Nie przedłużając zapraszam na pierwszy rozdział.
______________
W niewielkim pokoju, z
bordowymi tapetami na ścianach, czarną pościelą i tegoż koloru
zasłonami, słychać było ssanie. Pomiędzy nogami siedzącego na
krześle długowłosego mężczyzny, młody chłopak z penisem w
ustach starał się jak mógł i umiał dogodzić klientowi. Używał
wszelkich sztuczek jakich go nauczono, a mężczyzna nie mógł do
końca stwardnieć.
– Ssij mocniej –
warknął Dario, ale wbrew temu co powiedział po chwili z
wściekłością odepchnął chłopaka. – Do niczego się nie
nadajecie! – Schował, niestety, miękkiego penisa i zapiął
rozporek. Patrzył na chłopaka nie oczami, ale soplami lodu. –
Czego was tu nauczyli, że postawić nie umiecie?!
Chłopak, niski,
szczupły blondyn, podniósł się z podłogi i cofnął pod ścianę
ze spuszczoną głową próbując ukryć wstyd i łzy.
– Jesteście
beznadziejni! Ty i twoi koledzy! Erin ma mi zwrócić kasę! Co tak
stoisz?! Wypierdalaj stąd zanim zrobię ci coś więcej niż tylko
pokrzyczę! – Patrzył jak chłopak wybiega z pokoju. Jeszcze
chwila i skręciłby mu kark. Kopnął krzesło, które upadło na
podłogę z głośnym łoskotem. Od dwóch miesięcy nie panował nad
sobą. Cokolwiek się działo stawał się agresywny. Jak wcześniej
wyzwalał agresję podczas biegu, bójek tak teraz nawet to nie
pomagało. Jeszcze bardziej się denerwował, kiedy chciał się
pieprzyć, a chłopcy, którzy zawsze byli dobrzy i doprowadzali go
do podniecenia, tak teraz stracili ten talent. On nie mógł się
wyżyć, był ciągle podminowany i raz omal nie uderzył swego alfy,
gdy ten zakazał mu wyjazdu do miasta. Dario wiedział, że nie było
z nim dobrze.
– Od dziś nie masz tu
wstępu! – W tym samym momencie co wypowiadana, a raczej
wykrzyczana, kwestia trzasnęły drzwi. – Kim jesteś, że
traktujesz moich chłopców jak śmiecie?! – Wampirzyca podeszła
do niego i zasyczała ukazując swoje długie kły. – Powiedziałam
ci, że jak jeszcze jeden będzie przez ciebie płakał, to
wychłeptam twoją krew, ale nie chcę, żeby jakieś gówno pływało
w moich żyłach!
– Erin, spokojnie. –
Uniósł ręce ku górze. Wojna z wampirzycą, szczególnie tą co
stoi przed nim, nie była tym czego w danej chwili pragnął. Wyssała
by go do końca i nie chodziłoby o sferę seksualną.
– Spokojnie? – Jej
czarne, długie loki zafalowały wokół twarzy, gdy się poruszyła.
– Co się z tobą, do kurwy nędzy, dzieje?! Po raz kolejny nie
stanął ci i to wina moich chłopców?! Poszukaj winy w sobie,
debilu! Oddam ci kasę i nie wracaj tutaj! Wiedziałam, że czasami
bywasz ostry, ale nigdy nikogo nie poniżyłeś – mówiła już
spokojniej – a tym bardziej nie pobiłeś.
– Nie uderzyłem go! –
Zacisnął pięści. – Tak ci powiedział?!
– A co zrobiłeś
wczoraj?! Damian ma sińce po tobie. Dlaczego? Bo ci nie stanął! I
znów jego wina! Nawet jakby, to nie masz prawa bić moich chłopców!
– Popchnęła go, a on zawarczał. – Śmiało rzuć się na mnie!
Zobaczymy czy wygrasz z pięćsetletnią wampirzycą! – Roześmiała
się w duchu widząc jak się wycofuje. – Wiem, że z natury jesteś
agresywniejszy od innych wilczków, lecz odkąd cię znam panowałeś
nad sobą. Co się z tobą dzieje? – powtórzyła swoje
wcześniejsze pytanie.
– Chciałbym to
wiedzieć. – Usiadł na łóżku. Nagle cała złość wyparowała
z niego i poczuł się słaby.
– Ale ja wiem, ty
jesteś najwyraźniej za głupi, aby to zrozumieć. Dam ci wskazówkę.
Zmienni nie są i nigdy nie będą impotentami. – Podniosła
krzesło i przysunęła je bliżej mężczyzny. Usiadła z ciężkim
westchnieniem. Wygładziła powstałe fałdki na długiej, fioletowej
sukni. Erin była przepiękną kobietą. Miała to szczęście, że
urodziła się czystej krwi wampirem i była bardzo wysoko postawiona
w wampirzej hierarchii. Przeciwieństwie do tych, którzy zostali
zamienieni z ludzi w dzieci nocy. – Zdarza się, raz na jakiś
czas, że zakochany w kimś zmienny nie jest już w stanie kochać
się z kimś kto nie jest tą osobą, którą on kocha.
– Nikogo nie kocham.
– Nie znalazłeś w
ciągu ostatnich dni partnera?
– Nie. Daj spokój
temu przesłuchaniu! – Czy znalazł partnera? Owszem, prawie trzy
miesiące temu i zrezygnował z niego wiedząc, że nie ma sensu
czekać. Raniłby jego i siebie. Jego partner to wystraszone
kurczątko, które nie pozwoli mu się do siebie zbliżyć. Nie
chciał zawracać sobie kimś takim głowy. Tak to sobie tłumaczył.
– Znalazłeś –
stwierdziła. – To co tu jeszcze robisz? Co w ogóle tu robisz? Mam
wkraść się do twojej głowy i sama się tego dowiedzieć? –
Czytanie w myślach było jej specjalnością, ale nie wykorzystywała
tego tak jak to robili jej bracia i siostry.
– Tylko spróbuj,
wejść do mojej głowy... – Uniósł górną wargę, jak zwierzę
gdy warczy.
– Lubię cię, ale
mnie wkurwiłeś, jednak chciałabym ci pomóc. Nie zmuszę cię
jednak do tego. Posłuchaj mojej rady. Nie wiem kim jest ten twój
partner, ale widzę, że nie jesteście razem. Któryś zrezygnował
i się poddał. Z twojej twarzy czytam, że to ty. Wielki Dario
Monahan się poddał? Nie wierzę. – Roześmiała się kpiąco. –
Ty zawsze walczysz. Starasz się. Nie ma dla ciebie przeszkód jakich
byś nie pokonał. Powinieneś ruszyć dupę w troki i działać,
nawet jak myślisz, że sytuacja jest beznadziejna. Dla mnie nie ma
czegoś takiego i dla ciebie też, więc co zrobisz panie Monahan?
– Co ty zrobiłabyś,
gdyby najmniejszy kontakt z twoim partnerem doprowadzał go do stanu
przedzawałowego? – zapytał.
– Posłuchaj
doświadczonej kobiety. – Pochyliła się ku niemu chcąc wbić do
głowy temu idiocie kilka ważnych rzeczy.
~*~*~
Rozgwieżdżony
nieboskłon stawał się cudownym widokiem w spokojną, pogodną noc.
Jasne oczy obserwowały konstelacje próbując odgadnąć gdzie jest
gwiazdozbiór Oriona, Raka, czy Wielki Wóz. Obserwowanie gwiazd
uspokajało go nawet, gdy miał świadomość bezkresu przestrzeni
nad swą głową. Tego, że jest małą cząstką we wszechświecie.
Wszechświecie, który dość często go przytłaczał. Nienawidził
wtedy siebie, tych chwil, gdy kulił się ze strachu. Był dorosłym
mężczyzną, a to coś co już dawno odeszło, a raczej próbowało
to zrobić, nadal go męczyło. Bywały dni i noce jak ta, że mógł
swobodnie siedzieć na werandzie i czuł się jak dawny on. Czy
jeszcze kiedyś wróci do tego co było? Lata mijały, a widoków na
poprawę jego stanu nie było. Nie miał po co się leczyć. Nie
chciał, a terapeuta mu nie pomoże. Zmienni są odporni na działanie
lekarzy od psychiki. A same rozmowy? On nie chciał rozmawiać. Po
co? Na co? Rozumiał aż za dobrze co mu jest. Rana się nie
zamknęła. Nadal sączyła się z niej ropa. Powinien był wtedy
umrzeć, tak to stał się ciężarem dla rodziny, sfory i siebie. Do
niczego się nie nadawał. Obecnie nawet przestał jeździć z bratem
na zakupy do miasteczka. Nie dlatego, że bał się spojrzeń ludzi,
ich śmiechu, gdy chciał się zapaść pod ziemię jak przypadkiem
ktoś go dotknął. Nie chciał spotkać jego. Partnera. Zmiennego,
który go bardzo wystraszył. Nagle pojawił się ktoś obcy i
świadomość co się może dziać przerażała go bezgranicznie.
Kiedy po odnalezieniu Christiana poszedł zobaczyć się z nim, wiele
kosztował go ten krok. Stanął wtedy pod domem jakby nogi wrosły
mu w ziemię, gdyż wyczuł Daria. Chris powiedział mu później,
jak ten mężczyzna ma na imię. Siłą woli powstrzymał się wtedy
przed ucieczką, co było trudne, ale był z siebie dumny. Został i
mógł zobaczyć się z przyjacielem. Potem też rozmowa z Chrisem mu
pomogła. Potrafił się przed nim otworzyć, jak przed nikim innym.
Zmienny smok od początku roztaczał wokół siebie aurę
bezpieczeństwa, nie zagrażał mu w żaden sposób, dlatego mimo że
z początku Christian był obcy zaufał mu. Świadomość, że miał
przyjaciela, kogoś kto nie jest w stanie go skrzywdzić działała
na niego bardzo dobrze. Niczym najwspanialszy balsam koiła jego
duszę. Dzięki temu nie schodził do piwnicy, by tam skryć się,
gdy czuł się zagrożony. Powrócił tam po pierwszym spotkaniu z
partnerem. Ten mężczyzna tak wiele oznaczał. Coś o czym
zapomniał, że istnieje. Poza tym przerażał go. Był to potężny,
szeroki w ramionach samiec o wzroście ponad metra
dziewięćdziesięciu. Ten mężczyzna mógłby skręcić mu kark
jedną ręką lub zgnieść w ramionach. Może Justin nie był niski,
ale jego wiotkie, szczupłe ciało przy Dariu wyglądało jak cienka
gałązka, przy grubym konarze drzewa. W ogóle to, że mógłby go
dotknąć, zobaczyć... Dlaczego o tym myśli? Od dwóch miesięcy
nie miał się czym martwić. Dario trzymał się z dala od ich
posiadłości. On nie chodził tam. Nawet jak spacerował to robił
to z dala od granic Arkadii. Byle tylko nie spotkać, nie poczuć...
Poczuć? Poruszył nozdrzami. Napiął się cały, a w brzuchu ktoś
mu zrobił wielką dziurę i zaczął grzebać w jego wnętrznościach.
Ten zapach to był... Zacisnął dłonie na kolanach tak mocno, że
odczuł ból, ale ledwie go rejestrował. Strach zaczął pełznąć
po nim niczym wąż. Oplatał każdą cząstkę duszy i do tego
ściskał z całej siły, jakby chciał go udusić. Rozglądał się
w panice w poszukiwaniu mężczyzny, który gdzieś tu był.
Partner.
To słowo powinno
wzbudzić w nim falę szczęścia, tymczasem do tego były cała lata
świetlne. Stawało się ono jego przekleństwem. Tylko mając w
pamięci słowa Christiana jeszcze tu siedział: „Dario to porządny
samiec. Potrafi opiekować się bliskimi. Nie skrzywdzi cię. Tym
bardziej, że wie kim dla niego jesteś”. Skąd niby miał to
wiedzieć? Sam aromat Daria robił w nim istny cyrk lęków. Do tego
świadomość, że jest blisko, może stoi po drugiej stronie
ogrodzenia, paraliżowała go. Rozglądał się uważnie, ale nikogo
w pobliżu nie widział. Powąchał powietrze i skoncentrował się
na tyle na ile był w stanie w tej chwili to zrobić. Wiatr
przywiewał zapach ze wschodu. Zmienny musiał stać na wzgórzu.
Uspokoił się trochę. Mężczyzna był daleko, nie mógł mu nic
zrobić. Zaraz o czym on myśli? To był partner nie skrzywdzi
go. Niestety nawet nikła świadomość tego nie pomagała. Jacob
mówił mu wiele razy, że dobrze by było jakby był związany z
partnerem samcem, nie samicą. Samiec jest w stanie go obronić.
Nawet jakby się tak nie bał, to i tak nie mógł na to pozwolić.
Nie skazałby kolejnej osoby na męczenie się z nim. Nie mógł. Nie
potrafiłby dać mu siebie niezależnie czy by chodziło o ciało czy
serce. Po co miał kogoś zniewolić? Tym bardziej, że lęki, które
w sobie nosił nie pozwalały na jakiekolwiek zbliżenie. Przecież
jeden wzrok Daria, a on już leżałby w swoim kąciku w piwnicy, w
pozycji embrionalnej i dygotał. Przeszłość go gnębiła,
niszczyła go. Nienawidził siebie, że był taki słaby. Był
porażką. Nie powinien istnieć.
Starał się mniej
oddychać, by za każdym razem woń Daria nie wpadała do jego
umysłu, ale mimo wszelkich prób to się nie udawało. Zapach
partnera zarazem nęcił i przerażał.
~*~*~
Nie wiedział co tu
robił. Wyszedł z przybytku Erin i chciał wrócić do domu, ale
jakaś siła przyprowadziła go tutaj. Dlaczego? Czy po rozmowie z
wampirzycą jego umysł skierował się jakby w inną drogę,
zręcznie omijając tę, którą zamierzał podążać? Zresztą nie
to było ważne, tylko to co widziały jego oczy przenikając przez
ciemność. Justin siedział w słomkowym fotelu, bliźniaczo
podobnym do tych jakie stały u nich na ganku. Nie było wątpliwości,
że zmienny go wyczuł. Dario w tym momencie wydzielał specyficzny
zapach, coś co było silniejsze od codziennej woni. Byli partnerami,
mimo że nie sparowanymi i pojawiający się zapach miał na celu
wabić drugiego osobnika, by ten był gotów do wiązania
partnerskiego. To coś dało się wyczuć nawet z paru kilometrów,
jeżeli było się zmiennym wilkiem lub kotem. Tylko oni mieli te
właściwości. Potrzeba oznaczenia ciągnęła go do Justina. Miał
ochotę otrzeć się o niego i pozostawić ostrzeżenie dla innych
samców, że ten tutaj, jest jego i nikt nie ma prawa go mieć.
Co miał zrobić, by zbliżyć się do Justina? Czy dobrym wyjściem
byłoby nie posłuchanie Jacoba, podejście do Justina i wzięcie go
jako swojego? Silna wola, jaką wybudował w sobie po zamordowaniu mu
brata powstrzymała go przed tym niecnym czynem. Nie chciał być
przyczyną rozstroju nerwowego Justina. Samo to, że z daleka
reagował na niego jak diabeł na święconą wodę, jasno mówiło,
że zrobienie choćby kroku w jego stronę mogło skończyć się
źle.
Co ci zrobiono, że
taki jesteś? Jak mogę ci pomóc? Pytanie powinno brzmieć czy
kiedyś pozwolisz sobie pomóc? Myślał Dario. Co mam zrobić?
„Wystarczy, że tu
jesteś, on cię czuje. Pozwól mu się oswoić.” Przypomniał
sobie słowa Daniela. Oswoić? Jak niby miał to zrobić?!
„Wystarczy, że tu jesteś, on cię czuje.” Przeczesał nerwowym
gestem włosy. Jak mógł być tak głupi?! Dlaczego wcześniej
o tym nie pomyślał?! Karcił siebie za to, że zrezygnował.
Stracił dwa miesiące życia z racji tego, że chciał mieć
wszystko od razu. Trzeba było więcej cierpliwości, samozaparcia i
być może już dziś Justin zasypiałby w jego ramionach. Trzymanie
się z dala to był zły pomysł, tak jak podejście i powiedzenie:
„Hej, jesteś mój”. Zawsze można wybrać środkowe wyjście.
Tak jak przypadkiem zrobił to teraz. Być i nie być. Oswoić go,
nabrało ważnego znaczenia.
~*~*~
Jacob wyszedł na
zewnątrz. Przez okno obserwował brata i widział, że coś jest nie
tak. Dlatego wolał nie zostawiać go samego. Ostrożnie usiadł na
drugim fotelu.
– Co się dzieje?
Justin podskoczył
zorientowawszy się dopiero, że ktoś jest obok niego, kiedy ta
osoba przemówiła.
– On tam jest –
powiedział, że ściśniętym gardłem.
– Kto? – Zmarszczył
brwi. Przecież wszyscy, którzy go skrzywdzili już dawno wąchali
kwiatki od spodu. Szczególnie ten jeden zmienny.
– Dario – padło
jedno słowo i ono wystarczyło, by Jacob wiedział co to oznacza dla
brata. Czuł jak ta wiadomość rozrywa go na pół. Jedna część,
ta wilcza, była zła, że Dario zrezygnował i nie próbował zdobyć
jego brata, i teraz cieszyła się z powrotu mężczyzny na właściwą
ścieżkę. Natomiast druga połowa robiła na przekór temu i z
pewnością była to ta ludzka część jego osobowości. Wilk chciał
dla swego brata partnera, człowiek martwił się, że Dario znów
sprowadzi Justina do piwnicy, na tamten materac.
– Jak się czujesz? –
Co miał zrobić? Nie mógł schować brata przed całym światem.
Rozsądek dobra rzecz, kiedy staje się przed wieloma dylematami. Nie
raz trzeba każdą sytuację przyjąć na spokojnie, a nie być w
gorącej wodzie kąpany.
– Boję się i to
przeważa, ale mój wilk ma chwilami ochotę tam pobiec i poddać się
silniejszemu wilkowi.
– Chce swojego
silniejszego partnera. Co by było gdybyś się zmienił? – zapytał
ostrożnie. Wilk Justina przebudził się, gdy pojawił się Dario,
lecz był zbyt słaby by przejmować kontrolę.
– Nie zmieniałem się
od pięciu lat i nie zrobię tego. Wiem, że mój wilk podbiegłby
kawałek, a po chwili wrócił w podkulonym ogonem. Wiesz, że nie
zawsze jesteśmy w stanie, choćbyśmy bardzo tego chcieli, czegoś
dokonać. – Justin dzięki spotkaniom z Christianem od pewnego
czasu więcej mówił. Przyjaciel dobrze na niego działał. Zmienny
smok był tu kilka razy w tygodniu. Chodzili razem po łąkach. To
Christian więcej mówił, ale nieraz wspólnie prowadzili
konwersacje, a czasami po prostu milczeli. Niekiedy nie trzeba słów,
aby dobrze spędzić z kimś czas i porozumieć się bez problemu.
– Twój wilk, by
chciał...
– Jest małym
wystraszonym tchórzem, tak jak ja. – Po raz pierwszy od czasu
rozmowy popatrzył prosto w oczy brata.
– Spokojnie. Chodź,
już niedługo północ, trzeba kłaść się spać.
Justin kiwnął głową
i wstał. Rzucił okiem w stronę, z której dobiegał zapach, ale
nic już nie wyczuł. Wiatr zmienił kierunek. Po chwili zniknął z
bratem w budynku.
~*~*~
Przez jego ciało
przebiegł prąd. Penis chciał mu zrobić dziurę w spodniach, a to
znaczyło, że nie był impotentem. Wystarczyło, by zawiał wiatr od
strony chłopaka i był gotów, aby go oznaczyć, posiąść, kochać,
bronić, i zrobić wszystko, by go mieć.
~*~*~
Od rana w Arkadii
panował rozgardiasz. Nie było w tym nic dziwnego, gdyż podczas
śniadań zawsze tak tu bywało, jednak dzisiaj Dario odbierał to
zupełnie inaczej. Jakoś pozytywniej patrzył na świat i o
dziwo nie warczał na każdego. Jak zwykle zaczął dzień od
solidnej porcji kawy. W końcu po wielu tygodniach mógł poczuć jej
smak. Była taka jaką lubił czyli mocna, czarna i gorzka. Stał w
swoim stałym miejscu, tuż przy kuchennych szafkach opierając
tyłek, a właściwie ze względu na swój wzrost to raczej opierał
uda o jedną z nich. Zmrużonymi oczami obserwował podekscytowanego
Christiana, Danielowi też niewiele brakowało do tego stanu. Dario
nie musiał się zastanawiać dlaczego tak się czują. Po trzech
dniach nieobecności do domu wracał Martin. Już czuł, że ta
trójka przez cały dzień nie wyjdzie z łóżka i wszystko będzie
na jego głowie. Dobrze, czymś się zajmie. Inaczej, jak zakochany
sztubak pobiegnie na wzgórze i będzie wypatrywał Justina.
W nocy długo nie mógł
zasnąć. Nie tylko z powodu gorączki podniecenia jaka rozpaliła
jego ciało. Zwyczajnie myślał, układał sobie w głowie plan co
do tego jak miał postępować w stosunku do Justina. Zyskał przez
to pewność, że cokolwiek się będzie działo tym razem da radę.
Będzie czekał nawet rok na zdobycie tego mężczyzny i poznanie
prawdy o nim. Co mu zrobiono, że nawet partnerska więź nie jest w
stanie przebić się przez grubą, betonową ścianę, jaką postawił
wokół siebie ten zmienny wilk? Pytanie gnębiło go i chyba tak
będzie zanim pozna odpowiedzi. O ile je pozna.
Prawie upuścił
zapełniony do połowy czarnym płynem kubek, kiedy pisk Christiana
wręcz rozkazał mu wrócić do rzeczywistości. Zdążył zobaczyć
jak Martin wchodzi do kuchni, a Christian wskakuje na niego oplatając
swoje nogi wokół pasa partnera, a ręce wokół szyi i wsysa się
niczym pijawka w kształtne usta. Martin złapał go pod pośladkami
i przycisnął do siebie. Daniel, jako ten poważniejszy i bardziej
dystyngowany, powoli podszedł do nich śmiejąc się z wyczynu
stęsknionego Chrisa i objął ich obu. Po chwili zawładnął
uwolnionymi ustami Martina. Ta trójka wiele przeszła, by być
razem. Teraz żyli szczęśliwie ze swoimi dziećmi, które jak na
zmiennych przystało rosły jak na drożdżach. Mając dwa i
pół miesiąca wyglądały jak półroczne dziecko ludzi.
Patrząc na stojących w przejściu kochanków z łatwością
odczytywało się ich wielką miłość do siebie i tęsknotę, gdy
ktoś z nich musiał wyjechać. Każdy wyjazd nie mógł przekroczyć
tygodnia, bo ból rozstania byłby nie do zniesienia. Dario nie czuł
zazdrości patrząc na nich, to co czuł to była zwykła tęsknota.
Bardzo pragnął dla siebie tego samego. Jego życie od małego
kręciło się wokół bójek, gdyż nie potrafił się kontrolować.
Z łatwością mógł zabić niewinną osobę. Jego agresja nieraz
stawała się przyczyną wielu kłopotów. Z czasem gdy dorósł, do
tego dołączył seks. Raz w nim zasmakował i spodobało mu się.
Sądził, że to da mu szczęście. Mylił się. Nauczył się
panować nad swoją agresywnością, zmądrzał, kiedy zaprzyjaźnił
się z Danielem, a potem został betą sfory. Bójki odeszły, ale
pozostał seks. Miał wielki temperament i ciśnieniu jakie w nim
rosło musiał dać ujście w przybytku Erin. Jak się teraz nad tym
zastanawiał, to rozumiał jakie to było głupie. Tym co wyczyniał
próbował zatkać pustkę za tym, za czym tęsknił. W sumie od
zawsze, a szczególnie od pięćdziesięciu lat, wiedział, że chce
partnera. Takiego prawdziwego, nie kogoś bez więzi. Niestety
myślenie, że mijają lata i pewnie minie kolejnych sto, dwieście,
i go nie spotka... bolało. W chwili obecnej miał partnera więzi i
dlatego tym bardziej musi się postarać zbliżyć się do niego i
zdobyć serce zmiennego. Kiedy tylko zdoła to uczynić, doceni i
pokocha tego mężczyznę. Rzuci mu do stóp cały świat. Nie chciał
związku dla seksu, chciał czegoś więcej.
– Dario! Dario! –
Dopiero po chwili zorientował się, że Daniel go woła, a reszta
zmiennych, którzy przebywali w kuchni, patrzy na niego pytająco.
– Tak?
– Wybacz, że...
– Znikajcie, no już.
– Dzięki, Dario.
Niech Robert ci pomoże – powiedział Daniel.
– A ja zajmę się
dziećmi – wtrąciła Karia.
Odprowadził swe alfy i
ich partnera wzrokiem, dopił kawę i po wrzuceniu kubka do zlewu
wyszedł z kuchni mając przed sobą dzień pracy.
~*~*~
Justin stał przy padoku
i patrzył na biegające klacze, wraz ze swymi źrebakami, które
przyszły na świat w ostatnim czasie. One były takie wolne od
zmartwień. Żyły bez oglądania się za siebie i ciągłego
szukania w kładących się cieniach zła. On był więźniem swej
duszy. Gdyby był inny mógłby związać się z Dariem. Tymczasem
myśl o tym sprawiała, że czuł zimno przebiegające po plecach.
Naprawdę nie był normalny.
– Hej. – Sheoni
podeszła do niego i podała mu szklankę soku pomarańczowego.
– Dziękuję.
– Jacob i ja jedziemy
z synkiem do Craiga na rutynowe badanie, potem chcemy zrobić małe
zakupy. Wybierzesz się z nami?
– Nie. – Nie musiał
się zastanawiać czy pojedzie, czy nie. Po co miał grać, udawać,
że ma coś do zrobienia? Znała go i wiedziała co powie.
– Jacob powiedział mi
o sytuacji z nocy. – Oparła się o drewniany słup i założyła
ręce pod piersiami.
– Nie chcę o tym
rozmawiać.
Kobieta westchnęła.
Gdyby raz pozwolił sobie pomóc mogłoby mu to wszystko ułatwić.
Lecz on nie chciał. W pewnym sensie rozumiała go. Zamknięcie się
w swoim własnym świecie, nie dopuszczanie do siebie nikogo,
pozwoliło mu przetrwać. Tylko jak długo? Ma kolejne pięć lat
przeżyć w samotności? Nie musiał udawać, że nie doskwiera mu
samotność. Męczyło ją to. Kochała go jak brata i chciała, aby
związał się z kimś i zaufał tej osobie. Wiedziała, że nic na
siłę nie można zrobić, ale jego partner mieszkał kilka mil stąd.
Miała nadzieję, że Dario nie zrezygnował z niego i coś wymyśli.
W momencie, gdy ona spotkała Jacoba, najpierw chciała go odrzucić,
bo nie był kotowatym, ale szybko stało się tak, że widziała już
tylko jego. Więź wybijała się ponad wszystko. Gotowa była
zniszczyć każdego kto stanąłby im na drodze. Była zmienną
panterą i jej wysoko urodzeni rodzice marzyli, by poznała partnera
ze swojej rasy. Niestety los bywa przewrotny i ich plany uległy
całkowitemu zniszczeniu, kiedy pojawił się Jacob Langston. Nie
mogli walczyć z przeznaczeniem i córką, którą kochali.
Pozostawili wybór córce, a ona go dokonała. Opuściła swój dom i
zamieszkała ze sforą wilczych zmiennych, bo pokochała Jacoba całym
sercem. Tymczasem jej szwagier walczył z tym co mu przeznaczone.
Odpychał Daria, broniąc się przed nim, gdy powinien to robić ze
swym strachem. Przecież Dario nie był taki jak... Nawet nie chciała
wspominać imienia tego drania. Heh. Drania, to mało powiedziane.
– Dario to porządny
facet – powiedziała i została obrzucona wściekłym wzrokiem.
Brawo, w końcu jakieś inne emocje się w nim pojawiają, nie tylko
lęk, ból w oczach.
Justin oddał pustą
szklankę kobiecie i zostawił ją samą. Co z tego kim jest ten
mężczyzna?! To nic nie da! Jedynie może nie ucieka poszukać
dziury, w której by się schował. A to tylko, dlatego, że Dario
jest daleko. Czemu oni nie rozumieją, że on się po prostu boi
Daria?! Nie mógł tego pokonać mimo chęci. Cud, że wczoraj tak
długo wytrzymał! Naprawdę był do niczego!
Jestem zakochana w opowiadaniu na amen ;p
OdpowiedzUsuńAle czy jest możliwość aby rozdział dodawany był dwa raz w tygodniu? Bo moim zdaniem raz to stanowczo za mało, a ja usycham z niecierpliwości ;p
Wiem jak to jest usychać z niecierpliwości, ale lepiej raz w tygodniu niż czekać kilka tygodni. Teraz mam zapasy, ale one się szybko kurczą. ^^
UsuńDrugi tom zapowiada się rewelacyjnie, a tajemnica Justina coraz bardziej mnie intryguje. Cieszę się, że Dario postanowił w końcu działać.
OdpowiedzUsuńIle rozdziałów będzie miał ten tom ? I zaskoczyłaś mnie z tym trzecim tomem, zdradzisz kto będzie jego bohaterem?
Pozdrawiam i życzę weny :-)
Też jestem ciekawa kto będzie protagonistą Trzeciego Tomu. Chociaż skłaniałabym się ku synowi Chrisa, Daniela i Martina. =) Może być ciekawie.
UsuńPozdrawiam
Coma
Mi przychodzi jeszcze na myśl doktorek, on też ciągle nie znalazł swojego partnera.
UsuńDrugi tom ma 13 rozdziałów, ale nie zdradzę kto będzie głównym bohaterem. Miło mi czytać Wasze domysły i jestem ciekawa co tam jeszcze czytelnikom wpadnie do głowy. :D
UsuńSuper rozdział <3
OdpowiedzUsuńnowe opowiadanie zapowiada się ciekawi XD
szczególnie relacja Daria z Justinem ... życzę cierpliwości Dariowi i mam nadzieję że jakoś przebije się przez ten mur dookoła Justina :-D
Nie było żadnych błędów a notkę czytało się przyjemnie i z niecierpliwością XD przynajmiej u mnie tak było<3
życzę weny i czekam na kolejny :-)
Aaaa genialne <3 ile będzie mieć rozdziałów ta część???
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że jak znajdziesz czas to odpiszesz na maila :) Dużo weny w dalszym pisaniu
Druga część ma 13 rozdziałów. Na jakiego mailla? Wiem, że odpisywałam komuś w sprawie bloga czy coś i to chyba byłaś Ty. Ale widocznie nie dostałaś mojego mailla. Jak coś to się odezwij tutaj.
UsuńChciałam zapytać czy znasz jakieś strony na której mogła bym znaleść bete. Mam napisane już sporo tekstu i nie chciała bym go umieszczać na blogu bez korekty.
UsuńA I jeśli chce umieszczać na jednym blogu kilka opowiadań to który szablon powinnam wybrać ??
Z góry dziękuje :)
Nie znam żadnych stron, na których mogłabyś znaleźć betę. Ja to zazwyczaj na blogu dawałam ogłoszenie i ktoś się czasami zgłaszał. :) Także czasami dobrze jest utworzyć bloga i tam dać ogłoszenie. Mogę pomóc w tym, że podam adres bloga przy kolejnym wstawianiu rozdziału i może ktoś się zgłosi. :)
UsuńKtóry szablon? To zależy od Ciebie, bo każdy szablon jest dobry, ale ja najczęściej wybieram Rewelacja, którego przerabiam po swojemu. Ten mój szablon jest właśnie wykonany z tego szablonu, ale przerobiłam go kodami znalezionymi na stronach szablonarni. Ewentualnie możesz zamówić jakiś uniwersalny szablon tutaj: http://zaczarowane-szablony.blogspot.com/ :)
Aha dziękuje :) w takim razie założe bloga i dam ogłoszenie. Jeśli chodzi o szablony teraz wiem gdzie powinnam szukać. Pewnie jeszcze się tu odezwe ;)
UsuńHej to znowu ja ;)
UsuńTak jak radziłaś założyłam bloga http://ofeliaroseopyaoi.blogspot.co.uk/
Będę wdzięczna jeśli wspomnisz o mnie przy kolejnym rozdziale :)
Z góry dziękuje
Okej, super. Wspomnę, ale gdybym zapomniała to przypomnij mi o tym, bo moja skleroza nie zna granic. :)
UsuńA ja się domyślam o kim 3 tom - doktorek?
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, już nie mogę się doczekać następnego
Doktorek czy nie, nie zdradzę kto. :D
UsuńPrzeczytałam wczoraj w nocy cały pierwszy tom i się zakochałam w tym opowiadaniu <3 A dzisiaj stwierdziłam, że kocham je jeszcze mocniej. Rozdział cudowny :D
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Życzę weny, weny i jeszcze raz weny.
Dziękuje bardzo za nowy rozdziała, ponieważ dzięki niemy ten dzień jednak nie będzie taki zły.
Pojawilo sie troszke bledow, bardziej literowki.
OdpowiedzUsuńNigdy nie lubilem kiedy ktos zmienial szablony, ale to chyba przez kolor tak latwo sie przyzwyczailem ;)
Lubie Daria, ale to jak sie zachowal w stosunku do tych chlopakow z..burdelu to bylo nie w porzadku. Och chcialbym jeszcze poczytac o tym blondasku <3
Szkoda mi Justina. Jest taki biedny :(
Nie moge sie doczekac kiedy nam opowiesz jego historie.
Pozdrawiam
Damiann
Ja lubię zmieniać szablony, ale na szczęście robię to tylko, kiedy wstawiam nowe opowiadanie, a nie co chwilę. ^^
UsuńZapomniałam napisać, że o blondasku być może przeczytał, gdybym pisała o wampirach, ale na razie nie mam ochotę na coś takiego. :)
UsuńDario wreszcie przyszedł po rozum do głowy. Ech, niecierpliwy wilczek, od razu chciałby danie na tacy. Mam takie wrażenie, że gdyby był z Justinem, zrobiłby dla niego dwa razy więcej niż Daniel z Martinem dla Chrisa. Może trochę przesadzam, ale naprawdę tak mi się wydaje. xD
OdpowiedzUsuńHm, ciekawe, kto jest osobą, jaka skrzywdziła Justina... Oby to tylko nie był brat Dario... ... głupoty plotę, wybacz xD
Z utęsknieniem czekam na wtorek.
No no robi się bardzo ciekawie i ta tajemnica Justina ,już niemoge doczekać się wtorku:-) Pozdrawiam Agnieszka:-)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to 3 tom będzie o doktorku i synku naszej trójki zmiennych ;) dobra ale teraz skupmy sie na tym tomie i jak dla mnie to sie genialie zapowiada :D
OdpowiedzUsuńI mam nadzieje że swoje zapasy rozdziałów powiękrzysz i nigdy sie nie skończą XD
Pozdrawiam i życze WENY !!!
Opowiadanie zapowiada się tak jak wszystkie Twoje opowiadania czyli NIEZIEMSKO ;) Cieszę się że Dario jednak postanowił walczyć o Justina. Współczuję chłopakowi tego co przeszedł choć tak naprawdę nie wiem nic o jego przeszłości :/ Wybacz że tak krótko ale nie wiem co mam więcej napisać. Nastepnym razem postaram się bardziej :P Pozdrawiam i weny życzę ;)
OdpowiedzUsuńDawno nie komentowałam, więc teraz nadrobie zaległości :) Pierwszy tom skończył się fajnie, ten też zapowiada się świetnie ;) Biedny Dario, musi być troche bardziej cierpliwy... Nie sądziłam, że będzie jeszcze trzeci tom, ale ciesze się z tego, bo bardzo polubiłam to opowiadanie :) Pozdrawiam i zyczę weny :)
OdpowiedzUsuńPS: Ja też sądze, że trzeci tom będzie o doktorku :)
No no nie spodziewałam się że taks zybko wrócisz do naszych wilczków.
OdpowiedzUsuńLuano naprawdę zaskoczylaś mnie.
No i jeszcze Dario.. coś czułam że nie miał on łatwego życia.
I jego hostoria dopiero się zaczyna.
Jestem ciekawa jak to wszystko się potoczy i będą wyglądać relacje z Justinem jeśli do tego dojdzie.
I bardzo mi się podoba nowa oprawa bloga.
Słodkie zdjęcie!
czekam na ciąg dalszy
I świetnie :D Czytałam z zapartym tchem i nie wiem jak doczekam się następnego tygodnia XD To jest jeszcze raz BOSKIE!
OdpowiedzUsuńJejku, naprawdę nie mogę się doczekać tego, jak w końcu będą mogli być razem. Choć czuję, że to nastąpi prędko patrząc na to, jak siebie pragną :). Strasznie intryguje mnie przeszłość Justina, ummm, chciałabym już ją poznać :] i żałuję, że nie napisałaś jej w Jedwabnym Szalu, jednak to nie było opowiadanie o nich xd Szkoda, ale to rozumiem i będę czekać z niecierpliwością.
Dobrze, że już w pierwszym rozdziale widać małą zmianę w Justinie. Ma charakter i myślę, że się jeszcze zdąży rozkręcić XD
O wow O.O Trzecia część? Powiedz o kim będzie! Proszę! :D Może o dzieciach Chrisa, Martina i Daniela? ;> o, oo! Albo jak Angela mówi o doktorku XD byłoby równie fajnie XD
PS. Miałam komentować pierwszą część. Lub przynajmniej miałam nadzieję, że mi się to uda, ale się myliłam ;____; Gomenne. Z tą się postaram :]
Nie zdradzę kto jest bohaterem trzeciej części. Pomęczę Was. :D Mogę tylko dać wskazówkę, że na pewno nie minie tyle lat, aby dzieci były dorosłe.
UsuńTo może coś o rodzeństwie, Luisie i Soni? XD ale oni nie mogli by być jakkolwiek postaciami typowo fantasy... kurcze! ;___;
UsuńChciałabym wiedzieć XD ale wytrwam!
A powiesz przynajmniej kiedy odkryjesz przed nami tę informację? XD
Nie wiem kiedy odkryję. Może przy kolejnej notce albo przytrzymam Was bardzo długo i pomęczę. :DD
UsuńO to i mój pierwszy komentarz choc czytam Cię od daaaawna ;)
OdpowiedzUsuńKurcze naprawdę wyciągający pierwszy rozdział. Dziękuje rownież że chłopaki z JSZ sie pojawiają bo bardzo ich lubie :) Mam tylko nadzieje że Justin nie był wykorzystany seksualnie jakiś kurde nie lubie tych wątków. Ale jesli tak było to pokaz mi kto mu to zrobił a go zadźgam. Powiem Ci że juz wiem co czują moi obserwatorzy czekając na Family Man albo inne książki. Frustracje. Ja też ją czuje teraz. Że tylko jeden rozdział a do następnego osiwieje ;) dzięki za Twoją prace ;) nuffanilia
Nie mam pojęcia, jak taki marny człowieczek jak ja może wyrazić swój zachwyt twoim opowiadaniem, lecz chciałabym Ci przekazać, że po przeczytaniu tego rozdziału, jestem wniebowzięta. :) Dziękuję za napisanie go i życzę dużo weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zajefajne ;D bardzo mi sie podobało , błagam by kolejna notka była niebawem ;) dużo weny.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńświetnie, że się układa wszystko u Christiana zasługuje na szczęście, tak wiele wycierpiał... ech.. Dario ty głupolu, nikt Ci nie kazał nie walczyć zmarnowałeś tyle czasu, chyba ta rozmowa z Erin najbardziej mu pomogła...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia