Kochani, nie raz pytacie o Josha i Alexa, czy będą razem, czy się Josh pojawi itd. Nie piszę tego, aby na te pytania odpowiedzieć. Spoilery to zło. Dowiecie się wszystkiego czytając opowiadanie do końca. Piszę to, bo chciałam powiedzieć, że cokolwiek dzieje się teraz z Joshem, Alexem tak miało się dziać. Nie ważne jaki będzie ich koniec dobry czy zły, bo będzie taki jaki sobie zaplanowałam zanim jeszcze zaczęłam pisać "W sidłach miłości". Nie miałam pierwszego zdania, a już miałam napisany koniec. Także to co się z nimi dzieje miałam w planach i je realizowałam. Wiem, że dla tych, którzy ich kochają teraz jest ciężej, bo nie mogą o nich poczytać. Ale oni mieli już swoje pięć minut, inne pary też nie są złe. :)
Ktoś się pytał co Z Seanem i Drake'm. Nie ma ich. Oni wyjechali i zaczęli gdzieś tam nowe życie. Ich udział w opowiadaniu skończył się. Może na chwilę się pojawią, a może i nie. Kto tam wie co im los przyniesie.:)
Pozdrawiam i zapraszam na kolejny rozdział. Jeszcze raz podkreślam, że rozdziałów tego tomu jest 21.
W pokoju rozległ się
śmiech, po chwili kolejny, kiedy na ekranie telewizora przewinęła się śmieszna
scena z oglądanej komedii Braci Marx.
– To było genialne. Nie
wiem, jak oni to wymyślili, ale świetni byli. – Casey otarł łzę wypływającą z
kącika oczu. Od dawna nie popłakał się ze śmiechu.
JD ugryzł kawałek
brzoskwini i zmrużył oczy. Jakoś w tej scenie nie widział nic zabawnego, ale
tym razem wolał milczeć, bo wkurzyłby Caseya za przeszkadzanie mu. Dawniej
lubił komedie wspomnianych braci aktorów, którzy kręcili swoje filmy jak dla
niego wieki temu, ale obecnie jakoś go nie bawiły.
– Wiesz, że pseudonim
artystyczny Chico wziął się od uganiania za kobietami, a Harpo…
– Od harfy, na której
ten Harpo grywał prawie w każdym filmie – wtrącił JD, biorąc do ręki kolejny
kawałek pomarańczy.
– Skąd wiedziałeś? –
zapytał siedzący obok JD Casey.
– Mówiłeś to już ze sto
razy. – Wsunął do ust połowę cząstki owocu i possał ją.
– A, no tak. Ale…
– Starszy z partnerów spojrzał ma swojego chłopaka i zagapił się. Widok ust
otaczających kawałeczek pomarańczy sprawił, że zapomniał, co miał powiedzieć.
Czy JD nie zdawał sobie sprawy z tego, jak to na niego działa, czy robił to
specjalnie?
– Ale? – zapytał
Whitener, po czym wsunął sobie cząstkę do ust.
– Ale co? – Najchętniej
to by mu te usta teraz wylizał z soku.
– Chciałeś coś
powiedzieć, lecz się zaciąłeś. – Doskonale wiedział, co robi, biorąc tym razem
kawałek brzoskwini. Podsunął ją do ust Caseya. – Głodny? – Na pewno nie miał na
myśli zwyczajnego głodu. Casey mógł udawać, że nic nie czuje, ale on dostrzegał
jego pragnienia, a chłopak był bardzo spragniony.
Wziął zębami ostatni
kawałek owocu, a usta zamknął na palcu JD, który wsunął go głębiej i wysunął.
Złapał dłoń swojego chłopaka i possał jego palec, oplatając go językiem.
– Cas…
McPherson słysząc to,
zrozumiał, że ma przestać i uwolnił dłoń JD, w końcu przełykając owoc.
– Przepraszam. Poniosło
mnie.
– To może poniesie cię
jeszcze bardziej i mnie pocałujesz. – Odstawiwszy pusty talerz po kolacji na
stolik nocny, wychylił się w stronę chłopaka. Oparł się na nim. Musiał coś
zrobić, bo zanim Casey zabierze się do rzeczy, to już dawno wrócą do domu.
Usta JD bardzo go
przyciągały i nie potrafił odmówić takiej prośbie. Tylko go pocałuje i nic
więcej. Przecież nie zrobi nic, czego JD nie chce, a rozumiał, że on nie chce.
Dotknął wargami drugiej pary i przebiegł przez niego prąd. Otarł ich usta o
siebie, z każdą chwilą wcałowując się w nie mocniej. JD smakował pomarańczami i
bardzo chętnie wylizałby ten smak z jego ust. Powstrzymał się przed tym i miał
zamiar się odsunąć, lecz JD chwycił zębami jego wargę i nie puścił. Kolejny raz
spełnił pragnienie swojego chłopaka, wcałowując się w jego usta. Robił to
nieśpiesznie, delektując się każdą chwilą, w której mógł to robić. Było mu
dobrze, kiedy go całował i czuł przy sobie. Tak bardzo tęsknił za bliskością
ciała JD. Za kochaniem się z nim. Pragnął go pieścić, dotykać każdego skrawka
skóry chłopaka. Czuć jego reakcje, słyszeć westchnienia.
JD zamruczał, oddając
pocałunek. Dobrze mu było. Czuł się lekki. Do tego przyjemne ciepło zaczęło
ogarniać jego ciało, gdy Casey, przestając całować jego usta, przeszedł z
pieszczotami na szyję, a silna ręka objęła go w pasie. JD odchylił głowę, dając
mu łatwy dostęp do swojej szyi, poddając
się temu. Przyjemnie mu się robiło, tym bardziej że zauważył, jak bardzo
wrażliwą miał skórę w tym miejscu. Wiedział, czego chce Casey, i wiedział,
czego pragnie on sam. Chciał się kochać ze swoim chłopakiem.
Casey rozpalał się. Tym
bardziej że JD nie oponował przed jego dotykiem. Powinien przestać, bo JD sam
mu mówił kilkanaście godzin wcześniej, że tego nie chce. Tylko wszystko
sprawiało, że działo się wprost przeciwnie. Partner wyglądał, jakby tego
chciał. Szczególnie kiedy jego dłoń zakradła się pod poły szlafroka, drażniąc
skórę. Sam wykonał lustrzany ruch, podążając ręką na jego plecy i głaszcząc je
zdecydowanymi ruchami.
– Jeżeli chcesz, żebym
przestał…
– Casey.
– To przestanę.
Potrafię nad sobą… – głos mu zadrżał.
– Casey.
– Hm? – Popatrzył na
niego niezrozumiale.
– Zaczniesz działać,
czy może nie doczekam się tego do końca świata? – Trącił opuszkiem palca jego
wargi. – Jeśli teraz nie zrozumiesz, o co mi chodzi, przywalę ci. – Widząc, że
chłopak wciąż patrzy na niego bezmyślnie, dodał: – Chcę tego. Chcę znów móc się
z tobą kochać.
– Jesteś pewny? –
Potarł nosem policzek ukochanego, pozwalając swojemu ciału na puszczenie
hamulców.
– Tak.
Gdy tylko usłyszał tę
odpowiedź, uśmiechnął się szeroko, a potem znalazł dla ust zdecydowanie lepsze
zajęcie niż mówienie. Przygarnął chłopaka do siebie ramieniem i odnajdując jego
wargi, zagłębił się w nie śliskim, wilgotnym językiem, upijając się bliskością
partnera i koncentrując tylko na nim.
Wziął głębszy oddech,
zanim Casey zaczął obdarzać go wilgotnymi pocałunkami. Oparty o poduszki i
przytrzymywany przez chłopaka, obejmował go wokół szyi, to wplatając palce w
jego krótkie włosy, to przesuwając je na plecy. Musiał go dotykać, czuć przy
sobie, wiedzieć, że chłopak istnieje i całuje go teraz z zapałem, odbierając mu
oddech. Casey jedną ręką nadal go przytrzymywał, a drugą dostał się pod
szlafrok, rozpoczynając wędrówkę po jego ciele. JD zauważył, że skórę ma
wrażliwszą, niż kiedy był całkowicie sprawny, jakby receptory dotykowe
przeniosły się i wzmogły, a strefy erogenne ujawniły się z o wiele większą wrażliwością.
Rozpoznawał to choćby dzięki drobnym muśnięciom palców na jego boku lub dzięki
pocałunkom na policzkach, ramionach, uszach czy właśnie szyi. O tak, szyja
miała miliony czułych punktów i gdy dotykały ich usta Caseya, nie potrafił
powstrzymać drżenia i cichego jęku, kiedy chłopak, całując go, trafił w punkt
erogenny tuż przy szczęce. JD wygiął się, wbijając paznokcie w ramiona
partnera, odczuwając przeszywającą go rozkosz. To uczucie, które nim tak nagle
targnęło, było niczym orgazm, równie silne i satysfakcjonujące.
Casey, czując reakcję
chłopaka, jeszcze raz go pocałował w tym jednym miejscu. W duchu uśmiechał się
na samą myśl, że sprawi mu dużo przyjemności, gdy będzie badał każdy skrawek
jego skóry, zapoznając się z ciałem JD, jakby robił to po raz pierwszy.
Odwiązał pasek od szlafroka i odsłonił nagość swojego chłopaka. Z ulgą
zauważył, że JD reaguje na niego. Nie tak, jak dawniej, że jeden pocałunek go
rozbudzał, ale penis był lekko twardy i miał nadzieję, że bodźce seksualne,
których mu dostarczy, gdy będzie go pieścił i się z nim kochał, sprawią, że JD
będzie w stanie przeżyć cudowny orgazm. Zsunął z jego ramion szlafrok,
pozbywając się go całkowicie. Partner dzielnie mu w tym pomagał, na ile mógł.
Odrzucił jedną z podpierających plecy JD poduszek i ponownie pocałował
chłopaka. Chciał go przesunąć tak, żeby zapomniał o swoich nogach. Z powrotem
wśliznął się językiem do jego ust, pogłębiając pocałunek i zawracając nim w
głowie kochanka. Powoli przesunął go tak, że mogli się położyć. Głaskał jego
bok, biodro i udo. Sunął ręką w stronę brzucha, zaczepiając palcami o włosy
łonowe JD i wracając do klatki piersiowej, boków, żeby na nowo podjąć wędrówkę.
Do tego wciąż go całował, nie mogąc się tym nasycić. Wątpił, czy to się stanie,
bo zaczynał czuć coraz większy głód.
Pocałunek był szalony,
mokry, odbierał mu oddech, rozbudzał zmysły, budził do życia. JD łaskotał
palcami szyję Caseya, a palce drugiej ręki zaciskał na materiale okrywającym
plecy chłopaka. Cieszył się, że tak wiele czuje. Że nieruchome nogi nie
przeszkadzają mu w tym, co robią teraz. Jego ciało reagowało i miał wrażenie,
że umysł mu wiruje w przestrzeni składającej się tylko z budzącej się w nim
ekstazy.
Dopiero po długiej
chwili JD oderwał się od ust chłopaka, by zaczerpnąć oddech, i sam zaczął całować go tuż pod brodą. Ręką,
którą dotąd trzymał na szyi partnera, zabłądził na ramię, potem klatkę
piersiową i niżej. Rozwiązał pasek szlafroka i dostał się do nagiej skóry.
Pogłaskał talię i brzuch Caseya, kierując się w dół. Trącił palcami twardego
już penisa, rozumiejąc, jak bardzo chłopak na niego reaguje i jak go pragnął
przez ten cały czas.
McPherson nie mógł
powstrzymać lekkiego ruchu bioder w przód. Dotyk nie swoich palców na członku
doprowadzał go do szaleństwa. Czuł, jakby to był pierwszy raz, kiedy wszystko
jest nowe, inne i o wiele intensywniejsze, bo nie musi już dotykać się sam.
– JD. – Poruszył
instynktownie biodrami, kiedy palce chłopaka owinęły jego spragnionego fiuta.
– Lubię cię tam
dotykać. Jesteś taki twardy. – Przesunął ostrzej dłonią po erekcji, tak jakby
miał już go doprowadzić do szczytowania. Nie przestawał lizać jego szyi.
– Widzisz, co ze mną robisz. Szlag. – Oparł
czoło o ramię JD, wpychając penisa w jego dłoń. – Lepiej przestań, bo zaraz
dojdę.
– I?
– Nie chcę tego,
jeszcze nie teraz. – Popatrzył mu w oczy swoim rozpalonym wzrokiem. – Chcę
dojść w tobie. Po takiej przerwie... – Zmusił się do wycofania z jego dłoni, bo
jeszcze jedno przesunięcie palców i doszedłby. Musiał dać sobie wytchnienie. –
I nie bądź z siebie taki dumny. Zaraz sprawię, że sam będziesz w takim stanie
jak ja.
JD, mimo że tak dużo
czuł, trochę obawiał się, iż tuż poniżej pasa nie będzie miał takich odczuć jak
dawniej. W przeciwieństwie do nóg, czuł wszystko, ale podniecał się z trudem.
Może nie powinien porównywać tego, co było dawniej, z tym, co jest obecnie.
Casey zauważył
wątpliwości malujące się na twarzy chłopaka i powiedział:
– Przestań myśleć.
Chwilę temu miałeś mentalny orgazm od pocałunku. Ten prawdziwy też dostaniesz.
Moja w tym głowa.
– A co, jak…
– Kochanie, przestań
myśleć. – Podniósł się i zdjął z siebie szlafrok. Odrzucił go gdzieś za siebie,
a potem pochylił się i trącił językiem sterczący sutek JD. Chłopak nabrał
głęboko powietrza i gdy tylko Casey nakrył brodawkę gorącym językiem, odrzucił
głowę do tyłu, usiłując łapać powietrze, wbijając mu przy tym paznokcie w skórę
pleców i pozostawiając na niej białe ślady.
Sensacja i kurewsko
dobre odczucie, tak JD mógł nazwać to, co przetoczyło się przez jego ciało. Po
chwili pojawiło się znowu i znowu, gdy kochanek pieścił jego sutki. Zawsze miał
je czułe, lecz teraz to było lepsze niż ambrozja. Coś znów przeszło się
wewnątrz jego ciała, a krew w żyłach zawrzała. Znów poczuł to samo co
wcześniej, aż docisnął głowę Caseya do swojego torsu, kiedy trząsł się z
niewyobrażalnej rozkoszy. W uszach mu szumiało i ledwie słyszał swój własny
ciężki oddech. Otworzył oczy, patrząc w sufit i roześmiał się.
– Cholera, to było coś
więcej niż orgazm.
– Aż ci
zazdroszczę. – Pogłaskał go po twarzy. – Czujesz na wiele sposobów. Twoja
niepełnosprawność nie przeszkadza w seksie, a wręcz coś w tobie wzmogła.
Czujesz też tutaj. – Przeniósł dłoń na jego członek. Brzuch JD poruszył się
spazmatycznie. – Czujesz, prawda?
– Tak. – Po co pyta?
Przecież gdyby było inaczej, to nawet z sikaniem byłby problem.
– A to? – Zsunął dłoń
na jego mosznę, przeciskając się pomiędzy złączonymi udami.
– Mówiłem ci, ja nie
czuję tylko nóg. Są…
– Cii. – Ucałował
kącik jego ust. – Nie czas i pora na to. Mamy coś innego zrobić, ale najpierw…
– Uśmiechnął się zaczepnie.
– Co? – Tym razem to on
patrzył na niego niezrozumiale. – Mam się bać?
Casey nie odpowiedział,
powracając ustami do całowania klatki piersiowej partnera, poskubywania skóry
przednimi zębami, by dostarczyć mu jak najwięcej bodźców. Podążył z pocałunkami
wzdłuż wyznaczonej wcześniej przez dłoń ścieżki, aż dotarł do trzymanego w
dłoni penisa. Obrysował czubek językiem, a potem objął ustami główkę,
delektując się smakiem. Possał ją przez chwilę, by wsunąć sobie członek trochę
głębiej do ust, dociskając język do trzonu i sunąc nim po jedwabistej skórze.
Tak bardzo za tym tęsknił.
JD podparł się na
łokciach, aby widzieć co robi chłopak. Zagryzł wargę, żeby nie jęknąć od samego
widoku. Najchętniej to rozłożyłby szeroko nogi, dając mu do siebie pełen
dostęp, ale nie mógł. Chciał nimi ruszyć i nic z tego. Nie, znów o tym myśli.
Musi się skupić na tym, co robi Casey, i
na tym, żeby i jemu było dobrze.
– Też chcę twojego mieć
w ustach – powiedział niemal rozkazującym tonem. – Daj mi go.
Casey oderwał się na
chwilę od czynności, którą wykonywał z zapałem i najchętniej to już by do tego
powrócił. Kiwnął głową i gdy JD znów się położył, ustawił się biodrami nad jego
głową. Po chwili jego penis zagłębił się w ustach JD. Przymknął na chwilę powieki,
musząc nad sobą zapanować, by nie dojść, bo to było zdecydowanie za dobre
uczucie. Znów pochylił się nad jego penisem.
Gorący oddech na
erekcji wysłał dreszcze w dół kręgosłupa młodszego z kochanków. Usta Caseya przesuwały
się w górę i w dół, język wirował wokół główki, zanurzał się w maleńkiej
dziurce na górze, a potem spływał w dół i znów kierował się ku górze. Powtórzył
ruchy chłopaka, unosząc lekko głowę w górę, by wziąć go w usta jak najwięcej.
Tym razem nie zamierzał doprowadzać go do orgazmu, jak próbował wcześniej
zrobić to dłonią. Nie śpieszył się.
Casey bawił się nim.
Lizał jak loda na patyku, to ssał, mył językiem skórę wokół członka i tuż przy
jądrach. Robił to zachłannie, wciąż mu było mało smakowania go. Wsadzał sobie
penisa do ust, puszczał go, smagał czubkiem języka wędzidełko, to całował je.
Co jakiś czas sam poruszał biodrami, aby sobie zapewnić przyjemność, którą
dawał mu JD, musiał przyznać, że kochanek był w tym bardzo dobry. Sam jeszcze
niewiele umiał, ale kierował się instynktem. Tak samo instynkt pozwolił mu
wyciągnąć się tak, żeby nadal pozostać w ustach JD, a jednocześnie mógł unieść
jego nogi. Zrobił to ostrożnie, tym bardziej na nie uważając, żeby nie
skrzywdzić chłopaka. Uniósł je razem z jego tyłkiem. Założył ręce pod jego uda,
tym samym przytrzymując go i mając wolny dostęp do jego moszny i zaciśniętej
dziureczki. Pocałował jądra i wtulił w nie nos, wciągając zapach chłopaka z
nadzieją, że JD nie będzie się z niego śmiał.
JD nawet nie miał
zamiaru się śmiać. Trochę się wcześniej przestraszył tego, co robi Casey, ale
teraz już tylko czerpał rozkosz z kolejnych pieszczot. Spojrzał zamglonymi
oczami na prężącego się nad jego twarzą penisa. Z dziureczki na czubku spływała
kropla preejakulatu, ciągnąc się w dół niczym nitka. Wysunął język i złapał ją,
a potem obmył mokrą główkę. Dotknął palcami jąder chłopaka, głaszcząc je
delikatnie. Wydał z siebie nieartykułowany dźwięk, kiedy wilgotny czubek palca
dotknął jego wejścia i dopiero po dobrej chwili zdał sobie sprawę z tego, że
nie był to palec. Samo wrażenie było lepsze, silniejsze i tak mocne, że nie
powstrzymał jęku kumulującego się w nim wcześniej.
Polizał go jeszcze raz
delikatnie, po czym przycisnął mocniej płaską powierzchnią języka rozetkę
mięśni. Dawniej myślał, że będzie go to brzydzić, ale JD go nie brzydził. Był
przecież czysty, był jego, a on kochał JD i nie zamierzał oszczędzać mu tej
rozkoszy. Co jakiś czas zmieniał nacisk, układał różnie język, żeby rozbudzić
zaciśnięte wejście i dostarczyć jak najwięcej przyjemności swojemu chłopakowi.
Pieścił go również ustami, po jakimś czasie dołączając do tego palce. Rozejrzał
się w poszukiwaniu szlafroka. Miał tam saszetkę żelu, tak na wszelki wypadek.
Wcześniej by się do niej nie przyznał.
– Błagam, nie
przestawaj – poprosił młodszy z kochanków.
– Nie przestanę, chyba
że dam ci coś więcej. – Przyciągnął do siebie szlafrok zwisający z łóżka,
łapiąc go za jeden z dolnych rogów. Liczył, że saszetka i kondom nie wypadły. Z
ulgą potwierdził swoje przypuszczenia i rozerwał opakowanie żelu. Wylał go
sobie na palce i roztarł pomiędzy nimi, żeby go ogrzać. Westchnął, owiewając
gorącym powietrzem odbyt JD, kiedy chłopak zassał się na jego członku.
Wilgotnym palcem Casey pomasował wejście i naparł powoli na nie. Mięśnie
przepuściły go, a chłopak pod nim zadrżał. Nieśpiesznie poruszył w nim palcem,
wsuwając go i wysuwając. Przyglądał się, jak mięśnie okalają intruza i
wyobrażał sobie, że tak samo ściskają jego fiuta, wysysając w końcu z niego
orgazm.
– Mhm. Casey, włóż
drugi. – Chętnie to nabiłby się na palce, a najlepiej na więcej, zadowolony, że
na wszystko reaguje. Łapał się na tym, że mniej odczuwa bodźce w tych
miejscach, ale nie przejmował się tym. Czuł, że jego penis jest twardy, a
penetrowany odbyt reaguje na każdą pieszczotę.
Casey wsunął w niego
dwa palce, złączone razem, a we wnętrzu chłopaka je rozsunął, powoli go
rozciągając. Do niczego się nie śpieszył. Pragnął zadbać o niego, bo to było
dla niego najważniejsze. Nie jego penis wołający o to, żeby pozwolić mu wsunąć
się do środka. Nie pożądanie, które chciało tylko, żeby poruszał biodrami w tym
ciasnym wnętrzu, kiedy się w nim znajdzie. Liczyło się tylko to, żeby nie
sprawić partnerowi bólu.
JD rzucał głową po
poduszce, zaciskał palce na udach chłopaka, czasami brał go w usta, ale nie
potrafił się już na tym skupić. Palce w jego wnętrzu były takie dobre. Nie wiedział, że tak za tym
tęsknił. Już się nie mógł doczekać, żeby poczuć więcej. Nawet poprosił Caseya,
żeby już go wypełnił swoim penisem. Jego ciało było rozgrzane. Sutki sterczały
na baczność, a świat widział jak zza mgły. Wciągnął powietrze przez nos, kiedy
Casey potarł prostatę. To było bardzo przyjemne i niezmienne odczucie. Znów
błagał go, żeby chłopak to powtórzył, lecz nie doczekał się tego.
Casey wysunął z jego
wnętrza śliskie palce i podniósł się, z powrotem układając jego nogi na
pościeli. Odwrócił się do niego i zaczął obdarzać pocałunkami gorące i wilgotne
od potu ciało swojego ukochanego partnera. Podsunął się wyżej, zgarniając na
krótką chwilę usta chłopaka.
– Jak mamy… – JD
położył dłoń na policzku Caseya, nie wiedząc, jak ma zapytać, w jaki sposób
mają to zrobić. Przecież jest
przeszkoda.
– O nic się nie martw,
tylko leż i czuj, skarbie – odpowiedział mu czule, dostrzegając, jak teraz
wrażliwy pod względem psychicznym jest JD. Kochał tego JD, ale też chciał
powrotu dawnego chłopaka. Pewnego w łóżku w czasie seksu i biorącego to, czego
pragnie. – Zadbam o ciebie.
– Ufam ci. – Podniósł
głowę, żeby go jeszcze cmoknąć w usta, zanim McPherson uniósł się i sięgnął po
prezerwatywę. Patrzył, jak nakłada ją na swojego członka, wyciska na nią
resztki nawilżenia, a potem unosi mu
nogi w górę i obie kładzie na swoim prawym ramieniu.
Ustawił się bardzo
blisko jego tyłka, jedną ręką przytrzymując chłopakowi nogi. Drugą chwycił
penisa, pomagając sobie, i przystawił główkę do dziurki. Spojrzał JD w oczy i
pchnął biodrami, wchodząc w niego. Odrzucił głowę do tyłu, nie mogąc
powstrzymać się od wrażeń, które w niego uderzyły. Ciasny tunel pochłaniał go,
omal nie wyrywając z niego orgazmu. Z powrotem odwrócił głowę, by patrzeć w
oczy swojego partnera, teraz wyrażające wszystkie targające nim uczucia, a z
nich najsilniejsza była miłość. Wszedł w niego do końca i zatrzymał się.
Pocałował łydki chłopaka i nie obchodziło go, że nic nie czuły. Wystarczył
gest, który JD widział.
Zamrugał szybko
powiekami, żeby odgonić głupie łzy wzruszenia. Cholera, przecież nie był taki,
żeby płakać podczas seksu, widząc, co robi Casey.
– Rusz się. – Tylko tak
mógł zmusić go do tego.
Podniecony do granic
możliwości Casey spełnił prośbę i usłyszał dochodzący z własnych ust jęk.
Klęczał wyprostowany, zaczynając się w nim poruszać. Robił to powoli, kołysząc
biodrami i tylko kawałek się wysuwając. Przyglądał się z góry swojemu
przyjacielowi, partnerowi i kochankowi w jednym. JD oddychał szybko, urywanie,
jakby właśnie przebiegł maraton. Jego ciało lśniło kroplami potu, które chętnie
zlizałby z niego, a najchętniej to pocałowałby go.
– Mogę cię zgiąć w pół?
– zapytał.
JD nie mógł wydobyć z
siebie głosu. Znów było mu kurewsko dobrze i chciał więcej. Po co Casey go o to
pyta, przecież może robić, co chce. Skinął mu głową, że może, i po chwili jego
nogi we wtórze silniejszych pchnięć bioder zawisły na zgiętych łokciach
chłopaka. Casey wsunął się bardziej pod jego pośladki, opierając je o swoje
uda, co tylko sprawiło, że znalazł się w nim głębiej i pochylił się, zginając
go w pół.
– Hej.
– Hej, Cas. – Mógł go
teraz objąć za szyję i dać się całować.
Mocniej poruszył
biodrami, opierając się na rękach. Marzył o tym, żeby nogi JD owinęły mu się wokół bioder, a pięty
wbiły w pośladki. Przyjdzie na to czas. Teraz wolał skupić się na równomiernych
pchnięciach dających im obu moc intensywnych wrażeń. W tej pozycji całował go,
pocierał ich nosy o siebie i mógł patrzeć z bliska w te kochane oczy.
– Uwielbiam się z tobą
kochać – szepnął, trącając nosem brodę JD. – Uwielbiam twoją bliskość. Twój
dotyk. – Po każdym krótkim zdaniu wypowiedzianym chrapliwym głosem,
przeplatanym głębokimi wdechami, we wtórze klaszczącego dźwięku uderzeń bioder
o pośladki chłopaka, całował wargi JD. – To, jak mnie ściskasz wewnątrz siebie.
– Oparł czoło o jego ramię, ponownie ledwie powstrzymując się od orgazmu. Jeśli
przekroczyłby pewną linię, nie byłoby odwrotu. Nie chciał się śpieszyć.
Whitener czuł się,
jakby odlatywał. Rozlewająca się w nim przyjemność rosła, każdy fragment skóry
palił go. Otumaniony umysł nastawił się tylko na odbieranie rozkoszy. Chciał
już szczytować. Chwycił w garść swojego penisa i zaczął w szybkim tempie
poruszać po nim dłonią. Pragnął dojść. Teraz. Natychmiast. Już. Lecz nie mógł.
Jego ciało dygotało z przyjemności, napięcie niemal go niszczyło z każdą
upływającą sekundą, penis w nim trącał najwrażliwsze miejsca, a on nie mógł
szczytować i miał ochotę się rozpłakać.
Casey, widząc, że coś
jest nie tak, pocałował go szybko i tak, jak był w stanie, przyśpieszył
pchnięcia, lecz to nic nie dało. JD miał problem.
– Nie mogę się spuścić.
Nie mogę. – Maltretował swój członek i nic się nie działo. Czegoś mu brakowało.
Niech to jasny szlag! Zaczął się denerwować.
– Poczekaj chwilę,
odpręż się. Nie śpiesz się. Nie myśl tylko o tym, że chcesz dojść. Dojdziesz w
moich ustach. Zaufaj mi. – Wiedział, że w ten sposób nie było szans na to, a on
nie wytrzyma już długo.
Rozdygotany JD spojrzał
głęboko w oczy swojego chłopaka i zaufał, że Casey nie pozwoli mu się męczyć
zostawiając go w takim stanie.
– Ale przepraszam,
muszę – powiedział Casey i wiedząc, że nie musi na niego czekać, pozwolił sobie
na puszczenie hamulców. Po kolejnym pchnięciu doszedł, wbijając się w niego
ostatni raz i znieruchomiał, targany wyłącznie samymi spazmami po szczytowaniu.
Odetchnął chwilę, próbując się uspokoić. Nie zapomniał jednak o swoim chłopaku.
Wziął głębszy oddech i wyprostował się. Ułożył jego nogi wygodnie i
przytrzymując kondom, wysunął się z
wnętrza JD. Zdjąwszy prezerwatywę zawiązał ją i wyrzucił na podłogę.
Natychmiast zsunął się w dół i wziął erekcję kochanka do ust. Pomógł sobie
jedną ręką, a drugą głaskał jądra chłopaka. Poruszał szybko głową, dociskając
od spodu język.
JD napiął się. Teraz
nawiedzały go całkiem inne odczucia. Szczególnie kiedy język pocierał samą
główkę. Powiedział o tym Caseyowi i chłopak nie brał go głęboko do ust, tylko
stymulował sam czubek penisa. Do tego przesuwał po trzonie dłonią. JD odprężył
się, skupiając się tylko na przyjemności, a nie na tym, żeby przeżyć orgazm, i
chwilę później krzyknął, wyginając się w łuk. Szczytując, trząsł się cały, a w
oczach mu pociemniało. Z ulgi z kącików oczu wypłynęły łzy.
– Nareszcie –
wyszeptał, zanim jeszcze się uspokoił. – Nareszcie.
Casey przełknął spermę
i wylizał jeszcze kilka wyciekających z penisa kropelek, po czym ułożył się
obok partnera i przylgnął do niego, przytulając go bardzo mocno. W tej chwili
jakby świat się walił, nie zostawiłby go samego nawet na minutę. Nauczył się,
że bliskość i czułość po stosunku były oznaką oddania i miłości. Dowodem, że
druga osoba nie była potrzebna tylko do seksualnego wyładowania się. Tym
bardziej, kiedy JD jednak miał małe problemy. Składał pocałunki na jego twarzy,
zbierając jego łzy, i szeptał, co do niego czuje.
– Bosz, rozbeczałem się
jak baba. – JD był zły na siebie z tego powodu. Wtulił się w swojego
chłopaka z całej siły.
– Nie rozbeczałeś się.
Same emocje wycisnęły z ciebie parę łez. Co z tego?
– Nic. Emocje, że
w końcu doszedłem. Nigdy nie miałem z tym problemów. Mam osiemnaście lat.
– Ale wtedy było
inaczej. Poza tym dawno tego nie przeżywałeś. Chyba że sam sobie dobrze
robiłeś.
– Nie robiłem. Przecież
wiesz. Bałem się, że nic z tego nie będzie.
– Może dlatego. Długie
przerwy źle robią. Szczególnie facetowi – powiedział Casey.
– Jesteś zdania, że
nieużywany narząd zanika?
– Lub sprawia małe
problemy z przeżyciem orgazmu.
– Po takiej przerwie
powinienem od razu strzelić.
– Jeszcze będziesz
strzelał na zawołanie. Tylko powiem, że masz to zrobić, i tak się stanie.
Wszystko wróci do normy, kochanie. – Pocałował go w czoło, przez cały czas
rozmowy nie szczędząc mu pieszczot i czułości.
– Tak, kolejny raz
będzie inaczej. To cud, że w ogóle mogę… Ech. – Ciepło ciała Caseya i błogość,
jaką odczuwało ciało, sprawiały, że zachciało mu się spać.
– Czujesz się
nieusatysfakcjonowany? – Zaniepokoił się McPherson.
– Jestem jak
najbardziej usatysfakcjonowany. – Cmoknął go w ramię. – Po prostu kolejny raz
chcę dochodzić, kiedy będziesz we mnie. Wiesz, jak coś, to musimy często
trenować. W końcu się uda.
W pokoju rozległ się
śmiech Caseya, a potem słowa:
– Nawet nie wiesz, jak
bardzo cię kocham, JD.
– Chyba wiem, bo ja
ciebie tak samo kocham. Bosz, co ja wygaduję, zamieniam się w tęczowo lukrowany
cukierek – jęknął JD.
– Spoko, nikt inny się
nie dowie, że uwielbiasz mówić mi tak słodkie słowa pełne wyznań – zadrwił
McPherson.
– Dobra, i tak powiem
to po męsku. Casey?
– Hm?
– No, kocham cię i już.
– To też było słodkie.
– Wyszczerzył się cały szczęśliwy.
– Walnę cię.
– A wal. Nie wiem,
dlaczego zawsze chcesz mnie bić – dodał McPherson.
– Tak, a może zwal?
– O, to może być.
– Dobra, to jutro,
teraz idę spać.
– W porzo, Emośku.
Trzymam cię za słowo. Puścisz mnie, bo muszę nas przykryć i wyłączyć światło? I
wyrzucę gumkę do kosza.
JD niechętnie wypuścił
go, ale dzięki temu mógł obejrzeć go sobie, bo chłopak musiał przejść przez
pokój, aby wyjść do łazienki. Usłyszał klapkę od kosza, a potem szum wody.
Casey wrócił do pokoju,
wycierając ręce. Rzucił ręcznik na krzesło, stwierdzając, że zrobili z pokoju
burdel, i rano chciał to jakoś ogarnąć. Nacisnął wyłącznik światła i po ciemku
dotarł do łóżka. JD od razu do niego przylgnął, coś mrucząc, że będzie miał
fajną poduszkę. McPherson, zanim ich przykrył, powiedział:
– Nie musisz udawać, że
chcesz ze mnie zrobić sobie poduszkę. Jak chcesz się przytulić, to się tul. –
Usłyszał coś w rodzaju, że rano niech nawet nie myśli, że mu zwali. Znów się
zaśmiał i przykrył ich leżącą w nogach kołdrą. – Dobranoc.
– Dobranoc i nie gadaj
już. O, Casey?
– Co tam?
– Nic.
– Tak, też cię
kocham czarna wiedźmo. – Po raz tysięczny tego wieczoru pocałował go i ułożył
się wygodnie. Czuł się przepełniony szczęściem. Dzisiaj się kochali i czuł, że
jest bliżej swojego chłopaka, niż był kiedykolwiek wcześniej.
jesteś geniuszem torturowania czytelników, chce więcej :D
OdpowiedzUsuńNo no cały rozdział poświęcony JD i Caseyowi.
OdpowiedzUsuńCiesze, się że ta dwójka znalazła sposób dotrzenia do siebie.
W pewnym momencie bałam się iż nie wrócą do siebie i to będzie koniec ich związku.
A jednak wypadek JD miał swoje dobre ujście.
Co będzie dalej?
Nie trzymaj w niepewności i żałuje tylko że ten rozdział taki krótki.
Tak, Luanko zdecydowanie za mało mi.
pozdrawiam.
Musisz wybaczyć swoim czytelnikom tą ciekawość :) Gdybym ja miała czytać tą serię na blogu to nie wytrzymałabym psychicznie chcąc wiedzieć co będzie dalej. Tak jak powiedziałaś: Kto wie co im los przyniesie.
OdpowiedzUsuńWeny Lu :)
Jakoś nie lubię ani Caseya ani JD ... wie wybacz ale nie do czytałem tego rozdziału do końca bo to jest para ktr nie wiem czemu ale mnie nudzi czytanie o nich ;-; czemu akurat cały rozdział tylko o nich ??? XD nie mogłaś chcoć 3 zdań wcisnąć z innych par ??? Szkoda że z cb taki Polsat i urywasz tamte historię w najlepszych momentach a potem trzeba czekać 2/3 tyg na ich kontynuację xD
OdpowiedzUsuńZazwyczaj kiedy jest scena erotyczna to ja jej nie przerywam. Dlatego jest cały rozdział o tej parze. Jaki będzie kolejny nie pamiętam. Mnie się Caseya i JD najlepiej pisało, może dlatego, że ich uwielbiam. :)
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńpięknie, całość poświęcona Caseyowi i Jd, o tak może teraz Jd będzie miał większą motywację do rehabilitacji...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia