Silencio wstawiła do sprzedaży piąty tom Zemsty zarówno na Beezara jak i Book-Self. Nie wrzucam linków, bo nie mam do tego sił.
Dziękuję za komentarze.
Znów nie da się ładnie ustawić rozdziału. Trudno. Ważne, że da się czytać.
–
Co? – zapytał Lee piskliwym głosem.
Po plecach przeszły mu lodowate dreszcze. Czyli jest tak, jak podpowiadała mu
podświadomość od chwili, kiedy lekarz zapytał o zabezpieczenie podczas seksu. –
Ale… że jak?
–
Spodziewasz się dziecka. Po twojej minie widzę, że
mam ci nie gratulować.
– Nie planowałem
tego. – Potarł dłońmi o kolana ze zdenerwowania.
–
Ale odbyłeś stosunek, nie używając
antykoncepcji. Jesteś hermafrodytą, dojrzałeś i tak się stało, że trafiłeś na
swój płodny czas.
Jaemin przypomniał sobie silniejszy niż zwykle popęd seksualny
tamtego dnia.
–
Ale… – Nie miał pojęcia, co mógłby
powiedzieć. Nie skojarzył tego z płodnością, ponieważ mama mu mówiła, że ktoś
taki jak on dojrzewa do możliwości zajścia w ciążę po dziewiętnastym roku
życia, a on miał dopiero osiemnaście lat. Powiedział o tym lekarzowi.
–
Zdarzają się wyjątki dojrzewania
wcześniejszego. Prawdopodobnie to stało się pierwszy raz…
–
I wpadłem. – Pochylił się,
ukrywając twarz w dłoniach. Znów przez tę pozycję poczuł mdłości. Wyprostował
się. – To dlatego tak się źle czuję? Ale jeżeli spodziewam się dziecka, to
dopiero od ponad tygodnia, może. To za wcześnie nawet na mdłości.
–
Tak, ale u mężczyzn odbywa się to
inaczej niż u kobiet. Płód u nich potrzebuje znacznie więcej od samego
początku. Daje o sobie znać bardzo wcześnie, już w fazie zygoty. Robi to,
ponieważ ciąże u hermafrodyt są zagrożone. Tylko pięćdziesiąt procent dzieci
przeżywa, jeżeli nikt się nimi i ich ciężarnym ojcem nie opiekuje. Czułeś się
tak źle, bo to maleństwo, które nosisz, potrzebuje witamin, specjalnych
odżywek. Zabiera z twojego organizmu wszystko, czego potrzebuje, by przeżyć. Do
tego twoje ciało się zmienia…
–
I czuję się, jakbym umierał.
Dzisiaj jest kiepsko. – Spojrzał na pielęgniarkę. – Co pani mi podała w tej
wodzie? Po tym, jak się jej napiłem, poczułem się lepiej.
–
Woda, którą ci dałam, zawiera
minerały, które są ci teraz bardzo potrzebne – odpowiedziała.
–
Tak jak wiele witamin, odpowiednie
posiłki – tłumaczył lekarz – oraz czyjaś opieka. No i brak wysiłku fizycznego, jeżeli chcesz
donosić ciążę.
–
Brak wysiłku, to znaczy… – Nie to
nie może być prawda. – W szkole jestem w drużynie piłkarskiej. Gramy w nogę…
–
Musisz odejść. Lekkie ćwiczenia są
wskazane, i spacery, ale nie biegi i nie ryzyko, że ktoś cię uderzy w brzuch.
Chłopcze, to nie tylko może zabić twoje dziecko, ale i ciebie.
Lee nie wierzył w to. Jedna głupia noc i jego całe życie
ulega zmianie? Co ze szkołą, co z przyszłością, z pomocą mamie? Co z jego
marzeniami? Miał dopiero osiemnaście lat! Jeszcze sam potrzebował opieki, a tu
nagle miał stać się ojcem?
Lekarz zauważywszy coraz większe zdenerwowanie u
pacjenta, podszedł do niego i położył mu rękę na ramieniu. Chłopak był tylko
dziesięć lat młodszy od niego i nie dziwił się szokowi, który Lee przeżywał.
–
Poprowadzę twoją ciążę, o ile się zgodzisz. Pomogę
ci. No, chyba że…
– Hm? Proszę mówić,
doktorze Kwon.
–
Chyba że zdecydujesz się przerwać
ciążę. Z tym że ryzyko jest takie, że już nigdy nie będziesz mógł mieć dzieci.
–
Jak duże to ryzyko? – Chciał być w
przyszłości ojcem, ale nie teraz i nie kiedy nosił dziecko Daesoona.
–
Czterdzieści procent.
– Ale na to, że nie
będę mógł zajść w ciążę, bo w innym przypadku…
– Na wszystko.
–
Aha. – Już wolałby być chory.
Przynajmniej nie czułby się, jakby został zamknięty w pułapce.
– Porozmawiaj o tym z kimś bliskim. Choćby z ojcem dziecka.
–
W życiu! On nie może się o tym dowiedzieć. Na pewno nie teraz.
Najlepiej nigdy. Zabije mnie. Nie chce mieć jeszcze dzieci, nie ze mną i to, co
się pomiędzy nami wydarzyło, to była pomyłka.
–
Rozumiem. – Doktor Kwon Jijang
wrócił za biurko. Potarł dłonią brew. Chciał doradzić chłopakowi tak, aby Lee
zdecydował się na donoszenie ciąży, ale nie mógł mu tego nakazać. Powiedział mu
prawdę o ryzyku. Zła decyzja może mieć jeszcze większy wpływ na jego życie niż
niechciana ciąża. – Możesz porozmawiać z kimś z rodziny? Z tatą, mamą?
–
Mam tylko mamę i babcię, która mieszka na wsi.
–
Porozmawiaj z mamą, przyjacielem.
Nie możesz być teraz sam i podjąć decyzji pod wpływem chwili.
– Jak dużo mam
czasu, żeby…
– Dwa tygodnie.
Potem już będzie za późno.
–
A pan, co pan by zrobił na moim
miejscu? – dopytywał Jaemin, bo był skołowany i nie wiedział co robić. Chyba
potrzebował, aby ktoś za niego podjął decyzję.
–
Ja bym ci radził dbać o siebie, o
to maleństwo, i urodzić je. Ale to tylko moja rada. Do ciebie należy ostateczna
decyzja. Przepiszę ci witaminy i minerały. Będziesz je brał dwa razy dziennie
po dwie. To powinno ci pomóc i mdłości odejdą. Co najwyżej będą się pojawiać
rano, ale gdy coś zjesz, to złe samopoczucie minie. Dam ci też na dzisiaj i na
jutro zwolnienie ze szkoły. Musisz koniecznie odpocząć. – Wyjął plik recept. –
Gdyby się coś działo, to dzwoń do mnie. Bez względu na to, która to będzie
godzina. Zaraz dam ci wizytówkę.
–
A niech mi pan powie… Jeżeli zdecyduję się na to dziecko… Jak ja mam urodzić?
Chyba nie jak kobieta. Nie mam odpowiedniej… Doktor Kwon
uśmiechnął się.
–
W ciągu dziewięciu miesięcy twoje
ciało przygotuje się tak, że poród będzie mieć szansę odbyć się drogą naturalną.
– Chyba nie przez…
– Już czuł ból.
–
Nie, nie przez odbyt. Twoje ciało
od kiedy się urodziłeś, jest przygotowane na męską ciążę. Masz w sobie macicę i
kanał, przez który dziecko się wydostanie. Jest on połączony czymś w rodzaju
nitki z otworem w środku, wiem, że dziwnie brzmi opis, z odbytem. Ta
przestrzeń, kiedy masz czas płodny, otwiera się, przez to do macicy wpływają
plemniki, a raczej jeden bardzo silny wojownik. Kiedy będzie zbliżał się poród,
w przestrzeni pomiędzy jądrami a odbytem pojawi się rozwarcie…
–
Dobra, nie chcę o tym wiedzieć. –
Wzdrygnął się. To będzie bardzo boleć, nie mówiąc, jak będzie wyglądać. – Ani w
jaki sposób będzie to możliwe, ani co się będzie dziać.
–
Kiedy zdecydujesz się urodzić
dziecko, będziesz musiał wszystkiego się dowiedzieć, by być gotowy na to, co
będzie się dziać. Ale o tym porozmawiamy, kiedy podejmiesz decyzję. Uprzedzam
też o zmianie nastrojów. Emocje, które będziesz przeżywał, będą bardzo silne. W
jednej chwili będziesz się śmiał, za sekundę płakał, a potem nagle wściekał. –
Wstał i podał chłopakowi receptę oraz wizytówkę i zwolnienie z lekcji. – Listę
z dietą prześlę mailem na podany przez ciebie adres. Unikaj ostrych potraw. I
prześpij się z tym wszystkim. Nic nie rób pochopnie.
–
Pan już podjął decyzję za mnie.
–
Wydaje mi się, że ty też już ją podjąłeś. Jeżeli tak, to
musisz się zgłosić na badania, aby pomóc tobie i dziecku być zdrowymi i
bezpiecznie przejść przez ten trudny etap. Najgorsze są dwa pierwsze miesiące.
Potem jest lepiej, ale i tak trzeba uważać.
Jaemin wzruszył ramionami. Podświadomie wiedział, co
zrobi, ale faktycznie potrzebował rady. Będzie musiał porozmawiać z mamą.
Poczeka na nią, aż kobieta wróci z pracy. Nikomu innemu nie może tego
powiedzieć. Dae się dowie, a bał
się reakcji chłopaka. Szczególnie
tego, że Kim oskarży go o kłamstwo i nie
uwierzy, że to jego dziecko, tym bardziej że to był zaledwie tydzień. Przecież
posądzał go, że sypia z innymi. Może myśleć, że ciąża trwa dłużej. Ale przecież
w końcu i tak nie ukryje swojego stanu i Daesoon dowie się o ciąży. Czym
później to się jednak stanie, tym lepiej dla niego i dla dziecka.
Położył dłoń na płaskim jeszcze brzuchu.
– Chyba
ma pan rację. Podjąłem już decyzję – powiedział i pożegnawszy się, na miękkich
nogach wyszedł z gabinetu.
Daesoon nieźle już wnerwiony poderwał się z krzesła.
– W
końcu. Ile tam siedziałeś, pewnie z godzinę. – Wyrzucił ręce na boki. – Czekam
i czekam. To co tam robiłeś?
– Zawieziesz mnie
do domu czy sam mam sobie poradzić?
– Zawiozę, jeszcze
byś padł gdzieś i byłoby na mnie.
– To
po drodze wstąpimy do jakiejś apteki. – Ruszył do wyjścia. Nie czuł się
idealnie, ale na pewno zdecydowanie lepiej niż godzinę temu.
– A to co ci jest?
– Wyczerpany
organizm. Muszę odpocząć. – Ostatnio ciągle kłamał i nie podobało mu się to.
Ale jeszcze trochę kłamstw go czekało. Koniecznie musiał jakieś wymyślić, żeby
odejść z drużyny. Będzie miał na to mało czasu. Musi oswoić się z tym, że
spodziewa się dziecka. Dziecka chłopaka, który dreptał za nim i ciągle
marudził. Na tyle, że Lee naszła ochota, by go zakneblować.
~*~
Nie miał pojęcia, ile spał, ale gdy się obudził, na
dworze było już ciemno. Spojrzał na wyświetlacz telefonu, by nie tylko
sprawdzić godzinę, ale i wiadomości. Przyjaciel się do niego dobijał, pytając o
zdrowie. Zanim zasnął, napisał chłopakowi, że to wszystko z wyczerpania i musi
odpocząć. Ale chyba JunHo nie dał się przekonać. Pytał, kiedy może przyjść. Jae
nie chciał go na razie widzieć, ale ta wizyta go nie ominie. Odpisał mu, że
jutro wieczorem, kiedy przyjaciel skończy dodatkowe zajęcia, będzie na niego
czekać.
Wstał z łóżka, na którym leżał w pogniecionym mundurku.
Na szczęście w szafie wisiał drugi tak na wszelki wypadek. Udał się do
łazienki, gdzie przemył twarz. Potem skierował kroki do kuchni. Włączył światło
i w tej chwili z całą mocą dotarło do niego, co mu powiedział lekarz. Przez
chwilę uwierzył w swoje kłamstwo o wyczerpaniu. Po części to i tak prawda, ale
powody tego były takie, że ledwie sam w nie wierzył. Usiadł ciężko przy stole i
próbował poukładać sobie wszystko w
głowie. Jego mama niedługo miała wrócić do domu. Będzie zmęczona, więc
zdecydował, że jutro z rana jej o wszystkim powie. Nie miał pojęcia, jak
zareaguje. Na pewno będzie się o niego martwić podwójnie. A co, jak tego nie
zrozumie, będzie zła i każe mu pozbyć się dziecka?
– Nie zrobię tego –
powiedział do siebie.
–
Czego, synku?
Podskoczył, bo nie spodziewał jej się.
–
Przestraszyłaś mnie. Nie słyszałem, jak wróciłaś. –
Popatrzył na nią.
– Przed
chwilą weszłam. – Zmarszczyła brwi, przez co pomiędzy nimi pojawiły się
charakterystyczne zmarszczki. – Co się dzieje? Nie kłam. Zaparzę zielonej
herbaty i porozmawiamy. Martwię się o ciebie. Wyglądasz na chorego.
–
Nie jestem chory, tylko wyczerpany.
– Za
dużo się uczysz, za dużo bierzesz na siebie i ten sport… Nasz naród nakłada
sobie na plecy tyle obowiązków.
– Jestem
w ciąży – wypalił, zanim mama zajęła się robieniem herbaty. Kobieta stanęła
pośrodku kuchni, wpatrując się w syna.
– Teraz to na pewno
potrzebujemy tej herbaty.
–
Mhm. Ojcem jest Daesoon Kim.
–
Kiedy to się stało? – Przymknęła powieki. Zamiast
zająć się herbatą, usiadła przy synu.
–
Wtedy po imprezie.
–
To był twój pierwszy raz, tak?
Zarumienił się na to pytanie, ale kiwnął głową.
–
Od kiedy wiesz?
– Od
dzisiaj. Byłem u lekarza. Przepraszam. Też tego nie chciałem. Nawet nie
wiedziałem, że już mogę zajść w ciążę.
– Szybciej
dojrzałeś, tak jak twój tata. Obaj byliście
wyjątkowi.
– Ale
tata lubił kobiety, więc nie mógł zajść w ciążę. Równie dobrze mógł nie być
hermafrodytą.
–
Tak, ale był nią. – Wzięła dłoń syna w swoje. –
Dlatego tak się źle czułeś. Daesoon wie?
–
Nie i nic nie mów. Postanowiłem, że nic nie chcę mu mówić.
–
Kiedyś będziesz musiał.
–
Tak długo jak będzie możliwość,
niczego mu nie powiem. Poza tym zawsze mogę powiedzieć, że to nie jego dziecko.
I tak mnie pewnie o to posądzi.
–
Dlaczego? Uważam, że on powinien o
tym wiedzieć. Tak samo jak to dziecko powinno znać drugiego ojca.
Odetchnął głęboko. Czuł, że mama nie poprze tego, co
przez chwilę przyszło mu do głowy.
Dlatego zdecydował się wszystko jej powiedzieć. To, jakie Dae ma o nim zdanie,
jak ciąża jest zagrożona i że ma możliwość jej usunięcia. O swoich uczuciach do
tego chłopaka. Uczuciach, o których wiedziała, ale była pewna, że to już dawno
minęło. Wtedy to ona była jedyną osobą, której mógł się zwierzyć. Nie znał
jeszcze JunHo, nie miał przyjaciela, by to jemu powierzać sekrety. Był w tym wieku, że mamie nie wszystko się
mówi, ale silny związek z rodzicielką
przez to, że byli sami, sprawiał, że wtedy jeszcze nie wstydził się jej
zwierzać. Teraz jest inaczej, lecz to ona będzie jego jedynym powiernikiem.
Kimś, kto powinien wszystko wiedzieć i kto go nie opuści.
–
To może ja zaparzę tę herbatę. To będzie bardzo
długa rozmowa – powiedział.
Faktycznie rozmawiał z mamą bardzo długo po tym, jak
przenieśli się do pokoju i usiedli przy oknie. Wyznał jej wszystko, oczywiście
poza tamtą pamiętną nocą. Wytłumaczył, co powiedział mu lekarz. W tamtej chwili
zadała mu tylko jedno, jedyne pytanie, czy on chce urodzić to dziecko. Kilka
minut o tym myślał, pytał się jej, co ona o tym sądzi, ale chciała, żeby to on
podjął decyzję. Zapewniła, że cokolwiek zrobi, to mu pomoże. Oboje wiedzieli,
że kiedy zdecyduje się na donoszenie ciąży, nie będzie łatwo, ale gdy Lee
przyznał, że tylko przez chwilę myślał o pozbyciu się problemu, bo chce mieć to
dziecko, to kobieta popłakała się i przytuliła go. Wiedział, że płacze ze
strachu o niego, o jego przyszłość, zdrowie, o to, jak sobie poradzi i robiła
to z radości, bo już marzyła o maleńkiej kruszynce, którą przytuli do serca.
Tej nocy, gdy już wykąpany leżał w pościeli, dłoń
trzymając na brzuchu, jakby chcąc coś wyczuć, mimo że było zdecydowanie za
wcześnie, nawet jak na hermafrodytę, myślał, jak jego życie może dalej się
potoczyć. Zdecydował się też powiedzieć jutro przyjacielowi prawdę. Nie tylko w
domu, ale i w szkole będzie potrzebować pomocy i tego, że ktoś stanie po jego stronie, kiedy powie trenerowi oraz
Kimowi, że odchodzi z drużyny. Do tego w chwili, kiedy mieli szansę na kolejne
zwycięstwa. Nie jest jednak niezastąpiony. Jest wielu chłopaków, którzy będą
mogli zająć jego miejsce. On miał teraz co innego na głowie niż mecze i musiał
na siebie uważać.
Zastanawiał się, jakiej płci jest płód, który się w nim
rozwija. Chciałby mieć córeczkę. Nieraz marzył, że jak już po studiach założy
rodzinę z odpowiednim partnerem, to zechce mieć córkę, potem syna.
– Z odpowiednim partnerem. – Odwrócił się na prawy bok.
– Daesoon na pewno nikim takim nie będzie. Nie nadaje się. Poza tym mnie nie
kocha. – Te myśli często mu do głowy przychodziły. Szczególnie kiedy miał
piętnaście lat i nie widział świata poza chłopakiem z sąsiedztwa. Zakochał się
w nim jak szaleniec. Chyba to przekreśliło szansę na ich przyjaźń. Czy Dae coś
wyczuwał? Lee nie miał pojęcia. Na szczęście udało mu się zapanować nad
uczuciami. Tylko ta noc z tym chłopakiem ujawniła, że one w nim wciąż były.
Przez chwilę jak głupi czuł się szczęśliwy i chyba miał nikłą nadzieję, że
jednak nastolatkowi na nim zależy. Pomylił się. Ale to nic. Nie można zmusić
kogoś do miłości. A on nosił w sobie owoc tamtej nocy. Owoc, którego Daesoon
nigdy nie pokocha.
Z myślą, że Kim nie jest zdolny do miłości, Jaemin zasnął. Tej nocy
w snach słyszał płacz dziecka.
~*~
Poranek nie był najlepszy, jeżeli chodzi o samopoczucie
fizyczne Jaemina. Chłopak wstał, czując mdłości. Ledwie dotarłszy do łazienki,
zwymiotował. Czego świadkiem była jego mama. Kobieta współczuła synowi, ale
trzymając się tego, co jej wczoraj powiedział, zrobiła mu bardzo lekkie
śniadanie i przygotowała leki. Z troską podała wszystko synowi, kiedy dotarł do
kuchni.
– Wiem, co czujesz.
Byłam w drugim miesiącu ciąży, a wym…
–
Mamo, lepiej nie mów o tym, bo mój
mózg za dużo sobie wizualizuje, a wtedy mam ochotę puścić pawia. Doktor Kwon
powiedział, że jak coś zjem, to będzie lepiej. Tak to u facetów działa. Pod
warunkiem, że pomogę sobie tymi minerałami. Mogłabyś mi tabletkę rozpuścić?
–
Już to zrobiłam. Kupię ci też
odpowiednią wodę. Poprosiłam dzisiaj o wolne w pracy – wyznała.
– Mamo, ale nie
będziesz mieć przez to problemów?
–
Powiedziałam, że jesteś chory, więc
się zgodzili. Czasami się zastanawiam, czy nie masz racji, żebym sama otworzyła
jakiś lokal.
–
Wiele razy ci to mówiłem.
Fantastycznie gotujesz, a zaharowujesz się w tej restauracji, myjąc gary. A na
coś małego możemy sobie pozwolić. Pomogę ci.
–
O, nie. Musisz
myśleć teraz o sobie. Pójdę na zakupy.
Zrobię dzisiaj porządny obiad.
Sprawdzałeś,
czy lekarz przesłał ci już listę z dietą?
– Zapomniałem.
Zaraz to zrobię.
–
Nie śpiesz się. Jedz. – Jej jeszcze
do niedawna mały chłopiec spodziewał się dziecka. Wolałaby, aby był starszy,
ale widać los tak chciał. To dziecko zmieni wszystko, ale na lepsze. Wierzyła w
to. Ludzie będą tylko gadać, bo w ich mieście prawda szybko się rozniesie. Ale niech gadają. Ona uchroni i
syna, i wnuczkę lub wnuka. Dadzą sobie radę.
Jaemin, gdy zjadł, poczuł się lepiej, połknął też
witaminy i poszedł sprawdzić pocztę. Mail od lekarza przyszedł wczoraj po
południu. Wydrukował listę i zaniósł mamie, która wyszła na zakupy. Potem
skusiło go i usiadł przed komputerem, żeby dowiedzieć się czegoś o męskich
ciążach. Znalazł bardzo dużo informacji, nawet takich, których na razie chciał
unikać. Wolał nie patrzeć na filmy czy zdjęcia rodzącego mężczyzny. A niektóre
zdjęcia pokazywały aż za dużo, kiedy aparat ustawiono pomiędzy nogami faceta.
Jedno natomiast zwróciło jego uwagę. Pokazywało twarz rodzącego, który pomimo
widocznego cierpienia patrzył na osobę, która z nim była. Patrzył na mężczyznę
trzymającego go za rękę, a drugą odgarniającego mu z czoła mokre od potu włosy.
Na pewno to był jego partner, przemknęło przez myśl Jaeminowi. Ten mężczyzna
miał kogoś, kto z nim był w trudnych chwilach. Ja będę sam.
Ta myśl sprawiła, że coś go ścisnęło w piersi. Zamknął
klapę laptopa i przeniósł się na łóżko. Stało koło okna, więc ze łzami w oczach
wyjrzał przez nie. Pogoda była piękna, a on zapragnął, żeby padał deszcz. Miał
ochotę wpatrywać się w płaczący świat, w krople deszczu spływające po szybie
tak, jak po jego policzku płynęła jedna łza. Jedna jedyna.
–
Doktorze, wspominałeś coś o
nastrojach? Chyba się zaczęło. – Przed chwilą czuł się szczęśliwy, wzdrygał się
na widoki zdjęć, a teraz miał ochotę płakać. Wszystko przez jedno zdjęcie
pokazujące to, czego on nie będzie miał. Na pewno nie przy tym dziecku. Ale
kiedyś na pewno ktoś będzie przy nim w czasie porodu lub on będzie przy tym kimś.
Odetchnął i otarł oczy. Nie miał ochoty siedzieć przed
komputerem, więc wziął książkę, żeby się pouczyć. Nie zamierzał rezygnować ze
szkoły. Przecież ciąża to nie choroba, da sobie radę.
Dzień mu minął bardzo szybko. Zjadł obiad, poczytał,
posłuchał muzyki, spędził bardzo dużo czasu z mamą. Tak rzadko mieli dla siebie
czas, że oboje wykorzystali ten dzień, by wzmocnić więzy rodzinne. Jego mama
była fajna. Powiedział jej to, a ona się tylko
roześmiała i jak dzieciaka poczochrała po głowie.
Wieczorem przyszedł JunHo, przynosząc mu lekcje, a także wieści ze
szkoły.
– Daesoon wściekał
się na dzisiejszym
treningu, że ciebie
nie ma. Szału
dostawał.
WooJong
zażartował, że Dae za tobą tęskni i Kim omal się na niego nie rzucił.
–
Jak usłyszy wieści, które mam dla
niego, to dopiero wścieklizny dostanie. – Półsiedział na łóżku z poduszką na kolanach.
– To znaczy?
– Odchodzę z
drużyny. Ale masz głupią minę.
– Dlaczego? On cię
zabije. Lepiej zmień zdanie.
– Nie mogę.
– Bo?
– Bo spodziewam się dziecka.
– Że co?! – zapytał
z niedowierzaniem JunHo.
–
To, co słyszałeś. Jestem w ciąży i
w dodatku z Daesoonem. Chwilę trwało, zanim przyjaciel pozbierał swoją szczękę
z podłogi.
– To stało się
wtedy, tak?
– Tak.
–
Cholera. – Przeczesał swoje włosy
palcami. – Dobra, opowiadaj, od kiedy wiesz? Chcę wszystko poznać ze szczegółami.
Jaemin uniósł brwi, uśmiechając się zadziornie.
– Tamtą noc też ci
mam opowiedzieć ze szczegółami? O tym, jak mnie trzymał i tak dalej?
–
Ee… No, jeżeli chcesz. – Zaśmiał
się, drapiąc po karku. – Ale najpierw powiedz, jak się z tym czujesz?
Lee opuścił wzrok na swój brzuch, potem popatrzył w oczy
przyjacielowi i uśmiechnął się.
–
Dobrze. Boję się jak diabli. Strach
we mnie siedzi. Nie wiem, co będzie, jak będzie. Jestem w ciąży i wiem, że nie
będzie łatwo, ale… Chyba się cieszę. – Położył rękę na płaskim brzuchu. – Tak.
Przemyślałem sobie wszystko, porozmawiałem z mamą i się cieszę.
– To dobrze. Kiedy
powiesz Daesoonowi?
Ha pierwsza
OdpowiedzUsuńSuper rozdzialik
Coś czuję, że Lee wyzna prawdę Daesonowi w przypływie złości. I cały jego plan z zachowaniem tego w tajemnicy lęgnie w gruzach. Albo drugi tatuś dowie się o tym zupełnie przypadkowo i zrobi Lee awanturę.
Życzę weny i do następnego...
Obiecywałam że mimo iż czytałam to będę śledzić rozdziały i słowa dotrzymuje. Co do mojego podziwu dla twojego talentu nie muszę chyba pisać. Przynajmniej dla mnie to już nudne ciągłe chwalenie cię.
OdpowiedzUsuńKochana, bardzo mi przykro z powodu twojego taty. Cokolwiek się wydarzy, jakiekolwiek są plany Boże względem twojej rodziny modle się o siłę i spokój ducha dla ciebie i twoich bliskich. Rozumiem że ten czas należy teraz do ciebie i twojej rodziny. Nie zapominaj jednak że są tutaj ludzie bardzo Ci życzliwi. Mojego maila masz, nie wahaj się skorzystać gdybyś potrzebowała wywalić z siebie co ci na wątrobie leży.
Spodobał mi się motyw "Szczęścia od losu", wpasował się także w mój gust. Ten rozdział nawet był spokojny nie licząc tego wszystkiego co spotyka Kima. Od następnego pewnie się zacznie dziać, w końcu Lee musi zrezygnować z paru rzeczy dla swojego dziecka i wyznać prawdę ojcu dziecka. Tak jak pisałaś na początku nic oprócz modlitwy nie mogę zrobić, niemniej jednak będę się modlić w intencji za twojego tate.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~Asami
Nie mogę się doczekać kiedy Dae się dowie xD I chyba dostanie wścieklizny kiedy Jae zakomunikuje odejście z drużyny. Jaemin będzie wspaniałym ojcem, to dziecko będzie miało szczęście. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i będę trzymać kciuki za twojego tatę. Wiara czyni cuda, Lu.
OdpowiedzUsuń~Demi Lerman
Już nie mogę się odczekać jak wyzna prawdę. Będzie kłótnia tak czuje :P
OdpowiedzUsuńTwój tata ma wspaniałą córkę, która na pewno w niego wierzy. Wierzę i ja. Łączę się z Wami w modlitwie. Anka
OdpowiedzUsuńUwielbiam to jak potrafisz od początku do końca wytłumaczyć istnienie mężczyzn mogących zajść w ciążę, w świecie z opowiadania. Nie jest tak jak w przypadku wielu innych historii które czytałam gdzie facet zupełnie "z dupy" zachodzi w ciążę, a potem jeszcze rodzi jak kobieta, przez cholera wie co (bo pochwy przecież nie posiada, ani żadnych takich wynalazków jak tutaj bardzo fajnie wymyśliłaś). (mam nadzieję że cos uda Ci się zrozumieć z tego mojego wywodu:'D) Podoba mi się twoj styl pisania, przyjemnie się czyta to co tworzysz (moze dlatego staram się czytać wszystko do udostapniasz na blogu, bądź do kupienia).
OdpowiedzUsuńPolubiłam to opowiadanie mimo że jest troooszke przewidywalne, ale kto by się przejmował jeśli zostało napisane przez kogoś kto ma do tego talent, prawda? Lee Taemin wzorem dla Lee Jaemina, cudowne (kochajmy Taemina).
Bardzo mi przykro z powodu twojego taty, będę się za niego modlić i za waszą rodzine żebyście przetrwali ten ciężki czas. Pamietaj żeby cieszyć się z każdych chwil w przeszłości spędzonych z ojcem. Jeśli będzie ci bardzo ciężko i źle to pamiętaj że my, twoi czytelnicy zawsze cie wysłuchamy i wesprzemy dobrym słowem.
To chyba najdłuższy komentarz jaki w życiu napisałam
UsuńŚwietne❤
OdpowiedzUsuńBoziu kochana to jest cudowne.
OdpowiedzUsuńBiedny chłopak. Nie zazdroszczę mu. Niewiele wiem o rodzeniu dzieci, ale początek nie brzmiał za dobrze. I wszystko tak medycznie skomplikowane że aż brak słów. I czy powie Deasomowi (nie wiem czy dobrze napisałam_ swoją drogą powinien. W końcu do ciąży trzeba dwójki. Muszę też przyznać, że twoimi opowiadaniami całkowicie zmieniasz mój światopogląd. Osobiście będę czekać na kolejny rozdział. I ściskam mocno!
O tym opowiadaniu mogę napisać jedno - jest świetne. : ) Po pierwszym rozdziale nie wytrzymałam i kupiłam całość. ; ) W związku z tym mam pytanie - czy myślałaś może o sprzedawaniu ebooków w kilku formatach? Pdf, szczerze mówiąc, niewiele mi daje, bo najczęściej przerzucam wszystko na kindle'a i mam dostęp do moich książek w każdej chwili. Niestety tu czcionka jest za mała przez co czytanie jest niewygodne. Sądzę że Twoje opowiadania w formacie mobi bądź epub wiele by ułatwiły i o nie tylko mi. : ) Bo pewnie nie jestem jedyną osobą która ma problemy z konwertowaniem i pliki wyglądają wtedy jeszcze gorzej... xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. : )
Lu, pewnie nie szybko odpowie z tego powodu o którym napisała na początku. Dzisiaj już wie, że jej tata jest nie do uratowania. Teraz to czekanie na koniec, który może nastąpić jutro lub za kilka tygodni. Jeżeli chodzi o przeróbkę plików to można samemu przerobić pdfa, bo Lu tego nie zakazuje. Z tego co wiem, to Lu też nie przerobi plików tak, aby były idealne. Korzysta z konwertowania online. Tak tylko odpisałam i Lu kiedyś sama się odezwie. :-)
UsuńPomyślę o innych formatach, ale w sumie jak pisała Karolina u mnie przeróbka plików też nie wygląda idealnie. W sumie pewnie tak samo jak u Ciebie Slayerko. Ale może znajdę jakiś sposób, aby wszystkie pliki były okej i by był wybór.
UsuńRozumiem co czujesz, w kwietniu przeżywałam podobną tragedię. Dlatego z całego serca życzę twojemu tacie powrotu do zdrowia. Nie tylko przez wzgląd na niego i Ciebie, ale ze względu całą Twoją rodzinę, bo to uderza we wszystkich jej członków. Mam nadzieję, że teraz trzymacie się razem i jesteście dla siebie wsparciem, bo musicie być silni. Razem. Tylko wspólnie możecie to przetrwać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdeczni i życzę wszystkiego dobrego
U-water.
Jak się skończyła Twoja tragedia? Mam nadzieję, że dobrze.
UsuńHej Rozumiem .... jak się czuje twój tata ??
OdpowiedzUsuńŹle, ale jest utrzymywany w półśnie. Mój tata nie wyzdrowieje. Odchodzi, ale nikt nie wie kiedy to się stanie. Dzisiaj, za kilka dni, tygodni.
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńno rozdział cudo, Kim się bardzo wkurza, że nie ma na treningu Jea, więc co będzie jak ten powie, że odchodzi z drużyny, boję się o niego, ale ma wspaniałego przyjaciela...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia