W poście na dole zawsze były ustawione okienka na Wasze reakcje. Usunęłam je i umieściłam tylko jedno "czytałam/czytałem". Zrobiłam to dlatego, że komentarze zazwyczaj zostawia dwie lub trzy osoby lub nikt i chcę wiedzieć ilu z Was czyta teksty na blogu. Także przeczytasz rozdział, kliknij w to okienko jeżeli nie piszesz komentarza.
Przyznam, że czym jestem starsza tym mam coraz mniejszą ochotę publikować cokolwiek na blogu. Już nie jest to coś co mnie cieszy. Umieszczam tutaj niektóre teksty jedynie dla osób, które nie są w stanie, nie mają możliwości kupić moich tekstów. Aczkolwiek znam osoby, które takich możliwości nie mają, a to robią, bo wiedzą ile pracy w pisanie wkładają autorzy, a często nie kupują ci którzy mogą, a nie chcą tego robić, bo mają coś za darmo. Ale nie mam do nikogo żadnych pretensji. Stwierdzam tylko fakt. Piszę to ponieważ nie wiem ilu z Was czyta moje teksty na blogu i czy nadal jest sens w przyszłości go prowadzić. Jak powiedziałam, nie mam serca do blogowania. Jestem już na innym etapie życia i chciałabym wiedzieć czy nadal warto utrzymywać bloga. Po zakończeniu Miłości w Limare będzie przerwa. Może dłuższa niż dwa tygodnie, a co potem okaże się. Dużo zależy od Was. Od tego czy tu jesteście. Może odzyskam serce do blogowania. :)
Jeżeli ktoś przeczytał powyższe przemówienie to super, dziękuję. Jeżeli nie, bo nie ma na to ochoty to wróć i to przeczytaj, bo to jest ważne.
Zapraszam na rozdział i dziękuję za komentarze. :)
Ciepłe usta
na szyi, potem ramieniu wypalały gorący ślad, będący niczym tatuaż nie tylko na
ciele, ale i na sercu Nino. Budził się powoli, wracając do rzeczywistości,
która okazała się lepsza niż niejeden sen. Zamruczał i przeciągnął się jak
kocur. Usłyszał przy uchu cichy śmiech.
– Prężysz
się tak kusząco, że nie wiem czy cię dzisiaj wypuszczę z łóżka.
Ten szept i
delikatny dotyk na biodrze, były tym co Moretti chciał mieć zawsze. Gdyby mógł
zatrzymać tę chwilę, sprawić, że żadna przyszłość by nie nadeszła, zrobiłby to.
Ta noc w ramionach Vittorio otworzyła przed nim świat, o jakim nawet nie
marzył, nie chcąc ponownie poczuć rozczarowania. Nie miało znaczenia to, że był
zamroczony pożądaniem. Doskonale wiedział jakie emocje odczuł i jakie uczucie
kłębiło się w sercu. Tej nocy pokazał swoją duszę temu mężczyźnie, to kim
naprawdę jest.
– To nie
wypuszczaj – opowiedział przekręcając się na plecy i zaspanymi oczyma
spoglądając na Falcone, który miał na policzku ślady odciśniętej poduszki.
Dodać do tego wizerunku jego zmierzwione włosy, lekko opuchnięte oczy patrzące
na niego tak, jak nikt nigdy tego nie robił i tym bardziej Nino pragnął
zatrzymać czas. – Dla takiego widoku mógłbym poświęcić wszystko – wyszeptał wyciągając
rękę by pogłaskać policzek mężczyzny. Zarost zdążył się już wykłuć i drapał go
w palce, co okazało się przyjemnym doświadczeniem.
– Mogę to
samo powiedzieć, Nino. Wiesz co?
– Co?
– Przekonałem
się, że lubię patrzeć jak śpisz. – Prawnik podparł głowę na jednej ręce, a nogę
wsunął pomiędzy nogi kochanka. Drugą ręką ogarnął mu z policzka i czoła
zagubione kosmyki. Potem przesunął palcami od szyi, przez pierś, aż do brzucha
dwudziestosześciolatka, by zaraz podążyć z powrotem tą samą drogą. Te drobne gesty
przychodziły mu tak naturalnie. Tylko raz tak miał, ale wolał o tym nie myśleć.
–Przyglądałeś
mi się jak śpię?
– Tylko
kilka minut, ale to wystarczyło by stwierdzić, że to lubię.
– Co
jeszcze lubisz? – zapytał Moretti, chwytając rękę Vittorio i prowadząc ją pod
kołdrę w stronę swojego penisa. Odetchnął ciężej, kiedy poczuł palce na jądrach
i niżej. Odchylił nogę by kochanek mógł go swobodnie dotykać. Pragnął poczuć
dotyk tam gdzie najbardziej uwielbiał, a Vittorio dał mu to jakby czytał w jego
myślach.
– Lubię też
sprawiać ci przyjemność – odpowiedział Falcone, ostrożnie wsuwając palce do
wnętrza kochanka. – Pamiętam, że jestem ci winien jeszcze jeden orgazm.
– Były trzy
– przypomniał Moretti, nie potrafiąc już skupić się na rozmowie.
– A ja chyba
wspominałem coś o czterech.
– Jesteś
nienasycony, Vittorio – wyszeptał Nino, przyciągając mężczyznę do siebie.
– I kto to
mówi? – odparł prawnik.
– Pasujemy
do siebie idealnie – stwierdził dwudziestosześciolatek.
– Mhm. –
Zgodził się Falcone. – To zajmijmy się tym twoim czwartym orgazmem. Lubię jak
ci jest dobrze – powiedział, po chwili połączył ich usta ze sobą, nie zważając
na poranny oddech, ani na nic innego. Jedyne czego chciał to połączyć się z
Nino za pomocą ich ciał oraz serc.
Godzinę
później po powolnym relaksującym seksie, wzięli wspólny prysznic i postanowili
pójść do sklepu kupić coś na śniadanie. Vittorio również planował później
wrócić do hotelu, by się przebrać i wziąć od Fabiano samochód. Nadal
przeszkadzało mu to pożyczanie, ale nie miał innego wyjścia. Musieli z Nino
kupić części do Lancii. Gdyby nie to, możliwe, że spędziliby dzień w łóżku.
Udali się do
niewielkiego spożywczego sklepiku, w którym każdego ranka można było kupić
świeże ciriole, bułeczki z dodatkiem dżemu. Były chrupkie na zewnątrz, a
miękkie w środku, do tego niesamowicie pachniały. Vittorio je uwielbiał, więc
wziął dużo więcej niż obaj potrzebowali i zapłacił. Obaj wyszli na dwór. Słońce
dzisiaj już tak mocno nie grzało, ale nadal było ciepło. Im obu odpowiadała
taka pogoda. Podczas drogi do domu niewiele mówili, jedynie często na siebie
spoglądali. Nino miał świadomość, że ta sielanka dobiega końca. Za to Falcone
układał sobie w głowie plan na przyszłość, nie wierząc, że tak się śpieszy. Ale
jedenaście lat temu zrobił wprost przeciwnie i źle to się skończyło. Wracanie
do fragmentu przeszłości powodowało u niego myślenie, jakby było dzisiaj gdyby
nie został zdradzony, porzucony, a jego dziecko miałoby szansę urodzić się.
Miał wtedy tylko dwadzieścia lat, głupie plany, marzenia które pewnego dnia
legły w gruzach.
– Stało się
coś? Masz dziwną minę – stwierdził Nino, po tym jak przyszli do domu i
przygotowali śniadanie. Siedzieli razem przy stole w kuchni, a Vittorio
wyglądał tak jakby odpłynął myślami gdzieś daleko. W dodatku jego oczy wyrażały
cierpienie, które musiało w nim od dawna tkwić.
Falcone
spojrzał na kochanka i szybko sobie przemyślał jego pytanie. Jeżeli chciał być
z Nino, to młody mężczyzna musiał dowiedzieć się o tym rozdziale jego
przeszłości, który sprawił, że przez lata nie chciał się z nikim wiązać. Tak
miało być już do końca jego życia. Nie przypuszczał, że nagle na jego drodze
stanie wkurwiający Nino Moretti, o którym nie przestanie myśleć, a który
znajdzie dla siebie miejsce w jego sercu.
– Miałem
dziewczynę – wyznał. – Razem chodziliśmy do liceum, poszliśmy wspólnie na tę
samą uczelnię. Z tym, że ona chciała być naukowcem. Byliśmy razem trzy lata. –
Wziął kubek z kawą do ręki i wpatrzył się w czarny płyn. Do tej pory przed
nikim się nie otworzył. Jedynie Fabiano wiedział o tej części jego życia jakieś
nikłe, nic nie znaczące szczegóły. – To jest coś o czym nikomu nie mówiłem.
Nawet moi rodzice nie znają całej prawdy. Kochałem Kristen. Była kimś za kogo
mógłbym oddać życie. Okazało się, że po trzech latach związku ona nie czuje
tego samego. – Odwrócił kubek w dłoniach bawiąc się nim, co pokazywało, że jest
zdenerwowany. – Zaszła ze mną w ciążę.
Nino
zmarszczył brwi. Tego się nie spodziewał. Vittorio był ojcem? Zaraz poznał
odpowiedź na to pytanie.
– Zrobiła
skrobankę. Nigdy nie poznałem swojego dziecka. Nawet nie wiem czy to byłaby
dziewczynka czy chłopczyk. – W tym jak mówił, jasno można było wyczytać, że to
wciąż go bolało. – To była zdrada, której się nie spodziewałem. Zdradziła
wszystko to, co sobie obiecywaliśmy. Powiedziała, że nie zamierza być matką, bo
kariera jest dla niej ważniejsza. Ja nie byłem też dla niej ważny. Wyznała, że
podczas naszego związku zdradzała mnie, ale była pewna, że dziecko było moje.
Doskonale znała datę jego poczęcia.
– Jeżeli cię
okłamywała to mogła i w tym to zrobić – stwierdził Nino, który nie bardzo
wiedział jak się zachować.
– Mogła,
ale miała wyniki badań i zapisano tam czas poczęcia. – Zaśmiał się smutno. –
Wiesz, zrobiła sobie badania jakby planowała urodzić to dziecko, a tydzień
później się go pozbyła. Suka – wymknęło mu się, pokazując jak bardzo jej
nienawidzi. Nacisnął palcami kąciki oczu zanim kontynuował: – Wtedy przysiągłem
sobie, że już nigdy nie pozwolę, aby ktoś mnie zranił i złamał. To oznaczało
nigdy nie pokochać. – Spojrzał z determinacją na Nino. – Udawało mi się to,
dopóki nie spotkałem ciebie.
Nino poczuł
się tak, jakby ktoś uderzył go w pierś. Doprowadziło to do utraty oddechu.
Vittorio właśnie wyznał mu miłość, a on nie miał pojęcia co robić. Wiedział co
czuje, ale przez wszystko co usłyszał, jakoś nie potrafił mu tego powiedzieć.
Na szczęście głośnie pukanie do drzwi wybawiło go od problemu.
– Spodziewasz
się gości? – zapytał prawnik. Po swoich słowach obserwował uważnie Nino i
chociaż nie otrzymał odpowiedzi, to nie miał mu tego za złe. Tej nocy zobaczył
wszystko w oczach Morettiego, a po tym co chwilę temu wyznał o swojej
przeszłości, nawet on nie byłyby w stanie odpowiedzieć. Pośpieszył się z tym
wyznaniem, ale chciał, aby kochanek dowiedział się, że jest jedyną osobą, którą
zdołał pokochać w ciągu minionych jedenastu lat.
– Nie. Poza
Ivo, który ma klucz, nikt mnie nie odwiedza. – Nie dodał, że także nikt nie
puka poza tymi, którzy przypominali mu co go czeka.
Oblał go
zimny pot, kiedy minutę później zobaczył leżącą pod drzwiami białą kopertę.
Sparaliżowany strachem nie potrafił jej podnieść. Jeszcze wczoraj nie zależało
mu na życiu tak bardzo, aby walczyć o przetrwanie. Za to dzisiaj bardzo chciał
żyć, istnieć, bo miał dla kogo. Falcone go chciał, poprosił go aby był z nim, a
chwilę temu wyznał miłość.
– Co to
jest? Czemu tego nie weźmiesz? – Vittorio spojrzał na Nino i bardzo nie
spodobał mu się strach na jego twarzy. Dlatego schylił się i sam po nią
sięgnął. Kiedy ją otworzył Nino zaczął protestować, ale było już za późno.
Przeczytał wiadomość z dołączonej do koperty kartki.
– Nie
powinieneś był tego widzieć – rzekł stłumionym głosem Moretti.
W tej chwili
w prawniku nie pozostało nic z tego wrażliwego mężczyzny, jakim był przed
momentem. Vittorio patrzył na kochanka oczami, które karciły go jakby Nino był
dzieckiem. W głosie Falcone natomiast, słychać było wyraźną wściekłość, kiedy
zapytał:
– Powiesz mi
co to ma znaczyć? Czy mam się domyślać?
*
Ivo zrobił z
mleka kolejne swoje mini dzieło sztuki i podał kawę klientce. Przedpołudnie w
Amare tego dnia było bardzo leniwe. Stali klienci, głównie starsze osoby, które
nie musiały iść do pracy czy szkoły, rozkoszowali się późnym śniadaniem. On nie
miał prawie nic do roboty, a wolałby, aby było inaczej. Nie miałby czasu
rozmyślać o bracie, o Fabiano i jego chęci wykonania tak trudnego kroku, jakim
może okazać się spacer po plaży. Doskonale pamiętał każdy atak partnera i jak
serce mu się ściskało, widząc go takim przerażonym. Chciał go jednak wspierać i
pomoże mu w tym kolejnym kroku. Nie ważne czy będzie udany czy nie. Fabiano i
tak wiele dokonał. Jeszcze na początku ich związku, kiedy razem zamieszkali,
nie był w stanie spojrzeć na morze, stojąc przed ich domem. To na szczęście
minęło. W gorszych dniach po prostu spuszczał wzrok, zamykał się w domu i grał.
Tak gnębiące mężczyznę nocne koszmary, nie zdarzały się tak często jak dawniej.
Jeżeli jakiś się pojawiał, Ivo zawsze był przy Fabiano.
– Dupek –
powiedziała Giovanna, stawiając na kontuarze metalową tacę. Przysiadła na
hokerze.
– Kto? Ja? –
zapytał Ivo wracając do rzeczywistości.
– Nie ty,
tylko Paolo. Mój durny kuzyn. Nie chce zaprosić mojej mamy na swój ślub. To
przecież siostra jego mamy. Bliska osoba.
Barista
odchrząknął, zanim się odezwał.
– Wybacz,
ale o ile mi wiadomo twoja mama nie aprobuje związku Paolo z Domenico.
Powiedziała mu, że będzie się smażył w piekle wraz ze swoim bękartem. Też bym
na jego miejscu nie zaprosił jej na ślub.
– Wiem jaka
jest mamusia. Ale dla zasady mógłby to zrobić.
– Możesz
jeszcze z nim porozmawiać.
– Taa
mogę, ale nic nie zdziałam. Zresztą ona nawet mojego faceta nie lubi. W końcu
kogoś poznałam, a jej przeszkadza to, że on nie chodzi do kościoła i na pewno
mnie odciągnie od Boga. A przecież miłość to miłość. W dodatku tutaj go
poznałam. – Westchnęła, rozglądając się po sali rozmarzonym wzrokiem.
– A co ma z
tym wspólnego Amare? – zapytał.
– Nie
wiesz? Tutaj ludzie poznają swoje drugie połówki i nagle są ze sobą. Nie
słyszałeś, że tydzień temu jedna para wzięła ślub? Wpadli na siebie około roku
temu, właśnie w Amare. Trzy inne pary mają wyznaczone daty. Mówię ci, to
miejsce łączy ludzi. – Ponownie westchnęła. Wzięła tacę i wstała. – No nic,
dzięki za rozmowę. Trochę mi nerwy przeszły, więc wracam do pracy.
Kiedy
odeszła, Ivo pomyślał, że coś może być w tym co powiedziała. Fabiano także mu o
tym wspominał. To by znaczyło, że Nino i Vittorio mają szansę być razem. Jakoś
tego nie potrafił sobie wyobrazić. Tych dwóch mężczyzn od pierwszej chwili,
kiedy się poznali, kłóciło się zażarcie. Nino życzył prawnikowi śmierci, a ten
nie był mu dłużny. Podczas obiadu opowiedział o tym partnerowi.
– Frustracja
seksualna – odparł Salieri, racząc się ukochanym espresso oraz spaghetti
carbonara. – Wtedy nie mogli nic z tym zrobić, więc się żarli jak pies z kotem.
– Pamiętał jakby to było dziś, kiedy Nino nazwał jego przyjaciela skurwielem i
kazał mu iść do diabła. – Natomiast obecnie sądzę, że działają inaczej. –
Posłał ku Ivo wymowne spojrzenie.
– Może
skończą w łóżku, ale nie w związku. – Zastanawiał się Moretti, zapominając o
swojej sałatce.
– Skarbie –
Fabiano wziął partnera za rękę – jeszcze ponad dwa miesiące temu też nie
widziałem nas w związku. Co tam, nawet nie wierzyłem w miłość. Mówię ci, Amare
czyni cuda. – Puścił oczko do Ivo.
– Same cuda
nie pomogą, jeżeli ludzie nie chcą się zaangażować – odpowiedział barista. –
Sądzisz, że są teraz razem?
– Są razem.
Na tyle zajęli się sobą, że Vittorio zapomniał, że miał odebrać ode mnie
samochód. Jak widzisz Maserati stoi na parkingu przed bistro. Coś mi się
wydaje, że naprawa Lancii odejdzie na razie w zapomnienie – rzekł, po czym
ponownie zajął się posiłkiem bo był głodny, a przez najbliższe godziny musiał
spędzić czas w sądzie i zająć się sprawą dzieci maltretowanej kobiety. Nie mógł
pozwolić, aby mąż, który był sprawcą nieszczęścia odebrał jej potomstwo.
Ivo także
skupił się na swoim posiłku, ciesząc się, że mógł zjeść obiad z partnerem, ale
i tak nie mógł wyprzeć myśli o tym, że Nino i Vittorio mogą znajdować się teraz
w łóżku. Nadal dziwnie się czuł z tym, że jego brat jest homoseksualistą.
Kolejny temat, który musiał z nim poruszyć.
*
Na stole w
mieszkaniu Nino leżały trzy rozłożone kartki. Vittorio wpatrywał się w nie, z
krążącym mu po kręgosłupie niepokojem. Nino stał przy oknie, patrząc w
nieokreślony punkt. Od kilku minut trwała pomiędzy nimi cisza. Dopiero prawnik
ją przerwał.
– Dlaczego
mi nie powiedziałeś, że ci grożą śmiercią? Dlaczego nawet słówka nie
wspomniałeś, że masz aż tak wielki dług? Skąd w ogóle on się wziął? To nie
tylko kredyt za narkotyki, które brałeś, prawda?
– Nie.
Chciałem zacząć sprzedawać. Dostałem próbkę towaru, ale zużyłem. Jeden woreczek
był warty tyle, że… – przerwał. Nie musiał tego tłumaczyć. Falcone doskonale
wiedział na czym to wszystko polega i ile kosztuje.
– Masz czas
do jutra! – wykrzyknął prawnik. – Do jutra! Niech cię szlag, Nino za to twoje
milczenie.
Moretti
odwrócił się także zły.
– A co
miałem zrobić, kurwa?! Żalić się jak ciota i płakać?!
– Tak, bo
lepiej się dać zabić niż poprosić o pomoc! – Podszedł Nino i chwycił go mocno
za ramiona, mając gdzieś to, że może zostawić mu sińce. – Dałbym ci pieniądze!
Dwudziestosześciolatek
zaczął się śmiać. Odepchnął Falcone i rzekł:
– Idź do
diabła! Nie potrzebuję jałmużny i opłaty za kilka godzin gorącego seksu. Jeżeli
chcesz wiedzieć to zamierzałem cię uwieść i zmusić byś mnie zabrał do Rzymu.
Zniknąłbym.
Słowa Nino
zabolały Vittorio, ale domyślał się czegoś takiego. Może mocniej by to go
ukłuło, gdyby nie znał najprawdziwszej prawdy, która nie miała nic wspólnego z
tym co powiedział mężczyzna.
– W
ostatniej wiadomości grożą, że zemszczą się na twoim bracie – przypomniał
prawnik.
– Mam w
dupie mojego brata! Niech go nawet zabiją, kurwa!
–
Zachowujesz się jak pięciolatek. Poza tym nie myślisz tak.
Nino już sam
nie wiedział, co tak naprawdę ma myśleć. Gdyby wcześniej podniósł tę wiadomość,
nie działoby się to co teraz. Mieli spędzić ze sobą piękny dzień, tymczasem
wszystko się waliło. Mógł się tego spodziewać, bo przecież przez całe jego
życie tak się działo. Nawet z Vittorio bajka nie mogła długo trwać.
Rozgoryczony, zrozpaczony i przerażony przyszłością, wyszedł z pokoju udając
się do niewielkiego korytarzyka przy wejściu.
– Dokąd się
wybierasz? – zapytał Vittorio idąc za kochankiem.
– Dokądś,
gdzie coś zajmie mój umysł, zanim mnie lub kogoś szlag trafi – odpowiedział
Moretti zakładając trampki. – Wychodząc zatrzaśnij drzwi.
Falcone nie
zatrzymywał Nino, bo czuł, że to by tylko narobiło większej szkody. Podejrzewał
gdzie go później znajdzie. Kochanek nie mógł ukryć bólu w oczach, pokazującego
stratę i zawód. Wątpił też, że Nino nie zależało na bracie. Musiałby być
naprawdę złym człowiekiem, aby życzyć Ivo śmierci. On może nie znał go długo,
ale poznał na tyle, żeby dostrzec, że Nino Moretti jest całkiem inną osobą, niż
pokazuje na zewnątrz.
– Zamierzam
cię uratować – powiedział bardziej do siebie niż do chłopaka, którego już nie
było.
Wrócił do
pokoju i wziął kartki, a także swój telefon. Jego mózg zaczął pracować na
najwyższych obrotach, tworząc plan, który miał nadzieję, że się powiedzie.
Będzie potrzebował do tego tylko małej pomocy. Z czym zwróci się do
przyjaciela, który go nigdy nie zawiódł.
– Fabiano,
mam prośbę.
Nie rezygnuj z prowadzenia bloga. Choć nie komentuje to czytam od wielu lat. Ibara byla dla mnie początkiem i tak juz jestem do tej pory... m.black
OdpowiedzUsuńProszę nie rezygnuj.Trafiłam na twój blog przypadkowo,był moim pierwszym.
OdpowiedzUsuńJa podobnie, proszę nie rezygnuj luano
UsuńBardzo dziękuję za kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Vittorio dowiedział się o problemach Nino, teraz będzie mieć szansę mu pomóc, bo doskonale wie, że Nino już go kocha, a słowa, które powiedział, o tym, że chciał go wykorzytać, nie są prawdą.
Vittorio przeżył swój dramat już w życiu, czego w ogóle się nie spodziewałam, ale cieszę się, że powiedział o tym Nino, że obnażył przed nim swoją duszę, choć muszę przyznać, że Nino mógł inaczej zareagować.
Dlaczego Nino tak nie cierpi brata? Co Ivo takiego mu zrobił? Bardzo nurtują mnie te pytania.
Restauracja łączy ludzi, więc wszytsko musi się skończyć szczęśliwie :)
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
P.S. Dziękuję Ci za to, że wstawiasz swoje dzieła na bloga, gdyż nie zawsze mam pieniądze na zakup wszystkich książek, które chciałabym przeczytać, ale zawsze oddkładam na tę ptrzyjemość kasę i w końcu robię zakupy, dzięki którym spędzam wspaniale czas :) Mam nadzieję, że odzyskasz wiarę w prowadzenie bloga :)
Kochana Luano,
OdpowiedzUsuńŁapię mnie duża nostalgia, kiedy to przeczytałam, to co napisałaś. Jestem na tym blogu od paru lat i nie wyobrażam sobie, żebyś to zostawiła.
Ciągle tu jestem i czytam twoje prace.
Pozdrawiam
Każde twoje opowiadanie jest cudowne i umila moją niedzielę. Dziękuje ci za wszystkie rozdziały :) nie rezygnuj to co piszesz jest cudowne
OdpowiedzUsuńHej, ja też czytam Twoje opowiadania od paru lat. Zwykle nie komentuje ale kupuje tez Twoje książki - teraz na bucketbook a wcześniej na bezzar. Myślę że idea bloga jest fajna - rozumiem ze poświęcasz na to swoją energię, czas i pewnie nie raz nerwy ale często ludzie zaczynają od takich blogów i z nich się dowiadują ze wgl są takie możliwości jak np. bucketbook. W każdym razie najważniejsze że nie rozważasz zaprzestania pisania. Twoje teksty mają zawsze w sobie coś charakterystycznego - zawsze wiadomo ze wyszły akurat spod Twojego pióra. Życzę powodzenia i dużo radości z tego co robisz. Anka
OdpowiedzUsuńBył taki moment, że miałam ochotę przestać pisać. Ale są takie gorsze chwile rezygnacji, że człowiek nie ma sił na nic.
UsuńPozdrawiam. :)
Hejka, ja czytam od samego początku jak zaczęłaś pisać, coś ci mówi "Niemożliwa miłość" 😁😍, mam też kolekcję twoich książek. Jeżeli byś zrezygnowała z prowadzenia bloga byłaby to strata. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wszystkie opowiada.
OdpowiedzUsuńOstatnio nie zostawialam komentarzy, ale z zapartym tchem czytam każdy rozdział. Chyba wszystkie dostępne na blogu opowiadania czytałam po kilka razy :D
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to chciałabym poznać powód przez który Nino tak nie znosi brata :) I jakim toż sposobem Vittorio pomoże Nino w tej sprawie z groźbami i itd.
Pozdrawiam i weny życzę dużo oraz miłego tygodnia i radości z pisania :D
~Tsubi
Czytam ��tylko jestem leniuch smierdzacy i nie piszę komentarzy ☹️. Publikuj ile wlezie bo lubię, kocham i szanuję ��buziaki
OdpowiedzUsuńCzytam, wszystkie Twoje opowiadania są super .
OdpowiedzUsuńCzytam na bieżąco wszystkie opowiadania. Niektóre nawet kilka razy. Przepraszam, że do tej pory nigdy nie komentowałam.
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział. Życzę dużo weny
OdpowiedzUsuńHej! Po mimo, że nie komentuję jestem tu już od kilku lat. Moim pierwszym tutaj opowiadaniem było "Połączeni", do którego lubie wracać. Teraz jestem na bieżąco. Jak pojawia się nowy rozdział, leżę wygodnie w łóżku i czytam. X3
OdpowiedzUsuńNawet udało mi się kupić kilka e-booków.
Dlatego proszę nie rezygnuj z bloga. Chociaż każdy ma prawo do "urlopu". ^^
Pozdrawiam! X3
Sama wiem już coś o tym "innym etapie życia". Człowiek jest zabiegany, nie wie w co ręce włożyć, wielu rzeczy już się nie chce tak jak kiedyś... ;)
OdpowiedzUsuńPostanowiłam skomentować, by po prostu pokazać, że jestem - cichutko, ale zawsze. Akurat Miłość w Limare przeczytałam już z dobry miesiąc temu, bo tak mnie wciągnęło, że aż kupiłam, ale też zaznaczyłam, że czytałam... W końcu czytałam, ale akurat nie na blogu.
Doceniam, że nadal publikujesz swoje prace za darmo. Teraz wiele autorek przeszło w pełni na płatne e-booki i z jednej strony rozumiem, bo to dobre opowiadania, warte swojej ceny, ale z drugiej strony widać ten kontrast jak było jeszcze kilka lat temu, a teraz. Coraz mniej blogów, a jak już to tylko do promowania płatnego konetntu. I to nie jest żadne oskarżenie, żeby nie było, po prostu szkoda, bo tak jak wspomniałaś nie zawsze każdego stać, a jak sobie już ktoś pozwoli na kupno jakiegoś e-booka, to raczej niezbyt często - u mnie np. wychodzi średnio jedna praca na 2 miesiące, a czytam ją w 3-4 dni, więc reszta dni to posucha, haha ;)
Pozdrawiam!
~Tess
Hej. Fajnie, że się odezwałaś. :)
UsuńCo do autorów, którzy rezygnują z blogów i przerzucają się na wydawanie za pieniądze to taki jest po prostu świat. Czasami staje się przed wyborem pisanie, ale za kasę (chociaż fortuny z tego nie ma)lub zarabianie inaczej, często w dwóch pracach i rezygnacja z pisania. Na pewno częstego pisania. Pamiętam te czasy, kiedy istniało wiele blogów i ludzie pisali świetne teksty. Powoli wszystko zaczęło ulegać zmianie. Dużo osób pisało, bo chodząc do szkoły miało czas, a praca już wszystko zmieniała, potem zakładało się rodzinę, ale też wielu tworzyło teksty, ale miało raczej taki słomiany zapał. Coś zapowiadało się super i nagle po dwóch rozdziałach koniec. Szkoda tylko, że wielu autorów, którzy prowadzili blogi, pisali teksty, całkiem zniknęło i nie wydają nawet za kasę. Szczególnie właśnie brak autorów tekstów MM. Chętnie bym kupiła ebooki, bo zawsze staram się to robić.
Co do tej posuchy, to fajnie mają ci co dobrze znają angielski. Zagranicznych tekstów jest multum.
Pozdrawiam. :)
Kochana, od Twoich opowieści zaczynam tydzień!!! Twój blog osładza mi poniedziałek. Tak jestem dumna z Ciebie - że tyle lat go prowadzisz, że tak systematycznie!!! Nie rezygnuj, proszę, bo potrzebujemy Ciebie i Twoich ciepłych słów o miłości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam e-Lotka
Dziękuję za odzew.
UsuńPozdrawiam. :)
Dzięki wszystkim za taki odzew. Teraz wiem, że jednak jesteście, tylko ukrywaliście się. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko. :)
Zawsze jesteśmy tylko ze tacy niewidzialni. Ale kochamy cię za twoją twórczość, za twój czas.
UsuńPozdrawiam Deia
Czytam Twojego bloga od bardzo długiego czasu, nawet nie wiem ile to lat. Czasami się odezwę, czasami siedzę i po prostu czytam. Często też wracam do poprzednich publikacji, niektóre też zakupiłam, żeby mieć pod ręką kiedy nie mam dostępu do Internetu. Trzymaj sie cieplutko ❤
OdpowiedzUsuńNie potrafię pisać komentarzy, ale czytam i z utęsknieniem wyczekuję kolejnych rozdziałów!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kanra
No.. ten.. Tego, ja też jestem tutaj i na chomiku czasem coś skrobnę. Zacięcia do pisania nie mam i w zasadzie to boję się że jakieś bzdury wyjdą z tym moim komentarzem, ale.. Chcę żebyś wiedziała, że po prostu jestem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzytam, kupiłam i zaglądam często. Super opowiadania i blog.
OdpowiedzUsuńCzytam regularnie Twoje opowiadania,do niektórych wracam po kilka razy nawet jak już zakupiłam je to i tak lubię wracać do nich na blogu.
OdpowiedzUsuńcześć,
OdpowiedzUsuńkochana jestem i czytam, może mnie nie zauważasz obecnie ale właśnie czytam "jeden krok do miłości" jestem juz w zasadzie na finiszu, mam teraz zamiar już przeskoczyć do serii "Amare", więc jakbyi się udało to była bym na bieżąco...
Pozdrawiam Aga
O jaa. Przez tyle lat czytań Twojego bloga, żaden rozdział, żadne opowidanie mi nie umknęło. Niektóre z nich znam na pamięć i po czasie do niech wracam żeby znowu poczuć to cudowne uczucie. Jestem wstydliwą osobą, aczkolwiek kiedy trzeba to muszę się wypowiedzieć. Twoje pracę są naprawdę czymś pięknym, każdy rozdział wywołuje u mnie wiele emocji, po jego przeczytaniu po prostu jest mi smutno, że kolejny jest dopiero za tydzień. Twoje pracę zasługują na dużo. Jesteś wspaniałą pisarką i od lat doceniam Twoją twórczość. Jesteś moją inspiracją i naprawdę jakbyś odeszła to w moim sercu by coś pękło. Jesteś naprawdę kreatywną osobą tworząca najpiękniejsze historie w internecie. Mam nadzieję, że jak najdłużej będziesz tu z nami. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za tak piękny rozdział.
OdpowiedzUsuńG.
Czytam od lat. Nie rezygnuj, bo byłaby to wielka strata :)
OdpowiedzUsuńWitaj! Niestety nie widze takiego okienka, o ktorym wspominalas poniewaz zawsze czytam z telefonu, nie mialam pojecia, ze jest cos takiego:) W kazdym razie, rowniez czytam Twoje opowiadania i regularnie odwiedzam bloga:) Wracam tez ostatnio do tekstow, ktore juz czytalam. Moje ulubione to "Polaczeni" i wlasnie teksty z "Amare"- prawdziwe perelki :D
OdpowiedzUsuńDziekuje, ze publikujesz tutaj teksty, to tez bylo pierwsze miejsce, gdzie moglam znalezc swietne opowiadania i miec pewnosc, ze kazde kolejne bedzie tylko lepsze. To rzadkosc, naprawde. A dowiedzialam sie zupelnie przez przypadek wiec tym bardziej ciesze sie, ze tu trafilam:) I choc zwykle nie komentuje to mozesz miec pewnosc, ze kazdy skrawek Twoich zapiskow zostal przeze mnie dokladnie przeczytany:) Ten blog jest dla mnie swietnym miejscem, gdzie latwo moge znalezc swoje ulubione opowiadania, wszystko czytelnie, latwy dostep i swietna tresc. Niestety bylo kilka blogow, ktore zaczelam czytac a w polowie swietnej akcji okazalo sie, ze autorka zawiesila dzialalnosc :( To naprawde flustrujace :D Mam nadzieje, ze wszystkie osoby, ktore czytaja tego bloga dodadza ci sily do jego dalszego prowadzenia!
Dziekujemy za kawal swietnej roboty i cudowne teksty, ktore dla nas tworzysz! :)
Niestety też znam przykład takich autorów, którzy w połowie tekstu znikają i to często bez słowa. Ja bym nie potrafiła tego zrobić chyba że bym po prostu zeszła z tego świata. Ale nie porzuciłabym czegoś bez powiedzenia o tym i nie w połowie tekstu czy akcji. U mnie musi być całość. Jeżeli jej nie ma, to tego nie publikuję.
Usuńco do tego okienka to na telefonie widać go tylko wtedy kiedy przełączy się widok na komputer.
Pozdrawiam.
Hej kochana.
OdpowiedzUsuńna początek Ci powiem.
Nie rezygnuj z bloga. Domyślam się, że nie chce się ciągle zamieszczać wpisów. sporo ludzi czyta i nie komentuje z lenistwa, chociaż tego do końca nie rozumiem. Ja zawsze staram się napisać parę słów. sama jestem autorem i wiem jakie to jest ważne. także będę twoją wierną fanką do samego końca. Uwielbiam Ciebie czytać Jeszcze nie nabyłam żadnych Twoich tekstów gdyż po prostu nie przepadam za Ebookami. jestem typem co woli bardziej wersje książkowe.
pozdrawiam serdecznie.
Co za różnica czy czytasz tekst z bloga czy z ebooka. I tak i tak masz go na ekranie, a w ten sposób wspomagasz autorkę. Poza tym Luana już wydała wersje książkowe, których i tak nie kupiłaś, bo wspomniałaś, że nie nabyłaś żadnych jej tekstów. Nie czytałaś też "Magnetyzmu serc", który jest fajnym tekstem, a Luana pisała, że nigdy nie pojawi się na blogu. Nie naciskam na kupowanie, tylko piszę swoje zdanie.
UsuńMonika
Lu, kupiłam wszystkie twoje teksty i czekam na więcej. Zaglądam też często na bloga przypominając sobie rozdziałami z tygodnia na tydzień przygody Twoich bohaterów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Monika
Rzadko komentuję, ale przeczytałam wszystkie opowiadania. Niektóre nawet po kilka razy. Pisz dalej.
OdpowiedzUsuńCzytam twoje opowiadania już od dawna. Podobają mi się bardzo.Fajnie by było jakbyś nie rezygnowała z pisania na blogu. Mam też twoje książki ale w wersji papierowej bo nie jestem raczej fanką e-booków.
OdpowiedzUsuńCzytam twoje opowiadania na bieżąco. Kilka lat temu trafiłam na ,,Jedną łzę" i potem już zostałam. Nie raz też komentowałam, ale ostatnio nawiedził mnie duszek leniuszek. Nie mniej jednak chcę abyś Luanko wiedziała, że gdy tylko mogę kupuję twoje prace, a papierowe wydania twoich opowiadań dumnie stoją u mnie na półce.
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie życzę Ci abyś nie wątpiła w to co robisz. Przesyłam Ci dużo weny, cierpliwości i wytrwałości.😁
Już od kilku lat czytam Twojego bloga. Mało komentuje to fakt. Nie lubię pustego pisania. Jak czuję, że muszę się wpisać to piszę, tak jak teraz. Pomysł z okienkiem "czytałam" jest super. I mam "Spontaniczną decyzję" na półce w domu. Co do urlopu to jak najbardziej Ci się należy. Co do pisania to zawsze możesz zmienić klimat np: na bardziej kosmiczny czy fantastykę, lub wprowadzić elementy baśniowe np: walkę na miecze, czasy średniowieczne, czy umieścić akcję na Atlantydzie, lub jakiś kryminał z wątkiem miłosnym. Jesteś autorką i pomysłów ci nie brakuje, a nam by bardzo Ciebie brakowało. Więc dużo weny i mimo przybywających lat pamiętaj, że nasz świat jest coraz bardziej skomputeryzowany.( Też niezły temat może z tego być) :) :) :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać że kiedyś pod każdym rozdzialem dawałam komentarz ale z wiekiem przestałam za co przepraszam.
OdpowiedzUsuńJestem twoją fanka od kilku lat, kocham to jak piszesz i jak ukazujesz rzeczywistość w swoich dziełach.
Wychowałam się na nich, pokazałyly mi inny świat w pewnym sensie.
Mam nadzieję że przeczytasz ten komentarz i wiedz że trzymam kciuki za twoją pracę, mimo że nie kupuje książek, ale mogę to zmienić. Jedna ksiazka nie zrobi że mnie bankruta. Teraz tylko która kupic.
Naprawdę mam nadzieję że do nas jeszcze wrócisz i napiszesz nowe dzieło.
Jako rysownik też mam często braki weny ale zawsze wracam z nowym pomysłem i tobie życzę tego samego. Ze ta pauza da ci czas do namysłu i wrócisz jeszcze do nas.
PS ale się rozpisałam.
Pozdrawiam Deia twoja fanka
Przeczytałam Twój komentarz. Jak i każdy, który ostatnio napisałaś. Także za każdy dziękuję. A jeżeli zechcesz coś kupić, będzie mi bardzo miło. A co kupić, o tym musisz sama zdecydować. Może coś czego nie ma i nie będzie na blogu. Jak choćby coś z serii Obrazy miłości, tekst o polskich chłopakach "Ogród malw" lub może "Magnetyzm serc". :)
UsuńPozdrawiam. :)
Hej Luano jestem tu już od kilku lat mimo że nie piszę komentarzy to bardzo uwielbiam twoje opowiadania. Z niecierpliwością wyczekuję każdego nowego tygodnia na kolejną część powracam też do opowiadań które już przeczytałam. Twój blog jest jedynym który tak często odwiedzam a twój styl pisania tak przypadł mi do gustu że ciężko czyta mi się prace innych. Więc życzę ci dużo weny i siły nie tylko siły do działania na blogu ale też siły do życia i pokonywania przeszkód pamiętaj że jesteśmy tu wszyscy dla ciebie ☺️
OdpowiedzUsuńHejka,
OdpowiedzUsuńpiękny poranek, bardzo się cieszę, że Vittoro już wie o tych pogróżkach może jakoś zadziałać... i ciekawe na co wpadł... no i już wiemy dlaczego tak się zachowywał, że gardził miłością...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńjaki wspaniały poranek, bardzo mnie ciesze to, że Vittoro już wie o pogróżkach i może teraz jakoś działać... ciekawe na co to wpadł... już mamy pojecie6 dlaczego tak sie zachowywał... ze gardził miłością...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia