Dziękuję za komentarze. :)
Uciekł jak
zwyczajny tchórz, a pomimo tego Vittorio i tak znajdywał uzasadnienie dla
swojej decyzji. Miał tysiące usprawiedliwień, ale wśród nich nie pomyślał o
jednym, tym najważniejszym. Owszem przestraszył się, ale nie dlatego, że
przeleciał Morettiego. Seks nigdy nie był dla niego problemem i nie bał się go.
Problemem były uczucia. Nie spodziewał się tego, co poczuł w obecności Nino.
Nie tylko chciał więcej, ale planował go tulić, zasypiać przy nim. Jego
dotychczasowe randki kończyły się po seksie i nie chciał powtórek. Nie pragnął
niczego poza zwykłym stosunkiem. Po prostu wychodził, czy to z pokoju
hotelowego, czy mieszkania osoby, z którą spędził namiętne chwile. Nigdy nikogo
nie zapraszał do swojego mieszkania, bo musiałby kogoś po zakończonym wieczorze
wyprosić. Cokolwiek się działo z jego dotychczasowymi randkami, nigdy nie
odczuwał pragnień jakie poczuł w stosunku do Nino. Jego chętnie zabrałby do
swojego domu i nie pozwolił odejść. Był wystarczająco dorosły i doświadczony by
dzisiaj zrozumieć, że tu od tygodni nie chodziło tylko o seks. Jego obsesja
miała imię, ale nie chciał go wypowiadać. Dawno temu zamknął swoje serce.
Myślał, że na dobre, ale znalazła się osoba, która miała do niego klucz.
Usiadł w
hotelowym barze i poprosił barmana o podwójną whisky. Miał pewność, że drink
nie pomoże mu w racjonalnym myśleniu, ale potrzebował czegoś co na trochę je
przymgli. Aczkolwiek nie sądził, że to będzie możliwe, bo miał wrażenie, że w
chwili usłyszenia głosu Morettiego mądre myślenie opuściło go. Zanim go poznał,
jego głos sprawiał, że tracił zmysły, a potem było już tylko gorzej. Nawet
teraz ledwie się trzymał, by nie pójść do Nino. Z jednej strony chciałby
trzymać się od niego z daleka i czekać aż szaleństwo samo przejdzie, a z
drugiej pragnął by kolejne godziny jakie pozostały do popołudnia natychmiast
upłynęły, by mógł go zobaczyć. Czekała ich praca przy Lancii stojącej przed
domem Ivo i Fabiano. Ta myśl przypomniała mu, że musiał kupić akumulator, bez
tego nie mogli poznać dodatkowych usterek.
Barman
postawił przed nim drinka, a Vittorio wpatrzył się w płyn wypełniający szklankę
i zdecydował, że to za wcześnie dla niego na alkohol. Ledwie zbliżało się
południe. Odsunął szklankę, podziękował i zapłacił za drinka zostawiając przy
tym sowity napiwek. Odszedł kawałek i długo zastanawiał się czy zadzwonić do
Nino. Odrzucił jednak strach wmawiając sobie, że pragnienie które poczuł to po
prostu epizod spowodowany wrażeniami po doskonałym seksie. Poza tym musiał się
z nim skontaktować, bo zapomniał jakiego rodzaju akumulator musi kupić.
Odnalazł numer dwudziestosześciolatka w telefonie i z wielu opcji jaka się mu
pokazały kliknął na napis „Połączenie”.
*
– W sklepie
ci wszystko powiedzą, ale prześlę ci wiadomość o jaki chodzi – mówił Nino do
mikrofonu w telefonie. – Potem jak spróbuję uruchomić silnik dowiem się co
jeszcze siadło. Bo to nie mógł być sam akumulator. On nie stuka i nie rzęzi
psując się. Jutro mam wolny dzień to się tym zajmę. Dzisiaj tylko sprawdzę co
nieco. – Nie wierzył, że tak swobodnie mu się rozmawiało z Vittorio, po tym jak
mężczyzna go rano pieprzył. Właściwie czemu miałoby być inaczej. Nic wielkiego
się nie stało. Sprawili sobie przyjemność i tyle. Nie planował tego robić w
pracy, ale czuł, że jeżeli coś miało związek z Falcone, może spodziewać się
wielu rzeczy. To mu pasowało i chciałby powtórzyć to co zrobili, tym bardziej,
że było lepiej niż w jego fantazjach.
– Hej, Nino,
ruszaj tyłek, bo sama za ciebie wszystkiego nie zrobię. Camilla musi pomóc w
kuchni. – Giovanna pacnęła go w głowę. – Nie wiem o czym myślisz i wolę nie
wiedzieć, ale na razie o tym zapomnij i ruchy kochasiu.
– Dobra, już
dobra i nie mów do mnie kochasiu, bo nie jestem niczyim kochasiem. – Napisał
smsa do Vittorio, a potem schował komórkę do tylnej kieszeni w spodniach.
– Na pewno?
Mnie się wydaje, że jest inaczej. – Puściła mu oczko. – Falcone poleciał do
ciebie jakby go coś przypiliło. – Zaśmiała się.
Nino
przewrócił oczami.
– Dobrze, że
mam jutro wolne to odpocznę od ciebie – powiedział.
– Sądziłby
kto, że tego chcesz. Czuję się zaszczycona, że mnie lubisz. Ale ruchy seksowny
chłoptasiu. – Pacnęła go ścierką po tyłku i śmiejąc się odeszła do swoich
zajęć.
Pokręcił
głową mając ochotę się roześmiać. Miała rację. Lubił ją i dobrze im się
rozmawiało. Zakodował sobie w głowie, aby kiedyś zaprosić ją do jakiegoś baru
na piwo. Na razie jednak ruszył do gości. Nie przestał jednak myśleć o
wydarzeniach z dzisiejszego ranka. Przez to też pomylił zamówienia i w porę
uratowała go Giovanna.
– Zabujałeś
się czy co? – szepnęła puszczając mu oczko, a potem uśmiechnęła się tajemniczo
i skorygowała zamówienie.
Potem do
końca najintensywniejszej części dnia, bardzo się pilnował, ale i tak echem w
głowie odbijały się jej słowa. Zabujałem się, nigdy w życiu, pomyślał.
*
– Nigdy w
życiu – powiedział Vittorio do Fabiano odwiedzając go w kancelarii, by poprosić
mężczyznę o samochód. Nie zamierzał tego co kupi dźwigać w rękach. Fabiano
chętnie dał mu kluczyki do swojego czterokołowego, granatowego dziecka, ale z
pytaniem, na które odpowiedź była jednoznaczna. – Nigdy w życiu. Nic bliższego
nie połączy mnie z Nino Morettim – zaprzeczył. – Ma mi tylko pomóc naprawić
tego grata.
Salieri
uniósł głowę znad monitora i zmierzył wzrokiem przyjaciela. Mężczyzna miał na
sobie dżinsy i zieloną koszulkę z krótkim rękawem. Ostatnio w Rzymie prawie
nigdy go takim nie widywał. Zawsze łączył Vittorio z garniturami, tak samo jak
siebie. Może też kiedy jest po pracy powinien ubierać takie rzeczy. Na samą
myśl skrzywił się, bo nie widział siebie takim. Eleganckie spodnie i koszule
zakładał zawsze, kiedy wychodził do ludzi. Jedynie po domu czasami w grę
wchodziły dresy.
– Znając
ciebie nie skończy się na tym – powiedział Salieri. Widząc zdezorientowanie na
twarzy Falcone dodał: – Jak to mówią nastolatki? Szybko zaliczysz pierwsze
bazy. – Mina jaką ujrzał na twarzy Vittorio upewniła go, że to już się stało. –
Zrobiłeś to. Ale Nino…
– Już ci
wspominałem, że lubi facetów. Nawet bardziej niż ty. Dzięki za kluczyki. –
Podrzucił je w górę i złapał. – Przepraszam, że dzisiaj w niczym ci nie pomogę.
Miałem inne plany.
– Nie
mam tu dużo pracy. Jesteś na urlopie, więc korzystaj. Poradzę sobie. Tylko
odwieź mi samochód do osiemnastej, bo mam spotkanie.
–
Zapamiętam. Dostarczę ci go pod dom, bo i tak muszę się tam dzisiaj pojawić. Do
zobaczenia później – rzucił Vittorio wychodząc.
– Do
zobaczenia – odpowiedział Fabiano wciąż będąc w lekkim szoku z powodu Nino.
Miał wiele wspólnego z bratem, więc dlaczego go nienawidził? Miał niejaką
pewność po usłyszanych wiadomościach, że tu może nie chodzić o to, że Ivo jest
homoseksualistą. Jeżeli tak, to Nino byłby dużym hipokrytą. Podejrzewał, że
sedno tkwiło gdzieś głębiej i dotyczyło to czegoś, co wydarzyło się kiedy byli
nastolatkami.
Na razie
miał inny problem. Zastanawiał się czy powiedzieć partnerowi o orientacji
dwudziestosześciolatka. To by dla niego była duża niespodzianka, ale nie
powinien się w to wtrącać i kogoś ujawniać. To coś, czego nikt nie lubi. Nie
chciał go mimo wszystko okłamywać. Ale może tajemnica sama się wyda. Tak się na
pewno stanie, bo wątpił, aby Falcone trzymał ręce przy sobie, kiedy się dzisiaj
spotka z Nino. Vittorio nie bywał zbyt dyskretny jeżeli chodziło o zdobywanie
kogoś do łóżka.
– Dlaczego
tak nerwowo zareagowałeś na moje pytanie? – szepnął do siebie Fabiano,
opierając łokcie na biurku i składając dłonie w piramidkę.
Mógłby przysiąc,
że słowa przyjaciela tak nerwowo i szybko wypowiedziane coś oznaczają. Pomiędzy
tymi dwoma mężczyznami latały iskry i podejrzewał, że na jednej małej
przygodzie się nie skończy. Tym bardziej, że poznali się w Amare. To miejsce
łączyło ludzi jak zdążył zauważyć. W nim było coś takiego, że u nikogo żadne
bariery mające chronić przed miłością, nie działały. Miał na to dużo
przykładów. Jednym z nich był on i Ivo. Nie na darmo babcia Paolo nazwała to
miejsce miłością. Domenico powiedział mu raz niby żartem, że starsza pani
pracuje intensywnie w bistro łącząc ludzi. Wtedy podszedł do tego z dużą dawką
sceptycyzmu, ale kiedy na myśl wracali mu Vittorio i Nino, nie mógł pozbyć się
myśli, że może brat ma rację.
Na razie
jednak zamiast jakimkolwiek przyszłym związkiem przyjaciela, musiał zająć się
sobą, swoją przyszłością, Ivem oraz fobią, która pętała go strachem i
uniemożliwiała mu spacery ze swoim chłopakiem po plaży. Ivo nie raz się na
takie wybierał, czasami szedł malować, do czego niedawno wrócił z pełną pasją.
Chciałby mu towarzyszyć. Pokonać w sobie strach przed zbiornikami wodnymi. Nikt
nie każe mu wchodzić do morza, nikt go nie zechce topić i musi w to uwierzyć.
Po to chodził do terapeuty. Może kiedyś też się uśmiechnie. Nie może pozwolić
przeszłości go dalej niszczyć. Szczególnie tego co stworzył ze swoim
chłopakiem. Ivo jakoś z nim wytrzymywał, ale czy tak będzie zawsze? Nie chciał
go stracić. Może też kiedyś będzie zdolny by spojrzeć mu w oczy i powiedzieć,
że go kocha.
Potarł twarz
dłońmi i poprawił okulary, które przekrzywił. Uruchomił jeszcze zegarek w
telefonie, by upewnić się czy na pewno nie pomylił godziny, o której miał się
spotkać z panią psycholog. Potem wrócił do pracy, by zająć się pomocą jego
pierwszej klientce odkąd zamieszkał w Limare. Po chwili dał się pochłonąć pracy
i nie przeszkadzały mu nawet wiercenia oraz uderzenia młotkiem dwa
pomieszczenia dalej.
*
Popołudnie
nadeszło z mniej palącym słońcem i większymi chmurami sunącymi po niebie. Nino
z ulgą powitał taką pogodę po całym dniu upału i pracy. Wrócił do domu po
zakończeniu swoich obowiązków w Amare. Przebrał się w szerszą koszulkę bez
rękawów oraz poprzecierane na kolanach i udach ogrodniczki. Lubił je, bo miały
dużo kieszeni, w których mógł schować narzędzia potrzebne mu do dzisiejszej
pracy. Wziął kilka kluczy o różnych wymiarach oraz nie zapomniał o młotku.
Wszystko to należało do jego taty i dbał o to, jak o coś najdroższego na
świecie. Sprawdził czy ma wszystko, bo nie chciał się wracać do domu. Wcześniej
planował tylko spróbować uruchomić samochód, ale do wieczora może zrobić dużo
więcej. Już się cieszył na pracę, którą ma wykonać.
Łapał się
jednak na tym, że nie tylko to go cieszy, ale niecierpliwie wyczekiwał
spotkania z Vittorio. Cały dzień o nim myślał, czuł go i chciałby wszystko
powtórzyć. Dla niego to nie było normalną rzeczą, że tak czegoś pragnął, ale
dlaczego by nie miał zabawić się. Przez kilka dni miałby więcej seksu niż przez
ostatnie lata. Falcone miał niesamowicie wielki temperament jeżeli chodziło o
cielesność i mógłby go w pełni zaspokoić.
Rozpuścił
włosy, a frotkę nałożył na nadgarstek lewej ręki. Zamierzał przed wyjściem
jeszcze pójść do kuchni, by wziąć ze sobą czteropak piwa, kiedy usłyszał
pukanie do drzwi. Zmarszczył brwi, bo nie spodziewał się gości. Nikt do niego
nie przychodził poza Ivo. Ruszył ku wejściu do mieszkania. Kopnął leżące na
środku trampki i dzięki temu mógł zauważyć leżącą na podłodze białą kopertę,
którą ktoś musiał włożyć przez szparę pod drzwiami. Wahał się czy ją podnieść,
bo niechciany strach zaczął wspinać się po jego kręgosłupie. Pokonał go i
schylił się biorąc kopertę w dłoń. Potem otworzył drzwi i wyjrzał na klatkę
schodową. Nie było nikogo, a jedynie drzwi prowadzące na dwór poruszały się
ukazując, że ktoś właśnie przez nie wyszedł. Nie zamierzał gonić tej osoby.
Wrócił do
salonu gdzie chciał odłożyć wiadomość bez otwierania jej. Podejrzewał co to
może być, bo na pewno nie był to list od wielbiciela. Zdecydował jednak, że
lepiej będzie jak od razu dowie się co jest w środku. Otworzył kopertę i wyjął
kartkę. Rozłożył ją spodziewając się wiadomości podobnej do tej, która trafiła
do niego w sklepie, ale to co zobaczył łatwo i prosto przekazywało każde słowo.
Na kartce narysowany był grób, a na nim wypisana data. To był dzień w którym
upływał termin spłaty długu. Wiedział, że go nie spłaci i zabiją go. Musiałby
sprzedać to mieszkanie w szybkim tempie, aby mieć pieniądze. Przynajmniej
połowę, może to jakoś by ich załagodziło. Zadłużenie było na wielką sumę, a
procenty przewyższały nawet te udzielane w lichwiarskim banku. Dopiero teraz
zdał sobie sprawę z tego, co narobił biorąc narkotyki. Podejrzewał, że lepiej
by mu było gdyby przyznał się do zabicia tego dilera. Miałby spokój. Kiedyś by
wyszedł na wolność. Chociaż pewnie w więzieniu pozbyliby się go. Ludzie, od
których kupował narkotyki byli bezwzględni. Działali w Limare i okolicach. To
małe miasteczko, w którym się wychował miało swoje ciemne strony.
Zostawił
kartkę na stoliku i wyszedł nie zapominając zabrać z przedpokoju roweru.
Opuścił mieszkanie z duszą na ramieniu kombinując jak miał zdobyć czterdzieści
sześć tysięcy euro? To było niemożliwe. Dla jednych to były grosze, dla niego
majątek. To było niesprawiedliwe. Jedni żyli bogato, stać ich było na wszystko,
a inni nie mieli czego do garnka włożyć. Nie to, żeby się tym przejmował.
Zawsze myślał o sobie i tak też w tej chwili było.
Może lepiej
by go zabili, bo nawet w ratach nigdy by długu nie był w stanie spłacić.
Zestarzałby się, a to nadal by nad nim wisiało.
– Kurwa –
warknął zły, wsiadając na rower.
*
Falcone
zawsze sądził, że jest mężczyzną odważnym i dałby sobie za to rękę uciąć.
Dzisiaj miałby tylko jedną. Jego odwaga opuściła go, kiedy jechał ze sklepu z
akumulatorem i miał go zawieźć na miejsce. Aczkolwiek nie w tym tkwił problem.
Po prostu tchórzył na samą myśl o ponownym spotkaniu z Nino. Nie wierzył, że
się tego bał. Miał trzydzieści jeden lat, nieraz skoczył na linie z wysokości,
na studiach wspinał się ze znajomymi po górach, a nawet na swoje dwudzieste
drugie urodziny wyskoczył z samolotu ze spadochronem i nie bał się. Żadna z
tych rzeczy nie sprawiała, że serce mu podchodziło do gardła, a żołądek skręcał
się w supeł, tak wielki, że ledwie przełknął łyk wody z butelki jaką kupił w
sklepie.
Nie miał
wyjścia i musiał wsiąść do samochodu, by w końcu dotrzeć do celu. Poza tym
Fabiano potrzebował Maserati. Czuł się uwięziony musząc korzystać z pożyczanego
samochodu. Nie tak miało być. Ale w jego osobistym życiu dużo rzeczy nie było
takich jakie chciał i nic nie mogło pójść gładko. Zawsze spotykały go jakieś
zawirowania.
Wsiadł za
kierownicę i rzucił zakręconą butelkę na siedzenie obok. Odpalił samochód i
ruszył spod sklepu spożywczego. Jego myśli podążyły w stronę Nino, kiedy jechał
po nieznanych mu uliczkach. Wbrew temu co czuł, to tak naprawdę chciał zobaczyć
Morettiego. Przecież nie będzie przed nim uciekał. Wydawało mu się, że
przyjedzie do Limare, wypieprzy Nino i koniec. Może gdyby jeszcze raz zaciągnął
go do łóżka, to by mu przeszło. Ewentualnie pogłębiłby to bardziej i wpadłby
jak śliwka w kompot. Co już się stało, ale wolał wmawiać sobie, że jest
inaczej. Jedenaście lat nie pozwolił sobie czuć i trafił mu się Nino Moretti.
Wjechał w
boczną uliczkę wciąż zamyślony próbując ułożyć plan B, który wiązał się z
powrotem do Rzymu. Już był prawie pewien, że to zrealizuje, kiedy nagle
wszystkie myśli odpłynęły, kiedy pod koła wjechał mu rozpędzony rowerzysta.
Za krótkie rozdziały i za szybko się czyta :c :D Aaa napisałbym więcej, ale bym się powtórzyła z wcześniej XD Relacja Nino i Vittorio jest jedną z najciekawszych o jakich czytałam :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dużo weny życzę :D
~Tsubi
Uhuhu, akcja zaczyna się rozkręcać. Jestem ciekawa, jak Nino sobie poradzi, oraz jak zareaguje Falcone,kiedy dowie się o długu (jeśli w ogóle się dowie). Smutno, że rozdziały wychodzą raz na tydzień, ale trudno, trzeba przeczekać :D. Weny, weny i jeszcze raz weny, Luano!
OdpowiedzUsuńI takie pytanie na szybko. Ile będzie rozdziałów? :)
Rozdziałów będzie 13. Także jesteśmy na półmetku. :)
UsuńDziękuję za kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że Vittorio targają emocje i nie wie, co ma robić, ale mam nadzieję, że jego serce wygra :)
Nino nie może się poddać. Śmierć nie jest rozwiązaniem. Mam nadzieję, że Vittorio znajdzie te pogruszki.
Dużo weny:)
Pozdrawiam: )
Witaj kochana.
OdpowiedzUsuńWakacje zapasem i musiałam nadrobić zaległości.
Nino i Vittorio. Ta dwójka od początku stanowi mieszankę wybuchową.
Muszę przyznać że umiesz trzymać napięcie i kocham cię za to. Od początku i do końca nie wiadoo czego możemy się spodziewać. wręcz uwielbiam cię za to i niecierpliwie czekam na kolejną część
miłych wakacji i ściskam mocno.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńno, no uczucia rozkwitają tutaj ha falcone stchórzył, uciekł po prostu... zastanawia mnie co się wydarzyło w przeszłości Nino że jest taki w stosunku do brata... czyzby ten będący rowerzystą przed Maseratii to Nino? może pomoże mu z tym długiem, już widzę Nino poszkodowanego i Falcone twierdzącego, że potrzebuje opieki więc się wprowadza i widzi tą kopertę...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńno, no uczucia rozkwitają tutaj... ech Falcone po prostu stchórzył... zastanawia mnie co się wydarzyło u Nino w przeszłości, że jest taki w stosunku do brata... czyżby ten rowerzysta przed Maserati to Nino? a może pomoże mu rozwiązać sprawę tego długu...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia