Zapraszam na kolejny rozdział i dziękuję za komentarze. :)
Burza rudych,
długich włosów zamajaczyła przed nimi. Był to wysoki, szczupły chłopak mający
na sobie bardzo wąskie spodnie wpuszczone w buty, na niskim koturnie o długich
cholewkach oraz szare ponczo z długimi frędzlami u dołu. Na dłoniach miał
czarne rękawiczki, co zauważyli, gdy wyciągnął rękę i odgarnął swoje włosy za
uszy. Jego sylwetka była wyprostowana, dumna. Gdyby nie wiedzieli, że to
osiemnastoletni chłopak mogliby pomylić go z dziewczyną o płaskiej klatce
piersiowej. W sumie, to poruszał się jak dziewczyna, spacerując tam i z
powrotem.
– To niby ten
mój kuzyn? – Christian wychylił się bardziej do przodu opierając łokcie na
przednich siedzeniach. – Pff, nigdy nie ubrałbym takiego poncza. W ogóle bym go
nie kupił.
– Tobie nie
pasuje, ale jemu tak – powiedział Martin. – Ty cudnie wyglądasz w tej długiej
tunice…
– Dobra, dobra,
nie podlizuj mi się tu. Pora poznać kuzyna.
– To bardzo
fajny, chłopak. Bardzo nam pomaga. Moja siostra go uwielbia – mówił Arion
podjeżdżając bliżej do czekającego, który w końcu ich dostrzegł.
– Wspominałeś
coś, że jest bardzo chorowity. – Craig przyglądał się postaci. – Nie wygląda na
takiego.
– Jest bardzo
słaby. Ma astmę, co u zmiennych jest rzadko spotykane. Jak go już złapie atak…
ciężko jest. To inny rodzaj astmy, niż u ludzi. Dlatego uzurpatorka chce, żeby
miał z Brianem dziecko, bo pragnie zdrowego wnuka. Nie patrzy, że jej syn może
umrzeć przy porodzie.
– Nie ma innych
mężczyzn? – spytał Daniel.
– Są. Tylko
Brian pochodzi ze znakomitej rodziny. Jej zdaniem, wyłącznie on jest godny Seby.
Jak widzisz, Christian, twój gatunek przetrwał. Rozrósł się. Dużo jest młodych.
Są kobiety, rodzi się dużo dziewczynek.
– Mama byłaby
szczęśliwa.
– Jej siostra
tylko to niszczy. – Zatrzymał się tuż przed chłopakiem o rudych włosach. –
Panowie, jesteśmy na miejscu. – Wyjąwszy kluczyki ze stacyjki wysiadł z
samochodu. – Hej.
– Hej, Arionie.
Miło znów cię widzieć. – Sebastian położył ręce na ramionach Ognistego Smoka i
powitał go pocałunkiem w policzek, co spotkało się z warczeniem jednego z
mężczyzn. – Czyżby twój…
– Poniekąd.
Craig, uspokój się. Takie są tutaj zwyczaje, więc trzymaj nerwy na wodzy –
warknął Sulivan.
– Dokładnie –
przyznał Sebastian i ucałował w ten sposób każdego z mężczyzn. Ostatnim, przed
kim się zatrzymał, był śliczny blondyn, patrzący na niego z niemałym
zainteresowaniem.
– Jesteś
bardziej kobiecy niż ja – wypalił Christian.
– Matka nad tym
ubolewa, a czasami się cieszy sądząc, że dzięki temu lepiej zniosę ciążę… w
którą nigdy nie zamierzam zachodzić. Ty jesteś moim kuzynem. Jason, mi o tobie
opowiadał.
– Jason? –
dopytał Craig, czując się jakoś tak swojsko w obecności Sebastiana. Ciekaw był,
na czym polega ta jego astma. Może byłby w stanie mu pomóc.
– Zmienny, który
znał matkę Chrisa. Poznacie go dzisiaj – wyjaśnił Arion.
– Dokładnie.
Zaprowadzę was do niego. Zanim wyszedłem po was, rozmawiałem z nim i oczekuje
was z gorącą kawą i wyśmienitym plackiem orzechowym. To ten dom z niebieskim
dachem. Matka mieszka po drugiej stronie miasta, więc nie będzie się wami
interesować. Przypominam tylko, że większość z tych, co spacerują ulicami, to
ludzie. Żałuję, że zawsze musimy żyć w ich cieniu. Opowiecie mi po drodze coś o
ludziach z tego waszego miasteczka? Uwielbiam ciekawe historyjki.
– A może po
prostu marzysz o takim spokoju, jaki tam zaobserwowałem przez te dni –odgadł
Arion. Co prawda, na dwa dni przed wyjazdem niewiele widział, chyba że sufit,
ewentualnie poduszkę o ile Craig nie wcisnął mu w nią twarzy, ale o tym nie
musiał wspominać. Znów przeszedł go
znajomy dreszcz i wyczuł jak więź wyciąga pazury, by połączyć partnerów.
Natychmiast zapanował nad sobą, dzięki czemu uniknął wypuszczenia dymu nosem.
Gdyby jeszcze palił papierosa, nie byłoby to tak podejrzane.
– Marzyć to ja
mogę. To kuzynie, opowiesz mi o Camas i o mężczyznach stamtąd? – Wziął pod rękę
Christiana i poprowadził go przodem.
– To wy idźcie,
ja podjadę samochodem – rzucił Arion i ku jego zgrozie Craig przyłączył się do
niego. – Możesz się przejść, to tylko kilkanaście metrów.
– Chyba wolę
zostać przy tobie. Czułem to. – Położył mu rękę na kolanie.
– Co takiego?
– Siłę
przyciągania. Nie wiem, o czym myślałeś, ale to
coś w tobie rośnie i w pewnej chwili wybuchnie. Zanim spali nas ogień
połączenia, lepiej żebyśmy zostali sami.
– Sądzisz, że
niekompletna więź sama zaczyna decydować o moich krokach?
– I dopnie
swego. Jak bardzo boli cię moje ugryzienie?
– Wcale mnie nie
boli – syknął Arion.
– Nie walcz z
tym. Z twoimi rodzicami sobie poradzę. Nie jestem taki bezbronny, jak ci się
wydaje. Jestem trzystuletnim zmiennym i wierz mi, wiele przeszedłem.
– Nie zamierzam
pozwolić, żeby cię zabili. – Z wściekłością zapalił silnik.
– Nie zabiją. To
ty, sam decydujesz o sobie, pamiętaj o tym. Nie chcę, żeby to więź zmusiła cię
do bycia ze mną. Sam musisz zdecydować, kochanie.
– Nie mów do
mnie „kochanie”, koteczku. – Ruszył z piskiem opon, aż obejrzeli się na niego
ich znajomi.
– Obawiam się,
że tej prośby nie mogę spełnić. – Wyszczerzył się Craig. Doskonale się bawił
wnerwiając Ognistego Smoka. Liczył, że dzisiejszej nocy Arion pokaże jak bardzo
jest ognisty – z tym swoim niesamowitym libido, które u niego wyczuwał nawet,
kiedy skończyła się ruja.
– Nie licz, że
dzisiaj wpuszczę cię do sypialni. Pewnie łudzisz się, że wtedy ulegnę, bo
przestanę myśleć. – Zajechał na podjazd przed małym domkiem o białych ścianach.
– Nie zamierzam
cię do niczego zmuszać. Niemniej, przestałbyś już walczyć z tym, co czujesz i
czego naprawdę chcesz.
– Sądzisz, że
wiesz, czego ja chcę?! – Wyskoczył, jak burza z samochodu. – Gówno wiesz! Nie
słuchasz mnie. Zachowujesz się jak gówniarz. Nie chcę gówniarza za partnera!
– Zamknij się
wreszcie – powiedział spokojnie Craig.
– Bo co mi
zrobisz? Mam usta, mam głos, mogę krzyczeć! Nawet muszę, bo nie potrafisz
zrozumieć… – dalszy ciąg przemowy utkwił pomiędzy ich złączonymi wargami
walczącymi ze sobą, a jednocześnie tak dobrze współgrającymi.
Obie pary ust
doskonale wiedziały, co mają robić, pożerając te drugie, kąsając i oddając
pieszczotę w taki sposób, że skóra obu mężczyzn pokryła się gęsią skórką. Obaj
poczuli, że pomiędzy nimi przechodzi prąd, jaki dobrze poznali podczas
poprzednich dwóch dni. Ich ręce wędrowały po ciele drugiego mężczyzny szukając
coraz większego kontaktu. Pragnęli pozbyć się ubrań i oddać wzajemnemu
przyciąganiu, któremu przeciwstawienie się graniczyło z cudem.
Craig posadził
Ariona na masce samochodu i stanął pomiędzy jego nogami, nie przestając odbierać
mu oddechu, liżąc wnętrze jego ust. Napierał na niego jakby już był w nim, jak
tylko partner owinął swoje nogi wokół jego bioder. Gdyby potrafił, jednym
pstryknięciem pozbyłby się ubrań, a potem wszedł w niego sprawiając mu dużo
przyjemności. Miał potrzebę doprowadzenia go do orgazmu i czuć drżącego w
swoich ramionach.
– Ja cię kręcę,
to jak porno na żywo – rzucił Christian. – Niech ktoś da mi chusteczki, bo
zaraz dojdę. Są fenomenalni. To mi przypomina, że już dawno nie widziałem was,
moi partnerzy, razem. Jak wrócimy do domu, chcę małe przedstawienie.
Daniel spojrzał
na Martina i uniósł brwi. Ich Christian dostanie to, czego zechce, a potem…
może będzie musiał się sam sobą zająć… Najpierw jednak musieli rozdzielić,
dwóch prawie pieprzących się na masce samochodu, mężczyzn.
– Ej, chłopaki.
Dość tego.
Craig poczuł,
jak ktoś go odciąga od partnera i zawarczał, a raczej próbował, bo jego język
spleciony z językiem Ariona bardzo utrudniał jakiekolwiek inne działanie.
– Do cholery,
Craig!
– To przez niedokończoną
więź – odezwał się jakiś nieznany głos. – Ona przyciąga ich do siebie i pragnie
zostać spełniona do końca. Albo się pozabijają, albo… Sami widzicie. Lepsze to
drugie wyjście, prawda? Ciężko ich będzie od siebie odlepić. Chyba, że użyjecie
siły – powiedział wysoki, postawny, dobrze zbudowany, mężczyzna stojąc w progu
domu.
Nie mieli
wyjścia. Daniel z Martinem chwycili Raiforda i siłą odciągnęli go od kochanka,
co nie było łatwe.
– Kurwa, Craig
znajdźcie sobie miejsce, gdzie będziecie sami – wściekły Martin odepchnął
mężczyznę na bok. – Myśl mózgiem… tym tutaj – postukał się po głowie – a nie
tym między nogami, do cholery! Ty też nie jesteś lepszy, Sulivan. Lubisz się
znęcać nad partnerem? Podoba ci się to? To znajdź sobie innego, a Craiga zostaw
w spokoju! A teraz obaj pozbierać się i może ktoś by nam przedstawił tego pana.
– Zamaszystym ruchem ręki wskazał na krótko obciętego mężczyznę wyglądającego,
jakby właśnie wrócił z wojska.
Craig próbował
uspokoić rozszalałą żądzę. Niewiele brakowało, aby przyłożył obu Alfom za to,
że śmiali odciągać go od partnera. Kręcił się w pobliżu grupy nie zważając na
zbyt wypchane krocze, bo wciąż był gotów dla swojego kochanka. Szczególnie,
wtedy, gdy ten wydzielał tony feromonów. Czuł się jak jakaś część magnesu,
która odpowiadała na drugą i żadna siła nie potrafiła tych dwóch połówek od
siebie odsunąć. Nie próbował nawet patrzeć w tamtym kierunku, bo rzuciłby się
na Ariona i coś czuł, że ten by na to chętnie odpowiedział. Cholerny Ognisty
Smok i cholerna siła więzi, która za wszelką cenę chce być dokończona!
Najchętniej to zmieniłby się teraz w formę zwierzęcą i wyżył się szalejąc po
jakimś lesie. Niestety nie mógł tego zrobić!
Tymczasem Arion
nie potrafił się ruszyć. Wszystko go bolało. Kiedy odciągnęli od niego Craiga,
przyjemność minęła i uderzył w niego ból, jakby coś w jego wnętrzu zostało
rozerwane. Do tego słowa Martina Colemana, potwierdziły, że bardzo źle robi
przyczyniając się do jeszcze większego cierpienia swojego i partnera. Wszystko
by się skończyło, gdyby Craig do niego podszedł. Jednak zdawał sobie sprawę, że
mężczyzna nie zrobi tego, bo inaczej inni mieliby obsceniczne widowisko na
żywo.
Z trudem
przeniósł spojrzenie na mężczyznę, do którego tutaj przyjechali. Otworzył usta
i próbował coś powiedzieć. Za pierwszym razem nie udało mu się wydobyć głosu.
Gardło miał tak ściśnięte, że ledwie łapał hausty powietrza. Nie wiedział, że
więź, tak szybko zacznie go zabijać. Nic jednak nie zmusi go, do połączenia się
z Craigiem. Robi to dla jego dobra. Ojciec zabije doktorka zaraz po tym, jak
się o nich dowie.
– To jest… –
odchrząknął jakoś zsuwając się z maski samochodu. – To jest Jason. Jason, tak
samo jak twoja matka, Christianie – mówił ciężko i cicho, ale wiedział, że
dobry słuch zmiennych zarejestruje wszystko – był niewolnikiem u Gabriela
Stone’a. – Zakręciło mu się w głowie i próbował się podeprzeć, ale nie zdążył,
bo w oczach mu pociemniało i ostatnie, co pamiętał, to jak uginają się pod nim
nogi i upada.
Craig unosząc w
końcu wzrok na partnera dostrzegł, że Arion się zachwiał, a potem jak
marionetka, której lalkarz zwolnił sznurki, upada. W ostatniej chwili podbiegł
i podstawił mu dłoń pod głowę, chroniąc ją przed uderzeniem o betonowy podjazd.
Wystraszony uklęknął i przesunął głowę omdlałego na swoje kolana.
– Arion. Arion.
– W oczach pojawiły mu się łzy, bo mężczyzna nie odpowiadał.
– Stracił
przytomność – odezwał się Jason. – Zabierz go do mojego domu. Nic mu nie
będzie, jeśli się uspokoi. Ta kłótnia i przerwanie… sam wiesz czego, nie
pomogły mu. Nic mu nie będzie. Potrzebuje tylko chwili wytchnienia.
– Uparty dureń –
szepnął Raiford biorąc na ręce Ariona i zanosząc go do budynku. Miał zamiar go
zbadać i zaopiekować się nim. Nikt, na pewno mu tego nie zabroni!
* * *
Otworzył oczy.
Mrugając, żeby przywrócić ostrość widzenia, próbując zrozumieć gdzie się
znajduje. Znał ten pokój. Bywał w nim. Jason. To w jego domu się znajduje.
Powinien teraz popijać najlepszą na świecie kawę, jeść ciasto, rozmawiać, a nie
leżeć… na czymkolwiek leży. Chyba to kanapa. Tak, kanapa w salonie u mężczyzny,
z którym się przyjaźnił. Próbował wstać, lecz siły go opuściły.
– Nie wstawaj.
Spałeś kilka godzin. – Craig podszedł do partnera i położył mu dłoń na czole. –
Już lepiej. Byłeś rozpalony.
– Co się
właściwie stało?
– Powiedzmy, że
całą mocą walnęła w ciebie więź. Wierz mi, nie wiedziałem, że to tak bardzo
przeżyjesz.
– Bo jest
niedokończona. Pamiętam. Prawie bzyknęliśmy się na oczach innych. – Zasłonił
twarz rękoma.
– Dobrze, że to
byli przyjaciele.
– A nie moi
rodzice.
– Miałem na
myśli jakichś obcych ludzi, którzy wezwaliby policję, a ta nas wsadziła za
kraty. Za naruszanie norm moralnych.
– To też. Muszę
wstać. Chce mi się lać i jeść.
– Jason z pomocą
Sebastiana i Daniela, ugotowali pyszną potrawkę na kolację. – Chwycił Ariona
pod ramiona i pomógł mu usiąść. – Nie pytaj co w niej jest, bo nie wiem … Wolę
nie wiedzieć. Wygląda dosyć specyficznie, lecz dobrze pachnie i smakuje. –
Usiadł obok niego. Położył dłoń na policzku partnera. – Gdy byłeś nieprzytomny,
zbadałem cię. Nic ci nie jest. Po prostu, na razie będziesz się czuł jakby
walnął cię piorun.
– Po walnięciu
pioruna mało kto przeżywa – burknął. – Muszę do kibelka. – Nogi miał jak z
waty, ale jakoś na nich ustał. – Jason, opowiedział wam o sobie?
– Rozmawiał z
Christianem. Czekamy na ciebie, żeby wszystko nam wyjaśnił. Zaprowadzę cię do
łazienki. – Owinął rękę wokół pasa mężczyzny jego ciężar przenosząc na siebie.
– Zjesz coś, napijesz się i to minie. Naprawdę nie wiedziałem, że to, aż tak w
ciebie uderzy.
– My Ogniste
Smoki wszystko bardziej przeżywamy. Życie, seks, ból. Szczególnie seks. – Nie
powstrzymał się przed wysłaniem flirciarskiego uśmieszku Craigowi.
– No, no, bo
znów się napalimy, a nie ma co zaczynać, dopóki naprawdę nie będziemy mogli
tego skończyć – ostrzegł wyprowadzając go na korytarz i skręcając w lewo.
– To znaczy, że
gdybyś mnie przeleciał…
– Byłbyś teraz w
świetnym stanie. Nie pytaj dlaczego. Tak po prostu jest.
– To chyba po
to, żeby nikt nie mógł zrezygnować w przeznaczonego mu partnera. – Gdy dotarli
do drzwi łazienki położył rękę na klamce. – Bo tylko ten jeden idealnie pasuje
i potrafi spełnić wszystkie wymagania i pragnienia. – Spojrzał na Craiga. –
Tylko ten jeden, który znaczy tyle, że czasami trzeba go zostawić, żeby żył. –
Nachylił się i lekko pocałował usta mężczyzny. – Dziękuję. Tam już sobie
poradzę.
Nie potrafił się
ruszyć po słowach Ariona. Wiedział, po prostu wiedział,
dlaczego ten go zostawia. Tylko dlaczego nie wierzy w swojego partnera i w to,
że poradziłby sobie z rodzicami kochanka i całym klanem? Może czas, by stare
waśnie zostały zakończone? Nie pozwoli mu dzisiaj uciec przed poważną rozmową,
ale to już jak wrócą do domu.
Poczekał na
niego, a potem obaj weszli do kuchni, gdzie czekała na nich reszta towarzystwa.
– No proszę,
śpiący królewicz wrócił. – zakpił Jason.
– Gdybym mógł
dałbym ci kopa, przyjacielu. – Arion z ulgą usiadł na wyściełanym poduszką
krześle. – Jay, daj mi lepiej tego co tam upichciliście, inaczej mój żołądek
zaraz się wścieknie.
Craig znów z
zainteresowaniem obserwował innego Ariona i przez chwilę zastanawiał się, która
z jego masek jest prawdziwa. Może wszystkie… każda z nich jest częścią całości
tego mężczyzny. Po prostu zachowywał się tak, jak dana sytuacja tego wymagała.
Tutaj był wśród przyjaciół, nie musiał uważać na to co mówi, jak mówi i czy je
widelcem, czy palcami. Przy rodzicach zachowywał się zgodnie z etykietą i tak,
jak wymagały ich obyczaje. Natomiast z nim… Chyba to z nim jest najprawdziwszy.
Na pewno był wtedy, kiedy zabrał go na polanę w Camas. Ale nie… to w łóżku
Arion był dopiero sobą, bo zachowywał się zgodnie z pragnieniami ciała. Nie
obawiał się niczego, nie wstydził, nie zastanawiał, czy może jęczeć, krzyczeć,
mówić świństewka. Różny Arion, ta sama postać i takiego go właśnie chciał.
– Dobra, to
teraz może zaczniemy to, z czym tak czekaliście na mnie. – Ułamał kawałek
chleba i włożył go sobie do ust, po czym jego śladem podążył widelec z
kawałkiem mięsa. – Może być, ale za mało pieprzu.
– Pieprzne to
sam sobie zrób – obruszył się Jason, ale zaraz jego twarz rozpromieniła się.
Dokroił Arionowi jeszcze chleba i usiadł przy podłużnym stole. – Byłem
niewolnikiem Stone’a. Byłem zwyczajną dziwką, tylko sypiałem wyłącznie z
kobietami. Powiedziałbym, że to były wredne suki… ale mniejsza. Christianie,
mówiłem ci, że ja pochodzę z innego klanu, ale raz ujrzałem twoją ciężarną mamę
i od razu wiedziałem, kim ona jest. To się czuje. Tak jak poczuje to jej
siostra i inni, kiedy ciebie zobaczą. To dar, dzięki któremu każde twoje słowo
stanie się rozkazem. Nie potrzeba na to papierków, sądów. Wystarczysz ty i
twoja aura króla. Czy tego chcesz czy nie, jesteś nim – podkreślił znając już
zdanie młodzieńca na ten temat. – Dlatego zdradziłem Arionowi, że istnieje syn
królowej. Chciałem ratować Ailis i Briana. To dobrzy zmienni i zasługują na
szczęście. Twoja ciotka na pewno wie już o twoim przybyciu. Arion, zdradził
telefonicznie rodzicom kogo przywiezie – skarcił młodego przyjaciela wzrokiem.
– Rodzice nikomu
nie powiedzieli. Zaręczam, że nikt, prócz nas i mojej rodziny nic nie wie.
– To dobrze, bo
ta franca, wybacz Sebastianie, ale to i tak delikatne słowo w porównaniu do
tych, które cisną mi się na usta, gotowa zrobić wszystko, żeby zachować władzę.
– Spoko. To, że
mnie urodziła nie znaczy, że jest dobrą matką. Zawsze mnie odtrącała, bo byłem
słaby i chorowity. A ona nie mogła mieć więcej dzieci. Córki, o której tak
marzyła.
– Sebastian –
wtrącił Christian. – A gdzie twój ojciec?
– To jedna z
tragicznych historii. Mój tata zginął kilka lat temu. Podobno przydarzył mu się
wypadek. Tylko dziwne, że na miejscu wypadku była matka, która ciągle
powtarzała, że mój tata, nie był jej partnerem i dobrze, że się go pozbyła.
– W taki dziwny
sposób zginęło już parę osób. Każdy, kto ma inne zdanie niż ona – opowiadał
dalej Jason. – Wszyscy się jej boją. Jest szalona i przez to nieobliczalna.
– Ty się jej nie
boisz – stwierdził Craig.
– Nie ma nade
mną władzy. Wyrzekłem się swojego klanu i nie należę do niego. Jestem samotnym
Smokiem.
– Samotny Wilk
staje się niebezpieczny. Odrzucony popada w szaleństwo – rzucił Daniel.
– Smoki nie.
Możemy żyć w stadzie lub sami. To już zależy od osoby. Niemniej, nikt nie
powinien być sam. Nie ktoś taki, jak Arion, kochający towarzystwo.
Arion zakrztusił
się potrawką. Natychmiast spiorunował wzorkiem tego cholernego gadułę.
Najchętniej, to by go zakneblował.
– Również jestem
tego zdania, że Arion powinien kogoś mieć, a ściślej, mnie. – Craig wstał i
wyciągnął rękę w kierunku swego partnera. – Myślę, że dobrze będzie, jeśli
dzisiaj wrócimy do domu, a jutro spotkamy się z uzurpatorką.
Arion zignorował
dłoń, sapnął i zmrużył oczy, po czym powiedział:
– Lepiej
odwiedźmy Briana, a potem wracamy do domu, aby jutro zrealizować twój plan,
Christianie. – Przechodząc obok Craiga został zatrzymany, a na jego ustach
wyciśnięto mokry pocałunek.
– To, żebyś
zapragnął więcej – powiedział Craig, po czym pierwszy wyszedł na zewnątrz.
Pierwsza ;3 cudny rozdział lu! Szkoda ze taki krotki... A teraz spać :3
OdpowiedzUsuńuwielbiam tę parę. po prostu idealnie do siebie pasują. a Arion... cudo. Craig też ma niezły charakterek. ale cóż, tygryski pewnie tak mają xD
OdpowiedzUsuńrozdział cudowny i nie mogę się doczekać kolejnego. wenyy ♥
Niech już porozmawiają, prześpią się ze sobą i dokończą wiązaniem, rodzicami i resztą można później się martwić trzy rozdziały do końca a nic ni jest jasne, ty chcesz nas kobieto wykończyć tym oczekiwaniem :P
OdpowiedzUsuńHa Ha no nie mogę. Śmiałam się przez większość czasu. Christian jak zwykle szczery do bólu "Jesteś bardziej kobiecy ode mnie" albo "Ja cię kręcę, to jak porno na żywo (...) zaraz dojdę. Mówiłam już, że go uwielbiam? A jeśli chodzi o parkę gamoni, którzy powinni być już razem to... No cóż ta scenka na masce samochodu mile mnie zaskoczyła. pewnie gdybym widziała ich na żywo także bym doszła. Jason zaczyna mi się podobać hehe.
OdpowiedzUsuńFajnie by było gdybyś zrobiła piątą część z Sebastianem (takie moje małe marzenie). Jeszcze raz, rozdział boski, no ale u ciebie nie może być inaczej.
Życzę duużo weny xD
Super chcę więcej i jeszcze więcej.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudny Luano ! I nie wiem czemu, ale mam jakieś dziwne wrażenie, że jest dłuższy od pozostałych xD Przeczytałam już rano, ale dopiero teraz mam czas żeby napisać komentarz ^_^ Teksty Christiana rozwalają ! Uwielbiam go za to. A scena na masce samochodu.... *^* Ohh... no i opis samego pocałunku ! No, ale doktorek i smoczek już powinni być ze sobą nioo... byliby ( i będą ) świetną parą !
OdpowiedzUsuńZostały tylko trzy rozdziały... :c będę płakuniać, bo trza czekać. Huh... Ale całe to czekanie mi wynagradzasz ^_^
" Przechodząc obok Craiga został zatrzymany, a na jego ustach wyciśnięto mokry pocałunek.
– To, żebyś zapragnął więcej – powiedział Craig, po czym pierwszy wyszedł na zewnątrz."
Po takim zakończeniu to już wgl nie mogę się doczekać !
Weny Luano !
No normalnie Luano padłam prawie na miejscu.
OdpowiedzUsuńJuż miałam stracha (nadzieję) że zaczną no nazwijmy rzeczy po imieniu bzykać się ze sobą na tym samochodzie. To dopiero by był widok. Kochana powaliłaś mnie tym po raz kolejny na kolana. Przerwana więź wciąż pokazuje swoje konsekwencje ale Arion ma za swoje. Jest tak cholernie uparty i przejmuje się konsekwencjami. Okey wiem chce chronić Craiga, ale bez przesady. To nie jest małe dziecko czy coś takiego. Na pewno będzie umiał się obronić. Kochana wciąż to powtarzam jesteś wspaniałą pisarką której nie dorastam do pięt.
Czekam czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam.
Witaj.
OdpowiedzUsuńNapiszę kruciutko.
To było.....świetne.
Pozdrawiam i weny życzę.
Christian i jego teksty, można paść ze śmiechu =^.^=
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko 3 rozdziały, a ci dwaj się jeszcze nie ogarnęli ehh i jak tu czekać na te poniedziałki? :-/
A scenka na masce genialna, zgadzam się z Chrisem w tej kwestii ;-)
Weny :-D
Kiedy coś idzie nie po mojej myśli i mam dość całego świata, czytam to opowiadanie albo opowiadanie o niewidomym księciu. Poprawiają mi one humor. Lubię postać Christiana i Luisa. Oczywiście mam parę uwag co do treści, czasem znajdę jakąś literówkę, ale czytałam je już kilkukrotnie, są odprężające, działają terapeutycznie, więc nie będę się czepiać. Jednak dwie rzeczy mnie wkurzają na tyle, ze muszę o nich powiedzieć. Po pierwsze: co się stało Craigowi?? Z poważnego, silnego, spokojnego faceta, stał się tym czymś, co muszę obserwować w obecnym tomie (tzn wiem, że nie muszę, ale lubię Ariona, więc nie mam wyjścia). Rozumiem, że mogłaś chcieć pokazać, że po trzystuletnim oczekiwaniu nieco mu odbiło, jak już znalazł partnera, i próbuje go do siebie przekonać za wszelką cenę... Ale stał się rozkapryszonym dzieciakiem i nijak mi nie pasuje do tego ironicznego, smutnego faceta z pierwszego tomu.
OdpowiedzUsuńDruga rzecz, to wizja kobiet...Rozumiem, że jest to opowiadanie homoerotyczne i naprawdę jestem Ci wdzięczna, że kobiety nie są tu zazwyczaj tymi złymi postaciami, jak to często bywa w tego typu internetowych opowieściach. Ale dlaczego albo są w ciąży albo w garach?? Miałam nadzieję, że Sonia będzie inna...Ale jedyna jej rola sprowadza się do czerwienienia...albo na widok Martina, albo Daniela, albo Alessio...Dobrze, że na widok Luisa się nie czerwieni, bo byśmy mieli heterycki twincest ;p
Cieszę się, że rozdziały dodajesz regularnie i czekam na następne...Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś poczytam coś w stylu Zmiennych albo Połączonych.
Rypłaś mi mózg tym twincestem :'D
UsuńA tak w sumie to fajnie by było, gdyby i Sonia sobie kogoś znalazła...
I taaaaak, popieram, jak najwięcej opowiadań takich jak "Połączeni" ^.^
Ja również kocham Połączonych. Moje ulubione opowiadanie :) Drugim są wszystkie części Wilczków. I tak, więcej takich tekstów!
UsuńHej, może się czepiam, ale Daniel i Martin na początku też mieli niedokończoną więź i nie bolało ich to, przynajmniej tego nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie świetne, nie mogę doczekać się następnej części.
Bo są wilkami, a nie ognistymi smokami. :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńzabić tych którzy ocenili ten rozdział jako słaby, nie mają racji
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńO matko, ta scena na masce między doktorskiej, a Arronem boska, co to w ogóle za kobieta, wcale nie troszczy się o swojego syna
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia