Asher
– Przejmujesz się Loganem? – Noah
popatrzył na mnie z niedowierzaniem. – Dupek zawsze pozostaje dupkiem. – Uchylił
drzwi od lodówki i wyjął dwa piwa butelkowe. Otworzył je.
– Nie chodzi o niego, tylko o mnie. Nie
byłem w stanie w żaden sposób posłać mu riposty czy jakkolwiek tego
skomentować, poza tym, co ci opowiedziałem.
– Wystarczyło zapytać, czy jak tak
często mówi o pedałach, to czy czasami sam nim nie jest lub nie chce spróbować
tego cukierka. – Podał mi jedno piwo, a ja uśmiechnąłem się do niego z
czułością. Cieszyłem się, że jestem tutaj. Skończyliśmy właśnie werandę i pozostała
nam tylko naprawa barierki przy schodach. Chciałbym jeszcze zająć się oknami,
ale nie wszystko od razu.
– Już go sobie wyobrażam. Wściekłby
się.
– Nie zazdroszczę, że musisz z nim
pracować. – Usiadł na krześle, wyciągając nogi przed siebie. Objął ustami
szyjkę butelki i napił się bursztynowego płynu. Stałem oparty tyłkiem o szafkę,
obserwując go.
Chciałem go dotknąć, ale obawiałem się
to zrobić, bo już bym go nie wypuścił, a remont musielibyśmy odłożyć na
inny dzień. Aczkolwiek to nie byłoby złe. Kochanie się na tej podłodze to dosyć
dobry pomysł. Ciągnęło mnie do Noaha. Czułem się nim nienasycony, wiecznie
głodny. Początki zawsze bywają takie, że jest się wiecznie chciwym tej osoby,
którą kochamy i której pragniemy. Z czasem wszystko się stabilizuje, ale zanim
to się stanie, ma się ochotę przeniknąć całym sobą tego kogoś i już tak zostać.
Niestety, nie mogłem tej potrzeby zaspokoić. Mieliśmy jeszcze dużo pracy, a w
dodatku, kiedy farba na toaletce wyschnie, to zamierzamy ją przenieść do mojego
domu. Akurat mama wróci z cukierni, do której poszła, by podpisać nową umowę na
dostarczanie ciast na sprzedaż.
– Nie sądziłem, że Path zechce być gliną
i to w Lake Forest. W szkole tak dużo mówił, że wyjedzie do dużego miasta –
odezwałem się.
– Ma uczulenie na duże miasta –
prychnął. – Po tym, jak sześć la temu zostawiła go jakaś laska, która
przyjechała tutaj w celach turystycznych. Latał za nią jak napalony kocur.
Miałem wrażenie, że wyjmie fiuta na środku ulicy i zacznie ją pieprzyć. Nie
wiem, czy to była miłość czy czyste pożądanie, ale z tego, co ludzie mówili, to
tak mu dała w kość, że od tej pory nienawidzi każdej babki, która nie pochodzi
z miasteczka takiego jak nasze. – Odstawił butelkę na stół i wstał. Serce mi
szybciej zabiło, kiedy do mnie podszedł. – Może zejdźmy już z Logana. W tym, co
chcę zrobić, nijak nie jest nam potrzebny.
– A co chcesz… Co chcesz zrobić? –
zapytałem zły na to, że mój głos zadrżał. Wariowałem, kiedy Preston znajdował
się zbyt blisko mnie.
– To, na co mam ochotę od chwili, kiedy
się tu pojawiłeś. – Wziął ode mnie butelkę i odstawiwszy ją, przylgnął do
mnie całym ciałem. Natychmiast moje ręce, niczym macki ośmiornicy, owinęły się
wokół niego. Nasze oczy spotkały się i w jego było tyle samo głodu, co w moich.
Nie zauważyłem momentu, kiedy nasze usta starły się ze sobą, całując się
żarliwie i namiętnie. Nie było w tym nic z delikatności. Mógłbym śmiało nazwać
to desperacją, którą obaj odczuwaliśmy.
Zadrżałem. Po całym ciele przebiegły
mnie dreszcze, kiedy Preston zaczął rozpinać mi kraciastą koszulę, którą miałem
na sobie. Jego dłonie były gorące, twarde, męskie i zdecydowanie za nic
nie przypominały kobiecej delikatności, a przez to cholernie dobrze się z tym
czułem. Chwyciłem jego biodra, przysuwając do swoich. Bardzo chętnie poddał
się, ocierając o mnie. Położyłem dłonie na jego tyłku, dociskając go bardziej
do siebie. Chciałem go czuć. To, jak robi się twardy przy mnie, chętny i gotowy
na to, bym go pieścił.
– Jesteś taki gorący – szepnąłem,
a on przesuwał ustami po mojej brodzie i szyi. – Planowałem, że będziemy
grzeczni. Mamy tyle pracy.
– Nie rozmawiajmy o pracy. Cały dzień
chodzę napalony i muszę ugasić ten płomień.
– Bo spłoniesz? – zażartowałem, a
on wsunął dłonie w moje włosy i ponownie mnie pocałował, odbierając jakąkolwiek
możliwość mówienia. Jego biodra nacierały na mnie, a ja nie przestawałem
miętosić jego pośladków. Moje ciało go chciało, serce również, a myśli krążyły
tylko wokół tego, co chciałbym z nim zrobić. Rozebranie go do naga i czczenie
jego ciała, doprowadzanie do ekstazy, czucie, jak dygocze i błaga mnie o danie
mu orgazmu. To było to, czego potrzebowałem. Głód, który trwał tyle lat, w
pełni doszedł do głosu.
Jęknąłem, kiedy oderwał usta od moich,
a potem składał pocałunki po moim odsłoniętym torsie, kierując się w dół.
Uklęknął i z błyskiem w oku spojrzał w moje oczy. Nie odrywając się od nich,
docisnął dłoń do mojego krocza. Pchnąłem w nią, chcąc czegoś więcej niż dotyku.
Noah Preston na kolanach przede mną był jednym z moich największych pragnień,
odkąd zrobił to po raz pierwszy.
Noah
Nie odrywałem od niego oczu. Czytałem z
niego jak z otwartej książki. Zawsze tak było i wierzyłem, że zawsze tak
będzie. Asher Jarvis – moja miłość, moje życie i moje pragnienie, które, miałem
nadzieję, że przynajmniej na trochę złagodzę. Rozpiąłem guzik przy jego
krótkich spodniach, a potem zamek. Odsunąłem poły, by dostać się do jego penisa
ukrytego pod bielizną. Przytknąłem do niego usta i zassałem. Mój kochanek wciąż
na mnie spoglądał i szalenie mnie to kręciło. Chciałem go za to nagrodzić tym,
czego w tej chwili pragnął. Podejrzewałem, że i tak był to mały procent
tego, czego potrzebował. Chciałby mieć mnie rozłożonego pod nim. Na samą myśl
miałem wrażenie, że moje ciało zaczyna śpiewać. Musieliśmy się jednak spieszyć.
Na inne przyjemności nadejdzie czas.
Wyjąłem jego pięknego i smacznego
kutasa, od razu biorąc go w usta. Nadal nie odrywałem od niego oczu. Asher
zassał głośno powietrze i wsunął palce w moje włosy. Nacisnął delikatnie moją
głowę, a ja zrozumiałem rozkaz. Wziąłem go głębiej, aż poczułem, że jego
szeroka główka dotyka tylnej części mojego gardła. Powstrzymując odruch
wymiotny połknąłem go, aż zaklął. Nacisnąłem językiem dolną część penisa, mocno
owijając usta wokół trzonu. Chciał mnie bardzo mocno. Pragnął pieprzyć moje
usta. Ledwie potrafił ustać na nogach.
– Noah, zabijasz mnie. Kurwa! –
krzyknął, kiedy cofnąłem głowę i zassałem się na samej główce. Jego biodra
pchnęły do przodu, wsuwając penisa głębiej, a ja na to pozwoliłem. Zaczął
pieprzyć moje usta, będąc zarówno ostrym, jak i delikatnym. Trzymał moją głowę,
wbijając się we mnie tak, jak lubił i tak, jak ja lubiłem. – Nie waż się sobie
trzepać – sapnął, dostrzegając, że chwyciłem się za swoje krocze. Byłem bardzo
podniecony i chciałem dojść. – Ręce na mnie i nie waż się dotykać – warknął, a
ja posłuchałem, jęcząc z ustami wokół jego kutasa.
Położyłem dłonie na jego biodrach, w
żaden sposób nie powstrzymując ich przed poruszaniem się. Nasze oczy wciąż na
siebie patrzyły, chociaż chwilami było to bardzo trudne. Wyczuwałem, że Jarvis
jest już blisko orgazmu. Ponownie docisnąłem język do spodu jego członka, który
zaczął pulsować, a po chwili poczułem, jak tryska do moich ust i gardła. Asher
nachylił górną część ciała w moją stronę, nie przestając do samego końca
pompować biodrami.
– Ja cię, kurwa, pierdolę –
wysapał, cały dygocząc. Musiał mieć silny orgazm i zazdrościłem mu tego.
– To też da się zrobić w
przyszłości – powiedziałem, wypuszczając go. Nie zmiękł jeszcze. Wyobraziłem
sobie, że gdyby był we mnie, nadal mógłby mnie pieprzyć. Lubiłem to nawet,
kiedy doszedłem. Niewielu mężczyzn dawało to sobie robić, kiedy już
szczytowali. Stawali się zbyt obolali, zbyt wrażliwi. A mnie to nie
przeszkadzało, chociaż bardzo rzadko dawałem swój tyłek w posiadanie. Za to z
Asherem było inaczej. Mógłby mnie pieprzyć bez końca, byle po wszystkim mnie
tulił, kochał i całował. Tak jak zrobił to teraz, kiedy pociągnął mnie na nogi
i objął, całując z żarem.
– Najpierw zrobię coś innego –
powiedział, odrywając się na moment od moich warg. – Potrzebuję dać ci orgazm.
– Jestem jak najbardziej za –
szepnąłem i dałem się pchnąć do tyłu. Usiadłem na krześle, a on rozłożył moje
nogi i uklęknął pomiędzy nimi. Mój kutas był na wierzchu, więc spojrzał na
niego łapczywie, a potem doprowadził mnie do szału, kiedy po prostu zaatakował
go ustami. Brał go ochoczo, lizał, ssał i pieścił, a ja przestawałem myśleć,
skupiając się na odczuwanej przyjemności.
Żałowałem tylko, że to nie potrwa
długo, bo przez cały czas byłem na skraju białej śmierci. Samo patrzenie na to,
jak on lubi to robić z taką potężną chciwością, nie potrafiło niczego opóźnić.
Przebiegło mi przez myśl, co by było, gdyby Logan Path dowiedział się, jak
Asher Jarvis kocha ssać mojego penisa. A kochał to robić.
– Dochodzę! – krzyknąłem, chcąc go
ostrzec, żeby miał szansę się odsunąć, ale nie zrobił tego. Moje ciało się
wyprężyło, gdy uderzył w nie orgazm i dochodziłem w usta ukochanego mężczyzny,
który pozwalał mi na to, dał mi to i przy tym patrzył na mnie z taką
wielką miłością, że moje serce załomotało jak szalone. – Kocham cię. – Nie
umiałem powstrzymać się przed powiedzeniem mu tego. To było silniejsze. Nawet
większe niż potrzeba szczytowania, kiedy jest się podnieconym tak, że tylko to
może pomóc.
– Też cię kocham. – Wypuścił mnie
z ust, a potem wyprostował się i nadal klęcząc, wziął mnie w ramiona. Przytulił
mocno, a ja odwzajemniłem uścisk. – Kocham – powtórzył. – To, co czuję, nie ma
nic wspólnego z seksem, pożądaniem. Tak, pragnę cię i jestem nienasycony,
ale i uwielbiam cię tym czystym uczuciem. I gdybym mógł nigdy cię nie dotknąć,
a tylko móc kochać i być z tobą, to zgodziłbym się na to. – Wziął w dłonie moją
twarz i czule spojrzał mi w oczy. W swoich miał łzy. – Źle zrobiłem. Naprawdę
źle zrobiłem, kochanie. Opuściłem ciebie, zniszczyłem to, co było. Możesz mi
nigdy nie wybaczyć, bo nie wiem, kiedy ja sam sobie wybaczę, ale pozwól mi się
kochać.
Nie odpowiedziałem, jedynie pocałowałem
go mocno, dając w tym pocałunku to, co czułem. Złość, karę, chciwość, nienawiść
oraz miłość panującą teraz nad wszystkim. To nic, że w tej chwili byliśmy
nieuporządkowani, z kutasami na wierzchu, bo bliskość, jaką czułem na ten
moment, miała tu największe znaczenie. Nie byłem w stanie już w żaden
sposób walczyć z moimi uczuciami. Mogłem się tylko poddać fali przypływu i mieć
nadzieję, że nie zostanę brutalnie rzucony na brzeg.
Asher
Kiedy doprowadziliśmy się do porządku,
zadzwoniłem do mamy zapytać, kiedy wraca do domu. Akurat była w drodze, więc
razem z Noahem znieśliśmy toaletkę na dół. Była cholernie ciężka, ale nie
byliśmy słabeuszami, aby nie dać sobie z nią rady. Noah jeszcze wcześniej
sprawdził, czy wszystko jest w porządku i czy farba wyschła. Okazało się, że
nie ma przeszkód, aby podarować ją mojej mamie. Kiedy zanieśliśmy ją przed dom,
w tym samym momencie moja rodzicielka podjechała na rowerze.
– O, śliczna jest. Dziękuję, Noah.
– Mama zostawiła rower i podeszła do mebla pokrytego białą farbą oraz
kolorowymi kwiatami na szufladach. Przesunęła dłonią po toaletce.
– Lustro zaraz doniosę. Musiałem
je odkręcić, bo tak było bezpieczniej – powiedział Preston. Starałem się na
niego nie gapić, ale nie potrafiłem oderwać od niego oczu. To znaczyło, że
powoli publicznie przestaję się kontrolować. To chyba dobrze świadczyło, ale
nie byłem tego do końca pewny, bo moja tchórzliwa strona gdzieś tam we mnie
dygotała i kuliła się w przerażeniu. Na szczęście nie była tak silna, a poza
tym nic zdrożnego nie robiłem.
– Piękna jest. Wnieście ją do sypialni.
Już zrobiłam na nią miejsce, a potem zejdźcie na coś słodkiego.
– Dziękujemy, mamo, ale nie mamy czasu.
Chcemy dzisiaj skończyć barierki, a trochę zabawy z nimi będzie.
– Zapakuję wam ciasta i weźmiecie ze
sobą. Naprawdę, prześliczny mebel. Wygląda jak zabytkowy. Twój tata miał talent
– zwróciła się do Noaha.
– Dziękuję, miał – powiedział, po
czym spojrzał na mnie. – To ruchy, chłopie, bo noc nas zastanie. – Chwycił
jedną stronę toaletki, a ja drugą.
Zanieśliśmy ją do sypialni moich
rodziców. Noah przyniósł jeszcze lustro i je przykręcił. Wszystko poszło
sprawnie, a do jego domu wróciliśmy z kawałkami ciasta czekoladowego
umieszczonego w plastikowym pojemniku. Oczywiście mój chłopak nie omieszkał
skubnąć kawałka, przez co okruszek został mu na ustach. Wyciągnąłem rękę i starłem
go palcem, zanim zorientowałem się, że zrobiłem to na dworze.
– Nie panikuj. Oddychaj spokojnie
– powiedział Preston, z łatwością dostrzegając panikę w moich oczach. –
Przecież to nie był pocałunek.
– Przepraszam. – Przesunąłem ręką przez
włosy. – Po prostu…
– Lepiej nie mów nic więcej. Zaniosę
ciasto do kuchni i zaraz wracam.
Skinąłem głową, a kiedy zniknął we
wnętrzu domu, rozejrzałem się dyskretnie. W każdym z okien sąsiednich
domów ktoś mógł być i zobaczyć, co zrobiłem. Ale znowu to nie było nic
wielkiego. Tylko zwykły gest. Tak, bo każdy kumpel wyciąga rękę i przesuwa
palcem po ustach drugiego, odezwał się tchórz we mnie. Dlatego, aby dłużej nie
roztrząsać sytuacji, wyjąłem z kieszeni metrówkę i odmierzyłem długość barierki
na schodach, którą, jak się okazało, trzeba wymienić, a nie tylko naprawić. Na
szczęście jedną stronę. Ta druga była dobra, jak i ta na samej werandzie. W
przyszłości trzeba to wszystko pomalować. Na razie jednak to był koniec
remontu. Wolałbym, aby było inaczej, bo to oznaczało koniec przebywania u
Noaha, mając to tłumaczenie jako tarczę. Nie zamierzałem jednak dać się
wystraszyć moim głupim myślom. Podjąłem decyzję. Wiem, czego chcę i dam radę.
Zapisałem wynik pomiaru i podszedłem do
drewna, które trzeba było wyciąć pod odpowiednim kątem, dokładnie co do
milimetra. Nie lubiłem się czymś takim zajmować i kilka minut później
powiedziałem to mojemu chłopakowi. On się tylko uśmiechnął, opuszczając na
twarz osłonę. Wziął piłę.
– To zaznacz, gdzie mam ciąć i
tnę. Co, sądziłeś, że tata mnie tego nie nauczył? Gdybym miał zamiłowanie i
większy talent, to mógłbym rzeźbić piłą. – Zaśmiał się. – Ale mam większy
talent do czytania niż do takich zabaw. Jednakże potrafię zrobić to, czego
oczekujesz.
– Piękne przemówienie, kotek. – Na
spokojnie odmierzyłem to, co miało być górną listwą i odsunąłem się, pozwalając
Prestonowi na cięcie.
Uruchomił piłę, a potem z uśmiechem
przystawił ją do kawałka drewna. Delikatnie, jakby miał kogoś pieścić,
przesunął ostrzem po kresce, którą narysowałem. Robił to z taką precyzją i
skupieniem, że znów się na niego zagapiłem. Z początku sądziłem, że on nie ma
pojęcia o stolarce, remontach. Bardzo się myliłem. Nie był tym chłopcem, który
nie wiedział, jak coś naprawić. Był mężczyzną z krwi i kości, któremu nie
odebrano wrażliwości. Zapatrzony na niego cofnąłem się, żeby zrobić mu miejsce
do kolejnego cięcia i zawadziłem o leżącą pod stopami deskę. Dałbym pięknego
nura na ziemię, gdyby nie mój refleks i dobrze wyćwiczona równowaga. Noah
musiał to dostrzec, bo tylko uśmiechnął się szeroko, nie przerywając pracy.
Przyznam, że mógłbym tak z nim zawsze współpracować. A potem bralibyśmy wspólny
prysznic i kochali się do białego rana lub zanim sen by nas nie zmorzył, co po
ciężkim dniu pracy stałoby się, jeszcze zanim dotarlibyśmy do łóżka. I to
byłoby piękne. Bo nieważne, co byśmy robili, bylibyśmy razem.
Przestał ciąć i wyłączywszy piłę,
uniósł z twarzy osłonę.
– Gotowe. Coś jeszcze? – zapytał,
spoglądając na mnie z dumą niczym bohater, który wykonał trudne zadanie.
– To dopiero początek.
– Nie mówisz o cięciu.
– Nie. – Patrzyłem na niego z
czułością. Nie było minuty, bym o nim nie myślał. A dzisiaj powiedział, że
mnie kocha. Wiem, że nigdy nie przestał tego czuć i choćby się bardzo starał
tego nie robić, to i tak całym sobą okazywał uczucia. Pomimo tego usłyszenie
tych słów było jak otrzymanie gwiazdki z nieba. To uszczęśliwiało. Jednak to
prawda, kiedy mówią, że miłość uskrzydla.
– To postaraj się, a dojdziemy do
szczęśliwego końca – odpowiedział, a ja się z nim zgodziłem. – Ja też się
postaram – dodał, zanim nie odstawił piły i nie wyjął z mojej dłoni metra.
Dotknął przy tym moich palców i jak to się działo za każdym razem, tak i teraz
przepłynął pomiędzy nami prąd. – Na razie to do roboty. Chyba, że nie masz już
sił, staruszku.
– Preston, jeżeli ja jestem
staruszkiem, to co powiemy o tobie? – Poszedłem za nim w stronę schodów.
– Ja będę wiecznie młody. – Obejrzał
się na mnie z szerokim uśmiechem, który w żaden sposób nie był udawany.
Ten facet odczuwał szczęście i chciałem, aby to się nie zmieniło.
*
Następnego dnia siedziałem w kuchni
domu rodzinnego, przyglądając się temu, jak mama od rana piecze ciastka. Pół
kuchni było zastawione paterami z małymi, orzechowymi cudami, w piekarniku
piekła się nowa porcja, a w przygotowaniu były już kolejne.
– Rosallyn wytwarza cudeńka – mówiła
mama – i cieszę się, że nadal chce też i moje wypieki sprzedawać u siebie w
cukierni.
– Bardzo dobrze pieczesz.
– Dziękuję, synku. Ale zabierz łapy od
tego ciastka – dodała ostrzej, kiedy wyciągnąłem rękę po smakołyk. – Wszystko
mam wyliczone. Co do jednego. – Nałożyła na dłonie rękawice i podeszła do
piekarnika. – Te są już gotowe. Jeszcze dwa rzuty i koniec. Muszę jeszcze
zrobić dwa torty. – Otworzyła piekarnik i wyjęła blachę. – Spieszy ci się do
pracy?
– Właściwie to nie –
odpowiedziałem. – Poradzą sobie beze mnie przez godzinę lub dwie. I chętnie
zaniosę ciastka do Rosallyn.
– Właśnie miałam cię o to prosić.
Jak dobrze było znów być w domu. Czuć
zapach wypieków mojej mamy. Pić kawę zrobioną przez nią i mieć świadomość, że
niedaleko jest facet mojego życia, który zgodził się być ze mną. W nocy pisałem
do niego wiadomości i przyznałem się, że kiedy wróciłem do domu po tym, jak
skończyliśmy pracę u niego, czytałem książkę, którą mi podarował. Historia
przypominała naszą i wszystko dobrze się skończyło. Chcę wierzyć, że tak jak
postacie z opowiadania dostały drugą szansę na dobry koniec, tak i nam się to
uda. Wiem, że dużo zależało ode mnie, bo mogłem spanikować, ale jak dotąd
trzymałem się dzielnie. Noah dawał mi siły. Nadejdzie dzień, kiedy nie tylko
będzie mnie kochał, ale i mi zaufa.
W kuchni pojawiła się Phoebe. Przy mamie
nadal udawała, że pomiędzy mną a nią jest wszystko w porządku, za to kiedy
byliśmy sami, wszystko się zmieniało i coraz bardziej mi się to nie podobało.
– Możemy pogadać? – spytałem,
kiedy wyjęła z lodówki jogurt i chciała wyjść. Tym razem nie zamierzałem się
wycofywać. Miała tyle czasu, że powinna się przygotować na tę rozmowę. Podobno
w wieku dwudziestu pięciu lat jest się już dorosłym, a ona zachowywała się jak
mała, obrażona dziewczynka, której brat odebrał chłopca.
– Dobra, jak chcesz – rzuciła, wyjmując
z szuflady łyżeczkę i wychodząc. Poszedłem za nią na dwór i usiedliśmy przy
stoliku. Ojca i Maxa nie było, bo wyszli na spacer, więc mogliśmy tutaj na
spokojnie porozmawiać.
– Sądziłem, że ty i Noah się
przyjaźnicie – zagaiłem.
– Bo tak jest.
– To dlaczego go unikasz?
– Okłamywał mnie. – Otworzyła jogurt,
nie starając się nawet na mnie spojrzeć.
– Sądzę, że tu chodzi o to, że
czujesz się zdradzona. – Pochyliłem się w jej stronę, opierając łokcie na
stole. – Kochasz go i wszystko było w porządku, dopóki nie odkryłaś, że on
kocha mnie. – Chyba ją to ruszyło, bo przestała jeść swoje śniadanie, po którym
ja padłbym z głodu. W końcu na mnie popatrzyła, a w jej oczach pojawiły się
łzy.
– Nie chcę tak się zachowywać. Kocham
Noaha odkąd miałam dwanaście lat. Kiedy dowiedziałam się, że jest gejem,
przełknęłam to. Tym bardziej, że spotykał się z facetami, ale nic do nich nie
czuł. Potem dowiaduję się, że kocha i potrafi kochać. Tą osobą, do której to
czuje, jest mój brat. I zaraz mi do głowy wpadały myśli, że mi go zabrałeś.
Może gdyby nie ty…
– Przecież wiesz, że i tak byłby
homoseksualistą. – Przesiadłem się na krzesło bliżej niej i wziąłem jej rękę w
swoją. Dłoń mojej siostry była maleńka, szczupła, a czerwone paznokcie długie i
zadbane.
– Wiem i dlatego jestem głupia. –
Łza spłynęła jej po policzku. Otarła ją szybko. – Poczułam się zdradzona i
ostatecznie zrozumiałam, że nigdy nie będę mieć u niego szansy.
– Nie jako przyjaciółka. Chyba że…
– Chcę się z nim przyjaźnić. I
wiem, że też by mnie nie okłamywał, gdyby mógł powiedzieć prawdę. To był twój
sekret. Jestem też zazdrosna, bo czuję, że odbierzesz mi go jako przyjaciela. –
Pociągnęła nosem. – Jesteście razem? Spędzasz tam dużo czasu. Ludzie zaczynają
gadać, że tam przesiadujesz.
Zimny dreszcz przepełznął mi przez
plecy. Niepokój próbował wedrzeć się do mojego serca, ale pomyślałem, że oni o
niczym nie wiedzą. A co takiego by się stało, gdyby się dowiedzieli, zapytał
mnie jakiś głosik. Odpowiedziałem mu, że nie uciekłbym, chociaż wciąż się bałem
i tak naprawdę wolałem, aby nigdy nie poznali prawdy. Noah zabiłby mnie za te
myśli. Sam już nie wiedziałem, co lepsze. Stawić czoła ludziom i ich wyzwiskom
skierowanym do mnie czy powiedzieć Noahowi, że może lepiej wybrać ukrywanie
się? Chyba przeżyłbym to pierwsze, bo z tego drugiego mój mężczyzna nie
pozwoliłby mi wyjść cało. Jest ze mną, bo wierzy, że w końcu nadejdzie dzień, w
którym znajdę w sobie siłę i wygonię mieszkającego we mnie tchórza. A co się
stanie, jeżeli tak naprawdę nie będę w stanie tego zrobić? W dalszym ciągu
jestem popieprzony. Nie ma nic, co by mnie naprostowało i dodało odwagi.
Niemniej nie mogłem okazać jakiegokolwiek strachu. Przed nikim. Szczególnie
przed moim chłopakiem, którego znów mogły nadejść wątpliwości co do nas. Znowu
by się przede mną bronił.
– Ludzie zawsze gadali i będą
gadać – powiedziałem, starając się wierzyć w swoje słowa. – W takich małych
społecznościach zawsze znajdzie się coś, o czym będą mogli plotkować dla
rozrywki. Wielu by się zanudziło, nie mogąc tego robić. – Uśmiechnąłem się do
niej, wzruszając obojętnie ramionami. – Ja już powiedziałem kilku osobom, że
można pomóc komuś bez względu na jego orientację czy kolor skóry.
– Wiem, czemu wyjechałeś – odezwała
się, ponownie biorąc jogurt. – Jeżeli zrobisz to jeszcze raz, to lepiej nie
wracaj. On to przeżył ciężko, my także.
– Nie zamierzam wyjeżdżać, siostra. Nie
tym razem. Nie w taki sposób.
– Trzymam za słowo. – Wsunęła
łyżeczkę z jogurtem truskawkowym do ust, zastanawiając się nad czymś. Po chwili
ciszy zapytała: – Sądzisz, że będzie chciał ze mną gadać?
– Tak. – Wstałem.
– To może w sobotę bym z nim pogadała.
– Wydawała się niepewna, co, jeżeli o nią chodzi, było dziwne.
– Nie czekaj do weekendu, mamy
plany. – Kiedy Preston zapytał mnie wczoraj, czy z nim wyjadę, to świadomość
spędzenia dwóch dni tylko z nim z dala od cywilizacji nasuwała wyłącznie
pozytywną odpowiedź. Jakże bym mógł nie wykorzystać szansy na to, czego zawsze
chciałem? Po raz pierwszy spędzę z nim więcej czasu niż kiedykolwiek, odkąd się
znamy. Dwa dni i jedna noc, tylko on i ja, las, rzeka i mały domek wśród
głuszy.
Noah
Siedziałem w księgarni i skończyłem
rozmawiać przez telefon z Darenem, kiedy do środka weszła Phoebe Jarvis. Była
ostatnią osobą, której się tu spodziewałem. Unikała mnie jak ognia. Nawet,
kiedy jadałem obiady z jej rodziną, to w pracy brała taką zmianę, aby nie być w
domu. Denerwowało mnie jej zachowanie, ale ciągle dawałem czas na to, że coś
się zmieni.
– Miło cię widzieć. – Wyszedłem zza
lady, chcąc ją uścisnąć, ale powstrzymałem się.
– Masz chwilę?
– Dla ciebie zawsze. Jak widzisz, nie
ma tutaj tłumów, więc mogę zamknąć na godzinkę i pogadamy na górze, co?
– Mhm.
Jak powiedziałem, tak zrobiłem i kilka
minut później w moim mieszkanku podałem jej szklankę wody. Zaproponowałem, aby
usiadła, ale nie chciała. Znalazła dla siebie dogodne miejsce przy oknie.
Wyglądała na zdenerwowaną.
– Coś się stało? – zapytałem, nie
mogąc zignorować niepokoju, że chodzi o Ashera, a raczej o to, że pewnie znów
zniknął.
– Ogólnie nie, wszystko w
porządku, poza tym, jak zepsułam nasze relacje. – Odetchnąłem, słysząc to, bo
jednak od wczoraj nic się nie zmieniło, a w dodatku może była szansa na
kontynuowanie przyjaźni z tą dziewczyną. Tęskniłem za nią, głupimi rozmowami,
za oglądaniem komedii romantycznych i zwyczajnym siedzeniem w milczeniu.
– W takim razie tym bardziej
cieszę się, że tu jesteś. – Przysunąłem sobie krzesło i odwróciłem je. Usiadłem
na nim okrakiem, a ręce położyłem na oparciu. – W takim razie dlaczego się
denerwujesz?
– Oj, kurde, bo wiesz, jak to jest
– jęknęła, a całe powietrze jakby z niej uleciało. – Schrzaniłam. Jestem
zazdrosna nawet o to, że z moim bratem będziesz więcej czasu spędzał niż ze
mną.
– To normalne. Jest kimś więcej niż
moim przyjacielem. Chyba, że znów zwieje w siną dal – prychnąłem niby
żartem.
– Nie tym razem, Noah. – Podeszła
do drugiego w pokoju krzesła i podniósłszy je, postawiła obok mnie. Usiadła
normalnie, tym bardziej, że miała na sobie wąską spódniczkę. W dłoni cały czas
trzymała szklankę wody, z której upiła tylko łyk. – On cię kocha i ja to widzę.
– Ludzie też to zobaczą, a on
stchórzy. Ale mieliśmy mówić o nas. – Wolałem nie roztrząsać głębiej sprawy
Ashera i tego, jak zareaguje na ludzi. Czasami człowiek lepiej się czuje, gdy
się nad czymś nie zastanawia i nie roztrząsa sytuacji. – Naprawdę się cieszę,
że tutaj jesteś. – Wyciągnąłem rękę, a ona podała mi swoją.
– To zanim pogadamy tak od serca, to
chcę się upewnić. Ty i ja nadal przyjaciele? – zapytała.
– Przyjaciele. Nie może być
inaczej. – Uśmiechnąłem się do niej. W ostatnim czasie często na mojej twarzy
gościł uśmiech.
Asher
Wszedłem do cukierni obładowany pudłami
z ciastkami. Chwilę temu życzyłem mojej siostrze powodzenia w rozmowie z
Noahem. Podwiozłem ją, a potem ona wróci do domu na nogach. To tylko kilka
minut spaceru. Później zamierzałem zadzwonić do Prestona i wypytać, jak wypadło
spotkanie.
W cukierni nie było nikogo, dlatego
zawołałem właścicielkę, rozglądając się po wnętrzu. Wszędzie stały ciasta,
ciastka, ciasteczka, babeczki różnego rodzaju, torty w takich kształtach,
że samemu chciało się coś takiego kupić i zjeść. Choćby taka piłka futbolowa
lub boisko. Wszystko było kolorowe i pachniało obłędnie. Niemożliwym było tutaj
wejść i niczego nie kupić.
– O, dzień dobry, Asher. – Z
zaplecza wyszła wysoka kobieta o długich, czarnych włosach związanych w koński
ogon. Powitała mnie szerokim uśmiechem, który od zawsze gościł na jej ustach.
– Przywiozłem ciastka, o które
prosiłaś.
– Świetnie. Ludzie o nie pytają.
– Gdzie mam je postawić?
– Podaj mi. – Wyciągnęła ręce i
wzięła pudełka. Ułożyła je na razie na ladzie. – Wypakuję je na zapleczu i
wystawię. Dan niedługo wróci, to mi pomoże. Podziękuj swojej mamie. Wczoraj
podpisałyśmy nową umowę, bo jestem zadowolona ze współpracy.
– Mama też. Dzisiaj od rana piekła.
Teraz jeszcze zajmuje się tortami i da ci znać, kiedy będą gotowe. – Spojrzałem
na znajdujące się na ladzie rogaliki.
– Świetnie. Później Dan po nie
podjedzie. Zapakować kilka? – zapytała.
– Są z konfiturą dyniową?
– Do tego własnej roboty konfiturą.
– To zapakuj ze dwadzieścia sztuk.
Zabiorę na posterunek. Wolę je od pączków.
Zaśmiała się.
– Pamiętam, że je lubiłeś. Zaręczam, że
smak został ten sam.
Chwilę później, zapłaciwszy za zakup i
pożegnawszy się z Rosallyn Flynn, wyszedłem na zewnątrz z pudełkiem w ręku. Od
razu zmrużyłem oczy od słońca. Dzisiaj mocno przygrzewało. W nocy padało, ale
pogoda nie uległa zmianie. Nadal było jak w piekarniku.
Ruszyłem do samochodu, żeby podjechać
na posterunek i wtedy zadzwonił telefon. Znałem tę melodię i numer, spod
którego miałem połączenie. Nie odebrałem. Więcej nie zamierzałem rozmawiać z Brendą Swift. Z nią rozdział na
zawsze pozostał skończony. Kiedy zadzwoniła po raz drugi, to zablokowałem ten
numer i usunąłem go w końcu z kontaktów. Niech ta kobieta zrozumie, że nie
dam jej tego, czego chce. Gloria zrozumiała i przestała mnie niepokoić.
Żałowałem, że kiedykolwiek się z nią zadałem.
Wsiadłem do samochodu i postawiłem pudełko ze słodyczami na siedzeniu
obok. Uruchomiłem silnik i pojechałem do pracy, w której jak zwykle nie będzie
nic do roboty, za to będę mógł się rozkoszować myślami o moim chłopaku. Mój
chłopak, Noah Preston. Brzmi doskonale. Już się nie mogłem doczekać weekendu.
Chciałabym wiedzieć czy będziesz publikować tutaj Amare. Nie zamierzam tekstu kupować mimo że mnie na to stać. Czekam na darmowe teksty. Inaczej będę musiała kupić serię, bo chcę zobaczyć co napisałaś. Mam nadzieję, że będzie wersja darmowa.
OdpowiedzUsuńNie wiem co zrobię z Amare. Właśnie przez takie osoby uważające tak jak Ty mam ochotę nie dodawać tego tekstu tutaj. Wrzucam tutaj teksty dla osób, które naprawdę nie są w stanie kupić nic mojego. A wierz mi, że dzięki temu, że coś zarobię mogę pisać inaczej trzeba to zostawić i zająć się życiem dorosłej osoby. To moja praca, a za pracę otrzymuje się wynagrodzenie. Jeżeli jesteś innego zdania to może sama idź do pracy i pracuj za darmo.
UsuńUważam ten komentarz za bezczelny, szanujmy siebie i swoją pracę, mamy dobrze z Luaną, która na bieżąco wstawia na bloga teksty + książki nie mają wygórowanej ceny.. Więc jeżeli zależy ci na tym tekście i stać cię na niego to go najzwyczajniej w świecie kup ;)
UsuńOdczuwam dreszczyk niepokoju o ich relację, i ta Brenda... Aj aj aj.
OdpowiedzUsuńDobrze, że się sprawa z siostrą rozwiązała w końcu. :)
Do następnego.
Dalej czekam na ten weekend �� Dobrze,że przyjaźń Noaha i siostry Ashera powróciła :3
OdpowiedzUsuńWeny i pozdrawiam :)
~Tsubi
Brenda pewnie w ciąży i zaraz cala sielaka sie posypie. Coś tak czuje
OdpowiedzUsuńm.black
Sielanka*
OdpowiedzUsuńDziękuję za kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńSielanka trwa i niech trwa jak najdłużej :)
Oby złe przeczucia N się nie sprawdziły, a tchórz A pozostał w ukrycie, gdy nadejdzie próba ich związku.
Cieszę się, że N odzywskał przyjaciółkę :)
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Nah.. Co kilka miesięcy wracam na tego bloga i czytam wszystko od nowa. Zaskakuje mnie, że wszystkie Twoje opowiadania mi się podobają i póki co nie ma odstępstw od tej reguły. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i życzę dużo weny <3
OdpowiedzUsuńWitaj kochana.
OdpowiedzUsuńJak widzę Asher ma swoje tajemnice co nie wiem czy wyjdzie na dobre... kim jest ta tajemnicza kobieta co go nęka.
Boje się że może namieszać między chłopcami mocno.
Niestety takie jak ona nie odpuszczają zbyt łatwo i mogą tylko uprzykrzyć życie porządnym ludziom.
Hah jak zwykle intrygujesz a ja z opóźnieniem.
Będę czekać na ciąg dalszy i oczywiście jak zawsze ściskam mocno.
Hej
OdpowiedzUsuńMam pytanko
Czy jest jeszcze dostępna papierowa wersja Spontanicznej decyzji?
Coraz bardziej się boję w jaki sposób ludzie się o tym dowiedzą i czy Asher przypadkiem nie stchórzy 😅
OdpowiedzUsuńHejka,
OdpowiedzUsuńwdpaniale, Asher powoli idzie to do przodu już otarcie tego okruszka z ust było krokiem choć i panika znów sie pojawiła, ale właśnie nieświadome ruchy wykonuje chcąc okazać swoje uczucie, ale przeczowam coś niepojacego z Brenda... jeszcze namieszać w te i tak ich kruche relacje
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia