Zaczynam publikować nowy tekst. Ktoś powie, że ta tematyka już była (jaka dowiecie się pod koniec rozdziału), ale lubię ją i znów to poruszyłam. Opowiadanie ma 20 rozdziałów i epilog. Pojawiła się w spisie opowiadań podstrona dla tego opowiadania, wraz z opisem.
Zapraszam na pierwszy rozdział.
Opowiadanie betuje Akemi. Dziękuję :***
Co on tu robił, stojąc przed bramą
ogromnej posiadłości o kamiennym ogrodzeniu, za którym znajdował się
przepiękny, kilkuhektarowy ogród? Zanim tutaj przyjechał, dokładnie poszukał
informacji o właścicielu rezydencji. Nie udało mu się znaleźć zbyt wielu
wiadomości, ponieważ mężczyzna chronił swoją prywatność, ale za to zdjęć ogrodu
były całe setki, szczególnie na stronach ogrodniczych podziwiających piękno i
fantazję tego miejsca.
Drżącą ręką nacisnął dzwonek przy bramie
i po chwili w głośniku domofonu odezwał się męski głos.
– W czym mogę pomóc?
– Dzień dobry, nazywam się Alec Frost i
chciałem się spotkać z panem Morganem Latimerem. – Spojrzał w małą kamerkę
usytuowaną nad domofonem.
– Pan Latimer jest bardzo zajęty i nie
przyjmuje interesantów w domu. Proszę umówić się na spotkanie w jego biurze.
– Rozumiem, ale to bardzo ważne. Sprawa
życia lub śmierci. – Może przesadził, dodając ostatnie słowa, ale ważne, żeby
przyniosły pożądany skutek. – Nie mogę czekać, muszę się z nim koniecznie zobaczyć.
W innym wypadku bym go nie niepokoił.
– Proszę zaczekać, zobaczę czy pana
przyjmie, panie…
– Frost. Alec Frost – powtórzył swoje
nazwisko, mając ogromną ochotę zdezerterować, ale nie pozwolił, żeby strach nad
nim zapanował.
Nerwowo poprawił swoje długie do ramion,
czarne włosy i strząsnął niewidzialny kurz z rękawa marynarki. Na dworze na
całe szczęście nie było gorąco, bo wiosna dopiero od niedawna zajmowała miejsce
zimy, więc nie piekł się w garniturze. Nie znosił tak formalnych strojów, ale
na to spotkanie musiał się tak ubrać, żeby ten, z kim chciał się spotkać,
traktował go poważnie. Z tęsknotą spojrzał na swój samochód, mając kolejną
ochotę wsiąść w niego i uciec. Zanim jednak zdążył zrealizować swój plan, w
głośniku odezwał się głos:
– Panie, Frost, pan Latimer oczekuje
pana. Proszę wjechać.
– Dziękuję. – Otarł spocone z nerwów
dłonie i szybko wsiadł do auta, kiedy brama zaczęła się otwierać.
Chwilę później wspinał się na schody
przepięknego domu o jasnej elewacji i, zanim zdążył nacisnąć dzwonek, drzwi
otworzyły się przed nim prawie bezgłośnie. W powstałej wnęce zjawił się
szpakowaty, wysoki mężczyzna, patrząc na niego jasnymi oczami, umieszczonymi na
pociągłej, lekko pokrytej zmarszczkami twarzy, ubrany w ciemny garnitur, Alec
nieraz widywał taki strój w filmach, w których występowali aktorzy wcielający
się w rolę lokajów.
– Pan Latimer, czeka na pana w swoim
gabinecie. Zaprowadzę pana. – Lokaj odsunął się od drzwi, gestem ręki
zapraszając gościa do środka.
Alec poczuł się dziwnie w otoczeniu
takiego bogactwa. Podłogi pokryte marmurem i wyłożone na nich dywany kosztowały
więcej niż zarabiał w ciągu parunastu miesięcy. Potężne schody wiodące na
piętro o ozdobnej barierce miały podświetlane stopnie. Za jedną z waz stojących
po ich obu stronach, jego rodzina mogłaby spłacić wszystkie długi i zostałoby
jeszcze dużo pieniędzy na spokojne życie przez wiele lat. Nie było mu dane
przyjrzeć się dłużej holowi i widocznemu salonowi, gdyż lokaj od razu
poprowadził go długim korytarzem w stronę zamkniętych drzwi. Mężczyzna zapukał
w nie, a kiedy zza nich odezwał się głos zapraszający do wejścia, lokaj je
otworzył. Alec nabrał głęboko powietrza, starając się nie pokazać po sobie
zdenerwowania. Miał cel do zdobycia i nie wyjdzie stąd z podkulonym ogonem.
Wszedł do obszernego gabinetu, słysząc, że za nim zamykają się drzwi i pierwsze,
co rzuciło mu się w oczy, to rzędy regałów z poukładanymi na nich książkami
oraz wielkie okna, przez które wpadało światło dnia, rozświetlając pokój w
przeważającej części wypełniony ciemnymi meblami. Po prawej stronie od wejścia,
stało masywne biurko, za którym siedział mężczyzna otoczony dokumentami i coś
notujący w jednym z nich.
Kiedy skupił uwagę na wyglądzie
gospodarza tej posiadłości, i zaparł mu on dech w piersiach. Widział kilka
zdjęć Latimera, ale żadne z nich nie oddawało tego, jak bardzo ten mężczyzna
jest przystojny i przede wszystkim emanujący niezwykłą aurą męskiej siły.
Czarne, wpadające w kolor gorącej, gorzkiej czekolady, włosy, gładko zaczesane
do tyłu, prosty nos, mocna szczęka i cudownie zarysowane usta przyciągały
spojrzenie. Natomiast okolone kaskadą czarnych rzęs oczy, które ujrzał, po tym,
jak mężczyzna uniósł na niego wzrok, były przenikliwe, niebieskie,
przypominające lazur nieba w pogodne dni. Przeszywały człowieka na wylot w taki
sposób, że gdy na kogoś patrzyły, odnosiło się wrażenie, że ich właściciel
sięga najskrytszych zakamarków duszy. Po plecach Aleca przeszły dreszcze, kiedy
w tych oczach pojawił się tajemniczy błysk.
Widząc, że mężczyzna wstaje, poczuł
przyśpieszone bicie serca i suchość w ustach. Co się z nim działo? Otaksował
wysoką postać Latimera, zaczynając od szerokich ramion osłoniętych czarną
koszulą, która opinała mięśnie niczym druga skóra, po czym przeniósł wzrok na doskonale
uprasowane spodnie od garnituru podkreślające wąskie biodra i skończył na czarnych,
lśniących butach. Przez myśl przemknęło mu pytanie, czy ten człowiek
kiedykolwiek zakłada zwykłe dżinsy, dresy, kapcie, a może zawsze chodzi tak
elegancko ubrany?
Morgan wygiął idealną brew w kształcie
łuku, zaskoczony tym, że jego gość tak odważnie go lustruje. Podszedł do niego bliżej
i zapytał:
– Pan, Alec Frost, jak mniemam?
Pytanie oderwało Aleca od dziwnych
myśli. Zreflektował się szybko i spojrzał butnie na stojącego naprzeciwko mężczyznę.
– Tak – odparł. – Jak sądzę, pan jest
Morganem Latimerem, bezwzględnym człowiekiem, który pożyczył pieniądze mojemu
ojcu, na bardzo wysoki procent i nie chce przedłużyć terminu oddania długu –
powiedział prosto z mostu.
– Lubi pan od razu przejść do rzeczy.
Może najpierw pozwoli pan, że zaproponuję coś do picia. Kawy, herbaty, czegoś
mocniejszego? – Pokazał barek w kształcie globusa, który znajdował się tuż obok
kanapy, przy jakiej stały dwa fotele i niski szklany stolik.
– Nie, dziękuję. Wolałbym „przejść od
razu do rzeczy” – powtórzył wcześniejsze słowa swojego współrozmówcy.
– Oczywiście. – Morgan przeszedł za
biurko, po czym wskazał krzesło stojące po drugiej stronie. – Niech, pan
usiądzie i powie, czemu zawdzięczam pańską wizytę. Z reguły nie przyjmuję
interesantów w domu, ale Alfred powiedział mi, że to podobno sprawa życia i
śmierci. – Złożył dłonie w piramidkę, opierając na nich podbródek.
– Poniekąd tak, bo przez pana moi
rodzice i rodzeństwo znajdą się na ulicy. – Widząc uniesione brwi Latimera,
kontynuował: – Pół roku temu pożyczył pan mojemu tacie zawrotną sumę pieniędzy,
których żaden bank nie chciał mu dać. Za niecały miesiąc mija termin spłaty
długu, a nie ma możliwości, żeby w tym czasie moja rodzina zdobyła wystarczającą
ilość gotówki, aby wszystko panu oddać. Przyszedłem prosić pana o wydłużenie okresu
spłaty pożyczki i umorzenie odsetek.
Przez chwilę w gabinecie trwała cisza,
po czym Morgan wyprostował się i rzekł:
– Nie jestem instytucją charytatywną.
– Tylko lichwiarską, panie Latimer.
– Jestem finansistą i przedsiębiorcą, a
pana ojciec przyszedł do mnie ze łzami w oczach, prosząc, żebym pożyczył mu trzydzieści
tysięcy dolarów, bo inaczej zabiją go z powodu długów w kasynach. Wiedział,
jakie stawiam warunki dotyczące większych kwot. Do niczego nie zmuszałem pana
ojca.
– Tata był w tak złym stanie
psychicznym, że w tamtej chwili zrobiłby wszystko, nawet sprzedał duszę diabłu.
– Alec podniósł się, wzburzony, wbijając zimne spojrzenie w mężczyznę. – Pan to
niecnie wykorzystał, nie mając pojęcia, że mój tata nie jest w stanie spłacić
takiej sumy.
Jest wspaniały, przemknęło przez myśl
Morganowi, wie, czego chce i umie o to walczyć. Tylko szkoda, że ta jego walka
jest z góry przegrana.
Tym razem to on powiódł wzrokiem po
ciele swojego niespodziewanego gościa, zaczynając od jego zaciśniętych, pełnych
ust i piwnych oczu rzucających w niego gromy. Ten chłopak miał charakter. Mógł
mieć nie więcej niż dwadzieścia cztery lata, czyli osiem lat mniej niż on,
wysoki dorównujący mu wzrostem, szczupły, ale nie chudy. Nienagannie ubrany, choć
Latimer odniósł wrażenie, że mężczyzna źle się czuje w garniturze. Chyba nie zdawał
sobie sprawy, że to ubranie podkreśla niezłe ciało i jak bardzo ten widok
podoba się Morganowi.
Otrząsnął się z nagłego, opętującego go
pożądania w stosunku do tego młodego mężczyzny. Już kiedy wszedł, ciało Latimera
ochoczo zareagowało na pana Frosta. Teraz jednak musiał się opanować. Powrócił
do tematu rozmowy, odganiając pożądliwe myśli.
– Zaręczam pana, że pański ojciec był w
pełni władz umysłowych, prosząc o pieniądze.
– Władz umysłowych? Kiedy groziła mu
śmierć?
– Nie moja wina, że pański rodzic jest
nałogowym hazardzistą i zapożyczył się nie tylko w kasynach, ale u wielu
niebezpiecznych ludzi. Zaręczam, że z mojej ręki nie grozi mu śmierć…
– Tylko wyrzucenie jego rodziny na bruk,
bo pan zabierze ich dom, który jest zabezpieczeniem kredytu. Proszę tylko o
kilka miesięcy, żebym mógł w tym czasie zdobyć te pieniądze.
– Dlaczego nie mógł pan ich zdobyć przez
ostatnie pół roku?
– Dopiero wczoraj dowiedziałem się o
wszystkim. – Usiadł zrezygnowany.
Pamiętał każdy szczegół ubiegłego
wieczoru, gdy ojciec wezwał mamę i jego, do dużego pokoju, i drżącym głosem
wyjawił, że wpadł w finansową pułapkę.
– Wybaczcie mi – zawodził. – Zawiodłem
was. Nie powinienem nazywać siebie mężczyzną, ponieważ zamiast zadbać o rodzinę
doprowadziłem ją do ruiny. Nie mogę przestać grać. Zamiast do pracy chodzę do
kasyn, na pokera, ruletkę. Zadłużyłem się na wielkie sumy pieniędzy. Nawet nasz
dom nie jest tyle wart.
– Tato, ale…
– Alec, nie przerywaj mi, bo i tak
trudno mi wyznać moje słabości. Nie byłem w stanie spłacić długów u jednego
faceta i groził mi. Chciałem pożyczyć pieniądze z banku, ale nie miałam nawet
szans, że dadzą mi dolara, a co dopiero kilkadziesiąt tysięcy. Wtedy ktoś
podpowiedział mi, że Morgan Latimer, znany w mieście finansista, pożycza
pieniądze i udałem się do niego. To było pół roku temu – dodał, patrząc
bezradnie na żonę i najstarszego syna.
– Na jak długo pożyczyłeś tę kasę? –
zapytał Alec.
– Na siedem miesięcy, z tym, że dotąd
oddałem tylko mały procent z całej sumy.
– Pożyczyłeś, oddałeś temu, kto ci
groził… Tato, czy zostało coś z tej sumy, którą otrzymałeś od tego jakiegoś
Latimera?
– Tak, ale… Przegrałem, zamiast ją
zwrócić. Specjalnie wziąłem więcej.
W Alecu zawrzało, kiedy to usłyszał. Nie
wiedział, że jego ojciec jest tak głupi i taki chory. Pożycza pieniądze na
oddanie długów i robi nowe, zamiast zacząć postępować inaczej.
– Jak dużo trzeba oddać temu
człowiekowi? – warknął.
– Sto tysięcy dolarów. – Andrew zwiesił
głowę ze wstydu i porażki. – Pożyczyłem trzydzieści, ale jest jeszcze procent plus
to, że nie spłacałem…
– Nic już nie mów, mężu. Pomyślałeś, co będzie
z nami, co z naszymi dziećmi? Trey i Kevin mają dopiero po dwanaście lat, a
Sonia jest jeszcze malutka. Co się z nimi stanie?
– Myślałem, że jak zagram tym, co
zostało, odegram się za wszystkie czasy, ale…
– Ale nie wygrałeś, tato! Nie spłacałeś
długu u Latimera. Tylko grałeś, nie wiedząc, jak działają kasyna. Jak mogłeś?!
– Przynajmniej ten facet nie jest
lichwiarzem – odpowiedział mężczyzna z rumieńcami wstydu.
Alec zbladł jak ściana i zrobiło mu się
słabo. Sięgnął po szklankę wody, którą wcześniej sobie przyniósł. Wypił
duszkiem jej zawartość, ale to niewiele mu pomogło.
– Czy ten człowiek nie może przedłużyć
ci terminu oddania długu?
– Nie. W umowie jest to zastrzeżone.
Oddaję o czasie, a on mija za trzy tygodnie, albo zabiera mi dom i wszystko, co
mam.
– Skurwiel! – wymsknęło się Alecowi.
Zazwyczaj uważał, żeby nie przeklinać przy mamie, ale teraz, patrząc na nią,
miał wrażenie, że ona też ma na to ochotę.
Od tamtej rozmowy, kilkanaście godzin
temu, myślał tylko o tym, co zrobić, żeby ubłagać Morgana Latimera o dodatkowy
termin. Liczył na to, że po szczerej rozmowie, mężczyzna odstąpi od
przestrzegania umowy i jakoś uda mu się wynegocjować jeszcze pół roku. W tym
czasie weźmie dodatkową pracę i będzie się starał jakoś powoli wszystko oddać.
Aczkolwiek dług jest dla nich ogromny, ale woli przymierać z głodu, byle
rodzina miała dach nad głową. Poza tym trzeba było wysłać ojca na leczenie, bo
mężczyzna ewidentnie był hazardzistą i nie potrafił sam pokonać nałogu. Co
najgorsze, do tej pory nie chciał tego zrobić.
Oderwał się od wspomnień, wracając
myślami do gabinetu i mężczyzny wpatrującego się w niego z zainteresowaniem.
– Tylko kilka miesięcy, a zdobędę te
pieniądze.
– Panie Frost, doświadczenie nauczyło
mnie, że nawet kilka miesięcy zwłoki w spłacie długu niczego by nie zmieniło.
Poza tym nie mogę pozwolić na to, by sentymenty brały górę nad zdrowym
rozsądkiem. Sam muszę myśleć o moich interesach. Wyobraża pan sobie, co byłoby,
gdybym tak postępował z każdym? Jako finansista udzielam pożyczek i czekam
cierpliwie na ich spłatę. Wszystko odbywa się drogą prawną, a jako
przedsiębiorca muszę myśleć o moich fabrykach i ich przyszłości. Może jednak
napije się pan czegoś? Jest pan bardzo blady. Proponuję Sherry. – Wstał i
udawszy się do barku nalał kieliszek półprzeźroczystego, bursztynowego płynu.
Podał go mężczyźnie z myślą, że ten jest wręcz oszałamiający. Jego jedwabiste
włosy skrzyły się, kiedy dosięgło ich kilka promieni słońca. Cerę miał jasną,
gładką. Długa szyja przechodziła w smukłe ramiona, węższe od jego, ale dzięki
temu zamknąłby go w swoich i trzymał, całując soczyste i z pewnością miękkie
usta.
– Dziękuję, ale jestem samochodem. –
Westchnął cicho, nie wiedząc w jakim kierunku, dzięki temu ruchowi warg, zaczęła
pracować wyobraźnia jego towarzysza.
Morgan z głośnym stuknięciem odstawił
kieliszek na biurko i oparł się o nie, dopiero wtedy zabierając głos:
– Jak już mówiłem, umowa nadal
obowiązuje, co trudno panu zaakceptować i to tylko upewni pana w tym, co już
zapewne słyszał, że jestem bezwzględną osobą, która nie ma serca. Ja tylko
robię to, co muszę. Nikt nie kazał panu ojcu brać pożyczki. Zrobił to, nie
spłacał, przez co urosły procenty. Wywiązywanie się z umów, to honor mężczyzny,
a jak widać…
– Jak pan śmie?! – Wstał, rzucając ostre
spojrzenie Latmierowi. Ten mężczyzna może i był boski, ale Alec nauczył się, że
wygląd bez dobrego serca nic nie znaczy. – Jestem gotów pracować za darmo w
pana w fabryce. Zrobię wszystko, żeby tylko pan przedłużył termin o te kilka
miesięcy. Nie proszę o umorzenie kredytu, tylko o więcej czasu.
Ten młody człowiek jest uparty, myślał
Morgan. Jak jeszcze inaczej mógłbym mu wytłumaczyć, że nie ulegam żadnym
prośbom? Każdy jest kowalem własnego losu i jeżeli jego ojciec tak sobie
pościelił, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji, to trudno. On nie był, nie
jest i nie będzie Świętym Mikołajem. Szczególnie w tym przypadku.
– Przykro mi, ale muszę odmówić.
– Naprawdę zrobię wszystko.
Morgan widział, jak nadzieja ustępuje z
tej pięknej twarzy, od której nie potrafił oderwać wzroku. Nagle uderzyła go
świadomość tego, że ten mężczyzna wyjdzie i już go więcej nie zobaczy. Szkoda
byłoby stracić sposobność na poznanie go… głębiej. Z drugiej strony tacy jak on
nie spędzają nocy z nieznajomym mężczyzną, by rankiem pożegnać się z nim i
odejść. Zresztą sam miałby ochotę na więcej gorących nocy z nim w roli głównej.
Nie, to nie jest ktoś na jedną noc, ale miał lepsze wyjście, które rozwiąże też
i jego problemy, a także wypełni kilka planów.
– Dobrze, więc będzie pan miał na
sumieniu troje małych dzieci i ich matkę – warknął Alec. – Żegnam. – Odwrócił
się z zamiarem opuszczenia tego domu.
– Panie Frost, jest coś, co mógłby pan
zrobić, żebym zawiesił, a nawet umorzył dług.
Alec zatrzymał się, patrząc z zaciekawieniem
na tego przeklętego człowieka. Przesłyszał się, czy Latimer naprawdę
powiedział, że umorzy dług? To nawet lepsze niż oczekiwał.
– Co to za propozycja? – zapytał.
– Umorzę kredyt tylko pod jednym
warunkiem. W innym wypadku nie ma mowy, bym przedłużył termin nawet o jeden
dzień.
– Niech pan mówi, co mam zrobić, byle
nie kogoś zabić.
– Aż tego od pana nie żądam. –
Przyszpiliwszy mężczyznę wzrokiem, Morgan obrysował pożądliwie jego ciało, by
zatrzymać się na oczach Aleca. – W zamian za długi pańskiego ojca, chcę pana.
– Słucham? Nie rozumiem. – Ledwie
powstrzymał się przed cofnięciem.
– Kochanek, to za mało, czego żądam. Chcę,
wziąć z panem ślub i tylko małżeństwo umorzy dług. – Oczekiwał, że mężczyzna
uderzy go w twarz i wyjdzie, tymczasem ten tylko na niego patrzył.
Frost znieruchomiał. Spodziewał się
wszystkiego, ale nie tego. Poczuł gorąco wspinające się po jego ciele, co
zapewne uwydatniło rumieńce, których zawsze się wstydził.
– Skąd mam pewność, że po ślubie mój
tata będzie miał czystą kartę? – zapytał, już zły na siebie, że bierze takie
rozwiązanie pod uwagę.
– Nie ma pan nic, poza moim słowem. A
dla mnie złamanie danego słowa to strata honoru.
Alec nerwowo zaczerpnął powietrza i
odpowiedział, dumnie unosząc głowę:
– Zgadzam się – wymamrotał. Na litość boską,
co on robi?
Morgan zamrugał ze zdumienia, zaskoczony
odpowiedzią.
– Panie Latimer, chciałbym znać warunki,
na których miałby opierać się nasz… układ. – Nie wierzył, że się zgodził. To
tak jakby w pewien sposób się sprzedał, ale sam powiedział, że zrobi wszystko i,
mimo że nie tego się spodziewał, to nie zamierzał się wycofać.
– Warunki?
– Tak. Między innymi to, kiedy miałby
się odbyć… ślub. – Przełknął ślinę. – Mam z panem zamieszkać, najpierw, oczywiście,
wziąć ślub i nic więcej? – Zapewnie Latimer doskonale zdawał sobie sprawę z
tego, co zawierało w sobie to pytanie. Przynajmniej taką Alec miał nadzieję, bo
jakoś nie mógł wprost zapytać o tę konkretną część małżeńskiego życia.
Morgan ponownie usiadł za biurkiem,
czując, że zalewa go fala pożądania. Rozbudzona wyobraźnia podsuwała mu
warianty najróżniejszych scen erotycznych. Przez chwilę wyobraził sobie, że
zdziera z niego ubranie, kładzie mężczyznę na biurku, obsypując jego ciało
pocałunkami, a później rozszerza jego uda i… Potrząsnął głową, ignorując pożar
między nogami.
– Pyta pan o zwyczajny seks? Otóż
małżeństwo bez skonsumowania jest nieważne.
– Kto to udowodni? – Znów poczuł te same
dreszcze przechodzące przez jego ciało, które czuł za każdym razem, kiedy jego
myśli odbiegały od meritum spotkania, kierując się na całkiem inny tor. Patrząc
na tego, mimo wszystko, magnetyzującego mężczyznę trudno było zachować spokój.
– Ja? To moje warunki i będzie tak, jak
tego zażądam. Będzie pan sypiał w mojej sypialni, w moim łóżku i będzie pan
kochał się ze mną zawsze, kiedy tego zechcę.
– Trzeba było powiedzieć, że chce pan
chłopca do łóżka, a nie męża – fuknął zdenerwowany Alec, z powrotem siadając na
krześle.
– Ależ panie… Mówmy sobie po imieniu,
dobrze, Alecu? Alecu, to moje warunki, moja umowa i moje pieniądze, które ma mi
oddać twoja rodzina, więc jeżeli chcesz się wycofać, to masz szansę.
Zacisnął zęby, patrząc na Latmiera,
swojego przyszłego męża i… kochanka. Mógł wyjść, ale to byłoby równoznaczne z
tchórzostwem. Ten człowiek patrzył na niego z wyzwaniem w oczach, a on nie mógł
podkulić ogona i zwyczajnie zwiać.
– Jak długo trwałoby to zaaranżowane
małżeństwo i dlaczego chcesz ślubu? – Również przeszedł na „ty”, nie mając
zamiaru zwracać się do niego oficjalnie, skoro mieli wziąć ślub. – Równie
dobrze moglibyśmy zostać kochankami.
– Mam swoje powody. Wiesz, dużo panien
czeka na mój majątek, a ja nie zamierzam się nim z nimi dzielić. Poza tym nie
lubię kobiet, jeżeli chodzi o intymność. Obserwując twoje reakcje, dostrzegam,
że także preferujesz mężczyzn.
– A gdyby nie? – Kieliszek Sherry
przyciągał jego wzrok, ale nie ma mowy, by pił i wsiadł za kierownicę. Tylko
idioci tak robią, a ci, którzy pozwalają prowadzić takim ludziom, są, jego
zdaniem, kretynami.
– I tak zaproponowałbym ten układ.
Zaręczam, że seks ze mną jest doskonały i każdy by mi uległ. – Morgan zmrużył
oczy. Spostrzegł, że te słowa wywołały rumieńce na bladych policzkach Frosta.
Ciekawe, zawstydzasz się, gdy tylko wspomnę o tym temacie. Jak bardzo będziesz
się rumienił, kiedy stanę się sprawcą twoich krzyków z rozkoszy?
Poruszył się niespokojnie na krześle.
Latmier mówił takie rzeczy, że przez niego nie był pewny, co czuje, co ma czuć
i robić. Nie miał wyjścia, bo w przeciwnym razie będą skończeni. Miał się
zwyczajnie sprzedać, stać się legalną dziwką tego faceta, bo tak to wygląda, bez
względu na to, że będą mieć papierek ze ślubu.
– Jak długo ma potrwać ta szopka i kiedy
ślub?
– Ślub musi odbyć się za tydzień, gdyż
trzeba załatwić kilka formalności. Ponadto żądam od ciebie badań na obecność
wirusa HIV i komplet innych testów. Swoje, oczywiście, również dostarczę, a
jeżeli mam umorzyć dług, to małżeństwo musi trwać rok.
– Co się stanie, kiedy nie wytrzymamy
roku?
– Dług jakimś cudem powróci.
Alec zacisnął zęby i ugryzł się w język,
żeby tylko nie wysłać wiązanki przekleństw w stronę Latimera. Niech szlag
weźmie tego faceta za ten jego plan, któremu on ulega. Wciąż zadawał sobie
pytanie, dlaczego to robi/tak się poświęca?
– Alecu, na czym stanęło? Zawarliśmy
umowę, czy pożegnamy się i nigdy więcej nie wejdziemy sobie w drogę? – Widział
wściekłość, zdenerwowanie, dumę i coś jeszcze widniejące na twarzy Frosta.
Bardzo pragnął, żeby mężczyzna się zgodził, bo dzięki temu to, czego chciał
dokonać, wydarzy się o wiele szybciej, a samego Aleca będzie miał w łóżku
zawsze gotowego na niego.
Czy naprawdę jest zdecydowany na to, by mu
się oddać? Latimer to kawał gorącego mężczyzny, ale i skurwiela, któremu nigdy
nie mógłby zaufać, a mimo wszystko wierzy, że dotrzyma warunków ich cichej
umowy. Nie chciał tego pokazać, ale w środku cały się trząsł od zadawanych
sobie pytań, czy jest gotów mu ulec jak to będzie, co będzie czuł, gdy Morgan
będzie go dotykał. Wyobrażał to sobie, że to będzie dla niego bolesny
obowiązek, przymus, bo wątpił, że Morgan przyjmie słowo „nie”, jeżeli Alec czasami
zechce odmówić. Będzie na każde zawołanie, zawsze, kiedy Latimer tego zażąda…
Poczuł, że ze strachu przyśpiesza mu puls. Może powinien powiedzieć mu, że…
Nie, to nie jest odpowiedni moment. To potrwa tylko rok, nie dwa, nie trzy
lata, ale zwyczajne dwanaście miesięcy. Da radę, znosząc upokorzenie ze względu
na swoją rodzinę.
– Tak, zawarliśmy – odpowiedział cicho.
– Niech pan do mnie zadzwoni z informacją dotyczącą tego, co mam przygotować i
kiedy… Podam panu mój numer telefonu. – Wyrecytował liczby, przyglądając się
jak Morgan zapisuje je w notatniku, a później sięga po wizytówkę, wstaje i daje
mu ją.
– To mój numer, Alecu. Dzwoń, kiedy
zechcesz.
Alec zwolnił krzesło, rozumiejąc, że
spotkanie dobiega końca. Nagle znalazł się zbyt blisko tego mężczyzny, który
pachniał oszałamiająco. Złapał koniec wizytówki, ale Morgan jej nie puścił, a
wręcz zbliżył się do niego i nachylając do jego ucha, wyszeptał:
– Może przypieczętujemy umowę
pocałunkiem?
– Nie! – Odsunął się gwałtownie. –
Żadnego całowania, nie dzisiaj. Nie ma mowy, abym pozwolił ci się dotknąć. –
Serce chciało mu rozwalić płuca, tak szybko biło. Co poczułby, gdyby Latimer go
pocałował? Wolał się na razie o tym nie przekonywać.
– Tylko do nocy poślubnej, kotku –
powiedział, uśmiechając się, a w jego policzkach zrobiły się dołki, przez co
wyglądał teraz jak ucieleśnienie niewinności. – Do tej pory muszą mi wystarczyć
tylko fantazje z tobą w roli głównej.
Chciał go uderzyć za te słowa, ponieważ
nie życzył sobie, żeby mężczyzna myślał o nim w ten sposób, ale tylko
ośmieszyłby siebie. Wszak za tydzień będzie mógł nie tylko myśleć w ten sposób.
Mieszanina dreszczy i strachu wspięła się po jego ciele, sprawiając, że prawie się
wzdrygnął.
– Pamiętaj, Alecu, że jestem człowiekiem
honoru i tak długo jak ty będziesz się wywiązywał ze swojej części umowy, tak
ja będę przestrzegał swojej. Żadnych sztuczek, kłamstw, a wszystko przebiegnie
sprawnie. Życzę miłego dnia, Alecu. Odprowadzę cię do drzwi.
– Poradzę sobie. Do niemiłego
zobaczenia. – Zdawał sobie sprawę, że tymi słowami mógł urazić Latimera, ale na
tę chwilę nic go to nie obchodziło. Opuścił gabinet tak szybko, jak mu było
dane, zadręczając się myślami, co on powie swojej rodzinie i znajomym.
Świetny rozdział,opowiadanie zapowiada się ciekawie :')
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńWiedziałam że będzie przymusowy ślub. Jak w Spontanicznej Decyzji. Oj, będzie się działo. Zapowiada się cudownie
OdpowiedzUsuńPrzymusowe związki to mój ulubiony temat. Kocham czytać takie teksty. :)
UsuńAlbo zaaranżowany ślub jak w Ibarze ;) Może i nie najbardziej oryginalny temat, ale za to napisane zdolną ręką ^^
UsuńWow...
OdpowiedzUsuńCzy juz moge wyznawac Ci miłosc?
A tak na powaznie to powielasz moje UKOCHANE opowiadanie które czytałam chyba z 10 razy i wciąż mi mało...nowe dzieło o podobnej tematyce to miod na me serce za które dziękuje.
Szczerze powiedziawszy byłabym wstanie Ci zapłacić za szybsze udostępnienie tego opowiadania. Nie myślałaś nigdy o wydawaniu niektórych jaki tomiki?
Pozdrawiam i juz mnie nosi z pragnienia.
"Nie myślałaś nigdy o wydawaniu niektórych jaki tomiki?" Trafiłaś z tym w dziesiątkę. Nie wiem czy masz dar jasnowidzenia czy nie. Czemu? Niedługo (jak tylko w końcu prace dobiegną końca) na blogu pojawi się informacja. Chciałam to utrzymać w tajemnicy, ale zabieram się za wydawanie ebooków. Mam opowiadania przeznaczone na bloga, jak Dług, i na niego zapas jest, a jako ebooki pojawią się w różnych odstępach czasowych nowe teksty. Darmowe nie będą, ale myślę, że cena (nadal nad nią myślę) nie będzie wygórowana. :) Także oczekuj na dniach informacji. :)
UsuńTo tylko dobra intuicja^^ A poza tym tworzymy popyt i podaż więc co tu się dziwić. Bardzo mnie cieszy, że nad tym pracujesz bo szczerze powiedziawszy czekanie na opowiadania psuje mi całą radość z czytania. Jednakże z tego co rozumiem dług nie bedzie dostępny jako jedno z tych opowiadań czyli muszę się męczyć xD no nic.
UsuńPozdrawiam i jeśli trafisz z tematyką to biorę xD
Naprawdę super, już mi się podoba, ale jeszcze nie wiem kto bardziej. Znowu piszesz jedno z moich ulubionych opowiadań. Bardzo lubię ten temat możesz go przerobić na dziesięć sposobów a i tak będę go czytać:-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie jestem osamotniona w tej tematyce. Kocham ją i znów musiałam coś w tym stylu napisać. A wiadomo, że jeden temat nie oznacza, że opowiadanie będzie takie jak poprzednie, czy innego autora. :)
UsuńPięknie zapowiada się to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny.
Dziękuję. Wena się przyda. :)
UsuńUwielbiam nowe opowiadania, a twoje w szczególności, tylko jak wytrwać tę 20 rozdziałów? Już chcę wiedzieć jak się to skończy :)
OdpowiedzUsuńLuano, dlaczego nie mogę pobrać twoich opowiadań na chomiku?
Pax
A co się dzieje, że nie możesz pobrać? Powinny się pobierać bez problemów.
UsuńTemat opowiadania jest super, zawsze lubiłam historie tej treści. Od początku czuć, że to będzie gorący związek, na pewno trochę łez też poleci, ale znając Ciebie i Twoje opowiadania to wszystko skończy się dobrze. Dzięki za kolejne tygodnie oczekiwania na poniedziałki :) Chętnie zakupię e-booki Twojego autorstwa, jeżeli będą to nowe opowiadania niepublikowany wcześniej ( te na stronie znam prawie na pamięć ). Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńfankayaoi
Tak, to będą nowe opowiadania. No, na razie będzie tylko jedno. :)
UsuńPoczątek zapowiada się intrygująco, dołączam się do wyżej wymienionych, że przymusowe związki są super! Tak jak w Spontanicznej decyzji, Połączonych i Ibarze. Z przyjemnością kupię twoje e-booki a z pewnością czytanie ich to będzie sama radość. Jeśli chodzi o bohaterów, to czuję, że z Morgana chcesz zrobić wrednego skurwiela, choć w rzeczywistości jest fajnym facetem. Natomiast bardzo spodobał mi się Alec, wydaje się taki niewinny xD Nie wiem jak to jest z innymi, ale ja lubię jak jeden z partnerów jest bardziej pasywny, słodki i uroczy a drugi się nim opiekuje(Jedwabny szal), oraz gdy obaj się niezłymi ciachami, są zaborczy, nieustępliwi i mają charakterki jak w Spontanicznej decyzji lub Nie powiem dobranoc. Dlatego też nie mam problemu z dostosowaniem się do postaci i czytanie tekstów jest fajne, bo narzekać na żaden nie mogę (nawet nie mam zamiaru hehe)
OdpowiedzUsuńDużo i jeszcze więcej weny!
~Izzi (muszę tak napisać bo nie mogę się na swoje konto zalogować heh te problemy...)
Morgan to taki skurwiel, który ma serce, ale czy na pewno. Wszystko się okaże. "lubię jak jeden z partnerów jest bardziej pasywny, słodki i uroczy a drugi się nim opiekuje" Też to lubię. Ale zawsze opiekować mogą się sobą nawzajem. :) A ciacha itd. Oj, tak :D
UsuńZ kontami zawsze są problemy. :/
Skojarzenia nie tylko z innymi opowiadaniami, czy z inna autorka, ale i z anime ^^ to jednak nie zniechęca ^^
OdpowiedzUsuńLiczę na to, że nie zniechęca. :)
UsuńA podasz inną autorkę? Z chęcią przeczytam coś nowego, a te opowiadania czytałam już milion razy!!! I jeszcze anime. Co?
UsuńJa polecam to stronę: [LINK] (sorry za spam)
UsuńOpowiadanie świetne, bardzo lubię tematykę "zmuszenia do małżeństwa". Cieszę się, że opowiadanie będzie miało 20 rozdziałów, bo liczę na co najmniej dwa mocne spięcia :) Szkoda, że nie ma zdjęć, ale wiadomo z opisu, że są nieziemsko przystojni
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zaczyna... Już nie kogę doczekać się rozwinięcia fabuły. Co poniedziałek czeka nas uczta... Wielkie dzięki Autorce za terminowość aktualizacji bloga. To jedyny blog, który odwiedzam i którego Autorka jest tak punktualna... Pozdrawiam i życzę weny...
OdpowiedzUsuńwitaj, pokochałam to nowe opowiadanie. Dziękuje ci bardzo, że znów podjęłaś ten temat ,,przymusowego ślubu". Mogę powiedzieć, że kocham takie klimaty. Pomału się widzi jak z przymusowego związku, przez zawirowania, kłótnie z tym związane. Pomału rodzi się coś innego szacunek, przyjaźń a później miłość.... Mam cichą nadzieje, że Morgan tak naprawdę nie jest takim draniem. Może coś go spotkało i dlatego na zewnątrz wszystkim pokazuje tą złą stronę a tak naprawdę pod tą skorupą czai się serce. Przeczytałam, że będzie można było kupić napisane przez ciebie opowiadania w formie ebooków . Z chęcią kupiła bym takie opowiadanie, i nie mogę się doczekać jak napiszesz jakąś informację na ten temat. Życzę ci dużo weny. pozdrawiam Asia
OdpowiedzUsuńBardzo cieszy mnie to nowe opowiadanie. Będę miała co czytać :D to jest zajebiste *-*
OdpowiedzUsuńNie mogłem się doczekać nowego opowiadania. Po raz pierwszy czytam u Ciebie coś na bieżąco. :)
OdpowiedzUsuńChciałem zadać tylko jedno pytanie: Czy jest możliwość jakiegoś kontaktu z Tobą poza blogiem? Chciałbym Ci zadać kilka pytań a nie chcę tego wlepiać w komentarz. :)
Można mnie zastać pod mailem: Luana@onet.pl
UsuńOpowiadanie bardzo przypadło mi do gustu. Lubię tę tematykę, a zmieni trochę mnie zmeczyli.
OdpowiedzUsuńPowiedz mi kiedy ty znajdujesz czas na pisanie? Kończysz jedno opowiadanie i zaczynasz drugie. Nie wiem czy z kimś współpracujesz czy nie, a to pytanie gnębi mnie od jakiegoś czasu.
Pozdrawiam
Po prostu mam czas. A opowiadania, które dodaję są już dawno napisane. Zapas na bloga mam duży. Może nie opowiadań, ale rozdziałów. :) Także daję radę wstawiać kolejne z końcem drugiego. :)
UsuńStrasznie uwielbiam tą tematykę. To jedna z moich ulubionych. Mam dreszcze jak pomyślę co może dziać się dalej, bo będzie aż 20 rozdziałów + epilog. No po prostu cudo. ;3 Już nie mogę się doczekać kolejnego ♥ Weny Luano ^^
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać że lubię te tematykę.
OdpowiedzUsuńNie tylko w wersji K/M ale i również tej jaką ją przedstawiasz. Podobają mi się postacie jakie przedstawiłaś w opowiadaniu. Chyba najbardziej przypdła mi do gustu osoba Aleca. Tak wiele poświęca dla swojej rodziny. Chyba niewiele osób zdecydowałoby sie na ten krok. Naprawdę bardzo go podziwiam. zwłaszcza, że sam Morgan nie wydaje się być miłą osobą. Lubi postawić na swoim. Alecowi nie będzie się żyło dobrze w jego otoczeniu. Dobrze że jutro poniedziałek i nie będę musiała długo czekać na nowy rozdział ;) wybacz że tak późno komentuje. Wyjazd i brak dostępu do netu swoje zrobił. pozdrawiam mocno.
Już koczuję na nowy rozdział xD jeszcze godzina!
OdpowiedzUsuńWeszłam, żeby po raz kolejny przeczytać stare opowiadania a tu widzę nowe, dawno tu nie byłam i ogromnie się cieszę z czegoś nowego! Przymusowe małżeństwo jest jednym z moich ulubionych motywów
OdpowiedzUsuńŻyczę wena i idę czytać kolejne rozdziały ;)
Ach cudo!! Uwielbiam zmuszonych do małżeństwa!! Kocham to <3 Lecę czytać dalej :)
OdpowiedzUsuńweny
rurencja
Fajne, :) będę czytać do końca.
OdpowiedzUsuńJakież ja cudo znalazłam! <3 Boskie, boskie, boskie! :3
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńpoczątek świetny, no tak można powiedzieć, ze jest wielkim skur... jak proponuje coś takiego za umorzenie długu, ale naprawdę początek mi się spodobał...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
Wspaniale się zapowiada. A tak poza tym to wszystkie twoje opowiadania są świetne i bardzo dobrze się je czyta, każda historia wciąga.
OdpowiedzUsuńPowodzenia przy kolejnych opowiadaniach i duuużo weny <3