miał
cichą nadzieję, że może to więź sama zadecyduje... Wiedział na pewno, że w
swoim czasie wszystko się wyjaśni. W każdym razie, od wczoraj, jedyne co mógł
robić, to obserwować nerwowe ruchy Ariona, nad którymi mężczyzna nie mógł
najwyraźniej całkowicie zapanować. Przykładem był lecący dym z nosa. Poza tym
zmienny Smok krzywił się co jakiś czas, jakby coś go bolało. Craig zaproponował
mu, że obejrzy ugryzienie, które mu zafundował, ale mężczyzna sprzeciwiał się
temu. Lekarz zdawał sobie sprawę, że oznaczenie jest teraz zaczerwienione i
bolesne. Chętnie pomógłby mu smarując to miejsce maścią, którą specjalnie
zabrał ze sobą. Pomogłoby to jednak na trochę, bo na dłuższą metę nie zdałoby to
egzaminu. Jasne było, że skutki mogą zniknąć tylko po całkowitym sparowaniu
się. I tym razem nie chodziło o stosunek seksualny - czyli w ich przypadku -
istny zwierzęcy popęd odbierający wszelkie zmysły i rozsądek. Arion mógł go
oznaczyć nawet teraz.
Dlaczego jego
partner jest tak uparty? Nie rozumiał, jaką przeszkodą mogą być stare waśnie
pomiędzy gatunkami, albo nawet rodami. On sam nie pochodził z ważnego rodu
zmiennych Tygrysów. Nie był synem przywódcy ani ważnej osobistości. Natomiast
nabierał coraz mocniejszych podejrzeń, że Arion jest synem kogoś ważnego w ich
społeczności - może nawet samego władcy Ognistych Smoków. Domyślał się tego po
jego zachowaniu, ruchach, znajomości etykiety. Choćby, sam fakt, że wsiadając
do samolotu przepuścił Daniela, to jego uznając za głównego Alfę wilczej sfory
– czyli kogoś ważniejszego od samego siebie, nawet będąc gościem i pochodząc z
ważnego rodu.
– Nie patrz tak
na mnie. Udawaj, że mnie tu nie ma – powiedział twardo Arion, co rusz nerwowo
pocierając o siebie dłonie. Miał wrażenie, że chodzą po nich mrówki i to takie,
które przy każdym ruchu parzą go odnóżami. Starał się tego nie okazywać, lecz
coraz gorzej znosił objawy niepełnej więzi.
– Ciężko udawać,
jeżeli siedzisz naprzeciwko mnie. Zresztą zaraz lądujemy, więc zapnij pas.
– Jestem Smokiem.
Gdybym mógł latać, czego poskąpiono mojej rodzinie, to wyleciałbym z tego samolotu…
– I pozwoliłbyś,
żeby ludzie cię zobaczyli? Brawo, Arionie, niezła myśl – skarcił go.
Ognisty Smok
sapnął i skierował spojrzenie w kierunku okna, przez które widział, że zbliżają
się już do lotniska.
– Nie rozumiem
was – wtrącił Christian. – Wielu by dużo dało, za spotkanie swojej drugiej
połowy. Wy ją spotkaliście i co? Zachowujecie się jak pies z kotem. Chociaż to
głupie określenie, bo pies z kotem może żyć w wielkiej przyjaźni. Wy nawet nie
próbujecie ze sobą rozmawiać. Pamiętam jak ja chciałem odtrącić swoich
partnerów, żeby ich chronić przed moim ojczymem. Nie udało mi się i jestem z
tego bardzo zadowolony. – Uśmiechnął się z miłością do Daniela i spiętego
Martina, który nienawidził latać. Obaj musieli z nim lecieć, nie tylko po to,
żeby go chronić, lecz również dlatego, aby jeśli przedłuży się pobyt u Ariona,
nie musieli znosić katorgi rozstania. Sforą w domu zajął się Alessio, któremu
mogli z pełną świadomością zaufać. Natomiast trojaczki również zostały pod
dobrą opieką. – Myślę, że powinniście szczerze ze sobą pogadać. Przecież ten
drugi nie czyta w myślach. Owszem po sparowaniu, będziecie mogli się czuć, ale
nadal czytać w myślach nie będziecie umieli. Rozumiecie o co mi chodzi?...Chyba
sam siebie nie rozumiem – dodał, ale już bardziej do siebie.
– Doskonale cię
rozumiem, tylko mój partner to uparty zmienny. Koniecznie chce, aby wyszło na
jego.
– Co ty nie
powiesz, doktorku.
W tym momencie
poczuli jak koła uderzają o płytę pasa, a po chwili samolot zaczął zwalniać.
– Arionie,
jesteśmy na miejscu – oznajmił Daniel. – Jesteśmy teraz na twoim terenie i o
ile to nikomu nie będzie zagrażać, będziemy się kierowali zasadami panującymi
tutaj.
– Jedyne zasady,
Alfo, to zrobić wszystko, aby ludzie się o nas nie dowiedzieli i być ostrożnym,
co do obcych. Potrafisz to uszanować, doktorku?
– A ty potrafisz
– Craig nachylił się ku Arionowi – znieść mrowienie w dłoniach, łaskotanie,
palenie. Zniesiesz je jak rozprzestrzeni się na twoje ciało, które odczyta to
jak chęć zbliżenia się do partnera i rozpali cię w najmniej oczekiwanym
momencie? Radzę nosić długie koszulki. – Uśmiechnął się wrednie i rozpiął pas
bezpieczeństwa.
– Ciekawe co
powiesz, jak znajdziesz się w domu moich rodziców. – Tego najbardziej się
obawiał. Będzie musiał jakoś stłumić to, że pachnie Raifordem. – Nie waż się
nawet im wspomnieć kim dla mnie jesteś.
– O, to kimś dla
ciebie jestem? – Craig uniósł wymownie brwi.
– To, że cię nie
chcę, nie oznacza tego, że nie wiem kim jesteś.
– Jak jeszcze
ktoś raz powie „kim” to zacznę wyć – marudził Martin.
– Spokojnie, on
ładnie wyje, ale nie zrobi tego. Po prostu nie lubi latać – wyszczerzył się
Christian rześko wychodząc z samolotu. – I pomyśleć, że samochodem trwałoby to
tak długo. Właśnie, dlaczego nie mogłeś polecieć samolotem, tylko tłukłeś się w
swoim czterokołowym pojeździe? – zwrócił się do Ariona.
– Nie mam
dostępu do prywatnych linii, a musiałem wyjechać w tajemnicy. Przypominam wam,
że u nas nie ma sielanki i wzajemnej miłości. Wynajmiemy samochód, taki żebyśmy
się zmieścili, i jedziemy do mojego domu.
– Masz swój dom?
– zapytał Daniel.
– Tak. Stoi obok
domu moich rodziców. Nie mieszkamy w jaskini, jak niektórym się pewnie
wydawało. – Spojrzał wymownie na zmiennego Diamentowego Smoka, który od razu
się zarumienił.
– No co? Tak
czytałem.
– To było
dawniej. Też jesteśmy cywilizowani jak wy. Chociaż mój dziadek, a ma tysiąc
lat, chętnie wróciłby do starych czasów.
– Masz dziadka?
– Tak,
Christianie. Babcię też. Mieszkają ze mną.
– Jacy są? –
dopytywał młodzieniec.
– Zobaczysz.
Wszyscy zobaczycie. Powinniśmy za godzinę dotrzeć na miejsce. – Skierowali się
do terminala lotniska, w którym mieli odebrać bagaże oraz na stanowisko, gdzie
wynajmuje się samochody.
* * *
Dom Ariona
Sulivana okazał się być jednopiętrowym budynkiem o bladozielonych ścianach,
czarnym dachu i prostokątnych oknach z okiennicami w starym stylu. Otoczony
niskim białym płotkiem, wokół którego rosła bujna roślinność. Uwagę przykuwał
taras na tyle duży, że mieścił się na nim duży stół z krzesłami oraz huśtawka.
W tej chwili jesienne słońce oświetliło górną fasadę domostwa, które zdawało
się zaledwie maleńką budowlą widniejącą na tle ogromnej posiadłości, która
ulokowana została bardziej z tyłu posesji.
– Niech zgadnę,
tam mieszkają twoi rodzice – stwierdził Craig.
– Razem z moją
siostrą. Zaraz tam pójdziemy. Chcę się najpierw odświeżyć, a wy możecie się
rozpakować. Babcia i dziadek o tej porze powinni być w ogrodzie, bo zbliża się
zima i muszą zająć się roślinami. Zresztą te rośliny to ich zasługa. Przy mnie
rosłaby tu tylko trawa. Zapraszam. – Wszedł na taras i otworzył duże, drewniane
drzwi z olbrzymim witrażem. – Po lewej znajduje się salon, a obok niego
jadalnia połączona z kuchnią. Sypialnie są na górze. Pokażę je wam.
– Jak sądzę, nie
będę miał dostępu do twojej? – Lekarz zatrzymał właściciela domu tuż przed
rzędem schodów prowadzących na piętro.
– Nie, Craig.
Raiford tylko
uśmiechnął się pod nosem zadając sobie w duchu pytanie, jak długo dostęp do
sypialni Ariona będzie mu zabroniony.
– Nadal nie
rozumiem, dlaczego tak się upierasz.
– Mówiłem ci, że
nie chcę się z nikim wiązać. W dodatku jesteś Tygrysem. Zresztą nie pamiętasz,
co ci powiedziałem, po pierwszym spotkaniu z Christianem? Nie będę ci tego
przypominał. To powinno było dać ci do myślenia. Zapraszam na górę.
Chwilę później rozlokowali
się w pokojach. Trójka partnerów dostała dużą sypialnię z wielkim łóżkiem, a
Craig nieduży pokój z widokiem na ogród. Mężczyzna wybrał to pomieszczenie,
ponieważ mieściło się ono tuż przy pokoju Ariona, który szybko w nim zniknął.
Lekarz rozejrzał
się po sypialni. Typowy, zwyczajny pokój. Czysty, z dużym łóżkiem, szafą i
kanapą. Obok szafy odnalazł drzwi do łazienki, gdzie szybko się umył.
Najbardziej, w tym pomieszczeniu, denerwował go brak zapachu Ariona. Właściciel
chyba w ogóle nie odwiedzał tych pomieszczeń. Dlatego właśnie nigdy nie był
zwolennikiem mieszkania w dużych domach – jeśli oczywiście nie miała w nim
zamieszkać gromadka dzieci. Sam cenił sobie swoje małe mieszkanko i, pomimo że
mieszkał tam samotnie, było w nim o wiele sympatyczniej. Dopiero po chwili
uświadomił sobie, że może odnosił takie wrażenie, bo siedział w tym pokoju.
Przecież sypialnie dla gości zazwyczaj nie są używane. Jak najszybciej opuścił
pokój. Na korytarzu do jego nozdrzy dotarł zapach partnera wymieszany z jego. Cóż
za cudowna woń, na którą jego Tygrys reagował merdaniem ogona i mruczeniem z
radości.
– Bądź grzeczny
przyjacielu, bo on jeszcze nie jest nasz.
Oparłszy się o
drzwi czekał cierpliwie na swojego partnera. Niestety, prędzej przy nim pojawił
się radosny jak skowronek Christian.
– Craig, nie
martw się. Czasami dobrze jest powalczyć o kogoś, niż mieć go podanego na tacy.
Arion to Arion. Nie znam go, ale sądzę, że gdyby nie miał powodu, to by ciebie
nie krzywdził. Wiesz – cmoknął Christian – czasami trzeba kogoś odtrącić, żeby
mu pomóc.
– Wiem, Smoczku.
Znam twoją historię. Co czułeś, kiedy Marin cię nie chciał? – zapytał z
premedytacją, bo naprawdę nie chciał pouczeń, poklepywania po pleckach
wyrażających tym gestem: „Będzie dobrze”.
– Rozumiem… –
Christian nie zdążył już nic powiedzieć, ponieważ z pokoju obok wyszedł Arion.
Craig wciągnął
ze świstem powietrze i warknął wrogo na partnera.
– Pozbyłeś się
mojego zapachu.
– Chciałbym –
prychnął. – Tylko go stłumiłem i całe szczęście widzę, że działa. Pójdziemy teraz
do domu moich rodziców. Przemyślałem sobie wszystko i doktorku wolałbym, żebyś
tu został.
– Nie ma, kurwa,
mowy.
Arion zmrużył
wściekle oczy, a z nosa znów buchnęła mu para. Zapomniał, że miał się nie
irytować.
– Dobrze. Radzę,
żebyś trzymał się ode mnie z daleka. Nie zdradź nawet słówkiem, kim dla mnie
jesteś. Christian, ciebie moi rodzice przyjmą jak swojego. Dzwoniłem do nich i
wszystko im wyjaśniłem. Od teraz kończą się tajemnice.
– Tak, bo mam
namówić moją ciotkę, żeby pozwoliła na związek twojej siostry z tamtym samcem.
– Nie, ty nie
jesteś zmiennym Tygrysa. – Craig przerwał odnosząc się do części wypowiedzi:
„ciebie przyjmą jak swojego”. – I znów stare waśnie sprzed wieków.
– Moi rodzice,
są bardzo tradycyjni, jeśli chodzi o takie historie. Nie waż się z czymś
zdradzić. I nie ocieraj się o mnie. Idziemy? – zwrócił się do Diamentowego
Smoka.
– Tak, tylko
zawołam Martina i Daniela. A kiedy poznamy twojego dziadka i babcię?
– Po rozmowie,
która teraz jest najważniejsza.
– Spoko. –
Christian pobiegł do drugiej części korytarza.
– Nie patrz tak
– zażądał Sulivan. – Pohamuj swój wzrok w miarę możliwości. Najlepiej się nie
odzywaj.
– Co rozkażesz,
książę.
– To mój tata
jest księciem. Ja nim zostanę jak założę własne gniazdo. O widzę, że reszta towarzystwa
już jest. Chodźmy więc.
– Zachowujesz
się tu zupełnie inaczej. Jak pan i władca. – Craig pochylił się do jego ucha. –
W sypialni też będziesz chciał mieć kontrolę?
Po ciele Ariona
przebiegły ciarki. Ślad po ugryzieniu przez Craiga zapiekł, a jego Smok po raz
kolejny w ostatnich dniach, zaczął drapać mu skórę, jakby chcąc się wydostać –
by dopełnić to, przed czym uciekała jego ludzka część. Tylko jedno dmuchniecie
na szyję partnera i już byłby jego na zawsze… Nigdy w życiu!
Pierwszy ruszył
w stronę schodów czując na sobie wzrok Craiga. Na szczęście założył długi,
luźny golf, więc mężczyzna nie widział jego tyłka w tych wąskich, czarnych
spodniach. Nie wiedział, czy zdołałby nad sobą zapanować. Niech szlag trafi
dzień, w którym musieli się spotkać!
Do głównego
budynku, w piątkę, przeszli przez ogród. Arion wyjaśnił, że tutaj Sebastian,
kuzyn Christiana, przywozi partnera jego siostry. To właśnie w tym miejscu
mieli oni te ulotne chwile dla siebie – które tylko odwlekały nieuniknione.
Dom państwa Sulivan
okazał się wspaniałą rezydencją, ale żaden z nich nie miał okazji przyjrzeć się
jej bliżej, bo syn właścicieli od razu zaprowadził ich do obszernego gabinetu,
na tyłach domu.
Gospodarze,
czekali na nich elegancko ubrani i – zdaniem Craiga – bardzo sztywni.
– Ojcze, matko.
– Arion skłonił się rodzicom w wyrazie uległości, jakiej nie okazywał nikomu
innemu. – Przywiozłem Christiana Elisandera prawowitego władcę Diamentowych
Smoków. On jest jedyną nadzieją na ocalenie Ailis.
Wysoka, smukła,
o długiej szyi kobieta z niesamowitymi dużymi oczami podeszła do syna i
położyła dłoń na jego głowie.
– Dziękuję,
synu.
Arion
wyprostował się.
– Jak się ma
moja siostra?
– Coraz gorzej.
Idź do niej. My porozmawiamy z księciem Elisanderem i jego partnerami. Gdy zadzwoniłeś
i powiedziałeś co zrobiłeś, nie wierzyliśmy twoim słowom. Nawet królowa
Diamentowych Smoków nie wie, że jej siostrzeniec istnieje. Nie będzie chciała
oddać tronu.
– Nie
przyjechałem walczyć o tron. Przyjechałem pomóc. – Christian podszedł do przodu.
Nie był już tym szalonym chłopcem. Przed rządzącą parą stał młody mężczyzna,
dumny książę, który nie lęka się nikogo.
Arion wycofał
się. Nie zamierzał wychodzić. Tylko co tu da jego obecność? Przecież i tak nie
mógł im wszystkim wyjawić prawdy skąd wie o Christianie. Jason nie chciał, żeby
inni znali jego przeszłość. Popatrzył sugestywnie na Craiga. Na szczęście
rodzice zainteresowani jasnowłosym gościem, nie zwrócili uwagi na Raiforda.
Zdecydowanie tak jest lepiej.
– Nie rozumiem,
książę, dlaczego nie zamierzasz obalić swojej ciotki. Jej rządy przynoszą tylko
nieszczęście – głos zabrał władca Ognistych Smoków. Był on postawnym mężczyzną,
od którego biła aura władczości, pewności siebie i siły. Starsza kopia swojego
syna.
– Dlatego, że
nie interesuje mnie władza. Mam swoje miejsce na ziemi, swoją rodzinę. W domu w
Camas czeka na mnie trójka ukochanych urwisów. Nie zamierzam zabierać ich ze
spokojnego miejsca, gdzieś, gdzie nie będą się czuli bezpiecznie.
– Jesteś synem
prawowitej królowej, tron jest twój. – Pani Sulivan próbowała wpłynąć na zmianę
decyzji mówiącego.
– Tron się dla
mnie nie liczy – warknął. Nie zamierzał okazywać szacunku komuś, kto nie
szanował jego decyzji. – Szukałem Diamentowych Smoków, żeby poznać mój gatunek.
Ktoś odnalazł mnie. Jestem tutaj, wiem, dlaczego i co chcę zrobić. Mogę wrócić
do domu, jeżeli nadal będą państwo mnie…
– Wybacz, nam,
ale żyjemy w sąsiedztwie władczyni o chorym umyśle – powiedział ojciec Ariona.
– Tym postaram
się zająć. Zanim jednak przejdziemy do konkretów, może przedstawię moich
partnerów, a i chętnie poznam państwa imiona.
Państwo Sulivan
byli widocznie zakłopotani tym, że zapomnieli o etykiecie i obyczajach. Arion
chcąc wybawić ich z małego kłopotu zabrał głos:
– W sumie to do
mnie należało przedstawienie rodziców. Wybaczcie. Troska o siostrę i podróż
sprawiły, że jestem zmęczony i zapominam o dobrych obyczajach naszego rodu.
Craig zmarszczył
brwi. Zwyczajnie nie poznawał swojego partnera. Z drugiej strony, nigdy nie
miał do czynienia z Ognistymi Smokami, a tym bardziej nie bywał na oficjalnych
spotkaniach. Zastanawiał się, czy nie lepiej byłoby, gdyby po prostu wszyscy
urządzili sobie powitalną popijawę i zachowywali się normalnie? Jakoś nie
pamiętał, żeby w jego rodzinie, bywały takie sztywne zasady.
– Christianie,
poznaj proszę moją matkę Anishię Grimaldi–Sulivan. Mój szanowny ojciec,
przywódca tutejszej grupy, Evan Sulivan.
– Dziękuję synu.
Bardzo chciałbym jeszcze raz przeprosić…
– Może byście
wszyscy przeszli do tego, po co tu przyjechaliśmy, a nie lawirowali, ciągle
rozprawiając o tym samym, co? – zabrał głos Craig mając już tego dość. Wolał to
przerwać, bo miał wrażenie, że jest mu niedobrze i puści pawia na środku tego
białego dywanu. Przyzwyczajony do normalnych
ludzkich zachowań, prostych spotkań, podobnych do tych w rodzinie na ranczo w
Arkadii. Nie mógł znieść tego, co dzieje się tutaj.
Poczuł na sobie
sześć par oczu, a jedna z nich patrzyła na niego szczególnie wściekle. Partner
nie był zadowolony. W tym momencie zdał sobie sprawę, że ma przerąbane.
Ej...w takim momencie?! To aż boli...
OdpowiedzUsuńMoże jakiś bonusik z okazji ciężkich chwil w szkole..? :D
Ach ten doktorek, a trzeba było siedzieć cicho... Ale rozumiem go, sama też nie wytrzymałabym z takimi sztywniakami. xD
OdpowiedzUsuńLEN
Buuuu ja chce więcej
OdpowiedzUsuń,,I tym razem nie chodziło o stosunek seksualny - czyli w ich przypadku - istny zwierzęcy popęd odbierający wszelkie zmysły i rozsądek. Arion mógł go oznaczyć nawet teraz.
OdpowiedzUsuńmoi kochani tutaj widzimy zapowiedź do tego samego! i bum! Skąd ja to wiedziałam, to aż śmiesznie proste było xD
Nie wiem jak wam może to nie przeszkadzać, serio lubicie albo czytać powtórki z rozrywki albo jesteście niewyżyci i potrzebujecie solidnej dawki dzikiego seksu. Może obejrzyjcie dobrego pornola i wam minie? :)
Zazdrościsz im porządnego seksu?
UsuńI czytaj ze zrozumieniem. "I tym razem NIE chodziło..."
Jakiś czas temu Luana wspomniała o tekstach, które czytała, polecam: http://www.goodreads.com/author/show/2853933.Amber_Kell
Ty czytaj ze zrozumieniem - Czyli istny zwierzęcy....
UsuńZazdrościłabym gdyby to było coś nowego i ciekawego ;*
Przejadłam się już tym.
Bo to są zmienni. Tego nie potraficie ludzie zrozumieć. Ja im zazdroszczę takiego seksu. I nie mam 15 lat. A ostatnio jaki był ich seks? Anielski?
UsuńPoza tym: "Arion mógł go oznaczyć nawet teraz." Więc skąd wiemy, że będzie jakiś seks? Lu, mówiła, że to ma 10 rozdziałów i tyle. A jak komuś sceny seksu nie pasuję nie musi ich po prostu czytać. A polecam: http://www.goodreads.com/book/show/6011292-gemini Dopiero na to jest co narzekać. Sam seks i seks.
Jakos Justin (chlopak Daria) tez jest zmiennym i takim dziczem nie byl.
UsuńNie wiemy jaki jest teraz.
UsuńWiemy, bo postacie zostają w naszych głowach i my czytamy tylko to co widzimi, a to co ma autorka w swojej głowie, wyobrażenia o nich nas nie dotyczą, bo my w myślach nie czytamy ;)
UsuńNie spamujmy już.
Super :)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że Chris weźmie większą obstawę, ale chyba postawił się swoim partnerom, wiadomo, kto rządzi w domu xD
Nie rozumiem smoka, dlaczego ciągle odrzuca doktorka, co jest prawdziwym powodem?
Ta etykieta była śmieszna, żeby tak mówić do swoich rodziców, ja na miejscu Craiga też bym przerwała tą sztywną atmosferę.
Mam nadzieję, że smocza natura wygra i oznaczy naszego tygrysa :)
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Cudowne chcę jeszcze uwielbiam doktorka dla niego mogę zmienic płeć :-)
OdpowiedzUsuńJak ja nie lubię tych durnych komentarzy od anonimowych.
OdpowiedzUsuńLudzie chyba nie umieją lub boją się otwarcie wypowiadać tylko kryją pod ukrytymi nickami.
Osobiście dla mnie to żałosne więc kochana Luano nie przejmuj się tymi incydentami bo inaczej tego nazwać nie mogę.
A wracając do rozdziału.
Tu nie chodzi tylko o seks jak kto raczył zauważyć. I jak zauważył ktoś Justin był zupełnie inny. Podobnie jak inni są Martin i Daniel. Zupełnie też inna sytuacja była z Alessio Jak ktoś nie umie czytac ze zrozumieniem jego problem. Dla mnie każdy opis seksu jest inny a wiadomo że w tym opowiadaniu tego nie zabraknie. Taki jest jego klimat a nie żadna erotyka. Nie wszyscy do końca to rozumieją.
Mi również zachowanie Ariona nie do końca się podoba. Odpycha od siebie Craiga i widać, że jest mu bardzo trudno w obecnej sytuacji.
Mam nadzieję, że wszystko dobrze sie ułoży.
czekam na kolejną część i nie mogę się doczekać.
Jak ja nie lubię tych durnych komentarzy od osób które zawsze atakują osoby krytykujące. A pisze z anonimowego bo mi się nie chce kolejnych kont zakładać. I nie nie boje się wypowiadać otwarcie. Sama się chowasz pod nickiem nie masz swojego imienia i nazwiska napisanego więc jesteś dziewczyno tak samo anonimowa jak my. Żałosne jest odtrącanie opinii osób które myślą trochę inaczej i krytykują autorkę zarazem mam nadzieje motywując ją do rozwijania się. A wracając do rozdziału, jest lepiej. Od 2 rozdziałów opowiadanie znowu zaczyna mnie ciekawić. Jednak póki co udało się wyjść poza kanon i coś urozmaicić. Sereno chyba Ty nie do końca rozumiesz to że można seks opisywać inaczej niż powtarzać cały czas te same określenia i zwroty. Polecam maść na ból dupy.
UsuńDante.
Bardzo mi przykro, że Arion tak odtrąca Craiga. Rozumiem, że jest kimś ważnym, a przynajmniej jego rodzina, i może mieć jakiś ważny powód, no ale gdyby okazał wobec doktorka trochę czułości nic by mu się nie stało... No ewentualnie został by zaciągnięty do łóżka przez partnera i wyruchany, ale co tam haha. Ja na jego miejscu nie stawiałabym oporu xD
OdpowiedzUsuńJa czegoś chyba nie kumam, czy niektórzy nie potrafią czytać ze zrozumieniem? Pisałam o tym wcześniej, ale powtórzę. NIE DA SIĘ PRZY TAKIEJ ILOŚCI OPOWIADAŃ I ROZDZIAŁÓW WYMYŚLIĆ CZEGOŚ CO BYĆ MOŻE SIĘ NIE POWTÓRZYŁO!!! Opisanie sceny seksu moim zdaniem nie jest proste, a Luana daje sobie świetnie radę. Jakoś nie rzuciło mi się w oczy żeby konkretne sceny powtarzały się. Ludzie jak wam się nie podoba i macie zamiar tylko krytykować to napiszcie sami i się pochwalcie albo po prostu nie czytajcie jak wam to sprawia taki ból.
Ktoś chyba napisał, że ciągle seks i seks, że albo jest zbyt dziwny i ostry, albo coś tam jeszcze. Mnie samej taki się właśnie podoba i ten brutalny i ten delikatniejszy (że tak to ujmę), moi znajomi ciągle mi powtarzają, że jestem zboczona do granic możliwości, ale cóż taka właśnie jestem.
Czekam na kolejne rozdziały... DUŻO WENY!!! xD
To wy nauczcie sie czytac ze zrozumieniem.
UsuńNikt nie mowi tu o tym ze seks jest taki sam, tylko ze kazdy z nich lubi ten ,,brutal". Nawet nie jest brutalne, a chodzi o to, ze nie ma tu zadnego zmiennego ktory by lubil troche ,,delikatny" seks. To dziwne, bo mimo, ze zgadzam sie z tym, ze ciezko jest stworzyc inne charaktery to jest to opowiadanie o zmiennych - ZMIENNYCH, wiec fajnie by bylo gdyby ich charaktery tez sie jakos od siebie roznily. U Luany panuje zasada - aktyw jest silny i troszczy sie o swojego partnera, pasyw to mala ciotka, ktora jest mala niezdara.
Justin to troche inna bajka, rozumiem to. Ale Louis i Chris? I zapewne Arion? Przeczytajcie od nowa opowiadania o zmiennych i porownajcie sobie tych bohaterow - Martina, Daniela, Craiga i Daria. Czym sie roznia hm? Bo ja roznicy absolutnie nie widze. Ludzie, zmienni, psy, koty sa inni, bo istnieje cos takiego jak pakiecik genow i kazdy ma co innego w sobie, inne zachowania itp.
Bohaterowie dla mnie sie niczym nie roznia, sa tacy sami, monotematyczni przez co czuje, ze czytam ciagle pierwszy wpis o zmiennych (Chyba z Chrisem). Nie wiem jak was, ale ja nie lubie monotonii i mysle, ze kiedys to wszystko mi sie znudzi i bede czytac co innego, a co z wami - nie wiem. Mysle, ze tez kiedys przestaniecie ;)
Autorka niech pisze co chce, kiedy chce i jak chce. Chce brutal - prosze bardzo. Chce czulostki - tez mi nie wadzi. Chodzi po prostu o ciagle powtarzajaca sie fabule. Nie zachowujcie sie tutaj jak obroncy autorki i krytykujcie takie komentarze bardziej chamskie. Bo jak i wy mamy swoje zdanie i je po prostu wyrazamy. Nie trzeba naskakiwac ;)
Ja tez jestem zboczony, ale fajnie poczytac o czyms innym - wyrazilem wlasnie swoje zdanie, widzicie? :)
Pozdrawiam wszystkich pokrzywdzonych i urazonych. Ucieszonych i szczesliwych. Milego dzionka i pamietajcie - it's only a fairy tail! Tak.
Ale na tym właśnie polega schemat yaoi. Dominujący partner silny, ten drugi słabszy. Zresztą gdzie tu Arion jest słaby?
UsuńDziecko - nie istnieje coś takiego jak yaoi. Gdyby tu tak było Luana pisałaby o Arionie ukes, a o Craigu seme, a te okreslenia sa raczej dla mangozjebow nie dla doroslej kobiety.
UsuńTo jest opowiadanie homoerotyczne.
Dziękuje że nazwałeś/aś mnie i osoby szanujące taki rodzaj sztuki jak manga mangozjebami. Świadczy to o tobie nie najlepiej. Yaoi to jest jeden z wielu gatunków, w niektórych zresztą te schematy także są łamane. Polecam może otworzyć umysł albo przestać czytać tylko blogi homoerotyczne albo powieści pokroju 50 twarzy greya i chwycić się też poważniejszej literatury i przeczytać Mistrza i Małgorzatę albo Imię Róży bo z tym chyba u Ciebie może być problem. Mangę szanuje i lubię, nie obrażam kogoś tylko dlatego ze mam jakiś problem. Pozdrawiam
UsuńMangozjeb Dante.
Ps znam dorosłe kobiety które mangi czytają(yaoi też), je też nazwiesz mangozjebami ?. Współczuje luanie takich fanów.
Moi drodzy - spokojnie. Nie unośmy sie.
UsuńYaoi to yaoi, yuri to yuri, ,,fani" to ,,fani". No juz odpuscie sobie tych docinkow i podzialow na wiek - ja jestem dorosly, Ty jakis bachor ;)
Świetne :D
OdpowiedzUsuńHej Lu,
OdpowiedzUsuńostatnio przeczytałam całą serię 'Moon' Amber Kell i z całym szacunkiem dla autorki, ale ta seria to zwykłe prostackie wypociny.. Naprawdę jesteś o niebo lepsza i moim zdaniem śmiało możesz uznać się za genialną pisarkę! Kolejny rozdział taki prosty, a jednak pełen emocji i pozostawiający niedosyt :D Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam, Karo
Ja chcę więcej.
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się nowego rozdziału. Kiedy możemy go oczekiwać? :)
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńfantastyczny, Christian zupełnie nie pragnie władzy, choć coś przeczuwał, że ciotka tak łatwo nie ustąpi, och Aron jest księciem ognistych smoków…
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia