26 sierpnia 2018

Obietnice - Rozdział 13

Pisałam o tym już na fanpag'u, ale napiszę i tutaj, bo wiele osób może nie zagląda na facebooka. Chodzi o pewien tekst, ale nie mój. Kupiłam go i bardzo mi się podoba. Jest to fantasy napisane przez autorkę której nie znam. Można go kupić na Beezar.pl nosi tytuł "Po drodze" a tutaj link do niego: https://www.beezar.pl/ksiazki/po-drodze
Macie fragment tekstu do dyspozycji i możecie się z nim zapoznać i sprawdzić czy Wam takie coś odpowiada. Troszkę przypomina mi to styl Silencio, ale mogę się mylić. :) 

Dziękuję za komentarze. :)


Asher

Zanim otworzyłem oczy, wybudzając się ze snu, poczułem, jaki jestem wykończony. Gdybym nie pamiętał, co się stało, pomyślałbym, że spędziłem zbyt wiele czasu na siłowni. Aczkolwiek to było inne zmęczenie, a ja czułem się w pełni zaspokojony. Obok mnie leżał ktoś, kto grzał jak piec i właśnie poruszył się, coś mrucząc. Uchyliłem powieki. Leżałem na prawym boku z ręką pod głową, przodem do Noaha. On spał na brzuchu, w swojej ulubionej pozycji. Twarz miał odwróconą w moją stronę. Była spokojna, rozluźniona i każdy łatwo mógłby powiedzieć o śpiącym, że jest aniołem. To tylko złudzenie. Ten facet w łóżku to wkurzający, bezwstydny, wiedzący czego chce i żądający zaspokojenia mężczyzna, którego ma się ochotę albo bezustannie pieprzyć, albo walnąć porządnie z pięści. Zdecydowanie wolę z nim robić tę pierwszą rzecz.
Zmienił się. Znałem nieśmiałego chłopaka, który, zanim stawiłby czoła innym, to pozwoliłby się bić i ranić. Zastąpił go ktoś silny, ale nie pozbawiony uczuć. Jest wrażliwy i można go bardzo zranić. Ja mogę to zrobić. Jestem jego słabością, tak jak on moją. Kiedy  przenieśliśmy się do łóżka i kochaliśmy się, ciągle powtarzał, jak bardzo mnie nienawidzi. Dawało to bardzo mocny kontrast z tym, jak patrzyły na mnie jego oczy i co odczuwałem. Noah nie przestał mnie kochać. Tak jak ja jego. Wcześniej, zanim znalazłem się w tym momencie mojego życia, nie powiedziałbym, że można czuć do kogoś coś tak mocnego, nawet po latach rozstania.
Nie wiem, co teraz. Muszę przestać być tchórzem. To jednak nie jest takie łatwe. Nie potrafię z dnia na dzień stawić czoła ludziom i temu, co będą mówić. Chciałem go, ale on musi zrozumieć, że nie jestem tak silny, jak on. Niestety, nie byłem gotowy związać się z nim na jego warunkach. Nie pójdę z nim na randkę do restauracji Zoye, nie powiem każdemu, kogo kocham i nie padnę przed nim na kolana z oświadczynami. Nie od razu. Walka z samym sobą potrwa bardzo długo, bo zaprzepaściłem dziesięć lat. Już byłoby po wszystkim. Nic tego nie zmieni. Ja tego nie zmienię, ale postaram się walczyć ze swoim strachem. Może mnie odepchnąć, ale spróbuję o nas zawalczyć. To było tym, co sobie postawiłem za cel. Po prostu musi zrozumieć, że go kocham, ale nie od razu zrobię to, co on. Bolało mnie to, że wepchnę go tam, skąd uciekł, by być sobą. Przeze mnie wróci do chowania się, ale wierzyłem, że tylko na pewien czas. Głos sumienia we mnie wołał, że jestem o wiele gorszym dupkiem niż sądziłem. Myślałem tylko o sobie. Bo ja go chcę. Ale on też tego pragnie. A co, jak mimo wszystko postawi swoje warunki i bycie z nim będzie możliwe tylko bez ukrywania się? Czy moja miłość jest na tyle silna, aby przez to przejść?
Przesunąłem się i lekko uniosłem, aby pocałować jego ramię. Zobaczyłem tatuaże z bliska. Byłem ich bardzo ciekaw. Parę godzin temu dotykałem je, całowałem, ale bardziej pieściłem ciało Noaha niż przyglądałem się rysunkom. Teraz na spokojnie mogłem podziwiać jego plecy ozdobione gałęziami drzew, na których siedziały kolorowe ptaki. Gałęzie przechodziły na jego ramiona, zamieniając się w wijące linie. Te tworzyły kształty spirali i innych dziwnych wzorów, oplatając lewą rękę Prestona, sięgając do jego dłoni. Na prawej ręce wzór się powtarzał, ale kończył się tuż za łokciem. Potem była czysta skóra, aż mój wzrok dotarł do wytatuowanych obręczy wokół nadgarstka. Z nich wychodziły w różne strony kolce. Wyglądało to niczym korona cierniowa.
– To symbol tego, co wycierpiałem – szepnął, a ja zamarłem. Leżał i patrzył na mnie. Sądziłem, że śpi. Moje serce przyspieszyło, a w piersi poczułem ukłucie. Nie tylko na to, co powiedział. Opętał mnie strach, że za chwilę zostanę stąd wyrzucony. I tak powinienem iść, bo nastało już popołudnie, nie mogłem tu spędzić nocy. Jeszcze nie.
– Przepraszam – wydusiłem z siebie. Jakaś gula utkwiła mi w gardle i ledwie mogłem mówić. Leżałem spokojnie, czekając na jego ruch. On wciąż w milczeniu wpatrywał się we mnie, jakby szacując za i przeciw. Być ze mną czy nie być. Nie miałem pojęcia, co robić. – Noah, ja…
– Jeżeli teraz ześwirujesz i spierdolisz, to znajdę cię – powiedział – obiję mordę i nie będzie już powrotu.
– Ciągle chcesz mnie bić – odrzekłem i uśmiechnąłem się szeroko.
– Co się głupio śmiejesz, Jarvis?
– Byłem pewny, że każesz mi spadać. – Wsunąłem palce w jego jasne kosmyki. Odbijały blask słonecznych promieni, które dostały się do pokoju przez okno.
– Taki miałem zamiar, ale mam dość. Nie mogę odpychać tego, co czuję. Poza tym, co mi szkodzi na trochę cię zatrzymać.
– Tylko na trochę? – Przesunąłem dłoń na jego plecy, muskając skórę czubkami palców. Ułożyłem głowę tuż przy jego tak, bym mógł wpatrywać się w jego oczy.
– To nie zależy ode mnie, Ash. Dużo zależy od ciebie. Może znów postanowisz uciec.
Bardzo zabolały mnie te słowa. Wciąż mi nie ufał. Przysunąłem się bliżej i ucałowałem go w policzek.
– Będę walczył o twoje zaufanie. Powiem szczerze, nie jestem gotów od razu ujawnić się…
– Tego łatwo się domyślam – prychnął. – Nie byłbyś sobą, gdybyś teraz wybiegł przed dom z tęczową flagą i wołał o miłości do faceta.
– Ty nie biegasz z tęczową flagą – powiedziałem, muskając ustami jego ramię.
– Nie czuję potrzeby, aby to robić. Nawet jestem przeciw temu. Może prędzej ludzie by nas zaakceptowali. Nie ukrywaj się za długo, panie Jarvis, bo nie mam zamiaru spędzić lat swojego związku w szafie. – Objął mnie jedną ręką, przekręcając się trochę na bok, dzięki czemu mogliśmy się przytulić.
– Nie mam zamiaru cię w niej zamykać. – Pocałowałem go w szyję. – Powiedziałeś lat w związku?
– No i co z tego? – zapytał rozdrażniony Noah. – Lata, miesiące, wszystko jedno.
– Lata, podoba mi się to słowo. Lepsze niż miesiące. – Zaśmiałem się.
Wiedziałem, na co się piszę. Byłem przerażony, ale nie ucieknę. Kiedy dzisiaj złączyliśmy się z Noahem w jedno, to byłem pewny, że to on jest moim dopełnieniem. Jedyną osobą, która sprawi, że moje serce będzie mocniej biło na widok i myśli o niej. Z nim chcę się związać. Szkoda, że musiało minąć tyle lat tęsknoty, abym to zrozumiał. Lepiej późno niż wcale, pomyślałem, obejmując Prestona, na co on chętnie mi pozwolił.

Noah

Ten, kto powiedział, że miłość jest łatwa, prosta i przyjemna mylił się. Miłość to skomplikowane, cholernie bolesne coś, mające ciemną, niszczącą stronę. Przy niej człowiek zamiast działać racjonalnie, wpada w ten wir, nie zważając na konsekwencje. Pakowałem się w związek, który spychał mnie do ukrywania się, życia w niepewności i zastanawiania się nad tym, czy to aby nie ostatnie minuty z miłością mojego życia. Wszystko przez to, że nie umiałem się już bronić i z pełną świadomością wszedłem do spiętrzonego nurtu rzeki. Dałem się porwać chwilom szczęścia, nie zważając na to, co będzie jutro. Nie chciałbym kiedyś w przyszłości żałować, że nie spróbowałem.
Leżałem w jego ramionach, biorąc wszystko to, co chciał mi dać. Wierzyłem, że każdy by spróbował, mając szansę choć przez chwilę być z miłością swojego życia.
– Nie spiernicz tego – wyszeptałem do jego ucha, wtulając twarz w szyję Ashera. Poczułem, jak mocno mnie ściska. Chciał coś powiedzieć, ale pierwszy się odezwałem: – Nie obiecuj. Nie chcę twoich pustych obietnic, chcę twoich działań.
– Chciałbym być tak silny jak ty – szepnął.
– Nie jestem silny. Jeżeli chodzi o ciebie, to jestem bardzo słaby. Czuję się tak jak kilka lat temu z tą różnicą, że wiem o wiele więcej.
– Ale stawiłeś czoła tym wszystkim ludziom. – Odsunął się na tyle, by móc patrzeć na moją twarz. W jego oczach dostrzegałem podziw względem mnie, ale i obawy przed ludźmi i ich okrutnymi językami.
– Musiałem to zrobić. – Położyłem dłoń na jego szyi, delikatnie muskając skórę palcami. – Sądzisz, że nie boli mnie to, jak na mnie patrzą? Jak mnie nazywają? Boli jak jasny skurwysyn. Nie mogę im jednak tego pokazać. Staram się to ignorować i mieć to gdzieś. Nie wstydzę się tego, kim jestem, bo jestem dobrym człowiekiem. Większość osób już się do mnie przyzwyczaiła. Wielu mnie akceptuje. A ludzie pokroju Logana Patha zawsze znajdą sobie obiekt do nienawiści.
– Pewnie tak. – Westchnął głęboko. Mieszkał w nim tak ogromny strach, że obawiałem się, czy aby kiedyś nie znajdzie sobie kobiety, by była jego tarczą, dzięki której mógłby udawać przed światem, że jest kimś innym.
– Zmieniając temat, to co powiesz swojej rodzinie? – zapytałem.
– Co masz na myśli?
– Nie proszę cię o przedstawienie mnie im jako twojego chłopaka. – Chciałbym, ale mu tego nie powiem. – Piknik już się skończył, a twój samochód stoi pod moim domem. Jest późne popołudnie.
– Zanim tu przyjechałem, to powiedziałem, że potrzebujesz kumpla i spędzę z tobą kolejne godziny. Omówimy plany dalszego remontu – powiedział, przesuwając ręką po moich plecach. – Mama się nawet ucieszyła. Naprawdę chce, żebyśmy się zaprzyjaźnili.
– Przyjaźń to dobra rzecz – odparłem. – Związki, w których jest przyjaźń, dobrze działają. – Przesunąłem stopą po jego łydce. Nasze nogi były ze sobą splątane, a ręce nie potrafiły nie dotykać tej drugiej osoby. Martwiłem się, ale i cieszyłem jego obecnością. Moja tęsknota została ukojona.
– Moi rodzice, zanim wzięli ślub, przyjaźnili się – oznajmił. – Ich związek wiele przeszedł, ale dzięki temu, że czuli do siebie nie tylko miłość, przetrwali. Moje zniknięcie też przetrwali. – Uwolnił się z moich ramion i usiadł. Podniosłem się, zajmując miejsce obok niego. Cmoknąłem go w ramię i oparłem na nim brodę.
– Wiele złego im uczyniłeś. Odszedłeś bez słowa. Szukali cię. Bali się, że utonąłeś w rzece. A ja wiedziałem, co się stało. Uciekłeś, bo przekroczyłeś pewną granicę i to cię tak wystraszyło. Za szybko poszliśmy do łóżka – powiedziałem. – Nie byłeś gotowy na seks ze mną. Na zabawy ręczne czy oralne patrzyłeś inaczej.
– Tu nawet nie chodziło o sam seks. Tylko o to, co poczułem. Kochałem cię, a wtedy byliśmy ze sobą blisko nie tylko ciałem. Nigdy czegoś takiego nie przeżyłem. Po prostu patrzyłem na ciebie, jak wszystko przeżywasz i emocje mnie przytłoczyły. Gdy się obudziłem, zacząłem się dusić. Spanikowałem do tego stopnia, że działałem instynktownie. A instynkt podpowiadał mi, że mam uciekać. Nie bacząc na kamery, ukradłem pieniądze ze szkolnej skrytki, bo miałem do niej dostęp. Na początku musiałem za coś żyć – mówił, patrząc na jakiś punkt na ścianie. Siedziałem przy nim blisko, obejmując go. – Dopiero po jakimś czasie uświadomiłem sobie, co zrobiłem. Napisałem wtedy do rodziców z błaganiem, aby mnie nie szukali. Nie chciałem wracać, bo nie potrafiłem być z tobą i nie być bez ciebie. Od lat żyję w strachu i za cholerę nie wiem, czy dam radę go pokonać. – Przekręcił się tak, że teraz mógł patrzeć na mnie. Położył dłoń na moim policzku, a w jego oczach pojawiło się ciepło. – Ale dzisiaj wiem jedno, że życie bez ciebie to pustka. Z dala od ciebie przyszłość wydawała mi się czymś samotnym.
– Miałeś kobiety. Nigdy nie chciałeś się z żadną związać? – zapytałem, biorąc jego dłoń w swoją.
– One były tylko rzeczą. Ty jesteś jedyną osobą, z którą chcę być. – Pochylił się, by mnie pocałować. Gdy z powrotem odsunął usta od moich i nasze spojrzenia się spotkały, poczułem stokroć mocniej, że bez tego faceta nic nie ma sensu. Moje plany, moja księgarnia, przyszłość, nawet remont domu nabrały tego sensu dopiero teraz, kiedy Asher jest przy mnie. Może mając dwadzieścia osiem lat nie powinienem myśleć jak rozmarzony nastolatek, ale przed samym sobą i nim nie będę udawał, że nie jestem wrażliwym romantykiem marzącym o tym, by być z miłością swojego życia. A tą miłością zawsze był mężczyzna siedzący przy mnie.

Asher

Mógłbym tak z nim być bez końca. Tylko on i ja zamknięci w czterech ścianach pokoju. Tego samego, który widział tak wiele rzeczy, jakie się pomiędzy nami wydarzyły. Niestety, nie mogliśmy spędzić kolejnych godzin w łóżku. Musiałem wrócić w końcu do domu, ale wcześniej chciałem nakarmić Noaha. Słyszałem, jak jego żołądek domagał się tego dość głośno. Też byłem głodny, a myśl, że wspólnie zrobilibyśmy coś do jedzenia wyprawiała dziwne harce z moim sercem. Tak bardzo chciałem nie tylko kochać się z Noahem, ale spędzać z nim czas, tak normalnie. Jak para dzielić obowiązki i być ze sobą. Kiedyś tak będzie. Muszę w to wierzyć, inaczej przegram ze swoimi strachami. Na razie musiałem zadowolić się namiastką tego, czego tak mi brakowało. Poza seksem z nim oczywiście, aczkolwiek ten odgrywał tu dużą rolę, bo jakby na to nie patrzeć, to ciężko było oprzeć się Prestonowi.
Wsunąłem palce w jego włosy koloru zboża w słoneczny poranek. Przymknął powieki, delektując się dotykiem. Lubił czułość, tak samo jak ja. Najlepsze jest to, że tylko przy nim nachodziła mnie ochota na coś więcej niż seks. A kiedyś sądziłem, że to jest najgorsze. Dotykanie go, całowanie, drapanie po plecach czy choćby trzymanie za dłoń to było coś, co pragnąłem robić, będąc z nim. Z żadną kobietą, nawet Glorią, to się nie zdarzało.
– Mam nadzieję, że masz pełną lodówkę – powiedziałem, przyciągając go do siebie po ostatniego, jak na razie, całusa.
– Średnio pełną lub średnio pustą. Jak wolisz? – zapytał, wyplątując się z kołdry.
– Wolę optymistyczną wersję. Liczę, że zrobię coś dobrego. A jak nie, to zjemy wczorajszą zapiekankę mojej mamy. – Wstałem z łóżka, nie przejmując się nagością. Jego wzrok przesunął się po moim ciele.
– Zapiekanka jest moja. – Podszedł do mnie równie nagi i wspaniały. Na torsie nie miał tatuaży. Jedynie jedna z gałęzi na plecach sięgała do jego sutka, oplatając się wokół niego. Za to na brzuchu miał wytatuowanego skorpiona gotowego do ataku. Musnąłem go palcem.
– Mógłby mnie dziabnąć tym kolcem.
– Sądzę, że ten kolec poniżej chętniej by cię dziabnął – odpowiedział figlarnie, puszczając mi oczko. Sądziłem, że to, co powiedział, przerazi mnie. Nigdy o tym nie myślałem, ale poczułem podekscytowanie, że mógłbym się w ten sposób do niego zbliżyć. To nie zrobi ze mnie geja. Nie jestem nim i nigdy nie będę. Zresztą, po co klasyfikować to, co się do kogoś czuje czy z kim sypia. Po prostu pozwoliłbym komuś, kogo kocham na coś, czego tak boi się, nie lubi lub nie chce wielu homoseksualnych mężczyzn.
Pochyliłem się do ucha Noaha. Rękę zaplotłem wokół jego pasa i wyszeptałem:
– Jak ładnie poprosisz, to kto wie, na co ci pozwolę. – Potarłem czule o siebie nasze policzki. Jego twarz była gładka, tak jak jego krocze, podczas gdy ja ostatnio goliłem się przedwczoraj, co się Noahowi podobało. Poniżej pasa nigdy nie pozbywałem się włosów i nie zamierzałem tego robić. Co najwyżej przycinałem je trochę.
– To uważaj i bój się. Nie znasz dnia ani godziny, gdy twój dziewiczy tyłek będzie mój – powiedział, a jego oczy śmiały się, emanując szczęściem.
– Już się boję. – Intymną atmosferę przerwał jego burczący żołądek. Zaśmiałem się. – Muszę nakarmić głodnego.
– Sądzisz, że nie umiem zrobić sobie jeść? – spytał, odwracając się do mnie tyłem, a następnie pochylił się, by podnieść z podłogi jedną z poduszek, która musiała upaść, kiedy tarzaliśmy się w pościeli po tym, jak przenieśliśmy się do łóżka na drugą rundę tego, co dzisiaj robiliśmy. Korzystając z okazji dałem mu klapsa w ten jego jędrny pośladek. Noah podskoczył, a ja po chwili oberwałem poduszką. Oddałem mu i gdy on z powrotem chciał mnie uderzyć, to złapałem mojego mężczyznę i przytrzymałem mocno przy sobie. Nie bronił się.
– Uważam, że umiesz zrobić sobie jeść, ale nie lubisz tego robić. Częściej przypalasz wodę na herbatę niż ja naleśniki. – Pocałowałem mocno jego usta. – Co powiesz najpierw na prysznic, a potem wspólne gotowanie?

Noah

Patrzyłem, jak kroił produkty, obsmażał je i rozbijał jajka, robiąc dwa smakowite omlety. Nie powiedziałbym, że umie gotować. Niewiele pomogłem, poza towarzyszeniem mu i otworzeniem butelki wina. Starałem się nie myśleć, jak wspaniale czuję się, mając go w swojej kuchni. Te myśli jednak same się nasuwały. Dobrze byłoby, aby już tutaj został, a ten dom stał się naszym domem, tak jak chcieliśmy. Już się to działo. Zacząłem za dużo chcieć, zamiast cieszyć się chwilą. Dzisiaj było tylko dzisiaj. To, co wydarzy się jutro, to odległa przyszłość, do której nie chcę zmierzać, bo boję się tego, co ten dzień przyniesie. Za dużo wycierpiałem przez Ashera, aby mu od razu zaufać. Na to musi sobie u mnie zapracować.
– Jak radziłeś sobie po tym, jak uciekłeś? – zapytałem, kiedy usiedliśmy przy stole. Jedzenie pachniało smakowicie. Ukroiłem kawałek omletu i skosztowałem. Zamruczałem, co powiedziało mu chyba więcej niż jakiekolwiek słowa.
– Ciężko było. Przez jakiś czas żyłem na ulicy, bo pieniądze, które ukradłem, szybko się skończyły. W końcu trafiłem do przytułku, którego właścicielami było małżeństwo. Oboje byli wspaniałymi ludźmi. Poznali moją historię i zaopiekowali się mną tak, jakbym był ich synem.
– Przyznałeś się, że uciekłeś przeze mnie? – zapytałem, jedząc spokojnie. Byłem ciekaw, czy komukolwiek wyznał, co do mnie czuł.
– Nie. – Wziął do ręki kieliszek z winem. Odstawił go z powrotem. – Nie potrafiłem, a chciałem. Dzisiaj tego żałuję, jak i wielu innych rzeczy. Już tego nie zrobię, bo rok temu zginęli w wypadku samochodowym.
– Przykro mi. Cóż, nie da się przenieść w czasie i wszystkiego odmienić – odrzekłem.
– Ale da się wszystko naprawić. – Odłożył widelec i sięgnął po moją dłoń leżącą swobodnie na stole. Zamknął ją w swojej. – Kocham cię. Tego nie zmieniły te lata, nie wydarła tego ze mnie walka, jaką przeżyłem. Dzisiaj jestem mądrzejszy o pewne doświadczenia. I chociaż cholernie się boję, to nie pozwolę, by cokolwiek cię zraniło. W tym i ja.
– Nie składaj obietnic – powiedziałem, strofując go. – Słowa niewiele znaczą w twoim przypadku. – Nie chciałem się kłócić. Przyznam, że nie miałem do tego sił. Ostatnie dwa tygodnie sprawiły, że za dużo walczyłem. Na nic się to zdało, bo siedzę przy stole z kimś, kogo próbowałem odepchnąć. Wstałem i podszedłem do niego. Usiadłem na jego kolanach i wziąwszy jego twarz w dłonie, wyszeptałem: – Mnie też na tobie zależy, ale ci nie ufam. Postaraj się to zmienić.
– Postaram się, ale nie jestem w stanie tego zrobić z dnia na dzień. – Objął mnie w pasie i przytulił się do mnie. Wydawał mi się w tej chwili bardzo kruchy. Tylko przy mnie potrafił pokazać się z takiej strony. Zresztą, ja przy nim też. – Noah, mam wrażenie, że cofnęliśmy się do przeszłości, bo czuję się tak jak wtedy. Wydaje mi się, że gdybym został, to wszystko byłoby już za nami. Może ludzie by się do nas przyzwyczaili i byłoby normalnie.
– Trudno powiedzieć, jakby było. Nie można niczego zmienić, sprawdzić. – Spojrzał na mnie. Jego dłoń bezwiednie głaskała mnie po udzie.
– Wybaczysz mi kiedyś? – zapytał Asher smutno. Pochyliłem się, by ucałować delikatnie jego usta.
– Kiedyś – odpowiedziałem. Tak naprawdę obaj wiedzieliśmy, że gdzieś jakaś część mnie już to zrobiła. Na resztę trzeba czasu. Nie da się tak łatwo przekreślić wielu lat bólu i tęsknoty. Nie można zapomnieć tego, jak mocno zostało się zranionym i odrzuconym.
– Naprawię nas – powiedział. – Naprawię nasz związek i każdego z nas – dodał, przytulając się do mnie, a ja miałem cichą nadzieję, że tak się właśnie stanie.

12 komentarzy:

  1. Cudowne! Mam nadzieję, że chłopakom się ułoży.
    Całym sercem kocham Twoje opowiadania!

    OdpowiedzUsuń
  2. To było c u d o w n e
    Tak piękny rozdział pełen emocji, uczuć, wzruszeń... Urzekł mnie w całości! Dziękuję Lu. Kocham to opowiadanie i czekam na więcej <3
    Pozdrawiam ;)
    Fuko

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny rozdział. Coraz bardziej nie mogę się doczekać kojnyc rozdziałów :3 Pozdrawiam i weny życzę :)
    ~Tsubi

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerość zawsze jest miła, więc tutaj bardzo przyjemny, odprężający rozdział. Cieszę się, że Ash podejmuje jakieś subtelne kroki, a szczerość to już taki krok do przodu. Noah znosi to wszystko lepiej, niż naprawdę czuje. Jest moją ulubioną postacią, jego kreacja ze wszystkich dotąd bohaterów podoba mi się najbardziej - jego osobowość jest pełna, harmonijna, a to jak się ze sobą droczą jest mega seksowne :3 Nie wiem, czy nie pomyliłam, ale 18 rozdział to ten ostatni? :c

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu dowiedziałam się dlaczego A uciekł i w sumie to jestem troszeczkę rozczarowana jego postawą. Myślałam, a raczej smułam w głowie wizję, że uciekł, bo chciał chronić N, a on uciekł, bo bał się reakcji ludzi. Teraz żałuje, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Mam nadzieję, że nie skrzywdzi już N, że w końcu stanie się mężczyzną i powie wszystkim kogo kocha :) Trzymam kciuki za N, aby zbyt szybko nie stracił cierpliwości wobec A ;)
    Kiedy A dowie się o próbie samobójczej A? Czemu A nie znalazł obrączek?
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny rozdział. Opowieść chłopaka jest taka smutna. W sumie rozumiem trochę czemu uciekł. Wystraszył się siebie, własnych pragnień, uczuć i emocji. Trochę go rozumiem. Jedna z Asherem jest inaczej. Ma problem z zaufaniem i to może nieco im zaszkodzić. Intryguje mnie jak wszystko potoczysz dalej. Niecierpliwie będę oczekiwać ciągu dalszego. Bo coś czuje pod skórą że tej dwójce nie będzie łatwo.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kibicuję im. Oby im wyszło w końcu po tylu latach.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak on został szeryfem po kradzieży szkolnych pieniędzy? Czy on w ogóle był ukarany za to? Czemu nikt nie reaguje? Jak ktoś kto ukradł pieniądze publicznego mienia nie został ukarany. A jeśli został, to czemu nie jest to wspomniane. I jakim prawem został szeryfem?

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejka,
    wspaniały rozdział, szczerość jest dobra, cieszę się że Asher podejmuje jakieś kroki, wiemy już dlaczego uciekł choć właśnie ten powód ucieczki pokazal że jest tchórzem, przestraszył się tych uczuć, pragnień, liczę ze powoli będzie stawiał kroki do przodu aby pokazać kto jest ważny dla niego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)