1 września 2016

W sidłach miłości tom 3 - Rozdział 8



Przypominam o konkursie w którym nagrodą jest "Ogród malw". Kliknij mnie

Dziękuję za komentarze. :)


Westchnął, lekko rozchylając wargi, a język Jonathana wdarł się pomiędzy nie, zanurzając głębiej, smakując, drażniąc długimi, powolnymi ruchami. Richie objął dłonią jego policzek, z coraz bardziej pogłębiającym się pocałunkiem przesuwając palce we włosy mężczyzny i przechylając głowę. Serce mu szaleńczo biło. Słyszał szum krwi w uszach, kiedy przyśpieszyła swój bieg. Oplótł jego język swoim, a Jonathan, pomrukując, chwycił go pod pośladkami i podniósł, a on z łatwością owinął nogi wokół bioder, które wcisnęły się pomiędzy jego uda. Richie postanowił, że tym razem nie będzie się niczego bał. Dostał kolejną szansę. Na pewno jej nie zmarnuje. Objął go mocno, wciąż nie odrywając warg od ust Jonathana, pozwolił sobie na kierowanie sobą własnemu ciału, pragnieniom, od których tak naprawdę uciekał.
– Richie, jak ja cię pragnę – szepnął Johnny, na moment odrywając się od jego ust, by zaraz ponownie chwycić je, przyciskając chłopaka do ściany. Łaknął jego bliskości, czując nieprzeparty głód. Dobrze zrobił, przychodząc tutaj. Pozbywając się dumy, wątpliwości, odrzucając tak źle mu radzący głos. Po tym, jak otrzymał wiadomość od Richiego, coś w nim pękło. Jeszcze się opierał, lecz chwilę później stwierdził, że co on najlepszego robi. Przecież obiecał być z nim, pomóc mu w przezwyciężeniu traumy, a ucieka jak niedojrzały dzieciak. Nad życie kocha tego chłopaka i cieszył się, że znalazł się w końcu tutaj, gdzie jest jego miejsce.
Słysząc te słowa, Richie bardziej wczepił się w niego, jasno dając Jonathanowi do zrozumienia, że chce tego samego co on. Przypominając sobie ich nieliczne zbliżenia, miał pewność, że partner go nie skrzywdzi. Sama myśl o jego silnym, twardym ciele przyciśniętym do niego podniecała go, a pocałunki Johnny’ego doprowadzały do szaleństwa. Zanim się spostrzegł, już leżał na czymś miękkim, a mężczyzna zawisł nad nim, patrząc na niego z głodem w oczach, oczekiwaniem i miłością. Richie zachłysnął się wrażeniami, które go dopadły. Chwycił jego włosy, przyciągnął go do siebie, wcałowując się w jego wargi i przejmując inicjatywę. Koniec z bojącym się chłopcem. Będzie brał to, czego chce, a przede wszystkim dawał to, czego unikał jak ognia. Stęknął, kiedy ciało Jonathana upadło na niego, a on poczuł na sobie ten cudowny ciężar. Ciało domagało się pieszczot, kontaktu z drugim ciałem, a serca potrzebowały bić w tym samym rytmie wraz ze złączonymi duszami.
– Johnny, też ciebie pragnę – wydusił z siebie, odchylając głowę i pozwalając, żeby Johnny całował jego szyję. Złapał za koszulkę, wyciągając ją ze spodni i spragniony wsunął pod nią ręce, dotykając nagiej skóry pleców partnera.
Jonathan uśmiechnął się w jego szyję z tej inicjatywy. To puściło w nim wszystkie wodze, wcześniej trzymające go, bo to może jeszcze nie ta chwila po tym wszystkim, żeby kochać się ze swoim chłopakiem. Jednak to był ten moment. Pewnie gdyby chciał czekać, znów mieliby problemy, tymczasem obaj pozwolili sobie pokierować się pragnieniami bijącymi z ciał i zamierzał doprowadzić to do końca. Uniósł się na łokciu i chwycił pod udem jedną nogę Richiego, unosząc ją do góry. Wbił się kroczem w jego i zaczął na nim kołysać biodrami. Cały czas obserwował reakcje partnera, nie dostrzegając w nim niepokoju, lecz wyłącznie pożądanie, które rozpalało się w oczach Richiego. Nie na darmo mówią, że oczy przekazują wszystko. Usta mogą mówić jedno, natomiast oczy nigdy nie skłamią.
– Kocham cię, Richie. Kocham najbardziej na świecie – mówił, nie przestając jeździć kroczem po jego, z radością stwierdzając, że Richie unosi swoje biodra, dociskając je do jego.
– Też cię kocham i przepraszam – wypowiedział, stękając. Jego pobudzony penis pulsował, domagając się czegoś więcej niż tarcia. Wolną nogę zarzucił na biodro Jonathana i wbijając piętę w pośladek mężczyzny, nacisnął go jeszcze bardziej ku sobie. Ściągnął mężczyznę w dół do kolejnego zmysłowego pocałunku, z każdą chwilą czując coraz intensywniej to, jak jego ciało się rozgrzewa, pragnąc orgazmu. Przez te kilka dni nie masturbował się, więc był wygłodniały i chętny na wszystko, co mu kochanek da, a także na to, co on sam mu podaruje.
Johnny eksplorował usta Richiego wciąż i wciąż na nowo, potrzebując go całego. Złapał chłopaka mocniej i przekręcił się na plecy, dzięki czemu Richie znalazł się na nim, a on mógł wsunąć dłonie pod spodnie od piżamy i masował pośladki chłopaka, którego jęk zatonął w jego ustach. Nie musiał kierować Richiem, żeby się ocierał o niego. Chłopak sam, po raz pierwszy, robił to z ogromną chęcią, napierając biodrami na jego.
Całowali się zażarcie, z pasją, rozbudzając swoje ciała, trąc erekcjami o siebie, i Richie czuł, że nareszcie przestał się bać. Był w  końcu sobą. Chłopakiem, który pragnie swojego ukochanego i jest gotów na wiele. Jakiż był głupi, bojąc się. Od dzisiaj wszystko się zmieni. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że powiedział to na głos, dopóki Johnny nie przytaknął, przerzucając go z powrotem na plecy i klękając wyprostowany pomiędzy jego nogami. Richie wycofał się trochę i uklęknął przed nim, obrysowując wzrokiem jego ciało. Przód spodni Jonathana wypychała erekcja, a mężczyzna oddychał szybko i ciężko. On sam zresztą wyglądał podobnie, z tym że spodnie od piżamy nie mogły wiele zakrywać, gdy nie miał bielizny.
Johnny wyciągnął rękę i zaczął rozpinać guziki górnej części piżamy, cały czas wpatrując się w oczy Richiego. Chłopak pomógł mu z tą czynnością i chwilę później ubranie wylądowało na podłodze. Teraz to Richie złapał dół koszulki, a Johnny uniósł ręce, żeby pozwolić mu ją zdjąć z siebie. Koszulka prawdopodobnie podzieliła los poprzedniej, ale co go to obchodziło. Miał przed sobą półnagiego, jasnowłosego chłopaka, który patrzył na niego tak, że zapierało dech w piersiach. Przyglądał się, jak Richie położył ręce na jego torsie i powoli przesuwał po nim palcami, badając każdy fragment gładkiej skóry. Chłopak zjechał dłońmi w dół, zatrzymując się tuż przy pasku spodni. Jonathan nie zamierzał go z niczym poganiać, lecz nie chciał też, żeby chłopak się wycofał. Chwycił jego dłoń, nakierowując ją na wybrzuszenie. Usłyszał, jak Richie ze świstem wciąga powietrze. Chłopak nie zabrał ręki, a wręcz przesunął nią po jego kroczu, wyrywając z ust Jonathana przeciągłe westchnienie. Zostawił w spokoju dłoń, która już sama dociskała się do jego uwięzionego penisa, i rozpiął guzik od spodni.
Nie potrafił zrozumieć uczuć, które czuł, a które kierowały nim, gdy dotykał tam Jonathana. Na pewno nie był to strach, raczej ciekawość i dążenie do tego, żeby bardziej eksplorować to miejsce. Tym bardziej że sprawiał tym swojemu partnerowi przyjemność. To było właśnie to, czego im brakowało w czasie seksu. Zawsze Jonathan tylko jemu podarowywał rozkosz, a on się nie odwzajemniał. Jak mogli żyć razem, jeśli tak naprawdę nie byli ze sobą blisko? Dopiero teraz naprawdę odczuł, że jest z nim. Wstrzymał oddech, widząc, co zrobił Johnny, a potem przejął inicjatywę i rozsunął zamek. Jego głowa została uniesiona i napotkał spojrzenie ukochanego.
– Nie śpiesz się – szeptał Johnny, po każdym słowie składając drobny pocałunek na ustach Richiego. – Pamiętaj, że to jestem ja.
– Pamiętam. Pamiętam. – Nadal patrząc mu w oczy, wsunął dłoń pod bieliznę mężczyzny, palcami natrafiając na główkę członka. Zachęcony reakcją Jonathana, zyskując większą pewność, podążył dalej wzdłuż trzonu, by objąć go palcami. Pierwszy raz dotykał tam swojego partnera i robił to, bo chciał. Nikt go nie zmuszał, mógł się wycofać, a dążył dalej i może nie był gotów wziąć go od razu do ust, ale z dotykaniem nie miał już problemów. Drugą ręką i z pomocą Jonathana opuścił niżej jego ubranie, co tylko dało mu łatwiejszy dostęp do ciała swojego chłopaka. Przesunął po penisie dłonią, przyglądając się to jemu, to falującym biodrom. Badał dłonią członek, jeżdżąc nią tam i z powrotem, gdy Johnny zsunął mu spodnie i chwycił jego erekcję.
Pragnął dać to samo, co dostaje, pokazać, co czuje, gdy Richie go dotykał. Powtarzał jego ruchy jak w lustrzanym odbiciu. Na próbę potarł kciukiem czubek główki, rozprowadzając preejakulat, dzięki czemu Richie nie czuł bólu, ale wyłącznie przyjemność. Chłopak odwdzięczył mu się tym samym, po czym przyciągnął go do siebie. Ich usta znów się spotkały, języki splotły ze sobą w desperacji, liżąc wzajemnie wnętrze ust, siebie nawzajem, kiedy wargi były od siebie tak daleko, że tylko języki mogły się ze sobą stykać. Wszystko w nich zaczęło płonąć, a Johnny nie mógł dłużej powstrzymywać się przed dalszym krokiem. Objął mocno Richiego w talii i przytrzymując go, powoli popchnął na plecy.
Richie położył się na chłodnej pościeli pachnącej rumiankowym płynem do płukania. Jonathan ściągnął z niego spodnie i pozbył się swoich, by opaść na niego nagi.
– Uwielbiam cię nagiego – zamruczał Johnny, podążając językiem wzdłuż obojczyków chłopaka. Skubał zębami jego skórę, sunąc w dół klatki piersiowej. – Mów mi wszystko, czego pragniesz, a zrobię to. – Trącił koniuszkiem języka sutek, a Richie szarpnął się. Uśmiechnął się, pamiętając, jak wrażliwa jest ta część ciała jego partnera. Zabawił się chwilę sterczącymi, różowymi sutkami, pociągając zębami raz jeden, raz drugi, a potem liżąc, łagodząc ból, który sprawił. Richie pod nim oddychał szybko, mruczał, wypychając biodra ku górze, a jego ręce już nie leżały biernie, tylko starały się go dotykać, paznokcie drapać, a palce co rusz mierzwiły mu włosy, gdy posuwał się w dół, wzdłuż brzucha, natrafiając na starannie wygolone łono. Penis chłopaka dotykał policzka, a on go omijał, by rozsunąć uda Richiego i smagnąć językiem napięte jądra.
Richie zagryzł wargę, żeby powstrzymać przeciągły jęk i prośbę, żeby chłopak nie omijał jego członka spragnionego dotyku, ale tak też było mu dobrze. Za dobrze, kiedy śliski język bawił się jądrami, a usta całowały je, pieściły.
– Johnny, Johnny – powtarzał, nie potrafiąc wyartykułować swoich myśli.
Jonathan nie ominął żadnego fragmentu skóry, obmywając ją językiem, żeby na końcu dotrzeć do penisa i purpurowej główki. Na jego dotyk plecy chłopaka aż uniosły się w górę, a głowa odchyliła na kark. Wrażliwość ciała Richiego go pasjonowała. Ciekaw był, jak wiele stref erogennych będzie potrafił w nim odkryć. Nie wziął go do ust, mimo że domyślał się, czego dziewiętnastolatek pragnie. W zamian zamierzał dać mu coś innego, co rzadko robił, ale temu chłopakowi da wszystko. Zanurkował pomiędzy jego uda i chwytając je od spodu, uniósł biodra Richiego. Pocałował go tuż pod moszną, a potem niżej, docierając do maleńkiej dziureczki. Kilka razy polizał wrażliwy punkt samym czubkiem języka. Słyszał krzyk Richiego, jakieś protesty, lecz nie przejął się tym. Zamierzał dać mu najlepszy oralny anal, jaki potrafił zrobić. Przeciągnął całym językiem po wejściu, które zadrgało.
Richie zaczął wić się w konwulsjach. Chciał znów zaprotestować, odsunąć głowę Johnny’ego stamtąd, ale zamiast tego i pomimo palącego go wstydu przegrał. Poddał się liżącemu go językowi, czując, że opada ku intensywnej rozkoszy, której z każdą chwilą nie potrafił spokojnie znieść. Rzucał głową po poduszce, coś szeptał, czując fale uderzającej w niego przyjemności ciesząc się, że wcześniej wziął kąpiel i wymył się dokładnie. W pewniej chwili poczuł, jak język chłopaka przeciska się do środka, a on mógł już tylko krzyczeć, kiedy orgazm uderzył w niego z całą swoją mocą. Zdołał położyć dłoń na głowie Jonathana, nie pozwalając mu przestać robić tego, co właśnie robił.
Zaskoczył go orgazm Richiego i tym chętniej wbijał się w niego językiem, sprawiając, że szparka, która do tej pory była zaciśnięta, rozluźniła się i zaczynała nabrzmiewać. Naparł na niego mocniej, czując dłoń we włosach, przytrzymującą go. O tak, to właśnie chciał mu dać. Sprawić, żeby Richie rozpadł się na tysiące kawałków, trząsł w ogarniającej go ekstazie, nie myślał, co robi, co wypada a co nie, i był gotów na niego. Przyłożył usta do dziurki i possał ją, eksplorując językiem jeszcze długo po tym, jak orgazm chłopaka minął. Mimo tego i tak Richie nie leżał spokojnie i nie zamierzał mu pozwolić na spokój. Wysunął język i lizał go jeszcze długo, posuwistymi pociągnięciami języka docierając do jąder, penisa i znów w to najintymniejsze miejsce, by powoli kierować się górę ciała chłopaka tym razem obmywając jego brzuch i pierś ze spermy. Penis Richiego prawie nie zmiękł dzięki pobudzaniu jego ciała. Wrócił do niego, czyszcząc go starannie i delikatnie, pamiętając, jak teraz jest wrażliwy.
Nie mógł już tego znieść. Jeżeli ktoś by mu powiedział, że w przyjemności można się tylko roztapiać, to uderzyłby go w twarz, bo on się nie tylko roztapiał. Tego było za dużo. Wrażliwe ciało pragnęło spokoju, a Johnny go wciąż torturował, przez co chciało mu się płakać, a jednocześnie nie potrafił poprosić o chwilę oddechu. Miał wrażenie, że nie da rady, nie zniesie już więcej, a tymczasem znosił znacznie więcej. Gdy Jonathan go pocałował, poczuł swój smak na języku i westchnął. Desperacko objął mężczyznę, pragnąc czułości i bliskości. Kochał się z nim całować. Z początku ich relacji nie umiał tego robić, lecz Jonathan był dobrym nauczycielem.
Jonathan wyciągnął się na tyle, na ile mógł, bo owinięte wokół szyi ręce Richiego znacznie mu utrudniały poruszanie się. Pamiętał, gdzie leżał żel, który w tej chwili był mu bardzo potrzebny. Chyba się zapłacze, jeżeli go tam nie będzie. Po prostu musiał szybko znaleźć się w ciele chłopaka, inaczej oszaleje. Z ulgą wyjął tubkę i otworzył ją. Oderwał się od jego ust i chwytliwych macek. Uniósł jedną z nóg Richiego i poprosił, żeby ją przytrzymał. Wylał sobie trochę żelu na palce i wsunął rękę pomiędzy ich ciała. Nieważne jak chciał wbić się w niego i poruszać w znajomym kręgu mięśni, postępował powoli. Pierwszy palec wsunął się bez problemów.
Richie naprężył się, przytrzymując swoją nogę. Policzki pokryte szkarłatem paliły go. Poczuwszy w sobie z czasem kolejne palce, starał się otwierać na ukochanego. Czuł, jak jego ciało ogarnia coraz większy żar, gdy Johnny robił mu palcówkę. Drgał z każdym ruchem. To było tak inne od wszystkiego, co przeżyli. Próbował poruszać biodrami, pragnąc więcej i więcej. Do tej chwili chciał spokoju, lecz z każdą chwilą jego pobudzone ciało zaczynało wołać o to, co mógł mu dać tylko kochanek. Tym razem starał się nie  myśleć tylko o sobie, ale i o nim. Dać mu wszystko to, czego do tej pory tak bał się i wstydził dawać.
– Odwrócę się, dobrze? – Wpatrzył się w te kochane oczy. Do tej pory kochali się tylko w jednej pozycji, tak, żeby on mógł Johnny’ego widzieć. Tym razem sam miał ochotę na coś nowego. Będzie pamiętał, kto z nim jest. Dzisiaj zamknie przeszłość za sobą, a to kolejny krok do tego.
Johnny wyjął z niego palce i odsunął się. Chłopak położył się na brzuchu, po chwili wypinając pośladki w górę. Johnny tylko syknął i ukąsił jedną z półkul. Wsunął w niego palce, upewniając się, że Richie jest gotów.
– Richie?
– W porządku. – Wyprostował się na rękach i obejrzał na niego. Jego oczy zdradzały to, czego potrzebował. – Weźmiesz mnie w końcu czy długo się będziesz ze mną bawił?
Johnny dopadł do niego, omal go nie powalając na poduszki, i pocałował z zapałem.
– Uważaj, o co prosisz, kochanie.
– Proszę o to, żebyś się ze mną kochał. – Syknął, czując gwałtowne szarpnięcie bioder w górę, a potem jak twardy członek przeciska się do jego wnętrza. Nie czuł bólu. Opanował go niesamowity głód. Wyszedł naprzeciw uderzeniom bioder Jonathana, dając się pochłonąć odczuciom.
Klęczał wyprostowany, wpatrując się, jak penis chowa się w chętnej dziurce Richiego. Chłonął każdy szczegół, kiedy ciasne mięśnie okalały kolejne centymetry. Wysunął się całkowicie i pchnął w tym samym momencie, kiedy kochanek wyszedł mu naprzeciw. Stęknął z przyjemności otaczającej jego penisa i jądra. W pachwinach coś go ściskało, a on poruszał się raz szybciej, przez co pchnięcia były płytkie, raz wolno, wbijając się w chłopaka aż po nasadę. Niemal tańczył swoimi biodrami upojony przyjemnością i dźwiękami, które wydawał Richie. W pokoju unosił się zapach potu i seksu, co go jeszcze bardziej nakręcało. Przestał zupełnie myśleć, pozwalając ponieść się pożądaniu. Pochylił się i przyciskając klatkę piersiową do pleców Richiego, zaczął całować go po szyi, sięgając do jego penisa.
Pierwszy raz w życiu pozwolił pierwotnym instynktom władać swoim ciałem. Czerpał pełną przyjemność z penisa poruszającego się w nim i dotyku rąk oraz ust na sobie. Nie wiedział, że tak można się czuć, pozwalając się sobie ponieść. Tak było dobrze, idealnie. Rozszerzył bardziej nogi i zatańczył biodrami. Było mu tak dobrze. Pragnął tonąć w dawanej mu rozkoszy, otulić się nią i na zawsze w niej pozostać. Pomimo przeżytego wcześniej orgazmu był gotów do kolejnego. Tym bardziej że palce owinięte wokół jego erekcji sprawiały, że mógł natychmiast szczytować. Ale on nie chciał. Jeszcze nie. Nie teraz. Tylko nie on o tym decydował. Jego ciało samo poddało się woli kochanka. Sprawne palce i tak dobrze robiący mu penis Jonathana sprawiły, że doszedł. W oczach mu pociemniało, w głowie zakręciło się, kiedy tryskał na dłoń nieprzestającą mu trzepać, chcącą wydusić z niego spermę do ostatniej kropelki.
Johnny już widział, że nie da rady wytrzymać dłużej. Doprowadzając Richiego do orgazmu, sprawił, że jego penis został cudownie ściśnięty, utrudniając mu ruchy, ale wyrywając z niego to, co chciał dogonić. Orgazm przetoczył się przez jego ciało, wstrząsając nim do głębi i pozbywając sił. Opadł na Richiego, ciężko oddychając i przyciskając chłopaka do pościeli. Jego biodra jeszcze drgały, poruszając się coraz wolniej.
– Przyduszam cię? – zapytał, potrzebując tak jeszcze chwilę poleżeć, pobyć we wnętrzu Richiego, ciągle był twardy.
– Spokojnie. Jest dobrze. Nie przyduszasz mnie – powiedział, wciskając twarz w poduszkę. Dobrze mu było, czuł ukojenie i coś, czego nazwać nie potrafił. Ale jedno nazwać potrafił, szczęście. Czuł się bardzo szczęśliwy. Właśnie w tej chwili, kiedy chłopak leżał na nim, obejmując go, podskubując zębami skórę szyi i pocierając ją nosem. Szepcząc, jak bardzo go kocha i że wszystko zaczną od nowa.


* * *


Zalał gorącym mlekiem wsypane do kubków kakao, posłodził. Wziął oba kubki i zaniósł do pokoju, gdzie Richie, już po prysznicu, leżał w łóżku oparty o wezgłowie. Jonathan podał mu jedno z parujących naczyń i sam dołączył do niego pod kołdrą.
– Prawie środek nocy, a my popijamy kakao – szepnął Richie, wąchając napój.
– I fajnie. – Podmuchał aromatyczny płyn, zanim się napił.
– Johnny, mogę cię o coś zapytać? – Skierował swoje spojrzenie na partnera.
– Zawsze możesz.
– Bardzo się cieszę, że tu jesteś i z tego, co się wydarzyło. Nurtuje mnie tylko, co sprawiło, że jednak przyszedłeś.
Johnny obrócił się bardziej w jego stronę.
– Twój esemes. To on naprowadził mnie na dobrą drogę. Pewnie kiedy nie odpisałem…
– Poczułem się źle. Przestraszyłem się, że przyszedłeś po to, aby ze mną zerwać. – Napił się powoli.
– Obaj zachowaliśmy się jak gówniarze. W związku nie może być przerw. Owszem, dobrze, jeśli ludzie czasami od siebie odpoczną, lecz nie może się to odbywać na takiej zasadzie jak nasza. Będę się starał ponownie do tego nie dopuścić. – Wyciągnął rękę i z czułością pogłaskał go po twarzy.
– Ja też. – Wtulił twarz w ciepłą dłoń. – Nie obiecuję, że będę idealny…
– Nie musisz być idealny. Tylko rozmawiaj ze mną o swoich problemach. – Przekręcił się, żeby odstawić do połowy pusty kubek. To samo zrobił z drugim naczyniem. Objął obiema dłońmi twarz Richiego i patrząc poważnie na niego, powiedział: – Ja też nie obiecuję, że nigdy cię nie zranię. Jestem tylko człowiekiem. Nie mogę ci przysiąc, że będę taki czy siaki. Ale wiem, że kocham cię i będę się starał uszczęśliwić nas obu. – Na koniec pocałował go delikatnie. – Idziemy spać?
– Tylko ty potrafisz przejść od wyznań do tak prozaicznego pytania, czy idziemy spać. – Zaśmiał się. – I też cię kocham. Alex już rzygałby tęczą. – Wsunął się bardziej pod kołdrę i gdy tylko Johnny wyłączył światło, ułożył się z głową na jego piersi.
– Zauważyłem, że ty i Alex ostatnio oddaliliście się od siebie.
– Niestety. Brakuje mi włóczenia się z nim po mieście i pogadanek. Ostatnio więcej czasu spędzałem z Joyce niż z nim. Ale to nie moja wina – zastrzegł. – Sam się oddalił. Pewnie znów ma ten czas, kiedy tylko psioczylibyśmy na siebie. Tęskni za Joshem i nie ma ochoty słuchać o złamanych sercach.
– Zastanawiałem się nad tym, dlaczego Josh z nim zerwał. Przecież tak dużo mówił o miłości, planowali razem zamieszkać i nagle taka zmiana. Dla mnie to się kupy nie trzyma. Czasami to miałbym ochotę się z nim spotkać i o tym pogadać – rzekł przyciszonym głosem Jonathan, leżąc z otwartymi oczami i patrząc w ciemność. Jedną rękę miał pod swoją głową, a drugą drapał plecy Richiego, który od czasu do czasu zamruczał, składając pocałunek na jego torsie.
– Nie ma sensu do tego wracać. Nikomu się to nie przysłuży. Alex kiedyś dojdzie do siebie. Może jak kogoś pozna. Wiesz, że Joyce chce go z kimś umówić?
– Zły pomysł. Mój brat wpadnie w szał i nie odbije się to dobrze na tym drugim chłopaku. Lepiej niech twoja znajoma powie Alexowi, co chce zrobić.
– No. Alex zastrzegł, że teraz skupia się na nauce, przyszłych studiach i nie romanse mu w głowie. – Ziewnął. – Może rano pójdę do niego i z nim pogadam.
– Możesz. Wyrwij go też z domu, inaczej kolejny weekend przesiedzi przed komputerem.
– Mhm. Załatwione. Natomiast wieczór jest nasz?
– Wieczór i niedziela są nasze.
– W niedzielę pójdziemy na obiad do mojego taty i Marianne? A, nie mówiłem ci, ale moja siostra coś spieprzyła i jest w obozie dla trudnej młodzieży.
– Może to jej pomoże.
– Oby. Mam nadzieję, że coś się zmieni. – Ziewnął po raz kolejny.
– Śpij już.
– Mhm. Jeśli rano tutaj będziesz, to mogę spać spokojnie.
– Nigdzie nie zamierzam się wybierać. – Niedługo później zasnął, po raz pierwszy od kilku dni nie cierpiąc na bezsenność.


* * *


Tak jak Jonathan obiecał, o poranku Richie obudził się u jego boku. Razem zjedli śniadanie, które wspólnie zrobili, i poszli do domu Johnny’ego, gdzie obudzili Alexa. Chłopak psioczył na nich, ale ujrzawszy, że przynieśli mu śniadanie, uspokoił się. Zajadał teraz kanapki w kuchni i popijał herbatą, przyglądając się gołąbkom w wydaniu brata i przyjaciela. Obaj gruchali do siebie, jakby ten tydzień nie miał miejsca. Ileż on by dał za coś takiego. Zazdrościł im i zaraz skarcił siebie za to, bo przecież cieszył się, że bliscy mu ludzie się pogodzili. Nie powinien im zazdrościć. Sam kiedyś też będzie kogoś miał. Po prostu na razie to niemożliwe.
– Alex, piszesz się na jakiś wypad do miasta? – zapytał Richie, którego oczy błyszczały niezwykłym blaskiem. – Johnny ma dzisiaj lekcję i nie może iść, ale my obaj możemy. Co ty na to?
– Zamierzałem się uczyć. – Tak było w oficjalnej wersji. Jego prywatna wersja to kolejna sesja przy pornograficznych filmach. Zaczynało do niego powoli docierać, że chyba zaczynał się od tego uzależniać. Tylko tak trudno było mu się od tego powstrzymać. Może faktycznie powinien więcej czasu spędzać z ludźmi. I znaleźć sobie kochanka w postaci wibratora, a nie filmów. Jedno wiedział na pewno. Nie chce mieć kochanka mężczyzny. Nie był na to gotów i tylko mógłby kogoś zranić. Jakkolwiek nie myślałby o odwiedzeniu klubu i znalezieniu kogoś pierwszego lepszego do łóżka, tak domyślał się, jak po czymś takim by się czuł. Zresztą w taki sposób o wiele łatwiej trafić na jakieś choróbsko, a wtedy to przegrałby życie za kilka chwil rozkoszy. Nie, to nie dla niego. Jakkolwiek jego rozbudzone ciało chciało czegoś więcej, tak nie posunie się do tego co inni. Dlatego tym bardziej myślał o wibratorze, a wypad z Richiem byłby doskonałą okazją do odwiedzenia sex shopu. Tylko co miałby w tej chwili zrobić z Richiem? Nawet otwartość Alexa w sprawach seksu nie pomagała w kupowaniu przy nim czegoś takiego. Z drugiej strony to Richie. Chłopak, który wiedział o nim wszystko. To jemu zwierzył się z tego, że kochał się po raz pierwszy z Joshem. To jemu opowiadał o swoich problemach. To Richiemu ufał bezgranicznie i wiedział, że chłopak go nie wyśmieje. Co najwyżej spłonie ze wstydu. Uśmiechnął się pod nosem na wyobrażenie tego. Warto to zobaczyć.
– Alex, nauka? Ostatnio tylko to masz w głowie. Pora, żeby odwrócić twoje złe myśli na dobrą drogę.
– Zawrócić, kochanie. – Johnny cmoknął Richiego w czubek głowy.
– E, tam. Wiadomo o co chodzi. To jak? – dopytywał Alexa.
– Za godzinę, jak doprowadzę siebie do porządku. – Wskazał na swoje przetłuszczone włosy i zarost na twarzy.
– Spoko. – Wyszczerzył się Richie, cały w skowronkach. Odzyskał swojego chłopaka oraz przyjaciela. Nie mogło być lepiej.

6 komentarzy:

  1. Witam, czytam twoje teksty od bardzo dawna i nie wiem dlaczego, ale piszesz o wiele słabiej niż kiedyś. Nie wiem czy to wina złej bety, czy twoja, ale czytanie nowych opowiadań jest bardzo męczące. Znajdź kogoś kto będzie w stanie poprawiać twoje teksty, albo sama czytaj je sobie na głos, usłyszysz wtedy wszystkie swoje błędy.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Meeh, jako, że nie przepadam ze Richiem rozdział jako tako mi przypadł, ale przecież nie jestem tu jedyna więc jakos przeboleje ten wątek;)
    /A

    OdpowiedzUsuń
  3. Luano mogłabyś mi przypomnieć ile trzeci sezon będzie miał rozdziałów?
    A co do rozdziału to najbardziej jednak ciekawi mnie Alex :/ szkoda mi go.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam gdy wszystko dobrze się układa.
    Zwłaszcza że po ostatnich przeżyciach bałam się o związek Richa i Jonna.
    na szczęście wszystko się wyprostowało ale znając Ciebie wiadomo co jeszcze nam pokażesz.
    Życie bywa pełne niespodzianek.
    No i wciąż nurtuje mnie sprawa z Alexem i Joshem.
    Czy kiedykolwiek się spotkają?
    Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    wspaniały rozdział, pięknie Richie się przełamał i zaufał Jonnathanowi i mam nadzieję, że będzie coraz lepiej... bardzo szkoda mi Alexa, już sam Jonathan się zastanawia dlaczego Josh go porzucił...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)