22 września 2016

W sidłach miłości tom 3 - Rozdział 11



Kochani, nie raz pytacie o Josha i Alexa, czy będą razem, czy się Josh pojawi itd. Nie piszę tego, aby na te pytania odpowiedzieć. Spoilery to zło. Dowiecie się wszystkiego czytając opowiadanie do końca. Piszę to, bo chciałam powiedzieć, że cokolwiek dzieje się teraz z Joshem, Alexem tak miało się dziać. Nie ważne jaki będzie ich koniec dobry czy zły, bo będzie taki jaki sobie zaplanowałam zanim jeszcze zaczęłam pisać "W sidłach miłości". Nie miałam pierwszego zdania, a już miałam napisany koniec. Także to co się z nimi dzieje miałam w planach i je realizowałam. Wiem, że dla tych, którzy ich kochają teraz jest ciężej, bo nie mogą o nich poczytać. Ale oni mieli już swoje pięć minut, inne pary też nie są złe. :)
Ktoś się pytał co Z Seanem i Drake'm. Nie ma ich. Oni wyjechali i zaczęli gdzieś tam nowe życie. Ich udział w opowiadaniu skończył się. Może na chwilę się pojawią, a może i nie. Kto tam wie co im los przyniesie.:)

Pozdrawiam i zapraszam na kolejny rozdział. Jeszcze raz podkreślam, że rozdziałów tego tomu jest 21.

W pokoju rozległ się śmiech, po chwili kolejny, kiedy na ekranie telewizora przewinęła się śmieszna scena z oglądanej komedii Braci Marx.
– To było genialne. Nie wiem, jak oni to wymyślili, ale świetni byli. – Casey otarł łzę wypływającą z kącika oczu. Od dawna nie popłakał się ze śmiechu.
JD ugryzł kawałek brzoskwini i zmrużył oczy. Jakoś w tej scenie nie widział nic zabawnego, ale tym razem wolał milczeć, bo wkurzyłby Caseya za przeszkadzanie mu. Dawniej lubił komedie wspomnianych braci aktorów, którzy kręcili swoje filmy jak dla niego wieki temu, ale obecnie jakoś go nie bawiły.
– Wiesz, że pseudonim artystyczny Chico wziął się od uganiania za kobietami, a Harpo…
– Od harfy, na której ten Harpo grywał prawie w każdym filmie – wtrącił JD, biorąc do ręki kolejny kawałek pomarańczy.
– Skąd wiedziałeś? – zapytał siedzący obok JD Casey.
– Mówiłeś to już ze sto razy. – Wsunął do ust połowę cząstki owocu i possał ją.
– A, no tak. Ale… – Starszy z partnerów spojrzał ma swojego chłopaka i zagapił się. Widok ust otaczających kawałeczek pomarańczy sprawił, że zapomniał, co miał powiedzieć. Czy JD nie zdawał sobie sprawy z tego, jak to na niego działa, czy robił to specjalnie?
– Ale? – zapytał Whitener, po czym wsunął sobie cząstkę do ust.
– Ale co? – Najchętniej to by mu te usta teraz wylizał z soku.
– Chciałeś coś powiedzieć, lecz się zaciąłeś. – Doskonale wiedział, co robi, biorąc tym razem kawałek brzoskwini. Podsunął ją do ust Caseya. – Głodny? – Na pewno nie miał na myśli zwyczajnego głodu. Casey mógł udawać, że nic nie czuje, ale on dostrzegał jego pragnienia, a chłopak był bardzo spragniony. 
Wziął zębami ostatni kawałek owocu, a usta zamknął na palcu JD, który wsunął go głębiej i wysunął. Złapał dłoń swojego chłopaka i possał jego palec, oplatając go językiem.
– Cas…
McPherson słysząc to, zrozumiał, że ma przestać i uwolnił dłoń JD, w końcu przełykając owoc.
– Przepraszam. Poniosło mnie.
– To może poniesie cię jeszcze bardziej i mnie pocałujesz. – Odstawiwszy pusty talerz po kolacji na stolik nocny, wychylił się w stronę chłopaka. Oparł się na nim. Musiał coś zrobić, bo zanim Casey zabierze się do rzeczy, to już dawno wrócą do domu.
Usta JD bardzo go przyciągały i nie potrafił odmówić takiej prośbie. Tylko go pocałuje i nic więcej. Przecież nie zrobi nic, czego JD nie chce, a rozumiał, że on nie chce. Dotknął wargami drugiej pary i przebiegł przez niego prąd. Otarł ich usta o siebie, z każdą chwilą wcałowując się w nie mocniej. JD smakował pomarańczami i bardzo chętnie wylizałby ten smak z jego ust. Powstrzymał się przed tym i miał zamiar się odsunąć, lecz JD chwycił zębami jego wargę i nie puścił. Kolejny raz spełnił pragnienie swojego chłopaka, wcałowując się w jego usta. Robił to nieśpiesznie, delektując się każdą chwilą, w której mógł to robić. Było mu dobrze, kiedy go całował i czuł przy sobie. Tak bardzo tęsknił za bliskością ciała JD. Za kochaniem się z nim. Pragnął go pieścić, dotykać każdego skrawka skóry chłopaka. Czuć jego reakcje, słyszeć westchnienia.
JD zamruczał, oddając pocałunek. Dobrze mu było. Czuł się lekki. Do tego przyjemne ciepło zaczęło ogarniać jego ciało, gdy Casey, przestając całować jego usta, przeszedł z pieszczotami na szyję, a silna ręka objęła go w pasie. JD odchylił głowę, dając mu łatwy  dostęp do swojej szyi, poddając się temu. Przyjemnie mu się robiło, tym bardziej że zauważył, jak bardzo wrażliwą miał skórę w tym miejscu. Wiedział, czego chce Casey, i wiedział, czego pragnie on sam. Chciał się kochać ze swoim chłopakiem.
Casey rozpalał się. Tym bardziej że JD nie oponował przed jego dotykiem. Powinien przestać, bo JD sam mu mówił kilkanaście godzin wcześniej, że tego nie chce. Tylko wszystko sprawiało, że działo się wprost przeciwnie. Partner wyglądał, jakby tego chciał. Szczególnie kiedy jego dłoń zakradła się pod poły szlafroka, drażniąc skórę. Sam wykonał lustrzany ruch, podążając ręką na jego plecy i głaszcząc je zdecydowanymi ruchami.
– Jeżeli chcesz, żebym przestał…
– Casey.
– To przestanę. Potrafię nad sobą… – głos mu zadrżał.
– Casey.
– Hm? – Popatrzył na niego niezrozumiale.
– Zaczniesz działać, czy może nie doczekam się tego do końca świata? – Trącił opuszkiem palca jego wargi. – Jeśli teraz nie zrozumiesz, o co mi chodzi, przywalę ci. – Widząc, że chłopak wciąż patrzy na niego bezmyślnie, dodał: – Chcę tego. Chcę znów móc się z tobą kochać.
– Jesteś pewny? – Potarł nosem policzek ukochanego, pozwalając swojemu ciału na puszczenie hamulców.
– Tak.
Gdy tylko usłyszał tę odpowiedź, uśmiechnął się szeroko, a potem znalazł dla ust zdecydowanie lepsze zajęcie niż mówienie. Przygarnął chłopaka do siebie ramieniem i odnajdując jego wargi, zagłębił się w nie śliskim, wilgotnym językiem, upijając się bliskością partnera i koncentrując tylko na nim.
Wziął głębszy oddech, zanim Casey zaczął obdarzać go wilgotnymi pocałunkami. Oparty o poduszki i przytrzymywany przez chłopaka, obejmował go wokół szyi, to wplatając palce w jego krótkie włosy, to przesuwając je na plecy. Musiał go dotykać, czuć przy sobie, wiedzieć, że chłopak istnieje i całuje go teraz z zapałem, odbierając mu oddech. Casey jedną ręką nadal go przytrzymywał, a drugą dostał się pod szlafrok, rozpoczynając wędrówkę po jego ciele. JD zauważył, że skórę ma wrażliwszą, niż kiedy był całkowicie sprawny, jakby receptory dotykowe przeniosły się i wzmogły, a strefy erogenne ujawniły się z o wiele większą wrażliwością. Rozpoznawał to choćby dzięki drobnym muśnięciom palców na jego boku lub dzięki pocałunkom na policzkach, ramionach, uszach czy właśnie szyi. O tak, szyja miała miliony czułych punktów i gdy dotykały ich usta Caseya, nie potrafił powstrzymać drżenia i cichego jęku, kiedy chłopak, całując go, trafił w punkt erogenny tuż przy szczęce. JD wygiął się, wbijając paznokcie w ramiona partnera, odczuwając przeszywającą go rozkosz. To uczucie, które nim tak nagle targnęło, było niczym orgazm, równie silne i satysfakcjonujące.
Casey, czując reakcję chłopaka, jeszcze raz go pocałował w tym jednym miejscu. W duchu uśmiechał się na samą myśl, że sprawi mu dużo przyjemności, gdy będzie badał każdy skrawek jego skóry, zapoznając się z ciałem JD, jakby robił to po raz pierwszy. Odwiązał pasek od szlafroka i odsłonił nagość swojego chłopaka. Z ulgą zauważył, że JD reaguje na niego. Nie tak, jak dawniej, że jeden pocałunek go rozbudzał, ale penis był lekko twardy i miał nadzieję, że bodźce seksualne, których mu dostarczy, gdy będzie go pieścił i się z nim kochał, sprawią, że JD będzie w stanie przeżyć cudowny orgazm. Zsunął z jego ramion szlafrok, pozbywając się go całkowicie. Partner dzielnie mu w tym pomagał, na ile mógł. Odrzucił jedną z podpierających plecy JD poduszek i ponownie pocałował chłopaka. Chciał go przesunąć tak, żeby zapomniał o swoich nogach. Z powrotem wśliznął się językiem do jego ust, pogłębiając pocałunek i zawracając nim w głowie kochanka. Powoli przesunął go tak, że mogli się położyć. Głaskał jego bok, biodro i udo. Sunął ręką w stronę brzucha, zaczepiając palcami o włosy łonowe JD i wracając do klatki piersiowej, boków, żeby na nowo podjąć wędrówkę. Do tego wciąż go całował, nie mogąc się tym nasycić. Wątpił, czy to się stanie, bo zaczynał czuć coraz większy głód.
Pocałunek był szalony, mokry, odbierał mu oddech, rozbudzał zmysły, budził do życia. JD łaskotał palcami szyję Caseya, a palce drugiej ręki zaciskał na materiale okrywającym plecy chłopaka. Cieszył się, że tak wiele czuje. Że nieruchome nogi nie przeszkadzają mu w tym, co robią teraz. Jego ciało reagowało i miał wrażenie, że umysł mu wiruje w przestrzeni składającej się tylko z budzącej się w nim ekstazy.
Dopiero po długiej chwili JD oderwał się od ust chłopaka, by zaczerpnąć oddech, i  sam zaczął całować go tuż pod brodą. Ręką, którą dotąd trzymał na szyi partnera, zabłądził na ramię, potem klatkę piersiową i niżej. Rozwiązał pasek szlafroka i dostał się do nagiej skóry. Pogłaskał talię i brzuch Caseya, kierując się w dół. Trącił palcami twardego już penisa, rozumiejąc, jak bardzo chłopak na niego reaguje i jak go pragnął przez ten cały czas.
McPherson nie mógł powstrzymać lekkiego ruchu bioder w przód. Dotyk nie swoich palców na członku doprowadzał go do szaleństwa. Czuł, jakby to był pierwszy raz, kiedy wszystko jest nowe, inne i o wiele intensywniejsze, bo nie musi już dotykać się sam.
– JD. – Poruszył instynktownie biodrami, kiedy palce chłopaka owinęły jego spragnionego fiuta.
– Lubię cię tam dotykać. Jesteś taki twardy. – Przesunął ostrzej dłonią po erekcji, tak jakby miał już go doprowadzić do szczytowania. Nie przestawał lizać jego szyi.
  Widzisz, co ze mną robisz. Szlag. – Oparł czoło o ramię JD, wpychając penisa w jego dłoń. – Lepiej przestań, bo zaraz dojdę.
– I?
– Nie chcę tego, jeszcze nie teraz. – Popatrzył mu w oczy swoim rozpalonym wzrokiem. – Chcę dojść w tobie. Po takiej przerwie... – Zmusił się do wycofania z jego dłoni, bo jeszcze jedno przesunięcie palców i doszedłby. Musiał dać sobie wytchnienie. – I nie bądź z siebie taki dumny. Zaraz sprawię, że sam będziesz w takim stanie jak ja.
JD, mimo że tak dużo czuł, trochę obawiał się, iż tuż poniżej pasa nie będzie miał takich odczuć jak dawniej. W przeciwieństwie do nóg, czuł wszystko, ale podniecał się z trudem. Może nie powinien porównywać tego, co było dawniej, z tym, co jest obecnie.
Casey zauważył wątpliwości malujące się na twarzy chłopaka i powiedział:
– Przestań myśleć. Chwilę temu miałeś mentalny orgazm od pocałunku. Ten prawdziwy też dostaniesz. Moja w tym głowa.
– A co, jak…
– Kochanie, przestań myśleć. – Podniósł się i zdjął z siebie szlafrok. Odrzucił go gdzieś za siebie, a potem pochylił się i trącił językiem sterczący sutek JD. Chłopak nabrał głęboko powietrza i gdy tylko Casey nakrył brodawkę gorącym językiem, odrzucił głowę do tyłu, usiłując łapać powietrze, wbijając mu przy tym paznokcie w skórę pleców i pozostawiając na niej białe ślady.
Sensacja i kurewsko dobre odczucie, tak JD mógł nazwać to, co przetoczyło się przez jego ciało. Po chwili pojawiło się znowu i znowu, gdy kochanek pieścił jego sutki. Zawsze miał je czułe, lecz teraz to było lepsze niż ambrozja. Coś znów przeszło się wewnątrz jego ciała, a krew w żyłach zawrzała. Znów poczuł to samo co wcześniej, aż docisnął głowę Caseya do swojego torsu, kiedy trząsł się z niewyobrażalnej rozkoszy. W uszach mu szumiało i ledwie słyszał swój własny ciężki oddech. Otworzył oczy, patrząc w sufit i roześmiał się.
– Cholera, to było coś więcej niż orgazm.
– Aż ci zazdroszczę. – Pogłaskał go po twarzy. – Czujesz na wiele sposobów. Twoja niepełnosprawność nie przeszkadza w seksie, a wręcz coś w tobie wzmogła. Czujesz też tutaj. – Przeniósł dłoń na jego członek. Brzuch JD poruszył się spazmatycznie. – Czujesz, prawda?
– Tak. – Po co pyta? Przecież gdyby było inaczej, to nawet z sikaniem byłby problem.
– A to? – Zsunął dłoń na jego mosznę, przeciskając się pomiędzy złączonymi udami. 
– Mówiłem ci, ja nie czuję tylko nóg. Są…
– Cii. – Ucałował kącik jego ust. – Nie czas i pora na to. Mamy coś innego zrobić, ale najpierw… – Uśmiechnął się zaczepnie.
– Co? – Tym razem to on patrzył na niego niezrozumiale. – Mam się bać?
Casey nie odpowiedział, powracając ustami do całowania klatki piersiowej partnera, poskubywania skóry przednimi zębami, by dostarczyć mu jak najwięcej bodźców. Podążył z pocałunkami wzdłuż wyznaczonej wcześniej przez dłoń ścieżki, aż dotarł do trzymanego w dłoni penisa. Obrysował czubek językiem, a potem objął ustami główkę, delektując się smakiem. Possał ją przez chwilę, by wsunąć sobie członek trochę głębiej do ust, dociskając język do trzonu i sunąc nim po jedwabistej skórze. Tak bardzo za tym tęsknił.
JD podparł się na łokciach, aby widzieć co robi chłopak. Zagryzł wargę, żeby nie jęknąć od samego widoku. Najchętniej to rozłożyłby szeroko nogi, dając mu do siebie pełen dostęp, ale nie mógł. Chciał nimi ruszyć i nic z tego. Nie, znów o tym myśli. Musi się skupić na tym, co robi Casey, i  na tym, żeby i jemu było dobrze.
– Też chcę twojego mieć w ustach – powiedział niemal rozkazującym tonem. – Daj mi go.
Casey oderwał się na chwilę od czynności, którą wykonywał z zapałem i najchętniej to już by do tego powrócił. Kiwnął głową i gdy JD znów się położył, ustawił się biodrami nad jego głową. Po chwili jego penis zagłębił się w ustach JD. Przymknął na chwilę powieki, musząc nad sobą zapanować, by nie dojść, bo to było zdecydowanie za dobre uczucie. Znów pochylił się nad jego penisem.
Gorący oddech na erekcji wysłał dreszcze w dół kręgosłupa młodszego z kochanków. Usta Caseya przesuwały się w górę i w dół, język wirował wokół główki, zanurzał się w maleńkiej dziurce na górze, a potem spływał w dół i znów kierował się ku górze. Powtórzył ruchy chłopaka, unosząc lekko głowę w górę, by wziąć go w usta jak najwięcej. Tym razem nie zamierzał doprowadzać go do orgazmu, jak próbował wcześniej zrobić to dłonią. Nie śpieszył się.
Casey bawił się nim. Lizał jak loda na patyku, to ssał, mył językiem skórę wokół członka i tuż przy jądrach. Robił to zachłannie, wciąż mu było mało smakowania go. Wsadzał sobie penisa do ust, puszczał go, smagał czubkiem języka wędzidełko, to całował je. Co jakiś czas sam poruszał biodrami, aby sobie zapewnić przyjemność, którą dawał mu JD, musiał przyznać, że kochanek był w tym bardzo dobry. Sam jeszcze niewiele umiał, ale kierował się instynktem. Tak samo instynkt pozwolił mu wyciągnąć się tak, żeby nadal pozostać w ustach JD, a jednocześnie mógł unieść jego nogi. Zrobił to ostrożnie, tym bardziej na nie uważając, żeby nie skrzywdzić chłopaka. Uniósł je razem z jego tyłkiem. Założył ręce pod jego uda, tym samym przytrzymując go i mając wolny dostęp do jego moszny i zaciśniętej dziureczki. Pocałował jądra i wtulił w nie nos, wciągając zapach chłopaka z nadzieją, że JD nie będzie się z niego śmiał.
JD nawet nie miał zamiaru się śmiać. Trochę się wcześniej przestraszył tego, co robi Casey, ale teraz już tylko czerpał rozkosz z kolejnych pieszczot. Spojrzał zamglonymi oczami na prężącego się nad jego twarzą penisa. Z dziureczki na czubku spływała kropla preejakulatu, ciągnąc się w dół niczym nitka. Wysunął język i złapał ją, a potem obmył mokrą główkę. Dotknął palcami jąder chłopaka, głaszcząc je delikatnie. Wydał z siebie nieartykułowany dźwięk, kiedy wilgotny czubek palca dotknął jego wejścia i dopiero po dobrej chwili zdał sobie sprawę z tego, że nie był to palec. Samo wrażenie było lepsze, silniejsze i tak mocne, że nie powstrzymał jęku kumulującego się w nim wcześniej.
Polizał go jeszcze raz delikatnie, po czym przycisnął mocniej płaską powierzchnią języka rozetkę mięśni. Dawniej myślał, że będzie go to brzydzić, ale JD go nie brzydził. Był przecież czysty, był jego, a on kochał JD i nie zamierzał oszczędzać mu tej rozkoszy. Co jakiś czas zmieniał nacisk, układał różnie język, żeby rozbudzić zaciśnięte wejście i dostarczyć jak najwięcej przyjemności swojemu chłopakowi. Pieścił go również ustami, po jakimś czasie dołączając do tego palce. Rozejrzał się w poszukiwaniu szlafroka. Miał tam saszetkę żelu, tak na wszelki wypadek. Wcześniej by się do niej nie przyznał.
– Błagam, nie przestawaj – poprosił młodszy z kochanków.
– Nie przestanę, chyba że dam ci coś więcej. – Przyciągnął do siebie szlafrok zwisający z łóżka, łapiąc go za jeden z dolnych rogów. Liczył, że saszetka i kondom nie wypadły. Z ulgą potwierdził swoje przypuszczenia i rozerwał opakowanie żelu. Wylał go sobie na palce i roztarł pomiędzy nimi, żeby go ogrzać. Westchnął, owiewając gorącym powietrzem odbyt JD, kiedy chłopak zassał się na jego członku. Wilgotnym palcem Casey pomasował wejście i naparł powoli na nie. Mięśnie przepuściły go, a chłopak pod nim zadrżał. Nieśpiesznie poruszył w nim palcem, wsuwając go i wysuwając. Przyglądał się, jak mięśnie okalają intruza i wyobrażał sobie, że tak samo ściskają jego fiuta, wysysając w końcu z niego orgazm.
– Mhm. Casey, włóż drugi. – Chętnie to nabiłby się na palce, a najlepiej na więcej, zadowolony, że na wszystko reaguje. Łapał się na tym, że mniej odczuwa bodźce w tych miejscach, ale nie przejmował się tym. Czuł, że jego penis jest twardy, a penetrowany odbyt reaguje na każdą pieszczotę.
Casey wsunął w niego dwa palce, złączone razem, a we wnętrzu chłopaka je rozsunął, powoli go rozciągając. Do niczego się nie śpieszył. Pragnął zadbać o niego, bo to było dla niego najważniejsze. Nie jego penis wołający o to, żeby pozwolić mu wsunąć się do środka. Nie pożądanie, które chciało tylko, żeby poruszał biodrami w tym ciasnym wnętrzu, kiedy się w nim znajdzie. Liczyło się tylko to, żeby nie sprawić partnerowi bólu.
JD rzucał głową po poduszce, zaciskał palce na udach chłopaka, czasami brał go w usta, ale nie potrafił się już na tym skupić. Palce w jego wnętrzu  były takie dobre. Nie wiedział, że tak za tym tęsknił. Już się nie mógł doczekać, żeby poczuć więcej. Nawet poprosił Caseya, żeby już go wypełnił swoim penisem. Jego ciało było rozgrzane. Sutki sterczały na baczność, a świat widział jak zza mgły. Wciągnął powietrze przez nos, kiedy Casey potarł prostatę. To było bardzo przyjemne i niezmienne odczucie. Znów błagał go, żeby chłopak to powtórzył, lecz nie doczekał się tego.
Casey wysunął z jego wnętrza śliskie palce i podniósł się, z powrotem układając jego nogi na pościeli. Odwrócił się do niego i zaczął obdarzać pocałunkami gorące i wilgotne od potu ciało swojego ukochanego partnera. Podsunął się wyżej, zgarniając na krótką chwilę  usta chłopaka.
– Jak mamy… – JD położył dłoń na policzku Caseya, nie wiedząc, jak ma zapytać, w jaki sposób mają to zrobić.  Przecież jest przeszkoda.
– O nic się nie martw, tylko leż i czuj, skarbie – odpowiedział mu czule, dostrzegając, jak teraz wrażliwy pod względem psychicznym jest JD. Kochał tego JD, ale też chciał powrotu dawnego chłopaka. Pewnego w łóżku w czasie seksu i biorącego to, czego pragnie. – Zadbam o ciebie.
– Ufam ci. – Podniósł głowę, żeby go jeszcze cmoknąć w usta, zanim McPherson uniósł się i sięgnął po prezerwatywę. Patrzył, jak nakłada ją na swojego członka, wyciska na nią resztki nawilżenia,  a potem unosi mu nogi w górę i obie kładzie na swoim prawym ramieniu.
Ustawił się bardzo blisko jego tyłka, jedną ręką przytrzymując chłopakowi nogi. Drugą chwycił penisa, pomagając sobie, i przystawił główkę do dziurki. Spojrzał JD w oczy i pchnął biodrami, wchodząc w niego. Odrzucił głowę do tyłu, nie mogąc powstrzymać się od wrażeń, które w niego uderzyły. Ciasny tunel pochłaniał go, omal nie wyrywając z niego orgazmu. Z powrotem odwrócił głowę, by patrzeć w oczy swojego partnera, teraz wyrażające wszystkie targające nim uczucia, a z nich najsilniejsza była miłość. Wszedł w niego do końca i zatrzymał się. Pocałował łydki chłopaka i nie obchodziło go, że nic nie czuły. Wystarczył gest, który JD widział.
Zamrugał szybko powiekami, żeby odgonić głupie łzy wzruszenia. Cholera, przecież nie był taki, żeby płakać podczas seksu, widząc, co robi Casey.
– Rusz się. – Tylko tak mógł zmusić go do tego.
Podniecony do granic możliwości Casey spełnił prośbę i usłyszał dochodzący z własnych ust jęk. Klęczał wyprostowany, zaczynając się w nim poruszać. Robił to powoli, kołysząc biodrami i tylko kawałek się wysuwając. Przyglądał się z góry swojemu przyjacielowi, partnerowi i kochankowi w jednym. JD oddychał szybko, urywanie, jakby właśnie przebiegł maraton. Jego ciało lśniło kroplami potu, które chętnie zlizałby z niego, a najchętniej to pocałowałby go.
– Mogę cię zgiąć w pół? – zapytał.
JD nie mógł wydobyć z siebie głosu. Znów było mu kurewsko dobrze i chciał więcej. Po co Casey go o to pyta, przecież może robić, co chce. Skinął mu głową, że może, i po chwili jego nogi we wtórze silniejszych pchnięć bioder zawisły na zgiętych łokciach chłopaka. Casey wsunął się bardziej pod jego pośladki, opierając je o swoje uda, co tylko sprawiło, że znalazł się w nim głębiej i pochylił się, zginając go w pół.
– Hej.
– Hej, Cas. – Mógł go teraz objąć za szyję i dać się całować.
Mocniej poruszył biodrami, opierając się na rękach. Marzył o tym, żeby  nogi JD owinęły mu się wokół bioder, a pięty wbiły w pośladki. Przyjdzie na to czas. Teraz wolał skupić się na równomiernych pchnięciach dających im obu moc intensywnych wrażeń. W tej pozycji całował go, pocierał ich nosy o siebie i mógł patrzeć z bliska w te kochane oczy.
– Uwielbiam się z tobą kochać – szepnął, trącając nosem brodę JD. – Uwielbiam twoją bliskość. Twój dotyk. – Po każdym krótkim zdaniu wypowiedzianym chrapliwym głosem, przeplatanym głębokimi wdechami, we wtórze klaszczącego dźwięku uderzeń bioder o pośladki chłopaka, całował wargi JD. – To, jak mnie ściskasz wewnątrz siebie. – Oparł czoło o jego ramię, ponownie ledwie powstrzymując się od orgazmu. Jeśli przekroczyłby pewną linię, nie byłoby odwrotu. Nie chciał się śpieszyć.
Whitener czuł się, jakby odlatywał. Rozlewająca się w nim przyjemność rosła, każdy fragment skóry palił go. Otumaniony umysł nastawił się tylko na odbieranie rozkoszy. Chciał już szczytować. Chwycił w garść swojego penisa i zaczął w szybkim tempie poruszać po nim dłonią. Pragnął dojść. Teraz. Natychmiast. Już. Lecz nie mógł. Jego ciało dygotało z przyjemności, napięcie niemal go niszczyło z każdą upływającą sekundą, penis w nim trącał najwrażliwsze miejsca, a on nie mógł szczytować i miał ochotę się rozpłakać.
Casey, widząc, że coś jest nie tak, pocałował go szybko i tak, jak był w stanie, przyśpieszył pchnięcia, lecz to nic nie dało. JD miał problem.
– Nie mogę się spuścić. Nie mogę. – Maltretował swój członek i nic się nie działo. Czegoś mu brakowało. Niech to jasny szlag! Zaczął się denerwować.
– Poczekaj chwilę, odpręż się. Nie śpiesz się. Nie myśl tylko o tym, że chcesz dojść. Dojdziesz w moich ustach. Zaufaj mi. – Wiedział, że w ten sposób nie było szans na to, a on nie wytrzyma już długo.
Rozdygotany JD spojrzał głęboko w oczy swojego chłopaka i zaufał, że Casey nie pozwoli mu się męczyć zostawiając go w takim stanie.
– Ale przepraszam, muszę – powiedział Casey i wiedząc, że nie musi na niego czekać, pozwolił sobie na puszczenie hamulców. Po kolejnym pchnięciu doszedł, wbijając się w niego ostatni raz i znieruchomiał, targany wyłącznie samymi spazmami po szczytowaniu. Odetchnął chwilę, próbując się uspokoić. Nie zapomniał jednak o swoim chłopaku. Wziął głębszy oddech i wyprostował się. Ułożył jego nogi wygodnie i przytrzymując kondom,  wysunął się z wnętrza JD. Zdjąwszy prezerwatywę zawiązał ją i wyrzucił na podłogę. Natychmiast zsunął się w dół i wziął erekcję kochanka do ust. Pomógł sobie jedną ręką, a drugą głaskał jądra chłopaka. Poruszał szybko głową, dociskając od spodu język.
JD napiął się. Teraz nawiedzały go całkiem inne odczucia. Szczególnie kiedy język pocierał samą główkę. Powiedział o tym Caseyowi i chłopak nie brał go głęboko do ust, tylko stymulował sam czubek penisa. Do tego przesuwał po trzonie dłonią. JD odprężył się, skupiając się tylko na przyjemności, a nie na tym, żeby przeżyć orgazm, i chwilę później krzyknął, wyginając się w łuk. Szczytując, trząsł się cały, a w oczach mu pociemniało. Z ulgi z kącików oczu wypłynęły łzy.
– Nareszcie – wyszeptał, zanim jeszcze się uspokoił. – Nareszcie.
Casey przełknął spermę i wylizał jeszcze kilka wyciekających z penisa kropelek, po czym ułożył się obok partnera i przylgnął do niego, przytulając go bardzo mocno. W tej chwili jakby świat się walił, nie zostawiłby go samego nawet na minutę. Nauczył się, że bliskość i czułość po stosunku były oznaką oddania i miłości. Dowodem, że druga osoba nie była potrzebna tylko do seksualnego wyładowania się. Tym bardziej, kiedy JD jednak miał małe problemy. Składał pocałunki na jego twarzy, zbierając jego łzy, i szeptał, co do niego czuje.
– Bosz, rozbeczałem się jak baba. – JD był zły na siebie z tego powodu. Wtulił się w swojego chłopaka  z całej siły.
– Nie rozbeczałeś się. Same emocje wycisnęły z ciebie parę łez. Co z tego?
– Nic. Emocje, że w końcu doszedłem. Nigdy nie miałem z tym problemów. Mam osiemnaście lat.
– Ale wtedy było inaczej. Poza tym dawno tego nie przeżywałeś. Chyba że sam sobie dobrze robiłeś.
– Nie robiłem. Przecież wiesz. Bałem się, że nic z tego nie będzie.
– Może dlatego. Długie przerwy źle robią. Szczególnie facetowi – powiedział Casey.
– Jesteś zdania, że nieużywany narząd zanika?
– Lub sprawia małe problemy z przeżyciem orgazmu.
– Po takiej przerwie powinienem od razu strzelić.
– Jeszcze będziesz strzelał na zawołanie. Tylko powiem, że masz to zrobić, i tak się stanie. Wszystko wróci do normy, kochanie. – Pocałował go w czoło, przez cały czas rozmowy nie szczędząc mu pieszczot i czułości.
– Tak, kolejny raz będzie inaczej. To cud, że w ogóle mogę… Ech. – Ciepło ciała Caseya i błogość, jaką odczuwało ciało, sprawiały, że zachciało mu się spać.
– Czujesz się nieusatysfakcjonowany? – Zaniepokoił się McPherson.
– Jestem jak najbardziej usatysfakcjonowany. – Cmoknął go w ramię. – Po prostu kolejny raz chcę dochodzić, kiedy będziesz we mnie. Wiesz, jak coś, to musimy często trenować. W końcu się uda.
W pokoju rozległ się śmiech Caseya, a potem słowa:
– Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham, JD.
– Chyba wiem, bo ja ciebie tak samo kocham. Bosz, co ja wygaduję, zamieniam się w tęczowo lukrowany cukierek – jęknął JD.
– Spoko, nikt inny się nie dowie, że uwielbiasz mówić mi tak słodkie słowa pełne wyznań – zadrwił McPherson.
– Dobra, i tak powiem to po męsku. Casey?
– Hm?
– No, kocham cię i już.
– To też było słodkie. – Wyszczerzył się cały szczęśliwy.
– Walnę cię.
– A wal. Nie wiem, dlaczego zawsze chcesz mnie bić – dodał McPherson.
– Tak, a może zwal?
– O, to może być.
– Dobra, to jutro, teraz idę spać.
– W porzo, Emośku. Trzymam cię za słowo. Puścisz mnie, bo muszę nas przykryć i wyłączyć światło? I wyrzucę gumkę do kosza.
JD niechętnie wypuścił go, ale dzięki temu mógł obejrzeć go sobie, bo chłopak musiał przejść przez pokój, aby wyjść do łazienki. Usłyszał klapkę od kosza, a potem szum wody.
Casey wrócił do pokoju, wycierając ręce. Rzucił ręcznik na krzesło, stwierdzając, że zrobili z pokoju burdel, i rano chciał to jakoś ogarnąć. Nacisnął wyłącznik światła i po ciemku dotarł do łóżka. JD od razu do niego przylgnął, coś mrucząc, że będzie miał fajną poduszkę. McPherson, zanim ich przykrył, powiedział:
– Nie musisz udawać, że chcesz ze mnie zrobić sobie poduszkę. Jak chcesz się przytulić, to się tul. – Usłyszał coś w rodzaju, że rano niech nawet nie myśli, że mu zwali. Znów się zaśmiał i przykrył ich leżącą w nogach kołdrą. – Dobranoc.
– Dobranoc i nie gadaj już. O, Casey?
– Co tam?
– Nic.
– Tak, też cię kocham czarna wiedźmo. – Po raz tysięczny tego wieczoru pocałował go i ułożył się wygodnie. Czuł się przepełniony szczęściem. Dzisiaj się kochali i czuł, że jest bliżej swojego chłopaka, niż był kiedykolwiek wcześniej.

6 komentarzy:

  1. jesteś geniuszem torturowania czytelników, chce więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No no cały rozdział poświęcony JD i Caseyowi.
    Ciesze, się że ta dwójka znalazła sposób dotrzenia do siebie.
    W pewnym momencie bałam się iż nie wrócą do siebie i to będzie koniec ich związku.
    A jednak wypadek JD miał swoje dobre ujście.
    Co będzie dalej?
    Nie trzymaj w niepewności i żałuje tylko że ten rozdział taki krótki.
    Tak, Luanko zdecydowanie za mało mi.
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Musisz wybaczyć swoim czytelnikom tą ciekawość :) Gdybym ja miała czytać tą serię na blogu to nie wytrzymałabym psychicznie chcąc wiedzieć co będzie dalej. Tak jak powiedziałaś: Kto wie co im los przyniesie.
    Weny Lu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie lubię ani Caseya ani JD ... wie wybacz ale nie do czytałem tego rozdziału do końca bo to jest para ktr nie wiem czemu ale mnie nudzi czytanie o nich ;-; czemu akurat cały rozdział tylko o nich ??? XD nie mogłaś chcoć 3 zdań wcisnąć z innych par ??? Szkoda że z cb taki Polsat i urywasz tamte historię w najlepszych momentach a potem trzeba czekać 2/3 tyg na ich kontynuację xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazwyczaj kiedy jest scena erotyczna to ja jej nie przerywam. Dlatego jest cały rozdział o tej parze. Jaki będzie kolejny nie pamiętam. Mnie się Caseya i JD najlepiej pisało, może dlatego, że ich uwielbiam. :)

      Usuń
  5. Hej,
    pięknie, całość poświęcona Caseyowi i Jd, o tak może teraz Jd będzie miał większą motywację do rehabilitacji...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)