Małe info. Beezar już działa, będę tam wstawiać nowe teksty, starych nie usuwam. Jeżeli chodzi o "Na celowniku" to pozostanie on jedynie na Bocketbook. :)
Ich usta spotkały się zanim drzwi
zostały zamknięte. Ręce obejmowały, głaskały, palce wsuwały we włosy, kiedy
języki splatały się ze sobą, a serca biły wspólnym rytmem. Jedno podekscytowane
i szczęśliwe, drugie przestraszone, ale spragnione doznań tak jak ściśle przylegające
do siebie ciała dwóch mężczyzn, którzy kierując się w stronę kanapy z
każdym krokiem pozostawiali za sobą ubrania.
Opadając na sofę Ivo zawisł nad
Fabiano, którego ręce nie przestawały go dotykać. Królowa lodu mieszkająca
dotąd w prawniku ustąpiła miejsca pragnieniom, które pokazywały się nie tylko w
niespokojnych, pełnych ekspresji ruchach mężczyzny, ale również i w jego
oczach. Moretti zdejmując Salieriemu okulary i odkładając je na stolik, tuż
obok zapomnianej książki, nie mógł uwierzyć, że człowiek, którego kocha i
pragnie leży pod nim chętny, rozpalony, gotowy pozwolić mu na wszystko. Na
wszystko tylko nie na miłość, ale Ivo odepchnął od siebie tę myśl. Położył usta
na gardle Fabiano, pieścił go i całował słuchając cichych westchnień.
Uda prawnika rozłożyły się, aby
umieścić go pomiędzy nimi. Jedna z jego nóg przesuwała się po łydce i udzie
baristy. Mieli na sobie jedynie bieliznę, a Moretti chciał się jej jak
najszybciej pozbyć. Zatrzymał się jednak i unosząc głowę, położył dłoń na
gładko ogolonym policzku Fabiano, który obłędnie pachniał.
– Jesteś pewny? – zapytał, nie chcąc
zrobić niczego czego Salieri nie zechce. Na własnym przykładzie wiedział jak
człowiek reaguje pod wpływem chwili, a potem tego żałuje.
– Chcę cię. Chcę cię we mnie, w
łóżku. Wymęcz mnie, zapanuj nade mną, bo zwariuję. Pozwól mi nie myśleć, nie
kontrolować się. – To ostatnie było dla Fabiano najtrudniejsze do zrobienia,
ale czasami musiał na to sobie pozwolić. Chociaż mózg krzyczał, że to złe, bo
to czyni go słabym, ale dzisiaj słuchał serca, które podszeptywało, że wcale
tak nie było. – Ivo, nie pytaj, tylko mnie weź.
Usłyszenie swojego imienia
wypowiadanego przez te fantastyczne usta i tego w jaki sposób to robiły,
było kolejnym zapalnikiem do działania i nie zadawania głupich pytań. Złączył
ich wargi ze sobą pocierając je, smakując, wsuwając język pomiędzy nie. Fabiano
ulegle poddawał się temu, odpowiadając na każdy ruch. Był niczym modelina w
umiejętnym ręku człowieka, który był w stanie ulepić z niej wszystko co chciał.
Prawnik nie bał się dotyku. Spragniony go otwierał się na to z taką łatwością i
pięknem swoich reakcji, że Ivo mógłby w takiej chwili zrobić dla niego
wszystko.
Barista zjechał pocałunkami na szczękę
prawnika, szyję, napawając się cudownym drżeniem mężczyzny, którego biodra
szarpiące się w górę ukazywały namiętność i pragnienia jakie Fabiano z
siebie uwolnił.
– Chcę ci dać wszystko, wszystko –
powtarzał Ivo pocierając ich krocza o siebie.
– Chcę jednego, zmęcz mnie. Błagam
zniszcz moje ciało, mnie. Po prostu zrób wszystko i wymęcz. – Za te słowa
Fabiano jutro skarci się, ukarze, ale dzisiaj nie mógł inaczej. Tak bardzo czuł
się potrzebujący, że psychiczny ból, który w sobie nosił objawił się jako coś
fizycznego, co nie miało granic i powodowało u niego głód desperacji i pożądania.
Głód seksu i niepohamowanej rozkoszy za którą tęsknił, której potrzebował by
zaspokoiła nie tylko jego ciało, ale i umysł. Chciał by odebrała mu zdolność
myślenia, kontroli i wyrzuciła przynajmniej na chwilę więżące go kajdany.
Potrzebował by pozostawiła go wolnym. Wolnym w taki sposób, w jaki nigdy nie
był.
Wsunął palce w kolorowe włosy Ivo,
mierzwiąc je jeszcze bardziej, kiedy chłopak zajął się badaniem ustami oraz
językiem jego klatki piersiowej. Fabiano miał wrażenie, że każdy pocałunek potęguje
potrzeby i emocje, które nim targały. Kiedy usta znalazły się na jego brzuchu,
dowiedział się jak bardzo w tej chwili jest wrażliwy w okolicach pępka, ale to
było nic w porównaniu do tego co wyrwało z niego pierwszy krzyk tego wieczoru. Aż z przyjemności, jaka w niego uderzyła,
podwinął place u stóp, głowę odrzucił na kark, a uda zadygotały.
Ivo w ostatniej chwili chwycił biodra
mężczyzny zanim uniosły się, a penis, którego wziął w usta wbił mu się do
gardła, na co nie był przygotowany. Jak bardzo by chciał znaleźć się wewnątrz
Fabiano, tak nie potrafił powstrzymać się przed posmakowaniem jego członka,
który wyskoczył spod obsuniętej bielizny, jakby chciał krzyknąć „jestem wolny”.
Przy tym Moretti miał wrażenie, że to samo przekazał mu krzyk Fabiano i zamierzał
dać temu mężczyźnie tę wolność chociaż na dzisiejszą noc. Chciał spełnić jego
życzenia, wymęczyć go tak, aby Salieri nie był w stanie śnić.
Lizał i ssał penisa z ochotą, czerpiąc
z tego dużą przyjemność. Jego niebieskie oczy obserwowały szczupłe, umięśnione
ciało pokrywające się rumieńcami, niespokojne, żądające i rozpalone. Tak jak
piwne oczy, które spotkały się z jego, a on patrząc w nie rozluźnił gardło i
wziął całego penisa do ust, aż nos dotknął krótko przyciętych włosów łonowych
prawnika. Kochanek, bo tak na tę noc w myślach Ivo nazywał Fabiano, nie był w
stanie nadal na niego patrzeć, bo przymknął powieki, ponownie odrzucając głowę
na kark, wydając z siebie niemalże płaczliwy dźwięk pełen ulgi, a zarazem
niekończącej się desperacji. Twarda długość w ustach baristy drgnęła jakby
prawnik miał dojść.
Ivo wysunął członek na tyle, by w
ustach pozostała jedynie główka. Podrażnił ją od spodu językiem, co zostało
przyjęte kolejną reakcją, że to co robił było przyjemne dla pieszczonego
mężczyzny. Fabiano pociągnął go za włosy, jakby chcąc wsunąć penisa z powrotem,
a jednocześnie wyjąć go do końca, bo trudno mu było wytrzymać to, co odczuwał
zbyt intensywnie, ale nie mógł się zdecydować czego bardziej pragnie. Ivo
podjął za niego decyzję. Uwolnił go i uniósłszy się, przysiadł na piętach.
Wsunął kciuki pod bieliznę mężczyzny.
– Tyłek do góry.
To o co poprosił zostało spełnione i
powoli zdjął bokserki mężczyzny unosząc raz jego jedną nogę, potem drugą,
których łydki za każdym razem całował i wielbił kierując się w górę pomiędzy
uda, by popieścić je od wewnętrznej strony.
Fabiano chciał coś powiedzieć, ale
chłopak po raz kolejny doprowadził go do tego, że stracił zdolność wypowiadania
słów. Mógł jedynie wić się od otrzymywanych doznań, które pokazywały mu jak
mocno unerwione miał ciało. Jak wrażliwe i reagujące na najdrobniejszą
pieszczotę. W chwili kiedy ciepły i wilgotny język przesunął się po jego
napiętych jądrach, rozłożył szerzej uda oddając się Ivo w pełni. Palce zawinął
wokół swojego penisa nie po to, by sobie dogodzić, ale by nie skończyć za
wcześnie. Sądził, że Ivo go po prostu weźmie, wypieprzy jak robili to inni
mężczyźni, a on się z nim przyjemnie bawił, doprowadzając go do utraty zmysłów.
Miał wrażenie, że jest pieszczony od długich godzin, które mogłyby trwać i
nigdy się nie skończyć.
Chłopak ponownie położył się na nim,
łącząc ich usta ze sobą oraz spojrzenia pełne pasji, proszące i obiecujące.
Fabiano nie miał pojęcia kiedy Ivo pozbył się swojej bielizny. Poczuł jaki jest
nagi, kiedy ich penisy dotknęły się, a barista wykonywał ruchy frykcyjne jakby
już znajdował się w nim. Prawnik zaplótł nogi wokół bioder Morettiego, poddając
się tym ruchom, a przy tym cały czas patrzył w jego oczy. Gdyby nie był tak
bardzo zamroczony przyjemnością wyczytałby z nich coś, co kazałoby mu uciekać.
To była miłość, z której Ivo zdawał sobie sprawę już od dawna. To ona
zadomowiła się w jego mocno bijącym sercu. Nie zamierzała się spakować i
wyprowadzić i to ona kazała mu kochać się z tym potrzebującym mężczyzną, być z
nim, przy nim. Wypełniać pragnienia Fabiano.
Całował Salieriego poruszając się na
nim i wsuwając jedną rękę w jego włosy. Chwilami umieszczał ją na karku
mężczyzny, przytrzymując go.
– Jesteś najbardziej niezwykłym,
zniewalającym i zdumiewającym mężczyzną jakiego spotkałem – wyszeptał barista,
zanim znów zaczął całować prawnika. Tylko tym razem zrobił to po to, aby ten
nie mógł powiedzieć mu, by się zamknął. Aczkolwiek wydawało mu się, że Fabiano
nie jest do tego zdolny.
Przesunął rękę po jego boku, biodrze i
po udzie, które chwycił przytrzymując przy sobie. Pchnął mocniej biodrami i to
był ten moment, kiedy bardzo mocno zapragnął znaleźć się w nim, otulony
ciepłym, ciasnym wnętrzem.
– Poczekaj na mnie chwilę, bo niczego
tu nie mam. Poczekasz? Nie będzie tak, że tu wrócę, a ciebie nie zastanę? Muszę
pójść po coś do nawilżenia i gumki. – Nie doczekał się odpowiedzi, które
mogłyby udzielić usta mężczyzny, ale spragnione oczy Fabiano odpowiedziały na
to pytanie, jak i późniejszy cichy jęk jaki wydostał się z rozchylonych warg.
Ivo wstał i szybko udał się do
sypialni. Kiedy wrócił widok, który zastał był po prostu niezwykły. Fabiano na
niego czekał z jedną nogą narzuconą na oparcie kanapy, drugą przytrzymał
odchylając ją na bok. Natomiast jedna z jego dłoni głaskała jądra i miejsce
pod nimi.
– Jest pan bardzo niegrzeczny,
mecenasie – powiedział ochrypłym głosem barista. – Od samego widoku można dojść
– dodał, przesuwając ręką po swoim członku i klękając pomiędzy rozłożonymi
udami prawnika. Jeżeli zdarzy się pomiędzy nimi następny raz, to wycałuje je
dokładniej i będzie się o nie ocierać, wsuwając pomiędzy złączone uda swój
członek.
Salieri nie miał pojęcia o czym Ivo
myślał, ale cokolwiek to było zgodziłby się na to. W oczach dwudziestotrzylatka
pojawiło się tak duże pożądanie, że ulec temu było zbyt łatwo. Natomiast penis
baristy był wielki i gruby. W ustach poczuł zbierającą się ślinę na myśl o tym,
żeby go całego wylizał, a potem possał. Nie dane mu było nic w tej sprawie
zrobić, bo Ivo ponownie przycisnął go do kanapy pieszcząc i znów zabrał jasność
myślenia, co prawnik już pokochał. Jutro będzie się martwić tym co robił.
Dzisiaj chciał oddać swe ciało temu chłopakowi, którego mokre pocałunki, zwinny
język na jego ciele oraz pokryty żelem palec krążący przy jego wejściu, robiły
mu dobrze. Jeszcze lepiej mu było, kiedy palec pokonał opór i wsunął się w
niego, a potem do pierwszego dołączył kolejny. Krzyżowały się ze sobą,
rozkładały jak nożyce pieszcząc go od środka, masując i rozciągając. Potem
dołączył trzeci, a on miał ochotę nabijać się na nie i płakać błagając o
więcej. Nigdy nie przeżył czegoś tak niezwykłego. Jego rzadki seks z
mężczyznami nie opierał się na długich pieszczotach i przygotowaniach. Zawsze
to było szybkie, a Ivo… Ivo zwyczajnie zabrał go na inny poziom seksualnej
satysfakcji. Dostał tego, kiedy Moretti wsunął w niego penisa, dając mu to po
co tutaj przyszedł.
– Jesteś olbrzymi. – Tylko tyle
zdołał wysapać Fabiano, z początku czując dyskomfort, ale to szybko minęło i
gorąco, które w nim wybuchło sprawiło, że wszystko przestało istnieć. Wcześniej
chciał się jeszcze odwrócić na brzuch, ale chłopak głosem, któremu nie można
było się sprzeciwić powiedział:
– Chcę cię mieć za pierwszym razem
twarzą w twarz. Kochać się z tobą.
Zrobił to kochając się z nim, a on
leżał pod Morettim z jedną nogą wciąż zarzuconą na oparcie, a drugą uwięzioną
na jego ramieniu. Dziwnie zgięty, przyszpilony wzrokiem baristy, który co jakiś
czas go całował, wpychając się w niego głębiej, a Fabiano poczuł się wolny i
krzyczał z przyjemności. Ostatecznie przestał się kontrolować, biorąc wszystko
to, co mu było dawane i dając jak najwięcej mógł.
Ivo uwolnił nogę mężczyzny. Stopa
spoczęła na jego pośladku, a pięta wbiła się w niego ponaglająco. Obniżył się
na rękach, dotykając klatki piersiowej kochanka swoją. Oparł ich czoła o
siebie. Obaj byli blisko końca, a on chciał czuć Fabiano jak najbliżej. Ręce
mężczyzny trzymały go mocno, paznokcie znaczyły mu skórę na plecach, a on czuł
pomiędzy nimi penisa prawnika.
– Dasz radę tak? – zapytał.
– Szybciej i mocniej – poprosił
Salieri, a barista spełnił jego prośbę czekając, aż prawnik dojdzie jako
pierwszy.
Nie odrywał od niego czułego
spojrzenia, czerpiąc satysfakcję przede wszystkim z tego, że Fabiano jest
dobrze. Ujrzał, że mężczyzna zaraz będzie szczytować tuż przed tym zanim to się
stało. Złączył ich usta ze sobą, spijając jego gardłowy jęk. Poczuł, że zostaje
schwytany w kleszczowy uścisk rąk, nóg, a jego penis znalazł się w czymś, jakby
w imadle. Również pozwolił sobie na orgazm tonąc razem z Fabiano w morzu pełnym
ekstazy.
Minęła dłuższa chwila zanim biodra Ivo
powoli zatrzymały się, jeszcze co jakiś czas podrywając się do pchnięć.
Docisnął się bardziej do Salieriego, pozwalając by wolno mięknący członek
jeszcze w nim pozostał. Obaj otworzyli oczy nie mając pojęcia kiedy je
przymknęli.
– Bez okularów, kiedy jesteś
blisko doskonale cię widzę – wyszeptał zmęczony Fabiano, wciąż mocno trzymając
chłopaka, nie chcąc, aby się ruszył.
– Musisz mnie tak częściej oglądać. –
Ivo trącił ich nosy o siebie. Mógłby tak obejmować tego mężczyznę już zawsze. –
Zmęczony?
– Zbyt mało, aby spokojnie spać. –
Chciał powtórki. Nie zamierzał się opierać. Nie tej nocy. Tej nocy chciał
wszystkiego tego czego sobie odmawiał. Pragnął być sobą. Tym kim byłby, gdyby
mu tego nie próbowano odebrać.
– Powtórka z rozrywki? Chętnie –
odpowiedział Moretti, całując prawnika zanim zabierze go do sypialni i bardziej
wymęczy mężczyznę, którego kocha.
*
Domenico odczytał wiadomość od brata i
po raz pierwszy nie zajął tym myśli na długo. Podejrzewał gdzie Fabiano
pojechał i to mu wystarczyło by się nad tym nie rozwodzić. Na głowie miał
zupełnie inny problem. Nie miał pojęcia co zrobić. Najlepszym wyjściem byłoby
porozmawianie z Paolo, ale bał się jego reakcji. Znał jego zdanie na dręczący
go temat, a to nie było wszystko, co musiałby mu wyznać. Miał trudną zagwozdkę
do rozwikłania, bo cokolwiek zrobi i tak będzie źle.
Usiadł przy stole w kuchni z butelką
wina i jednym kieliszkiem. Nalał do niego słodkiego, czerwonego trunku, ale nie
pił. Wpatrywał się w niego, rozpatrując
wszystkie za i przeciw.
– Pijesz samotnie? Zły objaw. – Do
kuchni wszedł Paolo masując się po karku. –Wyjął z szafki kieliszek i dołączył
do partnera. – Gianna i Dea w końcu poszły spać. Ten pies to burza energii.
Daję słowo, że nie nadążyłbym za małą.
– Wulkan – wtrącił Domenico poprawiając
partnera.
– Słucham?
– Wulkan energii, nie burza.
– Zwał jak zwał. W każdym razie
ganiała za piłką jak szalona. – Po nalaniu sobie wina ponownie pomasował się po
karku. – Mam zesztywniałe mięśnie i coś mi chyba strzeliło jak przekręciłem za
szybko głowę.
Salieri wstał i obszedłszy stół, stanął
za partnerem. Położył ręce na jego ramionach i zaczął naciskać kolejne punkty
pod placami.
– O, jak dobrze. Chyba się starzeję, bo
tu mnie strzyknie, tam strzyknie.
– Marudzisz, kochanie – rzucił
Domenico, nie przestając masować mięśni ramion i tuż koło szyi.
– A ty co tak chciałeś popijać
samotnie? O, właśnie tu boli. Pomasuj jeszcze. O, tak.
– Kieliszek przed snem i tyle.
Jesteś zmęczony, Paolo, dlaczego nie pójdziesz się położyć?
– Pójdę, ale tylko z tobą. Chociaż
dzisiaj mam ochotę tylko na spanie i nic więcej. Faktycznie stary się robię. –
Zaśmiał się i westchnął. – Masz zdolne palce – powiedział chwytając Domenico za
rękę i przyciągając ją sobie do ust. Pocałował dłoń, którą kochał jak każdą
inną część ciała składającą się na miłość jego życia. – Fabiano już śpi?
– Nie wiem. Może śpi, może nie. –
Salieri wrócił na swoje miejsce i odnalazłszy wiadomość tekstową na swoim
telefonie pokazał ją partnerowi.
– Nie będzie mnie dzisiaj w nocy.
Wrócę jutro. Takie mam plany – odczytał DiCarlo. – Nieźle. Sądzisz, że jest z
Ivo? – Sięgnął po kieliszek. Przystawił jego brzeg do ust pijąc kilka łyków
wina.
– Nie wiem. Przyznam, że po raz
pierwszy nie obchodzi mnie to gdzie jest mój brat. Prawdopodobnie jest z nim,
bo Fabiano jest osobą, która nie włóczy się po klubach.
Paolo zaczął uważniej przypatrywać się
kochankowi. Na nowo powróciło do niego to, że coś jest nie tak i Domenico to
przed nim ukrywa. Popołudniu zaczęli się oto kłócić, ale potem pogodzili się.
Do tej chwili był przeświadczony, że wszystko mu się przywidziało i tak
naprawdę nic się nie dzieje. Obecnie niepokój wrócił.
– Lubię go, chociaż momentami wydaje mi
się dziwny. Poza tym lubi moją córkę, a ona nazywa go wujkiem. Pomógł mi
ją odzyskać i stał się dla mnie rodziną dzięki tobie – powiedział dopijając
wino. Nalał sobie kolejny kieliszek, podczas gdy Domenico swojego nie ruszył. –
On wydaje mi się być kimś, kto przed swoim partnerem nie miałby tajemnic.
Salieriego przeszyło zimno gdy usłyszał
te słowa i rozumiał dlaczego one padły. Ukrył twarz w dłoniach nie potrafiąc
dłużej walczyć. Od otrzymanego telefonu minęło zaledwie kilka godzin, a już
czuł na sobie ogromny ciężar. Nie miał wyjścia i musiał powiedzieć Paolo o tym
jaką otrzymał propozycję.
– Nie spodoba ci się to co powiem. –
Wyprostował się na krześle i w końcu sięgnął po wino.
– Nie podoba mi się to, że coś cię
gnębi, a ty to przede mną ukrywasz. Jeżeli jesteś chory to mi o tym powiedz.
Jeżeli chodzi o coś innego to też to zrób, przecież cię kocham i ci pomogę.
Kochanie, mieliśmy zawsze starać się ze sobą rozmawiać i wszystko od razu
wyjaśniać, zanim problemy urosną i będą nie do opanowania. Owszem to nie raz
sprawia, że kłócimy się, ale potem jest dobrze. Tajemnice, szczególnie niektóre
męczą, niszczą. Tak, takie słowa słyszysz do swojego partnera. Czasami jestem
mądry, co nie? – Zaśmiał się chcąc żartem rozładować atmosferę, która nagle
zrobiła się duszna i gdyby wcześniej nie otwarte okno, to poszedłby je uchylić,
by wpuścić do środka trochę rześkiego, nocnego powietrza.
– Wiesz, że cię kocham, prawda? –
zapytał Domenico.
To pytanie według Paolo było głupie, bo
oczywiście, że o tym wiedział, ale skinął głową zanim najzupełniej poważnie
zapytał:
– Co takiego strasznego chcesz mi
powiedzieć?
Dziękuję za kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Fabiano zaufał Ivo :) Oby teraz wszystko dobrze się między nimi ułożyło,żeby Fabiano przestał walczyć z rodzącym się w nim uczuciem :)
Paolo dobrze zna Domenico, sama jestem ciekawa, co ojciec powiedział Domenico.
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
I znowu polsat XD Cudny rozdział, czekałam na niego od poprzedniego :3
OdpowiedzUsuńCiekawe co ma Domenico do powiedzenia Paolo...
Pozdrawiam i weny życzę :D
~Tsubi
AJ cudownie Iwo i Fabian.
OdpowiedzUsuńTa dwójka jest wybuchem energii i jestem ciekawa co dalej pokażesz.
Mam nadzieje, że będzie coraz lepeij.
Jednak martwi mnie znowu Domenico i Paolo.
Czuje wybuch burzy między nimi a to może być dopiero początek.
Aj cały tydzień czekania. Mam tylko nadzieję iż szybko zleci.
pozdrawiam mocno.
Dziękuję że piszesz
OdpowiedzUsuńHejeczka, hejeczka,
OdpowiedzUsuńno naprawdę cudo, mam nadzieję że jednak Fabiano nie będzie niczego żałował, o co chodzi Domenico, kto zadzwonił wtedy do niego i jaka to propozycja...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, mam nadzieje że jednak Fabiano nie będzie niczego żałował, o co chodzi Domenico, kto zadzwonił wtedy do niego? i jaka to propozycja jest...
weny i pomyslopomysłów życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia