26 sierpnia 2017

Szczęście od losu tom 1 - Rozdział 5


Heh, przypadkiem rozdział wstawił się wczoraj. Trudno. Parę osób miało go wcześniej. :)
Znów są problemy z formatowaniem tekstu, więc musicie to przetrwać.

Dziękuję za komentarze. :)



Kolejne dni upłynęły bardzo szybko, mimo że głównie były spędzone na nauce. Nadszedł w końcu dzień, w którym projekt opieki nad dzieckiem dobiegł końca. Lee witał go z przyjemnością. Musiał przyznać, że ostatnie dwa tygodnie były męką i tym bardziej  podziwiał swoją mamę oraz innych rodziców. Tyle ich kosztowało, by wychować swoje pociechy. Nie mogli nagle powiedzieć, że kończy się projekt, oddać dzieci i odetchnąć z ulgą. Jedno wiedział na pewno. Na razie nie jest gotów na dziecko. Lalka go wykończyła i ciągle chodził ostatnio zmęczony, a co dopiero żywy, mały człowieczek, któremu trzeba by było poświęcić całą uwagę. Może gdyby Daesoon mu pomagał, byłoby inaczej. Nie mógł zrzucić całej opieki na mamę. Kobieta ostatnio pracowała więcej niż zwykle. Jak wracała do domu, to padała.
Na jego głowie było wszystko. Mała, dom, zakupy, sprzątanie, nauka, a mieli dużo egzaminów. Do tego dochodziły treningi, bo trener tak bardzo chciał zdobyć mistrzostwo, że nie zważał na ich inne obowiązki. Dlatego czuł się zmęczony. W dodatku gdzieś od trzech dni bardzo źle się czuł. Ciągle go mdliło. Szczególnie rano. Parę razy wymiotował. Podejrzewał, że z nerwów wysiadał mu żołądek albo nabawił się jakiejś choroby. Przyjaciel namawiał go, aby poszedł do lekarza, bo podobno bardzo blado wyglądał. Nawet Kim dziwnie się na niego patrzył i go nie zaczepiał. W dodatku na ostatnim treningu zmusił do siedzenia na ławce, bo Lee miał zawroty głowy.
Dzisiaj też nie czuł się najlepiej i chętnie zostałby w domu. Niestety musiał oddać lalkę, a w dodatku miał dodatkowe zajęcia. Nie chciał ich przegapić. Pragnął coś w życiu osiągnąć. Dlatego musiał się uczyć, poznawać języki.
Wypłukał usta i wyszorował dokładnie zęby oraz język po tym, jak zwymiotował. Na szczęście mama była w pracy i nic nie słyszała. Natychmiast wygoniłaby go do lekarza. Później zaparzył sobie mięty i po jej wypiciu ruszył do szkoły.
Jazdę autobusem ledwie przetrwał. Z chęcią mógłby ziemię całować, gdy wyszedł z pojazdu. Nie zamierzał się wygłupiać, więc ruszył w stronę szkolnego budynku.
W głównym holu jak zwykle panował gwar. Dzisiaj wszystko przeszkadzało Jae, który wypatrywał JunHo i EunRa. Gdy ich odnalazł, śmiali się z czegoś. Przyjaciel wczoraj zdradził mu, że bardzo polubił pannę Byun i chciał prosić ją, aby została jego dziewczyną. Trochę im zazdrościł tej relacji. Nie wiedział czemu. Do tej pory nie myślał za bardzo, że chciałby z



kimś być – nie liczył zauroczenia Kimem trzy lata wcześniej. Owszem, kiedyś w przyszłości tak, ale nie teraz.
Podszedł do nich. Dziewczyna, mająca na sobie szkolny mundurek, na który składała się krótka szara spódniczka w kratę, biała bluzka i granatowa marynarka, uśmiechnęła się do niego. Długie włosy miała związane w kucyk.
       Wczoraj JunHo poprosił mnie, żebym z nim chodziła. Dziękuję, że dodałeś mu odwagi.
       W końcu się na nią zdobył. Gratuluję.
          Sama bym go poprosiła, gdyby nie zrobił tego pierwszy. Równouprawnienie, nie? Ale wolałam poczekać, bo mimo wszystko zawsze uważałam, że to facet powinien o to poprosić. W ogóle to, Jae, jak się czujesz z tym, że musisz zwrócić lalkę? Bo ja będę tęskniła za swoją. Chociaż zrozumiałam, że nie śpieszy mi się do zostania mamą.
        Jestem zmęczony tym projektem – odpowiedział. – Trochę mi żal, ale nie mam czasu na opiekowanie się lalką. To pokazuje, że jeszcze nie dorośliśmy do tego, aby być rodzicami.
         To prawda – odezwał się milczący dotąd JunHo. – Na razie mamy inne priorytety, jak imprezy, luz czy obowiązek nauki. Szczególnie tacy, co to lubią. – Rzucił wymowne spojrzenie Jaeminowi.
         Czyli ten projekt coś dał. Coś nam pokazał – powiedziała EunRa, tuląc do piersi lalkę.  Za chwilę będzie się musiała z nią rozstać. A przywiązywała się do rzeczy. Aczkolwiek nie mogła lalki wyglądającej jak niemowlak i tak się zachowującej nazywać rzeczą. – Jaemin, dobrze się czujesz? Jesteś bardzo blady.
        Prawie nie spałem – skłamał. Nie chciał, aby JunHo zaciągnął go do lekarza. Jakoś wolał nie wiedzieć, co mu jest. – Dobrze, że dzisiaj biologię  mamy na pierwszej lekcji.
       O, idzie pan Chung – zauważyła dziewczyna.
Nauczyciel powitał wszystkich ukłonem i szerokim uśmiechem. Otworzył klasę. W  środku, gdy każdy usiadł na swoim miejscu, przesunął po wszystkich wzrokiem.
       A gdzie jest pan Daesoon Kim?
        Już jestem. – Dae spóźniony wpadł do klasy. Ukłonił się i poszedł do ławki, którą ostatni raz dzielił z Lee. Zmarszczył brwi zaskoczony tym, jak Jaemin źle wygląda. Ostatecznie wzruszył ramionami, co mu tam, nic go to nie obchodziło.
       Miło, że się pojawiłeś. Dzisiaj nadszedł dzień oddania lalek. Wielu z was przywiązało się do swojego maleństwa, że tak powiem – zaśmiał się rubasznie nauczyciel. Był mężczyzną wesołym, lubiącym żartować i może dlatego tak uczniowie go lubili. – Po tym, jak sprawdzę wyniki nagrań, które zapisywały się… Nie będę wam tego tłumaczył. Jest to wykres i na pewno nikt nie był nagrywany, bo dochodziły do mnie takie obawy. Na wykresie będę miał…



Co ja wam tam będę tłumaczył. Oceny dostaniecie po tym, jak wszystko przejrzę. Ale już teraz mogę powiedzieć, że Daesoon nie dostanie dobrej oceny. Bez patrzenia na wyniki wiem, że nie pomagał przy opiece. A moje wyniki obserwacji, które skrzętnie notowałem, też biorę pod uwagę.
       Mówiłem, że nie będę się bawił lalką. To nie dziecko.
       A co zrobiłbyś, gdyby przytrafiło ci się dziecko? Niechciana ciąża, która zmienia wszystko?
        Nie przytrafi się. Uważam. Nie jestem gotowy na dziecko. Raczej nikogo w najbliższym czasie nie zamierzam zapłodnić. Tym bardziej że nie mam takiego kandydata czy kandydatki.
  Cała klasa roześmiała się.
          Życie bywa nieprzewidywalne, ale dobrze, że się nie śpieszysz. To też chciałem wam pokazać – jak trudną rzeczą jest rodzicielstwo. Owszem, to jest wspaniałe. Sam mam dwóch synów, ale nie ma dnia, abym się z żoną o nich nie martwił, mimo że są dorośli. Wiecie, jak wam było ciężko. A wyobraźcie sobie, że musicie kupić dziecku jeść, pieluszki, obowiązkowo chodzić do lekarza, myśląc o jego zdrowiu.
              Ja wiem jedno, proszę pana – wtrącił Hooyun Park – Nie będę miał dzieci do trzydziestki. I na pewno nie z nim. – Wskazał na WooJonga Gima, a Dae przewrócił oczami z myślą, z kim się kumpluje.
       Nie nadaję się na ojca twoich dzieci? – zapytał urażony WooJong.
       Sam zachowujesz się jak dziecko – wytknął mu kolega, a nauczyciel im przerwał.
          Dobrze, uspokójcie się. Miałem przygotowane dla was długie przemówienie na temat rodzicielstwa, ale widzę, że co mieliście wiedzieć, to już wiecie. Reszty życie was nauczy. Ono jest najlepszym nauczycielem. Dodam jeszcze, że wielu z was ma młodsze rodzeństwo. Rodzice na pewno nieraz prosili was o opiekę nad nimi, więc następnym razem, mając  wiedzę, jak trudne jest rodzicielstwo, pomóżcie. Niech odpoczną. Przejdźmy zatem do odbioru lalek. – Wziął z biurka przygotowaną listę. – Pożegnajcie się ze swoimi dziećmi.
Dae prychnął na to stwierdzenie. Cieszył się, że ten cały cyrk się kończy. Jego zdaniem nauczyciel zwariował. Zresztą zawsze uważał, że coś było nie tak pod kopułą pana Chunga. Który nauczyciel tak się zachowuje?
           Będę teraz czytać wasze nazwiska, a wy podejdziecie, wyłączycie lalkę i oddacie ją mnie. Ja ją oznaczę waszymi nazwiskami. Dane z wykresów poznam jutro. – Wyjął plik bransoletek, takich, jakie dostaje się w szpitalu. – Daesoon, już dzisiaj wpisuję ci, że nie zaliczyłeś tego projektu.



         Zaliczył coś, a raczej kogoś innego – ktoś prychnął, a Lee miał ochotę schować się do mysiej dziury. Na szczęście  nauczyciel niczego nie słyszał lub udawał, że nie słyszy.
Jaemin patrzył, jak kolejni uczniowie podchodzą do biurka z lalkami i wracają bez nich. Obok niego Dae mruczał coś pod nosem, niezadowolony z teatrzyku. W końcu nadeszła ich kolej i do biurka musieli się udać razem. Nauczyciel wziął lalkę. Na jej rączkę założył bransoletkę, na której wcześniej napisał dane Lee. Podziękował im i gdy Lee miał się odwrócić, zachwiał się. Daesoon go przytrzymał dzięki czemu nie upadł. Nagle zrobiło mu  się niedobrze i zatkawszy sobie usta dłonią wybiegł z klasy.
       Co mu się stało? – zapytał zaskoczony i zarazem zdenerwowany nauczyciel.
        Jaemin najprawdopodobniej od kilku dni ma grypę żołądkową, a nie chce iść do   lekarza
  wyjaśnił JunHo Cheong.
       To niedobrze. Ktoś powinien już teraz zawieźć go na badania. Niestety szkolna pielęgniarka też zachorowała i nie ma jej. Może coś by poradziła. Daesoon, masz za zadanie zabrać go do lekarza.
       Ja? Mam lekcje. – Skrzywił się. Jeszcze tego brakowało, aby stał się niańką.
       Usprawiedliwię cię. To nagły przypadek.
       Pójdę do niego może… – powiedział cicho JunHo.
       Tak, tak, idź i sprowadź go tutaj.


~*~


Lee wyszedł z kabiny, chwiejąc się na nogach. Ledwie dotarł do umywalki, ignorując czekającego na niego przyjaciela.
       Pan Chung chce, żeby Dae zawiózł cię do lekarza.
       Po moim trupie. – Odkręcił kran i pochylił się.
       Patrząc  na  ciebie,  to  kto  wie.  Może  spełni  się  twoje  życzenie.  Masz  z  nim jechać.
Nauczyciel nie odpuści, ja też. Kim ma samochód.
         Już wierzę, że ten idiota jest taki miły i posłucha nauczyciela – prychnął, kiedy wypluł wodę. Czuł, jak palą go wnętrzności, a szczególnie gardło. Coś złego się z nim działo i bał się tego. Może faktycznie był chory. Ciężko chory. Co wtedy zrobi jego mama? Nie chciał jej smucić.
       Nie robi tego z dobrego serca. Pan Chung obiecał mu nie obniżać oceny ze sprawowania.
Jaemin jęknął ponownie, płucząc usta. Nie dość, że czuł się jak gówno, to jeszcze będzie musiał znosić towarzystwo Kima. A ono w ostatnim czasie źle na niego działało.



       Może obrzygam mu samochód. Zawsze to jakiś plus.
       Zabije cię, jak to zrobisz. – Roześmiał się Cheong.
Niedługo później wrócili do klasy, gdzie Jae zaczął protestować przeciw pomysłowi nauczyciela, ale przegrał. Dlatego kilka minut później siedział na przednim siedzeniu auta, próbując znieść chorobę lokomocyjną.
          Tylko spróbuj puścić pawia, to zabiję. Nie odczuję z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia.
            Ale przed śmiercią miałbym ubaw. – Zamknął oczy, próbując oddychać spokojnie. Mdliło go, a jazda samochodem nie pomagała. I nie wiedzieć czemu chciało mu się płakać. Nie poznawał siebie.
       Zadzwoniłbyś do swojego lekarza i uprzedził, że będziesz.
       Po co? Kto będzie w przychodni, to mnie przyjmie, o ile dotrwam.
       Tylko mi tu nie umieraj. – Denerwował się Kim.
        Dopiero sam chciałeś mnie zabić. Zmienny jesteś. I na światłach nie hamuj tak nagliście, bo naprawdę sobie rzygnę. – Nie miał już czym. Cały poranny posiłek już go opuścił i to nie tą drogą, co trzeba.
Daesoon mruknął coś pod nosem, co brzmiało, że zgadza się z nim i jechał o wiele ostrożniej. W milczeniu dojechali do przychodni pełnej ludzi. Co stwierdzili po wejściu do środka.
             Kurwa, czy wszyscy dzisiaj muszą być chorzy? – przeklął Kim, szukając dla Lee jakiegoś wolnego krzesła. Najlepiej jak najbliżej toalety. Chłopak raz się zachwiał, więc złapał go za rękę, przytrzymując, drugą kładąc na jego plecach.
Jaemin, gdyby czuł się lepiej, by mu podziękował, na razie skupiał się na tym, aby nie zemdleć. W końcu znaleźli wolne krzesło, bo ktoś akurat udał się na wizytę i Lee mógł usiąść.
        Czekaj tu, idę poszukać kogoś, kto się tobą zajmie. – Cholera, że też to na niego   spadło.
Ale za to jego ocena ze sprawowania pozostanie na tym samym poziomie.
Kiedy Dae odszedł, Lee pochylił się i ukrył twarz w dłoniach. Zamknął przy tym oczy, bo świat coraz bardziej wirował. To jednak było złym pomysłem. Z powrotem nadeszły mdłości, które zwiastowały jedno. Uniósł głowę i z ulgą stwierdził, że męska toaleta jest tuż obok. Chwała przezorności Kima.
Gdy Daesoon wrócił, zaklął, bo na krześle, na którym zostawił Lee, siedział już ktoś inny. Domyślając się, gdzie może być chłopak, wszedł do toalety. Kilka kabin było otwartych, a tylko jedna zamknięta i to z niej dochodziły obrzydliwe dźwięki. Z trudem powstrzymał się



przed wyjściem. Oparł się o jedną z umywalek i w końcu doczekał się Jaemina  wyglądającego jak śmierć.
   Kurwa, nieźle cię to choróbsko wzięło.
   No właśnie nie wiem. Rano jeszcze nie było tak źle. – Myjąc ręce i płucząc usta, zastanawiał się, który raz to dzisiaj robi. Marzył o paście i szczoteczce do zębów lub gumie  do żucia. Chociaż pewnie czując jej smak, znów by zwymiotował. Opłukał twarz i wytarł ją w papierowy ręcznik.
     Powinieneś dużo pić. I chodź, powiedziałem pielęgniarce, o co chodzi. Lekarz już na ciebie czeka.
   Załatwiłeś mi wizytę bez kolejki?
   Chcę jak najkrócej się z tobą użerać. Po lekcjach twój przyjaciel się tobą zajmie.
    Aha. – Wrzucił ręcznik do kosza. Świat już nie kręcił się tak bardzo, ale nadal mu nie przeszło. Co się ze mną dzieje, pomyślał, kierując się z chłopakiem do wyjścia z toalety. Chciał, aby już było po wizycie i by dali mu jakieś leki. Głupi był, że wcześniej nie udał się do lekarza. Ma za swoje.
Przyjął go młody mężczyzna, wyglądający tak, jakby dopiero co skończył studia. W gabinecie była też pielęgniarka, a Daesoon został na zewnątrz. Lee dostał szklankę wody i opowiedział doktorowi o swoim złym samopoczuciu. Lekarz kazał mu zdjąć górną część odzieży, zbadał go, sprawdził gardło, jamę ustną i wymacał brzuch, co zmusiło leżącego na kozetce Lee do rozpięcia rozporka. Chłopak był pewny, że po zakończeniu badania lekarz wypisze mu receptę i na tym się skończy, ale on chwilę myślał, patrząc  na  niego  zmrużonymi oczami. W końcu odezwał się, zadając pytanie, którego Jaemin się nie spodziewał:
   Czy w ostatnim czasie odbyłeś stosunek seksualny bez zabezpieczenia?
Lee zarumienił się i odchrząknął. Dotarło do niego, że tak poniosło jego i Daesoona, że zapomnieli o prezerwatywie.
   Tak.
   Z chłopakiem?
   Tak.
     Przepraszam, że pytam, ale… – widać było, że dla lekarza pytanie, które chce zadać, także jest niezręczne. – Czy byłeś wtedy w pasywnej… roli?
Lee poczuł, jak jego policzki pokrywa gorąco ze wstydu. W ogóle to całe ciało to odczuwało. W sumie był u lekarza, więc nie powinien czuć się zażenowany.



     Ta… Tak. A jaki to ma związek? – Gdzieś podświadomie zaczął domyślać się jaki i wolał, aby to nie była prawda.
   Pobierzemy ci krew do badania. Zgadzasz się?
   Mhm. Tak, oczywiście. Mogę jeszcze prosić o wodę?
   Za chwilę, chłopcze, tylko pobiorę ci krew – odezwała się pielęgniarka.
   A kiedy będą wyniki? – zapytał.
   Za  kilka  minut    odpowiedział  lekarz.    Zaczekasz  z  przyjacielem  na     korytarzu?
Zawołamy cię, jak otrzymamy wyniki.
Lee kiwnął głową. Nie pytał, o jakie wyniki chodzi, bo wolał nie wiedzieć. Przyjął od kobiety kubek z wodą i wyszedł na korytarz. W tej części przychodni było spokojniej i  więcej miejsc do siedzenia.
   No i?
   Pobrali mi krew i za kilka minut będą wyniki.
    I co, okaże się, że umierasz? – Dae wiedział, że trzymają się go głupie żarty, ale szlag go trafiał, że musiał tu siedzieć, kiedy mógłby teraz rozmawiać z kumplami.
     Wierz mi, że to byłoby lepsze. – Napił się wody, nie odpowiadając na pytanie kolegi zawarte w spojrzeniu.
Zanim zawołano Lee ponownie do gabinetu, w milczeniu przesiedzieli jeszcze piętnaście minut. Chłopak czuł się wciąż źle, ale już go tak nie mdliło. Podejrzewał, że w tej wodzie coś było, co mu pomagało. A Daesoon grał w gry na telefonie.
    I co, doktorze?
Lekarz przez chwilę przeglądał jego wyniki badań, po czym popatrzył na nastolatka i powiedział:
   Jesteś w ciąży.

19 komentarzy:

  1. Wiedziałam! Od początku wiedziałam, że zaciążył �� Jestem ciekawa jak Kim na to zareaguje no i co się takiego stało że jest dla Lee taki oschły. �� Jak zwykle przerwane w takim momencie, że chyba padnę z pragnienia do nastepnego tygodnia ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli jednak. Jaemin będzie miał ciężko. Ciekawe czy powie Dae, w sumie i tak by się to wydało. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Weny Lu ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam!!!😁
    Tylko mam dziwne przeczucie, że z drugim tatusiem będzie problem 😂

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czemu ale wiedziałam!
    Ciąża! Czy to nie cudowne? Wspaniałe?
    Normalnie aż mam ciarki na plecach i to dosłownie.
    Ogółem już dawno tak dobrze się nie bawiłam czytając ten rozdział. Ciążą u tego mężczyzny będzie dość zaskakująca.. NIgdy nie czytałam takiego opowiadania ale może być coś intrygującego! Nie powiem.
    W ogóle ewoluujesz Luano.
    Z każdym opowiadaniem widzę jak bardzo się rozwijasz.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedziałam! haha :D OD początku rozdziału wiedziałam,że to nastąpi. A ktoś mówił,że uważał XD Nie wiem czemu,ale ta sytuacja mnie bawi o-o" Już widzę reakcje drugiego tatusia :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiedziałam odkąd uprawiali sex, to było do przewidzenia xd inaczej to że faceci mig zajść w ciążę nie miało by sensu. Z resztą od pierwszego rozdziału się domyślalam że prędzej czy później to nastąpi. Mimo to fajnie czytało mi się ten rozdział i nie mogę doczekać się następnego :D
    Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  7. AAA... Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam. O jeju, ale zwrot akcji. Aż się boję reakcji Kima. O Boziu teraz to już naprawdę nie mogę doczekać się kontynuacji.
    Życzę weny i pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie sie nie podoba rozwoj wypadkow, ale fabula byla jasna od poczatku.
    Czy tylko u mnie na telefonie teskt jest dziwnie przyciety? Pod koniec tez jest dziwny ciag liter w zla stronie 🤔

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież to normalne. O to w tym tekście chodzi. O ciążę. Ja mam tekst normalnie ustawiony.

      Usuń
    2. Bieg wydarzen mozna bylo poprowadzic w bardziej oryginalny sposob. Wpadka to oklepany temat i stosuje ja wielu autorow.

      Usuń
    3. No niby tak ale wiatropylność jest bardziej nierealna...

      Usuń
    4. Realne właśnie są wpadki. Życiowe. Ileż to razy są takie sytuacje. Szybki seks nastolatków (często za wcześnie zaczęte takie życie), bez zabezpieczenia i ciąża gotowa lub jakieś choróbska. Tutaj Luana porusza temat ciąży.

      M.

      Usuń
    5. Tyle, ze u Luany mi sie to troche przejadlo, dlatego liczylem na cos ciekawszego :)

      Usuń
    6. A Lu nic na ten temat nie mówi ignorując to co się pisze.

      Usuń
    7. To moja opinia, nie prosze jej o odpisywanie.

      Usuń
    8. Dokładnie, to opinia Damiana i Lu na pewno by ją przyjęła bez problemów. Wypowiadać się nie musi. Widać jakiś anonim chciał wywołać małą gównoburzę, że może Lu coś ignoruje. Nie, Lu nic nie ignoruje, ale naprawdę nie ma do tego teraz głowy. Od jakiegoś czasu jestem jej bliską koleżanką i wiem, że blog, pisanie, teksty czy cokolwiek jest teraz na ostatnim miejscu. Jej tata zachorował. Stan jest bardzo ciężki, zagrożenie życia, więc domyślcie się co ona czuje. Jeżeli chcecie pomóc, a na pewno wielu z Was jest wierzących to módlcie się za jej tatę. I aby uprzedzić pytania to nie, to nie rak.

      Usuń
  9. To było do przewidzenia :F Ciekawa jestem jak Kim a to zareaguje :>

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,
    wspaniały rozdział, no i już mamy zakończenie tego projektu z opieką nad dzieckiem, Kim i to jego zschowanie naprawdę mi się wydaje, że coś czuje do Jea ale nie potrafi się z tym pogodzić... no i jak myślałam jest w ciąży, ale co teraz? powie o tym Kimowi? czy się odseoaruje? tak Kim zdarzyła się wpadka, szkada że nie powiedział wtedy jak padły te ostre słowa, że to był jego pierwszy raz...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)