23 listopada 2015

Dług - Rozdział 19

Hej

Za tydzień dodam rozdział ostatni wraz z epilogiem. Za za dwa tygodnie "W sidłach miłości". Tekst, który może się podobać, ale będą i tacy, którym się podobał możliwe, że nie będzie, bo coś im tam będzie przeszkadzać... No nie wiem. Tekst jest długi i pierwszy tom, chcę dodawać dwa razy w tygodniu. Czyli jeden rozdział będzie się ukazywał tak jak do tej pory w nocy z niedzieli na poniedziałek, a drugi może ze czwartku na piątek. Coś mniej więcej takiego. Dużo też zależy od tego jak szybko wyrobią się bety z poprawą. :)

Nie smęcę więcej. Przypominam tylko o moich tekstach na http://www.beezar.pl/  - linki po lewej ukryte pod zdjęciami prowadzą do odpowiedniego tekstu - oraz o tekstach Kajko, które także tam można znaleźć.

Dziękuję za komentarze i zapraszam na przedostatni rozdział. :)


 
Wrócili do domu popołudniem. Wiedzieli już wszystko albo prawie wszystko. Recepcjonista powiedział im całą prawdę, a potem, przymuszony przez nich obu, podał adres Jerry’ego. Pojechali tam, chcąc dowiedzieć się, kto go wynajął. Z początku mężczyzna nie chciał ich wpuścić do mieszkania, ale perswazja Morgana i groźby zrobiły swoje. Wbrew ich obawom Jerry wyznał im wszystko.
Morgan stał z założonymi rękoma, patrząc groźnie na człowieka, przez którego prawie stracił męża. Natomiast Alec, rozglądając się po małym, schludnym mieszkanku, uważnie słuchał opowieści.
– Panowie, ja tylko wziąłem kasę. To było proste zadanie upić cię – zwrócił się do Latimera – to znaczy miałeś tak sądzić. Kiedy wyszedłeś do toalety, podałem ci taką specjalną mieszankę mającą wywołać u ciebie efekt upicia się, a przede wszystkim działającą usypiająco. Wierz mi, zasnąłeś już w aucie i miałem trudności by wytargać na piętro hotelu takiego faceta jak ty.
– To mnie nie interesuje. Interesują nas szczegóły – warknął Morgan.
– Tak, szczegóły. Zatargałem cię w końcu do pokoju, rozebrałem i położyłem do łóżka. No, na odwrót to było, ale mniejsza z tym. Spałeś jak dziecko, nic nie czułeś. Zdjąłem z siebie górną część odzieży, ustawiłem aparat, aby sam zrobił nam zdjęcia. Potem to już trochę pozowania i gotowe. Wyszedłem po godzinie, zostawiając cię w łóżku. Nie wiem co robiłeś później. Nie mieliśmy seksu. Za to mi nie zapłacono. Chociaż z tobą zrobiłbym to za darmo – jęknął, kiedy długowłosy chłopak złapał go za ubranie i popchnął na ścianę.
– Jeszcze raz powiesz coś takiego, a stracisz język – wysyczał Alec.
–  Spokojnie. – Uniósł ręce w obronnym geście. – Latimer, masz niezłego cerbera.
– Wracaj do tematu – zażądał Morgan, przez którego ciało przebiegł prąd, docierając do penisa reagującego na to jak zachował się jego mąż.
– Tak, tak. – Mężczyzna poprawił koszulę i krawat, kiedy został uwolniony. – Wyszedłem i następnego dnia wysłałem zdjęcia. Dostałem za to kasę i na tym moja robota się skończyła.
– Kto cię wynajął i dlaczego. Była to kobieta?
– Kobieta? – zdziwił się Jerry. – Spotkałem się z jakimś gościem. Powiedział, że chce zemścić się na tobie, Latimer.
– Kto to był?
Odpowiedź na to pytanie poznali już po chwili, a gdy Morgan ją usłyszał, krew w żyłach zagotowała mu się z wściekłości. Gdyby nie Alec, jechałby teraz do tego człowieka i nie skończyłoby się to dobrze dla nich obu.
– Morganie, nie możesz pozwolić na to, by zawładnęła tobą przemoc i zimna furia. Skończysz za kratami i mimo wszystko on wygra – powiedział mąż, uspokajając go. 
Teraz, kiedy wrócili już do domu, zaczął myśleć trzeźwo. Na tamtą chwilę bez wahania zabiłby Garretta Robertsona, bo to on za tym stał. Facet mieszał w jego życiu jak tylko mógł i celem było rozbicie związku, który uznawał za coś, co powstało z miłości. Pewnie sobie wyobrażał, że Alec odejdzie, a Morgan zostanie sam, pogrążając się w depresji, w końcu kończąc ze sobą. Jego niedoczekanie! Już by u niego był, lecz najpierw potrzebował załatwić sprawy z mężem. Niby wszystko się wyjaśniło, ale i tak nie będzie im łatwo znów żyć ze sobą jakby nic się nie stało. W każdym razie tak sądził, bo Alec milczał całą drogę do domu.
– Musimy porozmawiać – powiedzieli obaj równocześnie.
Morgan wskazał ruchem dłoni, żeby to Alec mówił pierwszy.
– Nie jestem pewien, co chcę powiedzieć – zaczął Frost. Niełatwo przyjdą mu słowa, które tłocząc się w głowie tworzyły zlepek informacji tak pomieszany, że ciężko było to, co czuł, wyrazić. Poznając prawdę, poczuł się naprawdę głupio i źle z tego powodu, że od razu pozwolił sobie na to, aby zawładnęła nim zazdrość. Nie słuchał argumentów i nie ufał. W sumie jak mógł ufać komuś, kto go nie kochał, więc tak do końca nie mógł siebie obwiniać o te ostatnie ciche dni i pogorszenie relacji z partnerem.
– Nie musisz nic mówić.
– Muszę. – Szybkim krokiem zbliżył się do Morgana – Choćby to, że wyznałem ci uczucia.
– Kłamałeś? – Zmrużył oczy w wyrazie irytacji.
– Przeciwnie. – Spojrzał głęboko w oczy męża. – To, co wyznałem, jest prawdą, ale nie martw się, nie musisz czuć się zobowiązany. – Przeklął w duchu za te słowa, bo w jego mniemaniu wyszły takie, jakby mówił, że jest w ciąży, ale niczego od niego nie chce. – Jedno twoje słowo i odejdę. – Stęknął, kiedy został schwytany przez silne ramiona i przyciągnięty do gorącego, większego ciała.
– Jeśli jeszcze raz powiesz, że zamierzasz odejść, nie wiem co zrobię. Jesteś dla mnie ważniejszy niż wszystko inne. – Wyszeptał, nachylając się do warg Aleca. Tak bardzo za nimi tęsknił. Tęsknił za nim całym i niech go piorun trzaśnie, jeżeli pozwoli mu odejść. Wycisnął na jego ustach pocałunek, szybki, mocny, męski, przyprawiający o drżenie serca. Alec smakował tak jak to zapamiętał, co na zawsze już zostało wypisane w jego sercu i nigdy nie zostanie wymazane. Faktura ust, to, jak idealnie łączyły się z jego w soczystym pocałunku. Jego język, który pozwolił ssać i lizać, a który miałby ochotę poczuć na swoim kutasie. Pożądanie zaczynało nad nim panować, im dłużej całował ukochanego mężczyznę oddającego z zapałem swoje wargi w jego władanie. Czuł jak palce Aleca, wbijając się w jego boki, trzymają go kurczowo, a mężczyzna napiera na niego wygłodniale. Niestety, musiał to przerwać zanim zapomną się całkowicie. Tylko jak to zrobić, kiedy dłonie Aleca nagle wsunęły się pod koszulę, drapiąc linię kręgosłupa, jedno z najczulszych miejsc na jego ciele. Jak mógł teraz to przerwać, skoro mąż zachłannie przycisnął się do niego, a jego wargi zsunęły się na szyję Morgana, znacząc ją mokrymi pocałunkami. Wszelkie opanowanie poszło się paść, gdy pozwolił przemawiać swojemu ciału.
– Tęskniłem – powtarzał Alec, obcałowując szyję męża. Pragnął czuć go całym sobą. Potrzebował go na sobie, w sobie. Nie potrafił już czekać. Kochał seks z Morganem i nie zamierzał go sobie odmawiać, szczególnie, że mężczyzna reagował na to tak, jak tego od niego oczekiwał.
Popchnął Morgana w stronę łazienki, zamierzając spełnić swoją fantazję. Rozbierał go po drodze, na co mężczyzna ochoczo pozwolił, również z niego, dosłownie, zdzierając ubranie. Uderzyli w drzwi łazienki, a Morgan sięgnął za siebie i nacisnął klamkę. Nie przerywając kontaktu cielesnego znaleźli się w dużym pomieszczeniu, będąc już niemal nagimi. Morgan umieścił dłoń na jego kroczu i zaczął je masować, sprawiając, że penis Aleca stał się całkowicie twardy, a jego główka ochoczo wychylała się do góry. Tym razem to Alec został popchnięty, a jego plecy oparły się o zimną ścianę, przez co natychmiast się odsunął, lecz równie szybko został dociśnięty do płaskiej powierzchni. Poddał się dłoniom męża na sobie i jego ustom znaczącym ścieżki o wysokiej temperaturze. Alec miał wrażenie, jakby Morgan wypalał na nim ogniste znaki.
Zniknęło wszystko to, co do tej pory, przez te parę dni, ich dzieliło, pozostawiając tylko niesamowite gorąco władające ich spragnionymi dotyku ciałami. Morgan zamierzał mu pokazać, jak bardzo pragnie jego i tylko jego. Wyrazić swoją miłość kochając się z nim tak, jak Alec uwielbiał. Upadł przed nim na kolana i połknął jego penisa, wtulając nos we włosy łonowe kochanka. Usłyszał przeciągłe westchnienie męża, a potem czuł już tylko jak ten pieprzy jego usta, pozwalając na to, by kontrolę przejęło pragnienie Docisnął język do spodu członka, dając mu jeszcze więcej rozkosznych wrażeń, z których sam czerpał, rozpalając się.
Mokro. Gorąco. Cudownie. Wszystko to sprawiało, że biodra same podejmowały ruch, wbijając penisa w usta Morgana. Kochał te zaciskające się na nim wargi, to ciepło nie tylko na swojej męskości, ale i w sercu, bo mąż nigdy się przed tym nie bronił, robił mu to często, dzięki czemu kompleksy znikały. Budził go rankami, żeby sprawić mu wyłącznie przyjemność, nie myśląc o sobie. Zacisnął palce we włosach kochanka, lekko dociskając głowę, przytrzymując ją, a partner pozwalał mu korzystać ze swoich ust. Najchętniej to już doszedłby, do czego niewiele mu brakowało, bo czuł te znajome, kłujące dreszcze zbliżającego się orgazmu. Powstrzymał się jednak i wysunął, a penis uderzył Morgana z nos.
– Chcę się kochać pod prysznicem – wysapał, z trudnością utrzymując się na nogach.
Morgan wstał, trzymając biodra męża. Pogłaskał je, a potem przesunął dłonie na jego pośladki, chcąc je popieścić, by przygotować ten słodki tyłeczek na siebie. Nie mógł go dzisiaj sobie odmówić, tym bardziej, że Alec także potrzebował pełnego seksu. Zamierzał mu to dać. Złapał męża pod pośladkami i uniósł do góry. Alec owinął nogi wokół jego bioder, a ręce wokół szyi. Z trudem panował nad chęcią opuszczenia go na siebie. Zadrżał na samą myśl o ciasnych ścianach ściskających jego członek.
– Szlag. Alec, chcę się już w ciebie wbić – wyznał, niosąc go w stronę dużej kabiny prysznica.
– To nie czekaj zbyt długo, bo ja za bardzo ciebie pragnę – wyszeptał mu do ucha, przygryzając płatek, po czym pocałował go tuż pod nim.
Chęć Aleca jeszcze bardziej go nakręciła. Postawił męża pod prysznicem, z dala od strumienia, który właśnie włączył. Wolał poczekać, aby zimna i gorąca woda się wymieszały. Obsunął swoje bokserki w dół, czując na swoim sterczącym członku głodne oczy kochanka.
– Zaraz będziesz go miał w sobie – szeptał, całując męża, dotykając, nigdy nim nienasycony. Nawet, po dwudziestu latach bycia razem ten mężczyzna nie znudzi mu się ani w łóżku, ani w życiu. Tym bardziej, że z dnia na dzień coraz bardziej go kochał.
Weszli pod strumień ciepłej wody, który dodatkowo stymulował ich rozgrzane ciała. Morgan odwrócił Aleca przodem do ścianki, chcąc mieć widok na jego dupcię. Popieścił dwie półkule, śledząc językiem mokrą skórę pleców męża. Nie przeszkadzała mu spływająca wzdłuż ciała woda, której część znikała w rowku pomiędzy pośladkami. Podążył za nią palcami i odnajdując dziurkę masował ją okrężnymi ruchami. Drugą dłoń przesunął na ściągnięte, napięte jądra męża i aż drżał z podniecenia, kiedy go tak dotykał, a Alec wyginał się przy tym, niczym kocur łaknący tego, by go ktoś pogłaskał. Szkopuł leżał w tym, że kochanek potrzebował czegoś innego. Czegoś więcej, co wyrwie mu krzyk z gardła i sprawi, że czerwone ze wstydu policzki spłoną jeszcze większym szkarłatem, gdy usłyszy, jakie wydaje odgłosy, kiedy jest pieprzony. Sięgnął na półkę, gdzie wśród żelów pod prysznic stał ten inny, specjalny, po to, żeby im obu było dobrze, ślisko.
Coraz więcej pragnął. Potrzebował Morgana w sobie, przyciśniętego do jego pleców, robiącego mu dobrze swoim dużym penisem. Wypiął bardziej pośladki w jego stronę, dając mu pełny dostęp do siebie i słuchał jak Morgan szepcze, że uwielbia jego dupcię. Iskry przyjemności przechodziły wtedy przez całe ciało, sprawiając, że ciężko mu było czekać, lecz wdzięczny mężowi, za to, że ten po dłuższej przerwie po prostu nie wsunął się w niego. Zamiast tego starał się mu dogodzić i nie dopuścić do tego, by cierpiał, dlatego Alec czekał cierpliwie, czerpiąc dużą przyjemność z palców drażniących rozkosznie jego wnętrze. Przycisnął policzek do kafelków, łapiąc łapczywie powietrze i próbując nie połykać wody, która płynąc po jego twarzy dostawała się do ust pragnących błagać, by wypełnił go gorący, pulsujący i apetyczny penis Morgana. I gdy tylko to wypowiedział, pogrążając się w malignie przyjemności, poczuł jak członek kochanka wsuwa się w niego aż po same jądra i nie dając mu chwili na oddech zaczyna się ruszać. Pozwolił na to z wdzięcznością, niemal płacząc z ulgi. Tak mu tego brakowało.
– Pieprz mnie – prosił, drapiąc paznokciami płytki. Sięgnął ręką za siebie, chwytając biodro Morgana i docisnął go do swojego ciała, bo potrzeba osiągnięcia rozkoszy rosła w nim z każdą chwilą, a jego ciało dygotało z ogarniającej je ekstazy.
Morgan wbił się w niego i zatrzymał, kiedy poczuł dłoń męża na sobie. Zrobił to specjalnie, aby teraz to Alec sam popracował swoim tyłeczkiem i ujeżdżał jego fiuta. Alec, będąc w gorączce pożądania, zrobił to bez wahania, a on odsunął się od niego na tyle, żeby spojrzeć w dół i patrzeć jak jego penis chowa się w jedwabistym wnętrzu męża. Jak mięśnie odbytu wchłaniają go w siebie, wypuszczają, aby zaraz znów pochłonąć. Nie wytrzymał i znów zaczął go ostro pieprzyć, na co Alec zareagował przeciągłym jękiem, otwierając się na niego jeszcze bardziej.  
– Jesteś boski, Alecu. Uwielbiam się z tobą kochać. – Wysunął się z niego i obrócił do siebie. Uniósł go tak jak wcześniej, kiedy wchodził z nim do łazienki i ponownie zagłębił się w nim. Skorzystał z tego, że mógł go całować i połykać jego jęki, oddając mu własne. Zwolnił na chwilę tempo, aby przedłużyć ich cielesny akt, po czym znów przyśpieszył. Zrobił tak kilka razy, ku irytacji Aleca. Zaśmiał się, kiedy mąż obrzucił go ostrym spojrzeniem, jakby karcąc go za to, że zwolnił.
– Morganie… – Z trudem wysyczał te słowa przez zęby.
– Zaraz to dostaniesz. – Podrzucał go z łatwością, a ścianka kabiny pomagała mu go utrzymać. Złapał między zęby jego dolną wargę i pociągnął. – Wyglądasz seksownie – zamruczał mu do ucha przepełnionym pożądaniem głosem. Nie przeszkadzał im szum wody, dlatego doskonale się słyszeli, więc mógł mu szeptać do ucha komplementy i sprośne słowa sprawiając, że Alec trząsł się z coraz większej rozkoszy.
Opuścił jego jedną nogę tak, że zawiesił ją sobie na biodrze, dzięki czemu zmienił kąt uderzeń na taki, jaki Alecowi pasował najbardziej. Nie musiał długo czekać, aż jego mąż zaciśnie się na nim jak imadło, przez co nawet jemu utrudni ruchy. Patrzył z uwielbieniem jak błogość rysuje się na twarzy Aleca, a potem jak mężczyzna odrzuca głowę do tyłu, uderzając w ścianę za sobą w niemym krzyku ogłaszającym swój orgazm. Morgan pocałował jego jabłko Adama, pozwalając sobie osiągnąć spełnienie, tryskając spermą do wnętrza Aleca. Mąż nie zawsze pozwalał mu to robić, nie używając kondoma, jednak tym razem grzechem byłoby tracić czas na szukanie go, skoro Alec płonął z potrzeby.
– Uwielbiam cię, kocham cię. – Całował go po całej twarzy, a zmęczone oczy męża spoczęły na jego, zatrzymując dalszą wędrówkę. – Kocham cię. Ktoś powiedział, że nie zawsze jest dobrze to mówić, kiedy ciałem wstrząsają jeszcze dreszcze po przeżytym orgazmie, lecz moje słowa nie są wypowiedziane tylko przez chwilę uniesienia. Kocham cię, Alecu Froście i przepraszam za wszystko, co złego ci zrobiłem. – Docisnął się bardziej do niego, aby jeszcze w nim pobyć, tym bardziej, że nie miękł tak szybko. – Chcę być z tobą, jeśli ty też tego chcesz. Pieprzyć jakikolwiek dług.
– Też cię kocham, ale długu nie mogę pieprzyć, co najwyżej chciałbym kiedyś ciebie. – Zarumienił się, ponownie nie wierząc, że wypowiedział swoje pragnienia na głos. Obawiał się, że Morgan zaraz go odtrąci i to będzie koniec, a on tylko przybliżył usta do jego ucha i powiedział:
– Kiedy tylko zechcesz.
Po tych słowach nie było już nic, tylko pocałunki i seksualna rozkosz wypełniająca ich umysły i ciała, bo ponownie oddali się cielesnej miłości pokazując, że mogą kochać w każdej chwili, dzieląc ze sobą morze intymności.

*

Po dwóch dniach od pogodzenia się i czułych wyznań, Morgan stanął przed domem Garretta Robertsona. Przeprowadził małe śledztwo i okazało się, że były przyjaciel z dzieciństwa wrócił dwa tygodnie temu. Tego nie przewidział. Sądził, że Robertson mimo wszystko wyjechał już na dobre. Mylił się, stał się mniej czujny i omal nie przypłacił tego stratą Aleca. Z drugiej strony, to nie do końca wyszło na złe, bo w ten sposób mogli przyśpieszyć wyznanie uczuć i uzyskać pewność, że ich związek z układu zmienił się w coś więcej. Coś, co, miał nadzieję, przetrwa długie lata.
Nacisnął dzwonek, zdeterminowany doprowadzić tę sprawę do końca. Drzwi otworzyła Evellyn, jedna ze służących Robertsona, która pracowała tu od lat i została przyjęta jeszcze przez Gaelen.
– Pan Latimer?
– Muszę się zobaczyć z panem Robertsonem. Jest w domu?
Kobieta pokiwała głową i wpuściła go do środka. Wskazała ręką jadalnię, pomieszczenie urządzone przez Gaelen do najmniejszego szczegółu. Podziękował Evellyn, skierowawszy się do wskazanego pokoju. Stanął w drzwiach, obserwując wściekłego Garretta i jakiegoś nieznanego mu, zalęknionego chłopaka, jednego ze służących, jak wnosił po stroju.
– Niech was wszystkich szlag! Co ja mam na talerzu?
– Pani Brown, przygotowała to, o co pan prosił.
– Ja prosiłem o niedogotowane mięso?
– Jest zrobione tak jak zawsze.
– Zwolnię was wszystkich!
– Garrett, niedobrze wyżywać się na innych za własne niepowodzenia – powiedział Morgan, wkraczając do wnętrza jadalni z rękoma w kieszeniach. – Chłopcze, zostaw nas samych. – Poczekał aż służący, pewnie pracujący tutaj od niedawna, ucieknie. 
– Co ty tu robisz?! – Nie wierzył, że ten człowiek tutaj jest. Z niesmakiem odsunął od siebie talerz. Nic mu się ostatnio nie udawało. Majątek szlag trafił. Na wyjeździe poczynił złe inwestycje i stracił wszystko. Już nawet nie liczył na współpracę z rodzeństwem Stanford, bo ci odcięli się od niego, ponieważ nie wypełnił swojego planu. Śmieszne.
– Chyba domyślasz się, co ja tu mogę robić. – Morgan stanął w wyluzowanej i pewnej siebie pozie. – Przyszła pora na prawdę. Na tę prawdę sprzed lat również. Wiem wszystko. O tym jak widziałeś, że twój ojczulek zabija moich rodziców, o tym jak zabiłeś swoją żonę, o Jerrym i zdjęciach, a także wielu innych sprawach, ale te wymienione najbardziej mnie interesują.
– Przeklęty Latimer. Sądzisz, że wszystko wiesz? Co wiesz o tym, co mi robiono w akademii wojskowej, w której znalazłem się przez ciebie? Nocą wyciągali mnie z łóżka, wywlekali z pokoju, szczali na mnie, poniżali, śmiali się, bili. I przez co? Przez głupiego dzieciaka męczyli mnie kilka miesięcy.
– Tego „dzieciaka” kazałeś pobić. Siedmioletniego chłopca, który był w ciebie wpatrzony jak w obrazek i nie rozumiał, dlaczego się od niego odsunąłeś. Teraz dzieciak jest dorosły i zna odpowiedź na swoje pytania. Byłeś świadkiem śmierci moich rodziców. Ojczulek uczył cię jak zabijać? Twój wuj mi o wszystkim powiedział.
Robertson wziął kieliszek z winem i rzucił nim w Morgana, ale mężczyzna uchylił się lekko i niedługo później trzask rozbijanego o ścianę szkła rozległ się w pokoju.
– Przeklęty tchórz! Milton od lat gnuśniał, bojąc się, że poznasz prawdę. Sumienie go gryzło. Znalazłem się tam przypadkiem. Z początku tatuś nie wiedział, że tam jestem. Potem było za późno. Nie mogłem znieść tego, co zrobił, ale musiałem milczeć, bo to był mój tata. Musiałem odsunąć się od ciebie, bo jak miałem spojrzeć ci w oczy. Nie słuchałeś, że mam cię dość, tylko łaziłeś za mną niczym wkurwiający cień, więc powziąłem szorstkie kroki. Cóż, nie spodziewałem się, że powiesz cioci, że to ja, a ona doniesie moim rodzicom. Musieli mnie wysłać do akademii. Podobno miała to być dla mnie szkoła życia. Gdyby nie ty, zostałbym w domu. Może byłbym inny. – Stanął naprzeciw Morgana.
– Wątpię.
– Wątpisz – prychnął. – Taki doskonały z ciebie facet. Nie mów, że nie popełniałeś błędów.
– Popełniałem, nadal to robię, jak każdy człowiek, ale nikogo nie zabiłem.
– Nadal upierasz się przy tym, że zabiłem Gaelen? Kochałem ją… Dopóki nie poznała o mnie prawdy. – Zaśmiał się. Podszedł do otwartego okna. – Chciała ci wszystko powiedzieć. O moich rodzicach, o tym, co zrobili twoim. Zaczęła się mnie bać. Pomogłem jej wypaść z tego balkonu. Jakie to przykre. – Ponownie zaśmiał się, ale teraz w tym śmiechu przebijało szaleństwo. – Za dużo wiedziała, musiałem ją uciszyć. Głupia krowa. Mogła mieć wszystko.
– To była mądra kobieta, niestety, pokochała szaleńca. Opowiedz mi o Jerrym, a raczej o tym, czego chciałeś od Aleca.
– Jerry to nędzna dziwka. Wiem, że opowiedział ci o moim planie rozbicia waszego związku. Wiesz, że byłem gotów przelecieć twojego pięknego męża, żeby tylko zniszczyć ciebie? – Odwrócił się do Morgana.
– Nie pozwoliłby ci na to – warknął, czując, jak wzbiera w nim gniew.
– Zrobiłbym to nawet wbrew jego zgodzie. Chciałem, żebyś cierpiał.
– Za wszystko, co stało się dwadzieścia pięć lat temu?
– Za wszystko to, co mi robiono w akademii. To twoja wina, Latimer.  – Wycelował w niego palec. – Przyrzekłem sobie wtedy, że cię zniszczę.
– Wiń siebie za wszystko, bo to ty jesteś powodem swojego upadku. Wracając do tego, co powiedziałeś, to jakoś ci się nie udało mnie zniszczyć. Jesteś nieskuteczny.
– Poskutkowało, kiedy uciszyłem swoich rodziców, bo nie chcieli mi oddać firmy. Spadli w przepaść. Poskutkowało, kiedy sprawiłem, że moja żona zamilkła na zawsze, bo ta kurwa w jakiś sposób poznała prawdę i chciała ci o tym powiedzieć. Chyba słyszała jak rozmawiam o tym z wujem. Cóż, uciszyłem ją – powtórzył.
– Przyznajesz się, że zabiłeś swoją żonę, Gaelen Robertson? – zapytał Morgan.
– Oczywiście. Zabiłem ją, pozorując wypadek.
– To chciałem wiedzieć. Jesteś szalony. Szalony z nienawiści. Chory. To koniec. Możecie wejść.
Garrett zmarszczył brwi na ostatnie słowa Latimera.
– Kto może wejść? Chyba to ty jesteś szalony. – Bardzo szybko uzyskał odpowiedź na swoje pytanie. Do jadalni wpadła policja i zanim został aresztowany, zobaczył jak Morgan odpina swoją koszulę, pokazując mu przyczepiony do piersi podsłuch. – Ty cholerny, zdrajco! Zniszczę cię! – Próbował rzucić się na znienawidzonego mężczyznę, ale skuto mu ręce za plecami, a do tego trzymało go dwóch silnych mężczyzn.
– Już tego nie zrobisz, bo nie opuścisz swojej celi. Dla twojej informacji, twój wuj również został aresztowany. Poddał się bez problemów. Wcześniej opisał wszystko w swoim dzienniku. Wiesz, że taki prowadził? Ojciec mojego męża zostanie wymazany z akt policyjnych i dostanie odszkodowanie, a to wszystko dzięki nieudolności oraz korupcji policji sprzed lat. Ty zgnijesz w więzieniu. Może znajdziesz tam męża. Powodzenia. – Odwrócił się na pięcie i wyszedł z tego domu.
Dobrze zrobił, że posłuchał Aleca i poszedł na policję. Impuls do tego dał mu dziennik przysłany wczoraj przez Miltona Robertsona, w którym mężczyzna opisał ze szczegółami wydarzenia z przeszłości. Potem wszystko potoczyło się samo i tak oto zniszczył Garretta, którego spotkała sprawiedliwość. W końcu spłacił swój dług, jaki był winny Gaelen, od kiedy stojąc nad jej trumną przyrzekł jej, że winnego spotka kara. Jej morderca zostanie skazany, nie było co do tego wątpliwości. On sam po rozmowie z policją mógł się udać do domu i tak nareszcie odpocząć. Przede wszystkim jednak spieszyło mu się do tej jedynej osoby, którą pokochał całym swoim, przez lata pokrytym lodem sercem. Alec miał je całe dla siebie, gdyż roztopił lodową skorupę. Po raz pierwszy w życiu Morgan Latimer poczuł, że jest szczęśliwy.
 

9 komentarzy:

  1. kurczaki. Czekalam na ten rozdzial dlugo, wiesz? ech... byl wspanialy. Bardzo fajne opisujesz sceny seksu, ha, one wychodza ci najlepiej, jednak, no kurcze, calosc jest doskonala. Szkoda, ze to juz prawie koniec ;(
    Dobranoc

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam! Wiedziałam że teraz się pogodzą. Znowu cię kocham Lu :)

    Przepiękna scena godzenia się A i L. Wreszcie w przedostatnim rozdziale nie ma przerwanego wątku :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No i mam nadzieję że się schrzani:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, dokładnie to chciałam przeczytać :)
    Morgan był wspaniały... Mam nadzieję, że pozostali też dostaną za swoje. Szkoda, że tylko jeszcze jeden rozdział i epilog...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. To było cudowne. Na to właśnie czekałam przez cały tydzień. Pogodzili się i to jest najważniejsze. Co do Robertsona to dostał to na co zasłużył. Za dokonane zbrodnie czeka kara, on chyba myślał, że jest nieuchwytny i nikt nic mu nie zrobi. Jakim człowiekiem trzeba być by pozbawić życia swoich rodziców, żonę i innych ludzi, którzy przez przypadek dowiedzą się tego czego nie powinni?
    Jeszcze tylko jeden tydzień. Szkoda, Pokochałam Aleca i Morgana.
    Weny Lu xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Aj kochana jak zawsze warto było czekać cały tydzień.
    Wiedziałam, że wrócą do siebie.
    Alec nie mógłby żyć bez Morgana i na odwrót.
    Całe szczęście, że oboje się pogodzili i wrócili do siebie. I cała sprawa śmierci tamtej kobiety się wyjaśniła. Tamten mężczyzna zapłaci za wszystko. Zasłużył na to. Dobrze, że mężczyzna zasługuje na odbycie wyroku i Morgan nie popełnił przestępstwa. W końcu miałby wówczas kłopoty. Nie mogę się doczekać kolejnej części a właściwie Epilogu. Już nie mogę uwierzyć, że następuje tak szybko. Będzie mi brakowało tej historii. Naprawdę zdążyłam się do niej przyzwyczaić. Pozdrawiam mocno i posyłam buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Brakowało mi ostrego seksu tutaj XDD

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak ja kocham to opowiadanie i nie tylko to, szkoda że już koncówka mam nadzieje że bedziesz pisać więcej takich opowiadań bo one są GENIALNE.
    Weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    no i za tym wszystkim stał Garret, myślałam, że Morgan chcąc pokazać Alecowi jaki jest dla niego ważny będzie chciał aby to on dominował, akcja z policją dobre, bardzo dobre rozwiązanie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)