5 maja 2019

Powrót do Limare - Rozdział 15

Dziękuję za komentarze i zapraszam na przedostatni rozdział. :)


Z kuchni w Amare doleciał huk, który okaleczył uszy wszystkich osób znajdujących się w lokalu. Z okienka, przez które wydawano kelnerkom potrawy, buchnął czarny dym. Przez to wszystko Ivo rozlał kawę, którą miał podać klientowi.
– Przepraszam. Proszę usiąść zaraz zrobię panu drugą – powiedział, ale cały czas popatrywał na wejście do kuchni. Nie miał pojęcia co tam się mogło stać. Widząc Giovannę wychodzącą stamtąd, przywołał ją.
– Nie uwierzysz co się stało. Piec na pizzę huknął, poszły dymy i po piecu – oznajmiła. – Wszystko jest czarne. Nawet ściany.
– Nic się nikomu nie stało? – zapytał wycierając ścierką blat.
– Nie. Po prostu każdy jest brudny z sadzy. 
– Piec był nowy, więc jak mogło coś się stać? – zapytał. Umył ręce, po czym zajął się przygotowaniem klientowi kawy.
– Nowy, nowy – powiedziała bawiąc się notesem i długopisem, w którym zapisywała zamówienia. – Nawet nowe rzeczy potrafią się zepsuć. Piec był opalany drewnem, może coś się przytkało. Najgorzej, że Domenico nie ma, Paolo również i nie wiem co robić. Enrico się wszystkim zajmuje. Na szczęście nic się nie pali, ale i tak wezwał strażaków, mówiąc im o co chodzi. Pewnie trzeba spisać jakiś raport czy coś. Nie wiem, ale lepiej dmuchać na zimne – paplała wyrzucając z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego. – Chodzi o ubezpieczenie, więc taki raport wskaże kto jest winny. Ale piec był dobrze użytkowany. Będą musieli go zareklamować czy coś.
– No tak, miał pół roku i jeszcze obowiązuje go gwarancja. – Podał gotową kawę kobiecie. – Zanieś to proszę do trójki. Chociaż i tak pewnie będzie trzeba zamknąć jeżeli kuchnia nie działa. W każdym razie spróbuję dodzwonić się do Paolo. – Złość na przyjaciela nadal mu nie przeszła, ale był na dobrej drodze ku temu.
Nie mogło być inaczej, bo w sumie pomiędzy nim i Fabiano na razie wszystko się naprawiło. Mężczyzna spędził noc u niego, ale z samego rana wyszedł, bo był umówiony na ważną rozmowę ze wspólnikiem. Potem chciał spotkać się z prokuratorem, który prowadził sprawę morderstwa, o które policja podejrzewała Nino. Mieli się spotkać dopiero kiedy prawnik przyjdzie do Amare na obiad, a potem spędzić razem wieczór. Obiad był już nieaktualny, za to wieczór oraz noc jak najbardziej tak.
Wykręcił numer do Paolo i poczekał dłuższą chwilę, ale mężczyzna nie odbierał.
– No teraz kiedy jesteś potrzebny. – Do Domenico nawet nie zamierzał dzwonić, bo co mężczyzna zrobi przebywając w stolicy. – No cholera, odbierz.
Kątem oka dostrzegł, że do Amare wszedł Nino i zawołał go kiwając na niego ręką. Nie spodziewał się, że brat jednak przyjdzie. Spróbował jeszcze raz zadzwonić do DiCarlo i w końcu nagrał wiadomość:
– Paolo, mamy awarię w bistro. Coś się stało z piecem do pizzy. Nie widziałem go, ale chyba już po nim, a i kuchnia nie może działać. Jesteś potrzebny na wczoraj. – Rozłączył się i spojrzał na brata. – Jednak przyszedłeś.
– Taa, panienko. Dasz mi coś do żarcia? – Nino rozglądał się bębniąc palcami o kontuar.
– Kuchnia jest nieczynna i czekamy na właściciela. Proponowałem ci wczoraj robotę kelnera, a nie darmowe jedzenie.
– Miałbym usługiwać ludziom? Chyba sobie jaja robisz. Poza tym DiCarlo mnie nienawidzi.
Nie przyznał się bratu, że właśnie z tego powodu chciał, aby Nino tutaj pracował. Z małej zemsty za to co Paolo zdradził Fabiano. Dzisiaj emocje uspokoiły się i zrozumiał, że zachował się jak dziecko chcąc się zemścić. Mimo tego pomysł, by brat zaczął tutaj pracować nie był głupi. To był jego kandydat na kelnera, bo nikogo innego nie znalazł i nie miał ochoty szukać. Nino tylko musiałby powściągnąć swój niewyparzony język, bo do tej pracy takie coś się nie nadawało.
– Usługiwanie ci nie zaszkodzi, jeżeli dostaniesz za to wypłatę. – Nachylił się w stronę brata. – Zarobisz i spłacisz długi. Nie zamierzam ci ciągle pomagać.
– To co, nie boisz się, że proponujesz pracę przyszłemu kryminaliście, narkomanowi i alkoholikowi, siostrunia?
– Jeżeli jesteś winny to pójdziesz siedzieć. Na razie o nic cię nie oskarżyli. A jakby co, to Fabiano będzie cię reprezentować i postara się o kaucję dla ciebie. Dodam jeszcze, że ostatni raz ci pomagam.
– Dobra z ciebie cioteczka. To co sądzisz, że nadaję się do noszenia talerzy?
– Na początek się przyuczysz, o ile Paolo cię przyjmie. Przyjdź jutro lub w ogóle dam ci znać co i jak, bo nie wiem kiedy Amare zacznie działać. – Ledwie dokończył zdanie z kuchni wyszedł Enrico z fartuchu, który jeszcze godzinę temu był nieskazitelnie biały. Kucharz wyglądał na zdenerwowanego, ale Ivo mu się nie dziwił.
– Proszę państwa – mężczyzna zwrócił się do klientów – mieliśmy poważną awarię. Musimy na jakiś czas zamknąć lokal. Bardzo przepraszamy, ale nie ma innego wyjścia.
– Paolo, gdzie jesteś? – burknął pod nosem Ivo.

*

– Jesteś pewny? – Fabiano zapytał przyjaciela, patrząc na niego  na ekranie laptopa. Rozmawiali już od dwóch godzin.
– To najlepsze wyjście. Słuchaj, ten facet ma przerąbane. W końcu prokurator wystawi nakaz aresztowania, bo będzie chciał się popisać wynikami.
– Ale sam mówiłeś, że bransoletka i to, że Nino Moretti tam był, nie mogą o wszystkim decydować. Te dowody można podważyć.
– Tak, ale to one wskazują na Morettiego. Jest nagranie, że był w domu dilera w tej samej godzinie, w której on zginął. Nikogo innego tam nie było. Zgubił bransoletkę, która mogła upaść podczas szamotaniny. No i jeszcze w jego domu znaleziono narkotyki. Mógł je wziąć, bo pochodzą z tej samej partii, którą handlował diler. Ma szczęście, że go przez to nie aresztowali, bo towaru było bardzo mało. Coś nie coś się dowiedziałem. Też mam znajomości. – Mrugnął do Fabiano. – Czasami wystarczy włos na miejscu zbrodni, by kogoś udupić. Prowadziłem wiele takich spraw. Miałem winnych klientów i niewinnych, którzy zostali oskarżeni, bo byli widziani koło miejsca przestępstwa. W końcu prokurator w Limare, a z tego co czytałem jest łasy na to by mieć wyniki, nie patrzy na to, czy ktoś jest winny czy nie, wystawi nakaz. Wtedy ty będziesz potrzebny. Resztę zostaw mnie. – Vittorio wyprostował się na krześle. – Zmieniając temat. Wspomniałeś, że budynek w którym mieścił się bank tego Salerno jest do kupienia.
– Tak, ale musimy tę sprawę omówić na spokojnie, kiedy się spotkamy. Nadal jestem za tym, aby otworzyć filię naszej kancelarii, a to miejsce idealnie się do tego nadaje.
– Czyli nie wracasz do Rzymu?
Fabiano zamilkł na chwilę, bo jeżeli przyzna głośno to co chce zrobić, stanie się to prawdą. Ale w sumie podjął już decyzję, kiedy wyjechał z Rzymu.
– Wrócę na jakiś czas. Na miesiąc, na dwa, by dokończyć moje sprawy i przenieść się tutaj.
– Będzie mi ciebie brakowało przyjacielu, ale wiem, że zawsze wybierałeś dobrze dlatego nie zamierzam oponować przeciw twoim decyzjom. – Spojrzał na zegarek. – Teraz wybacz, ale za pięć minut mam klienta i chcę się przygotować do wizyty. Do zobaczenia.
– Do zobaczenia, Vittorio. – Wyłączył program przez który rozmawiali. Miał jeszcze kilka spraw do załatwienia. Choćby pomoc prywatnego detektywa, który miał sprawdzić ośrodek psychiatryczny wuja. To w jaki sposób leczą tam pacjentów i czy stosują metody, które zastosowali na nim. Zresztą wątpił, by to co zrobili jemu było oficjalne i mogli się tym chwalić.
Zamierzał zadzwonić do detektywa, ale to jego telefon rozdzwonił się pierwszy. Na ekranie pojawiło się imię Ivo i znów poczuł ciepło wkradające się do jego brzucha. Tak jak chłopak, który zakradał się do jego umysłu w każdej wolnej chwili. Był niczym złodziej, który zawsze znajdywał lukę w zabezpieczeniach, wchodził gdzie chciał. Wczoraj coś się wydarzyło pomiędzy nimi i nie miało to nic wspólnego z seksem. Chodziło o to jak trzymał baristę, całował. Nawet kiedy trafili do łóżka Ivo stało się to samo. Potrzebował mieć z nim kontakt. Ciągnęło go do chłopaka, czuł się przy nim dobrze, bezpiecznie.
– Stęskniłeś się, Moretti? – zapytał zanim zdążył ugryźć się w język. Nie było mowy, aby pytał o takie rzeczy.
– Za tobą zawsze. Ale mam inną sprawę. Widziałeś dzisiaj Paolo?
– Na szczęście nie miałem tej przyjemności. Coś się stało? – Słuchał przez chwilę tego co Ivo opowiadał i obiecał poszukać mężczyzny, który dziwnym trafem nie był w pracy, co się nie zdarzało ot tak. – Zadzwonię do ciebie za kilka minut – powiedział, zanim rozłączył się.
Sprawdził wszystkie pomieszczenia na górze i nie znalazł nawet Gianny ani psa. Na parterze także nie było żywej duszy. Kiedy wrócił od Ivo nie zwrócił uwagi na to czy ktokolwiek jest w domu. Miał wrażenie jakby nagle znalazł się w jednej z dwunastu książek LaHaye Jenkins’a, które napisał o końcu świata. Ta konkretna nosiła tytuł „Dzień zagłady” i to w niej część ludzi zniknęła, jakby wyparowała pozostawiając po sobie ubrania, rzeczy i wszystko co mieli. Nawet krewnych i przyjaciół, którzy zostali na ziemi zastanawiając się na początku gdzie podziali się ich bliscy.
Na szczęście nie znalazł się w książce, tylko nadal przebywał w realnym świecie. Kilka razy próbował dodzwonić się do Paolo, ale wciąż nikt nie odbierał. Wtedy do głowy wpadł mu pomysł, że może skontaktować się z Gianną. Nastolatka pierwszego wieczoru gdy tu przyjechał wzięła jego telefon i wpisała swój numer. Odnalazł go w spisie numerów i zadzwonił do niej.
– Fajnie, że dzwonisz, wujku.
Odetchnął kiedy trzynastolatka odebrała.
– Gianna, chciałbym porozmawiać z twoim tatą. Gdzie jesteście?
– Nie wiesz? Zostawiliśmy ci kartkę na stole w kuchni. – Zawrócił z dworu do kuchni, ale na blacie nie było żadnej karteczki. Spostrzegł ją dopiero po chwili leżącą na podłodze. – Ja jestem u Orsoli z Deą. Zostałam u niej na kilka dni. Nie myśl, że mój tata jest nieodpowiedzialny, pomyślał o mnie. Nie chciał zostawić mnie samą, a wie, że ty jesteś zajęty i nie będziesz się opiekował dzieckiem.
– Spokojnie. Gdzie jest twój tata? – Schylił się po kartkę.
– Mój tata kupił w nocy bilet na samolot i poleciał naprawić to co zepsuł – odpowiedziała dumna z ojca nastolatka.

*

Decyzję o locie do Rzymu podjął w ostatniej chwili. Zamówił bilet przez Internet, a potem skontaktował się z Livio z pytaniem, czy Gianna mogłaby zostać u niego i jego córki. Mężczyzna zgodził się bez problemów, więc nie musiał martwić się o córkę. Spędzi dobrze czas z przyjaciółką i rozumiała co chciał zrobić. Dzięki temu mógł przylecieć do stolicy, w której nie mógł się odnaleźć. Nawet lotnisko było jego zdaniem za duże i kręciło mu się w głowie od tego wszystkiego. Dlatego też nie zamierzał nigdzie chodzić. Jego celem było odnalezienie Domenico.
Taksówka, którą wziął z lotniska przywiozła go pod wskazany adres i Paolo stracił cały swój animusz widząc dokąd przyjechał. Spodziewał się, że dom rodzinny Domenico nie będzie znajdował się w biednej dzielnicy, ale ulica przy której stały wille przeszła jego najśmielsze oczekiwania. Przez chwilę nawet zastanawiał się co tutaj robi, ale przypomniał sobie, że chce odzyskać miłość jego życia i zamierzał to zrobić.
Nie miał pojęcia gdzie znaleźć Domenico i do głowy przyszło mu jedyne miejsce o jakim wiedział. Partner mógł się zatrzymać w rodzinnym domu, na co Paolo miał nadzieję. Nie był w stanie do niego zadzwonić, bo zepsuł mu się telefon. Poza tym wolałby się z nim od razu spotkać, a nie informować go o tym. Tego samego zabronił również Fabiano, zostawiając mu wiadomość.
– To tutaj, proszę pana – poinformował kierowca i podał sumę za kurs.
Paolo zapłacił znacznie więcej i zabrał swój bagaż. Stanął przed bramą willi. Nacisnął przycisk domofonu przypominając sobie jak robił takie rzeczy chcąc zobaczyć się z córką, której nie mógł widywać kiedy mieszkała z matką w dużym białym domu otoczonym wielkim murem.
– Dzień dobry, z kim się chce pan widzieć? – Męski głos starszego mężczyzny dobiegł z głośnika.
DiCarlo spojrzał w kamerę i powiedział:
– Chciałbym zobaczyć się z Domenico Salierim. Powiedziano mi, że zatrzymał się w domu.
– Panicz nie mieszka tutaj.
– Wie pan gdzie go mogę znaleźć? W jakim hotelu zatrzymał się? To bardzo ważne. Niech mi pan powie. Proszę.
Przez chwilę panowała cisza, ale w końcu odezwał się ten sam głos.
– Nie wolno mi tego robić, ale znam panicza Domenico i zawsze traktowałem go jak syna. Jestem lokajem i wiele widziałem, a panu dobrze z oczu patrzy. Panicza znajdzie pan w ich restauracji matce na obiedzie z rodzicami i wujem.
– Dziękuję, dziękuję panu z całego serca. – Z mocno bijącym sercem oddalił się od kamery. Wyjął z kieszeni telefon chcąc wezwać taksówkę i zaklął. – Stary grat. Niech to szlag, jak ja tam dotrę? – Zostało mu pójść pieszo i znaleźć w tym czasie jakąś taksówkę lub autobus, chociaż nie orientował się w ich rozkładzie. Ważne było, aby dotarł do restauracji zanim Domenico wyjdzie. Na szczęście wiedział, który to lokal i gdzie się znajduje. – Tylko bądź tam, kochanie, kiedy dotrę na  miejsce.

*

Domenico patrzył na rodziców oraz wuja wciąż nie potrafiąc rozszyfrować ich spojrzeń, które sobie rzucali. Zadał tylko jedno, proste pytanie. Co się działo z jego bratem trzynaście lat temu? Właśnie po to tutaj przyjechał. Nie tylko, aby zobaczyć rodziców, których wybielił przez miniony rok, ale również by poznać prawdę o Fabiano. Za rodzicami owszem tęsknił, ale gdy tylko się z nimi spotkał to przypomniał sobie jacy potrafią być zimni, wyrachowani, żądający tego by im się podporządkował. Nie był już dawnym sobą, aby im ulegać.
– Pytałem o coś prostego. O nic czego nie wiecie. Dlaczego mój brat zniknął kiedy miał osiemnaście lat? Dlaczego wrócił odmieniony?
– To nie jest temat do obiadu. Chcieliśmy… – urwał pan Salieri w chwili kiedy przy wejściu do lokalu powstało zamieszanie. – Co się tam dzieje? Mam zwolnić ochronę? Co to za człowiek?
Domenico podążył za wzrokiem ojca i serce mu się zatrzymało, a potem zaczęło uderzać w jego piersi zdecydowanie za szybko rozgrzewając go.
– Paolo – szepnął. Dostrzegając, że ochrona chce wyrzucić jego partnera wstał i zawołał: – Puśćcie go. On przyjechał do mnie. – Nie miał pojęcia co tutaj robi kucharz, ale był szczęśliwy, że go widzi. Rozstali się w złości, lecz mimo słów mężczyzny  wróciłby do  niego, kiedy poznałby odpowiedzi na pytania, które go dręczyły.
Paolo odtrącił ręce ochrony próbującej go siłą wyprowadzić. Rzucił torbę na podłogę i nie zważając w jak luksusowym jest miejscu, bo na wejście tutaj wymagano garnituru i sukni wieczorowej oraz na to ile ludzi na niego patrzy, ruszył w stronę partnera. Pokonując dzielące ich metry, zgarnął go w swoje ramiona i pocałował zachłannie. Ktoś chyba zrobił im zdjęcie, bo błysnął flesz zanim zamknął oczy delektując się smakiem ust miłości swojego życia. Nic go nie obchodziło poza tym, że Domenico go w dalszym ciągu chciał przylegając do niego, a on pokazał mu w pocałunku, że kocha i tęsknił.
– Kocham cię – wyszeptał kiedy odsunął wargi od Domenico. – Przepraszam. Kocham i przepraszam za to co powiedziałem – mówił nie mogąc przestać go dotykać. Partner miał na sobie szary garnitur podczas gdy on był w dżinsach i pomiętej koszulce. – Chcę byś do mnie wrócił. Bez ciebie nie ma nic – mówił składając pocałunki na całej twarzy Domenico.
– Przecież bym wrócił. Wkurwiłeś mnie i nie miałem ochoty z tobą rozmawiać, ale wróciłbym do ciebie. Do naszego domu, bo tam oraz przy tobie jest moje miejsce.  – Wędrował rękoma po karku, włosach, ramionach Paolo również nie potrafiąc przestać go dotykać. Wszystko wokół zniknęło i byli tu tylko oni sami. – Kocham cię najbardziej na świecie i nic mnie od ciebie nie odciągnie.
– Ja ciebie też kocham. Dlatego… Dlatego wiem czego chcę i… Mam pytanie, skarbie. – Ciężko oddychając, dygocząc z nerwów, które go ogarnęły z powodu tego co chciał zrobić, a nigdy o tym z Domenico nie rozmawiali, opadł na jedno kolano. Spojrzał w górę. – Domenico, jesteś kimś kogo poznałem w trudnych chwilach i pokochałem jak nigdy nie kochałem żadnego mężczyzny. – Wziął jego dłonie w swoje. – Jesteś moim sercem. Moją duszą. Moim ciałem i wszystkim. – Ucałował obie dłonie partnera. – Jesteś kimś komu oddałem swoje serce, kto na zawsze zamieszkał w moim. Kimś z kim wychowuję córkę i pragnę założyć rodzinę. Także… – Puścił jedną z rąk i z kieszeni wyjął czerwone pudełeczko. Coś co kupił jadąc do tego lokalu, bo wiedział czego pragnie. Czego zawsze pragnął. Bał się tylko, że Domenico mu odmówi. – Jestem pewny czego chcę. – Otworzył pudełeczko. W środku znajdowała się obrączka. – Wyjdziesz za mnie, Domenico?
Serce Domenico biło tak mocno, że nie był stanie nawet złapać tchu. Nie wierzył, że to wszystko się dzieje i to w dodatku w takim miejscu, gdzie pewnie jego rodzice z wujem przeklinają ich obu, ale nie zamierzał się tym przejmować. Najważniejsze było to, że mężczyzna, którego nad życie ukochał, za którego oddałby życie właśnie poprosił go o rękę. Wzruszony do głębi musiał sobie przypomnieć jak się mówi, by odpowiedzieć na zadane pytanie. Pochylił się kładąc dłoń na policzku Paolo i odpowiedział:
– Tak, wyjdę za ciebie. Już nigdy się mnie nie pozbędziesz.
– Na to liczę – odparł ze śmiechem DiCarlo i nałożył partnerowi obrączkę. Dla siebie też miał, ale tym zajmą się później. Na razie wstał równie wzruszony jak jego narzeczony i pocałował go, przytulił, wyznał, że kocha najmocniej na świecie. Kiedy to zrobił ich intymną chwilę przerwał głos, który ani trochę nie był zadowolony z wydarzenia.
– Obrzydlistwo. Pokazujesz ludziom swoją chorobę – rzekła matka Domenico. – Nie jesteś już moim synem.
– Czy to ważne? Od roku nim nie jestem. Sprowadziliście mnie tutaj, aby Fabiano za mną przyjechał. Nie zrobi tego. Mam nadzieję, że ułoży swoje życie tam gdzie jest. Zanim wyjadę z moim narzeczonym i dołączymy do mojego brata, żądam odpowiedzi na zadane wcześniej pytanie. Naprawdę nie jest ono trudne. Prędzej czy później poznam prawdę, a wtedy zobaczycie, że wasz grzeczny synek potrafi pokazać rogi. Wszystkich tutaj biorę za świadków tego czego od was wysłucham, tutaj i teraz – powiedział to zimnym głosem stawiając czoła rodzicom i wujowi. Miał do tego siły, bo trzymał za rękę stojącego obok niego Paolo. Kogoś przy kim był w stanie pokonać Goliata.

11 komentarzy:

  1. Uhuu się dzieje :D Nie mogę się doczekać całej prawdy o tym okresie zniknięcia Fabiano :3
    Pozdrawiam i weny życzę :)
    ~Tsubi

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za kolejny rozdział :)
    Liczyłam na to, iż Paolo pojedzie po ukochanego, ale tego co zrobiło to się nie spodziewałam, ale było to piękne, więc dziękuję, że to napisałaś :)
    Wątpię, że rodzice Domenico wyznają prawdę, mam nadzieję, że detektyw coś znajdzie.
    Bardzo mi się podobają plany Fabiano :) Mam nadzieję, że jego domem stanie się dom Ivo :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej nie wiem gdzie mam się spytać więc pytam tutaj czy ukarze się tutaj opowiadanie
    "Magnetyzm serc"
    niestety na kupno mnie nie stać ...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu można śmiało pytać. Niestety nie będzie tutaj dodawany ten tekst. Już po wstawieniu go do sprzedaży pisałam, że nie pojawi się on na blogu, ani nigdzie indziej. Byłoby nie fer gdybym teraz zmieniła zdanie.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  4. Nie no kochana wspaniale!
    Cieszę sie, że Paolo pojechał do Domenica.
    W końcu będą razem a matka Domenica nie zasługuje na niego. Na swojego syna.
    Wręcz przeciwnie.
    No i jeszcze jest sporo tajemnic do wyjaśnienia.
    Pozostaje tylko czekać na odpowiedzi i zobaczyć co będzie dalej.
    No i jeszcze Fabiano.
    Hah pokochałam go od pierwszej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana moja, czy trzeci tom będzie o Nino?
    I dziękuję ci za ten rozdział ;3 kurczę! Był taki słodki i kochany ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to będzie tom o Nino. :)

      Usuń
    2. WIEDZIAŁAM. No wiedziałam.
      Tak właściwie - on też będzie gejem (a ten diler to jego ex czy cóś)? Czy też to będzie opowieść o jego drodze do tolerancji?I czy Nino bedzie z Vittorio?
      Ekscytuję się bo tyle dróg dla niego można ułożyć że aaaa

      Usuń
    3. Nic nie powiem. Na pewno pytań jest dużo, ale spoilery to zło i na wszystko poznasz odpowiedź w przyszłości. :)

      Usuń
  6. Hejeczka, hejeczka,
    cieszę się bardzo z decyzji Paolo że pojechał za Domenico i jeszcze się oświadczył to cudownie... och Fabiano zostaje w Limare i jeszcze chce otworzyć filie kacelarii... Nino ma być kelnerem cóż myślałam,  że o coś innego może tutaj chodzić... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    cieszę się bardzo z decyzji Paolo że pojechał za Domenico... i jeszcze się oświadczył to naprawdę cudownie, och Fabiano zostaje w Limare i jeszcze chce otworzyć filie kacelarii... ech Nino ma być kelnerem, cóż myślałam że o coś innego może tutaj chodzić...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)