____________________
– Eee... – Czuł się
jak uczniak dumający przy tablicy nad rozwiązaniem zadania. –
Przepraszam, że musiałeś czekać. – Tylko oddech w głośniku
mówił mu, że po drugiej stronie ktoś jest, a i widok potwierdzał,
że Justin go słucha. – Od kilku nocy miałem problem ze snem i
dziś popołudniem położyłem się i... Sam się pewnie domyślasz,
że przysnąłem. Ale mniejsza z tym. Cieszę się, że odebrałeś
telefon i w ogóle przeczytałeś mój list. – Pięknie teraz
włączyło mu się paplanie Christiana. Czuł tak wiele w związku z
tą chwilą, że musiał usiąść, bo mu miękły nogi. Ha, jemu.
Mięknie jak ciepłe masełko przy tym mężczyźnie. Och, ludzie on
cieszy się jak głupek z tego, że gada przez komórkę. Tylko mówi
nie do byle, kogo. – W liście wiele napisałem, ale nie tyle, co
bym chciał ci powiedzieć. Trudno jest prowadzić monolog, ale
ważne, że słuchasz. – Jak tu się zaś ma skupić na rozmowie,
kiedy znów jest szaleńczo podniecony? Próbował tamować swój
szybki oddech. Miał wrażenie, że tak wiele zdradziłby, a on nie
chciał spłoszyć Justina.
~*~*~
Słuchał tego głosu
jakby był kołem ratunkowym w tym, co ciągle go otaczało. Ten głos
był światełkiem w ciemności. Dario z każdym słowem przechodził
do delikatnego szeptu. Mówił, że chciałby z nim porozmawiać,
przytulić i pomóc mu. Justin każde słowo chłonął jak gąbka
wodę. To nie było to, że się nasłucha i zaraz pobiegnie do niego
zapominając o wszystkim. To po prostu był początek czegoś, co
dopiero mogło acz nie musiało nadejść. Być może Dario dopiero
znalazł klucz do kajdan strachu, jakie go spętały, ale jeszcze nie
miał możliwości użyć tego narzędzia. Możliwe, że Justin mu na
to nie pozwalał. Przecież to, że rozmawiają nie sprawia,
że się nie boi. On po prostu od dawien dawna odczuł spokój. W ten
sposób mogą się kontaktować. Gdy mężczyzna będzie mówił,
będzie dobrze, lecz nie wyobrażał sobie stanąć z nim twarzą w
twarz. Ciągle ten wystraszony chłopiec krzyczał, że to może być
coś złego. W tej chwili starał się nie słuchać innych głosów.
Teraz czerpał z chwili przyjemności. Głos nie zrobi krzywdy.
– Chcę byś wiedział,
że nigdy nie zrobię czegoś, czego nie zechcesz. Pragnę byś się
mnie nie bał. Mam wrażenie, że we mnie widzisz większe zagrożenie
niż w innych. Nie mam ci tego za złe, kochany i dam ci czas na
wszystko. – Słowo „kochany” wylało lawinę niesamowitych
przeżyć, które sądził, że już dawno minęły. Po raz pierwszy
od lat nawet jego ciało reagowało. Czuł już zapomniane napięcie
w kroczu i rodził się w nim głód. Chciał się odezwać. Kilka
razy otwierał usta w czasie krótkich chwil milczenia, lecz jego
struny głosowe były tak mocno ściśnięte, że wypowiedzenie słowa
było cięższe niż pokonanie wpław Oceanu Atlantyckiego. W każdym
razie takie odnosił wrażenie.
– Justin? – Imię
zostało wypowiedziane w taki sposób, że jego właściciel miał
wrażenie, że parna noc robi się bardziej duszna. Ogarnął go
ogień w podbrzuszu. Słyszał, że partnerzy na siebie reagują
zwierzęcym instynktem, ale on sądził, że nie jest już mężczyzną.
Tymczasem okazało się, że jego członek nie nadaje się tylko do
sikania. Koń by się uśmiał na te jego wszystkie myśli, ale taka
prawda. Nie potrafił się podniecić. Zamknął się na wszystko, co
dawała dusza, serce i ciało. Skrył się w swej skorupce i ta
powoli dzięki jednemu słowu oraz głosowi zaczęła pękać. Lecz
do rozbicia jej była daleka droga.
~*~*~
– Justin –
powtórzył, kiedy usłyszał szybszy oddech mężczyzny. Bolało go
to, że ten się nie odzywa, ale jeszcze bardziej to, iż nie może
być tam przy nim. Usiadłby w drugim fotelu i po prostu był. Tak
jak jest teraz. Powinien się cieszyć, że może mówić do niego i
w ten sposób jakoś oswoić go ze sobą. Niestety każda dawka
przyjemności woła o więcej. On chciałby więcej i dałby wszystko
Justinowi. – Zależy mi na tobie. Z każdym dniem mocniej. Mam
wrażenie, że wiążę się z tobą na odległość. Wiem, mogę
wydawać ci się szalony, ale ostatnie dni jasno dały mi to do
zrozumienia. Mimo że jesteś tak daleko ode mnie, to jesteś moim
partnerem na teraz i na zawsze. Będę czekał na ciebie. Pamiętaj,
że gdziekolwiek byś był, nawet najgłębiej skryty w koszmarze
strachu, znajdę ciebie. Tego ciebie, jakim byłeś dawniej.
Znalazłem cię raz i znajdę drugi raz. Potrzebuję tylko poszukać
właściwego klucza. – Być może już go znalazł i wystarczy go
tylko odpowiednio użyć. – Nie zrezygnuję, kochany.
~*~*~
Justin słuchał tego z
mocno bijącym sercem. Ten głos, te słowa stawały się spokojną
oazą na pustyni. Spojrzał w niebo, chmury przykrywały gwiazdy
okrywając wszystko czarną pierzyną. Gdzieś w oddali, na
horyzoncie błysnęło. Powietrze stawało się coraz bardziej
duszne, co zwiastowało rychłą burzę. Po upałach każda burza w
tym rejonie kraju, była groźna. Niosła ze sobą ulewne deszcze,
potężne wiatry i masę wyładowań atmosferycznych. Zapowiadała
się bardzo ciężka noc. Justin zaczął martwić się o Dario.
Mężczyzna nie zdąży do domu przed burzą. Powinien już iść ze
wzgórza. Chciał mu powiedzieć, że pragnąłby go słuchać długo,
najlepiej do rana, ale martwił się, że Dario zmoknie. W dodatku
rozmawia przez komórkę. Zmienni żyli długo, całe wieki, ale z
łatwością można ich było zabić, więc nawet mały piorun
mógłby... Och, nie powinien siać w swojej głowie czarnych
scenariuszy. Powinien kazać mu stąd iść, lecz nie mógł wydobyć
z siebie głosu. Znów zaczął się denerwować. Przez to wszystko
podniecenie mijało. Jedyne, co mógł zrobić, to po prostu
rozłączyć się.
~*~*~
Dario spojrzał na
wyświetlacz zaskoczony przerwanym połączeniem. Czyżby powiedział
za dużo i Justin wystraszył się słów? Zaczął przeszukiwać w
głowie wszystko to, co wypaplał. Aż dziwił się sobie, że słowa
przychodziły mu tak łatwo i nie kłamał, nie opowiadał bajek, by
kogoś zaciągnąć do łóżka. To wszystko, co mówił płynęło
prosto z serca. Chciał wykonać ponowne połączenie, ale wtedy
przyszła do niego wiadomość tekstowa. Odczytał ją i na ustach
wykwitł mu głupi uśmiech. „Burza idzie. Wracaj do domu.
Dziękuję.” Kilka słów, chociaż niewypowiedzianych, ale
napisanych nabrało ogromnego znaczenia stając się skarbem dla
Daria. Doskonale zrozumiał, o co mężczyźnie chodziło, więc
odpisał: „Dobrej nocy, kochany mój. Jestem dla ciebie, a ty
jesteś dla mnie. Razem stanowimy całość. Pamiętaj o tym. Pisz,
kiedy będziesz chciał.” Zapewne dla wielu było kiczem to, co
mówił lub pisał, lecz nawet jakby ktoś się miał śmiać z jego
słów to miał to gdzieś. Mógł, chciał i zamierzał traktować
swego partnera jak bezcenny skarb. Okazywać, co czuje. Nie można
wstydzić się uczuć. Choćby Daniel, taki poważny przywódca, a
potrafi nie chować się z tym jak bardzo kocha swych partnerów. On
też nie ma zamiaru udawać twardziela. Justin zbudził w nim
nieznaną stronę i chciał, aby ta istniała.
Nie otrzymał
odpowiedzi, a Justina nie było już na ganku, więc i on ruszył w
stronę Arkadii. Nie zdążył wsiąść do zaparkowanego na poboczu
samochodu, gdy grube krople deszczu zaczęły obmywać jego ciało
robiąc mu z każdą chwilą deszczowy prysznic, a niebo, co rusz
rozświetlały błyskawice.
~*~*~
Przedzierające się
przez chmury, pioruny jeden za drugim uderzały w najwyższe szczyty
i okolice miasteczka. Ulewny deszcz lał się z nieba, chwilami
stając się nieprzeniknioną ścianą wody. Jakby ktoś zrzucił na
Camas wodospad Niagara. Silny wiatr wzmagał szaleństwo nawałnicy.
Noc w Arkadii była bardzo niespokojna. Wielu pozostało w swych
domach, ale kilku zmiennych wolało ten czas spędzić w dużym
budynku. Dario zdążył się już wysuszyć, ale nie poszedł spać,
na wszelki wypadek gdyby coś złego się działo. Niespokojnie
siedział w salonie i co rusz patrzył na telefon w swej dłoni. Nie
wiedział jak Justin znosi taką pogodę. Na szczęście nie był
sam. Udawał, że nie widzi pełnego ciekawości wzroku Christiana,
który trzymał na kolanach swego syna o blond włosach. Dzieci się
obudziły przestraszone teatrem, jaki rozgrywał się na dworze i ich
ojcowie mieli teraz ręce pełne roboty próbując je uspokoić.
– Ile to już trwa? –
zapytała jedna z kobiet.
– Z godzinę –
odrzekł Martin. – Prawdopodobnie jutro drogi będą pełne mułu i
błota. – Podszedł do Daniela i wziął z jego rąk Steffi.
– Rankiem trzeba
będzie wziąć się za solidne sprzątanie – rzekł Daniel.
– O ile przestanie
padać – dodał Robert odrywając wzrok od okna. – Z tego, co
wiem, to z gór może poznosić masę ziemi i kamieni. Wicher łamie
gałęzie. Okolice jeziora i północna strona lasu mogą wymagać
oczyszczenia.
– Przejdę się jutro,
jak zrobi się pogoda, i sprawdzę teren na południu –
zaproponował Dario. Tęsknił za obowiązkami bety, więc chociaż
tak pomoże sforze. – Wydaje mi się, że nawałnica minie i
huraganu nie będzie. Pójdę się położyć. Jakby, co, to mnie
budźcie. – Wstał. Chciał iść spać i chociaż na chwilę
zagłuszyć tęsknotę.
– Najlepiej by było
gdybyśmy wszyscy poszli spać. Jutro będziemy chodzić nieprzytomni
– powiedział Martin. – Sądzę, że dzieci już się
przyzwyczajają do szalejącej pogody. – Wskazał na zasypiającą
w jego ramionach brązowowłosą dziewczynkę.
– Masz rację trzeba
je położyć, ale najpierw pozwólcie, że chwilę porozmawiam z
Dariem na osobności. – Christian energicznie poderwał się z
kanapy zostawiając syna w ramionach młodej samicy. Dogonił Daria
zanim ten wspiął się na schody. – Poczekaj.
Dario obejrzał się za
siebie. Skąd on wiedział, że ciekawość nie pozwoli młodemu
smokowi na czekanie do jutra, kiedy to zapewne spotka się z
przyjacielem i wszystkiego dowie. Nie chcąc go męczyć, już i tak
wystarczająco go przytrzymał w niepewności, powiedział:
– Odebrał. Jak
przewidywałeś, nie odezwał się, ale słuchał. Potem, kiedy
nadeszła burza, rozłączył się, lecz napisał smsa. –
Wyszczerzył się jak głupi do sera na wzmiankę o tym. – To
więcej niż sądziłem, że dostanę – mówił rozmarzonym głosem.
– Cieszę się z tego
powodu i tego, że właśnie to ty okazałeś się być jego
partnerem.
– Gdyby inny się nim
okazał, może nie bałby się tak...
– Nie prawda. Tak samo
wszystko by odczuwał. – Czasami ciężar tego, co spotkało
Justina przytłaczał go, ale trzymał tajemnicę szczelnie
zamkniętą. Tylko Justin miał prawo do mówienia o sobie takich
rzeczy.
– Nie jestem miłym
facetem – wycedził Dario.
– Pierdzielisz. Jesteś
miły i sam o tym nie wiesz. Potrafisz pomóc, komu trzeba. Zawsze
można na ciebie liczyć. Nie słuchaj tego, że mówią, iż jesteś
agresywny. Przeszłość nie może ciągnąc się za tobą. Daniel mi
mówił, jaki byłeś w wieku nastu lat. Co potem robiłeś. Jak
ciężko panować ci nad sobą. Dałeś temu przykład ostatnio. –
Dario odchrząknął i poruszył się niespokojnie, jakby w
zawstydzeniu. – Lecz rozumiem, w jakiej jesteś sytuacji.
Przeszłość, cierpienie, tęsknota – kontynuował Christian –
wyzwala różne instynkty. Również te złe. Wiem, że jesteś
ciepłym facetem. Szkoda, że nie widzisz siebie, tego jak mówisz o
Justinie i jaką masz wtedy twarz. Jesteś zakochany po uszy. Dasz
radę zdobyć jego serce. Kilka tygodni temu zrezygnowałeś i
dobrze. – Podniósł rękę, by mężczyzna mu nie przerywał. –
Dobrze zrobiłeś, gdyż nie byłeś gotowy do wytrwania. Dopiero
teraz masz moc. Ona jest tutaj. – Christian położył dłoń w
miejscu serca mężczyzny.
Dario nie wiedział, co
powiedzieć. Czuł się podbudowany tymi słowami i miał jeszcze
większą zachętę do walki o zdobycie Justina. Widział jak do holu
wchodzi Daniel, ale nie podszedł do nich. Stał i czekał, aż Chris
będzie wolny.
– Nadal mnie ciekawi,
co takiego stało się, że jednak nie chcesz odrzucić Justina, mimo
że to uczucie i wieź partnerska może być trudna do związania się
w pełni.
– To była chwila –
odpowiedział Dario. – Popchnięcie we właściwym kierunku
zawdzięczam pewnej znajomej wampirzycy. Powiedziała, że o
szczęście trzeba walczyć. Poddając się można stracić wszystko.
– Mądra kobieta. –
Chciał jeszcze coś dodać, ale został przyciągnięty do boku
Daniela, który uznał, że koniec tej rozmowy i nie zamierzał
pozwalać na dalsze męczenie Daria.
– Daj Dariowi spokój,
ty moje ciekawskie słoneczko. – Pocałował go z czułością w
skroń.
– Ja chcę tylko pomóc
miłości. – Przytulił się do partnera.
– Danielu, masz bardzo
mądrego partnera – przyznał Dario.
– Wiem. Jest
seksownym, uroczym i słodkim gadułą. – Odsunął się zanim
dostał lekkiego kuksańca w bok, a potem pociągnął Chrisa do
salonu mówiąc, że muszą wziąć dzieci do spania.
Dario westchnął. Miał
wielką ochotę na kontakt z Justinem. Przez chwilę zastanawiał się
czy napisać do niego smsa, bo bał się go obudzić, lecz zanim
dotarł na piętro już wpisywał pierwszą literę.
~*~*~
„Wybacz, że pewnie
cię obudziłem, ale nie potrafię powstrzymać się przed
powiedzeniem ci dobranoc. Wiem, że jest już druga w nocy i już raz
ci to mówiłem, lecz pragnę wyszeptać ci to do ucha. Dobranoc,
kochanie.”
Odczytał wiadomość i
lżej mu się zrobiło na sercu. W taką noc nie spał. Zresztą
ostatnio mało sypiał. Wziął głęboki oddech i odpisał do niego.
„Nie spałem. Trudno
spać, gdy za oknem burza. Też ci życzę dobrej nocy. Dotarłeś do
domu bez szwanku? I czemu jeszcze nie śpisz?” Nie wiedział, czemu
dopisał pytania do tego. Zrobił to podświadomie, jakby chciał
podtrzymać konwersację. Przez chwilę zastanawiał się czy ich nie
skasować, ale w końcu zrugał siebie za tchórzostwo i sms poleciał
do adresata. Odpowiedź nadeszła po kilku minutach i na nią też
odpisał. Rozmawiali w ten sposób przez godzinę. Dla Justina taka
forma wymiany informacji, była najlepszą w takiej sytuacji. Po co
dzwonienie jak i tak, by się nie odezwał. Tak to wymienili kilka
informacji o tym jak minął im dzień, chociaż on był w tym
bardziej powściągliwy. To wszystko ukoiło go na tyle, że po raz
pierwszy od dawna spokojnie zasnął z telefonem w ręku.
~*~*~
Dario nie otrzymał
odpowiedzi na kolejnego, smsa i tym razem domyślił się, że
mężczyzna zasnął lub wyładowała mu się bateria. Sam nie
zwrócił uwagi na czerwony migający wskaźnik baterii w swoim
telefonie. Odłożył go na szafkę stojącą przy łóżku i zakopał
się w pościeli zasypiając we wtórze oddalających się grzmotów.
~*~*~
Miał sen. Piękny sen,
w którym był normalny. Potrafił kochać, wierzył w siebie, ufał
innym i czerpał przyjemność będąc tulonym przez silne ramiona.
We śnie nie był sam. Istniał wraz z partnerem u boku. Trwając
przy nim. We śnie nie było strachu, bólu, tylko bezpieczeństwo i
czułość.
Otworzył oczy i nadal
wszystko pamiętał. W tym śnie nie było obrazów, lecz same
odczucia, które przywoływały nikły uśmiech na usta Justina. Po
raz pierwszy nie dręczyły go koszmary. To jakiś cud. Jego zmęczone
życiem dusza i ciało potrzebowały impulsu, by żyć. Zawiesił
wzrok na leżącym obok telefonie. Może tego cudu, impulsu
dostarczył mu ktoś, z kim nocą wymieniał smsy? Te kilka
wiadomości sprawiło, że coś w nim poruszyło inną strunę, tę
odpowiedzialną za przyjemności. Wzniecały nareszcie coś dobrego.
Po raz kolejny odczytał wszystkie wiadomości i zorientował się,
że na ostatnią nie odpisał. Usiadł opierając plecy o ścianę za
nim. Zastanowił się, co miał napisać.
Wystukiwanie na małej
klawiaturze kolejnych liter, z których powstawały słowa coraz
łatwiej mu przychodziło. Nie to, że nie umiał pisać. Umiał,
tylko zwyczajnie nie wiedział, co. Do głowy jednak napływały mu
odpowiednie myśli i przekazywał je na tekst. Zaraz jednak przyszła
refleksja. Jakby jego druga strona zabrała głos. Jak długo Dario
będzie zadowolony tylko z takiego kontaktu? Miał wierzyć w jego
słowa, że mężczyzna będzie czekał? Co jak zmienny wilk nie
miał, na co czekać? Co jak on nigdy się nie zmieni i nie pozwoli
na bliski kontakt ze swym partnerem? Nawet nie był w stanie mówić
do głupiego głośnika w telefonie, a co dopiero... Byłby kimś
złym skazując partnera na cierpienie czekania. Nie mógł dawać mu
nadziei.
Odrzucił telefon nie
kończąc wiadomości. Tak będzie lepiej. Zero kontaktu oznacza brak
nadziei i na pewno Dario zrezygnuje z niego rozumiejąc, że nie ma
sensu starać się o kogoś takiego nijakiego jak on. Gdyby teraz był
przy nim Christian i zastałby obecną sytuację nazwałby go
głupcem. Miałby rację. Był głupi, beznadziejny, do niczego się
nie nadawał. Nawet do kochania. Nie chciał męczyć Daria, więc
lepiej od razu przerwać tę cienką nić ich wiązania. Dario może
mieć wielu mężczyzn i każdy może mu dać bardzo dużo. Przede
wszystkim siebie i miłość, bo on był pewny, że mu tego nie da.
Co to za związek na odległość? To nie ma sensu. Przekonany o
słuszności swojej decyzji, nie biorąc pod uwagę głosu tego, jaki
gdzieś tam w nim wołał, że chce swojego partnera, ponownie ułożył
się do snu pogrążając się w depresji i czarnych myślach. Przez
chwilę jeszcze, kładąc głowę na poduszce patrzył smutnymi
oczami na telefon. Niepewność, lęk, niepokój znów wróciły
odpędzając chwilową radość tam, gdzie miała zostać ponownie
zapomniana. Zamknął oczy i po kilkunastu minutach znów śnił. Tym
razem to nie był piękny sen, ale znany mu koszmar. Obrazy
wyświetlały się bardzo wyraźnie. Z tym, że on nie był
obserwatorem. W pełni w tym uczestniczył, a kolejne baty odczuwał
na swoim krwawiącym ciele. Wraz z tym dawny Justin, ten wesoły,
szczęśliwy chłopak, znikał, a na jego miejscu pojawiała się
wystraszona kukła z pokaleczoną duszą, której nic nie potrafiło
uleczyć.
~*~*~
Sheoni spojrzała z
miłością w oczach na swego ukochanego. Wiedziała, że Jacob ma
wiele zmartwień z powodu brata. Złapała go za rękę nie
pozwalając dopiąć koszuli.
– Chciałabym z tobą
chwilę porozmawiać.
– Już późno.
Zaspaliśmy, a trzeba wziąć się za uprzątnięcie skutków nocnej
nawałnicy.
– Nie zajmę ci dużo
czasu. Nadal nie porozmawiałeś z Dariem – stwierdziła –
dlaczego?
– Wybacz, kochanie,
wiem, że obiecałem, ale mam masę pracy. Ostatnio wszystko spada na
moją głowę. Justin spędza mi sen z powiek, nasz beta odchodzi i
muszę znaleźć kogoś nowego, do tego odeszło kilku kupców i nie
mam, komu sprzedać młodych ogierów. Może trzeba było zająć się
bydłem nie hodowlą koni?
– Bzdury gadasz. Nie
pierwszy rok się tym zajmujesz i nieraz były trudności, a
wychodziliśmy na swoje. Utrzymasz sforę. Biedni nie jesteśmy, a
ludzie pracują na utrzymanie grupy. – Nie mogła pozwolić, by i
jemu udzielił się pesymizm. – Pierwsze, co zrób, to zadzwoń do
Daria. Jak nie masz jego telefonu to skontaktuj się z alfą Alston
on ci poda numer. Mam wrażenie, że rozmowa z Dariem Monahanem
pomoże tobie przyswoić informację, że on będzie walczył o
swojego partnera.
– Nie chcę, aby go
skrzywdził. Wiem, co chcesz powiedzieć, moja miłości. – Objął
ją delikatnie. – Że partnerzy więzi nie mogą skrzywdzić tej
jedynej osoby. Chodziło mi raczej o to, że sama jego obecność
doprowadza Justina do nastrojów, które mi krają serce.
– Nie uchronisz go
przed życiem. Dario to porządny samiec. Zresztą sam mówiłeś, że
Justin już nie reaguje jak wcześniej. Wtedy to dla niego była
szokująca sytuacja. Nie spodziewał się, że znajdzie partnera. –
Cmoknęła Jacoba lekko w usta i odsunęła się. – Posłuchaj
mojej intuicji. Nigdy mnie nie zawiodła. Justin znalazł to, czego
szukał i zrozumie, że to najlepsze, co go spotkało. Tylko Dario
musi wiedzieć, że może się o niego starać.
– I tak to robi. Nie
zapominaj o liście i telefonie.
– Mądry facet. – W
elektronicznej niani dało się słyszeć płacz dziecka. – Ben się
obudził. Zmykam do naszego syna, a ty...
– Tak, tak. – Był
wielkim alfą, przywódcą, a bycie pod pantoflem tak mądrej kobiety
nawet mu odpowiadało. Czasami.
~*~*~
Wybudził go dźwięk
pracujących pił. Wstał z łóżka i wyjrzał przez okno. Na dworze
już nie padało. Kilkoro zmiennych pracowało nad odsunięciem błota
ze ścieżek pokrytych betonową kostką, a inni piłami łańcuchowymi
cięli na niewielkie klocki powalone wiatrem konary drzew.
– Szlag – przeklął
Dario. – Mogli mnie obudzić. – Zaczął krążyć po pokoju i
naprędce się ubierać. Przysparzało mu to sporo problemów, gdy
skakał po sypialni próbując założyć na stopę skarpetę i
jednocześnie szukał reszty swego ubrania. Raz omal nie wywinął
orła naciągając odnalezione czarne jeansy, a drugi raz chciał
założyć koszulkę z długim rękawem tył na przód. Tak to jest w
pośpiechu. Chcesz szybko, a i tak ci dłużej nad tym schodzi. Do
tego dołączane przekleństwa także nie pomagały. Kiedy w końcu,
jakimś cudem, był gotów do wyjścia złapał telefon od razu
wsuwając go do tylnej kieszeni jeansów. Roztrzepał palcami włosy
próbując je jakoś ułożyć i zbiegł na dół. Udał się prosto
do kuchni po porcję czarnej kawy. Postawi go na nogi dając
solidnego kopa.
– Hej – przywitał
się z jedyną obecną w kuchni osobą. – Czemu nikt mnie nie
obudził?
– Próbowaliśmy, ale
spałeś jak zabity – odparł Christian karmiąc Felicję butelką
wypełnioną mlekiem. – W sumie dopiero dziesiąta. Patrząc na to,
o której poszło się spać...
– To żadne
wytłumaczenie – burknął Dario nalewając sobie kawy z ekspresu.
Lubił parzoną, a nie taką, lecz nie będzie grymasił. – Każda
pomoc się liczy.
– Spokojnie, dopiero
zaczęli. Rano jeszcze lało jak z cebra. – Odstawił butelkę na
stolik obok komórki Daniela.
– To mnie pozostaje
obejść teren wokół. Zacznę od południa jak w nocy wspominałem.
Tam z gór mogło pościągać zwały błota.
– Podobno tam są
osuwiska, więc uważaj. Fel, powiedz wujkowi, aby uważał. –
Dziewczynka zapiszczała. – Widzisz? Rozumie.
– To zmienna, wszystko
rozumie. Na mnie pora. – Odstawił niedopity napój.
– Nic nie zjesz?
– Nie jestem głodny.
– Widzisz wujcio żyje
miłością. Kocha wujka, którego jeszcze nie znasz, ale poznasz.
Dario znajdzie sposób by być z tym, kogo przeznaczył los –
tłumaczył córeczce, gdy zostali sami. – Wujek najpierw się
poddał, ale zmądrzał i zaczął walczyć. Chciałbym, oczywiście
jak dorośniesz, żebyś spotkała takiego cudownego mężczyznę jak
Dario. No albo kobietę – dodał po chwili. – Ech, po co ja ci to
mówię?
Monahan nie chciał
podsłuchiwać, lecz mimowolnie zatrzymał się, gdy wypowiedziano
jego imię. Christian w niego wierzył. Zastanawiał się, jaki
stosunek miały do tego alfy, chociaż znając ich kibicowali nowo
rodzącemu się związkowi.
~*~*~
Chris usadowił córeczkę
w wózku i okrył ją kocykiem. Reszta dzieci przebywała na piętrze
z nianią. Jeszcze spały.
– To teraz... –
przerwał, gdy rozdzwoniła się komórka Daniela. – O, to ktoś do
tatusia. Zapomniał telefonu. Odbierzemy, bo to może coś ważnego.
– Podszedł do stołu i wziął w rękę komórkę. Nacisnął
klawisz z zieloną słuchawką i przystawił aparat do ucha. Zanim
zdołał otworzyć usta, ktoś po drugiej stronie odezwał się
pierwszy.
– Danielu, burza nie
wyrządziła wam... – Dalej już nie słyszał, bo komórka wypadła
z ręki Christiana, który czuł jak lodowaty dreszcz wspina się po
jego kręgosłupie. Znał ten głos. Znał i pamiętał, aż za
dobrze. Czując jak bliski jest omdlenia z trudem dotarł do krzesła
i usiadł na nim ciężko. Wokół przestało wszystko istnieć, a
czas się cofnął do tamtej nocy, kiedy go porwano.
Rozdział niesamowity i znowu zostawiasz taki końcowy moment, że będę się domysłami męczyć całym tydzień xd Dario jest słoodki. Zupełnie bym się po nim nie spodziewała takiego zachowania, a tu bum ;x za tydzień zamiast o pisaniu matury będę myślała, czy jest już rozdział xd
OdpowiedzUsuńDario jest słodki. Aż dziwne, że potrafi taki być. Ale czego się nie robi dla partnera, który wyzwala różne instynkty, również te opiekuńcze. :)
UsuńTen koniec....cholera!! I jak ja teraz wytrwam ten tydzień?! ;-;
OdpowiedzUsuńNo i to nagłe, ponowne poddanie się Justina... ehh... Aż się boję myśleć, co go spotkało, że tak się wzbrania.
Rozdział cudowny~ Czekam jeszcze bardziej niecierpliwie niż zazwyczaj na ciąg dalszy. Akcja się zagęszcza <3
Pozdrawiam! (//▽//)
~Copacati
Taa ... jasne , najlepiej przerwać w TAKIM momencie!!! Nie wierzę, aby Dario miał coś wspólnego z porwaniem Chrisa, ale może Jacob? Podejrzane ... a może położnik? Ach, te spekulacje ...
OdpowiedzUsuńJesteś wielka! To jak się rozwijasz - Niemożliwa miłość a Potęga miłości to dwa, tak odległe stylowo i ... sama nie wiem co, ale różnicę widać!!! Kocham czytać Twoje opka, czekanie cały tydzień umilam sobie czytaniem Twoich starych opków:)
Kiedy będzie nowy rozdział Miłość ma wiele imion?
Pozdrawiam i życzę weny:)
fankayaoi
Nie wiem kiedy będzie nowy rozdział Zburzonego muru. Na pewno będzie, ale trudno powiedzieć kiedy. :/
UsuńBoże!!!
OdpowiedzUsuńco za cudo !!
ale po pierwsze : Justin więcej wiary w Daria! dużo więcej! to co zrobił to była głupota ale wierze że Dario się uda zburzyć ten mur dookoła Justina <3
a teraz po drugie: co tam do cholery robi Star !?!?
Mam nadzieję że Daniel mu to jakoś wyjaśni ... no chyba musi :/
Czemu Daniel się z nią zna?!
O co tu chodzi !?!?
Ja wiem że ona chce zabić Daria , ale myślę że nie wie o Justinie i nic mu nie zrobi. On nawet nim wychodzi po za teren domu więc raczej jest bezpieczny <3
przynajmiej o tyle dobrze XD
Czekam na kolejny rozdzialik , a ten to był cud, miód i maliny <3
Umilił mi nudny dzień w szkole <3
Skąd takie podejrzenia, że Daniel zna Star?
UsuńFajnie, że rozdział umilił Ci dzień w szkole. ^^
Hej :),
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, mam nadzieję, że Justin oprzytomnieje i dokóńczy tego smsa i nie zrezygnuje z nawet takiego, ograniczonego kontaktu z Dariem :) Myślę, że jakoś im się uda przetrwać i Dario zniszczy mur, którym otoczył się Justin :)
No ja się pytam kto dzwonił do Daniela? Jeżeli to była Star to co ona do diabła tu robi?!?! Mam wrażenie, że Daniel będzie się gęsto tłumaczył, a Chris się opamięta, niespanikuje i go lekko "przydusi" :P a co na to wszystko Martin?
Tak w ogóle, czy będą jakieś Sceny z naszym trójkątem?
czekam na kolejny rozdział,
Pozdrawiam B.
Nie jest powiedziane kto dzwonił, więc nie ma pewności, że to była Star.
UsuńNie, nie będzie Scen z trójkącikiem, bo to nie jest ich część. :)
A szkoda :P
UsuńCudny rozdział *. * tak jak moja poprzedniczka piszę maturę za tydzień i błagam wstaw rozdział przed 8:00, bo inaczej zamiast myśleć o matmie będę myśleć o Dario < 3
OdpowiedzUsuńNic nie obiecuję, bo wątpię, że przed ósmą pojawi się rozdział. Ale nawet jakby nie, to myśl o maturze nie o Dario. On poczeka. ^^
UsuńJak zwykle super! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy...pozdrawiam
OdpowiedzUsuń"– Ben się obudził. Zmykam od naszego syna, a ty..." "do".
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ostatnia czesc. Kto dzwonil do Chrisa!? :O
Ogolem rozdzial fajny ^^
Pozdrawiam
Damiann
Poprawione, dzięki. :)
UsuńAaaa ja chcę juz następny wtorek *.* Czyli co dowiemy się w końcu kto jest drugim zdrajcom??? Cieszę się ,że Dario nie odpuszcza i mam nadzieję, że Justin jednak da szanse mężczyznie. Rozdział genialny. Czekam już na nastepny. Dużo weny :)
OdpowiedzUsuńP.S. ile rozdziałow będzie mieć ta część ??
Rozdziałów będzie 13. :)
UsuńDowiesz się niedługo kto jest drugim zdrajcą. :)
Świetne
OdpowiedzUsuńAlex
Czemu mam dziwne wrażenie, ze rozładowujący się telefon Daria doprowadzi do jakiejś tragedii? Ja już wszędzie mam czarne myśli, no ale nie ważne xD Ważne, że Dario się nie poddaje, szkoda tylko, że Justin znowu się wycofuje :c
OdpowiedzUsuńNo i wiesz ty co? Teraz mnie przez cały tydzień będzie dręczyło, kto dzwonił x.x Okrutne.
Pozdrawiam i weny życzę ^^
Cudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńWeny życzę :)
A co jeśli... Daniel jest zdrajcą?! dobra, wiem że to już zachodzi na popadanie w skrajność, ale po tym telefonie nie wiem co mam myśleć o.O
OdpowiedzUsuńAjajaj, Dario, taki kawaii <3 Niech piszą sobie te esy i niech Justin się otwiera po troszeczku. A może zdarzy się jakiś wypadek? Coś tak czuję, że komórka Dario nie przypadkowo jest rozładowana i nie przypadkowo on idzie sprawdzać niebezpieczne tereny :33 może coś mu się stanie i Justin będzie się nim zajmował? *.* taak.
Och zakończyć w takim momencie no wiesz!
OdpowiedzUsuńNo po prostu mnie zaskoczyłaś.
Piękny rozdział.
Strasznie mi szkoda że Justin jednak chce zrezygnować z Daria.
mam jednak nadzieję że jakoś się dogadają ze sobą.
Widać że pasują do siebie i zasługiją na szczęście.
I co się stało z Dario?
Aj kochana nie trzymaj nas długo w niepewności.
Nie mogę się doczekać następnego wtorku!
Pozdrawiam mocno:*
Wybacz moją dociekliwość, ale można zapytać ile masz lat?
OdpowiedzUsuń21.
UsuńŚwietne
OdpowiedzUsuńPolecam blog:
http:/kiniaiwiki.blog.pl/
Witam,
OdpowiedzUsuńDario w końcu zaczął walczyć o swojego partnera, choć prowadził monolog, to tak wiele mógł mu swoich uczuć przekazać, kim jest ten kto dzwonił, bo jak widać to musi być ten drugi zdrajca, czyżby on też należał do sfory...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia