Jest to przedostatni rozdział.
Dziękuję za komentarze i zapraszam do czytania. :)
– Ojcze nie! –
wrzasnął Arion, zasłaniając sobą partnera. Craig próbował się temu sprzeciwić,
samemu chcąc ochronić ukochanego, ale młody Ognisty Smok postawił na swoim.
– Dlaczego nie?!
– Bo jest moim
partnerem! Zabijając jego zabijesz i mnie! – Wreszcie do niego dotarło, że
wiążąc się z Craigiem, ratował mu życie. Gdyby to nie stało się tej nocy, teraz
ojciec mógłby strzelić, nawet bez zastanowienia. Tymczasem znieruchomiał
patrząc na niego zaskoczonym wzrokiem. – Dzisiaj w nocy dokończyłem naszą więź.
Wymówiłem formułę, nie ma odwrotu. Ailis umiera, chcesz żebym ja też do niej
dołączył? Może pragniesz śmierci swoich dzieci.
– Kocham was.
Jestem surowym ojcem, lecz was kocham…
– To pozwól nam
i innym, żyć według tego, co podpowiada serce.
– Jest Tygrysem!
– I co z tego?
Mówią, że największym cudem, a zarazem najtrudniejszym jest wybaczenie. To nie
Craig zabił twojego brata. To nie on przed wiekami rozpętał piekielną wojnę
klanów. On, to zwyczajny zmienny, żyjący w małym miasteczku, leczący swoich i
ludzi. Powtarzam, zabijając jego zabijesz i mnie.
– Nigdy nie
wybaczę. To był mój brat bliźniak. Nie wybaczę. – Opuścił broń. – Nie zabiję
go, bo cię kocham, ale nie zaakceptuję waszego związku i nie będę tolerował
zmiennego Tygrysa na mojej ziemi.
– Nie musisz,
tato. Dzisiaj postanowiłem, że dom zostawię babci i dziadkowi, a sam zamieszkam
w Camas. Tam czuję się swobodnie, a nie jakbym był ciągle na uwięzi, żyjąc w
strachu przed ludźmi, nie mogąc się zmienić i dać odetchnąć bestii. W końcu
czym się staniemy, jeżeli nie będziemy wolni? Camas to dobre miejsce.
Craig nie
wierzył własnym uszom. Arion z nim wyjedzie? To dopiero spotyka go szczęście.
Już był gotów zostać tutaj, na tej nieprzyjaznej ziemi, tymczasem układało się
tak, jak tego oczekiwał. Miał ochotę złapać Ariona i ucałować dziękując mu za
wszystko.
– Jeśli
pozwolisz, będę was odwiedzał – zwrócił się do swego ojca już w oficjalny
sposób.
– Arionie – w
jadalni pojawiła się matka – ty zawsze będziesz tu mile widziany, ale nie on.
– Proszę się nie
obawiać, nie mam zamiaru się tutaj pokazywać.
– Widzicie.
Jednak do naszego wyjazdu i załatwienia spraw z uzurpatorką, ojcze, matko –
Arion pokłonił się – proszę o to by mój partner mógł tutaj zostać. Zróbcie to
dla Ailis. – Brzydkie zagranie z jego strony, ale tonący nawet brzytwy się
chwyta.
– Dobrze. Natychmiast po tym jak twoja siostra odzyska
swojego partnera, twój ma opuścić nasze ziemie.
– Zrobimy to
razem – przypomniał im Arion. – Teraz, proszę, wybaczcie nam, ale mamy plan do
zrealizowania. – Spojrzał na Christiana, który skinął głową, że jest gotów.
Odczekali
jeszcze, aż państwo Sulivan opuszczą dom. Arion dopiero wtedy odetchnął.
– Pora wyruszać
– powiedział.
– Poczekaj. –
Craig zatrzymał go chwyciwszy za nadgarstek. Stanął przy nim tak blisko, jak
tylko się dało. Objął jego twarz dłońmi i uniósł do góry. Arion spojrzał mu w
oczy, a jego partner odczytał w nich malujący się spokój i szczęście. Właśnie
to pragnął w nich ujrzeć. W ten prosty sposób, upewnił się, że partner naprawdę
go chce i pójdzie za nim wszędzie, tak jak on za nim. – Wskoczyłbym w czeluście
piekieł, gdyby to oznaczało, że będziemy razem – szepnął wsuwając jedną dłoń we
włosy Ariona tuż nad karkiem, a drugą wciąż obejmując policzek.
– Nie musisz
nigdzie skakać – odparł Arion i dosięgną jego ust. Smakowały kawą, Craigiem i
czymś… co mógł nazwać esencją partnerstwa, ewentualnie miłości. Tą krótką
pieszczotą pokazał mu, że jest jego i tylko jego. Należeli do siebie i nic ani
nikt tego nie zmieni.
– Ekhem…
Panowie, fajnie, że w końcu jest tak jak powinno, ale mamy zadanie do
wykonania. – Christian postanowił im przerwać, bez względu na to jak wspaniale
razem wyglądali.
Craig zakończył
pocałunek, nie potrafiąc się odsunąć od Ariona. Niemniej miał całe życie przez
sobą, żeby nacieszyć się ich związkiem i tym, że ten ognisty mężczyzna był
jego. Na dopełnienie, jeszcze cmoknął kącik ust kochanka i odsunął się.
– Zadzwonię do
Jasona i Sebastiana, że już jedziemy – poinformował Arion przechodząc w tryb
działania. Teraz musiał myśleć o siostrze, a nie o kochanku. – Jason, słuchaj…
* * *
Jakiś czas
później zaparkowali przed wielkim domem uzurpatorki, obok kilku innych samochodów.
Christian nie miałby nic przeciw, gdyby ktoś zajął miejsce przywódcy. Jednak
warunkiem było, że to ma być ktoś, kto ma serce i jest zdrowy na umyśle. Czekał
na spotkanie ze swoją ciotką. Pierwszy wysiadł z samochodu. Odrzucił na plecy
swoje piękne, długie do pasa włosy. Jego plan był prosty - tylko pytanie czy
zadziała na tą kobietę, czy ugnie kolana przed nim tak - jak, spodziewał się,
że zrobią to inni. Tak jak zrobił to Arion, mimo, że nie należał do jego klanu.
– Kochanie,
ciężko jest być wodzem – powiedział Daniel.
– Nie jestem
nim.
– Jesteś,
skarbie. – Martin stanął u drugiego boku partnera. – W każdym razie, w tej
chwili musisz nim być. Wyzwól, swoją smoczą moc alfy i wejdź tam, jak burza.
– Dzwonił
Sebastian – wtrącił Arion, który przed chwilą skończył rozmowę telefoniczną. –
Większość Diamentowych Smoków już tam jest. Fałszywa królowa nie wie, co się
dzieje. Chce ich wyrzucić, ale oni czekają, bo po to zostali wezwani. Jason i
Brian też tam są. Twoja cioteczka chciała Jaya wyrzucić, ale ten się nie dał,
otwarcie stawiając jej czoła.
– W takim razie,
już pora.
Znów w piątkę,
jak to w ostaniem czasie, stało się regułą, przeszli długim podjazdem w stronę
drzwi frontowych, otwartych szeroko, jakby czekających na nich. Wstępując w
paszczę groźnego Smoka, Christian poczuł ciarki na plecach. Jednak, nie
zważając na to, szedł naprzód, w stronę ogromnego salonu i podniesionych
głosów. Na pewno ktoś się kłócił. Nastawił uszu. Niewątpliwie była to kobieta
oraz Jason. Mężczyzna doskonale sobie radził. Kobieta przeklinała go, wysyłając
do stu diabłów, a on sprzeciwiał się jej mówiąc, że będzie służył tylko dobremu
władcy. Chris już wiedział, jak ma postąpić, kiedy zrzuci z tronu złą królową.
Nie ważne, że była siostrą jego matki. Czasami związki krwi nie mają znaczenia,
jeśli dzieje się zło. A ona, bez wątpienia, to zło czyniła.
Wszedł
zamaszystym krokiem do salonu, czując na sobie wiele par oczu. Nie widział
innych, bo jego celem była rudowłosa kobieta, stojąca naprzeciwko. Kiedy tylko
go spostrzegła, otwarła szeroko oczy ze zdziwienia. Nie miał wątpliwości, że
właśnie zobaczyła w nim swoją siostrę.
– Kim ty jesteś?
I dlaczego oni przed tobą klęczą? – Cofnęła się.
Chris nie
spuszczał z niej wzroku tylko kątem oka rejestrując, że niczym fala, wraz z
każdym jego krokiem, zgromadzeni w sali zmienni Smoków, upadali na kolana.
Kobiety, mężczyźni, dzieci. Jego ludzie, jego klan.
– Jestem
Christian Elisander, syn swojej matki, twojej jedynej siostry. Prawowity Król i
twój Władca, który odbiera ci to, co sobie sama wzięłaś. Od teraz - nie jesteś
już władczynią. Zostaniesz oddana pod sąd Wielkiej Rady.
– Nie możesz! –
wrzasnęła wściekle. – Jesteś niczym! Jesteś na wpół człowiekiem, nie możesz być
przywódcą.
– Mogę.
Człowieczeństwo mi w tym nie przeszkadza. Zmieniam formę tak jak inni. Jestem
jednym ze zmiennokształtnych. Jak sama widzisz, moja moc sprawiła, że pod nimi
ugięły się kolana. Twoje, zresztą, też chcą to zrobić.
– Ja jestem
królową! Była nią moja siostra i ja nią jestem!
– Nigdy nią nie
byłaś. Nie masz w sobie nawet pierwiastka mocy przywódcy. Jesteś jak wyciśnięta
pomarańcza.
– Jak śmiesz!
– Jesteś
przesiąknięta złem. Nienawiść cię zniszczyła. Nienawidziłaś swojej siostry, bo
była lepsza, ładniejsza, mądrzejsza i miała dobre serce.
– Moja siostra
była płodna, miała dać wielu potomków, a tymczasem dała się porwać i powiła
bękarta z człowiekiem. To ja powinnam być na jej miejscu! Móc mieć dzieci!
Zdrowe dzieci! Urodzić przywódców, by sprawili, że Diamentowe Smoki rosłyby w
siłę! Tymczasem powiłam, nie wiem jakim cudem, to coś! – Wyciągnęła rękę
wskazując na Sebastiana. – Ni to baba ni chłop. Dlatego, że to on jest w stanie
rodzić dzieci, wybrałam mu męża. Wreszcie mój syn na coś by się przydał.
– Nawet, jakby
urodził zdrowe dziecko i zmarł? – dopytał Christian.
– Tak, bo co mi
po chorym synu, kiedy mogłabym wychować, jak własne, zdrowego wnuka.
Craig obserwował
całą tę sytuację i nie wierzył w to, co słyszy. Co za wyrodna matka. Zresztą,
nie powinno się matkami nazywać tych, co nie kochają swoich dzieci. To, że
urodziła nie uprawnia jej do tego, że może ona rządzić życiem dziecka. Skupił
spojrzenie na Sebastianie. Od razu zauważył, że coś jest nie tak. Chłopak stał,
niemalże wciśnięty w ścianę, a jego klatka piersiowa poruszała się coraz
szybciej. Starała się, niejako łapać powietrze i robił coraz większe wdechy. Od
razu przypomniał sobie, na co młodzieniec choruje. Odezwała się w nim natura
wieloletniego lekarza. Ruszył w jego stronę pozostawiając przedstawienie za
sobą.
– Sebastianie? –
Położył mu rękę na ramieniu.
– Ona… mnie…
nie… kocha… – mówił urywanie po każdym słowie próbując złapać oddech.
– Uspokój się.
Masz inhalator?
– Mam… Ale… On…
Czasami… Ni… Nic… Nie… Daje…
– Jesteś
Smokiem, nie człowiekiem. Potrzebujesz innych leków.
– Dusz… ę…
– Wiem. –
Poszukał spojrzeniem partnera. Wskazał na Sebastiana. Arion poruszając ustami
szepnął, żeby się nim zajął, a on tu zostanie. Wziął chłopaka na ręce i wyniósł
z dusznego pomieszczenia przez drzwi, prowadzące na taras.
Posadził
Sebastiana na ławce w ogrodzie, szybko przeszukując jego kieszenie. Znalazł
inhalator, zdjął z niego zatyczkę i włożył rudzielcowi końcówkę do ust.
– Oddychaj.
Spokojnie. Jestem tutaj i wszystko będzie dobrze. – Obserwował jak powoli
Sebastian uspokaja się, a jego oddech normuje. Nie przyszło to jednak łatwo.
Zużyli prawie cały inhalator, żeby chłopak mógł w końcu nabrać powietrza. – To
dawka na jeden raz?
– Niestety. – Z
oczu młodego Smoka pociekły łzy. – Jest dla ludzi. Dla mnie jest za słaby. To
cud, że działa. Mama, zawsze mówi, że dla mnie nie ma ratunku i w końcu się
uduszę.
Craig nie
rozumiał. Jak można, tak bardzo chcieć dziecka i wreszcie, kiedy przyjdzie na
świat, nie kochać go? Zrozumiał, że wypowiedział te słowa na głos, gdy
Sebastian odezwał się:
– Nie chce go,
bo nie jest idealne. Staram się trzymać, udawać… ale to boli. – Chłopak
rozpłakał się.
Craig usiadł
obok niego i go przytulił. Spojrzał w stronę drzwi, w których stał Jason.
Mężczyzna wyglądał na zaniepokojonego, a widząc go skinął mu głową.
– Jason, to
dobry przyjaciel.
– Jedyny, poza
Arionem i Brianem. Jedyny, który z jakiegoś powodu, się o mnie troszczy.
– Powód… – uwał,
bo z wnętrza domu dotarł do nich głośny ryk. – To Smoki?
* * *
– Ja pierdolę. –
Arion stał i nie wierzył w to, co widzi. W jednej chwili sytuacja uległa
całkowitej zmianie. Uzurpatorka i Christian się kłócili. Chłopak powiedział na
głos, że od tej chwili ona nie ma żadnych praw, została wygnańcem, a on
przejmuje władzę. Wystarczyło tylko tyle, żeby zrzucić z tronu kogoś, kto nie
ma do niego praw. Niestety, kobieta nie poddawała się. Krzyknęła, że nie będzie
żadnego króla, bo ona tu rządzi, a on zginie i w jednej chwili, przemieniła
się. W tej samej sekundzie zrobił to Chris. Na szczęście dom był duży. Salon
znacznie większy od mieszkania Craiga, a sufit wysoki, więc z łatwością
zmieściły się w nim dwa Diamentowe Smoki. Mniejsze niż Ogniste, ale równie
groźne.
Smoczyca
zaatakowała, a bestia Christiana odpowiedziała na atak. W powietrzu rozległ się
dźwięk zderzających się ze sobą potężnych ciał. Kłapnęły zęby mogące rozszarpać
jednym ruchem szczęki szeroką szyję przeciwnika.
– Cholera. –
Spanikowany Daniel chciał pomóc swemu partnerowi.
– Spokojnie,
Danielu, ta walka należy do Christiana. – Arion uspokoił jednego z partnerów
Chrisa i zauważył, że w drzwiach na taras, stoi Craig z przerażonym
Sebastianem.
Bestia
Christiana zaatakowała ponownie, a smoczyca musiała odskoczyć. Nie wycofała się
jednak na długo. Ryknęła i uniosła się w górę, a jej skrzydła sprawiły, że
wokół powstał wiatr. Zmienni w ludzkiej postaci, cofnęli się jeszcze bardziej
pod ściany, żeby nie zostać wciągniętym w wir walki. Smok zrobił to samo
próbując skoczyć na nią i powalić ją potężnymi nogami. Jednak jego pazury tylko
zadrapały smoczycę, co wywołało u niej jeszcze większą wściekłość. Zaatakowała
ponownie. Kolejny atak sprawił, że Christian uderzył w ścianę, która pękła w
kilku miejscach. Opadł na ziemię, a widząc, że przez ten atak jeden z jego
partnerów przewrócił się, zaryczał groźnie. W jego oczach błysnęło coś złego,
pierwotnego. Skoczył ku drugiemu Smokowi z taką szybkością, że zanim druga z
bestii zorientowała się, co się dzieje, długie kły wbiły się w jej bark,
rozrywając go. Opadła na podłogę. Smok Christiana przytrzymał ją łapami i
opuścił łeb zamierzając złapać za jej szyję i skończyć z nią na zawsze. Wtedy
rozległ się przerażony głos, który przebił się poprzez mur furii:
– Nie zabijaj!
Diamentowy Smok
uniósł łeb. Przed nim stał ten sam chłopak, którego jego pan wczoraj poznał.
Krewny pana. Sapnął i znów skierował się w stronę szyi skomlącej z bólu bestii.
– Nie! To, mimo
wszystko, moja matka. Spotka ją kara. Nie zabijaj – prosił chłopak.
– Christianie,
wróć do nas – zażądał twardo Daniel. Nie podniósł głosu, ale jego ton sprawił,
że nikt nie mógł się sprzeciwić rozkazowi.
Bestia, po raz
kolejny, sapnęła niezadowolona, jednak nie mogła sprzeciwić się temu
mężczyźnie. Puściła smoczycę, zostawiając na jej ciele ślady pazurów, z
których, podobnie jak z dużej rany, wypływała obficie krew. Smok cofnął się i
po chwili, na jego miejscu, stał nagi Christian. Natychmiast na jego ramionach
wylądowała koszula Martina, skrywając jego nagość.
Młody król
wsunął ręce w za duże rękawy i owinął się szczelnie materiałem. Przypomniał
sobie, że już coś podobnego miało miejsce, kilkanaście miesięcy temu, w
gabinecie zdrajcy, Thomasa.
– Przeżyje? –
zapytał, chociaż nie obchodziło go, co się stanie z kimś, kto zabijał swoich
przeciwników, zabijał Smoki, po to tylko, żeby rządzić. Jednak, mimo wszystko,
była jego podwładną.
– Musi wrócić do
ludzkiej postaci – powiedział Craig – wtedy będę wiedział jak rozległe są rany.
– Mamo, zmień
się – rozkazał Sebastian, a siła bestii kobiety była tak słaba, że nawet
polecenie syna spowodowało, iż chwilę później, na jej miejscu leżało nagie
ciało jego matki. Natychmiast sięgnął po podany mu koc i przykrył ją.
Craig zbadał
ranną, krzywiąc się na obraz, który widział.
– Nie mamy
czasu. Straci rękę, ale będzie żyła, jeśli zatamuję krwotok. Bez tego, nawet
samoleczenie jej nie pomoże. Potrzebuję miejsca, w którym ją zoperuję, sprzętu
i pomocy.
Z tłumu
zmiennych wyszedł niski mężczyzna i pokłonił się swojemu królowi.
– Jestem
lekarzem. Mogę pomóc. Mam swój gabinet w jej domu. – Na zdziwienie nieznajomego
dodał: – Wolała, żebym zawsze tu był, by mieć na oku Sebastiana.
– Dobra, nie ma
czasu. Przenieśmy ją do tego gabinetu i zabieramy się do pracy.
Christian
przyglądał się całej operacji wyniesienia chorej, po czym rozkazał, żeby
posprzątano salon. Sam poszedł się ubrać i wrócił dopiero, kiedy pomieszczenie
w miarę wyglądał tak, jak go zastał.
– Wasza
niby-królowa została odsunięta od władzy. Teraz ja jestem waszym królem, ale
nie mam zamiaru rezygnować z mojego życia. Nie przeniosę się tutaj. – W pokoju
rozległy się szepty pełne strachu i zaskoczenia. – Wiem, że władca powinien
mieszkać ze swoimi podwładnymi. Mam inne wyjście. Ja będę daleko, lecz będę
miał na wszystko oko. W dzisiejszych czasach, mamy do tego dużo możliwości.
Tutaj zostawię kogoś, kto będzie moją prawą ręką, moimi oczami i uszami.
– Kto to taki?
Kto ma w sobie pierwiastek władzy by cię tu zastąpić? – zapytała jedna z kobiet
tuląca do piersi malutką dziewczynkę.
– Sebastian. –
Oczy Christiana zatrzymały się na drugiej parze oczu, wyglądających jak jego,
ale należących do innej osoby.
– Ja?
– Ty, masz w
sobie moc. Jest jej mało i nie możesz rządzić sam, ale pomogę ci i zrobi to
także Jason. – Odwrócił się w stronę mężczyzny.
– Dlaczego ja? –
zapytał Jason, podchodząc bliżej. – Jestem zwykłym zmiennym.
– Tym zmiennym,
który nie poddał się władzy złej królowej, czekając na prawdziwego władcę.
Kimś, kto odda życie za dobrego pana. Myślę, że będziesz idealną prawą ręką
Sebastiana. Tym bardziej, że… – zawiesił sugestywnie głos. – Usłyszałem dzisiaj
jak kłócisz się z uzurpatorką. Powiedziałeś jej, że będziesz służył tylko
dobremu władcy. Wtedy to, podjąłem decyzję co zrobić. Od dzisiaj – mówił tak
głośno, żeby to dotarło do uszu wszystkich zgromadzonych – Sebastian oraz Jason
są tutaj pierwsi i najważniejsi. Zostawiam was wszystkich, w najlepszych rękach
i nie wątpię, że Sebastiana również. – Uśmiechnął się pod nosem, patrząc
znacząco na Jasona. – Zostanę tu jeszcze dwa, trzy dni i załatwię wszystkie
sprawy formalne. Co wy na to?
– Postawiłeś
mnie przed faktem, na który nie mogę się nie zgodzić, bo mi zaufałeś, kuzynie.
– Zaufałem ci
jak tylko cię zobaczyłem, Rudzielcu. Jason?
– Przyjmuję, to
czym mnie obdarowałeś i będę z chęcią pomagał, tobie oraz Sebastianowi. –
Pokłonił się klękając na jedno kolano.
– Cudownie. To
tyle. A teraz wybaczcie, ale muszę zadzwonić do domu i dowiedzieć się jak tam
moje dzieciaczki – powiedział na powrót stając się zwykłym Christianem.
Arion uzmysłowił
sobie, że był świadkiem czegoś ważnego. Do tego, cały czas miał niejasne
wrażenie, że Christowi nie chodziło tylko o to, że ci dwaj spiszą się doskonale
na powierzonych im stanowiskach. Jako że Sebastian jeszcze musiał się uczyć,
Jason przejmie na siebie większość obowiązków. Jednak dla wszystkich
zaangażowanych w przebieg wypadków, nie ulegało wątpliwości, że Chris podjął
najlepszą decyzję.
Ognisty Smok
usłyszał rumor w holu i wyszedł zobaczyć, co się dzieje. Uśmiechnął się widząc
swoją siostrę, przywiezioną przez matkę i Briana, wtulonych w siebie. Dla
takiego widoku, warto było znieść wiele trudów. Wyruszył, aby ratować Ailis, a
sam zyskał tak dużo. To mu przypomniało o operacji, którą przeprowadza jego
partner. Miał nadzieję, że mimo wszystko, uratują sukę, bo dla niej śmierć nie
byłaby karą. Najwięcej wycierpi za kratami murów, tak potężnych, że nic nie
może się przez nie przebić.
– Braciszku…
Nim Arion się
zorientował, wpadł w ramiona siostry i naprawdę uwierzył, że od teraz wszystko
się ułoży.
Cud miod i orzeszki <3 Kocham *.*
OdpowiedzUsuńFajne by bylo takie zakonczenie, ale wiadomo jeszcze Craig musi miec swoj udzial.
OdpowiedzUsuńPostac Sebastiana najbardziej przypadla mi do gustu. Chyba lubie takich chorowitych bohaterow, nie wiem dlaczego. Troche zdziwilo mnie to, ze ojciec Ariona tak szybko sobie odpuscil. Mowil, ze zabije, a tutaj wystarczyly dwa slowka i po sprawie.
Kolejny tydzien i koniec zmiennych :p
Też lubię chorowitych bohaterów. Ojciec Ariona sobie odpuścił, ponieważ kocha swojego syna i, pomimo że go wyrzucił, to nie chce, żeby umarł. A można to sobie tłumaczyć też w inny sposób. Ojczulek nie chce mieć na swoim sumieniu śmierci syna. Bo wiadomo, że po rozdzieleniu go z partnerem Arion umarłby.
UsuńKocham! Kocham! Kocham!
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się ostatniego rozdziału!
Christian jest cudowny :)
Mam wrażenie, że 5tom będzie historia Sebastiana i Jasona ;)
Pozdrawiam! (:
A to znowu bedzie opowiadanie o zmiennych?
UsuńNie, Damian możesz być spokojny. Kolejne opowiadanie nie będzie o zmiennych. Zmienni przez dłuższy czas nie zobaczą świata dziennego. :)
UsuńE tam ja chciałbym żeby się nie kończył fajnie przecież jest.:-)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta siła i władczość Chrisa. Mam nadzieje, że częściej będzie się tak zachowywał :D
OdpowiedzUsuńNaprawdę polubiłam Sebastiana. Jest mega pozytywną postacią, ale niestety musiał mieć taka beznadziejną matkę. Fajnie gdyby Seba i Jason zaczęli ze sobą kręcić, ale co potem, kiedy znajdą swoje połówki ;p
Ehh Jeszcze tydzień i koniec. Naprawdę kocham twoje opowiadania o zmiennych, ale rozumiem też, że nie można ciągnąć czegoś w nieskończoność (chociaż pewnie wielu by tak chciało ;p).
Jestem ciekawa jakie będzie następne opowiadanie. Na pewno będzie super jak zawsze, bo ty nie umiesz pisać złych opowiadań :DD Wenyy Luano ♥
Wielu by chciało, żeby opowiadania o zmiennych ciągnęły się wiecznie, ale wielu nie. Teraz pora na coś innego. :) Zmienni na dłużej sobie odpoczną.
UsuńA Christian jest twardy, ale jak nie musi pokazywać innego siebie, to woli zachowywać się zupełnie inaczej. Ale też tutaj coś w sobie odkrył. Może właśnie jego smocza połowa dorosła. :)
5 część zmiennych o Sebastianie i Jasonie czyzby to byla furka jesli bys w przyszłosci chciala kontynuowac to opowiadanie...
OdpowiedzUsuńCo do naszej głównej parki, jestem naprawdę zadowolona.
Pozdrawiam
Dobra, to nie jest już tajemnicą, że 5 część, w dalekiej przyszłości, będzie o Sebastianie i Jasonie. :)
UsuńW końcu wszystko się ułożyło! Dlaczego jeszcze tylko jeden rozdział!? Ja pragnę więcej! Jak zwykle opowiadania o Zmiennych są zajebiste! To trafia do mojej czołówki. (tak serio, to wszystkie twoje w opowiadania w niej są, więc...no...)
OdpowiedzUsuń1. Fajnie, że Arion zrozumiał, że więżąc się z Craig' em ratuje go!
2. Jaką trzeba być matką żeby nie kochać swojego syna, choć tak się go pragnęło?! Jak to zobaczyłam to chciało mi się płakać. Zrobiło mi się szkoda Sebka.
3. Sebastiana polubiłam od razu, jest ciekawym bohaterem i spodobał mi się jego opis wyglądu no i zachowanie, uwielbiam takich bohaterów xD
4. Mam nadzieję przeczytać interesującą scenę łóżkową w przyszłym tygodniu (hłehłehłe)
5. Już pod poprzednim rozdziałem pisałam, że chciałabym, by kolejne opowiadanie o zmiennych było o Sebastianie. HA I BĘDZIE! CIESZĘ SIĘ Z TEGO JAK GŁUPIA! Ta... tylko będzie trzeba trochę na nie poczekać...
6. Ailis zdrowa, Brian też, wszystko pięknie ładnie, czego chcieć więcej?
A tak na marginesie (wiem, że jeszcze nowy tekst się nie pojawił) ale czy później będzie coś podobnego do Połączonych czy Zmiennych? Chodzi mi o fantasy?
Dużo weny, jeszcze raz weny i weny! Z niecierpliwością będę czekać na next'a !
Jeżeli chodzi o fantasy, to pewnie kiedyś coś będzie. Na razie jednak będzie opowiadanie, w którym akcja dzieje się w realnym świecie. :)
UsuńKochanie jesteś moim mistrzem.
OdpowiedzUsuńSwtrozyłaś najbardziej niesamowitą serię, którą kocham i nie wyobrażam sobie żebym miała kiedyś jej dosć.
To cudownie że Arion i Craig uzupełnili więź a ten uratował ukochanego przed rodzicami.
Szkoda że są oni tak zawzięci i uparci by nie widzieć jak wspaniałego zięcia będą mieli.
No ale może jakoś się w końcu przekonają.
Tymczasem moment bitwy wyrwał na mnie niesamowite wrażenie.
Chris pokazał że nie jest mięczakiem i umie postawić na swoim.
Naprawdę niezwykła jesteś wiesz?
I wspaniale że z Ailis wszystko będzie dobrze jak i Brianem.
Aj kochana cudownie że planuejesz nową część Zmiennych.
Kocham te serię a tymczasem pozdrawiam mocno;&
Witaj Luano.
OdpowiedzUsuńZnow piękną opowieść kończysz.
Lubię stworzony przez Ciebie świat o lekkim zabarwieniu fantazy.
Proszę pisz jak najczęściej.
Weny życzę
Jak dla mnie trochę za łatwo się wszystko potoczyło (taka moja natura, że lubię komplikować :D). Wszystko wyszło takie czarno-białe. Królowa od początku miała być zła, nie ma ani jednej pozytywnej cechy, przez co wyszła dosyć... płaska :/ a przecież była ważną bohaterką. Natomiast pozostali to ci dobrzy (Sebastian, Brian, Ailis), poszkodowani, którym czytelnik współczuje. Może te czarno-białe barwy bohaterów wynikają z tego, że jest ich za dużo i nie wystarczyło dla nich czasu w opowiadaniu, przez co nie mieli okazji się wykazać :) Nie jestem żadną ekspertką i to tylko moja uwaga. Może za bardzo wydziwiam. Pozdrawiam i życzę weny :D (szczerze cię podziwiam za to, ile czasu już prowadzisz bloga).
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńpiękne, Aron całkowicie zaakceptował Creiga i chce z nim wyjechać, Chris ma wsparcie w swoich partnerach, tak ciotka nie chciała się poddać, agrh co za wyrodna matka, i to właśnie Sebastian z Jasonem będzie rządził...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie