8 kwietnia 2014

Potęga miłości - Rozdział 1

Hej. :) Przed Wami kilka tygodni z nową porcją wilczków. Mam nadzieję, że w mniejszym czy większym stopniu spodoba Wam się część druga. Zdradzę Wam, że trzecia część jest w trakcie pisania. :)

Nie przedłużając zapraszam na pierwszy rozdział. 

______________

W niewielkim pokoju, z bordowymi tapetami na ścianach, czarną pościelą i tegoż koloru zasłonami, słychać było ssanie. Pomiędzy nogami siedzącego na krześle długowłosego mężczyzny, młody chłopak z penisem w ustach starał się jak mógł i umiał dogodzić klientowi. Używał wszelkich sztuczek jakich go nauczono, a mężczyzna nie mógł do końca stwardnieć.
– Ssij mocniej – warknął Dario, ale wbrew temu co powiedział po chwili z wściekłością odepchnął chłopaka. – Do niczego się nie nadajecie! – Schował, niestety, miękkiego penisa i zapiął rozporek. Patrzył na chłopaka nie oczami, ale soplami lodu. – Czego was tu nauczyli, że postawić nie umiecie?!
Chłopak, niski, szczupły blondyn, podniósł się z podłogi i cofnął pod ścianę ze spuszczoną głową próbując ukryć wstyd i łzy.
– Jesteście beznadziejni! Ty i twoi koledzy! Erin ma mi zwrócić kasę! Co tak stoisz?! Wypierdalaj stąd zanim zrobię ci coś więcej niż tylko pokrzyczę! – Patrzył jak chłopak wybiega z pokoju. Jeszcze chwila i skręciłby mu kark. Kopnął krzesło, które upadło na podłogę z głośnym łoskotem. Od dwóch miesięcy nie panował nad sobą. Cokolwiek się działo stawał się agresywny. Jak wcześniej wyzwalał agresję podczas biegu, bójek tak teraz nawet to nie pomagało. Jeszcze bardziej się denerwował, kiedy chciał się pieprzyć, a chłopcy, którzy zawsze byli dobrzy i doprowadzali go do podniecenia, tak teraz stracili ten talent. On nie mógł się wyżyć, był ciągle podminowany i raz omal nie uderzył swego alfy, gdy ten zakazał mu wyjazdu do miasta. Dario wiedział, że nie było z nim dobrze.
– Od dziś nie masz tu wstępu! – W tym samym momencie co wypowiadana, a raczej wykrzyczana, kwestia trzasnęły drzwi. – Kim jesteś, że traktujesz moich chłopców jak śmiecie?! – Wampirzyca podeszła do niego i zasyczała ukazując swoje długie kły. – Powiedziałam ci, że jak jeszcze jeden będzie przez ciebie płakał, to wychłeptam twoją krew, ale nie chcę, żeby jakieś gówno pływało w moich żyłach!
– Erin, spokojnie. – Uniósł ręce ku górze. Wojna z wampirzycą, szczególnie tą co stoi przed nim, nie była tym czego w danej chwili pragnął. Wyssała by go do końca i nie chodziłoby o sferę seksualną.
– Spokojnie? – Jej czarne, długie loki zafalowały wokół twarzy, gdy się poruszyła. – Co się z tobą, do kurwy nędzy, dzieje?! Po raz kolejny nie stanął ci i to wina moich chłopców?! Poszukaj winy w sobie, debilu! Oddam ci kasę i nie wracaj tutaj! Wiedziałam, że czasami bywasz ostry, ale nigdy nikogo nie poniżyłeś – mówiła już spokojniej – a tym bardziej nie pobiłeś.
– Nie uderzyłem go! – Zacisnął pięści. – Tak ci powiedział?!
– A co zrobiłeś wczoraj?! Damian ma sińce po tobie. Dlaczego? Bo ci nie stanął! I znów jego wina! Nawet jakby, to nie masz prawa bić moich chłopców! – Popchnęła go, a on zawarczał. – Śmiało rzuć się na mnie! Zobaczymy czy wygrasz z pięćsetletnią wampirzycą! – Roześmiała się w duchu widząc jak się wycofuje. – Wiem, że z natury jesteś agresywniejszy od innych wilczków, lecz odkąd cię znam panowałeś nad sobą. Co się z tobą dzieje? – powtórzyła swoje wcześniejsze pytanie.
– Chciałbym to wiedzieć. – Usiadł na łóżku. Nagle cała złość wyparowała z niego i poczuł się słaby.
– Ale ja wiem, ty jesteś najwyraźniej za głupi, aby to zrozumieć. Dam ci wskazówkę. Zmienni nie są i nigdy nie będą impotentami. – Podniosła krzesło i przysunęła je bliżej mężczyzny. Usiadła z ciężkim westchnieniem. Wygładziła powstałe fałdki na długiej, fioletowej sukni. Erin była przepiękną kobietą. Miała to szczęście, że urodziła się czystej krwi wampirem i była bardzo wysoko postawiona w wampirzej hierarchii. Przeciwieństwie do tych, którzy zostali zamienieni z ludzi w dzieci nocy. – Zdarza się, raz na jakiś czas, że zakochany w kimś zmienny nie jest już w stanie kochać się z kimś kto nie jest tą osobą, którą on kocha.
– Nikogo nie kocham.
– Nie znalazłeś w ciągu ostatnich dni partnera?
– Nie. Daj spokój temu przesłuchaniu! – Czy znalazł partnera? Owszem, prawie trzy miesiące temu i zrezygnował z niego wiedząc, że nie ma sensu czekać. Raniłby jego i siebie. Jego partner to wystraszone kurczątko, które nie pozwoli mu się do siebie zbliżyć. Nie chciał zawracać sobie kimś takim głowy. Tak to sobie tłumaczył.
– Znalazłeś – stwierdziła. – To co tu jeszcze robisz? Co w ogóle tu robisz? Mam wkraść się do twojej głowy i sama się tego dowiedzieć? – Czytanie w myślach było jej specjalnością, ale nie wykorzystywała tego tak jak to robili jej bracia i siostry.
– Tylko spróbuj, wejść do mojej głowy... – Uniósł górną wargę, jak zwierzę gdy warczy.
– Lubię cię, ale mnie wkurwiłeś, jednak chciałabym ci pomóc. Nie zmuszę cię jednak do tego. Posłuchaj mojej rady. Nie wiem kim jest ten twój partner, ale widzę, że nie jesteście razem. Któryś zrezygnował i się poddał. Z twojej twarzy czytam, że to ty. Wielki Dario Monahan się poddał? Nie wierzę. – Roześmiała się kpiąco. – Ty zawsze walczysz. Starasz się. Nie ma dla ciebie przeszkód jakich byś nie pokonał. Powinieneś ruszyć dupę w troki i działać, nawet jak myślisz, że sytuacja jest beznadziejna. Dla mnie nie ma czegoś takiego i dla ciebie też, więc co zrobisz panie Monahan?
– Co ty zrobiłabyś, gdyby najmniejszy kontakt z twoim partnerem doprowadzał go do stanu przedzawałowego? – zapytał.
– Posłuchaj doświadczonej kobiety. – Pochyliła się ku niemu chcąc wbić do głowy temu idiocie kilka ważnych rzeczy.

~*~*~

Rozgwieżdżony nieboskłon stawał się cudownym widokiem w spokojną, pogodną noc. Jasne oczy obserwowały konstelacje próbując odgadnąć gdzie jest gwiazdozbiór Oriona, Raka, czy Wielki Wóz. Obserwowanie gwiazd uspokajało go nawet, gdy miał świadomość bezkresu przestrzeni nad swą głową. Tego, że jest małą cząstką we wszechświecie. Wszechświecie, który dość często go przytłaczał. Nienawidził wtedy siebie, tych chwil, gdy kulił się ze strachu. Był dorosłym mężczyzną, a to coś co już dawno odeszło, a raczej próbowało to zrobić, nadal go męczyło. Bywały dni i noce jak ta, że mógł swobodnie siedzieć na werandzie i czuł się jak dawny on. Czy jeszcze kiedyś wróci do tego co było? Lata mijały, a widoków na poprawę jego stanu nie było. Nie miał po co się leczyć. Nie chciał, a terapeuta mu nie pomoże. Zmienni są odporni na działanie lekarzy od psychiki. A same rozmowy? On nie chciał rozmawiać. Po co? Na co? Rozumiał aż za dobrze co mu jest. Rana się nie zamknęła. Nadal sączyła się z niej ropa. Powinien był wtedy umrzeć, tak to stał się ciężarem dla rodziny, sfory i siebie. Do niczego się nie nadawał. Obecnie nawet przestał jeździć z bratem na zakupy do miasteczka. Nie dlatego, że bał się spojrzeń ludzi, ich śmiechu, gdy chciał się zapaść pod ziemię jak przypadkiem ktoś go dotknął. Nie chciał spotkać jego. Partnera. Zmiennego, który go bardzo wystraszył. Nagle pojawił się ktoś obcy i świadomość co się może dziać przerażała go bezgranicznie. Kiedy po odnalezieniu Christiana poszedł zobaczyć się z nim, wiele kosztował go ten krok. Stanął wtedy pod domem jakby nogi wrosły mu w ziemię, gdyż wyczuł Daria. Chris powiedział mu później, jak ten mężczyzna ma na imię. Siłą woli powstrzymał się wtedy przed ucieczką, co było trudne, ale był z siebie dumny. Został i mógł zobaczyć się z przyjacielem. Potem też rozmowa z Chrisem mu pomogła. Potrafił się przed nim otworzyć, jak przed nikim innym. Zmienny smok od początku roztaczał wokół siebie aurę bezpieczeństwa, nie zagrażał mu w żaden sposób, dlatego mimo że z początku Christian był obcy zaufał mu. Świadomość, że miał przyjaciela, kogoś kto nie jest w stanie go skrzywdzić działała na niego bardzo dobrze. Niczym najwspanialszy balsam koiła jego duszę. Dzięki temu nie schodził do piwnicy, by tam skryć się, gdy czuł się zagrożony. Powrócił tam po pierwszym spotkaniu z partnerem. Ten mężczyzna tak wiele oznaczał. Coś o czym zapomniał, że istnieje. Poza tym przerażał go. Był to potężny, szeroki w ramionach samiec o wzroście ponad metra dziewięćdziesięciu. Ten mężczyzna mógłby skręcić mu kark jedną ręką lub zgnieść w ramionach. Może Justin nie był niski, ale jego wiotkie, szczupłe ciało przy Dariu wyglądało jak cienka gałązka, przy grubym konarze drzewa. W ogóle to, że mógłby go dotknąć, zobaczyć... Dlaczego o tym myśli? Od dwóch miesięcy nie miał się czym martwić. Dario trzymał się z dala od ich posiadłości. On nie chodził tam. Nawet jak spacerował to robił to z dala od granic Arkadii. Byle tylko nie spotkać, nie poczuć... Poczuć? Poruszył nozdrzami. Napiął się cały, a w brzuchu ktoś mu zrobił wielką dziurę i zaczął grzebać w jego wnętrznościach. Ten zapach to był... Zacisnął dłonie na kolanach tak mocno, że odczuł ból, ale ledwie go rejestrował. Strach zaczął pełznąć po nim niczym wąż. Oplatał każdą cząstkę duszy i do tego ściskał z całej siły, jakby chciał go udusić. Rozglądał się w panice w poszukiwaniu mężczyzny, który gdzieś tu był.
Partner.
To słowo powinno wzbudzić w nim falę szczęścia, tymczasem do tego były cała lata świetlne. Stawało się ono jego przekleństwem. Tylko mając w pamięci słowa Christiana jeszcze tu siedział: „Dario to porządny samiec. Potrafi opiekować się bliskimi. Nie skrzywdzi cię. Tym bardziej, że wie kim dla niego jesteś”. Skąd niby miał to wiedzieć? Sam aromat Daria robił w nim istny cyrk lęków. Do tego świadomość, że jest blisko, może stoi po drugiej stronie ogrodzenia, paraliżowała go. Rozglądał się uważnie, ale nikogo w pobliżu nie widział. Powąchał powietrze i skoncentrował się na tyle na ile był w stanie w tej chwili to zrobić. Wiatr przywiewał zapach ze wschodu. Zmienny musiał stać na wzgórzu. Uspokoił się trochę. Mężczyzna był daleko, nie mógł mu nic zrobić. Zaraz o czym on myśli? To był partner nie skrzywdzi go. Niestety nawet nikła świadomość tego nie pomagała. Jacob mówił mu wiele razy, że dobrze by było jakby był związany z partnerem samcem, nie samicą. Samiec jest w stanie go obronić. Nawet jakby się tak nie bał, to i tak nie mógł na to pozwolić. Nie skazałby kolejnej osoby na męczenie się z nim. Nie mógł. Nie potrafiłby dać mu siebie niezależnie czy by chodziło o ciało czy serce. Po co miał kogoś zniewolić? Tym bardziej, że lęki, które w sobie nosił nie pozwalały na jakiekolwiek zbliżenie. Przecież jeden wzrok Daria, a on już leżałby w swoim kąciku w piwnicy, w pozycji embrionalnej i dygotał. Przeszłość go gnębiła,  niszczyła go. Nienawidził siebie, że był taki słaby. Był porażką. Nie powinien istnieć.
Starał się mniej oddychać, by za każdym razem woń Daria nie wpadała do jego umysłu, ale mimo wszelkich prób to się nie udawało. Zapach partnera zarazem nęcił i przerażał.

~*~*~

Nie wiedział co tu robił. Wyszedł z przybytku Erin i chciał wrócić do domu, ale jakaś siła przyprowadziła go tutaj. Dlaczego? Czy po rozmowie z wampirzycą jego umysł skierował się jakby w inną drogę, zręcznie omijając tę, którą zamierzał podążać? Zresztą nie to było ważne, tylko to co widziały jego oczy przenikając przez ciemność. Justin siedział w słomkowym fotelu, bliźniaczo podobnym do tych jakie stały u nich na ganku. Nie było wątpliwości, że zmienny go wyczuł. Dario w tym momencie wydzielał specyficzny zapach, coś co było silniejsze od codziennej woni. Byli partnerami, mimo że nie sparowanymi i pojawiający się zapach miał na celu wabić drugiego osobnika, by ten był gotów do wiązania partnerskiego. To coś dało się wyczuć nawet z paru kilometrów, jeżeli było się zmiennym wilkiem lub kotem. Tylko oni mieli te właściwości. Potrzeba oznaczenia ciągnęła go do Justina. Miał ochotę otrzeć się o niego i pozostawić ostrzeżenie dla innych samców, że ten tutaj, jest jego i nikt  nie ma prawa go mieć. Co miał zrobić, by zbliżyć się do Justina? Czy dobrym wyjściem byłoby nie posłuchanie Jacoba, podejście do Justina i wzięcie go jako swojego? Silna wola, jaką wybudował w sobie po zamordowaniu mu brata powstrzymała go przed tym niecnym czynem. Nie chciał być przyczyną rozstroju nerwowego Justina. Samo to, że z daleka reagował na niego jak diabeł na święconą wodę, jasno mówiło, że zrobienie choćby kroku w jego stronę mogło skończyć się źle.
Co ci zrobiono, że taki jesteś? Jak mogę ci pomóc? Pytanie powinno brzmieć czy kiedyś pozwolisz sobie pomóc? Myślał Dario. Co mam zrobić?
„Wystarczy, że tu jesteś, on cię czuje. Pozwól mu się oswoić.” Przypomniał sobie słowa Daniela. Oswoić? Jak niby miał to zrobić?! „Wystarczy, że tu jesteś, on cię czuje.” Przeczesał nerwowym gestem włosy. Jak mógł  być tak głupi?! Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślał?! Karcił siebie za to, że zrezygnował. Stracił dwa miesiące życia z racji tego, że chciał mieć wszystko od razu. Trzeba było więcej cierpliwości, samozaparcia i być może już dziś Justin zasypiałby w jego ramionach. Trzymanie się z dala to był zły pomysł, tak jak podejście i powiedzenie: „Hej, jesteś mój”. Zawsze można wybrać środkowe wyjście. Tak jak przypadkiem zrobił to teraz. Być i nie być. Oswoić go, nabrało ważnego znaczenia.

~*~*~

Jacob wyszedł na zewnątrz. Przez okno obserwował brata i widział, że coś jest nie tak. Dlatego wolał nie zostawiać go samego. Ostrożnie usiadł na drugim fotelu.
– Co się dzieje?
Justin podskoczył zorientowawszy się dopiero, że ktoś jest obok niego, kiedy ta osoba przemówiła.
– On tam jest – powiedział, że ściśniętym gardłem.
– Kto? – Zmarszczył brwi. Przecież wszyscy, którzy go skrzywdzili już dawno wąchali kwiatki od spodu. Szczególnie ten jeden zmienny.
– Dario – padło jedno słowo i ono wystarczyło, by Jacob wiedział co to oznacza dla brata. Czuł jak ta wiadomość rozrywa go na pół. Jedna część, ta wilcza, była zła, że Dario zrezygnował i nie próbował zdobyć jego brata, i teraz cieszyła się z powrotu mężczyzny na właściwą ścieżkę. Natomiast druga połowa robiła na przekór temu i z pewnością była to ta ludzka część jego osobowości. Wilk chciał dla swego brata partnera, człowiek martwił się, że Dario znów sprowadzi Justina do piwnicy, na tamten materac.
– Jak się czujesz? – Co miał zrobić? Nie mógł schować brata przed całym światem. Rozsądek dobra rzecz, kiedy staje się przed wieloma dylematami. Nie raz trzeba każdą sytuację przyjąć na spokojnie, a nie być w gorącej wodzie kąpany.
– Boję się i to przeważa, ale mój wilk ma chwilami ochotę tam pobiec i poddać się silniejszemu wilkowi.
– Chce swojego silniejszego partnera. Co by było gdybyś się zmienił? – zapytał ostrożnie. Wilk Justina przebudził się, gdy pojawił się Dario, lecz był zbyt słaby by przejmować kontrolę.
– Nie zmieniałem się od pięciu lat i nie zrobię tego. Wiem, że mój wilk podbiegłby kawałek, a po chwili wrócił w podkulonym ogonem. Wiesz, że nie zawsze jesteśmy w stanie, choćbyśmy bardzo tego chcieli, czegoś dokonać. – Justin dzięki spotkaniom z Christianem od pewnego czasu więcej mówił. Przyjaciel dobrze na niego działał. Zmienny smok był tu kilka razy w tygodniu. Chodzili razem po łąkach. To Christian więcej mówił, ale nieraz wspólnie prowadzili konwersacje, a czasami po prostu milczeli. Niekiedy nie trzeba słów, aby dobrze spędzić z kimś czas i porozumieć się bez problemu.
– Twój wilk, by chciał...
– Jest małym wystraszonym tchórzem, tak jak ja. – Po raz pierwszy od czasu rozmowy popatrzył prosto w oczy brata.
– Spokojnie. Chodź, już niedługo północ, trzeba kłaść się spać.
Justin kiwnął głową i wstał. Rzucił okiem w stronę, z której dobiegał zapach, ale nic już nie wyczuł. Wiatr zmienił kierunek. Po chwili zniknął z bratem w budynku.

~*~*~

Przez jego ciało przebiegł prąd. Penis chciał mu zrobić dziurę w spodniach, a to znaczyło, że nie był impotentem. Wystarczyło, by zawiał wiatr od strony chłopaka i był gotów, aby go oznaczyć, posiąść, kochać, bronić, i zrobić wszystko, by go mieć.

~*~*~

Od rana w Arkadii panował rozgardiasz. Nie było w tym nic dziwnego, gdyż podczas śniadań zawsze tak tu bywało, jednak dzisiaj Dario odbierał to zupełnie inaczej. Jakoś pozytywniej patrzył  na świat i o dziwo nie warczał na każdego. Jak zwykle zaczął dzień od solidnej porcji kawy. W końcu po wielu tygodniach mógł poczuć jej smak. Była taka jaką lubił czyli mocna, czarna i gorzka. Stał w swoim stałym miejscu, tuż przy kuchennych szafkach opierając tyłek, a właściwie ze względu na swój wzrost to raczej opierał uda o jedną z nich. Zmrużonymi oczami obserwował podekscytowanego Christiana, Danielowi też niewiele brakowało do tego stanu. Dario nie musiał się zastanawiać dlaczego tak się czują. Po trzech dniach nieobecności do domu wracał Martin. Już czuł, że ta trójka przez cały dzień nie wyjdzie z łóżka i wszystko będzie na jego głowie. Dobrze, czymś się zajmie. Inaczej, jak zakochany sztubak pobiegnie na wzgórze i będzie wypatrywał Justina.
W nocy długo nie mógł zasnąć. Nie tylko z powodu gorączki podniecenia jaka rozpaliła jego ciało. Zwyczajnie myślał, układał sobie w głowie plan co do tego jak miał postępować w stosunku do Justina. Zyskał przez to pewność, że cokolwiek się będzie działo tym razem da radę. Będzie czekał nawet rok na zdobycie tego mężczyzny i poznanie prawdy o nim. Co mu zrobiono, że nawet partnerska więź nie jest w stanie przebić się przez grubą, betonową ścianę, jaką postawił wokół siebie ten zmienny wilk? Pytanie gnębiło go i chyba tak będzie zanim pozna odpowiedzi. O ile je pozna.
Prawie upuścił zapełniony do połowy czarnym płynem kubek, kiedy pisk Christiana wręcz rozkazał mu wrócić do rzeczywistości. Zdążył zobaczyć jak Martin wchodzi do kuchni, a Christian wskakuje na niego oplatając swoje nogi wokół pasa partnera, a ręce wokół szyi i wsysa się niczym pijawka w kształtne usta. Martin złapał go pod pośladkami i przycisnął do siebie. Daniel, jako ten poważniejszy i bardziej dystyngowany, powoli podszedł do nich śmiejąc się z wyczynu stęsknionego Chrisa i objął ich obu. Po chwili zawładnął uwolnionymi ustami Martina. Ta trójka wiele przeszła, by być razem. Teraz żyli szczęśliwie ze swoimi dziećmi, które jak na zmiennych przystało rosły jak  na drożdżach. Mając dwa i pół  miesiąca wyglądały jak półroczne dziecko ludzi.  Patrząc na stojących w przejściu kochanków z łatwością odczytywało się ich wielką miłość do siebie i tęsknotę, gdy ktoś z nich musiał wyjechać. Każdy wyjazd nie mógł przekroczyć tygodnia, bo ból rozstania byłby nie do zniesienia. Dario nie czuł zazdrości patrząc na nich, to co czuł to była zwykła tęsknota. Bardzo pragnął dla siebie tego samego. Jego życie od małego kręciło się wokół bójek, gdyż nie potrafił się kontrolować. Z łatwością mógł zabić niewinną osobę. Jego agresja nieraz stawała się przyczyną wielu kłopotów. Z czasem gdy dorósł, do tego dołączył seks. Raz w nim zasmakował i spodobało mu się. Sądził, że to da mu szczęście. Mylił się. Nauczył się panować nad swoją agresywnością, zmądrzał, kiedy zaprzyjaźnił się z Danielem, a potem został betą sfory. Bójki odeszły, ale pozostał seks. Miał wielki temperament i ciśnieniu jakie w nim rosło musiał dać ujście w przybytku Erin. Jak się teraz nad tym zastanawiał, to rozumiał jakie to było głupie. Tym co wyczyniał próbował zatkać pustkę za tym, za czym tęsknił. W sumie od zawsze, a szczególnie od pięćdziesięciu lat, wiedział, że chce partnera. Takiego prawdziwego, nie kogoś bez więzi. Niestety myślenie, że mijają lata i pewnie minie kolejnych sto, dwieście, i go nie spotka... bolało. W chwili obecnej miał partnera więzi i dlatego tym bardziej musi się postarać zbliżyć się do niego i zdobyć serce zmiennego. Kiedy tylko zdoła to uczynić, doceni i pokocha tego mężczyznę. Rzuci mu do stóp cały świat. Nie chciał związku dla seksu, chciał czegoś więcej.
– Dario! Dario! – Dopiero po chwili zorientował się, że Daniel go woła, a reszta zmiennych, którzy przebywali w kuchni, patrzy na niego pytająco.
– Tak?
– Wybacz, że...
– Znikajcie, no już.
– Dzięki, Dario. Niech Robert ci pomoże – powiedział Daniel.
– A ja zajmę się dziećmi – wtrąciła Karia.
Odprowadził swe alfy i ich partnera wzrokiem, dopił kawę i po wrzuceniu kubka do zlewu wyszedł z kuchni mając przed sobą dzień pracy.

~*~*~


Justin stał przy padoku i patrzył na biegające klacze, wraz ze swymi źrebakami, które przyszły na świat w ostatnim czasie. One były takie wolne od zmartwień. Żyły bez oglądania się za siebie i ciągłego szukania w kładących się cieniach zła. On był więźniem swej duszy. Gdyby był inny mógłby związać się z Dariem. Tymczasem myśl o tym sprawiała, że czuł zimno przebiegające po plecach. Naprawdę nie był normalny.
– Hej. – Sheoni podeszła do niego i podała mu szklankę soku pomarańczowego.
– Dziękuję.
– Jacob i ja jedziemy z synkiem do Craiga na rutynowe badanie, potem chcemy zrobić małe zakupy. Wybierzesz się z nami?
– Nie. – Nie musiał się zastanawiać czy pojedzie, czy nie. Po co miał grać, udawać, że ma coś do zrobienia? Znała go i wiedziała co powie.
– Jacob powiedział mi o sytuacji z nocy. – Oparła się o drewniany słup i założyła ręce pod piersiami.
– Nie chcę o tym rozmawiać.
Kobieta westchnęła. Gdyby raz pozwolił sobie pomóc mogłoby mu to wszystko ułatwić. Lecz on nie chciał. W pewnym sensie rozumiała go. Zamknięcie się w swoim własnym świecie, nie dopuszczanie do siebie nikogo, pozwoliło mu przetrwać. Tylko jak długo? Ma kolejne pięć lat przeżyć w samotności? Nie musiał udawać, że nie doskwiera mu samotność. Męczyło ją to. Kochała go jak brata i chciała, aby związał się z kimś i zaufał tej osobie. Wiedziała, że nic na siłę nie można zrobić, ale jego partner mieszkał kilka mil stąd. Miała nadzieję, że Dario nie zrezygnował z niego i coś wymyśli. W momencie, gdy ona spotkała Jacoba, najpierw chciała go odrzucić, bo nie był kotowatym, ale szybko stało się tak, że widziała już tylko jego. Więź wybijała się ponad wszystko. Gotowa była zniszczyć każdego kto stanąłby im na drodze. Była zmienną panterą i jej wysoko urodzeni rodzice marzyli, by poznała partnera ze swojej rasy. Niestety los bywa przewrotny i ich plany uległy całkowitemu zniszczeniu, kiedy pojawił się Jacob Langston. Nie mogli walczyć z przeznaczeniem i córką, którą kochali. Pozostawili wybór córce, a ona go dokonała. Opuściła swój dom i zamieszkała ze sforą wilczych zmiennych, bo pokochała Jacoba całym sercem. Tymczasem jej szwagier walczył z tym co mu przeznaczone. Odpychał Daria, broniąc się przed nim, gdy powinien to robić ze swym strachem. Przecież Dario nie był taki jak... Nawet nie chciała wspominać imienia tego drania. Heh. Drania, to mało powiedziane.
– Dario to porządny facet – powiedziała i została obrzucona wściekłym wzrokiem. Brawo, w końcu jakieś inne emocje się w nim pojawiają, nie tylko lęk, ból w oczach.
Justin oddał pustą szklankę kobiecie i zostawił ją samą. Co z tego kim jest ten mężczyzna?! To nic nie da! Jedynie może nie ucieka poszukać dziury, w której by się schował. A to tylko, dlatego, że Dario jest daleko. Czemu oni nie rozumieją, że on się po prostu boi Daria?! Nie mógł tego pokonać mimo chęci. Cud, że wczoraj tak długo wytrzymał! Naprawdę był do niczego!

34 komentarze:

  1. Jestem zakochana w opowiadaniu na amen ;p
    Ale czy jest możliwość aby rozdział dodawany był dwa raz w tygodniu? Bo moim zdaniem raz to stanowczo za mało, a ja usycham z niecierpliwości ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem jak to jest usychać z niecierpliwości, ale lepiej raz w tygodniu niż czekać kilka tygodni. Teraz mam zapasy, ale one się szybko kurczą. ^^

      Usuń
  2. Drugi tom zapowiada się rewelacyjnie, a tajemnica Justina coraz bardziej mnie intryguje. Cieszę się, że Dario postanowił w końcu działać.
    Ile rozdziałów będzie miał ten tom ? I zaskoczyłaś mnie z tym trzecim tomem, zdradzisz kto będzie jego bohaterem?
    Pozdrawiam i życzę weny :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem ciekawa kto będzie protagonistą Trzeciego Tomu. Chociaż skłaniałabym się ku synowi Chrisa, Daniela i Martina. =) Może być ciekawie.
      Pozdrawiam
      Coma

      Usuń
    2. Mi przychodzi jeszcze na myśl doktorek, on też ciągle nie znalazł swojego partnera.

      Usuń
    3. Drugi tom ma 13 rozdziałów, ale nie zdradzę kto będzie głównym bohaterem. Miło mi czytać Wasze domysły i jestem ciekawa co tam jeszcze czytelnikom wpadnie do głowy. :D

      Usuń
  3. Super rozdział <3
    nowe opowiadanie zapowiada się ciekawi XD
    szczególnie relacja Daria z Justinem ... życzę cierpliwości Dariowi i mam nadzieję że jakoś przebije się przez ten mur dookoła Justina :-D
    Nie było żadnych błędów a notkę czytało się przyjemnie i z niecierpliwością XD przynajmiej u mnie tak było<3
    życzę weny i czekam na kolejny :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaa genialne <3 ile będzie mieć rozdziałów ta część???
    Mam nadzieje że jak znajdziesz czas to odpiszesz na maila :) Dużo weny w dalszym pisaniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Druga część ma 13 rozdziałów. Na jakiego mailla? Wiem, że odpisywałam komuś w sprawie bloga czy coś i to chyba byłaś Ty. Ale widocznie nie dostałaś mojego mailla. Jak coś to się odezwij tutaj.

      Usuń
    2. Chciałam zapytać czy znasz jakieś strony na której mogła bym znaleść bete. Mam napisane już sporo tekstu i nie chciała bym go umieszczać na blogu bez korekty.
      A I jeśli chce umieszczać na jednym blogu kilka opowiadań to który szablon powinnam wybrać ??
      Z góry dziękuje :)

      Usuń
    3. Nie znam żadnych stron, na których mogłabyś znaleźć betę. Ja to zazwyczaj na blogu dawałam ogłoszenie i ktoś się czasami zgłaszał. :) Także czasami dobrze jest utworzyć bloga i tam dać ogłoszenie. Mogę pomóc w tym, że podam adres bloga przy kolejnym wstawianiu rozdziału i może ktoś się zgłosi. :)
      Który szablon? To zależy od Ciebie, bo każdy szablon jest dobry, ale ja najczęściej wybieram Rewelacja, którego przerabiam po swojemu. Ten mój szablon jest właśnie wykonany z tego szablonu, ale przerobiłam go kodami znalezionymi na stronach szablonarni. Ewentualnie możesz zamówić jakiś uniwersalny szablon tutaj: http://zaczarowane-szablony.blogspot.com/ :)

      Usuń
    4. Aha dziękuje :) w takim razie założe bloga i dam ogłoszenie. Jeśli chodzi o szablony teraz wiem gdzie powinnam szukać. Pewnie jeszcze się tu odezwe ;)

      Usuń
    5. Hej to znowu ja ;)
      Tak jak radziłaś założyłam bloga http://ofeliaroseopyaoi.blogspot.co.uk/
      Będę wdzięczna jeśli wspomnisz o mnie przy kolejnym rozdziale :)
      Z góry dziękuje

      Usuń
    6. Okej, super. Wspomnę, ale gdybym zapomniała to przypomnij mi o tym, bo moja skleroza nie zna granic. :)

      Usuń
  5. A ja się domyślam o kim 3 tom - doktorek?

    Super rozdział, już nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam wczoraj w nocy cały pierwszy tom i się zakochałam w tym opowiadaniu <3 A dzisiaj stwierdziłam, że kocham je jeszcze mocniej. Rozdział cudowny :D
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Życzę weny, weny i jeszcze raz weny.

    Dziękuje bardzo za nowy rozdziała, ponieważ dzięki niemy ten dzień jednak nie będzie taki zły.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pojawilo sie troszke bledow, bardziej literowki.
    Nigdy nie lubilem kiedy ktos zmienial szablony, ale to chyba przez kolor tak latwo sie przyzwyczailem ;)
    Lubie Daria, ale to jak sie zachowal w stosunku do tych chlopakow z..burdelu to bylo nie w porzadku. Och chcialbym jeszcze poczytac o tym blondasku <3
    Szkoda mi Justina. Jest taki biedny :(
    Nie moge sie doczekac kiedy nam opowiesz jego historie.
    Pozdrawiam



    Damiann

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię zmieniać szablony, ale na szczęście robię to tylko, kiedy wstawiam nowe opowiadanie, a nie co chwilę. ^^

      Usuń
    2. Zapomniałam napisać, że o blondasku być może przeczytał, gdybym pisała o wampirach, ale na razie nie mam ochotę na coś takiego. :)

      Usuń
  8. Dario wreszcie przyszedł po rozum do głowy. Ech, niecierpliwy wilczek, od razu chciałby danie na tacy. Mam takie wrażenie, że gdyby był z Justinem, zrobiłby dla niego dwa razy więcej niż Daniel z Martinem dla Chrisa. Może trochę przesadzam, ale naprawdę tak mi się wydaje. xD
    Hm, ciekawe, kto jest osobą, jaka skrzywdziła Justina... Oby to tylko nie był brat Dario... ... głupoty plotę, wybacz xD
    Z utęsknieniem czekam na wtorek.

    OdpowiedzUsuń
  9. No no robi się bardzo ciekawie i ta tajemnica Justina ,już niemoge doczekać się wtorku:-) Pozdrawiam Agnieszka:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak dla mnie to 3 tom będzie o doktorku i synku naszej trójki zmiennych ;) dobra ale teraz skupmy sie na tym tomie i jak dla mnie to sie genialie zapowiada :D
    I mam nadzieje że swoje zapasy rozdziałów powiękrzysz i nigdy sie nie skończą XD
    Pozdrawiam i życze WENY !!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Opowiadanie zapowiada się tak jak wszystkie Twoje opowiadania czyli NIEZIEMSKO ;) Cieszę się że Dario jednak postanowił walczyć o Justina. Współczuję chłopakowi tego co przeszedł choć tak naprawdę nie wiem nic o jego przeszłości :/ Wybacz że tak krótko ale nie wiem co mam więcej napisać. Nastepnym razem postaram się bardziej :P Pozdrawiam i weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dawno nie komentowałam, więc teraz nadrobie zaległości :) Pierwszy tom skończył się fajnie, ten też zapowiada się świetnie ;) Biedny Dario, musi być troche bardziej cierpliwy... Nie sądziłam, że będzie jeszcze trzeci tom, ale ciesze się z tego, bo bardzo polubiłam to opowiadanie :) Pozdrawiam i zyczę weny :)

    PS: Ja też sądze, że trzeci tom będzie o doktorku :)

    OdpowiedzUsuń
  13. No no nie spodziewałam się że taks zybko wrócisz do naszych wilczków.
    Luano naprawdę zaskoczylaś mnie.
    No i jeszcze Dario.. coś czułam że nie miał on łatwego życia.
    I jego hostoria dopiero się zaczyna.
    Jestem ciekawa jak to wszystko się potoczy i będą wyglądać relacje z Justinem jeśli do tego dojdzie.
    I bardzo mi się podoba nowa oprawa bloga.
    Słodkie zdjęcie!
    czekam na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
  14. I świetnie :D Czytałam z zapartym tchem i nie wiem jak doczekam się następnego tygodnia XD To jest jeszcze raz BOSKIE!
    Jejku, naprawdę nie mogę się doczekać tego, jak w końcu będą mogli być razem. Choć czuję, że to nastąpi prędko patrząc na to, jak siebie pragną :). Strasznie intryguje mnie przeszłość Justina, ummm, chciałabym już ją poznać :] i żałuję, że nie napisałaś jej w Jedwabnym Szalu, jednak to nie było opowiadanie o nich xd Szkoda, ale to rozumiem i będę czekać z niecierpliwością.
    Dobrze, że już w pierwszym rozdziale widać małą zmianę w Justinie. Ma charakter i myślę, że się jeszcze zdąży rozkręcić XD

    O wow O.O Trzecia część? Powiedz o kim będzie! Proszę! :D Może o dzieciach Chrisa, Martina i Daniela? ;> o, oo! Albo jak Angela mówi o doktorku XD byłoby równie fajnie XD

    PS. Miałam komentować pierwszą część. Lub przynajmniej miałam nadzieję, że mi się to uda, ale się myliłam ;____; Gomenne. Z tą się postaram :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zdradzę kto jest bohaterem trzeciej części. Pomęczę Was. :D Mogę tylko dać wskazówkę, że na pewno nie minie tyle lat, aby dzieci były dorosłe.

      Usuń
    2. To może coś o rodzeństwie, Luisie i Soni? XD ale oni nie mogli by być jakkolwiek postaciami typowo fantasy... kurcze! ;___;
      Chciałabym wiedzieć XD ale wytrwam!
      A powiesz przynajmniej kiedy odkryjesz przed nami tę informację? XD

      Usuń
    3. Nie wiem kiedy odkryję. Może przy kolejnej notce albo przytrzymam Was bardzo długo i pomęczę. :DD

      Usuń
  15. O to i mój pierwszy komentarz choc czytam Cię od daaaawna ;)
    Kurcze naprawdę wyciągający pierwszy rozdział. Dziękuje rownież że chłopaki z JSZ sie pojawiają bo bardzo ich lubie :) Mam tylko nadzieje że Justin nie był wykorzystany seksualnie jakiś kurde nie lubie tych wątków. Ale jesli tak było to pokaz mi kto mu to zrobił a go zadźgam. Powiem Ci że juz wiem co czują moi obserwatorzy czekając na Family Man albo inne książki. Frustracje. Ja też ją czuje teraz. Że tylko jeden rozdział a do następnego osiwieje ;) dzięki za Twoją prace ;) nuffanilia

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie mam pojęcia, jak taki marny człowieczek jak ja może wyrazić swój zachwyt twoim opowiadaniem, lecz chciałabym Ci przekazać, że po przeczytaniu tego rozdziału, jestem wniebowzięta. :) Dziękuję za napisanie go i życzę dużo weny.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Zajefajne ;D bardzo mi sie podobało , błagam by kolejna notka była niebawem ;) dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  18. Witam,
    świetnie, że się układa wszystko u Christiana zasługuje na szczęście, tak wiele wycierpiał... ech.. Dario ty głupolu, nikt Ci nie kazał nie walczyć zmarnowałeś tyle czasu, chyba ta rozmowa z Erin najbardziej mu pomogła...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)