Wściekły
Nino wyjął w domu piwo z lodówki i je otworzył. Przystawił szyjkę do ust,
wypijając od razu pół butelki. Zauważył, że ręce mu się trzęsą, kiedy odstawiał
butelkę na szafkę. Zacisnął dłonie w pięści i je wyprostował, robiąc tak kilka
razy. Nienawidził, że działo się to kiedy mocno wstrząsały nim nerwy. Jakby
jego ciało chciało w ten sposób odreagować. Kiedy drżenie ustało, dopił piwo i
wyjął nowe. Burczący żołądek przypomniał mu, że jego ostatnim posiłkiem było
śniadanie. Wyjął z lodówki gotowy makaron zrobiony po chińsku. Otworzył je i
wstawił do mikrofalówki. Włączył grzanie na kilka minut i nie czekając na
potrawę, z piwem w ręku przeszedł do dużego pokoju. Tam od razu włączył
telewizor. Na jednym z kanałów odnalazł teleturniej i zadowolony usiadł na
kanapie, wykładając nogi na stolik. To było jego ulubione zajęcie, poza
grzebaniem w silnikach.
Tym razem
nie mógł jednak się zrelaksować, jak to zwykle bywało. W głowie siedział mu
mężczyzna wzbudzający pożądanie. Nino na myśl o nim przesunął dłonią po
przedzie spodni i przymknął powieki. Wyobraził sobie Falcone, który go dociska
do maski samochodu, ale tym razem obaj są nadzy i nie kończy się na tym co
dzisiaj zrobili. Fantazja podążyła dalej ku temu, że penis mężczyzny wchodzi w
niego i nie ma w tym nic z delikatności. Stanowcze, mocne ruchy prawnika
doprowadzają go do szaleństwa, a jego pocałunki wzmacniają potrzebę.
Nino rozpiął
rozporek i włożył rękę w bokserki, głaszcząc swojego penisa, który twardniał,
kiedy obrazy w głowie robiły się coraz gorętsze. Zagryzł dolną wargę, próbując
nie jęknąć, kiedy obsunął trochę dolną część odzieży i wyjął członek na
wierzch. Chwycił go mocno tak jak lubił, przesuwając kciukiem po główce i
rozsmarowując pierwszą kroplę preejakulatu. Pieszcząc się usłyszał dźwięk z
mikrofalówki, ale teraz czuł inny rodzaj głodu, więc zignorował jedzenie na
rzecz rozkoszy, którą sobie sprawiał.
Wypchnął
biodra w górę. Jego penis i jądra bolały z potrzeby dojścia, a oddech
przyśpieszył tak jak ręka na członku. Wyobraził sobie, że trzyma w dłoni nie
siebie, ale twardą, długą i grubą męskość Vittorio, który błagał o jego uwagę.
Obsunął niżej spodnie i bieliznę odsłaniając się bardziej i drugą ręką dotknął
jąder, masując je. Rozłożył bardziej uda i nie przestając maltretować w długich
pociągnięciach swojego penisa, palce z jąder przesunął niżej, tuż pod nie i
dalej odnajdując zaciśniętą dziurkę. Wydał z siebie cichy jęk, a potem uniósł
dłoń i wsunął sobie dwa palce do ust. Possał je, poślinił dokładnie i powrócił
nimi pomiędzy pośladki. Pomasował siebie, nacisnął i wsunął w siebie oba na
raz, czując jak coś w nim pęka i rozlewa się po całym ciele. Przygryzł dolną
wargę, wzmacniając masturbację i nie odmawiając sobie przyjemności, która
napływała do niego z obu stron.
Wkładał w
siebie palce coraz szybciej, w równym rytmie dłoni, która pompowała w górę i w
dół jego członek. Mięśnie brzucha napinały się, a klatka piersiowa unosiła,
kiedy nabierał większego oddechu. Dążył do orgazmu, którego nie zamierzał sobie
odmówić. Palcami odnalazł swoją prostatę masując ją i odrzucił głowę na kark,
unosząc biodra. Wyobraził sobie, że rozpiera go coś długiego i śliskiego,
wbijając się głęboko, czyniąc spustoszenie z jego spragnionym ciałem. Słodkie,
cudowne, niesamowite uczucie spłynęło na niego, jego jądra zacisnęły się, penis
w dłoni jakby powiększył i Nino krzyknął dochodząc po chwili, strzelając spermą
na swój brzuch, koszulkę i dłoń, mając wrażenie, że to trwa bez końca. Niemalże
nie mógł tego wytrzymać, ale wciąż nie przestał poruszać ani dłonią, ani
palcami w sobie, do chwili kiedy wszystko nie ustało, rozpływając się i
pozostawiając w nim tylko błogie odczucie przyjemności.
– O, cholera
– zaklął szybko oddychając i próbując sprawić, aby nie wirowało mu tak w
głowie. – Cholerny Vittorio Falcone.
Po dłuższej
chwili wyjął z siebie palce i spojrzał na bałagan jaki uczynił. Ponownie
zaklął.
*
Vittorio
zanim odwiózł samochód Fabiano, zameldował się w niewielkim hotelu, w którym
przed wylotem zarezerwował pokój. Zostawił w nim swoje rzeczy. Wziąwszy jedynie
częściowo naładowany telefon, udał się do budynku dawnego banku. Od Salieriego
słyszał historię o jego byłym właścicielu, który to odsiadywał wyrok jaki
dostał. To w tamtym okresie brat Fabiano poznał swojego przyszłego męża.
Vittorio nie wyobrażał sobie, że poprosiłby kogokolwiek o rękę. Czy byłaby to
kobieta czy mężczyzna nigdy by tego nie zrobił. Związek na dłuższą metę nie
miał według niego szans. Lepiej było się zabawić, nawet zaliczyć tę samą osobę
kilka razy, niż planować cokolwiek dłuższego. Kiedyś i tak nastąpiłoby
rozstanie.
Owszem, w
przeciwieństwie do przyjaciela wierzył w miłość, ale krótkoterminową. I nie
wierzył, aby kiedykolwiek w jego życiu znalazł się ktoś, kto na tyle wlezie mu
za skórę, doprowadzając go do zmiany zdania i wtedy zechce zestarzeć się z tą
osobą.
– O
czym ja myślę? – prychnął i wszedł do budynku, którego także był właścicielem.
Mimo tego nie zamierzał tu pracować. Miejscem miał zaopiekować się Fabiano.
W części
budynku nadal trwały prace remontowe. Burzono ściany, dobudowywano nowe. Część
już została zagospodarowana na kancelarię. Przyjaciel zamierzał przyjąć do
pracy kilku prawników i parę osób będących jeszcze na studiach do pomocy. Na
razie sam wszystkim się zajmował.
Zastał go w
jednym z biur, które przerobił na swój gabinet.
– Odwiozłem
twoje cacko – poinformował przyjaciela po wejściu do środka. Kluczyki położył
na jego biurku i rozejrzał się. – Wynająłem pokój w tym hotelu, który
poleciłeś. W życiu bym nie pomyślał, że kiedykolwiek wyląduję w takim
miasteczku na urlopie. Nieźle się tu urządziłeś – dodał.
W gabinecie
dominowały biele i brązy, podkreślając profesjonalizm właściciela. Miękkie
fotele stały naprzeciwko dużego biurka, za którym znajdował się podobny fotel.
Samo biurko było białe z metalowymi nogami nowoczesne, a zarazem eleganckie.
Znajdował się na nim komputer i stojak na długopisy. Pod ścianą stała duża
szafa z szufladami oraz półkami, które w przyszłości wypełnią segregatory. Po
drugiej stronie pokoju umieszczono komplet wypoczynkowy.
– Vittorio,
ja nawet nie przypuszczałem, że tutaj zamieszkam, a ty mi mówisz o urlopie. –
Fabiano podszedł do dużego globusa, który stał w rogu pokoju i otworzył górną
część ukazując rząd kolorowych butelek oraz szklanek. – Czego się napijesz?
– Widzę, że
masz tu wszystko. Znasz mnie, nie zmieniłem upodobań od czasu, kiedy się
poznaliśmy.
Salieri
wrzucił kilka kostek lodu do szklanki i zalał go szkocką whisky. Dla siebie
przygotował kieliszek czerwonego wina. Podał drinka przyjacielowi i usiedli na
skórzanej, kremowej kanapie. Dobrze się czuł w swoim gabinecie. Brakowało mu tu
tylko ogromnego okna zajmującego całą ścianę, ale w tym budynku mającym
wpasować się do architektury w Limare, musiał się z takim pożegnać.
– Widziałem
twoich rodziców kilka dni temu – powiedział Falcone, kręcąc szklaneczką. Kotki
lodu wydawały cichy dźwięk, poruszając się lekko.
–
Rozmawiałem z nimi ostatnio, zanim przeprowadziłem się tutaj na dobre. Nic się
nie zmienili – rzekł Fabiano. Nie wspominał tego dobrze. Kilka tygodni
wcześniej poddał ich konfrontacji z przeszłością i wyszli na niewinnych. Ojciec
powiedział tylko, że chciał zrobić z niego mężczyznę i zawiódł. Jedyny sukces
jaki został odniesiony to zamknięcie ośrodka wuja. Znaleziono tam tyle
uchybień, że nawet bez tego co zrobiono Fabiano oraz innym, to miejsce i tak
zostałoby zamknięte. Zgłosiło się wielu pacjentów, którzy przyznali, że u
większości z nich nie dbano o ich prawa. Miejsce było przykrywką do leczenia
homoseksualizmu, co stało się wręcz fanatycznym planem jego wuja. Mężczyzna
czeka w areszcie na wyrok i tak dobre imię rodziny Salierich zniszczyli ci,
którzy o nie dbali.
– Po tym co
się wydarzyło, nadal noszą głowy do góry i fałszywie się uśmiechają – rzucił
Falcone.
– I to się
nie zmieni. – Fabiano założył nogę na nogę i po tym jak napił się wina,
zapytał: – Co cię łączy z Nino poza tym, że byłeś jego prawnikiem?
Vittorio
odchrząknął i odezwał się:
– To pytanie
wiąże się z tym, że nadszedł czas, abyśmy na spokojnie i szczerze porozmawiali
o tym co ukrywaliśmy.
– Masz
rację. Ja już niczego nie ukrywam. Lubię mężczyzn, lubię Ivo. A co z tobą?
– Kocham
kobiety. – Falcon rozsiadł się wygodniej. – Czasami zdarza się jednak tak, że
gdy spotkam wyjątkowego mężczyznę, chcę go mieć w swoim łóżku.
–
Przypuszczam, że brat mojego chłopaka okazał się być tym wyjątkowym.
Vittorio
spojrzał na swojego drinka, a potem na przyjaciela i powiedział coś czego
sądził, że nie będzie w stanie wyznać.
– Już w
chwili, kiedy usłyszałem jego głos na nagraniu, okazał się taki i chciałem go
poznać.
– Ale on
chyba woli kobiety. Wprawdzie nawet Ivo raz przyznał, że sam nie wie jak to
jest z jego bratem. Nigdy go nie widział z żadną dziewczyną.
– Nino
lubi mężczyzn. Szczególnie tych większych i silniejszych od siebie –
odpowiedział Falcone.
– A ty
lubisz jego? – zapytał zaczepnie Fabiano, po tym jak kolejny raz dostrzegł
błysk w oku przyjaciela, kiedy ten mówił o Nino.
Falcone
zaczął się śmiać słysząc to pytanie. Wstał i podszedł do okna, za którym
znajdował się plac zabaw, teraz w pełni okupowany przez dzieci. Dopił drinka i
odwróciwszy się w stronę Fabiano, rzekł:
– Chcę go
tylko zaciągnąć do łóżka, a potem przestanę o nim myśleć.
Salieri nie
był tego jakoś pewny. On nie przestał myśleć o Ivo. Co więcej po tym jak się do
siebie zbliżyli cieleśnie, wszystko się pogłębiło. Związał się z nim, a był
przecież kimś kto mówił, że miłość nie istnieje. Pokochał i to bardzo. Czasami
w życiu dzieją się rzeczy, które wszystko zmieniają, pomyślał przysuwając jeszcze
pełen kieliszek wina do ust.
*
Następnego
dnia w domu Paolo i Domenico rozległ się pisk połączony z nieustannym
szczekaniem psa. Domenico wypadł z łazienki z pianką do golenia na twarzy i w
ręczniku zawiązanym wokół bioder, który podtrzymywał. Przebiegł korytarz i
wpadł do pokoju Gianny. Nastolatka skakała po łóżku wymachując rękoma, a Dea
stała na podłodze obszczekując swoją panią i merdając ogonem.
– Co się
dzieje? – zapytał spanikowany. Paolo nie było od dwóch godzin, bo miał udać się
na targ, a potem pojechać prosto do Amare. Także jemu pozostało zajęcie się
swoją przyszłą córką.
– Pająk
wszedł pod biurko. O tam. – Trzynastolatka wskazała palcem miejsce, o które jej
chodziło.
Salieri
odetchnął i zaśmiał się, ale zajrzał pod biurko.
– On
się ciebie bardziej boi niż ty jego. To maleństwo. – Klęknąwszy, wciąż uważając
na ręcznik, zmusił pająka by wszedł mu na dłoń. W tej czynności chętnie chciała
mu pomóc Dea. – Nie boisz się myszy, węży, a tego tutaj tak? – zapytał wstając.
Otworzył dłoń i pokazał Giannie pajączka, który chciał mu uciec.
Dziewczyna
zeszła z łóżka i spojrzała ostrożnie na to co ją tak wystraszyło.
– Nie
zostaniemy przyjaciółmi – rzekła krzywiąc się. – Zabierz to proszę.
– Wyniosę
go, a ty zbieraj się do szkoły. – Poprawił ręcznik i ruszył do wyjścia z
pokoju.
– Szkoda, że
tego nie nakręciłam – odezwała się Gianna. – Wyglądało komicznie jak wpadłeś do
pokoju z tym kremem na twarzy i w ręczniku gotowy walczyć.
– Nie
mniej komicznie od ciebie, kiedy skakałaś po łóżku, machałaś rękami i
piszczałaś. – Puścił jej oczko, po czym udał się do łazienki i przez okno
wypuścił pająka. Na spokojnie mógł się wreszcie ogolić i przygotować do
wyjścia.
Pół godziny
później podwiózł Giannę do szkoły, a on wraz z suczką udali się do Amare. Dea
odkąd jej młoda pani wróciła do szkoły, przebywała w przygotowanym dla niej
ogródku wśród wielu zabawek. Czasami zabierał ją do gabinetu, gdzie spała na
kanapie. Co dzień robiła się większa i nadejdzie dzień, że kiedy ogrodzą w
przyszłości dom, Dea będzie w nim zostawać. Możliwe, że wraz z drugim psem.
Musieli też, gdy suczka dorośnie, pomyśleć o jej sterylizacji, ale na podjęcie
takich decyzji mieli jeszcze kilka miesięcy.
Zaparkował
obok skutera narzeczonego i do bistro wszedł tylnymi drzwiami, by zostawić psa
w ogródku.
– Zostań
tutaj, zaraz przyjdę i naleję ci wody.
Mała
szczeknęła i zaczęła męczyć piszczącego hamburgera.
Mężczyzna
poszedł do kuchni powiedzieć Paolo, że już jest, a potem do Ivo, by poprosić o
kawę, której nie miał czasu wypić w domu.
– Dzięki
i udanego dnia – powiedział do baristy i wziąwszy kawę, zaniósł ją do gabinetu,
a chwilę później nalał suczce wody tak jak obiecał i zajął się pracą. Czuł się
szczęśliwy ciesząc się z takich zwyczajnych poranków oraz dni.
*
Ivo nie
mając za wiele zajęć, przyglądał się bratu. Nino wyglądał jakby jeszcze jakaś
część niego spała. Zdejmował krzesła ze stolików działając automatycznie i co
jakiś czas ziewał.
– Nino,
chodź tutaj, dobra? – Na razie byli sami na sali, bo tego dnia otwierali
godzinę później.
– Czego
chcesz? Nie mam czasu. – Mimo swoich słów starszy z braci Morettich podszedł do
Ivo. – No co?
– Wyglądasz
jakbyś całą noc chlał – powiedział barista.
– Co ci do
tego, kurwa. Moje życie, moja sprawa. Pilnuj własnego nosa i kochasia paniusiu
– odparł ostro Nino i wrócił do pracy, w której znów przyjdzie mu przez cały
dzień obsługiwać innych.
Wyszedł do
ogródka, by być poza zasięgiem wzroku brata. Żałował, że drugi barista ma
urlop, bo zdecydowanie wolał jego niż Ivo, który się wpieprzał do jego życia, a
nikt go o to nie prosił. Przygotował resztę stolików ustawiając krzesła na
ziemi. Dzisiaj była jego kolej, aby to zrobić. Akurat to mu nie przeszkadzało, bo
nie przyszli jeszcze klienci, a lubił pracować samotnie. Poranne powietrze było
jeszcze rześkie, ale zapowiadał się kolejny upalny dzień.
Znów
ziewnął. Tej nocy nie wyspał się. Owszem pił. Wypił więcej niż przez ostatnie
tygodnie, ale nie to było powodem bezsenności. Masturbował się przez pół nocy
oglądając porno i fantazjując o tym, że to on jest tym mężczyzną, który klęczy
w pozycji kolankowo łokciowej, a za nim znajduje się Vittorio gotowy wsadzić w
niego penisa. Pożądanie kompletnie zawróciło mu w głowie i nie potrafił się
uspokoić. Nawet teraz czuł się podniecony i myślał o Falcone. Nie rozumiał tego
co się z nim dzieje, bo jeszcze nigdy coś takiego go nie spotkało. Jego zdaniem
nie można być podnieconym nawet mentalnie dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Podejrzewał, że poza tym czego chciało jego stęsknione seksu ciało, wchodziła w
grę chęć odreagowania na groźby kierowane ku niemu. Po pierwszej sesji
masturbacji w salonie, otrzymał telefon przypominający mu, że termin spłaty
długu się zbliża. Dawniej z tego wszystkiego po prostu by się naćpał, a teraz
pozostał mu alkohol i seks. Dwa mocne uzależnienia, z którymi nie potrafił
walczyć. To była niezła mieszanka wybuchowa, kiedy w grę wchodził Vittorio
Falcone.
Porozstawiał
menu oraz zestawy przypraw na stolikach w specjalnej podstawce. Pierwsi klienci
zaczęli się już schodzić i pojawiły się też Camilla z Giovanną. Dzisiaj mieli
być we trójkę, więc się nie narobi. Poza tym była też większa szansa na to, aby
mógł zwolnić się wcześniej, by popracować przy samochodzie. Zrobi to o ile
prawnik kupi dzisiaj akumulator. Bez tego nie ruszą, a ten w Lancii był tak
zniszczony, że nawet naładowanie go nic nie da. Cudem było to, że w ogóle
Falcone ujechał taki kawał drogi.
Przyjął
kilka pierwszych zamówień i zdążył też coś zjeść, kiedy poczuł jak każdy włosek
na jego ciele podnosi się jakby ktoś popieścił je prądem. Mrowienie na karku
sprawiło, że zagryzł wargę, by nie westchnąć. Zdawał sobie sprawę, że to
właśnie w tym momencie do Amare wszedł Vittorio. Nino uniósł głowę z nad
notesu, w którym wpisywał zamówienie i ich oczy spotkały się. Prawnik wyglądał
niby obojętnie jak każdy klient, który przychodził tutaj, aby coś zjeść, ale
intensywność jego spojrzenia sprawiała, że Moretti doskonale wiedział czego
mężczyzna chce. I niech go szlag, ale gdyby byli sami, Nino dałby mu wszystko.
Może poza sercem. Ono było zamknięte i tak miało pozostać.
Vittorio
niczym drapieżnik podszedł do Nino i zapytał:
– To co
polecisz mi na śniadanie?
Dziękuję za kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem skąd w Nino jest tyle nienawiści, mam nadzieję, że już wkrótce poznamy jego tajemnice. Liczę na to, że to właśnie Vittorio sprawi, iż Nino otworzy swoje serce.
Oj myślę także, iż Vittorio w końcu trafi strzała amora, choć może już go trafiła ;)
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
T.T chce więcej... Cierpię, bo to jest takie dobre a te rozdziały tak szybko i miło się czyta, że nie ma się dość nawet jeśli się przeczyta jeden czy dwa razy.
OdpowiedzUsuńWięcej interakcji Vittorio i Nino <3
Pozdrawiam i dużo weny życzę oraz miłego tygodnia :D
~Tsubi
Przeoraszam, że tutaj ale nie wiem gdzie mogę indziej spytać. Szukam opowiadania, jestem prawie pewna że należało do Ciebie ale nigdzie nie mogę go znaleźć. Nie pamiętam tytułu, pamiętam za to, że akcja rozgrywała się między zmiennymi, gdzie główny bohater miał córkę i podróżował z nią. Mogłabym poprosić o pomoc w znalezieniu tego? Strasznie chciałbym to znowu przeczytać ��
OdpowiedzUsuńMoże chodzi Ci o to opowiadanie od Lady M: http://sposobnosc-lady-m.blogspot.com/2017/04/rozdzia-1.html Innego nie znam.
UsuńPozdrawiam ciepło. :)
Rzeczywiście, przepraszam! Właśnie przeczytałam już wszystko od Ciebie o zmiennych i się zastanawiałam czemu tego nie było a tu proszę xD
UsuńPrzepraszam za pomyłkę i dziękuję
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały, co takiego skrywa Nino? czemu jest w nim tyle nienawiści i sam Falcone raczej o Nino będzie myślał częściej... ale podobała mi się reakcja Domenico na ten wrzask Giovanni jak szybko zareagował...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka, hejeczka,
OdpowiedzUsuńNino co skrywa, czemu jest nim tyle nienawiści i sam Falcone raczej o Nino będzie myślał częściej ale podobała mi się reakcja Domenico na ten wrzask Giovanni jak szybko zareagował... ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia