Heh, przypadkiem rozdział wstawił się wczoraj. Trudno. Parę osób miało go wcześniej. :)
Znów są problemy z formatowaniem tekstu, więc musicie to przetrwać.
Dziękuję za komentarze. :)
Kolejne dni upłynęły bardzo szybko, mimo że głównie były
spędzone na nauce. Nadszedł w końcu dzień, w którym projekt opieki nad
dzieckiem dobiegł końca. Lee witał go z przyjemnością. Musiał przyznać, że
ostatnie dwa tygodnie były męką i tym bardziej
podziwiał swoją mamę oraz innych rodziców. Tyle ich kosztowało, by
wychować swoje pociechy. Nie mogli nagle powiedzieć, że kończy się projekt,
oddać dzieci i odetchnąć z ulgą. Jedno wiedział na pewno. Na razie nie jest
gotów na dziecko. Lalka go wykończyła i ciągle chodził ostatnio zmęczony, a co
dopiero żywy, mały człowieczek, któremu trzeba by było poświęcić całą uwagę.
Może gdyby Daesoon mu pomagał, byłoby inaczej. Nie mógł zrzucić całej opieki na
mamę. Kobieta ostatnio pracowała więcej niż zwykle. Jak wracała do domu, to
padała.
Na jego głowie było wszystko. Mała, dom, zakupy,
sprzątanie, nauka, a mieli dużo egzaminów. Do tego dochodziły treningi, bo
trener tak bardzo chciał zdobyć mistrzostwo, że nie zważał na ich inne
obowiązki. Dlatego czuł się zmęczony. W dodatku gdzieś od trzech dni bardzo źle
się czuł. Ciągle go mdliło. Szczególnie rano. Parę razy wymiotował.
Podejrzewał, że z nerwów wysiadał mu żołądek albo nabawił się jakiejś choroby. Przyjaciel
namawiał go, aby poszedł do lekarza, bo podobno bardzo blado wyglądał. Nawet
Kim dziwnie się na niego patrzył i go nie zaczepiał. W dodatku na ostatnim
treningu zmusił do siedzenia na ławce, bo Lee miał zawroty głowy.
Dzisiaj też nie czuł się najlepiej i chętnie zostałby w
domu. Niestety musiał oddać lalkę, a w dodatku miał dodatkowe zajęcia. Nie
chciał ich przegapić. Pragnął coś w życiu osiągnąć. Dlatego musiał się uczyć,
poznawać języki.
Wypłukał usta i wyszorował dokładnie zęby oraz język po
tym, jak zwymiotował. Na szczęście mama była w pracy i nic nie słyszała.
Natychmiast wygoniłaby go do lekarza. Później zaparzył sobie mięty i po jej
wypiciu ruszył do szkoły.
Jazdę autobusem ledwie przetrwał. Z chęcią mógłby ziemię
całować, gdy wyszedł z pojazdu. Nie zamierzał się wygłupiać, więc ruszył w
stronę szkolnego budynku.
W głównym holu jak zwykle panował gwar. Dzisiaj wszystko
przeszkadzało Jae, który wypatrywał JunHo i EunRa. Gdy ich odnalazł, śmiali się
z czegoś. Przyjaciel wczoraj zdradził mu, że bardzo polubił pannę Byun i chciał
prosić ją, aby została jego dziewczyną. Trochę im zazdrościł tej relacji. Nie
wiedział czemu. Do tej pory nie myślał za bardzo, że chciałby z
kimś być – nie liczył zauroczenia Kimem trzy lata wcześniej. Owszem,
kiedyś w przyszłości tak, ale nie teraz.
Podszedł do nich. Dziewczyna, mająca na sobie szkolny
mundurek, na który składała się krótka szara spódniczka w kratę, biała bluzka i
granatowa marynarka, uśmiechnęła się do niego. Długie włosy miała związane w
kucyk.
– Wczoraj JunHo
poprosił mnie, żebym z nim chodziła. Dziękuję, że dodałeś mu odwagi.
– W końcu się na
nią zdobył. Gratuluję.
–
Sama bym go poprosiła, gdyby nie
zrobił tego pierwszy. Równouprawnienie, nie? Ale wolałam poczekać, bo mimo
wszystko zawsze uważałam, że to facet powinien o to poprosić. W ogóle to, Jae,
jak się czujesz z tym, że musisz zwrócić lalkę? Bo ja będę tęskniła za swoją.
Chociaż zrozumiałam, że nie śpieszy mi się do zostania mamą.
–
Jestem zmęczony tym projektem –
odpowiedział. – Trochę mi żal, ale nie mam czasu na opiekowanie się lalką. To
pokazuje, że jeszcze nie dorośliśmy do tego, aby być rodzicami.
–
To prawda – odezwał się milczący
dotąd JunHo. – Na razie mamy inne priorytety, jak imprezy, luz czy obowiązek
nauki. Szczególnie tacy, co to lubią. – Rzucił wymowne spojrzenie Jaeminowi.
–
Czyli ten projekt coś dał. Coś nam
pokazał – powiedziała EunRa, tuląc do piersi lalkę. Za chwilę będzie się musiała z nią rozstać. A
przywiązywała się do rzeczy. Aczkolwiek nie mogła lalki wyglądającej jak
niemowlak i tak się zachowującej nazywać rzeczą. – Jaemin, dobrze się czujesz?
Jesteś bardzo blady.
–
Prawie nie spałem – skłamał. Nie
chciał, aby JunHo zaciągnął go do lekarza. Jakoś wolał nie wiedzieć, co mu
jest. – Dobrze, że dzisiaj biologię mamy
na pierwszej lekcji.
–
O, idzie pan Chung – zauważyła dziewczyna.
Nauczyciel powitał wszystkich ukłonem i szerokim
uśmiechem. Otworzył klasę. W środku, gdy
każdy usiadł na swoim miejscu, przesunął po wszystkich wzrokiem.
–
A gdzie jest pan Daesoon Kim?
–
Już jestem. – Dae spóźniony wpadł
do klasy. Ukłonił się i poszedł do ławki, którą ostatni raz dzielił z Lee.
Zmarszczył brwi zaskoczony tym, jak Jaemin źle wygląda. Ostatecznie wzruszył
ramionami, co mu tam, nic go to nie obchodziło.
–
Miło, że się pojawiłeś. Dzisiaj
nadszedł dzień oddania lalek. Wielu z was przywiązało się do swojego maleństwa,
że tak powiem – zaśmiał się rubasznie nauczyciel. Był mężczyzną wesołym,
lubiącym żartować i może dlatego tak uczniowie go lubili. – Po tym, jak
sprawdzę wyniki nagrań, które zapisywały się… Nie będę wam tego tłumaczył. Jest
to wykres i na pewno nikt nie był nagrywany, bo dochodziły do mnie takie obawy.
Na wykresie będę miał…
Co ja wam tam będę tłumaczył. Oceny
dostaniecie po tym, jak wszystko przejrzę. Ale już teraz mogę powiedzieć, że
Daesoon nie dostanie dobrej oceny. Bez patrzenia na wyniki wiem, że nie pomagał
przy opiece. A moje wyniki obserwacji, które skrzętnie notowałem, też biorę pod
uwagę.
–
Mówiłem, że nie będę się bawił lalką. To nie dziecko.
–
A co zrobiłbyś, gdyby przytrafiło
ci się dziecko? Niechciana ciąża, która zmienia wszystko?
–
Nie przytrafi się. Uważam. Nie
jestem gotowy na dziecko. Raczej
nikogo w najbliższym czasie nie zamierzam zapłodnić. Tym bardziej że nie mam
takiego kandydata czy kandydatki.
– Cała klasa
roześmiała się.
–
Życie bywa nieprzewidywalne, ale
dobrze, że się nie śpieszysz. To też chciałem wam pokazać – jak trudną rzeczą
jest rodzicielstwo. Owszem, to jest wspaniałe. Sam mam dwóch synów, ale nie ma
dnia, abym się z żoną o nich nie martwił, mimo że są dorośli. Wiecie, jak wam
było ciężko. A wyobraźcie sobie, że musicie kupić dziecku jeść, pieluszki,
obowiązkowo chodzić do lekarza, myśląc o jego
zdrowiu.
–
Ja wiem jedno, proszę pana –
wtrącił Hooyun Park – Nie będę miał dzieci do trzydziestki. I na pewno nie z
nim. – Wskazał na WooJonga Gima, a Dae przewrócił oczami z myślą, z kim się kumpluje.
–
Nie nadaję się na ojca twoich dzieci? – zapytał
urażony WooJong.
– Sam zachowujesz
się jak dziecko – wytknął mu kolega, a nauczyciel im przerwał.
–
Dobrze, uspokójcie się. Miałem
przygotowane dla was długie przemówienie na temat rodzicielstwa, ale widzę, że
co mieliście wiedzieć, to już wiecie. Reszty życie was nauczy. Ono jest
najlepszym nauczycielem. Dodam jeszcze, że wielu z was ma młodsze rodzeństwo.
Rodzice na pewno nieraz prosili was o opiekę nad nimi, więc następnym razem,
mając wiedzę, jak trudne jest
rodzicielstwo, pomóżcie. Niech odpoczną. Przejdźmy zatem do odbioru lalek. –
Wziął z biurka przygotowaną listę. – Pożegnajcie się ze swoimi dziećmi.
Dae prychnął na to stwierdzenie. Cieszył się, że ten
cały cyrk się kończy. Jego zdaniem nauczyciel zwariował. Zresztą zawsze uważał,
że coś było nie tak pod kopułą pana Chunga. Który nauczyciel tak się zachowuje?
–
Będę teraz czytać wasze nazwiska, a
wy podejdziecie, wyłączycie lalkę i oddacie ją mnie. Ja ją oznaczę waszymi
nazwiskami. Dane z wykresów poznam jutro. – Wyjął plik bransoletek, takich,
jakie dostaje się w szpitalu. – Daesoon, już dzisiaj wpisuję ci, że nie
zaliczyłeś tego projektu.
–
Zaliczył coś, a raczej kogoś innego
– ktoś prychnął, a Lee miał ochotę schować się do mysiej dziury. Na
szczęście nauczyciel niczego nie słyszał
lub udawał, że nie słyszy.
Jaemin patrzył, jak kolejni uczniowie podchodzą do
biurka z lalkami i wracają bez nich. Obok niego Dae mruczał coś pod nosem,
niezadowolony z teatrzyku. W końcu nadeszła ich kolej i do biurka musieli się
udać razem. Nauczyciel wziął lalkę. Na jej rączkę założył bransoletkę, na
której wcześniej napisał dane Lee. Podziękował im i gdy Lee miał się odwrócić,
zachwiał się. Daesoon go przytrzymał dzięki czemu nie upadł. Nagle zrobiło
mu się niedobrze i zatkawszy sobie usta
dłonią wybiegł z klasy.
–
Co mu się stało? – zapytał zaskoczony i zarazem zdenerwowany nauczyciel.
–
Jaemin najprawdopodobniej od kilku dni ma grypę
żołądkową, a nie chce iść do lekarza
– wyjaśnił JunHo Cheong.
–
To niedobrze. Ktoś powinien już
teraz zawieźć go na badania. Niestety szkolna pielęgniarka też zachorowała i
nie ma jej. Może coś by poradziła. Daesoon, masz za zadanie zabrać go do lekarza.
–
Ja? Mam lekcje. – Skrzywił się. Jeszcze tego
brakowało, aby stał się niańką.
– Usprawiedliwię
cię. To nagły przypadek.
– Pójdę do niego
może… – powiedział cicho JunHo.
– Tak, tak, idź i
sprowadź go tutaj.
~*~
Lee wyszedł z kabiny, chwiejąc się na nogach. Ledwie
dotarł do umywalki, ignorując czekającego na niego przyjaciela.
– Pan Chung chce,
żeby Dae zawiózł cię do lekarza.
– Po moim trupie. –
Odkręcił kran i pochylił się.
– Patrząc na
ciebie, to kto
wie. Może spełni
się twoje życzenie.
Masz z nim jechać.
Nauczyciel
nie odpuści, ja też. Kim ma samochód.
–
Już wierzę, że ten idiota jest taki
miły i posłucha nauczyciela – prychnął, kiedy wypluł wodę. Czuł, jak palą go
wnętrzności, a szczególnie gardło. Coś złego się z nim działo i bał się tego.
Może faktycznie był chory. Ciężko chory. Co wtedy zrobi jego mama? Nie chciał
jej smucić.
–
Nie robi tego z dobrego serca. Pan Chung obiecał mu
nie obniżać oceny ze sprawowania.
Jaemin jęknął ponownie, płucząc usta. Nie dość, że czuł
się jak gówno, to jeszcze będzie musiał znosić towarzystwo Kima. A ono w
ostatnim czasie źle na niego działało.
– Może obrzygam mu
samochód. Zawsze to jakiś plus.
– Zabije cię, jak
to zrobisz. – Roześmiał się Cheong.
Niedługo później wrócili do klasy, gdzie Jae zaczął
protestować przeciw pomysłowi nauczyciela, ale przegrał. Dlatego kilka minut
później siedział na przednim siedzeniu auta, próbując znieść chorobę
lokomocyjną.
–
Tylko spróbuj puścić pawia, to
zabiję. Nie odczuję z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia.
–
Ale przed śmiercią miałbym ubaw. –
Zamknął oczy, próbując oddychać spokojnie. Mdliło go, a jazda samochodem nie
pomagała. I nie wiedzieć czemu chciało mu się płakać. Nie poznawał siebie.
–
Zadzwoniłbyś do swojego lekarza i uprzedził, że będziesz.
– Po co? Kto będzie
w przychodni, to mnie przyjmie, o ile dotrwam.
– Tylko mi tu nie
umieraj. – Denerwował się Kim.
–
Dopiero sam chciałeś mnie zabić.
Zmienny jesteś. I na światłach nie hamuj tak nagliście, bo naprawdę sobie
rzygnę. – Nie miał już czym. Cały poranny posiłek już go opuścił i to nie tą
drogą, co trzeba.
Daesoon mruknął coś pod nosem, co brzmiało, że zgadza
się z nim i jechał o wiele ostrożniej. W milczeniu dojechali do przychodni
pełnej ludzi. Co stwierdzili po wejściu do środka.
–
Kurwa, czy wszyscy dzisiaj muszą
być chorzy? – przeklął Kim, szukając dla Lee jakiegoś wolnego krzesła.
Najlepiej jak najbliżej toalety. Chłopak raz się zachwiał, więc złapał go za
rękę, przytrzymując, drugą kładąc na jego plecach.
Jaemin, gdyby czuł się lepiej, by mu podziękował, na
razie skupiał się na tym, aby nie zemdleć. W końcu znaleźli wolne krzesło, bo
ktoś akurat udał się na wizytę i Lee mógł usiąść.
–
Czekaj tu, idę poszukać kogoś, kto się tobą zajmie.
– Cholera, że też to na niego spadło.
Ale za to jego ocena ze sprawowania
pozostanie na tym samym poziomie.
Kiedy Dae odszedł, Lee pochylił się i ukrył twarz w
dłoniach. Zamknął przy tym oczy, bo świat coraz bardziej wirował. To jednak
było złym pomysłem. Z powrotem nadeszły mdłości, które zwiastowały jedno.
Uniósł głowę i z ulgą stwierdził, że męska toaleta jest tuż obok. Chwała
przezorności Kima.
Gdy Daesoon wrócił, zaklął, bo na krześle, na którym
zostawił Lee, siedział już ktoś inny. Domyślając się, gdzie może być chłopak, wszedł
do toalety. Kilka kabin było otwartych, a tylko jedna zamknięta i to z niej
dochodziły obrzydliwe dźwięki. Z trudem powstrzymał się
przed wyjściem. Oparł się o jedną z umywalek i w końcu doczekał się
Jaemina wyglądającego jak śmierć.
– Kurwa, nieźle cię
to choróbsko wzięło.
–
No właśnie nie wiem. Rano jeszcze
nie było tak źle. – Myjąc ręce i płucząc usta, zastanawiał się, który raz to
dzisiaj robi. Marzył o paście i szczoteczce do zębów lub gumie do żucia. Chociaż pewnie czując jej smak,
znów by zwymiotował. Opłukał twarz i wytarł ją w papierowy ręcznik.
–
Powinieneś dużo pić. I chodź,
powiedziałem pielęgniarce, o co chodzi. Lekarz już na ciebie czeka.
– Załatwiłeś mi
wizytę bez kolejki?
– Chcę jak
najkrócej się z tobą użerać. Po lekcjach twój przyjaciel się tobą zajmie.
–
Aha. – Wrzucił ręcznik do kosza.
Świat już nie kręcił się tak bardzo, ale nadal mu nie przeszło. Co się ze mną
dzieje, pomyślał, kierując się z chłopakiem do wyjścia z toalety. Chciał, aby
już było po wizycie i by dali mu jakieś leki. Głupi był, że wcześniej nie udał
się do lekarza. Ma za swoje.
Przyjął go młody mężczyzna, wyglądający tak, jakby
dopiero co skończył studia. W gabinecie była też pielęgniarka, a Daesoon został
na zewnątrz. Lee dostał szklankę wody i opowiedział doktorowi o swoim złym
samopoczuciu. Lekarz kazał mu zdjąć górną część odzieży, zbadał go, sprawdził
gardło, jamę ustną i wymacał brzuch, co zmusiło leżącego na kozetce Lee do
rozpięcia rozporka. Chłopak był pewny, że po zakończeniu badania lekarz wypisze
mu receptę i na tym się skończy, ale on chwilę myślał, patrząc na
niego zmrużonymi oczami. W końcu
odezwał się, zadając pytanie, którego Jaemin się nie spodziewał:
– Czy w ostatnim
czasie odbyłeś stosunek seksualny bez zabezpieczenia?
Lee zarumienił się i odchrząknął. Dotarło do niego, że
tak poniosło jego i Daesoona, że zapomnieli o prezerwatywie.
– Tak.
– Z chłopakiem?
– Tak.
–
Przepraszam, że pytam, ale… – widać
było, że dla lekarza pytanie, które chce zadać, także jest niezręczne. – Czy
byłeś wtedy w pasywnej… roli?
Lee poczuł, jak jego policzki pokrywa gorąco ze wstydu.
W ogóle to całe ciało to odczuwało. W sumie był u lekarza, więc nie powinien
czuć się zażenowany.
–
Ta… Tak. A jaki to ma związek? –
Gdzieś podświadomie zaczął domyślać się jaki i wolał, aby to nie była prawda.
– Pobierzemy ci
krew do badania. Zgadzasz się?
– Mhm. Tak,
oczywiście. Mogę jeszcze prosić o wodę?
– Za chwilę,
chłopcze, tylko pobiorę ci krew – odezwała się
pielęgniarka.
– A kiedy będą
wyniki? – zapytał.
– Za kilka
minut – odpowiedział
lekarz. – Zaczekasz
z przyjacielem na korytarzu?
Zawołamy cię, jak otrzymamy wyniki.
Lee kiwnął głową. Nie pytał, o jakie wyniki chodzi, bo
wolał nie wiedzieć. Przyjął od kobiety kubek z wodą i wyszedł na korytarz. W
tej części przychodni było spokojniej i
więcej miejsc do siedzenia.
– No i?
– Pobrali mi krew i
za kilka minut będą wyniki.
–
I co, okaże się, że umierasz? – Dae
wiedział, że trzymają się go głupie żarty, ale szlag go trafiał, że musiał tu
siedzieć, kiedy mógłby teraz rozmawiać z kumplami.
–
Wierz mi, że to byłoby lepsze. –
Napił się wody, nie odpowiadając na pytanie kolegi zawarte w spojrzeniu.
Zanim zawołano Lee ponownie do gabinetu, w milczeniu
przesiedzieli jeszcze piętnaście minut. Chłopak czuł się wciąż źle, ale już go
tak nie mdliło. Podejrzewał, że w tej wodzie coś było, co mu pomagało. A
Daesoon grał w gry na telefonie.
–
I co, doktorze?
Lekarz
przez chwilę przeglądał jego wyniki badań, po czym popatrzył na nastolatka i
powiedział:
– Jesteś w ciąży.
Wiedziałam! Od początku wiedziałam, że zaciążył �� Jestem ciekawa jak Kim na to zareaguje no i co się takiego stało że jest dla Lee taki oschły. �� Jak zwykle przerwane w takim momencie, że chyba padnę z pragnienia do nastepnego tygodnia ��
OdpowiedzUsuńCzyli jednak. Jaemin będzie miał ciężko. Ciekawe czy powie Dae, w sumie i tak by się to wydało. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Weny Lu ♥
OdpowiedzUsuńWiedziałam!!!😁
OdpowiedzUsuńTylko mam dziwne przeczucie, że z drugim tatusiem będzie problem 😂
Nie wiem czemu ale wiedziałam!
OdpowiedzUsuńCiąża! Czy to nie cudowne? Wspaniałe?
Normalnie aż mam ciarki na plecach i to dosłownie.
Ogółem już dawno tak dobrze się nie bawiłam czytając ten rozdział. Ciążą u tego mężczyzny będzie dość zaskakująca.. NIgdy nie czytałam takiego opowiadania ale może być coś intrygującego! Nie powiem.
W ogóle ewoluujesz Luano.
Z każdym opowiadaniem widzę jak bardzo się rozwijasz.
Pozdrawiam serdecznie.
Wiedziałam! haha :D OD początku rozdziału wiedziałam,że to nastąpi. A ktoś mówił,że uważał XD Nie wiem czemu,ale ta sytuacja mnie bawi o-o" Już widzę reakcje drugiego tatusia :P
OdpowiedzUsuńWiedziałam odkąd uprawiali sex, to było do przewidzenia xd inaczej to że faceci mig zajść w ciążę nie miało by sensu. Z resztą od pierwszego rozdziału się domyślalam że prędzej czy później to nastąpi. Mimo to fajnie czytało mi się ten rozdział i nie mogę doczekać się następnego :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
AAA... Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam. O jeju, ale zwrot akcji. Aż się boję reakcji Kima. O Boziu teraz to już naprawdę nie mogę doczekać się kontynuacji.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam...
Mnie sie nie podoba rozwoj wypadkow, ale fabula byla jasna od poczatku.
OdpowiedzUsuńCzy tylko u mnie na telefonie teskt jest dziwnie przyciety? Pod koniec tez jest dziwny ciag liter w zla stronie 🤔
Przecież to normalne. O to w tym tekście chodzi. O ciążę. Ja mam tekst normalnie ustawiony.
UsuńBieg wydarzen mozna bylo poprowadzic w bardziej oryginalny sposob. Wpadka to oklepany temat i stosuje ja wielu autorow.
UsuńNo niby tak ale wiatropylność jest bardziej nierealna...
UsuńRealne właśnie są wpadki. Życiowe. Ileż to razy są takie sytuacje. Szybki seks nastolatków (często za wcześnie zaczęte takie życie), bez zabezpieczenia i ciąża gotowa lub jakieś choróbska. Tutaj Luana porusza temat ciąży.
UsuńM.
Tyle, ze u Luany mi sie to troche przejadlo, dlatego liczylem na cos ciekawszego :)
UsuńA Lu nic na ten temat nie mówi ignorując to co się pisze.
UsuńTo moja opinia, nie prosze jej o odpisywanie.
UsuńDokładnie, to opinia Damiana i Lu na pewno by ją przyjęła bez problemów. Wypowiadać się nie musi. Widać jakiś anonim chciał wywołać małą gównoburzę, że może Lu coś ignoruje. Nie, Lu nic nie ignoruje, ale naprawdę nie ma do tego teraz głowy. Od jakiegoś czasu jestem jej bliską koleżanką i wiem, że blog, pisanie, teksty czy cokolwiek jest teraz na ostatnim miejscu. Jej tata zachorował. Stan jest bardzo ciężki, zagrożenie życia, więc domyślcie się co ona czuje. Jeżeli chcecie pomóc, a na pewno wielu z Was jest wierzących to módlcie się za jej tatę. I aby uprzedzić pytania to nie, to nie rak.
UsuńTo było do przewidzenia :F Ciekawa jestem jak Kim a to zareaguje :>
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać ❤
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, no i już mamy zakończenie tego projektu z opieką nad dzieckiem, Kim i to jego zschowanie naprawdę mi się wydaje, że coś czuje do Jea ale nie potrafi się z tym pogodzić... no i jak myślałam jest w ciąży, ale co teraz? powie o tym Kimowi? czy się odseoaruje? tak Kim zdarzyła się wpadka, szkada że nie powiedział wtedy jak padły te ostre słowa, że to był jego pierwszy raz...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia