Dziękuję za komentarze. :)
Do domu Briana
podjechali samochodem. Mężczyzna mieszkał w centrum miasta, jak się okazało nie
takiego małego, na jakie wyglądało przy wjeździe. Mieszkanie partnera Ailis
mieściło się na szóstym piętrze nowo wybudowanej kamienicy będącej zaledwie
małym kawałkiem dużego osiedla, na którym wciąż trwała budowa. To z łatwością
można było stwierdzić po ogrodzonym terenie i pozostawionych maszynach
budowlanych. Na szczęście, oni wjechali do części już gotowej i zamieszkałej.
Zaparkowali na tyłach budynku, tuż obok samochodu młodziutkiego kuzyna
Christiana.
– Zawsze tutaj
parkuję, gdy przyjeżdżam po niego.
– Twoja mama nie
wie o tych wycieczkach? – zapytał Craig.
– Nie.
Zamknęłaby mnie w pokoju, a jego uwięziła. Wiecie, ona tylko czeka, aż Ailis
umrze. Tylko udaje, że nie wie, iż zaraz po niej, zrobi to Brian. Ona sądzi, że
wywoła u mnie pierwszą ruję. – Wyprzedzając pytanie kuzyna szybko dodał: - Tak
Chris jeszcze jej nie miałem, za młody jestem… i dobrze. Ma nadzieję, że zdążę
się z nim przespać. Powinno się szanować rodziców, niestety ja nie mogę jej
szanować – rozżalił się młody chłopak prowadząc ich w stronę windy. – Urodziłem
się wreszcie jakimś cudem, ale nie taki jakiego by chciała. Wierzcie mi, życie
z nią, to ciężka sprawa.
– Postaram się
to zmienić. Droga ciotunia nie wie, że to ostania noc jej władzy.
– Miejmy taką
nadzieję. – Sebastian wcisnął przycisk z numerem odpowiedniego piętra, kiedy
wszyscy znaleźli się już w windzie. Była dziesięcioosobowa, więc bez problemu,
ich szóstka się w niej zmieściła. Jason z nimi nie przyjechał, bo nie było
takiej potrzeby. Spotkają się z nim jutro.
Po dotarciu na
odpowiednie piętro, w milczeniu przeszli pod drzwi mieszkania partnera Ailis
Sulivan. Sebastian wyjął klucz z małej kieszonki, którą miał w swoim ponczo.
Wsunąwszy kluczyk do zamka przekręcił go. Zamek chrzęstnął i drzwi się
otworzyły.
– Brian,
jesteśmy – zawołał, kiedy weszli do ładnie urządzonego salonu.
Z pokoju obok,
na wózku, wyjechał długowłosy mężczyzna uśmiechając się do nich smutno.
– Normalnie to
nie jeżdżę na tym – poklepał koło od wózka inwalidzkiego – ale moje nogi
powiedziały dzisiaj stop. Wolę je oszczędzać – mówił głębokim, bardzo męskim z
lekką chrypką głosem.
– Miejmy
nadzieję, że jutro wszystko się rozwiąże i będziesz mógł być, już na zawsze, z
moją siostrą.
– Widzę, że
twoja podróż przyniosła również inne owoce. – Brian popatrzył sugestywnie na
ciemnowłosego mężczyznę stojącego tuż obok Ariona.
– Raczej owoc, z
którego chce zrezygnować – wtrącił Craig.
– Arion, ile
razy powtarzałem ci, żebyś brał byka za rogi? Spotkałeś kogoś, na kogo
niektórzy czekają latami, co tam, nawet wiekami i nigdy nie krzyżują im się
drogi z tym kimś przeznaczonym. Nie patrz na rodziców, na to, czego oni chcą,
myśl o sobie.
– Myślę, ale nie
o sobie, Brian.
– Sądzisz, że
państwo Sulivanowie zabiliby twojego partnera? – zapytał poważnie Brian.
– Tak.
– To zrób tak,
żeby tego nie zrobili, ale żebyście byli razem. Wszystko się da, jeśli się chce
i jeśli ma się przyjaciół. – Popatrzył ciepło na Sebastiana. – A teraz
wracajcie do domu. Arionie, nie zmarnuj tego, co
los ci dał.
– W porządku. Co
do tego po co tu przyszliśmy…
– Tak, domyślam
się. Jestem jednak zmęczony. Christianie, wyczuwam w tobie silnego władcę.
Nasza obecna pani będzie musiała odejść.
– Wiesz jak mam
na imię?
– Sebastian mi
powiedział. Zresztą trudno cię nie rozpoznać. Macie takie same oczy i obaj
robicie podobne miny. Dużo obserwuję i zauważam rzeczy, których inni nie
dostrzegają. Idźcie już…
– Jutro przed
południem przyjedzie po ciebie Jason – poinformował Sebastian. – Ja muszę być w
domu. Będziemy mieli gości. – Wyszczerzył się robiąc to w taki sam sposób, jak
jego kuzyn.
Żegnając się, na
szybko, omówili jeszcze kilka ważnych spraw, które nie mogły poczekać. Kiedy
znaleźli się ponownie na parkingu, podziękowali, czule ściskając, młodemu
przewodnikowi i wrócili do domu Ariona.
* * *
Dochodziła
właśnie dwudziesta trzecia, kiedy w pokoju Ariona zjawił się Craig. Mężczyzna
wykąpał się, przebrał i postanowił, że tej nocy nie odpuści partnerowi. Nie
chodziło o seks - bo na to Arion zgodziłby się bez wahania - lecz o prawdziwą,
szczerą rozmowę, bez uników, podchodów. Jak dorośli ludzie, a nie dzieci.
Arion stał pod
oknem z założonymi na piersi rękoma. Jego mokre włosy zaczesane były do tyłu.
– Co chcesz
wiedzieć?
– Wszystko.
– Chcesz poznać
historię Smoczych zmiennych? Całą czy tylko tą dotyczącą Ognistych, bo
zaręczam, że bardzo się od siebie różnimy. Diamentowe Smoki, niby mają podobne
zwyczaje, ale jednak różnią się od nas.
– To prawda, nic
o was nie wiem. Nie chcę poznawać teraz waszej całej historii. Opowiedz mi, o
tych wszystkich protokołach, których chcą się trzymać twoi rodzice. – Craig
usiadł wygodnie w fotelu wyciągając nogi przed siebie. Przyglądał się
mężczyźnie, stojącym tyłem do okna, który nawet bez więzi stałby się dla niego
wyjątkowy. Na pewno nie przeszedłby obok niego obojętnie.
– Nie ma co
opowiadać. W dużej mierze, jest jak wszędzie. Tylko, że cała ta etykieta i
wszystko, co chcą zachować moi rodzice… to coś przypomina życie na dworze
królewskim... tym ludzkim i to dosłownie – dodał. Przysiadł na parapecie. –
Samo to dużo mówi. Mama i tata, to zmienni starej daty. Oboje myślą tak samo,
więc się dogadują. Nie są partnerami więzi. Nigdy nie spotkali takich osób, ale
pokochali się ze wzajemnością. Ale odbiegam od tematu. Chcą za wszelką cenę
utrzymać nasze tradycje, stare zwyczaje, tak jakby chcieli zatrzymać czas.
Jakby wkroczenie w dwudziesty pierwszy wiek było dla nich śmiertelnym
zagrożeniem. Jak widzisz wciąż żyją wojną klanów. Mają powody. Zmienny Tygrysa
zabił brata mojego ojca.
– Przykro mi.
– To było
dwieście lat temu. Moim zdaniem tata powinien już o tym zapomnieć. Już wiesz,
że dla niego ta nienawiść jest bardzo osobista. Wracając do tematu, to jedną z
najważniejszych rzeczy jest - bezwzględny szacunek wobec starszych i tych, co
nami rządzą.
– Rządzący mogą
to wykorzystywać.
– Wiem.
Niestety, tak jest od wieków, a dopóki przywódcy będą trzymać się starych praw,
nic się nie zmieni. Jedną z naszych tradycji… złych tradycji, na co młodzi się
sprzeciwiają, jest zawieranie związków tylko ze Smokami. Chodzi o czystość
krwi. Zawsze z tym był duży kłopot, bo sam po sobie wiesz, że partnera można
znaleźć wszędzie.
– Nawet w
człowieku. Beta Alessio jest z Luisem, a to człowiek.
– Faktycznie.
Zapomniałem o tym.
– A jak z
waszymi zwyczajami parowania? Chodzi mi o coś w rodzaju ślubu, nie o seks.
– Nie ma tego.
Nie przywiązujemy, do czegoś takiego, wagi. Po prostu chcemy być z kimś i z nim
jesteśmy. W czasie oznaczania wymawiamy coś w rodzaju formułki i hop.
Craig podniósł
się i podszedłszy do Ariona owinął rękę wokół jego pasa przyciągając mężczyznę
do siebie, a następnie zapytał:
– Arionie,
chcesz być ze mną? Pragnę szczerej, ostatecznej odpowiedzi. Po to tu
przyszedłem. Nie odpowiadaj teraz. Zastanów się. Masz czas do mojego wyjazdu.
To musi być twoja decyzja, nie więzi. – Puszczając go cofnął się. – A teraz
dobranoc, muszę się przed jutrem wyspać.
Arionowi
zawirowało w głowie. Bliskość ciała partnera za szybko się skończyła. Stanowczo
chciałby więcej.
– Pocałowałeś
mnie dzisiaj i powiedziałeś, że to po to, abym chciał więcej. Chcę.
– Żebyś
zapragnął więcej – poprawił go. – Nie mówiłem tylko o seksie. Jakkolwiek bardzo
chciałbym się dzisiaj z tobą kochać, to nie mogę. Jesteś teraz spokojny, jeśli
zbudzę przyciąganie więzi, oznaczysz mnie, nawet wbrew sobie. Nie tego pragnę.
Dopóki nie stracę rozumu, jak dzisiaj przed domem Jasona, to jestem w stanie
wyjść. Dobrej nocy, mój miły.
Arion patrzył,
jak za Craigiem zamykają się drzwi. Nie rozumiał co się właśnie stało. Zaczął
opowiadać mu o tym, jak to u nich jest i nagle padło to pytanie. Raiford dobrze
to ujął - najpierw musi sam zastanowić się czego chce - i podjąć ostateczną
decyzję. Przecież nie chciał partnera. Jeszcze długo, planował szaleć nie
myśląc o stałym związku. Nigdy nie przypuszczał, że tak szybko spotka drugą
połowę duszy - i to w zmiennym Tygrysie. W kimś, kto go pociągał, interesował,
kto pokazał, że bez strachu można zmienić się w swoją drugą postać, położyć na
polanie i wygrzewać. Nawet w jesiennym słońcu, które w rejonie Camas grzało
bardzo długo. Camas, urocze, spokojne, miasteczko. Gdzie część ludzi wie o
zmiennych i żyją z nimi w zgodzie, chroniąc się wzajemnie. Miejsce, gdzie
nareszcie zyskałby spokój u boku kogoś, kto z każdym dniem, stawał się dla
niego ważny. Czy on naprawdę o tym myśli? Bestia w nim zamruczała z
zadowoleniem odpowiadając na jego pytanie. Oczywiście, przecież to proste. Znał
już odpowiedź - tylko, co z rodzicami?
Dzisiaj, gdy
wrócili do domu, dziadek porwał go na chwilę rozmowy. Opowiedział mu o tym jak
spotkał babcię, a jego rodzice byli przeciwni ich związkowi, bo ona pochodziła
z biednej rodziny, a on przecież należał do klanu, który jest prawą ręką
księcia Smoków. Grozili jemu, jej, robili wszystko, żeby zrezygnowali z siebie.
Stało się inaczej. Miłość dała im siłę pokonać wszystko, co stanęło na drodze
do ukochanej osoby. Dodał, żeby on, Arion, z własnej głupoty i strachu o
partnera, nie zrezygnował z czegoś, co zostało mu dane. Ostrzegł, że będzie
męczył się do końca życia z powodu niedokończonej więzi i już na zawsze
pozostanie sam. Bo nikt nie dorówna Craigowi. Nikt nie będzie taki jak on,
który nawet, jakby miał dwa garby i skórę pokrytą bliznami, byłby
doskonały.
Dziadek
sprzeciwił się rodzicom, babcia nie przestraszyła się ich gróźb i do dzisiaj
tworzą szczęśliwy związek. Arion po raz kolejny uświadomił sobie, że są tacy
inni od ich najmłodszej córki, a jego matki i tacy cudowni. On też tak mógłby?
* * *
Craig leżał w
łóżku. Nie mógł zasnąć, więc pogrążył się w rozmyślaniach. Nie krył przed sobą
obaw, jakie miał w związku z decyzją Ariona. Na dziewięćdziesiąt procent był w
stanie odgadnąć, jaka będzie, ale naprawdę chciał, żeby ta decyzja była
całkowicie podjęta przez jego partnera, a nie więzi. Czy Arion jest w stanie
oddać mu serce?
Uniósł głowę
słysząc skrzypienie drzwi. W łunie światła z korytarza ujrzał znajomą postać.
Nie przypuszczał, że tej nocy Arion do niego przyjdzie. Pytanie czy po seks,
czy po coś więcej… Naprawdę chciał tego „więcej”.
– Nie możesz
spać? – Arion wspiął się na łóżko i nachylił nad Craigiem.
– Trudno mi spać
w nowym miejscu, zwłaszcza, że jeszcze tyle spraw na głowie. – Nie powstrzymał
się przez wsunięciem palców, w jego, jeszcze mokre kosmyki.
– Myślę, że w
jednej jestem w stanie pomóc. – Usiadł Craigowi na biodrach i wyprostowawszy
się zdjął z siebie koszulkę, w której zazwyczaj spał.
– W czym? W
uwolnieniu napięcia seksualnego? – Pogłaskał go po umięśnionym brzuchu
przypominając sobie, jak w czasie gorączki go całował i lizał.
– Też. Najpierw
jednak chcę ci dać odpowiedź na twoje pytanie. – Pochylił się tak, że ich usta
dzieliło tylko kilka centymetrów.
– Słucham.
– Tak. Tak, chcę
być z tobą. Ja Arion Sulivan nie zmuszany, wyłącznie z własnej woli, akceptuję
cię jako mojego partnera. Jedynego i na zawsze – dodał, a potem odwracając
głowę Craiga przytknął usta do jego szyi, tuż pod uchem. Przytrzymał go i
chuchnął, a z jego ust wydostał się płomień ognia, który sięgnął skóry
mężczyzny.
Craig poczuł
obezwładniający ból. Jakby ktoś mu przyłożył rozżarzony pręt. Ból sięgał coraz
głębiej, wchodził w każdą komórkę, sprawiając, że rzucał się na łóżku chcąc
uciec od tego, jak najdalej. Tylko silne ręce i świadomość, że dostał to, czego
tak pragnął, powstrzymały go przed ucieczką. Arion go oznaczył! Wszystko w nim
krzyczało, z każdą chwilą, coraz wyraźniej przebijając się przez ścianę
fizycznego cierpienia.
– Dlatego Smoki nie oznaczają podczas kopulacji. Odebrałoby to
wszelką przyjemność – szepnął Arion. – Zaraz przejdzie. Pójdę po zimny okład.
Oddychał szybko
woląc nie ruszać głową. Ból zmniejszył się, lecz nadal istniał - nie dając mu
wytchnienia. Przymknął na chwilę powieki, by odgrodzić się od tego uczucia i
myśleć o tym co przyjemne. Arion zgodził się z nim być! Arion jest jego!
Zniszczy każdego, ktokolwiek stanie im na drodze.
– Jestem. – Znów
usadowił się na udach Craiga, tym razem przykładając zimny ręcznik do
wypalonego właśnie znaku. Zrobił to! I czuł się z tą świadomością bardzo
szczęśliwy. – Wiedz, że to była moja decyzja. Nie więzi, ani mojego Smoka, po
prostu moja. Damy sobie radę z moimi rodzicami i ze wszystkimi, którzy nam
przeszkodzą. Teraz jesteśmy jednym i nikt nie ma prawa nas rozdzielić.
– Jak dobrze to
słyszeć. – Próbował unieść powieki, ale nie mógł. Nagle zachciało mu się spać.
– Zaraz
zaśniesz. To efekt uboczny naszego oznaczenia.
– Więc, dzisiaj
nici z gorącej nocy…
– Mamy ich
mnóstwo przed sobą. Do tego poranki, wieczory, popołudnia i całe dni – szeptał
mu na ucho przytrzymując jeszcze okład, dopóki ręcznik nie zrobił się ciepły. –
Jutro już nic nie będzie bolało. – Zszedł z niego i wsunął się pod kołdrę. – A
teraz śpij. – Sam ułożył się przy jego boku i patrzył na partnera. Partner.
Jego mężczyzna. Mógł się nie zgodzić, ale co by to dało? Przecież go chce i to
by się nie zmieniło. Pora przestać z tym walczyć.
Leżał jeszcze
dłuższą chwilę, zanim sam pozwolił sobie na pogrążenie się w krainie Morfeusza.
Zasypiał ze świadomością, że jutro czekał ich bardzo ciężki dzień.
Craig obudził
się kilka godzin później stwierdzając, że za oknem już wzeszło słońce, a obok
niego śpi ukochana osoba. Wspomnienia z ostatniej nocy natychmiast wróciły.
Dotknął miejsca pod uchem. Nic go już nie bolało, a do tego wyczuł bardziej
szorstką skórę. Wstał ostrożnie, żeby nie obudzić Ariona i podszedł do lustra w
łazience. W odbiciu, nad uchem mógł zobaczyć coś w rodzaju tatuażu. Był to
czerwony obraz smoka sięgający od ucha aż do szyi. Z dumą będzie nosił ten symbol
oznaczenia. Przypomniał sobie o swoim znaku i wrócił do sypialni. Arion zdążył
się już ułożyć na brzuchu. Dzięki temu miał doskonały widok na jego łopatki, a w szczególności na znak, który już nie był
zaczerwieniony, opuchnięty. Wszystko się pięknie zagoiło, potwierdzając, że
dopełniło się to, na co czekał tyle nieskończenie długich lat.
Partner.
Jego Tygrys
zamruczał rozkosznie.
– Partner. Na
zawsze. – Położywszy się przy nim zaczął mu obcałowywać szyję. – Królewiczu,
obudź się.
– Odejdź,
jeszcze pięć minut.
– Nie ma nawet
minuty, partnerze. – Przesunął dłonią po plecach Ariona czując jak jego mięśnie
napinają się.
– To może mój
partner zrobi mi lodzika na dzień dobry. – Ułożył głowę tak, by jednym okiem
spojrzeć na Craiga.
– Z
przyjemnością, ale nie mamy czasu. Zaraz śniadanie, a po nim jedziemy zrzucić z
tronu pewną władczynię.
– Ale gdy
wrócimy…
– Gdy wrócimy
zaciągnę cię tutaj, nawet jakbyś się opierał. – Wycisnął na jego ustach
pocałunek i dał mu mocnego klapsa w jeden z pośladków. – Wstawaj, ognisty
chłopcze.
– Jak masz być
taki całe życie, to, co ja zrobiłem? – zamruczał w poduszkę, a potem zawarczał
słysząc śmiech partnera.
Na śniadanie
zeszli pół godziny później. Siedzącym przy stole zmiennym nie umknął fakt, że
tej nocy dokończyli swoje połączenie. Christian, który całą noc skupiał się na
tym, co go czeka, z całego serca pogratulował im obu, zadając pytanie gdzie
będą mieszkać. Jednak na razie, obaj woleli się nad tym nie zastanawiać. O tym
jeszcze nie rozmawiali, a nie chcieli podejmować decyzji bez wzajemnej
konsultacji.
Babcia i dziadek
Ariona również z całego serca im pogratulowali i pobłogosławili związek.
Otrzymali także życzenia od Martina i Daniela, którzy wyglądali na bardzo
zmęczonych.
Wszyscy razem
zasiedli do obfitego śniadania rozmawiając o tym co ich czeka, kiedy nagły
hałas zwrócił ich uwagę. Szybko wyszło na jaw, co, a raczej kto, był źródłem
hałasu. Do jadalni wpadł rozsierdzony Evan Sulivan z bronią w ręku, którą
wycelował prosto w głowę Craiga.
Wow. Szybko poszło z tą decyzją. Coś mało mi dzisiaj ale rozdział super. Pozdro
OdpowiedzUsuńNie w takim momencie...nie no Luana.
OdpowiedzUsuńTeraz mam czekac TYDZIEŃ żeby dowiedzieć się co dalej. Ranisz dziewczyno no..
To że decyzja szybko to nic ale tak krótko za każdym razem wydaje mi się krócej ....eeeeh
OdpowiedzUsuńo ja :O no to będzie się działo. Mam nadzieje, że Evan nie skrzywdzi tygryska, bo tego bym nie przeżyła xd Fajnie, że Arion oznaczył Craiga. Teraz tylko czekać, aż strącą z tronu tą nienormalną kobitkę :DD No i tydzień czekania. Pomocy ;P
OdpowiedzUsuńPrzecinki, przecinki, przecinki. "Tak Chris jeszcze jej nie miałem," tu powinien przed, Chris, i po być przecinek, bo nie dość, że do jest wtrącenie, to jeszcze wymienienie w dialogu imienia. Beta powinna się podszkolić w interpunkcji, a nie stawiać jej tam, gdzie jej pasuje.
OdpowiedzUsuńMarta
Troszkę też jest w tym mojej winy, bo nie miałam czasu przeczytać rozdziału przed opublikowaniem. Chociaż wątpię czy bym zauważyła ten błąd lub inne, bo mam tak, że w swoich tekstach nie widzę błędów. Człowiek jak czyta coś co pisał, czyta to na pamięć i nawet poprzekręcane słowo mózg pokaże, że jest okej.
UsuńSzybka piłka: - Chcesz być ze mną? - Tak.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Rozdział wspaniały. Nie wiedziałam czy uda mi się go przeczytać bo mam małe problemy z internetem..."małe"(zapłakała cicho). Jak dobrze, że Arion wziął się w garść, a Craig postawił wszystko czarno na białym. Chris jak najszybciej musi pozbyć się tej baby! Choć za końcówkę mam ochotę Cię ubić! Jak mogłaś w takim cholernym momencie zakończyć?! Ojciec Ariona wie o ich połączeniu! Noszzzz cholera! Nie! Nie! Nie! Nie rozdzielajcie ich!(będę ryczeć)
DUŻO WENY LUANO! I JESZCZE RAZ- JAK MOGŁAŚ W TAKIM MOMENCIE?!
Jak zwykle wspanuale, ale ktoś chyba nas z rozmysłem torturuje...
OdpowiedzUsuńJak śmiałaś zakończyć w ten sposób?
OdpowiedzUsuńNo pytam się do jasnej anielki jak?
Ja zgłoszę jakąś petycje czy coś takiego.
Normalnie cieszę się iż w końcu jakoś doszli do porozumienia i właściwie Arion poszedł po rozum do głowy, chociaż trochę za szybko.
Spodziewałam się, że dłużej będzie męczył Craiga, ale tymczasem taka niespodzianka ;)
No ale ojcu Ariona nie do końca podoba się ten pomysł.
Czuje że będzie krwawa jatka!
Czekam na ciąg dalszy i posyłam całuski.
Świetny rozdział, nie mogę się doczekać dalszego ciągu... Ale chyba bardziej nowego opowiadania, bo Wilczki to nie moja bajka, jeśli chodzi o tematykę xD
OdpowiedzUsuńNie no przerwać w takim momencie?! Jak mogłaś xd
OdpowiedzUsuńWeny życzę!!!!
Nie mogę się już doczekać kolejnego poniedziałku.
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. ;D
OdpowiedzUsuńGab
Witam,
OdpowiedzUsuńboski, Aron podjął decyzję, chce być z naszym doktorkiem, wierzę, ze uda się im pokonać wszystkie przeciwności, oznaczył, więc więź się dopełniła, czyżby Christian wymęczył w nocy swoich partnerów, że byli tacy zmęczeni :>, a ta końcówka, co już wie....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie