9 września 2018

Obietnice - Rozdział 15

Dziękuję za komentarze. :)



Asher

– Przejmujesz się Loganem? – Noah popatrzył na mnie z niedowierzaniem. – Dupek zawsze pozostaje dupkiem. – Uchylił drzwi od lodówki i wyjął dwa piwa butelkowe. Otworzył je.
– Nie chodzi o niego, tylko o mnie. Nie byłem w stanie w żaden sposób posłać mu riposty czy jakkolwiek tego skomentować, poza tym, co ci opowiedziałem.
– Wystarczyło zapytać, czy jak tak często mówi o pedałach, to czy czasami sam nim nie jest lub nie chce spróbować tego cukierka. – Podał mi jedno piwo, a ja uśmiechnąłem się do niego z czułością. Cieszyłem się, że jestem tutaj. Skończyliśmy właśnie werandę i pozostała nam tylko naprawa barierki przy schodach. Chciałbym jeszcze zająć się oknami, ale nie wszystko od razu.
– Już go sobie wyobrażam. Wściekłby się.
– Nie zazdroszczę, że musisz z nim pracować. – Usiadł na krześle, wyciągając nogi przed siebie. Objął ustami szyjkę butelki i napił się bursztynowego płynu. Stałem oparty tyłkiem o szafkę, obserwując go.
Chciałem go dotknąć, ale obawiałem się to zrobić, bo już bym go nie wypuścił, a remont musielibyśmy odłożyć na inny dzień. Aczkolwiek to nie byłoby złe. Kochanie się na tej podłodze to dosyć dobry pomysł. Ciągnęło mnie do Noaha. Czułem się nim nienasycony, wiecznie głodny. Początki zawsze bywają takie, że jest się wiecznie chciwym tej osoby, którą kochamy i której pragniemy. Z czasem wszystko się stabilizuje, ale zanim to się stanie, ma się ochotę przeniknąć całym sobą tego kogoś i już tak zostać. Niestety, nie mogłem tej potrzeby zaspokoić. Mieliśmy jeszcze dużo pracy, a w dodatku, kiedy farba na toaletce wyschnie, to zamierzamy ją przenieść do mojego domu. Akurat mama wróci z cukierni, do której poszła, by podpisać nową umowę na dostarczanie ciast na sprzedaż.
– Nie sądziłem, że Path zechce być gliną i to w Lake Forest. W szkole tak dużo mówił, że wyjedzie do dużego miasta – odezwałem się.
– Ma uczulenie na duże miasta – prychnął. – Po tym, jak sześć la temu zostawiła go jakaś laska, która przyjechała tutaj w celach turystycznych. Latał za nią jak napalony kocur. Miałem wrażenie, że wyjmie fiuta na środku ulicy i zacznie ją pieprzyć. Nie wiem, czy to była miłość czy czyste pożądanie, ale z tego, co ludzie mówili, to tak mu dała w kość, że od tej pory nienawidzi każdej babki, która nie pochodzi z miasteczka takiego jak nasze. – Odstawił butelkę na stół i wstał. Serce mi szybciej zabiło, kiedy do mnie podszedł. – Może zejdźmy już z Logana. W tym, co chcę zrobić, nijak nie jest nam potrzebny.
– A co chcesz… Co chcesz zrobić? – zapytałem zły na to, że mój głos zadrżał. Wariowałem, kiedy Preston znajdował się zbyt blisko mnie.
– To, na co mam ochotę od chwili, kiedy się tu pojawiłeś. – Wziął ode mnie butelkę i odstawiwszy ją, przylgnął do mnie całym ciałem. Natychmiast moje ręce, niczym macki ośmiornicy, owinęły się wokół niego. Nasze oczy spotkały się i w jego było tyle samo głodu, co w moich. Nie zauważyłem momentu, kiedy nasze usta starły się ze sobą, całując się żarliwie i namiętnie. Nie było w tym nic z delikatności. Mógłbym śmiało nazwać to desperacją, którą obaj odczuwaliśmy.
Zadrżałem. Po całym ciele przebiegły mnie dreszcze, kiedy Preston zaczął rozpinać mi kraciastą koszulę, którą miałem na sobie. Jego dłonie były gorące, twarde, męskie i zdecydowanie za nic nie przypominały kobiecej delikatności, a przez to cholernie dobrze się z tym czułem. Chwyciłem jego biodra, przysuwając do swoich. Bardzo chętnie poddał się, ocierając o mnie. Położyłem dłonie na jego tyłku, dociskając go bardziej do siebie. Chciałem go czuć. To, jak robi się twardy przy mnie, chętny i gotowy na to, bym go pieścił.
– Jesteś taki gorący – szepnąłem, a on przesuwał ustami po mojej brodzie i szyi. – Planowałem, że będziemy grzeczni. Mamy tyle pracy.
– Nie rozmawiajmy o pracy. Cały dzień chodzę napalony i muszę ugasić ten płomień.
– Bo spłoniesz? – zażartowałem, a on wsunął dłonie w moje włosy i ponownie mnie pocałował, odbierając jakąkolwiek możliwość mówienia. Jego biodra nacierały na mnie, a ja nie przestawałem miętosić jego pośladków. Moje ciało go chciało, serce również, a myśli krążyły tylko wokół tego, co chciałbym z nim zrobić. Rozebranie go do naga i czczenie jego ciała, doprowadzanie do ekstazy, czucie, jak dygocze i błaga mnie o danie mu orgazmu. To było to, czego potrzebowałem. Głód, który trwał tyle lat, w pełni doszedł do głosu.
Jęknąłem, kiedy oderwał usta od moich, a potem składał pocałunki po moim odsłoniętym torsie, kierując się w dół. Uklęknął i z błyskiem w oku spojrzał w moje oczy. Nie odrywając się od nich, docisnął dłoń do mojego krocza. Pchnąłem w nią, chcąc czegoś więcej niż dotyku. Noah Preston na kolanach przede mną był jednym z moich największych pragnień, odkąd zrobił to po raz pierwszy.

Noah

Nie odrywałem od niego oczu. Czytałem z niego jak z otwartej książki. Zawsze tak było i wierzyłem, że zawsze tak będzie. Asher Jarvis – moja miłość, moje życie i moje pragnienie, które, miałem nadzieję, że przynajmniej na trochę złagodzę. Rozpiąłem guzik przy jego krótkich spodniach, a potem zamek. Odsunąłem poły, by dostać się do jego penisa ukrytego pod bielizną. Przytknąłem do niego usta i zassałem. Mój kochanek wciąż na mnie spoglądał i szalenie mnie to kręciło. Chciałem go za to nagrodzić tym, czego w tej chwili pragnął. Podejrzewałem, że i tak był to mały procent tego, czego potrzebował. Chciałby mieć mnie rozłożonego pod nim. Na samą myśl miałem wrażenie, że moje ciało zaczyna śpiewać. Musieliśmy się jednak spieszyć. Na inne przyjemności nadejdzie czas.
Wyjąłem jego pięknego i smacznego kutasa, od razu biorąc go w usta. Nadal nie odrywałem od niego oczu. Asher zassał głośno powietrze i wsunął palce w moje włosy. Nacisnął delikatnie moją głowę, a ja zrozumiałem rozkaz. Wziąłem go głębiej, aż poczułem, że jego szeroka główka dotyka tylnej części mojego gardła. Powstrzymując odruch wymiotny połknąłem go, aż zaklął. Nacisnąłem językiem dolną część penisa, mocno owijając usta wokół trzonu. Chciał mnie bardzo mocno. Pragnął pieprzyć moje usta. Ledwie potrafił ustać na nogach.
– Noah, zabijasz mnie. Kurwa! – krzyknął, kiedy cofnąłem głowę i zassałem się na samej główce. Jego biodra pchnęły do przodu, wsuwając penisa głębiej, a ja na to pozwoliłem. Zaczął pieprzyć moje usta, będąc zarówno ostrym, jak i delikatnym. Trzymał moją głowę, wbijając się we mnie tak, jak lubił i tak, jak ja lubiłem. – Nie waż się sobie trzepać – sapnął, dostrzegając, że chwyciłem się za swoje krocze. Byłem bardzo podniecony i chciałem dojść. – Ręce na mnie i nie waż się dotykać – warknął, a ja posłuchałem, jęcząc z ustami wokół jego kutasa.
Położyłem dłonie na jego biodrach, w żaden sposób nie powstrzymując ich przed poruszaniem się. Nasze oczy wciąż na siebie patrzyły, chociaż chwilami było to bardzo trudne. Wyczuwałem, że Jarvis jest już blisko orgazmu. Ponownie docisnąłem język do spodu jego członka, który zaczął pulsować, a po chwili poczułem, jak tryska do moich ust i gardła. Asher nachylił górną część ciała w moją stronę, nie przestając do samego końca pompować biodrami.
– Ja cię, kurwa, pierdolę – wysapał, cały dygocząc. Musiał mieć silny orgazm i zazdrościłem mu tego.
– To też da się zrobić w przyszłości – powiedziałem, wypuszczając go. Nie zmiękł jeszcze. Wyobraziłem sobie, że gdyby był we mnie, nadal mógłby mnie pieprzyć. Lubiłem to nawet, kiedy doszedłem. Niewielu mężczyzn dawało to sobie robić, kiedy już szczytowali. Stawali się zbyt obolali, zbyt wrażliwi. A mnie to nie przeszkadzało, chociaż bardzo rzadko dawałem swój tyłek w posiadanie. Za to z Asherem było inaczej. Mógłby mnie pieprzyć bez końca, byle po wszystkim mnie tulił, kochał i całował. Tak jak zrobił to teraz, kiedy pociągnął mnie na nogi i objął, całując z żarem.
– Najpierw zrobię coś innego – powiedział, odrywając się na moment od moich warg. – Potrzebuję dać ci orgazm.
– Jestem jak najbardziej za – szepnąłem i dałem się pchnąć do tyłu. Usiadłem na krześle, a on rozłożył moje nogi i uklęknął pomiędzy nimi. Mój kutas był na wierzchu, więc spojrzał na niego łapczywie, a potem doprowadził mnie do szału, kiedy po prostu zaatakował go ustami. Brał go ochoczo, lizał, ssał i pieścił, a ja przestawałem myśleć, skupiając się na odczuwanej przyjemności.
Żałowałem tylko, że to nie potrwa długo, bo przez cały czas byłem na skraju białej śmierci. Samo patrzenie na to, jak on lubi to robić z taką potężną chciwością, nie potrafiło niczego opóźnić. Przebiegło mi przez myśl, co by było, gdyby Logan Path dowiedział się, jak Asher Jarvis kocha ssać mojego penisa. A kochał to robić.
– Dochodzę! – krzyknąłem, chcąc go ostrzec, żeby miał szansę się odsunąć, ale nie zrobił tego. Moje ciało się wyprężyło, gdy uderzył w nie orgazm i dochodziłem w usta ukochanego mężczyzny, który pozwalał mi na to, dał mi to i przy tym patrzył na mnie z taką wielką miłością, że moje serce załomotało jak szalone. – Kocham cię. – Nie umiałem powstrzymać się przed powiedzeniem mu tego. To było silniejsze. Nawet większe niż potrzeba szczytowania, kiedy jest się podnieconym tak, że tylko to może pomóc.
– Też cię kocham. – Wypuścił mnie z ust, a potem wyprostował się i nadal klęcząc, wziął mnie w ramiona. Przytulił mocno, a ja odwzajemniłem uścisk. – Kocham – powtórzył. – To, co czuję, nie ma nic wspólnego z seksem, pożądaniem. Tak, pragnę cię i jestem nienasycony, ale i uwielbiam cię tym czystym uczuciem. I gdybym mógł nigdy cię nie dotknąć, a tylko móc kochać i być z tobą, to zgodziłbym się na to. – Wziął w dłonie moją twarz i czule spojrzał mi w oczy. W swoich miał łzy. – Źle zrobiłem. Naprawdę źle zrobiłem, kochanie. Opuściłem ciebie, zniszczyłem to, co było. Możesz mi nigdy nie wybaczyć, bo nie wiem, kiedy ja sam sobie wybaczę, ale pozwól mi się kochać.
Nie odpowiedziałem, jedynie pocałowałem go mocno, dając w tym pocałunku to, co czułem. Złość, karę, chciwość, nienawiść oraz miłość panującą teraz nad wszystkim. To nic, że w tej chwili byliśmy nieuporządkowani, z kutasami na wierzchu, bo bliskość, jaką czułem na ten moment, miała tu największe znaczenie. Nie byłem w stanie już w żaden sposób walczyć z moimi uczuciami. Mogłem się tylko poddać fali przypływu i mieć nadzieję, że nie zostanę brutalnie rzucony na brzeg.

Asher

Kiedy doprowadziliśmy się do porządku, zadzwoniłem do mamy zapytać, kiedy wraca do domu. Akurat była w drodze, więc razem z Noahem znieśliśmy toaletkę na dół. Była cholernie ciężka, ale nie byliśmy słabeuszami, aby nie dać sobie z nią rady. Noah jeszcze wcześniej sprawdził, czy wszystko jest w porządku i czy farba wyschła. Okazało się, że nie ma przeszkód, aby podarować ją mojej mamie. Kiedy zanieśliśmy ją przed dom, w tym samym momencie moja rodzicielka podjechała na rowerze.
– O, śliczna jest. Dziękuję, Noah. – Mama zostawiła rower i podeszła do mebla pokrytego białą farbą oraz kolorowymi kwiatami na szufladach. Przesunęła dłonią po toaletce.
– Lustro zaraz doniosę. Musiałem je odkręcić, bo tak było bezpieczniej – powiedział Preston. Starałem się na niego nie gapić, ale nie potrafiłem oderwać od niego oczu. To znaczyło, że powoli publicznie przestaję się kontrolować. To chyba dobrze świadczyło, ale nie byłem tego do końca pewny, bo moja tchórzliwa strona gdzieś tam we mnie dygotała i kuliła się w przerażeniu. Na szczęście nie była tak silna, a poza tym nic zdrożnego nie robiłem.
– Piękna jest. Wnieście ją do sypialni. Już zrobiłam na nią miejsce, a potem zejdźcie na coś słodkiego.
– Dziękujemy, mamo, ale nie mamy czasu. Chcemy dzisiaj skończyć barierki, a trochę zabawy z nimi będzie.
– Zapakuję wam ciasta i weźmiecie ze sobą. Naprawdę, prześliczny mebel. Wygląda jak zabytkowy. Twój tata miał talent – zwróciła się do Noaha.
– Dziękuję, miał – powiedział, po czym spojrzał na mnie. – To ruchy, chłopie, bo noc nas zastanie. – Chwycił jedną stronę toaletki, a ja drugą.
Zanieśliśmy ją do sypialni moich rodziców. Noah przyniósł jeszcze lustro i je przykręcił. Wszystko poszło sprawnie, a do jego domu wróciliśmy z kawałkami ciasta czekoladowego umieszczonego w plastikowym pojemniku. Oczywiście mój chłopak nie omieszkał skubnąć kawałka, przez co okruszek został mu na ustach. Wyciągnąłem rękę i starłem go palcem, zanim zorientowałem się, że zrobiłem to na dworze.
– Nie panikuj. Oddychaj spokojnie – powiedział Preston, z łatwością dostrzegając panikę w moich oczach. – Przecież to nie był pocałunek.
– Przepraszam. – Przesunąłem ręką przez włosy. – Po prostu…
– Lepiej nie mów nic więcej. Zaniosę ciasto do kuchni i zaraz wracam.
Skinąłem głową, a kiedy zniknął we wnętrzu domu, rozejrzałem się dyskretnie. W każdym z okien sąsiednich domów ktoś mógł być i zobaczyć, co zrobiłem. Ale znowu to nie było nic wielkiego. Tylko zwykły gest. Tak, bo każdy kumpel wyciąga rękę i przesuwa palcem po ustach drugiego, odezwał się tchórz we mnie. Dlatego, aby dłużej nie roztrząsać sytuacji, wyjąłem z kieszeni metrówkę i odmierzyłem długość barierki na schodach, którą, jak się okazało, trzeba wymienić, a nie tylko naprawić. Na szczęście jedną stronę. Ta druga była dobra, jak i ta na samej werandzie. W przyszłości trzeba to wszystko pomalować. Na razie jednak to był koniec remontu. Wolałbym, aby było inaczej, bo to oznaczało koniec przebywania u Noaha, mając to tłumaczenie jako tarczę. Nie zamierzałem jednak dać się wystraszyć moim głupim myślom. Podjąłem decyzję. Wiem, czego chcę i dam radę.
Zapisałem wynik pomiaru i podszedłem do drewna, które trzeba było wyciąć pod odpowiednim kątem, dokładnie co do milimetra. Nie lubiłem się czymś takim zajmować i kilka minut później powiedziałem to mojemu chłopakowi. On się tylko uśmiechnął, opuszczając na twarz osłonę. Wziął piłę.
– To zaznacz, gdzie mam ciąć i tnę. Co, sądziłeś, że tata mnie tego nie nauczył? Gdybym miał zamiłowanie i większy talent, to mógłbym rzeźbić piłą. – Zaśmiał się. – Ale mam większy talent do czytania niż do takich zabaw. Jednakże potrafię zrobić to, czego oczekujesz.
– Piękne przemówienie, kotek. – Na spokojnie odmierzyłem to, co miało być górną listwą i odsunąłem się, pozwalając Prestonowi na cięcie.
Uruchomił piłę, a potem z uśmiechem przystawił ją do kawałka drewna. Delikatnie, jakby miał kogoś pieścić, przesunął ostrzem po kresce, którą narysowałem. Robił to z taką precyzją i skupieniem, że znów się na niego zagapiłem. Z początku sądziłem, że on nie ma pojęcia o stolarce, remontach. Bardzo się myliłem. Nie był tym chłopcem, który nie wiedział, jak coś naprawić. Był mężczyzną z krwi i kości, któremu nie odebrano wrażliwości. Zapatrzony na niego cofnąłem się, żeby zrobić mu miejsce do kolejnego cięcia i zawadziłem o leżącą pod stopami deskę. Dałbym pięknego nura na ziemię, gdyby nie mój refleks i dobrze wyćwiczona równowaga. Noah musiał to dostrzec, bo tylko uśmiechnął się szeroko, nie przerywając pracy. Przyznam, że mógłbym tak z nim zawsze współpracować. A potem bralibyśmy wspólny prysznic i kochali się do białego rana lub zanim sen by nas nie zmorzył, co po ciężkim dniu pracy stałoby się, jeszcze zanim dotarlibyśmy do łóżka. I to byłoby piękne. Bo nieważne, co byśmy robili, bylibyśmy razem.
Przestał ciąć i wyłączywszy piłę, uniósł z twarzy osłonę.
– Gotowe. Coś jeszcze? – zapytał, spoglądając na mnie z dumą niczym bohater, który wykonał trudne zadanie.
– To dopiero początek.
– Nie mówisz o cięciu.
– Nie. – Patrzyłem na niego z czułością. Nie było minuty, bym o nim nie myślał. A dzisiaj powiedział, że mnie kocha. Wiem, że nigdy nie przestał tego czuć i choćby się bardzo starał tego nie robić, to i tak całym sobą okazywał uczucia. Pomimo tego usłyszenie tych słów było jak otrzymanie gwiazdki z nieba. To uszczęśliwiało. Jednak to prawda, kiedy mówią, że miłość uskrzydla.
– To postaraj się, a dojdziemy do szczęśliwego końca – odpowiedział, a ja się z nim zgodziłem. – Ja też się postaram – dodał, zanim nie odstawił piły i nie wyjął z mojej dłoni metra. Dotknął przy tym moich palców i jak to się działo za każdym razem, tak i teraz przepłynął pomiędzy nami prąd. – Na razie to do roboty. Chyba, że nie masz już sił, staruszku.
– Preston, jeżeli ja jestem staruszkiem, to co powiemy o tobie? – Poszedłem za nim w stronę schodów.
– Ja będę wiecznie młody. – Obejrzał się na mnie z szerokim uśmiechem, który w żaden sposób nie był udawany. Ten facet odczuwał szczęście i chciałem, aby to się nie zmieniło.

*

Następnego dnia siedziałem w kuchni domu rodzinnego, przyglądając się temu, jak mama od rana piecze ciastka. Pół kuchni było zastawione paterami z małymi, orzechowymi cudami, w piekarniku piekła się nowa porcja, a w przygotowaniu były już kolejne.
– Rosallyn wytwarza cudeńka – mówiła mama – i cieszę się, że nadal chce też i moje wypieki sprzedawać u siebie w cukierni.
– Bardzo dobrze pieczesz.
– Dziękuję, synku. Ale zabierz łapy od tego ciastka – dodała ostrzej, kiedy wyciągnąłem rękę po smakołyk. – Wszystko mam wyliczone. Co do jednego. – Nałożyła na dłonie rękawice i podeszła do piekarnika. – Te są już gotowe. Jeszcze dwa rzuty i koniec. Muszę jeszcze zrobić dwa torty. – Otworzyła piekarnik i wyjęła blachę. – Spieszy ci się do pracy?
– Właściwie to nie – odpowiedziałem. – Poradzą sobie beze mnie przez godzinę lub dwie. I chętnie zaniosę ciastka do Rosallyn.
– Właśnie miałam cię o to prosić.
Jak dobrze było znów być w domu. Czuć zapach wypieków mojej mamy. Pić kawę zrobioną przez nią i mieć świadomość, że niedaleko jest facet mojego życia, który zgodził się być ze mną. W nocy pisałem do niego wiadomości i przyznałem się, że kiedy wróciłem do domu po tym, jak skończyliśmy pracę u niego, czytałem książkę, którą mi podarował. Historia przypominała naszą i wszystko dobrze się skończyło. Chcę wierzyć, że tak jak postacie z opowiadania dostały drugą szansę na dobry koniec, tak i nam się to uda. Wiem, że dużo zależało ode mnie, bo mogłem spanikować, ale jak dotąd trzymałem się dzielnie. Noah dawał mi siły. Nadejdzie dzień, kiedy nie tylko będzie mnie kochał, ale i mi zaufa.
W kuchni pojawiła się Phoebe. Przy mamie nadal udawała, że pomiędzy mną a nią jest wszystko w porządku, za to kiedy byliśmy sami, wszystko się zmieniało i coraz bardziej mi się to nie podobało.
– Możemy pogadać? – spytałem, kiedy wyjęła z lodówki jogurt i chciała wyjść. Tym razem nie zamierzałem się wycofywać. Miała tyle czasu, że powinna się przygotować na tę rozmowę. Podobno w wieku dwudziestu pięciu lat jest się już dorosłym, a ona zachowywała się jak mała, obrażona dziewczynka, której brat odebrał chłopca.
– Dobra, jak chcesz – rzuciła, wyjmując z szuflady łyżeczkę i wychodząc. Poszedłem za nią na dwór i usiedliśmy przy stoliku. Ojca i Maxa nie było, bo wyszli na spacer, więc mogliśmy tutaj na spokojnie porozmawiać.
– Sądziłem, że ty i Noah się przyjaźnicie – zagaiłem.
– Bo tak jest.
– To dlaczego go unikasz?
– Okłamywał mnie. – Otworzyła jogurt, nie starając się nawet na mnie spojrzeć.
– Sądzę, że tu chodzi o to, że czujesz się zdradzona. – Pochyliłem się w jej stronę, opierając łokcie na stole. – Kochasz go i wszystko było w porządku, dopóki nie odkryłaś, że on kocha mnie. – Chyba ją to ruszyło, bo przestała jeść swoje śniadanie, po którym ja padłbym z głodu. W końcu na mnie popatrzyła, a w jej oczach pojawiły się łzy.
– Nie chcę tak się zachowywać. Kocham Noaha odkąd miałam dwanaście lat. Kiedy dowiedziałam się, że jest gejem, przełknęłam to. Tym bardziej, że spotykał się z facetami, ale nic do nich nie czuł. Potem dowiaduję się, że kocha i potrafi kochać. Tą osobą, do której to czuje, jest mój brat. I zaraz mi do głowy wpadały myśli, że mi go zabrałeś. Może gdyby nie ty…
– Przecież wiesz, że i tak byłby homoseksualistą. – Przesiadłem się na krzesło bliżej niej i wziąłem jej rękę w swoją. Dłoń mojej siostry była maleńka, szczupła, a czerwone paznokcie długie i zadbane.
– Wiem i dlatego jestem głupia. – Łza spłynęła jej po policzku. Otarła ją szybko. – Poczułam się zdradzona i ostatecznie zrozumiałam, że nigdy nie będę mieć u niego szansy.
– Nie jako przyjaciółka. Chyba że…
– Chcę się z nim przyjaźnić. I wiem, że też by mnie nie okłamywał, gdyby mógł powiedzieć prawdę. To był twój sekret. Jestem też zazdrosna, bo czuję, że odbierzesz mi go jako przyjaciela. – Pociągnęła nosem. – Jesteście razem? Spędzasz tam dużo czasu. Ludzie zaczynają gadać, że tam przesiadujesz.
Zimny dreszcz przepełznął mi przez plecy. Niepokój próbował wedrzeć się do mojego serca, ale pomyślałem, że oni o niczym nie wiedzą. A co takiego by się stało, gdyby się dowiedzieli, zapytał mnie jakiś głosik. Odpowiedziałem mu, że nie uciekłbym, chociaż wciąż się bałem i tak naprawdę wolałem, aby nigdy nie poznali prawdy. Noah zabiłby mnie za te myśli. Sam już nie wiedziałem, co lepsze. Stawić czoła ludziom i ich wyzwiskom skierowanym do mnie czy powiedzieć Noahowi, że może lepiej wybrać ukrywanie się? Chyba przeżyłbym to pierwsze, bo z tego drugiego mój mężczyzna nie pozwoliłby mi wyjść cało. Jest ze mną, bo wierzy, że w końcu nadejdzie dzień, w którym znajdę w sobie siłę i wygonię mieszkającego we mnie tchórza. A co się stanie, jeżeli tak naprawdę nie będę w stanie tego zrobić? W dalszym ciągu jestem popieprzony. Nie ma nic, co by mnie naprostowało i dodało odwagi. Niemniej nie mogłem okazać jakiegokolwiek strachu. Przed nikim. Szczególnie przed moim chłopakiem, którego znów mogły nadejść wątpliwości co do nas. Znowu by się przede mną bronił.
– Ludzie zawsze gadali i będą gadać – powiedziałem, starając się wierzyć w swoje słowa. – W takich małych społecznościach zawsze znajdzie się coś, o czym będą mogli plotkować dla rozrywki. Wielu by się zanudziło, nie mogąc tego robić. – Uśmiechnąłem się do niej, wzruszając obojętnie ramionami. – Ja już powiedziałem kilku osobom, że można pomóc komuś bez względu na jego orientację czy kolor skóry.
– Wiem, czemu wyjechałeś – odezwała się, ponownie biorąc jogurt. – Jeżeli zrobisz to jeszcze raz, to lepiej nie wracaj. On to przeżył ciężko, my także.
– Nie zamierzam wyjeżdżać, siostra. Nie tym razem. Nie w taki sposób.
– Trzymam za słowo. – Wsunęła łyżeczkę z jogurtem truskawkowym do ust, zastanawiając się nad czymś. Po chwili ciszy zapytała: – Sądzisz, że będzie chciał ze mną gadać?
– Tak. – Wstałem.
– To może w sobotę bym z nim pogadała. – Wydawała się niepewna, co, jeżeli o nią chodzi, było dziwne.
– Nie czekaj do weekendu, mamy plany. – Kiedy Preston zapytał mnie wczoraj, czy z nim wyjadę, to świadomość spędzenia dwóch dni tylko z nim z dala od cywilizacji nasuwała wyłącznie pozytywną odpowiedź. Jakże bym mógł nie wykorzystać szansy na to, czego zawsze chciałem? Po raz pierwszy spędzę z nim więcej czasu niż kiedykolwiek, odkąd się znamy. Dwa dni i jedna noc, tylko on i ja, las, rzeka i mały domek wśród głuszy.

Noah

Siedziałem w księgarni i skończyłem rozmawiać przez telefon z Darenem, kiedy do środka weszła Phoebe Jarvis. Była ostatnią osobą, której się tu spodziewałem. Unikała mnie jak ognia. Nawet, kiedy jadałem obiady z jej rodziną, to w pracy brała taką zmianę, aby nie być w domu. Denerwowało mnie jej zachowanie, ale ciągle dawałem czas na to, że coś się zmieni.
– Miło cię widzieć. – Wyszedłem zza lady, chcąc ją uścisnąć, ale powstrzymałem się.
– Masz chwilę?
– Dla ciebie zawsze. Jak widzisz, nie ma tutaj tłumów, więc mogę zamknąć na godzinkę i pogadamy na górze, co?
– Mhm.
Jak powiedziałem, tak zrobiłem i kilka minut później w moim mieszkanku podałem jej szklankę wody. Zaproponowałem, aby usiadła, ale nie chciała. Znalazła dla siebie dogodne miejsce przy oknie. Wyglądała na zdenerwowaną.
– Coś się stało? – zapytałem, nie mogąc zignorować niepokoju, że chodzi o Ashera, a raczej o to, że pewnie znów zniknął.
– Ogólnie nie, wszystko w porządku, poza tym, jak zepsułam nasze relacje. – Odetchnąłem, słysząc to, bo jednak od wczoraj nic się nie zmieniło, a w dodatku może była szansa na kontynuowanie przyjaźni z tą dziewczyną. Tęskniłem za nią, głupimi rozmowami, za oglądaniem komedii romantycznych i zwyczajnym siedzeniem w milczeniu.
– W takim razie tym bardziej cieszę się, że tu jesteś. – Przysunąłem sobie krzesło i odwróciłem je. Usiadłem na nim okrakiem, a ręce położyłem na oparciu. – W takim razie dlaczego się denerwujesz?
– Oj, kurde, bo wiesz, jak to jest – jęknęła, a całe powietrze jakby z niej uleciało. – Schrzaniłam. Jestem zazdrosna nawet o to, że z moim bratem będziesz więcej czasu spędzał niż ze mną.
– To normalne. Jest kimś więcej niż moim przyjacielem. Chyba, że znów zwieje w siną dal – prychnąłem niby żartem.
– Nie tym razem, Noah. – Podeszła do drugiego w pokoju krzesła i podniósłszy je, postawiła obok mnie. Usiadła normalnie, tym bardziej, że miała na sobie wąską spódniczkę. W dłoni cały czas trzymała szklankę wody, z której upiła tylko łyk. – On cię kocha i ja to widzę.
– Ludzie też to zobaczą, a on stchórzy. Ale mieliśmy mówić o nas. – Wolałem nie roztrząsać głębiej sprawy Ashera i tego, jak zareaguje na ludzi. Czasami człowiek lepiej się czuje, gdy się nad czymś nie zastanawia i nie roztrząsa sytuacji. – Naprawdę się cieszę, że tutaj jesteś. – Wyciągnąłem rękę, a ona podała mi swoją.
– To zanim pogadamy tak od serca, to chcę się upewnić. Ty i ja nadal przyjaciele? – zapytała.
– Przyjaciele. Nie może być inaczej. – Uśmiechnąłem się do niej. W ostatnim czasie często na mojej twarzy gościł uśmiech.

Asher

Wszedłem do cukierni obładowany pudłami z ciastkami. Chwilę temu życzyłem mojej siostrze powodzenia w rozmowie z Noahem. Podwiozłem ją, a potem ona wróci do domu na nogach. To tylko kilka minut spaceru. Później zamierzałem zadzwonić do Prestona i wypytać, jak wypadło spotkanie.
W cukierni nie było nikogo, dlatego zawołałem właścicielkę, rozglądając się po wnętrzu. Wszędzie stały ciasta, ciastka, ciasteczka, babeczki różnego rodzaju, torty w takich kształtach, że samemu chciało się coś takiego kupić i zjeść. Choćby taka piłka futbolowa lub boisko. Wszystko było kolorowe i pachniało obłędnie. Niemożliwym było tutaj wejść i niczego nie kupić.
– O, dzień dobry, Asher. – Z zaplecza wyszła wysoka kobieta o długich, czarnych włosach związanych w koński ogon. Powitała mnie szerokim uśmiechem, który od zawsze gościł na jej ustach.
– Przywiozłem ciastka, o które prosiłaś.
– Świetnie. Ludzie o nie pytają.
– Gdzie mam je postawić?
– Podaj mi. – Wyciągnęła ręce i wzięła pudełka. Ułożyła je na razie na ladzie. – Wypakuję je na zapleczu i wystawię. Dan niedługo wróci, to mi pomoże. Podziękuj swojej mamie. Wczoraj podpisałyśmy nową umowę, bo jestem zadowolona ze współpracy.
– Mama też. Dzisiaj od rana piekła. Teraz jeszcze zajmuje się tortami i da ci znać, kiedy będą gotowe. – Spojrzałem na znajdujące się na ladzie rogaliki.
– Świetnie. Później Dan po nie podjedzie. Zapakować kilka? – zapytała.
– Są z konfiturą dyniową?
– Do tego własnej roboty konfiturą.
– To zapakuj ze dwadzieścia sztuk. Zabiorę na posterunek. Wolę je od pączków.
Zaśmiała się.
– Pamiętam, że je lubiłeś. Zaręczam, że smak został ten sam.
Chwilę później, zapłaciwszy za zakup i pożegnawszy się z Rosallyn Flynn, wyszedłem na zewnątrz z pudełkiem w ręku. Od razu zmrużyłem oczy od słońca. Dzisiaj mocno przygrzewało. W nocy padało, ale pogoda nie uległa zmianie. Nadal było jak w piekarniku.
Ruszyłem do samochodu, żeby podjechać na posterunek i wtedy zadzwonił telefon. Znałem tę melodię i numer, spod którego miałem połączenie. Nie odebrałem. Więcej nie zamierzałem  rozmawiać z Brendą Swift. Z nią rozdział na zawsze pozostał skończony. Kiedy zadzwoniła po raz drugi, to zablokowałem ten numer i usunąłem go w końcu z kontaktów. Niech ta kobieta zrozumie, że nie dam jej tego, czego chce. Gloria zrozumiała i przestała mnie niepokoić. Żałowałem, że kiedykolwiek się z nią zadałem.
Wsiadłem do samochodu i postawiłem pudełko ze słodyczami na siedzeniu obok. Uruchomiłem silnik i pojechałem do pracy, w której jak zwykle nie będzie nic do roboty, za to będę mógł się rozkoszować myślami o moim chłopaku. Mój chłopak, Noah Preston. Brzmi doskonale. Już się nie mogłem doczekać weekendu.

13 komentarzy:

  1. Chciałabym wiedzieć czy będziesz publikować tutaj Amare. Nie zamierzam tekstu kupować mimo że mnie na to stać. Czekam na darmowe teksty. Inaczej będę musiała kupić serię, bo chcę zobaczyć co napisałaś. Mam nadzieję, że będzie wersja darmowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co zrobię z Amare. Właśnie przez takie osoby uważające tak jak Ty mam ochotę nie dodawać tego tekstu tutaj. Wrzucam tutaj teksty dla osób, które naprawdę nie są w stanie kupić nic mojego. A wierz mi, że dzięki temu, że coś zarobię mogę pisać inaczej trzeba to zostawić i zająć się życiem dorosłej osoby. To moja praca, a za pracę otrzymuje się wynagrodzenie. Jeżeli jesteś innego zdania to może sama idź do pracy i pracuj za darmo.

      Usuń
    2. Uważam ten komentarz za bezczelny, szanujmy siebie i swoją pracę, mamy dobrze z Luaną, która na bieżąco wstawia na bloga teksty + książki nie mają wygórowanej ceny.. Więc jeżeli zależy ci na tym tekście i stać cię na niego to go najzwyczajniej w świecie kup ;)

      Usuń
  2. Odczuwam dreszczyk niepokoju o ich relację, i ta Brenda... Aj aj aj.
    Dobrze, że się sprawa z siostrą rozwiązała w końcu. :)
    Do następnego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dalej czekam na ten weekend �� Dobrze,że przyjaźń Noaha i siostry Ashera powróciła :3
    Weny i pozdrawiam :)
    ~Tsubi

    OdpowiedzUsuń
  4. Brenda pewnie w ciąży i zaraz cala sielaka sie posypie. Coś tak czuje
    m.black

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za kolejny rozdział :)
    Sielanka trwa i niech trwa jak najdłużej :)
    Oby złe przeczucia N się nie sprawdziły, a tchórz A pozostał w ukrycie, gdy nadejdzie próba ich związku.
    Cieszę się, że N odzywskał przyjaciółkę :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nah.. Co kilka miesięcy wracam na tego bloga i czytam wszystko od nowa. Zaskakuje mnie, że wszystkie Twoje opowiadania mi się podobają i póki co nie ma odstępstw od tej reguły. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i życzę dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj kochana.
    Jak widzę Asher ma swoje tajemnice co nie wiem czy wyjdzie na dobre... kim jest ta tajemnicza kobieta co go nęka.
    Boje się że może namieszać między chłopcami mocno.
    Niestety takie jak ona nie odpuszczają zbyt łatwo i mogą tylko uprzykrzyć życie porządnym ludziom.
    Hah jak zwykle intrygujesz a ja z opóźnieniem.
    Będę czekać na ciąg dalszy i oczywiście jak zawsze ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej
    Mam pytanko
    Czy jest jeszcze dostępna papierowa wersja Spontanicznej decyzji?

    OdpowiedzUsuń
  9. Coraz bardziej się boję w jaki sposób ludzie się o tym dowiedzą i czy Asher przypadkiem nie stchórzy 😅

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejka,
    wdpaniale, Asher powoli idzie to do przodu już otarcie tego okruszka z ust było krokiem choć i panika znów sie pojawiła, ale właśnie nieświadome ruchy wykonuje chcąc okazać swoje uczucie, ale przeczowam coś niepojacego z Brenda... jeszcze namieszać w te i tak ich kruche relacje
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)