Dziękuję za komentarze i mam do Was jedną prośbę, nie obrażajcie się wzajemnie, nie przezywajcie, bo takie coś naprawdę jest przykre również dla mnie. Można dyskutować na spokojnie.
Zapraszam na 6 rozdział. Przypominam, że jest ich 10.
– Zmienny
Tygrysa? Co na naszym terenie robi zmienny Tygrysa?! – wrzasnął Evan Sulivan.
– To nasz
przyjaciel – powiedział Daniel czując, że atmosfera w pomieszczeniu zrobiła się
tak gęsta, że można ją było kroić nożem. – Lekarz. Może zbadać waszą córkę.
– Badał ją
lekarz. To oddalenie od partnera ją zabija. Nie będzie jej dotykał jakiś Tygrys
– ostatnie słowo wypowiedziane, przez władcę Ognistych Smoków odbiło się
szyderstwem, niczym przekleństwo, w uszach obecnych.
– Zapewniam, że
ten lekarz jest najlepszy.
– Matko, ojcze,
chyba Ailis jest ważniejsza niż nienawiść. Jeśli ją kochacie, to pozwolicie mu
do niej pójść – wtrącił Arion i nie dostawszy żadnej odpowiedzi po prostu
wypchnął lekarza za drzwi. – Zabiorę Craiga do niej. Dziękuję.
Craig posłusznie
wyszedł na korytarz, po czym dał się pociągnąć na piętro, gdzie został
popchnięty na ścianę.
– Spierdoliłeś.
Zachowałeś się jak dzieciak!
– Może i tak,
skarbie, ale miałem już dość ich lizania po tyłkach. – Chwycił Ariona w taki
sposób, że nim mężczyzna się zorientował już był przyciskany do chłodnej ściany
przez gorące ciało. – Chyba, że lizałbym twój – wyszeptał zmysłowo Craig i
skubnął płatek ucha partnera.
– Niech cię
szlag. – Zadrżał. Podniecało go to, ale w tej chwili nie zamierzał tego
słuchać. – Będę teraz miał twój zapach na sobie. Nie ocieraj się o mnie. Nie
widziałeś reakcji mojego ojca?
– Już mnie
nienawidzi.
– Mało
powiedziane. Toleruje cię tylko ze względu na ważnego gościa.
– Christiana? –
Przesunął nosem po jego szyi.
– Dla niego
Christian jest wyżej postawiony w hierarchii niż on. U nas już dawno obalili
królów, zostali książęta. Chris w jego mniemaniu jest królem. I mówię ci
przestań! – Odepchnął go. – Będę musiał coś wykombinować, żeby moi rodzice już
nie musieli się ze mną widzieć.
– Lubię swój
zapach na tobie.
– Zachowujesz
się jak bachor.
– A ty jak
usłużny, potulny młodzieniec – zripostował Craig.
– Zrobiłeś to
specjalnie. To w gabinecie i to teraz.
– Oni zachowują
się jakby ważniejsza była etykieta, a ty temu ulegasz. Nie poznaję cię i…
– Bo takie mamy
prawo!
– Dlatego
jesteście tacy zimni, poza łóżkiem? Żadnych uczuć, niczego? Tylko odrzucanie.
– Chodź, poznasz
moją siostrę. – Arion wolał nie wdawać się w rozmowę na temat poruszony przez
niechcianego partnera. Craig nie rozumie wielu rzeczy. Żyje w innym świecie,
nie dorastał w ich środowisku. Nie wie i nie musi się tym przejmować, co można,
a czego nie, wśród obcych. Ważnych obcych. Rodzice żyją starymi prawami i nic
ich nie może zmienić. Szczególnie, że są przywódcami i muszą mieć kontrolę nad
wszystkim, bo inaczej pobratymcy wykorzystają sytuację.
Przekraczając
próg jednego z pokoi Craig poczuł przyjemny zapach palących się kadzidełek. W
pomieszczeniu, jednak było ciemno, jego zdaniem ponuro. Pomyślał, że sam
dostałby depresji siedząc tu dwadzieścia cztery godziny na dobę.
– Dlaczego jest
tu tak ciemno?
– Oczy Ailis są
nadwrażliwe na światło.
– Człowieka czy
smoka?
– Człowieka.
Smok nie pokazuje się, ale żyje – wytłumaczył Arion prowadząc Raiforda do
siedzącej w bujanym fotelu dziewczyny, obok której paliło się nikłe światełko.
– Dobrze, siedzi w fotelu, czyli jej partner spotkał się z nią. Inaczej
leżałaby w łóżku.
– Te nikłe
spotkania nam nie wystarczają. Odnalazłeś swojego partnera, braciszku – słaby
głos dziewczyny przebił się przez gęstą ciszę. – Brian więcej nie przyjdzie.
Jest tak słaby, że Sebastian nie daje już sobie rady. Zresztą to tylko
odwlekanie wyroku. Za kilka dni będzie po wszystkim. Jesteś zmiennym Tygrysa –
ponownie zmieniła temat. – Wiesz, że Ogniste Smoki, kiedy nie mogą być ze swoim
partnerem, umierają? Nie robią się szalone. One po prostu umierają z tęsknoty.
Bardzo bolesna śmierć…
– Rzekłbym
okrutna.
– Dokładnie.
Podejdź do mnie. – Ailis wyciągnęła rękę, ale z braku sił nie mogła utrzymać
jej wysoko.
– Jestem Craig.
– Mężczyzna usiadł w fotelu podsuniętym mu przez Ariona i wziął kobietę za
dłoń. Jej skóra była lodowata, niemożliwie sucha, jakby za chwilę miała się
zacząć łuszczyć. Pozwolił patrzeć swojej bestii na kobietę, dzięki czemu w
panujących ciemnościach, ujrzał blondynkę o pięknych włosach kręcących się na
końcach, malinowych ustach, szarych oczach i smutnym uśmiechu.
– Arionowi
przyda się partner. Uparty z niego chłopak, lecz naprawdę wart miłości.
– Ailis, nie
przyszliśmy tu mówić o mnie.
– A o kim? O
mnie? Braciszku, nie ma o czym. – Jej jasne oczy spoczęły na Arionie przez
chwilę, a potem powróciły ku twarzy Craiga. – Rodzice pewnie są w szoku, że
zmienny Tygrysa jest partnerem ich syna.
– Nie wiedzą –
odparł Arion. – Nic im nie powiedziałem. Przyjechałem tutaj z Christianem. On
pomoże ci odzyskać Briana.
– Nic się nie da
zrobić. Władczyni Diamentowych Smoków, nawet widząc, że ten, którego wybrała
dla swojego syna, umiera, nie chce się wycofać ze swoich postanowień. Nie mam
już nadziei – powiedziała smutno przymykając oczy.
– Nadzieja
zawsze jest. – Craig położył dłoń młodej zmiennej na jej udzie osłoniętym
cienką koszulą nocną i szlafrokiem. Wstał.
– Jesteś pewny,
że gdy tylko ona i jej partner znajdą się blisko siebie pewni swego związku, szybko
dojdą do zdrowia? – zapytał lekarz jak tylko znaleźli się na korytarzu.
– Tak.
– To dobrze. U
nas, jeśli ktoś popadnie w szaleństwo z tęsknoty już nie ma odwrotu, nawet u
boku partnera, gdy ten powróci. Ta osoba dziczeje zmieniając się w wilka, tygrysa,
pumę czy inny gatunek. Jeżeli zaczyna zagrażać innym, szczególnie ludziom,
trzeba posunąć się do ostatecznych środków. Na szczęście rzadko to się zdarza.
Arion nic nie
odpowiedział zastanawiając się, czy to samo stanie się z nimi, nawet, jeśli nie
są jeszcze w pełni połączeni. Czy Craig oszaleje, a on umrze z tęsknoty? Wolał
się nad tym nie zastanawiać.
Zabrał Craiga do
swojego domu starannie omijając gabinet rodziców, w którym wciąż przebywał
Christian z partnerami. Wiedział, że młody książę sobie poradzi i cała trójka
wróci na obiad.
* * *
Craig nie
wiedział już, co myśleć o tym wszystkim. Rodzice Ariona wydali mu się jakimiś
osobnikami nie z tej ziemi, natomiast Ailis wyglądała na zwykłą dziewczynę,
której ktoś odbierał miłość jej życia. Arion bez obecności Sulivanów nie
zachowywał się jak nadęty bufon, któremu brak piątej klepki. Może faktycznie
ich nie rozumiał. Zawsze istniała szansa, że kiedyś to się stanie. Jedno
wiedział na pewno, że nie będzie w stanie tutaj mieszkać, a Arion nie zamieszka
w Camas. Tak w każdym razie sądził, po zachowaniu mężczyzny. Co tam, przecież
on go nie chciał. Tylko na całkowite odrzucenie, było już stanowczo za późno.
Arion chyba nie zdawał sobie z tego sprawy.
Stał w
nowocześnie urządzonym salonie czekając na powrót Christiana i wieści, które ze
sobą przyniesie. Jego zdaniem, powinni po prostu udać się do klanu Diamentowych
Smoków i tam coś zdziałać. To może i byłoby pochopne działanie, ale przecież
właśnie zaskoczenie daje najlepsze efekty.
– Witam pana.
Craig został
gwałtowanie przywołany ze świata swoich przemyśleń do rzeczywistości. Ujrzał
przed sobą starszą, lecz wciąż piękną kobietę o miłym uśmiechu i błyszczących
zainteresowaniem oczach. Oczach bardzo podobnych do oczu Ariona.
– Dzień dobry. –
Pokłonił lekko głowę. – Pani musi być babcią Ariona.
– Strzał w
dziesiątkę. Jako Tygrys pewnie dziwisz się, że kolejne pokolenia mieszkają tak
blisko siebie. Wy, z tego co pamiętam, to wyfruwacie ze swoich pieleszy,
zakładając nowe rodziny.
– To prawda.
Wszystko zależy od danego gatunku.
– My Smoki
trzymamy się razem. Poza tymi twardogłowymi Górskimi Smoczyskami. – Machnęła
ręką. – Nie ma co o nich gadać, bo są równie dumni co głupi. Nie śmiem obrażać
mojej córki i jej męża, rodziców Ariona, ale ci są do nich bardzo podobni. Dla
nich liczą się tylko protokoły, tradycja, koneksje, a nie rodzina. Gdyby było
inaczej, Arion nie musiałby ukrywać, że ma partnera. Córka i zięć chcą dla
niego jakiegoś majętnego, wysoko postawionego Smoka. Chyba zapomnieli jak to
było, gdy byli młodzi. Zresztą, co ja tam wiem. – Wzięła go pod rękę i
pociągnęła w stronę dużej kanapy. – Nie słuchaj starego babska. Córka
powiedziała, że na starość dziwaczeję.
– Nie zgodziłbym
się z nią.
– Dziękuję, to
najlepszy komplement, jaki od dawna otrzymałam. Usiądź, proszę. Arion zaraz
przyjdzie. Poszedł po tego zgrzybiałego starca, który od rana do nocy tylko
pielęgnuje ogród. Jestem Aisha Grimaldi.
– Craig Raiford.
– Wiem, wiem,
wiem. Arion mi wspominał. Dodał jeszcze, żebym ci nie opowiadała, jaki był w
dzieciństwie. Nie opowiem, na razie, bo już słyszę, że mój staruszek pędzi ku
nam. – Odwróciła głowę w stronę wejścia do pomieszczenia. – A o to i on. Jak na
tysiąc lat trzyma się dość dobrze, prawda? – zapytała szeptem.
Craig mógł
stwierdzić, że mężczyzna trzyma się nad wyraz dobrze. Nie wiedział, jednak czy
dlatego, że dla Smoków tyle lat, to tyle, co nic, czy ten stosował jakieś
kuracje odmładzające. Podobnie jak Aisha. Był pewien, że on w tym wieku będzie
zgrzybiałym, chodzącym o kulach staruszkiem. Natomiast, przed nim stanął dobrze
zbudowany mężczyzna, którego jedynie pokryte siwizną włosy i zmarszczki na
twarzy zdradzały sędziwy wiek. Do tego, gdy Craig wstał, żeby się z nim
przywitać okazało się, że musi zadrzeć do góry głowę, aby spojrzeć mu w oczy.
– Zastanawiam
się, jak przyjął cię mój zięć, Tygrysie.
– Chyba… –
przerwał, bo w słowo wszedł mu Arion.
– Dziadku,
powiedzmy, że tata nie zdołał dostać szału, bo musiał się podlizać naszemu
drugiemu gościowi.
– To masz
szczęście, chłopie. – Dziadek Ariona tak mocno poklepał Craiga po plecach, że
ten prawie się przewrócił, za co starszy zmienny dostał od swojej żony
reprymendę i został zagoniony do pomocy, przy obiedzie.
– Jakim cudem
oni są tacy inni od twoich rodziców? To po nich spodziewałem się sztywnego
zachowania.
– Sądzisz, że
oni są normalni? Uważaj, jak babcia zapyta cię o nasze pożycie seksualne. To
podstępna samica. – Uwielbiał ją, ale gdy tylko rozszyfrowała, że ma partnera,
nie mówiła o niczym innym i w końcu sama pobiegła poznać nowego wnuka, jak już
nazywała Craiga. Nie powie jednak tego doktorkowi, aby nie zaogniać całej
sytuacji. Przecież nie mogli być tak razem na zawsze.
– I ty wciąż
będziesz się upierał, żebyśmy żyli osobno?
– Znasz moje
stanowisko, Craig. Wierz mi, że to dla dobra wszystkich.
– Tylko nie dla
naszego. – Chętnie opuściłby salon, bo potrzebował przez chwilę znaleźć się
daleko od partnera, ale niedane mu to było. W tym momencie w pomieszczeniu
pojawiła się trójka zmiennych, na których obaj czekali. – I jak?
Christian usiadł
ciężko w fotelu.
– Oni są tak
uparci, że mam ochotę ich pogryźć – rzucił Martin. – Wciąż chcą, żeby Chris
pojawił się u Diamentowych Smoków, powiedział kim jest i, że żąda tronu.
– Chcę jechać do
Diamentowych Smoków – wypalił Christian. – Pragnę ich poznać. Arionie, czy
moglibyśmy jeszcze dzisiaj się tam znaleźć? Nie jako oficjalni goście. Po
prostu chcę zobaczyć, co tam się dzieje. Do tego chętnie poznam Sebastiana i
tego tajemniczego mężczyznę, który wiedział, że istnieję i który z pomocą
Sebastiana, wysłał cię do mnie.
– Myślę, że po
południu możemy tam śmiało pojechać.
– Doskonale. Nie
mam zamiaru spędzić dużo czasu bez moich dzieci.
– Ty wiesz już
co chcesz zrobić, prawda? – zapytał Craig.
– Wiem, muszę
się tylko upewnić. Dlatego muszę się tam pojawić, bez wzbudzania
zainteresowania, czyli jako zwyczajny gość, nie syn królowej. Poznanie prawdy
stało się moim priorytetem. Jeżeli uzurpatorka jest szalona, ktoś musi zająć
jej miejsce. Na pewno to nie będę ja, ale rozpoznam tego, kto się nadaje, żeby
zostać przywódcą. Dzięki temu pomożemy siostrze Ariona – rzekł poważnie
Christian, po czym już bardziej wesołym głosem dodał: – Najpierw jednak
zjadłbym coś.
– W samą porę, kończy
się właśnie gotować moja popisowa zupa. – Do salonu weszła Aisha Grimaldi. –
Zapraszam do umycia łapek, a potem do jadalni. Ukroję dużo chleba. Tacy
postawni mężczyźni muszą dużo jeść. Natomiast ty chłopcze – kobieta podeszła do
Christiana i potarmosiła jego policzki jak dziecku – jesteś taki chudy. Trzeba
cię podtuczyć.
– Tak przy
okazji to moja babcia – dodał zawstydzony Arion nie mając pojęcia, jak bardzo
to podoba się jego partnerowi.
– To pani,
powinna rządzić tym rodem – poinformował Christian. – Jest pani ciepłą,
naturalną osobą.
– Tak wiem.
Niestety, rządzą Sulivanowie. Grimadli zawsze byli… jakby to powiedzieć… Kimś w
rodzaju bety, jak u Wilków.
– Rządzić
powinien ten, kto się do tego nadaje. Dobra, a teraz naprawdę chcę coś zjeść.
Craig roześmiał
się. To był ich Christian. Chwilami, jednak chłopak pozwalał wyjść na wierzch
temu kim naprawdę jest. Nigdy to się nie zdarzyło w Camas. Widocznie, gdy
przychodzi taka potrzeba, książę, zawsze będzie księciem, pomimo że czasami
lubi być błaznem.
* * *
Po obiedzie,
krótkim odpoczynku i zignorowaniu przez Ariona wezwania rodziców, cała piątka
wyruszyła do miasta, w którym mieszkali ci, których Christian tak bardzo
pragnął odnaleźć. Podczas gdy Arion prowadził, Craig nie potrafił oderwać od
niego oczu. Mężczyzna podobał mu się fizycznie. Skłamałby, że tylko jego
charakterek na niego dział. Jego zdaniem ten zmienny był bardzo seksownym,
niesamowicie interesującym, namiętnym mężczyzną. Przyjechał tutaj, by go do
siebie przekonać, pobyć z nim, poznać świat, w którym się wychował i jego
samego. Przybył tu z nadzieją, którą jak w kalejdoskopie, to tracił to
zyskiwał. Czasem odnosił wrażenie, że mógłby zwariować z tej mieszanki uczuć,
która nim władała. Niemniej, nie miał zamiaru ukrywać przed nikim po co tu jest
i jakie ma zamiary. Naprawdę chciał ulec prośbie partnera i nikomu nic nie
mówić – co było trudne zważywszy, że parę osób już o nich wiedziało. O nich?
Raczej o tym, że siebie odnaleźli, bo jeszcze nie było żadnych „nich”. To chyba
przekleństwo Camas. Każdy, kto tam poznał partnera miał trudności z jego
zdobyciem. Ta sama historia powtarzała się w kółko. Może Christian miał rację
mówiąc, że owoc ciężko zdobyty smakuje lepiej i bardziej się go docenia.
Przecież to, co nie przychodzi łatwo, bardziej się pamięta i człowiek bardziej
to ceni, ponieważ wie, jak trudno się to zdobywało. Tak naprawdę, Arion do
końca go nie odtrącił. Przyszło mu coś do głowy – coś niedorzecznego. Czy to
możliwe, że Ognisty Smok chronił go przed swoimi rodzicami? W czasie obiadu, dowiedział
się co nieco od dziadka Ariona i przypomniał sobie reakcję partnera na to,
kiedy Evan Sulivan rozpoznał w nim Tygrysa. Do tego, to, co młody zmienny
mówił, potwierdzało jego przypuszczenia.
– Nie zgadzając
się być ze mną, udając, że jestem dla ciebie nikim, zagłuszając mój zapach na
sobie, chronisz mnie? – zapytał znienacka.
Arion zahamował
gwałtownie, bo gdy usłyszał pytanie, prawie wjechał do rowu.
– Nie wiem co ci
siedzi w głowie, ty, głupi Tygrysie. Teraz mamy ważniejsze sprawy niż nasza więź.
– Nawet pomimo
tego, że twoje serce płonie, tak jak moje na myśl o tym drugim?
– Nie jesteśmy
sami.
– Możemy wyjść –
poddał pomysł Christian, za co zaraz został zrugany ostrym spojrzeniem Ariona.
– Tak tylko zaproponowałem. Najwyższy czas na szczerą rozmowę.
– To akurat
bardzo zły moment. Sebastian, na nas czeka przy wjeździe do miasta. – Ponownie
ruszył. – Temat uważam za zakończony.
– Na razie –
dodał Craig mając już pewność, że Arion będzie jego, jeśli tylko przebije się
przez przeszkodę zwaną rodzicami, którzy wciąż pielęgnują w sobie dawną
nienawiść klanów. – Po czym poznamy Sebastiana?
– Gdy tylko go
zobaczysz, będziesz wiedział, że to on. Jest dość… specyficzny.
No i super jak zaznaczyłam, ale tydzień jest taki długi mam nadzieję że za tydziń czeka mnie jeszcze lepsza frajda. Dalej trzymam kciuki za doktorka.
OdpowiedzUsuńMam niedosyt
OdpowiedzUsuńDużo weny
Pozdrawiam
Kolejny tydzień na domysly ,,co dalej"..
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego poniedziałku..
Ale Doktorek ma teści 😄 Ale dziadkowie Arkona są the best 😂
Myślałam, że dzisiaj się więcej dowiem, ale coz..
Muszę czekać na next..
Pozdrowienia, uściski, buziaki itp. :)
Annie
Za krótki rozdzialik :(
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Doktorka.
Niech się nie poddaje i walczy o swoje :)
Zgadzam się z przedmówczynią, że dziadków ma the best !!!
A teściów to się wytnie, chociaż coś czuje, że jak się w końcu dowiedzą to nieźle namieszają.
Ale myślę, że Arion stanie w obronie partnera.
Z niecierpliwością czekam na next.
Weny życzę :D
Pozdrawiam
LucynaL
Doktorek powinien miec troche wiecej oleju w glowie, bo jak na razie zachowuje sie jak podniecony gowniarz. Rozumiem milosc, oznaczenie, ale bez przesady. Myslalam, ze jest troche dojrzalszy i sie wykaze ta dojrzalscia.
OdpowiedzUsuńA Ailis skad wiedziala, ze to jego partner?
Ailis się dowiedziała, że to partner Ariona, ponieważ wyczuła na Arionie zapach jego partnera ( przecież właśnie przez ten zapach Arion unikał gabinetu rodziców ;) )
UsuńK.
Aa, dzieki :)
UsuńDokładnie, po prostu go wyczuła. :)
UsuńHuh... małoo ! za mało ! chcę więcej ! Nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów xDD Mam jakieś dziwne wrażenie, że Ognisty Smok zaczyna się łamać... hmm... będzie ciekawie. W każdym bądź razie trzymam kciuki za Doktorka, no i oczywiście za Chrisa !
OdpowiedzUsuńWeny ! ^_^
Nadal tyle niewiadomych.... Ale rozdział jak zwykle wspaniały :-)
OdpowiedzUsuńAch jaki cudny rozdział, mam tylko jedno ale- dlaczego taki krótki? Ja pragnę więcej!
OdpowiedzUsuńNo, ale do rzeczy.
Ogniste smoki a równocześnie takie zimne (wiadomo o co chodzi). Racja, racja Arion chyba zaczyna się łamać. Może faktycznie chce chronić Craiga przed rodzicami? To kochane! Od razu polubiłam siostrę Ariona, wydaje się całkiem w porządku i nie ma żadnych aluzji związanych ze zmiennym Tygrysa. A babcia Sulivan'a jest boska. Myślę, że ona i moja babcia mogłyby się dogadać hehe. Nie wiem dlaczego, ale Sebastian zaczyna mnie coraz bardziej intrygować. Jestem ciekawa jaki jest... No i ta osoba, która wysłała Ariona do Chrisiątka.
Nic tylko czekać na next'a!
Weny Luano, weny xD
A jak się okarze, że Christian ma brata? Ależ to by była niespodzianka :3 Rozdział bardzo mi się spodobał i czekam na kontynuację choć nadal czuję niedosyt. To chyba będzie mój ulubiony tom historii o zmiennych :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego
SayaVelRin
Rozdział świetny jak zawsze, także uważam, że dziadków ma the best oraz zgadzam się z tym, że rozdział był za krótki. Mam też pytanie co będzie po tej części zmiennych?
OdpowiedzUsuńAkira
Będzie dwudziestorozdziałowe opowiadanie pod tytułem: "Dług". Na pewno będzie to zwyczajny tekst, nic o zmiennych. Nic więcej nie powiem. :)
UsuńCzuję ogromny niedosyt, nie wiem, czy tak szybko przeczytałam ten rozdział czy był krótki, ale na pewno cudowny, nastąpiło takie uspokojenie akcji, choć w następnym rozdziale liczę na jakieś większe emocje :)
OdpowiedzUsuńSuper, że dziadkowie smoka okazali się spoko, to właśnie po nich spodziewałam się nadętego zachowania, a tu taka miła niespodzianka :)
Żal mi siostry ognistego, ale na pewno Chris rozwiąże tę sprawę, bo z niego prawdziwy książę :)
Czyżby Craig odkrył, dlaczego jego partner nie chce dopuścić do tego, aby stali się partnerami? Czy to właśnie rodzice są największą przeszkodą?
Ciekawi mnie wygląd Sebastiana ;)
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Ty to umiesz kończyć w ciekawym momencie.
OdpowiedzUsuńCraig znalazł się w patowej sytuacji chociaż to i dobrze że nie wszyscy są przeciw niemu.
Podoba mi się siostra Ariona.
Jako jedyna jest normalna i nie traktuje go jak wroga.
dodatkowo wie co znaczy żyć bez partnera.
Mam nadzieję że Chris pomoże jej i wszystko dobrze się skończy.
Naprawdę popisałaś się z tym opowiadaniem.
Czułam że historia o Craigu będzie z dreszczykiem i nie myliłam się.
Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam.
Przecinki, przecinki i jeszcze raz przecinki. Choćby tutaj: "Dziadek Ariona tak mocno poklepał Craiga po plecach, że ten prawie się przewrócił, za co starszy zmienny dostał od swojej żony reprymendę i został zagoniony do pomocy, przy obiedzie." Nie powinno być przecinka przed "przy obiedzie". Beta powinna dokładniej się zająć przecinkami.
OdpowiedzUsuńDość specyficzny? Znaczy jaki? Jak on wygląda? Chcę wiedzieć! Już, teraz, zaraz, natentychmiast! Nie jestem cierpliwym stworzeniem, a do poniedziałku jeszcze taaak daleko... ;^;
OdpowiedzUsuńLEN
Cudowne... Już dawno ściągnęłam z twego chomika wczesniejsze części. Najlepsze opowiadania jakie czytałam. Mam nadzieje, że szybko będą kolejne części i że nie przestaniesz pisać o wilczkach czy innych paranormalnych opowiadaniach z mm. Genialne... Życzę Ci dużo weny
OdpowiedzUsuńCudowne opowiadanie. Mam nadzieję, że niedlugo pojawi się następny rozdział i już nie mogę się go doczekać.
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńdziadkowie Arrona są przecudowni, i tak jak powiedział Christian to oni powinni rządzić klanem… i jak widać nie mają nic przeciwko temu kim jest partner Arrona… akceptują to w pełni
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia