7 października 2018

Obietnice - Rozdział 19 + Epilog

Dzięki Waszym komentarzom zdecydowałam, że seria Amare będzie publikowana na blogu. Ale nie będzie tak z każdym tekstem z przyszłości. Na razie jednak ta seria na długo zagości u Was. Skończyłam też pisać trzeci tom i lada dzień pojawi się w sprzedaży. :)

Przed Wami ostatni rozdział i dołączony do niego epilog. Dziękuję wszystkim, którzy komentowali, byli ze mną, którzy pomimo publikacji darmowej kupili mój tekst wspierając mnie finansowo, dzięki czemu mogę dalej pisać. Trzymajcie się cieplutko. :*




Noah

Leżałem otoczony silnymi ramionami, które zaborczo trzymały mnie przy sobie i było mi z tym dobrze. Nie chciało mi się ruszać. Najchętniej cały dzień spędziłbym w łóżku. Poza tym miło mi było ze świadomością, że jest ranek, a Asher po tym, jak wczoraj wróciliśmy do domu, został u mnie na noc. Nie miał żadnych obaw, po prostu postanowił zostać i ja nie miałem nic do powiedzenia. Co więcej, nawet jakbym chciał, to za skarby całego świata bym go stąd nie wygonił, a na pewno tego nie chciałem. Niech zostanie tu do końca świata. Ten facet od nowa zdobył moje serce i wierzyłem, że tym razem nam się uda, bo obaj będziemy walczyć o nasze szczęście.
– Tak głośno myślisz, że aż mnie to obudziło – wymruczał Jarvis w mój kark. Miałem go za swoimi plecami, bo leżeliśmy w pozycji na łyżeczkę.
– A nie prędzej to, co wbija mi się w pośladek?
– A to też. Ale już jestem przyzwyczajony, on zawsze przy tobie tak reaguje. – Zaczął całować moje czułe miejsce obok ucha, łaskocząc mnie przyjemnie. – Szkoda tylko, że jest już tak późno, bo chętnie bym coś z tym zrobił. – Poruszył biodrami, a ja się zaśmiałem.
– Cała noc ci nie wystarczy? – zapytałem. Na wyjeździe nie kochaliśmy się. Stwierdziliśmy, że tam damy sobie czas na rozmowy i zwykłe bycie ze sobą, co nas ostatecznie zbliżyło. Prawie całą niedzielę spędziliśmy na konwersacji, omawianiu przeszłości i przyszłości, spacerach i trzymaniu się za ręce. Asher wyjaśnił mi, dlaczego sprzedał tak ważny dla miasteczka mecz. To było proste. Szkoła, z którą mieli grać, o wiele bardziej potrzebowała boiska i pieniędzy, bo nawet sam budynek, w którym się uczyli, wymagał remontu, gdyż ściany pękały i było bardzo niebezpiecznie. Mój wspaniały facet po prostu im pomógł. Mimo że sam, jako kapitan drużyny, okrył się złą sławą, to nie chciał, aby ktokolwiek o tym wiedział. Powiedziałem mu, że jestem z niego dumny, bo sam zrobiłbym to samo.
– Wciąż mi ciebie mało, kotek. – Przesunął dłoń na mój sutek i trącił go kciukiem. Westchnąłem, odsuwając jego rękę.
– Jeżeli się spieszysz, to lepiej nie zaczynaj czegoś, czego nie możesz dokończyć.
– Szkoda, wielka szkoda, ale będziemy mieć dla siebie noc. Tę i następną i następną – mówił z takim optymizmem w głosie, że aż odwróciłem się na plecy, chcąc na niego spojrzeć.
– Ty naprawdę chcesz tu zostać – stwierdziłem.
– Nie do końca wierzysz w to, że już nadszedł koniec tego, co było złe, a my zaczęliśmy nowy rozdział.
– Jeszcze nie, ale uwierzę. – Położyłem dłoń na jego policzku, a on odwrócił głowę i ucałował jej wnętrze.
– Muszę iść, praca czeka. Mam też jeszcze coś do załatwienia. Za to wieczorem znów będziesz mój – powiedział czule, zawisając nade mną. – Noah Prestonie, już nie pozwolę ci uciec.
– Ja się nigdzie nie wybieram. To ty nie ucieknij ponownie. – Trochę obawiałem się tego, jak zareaguje na ludzi, którzy już zapewne wiedzą, że wyjechał ze mną i spędził tutaj noc. Nie mówiłem nic na ten temat, aby nie denerwować go zawczasu.
– Tym razem, jeżeli ucieknę, to biorę cię ze sobą. Małe wakacje zawsze są dobre. – Wycisnął na moich ustach pocałunek i wstał. Mój wzrok zatrzymał się na jego penisie, który jeszcze do końca nie opadł, potem przesunął się w górę aż do jego twarzy, na której widniał ten figlarny uśmieszek.
– No co? – zapytałem.
– Jak tak patrzysz, to faktycznie mam ochotę wrócić do łóżka.
– Lepiej już idź. – Rzuciłem w niego poduszką, a on ją złapał, śmiejąc się. Moje serce uradowało się tym, że jest szczęśliwy. Zamierzałem zrobić wiele, aby Asher Jarvis nigdy nie żałował swojej decyzji i aby śmiał się tak już zawsze.
– A może dołączysz do mnie pod prysznicem, co? – zapytał. – I tak już jestem spóźniony, to parę minut w tę czy we w tę nie robi różnicy.
Wyskoczyłem z łóżka, zanim dokończył ostatnie zdanie, bo każda dodatkowa minuta spędzona z nim to jak los wygrany na loterii.

Asher

Wróciłem do domu półgodziny później i od razu pobiegłem na górę się przebrać. Włosy nadal miałem mokre, ale wyschną, zanim dojadę na posterunek. Sama myśl o tym, że muszę się tam pojawić, zmroziła mnie. Niepokoiłem się tym, co inni powiedzą i nadal łudziłem się, że nic nie wiedzą. Byłem naiwny tak myśląc, bo w małym miasteczku wieści szybko się roznoszą. W środku umierałem ze strachu. Co zrobię, jeżeli ktoś o cokolwiek zapyta? Bycie tylko z Noahem, kiedy wokół nie ma nikogo innego, to co innego niż kiedy wszędzie są ludzie, którzy cię oceniają, a ich usta wypluwają szyderstwa tylko dlatego, że kochasz kogoś, kto ma taką samą płeć jak ty. Przed czymś takim uciekłem, ale nie zamierzałem robić tego teraz. Trzymała mnie myśl, że wtedy bym go stracił na zawsze, a na to już nie pozwolę. Moja głupota w końcu ma swoje granice, a bycie tchórzem i dupkiem nie może o niczym przesądzać. Z głową na karku i miłością w sercu dam radę stawić czoło innym, pomyślałem, schodząc na parter.
W kuchni jak zwykle królowała moja mama. Wokół na blatach porozkładane były upieczone już babeczki, które, domyśliłem się, mają trafić  do cukierni.
– Interes wre, jak widzę – zagadnąłem rodzicielkę i pocałowałem ją w policzek.
– A ty szczęśliwy, cieszę się. Jak minął weekend?
Nalałem sobie kawy do kubka i popijając ją, popatrzyłem na mamę.
– Wspaniale. Noah powiedział mi, że próbował popełnić samobójstwo.
Odłożyła foremkę, do której miała nałożyć ciasta.
– Nie mówiliśmy ci o tym, bo nie mieliśmy do tego prawa. Cieszę się, że ci powiedział. Jego tata zdążył na czas. Noah zrobił tylko na jednej ręce płytkie cięcie, nie zdążył z niczym więcej. Nikt o tym nie wie, tylko my. Nie chcemy, aby oceniali go również pod tym względem. To taki dobry chłopak.
– Wiedzieliście, co do niego czuję – stwierdziłem, a nie zapytałem. – Nawet ten obiad, podczas którego niby mieliśmy się do siebie zbliżyć, był zaplanowany przez twoje niecne pomysły.
– Byłeś aż za bardzo oczywisty, synku. Mieszkaliśmy z tobą, pamiętasz? Cieszymy się, że dorosłeś i podejmujesz właściwe decyzje.
– W końcu to robi – przyznał tata, który wraz z Phoebe pojawił się w kuchni. – W następny weekend zabieram ciebie i jego na ryby. Nauczę cię łowić.
– Noah już to zrobił. Umie łowić.
– Masz rację – wtrąciła moja siostra – Noah to dobry rybak. Złowił najlepszą partię w mieście. Te wszystkie panny zeżre zazdrość. Gloria padnie trupem. – Zaśmiała się, wyciągając z lodówki jogurt.
– Też czujesz do niej dużą sympatię – powiedziałem.
– Ze wzajemnością. Podwieziesz mnie do pracy? – spytała, a ja skinąłem głową. Dopiłem kawę i chwilę później wsiadaliśmy do mojego samochodu. Phoebe patrzyła na mnie ciepło.
– Czego chcesz? Nic ci nie dam, kobieto.
– Niczego nie potrzebuję. Po prostu ja też dorosłam przez te dni i cieszę się, że go kochasz. Ruszaj, mój zakochany bracie, bo nie tylko ty spóźniasz się do pracy.
Podwiozłem Phoebe do sklepu Emmy, w którym pracowała, a potem podjechałem pod moje miejsce pracy. Wtedy poczułem napięcie. Siedziałem przez chwilę w samochodzie, ściskając kierownicę, próbując opanować śmiejący się ze mnie strach. Najbardziej obawiałem się Logana i miałem nadzieję, że nie ma go dzisiaj w pracy. Płonne były moje nadzieje, bo gdy tylko wszedłem do budynku, powitał mnie jego głos:
– O, patrzcie, kto przyszedł. Nasz kochany szeryf, który podobno wyjechał z tą ciotą na weekend, a potem, gdy wrócił, to spędził u niej noc.
Serce mi przyspieszyło i spojrzałem na Patha, potem na pozostałych. Wszystko we mnie krzyczało, abym zaprzeczył. Druga część mnie chciała się pochwalić tym wspaniałym weekendem, ale także nie zabrała głosu, przez co zrobiłem się zły na samego siebie. To nie będzie takie łatwe, jak sądziłem. Ci ludzie będą o wszystkim wiedzieć, a ja i tak będę chciał zaprzeczyć oczywistemu. Na szczęście Noah to rozumie. Nie wszystko od razu. Dlatego jedyne, co powiedziałem, to:
– Pilnuj własnego nosa i podwórka. – Poszedłem do swojego gabinetu, czując na sobie wzrok moich podwładnych i szlag mnie trafiał, że znów stchórzyłem. Usiadłem za biurkiem, ukrywając twarz w dłoniach. Miałem taką okazję do powiedzenia prawdy. Straciłem tę szansę. Uderzyłem dłonią w blat biurka.
– Nie wkurzaj się tak – powiedział Lou, który stał w drzwiach. Wszedł do środka. – Logan to Logan. Nigdy się nie zmieni. Ale nie jesteś sam. Co nam do tego, z kim się prowadzasz, chłopcze. Preston to porządny facet. Ja tylko chcę ci powiedzieć, że twój powrót to dobra decyzja. Ale pamiętaj, nadal mam cię na oku.
– Dzięki, Lou. – Jego słowa podniosły mnie na duchu i już wiedziałem, że w Lake Forest mieszkają ludzie, którym nie będzie przeszkadzać, kogo kocham. A inni… Inni niech faktycznie pilnują własnego podwórka. Najłatwiej przychodzi oceniać innych, a nie siebie. Tymczasem każdy powinien zająć się sobą, a innym dać spokój.
Kiedy Lou wyszedł, pojawiła się Claire z dobrymi wieściami, że Terry Corn zostanie osądzony. Laura złożyła przeciw niemu zeznania.
– Facet nie wyjdzie z więzienia przez wiele lat – powiedziała. – Twoje zeznania też pomogły. Mogę coś jeszcze powiedzieć?
– Mów. Śmiało. – Oparłem się o oparcie mojego wygodnego fotela.
– Wyglądasz na szczęśliwego. Cieszę się, że tak jest. Cokolwiek z tego, co ludzie mówią, jest prawdą, to masz moje poparcie. Nie każdy w tym mieście jest taki jak Logan. To prawda, że można nas policzyć na palcach jednej ręki, ale ja, Lou czy Tim nie jesteśmy jak Logan i inni.
– Dzięki. Słuchaj, dacie sobie radę? – Nagle wstąpiły we mnie nowe siły i  poderwałem się zamaszyście z krzesła. – Ja muszę jechać do komendy głównej, by załatwić osobiście sprawę samochodu dla nas, a potem do Hampton. Mam tam coś do załatwienia. Nie wrócę dzisiaj na posterunek.
– Jedź, powodzenia w twoich planach.
Zanim wyszedłem, uśmiechnąłem się do niej i jeszcze raz jej podziękowałem. Jej słowa upewniły mnie, że w tym mieście są ludzie, którzy pomogą mi i Noahowi. Poza tym moja rodzina była po naszej stronie, a to przecież najważniejsze.
W głównej sali Logan próbował mnie jeszcze zaczepić, więc kazałem mu zająć się pracą, bo od tego tutaj jest, a potem napisałem wiadomość do mojego chłopaka, że zobaczymy się wieczorem i jak bardzo go kocham. Odpisał natychmiast. Dobrze było znów z nim być i mieć plany na przyszłość. Plany, które tym razem zostaną zrealizowane.

Noah

Napisałem mu, że też go kocham i już nie mogę doczekać się wieczoru, kiedy znów będziemy razem. Miałem przeczucia, że tym razem wszystko dobrze się skończy. Uśmiechałem się do każdego klienta, który odwiedził dzisiaj moją księgarnię. Ludzie dziwnie na mnie patrzyli. Niektórzy oddali uśmiech. Nawet ci, którzy omijali mnie na ulicy szerokim łukiem, co dawało mi nadzieję na to, że może coś powoli się zmieni. Dobrze by było, aczkolwiek nadal nie obchodziło mnie, co oni powiedzą na to, kogo kocham. Nie ich sprawa. Poza tym, jeżeli mieliby kogoś ranić, to tylko mnie, a od Ashera niech się trzymają z daleka. On jeszcze nie był gotów na to, by stawić im czoła, ale ja zrobię to za siebie i za niego.
Czytałem właśnie książkę, kiedy rozdzwoniła się moja komórka. Odebrałem natychmiast.
– Cześć, Kevin. Co tam? Organizujesz jakiś spływ?
– Jak zawsze, ale bez ciebie. Za to mam inną propozycję. Mamy z Emmą wolny wieczór, dzieciaki są u jej rodziców i co powiesz na wypad do baru ze znajomymi?
– A to nie wolisz iść na randkę ze swoją żoną? – zapytałem.
– To też da się zrobić, bo dzieciaki będą u teściów przez tydzień. Dzisiaj mamy czas przeznaczony dla przyjaciół. To co, o dziewiętnastej u Feildsów?
– Bar pełen homofobów? Jak najbardziej jestem za.
Od czasu, kiedy ujawniłem się w tym barze, zaglądałem tam nader często. Właściciel tyle razy groził, że nic mi nie sprzeda, ale za każdym razem to robił. Widocznie zrozumiał, że pieniądze pedała są takie same, jak innych ludzi.
– Zaproś Phoebe i Ashera. Czym nas więcej, tym lepiej – powiedział, zanim się rozłączył.
Nie byłem pewny, czy mój chłopak zechce tam pójść. Na pewno nie będę go do tego zmuszał. Postanowiłem do niego zadzwonić. Odrzucił połączenie, więc zrozumiałem, że jest zajęty. Oddzwonił pół godziny później.
– Co tam, kotek?
– Mam romansik dla ciebie – powiedziałem.
– Poczekaj, aż wrócę do domu. Ale nie wiem, kiedy to będzie. Mam trochę spraw do załatwienia. Jestem teraz w głównej komendzie, by ubłagać o przydział nowego samochodu służbowego. Mam nadzieję, że rozpatrzą pozytywnie moją prośbę.
– Ale do dziewiętnastej wrócisz? – zapytałem.
– Tak. A powiesz mi, o co chodzi?
– Ty, ja, Kevin z żoną, twoja siostra i może ktoś jeszcze wybieramy się na drinka.
– Ja też, jak widzę. – Już miałem mu odpowiedzieć, że nie musi iść, ale on odezwał się pierwszy: – Chętnie pójdę, aczkolwiek planowałem wieczór, w którym uwzględniałem tylko ciebie, mnie, butelkę dobrego wina oraz seks. Dużo seksu.
– To nie przepadnie. Zawsze mamy całą noc.
– Nie pierwszą i nie ostatnią, Noah. Postaram się nie spóźnić. A teraz wybacz, bo mam spotkanie z komendantem, a potem jeszcze muszę załatwić malutką sprawę. Kocham cię. Do wieczora. Tęsknię.
– Ja też. – Czułem się niczym nastolatka, gdy cmoknąłem do głośnika, przesyłając mu całusa i rozłączyłem się. Nie mogłem doczekać się wieczoru, a do niego było jeszcze kilka godzin. Na szczęście byłem zajęty czytaniem i pojawili się nowi klienci, w tym dwie już tu zadomowione nastolatki, z którymi przegadałem kawał czasu, a dzięki temu kolejne minuty płynęły bardzo szybko.
Zamknąłem księgarnię o siedemnastej i pojechałem prosto do domu, by wziąć prysznic i przygotować się do wyjścia. Parę osób potwierdziło esemesami, że będą dzisiaj wieczorem. Bardzo chciałem zobaczyć minę Tomasa Feildsa oraz Glorii, która już na stałe pracowała u ojca jako kelnerka, na ten napad na jego bar przez geja i jego przyjaciół. Nie spodziewałem się miłego przyjęcia, szczególnie przez jego klientów i przez chwilę nawet zwątpiłem w to, czy dobrze zrobiłem, chcąc zabrać tam Ashera. Potem powiedziałem sobie, że cokolwiek się wydarzy, stawię temu czoło, a jego nikt nie skrzywdzi. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, to nawet oficjalnie wyprę się naszego związku. On zrozumie, ale ja na samą myśl o tym poczułem ból w piersi. Mimo wszystko dla dobra mojego partnera jestem w stanie to przetrwać. Dziesięć lat z dala od niego nauczyło mnie wiele i nic już nie zostanie zmarnowane. Zamknę się z nim w czterech ścianach i będziemy tylko on i ja. Ważne jest tylko to, byśmy byli razem.
Zadzwoniłem do Ashera, aby upewnić się, że przyjedzie na czas, ale powiedział, że jakkolwiek by się nie starał, to się spóźni. Długo mu zeszło na komendzie, a potem musiał jeszcze załatwić coś ważnego i martwił się o to, że nie da rady zrobić tego dzisiaj. Powiedziałem mu, aby się nie spieszył, bo możliwe, że w barze spędzimy czas do północy. Zadzwoniłem też do Darena opowiedzieć mu o wszystkim. Chciałem, aby przyjechał, ale miał randkę, więc tylko życzył powodzenia.
U Feildsów pojawiłem się jako jeden z pierwszych i zająłem miejsce przy dużym stoliku. Klienci patrzyli na mnie krzywo, ale miałem ich gdzieś. Gloria z miną cierpiętnicy podała mi piwo, a chwilę później zjawili się Emma z Kevinem oraz Rosallyn z mężem. Nie miałem pojęcia, czy przyjadą Delia z Timem, bo on mógł mieć dzisiaj wieczorny dyżur na posterunku, ale za to pojawiła się Phoebe. Uścisnęła mnie i od razu poszła zamówić nam drinki.
– A Asher będzie? – zapytał Kevin, obejmując swoją żonę.
– Spóźni się. – Napiłem się piwa i od razu skrzywiłem, bo do naszego stolika podszedł Logan Path, patrząc na mnie krzywo. Do tej pory nie zbliżał się do mnie. Dlatego zaskoczyło mnie, że postanowił podejść, a nie tylko obrażać na odległość.
– Ty, pedał, wypierdalaj stąd i nie zarażaj innych facetów. Naszego szeryfa już zaraziłeś tą swoją chorobą. Ale kto wie, może ją przywiózł z dużego miasta. Tam więcej takich jak ty.
– Możesz się łaskawie odpierdolić? – powiedziałem. – Nie jesteśmy już w szkole, bym dawał się gnoić takim jak ty.
– Szkoda, że ci wtedy lepiej mordy nie obiłem, może byś się naprostował – rzekł, a jego słowom towarzyszyło mruczenie kilku osób, że się z nim zgadzają. Cholernie to bolało, ale przecież miałem nie przejmować się takimi jak oni.
– Nie wiem, czego ode mnie chcesz. Nie wchodzę ci w drogę. – Wstałem i wyszedłem zza stolika, stając naprzeciwko niego. – A może po prostu przywal mi i będziesz miał to z głowy.
– Chętnie rozwalę ci łeb – warknął i złapał mnie za koszulkę. Zamierzałem zrobić to samo i go walnąć, ale grzmiący, a mimo tego nad wyraz spokojny głos mojego chłopaka rozszedł się po całym lokalu:
– Path, zabieraj swoje brudne łapska od mojego faceta.

Asher

Nie wierzyłem w to, co widzę. Ledwie tu wszedłem, a moim oczom ukazał się ten obrazek. Nie wytrzymałem, bo nikt nie ma prawa krzywdzić Noaha.
– O, drugi pedał się pojawił. Jednak to prawda, że cię ta ciotka spedaliła. – Puścił Prestona i miał szczęście, bo bym mu uciął te łapska. Ledwie nad sobą panowałem, gdy podchodziłem do nich wolnym krokiem. Nie obchodziło mnie, że już każdy wie, kim jestem dla Noaha, który miał rację, że nie mam się czego wstydzić. Bo jakże można wstydzić się miłości. – Słyszycie, ludzie?! Nasz szeryf to pederasta! Wiedziałem, że tak jest! – Głosy oburzenia rozeszły się wokół, ale wśród nich były te należące do przyjaciół mojego chłopaka, które atakowały Logana, każąc mu spierdalać. – Jarvis lubi ciągnąć druta drugiemu facetowi – kontynuował coraz bardziej nakręcony Path.
Zanim się zorientowałem, co się dzieje, Noah zawinął dłoń w pięść i z całej siły walnął Logana, a ten zaskoczony wpadł na mnie. Chwyciłem go, mnąc w palcach jego kraciastą koszulę i syknąłem:
– Uwielbiam mu to robić. – Później już, nie panując nad sobą, posłałem mu cios, po którym upadł na podłogę z krwawiącym nosem. Jakaś kobieta pisnęła, ktoś krzyknął, a moja siostra zaczęła bić brawo. Kochana Phoebe. Posłałem jej uśmiech, a potem rozejrzałem się po sali pełnej homofobów. – Nikt nie ma prawa wyzywać mojego partnera ani mnie. I jeżeli ktoś jeszcze raz spróbuje go tknąć, to nie ręczę za siebie! – Spojrzałem na Noaha wpatrzonego we mnie w szoku. – Za bardzo kocham tego faceta, aby pozwolić go krzywdzić.
– Brawo, braciszku. Juhu! – krzyczała Phoebe, ale zaraz została uciszona przez Rosallyn.
Podszedłem do Noaha. Wsunąłem palce w jego włosy i przytrzymując mu głowę, wpiłem się w najsmakowitsze usta na świecie. Miałem gdzieś, że wszyscy patrzą, przeklinają nas i grożą. Nic mnie to nie obchodziło. Najważniejsze było to, że Noah był przy mnie i mogłem pieścić jego usta swoimi, czerpać z niego siłę i dać mu swoją.
Objął mnie rękoma wokół szyi i oddał pocałunek, niczym nieskrępowany. Jego wargi poruszały się na moich, a ja wsunąłem język do jego wilgotnych ust. Smakował piwem i namiętnością. Jego język splótł się z moim, niczym dwaj spragnieni siebie kochankowie. Nasze oddechy stopiły się w jedno, serca biły zgodnym rytmem i byłem pewny, że nic już nigdy nie będzie w stanie nas rozdzielić. On był dla mnie wszystkim i gotów byłem dla niego na wszystko. Noah, moja miłość, moje pragnienie, moje życie.
Coraz bardziej napierałem na jego usta i na ciało niemalże sprasowane z moim. Nogi miałem jak z waty, a on drżał. Objąłem go mocniej, dając mu znak, że jestem jego podporą. W pewnej chwili poczułem, że się odsuwa, a ja pozwoliłem mu na to tylko dlatego, aby móc spojrzeć mu w oczy.
– Ty wiesz, że za uderzenie podwładnego stracisz stanowisko? – zapytał, jak gdyby tylko to go obchodziło.
– Ta posada i tak była nudna. Mam inne plany. Na szeryfa zgłoszę Tima. A ty co powiesz na własną firmę stolarską? Jestem w tym dobry, a remonty to moja specjalność – powiedziałem, obejmując go jedną ręką wokół pleców. Ktoś krzyknął, że zaraz się porzyga, ale nas to nie obchodziło. Tak naprawdę czułem się tak, jakby nie było tu nikogo poza miłością mojego życia.
– Jeżeli będziesz potrzebował pomocy, to służę.
– Na pewno skorzystam – odrzekłem, nie będąc już pewny, czy tu chodziło o moje plany czy o cokolwiek innego. Ucałowałem go w czubek nosa i wyznałem: – Noah, kocham cię. Dziękuję, że mi przebaczyłeś grzech, który był nie do wybaczenia. Jesteś najlepszym facetem na świecie i cieszę się, że moje serce to właśnie ciebie odnalazło.
– Lecisz melodramatem. – Zaśmiał się, ale w jego oczach pojawiły się łzy.
– Mam to gdzieś. Posłuchaj mnie, kochanie. Mam coś dla ciebie. – Sięgnąłem do kieszeni i wyjąłem to, po co pojechałem do Hampton. Uniosłem zamkniętą dłoń, po czym rozchyliłem palce.
– Obrączki? To te, które kupiłem?
– To one. Pojechałem je powiększyć. Chwilę na to czekałem, bo mieli dużo zamówień tego typu, ale nareszcie… – przerwałem i wziąłem jego lewą dłoń w swoją. – Nareszcie po dziesięciu latach czekania znajdą się na swoich miejscach. – Głos mi drżał i łzy stanęły mi w oczach, kiedy wsuwałem obrączkę na palec mojego ukochanego. – Kocham i chcę cię w przyszłości poślubić. Co ty na to?
– Głupi jesteś i tyle. – Wzruszony był do tego stopnia, że nie potrafił powstrzymać swoich łez, które spłynęły mu po policzkach. Pocałował mnie. – No pewnie, że tak. Wyjdę za ciebie, Jarvis. Najwyższy czas na to, ile mam czekać? Kolejne dziesięć lat? – Wziął drugą obrączkę i wsunął ją na mój palec. – Pasują idealnie. – Przez chwilę na nie patrzył, a potem uniósł na mnie wzrok. – Asher, jesteś najbardziej wkurzającym facetem na świecie, ale kocham cię bardzo mocno. – Wspiął się na palce i musnął moje usta swoimi, zaczepnie, kusząco i nie potrafiłem się temu oprzeć. Dając kolejne przestawienie tym, którzy już nas zdążyli znienawidzić, ponownie pocałowałem mojego narzeczonego.
Ktoś zaczął wykrzykiwać bzdury, a znajomi Noaha kazali się im przymknąć. Wśród tych wszystkich głosów usłyszałem Glorię:
– Co za ulga, a ja sądziłam, że straciłam seksapil.
Zaśmialiśmy się razem z Noahem, przez co pocałunek został przerwany i już za tym tęskniłem. Popatrzyłem w jego zapłakane oczy. Otarłem jego policzki kciukami i uśmiechnąłem się do niego szeroko, mówiąc:
– Przenigdy już nie wypuszczę cię ze swoich ramion.
– Tylko byś spróbował – powiedział i pocałował mnie, oblewając falą szczęścia.




Epilog



Asher

Rok później.

– Kochanie, już jestem – zawołałem od progu, próbując wnieść do środka zrobione zakupy. – Nie mieli tego majonezu, który lubisz. Kupiłem inny.
Pojawił się na schodach i zamiast mi pomóc, stał i patrzył na mnie. Uwielbiałem go. Nasz związek kwitł. Owszem, z naszym temperamentem, a raczej z tym należącym do Noaha, nie obywało się bez kłótni, ale to tylko dodawało przyprawy naszemu małżeństwu. Pobraliśmy się w Hampton dokładnie siedem miesięcy temu, a na ślubie towarzyszyli nam przyjaciele i moja rodzina. Następnego dnia na kazaniu pastor mówił o tym, jakie to bezeceństwa uprawiamy i jaki dajemy przykład młodym, ale żaden z nas się nie przejął. Ludzie zawsze będą mieć swoje zdanie, wielu będzie żyć w zaścianku i nie będzie miało znaczenia to, czy pochodzą ze wsi, małego czy dużego miasta. Najważniejsze, że mieliśmy także osoby, które były po naszej stronie, a i też z czasem wielu mieszkańców Lake Forest przestało nas traktować jak trędowatych. Po prostu poznali nas lepiej i zrozumieli, że jesteśmy takimi samymi ludźmi jak oni.
– Mam nadzieję, że nie ten taki wodnisty, bo nie nada się do kanapek. Phoebe i jej facet znów będą marudzić.
– Moja siostra i Jason będą jeść na kolacji to, co podamy. – Phoebe kilka miesięcy temu pojechała na wycieczkę i tam poznała mężczyznę swojego życia, jak go nazywała. Nie wiemy, czy on będzie tym ostatnim, ale wszystko na to wskazywało, bo tydzień temu założył pierścionek na jej palec. – Pomożesz mi to wypakować? Jestem wykończony. Jutro zabieram cię ze sobą. Nie dajemy sobie rady przy remoncie domu Jonsonów.
– Mówiłem, że ci pomogę. Jestem wspólnikiem w tej firmie. – Zszedł na dół i odebrał ode mnie kilka toreb. Zanieśliśmy wszystko do kuchni i postawiliśmy na stole. W końcu miałem wolne ręce i mogłem chwycić Noaha i go pocałować. Pocałunkami obdarzaliśmy się zawsze i nigdy nie szczędziliśmy sobie dotyku. W naszym domu panowała atmosfera spokoju i miłości. Prowadziliśmy dom wspólnie, dzieląc się obowiązkami, przy czym to ja częściej gotowałem, bo Noah kilka razy prawie spaliłby kuchnię. Zresztą, moja mama dużo nam pomagała i mieliśmy całą zamrażarkę potraw. Moi rodzice bardzo nam kibicowali i pomagali. Na tyle, że czasami musieliśmy im przypominać, że nie jesteśmy dziećmi i w wielu sprawach dajemy sobie radę. Mama tylko się śmiała, klepała  nas po policzku i mówiła, że dla niej zawsze będziemy jej małymi chłopcami.
– Wiesz, że rok temu właśnie w tej chwili powiedziałeś przy wszystkich, że mnie kochasz? – zapytał mój mąż, wsuwając palce za szlufki moich dżinsów.
– Pamiętam. Nigdy nie żałowałem, że to zrobiłem. – Przeczesałem palcami jego włosy, które miał długie do ramion. Nie chciał ich obcinać, a mnie się one podobały. Godzinami mogłem się nimi bawić. Szczególnie wtedy, kiedy wieczorami oglądaliśmy film, a on leżał z głową na moich kolanach. Cudownie też było je trzymać, kiedy klęczał przede mną, dając mi rozkosz, po której ja z radością odwdzięczałem się jemu. Nie przestaliśmy się pragnąć. Mógłbym nawet rzec, że to, co nas łączyło, zarówno miłość, jak i pożądanie, spotęgowało się.
– A pamiętasz, jak walnąłeś Logana?
– Po tym, jak ty mu przyłożyłeś? To było dobre. Przypomnij mi, co się z nim stało? – spytałem Noaha, który po ślubie przejął moje nazwisko, bo bardzo tego chciał.
– Chyba po tym, jak złamałeś mu nos i pojechał do szpitala, więcej już go nie widzieliśmy. Chodzą słuchy, że żyje w Hampton z jakąś kobietą. Podobno była jego pielęgniarką – odpowiedział, odsuwając się ode mnie, by wyjąć z toreb produkty. Pomogłem mu, tak jak pomagałem mu we wszystkim, a on mnie.
– A niech mu to wyjdzie na zdrowie. – Wyjąłem z lodówki dwa piwa i otworzyłem je. – To co, chwila odpoczynku, zanim weźmiemy się za zrobienie kolacji? – Podałem mu butelkę.
– Phoebe i Jason jak zwykle się spóźnią – powiedział, kierując się na zewnątrz. Na werandzie usiedliśmy w bujanych fotelach. Wyciągnąłem rękę, a on splótł palce z moimi. Było tak, jak o tym marzyliśmy. Nasz dom, nasza weranda, zimne piwo, zachód słońca, które oblewało wszystko pomarańczowym kolorem i my. Popatrzyłem na męża i wyszeptałem:
– Jednak mamy swoje szczęśliwe zakończenie.

Koniec

17 komentarzy:

  1. Śliczności ❤❤❤
    Nie ma nic lepszego od dobrego zakończenia
    Fajnie że opublikujesz Amare
    Czekam na kolejne opowiadania i życzę dużo weny 😄😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dobrze przeczytać happy end do tak nieciekawie zaczętej historii. Może niektórzy uznają to za oklepany schemat, ale ja się z nimi nigdy nie zgodzę. To piękne, że miłość potrafii przezwyciężyć to przysłowiowe wszystko. Idealnie ukazałaś tu jak silne jest to uczucie i jak może zmienić na lepsze.
    Obyś pisała tak dobre teksty jak ten:*
    Dużo gratulacji i masy weny;)
    ~Kira

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka, czytam twoje opowiadania od początku. Zawsze z niecierpliwością czekałam i czekam na publikację, dlatego dziękuję bardzo za darmowy dostęp do opowiadań. Jesteś cudowną pisarką i nie dziwię się, że chcesz zarabiać na pisaniu. Pozdrawiam serdecznie i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę się doczekać Amare, dwie pierwsze części czytane już po kilka razy 💕 I z niecierpliwością czekam na święta i twoją książkę, went życzę dużo dużo I jeszcze więcej czasu na realizację pomysłów

    OdpowiedzUsuń
  5. Jee happy end :) Nie spodziewałam się, że powie to przy ludziach. Ale czułam, że coś takiego może się zdarzyć jak ta ostra wymiana zdań się zaczęła XD I szybko się przeczytało ten ostatni rozdział :D
    Pozdrawiam i duuużo weny oraz zasłużonego odpoczynku, nawet jeśli nie będzie długi ;)
    ~Tsubi

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam szczęśliwe zakończenia :)
    Dziękuję za kolejną wspaniałą historię :)
    N i A przeszli długą drogę, ale w końcu są szczęśliwi :) A przestał się bać i zawalczył o swoją wielką miłość :)
    Scena w restauracji była przepiękna :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Już dawno mnie nie było na twoim blogu i byłam dwa opowiadania do tylu ��. Teraz nadrobiłam i zapomniałam jakie piękne rzeczy umiesz stworzyć i że czytając jeden rozdział chce mi się płakać, jestem zakochana i czuje wszystkie emocje bohaterów. Boleśnie przekonałam się że po wejściu w dorosłość nie mam już tyle czasu żeby czytać codzienne inne z twoich opowiadań bo niektóre kocham na zabój choć wszystkie są super. I głównie chciałam Ci napisać że nawet po ciężkim dniu na uczelni i w pracy kiedy wracam do domu autobusem i przeczytam rozdział jednego z twoich opowiadań to jest mi lepiej za co bardzo Ci dziękuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jak mi miło, dziękuję bardzo. Czasami tak ciężko jest pisać, mieć jakąkolwiek pewność siebie w tym względzie, a tu nagle pojawia się taki komentarz i podnosi na duchu. Dziękuję.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  8. Dawno tu nie zaglądałam, bardzo dawno. A tu nagle szok. Nawet nie kilka rozdziałów, a całe opowiadanie do przeczytania. Jak wczoraj zaczęłam tak już skonczylam. Bardzo przyjemnie się czytało. Oby więcej takich!

    OdpowiedzUsuń
  9. Awwww! Świetne opowiadanie, z resztą jak zawsze <3 Wciągnęło mnie, że przez kilka godzin siedziałam i klęłam na wszystkich co coś ode mnie chcieli. W kółko się śmiałam, albo prawie płakałam. Raz "Asher ty skończony idioto" a za chwilę " Oooo, Asher uwielbiam Cię". Chociaż bezdyskusyjnie Noah został miłością mojego życia <3 ( choć w sekrecie powiem, że tych miłości mojego życia przybywa po każdej twojej historii). Podziwiam Cię, że potrafisz tak pisać i że kończysz te swoje cuda. Ja też trochę piszę i ludzie, którym daję do wglądu mówią, że mam talent i bym dalej pisała, ale nigdy nie potrafię zakończyć historii. Zawsze kończę ją w połowie, albo jeszcze szybciej... :( No cóż może się kiedyś przełamię, a Tobie życzę od groma weny i coraz więcej fanów <3

    OdpowiedzUsuń
  10. A zapomniałam :) Nawiązując do poprzedniego postu, zawsze gdy historia mnie wciągnie i czuję, że będę chciała do niej wrócić, to ją kupuję i "Obietnice" Na pewno znajdą się w mojej sporej kolekcji ;) A kretynami się nie przejmuj i działaj, chociaż wiem, że często ten jeden negatywny komentarz przyćmiewa wszystkie pozytywne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wszystkie komentarze i kupno Obietnic. :D

      Usuń
  11. Rozpływam się. Cudowne opowiadanie. Dziękuję za nie i i życzę Ci dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  12. Hejka, hejka,
    fantastycznie,  to było wspaniałe tak, tak Asher pięknie w końcu sie przełamałeś pokazałeś naprawdę że zależy ci na Noahu i masz w nosie innych...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  13. Hejka, hejka,
    jak zwykle to rozdzielam rozdział od epilogu...
    miłe, szczęśliwe zakończenie po prostu cudownie sa razem szczęśliwi i oby nic nie pojawiło się aby trn spokój zburzyć...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)