Dziękuję za komentarze. :D
–
Bardzo
źle – odparł Delreth,
zawisając nad chłopakiem. W pokoju nadal paliła się świeca i
mógł mu się przyjrzeć. – Nawet nie wiesz, na co się piszesz,
wchodząc do mego łoża nagi. – Sam miał na sobie tylko coś w
rodzaju bielizny, więc doskonale czuł ciało chłopaka. Tym
bardziej, że Erki stykał się z nim w każdym calu.
–
Nie
jestem dzieckiem. Wiem, co dwoje ludzi ze sobą robi. Nie to, żebym
znał sytuację z własnego doświadczenia... – urwał, czując,
jak policzki palą go ze wstydu.
–
Tego
to się domyśliłem. Dlatego tym bardziej daję ci szansę wyjścia
stąd. – Zaczynał wariować od jego zapachu. Miał na niego
ochotę, odkąd go ujrzał, ale nie dopuszczał tego do głosu, a
teraz chłopak podaje mu się na tacy. Chciał go schrupać w
całości.
–
Znów
będziesz mówić, że nie zapanujesz nad sobą i mnie skrzywdzisz. –
Zarzucił mu ręce na szyję, przyciągając go do siebie i przełożył
nogę w taki sposób, że Asmand znalazł się pomiędzy nimi. Jedną
oplótł biodro górującego nad nim Delretha. Oddawał mu się, więc
co miał jeszcze zrobić, aby mężczyzna go chciał? – Nie wyjdę
stąd.
Derleth
chwycił go za udo i przesunął po nim dłonią, wyczuwając
gładkość skóry.
– Nie wiesz...
– Wiem. Nie chcesz
mnie? – Smutek wkroczył na twarz Ladrimy. Powinien był wiedzieć,
że taki wspaniały mężczyzna nie zechce kogoś takiego jak on.
Wygłupił się tylko i do tego miał ochotę płakać. Bycie
odrzuconym boli.
– Głupi chłopak.
Nie rozumiesz, że chcę cię i to za bardzo? – Właśnie okazywało
się, że ma serce, które przecież wiele wiosen temu zostawił
daleko stąd. Zacisnął palce na udzie chłopaka.
–
To
czemu mi tego nie okażesz? Pokaż, jak bardzo mnie chcesz.
Oprzeć
się takiemu zaproszeniu było niemożliwe. Będzie musiał okazać
mu coś więcej niż tylko brać, jak to zawsze robił. Niejeden z
jego partnerów wychodził z płaczem, bo Asmand tylko brał i
sprawiał ból. Nie interesował się potrzebami kochanków, tylko
sobą. Tym, czego on potrzebował. Potem przestał sypiać z innymi i
żył bez doznań cielesnych, aż do teraz. Nadal uważał, że nie
był odpowiednim partnerem i kochankiem dla takiego stworzenia, jakim
był Erkiran. Lecz bronienie się przed nim nie miało już sensu.
Chłopak go chciał, a on chciał jego. Pochylił się i pocałował
go delikatnie, co Erkiran przyjął z ulgą i ochotą, gdyż wypuścił
do tej pory wstrzymywane powietrze przez nos. Gdy ich wargi się
zetknęły, przez oba ciała przebiegł dreszcz, sprawiając, że
włoski na skórze podniosły się do góry. Asmand całował go
powoli, za każdym razem napierając wargami mocniej, aż pogłębił
pocałunek, wsuwając się językiem do wnętrza ust chłopaka.
Erkiran
przyjmował ulegle to, co było mu dawane, ale nie był bierny. Co
prawda, dopiero się uczył tej wspaniałej, jego zdaniem, sztuki,
ale natura i rosnące pragnienie sterowały nim w taki sposób, że
wiedział, co robić. Asmand cały czas pieścił jego udo,
zjeżdżając dłonią w stronę biodra, zahaczając nawet o nagi
pośladek. Erkiran był już podniecony i miał ochotę potrzeć
kroczem o, niestety, nadal oddalone części ciała mężczyzny.
Nacisnął nogą biodro Asa, nadal delektując się smakiem jego ust.
Był
na tyle doświadczonym mężczyzną, że doskonale wiedział, o co
chłopakowi chodzi. Oderwał się od jego warg i uniósł na tyle, by
pod okryciem pozbyć się dołu ubrania. Dopiero wtedy przylgnął do
niego, co wywołało w nich obu syk i nie było to oznaką czegoś
bolesnego. Przeciwnie, dotknięcie się ich twardych członków
zaprowadziło ich do miejsca, skąd ucieczki już nie było.
–
Erki
– stęknął, poruszając się pomiędzy jego nogami i obcałowując
szyję młodzieńca. Z zadowoleniem stwierdził, że nie ponosi go
jak zawsze. W innym wypadku już by w nim był i zaspokajał siebie.
Tymczasem miał ochotę go pieścić i pokazać, jak cudownie jest
być z drugim człowiekiem w taki sposób. Bardzo tym siebie
zaskakiwał.
W
niedługim czasie Erkiran płonął z pożądania, wyginając się ku
ustom składającym na ciele palące ogniem pocałunki oraz bawiącemu
się jego sutkami mokremu językowi i dłoniom badającym jego ciało.
A te były wszędzie, dotykając bioder, boków, wsuwając się pod
plecy, aby zaciekawione podążyć ku jego pośladkom. Sam pieścił
ramiona i głowę Asmanda lub jego plecy, kiedy dosięgał ich w
chwili, jak mężczyzna ponownie przywierał niczym pijawka do jego
ust i często wtedy brał język Erkiego do swoich, ssąc go
zapamiętale. Teraz jednak Ladrim wzdychał, czując, jak jego brzuch
jest pokrywany ogniem, a pachwiny odbierały to gwałtowniejszym
pożądaniem.
Asmand
odrzucił na bok pierzynę. Dostatecznie byli rozgrzani, aby nie
potrzebować dodatkowego okrycia. Całował chłopaka, pobudzając go
i odbierając mu zmysły. Zastanawiał się nad bardzo ważną
kwestią. Erki oddawał mu się cały, do końca, ale jak miał wejść
w niego na sucho? Nie miał tych fajnych mazideł czy olejków, jakie
były produkowane przez medyków lub zielarzy. Do tej pory nie było
mu to potrzebne. Zrugał siebie w myślach, docierając do penisa
leżącego na brzuchu chłopaka.
Krzyknął,
gdy przeciągłe liźnięcie od jąder ku górze odezwało się
niezwykłą rozkoszą, aż musiał unieść głowę i spojrzeć w
dół. Przełknął ślinę, natknąwszy się na niezwykłe, pokryte
mgłą pożądania oczy. Mężczyzna robił mu to, co czasem słyszał
w propozycjach od ulicznic w ich dzielnicy, kiedy te chciały go
zaciągnąć na kilka chwil przyjemności.
– As.
– Podoba się?
–
Wiesz,
że tak i zaraaazzz – zawył, opadając na poduszkę. Czuł, jak
główkę członka pochłonęły usta, a język zatoczył kółeczka
wokół dziurki na czubku. – Zwariuję. Nie wytrzymam. Nie dam
rady. – Jego biodra pchnęły ku górze. – Aaach. – I gdy był
już blisko, wszystko się skończyło. – Asssss.
Z
żalem wypuścił jego penisa, ale już wiedział, jak przygotuje
chłopaka i skąd weźmie chociaż trochę nawilżenia, ale najpierw
da mu jeszcze więcej wrażeń.
–
Odwróć
się na brzuch. – Odsunął się trochę, by dać mu swobodę
manewrowania swoim ciałem. Oblizał się, gdy ujrzał przed swoją
twarzą krągłe pośladki. Uniósł się nad ciałem chłopaka i
pocałował go w kark.
–
Cokolwiek
będzie się teraz działo, mów, gdyby było ci źle lub gdybyś
tego nie chciał – szepnął mu do ucha, przygryzając jego płatek.
Czuł, jak chłopak drży i wiedział, że nie było to oznaką
zimna. Jego ciało było gorące, a kropelki potu pokryły je
błyszczącą powłoką.
–
Nie
przestawaj mnie dotykać. – I tak wiedział, że za dużo bierze,
nic nie dając z siebie, ale po prostu nie mógł działać, kiedy
rozpływał się pod jego spojrzeniami i pieszczotami.
–
Nie
przestanę – obiecał, masując mu plecy i kierując dłonie ku
dwóm kuszącym półkulom. Przejechał językiem po całym
kręgosłupie, docierając do linii pośladków. Rozdzielił je
dłońmi i zjechał narządem pomiędzy nie.
– Co ty robisz?! –
Zaskoczony Erkiran chciał się poderwać i uciec biodrami, ale te
zostały zatrzymane w miejscu.
–
Szzzz.
Czuj i poddawaj się temu – powiedział Asmand, zanim powrócił do
coraz intensywniejszego pieszczenia jego wejścia. Uniósł mu biodra
w górę, śliniąc mu dziurkę, kreśląc kołeczka i zatapiając w
niej język. Jęki Erkirana były melodią dla jego uszu i chłonął
je oraz smak chłopaka, jakby od tego zależały losy świata. Lizał
go, dołączając do pieszczot palec. Opuszkiem badał wejście,
pocierał i wkradał się do środka przy pomocy śliny. Chłopak
czasami się spinał, ale coraz częściej był bardziej swobodny i
otwierał się na stymulację.
Znów
kręciło mu się w głowie i od pobudzania jego tylnych partii ciała
już prawie dochodził. Miał dziewiętnaście lat, podniecało go
wszystko, czasami miał wrażenie, że jest za bardzo rozbudzony.
Podobało mu się to, co mężczyzna z nim robił i zaczynał lubić
wszystkie czynności, o ile tak to można nazwać, jakimi został
obdarzany. Jemu pozostało tylko wicie się i zaciskanie zębów na
poduszce.
Wsunął powoli palec
do jego wnętrza, a mięśnie natychmiast schwytały go w siebie.
– Mmmm.
– Boli?
– Nie. Dziwnie jest,
ale nie boli.
Poruszył
w nim palcem, wsuwając go i wysuwając. Przy okazji pochylił się
niżej i polizał jądra chłopaka oraz ciało pomiędzy nimi a
odbytem.
–
Assss,
ja... doch...
Na to czekał. Sięgnął
pod niego i złapał za jego członek tak, żeby wyłapać
najdrobniejszą kropelkę nasienia. Penis trysnął w jego dłoń, a
Erki prawie zawył z ulgi, po wszystkim zapadając się twarzą w
poduszkę i ciężko dysząc.
–
To
jeszcze nie wszystko, kochany – zamruczał Asmand. Jego męskość
domagała się nie tylko uwagi, ale wsunięcia w to wąskie ciało.
Sama myśl, że mięśnie tak mocno go ścisną, omal nie posłała
go na granicę ostatecznej rozkoszy. Tak długi post robił swoje.
Wysunął palec i wylał
ciepłe
nasienie chłopaka na jego rowek, aby go bardziej przygotować i
zagłębić w nim więcej palców. Zaczynał podziwiać siebie za
cierpliwość. Co Erki z nim zrobił?
Chociaż
główne podniecenie u niego minęło, to jednak dotyk pomiędzy
pośladkami i wchodzące w niego palce, jak ostrzegł go As, na nowo
zaczęły pobudzać ciało i umysł.
–
Mmnn
– mruczał do siebie, czasami krzywiąc się na ingerencję w nim.
Dołożył
trzeci palec, unosząc się, przy okazji resztki nasienia wsmarowując
w swój członek, następnym razem musi mieć mazidło.
Następny
raz? As, co się z tobą
dzieje? Jaki As? Jestem Asmand, myślał.
Gdy
chłopak był dostatecznie otwarty, pochylił się nad nim i zapytał:
–
Mogę?
– Pokazał mu, co chce zrobić, przysuwając męskość do jego
wejścia.
– A mogę na ciebie
patrzeć? – Wstydził się, ale musiał go widzieć. Czuć jego
obecność.
– Odwróć się na
plecy, chociaż tak będzie ci gorzej za pierwszym razem.
–
Nie
będzie. – Położył się na plecach z szeroko rozsuniętymi
nogami. Jego członek na wpół twardy dał znać Delrethowi, że dla
chłopaka to nie będzie zwykłe oddanie się. Bał się, że jak ten
przeżył już przyjemność, to teraz nie będzie mu tak dobrze.
Ułożył sobie jego
nogi na ramionach i opadł na tyle, żeby móc w niego wejść.
Poczuł,
jak szeroka główka napiera na niego i spiął się, nie
przepuszczając jej.
–
Szzzz.
Wpuść mnie – poprosił Asmand, cały czas na niego patrząc. –
Wpuść. – Pchnął biodrami, przebijając się przez pierwsze
kręgi mięśni. Wszedł stanowczym, acz delikatnym ruchem do końca.
Erki
zacisnął oczy, czując ból, a spod powiek wypłynęły łzy, które
scałował Asmand.
–
Szzzz.
Otwórz oczy. Dobrze. Zaraz przestanie boleć. – Po co go brał,
nie mogąc użyć tyle nawilżacza, ile było potrzebne? Nie mógł
patrzeć, jak chłopak cierpi. – Mam wyjść? – Nie chciał tego,
ale zrobiłby to. Szlag, Erki obudził jego serce zatopione w kamień.
–
Nie.
Sam powiedziałeś, że przestanie. – Objął go wokół szyi,
będąc teraz w niewygodnej pozycji. – Daj mi chwilę. – Podniósł
głowę, całując usta kochanka. Nakierował myśli na to, że czeka
go jeszcze wiele rozkoszy, jak tylko pokona ból i odpręży się.
Delreth
oplótł swe biodra jego nogami i uniósł się na jednej ręce, a
drugą złapał za miękki członek i zaczął go pobudzać. Tak
bardzo chciał się zacząć ruszać, ale dał Erkiemu czas, o jaki
chłopak prosił, co zostało mu nagrodzone, bo stymulacja członka
sprawiała, że chłopak twardniał, zapominając o bólu i sam
poruszył biodrami.
– Możesz.
Słowo
rozbrzmiało mu w głowie i miał ochotę dziękować za nie Erkiemu.
Poruszył się, kładąc na nim i pocałował go w podziękowaniu.
Chciał mieć z nim kontakt nie tylko ten poniżej pasa. Czuł
potrzebę obsypania go pocałunkami, tulenia i dania wszystkiego,
czego Erki zażąda.
–
Och,
As – jęknął, gdy po długich chwilach ból zaczynał ustępować
i zamieniał się w coś, na co obaj czekali. – Wspaniale.
Asmand
zadrżał, wbijając się w niego. Na początku powoli, a kiedy
widział reakcję chłopaka, który z każdym pchnięciem zaczyna
odpowiadać, już się nie hamował. Nie musiał, zwłaszcza słysząc:
– Dobrze. Och, tak.
Czekał
wieczność na to, by to słyszeć, by bez oporów przeciskać się
po jedwabistym, ciasnym tunelu i dostał to. Zrozumiał, że
przyjemność czerpie się nie tylko z brania, ale przede wszystkim z
dawania. Kiedy widział ją wymalowaną na twarzy Erkirana, tym
mocniej przeżywał swoje zadowolenie. Kochał się z nim cały
szczęśliwy, wzdychając w jego usta, które często się ze sobą
spotykały i pożerały. Oparł łokcie po bokach jego głowy,
przywierając mocniej do niego tak, aby penis chłopaka został
ściśnięty przez ich brzuchy. Erki desperacko ściskał go,
wciskając mu pięty w pośladki. Coraz bardziej drżał, czując,
jak żar przebiega przez jego ciało w szybkim, bolesnym przez swą
przyjemność tempie.
–
Daj
mi to, daj – błagał.
–
Dojdź
dla mnie. Dojdź, Erkiranie. – Przyspieszył pchnięcia, na co
chłopak zamruczał w pełni zadowolony i niedługo później
zacisnął się na penetrującym go członku, gdy fala podniecenia
osiągnęła szczyt. Rozlał się pomiędzy ich ciałami,
zakleszczając mężczyznę w uścisku swych ramion i ud.
Widok wijącego się
chłopaka nie pozostawił go w tyle za nim. Wbił się w niego
ostatni raz i wytrysnął w chętnym wnętrzu, a swój krzyk ukrył w
szyi kochanka.
Erki
przytulił go, będąc w błogim nastroju i wiedząc, że to też
będzie powtarzał. Zapomniał o początkowym bólu i rozciąganiu,
chociaż to drugie było nawet przyjemne, skupiając się tylko na
tym, co było później i jest teraz. Leżeli spokojnie spleceni w
miłosnym uścisku, dochodząc do siebie.
– W
porządku? – zapytał Delereth, patrząc uśmiechniętymi oczami na
młodego kochanka. – Chyba cię właśnie zdeprawowałem.
– Rób to jak
najczęściej.
To rozbawiło Asmanda i
zaśmiał się.
– Nie pamiętam już,
kiedy się śmiałem.
–
Rób
to jak najczęściej – chłopak powtórzył swoje słowa, a potem
jego usta zostały złączone z wargami kochanka, leniwie go
całującymi. Stęknął, gdy jego wejście opuścił już mięknący
członek mężczyzny i poczuł, jak ślisko się robi pomiędzy
pośladkami. Ponownie się zarumienił.
Na jego rumieńce
mógłby patrzeć już zawsze. Zdążył zauważyć, że te
określające wstyd wyglądały trochę inaczej od tych, które
pokrywały ciało chłopaka w fazie przyjemności. Zrozumiał, co
było przyczyną tych obecnych. Położył się obok i przytulił go.
–
Chcesz
się pójść umyć? – zapytał, całując chłopaka w czoło.
–
Nie.
Wolę się kleić niż odsunąć z twoich ramion. Jeszcze mi
uciekniesz. Poza tym, zrobiłem się senny, więc jeżeli ci nie
przeszkadza, że jestem cały brudny...
–
Nie
jesteś brudny. To ślady tego, co przeżyliśmy.
–
Widzisz,
nie skrzywdziłeś mnie – stwierdził Erki.
–
Widocznie
przy tobie jestem inny. Śpij. – Podciągnął na nich okrycie. –
Rano się umyjesz. Chłopak coś niewyraźnie pomruczał i pogłaskał
go po plecach. Asmand skierował wzrok ku oknu, za którym niedługo
wstanie dzień. Czy on właśnie zaczął nowy etap swego życia?
Cichy głos pochodzący z jego serca podpowiedział mu, że tak.
*~~*~~*
Nad
Antiri wschód słońca rozświetlił ulice, dachy domów i wszelkie
rośliny. Zajrzał przez okna domostw i nie omieszkał przywitać
mieszkańców pałacu,
poganiając ich do pracy lub opuszczenia łoża. Tak samo, jak inni,
smagany przez promienie Riven zacisnął powieki, przez które
dolatywało jasne światło. Nieprzespana noc dawała mu odczuć brak
snu, lecz czucie ciepłego ciała obok i myśl, że gdyby Delreth
zdołał wykonać zadanie, nigdy już nie ujrzałby światła
dziennego, pomogło mu otworzyć oczy. Z lubością przyjrzał się
śpiącej twarzy Aranela. Przez ostatni czas uwielbiał budzić się
pierwszy i przyglądać mu się, czekając, aż mąż odrzuci słodkie
ramiona snu i będą mogli uczyć
go dotyku. Lekcje dawały efekty, choćby wczorajsze muśnięcie się
ust było tego doskonałym przykładem.
Bardzo
chciał się z nim kochać, a twardość pomiędzy nogami na każde
takie myśli reagowała ochoczo. Nienawidził i kochał budzić się
podniecony przy Aranelu. Zastanawiał się, czy partner rankiem jest
tak samo pobudzony. Zacisnął pięści, żeby nie sprawdzić i nie
wystraszyć go.
Małe
kroki i cierpliwość,
powtarzał
sobie w myślach Riven. Uśmiechnął się szeroko, kiedy Aranel
zaczął się przeciągać, przez co zsunął z siebie okrycie, a
uniesiona koszula pokazała szczupłą, nagą nogę ugiętą w
kolanie.
Saeros
zagryzł zęby na poduszce. Gdyby wtedy nie zrobił mu krzywdy, teraz
bez strachu mógłby się do niego dobrać. Znaleźć pomiędzy
udami, które w spazmach zaciskałyby się na nim. Prawie pisnął na
to wyobrażenie i, co dziwne, myśl, że dotykałby mężczyznę, nie
przeszkadzała mu, bo to był Aranel. Jego Aranel. Oj tak, jego
uczucia uległy wielkiej zmianie.
– Dzień dobry.
– Riven? Już nie
śpisz?
– Przyglądam się
tobie i twojej słodkiej nodze.
Aranel
zmarszczył brwi, jakby przez chwilę próbował zrozumieć, o co mu
chodziło, ale czując chłód na odsłoniętej części ciała,
poszukał pierzyny i naciągnął ją na siebie.
–
Zasłoniłeś
piękny widok. Szkoda – szepnął Riven, dotykając jego włosów.
– Nie mów tak. –
Spłonił się, zwłaszcza, że czuł znajomy ucisk poniżej pasa i
bał się, że Riven mógł zobaczyć, że jego męskość nie leżała
spokojnie uśpiona.
–
Dlaczego?
Jesteś piękny i twoje nogi też takie są. Szczupłe, długie… i
chciałbym je całować – ostatnie
słowa dodał w myślach. – Boisz się?
– Nie.
– Mogę cię
pocałować?
Na
samą myśl, że w nocy pozwolił na to mężczyźnie, zrobiło mu
się gorąco i chciał znów to powtórzyć. Nieśmiało kiwnął
głową, a pościel ugięła się, kiedy Riven przysunął się do
niego i kciukiem zarysował krawędzie warg, aby zaraz pokryć je
swoimi i łagodnie pieścić. Pocierał jedne o drugie, czekając, aż
Aranel sam rozchyli wargi i odda czułość, jak nocą. Nie był tego
pewny, ale wierzył, że młodzieniec nie ucieknie. Położył mu
dłoń na piersi w miejscu serca, biło szybko, mocno. Uśmiechnął
się w jego usta, kiedy Aranel nieśmiało oddał pocałunek, a nawet
umieścił swoją dłoń na jego szyi. Kolejny krok do przodu
zrobiony. Czy mógł pozwolić sobie na nowy?
Całując
Aranela powoli i delikatnie zapoznając go ze sobą oraz swoim
smakiem, wyznaczył ręką szlak z torsu męża do jego boku i niżej
ku biodru.
Adantin
stężał, odczuwając to, co mężczyzna robił i przerwał
pocałunek.
– Co ty...
– Nie bój się. Nic
ci nie zrobię, wierz mi – mówił spokojnym, kojącym głosem.
–
Wierzę.
– Odprężył się
na tyle, na ile pozwalała boląca męskość. Przesunął się,
ocierając się przy tym o pierzynę i prawię jęknął, ale w
ostatniej chwili zagryzł wargę.
Riven
mógł się tylko domyślać, co mogło być przyczyną takiej
reakcji, więc nachylił się ponownie do ust, lekko liżąc
zagryzaną wargę.
– Pozwól mi, aby
sprawił ci przyjemność.
– O czym ty mówisz?
– zapytał młodzieniec.
– Pokażę ci, ale
wiedz, że możesz się wycofać. – Nie sądził, że Aranel to
zrobi, jego ciało coraz mocniej się rozgrzewało, więc z ochotą
przyjmie ulgę, jaką Riven chciał mu zaofiarować. Ale na wszelki
wypadek wolał zostawić mu otwartą furtkę.
–
Rozumiem.
– Co on chciał zrobić i czemu jego dłoń sunie w dół jego
ciała? Oddech mu przyspieszył, ale nie ze strachu, tylko z
podniecenia, jakie nieraz opisywano w książkach. Usta ponownie
zostały nawiedzone przez wilgotne wargi męża i przyjął je z
ochotą. Odwracały uwagę od wkradającej się pod nocną koszulę
ręki. Dotyk na udzie zaniepokoił go i zaczęły powracać
wspomnienia, ale sam powiedział sobie, że Riven go już nie
skrzywdzi. Przyrzekł to, a on mu wierzył. Poza tym, był jego mężem
i miał prawo go dotykać. Wstyd, co partner poczuje, palił go żywym
ogniem.
Wyczuł,
jak mężczyzna się spina, ale zaraz wzmocnił pocałunek i, nie
zabierając ręki, uparcie dążył do jednego miejsca. Chciał dać
Aranelowi tak wiele, nie myśląc przy tym o sobie. Tylko miłość
mogła trzymać go w ryzach. Zawędrował na wewnętrzną stronę
uda, które rozsunęło się lekko na bok i pogłaskał drżące
ciało. Liznął jego usta, wsuwając koniuszek języka pomiędzy
wargi.
–
Otwórz
usta – poprosił, a gdy Aranel to uczynił, skorzystał z tego.
Niespiesznie zaczął badać ich wnętrze gorącym organem.
Po
jego kręgosłupie przeszło niezwyczajne odczucie, którego nie
znał, kiedy Riven zaczął go pieścić językiem, a dłoń
przesunęła się w górę między jego nogi. Wygiął się, kiedy
ciekawskie palce trąciły jądra. Ponownie się wystraszył, ale
zaraz odepchnął to od siebie. Był mężczyzną, nie powinien się
bać. Złapał za ramiona męża i wbił w nie paznokcie.
O
tak, tam chciał go dotknąć i z radością stwierdził, że się
nie brzydził. Podobało mu się to uczucie. Nadal odbierając oddech
mężowi i oplatając jego język swoim, podążył palcami po
napiętych jądrach, bawiąc się nimi delikatnie niczym najkruchszą
rzeczą na świecie, aby po jakimś czasie objąć twardy członek
Aranela. A reakcja, jakiej oddał się młodzieniec, była wprost
genialna. Najpierw Aranel bez udziału swej woli rozsunął uda
trochę szerzej, a potem, gdy sunął już dłonią po jego członku,
książę oderwał się od jego ust i wygiął, wciskając głowę w
poduszkę, a z ust wypuszczając jęk. Teraz Riven wiedział, że już
się nie wycofa, tylko da mu to, co, jak się domyślał, nawet
Aranel sobie nie dawał.
–
Zakosztowałeś
kiedyś orgazmu? Powiedz. – Całował go po szyi, a mąż zatopiony
w świecie rozkoszy pozwalał mu na to.
– Nigdy, czekałem
i... myślałem.. że... Och. – Wstydził się swoich reakcji, ale
nie potrafił się opanować, kiedy pieszczony penis dostarczał mu
takich emocji.
Riven,
widząc, jak bardzo mąż jest rozpalony, postanowił, że nie będzie
go długo męczył. Da mu to, czego Aranel sobie zabraniał.
Przyspieszył ruch ręki, przesuwając ją od nasady w stronę mokrej
główki, co najbardziej spodobało się Aranelowi. Nie musiał długo
czekać na jego spełnienie. Gdy członek powiększył się, zaczął
drgać.
Ostatni
krok okazał się dla Aranela potężnym przeżyciem. Napięcie
ukłuło go bolesną ekstazą, przebiegając po każdej części
ciała i rosnąc pomiędzy nogami tak silnie, że nie potrafił się
temu nie poddać. To, co nim zawładnęło, zmusiło go do krzyku,
wicia się i podrzucania biodrami, by móc jeszcze mocniej przeżyć
to, co dała mu zaciśnięta na jego męskości dłoń partnera.
Przyjemność wystrzeliła z niego, znacząc mu brzuch i rękę
Rivena ciepłym nasieniem, a usta wykrzyczały:
– Riveeeen.
Patrząc
na niego, chłonął każdy gest i spazm, a usłyszane swoje imię
dało mu do zrozumienia, że nie jest Aranelowi obojętny. Napawał
się tym wszystkim. Nawet tym, jak młodzieniec powoli dochodził do
siebie, poluźniając uścisk na jego ramionach. Pocałował go
czule.
– I jak się czujesz?
– Wspaniale –
wysapał oszołomiony Adantin.
– Nawet nie wiesz,
jak wspaniale wyglądałeś...
– Przepraszam, że
ubrudziłem ci rękę.
Dopiero
po tych słowach Riven przypomniał sobie, że trzyma na wpół
twardy członek męża, a jego ręka pokryta jest nasieniem. Wysunął
ją i spojrzał na nią.
–
Nie
przepraszaj za coś, co jest dowodem tego, co przeżyłeś –
powiedział i przysunął dłoń do ust. Tak z ciekawości wysunął
język, gdyż kusiło go, aby poznać smak męża. Polizał białą
ciecz i stwardniał bardziej. Zignorował to, dziś zajmując się
tylko mężem. – Słono słodki.
– Słucham? –
Musiał wstać i się umyć, brzuch mu się nieprzyjemnie lepił od
wilgoci.
– Ty, smakujesz
wyśmienicie. – Otarł resztę nasienia w pościel, a sam sięgnął
po swoją koszulę i delikatnie wytarł Aranela. Najbardziej żałował,
że wszystko robi pod okryciem i nie może go widzieć, ale i do tego
dojdą.
– Riven, co ty?
–
Szzzz.
Chcę się tobą zająć. – Odrzucił koszulę na podłogę i objął
męża, a Aranel zawstydzony aż po czubki uszu cieszył się, że
może to ukryć w jego piersi. – Nie wstydź się, słodziaku, to
naturalne. I wiesz, co mnie cieszy?
– Hm?
– To, że nie
uciekasz przede mną. – Saeros miał tyle energii, że mógłby
góry przenosić. Z ulgą przyjął opad swego podniecenia. Widocznie
zaspokojenie drugiej osoby pozwoliło i jemu osiągnąć jakieś
spełnienie, chociaż to stało się bardziej w jego umyśle.
–
Już
nie chcę tego robić. To znaczy uciekać. – Dobrze mu dziś było,
wyjątkowo i sam był z siebie dumny. Czy to znaczy, że będzie w
stanie mu się w pełni oddać? Tego nie wiedział, ale będzie się
starał.
– Jutro z samego rana
Galdor, Delreth i ja wyruszamy do Elros, dlatego chcę dzisiejszy
dzień spędzić z tobą. Co powiesz na przejażdżkę po pastwiskach
i spędzenie czasu razem?
–
Chętnie.
– Bał się
tego ich wyjazdu. Zostanie w pałacu sam, każdy miał tu zajęcia i
nie będą cały czas dotrzymywać mu towarzystwa. A co, jak ktoś
inny zechce mu zrobić krzywdę? – Powinniśmy już wstać. Służący
mogą wejść.
–
Nie
wejdą tu, dopóki ja tu jestem. Takie dałem im rozkazy.
– Dlaczego?
–
Nie
mogę pozwolić, by widzieli cię takiego, jakiego tylko ja mam prawo
ujrzeć. Dopóki jeden z nas tu jest, mają zabronione wchodzić. W
środku dnia mają pukać i czekać na zaproszenie. – Nie chciał,
na przyszłość, kiedy będą się kochać, mieć świadków tego.
Pocałował go w czubek głowy, która znalazła sobie miejsce pod
jego brodą. Był pewny, że swoimi słowami znów zawstydził
młodziutkiego męża. – Poleżmy jeszcze trochę. Jutro już nie
będzie na to czasu.
świetne! czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńXhex.
Świetne! Czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńAż dwie tak urocze sceny w jednym rozdziale~! Aż się głodna zrobiłam o/////o Ale wróćmy do rozdziału ^~^
OdpowiedzUsuńAsmandowi stopiła się już resztka lodu w sercu i teraz jego serduszko, prawdopodobnie, oddał w ręce pewnemu młodzieńcowi ^__^ W ogóle Asmand znalazł całkiem fajny sposób nawilżania partnera ^=^ Kto by się tego spodziewał po Nim? ... Pewnie większość xD
Aranel i Riven...tutaj biję oklaski i składam pokłony~
Rivem pokazał swojemu mężowi, że nie ma czego się bać, gdy ten go dotyka. To było urocze~ Aranel również pokazał Rivenowi, że się go nie boi, aczkolwiek jeszcze gdzieś tam w Nim tkwią jakieś obawy. Niemniej jednak tak powitanie na 'Dzień dobry' musiało być niezwykle miłe :D
Pozdrawiam i weny życzę~!
Kimi~
Kya! W końcu odbyła się jakaś cukierkowa scenka łóżkowa! Tak fajnie to opisałaś, serio. Mam nadzieje że jak Rievn wyjedzie załatwić tą sprawę ze zleceniodawcą czegoś tak strasznego to Aranel będzie bezpieczny. Dużo weny!
OdpowiedzUsuńZnaczy tak.. Rozdział jest wspaniały - jak zwykle. Cieszę się, że Aranel i Riven się do siebie zbliżyli. Jest coraz lepiej w ich relacjach ^^
OdpowiedzUsuńA no i As i Erki <3 Cudo. Asmandowi zmiękło serce i nie zrobił krzywdę kochankowi. Już nie mogę się doczekać, jak między nimi potoczy się dalej xD
A teraz sprawa, która dzisiaj nie daje mi spokoju.. Mianowicie. Ile właściwie ma Terrik lat? Bo z Galdorem są 10 lat... Dalej Yav zapewne jest od kochanka starszy.. A jednak wspominałaś, że jest dowódcą mimo swojego młodego wieku. A no i Riven skoro dorastał przyjaźniąc się z Terrikiem to muszą być podobnego wieku.. To o ile lat jest on starszy od Aranela? Tutaj z kolei wspomniałaś, że jest on młodziutki... Może gdzieś pisałaś o ich wieku, a ja być może to przeoczyłam. Ale dzisiaj mnie to jakoś dziwnie zainteresowało xD
Serio ciągle się zastanawiam ile oni mają lat xP
Pozdrawiam i życzę dużo weny!
Też zawsze się w tych latach gubię. Ale to jest tak: Riven 26 lat, Aranel 20, Yav 30, Terrik chyba 26. :)
UsuńAj rozdział mi się podobał.
OdpowiedzUsuńWspaniale pokazujesz świat ich erotyzmu i to jak się łączą.
Głównie podobało mi się to co zaszło między Asmandem i Erkim.
cieszę się, że chłopiec go przekonał do siebie.
Wspólnie mają szansę na lepszą przyszłośc i oby tak było.
Jestem też ciekawa sytuacji rozwijającej się między Rivenem a Aranelem.
Widać że coraz lepiej im ze sobą.
Mam nadzieję że Aranel w końcu pokona strach przed mężem.
W końcu nie moze się go bać całe życie.
Riven juz go więcej nie skrzywdzi a wręcz przeciwnie;)
niecierpliwie oczekuje ciągu dalszego i mocno kocham.
O mój Boże o.O
OdpowiedzUsuńChcesz żebym zwarjowała do końca? (Czekaj..... Ja już zwarjowałam, o mój błąd ^.^)
Dwa a raczej trzy oszałamiające orgazmy w jednym opku. Toż to jest zajebiste *o*
Erki ty słodziaku jeden ty, ty ;] Ale serio mówię, słodziak ;p. Są trzy przypuszczenia, tego dlaczego Asmand się zmienił:
1. Może w końcu zrozumiał, że kocha Erkiego i nie chcę mu zrobić krzywdy? Bardzo kusząca propozycja ^.^ Dobra, dalej.
2. Być może, wspominając się po murach zamkowych, przyjebał łbem o barierke tarasu. Cuż.... Ta wersja jest dosyć komiczna. I trzecia ostatnia propozycja. Uwaga, uwaga, proszę o bębny. *słychać bębny*
3. Przewrócił się pod prysznicem o.o. O boże jaka błyskotliwość, jestem inteligentna. ^<^
Z dwojga złego, wolę propozycje numer jeden c;
Teleportujemy się teraz na planetę zwaną. "Aranel i Riven" ale fajna nazwa, nie?? *^*
Aranelu, mięso ty moja, byłeś cudny. Będziesz nominowany do nagrody Nobla.
A co do ciebie Riven.......hmmm....... Byłeś zajebistrzajszy. @.@
Jest takie słowo "zajebistrzajszy"??
Jeżeli nie ma, to chcę być wpisana do odkrywców. I macie o mnie pisać w książkach do j.polskiego. Kumacie czacze?? Tak??? To się ciesze. ^.^
Co do ciebie droga Luano, piszesz wspaniale i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Dzisiaj złapałam jakąś chorobę zwaną "Glupawka" co pewnie jest ci znane, więc wiesz, mam wyjabane.
Pozdrawiam i życzę weny tak dużej, jak cała galaktyka.
Papatki ;*
Aaaaaaa, mięso??? Ja pitole, moja pisownia na telefonie jest wprost tragiczna -.-
UsuńMięso a mordko, jednak się odrobinę od siebie różni. Ehhhh, że mną jest coraz gorzej. '-'
Tak, tak, tak!!! To jest właśnie to! :) Jednak dobrze czułam - Asmand ma serce :P No i to; "...Następny raz? As, co się z tobą dzieje? Jaki As? Jestem Asmand..." Powalające. Co się dzieje? Na moje oko to chyba się zakochał xD. Fi, fi, Riven gryzie poduszkę... Ale pewnie już niedługo :P, bo Aranel powoli przestaje się go bać... Bardzo dobrze. Oczywiście nie mogę się już doczekać kolejnej notki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
OMG! To było genialne! Tyle orgazmow w jednym rozdziale to chyba dla mnie za duzo, bo teraz leze i usmiecham się glupio do telefonu, co z boku musi wygladac komicznie. Najbardziej czekalam na scene z Asem i się w koncu doczekalam. Uwielbiam takich zlych gosci, ktorzy sa oschli dla calego otoczenia tylko nie dla swojego jedynego wybranka (na marginesie strasznie podoba mi się Erki-taki ulozony i niesmialy chlopczyk, ktory w jednej chwili zamienia się w odwaznego i prowokujacego mlodego mezczyzne od ktorego bije seksapilem). To jest takie slodkie! Ahh... Sama bym takiego Asmarda chciala. A jeśli chodzi o scenke nr2, to tez bardzo udana i w koncu ten glupek zrozumial jak trzeba obchodzic się z Aranielkiem, no i dostal za to mala nagrode. Nie mogę doczekac się kolejnego wtorku! Po prostu ciekawosc i te wszystkie emocje zzeraja mnie od srodka! Ta ich wyprawa bedzie ciekawa. A w dodatku fajnie to wyglada- trzech "mezow" wyrusza w podroz zostawiajac swoje "damy" w domu... Ja mam 90% pewnosci ze stoi za tym ojciec Araniela ale nie rozumiem jego powodow. W ogole cale to opowiadanie (jak Twoje wszystkie) sa, co prawda, w wiekszosci przewidywalne (tzn kto z kim bedzie) ale sa tak zajebiaszcze, ze nie da się tego opisac slowami. Po prostu boskie i cudowne! Powinnas wydawac to normalnie w postaci tomikow zeby było mozna kupić w ksiegarni, a nie się w internecie chowasz! Jak natrafilam na Twoje blogi to wystarczylo mi kilka dni na przecztanie tego wszystkiego, przez co jestes troszke winna mojemu chodzeniu spac o 4. No dobrze... Koncze swoj wywod (rzadko komentuje więc często się rozpisuje) i zycze duzo weny.
OdpowiedzUsuńOwwww *.* To było genialne.
OdpowiedzUsuńNa reszcie wszystko się układa i Aranel zrobił tak wielki krok na przód.
Cieszy mnie to strasznie.
Czekam na kolejną notkę. Weny >^,^<
Bardzo przepraszam i proszę nie krzycz na mnie Luno...
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny, Eri... mniami ^^ wyszedł bosko!
Jednak na prawdę widać brak bety i Twoje skróty myślowe ;) ale to nic, przecież ładnie ostrzegłaś ;P
pozdrawiam i weny
Mawi
*-* Kocham cię jeszcze bardziej za to opowiadanie. Ten rozdział wyjąktowo poprawił mi humor po przeczytaniu książki gdzie główny bohater został rzucony przez swoją miłość. Czułam się okropnie a teraz prawie latam ze szczęścia ^ ^ Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i szczerze, to opowiadanie mogłoby mieć ich 100 a i tak bym się nie znudziła : )
OdpowiedzUsuń-Miramiey
Przedwczoraj zaczęłam czytać twoje opowiadania. Na razie przeczytałam dwa, ale muszę ci powiedzieć, że jestem pod ogromnym wrażeniem. Twoje opowiadania są na prawdę oryginalne i podobają mi się tak bardzo, że nawet nie potrafię powiedzieć które podoba mi się bardziej XD Bardzo podoba mi się to opowiadanie i z wielką niecierpliwością czekam na następny rozdzial.;)
OdpowiedzUsuńSuper ciekawy rozdział ! W końcu między nimi do czegoś poważniejszego doszlo . Najlepsze opowiadanie jakie czytałam a uwięzi było ich sporo .:****
OdpowiedzUsuńSkoro nie ma jeszcze kolejnego rozdziału (a czekam jak na szpilkach), to skomentuję ten, czego nie chciało mi się robić z komórki. Nawet nie wiesz, jakie męki przeżywałam bez internetu w ubiegły wtorek. Nigdy więcej na urlop ;) Sceny były absolutnie słodkie, idę odświeżyć stronę ^^
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńrewelacyjny rozdział.... w końcu cos ciekawego się dzieje... Sceny między Asmandem i Erkinem cudowne... no i oczywiście scena między Rivenem, a Aranelem...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Boże to jest boskie !
OdpowiedzUsuńOni dwaj są tacy...tacy...tacy kawaii! <3 Na początku nie lubiłam Riven,ale teraz...ah! Ty to wiesz czego człowiekowi potrzeba :))
OdpowiedzUsuńOoo już idzie im coraz lepiej... Ahh teraz to widze że jest to para krolewska hhahah
OdpowiedzUsuńIde czytac dalej ... To jest takie piekne <3 kocham
Pozdrawiam~Shizuo