Przed Wami ostatni rozdział i dołączony do niego epilog. Dziękuję wszystkim, którzy komentowali, byli ze mną, którzy pomimo publikacji darmowej kupili mój tekst wspierając mnie finansowo, dzięki czemu mogę dalej pisać. Trzymajcie się cieplutko. :*
Noah
Leżałem otoczony silnymi ramionami,
które zaborczo trzymały mnie przy sobie i było mi z tym dobrze. Nie
chciało mi się ruszać. Najchętniej cały dzień spędziłbym w łóżku. Poza tym
miło mi było ze świadomością, że jest ranek, a Asher po tym, jak wczoraj
wróciliśmy do domu, został u mnie na noc. Nie miał żadnych obaw, po prostu
postanowił zostać i ja nie miałem nic do powiedzenia. Co więcej, nawet jakbym
chciał, to za skarby całego świata bym go stąd nie wygonił, a na pewno tego nie
chciałem. Niech zostanie tu do końca świata. Ten facet od nowa zdobył moje
serce i wierzyłem, że tym razem nam się uda, bo obaj będziemy walczyć o nasze
szczęście.
– Tak głośno myślisz, że aż mnie
to obudziło – wymruczał Jarvis w mój kark. Miałem go za swoimi plecami, bo
leżeliśmy w pozycji na łyżeczkę.
– A nie prędzej to, co wbija mi się w
pośladek?
– A to też. Ale już jestem
przyzwyczajony, on zawsze przy tobie tak reaguje. – Zaczął całować moje czułe
miejsce obok ucha, łaskocząc mnie przyjemnie. – Szkoda tylko, że jest już tak
późno, bo chętnie bym coś z tym zrobił. – Poruszył biodrami, a ja się
zaśmiałem.
– Cała noc ci nie wystarczy? –
zapytałem. Na wyjeździe nie kochaliśmy się. Stwierdziliśmy, że tam damy sobie
czas na rozmowy i zwykłe bycie ze sobą, co nas ostatecznie zbliżyło. Prawie
całą niedzielę spędziliśmy na konwersacji, omawianiu przeszłości i przyszłości,
spacerach i trzymaniu się za ręce. Asher wyjaśnił mi, dlaczego sprzedał tak
ważny dla miasteczka mecz. To było proste. Szkoła, z którą mieli grać, o wiele
bardziej potrzebowała boiska i pieniędzy, bo nawet sam budynek, w którym się
uczyli, wymagał remontu, gdyż ściany pękały i było bardzo niebezpiecznie. Mój
wspaniały facet po prostu im pomógł. Mimo że sam, jako kapitan drużyny, okrył
się złą sławą, to nie chciał, aby ktokolwiek o tym wiedział. Powiedziałem mu,
że jestem z niego dumny, bo sam zrobiłbym to samo.
– Wciąż mi ciebie mało, kotek. –
Przesunął dłoń na mój sutek i trącił go kciukiem. Westchnąłem, odsuwając jego
rękę.
– Jeżeli się spieszysz, to lepiej nie
zaczynaj czegoś, czego nie możesz dokończyć.
– Szkoda, wielka szkoda, ale będziemy
mieć dla siebie noc. Tę i następną i następną – mówił z takim optymizmem w
głosie, że aż odwróciłem się na plecy, chcąc na niego spojrzeć.
– Ty naprawdę chcesz tu zostać –
stwierdziłem.
– Nie do końca wierzysz w to, że
już nadszedł koniec tego, co było złe, a my zaczęliśmy nowy rozdział.
– Jeszcze nie, ale uwierzę. – Położyłem
dłoń na jego policzku, a on odwrócił głowę i ucałował jej wnętrze.
– Muszę iść, praca czeka. Mam też
jeszcze coś do załatwienia. Za to wieczorem znów będziesz mój – powiedział
czule, zawisając nade mną. – Noah Prestonie, już nie pozwolę ci uciec.
– Ja się nigdzie nie wybieram. To ty
nie ucieknij ponownie. – Trochę obawiałem się tego, jak zareaguje na ludzi,
którzy już zapewne wiedzą, że wyjechał ze mną i spędził tutaj noc. Nie mówiłem
nic na ten temat, aby nie denerwować go zawczasu.
– Tym razem, jeżeli ucieknę, to biorę
cię ze sobą. Małe wakacje zawsze są dobre. – Wycisnął na moich ustach pocałunek
i wstał. Mój wzrok zatrzymał się na jego penisie, który jeszcze do końca nie
opadł, potem przesunął się w górę aż do jego twarzy, na której widniał ten
figlarny uśmieszek.
– No co? – zapytałem.
– Jak tak patrzysz, to faktycznie mam
ochotę wrócić do łóżka.
– Lepiej już idź. – Rzuciłem w niego
poduszką, a on ją złapał, śmiejąc się. Moje serce uradowało się tym, że jest
szczęśliwy. Zamierzałem zrobić wiele, aby Asher Jarvis nigdy nie żałował swojej
decyzji i aby śmiał się tak już zawsze.
– A może dołączysz do mnie pod
prysznicem, co? – zapytał. – I tak już jestem spóźniony, to parę minut w tę czy
we w tę nie robi różnicy.
Wyskoczyłem z łóżka, zanim dokończył
ostatnie zdanie, bo każda dodatkowa minuta spędzona z nim to jak los wygrany na
loterii.
Asher
Wróciłem do domu półgodziny później i
od razu pobiegłem na górę się przebrać. Włosy nadal miałem mokre, ale wyschną,
zanim dojadę na posterunek. Sama myśl o tym, że muszę się tam pojawić, zmroziła
mnie. Niepokoiłem się tym, co inni powiedzą i nadal łudziłem się, że nic nie
wiedzą. Byłem naiwny tak myśląc, bo w małym miasteczku wieści szybko się
roznoszą. W środku umierałem ze strachu. Co zrobię, jeżeli ktoś o cokolwiek
zapyta? Bycie tylko z Noahem, kiedy wokół nie ma nikogo innego, to co innego
niż kiedy wszędzie są ludzie, którzy cię oceniają, a ich usta wypluwają
szyderstwa tylko dlatego, że kochasz kogoś, kto ma taką samą płeć jak ty. Przed
czymś takim uciekłem, ale nie zamierzałem robić tego teraz. Trzymała mnie myśl,
że wtedy bym go stracił na zawsze, a na to już nie pozwolę. Moja głupota w
końcu ma swoje granice, a bycie tchórzem i dupkiem nie może o niczym
przesądzać. Z głową na karku i miłością w sercu dam radę stawić czoło
innym, pomyślałem, schodząc na parter.
W kuchni jak zwykle królowała moja
mama. Wokół na blatach porozkładane były upieczone już babeczki, które,
domyśliłem się, mają trafić do cukierni.
– Interes wre, jak widzę – zagadnąłem
rodzicielkę i pocałowałem ją w policzek.
– A ty szczęśliwy, cieszę się. Jak
minął weekend?
Nalałem sobie kawy do kubka i popijając
ją, popatrzyłem na mamę.
– Wspaniale. Noah powiedział mi, że
próbował popełnić samobójstwo.
Odłożyła foremkę, do której miała
nałożyć ciasta.
– Nie mówiliśmy ci o tym, bo nie
mieliśmy do tego prawa. Cieszę się, że ci powiedział. Jego tata zdążył na czas.
Noah zrobił tylko na jednej ręce płytkie cięcie, nie zdążył z niczym więcej.
Nikt o tym nie wie, tylko my. Nie chcemy, aby oceniali go również pod tym
względem. To taki dobry chłopak.
– Wiedzieliście, co do niego czuję –
stwierdziłem, a nie zapytałem. – Nawet ten obiad, podczas którego niby mieliśmy
się do siebie zbliżyć, był zaplanowany przez twoje niecne pomysły.
– Byłeś aż za bardzo oczywisty,
synku. Mieszkaliśmy z tobą, pamiętasz? Cieszymy się, że dorosłeś i podejmujesz
właściwe decyzje.
– W końcu to robi – przyznał tata,
który wraz z Phoebe pojawił się w kuchni. – W następny weekend zabieram
ciebie i jego na ryby. Nauczę cię łowić.
– Noah już to zrobił. Umie łowić.
– Masz rację – wtrąciła moja siostra –
Noah to dobry rybak. Złowił najlepszą partię w mieście. Te wszystkie panny
zeżre zazdrość. Gloria padnie trupem. – Zaśmiała się, wyciągając z lodówki
jogurt.
– Też czujesz do niej dużą sympatię –
powiedziałem.
– Ze wzajemnością. Podwieziesz
mnie do pracy? – spytała, a ja skinąłem głową. Dopiłem kawę i chwilę później
wsiadaliśmy do mojego samochodu. Phoebe patrzyła na mnie ciepło.
– Czego chcesz? Nic ci nie dam,
kobieto.
– Niczego nie potrzebuję. Po
prostu ja też dorosłam przez te dni i cieszę się, że go kochasz. Ruszaj, mój zakochany
bracie, bo nie tylko ty spóźniasz się do pracy.
Podwiozłem Phoebe do sklepu Emmy, w
którym pracowała, a potem podjechałem pod moje miejsce pracy. Wtedy poczułem
napięcie. Siedziałem przez chwilę w samochodzie, ściskając kierownicę, próbując
opanować śmiejący się ze mnie strach. Najbardziej obawiałem się Logana i miałem
nadzieję, że nie ma go dzisiaj w pracy. Płonne były moje nadzieje, bo gdy tylko
wszedłem do budynku, powitał mnie jego głos:
– O, patrzcie, kto przyszedł. Nasz
kochany szeryf, który podobno wyjechał z tą ciotą na weekend, a potem, gdy
wrócił, to spędził u niej noc.
Serce mi przyspieszyło i spojrzałem na
Patha, potem na pozostałych. Wszystko we mnie krzyczało, abym zaprzeczył. Druga
część mnie chciała się pochwalić tym wspaniałym weekendem, ale także nie
zabrała głosu, przez co zrobiłem się zły na samego siebie. To nie będzie takie
łatwe, jak sądziłem. Ci ludzie będą o wszystkim wiedzieć, a ja i tak będę
chciał zaprzeczyć oczywistemu. Na szczęście Noah to rozumie. Nie wszystko od razu.
Dlatego jedyne, co powiedziałem, to:
– Pilnuj własnego nosa i podwórka.
– Poszedłem do swojego gabinetu, czując na sobie wzrok moich podwładnych i
szlag mnie trafiał, że znów stchórzyłem. Usiadłem za biurkiem, ukrywając twarz
w dłoniach. Miałem taką okazję do powiedzenia prawdy. Straciłem tę szansę.
Uderzyłem dłonią w blat biurka.
– Nie wkurzaj się tak – powiedział Lou,
który stał w drzwiach. Wszedł do środka. – Logan to Logan. Nigdy się nie
zmieni. Ale nie jesteś sam. Co nam do tego, z kim się prowadzasz, chłopcze.
Preston to porządny facet. Ja tylko chcę ci powiedzieć, że twój powrót to dobra
decyzja. Ale pamiętaj, nadal mam cię na oku.
– Dzięki, Lou. – Jego słowa podniosły
mnie na duchu i już wiedziałem, że w Lake Forest mieszkają ludzie, którym nie
będzie przeszkadzać, kogo kocham. A inni… Inni niech faktycznie pilnują
własnego podwórka. Najłatwiej przychodzi oceniać innych, a nie siebie.
Tymczasem każdy powinien zająć się sobą, a innym dać spokój.
Kiedy Lou wyszedł, pojawiła się Claire
z dobrymi wieściami, że Terry Corn zostanie osądzony. Laura złożyła przeciw
niemu zeznania.
– Facet nie wyjdzie z więzienia przez
wiele lat – powiedziała. – Twoje zeznania też pomogły. Mogę coś jeszcze
powiedzieć?
– Mów. Śmiało. – Oparłem się o oparcie
mojego wygodnego fotela.
– Wyglądasz na szczęśliwego.
Cieszę się, że tak jest. Cokolwiek z tego, co ludzie mówią, jest prawdą, to
masz moje poparcie. Nie każdy w tym mieście jest taki jak Logan. To prawda, że
można nas policzyć na palcach jednej ręki, ale ja, Lou czy Tim nie jesteśmy jak
Logan i inni.
– Dzięki. Słuchaj, dacie sobie radę? –
Nagle wstąpiły we mnie nowe siły i poderwałem się zamaszyście z
krzesła. – Ja muszę jechać do komendy głównej, by załatwić osobiście sprawę
samochodu dla nas, a potem do Hampton. Mam tam coś do załatwienia. Nie wrócę
dzisiaj na posterunek.
– Jedź, powodzenia w twoich planach.
Zanim wyszedłem, uśmiechnąłem się do
niej i jeszcze raz jej podziękowałem. Jej słowa upewniły mnie, że w tym mieście
są ludzie, którzy pomogą mi i Noahowi. Poza tym moja rodzina była po naszej
stronie, a to przecież najważniejsze.
W głównej sali Logan próbował mnie
jeszcze zaczepić, więc kazałem mu zająć się pracą, bo od tego tutaj jest, a
potem napisałem wiadomość do mojego chłopaka, że zobaczymy się wieczorem i jak
bardzo go kocham. Odpisał natychmiast. Dobrze było znów z nim być i mieć plany
na przyszłość. Plany, które tym razem zostaną zrealizowane.
Noah
Napisałem mu, że też go kocham i już
nie mogę doczekać się wieczoru, kiedy znów będziemy razem. Miałem przeczucia,
że tym razem wszystko dobrze się skończy. Uśmiechałem się do każdego klienta,
który odwiedził dzisiaj moją księgarnię. Ludzie dziwnie na mnie patrzyli.
Niektórzy oddali uśmiech. Nawet ci, którzy omijali mnie na ulicy szerokim
łukiem, co dawało mi nadzieję na to, że może coś powoli się zmieni. Dobrze by
było, aczkolwiek nadal nie obchodziło mnie, co oni powiedzą na to, kogo kocham.
Nie ich sprawa. Poza tym, jeżeli mieliby kogoś ranić, to tylko mnie, a od
Ashera niech się trzymają z daleka. On jeszcze nie był gotów na to, by stawić
im czoła, ale ja zrobię to za siebie i za niego.
Czytałem właśnie książkę, kiedy
rozdzwoniła się moja komórka. Odebrałem natychmiast.
– Cześć, Kevin. Co tam? Organizujesz
jakiś spływ?
– Jak zawsze, ale bez ciebie. Za
to mam inną propozycję. Mamy z Emmą wolny wieczór, dzieciaki są u jej rodziców
i co powiesz na wypad do baru ze znajomymi?
– A to nie wolisz iść na randkę ze
swoją żoną? – zapytałem.
– To też da się zrobić, bo dzieciaki
będą u teściów przez tydzień. Dzisiaj mamy czas przeznaczony dla przyjaciół. To
co, o dziewiętnastej u Feildsów?
– Bar pełen homofobów? Jak najbardziej
jestem za.
Od czasu, kiedy ujawniłem się w tym
barze, zaglądałem tam nader często. Właściciel tyle razy groził, że nic mi nie
sprzeda, ale za każdym razem to robił. Widocznie zrozumiał, że pieniądze pedała
są takie same, jak innych ludzi.
– Zaproś Phoebe i Ashera. Czym nas
więcej, tym lepiej – powiedział, zanim się rozłączył.
Nie byłem pewny, czy mój chłopak zechce
tam pójść. Na pewno nie będę go do tego zmuszał. Postanowiłem do niego
zadzwonić. Odrzucił połączenie, więc zrozumiałem, że jest zajęty. Oddzwonił pół
godziny później.
– Co tam, kotek?
– Mam romansik dla ciebie –
powiedziałem.
– Poczekaj, aż wrócę do domu. Ale nie
wiem, kiedy to będzie. Mam trochę spraw do załatwienia. Jestem teraz w głównej
komendzie, by ubłagać o przydział nowego samochodu służbowego. Mam nadzieję, że
rozpatrzą pozytywnie moją prośbę.
– Ale do dziewiętnastej wrócisz? –
zapytałem.
– Tak. A powiesz mi, o co chodzi?
– Ty, ja, Kevin z żoną, twoja siostra i
może ktoś jeszcze wybieramy się na drinka.
– Ja też, jak widzę. – Już miałem mu
odpowiedzieć, że nie musi iść, ale on odezwał się pierwszy: – Chętnie pójdę, aczkolwiek
planowałem wieczór, w którym uwzględniałem tylko ciebie, mnie, butelkę dobrego
wina oraz seks. Dużo seksu.
– To nie przepadnie. Zawsze mamy całą
noc.
– Nie pierwszą i nie ostatnią,
Noah. Postaram się nie spóźnić. A teraz wybacz, bo mam spotkanie z komendantem,
a potem jeszcze muszę załatwić malutką sprawę. Kocham cię. Do wieczora.
Tęsknię.
– Ja też. – Czułem się niczym
nastolatka, gdy cmoknąłem do głośnika, przesyłając mu całusa i rozłączyłem się.
Nie mogłem doczekać się wieczoru, a do niego było jeszcze kilka godzin. Na
szczęście byłem zajęty czytaniem i pojawili się nowi klienci, w tym dwie już tu
zadomowione nastolatki, z którymi przegadałem kawał czasu, a dzięki temu
kolejne minuty płynęły bardzo szybko.
Zamknąłem księgarnię o siedemnastej i
pojechałem prosto do domu, by wziąć prysznic i przygotować się do wyjścia. Parę
osób potwierdziło esemesami, że będą dzisiaj wieczorem. Bardzo chciałem
zobaczyć minę Tomasa Feildsa oraz Glorii, która już na stałe pracowała u ojca
jako kelnerka, na ten napad na jego bar przez geja i jego przyjaciół. Nie
spodziewałem się miłego przyjęcia, szczególnie przez jego klientów i przez
chwilę nawet zwątpiłem w to, czy dobrze zrobiłem, chcąc zabrać tam Ashera.
Potem powiedziałem sobie, że cokolwiek się wydarzy, stawię temu czoło, a jego
nikt nie skrzywdzi. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, to nawet oficjalnie wyprę się
naszego związku. On zrozumie, ale ja na samą myśl o tym poczułem ból w piersi.
Mimo wszystko dla dobra mojego partnera jestem w stanie to przetrwać. Dziesięć
lat z dala od niego nauczyło mnie wiele i nic już nie zostanie zmarnowane.
Zamknę się z nim w czterech ścianach i będziemy tylko on i ja. Ważne jest
tylko to, byśmy byli razem.
Zadzwoniłem do Ashera, aby upewnić się,
że przyjedzie na czas, ale powiedział, że jakkolwiek by się nie starał, to się
spóźni. Długo mu zeszło na komendzie, a potem musiał jeszcze załatwić coś
ważnego i martwił się o to, że nie da rady zrobić tego dzisiaj. Powiedziałem
mu, aby się nie spieszył, bo możliwe, że w barze spędzimy czas do północy.
Zadzwoniłem też do Darena opowiedzieć mu o wszystkim. Chciałem, aby przyjechał,
ale miał randkę, więc tylko życzył powodzenia.
U Feildsów pojawiłem się jako jeden z
pierwszych i zająłem miejsce przy dużym stoliku. Klienci patrzyli na mnie krzywo,
ale miałem ich gdzieś. Gloria z miną cierpiętnicy podała mi piwo, a chwilę
później zjawili się Emma z Kevinem oraz Rosallyn z mężem. Nie miałem pojęcia,
czy przyjadą Delia z Timem, bo on mógł mieć dzisiaj wieczorny dyżur na
posterunku, ale za to pojawiła się Phoebe. Uścisnęła mnie i od razu poszła
zamówić nam drinki.
– A Asher będzie? – zapytał Kevin,
obejmując swoją żonę.
– Spóźni się. – Napiłem się piwa i
od razu skrzywiłem, bo do naszego stolika podszedł Logan Path, patrząc na mnie
krzywo. Do tej pory nie zbliżał się do mnie. Dlatego zaskoczyło mnie, że
postanowił podejść, a nie tylko obrażać na odległość.
– Ty, pedał, wypierdalaj stąd i nie
zarażaj innych facetów. Naszego szeryfa już zaraziłeś tą swoją chorobą. Ale kto
wie, może ją przywiózł z dużego miasta. Tam więcej takich jak ty.
– Możesz się łaskawie odpierdolić? –
powiedziałem. – Nie jesteśmy już w szkole, bym dawał się gnoić takim jak ty.
– Szkoda, że ci wtedy lepiej mordy nie
obiłem, może byś się naprostował – rzekł, a jego słowom towarzyszyło
mruczenie kilku osób, że się z nim zgadzają. Cholernie to bolało, ale przecież
miałem nie przejmować się takimi jak oni.
– Nie wiem, czego ode mnie chcesz. Nie
wchodzę ci w drogę. – Wstałem i wyszedłem zza stolika, stając naprzeciwko
niego. – A może po prostu przywal mi i będziesz miał to z głowy.
– Chętnie rozwalę ci łeb – warknął i
złapał mnie za koszulkę. Zamierzałem zrobić to samo i go walnąć, ale grzmiący,
a mimo tego nad wyraz spokojny głos mojego chłopaka rozszedł się po całym
lokalu:
– Path, zabieraj swoje brudne łapska od
mojego faceta.
Asher
Nie wierzyłem w to, co widzę. Ledwie tu
wszedłem, a moim oczom ukazał się ten obrazek. Nie wytrzymałem, bo nikt nie ma
prawa krzywdzić Noaha.
– O, drugi pedał się pojawił. Jednak to
prawda, że cię ta ciotka spedaliła. – Puścił Prestona i miał szczęście, bo bym
mu uciął te łapska. Ledwie nad sobą panowałem, gdy podchodziłem do nich wolnym
krokiem. Nie obchodziło mnie, że już każdy wie, kim jestem dla Noaha, który
miał rację, że nie mam się czego wstydzić. Bo jakże można wstydzić się miłości.
– Słyszycie, ludzie?! Nasz szeryf to pederasta! Wiedziałem, że tak jest! –
Głosy oburzenia rozeszły się wokół, ale wśród nich były te należące do
przyjaciół mojego chłopaka, które atakowały Logana, każąc mu spierdalać. –
Jarvis lubi ciągnąć druta drugiemu facetowi – kontynuował coraz bardziej
nakręcony Path.
Zanim się zorientowałem, co się dzieje,
Noah zawinął dłoń w pięść i z całej siły walnął Logana, a ten zaskoczony wpadł
na mnie. Chwyciłem go, mnąc w palcach jego kraciastą koszulę i syknąłem:
– Uwielbiam mu to robić. – Później już,
nie panując nad sobą, posłałem mu cios, po którym upadł na podłogę z krwawiącym
nosem. Jakaś kobieta pisnęła, ktoś krzyknął, a moja siostra zaczęła bić
brawo. Kochana Phoebe. Posłałem jej uśmiech, a potem rozejrzałem się po sali
pełnej homofobów. – Nikt nie ma prawa wyzywać mojego partnera ani mnie. I
jeżeli ktoś jeszcze raz spróbuje go tknąć, to nie ręczę za siebie! – Spojrzałem
na Noaha wpatrzonego we mnie w szoku. – Za bardzo kocham tego faceta, aby
pozwolić go krzywdzić.
– Brawo, braciszku. Juhu! – krzyczała
Phoebe, ale zaraz została uciszona przez Rosallyn.
Podszedłem do Noaha. Wsunąłem palce w
jego włosy i przytrzymując mu głowę, wpiłem się w najsmakowitsze usta na
świecie. Miałem gdzieś, że wszyscy patrzą, przeklinają nas i grożą. Nic mnie to
nie obchodziło. Najważniejsze było to, że Noah był przy mnie i mogłem pieścić
jego usta swoimi, czerpać z niego siłę i dać mu swoją.
Objął mnie rękoma wokół szyi i oddał
pocałunek, niczym nieskrępowany. Jego wargi poruszały się na moich, a ja
wsunąłem język do jego wilgotnych ust. Smakował piwem i namiętnością. Jego język
splótł się z moim, niczym dwaj spragnieni siebie kochankowie. Nasze oddechy
stopiły się w jedno, serca biły zgodnym rytmem i byłem pewny, że nic już nigdy
nie będzie w stanie nas rozdzielić. On był dla mnie wszystkim i gotów
byłem dla niego na wszystko. Noah, moja miłość, moje pragnienie, moje życie.
Coraz bardziej napierałem na jego usta
i na ciało niemalże sprasowane z moim. Nogi miałem jak z waty, a on drżał.
Objąłem go mocniej, dając mu znak, że jestem jego podporą. W pewnej chwili
poczułem, że się odsuwa, a ja pozwoliłem mu na to tylko dlatego, aby móc
spojrzeć mu w oczy.
– Ty wiesz, że za uderzenie podwładnego
stracisz stanowisko? – zapytał, jak gdyby tylko to go obchodziło.
– Ta posada i tak była nudna. Mam inne
plany. Na szeryfa zgłoszę Tima. A ty co powiesz na własną firmę stolarską?
Jestem w tym dobry, a remonty to moja specjalność – powiedziałem, obejmując go
jedną ręką wokół pleców. Ktoś krzyknął, że zaraz się porzyga, ale nas to nie
obchodziło. Tak naprawdę czułem się tak, jakby nie było tu nikogo poza miłością
mojego życia.
– Jeżeli będziesz potrzebował pomocy,
to służę.
– Na pewno skorzystam – odrzekłem, nie
będąc już pewny, czy tu chodziło o moje plany czy o cokolwiek innego.
Ucałowałem go w czubek nosa i wyznałem: – Noah, kocham cię. Dziękuję, że mi
przebaczyłeś grzech, który był nie do wybaczenia. Jesteś najlepszym facetem na
świecie i cieszę się, że moje serce to właśnie ciebie odnalazło.
– Lecisz melodramatem. – Zaśmiał się,
ale w jego oczach pojawiły się łzy.
– Mam to gdzieś. Posłuchaj mnie,
kochanie. Mam coś dla ciebie. – Sięgnąłem do kieszeni i wyjąłem to, po co
pojechałem do Hampton. Uniosłem zamkniętą dłoń, po czym rozchyliłem palce.
– Obrączki? To te, które kupiłem?
– To one. Pojechałem je
powiększyć. Chwilę na to czekałem, bo mieli dużo zamówień tego typu, ale
nareszcie… – przerwałem i wziąłem jego lewą dłoń w swoją. – Nareszcie po
dziesięciu latach czekania znajdą się na swoich miejscach. – Głos mi drżał i łzy
stanęły mi w oczach, kiedy wsuwałem obrączkę na palec mojego ukochanego. –
Kocham i chcę cię w przyszłości poślubić. Co ty na to?
– Głupi jesteś i tyle. – Wzruszony był
do tego stopnia, że nie potrafił powstrzymać swoich łez, które spłynęły mu po
policzkach. Pocałował mnie. – No pewnie, że tak. Wyjdę za ciebie, Jarvis.
Najwyższy czas na to, ile mam czekać? Kolejne dziesięć lat? – Wziął drugą
obrączkę i wsunął ją na mój palec. – Pasują idealnie. – Przez chwilę na nie
patrzył, a potem uniósł na mnie wzrok. – Asher, jesteś najbardziej wkurzającym
facetem na świecie, ale kocham cię bardzo mocno. – Wspiął się na palce i musnął
moje usta swoimi, zaczepnie, kusząco i nie potrafiłem się temu oprzeć. Dając
kolejne przestawienie tym, którzy już nas zdążyli znienawidzić, ponownie
pocałowałem mojego narzeczonego.
Ktoś zaczął wykrzykiwać bzdury, a
znajomi Noaha kazali się im przymknąć. Wśród tych wszystkich głosów usłyszałem
Glorię:
– Co za ulga, a ja sądziłam, że
straciłam seksapil.
Zaśmialiśmy się razem z Noahem, przez
co pocałunek został przerwany i już za tym tęskniłem. Popatrzyłem w jego
zapłakane oczy. Otarłem jego policzki kciukami i uśmiechnąłem się do niego
szeroko, mówiąc:
– Przenigdy już nie wypuszczę cię ze
swoich ramion.
– Tylko byś spróbował – powiedział i
pocałował mnie, oblewając falą szczęścia.
Epilog
Asher
Rok
później.
– Kochanie, już jestem – zawołałem od
progu, próbując wnieść do środka zrobione zakupy. – Nie mieli tego majonezu,
który lubisz. Kupiłem inny.
Pojawił się na schodach i zamiast mi
pomóc, stał i patrzył na mnie. Uwielbiałem go. Nasz związek kwitł. Owszem, z
naszym temperamentem, a raczej z tym należącym do Noaha, nie obywało się bez
kłótni, ale to tylko dodawało przyprawy naszemu małżeństwu. Pobraliśmy się w
Hampton dokładnie siedem miesięcy temu, a na ślubie towarzyszyli nam
przyjaciele i moja rodzina. Następnego dnia na kazaniu pastor mówił o tym,
jakie to bezeceństwa uprawiamy i jaki dajemy przykład młodym, ale żaden z nas
się nie przejął. Ludzie zawsze będą mieć swoje zdanie, wielu będzie żyć w
zaścianku i nie będzie miało znaczenia to, czy pochodzą ze wsi, małego czy
dużego miasta. Najważniejsze, że mieliśmy także osoby, które były po naszej
stronie, a i też z czasem wielu mieszkańców Lake Forest przestało nas traktować
jak trędowatych. Po prostu poznali nas lepiej i zrozumieli, że jesteśmy takimi
samymi ludźmi jak oni.
– Mam nadzieję, że nie ten taki
wodnisty, bo nie nada się do kanapek. Phoebe i jej facet znów będą marudzić.
– Moja siostra i Jason będą jeść na
kolacji to, co podamy. – Phoebe kilka miesięcy temu pojechała na wycieczkę i tam
poznała mężczyznę swojego życia, jak go nazywała. Nie wiemy, czy on będzie tym
ostatnim, ale wszystko na to wskazywało, bo tydzień temu założył pierścionek na
jej palec. – Pomożesz mi to wypakować? Jestem wykończony. Jutro zabieram cię ze
sobą. Nie dajemy sobie rady przy remoncie domu Jonsonów.
– Mówiłem, że ci pomogę. Jestem
wspólnikiem w tej firmie. – Zszedł na dół i odebrał ode mnie kilka toreb.
Zanieśliśmy wszystko do kuchni i postawiliśmy na stole. W końcu miałem wolne
ręce i mogłem chwycić Noaha i go pocałować. Pocałunkami obdarzaliśmy się zawsze
i nigdy nie szczędziliśmy sobie dotyku. W naszym domu panowała atmosfera
spokoju i miłości. Prowadziliśmy dom wspólnie, dzieląc się obowiązkami, przy
czym to ja częściej gotowałem, bo Noah kilka razy prawie spaliłby kuchnię.
Zresztą, moja mama dużo nam pomagała i mieliśmy całą zamrażarkę potraw. Moi
rodzice bardzo nam kibicowali i pomagali. Na tyle, że czasami musieliśmy im
przypominać, że nie jesteśmy dziećmi i w wielu sprawach dajemy sobie radę. Mama
tylko się śmiała, klepała nas po
policzku i mówiła, że dla niej zawsze będziemy jej małymi chłopcami.
– Wiesz, że rok temu właśnie w tej
chwili powiedziałeś przy wszystkich, że mnie kochasz? – zapytał mój mąż,
wsuwając palce za szlufki moich dżinsów.
– Pamiętam. Nigdy nie żałowałem,
że to zrobiłem. – Przeczesałem palcami jego włosy, które miał długie do ramion.
Nie chciał ich obcinać, a mnie się one podobały. Godzinami mogłem się nimi
bawić. Szczególnie wtedy, kiedy wieczorami oglądaliśmy film, a on leżał z głową
na moich kolanach. Cudownie też było je trzymać, kiedy klęczał przede mną,
dając mi rozkosz, po której ja z radością odwdzięczałem się jemu. Nie
przestaliśmy się pragnąć. Mógłbym nawet rzec, że to, co nas łączyło, zarówno
miłość, jak i pożądanie, spotęgowało się.
– A pamiętasz, jak walnąłeś Logana?
– Po tym, jak ty mu przyłożyłeś?
To było dobre. Przypomnij mi, co się z nim stało? – spytałem Noaha, który po
ślubie przejął moje nazwisko, bo bardzo tego chciał.
– Chyba po tym, jak złamałeś mu
nos i pojechał do szpitala, więcej już go nie widzieliśmy. Chodzą słuchy, że
żyje w Hampton z jakąś kobietą. Podobno była jego pielęgniarką – odpowiedział,
odsuwając się ode mnie, by wyjąć z toreb produkty. Pomogłem mu, tak jak
pomagałem mu we wszystkim, a on mnie.
– A niech mu to wyjdzie na zdrowie. –
Wyjąłem z lodówki dwa piwa i otworzyłem je. – To co, chwila odpoczynku, zanim
weźmiemy się za zrobienie kolacji? – Podałem mu butelkę.
– Phoebe i Jason jak zwykle się spóźnią
– powiedział, kierując się na zewnątrz. Na werandzie usiedliśmy w bujanych
fotelach. Wyciągnąłem rękę, a on splótł palce z moimi. Było tak, jak o tym
marzyliśmy. Nasz dom, nasza weranda, zimne piwo, zachód słońca, które oblewało
wszystko pomarańczowym kolorem i my. Popatrzyłem na męża i wyszeptałem:
– Jednak mamy swoje szczęśliwe
zakończenie.
Koniec
Śliczności ❤❤❤
OdpowiedzUsuńNie ma nic lepszego od dobrego zakończenia
Fajnie że opublikujesz Amare
Czekam na kolejne opowiadania i życzę dużo weny 😄😘
Jak dobrze przeczytać happy end do tak nieciekawie zaczętej historii. Może niektórzy uznają to za oklepany schemat, ale ja się z nimi nigdy nie zgodzę. To piękne, że miłość potrafii przezwyciężyć to przysłowiowe wszystko. Idealnie ukazałaś tu jak silne jest to uczucie i jak może zmienić na lepsze.
OdpowiedzUsuńObyś pisała tak dobre teksty jak ten:*
Dużo gratulacji i masy weny;)
~Kira
Hejka, czytam twoje opowiadania od początku. Zawsze z niecierpliwością czekałam i czekam na publikację, dlatego dziękuję bardzo za darmowy dostęp do opowiadań. Jesteś cudowną pisarką i nie dziwię się, że chcesz zarabiać na pisaniu. Pozdrawiam serdecznie i życzę weny.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać Amare, dwie pierwsze części czytane już po kilka razy 💕 I z niecierpliwością czekam na święta i twoją książkę, went życzę dużo dużo I jeszcze więcej czasu na realizację pomysłów
OdpowiedzUsuńJee happy end :) Nie spodziewałam się, że powie to przy ludziach. Ale czułam, że coś takiego może się zdarzyć jak ta ostra wymiana zdań się zaczęła XD I szybko się przeczytało ten ostatni rozdział :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i duuużo weny oraz zasłużonego odpoczynku, nawet jeśli nie będzie długi ;)
~Tsubi
Cudoooo *-*
OdpowiedzUsuńUwielbiam szczęśliwe zakończenia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za kolejną wspaniałą historię :)
N i A przeszli długą drogę, ale w końcu są szczęśliwi :) A przestał się bać i zawalczył o swoją wielką miłość :)
Scena w restauracji była przepiękna :)
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Już dawno mnie nie było na twoim blogu i byłam dwa opowiadania do tylu ��. Teraz nadrobiłam i zapomniałam jakie piękne rzeczy umiesz stworzyć i że czytając jeden rozdział chce mi się płakać, jestem zakochana i czuje wszystkie emocje bohaterów. Boleśnie przekonałam się że po wejściu w dorosłość nie mam już tyle czasu żeby czytać codzienne inne z twoich opowiadań bo niektóre kocham na zabój choć wszystkie są super. I głównie chciałam Ci napisać że nawet po ciężkim dniu na uczelni i w pracy kiedy wracam do domu autobusem i przeczytam rozdział jednego z twoich opowiadań to jest mi lepiej za co bardzo Ci dziękuje.
OdpowiedzUsuńO, jak mi miło, dziękuję bardzo. Czasami tak ciężko jest pisać, mieć jakąkolwiek pewność siebie w tym względzie, a tu nagle pojawia się taki komentarz i podnosi na duchu. Dziękuję.
UsuńPozdrawiam. :)
No i happy end ❤️
OdpowiedzUsuńDawno tu nie zaglądałam, bardzo dawno. A tu nagle szok. Nawet nie kilka rozdziałów, a całe opowiadanie do przeczytania. Jak wczoraj zaczęłam tak już skonczylam. Bardzo przyjemnie się czytało. Oby więcej takich!
OdpowiedzUsuńAwwww! Świetne opowiadanie, z resztą jak zawsze <3 Wciągnęło mnie, że przez kilka godzin siedziałam i klęłam na wszystkich co coś ode mnie chcieli. W kółko się śmiałam, albo prawie płakałam. Raz "Asher ty skończony idioto" a za chwilę " Oooo, Asher uwielbiam Cię". Chociaż bezdyskusyjnie Noah został miłością mojego życia <3 ( choć w sekrecie powiem, że tych miłości mojego życia przybywa po każdej twojej historii). Podziwiam Cię, że potrafisz tak pisać i że kończysz te swoje cuda. Ja też trochę piszę i ludzie, którym daję do wglądu mówią, że mam talent i bym dalej pisała, ale nigdy nie potrafię zakończyć historii. Zawsze kończę ją w połowie, albo jeszcze szybciej... :( No cóż może się kiedyś przełamię, a Tobie życzę od groma weny i coraz więcej fanów <3
OdpowiedzUsuńA zapomniałam :) Nawiązując do poprzedniego postu, zawsze gdy historia mnie wciągnie i czuję, że będę chciała do niej wrócić, to ją kupuję i "Obietnice" Na pewno znajdą się w mojej sporej kolekcji ;) A kretynami się nie przejmuj i działaj, chociaż wiem, że często ten jeden negatywny komentarz przyćmiewa wszystkie pozytywne
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystkie komentarze i kupno Obietnic. :D
UsuńRozpływam się. Cudowne opowiadanie. Dziękuję za nie i i życzę Ci dużo weny.
OdpowiedzUsuńHejka, hejka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, to było wspaniałe tak, tak Asher pięknie w końcu sie przełamałeś pokazałeś naprawdę że zależy ci na Noahu i masz w nosie innych...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka, hejka,
OdpowiedzUsuńjak zwykle to rozdzielam rozdział od epilogu...
miłe, szczęśliwe zakończenie po prostu cudownie sa razem szczęśliwi i oby nic nie pojawiło się aby trn spokój zburzyć...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia