Za tydzień dodam rozdział ostatni wraz z epilogiem. Za za dwa tygodnie "W sidłach miłości". Tekst, który może się podobać, ale będą i tacy, którym się podobał możliwe, że nie będzie, bo coś im tam będzie przeszkadzać... No nie wiem. Tekst jest długi i pierwszy tom, chcę dodawać dwa razy w tygodniu. Czyli jeden rozdział będzie się ukazywał tak jak do tej pory w nocy z niedzieli na poniedziałek, a drugi może ze czwartku na piątek. Coś mniej więcej takiego. Dużo też zależy od tego jak szybko wyrobią się bety z poprawą. :)
Nie smęcę więcej. Przypominam tylko o moich tekstach na http://www.beezar.pl/ - linki po lewej ukryte pod zdjęciami prowadzą do odpowiedniego tekstu - oraz o tekstach Kajko, które także tam można znaleźć.
Dziękuję za komentarze i zapraszam na przedostatni rozdział. :)
Wrócili do domu
popołudniem. Wiedzieli już wszystko albo prawie wszystko. Recepcjonista
powiedział im całą prawdę, a potem, przymuszony
przez nich obu, podał adres Jerry’ego. Pojechali tam, chcąc dowiedzieć się,
kto go wynajął. Z początku mężczyzna nie chciał ich wpuścić do mieszkania, ale
perswazja Morgana i groźby zrobiły swoje. Wbrew ich obawom Jerry wyznał im
wszystko.
Morgan stał z
założonymi rękoma, patrząc groźnie
na człowieka, przez którego prawie stracił męża. Natomiast Alec, rozglądając się po małym, schludnym
mieszkanku, uważnie słuchał opowieści.
– Panowie, ja tylko
wziąłem kasę. To było proste zadanie upić cię – zwrócił się do Latimera – to
znaczy miałeś tak sądzić. Kiedy wyszedłeś do toalety, podałem ci taką specjalną
mieszankę mającą wywołać u ciebie efekt upicia się, a przede wszystkim
działającą usypiająco. Wierz mi, zasnąłeś już w aucie i miałem trudności by
wytargać na piętro hotelu takiego faceta jak ty.
– To mnie nie
interesuje. Interesują nas szczegóły – warknął Morgan.
– Tak, szczegóły.
Zatargałem cię w końcu do pokoju, rozebrałem i położyłem do łóżka. No, na
odwrót to było, ale mniejsza z tym. Spałeś jak dziecko, nic nie czułeś. Zdjąłem
z siebie górną część odzieży, ustawiłem aparat, aby sam zrobił nam zdjęcia.
Potem to już trochę pozowania i gotowe. Wyszedłem po godzinie, zostawiając cię w łóżku. Nie wiem co
robiłeś później. Nie mieliśmy seksu. Za to mi nie zapłacono. Chociaż z tobą
zrobiłbym to za darmo – jęknął, kiedy długowłosy chłopak złapał go za ubranie i
popchnął na ścianę.
– Jeszcze raz powiesz
coś takiego, a stracisz język – wysyczał Alec.
– Spokojnie. – Uniósł ręce w obronnym geście. –
Latimer, masz niezłego cerbera.
– Wracaj do tematu –
zażądał Morgan, przez którego ciało przebiegł prąd, docierając do penisa
reagującego na to jak zachował się jego mąż.
– Tak, tak. – Mężczyzna
poprawił koszulę i krawat, kiedy został uwolniony. – Wyszedłem i następnego
dnia wysłałem zdjęcia. Dostałem za to kasę i na tym moja robota się skończyła.
– Kto cię wynajął i dlaczego.
Była to kobieta?
– Kobieta? – zdziwił
się Jerry. – Spotkałem się z jakimś gościem. Powiedział, że chce zemścić się na
tobie, Latimer.
– Kto to był?
Odpowiedź na to pytanie
poznali już po chwili, a gdy Morgan ją usłyszał, krew w żyłach zagotowała mu
się z wściekłości. Gdyby nie Alec, jechałby teraz do tego człowieka i nie
skończyłoby się to dobrze dla nich obu.
– Morganie, nie możesz
pozwolić na to, by zawładnęła tobą przemoc i zimna furia. Skończysz za kratami
i mimo wszystko on wygra – powiedział mąż,
uspokajając go.
Teraz, kiedy wrócili już do domu, zaczął myśleć trzeźwo. Na tamtą
chwilę bez wahania zabiłby Garretta Robertsona, bo to on za tym stał. Facet
mieszał w jego życiu jak tylko mógł i celem było rozbicie związku, który
uznawał za coś, co powstało z
miłości. Pewnie sobie wyobrażał, że Alec odejdzie, a Morgan zostanie sam, pogrążając się w depresji, w końcu
kończąc ze sobą. Jego niedoczekanie! Już by u niego był, lecz najpierw
potrzebował załatwić sprawy z mężem. Niby wszystko się wyjaśniło, ale i tak nie
będzie im łatwo znów żyć ze sobą jakby nic się nie stało. W każdym razie tak
sądził, bo Alec milczał całą drogę do domu.
– Musimy porozmawiać –
powiedzieli obaj równocześnie.
Morgan wskazał ruchem
dłoni, żeby to Alec mówił pierwszy.
– Nie jestem pewien, co
chcę powiedzieć – zaczął Frost. Niełatwo przyjdą mu słowa, które tłocząc się w
głowie tworzyły zlepek informacji tak pomieszany, że ciężko było to, co czuł,
wyrazić. Poznając prawdę, poczuł się
naprawdę głupio i źle z tego powodu, że od razu pozwolił sobie na to, aby
zawładnęła nim zazdrość. Nie słuchał argumentów i nie ufał. W sumie jak mógł
ufać komuś, kto go nie kochał, więc
tak do końca nie mógł siebie obwiniać o te ostatnie ciche dni i pogorszenie
relacji z partnerem.
– Nie musisz nic mówić.
– Muszę. – Szybkim
krokiem zbliżył się do Morgana – Choćby to, że wyznałem ci uczucia.
– Kłamałeś? – Zmrużył
oczy w wyrazie irytacji.
– Przeciwnie. –
Spojrzał głęboko w oczy męża. – To,
co wyznałem, jest prawdą, ale nie
martw się, nie musisz czuć się zobowiązany. – Przeklął w duchu za te słowa, bo
w jego mniemaniu wyszły takie, jakby
mówił, że jest w ciąży, ale niczego od niego nie chce. – Jedno twoje słowo i
odejdę. – Stęknął, kiedy został
schwytany przez silne ramiona i przyciągnięty do gorącego, większego ciała.
– Jeśli jeszcze raz
powiesz, że zamierzasz odejść, nie wiem co zrobię. Jesteś dla mnie ważniejszy
niż wszystko inne. – Wyszeptał,
nachylając się do warg Aleca. Tak bardzo za nimi tęsknił. Tęsknił za nim całym
i niech go piorun trzaśnie, jeżeli pozwoli mu odejść. Wycisnął na jego ustach
pocałunek, szybki, mocny, męski,
przyprawiający o drżenie serca. Alec smakował tak jak to zapamiętał, co na
zawsze już zostało wypisane w jego sercu i nigdy nie zostanie wymazane. Faktura
ust, to, jak idealnie łączyły się z
jego w soczystym pocałunku. Jego język, który pozwolił ssać i lizać, a który
miałby ochotę poczuć na swoim kutasie. Pożądanie zaczynało nad nim panować, im
dłużej całował ukochanego mężczyznę oddającego z zapałem swoje wargi w jego
władanie. Czuł jak palce Aleca,
wbijając się w jego boki, trzymają
go kurczowo, a mężczyzna napiera na niego wygłodniale. Niestety, musiał to
przerwać zanim zapomną się całkowicie. Tylko jak to zrobić, kiedy dłonie Aleca
nagle wsunęły się pod koszulę,
drapiąc linię kręgosłupa, jedno z najczulszych miejsc na jego ciele. Jak mógł
teraz to przerwać, skoro mąż zachłannie przycisnął się do niego, a jego wargi
zsunęły się na szyję Morgana,
znacząc ją mokrymi pocałunkami. Wszelkie opanowanie poszło się paść, gdy
pozwolił przemawiać swojemu ciału.
– Tęskniłem – powtarzał
Alec, obcałowując szyję męża.
Pragnął czuć go całym sobą. Potrzebował go na sobie, w sobie. Nie potrafił już
czekać. Kochał seks z Morganem i nie zamierzał go sobie odmawiać, szczególnie,
że mężczyzna reagował na to tak, jak
tego od niego oczekiwał.
Popchnął Morgana w
stronę łazienki, zamierzając spełnić
swoją fantazję. Rozbierał go po drodze, na co mężczyzna ochoczo pozwolił,
również z niego, dosłownie, zdzierając ubranie. Uderzyli w drzwi łazienki, a
Morgan sięgnął za siebie i nacisnął klamkę. Nie przerywając kontaktu cielesnego
znaleźli się w dużym pomieszczeniu,
będąc już niemal nagimi. Morgan umieścił dłoń na jego kroczu i zaczął je
masować, sprawiając, że penis Aleca
stał się całkowicie twardy, a jego główka ochoczo wychylała się do góry. Tym
razem to Alec został popchnięty, a jego plecy oparły się o zimną ścianę, przez
co natychmiast się odsunął, lecz równie szybko został dociśnięty do płaskiej
powierzchni. Poddał się dłoniom męża na sobie i jego ustom znaczącym ścieżki o
wysokiej temperaturze. Alec miał wrażenie, jakby Morgan wypalał na nim ogniste
znaki.
Zniknęło wszystko to,
co do tej pory, przez te parę dni,
ich dzieliło, pozostawiając tylko niesamowite gorąco władające ich spragnionymi
dotyku ciałami. Morgan zamierzał mu pokazać, jak bardzo pragnie jego i tylko
jego. Wyrazić swoją miłość kochając się z nim tak, jak Alec uwielbiał. Upadł przed nim na kolana i połknął jego
penisa, wtulając nos we włosy łonowe kochanka. Usłyszał przeciągłe westchnienie
męża, a potem czuł już tylko jak ten pieprzy jego usta, pozwalając na to, by kontrolę przejęło pragnienie Docisnął język
do spodu członka, dając mu jeszcze więcej rozkosznych wrażeń, z których sam
czerpał, rozpalając się.
Mokro. Gorąco.
Cudownie. Wszystko to sprawiało, że biodra same podejmowały ruch, wbijając penisa w usta Morgana.
Kochał te zaciskające się na nim wargi, to ciepło nie tylko na swojej męskości,
ale i w sercu, bo mąż nigdy się przed tym nie bronił, robił mu to często,
dzięki czemu kompleksy znikały. Budził go rankami, żeby sprawić mu wyłącznie
przyjemność, nie myśląc o sobie. Zacisnął palce we włosach kochanka, lekko dociskając głowę, przytrzymując
ją, a partner pozwalał mu korzystać ze swoich ust. Najchętniej to już
doszedłby, do czego niewiele mu brakowało, bo czuł te znajome, kłujące dreszcze
zbliżającego się orgazmu. Powstrzymał się jednak i wysunął, a penis uderzył
Morgana z nos.
– Chcę się kochać pod
prysznicem – wysapał, z trudnością utrzymując się na nogach.
Morgan wstał, trzymając biodra męża. Pogłaskał je,
a potem przesunął dłonie na jego pośladki,
chcąc je popieścić, by przygotować ten słodki tyłeczek na siebie. Nie mógł
go dzisiaj sobie odmówić, tym bardziej, że Alec także potrzebował pełnego
seksu. Zamierzał mu to dać. Złapał męża pod pośladkami i uniósł do góry. Alec
owinął nogi wokół jego bioder, a ręce wokół szyi. Z trudem panował nad chęcią
opuszczenia go na siebie. Zadrżał na samą myśl o ciasnych ścianach ściskających
jego członek.
– Szlag. Alec, chcę się już w ciebie wbić – wyznał, niosąc go w stronę dużej kabiny prysznica.
– To nie czekaj zbyt
długo, bo ja za bardzo ciebie pragnę – wyszeptał mu do ucha, przygryzając płatek, po czym pocałował go tuż pod nim.
Chęć Aleca jeszcze
bardziej go nakręciła. Postawił męża pod prysznicem, z dala od strumienia,
który właśnie włączył. Wolał poczekać, aby zimna i gorąca woda się wymieszały.
Obsunął swoje bokserki w dół, czując
na swoim sterczącym członku głodne oczy kochanka.
– Zaraz będziesz go
miał w sobie – szeptał, całując
męża, dotykając, nigdy nim nienasycony. Nawet, po dwudziestu latach bycia razem ten mężczyzna nie znudzi mu się
ani w łóżku, ani w życiu. Tym bardziej, że z dnia na dzień coraz bardziej go
kochał.
Weszli pod strumień
ciepłej wody, który dodatkowo stymulował ich rozgrzane ciała. Morgan odwrócił
Aleca przodem do ścianki, chcąc mieć
widok na jego dupcię. Popieścił dwie półkule, śledząc językiem mokrą skórę
pleców męża. Nie przeszkadzała mu spływająca wzdłuż ciała woda, której część
znikała w rowku pomiędzy pośladkami. Podążył za nią palcami i odnajdując
dziurkę masował ją okrężnymi ruchami. Drugą dłoń przesunął na ściągnięte,
napięte jądra męża i aż drżał z podniecenia,
kiedy go tak dotykał, a Alec wyginał się przy tym, niczym kocur łaknący tego, by go ktoś pogłaskał. Szkopuł leżał w
tym, że kochanek potrzebował czegoś innego. Czegoś więcej, co wyrwie mu krzyk z
gardła i sprawi, że czerwone ze wstydu policzki spłoną jeszcze większym szkarłatem, gdy usłyszy, jakie wydaje odgłosy, kiedy jest pieprzony. Sięgnął na półkę,
gdzie wśród żelów pod prysznic stał ten inny, specjalny, po to, żeby im obu
było dobrze, ślisko.
Coraz więcej pragnął.
Potrzebował Morgana w sobie, przyciśniętego do jego pleców, robiącego mu dobrze
swoim dużym penisem. Wypiął bardziej pośladki w jego stronę, dając mu pełny dostęp do siebie i słuchał jak Morgan szepcze, że
uwielbia jego dupcię. Iskry przyjemności przechodziły wtedy przez całe ciało,
sprawiając, że ciężko mu było czekać, lecz wdzięczny mężowi, za to, że ten po dłuższej przerwie po prostu nie wsunął się w
niego. Zamiast tego starał się mu dogodzić i nie dopuścić do tego, by cierpiał,
dlatego Alec czekał cierpliwie, czerpiąc dużą przyjemność z palców drażniących
rozkosznie jego wnętrze. Przycisnął policzek do kafelków, łapiąc łapczywie powietrze i próbując nie połykać wody, która
płynąc po jego twarzy dostawała się do ust pragnących błagać, by wypełnił go
gorący, pulsujący i apetyczny penis Morgana. I gdy tylko to wypowiedział, pogrążając się w malignie
przyjemności, poczuł jak członek
kochanka wsuwa się w niego aż po same jądra i nie dając mu chwili na oddech
zaczyna się ruszać. Pozwolił na to z wdzięcznością, niemal płacząc z ulgi. Tak mu tego brakowało.
– Pieprz mnie – prosił, drapiąc paznokciami płytki. Sięgnął
ręką za siebie, chwytając biodro
Morgana i docisnął go do swojego ciała, bo potrzeba osiągnięcia rozkoszy rosła
w nim z każdą chwilą, a jego ciało dygotało z ogarniającej je ekstazy.
Morgan wbił się w niego
i zatrzymał, kiedy poczuł dłoń męża na sobie. Zrobił to specjalnie, aby teraz
to Alec sam popracował swoim tyłeczkiem i ujeżdżał jego fiuta. Alec, będąc w gorączce pożądania, zrobił to bez wahania, a on odsunął
się od niego na tyle, żeby spojrzeć w dół i patrzeć jak jego penis chowa się w
jedwabistym wnętrzu męża. Jak mięśnie odbytu wchłaniają go w siebie,
wypuszczają, aby zaraz znów pochłonąć. Nie wytrzymał i znów zaczął go ostro
pieprzyć, na co Alec zareagował
przeciągłym jękiem, otwierając się
na niego jeszcze bardziej.
– Jesteś boski, Alecu.
Uwielbiam się z tobą kochać. – Wysunął się z niego i obrócił do siebie. Uniósł
go tak jak wcześniej, kiedy wchodził z nim do łazienki i ponownie zagłębił się
w nim. Skorzystał z tego, że mógł go całować i połykać jego jęki, oddając mu
własne. Zwolnił na chwilę tempo, aby przedłużyć ich cielesny akt, po czym znów
przyśpieszył. Zrobił tak kilka razy, ku
irytacji Aleca. Zaśmiał się, kiedy mąż obrzucił go ostrym spojrzeniem, jakby
karcąc go za to, że zwolnił.
– Morganie… – Z trudem
wysyczał te słowa przez zęby.
– Zaraz to
dostaniesz. – Podrzucał go z łatwością, a ścianka kabiny pomagała mu go
utrzymać. Złapał między zęby jego dolną wargę i pociągnął. – Wyglądasz
seksownie – zamruczał mu do ucha przepełnionym pożądaniem głosem. Nie
przeszkadzał im szum wody, dlatego doskonale się słyszeli, więc mógł mu szeptać
do ucha komplementy i sprośne słowa sprawiając, że Alec trząsł się z coraz
większej rozkoszy.
Opuścił jego jedną nogę
tak, że zawiesił ją sobie na biodrze, dzięki czemu zmienił kąt uderzeń na taki, jaki Alecowi pasował najbardziej. Nie
musiał długo czekać, aż jego mąż zaciśnie się na nim jak imadło, przez co nawet
jemu utrudni ruchy. Patrzył z uwielbieniem jak błogość rysuje się na twarzy
Aleca, a potem jak mężczyzna odrzuca głowę do tyłu, uderzając w ścianę za sobą w niemym krzyku ogłaszającym swój
orgazm. Morgan pocałował jego jabłko Adama,
pozwalając sobie osiągnąć spełnienie,
tryskając spermą do wnętrza Aleca. Mąż nie zawsze pozwalał mu to robić, nie
używając kondoma, jednak tym razem grzechem byłoby tracić czas na szukanie go,
skoro Alec płonął z potrzeby.
– Uwielbiam cię, kocham
cię. – Całował go po całej twarzy, a zmęczone oczy męża spoczęły na jego,
zatrzymując dalszą wędrówkę. – Kocham cię. Ktoś powiedział, że nie zawsze jest
dobrze to mówić, kiedy ciałem wstrząsają jeszcze dreszcze po przeżytym
orgazmie, lecz moje słowa nie są wypowiedziane tylko przez chwilę uniesienia.
Kocham cię, Alecu Froście i przepraszam za wszystko, co złego ci zrobiłem. – Docisnął się bardziej do niego, aby
jeszcze w nim pobyć, tym bardziej, że nie miękł tak szybko. – Chcę być z tobą, jeśli ty też tego chcesz. Pieprzyć
jakikolwiek dług.
– Też cię kocham, ale
długu nie mogę pieprzyć, co najwyżej chciałbym kiedyś ciebie. – Zarumienił się, ponownie nie wierząc, że wypowiedział
swoje pragnienia na głos. Obawiał się, że Morgan zaraz go odtrąci i to będzie
koniec, a on tylko przybliżył usta do jego ucha i powiedział:
– Kiedy tylko zechcesz.
Po tych słowach nie
było już nic, tylko pocałunki i seksualna rozkosz wypełniająca ich umysły i
ciała, bo ponownie oddali się cielesnej miłości pokazując, że mogą kochać w
każdej chwili, dzieląc ze sobą morze intymności.
*
Po dwóch dniach od
pogodzenia się i czułych wyznań, Morgan stanął przed domem Garretta Robertsona.
Przeprowadził małe śledztwo i okazało się, że były przyjaciel z dzieciństwa
wrócił dwa tygodnie temu. Tego nie przewidział. Sądził, że Robertson mimo
wszystko wyjechał już na dobre. Mylił się, stał się mniej czujny i omal nie
przypłacił tego stratą Aleca. Z drugiej strony, to nie do końca wyszło na złe, bo w ten sposób mogli przyśpieszyć
wyznanie uczuć i uzyskać pewność, że ich związek z układu zmienił się w coś
więcej. Coś, co, miał nadzieję, przetrwa długie lata.
Nacisnął dzwonek, zdeterminowany doprowadzić tę sprawę
do końca. Drzwi otworzyła Evellyn,
jedna ze służących Robertsona, która pracowała tu od lat i została przyjęta
jeszcze przez Gaelen.
– Pan Latimer?
– Muszę się zobaczyć z
panem Robertsonem. Jest w domu?
Kobieta pokiwała głową
i wpuściła go do środka. Wskazała ręką jadalnię, pomieszczenie urządzone przez
Gaelen do najmniejszego szczegółu. Podziękował Evellyn, skierowawszy się do wskazanego pokoju. Stanął w drzwiach, obserwując wściekłego Garretta i
jakiegoś nieznanego mu, zalęknionego chłopaka, jednego ze służących, jak wnosił
po stroju.
– Niech was wszystkich
szlag! Co ja mam na talerzu?
– Pani Brown, przygotowała to, o co pan prosił.
– Ja prosiłem o
niedogotowane mięso?
– Jest zrobione tak jak
zawsze.
– Zwolnię was
wszystkich!
– Garrett, niedobrze
wyżywać się na innych za własne niepowodzenia – powiedział Morgan, wkraczając do wnętrza jadalni z
rękoma w kieszeniach. – Chłopcze, zostaw nas samych. – Poczekał aż służący,
pewnie pracujący tutaj od niedawna, ucieknie.
– Co ty tu robisz?! –
Nie wierzył, że ten człowiek tutaj jest. Z niesmakiem odsunął od siebie talerz.
Nic mu się ostatnio nie udawało. Majątek szlag trafił. Na wyjeździe poczynił
złe inwestycje i stracił wszystko. Już nawet nie liczył na współpracę z
rodzeństwem Stanford, bo ci odcięli się od niego, ponieważ nie wypełnił swojego
planu. Śmieszne.
– Chyba domyślasz się,
co ja tu mogę robić. – Morgan stanął w wyluzowanej i pewnej siebie pozie. –
Przyszła pora na prawdę. Na tę prawdę sprzed lat również. Wiem wszystko. O tym
jak widziałeś, że twój ojczulek zabija moich rodziców, o tym jak zabiłeś swoją
żonę, o Jerrym i zdjęciach, a także wielu innych sprawach, ale te wymienione
najbardziej mnie interesują.
– Przeklęty Latimer.
Sądzisz, że wszystko wiesz? Co wiesz o tym,
co mi robiono w akademii wojskowej, w której znalazłem się przez ciebie? Nocą
wyciągali mnie z łóżka, wywlekali z pokoju, szczali na mnie, poniżali, śmiali
się, bili. I przez co? Przez głupiego dzieciaka męczyli mnie kilka miesięcy.
– Tego „dzieciaka”
kazałeś pobić. Siedmioletniego chłopca, który był w ciebie wpatrzony jak w
obrazek i nie rozumiał, dlaczego się
od niego odsunąłeś. Teraz dzieciak jest dorosły i zna odpowiedź na swoje
pytania. Byłeś świadkiem śmierci moich rodziców. Ojczulek uczył cię jak
zabijać? Twój wuj mi o wszystkim powiedział.
Robertson wziął
kieliszek z winem i rzucił nim w Morgana, ale mężczyzna uchylił się lekko i
niedługo później trzask rozbijanego o ścianę szkła rozległ się w pokoju.
– Przeklęty tchórz!
Milton od lat gnuśniał, bojąc się,
że poznasz prawdę. Sumienie go gryzło. Znalazłem się tam przypadkiem. Z
początku tatuś nie wiedział, że tam jestem. Potem było za późno. Nie mogłem
znieść tego, co zrobił, ale musiałem
milczeć, bo to był mój tata. Musiałem odsunąć się od ciebie, bo jak miałem
spojrzeć ci w oczy. Nie słuchałeś,
że mam cię dość, tylko łaziłeś za mną niczym wkurwiający cień, więc powziąłem
szorstkie kroki. Cóż, nie spodziewałem się, że powiesz cioci, że to ja, a ona
doniesie moim rodzicom. Musieli mnie wysłać do akademii. Podobno miała to być
dla mnie szkoła życia. Gdyby nie ty, zostałbym w domu. Może byłbym inny. –
Stanął naprzeciw Morgana.
– Wątpię.
– Wątpisz – prychnął. –
Taki doskonały z ciebie facet. Nie mów, że nie popełniałeś błędów.
– Popełniałem, nadal to
robię, jak każdy człowiek, ale nikogo nie zabiłem.
– Nadal upierasz się
przy tym, że zabiłem Gaelen? Kochałem ją… Dopóki nie poznała o mnie prawdy. –
Zaśmiał się. Podszedł do otwartego okna. – Chciała ci wszystko powiedzieć. O
moich rodzicach, o tym, co zrobili twoim. Zaczęła się mnie bać. Pomogłem jej
wypaść z tego balkonu. Jakie to przykre. – Ponownie zaśmiał się, ale teraz w
tym śmiechu przebijało szaleństwo. – Za dużo wiedziała, musiałem ją uciszyć.
Głupia krowa. Mogła mieć wszystko.
– To była mądra
kobieta, niestety, pokochała
szaleńca. Opowiedz mi o Jerrym, a raczej o tym, czego chciałeś od Aleca.
– Jerry to nędzna
dziwka. Wiem, że opowiedział ci o moim planie rozbicia waszego związku. Wiesz,
że byłem gotów przelecieć twojego pięknego męża, żeby tylko zniszczyć ciebie? –
Odwrócił się do Morgana.
– Nie pozwoliłby ci na
to – warknął, czując, jak wzbiera w
nim gniew.
– Zrobiłbym to nawet
wbrew jego zgodzie. Chciałem, żebyś cierpiał.
– Za wszystko, co stało
się dwadzieścia pięć lat temu?
– Za wszystko to, co mi robiono w akademii. To twoja
wina, Latimer. – Wycelował w niego
palec. – Przyrzekłem sobie wtedy, że cię zniszczę.
– Wiń siebie za
wszystko, bo to ty jesteś powodem swojego upadku. Wracając do tego, co powiedziałeś, to jakoś ci się nie
udało mnie zniszczyć. Jesteś nieskuteczny.
– Poskutkowało, kiedy
uciszyłem swoich rodziców, bo nie chcieli mi oddać firmy. Spadli w przepaść.
Poskutkowało, kiedy sprawiłem, że moja żona zamilkła na zawsze, bo ta kurwa w
jakiś sposób poznała prawdę i chciała ci o tym powiedzieć. Chyba słyszała jak rozmawiam
o tym z wujem. Cóż, uciszyłem ją – powtórzył.
– Przyznajesz się, że
zabiłeś swoją żonę, Gaelen
Robertson? – zapytał Morgan.
– Oczywiście. Zabiłem
ją, pozorując wypadek.
– To chciałem wiedzieć.
Jesteś szalony. Szalony z nienawiści. Chory. To koniec. Możecie wejść.
Garrett zmarszczył brwi
na ostatnie słowa Latimera.
– Kto może wejść? Chyba
to ty jesteś szalony. – Bardzo szybko uzyskał odpowiedź na swoje pytanie. Do
jadalni wpadła policja i zanim został aresztowany, zobaczył jak Morgan odpina
swoją koszulę, pokazując mu
przyczepiony do piersi podsłuch. – Ty cholerny, zdrajco! Zniszczę cię! – Próbował rzucić się na znienawidzonego
mężczyznę, ale skuto mu ręce za plecami, a do tego trzymało go dwóch silnych
mężczyzn.
– Już tego nie zrobisz,
bo nie opuścisz swojej celi. Dla twojej informacji, twój wuj również został
aresztowany. Poddał się bez problemów. Wcześniej opisał wszystko w swoim
dzienniku. Wiesz, że taki prowadził? Ojciec mojego męża zostanie wymazany z akt
policyjnych i dostanie odszkodowanie, a to wszystko dzięki nieudolności oraz
korupcji policji sprzed lat. Ty zgnijesz w więzieniu. Może znajdziesz tam męża.
Powodzenia. – Odwrócił się na pięcie i wyszedł z tego domu.
Dobrze zrobił, że
posłuchał Aleca i poszedł na policję. Impuls do tego dał mu dziennik przysłany
wczoraj przez Miltona Robertsona, w którym mężczyzna opisał ze szczegółami
wydarzenia z przeszłości. Potem wszystko potoczyło się samo i tak oto zniszczył
Garretta, którego spotkała sprawiedliwość. W końcu spłacił swój dług, jaki był winny
Gaelen, od kiedy stojąc nad jej trumną przyrzekł jej, że winnego spotka kara.
Jej morderca zostanie skazany, nie było co do tego wątpliwości. On sam po
rozmowie z policją mógł się udać do domu i tak nareszcie odpocząć. Przede
wszystkim jednak spieszyło mu się do tej jedynej osoby, którą pokochał całym
swoim, przez lata pokrytym lodem sercem. Alec miał je całe dla siebie, gdyż
roztopił lodową skorupę. Po raz pierwszy w życiu Morgan Latimer poczuł, że jest
szczęśliwy.
kurczaki. Czekalam na ten rozdzial dlugo, wiesz? ech... byl wspanialy. Bardzo fajne opisujesz sceny seksu, ha, one wychodza ci najlepiej, jednak, no kurcze, calosc jest doskonala. Szkoda, ze to juz prawie koniec ;(
OdpowiedzUsuńDobranoc
Wiedziałam! Wiedziałam że teraz się pogodzą. Znowu cię kocham Lu :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna scena godzenia się A i L. Wreszcie w przedostatnim rozdziale nie ma przerwanego wątku :D
No i mam nadzieję że się schrzani:-)
OdpowiedzUsuńTak, dokładnie to chciałam przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMorgan był wspaniały... Mam nadzieję, że pozostali też dostaną za swoje. Szkoda, że tylko jeszcze jeden rozdział i epilog...
Pozdrawiam
To było cudowne. Na to właśnie czekałam przez cały tydzień. Pogodzili się i to jest najważniejsze. Co do Robertsona to dostał to na co zasłużył. Za dokonane zbrodnie czeka kara, on chyba myślał, że jest nieuchwytny i nikt nic mu nie zrobi. Jakim człowiekiem trzeba być by pozbawić życia swoich rodziców, żonę i innych ludzi, którzy przez przypadek dowiedzą się tego czego nie powinni?
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko jeden tydzień. Szkoda, Pokochałam Aleca i Morgana.
Weny Lu xD
Aj kochana jak zawsze warto było czekać cały tydzień.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że wrócą do siebie.
Alec nie mógłby żyć bez Morgana i na odwrót.
Całe szczęście, że oboje się pogodzili i wrócili do siebie. I cała sprawa śmierci tamtej kobiety się wyjaśniła. Tamten mężczyzna zapłaci za wszystko. Zasłużył na to. Dobrze, że mężczyzna zasługuje na odbycie wyroku i Morgan nie popełnił przestępstwa. W końcu miałby wówczas kłopoty. Nie mogę się doczekać kolejnej części a właściwie Epilogu. Już nie mogę uwierzyć, że następuje tak szybko. Będzie mi brakowało tej historii. Naprawdę zdążyłam się do niej przyzwyczaić. Pozdrawiam mocno i posyłam buziaki.
Brakowało mi ostrego seksu tutaj XDD
OdpowiedzUsuńJak ja kocham to opowiadanie i nie tylko to, szkoda że już koncówka mam nadzieje że bedziesz pisać więcej takich opowiadań bo one są GENIALNE.
OdpowiedzUsuńWeny życzę
Hej,
OdpowiedzUsuńno i za tym wszystkim stał Garret, myślałam, że Morgan chcąc pokazać Alecowi jaki jest dla niego ważny będzie chciał aby to on dominował, akcja z policją dobre, bardzo dobre rozwiązanie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia